IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Pokój Życzeń

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptyPią 06 Lut 2015, 23:04

Jeżeli obserwował dziewczynę opowiadając o filmach, mógł zauważyć jak z każdym słowem jej mina robi się bardziej i bardziej nieswoja. Raczej oczywistym był też wniosek, że nigdy w życiu nie widziała telewizora. Kilka razy pytała co to takiego, wreszcie najbardziej racjonalne wydało jej się pudełko, przez które można oglądać teatr. Tylko ten teatr miał miejsce w przeszłości i wcale się w tym pudle nie znajduje, ale w jakiś sposób go zarejestrowali. Takie dłuższe zdjęcia. I z dźwiękiem. Mugole są straszni.
Tak, Swietlana gubiła się totalnie w mugolskich spraweczkach.
- Jesteś mieszańcem czy Mugolem czystej krwi? – zapytała, rozpierając się z łokciami na stole – Jeśli masz w domu ten telewizor – słowo wymieniła z wyraźnym wahaniem – to fajnie by było jakbyś mnie kiedyś zaprosił gdy będzie tam organizowany jakiś filim. Moja rodzina raczej trzymała się zawsze z daleka od mugolskich wydarzeń.
Wyraźnie ucieszył się z zawartości jej torby i Azarova pogratulowała sobie szczęścia, bo zaledwie wczoraj odkryła te butelki pod łóżkiem koleżanki. Weekend był, to później skoczy i jej odkupi.
- No wiem, że kremowe to nie alkohol, ale może jak będziesz myślał tylko o tym, że robisz to z piwem... – machnęła ręką, bo sama zaplątała się w swoim tłumaczeniu.
Na szczęście chłopak nie skomentował jakoś specjalnie tego co się stało i w sumie nie zrobiło się między nimi ani trochę niezręcznie. Ona patrzyła gdzie indziej, z nadzieją że on też. Ale w zaklęcie otwierające butelki jednak nie uwierzyła, zwłaszcza widząc patyk w jego zębach. Uśmiechnęła się złośliwie i rozparła wygodniej na stoliku.
- Zdobądź ten order, a dostaniesz nawet dziesięć. Gdziekolwiek zechcesz! Dla orderu wszystko – zapewniła, pokazując mu przy tym język.
Chociaż miał rację, tutaj lepiej sobie takich rzeczy nie życzyć. Jedno spokojne spotkanie to nie tak wiele, a zamek przecież był dostatecznie duży, żeby nikt nie wchodził sobie w drogę. Naprawdę. Wyciągnęła dłoń, chcąc otrzymać butelkę bez dodatkowych opłat.
I wtedy mniej więcej zawisło między nimi pytanie, zadane tak zręcznie jak i dla dziewczyny zupełnie niespodziewanie. Spojrzała mu ze zdziwieniem w oczy, jakby szukała tam żartu. No ale przecież od początku było jasne, że chłopak do czegoś takiego zmierza. Przynajmniej zdaniem Swietlany, w końcu nadal nie wiedziała o udziale Wandy w całym tym mrocznym planie zeswatania ich.
- No nie wiem – odpowiedziała mu, wyraźnie szukając odpowiednich słów. Tak naprawdę starała się możliwie jak najbardziej przeciągnąć chwilę podjęcia ostatecznej decyzji – Skoro zwierzaka spod łózka nie masz jak wyciągnąć, a ja to taka zwiercona i wszędzie się wepchnę...
Azarova obawiała się poważnych rzeczy. Lubiła zabawę, beztroskie decyzje i robienie głupot, za które potem i tak nie musiała się spodziewać wielkich konsekwencji. Podobało jej się to, że mogła spełniać każdą ze swoich nawet najbardziej idiotycznych zachcianek. Zachłystywała się wolnością, niszczyła się nią, ale czuła się szczęśliwa.
- Z jakim zwierzakiem kojarzę Ci się najbardziej? – zapytała jeszcze, posyłając mu blady uśmiech.
Oparła podbródek na dłoni, pochylając się nad stołem. Mimochodem druga jej ręka sięgnęła ku Artiemu. Chłodne palce Rosjanki odnalazły jego dłoń. Były nieco sztywne, ale nie ma co się dziwić. Puchonka podobnie czuła się podczas jednego treningu, gdy dostała tłuczkiem wysoko w powietrzu, zleciała z miotły i pozostało jej obserwowanie zdecydowanie zbyt szybko zbliżającej się powierzchni boiska.
Ale Swieta lubiła wyzwania.
- Tylko wiesz, ja czasem gadam zupełnie od rzeczy, i rzadko chodzę w sukienkach, i ciągle się gdzieś szlajam, i robię problemy, i lubię gdy wszystko się psuje dookoła, i nie wiem jak rozmawiać z mugolami, i gadam przez sen, i jestem ruda, i nie mogę czarować ognia więc pewnie nie ukończę szkoły,  i nawet nie wiem dlaczego jeździsz na wózku ani... – paplała z jakimś dziwnym przejęciem, jakby za wszelką cenę starała się wygarnąć teraz przed chłopakiem wszystkie swoje mankamenty, aby potem nie robił wyrzutów z rodzaju „nie taką Cię brałem”.
Jej policzki paliły jeszcze bardziej niż wcześniej, czy w tym pomieszczeniu cały czas było tak strasznie gorąco? Teraz dopiero musiała wyglądać idiotycznie, bo wciąż przecież siedziała w tym fartuszku z falbankowego koszmaru. Palenisko pod kociołkiem zapłonęło, pozostawało poczekać na roztopienie czekolady.[/b]
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 00:07

