|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Skai Wilson
| Temat: Przedział III Wto 18 Lis 2014, 17:16 | |
| Skai Wilson + Yumi Merberet + Aria Fimmel
*
Skai przez krótki moment walczyła z drzwiami, próbując je otworzyć. Szarpała się przy komentarzach czekających przyjaciółek, aż w końcu jedna z nich zaoferowała się pomóc i wspólnymi siłami dostały się do przedziału. Skai pierwsza wślizgnęła się do środka, niemalże od razu trajkocząc z ciemnymi wypiekami na twarzy: - Widziałyście jak on się uśmiechnął? I patrzył na mnie! - Wskazała na siebie wskazującym palcem, po czym zawirowała w miejscu i lekko usiadła na miękkiej kanapie, gładząc ją opuszkami palców. -Yumi, dlaczego nie mówiłaś, że go znasz? - Spytała z delikatnym wyrzutem w głosie, zbyt rozweselona by ukryć zaaferowanie osobą Lloyda. Niemalże wtopiła się w wielką kanapę w przedziale, rozluźniając wszystkie mięśnie i z rozmarzeniem zerknęła w stronę okna. Nawet świeże starcie z Porunn czy zobaczenie Luca nie było w stanie póki co zaważyć na sile oddziaływania tego przystojnego Ślizgona, który miał o wiele lepszą opinię niż taki Gilgamesh. A to, co wyczyniał podczas meczy? Dziewczyna ponownie westchnęła, spoglądając na obie przyjaciółki po kolei. - To najpiękniejszy dzień w moim życiu! - Skwitowała. |
| | | Yumi Mizuno
| Temat: Re: Przedział III Wto 18 Lis 2014, 17:52 | |
| Nim mogła odpowiedzieć Lucowi i mu podziękować za podarunek, została porwana wraz z prądem uczniów. Zdążyła tylko mu pomachać i posłać dosyć smutny uśmiech. Nagrabił sobie bardzo u jej przyjaciółek i chociaż chciała go ze sobą zabrać do przedziału, nie mogła. Dziewczyny były na niego złe, Yui też, ale została mocno udobruchana przez otrzymany notes z baśniami. W takich sytuacjach trzeba wybrać decyzję przyjaciółek. Pomogła Sky z uśmiechem otworzyć drzwi do przedziału i wpuściła ją pierwszą. Weszła i rozłożyła swoje rzeczy pod oknem, w kąciku kanapy. Jeż wyściubił brudny od herbatników nos z torebki i patrzył na płynący za oknem krajobraz. Zachichotała widząc entuzjazm Sky. Jeszcze trochę, a zakocha się po uszy! Przynajmniej jej łatwo to przychodziło. - Llyoda znam z widzenia, to miły człowiek. I myślę, że wpadłaś mu w oko. - zachichotała ponownie zerkając na Arię tajemniczo. Absolutnie nie próbowała już swatać mulatki, ale to byłoby takie piękne, gdyby mogła ujrzeć ją u boku kogoś silnego, kto zadba o jej bezpieczeństwo. - Jeszcze będziesz miała dużo pięknych dni, Sky. - zapewniła przyjaciółkę wesoło. Zazdrościła jej tej ekscytacji i radości z takiej głupoty. - Aria, zostawiam tobie Gila na straży. Wtajemnicz Skai. - wyjęła z torebki miniaturowego rycerzyka ze sklepu Zonka. - Słyszę jakieś hałasy na korytarzu. Zerknę do wagonu prefektów i może znajdę bufet. Wrócę za max piętnaście minut. - uśmiechnęła się do obu dziewcząt i poprawiła swe włosy. Luca je roztrzepał, traktując ją jak dziecko i burząc fryzurę. Myślał, że to takie łatwe uporządkować włosy, aby opadały falą na ramiona! Wymknęła się przez drzwi, zamykając je cichutko. Uspokoi swoje sumienie, że nie jest nikomu teraz potrzebna i wróci. Yui cieszyła się z bycia prefektem, ale miała tyle zaległych rzeczy do opowiedzenia przyjaciółkom! I dwa razy więcej do wysłuchania.
[z tematu] |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział III Wto 18 Lis 2014, 18:23 | |
| Pchała swoje bagaże, idąc w milczeniu za przyjaciółkami. Miała nadzieję, że Porunn nie zrobi nic głupiego, gdyby Luca postanowił trochę dłużej zabawić w jej towarzystwie. Choć, dlaczego się tym w ogóle przejmowała? Patrzyła nieobecnym wzrokiem na szarpaninę Skai z drzwiami, zbyt długo się wahając. Już miała jej pomóc, gdy to Yumi jako pierwsza zareagowała. Weszła ostatnia, mocując się ze swoimi bagażami, by w końcu wrzucić je na jedną z półek nad siedzeniami. Bella na chwilę przebudziła się w swojej klatce, ale po chwili znów zwinęła się w kłębek, więc Krukonka nawet nie otworzyła jej małych drzwiczek. Gdyby nagle zaczęła marudzić i głośno okazywać swoje niezadowolenie, wyciągnęłaby ją i pozwoliła swobodnie poruszać się po przedziale. Usiadła na jednym z miejsc przy oknie, śmiejąc się cicho z radości Skai. -Uważaj, żebyś się za szybko nie zakochała! – powiedziała w końcu, przerywając tym samym swój czas milczenia. W końcu nie chciała nikomu psuć humoru, postanowiła sobie, że będąc w tym przedziale uśmiech nie może schodzić z jej twarzy! Aria zawsze starała się być niewidoczna, co jak widać przynosiło odpowiednie skutki. To ona zazwyczaj przejmowała rolę cichego obserwatora, nigdy nie pozwalając innym zbyt długo na siebie patrzeć. Znikała szybciej, niż ktokolwiek mógłby zapamiętać jej twarz. Skarciła się w duchu za to, że tak bardzo skupiła się wcześniej na swojej złości i zazdrości, całkowicie ignorując otoczenie. Może mogłaby wtedy coś więcej powiedzieć na temat Lloyda? Przynajmniej teraz już znała jego imię i w razie konieczności zacznie go obserwować, gdyby tak faktycznie w oko wpadła mu Skai. A może znów przesadza ze swoją nadopiekuńczością? -Oj, miałaś go przez cały ten czas przy sobie w torebce? – zdziwiła się, gdy Yumi nagle podała jej małego rycerzyka. Miała tylko nadzieję, że będzie grzeczny, ale jakie szkody może wyrządzić taki maluch? Posadziła go sobie na kolanach, był taki milutki. -Zaopiekujemy się nim, a Ty na siebie uważaj i wracaj szybko! – powiedziała, odprowadzając wzrokiem młodą Merberet do wyjścia. Westchnęła cicho, zerkając na Gila II. Po chwili przeniosła wzrok znów na Skai, uśmiechając się do niej. Chyba nie miała jeszcze okazji poznać miniaturki. Wstała, podchodząc do młodszej Krukonki. -Poznałaś już Gilgamesha II, czy mam was przedstawić? - spytała poważnym tonem, jakby chodziło o jakąś ważną osobistość, ale rozbawienie wyraźnie malowało się na jej twarzy. |
