IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Nieoznakowany Pokój #4

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Mistrzyni Proxy
Mistrzyni Proxy

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyPią 17 Lip 2015, 13:37

Wchodząc do tematu rzuć kostką.
James Potter
James Potter

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyPon 21 Wrz 2015, 09:46

Zarzucił na nich pelerynę niewidkę, gdy tylko znaleźli się na korytarzu. Nie tylko zapewniała im ochronę przed wścibskimi oczami, ale również zmuszała Lily do przebywania naprawdę blisko pana Pottera. A ten nie omieszkał wykorzystać tej sytuacji i niestety wcale się nie krępował. Jedna z jego dłoni znalazła się na biodrze panny Evans. W rogaczowym geście nie było chwili zawahania, nie było tej uroczej i niewinnej nuty niepewności, kurczowego zaciśnięcia palców na ubraniu dziewczyny lub ledwo zauważalnego ich drżenia. Objął ją z pewną nutą ekscytacji, choć był pewien, że zrobienie mu sceny na korytarzu w środku nocy i ściągnięcie im na głowę Filcha jest niemożliwe. W końcu nawet Lily nie może być tak okrutna.
Od irytującej bliskości Rogacza oraz intensywnego zapachu nadmiernej ilości perfum, którą na siebie wylał, Gryfonka mogła uwolnić się dopiero w tajemniczym skrzydle. Tutaj peleryna niewidka nie była im już potrzebna i dziewczyna mogła nareszcie odetchnąć świeżym powietrzem.
Potter tylko chwilę rozglądał się po korytarzy zafascynowany, po czym wybrał losowe drzwi. Tak po prostu, bez zastanowienia i zachowania jakichkolwiek zasad bezpieczeństwa. Może nie wparował od razu do pomieszczenia, tylko z dłonią na klamce zerknął na Lily. W oczach znów miał te zawadiackie błyski.
- To chyba nie najlepszy moment, żeby przepuszczać kobiety przodem… - uśmiechnął się szeroko, gotów z tym głupawym wyszczerzem witać każde niebezpieczeństwo. Potter był zbyt nieodpowiedzialny, żeby zdawać sobie sprawę, czym tak naprawdę jest strach. Uchylił drzwi i zajrzał do środka, mając nadzieję, że kamień ani wiadro z wodą nie spadną mu na ten durnowaty łeb. Chciał się popisać przed swoją przyszłą dziewczyną, a nie zbłaźnić.
Dzielnie zajrzał do środka, upewniając się, że nic ich nie zabije, kiedy tylko wejdą do pomieszczenia. Jeśli nie było tam Jęczącej Marty albo innego kataklizmu, to przekroczył próg pokoju, mając nadzieję, że jego randka z Lily Evans nie skończy się totalną katastrofą.


Ostatnio zmieniony przez James Potter dnia Pon 21 Wrz 2015, 10:09, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Huncwot