Artie poczuł się nieco nieswojo, kiedy dziewczyna zapytała go o czystość krwi. Zabrzmiała wtedy niczym prawdziwa Ślizgonka. Mina mu nieco zrzedła. Nie wiedział czy powinien kłamać na temat swojej krwi i powinien znaleźć inne wytłumaczenie dlaczego zna się na filmach i właściwie dlaczego o tym wszystkim wspomniał. Dobrze, że Swietka nie pozostawiła mu ani chwili czasu, aby odpowiedział na pytanie, tylko zadała jeszcze kilka pytań. Dzięki temu, Artie wiedział już, że nie powinien się wstydzić swojego pochodzenia.
- Widzisz… Rodzina od strony dziadka nie do końca jest czysta. Rodzice nawet oskarżają ich o to, że taki się urodziłem, ale to już inna para kaloszy. – Machnął ręką. – No ale przez to tata ma świra na punkcie mugolskich wynalazków. Więc mamy w domu telewizor i wiele różnych rzeczy. Mama najbardziej lubi lodówkę. Sprzęty nieco wariują, jeśli używa się zaklęć, ale no… Nie ma u nas w domu na tyle stężenia magicznego, aby działy się nieprawdopodobne rzeczy, takie jak tutaj w Hogwarcie. – Uśmiechnął się.
- Więc… Jeśli kiedyś będziesz chciała, zapraszam do nas. Pewnie będę jechał do domu na przerwę świąteczną. Jeśli chciałabyś… no… Nie wracać do Rosji ani też nie zostawać w Hogwarcie, możesz pojechać ze mną. – Zaczerwienił się na twarzy, kiedy jej to proponował. Co jak co, ale spędzenie razem świąt Bożego Narodzenia było poważniejszą propozycją, którą raczej nie składało się pierwszej lepszej osobie. Takie rzeczy już na drugiej randce? No proszę, panie McCallister, jak widać wcale się nie patyczkujemy ze wszystkim.
- No wiesz? Bez całusa? – Udał wielce obruszonego, ale piwo kremowe jej podał. W końcu i tak Swietka je przyniosła, więc byłby bardzo niegrzeczny, gdyby odmówił dziewczynie oddania przynależnej jej butelczyny.
- Mogę… Mogę zwierzątko wyciągać, jeśli wczołgam się pod łóżko. To trochę dłużej zajmie… Ale jeśli potrzebujesz zapewnienia, że nauczę się wyciągać Primo spod łóżka, to mogę naprawdę to zrobić. No… Tu i teraz! Złożyć Ci Wieczystą przysięgę, że ja Arthur Kevin McCallister nauczę się wyciągać szczurzycę nawet z najmniej dostępnych miejsc, jeśli ucieknie i nie będę szukał żadnych wymówek w postaci niedziałających nóg albo że ubrałem ładny sweterek. – Chyba nie chodziło dziewczynie właściwie o to, ale to był ten żart, którego dziewczyna poszukiwała. Artie… nie był poważną partią. Był wesołkiem, który pojmował świat w zupełnie inny sposób niż wszyscy.
Wyciągnął w jej stronę dłoń, aby łatwiej mogła ją odnaleźć. Nie zaciskał jednak palców na niej, przejechał opuszkami po jej skórze, zatrzymał się dopiero na nadgarstku. W przeciwieństwie do Rosjanki, jego dłoń była ciepła, była stosunkowo duża o długich palcach; gdyby tylko miał lepszy słuch muzyczny może mógłby grać na pianinie? Artie tak jakby pomyślał o tym samym co operator i śmiesznie zastukał paluszkami w jej otwartą dłoń.
I już miał jej powiedzieć, że… kojarzy mu się ze smokiem z powodu charakteru, a jednocześnie z orłem, który tak majestatycznie wygląda, kiedy szybuje i z być może z koniem, bo kojarzyły mu się z pewną dostojnością oraz delikatnością, kiedy dziewczyna otworzyła usta i zaczęła wyliczać swoje wady. Artie westchnął ciężko. Nie pytał jej o to, czy chciałaby z nim być. Tak w takim prawdziwym związku. Chciał… chciał spróbować się poznać. Być kimś więcej niż tylko zwykłym przyjacielem. Być kimś ważniejszym, kimś kto będzie ją rozśmieszał i być kimś, kto chciał ją bardziej poznać. I być może… I być może wtedy, jeśli by się im udało, wyszedłby z tego ładny związek. Tak sobie to obmyślił… Chociaż pewnie i tak to wszystko było takie samo, związek czy bliżsi przyjaciele. Czy to miało jakieś większe znaczenie? Pewnie nie. Artie był facetem… Nie znał się na tym wszystkim. Wiedział tylko, że nie chciał jej ograniczać ani później robić wyrzutów. Nie o to mu chodziło.
Podjechał do niej bliżej i położył palec na jej ustach, aby na chwilę zamilkła. Przesunął całą dłoń na jej policzek, kciukiem przejechał po brodzie.
- Chcę się dobrze bawić, Swietko. Nie chcę ograniczyć Twojej osoby ani zmienić. Nie chcę robić Ci wyrzutów z tego powodu, jaka jesteś ani wpływać na Twoje wybory. Chcę Cię po prostu poznać. Tak nieco bliżej. – Kurde. On po prostu był zły w tych wszystkich klockach. Nie potrafił się dobrze wysławiać.
- I… Bardzo lubię słuchać, nawet jeśli myślisz, że mówisz całkowicie nie od rzeczy. Bardzo cieszę się, kiedy mogę z kimś porozmawiać. Wysłucham każdego problemu, nawet jeśli jest to problem Twojej ciotki Amandy, która wyszła za Polaka Tomasza i razem z nim doczekała się córki Franki i teraz zastanawiają się jaki kolor sukienki dla niej wybrać. I wcale mi nie przeszkadza, że rzadko chodzisz w sukienkach. Ja na przykład nigdy nie ubieram obcisłych spodni, a w dodatku w kufrze mam pełno niemodnych sweterków. I chętnie chciałbym poszlajać się z Tobą, a raczej… Chciałbym, abyś siedziała mi na kolanach, przytulała się do mnie… I żebyśmy wpadali w tarapaty oboje! Smutno mi, kiedy Filch wpisuje tylko moje nazwisko do kartoteki. Byłoby mi niezmiernie miło, gdybym mógł dzielić z Tobą formularz przestępstwa. I chcę psuć z Tobą wszystko dookoła! I wcale nie przeszkadza mi, że nie potrafisz rozmawiać z mugolami, masz od tego mnie. I wcale mi nie przeszkadza, że gadasz przez sen. Ja śpię jak suseł, więc i tak mnie nie obudzisz. To tak na przyszłość informacja, nie? – Błysnął ząbkami. Teraz przypomniał sobie o kociołku. Chwycił za różdżkę i machnął nią w stronę paleniska. Łyżka zaczęła mieszać w garze, aby czekolada nie przypalała się do dna. – I co z tego, że jesteś ruda? Ja uważam, że jesteś naprawdę piękną dziewczyną i bardzo podoba mi się Twój odcień włosów. Przypominasz mi Anię z Zielonego Wzgórza. Kiedyś pożyczę Ci tę książkę, bo akurat mam ją w kufrze. Powinna Ci się spodobać. I to nieważne, że nie potrafisz czarować ognia i wcale nikt Cię z tego powodu nie wyrzuci. Poćwiczymy trochę i będziesz potrafiła. Mamy jeszcze dwa lata, aby się nauczyć. I zrobimy to razem. I… jeżdżę na wózku od urodzenia. Powody tego są bardzo różne. Nie wykształciły mi się za dobrze mięśnie, mam jakieś uszkodzenie w kręgosłupie. Jeśli… jeśli chcesz, mogę Ci pokazać swoje nogi, abyś sprawdziła wszystko i przekonała się czy chcesz… takiego chłopaka z defektem. – Nie lubił pokazywać swoich nóg, ale… Nic między już nie miało się ukryć. Musieli więc zacząć od podstaw, a najważniejszą sprawą u Artiego była jego niepełnosprawność. Bez jej akceptacji ze strony Swietki ani poznania jego problemu… Nic z tego wszystkiego by nie było.
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 01:20