| | | Skai Wilson
| Temat: Re: Przedział III Sro 19 Lis 2014, 13:41 | |
| - Miły? On jest wspaniały! – Westchnęła wcale nie cicho, podrywając się z oparcia i przechylając w przód podczas insynuacji Yumi. Dziewczyna przyłożyła obie dłonie do swoich policzków z rozchylonymi ustami. – Naprawdę tak uważasz? Oh, jejku! On mnie zauważył! – Pisnęła rozradowana nie przejmując się ani trochę notesem trzymanym w rękach przyjaciółki, zbyt zaaferowana postacią Ślizgona. Przed oczyma wciąż miała jego zniewalający uśmiech skierowany tylko i wyłącznie do niej. Musiała oprzeć się o podparcie dla łokcia, kiedy zakręciło się jej w głowie od wspomnień. Nie bez powodu puszcza się oczko do dziewcząt! To zupełnie tak… tak, jakby James ją obdarzył takim spojrzeniem. – Oj tam, nie zakochałam się wcale! – Mruknęła zawstydzona słowami na temat zbyt rychłego podarowania swojego serca w ręce tego niepoprawnie przystojnego chłopaka. Oczywiście zbyt przejęta, nie zdała sobie nawet sprawy z tego, że źle zrozumiała słowa Arii i powachlowała się dłonią, uciekając spojrzeniem ponownie w stronę okna, jako jedynego ratunku przed gorącem. Zaskoczona niepoprawnością myśli zganiła się marszcząc na ułamek sekundy brwi. – Wróć z czymś pysznym! – Zachichotała, machając pani prefekt prawą dłonią nieco zbyt gorliwie. Bardziej zainteresowała się Gilgameshem II, przenosząc spojrzenie popędzające Arię do wtajemniczenia w cudowny i zapewne piękny plan. W pierwszej chwili pomyślała o miniaturce wspomnianego imiennika, jednak wydało się jej to zdecydowanie niepasujące do przyjaciółek. O wiele śmieszniej byłoby nazwać w ten sposób któreś ze zwierzątek! W końcu Cirii okazała się nie być Cirii, ale samczykiem. Zaprzestała wachlowania i przechyliła się ponownie w stronę nabytku moszczącego się wygodnie na udach Arii, a Skai zastanawiała się co musi czuć taki zaczarowany rycerzyk. – Jejku, jaki on słodki! – Mruknęła przyciszonym głosem i zerknęła na przyjaciółkę tylko na moment, zastanawiając się gdzie dziewczyny znalazły miejsce nabytku rycerzyka. Przesunęła się bliżej okna, klepiąc miejsce obok siebie, aby Aria przysiadła się obok niej i przedstawiła rycerza. Czy potrafił mówić? Skai westchnęła rozbawiona i pokręciła głową, prostując się i przybierając poważny wyraz twarzy, wyciągnęła prawy palec wskazujący w kierunku rycerzyka.
|
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział III Sro 19 Lis 2014, 17:12 | |
| Aria uwielbiała Skai. Tak po prostu, była małym Słoneczkiem ich trójki i za nic w świecie nie chciała dać jej skrzywdzić. Obie młodsze Krukonki próbowała otaczać opieką, zapominając często przy nich o swoich problemach i troskach, odsuwając je daleko od siebie. Czasy, w których to ona chciała być księżniczką, czekającą na swojego rycerza w lśniącej zbroi, już dawno się skończyły. Konfrontacja z szarą rzeczywistością nie należała do przyjemnych, ale Krukonka nie miała zamiaru dać się złamać. Ingrid otwierała przed nią nowe horyzonty, pomagając jej stać się silniejszą i bardziej wytrzymałą, choć obecność Porunn zazwyczaj zmieniała ją ponownie w szarą myszkę. Znów myślała o swojej siostrze, czując niesamowity ciężar na sercu. Czy nie zareagowała zbyt gwałtownie? Ale przecież tak naskoczyła na jej przyjaciółkę, chyba miała prawo się zezłościć? Musi do niej zajrzeć, jak najszybciej. Nie mogą się po prostu rozejść w złości, za bardzo zależało jej na bliźniaczce, by przez własną głupotę ją stracić… Uśmiechnęła się do mulatki, gdy do jej uszu dobiegło ciche mruknięcie na temat zakochania. Chętnie by coś na to odpowiedziała, ale po prostu utonęła w swoich myślach, nie będąc pewną, czy dobrze zrozumiała wypowiedź. Musiała nauczyć się czujności! -Słodki, ale bywa niegrzeczny, prawda? – podniosła rycerzyka, by młodsza dziewczyna mogła mu się lepiej przyjrzeć. Chyba nie spodobało mu się takie traktowanie, gdyż nieomal nie wypadł z dłoni Arii, gdy tak chciała go pokazać w całej okazałości. Krukonka przeprosiła go cicho, próbując się nie roześmiać. -Kupiłyśmy go w sklepie pana Zonka, był od tego czasu u Yumi. Mam nadzieję, że nie nabroi za bardzo – mruknęła, marszcząc przy tym brwi. Opowiedziała jej po krótce historię miniaturki – kiedy go kupiły, że został ochrzczony tym imieniem, by Fimmelówna mogła na nim ćwiczyć rozmowy z narzeczonym (choć wciąż wątpiła w przydatność tegoż ćwiczenia). Wspomniała także o planach powiększenia go oraz o tym co Yui pisała w listach – że całymi dniami bujał się na hamaku z pajęczyn, dokuczał jej jeżowi i o wszystko się obrażał. Gilgamesh II pogroził jej malutką ręką, tak jak uczynił to niegdyś zaraz po nabyciu, gdy młoda Merberet szturchnęła go palcem w bok. Odstawiła go na siedzenie, kręcąc głową. Ściągnęła z nadgarstka chabrową wstążkę, za pomocą której po chwili związała włosy w kok. W obecności przyjaciół nie musiała się ukrywać, gęsta zapora nie była jej więc potrzebna. Usiadła niedaleko rycerzyka, przyglądając się Skai. Wtedy przypomniał jej się Luca, ale tak właściwie nie wiedziała jak powinna o niego zapytać. -O co chodzi z Lucą? – postanowiła po prostu rzucić to, co przyniosła jej ślina na język. Wiedziała, że Yu zrobiła tej dwójce psikusa, ale na wszelki wypadek to przemilczała. Nie minęło już te 15 minut? Dziewczyna zerknęła kątem oka na drzwi prowadzące do ich przedziału. Rozmowa sprawiła, że straciła poczucie czasu. |
| | | Skai Wilson
| Temat: Re: Przedział III Sro 19 Lis 2014, 20:39 | |