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyPon 21 Wrz 2015, 09:46

The member 'James Potter' has done the following action : Dices roll

'6-ścienna' :
Nieoznakowany Pokój #4 7X1pYBN
Lily Evans
Lily Evans

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyWto 06 Paź 2015, 18:32

Myślę, że okrucieństwo Lilianne lub jego brak nie miało nic wspólnego z faktem, że nie zrobiła Potterowi draki z powodu jego impertynencji i niedoborów jakiegokolwiek wyczucia. Wynikało to raczej z ogólnie znanego faktu, że należy do osób inteligentnych. Cecha ta zaś wymagała od niej posługiwania się rozumem, ten natomiast podpowiadał, że wszczynanie kłótni na środku korytarza po godzinie policyjnej nie jest najmądrzejszym pomysłem. I choć przepadała za Filchem, ba, miała z nim nawet całkiem dobre układy, powątpiewała czy fakt ten uratowałby ją przed szlabanem, na który nie było miejsca w jej napiętym harmonogramie oraz, co ważniejsze, curriculum vitae.
Nie omieszkała jednak okazać swojego niezadowolenia, kiedy w końcu znaleźli się w nowym skrzydle. Podczas gdy Potter trudził się ze zwinięciem peleryny, ona, ze skrzyżowanymi w obronnym geście rękami, oddaliła się od niego o kilka kroków, rozglądając się uważnie dookoła, gotowa chwycić za różdżkę w każdej chwili. Niezależnie od tego, jak bardzo wolałaby być teraz w łóżku albo jak zirytowało ją dzisiejsze zachowanie Pottera, była odrobinę podekscytowana, miała nadzieję, że uda im się odkryć coś znaczącego, coś istotnego, przydatnego dla ich misji. To jedynie mogłoby w jej oczach usprawiedliwić tak bezczelne sprzeciwienie się jednej z najważniejszych i najbardziej sensownych zasad panujących w Hogwarcie. Reguły, którą ustalono aby chronić ich, uczniów, przed niebezpiecznymi sytuacjami. A oni prawdopodobnie pakowali się w takowe całkowicie świadomie i z własnej woli.
Pokiwała z pożałowaniem głową, kiedy usłyszała wypowiedź Pottera i właściwie zinterpretowała wyraz jego twarzy. Ona w najmniejszym stopniu nie była w nastroju na błazeństwa i nie rozumiała do końca, dlaczego jej towarzysz zachowuje się w podobny sposób. Zignorowała to jednak mając nadzieję, że dzięki temu sam pójdzie po rozum do głowy i zacznie traktować ich sytuację nieco poważniej. Ostatecznie to nie był piknik na środku błoni, gdzie było prawdopodobnie całkiem bezpiecznie nawet o tej godzinie. Nikt, nawet nauczyciele, najpewniej również sam Dumbledore, nie wiedział co znajduje się w tej części zamku. To oznaczało, że mogą wpakować się w naprawdę poważne tarapaty, czego wolałaby oczywiście uniknąć, zwłaszcza, jeśli się nie skupią i nie zaczną zachowywać bardziej odpowiedzialnie.
Przekroczyła próg pomieszczenia, palce jednej dłoni  zaciskając na różdżce, a drugiej na pasku torebki, przewieszonej przez ramię. Chciała być gotowa na wszystko, ale to chyba niemożliwe. Zawsze może wydarzyć się coś, czego nikt by się nie spodziewał.


Ostatnio zmieniony przez Lily Evans dnia Sob 09 Sty 2016, 12:47, w całości zmieniany 1 raz
Mistrzyni Proxy
Mistrzyni Proxy

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyWto 06 Paź 2015, 19:49

Khe Khe.
Dokładnie tak zrobiłby absolutnie każdy, kto, po mniejszych lub większych perypetiach, dotarłby do tego pokoju. I nie chodzi tutaj wcale o te wymowne kaszlnięcia, w trakcie równie wymownych scen, gdy trzeba jakimś, niezbyt co prawda subtelnym sygnałem, rozdzielić dwoje zakochańców. Tutaj nie było zakochańców (Oh, zwiastunie przyszłości!), ale za to było od groma kurzu i innych paproszków różnego pochodzenia wirujących w powietrzu, których spotkanie nie mogło się skończyć inaczej niż atakiem paskudnego kaszlu.
Przedsionek, bo naprzeciw siebie widzieli potężne, okute, drewniane drzwi, wypełniony był jakimś dziwnym pyłem. Ktoś zapaćkał czymś kłódkę zwisającą teraz smętnie i w pewien pokrętny sposób zapraszająco. Co chwilę spod drzwi wydobywał się kolejny tuman białego pyłu. (Niestety, to nie była kokaina)
Stali tak moment i kontemplowali otoczenie. Parę haków tu i tam, niewinne, czyste ściany, mechaniczny gruchot z drugiej strony drzwi. Którędykolwiek przyszli nasi podróżnicy, nie mogli już tamtędy wrócić. Ściany w tej części zamku były paskudne, wyjątkowo paskudne. I miały dziwne tendencje, tu się przesunąć, tam się obrócić. Ta zdecydowała zamknąć się w sobie, zamknięci więc trwali, w tym wyjątkowo długim przedsionku z jednymi drzwiami, paroma oknami i gzymsami od środka. Zawijasy wygibasy, godne Hogwartu.
A potem pyć pyć pyć. * Kot, biały, od góry do dołu, stanął za nimi i ja usiadł na podłodze tak już siedział. Jakby wizja przeziębienia swojego kociego pęcherza ani groźba tej sytuacji wcale do niego nie docierała. Zamachał awanturniczo ogonem tylko i prowokacyjnie jakby spoglądał na ten gryfoński duet. Zamruczał nawet, tylko troszkę, ale zamruczał. Był puchaty, nieco płaski na mordce, ale dawało mu to pewnego uroku, bialutki, miziasty, z długimi, dorodnymi wąsiskami. Kot, jak byk!