Czy zabrzmiała jak Ślizgonka? Może. Daleko jej było jednak do jakichś uprzedzeń na tle statusu krwi. Zwyczajnie chciała wiedzieć, a nie miała z zwyczaju robienia podchodów tam, gdzie łatwiej było zapytać o coś wprost. Sama zresztą nie miała absolutnej pewności co do swojego pochodzenia. Kochana mamusia miała kiedyś romans z Mugolakiem i w żyłach Swiety mogła nie płynąć ani kropla krwi Azarovów. Nie zamierzała jednak mówić o tym Artiemu. To jedna z tych tajemnic, których nawet jej własny ojciec nie chciał wywlekać na światło dzienne.
- Do Mugoli nic nie mam, ale zawsze patrzyli na mnie dziwnie gdy próbowałam z nimi rozmawiać. I nigdy nie mogłam się połapać w tym, co mówią. Za każdym razem rzucałam szybko coś po rosyjsku i uciekałam, udając turystkę która nie zna dobrze języka – westchnęła ciężko, powinna była zapisać się na mugoloznawstwo, ale lenistwo wygrało – Słyszałam, że Mugole swoimi urządzeniami potrafią nawet złapać muzykę do pudełka i nosić ją w kieszeni. Genialne. Nawet bym chciała coś takiego, ale w Hogwarcie i tak nie zadziała, a ojciec krzywo patrzy gdy interesuję się mugolskim światem.
Że niby zaproszenie na święta takie mocno poważne? Niby tak, ale nie zdaniem Rosjanki. Co roku zostawała na święta w szkole, zawsze więc i ktoś zapraszał ją na święta do siebie. Rok temu spędziła je nawet u jednej z koleżanek i obiecała, że w tym roku też na pewno ich odwiedzi. No ale zaproszenie Artiego wcale nie brzmiało źle.
- Do Rosji na pewno nie pojadę. Po ostatniej podróży obiecałam sobie, że w domu zobaczą mnie dopiero po zdobyciu licencji na teleportację. Chociaż w wakacje pewnie trzeba się będzie pojawić, bo nagle oni też zapomną że mają córkę i ciekawe kto mi ostatni rok szkoły opłaci... – uśmiechnęła się beztrosko, to by było trochę kłopotliwe – A co to jest lodówka? Pewnie chłodzi Wam w domu. Ja to na Syberii mieszkam, więc raczej by mi się takie cudo i tak nie przydało. A z zaproszenia może skorzystam, zobaczymy jeszcze, w sumie do świąt kupa czasu.
Trzy miesiące. Przez ten okres ludzie potrafią się pokochać, pożreć, znienawidzić i zapomnieć. Wszystko mogło się zdarzyć, więc nie było sensu dokładnie planować czegokolwiek. Fakt zaproszenia Swietlana jednak zapamięta i pewnie w grudniu weźmie pod uwagę podczas planowania swojej przerwy świątecznej. O ile nie weźmie się za to na dzień przed.
Z przyjemnością pociągnęła łyk piwa kremowego z butelki. Niby trudno to było nazwać alkoholem, ale było całkiem smaczne. Wieczysta przysięga? Na szczęście Swietka się wtedy zestresowała i nie podłapała tego pomysłu. Bo przecież składanie nakładanie na siebie takiej – jak by nie patrzeć – klątwy, w tak banalnej sprawie, na pewno by ją zachwyciło. Ale co innego zajmowało teraz jej myśli, ku wybawieniu Artura, jego nóg i sweterków. Zaraz też rozpoczęła swoją wyliczankę, którą na szczęście chłopak szybko przerwał. A kto wie o czym tam jeszcze mógł usłyszeć! Kiedyś będzie żałował, na pewno.
- Ciotka Anastasiya, a córka Sasha. Ale mąż faktycznie Tomek – wtrąciła mimochodem, tak cicho by nie przerwać jego wywodu.
Dalej już słuchała grzecznie, nie próbując wchodzić mu w słowo. Ba, wyraźnie podobało jej się to co słyszała. Na wspomnienie o dzieleniu kartoteki u Filcha zaświeciły jej się oczy, a na twarz wypłynął szeroki uśmiech. Miał to jak w banku, oj tak.
Ogólnie uspokoiła się wyraźnie i już nie wyglądała, jakby korciło ją ciśnięcie w Artiego czymś ciężkim i wybiegnięcie z pomieszczenia, byle dalej od konieczności podjęcia jakiejś decyzji. Nadal jednak pozostawała kwestia jego nóg. Widziała doskonale, że chłopakowi trudno się o nich rozmawia, dlatego też jej jeszcze ciężej było drążyć ich temat. A jednak musiała. Nie dlatego, że może faktycznie lepiej nawiać z Pokoju Życzeń póki nic ich tak naprawdę nie łączy. Jeżeli miała spędzać z nim czas, potrzebowała mieć jakąś podstawową wiedzę o jego problemie.
- Uuu, czyli jednak striptiz – zażartowała, chcąc trochę rozluźnić atmosferę między nimi – Ale to nie jest taka sztuczka, żeby potem wmawiać że teraz moja kolej, co?
Opuściła swoje krzesło i usiadła chłopakowi na kolanach. Nie, żeby miał jak przed nią uciec. Jedną ręką otoczyła jego ramię i spojrzała mu w oczy, uśmiechając się łobuzersko. A potem drugą dłonią dała mu klapsa w udo. Gdyby miała jak, zapewne wymierzyłaby go w pośladek.
- Zawsze mówiłam, że nigdy nie wezmę chłopaka z chudszymi nogami ode mnie, bo będę wyglądała przy nim grubo, ale widocznie „nigdy nie mów nigdy” jest dobrą zasadą na życie. Będziesz mi musiał o tych nóżkach poopowiadać, czy Ci się to uśmiecha czy nie. Czy czujesz ból, czy nie jestem za ciężka, czy mogę nagle na nie wskoczyć. Lubię wskakiwać na ludzi, więc wiesz. I ani mi się waż nosić obcisłe spodnie. Jak mnie będziesz pogrubiał swoim towarzystwem, zacznę Ci wypychać spodnie watą. – pogroziła, machając mu wskazującym palcem przed nosem.
I zupełnie zapomniała o czekoladzie.
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 01:50

Artie roześmiał się słysząc o przygodach Swietki w mugolskim świecie. Wszystko było jednak do nadrobienia, w szczególności, że jak skończy szkołę, będzie chyba musiała się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Czarodzieje mieszkali obok mugoli, a mugole mieszkali obok czarodziejów. Całkiem dobrze to społeczeństwo funkcjonowało… Oczywiście do czasu pojawienia się Sami-Wiecie-Kogo, który zaczął siać popłoch i we wszystkim aż tak łatwo nie można było się połapać. Ech…
- Mówisz o radiu? – Uśmiechnął się. – Czarodziejowie również mają swoje radia, ale są nieco inne i zupełnie inaczej działają. Mugole wykorzystują energię elektryczną, a my posługujemy się magią. Nigdy nie widziałaś żadnego radia w szkole? Takiego drewnianego pudełka, z którego wydobywa się muzyka? – Był mocno zdziwiony. Z tego przecież wydobywała się zawsze muzyka podczas imprezy. Swietka pewnie nie zauważyła… albo po prostu chodziło jej o zupełnie inny przedmiot. – A może Ci chodzi o walkmana? Małe pudełko, do którego są słuchawki i możesz zabrać je wszędzie, gdzie tylko chcesz? – To chyba bardziej odpowiadało opisowi. – W takim razie jak przyjedziesz do mnie na święta, będziesz miała to jak w banku, że pokażę Ci wszystkie moje mugolskie zabawki. Mam dość pokaźną kolekcję kaset, więc zapoznam Cię ze wszystkimi moimi ulubionymi mugolskimi zespołami. Mam też kilka taśm czarodziejskich, ale od nich czasami walkman mi świruje, więc wolę ich nie używać. – Podrapał się w okolicy skroni.
- Lodówka chłodzi, ale jedzenie, które w środku się chowa. Wiesz, żeby się nie zepsuło. – Wyjaśnił jej grzecznie. Aby się ochłodzić, najczęściej używa się wentylatora, który wywarza zimne powietrze. To taki jakby wiatrak, który działa na prąd… A prąd porównałbym go mugolskiej magii. – Artie nie chodził na mugoloznawstwo tylko dlatego, ponieważ nie czuł takiej potrzeby. Jego życie i tak już było zawirowane przez upodobania ojczulka.
Po całym wywodzie, pociągnął zdrowo z butelki. Oj należało mu się, szczególnie po takich wyznaniu. Próbował zapamiętać wszystkie wyrzuty, które dziewczyna z siebie wydusiła. Miał nadzieję, że odpowiedział wystarczająco na każdy z nich, o żadnym nie zapomniał ani żadnego nie dodał (to by był dopiero przypał).
- No cóż… Nie będę ukrywać, że taki miałem plan, ale dzisiaj mogę Ci darować i nie upierać się, że skoro ściągnąłem spodnie, to Ty też powinnaś coś ściągnąć. Powiedzmy, że tym razem dam Ci spokój. Bo to dopiero druga randka, a tutaj już takie ekscesy. Trzeba mieć umiar. – Oczy Artiego tak bardzo się śmiały, że było widać, że… po prostu nie wierzy w to, co się tutaj działo. Pociągnął zdrowo z butelki ponownie. Otworzył ramiona, widząc, że dziewczyna chce zmienić swoje miejsce. Objął ją wolną ręką, kładąc dłoń na jej biodrze. Również spojrzał w jej oczy.
Rozległ się dźwięk, ale Artie nic nie poczuł. Dziewczyna nie mogła zarejestrować żadnej zmiany na jego twarzy, żadnego skrzywienia, nic. Po tym wszystkim jednak się zakłopotał.
- Uderzyłaś mnie, prawda? – zapytał niepewnie. Odłożył butelkę z piwem kremowym na stół. Dobrze, że czekolada nadal mieszkała się w kociołku sama.
- Więc… Nie czuję właściwie nic. Żadnego bólu, żadnego dotyku. Po prostu nic. Raz Wanda zrzuciła mnie ze schodów i złamałem sobie nogę. Nic nie poczułem ani nie czułem podczas nastawiania. Po prostu… Nawet nie wiem jakie to uczucie czuć nogi. Czasami je aż za bardzo wychładzam, bo nie ubiorę się dostatecznie ciepło i zwyczajnie zapomnę, że przecież powinienem ubrać cieplejsze spodnie. Tutaj… właściwie musisz mnie pilnować. Wszyscy mnie dookoła pilnują. I nie jesteś za ciężka. Pewnie zaraz dostanę w łeb, bo kobiety nie lubią mówić o swojej wadze ani też nie chcę, abyś pomyślała, że coś sugeruję, ale… Wiesz… Mogłabyś ważyć nawet sto kilo i siedzieć mi na kolanach… I nic bym nie poczuł, nawet nie wiedziałbym, że Ci się przytyło. Możesz być więc pewna, że nigdy Ci nie wytknę, że coś jest Ciebie więcej. – Chyba, że chciałby ją podnieść na rękach… Ale nie przewidywał właściwie takiej sytuacji, bo nie miałby takiej do niczego podczepić. To prędzej Swietka przeniosłaby Artiego w ramionach na łóżko, miotłę, cokolwiek… Śmieszne, ale prawdziwe.
- Możesz na mnie wskoczyć. To, że moje nogi są… Nieco chudsze od nóg innych, to wcale nie znaczy, że mi coś zrobisz. A nawet jeśli… Bez obaw. Nic nie poczuję, nie zezłoszczę się, że coś mi połamałaś i muszę iść do Skrzydła Szpitalnego. Uznam to za dobry dowcip. Byleby… Bylebyś mnie nie zostawiła samego pod prysznicem i nie zabrała mi wózka. To nie byłoby śmieszne. – Zamyślił się przez chwilę. – No dobra, to by było śmieszne przez pierwsze pięć minut. Później już nie. - Spojrzał na Swietkę wyczekująco.
- To co? Striptiz? - Poruszył śmiesznie brwiami. Niech mają to za sobą... I tak pewnie by zobaczyła jego nogi podczas zmiany ubrań w szatni, ale to tam inna sprawa.
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 12:50