| Bardzo często można było uznać Skai za dziewczynę bezbronną i niewinną do szpiku kości, czasami nie miała nawet świadomości pakowania się w kłopoty – jak w przypadku nieszczęsnego szlabanu. Interwencja Yui w tej nieprzyjemnej sprawie ulżyła sercu dziewczyny, która starała się ze wszystkich sił porzucić przekonanie o oszustwie rodziców. Był to jej pierwszy niesłuszny szlaban, chociaż pamiętała jeszcze wycieczkę z przyjaciółką do Obserwatorium późno w nocy. Nie mniej, Skai nawet teraz wydawało się, że wie doskonale co się dookoła niej rozgrywa i chociaż mijało się to całkowicie z prawdą, nie miała żadnych podstaw aby dojść do takich wniosków sama. Wysłuchała z wyczuwalnym wręcz zachwytem opowieści dotyczących kupna małego rycerzyka i jego niesfornego zachowania, wyrażając między poszczególnymi zdaniami swoją aprobatę. Bardzo chętnie chciałaby się zająć w próbach namówienia rycerzyka do bardziej przyzwoitego zachowania (Czika przecież niczemu nie zawinił!), obserwując go z czystym rozbawieniem na twarzy. Pomimo skąpych informacji na temat samego Gilgamesha, Skai była zbyt nieśmiała, aby spytać przyjaciółkę o relację z nim. Wystarczyło tylko przytaknięcie i już zmieniły temat. Niestety na taki, który młodej Wilson w ogóle nie przypadł do gustu. Dlatego można zrozumieć jej zachowanie na wspomnienie samego imienia chłopaka, którego jeszcze kilka dni temu darzyła szczerym zainteresowaniem. Zmarszczyła brwi i nos, przenosząc pochmurne spojrzenie w stronę śpiącej sówki nad ich głowami, a na dodatek skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, zsuwając buty ze stóp, aby usiąść po turecku na kanapie przedziału. – Phi. – Prychnęła obrażona i zerknęła na przyjaciółkę, a w oczach błyszczała jej desperacja. Szukała najprawdopodobniej zrozumienia u Arii, przekonana że jej może wyjawić najskrytsze sekrety, jakie musiała utrzymywać w tajemnicy przed Yui – która Luca darzyła szczególną sympatią. – Jest okropny! Naprawdę! Wczoraj Yumi się ze mną umówiła w lodziarni i się niestety spóźniła. W lodziarni siedział Luca, więc podeszłam do niego. Sama wiesz jak wiele mnie to kosztowało! Siedział tam sam i czytał książkę, więc podeszłam. – Powtórzyła ponownie te same słowa, rozplątując ręce i zaczęła delikatnie gestykulować dłońmi i palcami. – Grzecznie się przedstawiłam i chciałam z nim porozmawiać, ale on w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Kupił co prawda lody, ale dopiero jak wspomniałam o Yui. Wypytywał mnie, co ona o nim opowiadała i dopiero kiedy przyszła, jakby dopiero co się obudził. Naprawdę! – Przyłożyła rękę do swojego serca, wyczuwając jego przyspieszony rytm. – Dał jej prezent i z nią tylko rozmawiał. A jak dostałam sowę, od pana woźnego wyobraź sobie, powiedział że jestem głupia! – Dodała z zapartym tchem prostując kark i pokiwała poważnie głową z miną wskazującą na wyjawianie okropnej wieści. Skai była przejęta na wskroś dokładnym (jej zdaniem) relacjonowaniem wydarzeń z dnia poprzedniego, zapominając o chronologii wydarzeń, wierząc w naturalną zdolność Arii w zrozumieniu jej bełkotów. – Ale to nie najgorsze, co zrobił! – Dodała prostując przed siebie wskazujący palec i odczekała dwie sekundy, przedłużając dramatyczną pauzę dla zwiększenia efektu. – Powiedział, że lepiej być drwalem niż jakąś tam baletnicą. JAKĄŚTAM! – Wydęła policzki i usta w gniewnym grymasie, kiwając głową na potwierdzenie bluźnierstwa jakiego dopuścił się Luca Chant w jej towarzystwie. – Wyśmiał mnie i to, co robię. A dzisiaj? Widziałam jak się zarumieniłaś, kiedy się z tobą przywitał! Ale wy z Yui macie już narzeczonych, dlaczego on jest dla was taki miły, a dla mnie taki… taki… – Rozłożyła ręce uwalniając się od ciężaru tajemnicy, jakim była wstrzymywana we wnętrzu zazdrość. Opuściła dłonie na uda, nie pamiętając w którym dokładnie momencie opowieści odwróciła się przodem do Arii. - A co jeśli Lloyd też okaże się takim chłopcem jak Luca? – Spytała samą siebie na głos, podnosząc dłoń do spierzchniętych od słowotoku ust, porażona tą myślą niczym porunnem. Nawet nie zwróciła uwagi, że minęło ponad 15 minut odkąd wyszła Yumi. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział III Sro 19 Lis 2014, 22:55 | |
| Norweżka nie miała zamiaru wdawać się w dyskusję na temat narzeczonego. Tak właściwie, to gdyby Yumi nie zostawiła im Gilgamesha II, zapewne w ogóle nie doszłoby do wzmianki jego imienia. Po tym, co zrobił podczas jakże pożytecznego i potrzebnego testu Filcha, miała zamiar unikać go do końca życia… a przynajmniej do tego czasu, aż jej w końcu nie dopadnie. Miała nadzieję, że nie planował czegoś podobnego, bo chyba spaliłaby się ze wstydu widząc jego twarz. Choć może powinna się cieszyć? Widocznie znowu zdążył znormalnieć. Cieszyła się, że przyjaciółka nie podjęła tego tematu. Skai spochmurniała, gdy padło imię Chanta. Czyżby ich spotkanie zakończyło się fiaskiem? Aria przeczuwała, że już za chwilę wszystkiego się dowie i będzie w stanie ocenić powagę sytuacji. Sama postawa młodszej dziewczyny sprawiła, że zmrużyła ciemne oczy. Jeżeli się okaże, że chłopak i w przypadku Skai zachował się w sposób niedopuszczalny i karygodny, osobiście się z nim rozprawi. Nawet nie będzie fatygować swojej sowy, by załatwiła za nią sprawę. Luca może i był w pewien sposób przystojny, ale ciepłymi uśmieszkami na pewno nie zwiedzie rozgniewanej Fimmelówny. Nie spuszczała z oczu przyjaciółki, zachęcając ją tym samym do mówienia. Początkowo kiwnęła głową ze zrozumieniem i uznaniem – w końcu samo podejście do jakiegokolwiek chłopaka zdawało się czasem barierą nie do przejścia. Aria w takim przypadku zapewne odwróciłaby się na pięcie i wyszła, bądź też po prostu zaszyła się gdzieś czekając na przyjaciółkę. Z drugiej zaś strony podejście do czytającej osoby dawało pole do manewru, zawsze można było zacząć rozmowę od próby poznania tytułu danej książki. Oczywiście, jeżeli ktoś nie nazywał