____________________________
*Odgłos kocich łapek na kamiennej posadzce, rzecz jasna.
James Potter
James Potter

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyPią 08 Sty 2016, 22:31

Widział już niejedno zakurzone miejsce, często poznawał je podczas panicznych ucieczek przed wkurzonym woźnym. Zdarzało się, że wtedy wpadał do pomieszczeń, które przeraziłoby porządną gospodynię domowa bardziej niż Czarny Pan we własnej osobie, taki był w nich syf. W tego typu sytuacjach Rogacz miał ochotę wyjść ze schowka, o którym zapomniały nawet skrzaty i pokazać temu nosatemu gburowi, czym powinien zajmować się w zamku, zamiast poganianiem biednych uczniów. Nawet on jednak nie był tak durny.
Niestety, nie mógł dzielnie bronić panny Evans przed kurzem, ani przed włochatą kicią. Gdy Lily wyjęła różdżkę i przyjęła tę bojową postawę, musiał przyznać, że wyglądała wyjątkowo ślicznie, jako dzielna wojowniczka.
- Nie denerwuj się tak. Teraz każdego potwora powaliłabyś swoim urokiem osobistym – rzucił ten elokwentny komplement z najnowszego numeru "Czarownicy" i doprawił go jeszcze szelmowskim uśmiechem. Sam jednak również wyjął różdżkę, ot tak na wszelki wypadek, jakby kotek postanowił zmienić się w smoka. Choć wtedy przyda mu się raczej umiejętność szybkiego biegania, a nie zaklęcia – Miej na oku bestię, ja się rozejrzę – mężczyzna urodzony przywódca. W sytuacji kryzysowej postanowił nie okazywać strachu, w końcu zostały im jeszcze jedne drzwi. Zresztą, może skoro zostałby jedynym mężczyzną w pomieszczeniu do końca życia Lily, to może ta przestałaby mu się opierać?
Głupotą i żartami radził sobie ze stresem. Fakt, że sam tu wylądował uznałby za świetną przygodę. Jednak narażenie na niebezpieczeństwo kogoś, w kim był zakochany psuło humor zadziornego Gryfona. Skoro ją w to wpakował, to ją z tego wyciągnie. Pewnie jego męska duma bardzo by ucierpiała, gdyby okazało się, że to Lily uratuje ich z tych tarapatów. W takim wypadku wolałbym już zginąć.
Zerknął na podejrzanie uroczą bestię. „Czego to chce? Dobrze, że nie pojawił się żaden ptak, który zacząłby dziobać ich po głowach i rękach. Wtedy byłaby groza pełną gębą, Hitchcock wyzionąłby ducha na miejscu”. Potter cieszył się też, że nie było tu robali. Kiepsko znosił ich bliskie towarzystwo.
Skoro zostały im jedne drzwi, spod których buchał bezowy pyłek, należało spróbować najprostszego wyjścia z sytuacji. Jedna Alohomora w kłódkę nie zawadzi.