Z roztargnieniem pokręciła głową. Radio znała, takie w wydaniu czarodziejskim. Mugole zdawali się jednak pójść o krok naprzód. Złapanie muzyki do kieszeni brzmi rewelacyjnie. Ona sama przecież spędzała tyle czasu w ciągłym ruchu, fantastycznie by było móc posłuchać sobie muzyki podczas długiej podróży do domu na przykład. Choć wciąż miała nadzieję, że więcej do pociągu w Rosji nie wsiądzie.
- Tak, to! – ożywiła się, gdy chłopak wreszcie zrozumiał o co jej chodzi – Łokmen. Założę się, że ten kto to wymyślił jest strasznie sławny i bogaty. Mugole to mają łby.
Ach... to taka sztuczka z tą lodówką.
- U mnie w domu jest po prostu sień. To takie pomieszczenie, hm... spiżarka. Tam zawsze jest niska temperatura, i dobrze. Mój papa jest bardzo tradycyjny, nie lubi mugolskich sprzętów w domu. Ale to takie jego osobiste uprzedzenie do Mugoli samych w sobie, więc nie dygaj. Już zrozumiał że jestem w domu dla mieszańców i postawił na mnie krzyżyk dawno temu.
Słowo „mieszaniec” nie brzmiało w jej ustach obraźliwie. A przynajmniej nie taka była jej intencja. Jak inaczej wypadało o tym mówić? O niemagicznych korzeniach? Czystokrwiści inaczej? A może od razu hybryda? Azarova potrafiła niektórych zrazić do siebie swoją bezpośredniością, słowo Puchona jednak, że nie taka była jej intencja.
Ano, odpowiedzi Artiego wyraźnie dziewczynę uspokoiły. Do tego stopnia, że kiedy już znalazła się na jego kolanach, nie wyglądało jakby miała zamiar szybko z nich zejść. Striptiz? Teraz? Wyszczerzyła się wrednie.
- Chyba jak mnie zrzucisz najpierw. Nie ma pośpiechu. I nie myśl sobie, że przyszła treserka smoków czy innych magicznych bestii ucieknie na widok dwóch odchodzących od normy nóżek. A nawet jeśli, to muszę ćwiczyć odporność psychiczną. – dodała, pokazując mu język.
Być może powinna mówić o tym jakoś delikatniej. W końcu dla Artiego był to drażliwy temat i sam się przyznał, że nie czuje się dobrze mówiąc o swojej niepełnosprawności. Ona jednak nie chciała patrzeć na niego jak na kogoś, komu trzeba współczuć. Litość była raczej obca Azarovom. Dlatego też zachowywała się tak, jakby rozmawiali o zupełnie zwyczajnej odmienności. Jedni mają niesprawne nogi, inni nie potrafią posługiwać się magią, jeszcze inni są rudzi. Sprawiedliwości na świecie nie stwierdzisz, to fakt, ale inność jest sprawą powszechną.
- No to będę po nich skakać, ale postaram się niczego nie połamać. I jak zobaczysz, że jest mnie więcej, to obowiązkowo musisz wytykać. To będzie motywacyjne, wiesz. Kuchnia jest zdecydowanie zbyt blisko naszego salonu... – westchnęła, rozkładając bezradnie ręce.
Siła woli zwyczajnie odmawiała działania, kiedy w dormitorium zaczynały się roznosić te cudowne zapachy. Ale ale! Tutaj, w tej sali, wszystko przeszło już zapachem czekolady, która kończyła się chyba już topić w kociołku. Dobrze, że zaklęcie wciąż mieszało zawartość, bo skończyło by się na przypalonej czekoladzie i znów niczego by nie spróbowała.
- No i w sumie nie wiem jak chcesz dalej robić te czekoladki, ale ja przysięgam uroczyście, że nigdzie się z tych nóg nie ruszam. - dodała wesoło, machając w powietrzu swoimi stopami.
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 13:03

Artie musiał przyzwyczaić się do bezpośredniości dziewczyny. Taka już była i zresztą nawet nie zamierzał tego zmienić. Pomimo tego, że w tych momentach, gdy mówiła o krwi, włos jeżył się na plecach chłopakowi, ale nic nie skomentował, nic nie powiedział ani też… się jej nie obawiał. Przecież to była Swietka.
- Kurka wodna… Będę miał przerąbane u Twojego ojca. Nie dość, że moja krew jest szemrana, to jeszcze nogi mi nie działają. Będę chyba musiał nauczyć się wyczarowywać patronusa albo wódkę sprowadzić z Polski, żeby może mnie jakoś tam polubił i wkraść się w jego łaski. – Wyszczerzył się. Zaraz, zaraz… On już mówił o wkradaniu się w czyjeś łaski? Co on? Nie za szybko na takie tematy?
- Tak na wszelki wypadek, gdybyś mnie zaprosiła do siebie na wakacje oczywiście. Szukam jakiś alternatyw czy coś. Bo z moimi rodzicami to tam pójdzie szybko. A z Dziadkiem jeszcze szybciej. On kocha wszystkie moje dziewcz… koleżanki. – Szybko ugryzł się w język, chociaż i tak Puchonka wiedziała, że Artie kochliwy był i kochał prawić innym dziewczynom komplementy. Nawet zaliczył po drodze kilka związków, ale okazały się nieco klapą, nie z winy Artiego, tak zaznaczając.
- Ode mnie się zaczyna… A później będziesz niańczyć małe smoczki. Kto wie… Jaka pokraka Ci się trafi? – Dał jej małego pstryczka w nosek. Jak widać, traktował to już bardziej pozytywnie. Pokazywać nóg nie lubił, rozmawiać o swoich ułomnościach też nie, ale jednocześnie widział w tym jeżdżeniu na wózku jakąś większą szansę dla siebie i z tego powodu nie lamentował. Tyle dobrego.
- Dlaczego miałbym wytykać? Najwyżej będę gonił Cię, abyś razem ze mną poszła polatać. Albo… Albo pościgała się ze mną po korytarzu! Tylko, że Ci wózka nie dam i będziesz musiała za mną biec! – Wytknął jej koniuszek języka i przybliżył się na tyle, aby pocałować ją w koniec noska.
- I co? Teraz będziesz mi przeszkadzać? – Pokręcił głową widząc, że dziewczyna nie zamierza tak szybko opuszczać jego pokładu zwanego wózkiem. No nic! Musiał się zainteresować czekoladą. Podjechał do paleniska, sprawdził czy czekolada się rozpuściła. Kiedy było już wszystko w porządku, zabrał kociołek, lawirował nim tak, aby Puchonki nie oparzyć. Razem z nią i kociołkiem podjechał do stołu. Powiódł wzrokiem po nim. Formy do czekoladek były. Różne nadzienia były…
- W plecaku mam likier. Jak chcesz, to go wyciągnij. Będziemy mieć dobre nadzienie do czekoladek. – A sam postawił kociołek na stole, chwycił za małą łyżeczkę i z precyzją prawdziwego cukiernika zaczął pakować czekoladę do foremek… Ale nie za dużo, aby zostało trochę miejsca na nadzienie!
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 13:31