się Aria Fimmel i nie unikał nieznanych chłopców jak ognia. Widziała wzburzenie Skai, która dodała do słów gestykulację dłońmi. Próbowała sobie wyobrazić tę scenę i na samą myśl na jej twarzy pojawił się nikły uśmiech, szybko zduszony. W tak poważnej rozmowie nie było miejsca na rozbawienie! Co jakiś czas kiwała głową, wtrącając ciche mhm, by potwierdzić to, że słucha. W końcu u Arii nigdy nie można było być pewnym, czy podczas rozmowy nie udaje się znów na wewnętrzną emigrację. -Niegrzeczny i niekulturalny – skwitowała, marszcząc przy tym brwi. Dlaczego chłopak się ożywił dopiero, gdy mulatka wspomniała o Yui? I dał jej prezent? Czyżby… Nie. Pokręciła energicznie głową, odganiając napływające teorie spiskowe. Wbiła znów intensywne spojrzenie w młodą Wilson. -Tak powiedział? – spytała, nie ukrywając swojego oburzenia. Jak mógł obrazić Skai?! Na twarzy Arii pojawiły się czerwone pląsy. Nie będzie tolerować takiego zachowania. Zerwała się z miejsca, tupiąc nogą, co musiało wyglądać dosyć komicznie i dziecinnie. Gilgamesh II nieznacznie przekręcił się na siedzeniu, gdy Krukonka wstała, ale na szczęście nie spadł i się nie potłukł. Aria zdążyła już o nim zapomnieć, gdy w jej oczach pojawiły się ogniki. Chwilę później miała znów ochotę się zaśmiać, gdy padła wzmianka o drwalu i baletnicy. -Skai, nie martw się, wymyślimy jakąś zemstę – powiedziała, pocierając policzki. Wciąż czuła na nich gorące rumieńce, które tylko przybrały ciemniejszy odcień, gdy młoda Wilson wspomniała o zaczerwienieniu się Fimmelówny po przywitaniu z Lucą. -Ale… Sky! Przecież ja się rumienię niemalże nieustannie, wiesz o tym! – dodała szybko na swoją obronę, zawstydzona. Podeszła do przyjaciółki, kładąc jej dłonie na ramionach. Spróbowała złapać jej spojrzenie, choć wciąż czuła się zażenowana. Miała tylko nadzieję, że oprócz Skai nikt nie zauważył jej rumieńców, co inni mogliby sobie wtedy o niej pomyśleć! -Posłuchaj mnie – zaczęła spokojnie, siląc się na poważny ton głosu. – Nie przejmuj się Lucą, jeszcze dostanie za swoje! Niech się nauczy, że z nami się nie zadziera. On jest niekulturalny, nieuprzejmy i zasługuje na karę. Lloyda nie znam, ale możemy go prześwietlić – mruknęła, ściszając głos do konspiracyjnego szeptu. Powinny zastanowić się nad ułożeniem testu dla kandydatów o rękę Skai, żeby na wstępie wyeliminować nikczemników. - Mamy po swojej stronie Vincenta. Kto nam podskoczy? – dodała, chcąc choć trochę poprawić jej humor. Skoro Pride był chłopakiem siostry, na pewno potrafił być groźny. Nie miała oczywiście zamiaru go wykorzystywać, ale czasami taki argument działał cuda. |
| | | Skai Wilson
| Temat: Re: Przedział III Czw 20 Lis 2014, 13:20 | |
| Z pewnością Skai poprosiłaby o rozwinięcie tematu, jeśli tylko plotki na temat niestosownego zachowania Gilgamesha dotarłoby do jej uszu. Zamknięta w czterech ścianach, skupiona na własnych tragediach, nie miała nawet śmiałości podejrzewać o niewłaściwe zachowanie podczas testu pana Filcha – kogokolwiek. Głowy sobie tym nie zaprzątała, zajęta do cna opowieścią o nieudanym spotkaniu z Chantem. Na głos nie śmiała powiedzieć swoich podejrzeń co do uczuć chłopaka, w pierwszej kolejności chcąc przedstawić drugą stronę jego osobowości. Nagle okazało się, że nie jest aż tak idealny jak podejrzewała, dlatego skinęła poważnie głową na podsumowanie Arii. - Dokładnie spytał czy mam coś przeciwko drwalom, bo wyjął siekierę ze swojego plecaka! Kto normalny nosi siekierę w plecaku?! – Spytała piskliwym głosem angażując się w przekazywanie swojego wzburzenia i chłonąc zrozumienie przyjaciółki z równą intensywnością. Poprawiła się wygodnie na kanapie, rozkładając dłonie po obu stronach ciała i wzruszyła teatralnie ramionami. – Dodał szeptem, że woli być drwalem niż jakąś tam baletnicą, tak powiedział i Yui z pewnością to potwierdzi. Próbowął mamrotać to pod nosem, aby ona tego nie usłyszała! - Skwitowała tak żarliwie, że kiwając głową można było dostrzec rumieniec przechodzący na szyję nastolatki. Wzburzeniom nie było końca, a Skai obserwowała zrywającą się Arię, aprobując jej zachowanie skrzyżowaniem rąk pod marnym biustem. Ciężko było złagodnieć w takiej sytuacji, jednak wszystkie wypowiedzi przyjaciółki niosły ze sobą sporą dawkę prawdy. I chcąc czy nie, Skai opuściła ramiona popatrując na pochyloną nad nią twarz. – Ja wiem, ale sama musisz przyznać, że ładny uśmiech posłał. - Burknęła pod nosem na moment uciekając spojrzeniem, aby nie pokazać pozostałości swojej fascynacji tym niepoprawnie niegrzecznym chłopakiem. Podniosła podbródek z kiełkującym zaciekawieniem w oczach, kiedy do uszu dotarła prośba o wysłuchanie uważnie następnych słów Arii. - Tak, masz rację, ale Yui go przecież tak bardzo lubi! - Skinęła gorliwie głową, rozluźniając dłonie i przykładając je do swoich policzków, dostrzegła diametralną różnicę między rozgrzaną twarzą a lodowato zimnymi palcami. Westchnęła cichutko, zastanawiając się nad wzmianką o Vincencie, o którym bardzo dużo wzmianek pojawiło się w ostatnim wydaniu „Lustra”. – Luca jest niemiły, ale nie chcę, żeby Yui pomyślała o nas, że chcemy ich ze sobą skłócić. Ale sama powiedz, pomyślałaś, że Luca coś czuje do Yui, prawda? – Spytała z powagą i błyszczącymi oczyma, ale nie z rozbawienia, a możliwości dramatu jaki może się rozegrać z udziałem ich przyjaciółki. Oparła się wygodnie o oparcie w przedziale, sięgając po wciąż kiwającego się rycerzyka, układając go na fałdach wdzięcznie prezentującej się spódniczki. Nie miała odwagi spojrzeć na twarz Arii, aby upewnić się co do ich odczuć względem zachowania chłopaka. Odgoniła od siebie czym prędzej pytania na temat Ślizgonów, zadowolona z konstruktywnej rozmowy. Teraz powinny się zająć ratunkiem Yui przed zabiegami Luca! - Może powinnyśmy napisać do Amycusa? - Spytała cichutko i niepewnie, w obawie przed gwałtowną reakcją przyjaciółki, co samo w sobie było pomysłem irracjonalnym. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział III Czw 20 Lis 2014, 18:17 | |