Lily przed postem podaj stronę i wers!
Lily Evans
Lily Evans

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptySob 09 Sty 2016, 13:17

[str. 222, wers 22 od dołu] Ile ta książka ma w ogóle stron? :P

Kłęby białego dymu krążące w powietrzu sprawiły, że niemalże natychmiast cofnęła się o krok, ale jej dłoń błądząca po ścianie nie napotkała tkwiącej tam jeszcze przed chwilą klamki. Kiedy, odwróciwszy się nerwowo, nie dostrzegła drzwi, które doprowadziły ich do tego miejsca, po raz pierwszy tego wieczora poczuła ukłucie autentycznego strachu. Wcześniej była rozdrażniona, może momentami wściekła, teraz zwyczajnie się bała. Cała ta sytuacja coraz mniej się jej podobała... Zniknęła gdzieś nawet obecna jeszcze przed chwilą ekscytacja, poczucie, że może odkryją coś istotnego, coś znaczącego! Teraz ta sytuacja za bardzo przypominała wydarzenia z lata, z ministerstwa, a wtedy nie skończyło się to najlepiej.
Kiedy usłyszała, stłumione warstwą pyłu leżącego na podłodze, ciche kroki, ponownie obróciła się szybko, gotowa walczyć z każdym niebezpieczeństwem. I choć jej wzrok, panicznie przeszukujący powietrze, natknął się tylko na Pottera, który ten właśnie moment postanowił wybrać sobie na niewybredny komentarz, z jakichś powodów jej to nie uspokoiło. I nadal miała wrażenie, że coś się jej przygląda. Ktoś. Dopiero kolejne słowa Jamesa uświadomiły jej, że jej przeczucia nie były mylne. Szukając kogoś ich rozmiarów, przeoczyła niewielkiego kotka, który doskonale wtapiał się w tło dzięki swojej kolorystyce. Właściwie wyróżniały się tylko intensywnie błękitne ślepia, wpatrzone w nią, zadziwiająco inteligentne. A może tylko jej się tak zdawało, bo w tej chwili zmuszona była porównywać je z tymi należącymi do Rogacza...
Westchnęła, kiedy chłopak postanowił ładować się w dalsze kłopoty, ostrożnie zbliżyła się o kilka kroków do włochatej kulki i wyciągnęła doń dłoń, wołając kocisko łagodnie. Oczywiście nadal była czujna i palce drugiej ręki zaciskała na różdżce, gotowa reagować w razie potrzeby, nie uważała jednak, aby niewielkie zwierzątko było największym zagrożeniem w pobliżu. Ponadto, skoro tutaj żyło, być może wiedziało, jak się stąd wydostać! Chyba, że utknęło tutaj na dobre, tak jak oni.
Po jakiejś dłuższej chwili przyłapała się na tym, że swoje spojrzenie przeniosła z ich nowego towarzysza, na Pottera. Nie rozumiała dokładnie przyczyn, dla których jej własne oczy zachowywały się w tak nierozsądny sposób i choć przez moment wmawiała sobie, że po prostu chce być gotowa, kiedy James spowoduje dalsze kłopoty, niedługo potem tok jej myślenia zboczył na zupełnie inne tory... "Przecież nie to, że się zakochała w Potterze, bo to by była jakaś patologia, zresztą tłum jego wielbicielek próbował ją roznieść na korytarzu na ektoplazmę z dodatkiem krwi", a raczej próbowałby, gdyby odebrała im nadzieję na szczęście z tym, jakże wadliwym według niej, osobnikiem.
Te głębokie rozmyślania przerwała jej formuła zaklęcia, która poderwała ją na nogi. Kto wie, co kryło się za tymi kolejnymi drzwiami. Stróżka białego pyłu sącząca się spod nich nie rokowała najlepiej. Oczywiście, o ile w ogóle się otworzą...
Mistrzyni Proxy
Mistrzyni Proxy