Pokręciła zaraz głową.
- Nie, nie, mówię, żadnych problemów. Krzyżyk na mnie, zero oczekiwań. Jestem dziewczyną, i tak nazwiska w świat długo nie poniosę. A jak poniosę, to też dla niego problemu nie będzie. To laski moich braci mają przechlapane, bo tam już konkretne wymagania lecą. Co w sumie jest śmieszne, bo jesteśmy chyba najmniej znaczącą rodziną magiczną w całej Rosji i nawet gdyby położyli kres czystości Azarovów, nikt by nie zauważył. – mruknęła z uśmiechem.
Sama nie wiedziała, jak udało im się wciąż utrzymywać tę czystość. Zapewne dlatego, że mało było romantyków i idealistów pośród jej przodków. Z tego co słyszała, nawet jej matka została zmuszona do tego małżeństwa przez swoją rodzinę, bo może i biedny, ale przynajmniej czysta krew, a ona ze swoją urodą i niską inteligencją nie miała w czym przebierać.
Także Swieta, przez sam fakt bycia dziewczyną, mało się liczyła w swoim domu. I świetnie, bo to właśnie dawało jej tą wolność by robić cokolwiek zechce.
- Aaa, tylko wiesz... Bo mój papa nie mówi po angielsku. Mama też nie. Dziadek coś tam ze mną kiedyś liznął, polubiłbyś go, taki stary szurnięty czarodziej... W sumie przez niego skończyłam w Hogwarcie – zmarszczyła nieco nos słysząc, że Artie często przedstawia seniorowi swego rodu „dziewcz... koleżanki” – A rodzeństwa nie masz żadnego?
Nie była pewna, o co mu chodzi z tą pokraką. Czy wciąż rozmawiali o magicznych bestiach, czy może właśnie zrobił jakiś przytyk na temat jej potencjalnego, ewentualnego chłopaka w bliżej nieokreślonej przyszłości? W odpowiedzi na zaatakowanie jej nosa pstryknęła go w czoło. A co!
- Nie wiem, ale będzie fajnie. Nie ma opcji żeby nie było. – odpowiedziała tylko, zgodnie z prawdą przecież.
Wierzyła, że jeśli coś będzie niedobrze, zawsze może się od tego odciąć. Miała szesnaście lat i nic jej nigdzie nie wiązało. Naiwnie więc nosiła w sobie przekonanie, że zawsze można coś porzucić i zacząć od nowa. Poczucie jakiegoś obowiązku czy odpowiedzialności wciąż jeszcze nie ukształtowało się w tym rudym czerepie. Nie znała, jak bolesne potrafią czasami być konsekwencje źle podjętych decyzji. Słowem, jak do tej pory miała bardzo szczęśliwe życie i jedynie bliskość ognia sprawiała, że czuła się nieswojo.
Na przykład teraz, gdy Artie podjechał do kociołka. Podczas gdy on zaglądał do środka, dziewczyna pożałowała swojej lokalizacji. Zerkała tez wciąż w dół, na jego stopy, z obawą czy przypadkiem jakaś zabłąkana iskierka nie poleci w tamtą stronę. Niby nic nie powinno się stać, ale jednak, jednak! Prawie nie zauważyła przez to, że właśnie dostała buziaka w nos.
Kiedy zaś się odsunął i wysłał ją po likier, zeskoczyła z jego kolan natychmiast. Chociaż deklarowała zaledwie chwilę temu, iż nie ruszy się stąd nigdzie. Mogła użyć różdżki, prawda? Odgłos jej leniwych kroków poniósł się po cichym pomieszczeniu.
- Jasne, mogę z Tobą biegać. Tylko ostrzegam Cię, że kondycję ćwiczę regularnie i wcale nie będziesz miał tak lekko w swoim pojeździe. – postawiła butelkę na blacie przed nim i sama też na nim usiadła, nie pchając się już na kolana Artiego – Teraz mam coś pomóc, czy reszta to już zadanie artysty?
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 14:51

- Czyli bez problemów? – Ta informacja o wiele bardziej go uszczęśliwiła, ale pewnie i tak będzie musiał szukać jakiegoś kontaktu z Polakami, aby załatwić wódkę dla ojca Swietki. Przecież ruskiej mu nie da, bo go wyśmieje… A tylko Polska wódka mogła się równać z Rosyjską.
- Czyli mówisz, że mam nauczyć się rosyjskiego? – Podrapał się po policzku. Nie mówił żadnym innym językiem oprócz angielskiego. Był rodowitym Anglikiem, trudno wiec było mu się dziwić, że raczej nie uczył się innego języka. Może niektórzy w jego wieku uczyli się francuskiego, ale Artek… to był Artek. – Nigdy nie uczyłem się żadnego języka obcego, więc to będzie ciekawe. Dasz mi trochę lekcji? Powiem szczerze, że nawet nie umiem przeczytać Twojego imienia, kiedy zapisujesz je w… cyrylicy, tak? – Nie wiedział czy dobrze nazwał alfabet, którym dziewczyna potrafiła się posługiwać.
- Niestety nie mam… A chciałbym mieć! Moi rodzice jednak bali się postarać o następne dziecko. Wiesz… - Spojrzał wymownie na swoje nogi. – Ale za to mam dużo kuzynów oraz kuzynek, którzy są dla mnie jak bracia i siostry! Zobaczysz! – Wyszczerzył ząbki w uśmiechu. – Na Boże Narodzenie będą wszyscy, więc będzie wesoło! – Klasnął w dłonie zadowolony.
- Widzisz te mięśnie? – Podwinął mocniej rękaw swojej koszulki. W przeciwieństwie do nóżek, jego ręce wcale nie były takie chudziutkie. Napiął nawet biceps, aby dziewczynie zaprezentować w co się pakuje. – Trzynaście lat na wózku. – Jako chłopca trzyletniego posadzono na mały dziecięcy wózek i cóż… Zaczął się uczyć, bo już na tyle pojmował, aby wiedzieć, że pełzanie po dywanie i wycieranie podłóg, nie było zbyt miłe, musiał wspiąć się na poziom wyżej.
- Więc to właśnie ja bym się obawiał, gdybym miał startować do wyścigu z mistrzem. Pierwszy Drifter w Hogwarcie nie wzięło się z powietrza. – Cmoknął, a potem zwyczajnie się roześmiał. Kiedy dziewczyna usiadła na stole, nie odmówił sobie przyjemności „zmacania” jej po kolanie. Akurat miał jedną wolną dłoń, dlatego położył ją na nim. Przejechał nią dookoła, do góry i na dół. I rękę zabrał.
- Nałóż trochę likieru do formy, gdzie jest już czekolada. Z życiem, ale też i tak… Nie przesadź. – Dał jej małą łyżeczkę, aby mogła sobie nią odmierzać likieru. Poczekał aż dziewczyna ciapnie nieco go do pierwszej formy, a potem przykrył go czekoladą. Zrobił tak z każdą następną czekoladką, którą dziewczyna wypełniła. Kiedy jedna forma była zapełniona, odstawił ją w chłodniejsze miejsce. To jednak wszystko nie było… Bo czekało ich jeszcze dekorowanie!
- Mówiłem, proste. – Uśmiechnął się szeroko.
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 15:40