| Na wzmiankę o siekierze, którą Chant rzekomo nosił w swoim plecaku, Aria nie mogła powstrzymać cichego chichotu. Prędko przeprosiła mulatkę za swoje zachowanie, by ta się na nią nie obraziła. Starała się jak mogła, ale Skai należała do osób, które wzburzone wyglądały niezwykle uroczo. Wyobraziła sobie chłopaka wymachującego siekierą… jak można coś takiego przy sobie nosić? Choć Aria chyba nie powinna uznawać tego za coś niezgodnego z przyjętymi normami, w końcu sama najchętniej nie rozstawałaby się ze swoim łukiem i strzałami… Hmm… Swoją drogą, może jednak udałoby jej się znaleźć z Lucą wspólny temat? Pokręciła głową, by wyrzucić z niej obraz chłopaka z siekierą, a jej samej ze sprzętem łowieckim, przemierzających wspólnie las. Cóż ta wyobraźnia jej też podsuwała za bajki! - Oczywiście, że woli być drwalem! Przecież już na pierwszy rzut oka widać, że byłaby z niego okropna baletnica – powiedziała, próbując trochę udobruchać młodszą Krukonkę, gdy ta zrobiła się nagle cała czerwona. Fimmelówna chętnie pomęczyłaby go za takie odzywki skierowane w stronę przyjaciółki, ale Skai miała rację – Yumi go lubiła. Może miał wtedy zły dzień? Nie powinna nikogo oceniać pochopnie, choć ostatnio przychodziło jej to z trudem. Stała się impulsywna, czasem pod wpływem złości mówiła coś, co normalnie nigdy nie wyszłoby z jej ust. Musiała się pilnować, nie chcąc przypadkowo nikogo zranić… ale jak mogła tolerować złe traktowanie jej bliskich? Uśmiech chłopak miał ładny, nie można było temu zaprzeczyć, toteż Aria kiwnęła potakująco głową. Cofnęła się, by usiąść znów na swoim miejscu. Kilka kosmyków ciemnych włosów uwolniło się z upięcia. Chwyciła jeden, zakręcając go powoli na palec. Często robiła to automatycznie, nie próbując nawet poprawić fryzury. - Masz rację, ale przecież my wcale nie chcemy ich ze sobą skłócić. Może powinnyśmy z nim porozmawiać? Skoro lubi Yumi, powinien też starać się być miły dla nas - powiedziała, dla niej było to czymś oczywistym. Powinno się traktować każdego z należytym szacunkiem, a szczególne względy należały się przyjaciołom przyjaciół. Chyba tylko z tego powodu jakimś cudem udawało jej się przełknąć dziwną znajomość Porunn i Gilgamesha… ze względu na swoją siostrę. Dlatego tym bardziej chciała zaakceptować Vincenta, choć jednak istniała „drobna” różnica między byciem przyjacielem a chłopakiem. Tak, pomyślała o tym, że Luca mógł zadurzyć się w Yumi. Równie dobrze mogła to być też tylko przyjacielska troska, nie chciała wyciągać zbyt szybko niejasnych wniosków. Milcząc, przyglądała się, jak rycerzyk zostaje ułożony na kolanach młodej Wilson. Zimny dreszcz przebiegł po plecach Krukonki, gdy Skai wspomniała o narzeczonym wciąż nieobecnej przyjaciółki. -Nie, nie mieszajmy w to Amycusa. To nie byłoby w porządku względem Yumi! – rzuciła szybko, spokojnie lecz stanowczo, nie chcąc zgodzić się na takie rozwiązanie. Czułaby się jak zdrajczyni, poza tym nie miała zamiaru rozpętać burzy. Yu nie była własnością Carrowa, mogła spotykać się z kim chce, nie miał prawa jej niczego zakazywać. Jakby to wyglądało, gdyby ktoś nagle postanowił ostrzegać go przed potencjalnym „zagrożeniem”, które zapewne wcale nie istniało? Nieważne co się wydarzy, obie muszę stać murem za Yumi. |
| | | Skai Wilson
| Temat: Re: Przedział III Czw 20 Lis 2014, 19:56 | |
| Skai potrafiła być uparta i trzymać się twardo swoich postanowień, o czym mógł przekonać się pan Potter jeszcze przed letnim obozem. W towarzystwie przyjaciółek rozluźniała się i ciężko było tkwić z obrażoną miną, siłując się na szukanie odpowiednich komentarzy dla niemiłego Luca. Tak było w tym przypadku, kiedy Aria zachichotała pod nosem dla siebie tylko znanym powodem, zarażając tym młodszą krukonkę. Dziewczyna początkowo przyjęła pośpieszne przeprosiny, ale sama uśmiechnęła się pod nosem, dostrzegając jak niedorzeczne myśli zaprzątały jej głowę. Wyobrażenie sobie Luca w stroju baletnicy było czymś niezwykle zabawnym, dlatego powracając spojrzeniem na twarz Arii, w oczach błyszczały brązowe iskierki rozbawienia. – Pewnie nawet nie wie co to jest piruet. – Bąknęła w ramach postawienia kropki nad „i” kończącej całą dyskusję odnoszącą się do wczorajszego incydentu. W międzyczasie zaproponowała rycerzykowi zjazd ze spódnicy na drugie kolano, co ostatecznie przypieczętowała śmiechem i niewerbalnym wskazaniem nowego „tricku” dla zaczarowanego Gilgamesha II. - Nie wiem czy chcę z nim kiedykolwiek rozmawiać… – Mruknęła ze stanowczo słabszym protestem niż początkowo zakładała, a podnosząc wzrok na przyjaciółkę zastanawiała się nad ewentualnym przebiegiem takiej rozmowy. – On mnie ewidentnie nie lubi, a ja nawet nie wiem za co. – Dodała po krótkiej chwili namysłu, ostrożnie i powoli dobierając słowa. Przekonana była, że cała jej osoba musiała nie pasować chłopakowi, albo nawet usłyszał na jej temat przebrzydłe plotki, nie mające w sobie ani krzty prawdy. Słysząc ostre zaprzeczenie na pomysł powiadomienia Carrowa, Skai wzdrygnęła się i uważniej zerknęła na przyjaciółkę. – Racja, to był głupi pomysł. – Machnęła ręką odganiając od siebie ciemne myśli, poprawiając sobie humor myślami o pierwszym meczu quiddicha jaki przyjdzie jej zagrać w tym sezonie. – A Yui już nie miała wracać? – Spytała przyjaciółkę, sadzając miniaturkę rycerzyka ponownie na swoim kolanie, obserwując uważnie jak skrzypiąc podnosi ręce w górę i zjeżdża ponownie po spódniczce.