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyPon 11 Sty 2016, 20:50

Skrzyp skrzyp, puc puc i prr prr.
W takim akompaniamencie gryfoński duet stał sobie w pokoju pełnym białej, proszkopodobnej substancji, kichając co chwilę. Warto było zauważyć elementarną rzecz, jaką jest fakt, że między słowem kichać, a kochać jest jedna litera różnicy, a w tym przypadku absolutnie nie było to koincydencją. Ani troszkę! Miłość była w powietrzu, dosłowniej, niż mogło się wydawać.
Drzwi się otworzyły, bardzo grzecznie z resztą. Tuman białej masy wpadł na korytarzyk, i zarówno James jak i Lily cali wyglądali jak kotek. Krótka analiza smaku i zapachu pozwoliła im odkryć coś kluczowego. Mąka. Doskonała mąka, najlepsza w swoim rodzaju! Biała jak śnieg.
Kot wydawał się bardzo ufny, trącał mokrym nosem policzek Lily zbytnio nie zważając na to, że mogłoby to ją łaskotać albo że mogło to jej przeszkadzać. Jednak kot, cokolwiek by nie robić, był kotem. I pyciał nosem tych, których lubił i którym ufał. Zbierał wąsami część mąki z lilkowej twarzy i pomrukiwał, dumny ze swojego znaleziska.

Wnętrze pomieszczenia nie było specjalnie zaskakujące, przynajmniej dla kota. Wyłożona niedbale ciętym kamieniem podłoga, wygłaskania i wyszlifowana, wszędzie zjełczałe, płócienne worki, na podłodze masa mąki, a po przeciwległej stronie do wejścia serce młyna, najzwyklejsze na świecie, ze skalną podstawą i drewnianym oporządzeniem, którego kawałek poprzeczki leżał na podłodze, jak gdyby nigdy nic, lekko uszkodzony na czubku, prawdopodobnie gwałtownym pociągnięciem.

W pomieszczeniu rozchodził się huczący odgłos spływającej wody, a od jednej ze ścian biła odczuwalna wilgoć.

W pobliżu serca młyna leżał zegarek z dewizką i pokruszonym szkiełkiem, nastawiony na kwadrans po piątej. Złoty łańcuszek lekko ściemniał, ale nadal łatwo było odczuć, że jest to przedmiot bardzo wartościowy. W powierzchni pokrywki znajdowały się resztki papieru, który chyba ktoś naprędce wyrwał.

Kot wyskoczył z lilkowych rąk i zamiałczał lekko, wtulając się w kłębek na kupie starych szmat, które leżały za drzwiami wejściowymi.
James Potter
James Potter

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptySro 24 Lut 2016, 13:09

496 stron bzdur. Wylosuj sobie cytat!

James Potter nie wyglądał jak kotek tylko wyjątkowo przystojna śnieżynka. „W końcu kiedy wstawał rano i patrzył w lustro to nigdy oficjalnie się nie załamywał, nie doznawał grozy i trwałego uszkodzenia mózgu”. Choć Lily mogła mieć pewne obiekcje, co do ostatniego elementu. Może rzeczywiście Filch uderzył go kiedyś miotłą odrobinę za mocno. Spojrzał przez ramię na panienkę Evans, która została Lodową Królową. W końcu. Zdaniem chłopaka ten wizerunek doskonale pasuje do jej zimnego, niewrażliwego serca. Przysunął rękaw szaty do nosa, czekając aż ta mąka opadnie i będzie mógł powiedzieć coś nieco bardziej elokwentnego niż „apsik” w najróżniejszych wariantach.  
Gdy tylko mógł, wyprężył dumnie pierś i rzucił Lily niemal wyzywające spojrzenie. Był bardzo zadowolony, że to ON użył zaklęcia i to ON otworzył te drzwi. Pewnie liczył odrobinę na to, że jej tym zaimponuje. Wszedł do pomieszczenia, wiedziony ciekawością.
Tknął leżący na ziemi zegarek różdżką. Tak na wszelki wypadek. W końcu ten przedmiot był ich jedynym punktem zaczepienia, który dawał im możliwość wydostania się z tego miejsca, ale mógł być też morderczy... jak na przykład okaże się pewna książka. Podniósł go przez naciągnięty rękaw swojej bluzki. Rozważny i ostrożny, bo dziewczyna patrzy. Zaniósł jej ten przedmiot, uznając, że z myśleniem dużo lepiej poradzi sobie Lily.
W całej tej historii było coś frustrującego. Gdyby utknął tu z inną, NORMALNĄ dziewczyną… to mógłby w tym zamknięciu, sam na sam bardzo miło spędzić czas. A jedynym jego problemem byłoby, żeby nauczyciele nie odnaleźli ich… nieubranych. Oczywiście, z akurat tą Gryfonką sytuacja wymagała dużo więcej wysiłku i zaangażowania. Lily oczekiwała, że Rogacz będzie myśleć.
Westchnął nad swoim losem, szukając zrozumienia w spojrzeniu białego kocura. A następnie znów skupił spojrzenie na przedmiocie, który chwilę temu ostrożnie podarował dziewczynie. Rozważał obrzucenie jej mąką i rozpoczęcie wojny, ale ostatecznie zrezygnował z tego niemądrego, ale zabawnego pomysłu.
Był dzielny i odpowiedzialny.
Lily Evans
Lily Evans