Uczyć się rosyjskiego? Machnęła ręką. Nie sądziła, by było mu to jakoś wybitnie potrzebne. No, może kiedyś, ale to była druga randka i naprawdę nie trzeba się przejmować takimi rzeczami.
- Nie polecam, rosyjski jest trudny, irytujący, i prawie do niczego w życiu nieprzydatny. Ale lekcji mogę Ci udzielić w każdej chwili. Podstawa podstaw, spróbuj powiedzieć zdrastwujtje. To u nas znaczy „dzień dobry”. – powiedziała, świadomie wybierając dość trudne dla języka słowo.
Oczywiście zaakcentowała mocno pierwszą sylabę, przez co słowo musiało dla niego zabrzmieć jeszcze bardziej obco.
- I tak, nasz alfabet to cyrylica. Zabawna sprawa, bo wiele liter mamy takich samych jak u Was, ale czytanych zupełnie inaczej. Powinieneś zobaczyć moje notatki, mam strasznie pokreślone bo sama czasami mylę co jak wygląda w którym alfabecie. – mruknęła z niezadowoleniem.
Jedynak? Uuu, jeśli dodać niepełnosprawność, to rodzice na pewno byli koszmarnie nadopiekuńczy. Nie powiedziała jednak tej obawy głośno, ani też nie zamierzała się tym teraz martwić. Może kiedyś, jakby faktycznie miała z tego powodu jakieś nieprzyjemności.
- Będą wszyscy? Musi być fajnie mieć taką dużą rodzinę – zauważyła, ona sama miała tylko braci, rodziców, no i dziadka.
No, była jeszcze rodzina mamy, ale oni tylko wysyłali prezenty na święta, a widywali się raz na rok. Ruski.
Faktycznie, mięśnie na ramionach prezentowały się nad wyraz okazali. Szkoda, że Swietka nie umiała ich należycie docenić, ale jakoś nigdy nie zwracała uwagi na budowę ciała u chłopaków. Tak długo jak nie była to kulka, która bardziej się turla niż chodzi, ona nie widziała problemu.
- Uh, no dobra, mogę nie mieć szans. W takim razie ja wsiadam na miotłę, daj mi jakieś szanse, co? – nalegała, bo wyścigi po szkolnych korytarzach jak najbardziej przypadły jej do gusty.
Uśmiechnęła się, czując jego dłoń na swoim kolanie. Ciepłą dłoń. Na zimnym kolanie. Chyba miała słabe krążenie, ale choć sama nie odczuwała chłodu, zawsze w dotyku była lodowata. Zupełnie niezgodnie z jej osobowością.
Tak więc on sobie nóżkę dotknął, a ona z milczącym, lekko zakłopotanym uśmiechem przyglądała się jego działaniom. Kiedy ręka została zabrana, jak gdyby nigdy nic zainteresowała się czekoladkami.
- Dobra, dobra, likier raz! – nabrała alkoholu na podaną łyżeczkę i ciapnęła go do środka, nie uroniwszy ani kropli.
Miała przy tym bardzo skupioną minę, jakby właśnie zajmowała się czymś szalenie trudnym i ważnym. No i tak dalej, aż wreszcie zakończyli nadziewanie. Odłożywszy łyżeczkę, wydała z siebie westchnienie pełne zadowolenia po ciężkiej, ale satysfakcjonującej pracy.
- Proste? No niby taaak... – ona tu chciała jakiejś pochwały, medalu albo chociaż pogłaskania po głowie, a tu takie niedocenienie jej pracy. No trudno, pewnie i tak jemu samemu zajęłoby to mniej czasu. Sięgnęła do butelki, gdzie pozostało wciąż trochę likieru i wzięła sobie nagrodę w postaci solidnego łyczka. Podsunęła potem szkło Artiemu, przecież na pewno też chce.
- I co, to tyle?
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 16:24

- Jak to nieprzydatny? Będę mógł rozmawiać z Tobą o wszystkim i tworzyć plany Wielkiej Masakry tuż przy McGonagall! I nawet nie będzie wiedziała o czym właściwie rozmawiamy! – Zatarł rączki. Artie lubił rozrabiać i zresztą niczego innego po Puchonie się nie spodziewano. Czy dostanie punkty, czy ich nie dostanie… Każdy miał to właściwe w nosie, bo dom Hufflepuff to dom Hufflepuff.
- Więc koniecznie muszę się go nauczyć! Nawet jeśli jest trudny, skomplikowany i irytujący. – Pokiwał głową. Nie chciał słyszeć o odmowie. Uśmiechnął się szeroko, kiedy dziewczyna się zgodziła go uczyć. No! O to mu chodziło!
- Zdra… tja. – Wykrzywił dziwnie język. – Może to jak się napiję, to spróbujemy jeszcze raz. Jestem pewien, że okaże się, że ze mnie dobry Rosjanin i będę ładnie mówił. Słowo harcerza! – Którym nigdy nie był, ale tak jako należało coś powiedzieć.
Na szczęście czas, kiedy rodzice byli bardzo nadopiekuńczy w stosunku do Artiego minął. Chłopak poszedł do Hogwartu, pomimo ich wyraźnego niezadowolenia. Wracał na ferie świąteczne oraz letnie co raz bardziej zadowolony, więc rodzice musieli się do tego przyzwyczaić i oswoić z myślą, że ich syn naprawdę daje sobie radę i wcale nie jest jakiś ułomny.
- Mój Dziadek mówi: póki wszyscy uważamy się za rodzinę, to nią jesteśmy. Nawet jeśli trudno jest nam wyrysować drzewo genologiczne i dowieść naszego pokrewieństwa. Tak mamy na przykład z rodziną z Bristolu. Nawet Dziadek nie umie dojść do tego powiązania, ale nazywają się tak jak my czyli McCallisterowie. – Pokiwał głową.
- Do wyścigów jesteś wpisana, moja droga. Czy to na nóżkach, czy to na moim drugi wózku, czy na moich kolanach czy to nawet na miotle. A może na wrotkach? Pomysłów jest wiele, możliwości również. Treningi już się wczoraj rozpoczęły, więc musisz też trzymać formę! Na wiosnę odbędzie się Wielki Artiowy Festyn! Będzie pobijanie rekordu spadania ze schodów, wyścigi po korytarzu oraz jedzenie babeczek na czas. I w tym roku masz być zawodniczką, nie chcę Ciebie widzieć jako widza! – Zagroził jej paluszkiem. Niech nawet nie myśli, że się jej odwlecze.
Chłopak również spróbował likieru, którego tylko kapkę pozostało w butelce. Spojrzał na nią krytycznie.
- Zła butelka, za szybko się kończy. Będę musiał znowu prosić Dziadka, aby spróbował jakoś przemycić mi kolejną butelkę do Hogwartu. Mój Dziadzio robi najlepszy likier w całej Anglii. – Wyprostował się dumnie.
- No tak. Czekoladki muszą wystygnąć, a potem pobawimy się w dekorowanie. I to koniec. Cała filozofia robienia czekoladek. – Uśmiechnął się łagodnie.
- Teraz tylko pytanie… Co chcesz robić, kiedy będziemy oczekiwać na ich zastygnięcie? – Odjechał od stołu i zakręcił się dookoła, tak jakby chciał się popisać przed dziewczyną, co to on nie potrafi wyrabiać na tym wózku.
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 17:00

- Poza tym, w sumie możesz ćwierkać po naszemu jakbyś spędził w Rosji pół życia, ale nie sądzę by to miało duże znaczenie. I tak o wszystkim zdecyduje to, jak siądziesz z papą przy butelce. Kiedyś upijał się z jakimś Grekiem. Jeden po swojemu, drugi po swojemu, ni w ząb się nie rozumieli, ale popili równo i ojciec był tak bardzo pod wrażeniem, że chciał mu mnie z miejsca oddać. Na szczęście miałam dziesięć lat, a tamtemu nie chciało się czekać aż podrosnę... – zaśmiała się, wspominając dawne czasy.
Dobrze, że ten Grek nie okazał się jakimś pedofilem czy innym zwyrodnialcem. Dopiero po było po Swietce.
- Osobiście mam wrażenie, że McGonagall w jakiś magiczny sposób rozumie wszystkie języki. Ale możemy spróbować! Tylko, hm... spróbuj wymówić może krótkie zdrastwuj. Musisz położyć nacisk na zdra, ale w sumie jak powiesz będzie dobrze – zgodziła się łaskawie, machając nogami wiszącymi z blatu – To taka mniej oficjalna wersja pozdrowienia. I fakt, lekcje powinny się odbywać przy alkoholu. W końcu to rosyjski.
Dobry Rosjanin? Chętnie to zobaczy. Naprawdę. Jeszcze niech nosi walonki i czapkę uszatkę. Już wiedziała co chłopak dostanie na urodziny. Kiedykolwiek one nie były. Podpyta potem Wandy, na pewno będzie wiedziała.
- I dalej utrzymujecie ze sobą regularny kontakt? Wow – gwizdnęła ze szczerym podziwem – Moja rodzina jakaś mało chętna do utrzymywania zażyłości. Ale to może dlatego, że mój dziadek trochę sfiksował i narobił sobie wrogów. Tylko się nie uprzedzaj, człowiek z niego uroczy, podziel się z nim jakimś marzeniem a na głowie stanie, żeby je spełnić... – podciągnęła rękaw koszulki, odsłaniając ramię z pooparzeniową blizną wielkości małego jabłka – To moja pamiątka po smokach. Prawie zginęliśmy, ale fajnie było!
Opuściła rękaw, słuchając o treningach, wyścigach i innych cudach na kiju. Czy raczej kółkach. Wrotki? Nigdy w zasadzie nie próbowała, ale czemu nie? Może jak raz odkryłaby w sobie nowy talent? Warto zadziałać.
- Jeśli nikt jeszcze nie wrotkuje, to ja mogę spróbować! Tylko że nie lubię nie kończyć wyścigu, więc jak się połamię, to najpierw masz mnie do mety dowieźć, a dopiero potem resztki do Skrzydła dostarczyć. Inaczej się obrażę i do końca świata możesz próbować, ale się do Ciebie więcej nie odezwę – zastrzegła, śmiejąc się.
Trudno stwierdzić, jak bardzo poważne było to zapewnienie, ale nie brzmiało zupełnie jak żart. Z żalem popatrzyła na butelkę, która tak szybko się skończyła. Faktycznie, zła. Niestety alkohol zalegający pod łóżkiem Azarovej raczej nie nadawał się do łączenia ze słodyczami. Zawsze musiała coś mieć, obowiązkowo. Jej duma jako Rosjanki w przeciwnym wypadku bardzo by ucierpiała.
- Nooo, to zależy? Ile właściwie czasu potrzebują takie czekoladki? – zapytała, sam przecież nie sprecyzował, ona zaś nie miała bladego pojęcia o cukiernictwie – Możemy w coś pograć na przykład.
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 18:10