|
| | | Yumi Mizuno
| Temat: Re: Przedział III Czw 20 Lis 2014, 20:21 | |
| Nigdy nie sądziła, że odnalezienie przedziału przyjaciółek sprawi jej trudność. Chociaż minęło więcej niż trzydzieści minut od jej wyjścia stamtąd, miała problem z powrotem na miejsce. Kręciło się jej w głowie, obraz zamazywał i chwiał na boki. Japonka musiała przytrzymać się ręką ściany i zatrzymać. Wmusiwszy w siebie tlen próbowała dojść do siebie i uspokoić skołatane serce. Nie mogła pozbyć się z siebie strachu, tak widocznego teraz na jej bladej twarzy. Dochodził do tego fakt, że Amycus tak łatwo ustąpił i odpuścił na jej stanowcze żądanie. Powinna się o to martwić. Potrząsnęła głową odpędzając od siebie wyraz jego pustych, bezdennych oczu. Nie pozwoliła sobie nawet na odwrócenie się przez ramię i sprawdzenie czy idzie za nią. Krukonka wyprostowała się i nakazała sobie robienie dobrej miny do złej gry. To tylko pogróżki, nie ziszczą się nigdy. Nie powinna wierzyć złym słowom, bo inaczej to ją zabije od środka. Pomyliła jeden przedział, zaglądając najpierw do gromadki Puchonów. Następny był "ich". Jej przyjaciółek. Otworzyła drzwi i niemal wskoczyła do środka, zamykając je za sobą z cichym trzaskiem. Tutaj jest u siebie i dojdzie zanim pociąg zatrzyma się w stacji Hogwart. Bezwiednie usiadła na kanapie obok jednej z dziewczyn i nie wydusiła z siebie żadnego słowa. Nie miała szans ukryć bladości skóry i okrągłych wystraszonych oczu, a więc nie udawała, że coś nie gra. Zdawała sobie owszem sprawę, że nie może powiedzieć dziewczynom co się tak naprawdę stało. Nigdy ta prawda nie przeszłaby jej przez gardło. To koszmarna, krwawa tajemnica. Jej i Amycusa. Reszta świata nigdy się o tym nie dowie. Yui siedziała lekko pochylona do przodu z sztywnymi plecami i szokiem wymalowanym w każdej zmarszczce na buzi. Cieszyła się, że okno jest uchylone i wieje na jej twarz świeże powietrze, którego tak nagle jej brakło. Przez dłuższą chwilę milczała, patrząc się tępo w przestrzeń. Ocknęła się dopiero wtedy jak Gilgamesh II zabrzęczał głośniej, gdy spadł ze spódniczki Skai. Uniosła prawą rękę na wysokość swoich oczu - na opuszkach palców widniała sadza, jedyny dowód, że coś się stało. - Chyba źle się czuję. - wydusiła z siebie tych parę słów, spoglądając na dziewczyny bez uśmiechu. Wytarła palce o rękaw i tarła tak długo, aż wszelaki ślad zniknął. Dopiero wtedy wypuściła z płuc strumień ciepłego powietrza. Usiadła w rogu kanapy i podwinęła do siebie nogi. Sięgnęła po maleńki notes od Lucy, jakby ten przedmiot miał utrzymać ją na ziemi. - Na korytarzu był straszny ścisk. Niektórzy zapomnieli się dzisiaj rano umyć, bo zrobiło mi się niedobrze. - odchrząknęła i normalny głos powrócił. Udało się nawet wymyślić pierwsze usprawiedliwienie jej zachowania, chociaż nie była pewna, czy przyjaciółki przyjmą je bez pytań. - Poznałaś już Gila II, Sky? Jest całkiem milutki i ma ten ślizgoński charakterek, co ? - zagadnęła i więcej już nie mówiła na temat własnego, trochę przygaszonego wyglądu. Nie myśleć, nie myśleć o liście ani o Amycusie, inaczej stanie się tak nieobecna, iż nawet notes z baśniami od Lucy nie przytrzyma jej na ziemi. - I bardzo polecam Sky tobie te baśni. Są bardzo romantyczne, naprawdę. - uśmiechnęła się do niej lecz uśmiech ten nie dotarł do oczu Yu. Dotrze, ale z opóźnieniem, dłuższym zapłonem.
|
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Przedział III Czw 20 Lis 2014, 23:07 | |
| Obowiązki prefekta w korytarzach pełnych pierwszorocznych i innych uczniów, którzy z jakichś powodów jeszcze nie zajęli sobie miejsca, całkowicie blokując szlak komunikacyjny, były pewnym wyzwaniem. Dla nieprzyzwyczajonego do uwagi i kierowania tłumem Krukona wyglądało to bardziej jak ekwiwalent piekła, ale odznaka błyszcząca na jego piersi do czegoś zobowiązywała i nie zamierzał się wycofywać. Podniesionym, stanowczym głosem zwrócił na siebie uwagę tarasujących korytarz – zdecydowanie pomógł w tej chwili ponadprzeciętny wzrost, który pozwolił każdemu dobrze go widzieć. Zaczynając od stojących najbliżej osób, po kolei zaczął ich wysyłać na wolne miejsca w przedziałach, pomógł wepchnąć kilka kufrów i innych tobołków na półki, chwycił ropuchę uciekającą z rok pani, zapobiegł atakowi paniki i odpowiedział na co najmniej setkę pytań zadawanych przez ciekawskich pierwszorocznych. Naprawdę nie mógł ich winić za chęć dowiedzenia się czegoś więcej, w końcu wyjazd do Hogwartu był czymś ekscytującym i nowym, ale pod koniec tego wszystkiego czuł się, jakby ktoś po nim przebiegł, a potem zrzucił z wysokości. A to był dopiero przedsmak obowiązków, jakie czekały po przybyciu do zamku. Idąc powoli korytarzem i bezwiednie wsłuchując się w równy stukot pociągu pędzącego po szynach, Krukon dyskretnie zaglądał do mijanych przedziałów, sprawdzając, czy ktoś nie potrzebował pomocy. Póki co sytuacja wyglądała na opanowaną i stabilną. Względnie. Chłopak krótkim ruchem ręki przeczesał palcami włosy, czując na skroniach wilgoć. Zajęcie gdzieś na chwilę miejsca i wzięcie oddechu nie było chyba takim złym pomysłem, choć póki co nie miał ochoty wracać do przedziału dla prefektów. Właśnie dlatego, gdy zobaczył przez przeszkloną ściankę znajomą twarz Arii, bez większego zastanowienia rozsunął drzwi. - Hej – rzucił na wydechu, opierając się ramieniem o framugę. Szybkie spojrzenie na pozostałe dziewczęta znajdujące się w przedziale pozwoliło stwierdzić, że zajmują go same Krukonki. No pięknie, prawie rodzinnie. Choć rozpoznał pannę Merberet, z którą żył w co najmniej dziwnych i z lekka niezrozumiałych stosunkach, nie mógł już uciec. Wyglądałby na niespełna rozumu. - Mogę na chwilę zająć wam jedno miejsce? Zaraz padnę od tego biegania. Kto wie, może miały jakieś niezwykle ważne rzeczy do omówienia i obecność osoby trzeciej (czy też w tym wypadku czwartej) była im nie na rękę? Dopiero po usłyszeniu słów aprobaty, wszedł do przedziału, zasuwając drzwi i zajmując miejsce po tej samej stronie co Aria. - Chyba się nie znamy, Ben – przedstawił się Skai, wyciągając w jej kierunku rękę. Technicznie rzecz biorąc, nigdy oficjalnie się nie poznali, ale chłopak wiedział, kim była. Mając przyjaciela w drużynie, nawet jeśli nie znosiło się quidditcha, siłą rzeczy słuchało się o innych jej członkach. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział III Pią 21 Lis 2014, 00:26 | |
| Przyglądała się uważnie zabawie z rycerzykiem w roli głównej, ignorując obawę o jego „zdrowie”, gdyby przypadkiem zaliczył bliższe spotkanie z podłogą. Miała nadzieję, że nie rozpadnie się na kilka części, choć śmiech Skai wszystko wynagradzał. -Oj, Sky… Może miał zły dzień? Daj mu szansę, wiesz, że chłopcy wolniej myślą od dziewczyn – nie chciała, by Krukonka była smutna. Może jednak powinna się przełamać i przejść się do Chanta, nie mógł być chyba aż taki zły, Yumi go lubiła… - Nie przejmuj się nim, jeżeli faktycznie mu coś nie pasuje to jest po prostu głupi – rzuciła, uśmiechając się do niej ciepło. Arii nie zależało na tym, aby Luca ją lubił, właściwie to mógł być kolejną osobą na jej liście, którą powinna unikać. Z drugiej jednak strony była przyzwyczajona do pełnienia roli niezauważanego ducha, choć rozumiała chęć bycia zauważoną i lubianą. Yumi miało nie być tylko 15 minut, ale przecież po drodze mogła spotkać wiele osób. Może zaczęła z kimś rozmawiać i wszystko się przeciągnęło? Wtem drzwi do ich przedziału otworzyły się, a przez nie wpadło brakujące ogniwo trójki Krukonek. Coś było nie tak. Przyjaciółka wyglądała, jakby zobaczyła ducha – była blada i wystraszona. Serce Arii zabiło mocniej, a brązowe oczy zapłonęły. Postanowiła poczekać, dać przyjaciółce odpocząć, może sama powie co się wydarzyło? Bo coś się musiało wydarzyć, chyba, że Fimmelówna powoli traciła rozum i