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptySob 07 Kwi 2018, 18:21

Chwilowo Lilianne bardziej zajmował kot niż trudna sytuacja, w której się znaleźli. Być może był to po prostu sposób, w jaki radziła sobie z ogarniającą ją paniką na myśl, że utknęli w bliżej niesprecyzowanym miejscu, zupełnie niezbadanym, potencjalnie niebezpiecznym i że w dodatku absolutnie nikt nie wie, gdzie poszli. Gładzenie puszystego futerka i zachwycanie się przyjaznym zachowaniem uroczego zwierzaka wydawało jej się znacznie przyjemniejsze niż rozglądanie dookoła w popłochu, czując, jak serce łomocze jejw piersi. Nie wspominając już o tym, że wciąż dąsała się na Pottera i nie miała szczególnej ochoty dawać mu powodów na żadne zbliżenie pomiędzy nimi, jakiekolwiek ocieplenie relacji. Być może faktycznie miała coś z tej Królowej Śniegu. Choć zdecydowanie nie wyglądała dość arystokratycznie i wyniośle, cała pokryta mąką i z rozczochranymi włosami.
Kiedy James otworzył tajemnicze drzwi, a kot opuścił jej objęcia, ruszyła się w końcu z miejsca i uznała za stosowne skoncentrować się na wydostaniu ich z tego żałosnego położenia – którego przyczyną był, oczywiście, Potter i jego debilne pomysły. Ruszyła w ślad za nim i za ich nowym, puchatym kompanem, bardzo ostrożnie i bardzo powoli, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby się okazać pomocne. Nie mogła też nie przeoczyć tej pełnej dumy z siebie miny Rogacza, na którą odpowiedziała kpiącym uśmiechem i ciętym komentarzem:
- Gratuluję, udało Ci się skutecznie użyć zaklęcia, którego uczymy się na pierwszym roku. – wciąż chyba jeszcze była na niego zła. Chyba. Po tych słowach minęła go z resztą z kamienną twarzą i podeszła do wilgotnej ściany, wsłuchując się w dźwięk płynącej gdzieś niedaleko wody. Kiedy się odwróciła, niespodziewanie wpadła na swojego nieszczęsnego towarzysza, który postanowił bezszelestnie zmaterializować się tuż za nią. Z jej ust wyrwał się na poły przestraszony, na poły oburzony okrzyk, a delikatny zegarek upadł na ziemię, tłukąc się już ostatecznie i sprawiając, że tajemniczy skrawek papieru wydostał się z okowów złotej obudowy. Z równą ostrożnością, co wcześniej James, Lily podniosła świstek z ziemi i wrzuciła go do swojej zaklętej torebki ze słowami:
- Później my się przyjrzę. – nie podobało jej się, że chłopak stoi aż tak blisko, ale nie uznał za stosowne odsunąć się od momentu ich zderzenia. Sama zaś nie mogła się cofnąć – za jej plecami wciąż znajdowała się połyskująca od kropel wody ściana.
- A teraz, po tym, jak w końcu dasz mi oddychać, zastanówmy się, co robi młyn w środku Zamku. I dlaczego postanowiłeś zużyć całą butelkę perfum za jednym razem… Jeśli chciałeś kogoś odstraszyć, to wyszło ci to bardzo skutecznie. – igła za igłą. Nie mogła się powstrzymać. W każdym przysłowiu jest jakieś ziarnko prawdy, a ta ruda zdecydowanie była wredna, kiedy ktoś jej nadepnął na odcisk.
James Potter
James Potter

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyNie 08 Kwi 2018, 21:14

Kiedy jedyny godny go rywal zniknął w stercie szmat, James Potter postanowił przejść do rzeczy. W końcu był nastoletnim chłopcem, dla którego liczyły się tylko psoty, dziewczyny i ratowanie świata. Dokładnie w tej kolejności, choć pewnie bardzo chciałby udawać, że jest inaczej. Jeśli nie przed sobą, to przed Lily.
Musiał przyznać, że panienka Evans nawet w mące wyglądała korzystnie. Przez długą chwilę po prostu się na nią patrzył z tym rozbrajającym, durnym uśmiechem. Miał ochotę oznajmić dziewczynie, że jeśli czasem byłaby dla niego miła, to wcale nie przestałby być w niej tak szaleńczo zakochany. Uprzejmie zasugerował, że zamiast być Królową Śniegu mogłaby zostać Czerwonym Kapturkiem, a on jej Wilkiem albo chociaż Kopciuszkiem.
Właściwie to już nie pamiętał, o co tym razem boczy się na niego śliczna panna. Wciąż nie potrafił też pojąć, jak to się stało, że może się na niego złości. James natychmiast wybaczał jej te wszystkie dotkliwe złośliwości.
Tak jak teraz.
A kto miał zauważyć, ten miał zauważyć. To w końcu randka Lily. A na randkach się całuje!
Nim panna zdążyła zareagować czy nawet pomyśleć o przedsięwzięciu środków ostrożności, Rogacz zadziałał. Był już na tyle blisko, że wystarczył nieznaczny ruch głowy, żeby na ustach tak skorych do sztorcowania go, wycisnąć pocałunek. Nic takiego znowu zdrożnie niestosownego.
Właściwie sekundowy, niewiele znaczący buziak wykradziony przez chytrego lisa. Lily czuła, jak usta dżentelmena wciąż ułożone są w tym niecnym, szatańskim i piekielnie uroczym uśmiechu. Pocałunek zakończony został śmiechem chłopaka i szybkim uskokiem, gdyby panna Evans postanowiła go doprowadzić do porządku. Refleks szukającego.
Na wszystkie bezy i koty świata, zbliża się wojna i nie ma czasu na głupie obrażanie czy długie zaloty.
Lily Evans
Lily Evans

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyPon 09 Kwi 2018, 13:51

Śmiem przypuszczać, że gdyby Lily nie była aż do tego stopnia skoncentrowana na znalezieniu wyjścia z ich godnej pożałowania sytuacji (gorszej w jej przypadku, bo przecież utknęła z Potterem), zorientowałaby się zawczasu w bezczelnym pomyśle Rogacza. Tymczasem zakwalifikowała jego słowa, jako mający ją zirytować, kolejny całkowicie bezsensowny i niewnoszący nic tekst, który pozostanie w sferze teorii, których James wygłaszał wiele, ale znacznie mniej wprowadzał w życie.
- Nic mi nie wiadomo, aby…to była randka. Zdążyła powiedzieć połowę, a drugą pomyśleć, podczas gdy jej ust dotykały łobuzerskie usta jej towarzysza. Poziom abstrakcyjności tej sceny ponownie wpłynął na jej zdolność oceny sytuacji i Potter, ze swoim refleksem szukającego, zdążył uskoczyć z zasięgu jej rąk, zanim mogła go od siebie odepchnąć. Przez kilka sekund była w stanie jedynie spoglądać na niego miażdżąco i rumienić się niczym jakiś podlotek. Gdyby ktoś zmusiłby ją najgorszymi torturami do zdradzenia prawdy, musiałaby przyznać, że zdarzało jej się wcześniej śnić na jawie o tym ich pierwszym pocałunku. Ale żadne z jej wymarzonych okoliczności nie były choćby zbliżone do ich obecnego położenia. W żadnych nie była na Jamesa wściekła ani uwięziona z nim w jakiejś bliżej niesprecyzowanej, niezbyt romantycznej miejscówce. Jej zdaniem zepsuł moment, który miał potencjał być godnym zapamiętania. Otarła przedramieniem łzy wściekłości, które pokazały się nieproszone w jej grożących mordem, avadowych oczętach, zostawiając na policzkach kuleczki poklejonej mąki.
- Bądź uprzejmy nie całować mnie, zanim się stąd nie wydostaniemy. – wycedziła lodowato i dobitnie, a jednak formułując słowa w sposób dający nadzieję. – I to NIE jest randka. To jestem ja, ulegająca twojemu idiotycznemu pomysłowi. Nie wiem, czy ja się kiedykolwiek czegoś nauczę, jeśli o Ciebie chodzi… – te ostatnie słowa wymamrotała pod nosem, ledwie słyszalnie, odwracając się do chłopaka tyłem i ponownie przecierając dłońmi swoje oblicze, wcale nie poprawiając swojego wyglądu – wręcz przeciwnie. Unikając jakiegokolwiek kontaktu, czy to fizycznego, czy to wzrokowego, z Potterem, podeszła do młyna i zajrzała do środka przez wybite okno, starając się, aby niebezpieczne odłamki jej nie pokaleczyły. Dość już szkód jak na jeden wieczór.
James Potter
James Potter

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 EmptyNie 15 Kwi 2018, 19:07

Reakcja Lily na buziaka była bardzo nietuzinkowa.
James obserwował, jak śliczne oczy najpierw się zaiskrzyły, a potem zaszły mgiełką łez. Uniósł lekko brew, przyglądając się zmianom na twarzy dziewczyny. Panienka Evans gładko przeszła od głębokiego szoku, przez ogromne rozczarowanie do zupełnie nieuzasadnionej złości. Potterowi na szczęście brakowało subtelności, żeby docenił całą tę grę różnic i doszedł do prostego wniosku, że łzy na buźce Lily to łzy radości albo dziewczęcego wstydu.
Nie mogła być przecież na niego zła za całusa.
Nawet nie klepnął jej w tyłek, chociaż na to też miał ochotę. Szczególnie gdy odwróciła się do niego tyłem i lekko uniosła na palcach.
Bezy Jamesowi świadkiem, że spojrzał na jej pośladki przypadkiem i zaledwie na kilka grzesznych sekund. Na szczęście Lily nie miała okazji zorientować się, że w głowie pana Pottera więcej myśli kręciło się wokół niej niż próby wydostania się z tego miejsca.
Na pewno nie nauczysz się tego w bibliotece — oznajmił z szelmowskim uśmiechem. Trudno tylko określić, czy mówił o sobie, czy jednak o całowaniu. Był pewien, że w egzemplarzu Historii Magii Lily trzymała najnowszy numer Czarownicy i zaczytywała się w artykule "Jak rzucać czar na mężczyzn bez użycia różdżki".
Dobra, księżniczko. Nie maż się już. Przeskoczę tam i nas z tego wyciągnę.
Podniósł z ziemi gruby, płócienny worek, który pozwolił mu pozbyć się niebezpiecznych odłamków szkła i nim Lily zdążyła przemówić mu do rozumu, przeskoczył na drugą stronę. Przez kilka sekund panowała nieznośna cisza.
Możesz przeskoczyć — w głosie Pottera zabrakło tej łobuzerskiej nuty, Lily wyczuła lekkie napięcie, a gdy znalazła się po drugiej stronie szybko zrozumiała jego powód. Znaleźli się w dokładnie takim samym pomieszczeniu. Stanowiło ono niemalże lustrzane odbicie poprzedniego.
Nawet ziewający na stosie mąki kocur się zgadzał.
Sponsored content

Nieoznakowany Pokój #4 Empty
PisanieTemat: Re: Nieoznakowany Pokój #4   Nieoznakowany Pokój #4 Empty

 

Nieoznakowany Pokój #4

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Nieoznakowany Pokój #2
» Nieoznakowany Pokój #3
» Nieoznakowany Pokój #5
» Pokój gościnny #2
» Nieopisany pokój #1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: Na drugim końcu korytarza, który już istnieje :: Parter
-