- Zdra… Jezdem twój! – powiedział Artie z wyraźnym uśmiechem na ustach. Zaczął się cieszyć jak małe dziecko, pomimo tego, że wcale nie udało mu się dobrze wypowiedzieć słów, które powinien. Czuł jednak, że powiedział coś naprawdę dobrego i tylko gdyby mógł, poruszyłby paluszkami u stóp. Pomimo tego, że mózg wysyłał informację do nóżek, te wcale się nie poruszyły. Za to szczurzyca Primo, która siedziała na jego stopie, zwinęła się w kłębuszek i zwyczajnie poszła spać. Artie spojrzał na białego futrzaka i pokręcił głową. No nic. Musiał to zaakceptować, nie było rady.
- Nu pogodi! - przypomniało mu się nagle, że potrafił to zdanie. – Jest taka mugolska bajka, nazywa się Wilk i Zając! I wszystko jest po rosyjsku! – Zakręcił się dookoła razem z wózkiem, kiedy przypomniał sobie o jeszcze bardziej kultowej kreskówce od niskobudżetowego Spidermana.
- Jak poznasz mojego Dziadka, to zrozumiesz. Jeśli będzie jakieś wyjście do Hogmseade, to na sto procent to poznasz. Będzie biegł przez wszystkich i mnie wołał. To taki… starszy pan, który nie potrafi usiedzieć na miejscu. Jest aurorem, ale też sobie dorabia w Błędnym Rycerzu. Mało mu przygód. – Musiał to dodać, żeby dziewczyna czasami nie myślała, że zawód magicznego policjanta jest mało opłacalny. Aż tak źle nie było.
- Z wrotkami możemy spróbować tak, że będziesz trzymać się rączek mojego wózka, a ja będę Cię ciągnąć. Kiedy poczujesz, że jesteś już na tyle pewna siebie, będziesz mogła się puścić i spróbować sama jechać! – Klasnął w dłonie, bo zaczynał podobać mu się ten pomysł.
- I… proszę nie obrażaj się na mnie! – Podjechał do niej. Położył obie dłonie na jej kolanach, głowę przekrzywił na bok. Zrobił minę smutnego psiaka. – Ja nie lubię, kiedy ktoś się na mnie obraża, szczególnie w takim czymś. Ja przyjaciół nigdy nie zostawiam! Tym bardziej w potrzebie! Nawet jeśli to skutkowałoby tym, że nie pobiłbym rekordu, to wróciłbym po Ciebie, abyś mogła dokończyć bieg! I nawet jeśli zepsułoby się mi kółko od wózka, to bym jakoś próbował się posiłkować zaklęciami, aby razem z Tobą w ramionach przekroczyć linię mety. – Romantycznie. Tak po Artiowemu.
- Ja bym powiedział, że w tych warunkach to pewnie z godzinki albo mniej. To Pokój Życzeń. Tutaj wszystko robi się od tak. – Pstryknął palcami i odjechał od Swietki na bezpieczną odległość, aby nie zabierać jej przestrzeni osobistej. No kto by pomyślał?
- Pograć? Ja umiem… umiem grać tylko w makao. Albo w quidditcha. Albo… albo możesz mnie spróbować złapać!
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 20:14

Westchnęła bezradnie, ale i ona się zaśmiała. Pacnęła go tez otwartą dłonią w czoło, nie żeby zabolało – ot, takie plaśnięcie.
- Tu się puknij. Wszystkiego się nauczymy, tylko nie rosyjskiego – rozbawiona kręciła głową.
Nawet z flaszką na podorędziu lekko nie będzie, ale przecież wcale chyba nie chodziło o faktyczne ogarniecie języka. Przynajmniej Azarova była przekonana, że Artie tak naprawdę wcale nie chciał poznawać rosyjskiego. Nie mówiąc już o tym, że ona raczej miałaby problem z uczeniem go. No bo jak wytłumaczyć Anglikowi wszystkie te formy gramatyczne, odmianę przez przypadki, rodzaje i liczbę? Rudowłosa z pewnością nie czuła w sobie powołania pedagogicznego, choć przecież jej dziadek uczył kiedyś w szkole magii i podobno był całkiem dobry. Geny jednak woda. Albo faktycznie była skoku w bok kochanej mamusi.
- Czytali Ci rosyjskie bajki jak byłeś mały? – zdziwiła się, dla niej słowo bajka łączyło się razem z książką dla dzieci, taką do poduchy – To widzisz, możesz zacząć naukę od tego. Choć nie wiem co to za rosyjski, jeśli nie umiesz cyrylicy. Waszymi literami pisali czy ki diabeł?
Ona sama miała kilka fajnych książek obrazkowych, mogłaby podrzucić McCallisterowi do przejrzenia. O ile Prasifa, ich skrzat domowy, nie wywalił jeszcze jej starych pudełek. Czasami potrafił narobic więcej szkody niż pożytku, choć ogólnie spisywał się nieźle.
- Dziadek auror? Ale fajnie. Pewnie zna mase niesamowitych historii i sposobów na wszystko. Mój uczył w szkole historii magii, także wiesz... – machnęła ręką, choć wcale nie sądziła, by jej przodek był jakiś gorszy. Po prostu nudny w kwestiach zawodowych – A Ciebie na jakieś przygody też zabiera, czy raczej pilnuje by Cię przypadkiem na żadne niebezpieczeństwo nie narazić?
Nie pomyślałaby źle o dziadku chłopaka nawet wtedy, gdyby faktycznie musiał sobie dorabiać w dodatkowej pracy. W jej domu się na przykład nie przelewało, ale matka się uparła, że do roboty nie pójdzie i kropka. Dlatego Rosjanka dużo bardziej ceniła ludzi, którzy coś robili. Nie ważne co ani na jakich zasadach.
- Nooo to wrócę do dormitorium i spróbuję przetransmutować swoje stare buty we wrotki. Elsa dostanie zawału – zachichotała nagle na myśl o reakcji koleżanki z sypialni – Ale trzeba mieć priorytety, nie? I hej, ja do naszego kolejnego spotkania na pewno się strasznie potłukę, ale jeździć się naumię. Co tam, siniak w tą czy w tamtą...
No, już przez chwilę spodziewała się, że będzie ją namawiał na szanowanie swego zdrowia bardziej niż wyścigu. Jeszcze czego. Na szczęście jednak szybko zrozumiała o co mu chodzi i wyszczerzyła się z zadowoleniem. Otóż to, sportowy duch ponad płaczki! Chociaż nie całkiem zwróciła uwagę na romantyzm w roztoczonej przez niego wizji. Swieta w ogóle była dość oporna gdy szło o takie subtelne sprawy. Gdyby koleżanki nie przeczytały pierwszego liściku od Artiego i nie zrobiły jej wykładu, pewnie nawet by nie wiedziała że idzie na randkę. Ot, taka mało wrażliwa Świeczka.
Zmarszczyła nos.
- Ja w karty nie umiem. Znaczy, zawsze przegrywam, to chyba jakaś klątwa. A w Quidditcha to nie bardzo tutaj... Co niby miałoby być trudnego w złapaniu Cię? – zapytała ze zdziwieniem, zeskakując zręcznie z blatu - Moglibyśmy porzucać kostki albo coś. Kto ma mniejszy wynik, musi wykonać jakieś wyzwanie. Tylko bez przesady z nimi... - dodała, bo z doświadczenia już wiedziała jak niektórzy potrafili być pomysłowi.
Ruszyła ku niemu z wyciągniętą ręką, tak żeby chwycić za ramię. Nie, żeby odmawiała chłopakowi zwinności, ale tutaj przecież mieli ograniczoną przestrzeń.
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 20:37

Artek zrobił smutną minę, kiedy Swietce nie spodobało się jego wersja „dzień dobry”! Przecież tak bardzo się starał, a ona co? Podrapał się pośpiesznie po policzku, aby chociaż w taki sposób ukryć swoje zakłopotanie. Ciekawe co takiego zrobił źle? Znaczy co powiedział nie tak, że dziewczynie się nie spodobało? Może powiedział jej, że ma pokazać mu cycki?! Ale to by była wtopa randkowa… Gorsza od tej wpadki z Irytkiem!
- Nie, nie! Chodzi mi o bajki takie ruchome! W telewizorze! Ten teatr w pudełku! – Wyjaśnił powoli, miał nadzieję, że dziewczyna zrozumie o co mu chodziło. – Na nim można oglądać nie tylko filmy czyli obrazy z rzeczywistości, ale też ruszające się obrazki! – Swoją drogą sam miał książeczki dla małych czarodziejów, w których ruszały się obrazki. Najbardziej lubił te wszystkie o zwierzątkach, a króliczki były jego ulubionymi zwierzakami w tych czasach. Nawet miał swój ulubiony sweterek, właśnie w króliczki. Pamiętał też, że miał fazę na jedzenie surowej marchewki.
- Oj Dziadek Bob zna dużo anegdot. Jak tylko się rozgada, to końca nie widać, a Ty zaczynasz się wiercić na krześle i zastanawiać czy jeśli wyszedłbyś do toalety, to czy on zauważy Twoje zniknięcie… Powiem – to jest prawdziwa historia. Wielokrotnie już w taki sposób uciekałem spod jego jarzma. – Błysnął wesoło ząbkami. Nie ma jak to prawdziwa szczerość w wykonaniu Artka.
- On? On nie jest taki, jak moi rodzice! Zawsze chce mi coś pokazać niebezpiecznego albo pyta się co tam robię. Więc może… - Spojrzał na jej bliznę. – Może nie miałem tak wspaniałego dzieciństwa jak Ty i nie widziałem prawdziwego smoka na żywo, ale latałem na dziecięcej miotełce i próbowałem jeździć na hipogryfie. Fajowsko było! – Artek jednak ręki do magicznych stworzeń nie miał, więc nie wiązał swojego życia z nimi… Ale dla Swietki mógł to zmienić.
- Jestem ciekawy czy jeśli poprosilibyśmy o wrotki, to byśmy je dostali i mogli je wynieść? – Spojrzał na Swietkę. I poprosił. Pokój Życzeń dał mu wrotki. Pojawiły się na jego kolanach. Artek uśmiechnął się szeroko.
- Eee… Pewnie znikną, gdybyśmy chcieli je wynieść. – Odłożył je na bok nieco zrezygnowany. Pokój Życzeń miał swoje pewne ograniczenia, których Puchon jeszcze „nie rozkminił” i raczej ich nigdy nie zrozumie.
- Co do tych Twoich siniaków… Zaopatrzę się w eliksiry na siniaki. Dobrze mi w eliksirach też idzie. Może jeśli nie zostanę cukiernikiem, to uda mi się zostać praktykantem w szkole? Super by było! – Uśmiechnął się szeroko.
- Kostki? – zapytał wpatrując się w dziewczynę. – A jaki zakres tych wszystkich zadań ma być? – Artek pomyślał, że mogliby mieć nieco więcej miejsca na podłodze i mogłoby być nieco przytulniej. Pokój tak jakby się wydłużył, stół się cofnął, palenisko zniknęło, bo i tak nie było im dłużej potrzebne. Na podłodze pojawił się puchaty, zielony dywan. Na nim leżały poduszki. Pojawiła się również prosta taca, a na niej dwie kostki sześciościenne. Nie pozostawało nic innego, jak tylko usiąść na podłodze. McCallister zrobił to bez problemów. Ułożył swoje nogi tak, aby wydawało się, że siada po turecku. Pod pupę podłożył sobie poduchy. Co ciekawe… Tam nieco wyżej pośladków miał czucie.
Gość
avatar

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 EmptySob 07 Lut 2015, 21:08

Zauważyła zdezorientowanie na jego twarzy, ale nie miała zamiaru niczego mu wyjaśniać. Oj nie, na pewno nie. Dlatego też chętnie i od razu przeszła na temat bajek, które wcale nie okazały się tym co znała. Kolejny teatr w pudełku? No tak, Mugole wszystko potrafili skomplikować. Mniej więcej to sobie wyobrażała, bo i ona miała przecież takie czarodziejskie książeczki dla dzieci. Jak się je w odpowiednim miejscu stuknęło palcem to nawet same się czytały – ot, takie ułatwienie dla zapracowanych rodziców.
- Merlinie, Mugole wszystko wkładają do tych pudełek. Jeszcze trochę i samych siebie zaczną tam umieszczać – westchnęła z typową dla czarodzieja ignorancją.
Ale bajki zobaczy, na pewno zobaczy. Jak już będzie miała okazję obejrzeć sobie ten cały telewizor. Wszystko zobaczy, a co! Cieszyła się jednak, że nie uczęszczała na zajęcia z mugoloznawstwa. Miałaby tam pewnie jeszcze ciężej niż na astronomii, od której to nauczyciel strasznie się jej przyczepiał. Westchnęła raz jeszcze i odsunęła od siebie nieprzyjemne myśli. Nie teraz, nie tutaj.
- To musi być fajny. Dziadkowie chyba zawsze są spoko, bo już swoje pożyli i wiedzą, że nie trzeba się tak ze sobą cackać. A ty nie marudź, smoka jeszcze zobaczysz. Trzeba będzie znaleźć jakieś miejsce dla wylęgania jaja... – dodała z lekkim frasunkiem.
Pokój życzeń byłby dobry, gdyby ludzie nie przychodzili tutaj od czasu do czasu. Nie chciałaby, żeby ktoś dowiedział się za wcześnie. To by była katastrofa! Najlepiej byłoby mieć znajomego mieszkającego w Hogsmeade, który wypożyczyłby jej piwnicę.
Ewentualnie jednak poczekać do końca szkoły, ale to taka najgorsza z opcji.
Tymczasem pojawiły się wrotki, które Artie bez przekonania odłożyła bok. Swieta jednak nie podzielała jego rozczarowania, ba! Porwała je w dłonie i natychmiast siadła na podłodze aby mogły się znaleźć na jej stopach. Po tym spróbowała wstać i od razu wywinęła koziołka. Na szczęście miała już pojęcie jak bezpiecznie upadać i zupełnie instynktownie zamortyzowała zderzenie z twardą, kamienną podłogą.
- Nic mi nie jest! – zapewniła od razu, wyciągając rękę w górę.
Spróbowała jeszcze kilka razy się podnieść, ale na nic. Chyba na początku lepiej jest zakładać rolki siedząc chociażby na stole, aby łatwo przejść do pionu później. Ostatecznie została na podłodze, gdzie pojawił się puchaty dywan.
- Daj spokój, już dawno przestałam walczyć z siniakami. Są, bo są, potem znikną, nie ma co zawracać sobie głowy. Ale Ty poważnie chciałbyś zostać praktykantem w szkole? – zdziwiła się szczerze, obserwując jak chłopak robi sobie legowisko na poduszkach.
W dłoń wzięła dwie kości sześciościenne. Wykonała nimi kilka rzutów by sprawdzić, jaki wynik dają. Bo w końcu to tylko manifestacja życzenia, w jakiś sposób pewnie można na nie wpływać. Miała nadzieję, że to nie będzie bardzo proste.
- No takie, no wiesz... żeby nie były ani zbyt kłopotliwe, ani karkołomne, ani żadnych striptizów. Coś żeby się pośmiać. Zresztą, najwyżej będziemy się targować... – potrząsnęła kostkami nad głową w koszyczku z dłoni i wypuściła je na tacę.
Poturlały się chwilę i znieruchomiały.
Sponsored content

Pokój Życzeń - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Pokój Życzeń   Pokój Życzeń - Page 3 Empty

 

Pokój Życzeń

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 9Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

 Similar topics

-
» Pokój gościnny #2
» Nieopisany pokój #1
» Nieoznakowany Pokój #2
» Nieoznakowany Pokój #3
» Nieoznakowany Pokój #4

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
VII piętro
-