wszędzie widziała nie to, co trzeba. Milczenie tylko spotęgowało niepokój, gdy nagle cisza została przerwana przez brzęk miniaturowej zbroi. Norweżka drgnęła, gdy Gilgamesh II wybił ją z rytmu. Przez chwilę przyglądała się rycerzykowi, nie ruszyła się jednak, by go podnieść. -Nie wyglądasz dobrze, co się dzieje? – spytała w końcu, gdy Japonka powiedziała, że źle się poczuła. Brązowe tęczówki spoczęły na dłoni Yui, którą nagle zaczęła trzeć o rękaw, jednak bardziej skupiała się na wyczytaniu czegokolwiek z jej twarzy. – Może powinnyśmy kogoś zawiadomić? Albo się położysz? – spojrzała w stronę uchylonego okna, świeże powietrze powinno pomóc. Nie skomentowała tłumaczenia młodej Merberet, po prostu przyjęła je jako jedyną odpowiedź, którą mogła, a może chciała udzielić im w tej chwili. Przygryzła mocno wargę, nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że nagła zmiana w zachowaniu Yumi nie była spowodowana ściskiem, czy niemyciem się napotkanych osób. Chciała wstać i podejść do niej, ale nie potrafiła zmusić nóg do współpracy, poza tym już rozmowa zdążyła zejść na inne tory. Utonęła w myślach, nie udzielając się w sprawie rycerzyka i notesu. Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że jej głowa mimowolnie przekręciła się w ich kierunku. Przez chwilę wystraszyła się, że do przedziału wejdzie Amycus, Gilgamesh… albo jeszcze gorzej – oboje naraz! To byłoby straszne, ale chyba ich trójka dałaby radę wypchnąć Ślizgonów za drzwi? Miały tyle bagaży, by je później zastawić… W ostateczności powiększyłyby rycerzyka, który z pewnością pomógłby im w tym zaszczytnym zadaniu (chyba, że wybrałby zemstę za tak niegodne traktowanie go do tego czasu). Ocknęła się słysząc znajomy głos, należący do Bena. Wypuściła całe powietrze z płuc, czując ulgę, a chwilę później przerażenie. Chwyciła za wstążkę, którą niedawno spięła włosy, by teraz szybko uwolnić je z upięcia. Ciemne pasma musiały natychmiast ją osłonić, choć nie wiedziała, dlaczego jej serce znowu rwało się do ucieczki, przecież Krukon wcale nie był groźny. Nawet z nim rozmawiała, gdy jakimś cudem udało jej się kiedyś wykrztusić prośbę o pomoc w zadaniu. I to kilka razy. Listy pisała! Te nieszczęsne listy, miała ochotę po prostu zniknąć, choć przecież nie zrobiła nic złego. Jak jeszcze któraś z dziewczyn wspomni o imieniu rycerzyka to chyba spali się ze wstydu, dosłownie. Będą zamiatać jej popioły i wyrzucać przez okno. Wzięła dyskretnie kilka głębokich oddechów, nawet nie pamiętając, czy się przywitała. Chyba nie… Choć liczyła na to, że tak. Na szczęście była z Yumi i Skai, które mogą zająć się rozmową, podczas gdy ona powoli będzie dochodzić do siebie i przestanie wbijać się w siedzenie. |
| | | Skai Wilson
| Temat: Re: Przedział III Pią 21 Lis 2014, 09:20 | |
| Aria zawsze była tą starszą, mądrzejszą koleżanką, z większą ilością doświadczeń oraz wiedzy, czego nikt w tym gronie nie kwestionował. Już szczególnie Skai ulegała wpływowi tej spokojnej i nieśmiałej dziewczynie, a kiedy w końcu znajdowały się w trójkę - mogły wymienić chociaż kilka słów. Ściągnęła usta w jedną stronę tworząc krzywy dziubek zamyślenia, przyznając niechętnie rację Krukonce. Prawda była taka, że to co mówiła - każdemu może zdarzyć się jeden gorszy dzień, a jeśli Luca był taki na co dzień, nie musiała się nim przejmować aż tak bardzo. Mama wiele razy tłumaczyła jej cierpliwie, że osoby wrogo nastawione cieszą się z tego, jeśli o nich zbyt długo myślimy. Dlatego wzruszyła ramionami powracając do rycerzyka, nie kontynuując zakończonej jej zdaniem rozmowy. Pozostał tylko jeden wniosek: tolerować obecność Luca Chanta ze względu na Yui. Tak, to był naprawdę dobry plan. Szum rozsuwanych drzwi przywołał również jej spojrzenie na wchodzącą przyjaciółkę, która przypominała cień własnej siebie. Posłała porozumiewawcze spojrzenie do Arii, doskonale wyczuwając ciężką atmosferę, z jaką dziewczyna przyszła do ich przedziału. Wszystkie trzy wiedziały aż za dobrze, że COŚ się stało i nawet groźbami nie wyciągną z tego od Yui. Jedynie ona sama mogła podzielić się tymi informacjami, ale na to się raczej nie zanosiło. Skai w zupełności wystarczyło stwierdzenie odnoszące się do złego samopoczucia i chwyciła nawet rycerzyka w obie dłonie, przesuwając się bliżej okna by zrobić więcej miejsca – gdyby Yui zapragnęła jednak położyć się. Z inicjatywą rozmowy wyszła Aria, dlatego też nastolatka przysłuchiwała się chwilowej wymianie zdań, zastanawiając w międzyczasie czy przyjaciółka będzie wymiotować. Źrenice Skai rozszerzyły się na krótki moment, a cały kark zesztywniał wraz z myślą, że same z Arią będą musiały udzielić pomocy Yui. Niewiele rzeczy było bardziej obrzydliwych jak patrzenie jak ktoś wymiotuje! Wzdrygnęła się, próbując skupić swoją uwagę na notesie przytrzymywanym przez koleżankę. - Tak, jest bardzo… krnąbrny. – Skwitowała zachowanie Gilgamesha II, zerkając na niego tylko przelotnie i jęknęła w myślach dostrzegając jak macha rękoma w niemej prośbie o ratunek. Skai pośpiesznie rozluźniła palce i zaczarowana zbroja upadła na materiał spódnicy z wyraźną ulgą. Nastolatka zapomniała jak mocno przejęła się zdrowiem Yui i zamiast zajmować się rycerzykiem, zaczęła go zbyt mocno ściskać. - Hmm… No dobrze, może jedną albo dwie przeczytam! – Pośpiesznie zmieniła temat, nie zwracając nawet uwagi jak łatwo zgodziła się dotknąć prezentu od Luca. Skai uwielbiała powieści romantyczne, więc Yui aż za dobrze wiedziała w który punkt jej serca uderzyć. Posłała przyjaciółce pokrzepiający uśmiech i wsunęła dłonie pod rycerzyka, już po chwili przepraszając go szeptem za nieuwagę i brak ostrożności. Oczywiście, również i jej pogroził palcem. Była w trakcie drugiej kolejki przeprosin, kiedy do przedziału weszła zupełnie niespodziewana osoba. Skai przez moment przyglądała mu się bezwiednie, odpowiadając tylko pod nosem „cześć” i skinęła nawet głową na pytanie o chwilowe zajęcie miejsca. Dopiero wtedy dostrzegła błyszczącą odznakę prefekta i rozpromieniła się, przenosząc wzrok na Yui. – Oboje jesteście prefektami. – Powiedziała to w tak swobodny i nieprzemyślany sposób, że truizm wydał się aż zabawny. Obie dłonie miała zajęte, ale z chęcią poprosiłaby Yumi o pokazanie swojej odznaki i porównanie ich (nawet pomimo nikłej znajomości z Benem). Z pewnością by o to poprosiła, tak, ale kątem oka dostrzegła pośpieszne układanie fryzury przez Arię i sama spojrzała na swój niesforny lok wydobyty z ciasno splecionego koka oraz złożone po turecku kolana. Rycerzyk znów zachwiał się na jej rękach, kiedy ścisnęła go zbyt mocno i pośpiesznie wsunęła go do rąk siedzącej naprzeciwko dziewczyny. Kiedy w końcu dotknęła stopami podłogi przedziału, wygładziła pośpiesznie niebieską spódniczkę i dopiero wtedy usiadła, zaciskając mocno kolana. Rozkloszowany materiał wdzięcznie prezentował się kiedy stała czy siedziała, jak można siedzieć w tak niestosownej pozycji przy chłopcu! Kątem oka zerknęła w stronę drzwi przedziałowych, z wymalowanym lękiem na twarzy, odgarniając w myślach możliwość ujrzenia odbicia własnego ojca. Zarumieniła się jeszcze bardziej, kiedy wysunął rękę w jej stronę. - PrzepraszamSkai. – Dodała na jednym wdechu wyciągając ciepłą dłoń w stronę Bena, licząc na pominięcie szczegółu zachowania sprzed chwili i podjęcie dalszej rozmowy bez zbędnego roztrząsania sprawy. Tylko w oczach nastolatki można było wyczytać przeprosiny i niepewność, czy chłopak nie obrazi się! Po wczorajszym spotkaniu z Luca, nigdy już nie będzie pewna czy swoją osobą kogoś może urazić. Z chłopcami to nigdy nie wiadomo, szczególnie z tymi wysokimi i przystojnymi. Po krótkiej prezentacji cofnęła się z powrotem na swoje miejsce, kontemplując w chwilowym milczeniu fakturę dłoni Bena, która spodobała się jej trochę zbyt szybko.
Ostatnio zmieniony przez Skai Wilson dnia Pią 21 Lis 2014, 17:31, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Yumi Mizuno
| Temat: Re: Przedział III Pią 21 Lis 2014, 13:55 | |
| Żeby wybić się z tego dziwnego letargu, Yumi potrzebowała sporej dawki przyjaciółek. Głównie one mogły pomóc przywrócić dziewczynie spokój i dobry nastrój, tak okrutnie jej odebrany. Chwila zawieszenia minęła wraz z pierwszymi słowami Krukonek i dłoni Arii przywracającej nieobecny wzrok Yu do rzeczywistości. - Nnie, nie trzeba zawiadamiać, Aria. - odparła odrobinę zbyt szybko, a jej głos od razu nabrał życia i dawnych dźwięków. - Panował spory korek na korytarzu i Amycus uratował sytuację. Niechcący go spotkałam, ale już po wszystkim. - uśmiechnęła się pogodnie, wkładając w ten mały gest jak najwięcej autentyczności. Nie potrafiła powiedzieć co tak naprawdę się stało, aczkolwiek imię jej narzeczonego powinno wyciszyć wątpliwości i uspokoić dziewczyny. Szkoda, że nie obejmowało to też Yumi, która oddałaby wiele, aby jego imię wzbudzało spokój, a nie burzę przedziwnych emocji w bardzo krótkim czasie. Celowo wspomniała o romantyczności powieści baśni Lucy, doskonale wiedząc, że Sky połknie haczyk i może, w jakimś stopniu wybaczy Chantowi jego niewyparzony język. Yui go lubiła mimo tych szczerych i czasami niemiłych zachowań. Najwidoczniej widziała w młodszym Chancie co innego niż Aria i Sky. Nie naciskała też, aby obie przyjaciółki od razu go polubiły i "zaadoptowały". Wszystko w swoim czasie, a jeszcze go sobie kiedyś wychowają. Ponownie w przedziale zapadło milczenie. Policzki Yumi zabarwiły się delikatnym różem, gdyż czuła się niezręcznie tak obserwowana. Gdyby porozumiała się ze swoimi kończynami, obie dziewczyny przytuliłaby do siebie i powiedziała, że będą się znać aż do starości. Będą spotykać się co roku u którejś w domu na babskim spotkaniu. Przybędą z laskami, wypiją herbatkę w ogrodzie i będą dalej plotkować o chłopcach mimo, że będą miały wtedy po dziewięćdziesiąt lat. Yumi potrzebowała ich bardziej niż kiedykolwiek, a po utracie Anastasii dwakroć bardziej doceniła obecność Arii i Sky. Były jej siostrami, tylko urodzonymi w innym kraju. Cieszyła się, że je ma, to był największy prezent od losu. Oparła się wygodnie plecami o róg, dalej trzymając na zgiętych kolanach otrzymany notes. Przez kilka sekund zamarła, gdy drzwi przedziału się otworzyły. Serce zdążyło zabić mocniej na myśl, że Amycus postanowił przyjść i upewnić się czy zmieniła może zdanie i chociaż jemu powie co było w liście. Na szczęście był to Ben, którego Yumi powitała szerszym uśmiechem. - Jasne, przygarniemy ciebie z chęcią. - uprzejmie nie dodała "bohaterze", domyślając się, że w mig by go spłoszyła. Dostrzegła kątem oka zachowanie Arii, rozpuszczającej nagle włosy oraz spojrzenie Sky na swoje loki. Powstrzymała ten ciąg i wcale nie zerknęła na swoje, związane w kucyka. Tylko o nich pomyślała przez pół sekundy. Cisza wisząca w powietrzu doskwierała Yumi. Potrzebowała śmiechu, rozmów i chichotania, aby do siebie dojść po intensywnym krótkotrwałym szoku kończącym się zemdleniem trzydzieści minut temu. - Poznaj też Gila II. To ten mały na dłoniach Arii. - wskazała brodą zbroję rycerzyka, całkowicie nie zdając sobie sprawy, że Fimmelówna mogłaby tego nie chcieć bądź co gorsza, spłonąć ze wstydu. Padła po chwili uwaga, że oboje są prefektami. Yumi sięgnęła więc do torebki i wygrzebała stamtąd odznakę. Po drodze wyjęła jeża z paczki herbatników i położyła go na oparciu kanapy, aby rozprostował krótkie nóżki. Spasł się ostatnimi czasy i nawet nie chciała mówić przez kogo. Wrócił z wakacji z Francji od Francisa z kilogramem więcej. - Tak, pisałam wam w liście. Przez chwilę myślałam, że to pomyłka. Aria powinna być prefektem, nadaje się do tego bardziej niż ja. - podała Sky odznakę niemal z namaszczeniem. Błyszczała i prezentowała się dumnie. Yumi odkładała chwilę jej zakładania do czasu przywdziana mundurka. Profilaktycznie zapobiegała potencjalnemu zniszczeniu się tego wyróżnienia. - Przecież nikt nie traktuje mnie nigdy poważnie, a tutaj dostałam odznakę. - stwierdziła poważnym tonem. Skoro nie potrafiła pogodzić Sky i Lucy ani oswoić sobie Amycusa, to jak ma opanować armię uczniów? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Przedział III | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |