|
| Autor | Wiadomość |
---|
Ben Watts
| Temat: Przedział XIX Nie 23 Lis 2014, 22:27 | |
| Miejsce tajnych i tajniejszych narad. |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Przedział XIX Nie 23 Lis 2014, 22:55 | |
| Lekki ucisk w dole żołądka był zdecydowanie nieoczekiwaną reakcją organizmu. Nerwy? Jakie nerwy, Ben czuł się fantastycznie. Był niczym kwiat lotosu na tafli pierdolonego jeziora. Jak ogródek zen z kwiatkami i strumyczkiem. Sama droga przez korytarz, w trakcie której nie zamienili ani słowa, nie zajęła im długo – gorzej było ze znalezieniem wolnego przedziału. Gdyby Krukon nie miał nic przeciwko świadkom, nie próbowałby wyciągać Arii z bezpiecznego towarzystwa przyjaciółek. Fakt, że bez protestu z nim wyszła, sprawiał, że czuł naprawdę ogromną wdzięczność. Tłumaczenie się przed Yumi i Skai, dlaczego chciał powiedzieć jej coś na osobności nie było na szczycie listy rzeczy, jakie miał ochotę robić. - O, tu jest wolne – rzucił wreszcie, odsuwając nieco zacinające się drzwi i wpuścił dziewczynę pierwszą. Choć w pierwszym odruchu chciał skutecznie zablokować drzwi zaklęciem, by nikt im nie przeszkodził, powstrzymał się, na moment zaciskając usta w wąską linię. Miał przeczucie, że panna Fimmel mogłaby zacząć panikować zamknięta w tak niewielkiej przestrzeni z kimś, z kim właściwie nie łączyły jej zbyt zażyłe stosunki. Aria była nieśmiała, cicha, niemal niezauważalna w roli obserwatora, unikała męskiego towarzystwa – te cechy charakteru zdążył zauważyć, przyglądając się jej od czasu do czasu. Chciał to uszanować, starając się, by ta sytuacja już na wstępie nie stała się niezręczna. Zajął więc miejsce naprzeciwko Krukonki zamiast obok niej i uśmiechnął się krótko, blado. - Przepraszam, że tak nagle – zaczął, rozkładając lekko ręce. - Chciałem z tobą porozmawiać w pokoju wspólnym, ale rzadko widuję cię tam bez Yumi czy Skai i pomyślałem, że teraz byłaby dobra okazja. Prawdę mówiąc teraz nie był już taki pewien, czy dobrze zrobił, ale wycofywanie się na tym etapie nie wchodziło w grę. - Vincent w końcu do was przyszedł? - spytał, siląc się na jak najbardziej neutralny ton głosu. Spojrzenie błękitnych oczu pozostawało utkwione w twarzy Arii i nawet gdyby zwróciła mu uwagę, by przestał to robić, chyba nie byłby w stanie. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział XIX Nie 23 Lis 2014, 23:38 | |
| W momencie opuszczenia bezpiecznego terytorium znów poczuła się osaczona i niemalże od razu pożałowała, że tak szybko zgodziła się wyjść. Próbowała nie dać po sobie poznać wewnętrznej paniki, idąc spokojnie, w milczeniu blisko kolegi. Miała dziwne przeczucie, że wie co będzie tematem nadchodzącej rozmowy. Zaraz pomyślała o artykule, jej siostrze oraz listach i momentalnie cały spokój ją opuścił. Przecież nie mogło chodzić o nic innego! Była tak rozkojarzona, że prawie wpadła na Bena, gdy ten przystanął przed wolnym przedziałem. Ostatnią rzeczą, której teraz potrzebowała, było wylądowanie na chłopaku. Chwilę się wahała, ale w końcu weszła do środka, bacznie obserwując otoczenie i kalkulując możliwość ucieczki – choć było to głupie, wpojony przez Ingrid nawyk dawał o sobie znać w różnych okolicznościach (choć ciocia raczej nie przewidywała ucieczek). Usiadła chwilę przed tym, niż zrobił to Krukon, ale starała się omijać jego sylwetkę wzrokiem. Patrzyła wszędzie, tylko nie na niego. Gdy się odezwał, serce na chwilę podeszło jej do gardła. Była spięta, wyglądała jak posąg. Jakby tylko czekała na atak, który przecież nie nastąpi. Długie włosy znów opadły jej na twarz, choć nie mogła się osłonić przed intensywnym spojrzeniem błękitnych tęczówek, gdy chłopak siedział naprzeciwko niej. Zamknęła na chwilę oczy, próbując skupić się na jego słowach, by nie musieć za chwile prosić o ich powtórzenie. - Nie szkodzi… Zazwyczaj nie przesiaduję sama… – powiedziała o wiele ciszej niż chciała, ale nie mogła nic na to poradzić. Potarła dłonią policzek, przygryzając przy tym dolną wargę. Musiała wyglądać żałośnie, próbując zebrać się w sobie, ale cała odwaga nagle wyparowała. Wzięła głęboki oddech, ryzykując spojrzeniem na chłopaka, ale skupienie na jej osobie wcale nie pomagało jej się skupić. Mruknęła ciche przepraszam, po czym spuściła wzrok na dłonie, które zaciskała na materiale sukienki. No i padło imię Vincenta. Niedługo padnie też zapewne imię Porunn i nie wiedziała, co powinna o tym wszystkim sądzić. Z drugiej strony sama mu o tym wspomniała w liście… Gdyby siostra wiedziała, pewnie rozszarpała by ich obu na strzępy. - Przyszedł – rzuciła, kiwając na wszelki wypadek potakująco głową, gdyby tak jej głos znów postanowił się zbuntować. |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Przedział XIX Pon 24 Lis 2014, 18:57 | |
| Zadziwiające jak atmosfera przedziału nr dziewiętnaście różniła się od tej panującej ledwie kilka chwil temu w przedziale trzecim. Szybko gęstniała, naciskała na karki przyginając je do ziemi i wypełniała gardła. Krukon nie zamierzał się temu poddawać – nie był tchórzem, nie uciekał z podkulonym ogonem, gdy sytuacja stawała się trudna, a w tym wypadku rozmowa nawet nie zdążyła się porządnie zacząć. Chłopak siadł po turecku na kanapie, trochę wytężając słuch, by dosłyszeć słowa Arii mieszające się z równomiernym stukotem maszyny – bliżej lokomotywy stanowiłoby to większy problem. Cała postawa dziewczyny, napięcie widoczne w jej ramionach i pozycji, jaką przyjęła, a także fala włosów, które miały posłużyć jako tymczasowa osłona, budziły w Krukonie instynkty nakazujące otoczyć ją ramionami. Ukryć przed brudem i złem. Dziewczyna okopywała się za ogrodzeniem z kolczastego drutu, a Ben mógł tylko krzyczeć zza niego i mieć nadzieję, że jego głos dotrze do panny Fimmel. Nie rzucał się jednak bezmyślnie na przeszkodę, a czekał, gotów wyciągnąć rękę. Rozmowa w cztery oczy szła ciężko, wręcz bardzo ciężko i w umyśle Wattsa na krótki, króciutki moment pojawiła się myśl, że dużo prościej byłoby odczytywać cudze myśli, niż rozmawiać. Z odrazą odepchnął jednak ten pomysł. - I jak było? - spytał, gdy Aria nie pociągnęła tematu. - W listach wydawałaś się bardzo zaniepokojona tym... wszystkim – wykonał ręką bliżej niesprecyzowany ruch, który miał objąć ogrom pojęć mogących zawierać się w jego słowach. Umyślnie nie doprecyzował pytania, podpuszczając dziewczynę, by ubrała w słowa to, co najbardziej zaprzątało jej myśli. Koniec końców chciał też zapytać o Porunn, ale to mogło poczekać - temat Ślizgonki nie był sprawą życia i śmierci, a w tej chwili bardziej interesowało go samopoczucie jej bliźniaczki. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział XIX Pon 24 Lis 2014, 21:40 | |
| Wyczuwała gęstą atmosferę, którą niejako sama stworzyła. Choć wciąż nie potrafiła w pełni się rozluźnić, nie chciała, by Ben uznał ją za dziwaka. A może już tak o niej myślał? Trochę mu współczuła, w końcu nie należała do grona osób, z którymi można było prowadzić ciekawą i ożywioną dyskusję. Norweżka nie wiedziała, co powinna sądzić o tej sytuacji. Z jednej strony chyba sama jest sobie winna, skoro w listach nie potrafiła się pohamować i napisała zbyt wiele, niż by właściwie chciała. Czuła się przez to jak zdrajczyni, w końcu to była sprawa Porunn, a nie jej… Nie powinna była się do tego mieszać. Ben miał jednak w sobie coś, co wzbudzało zaufanie. Może było to spowodowane tym, że będąc w tym samym domu, widywali się częściej. Poza tym trochę go obserwowała, gdy bliźniaczka nagle zaczęła się nim interesować. - Było… dziwnie- zaczęła, ale chwilę zajęło jej odszukanie odpowiedniego słowa. – A może było normalnie? Nie wiem jak to powinno wyglądać – oblała się delikatnym rumieńcem. Nigdy dotąd Porunn nie przyprowadziła do domu jakiegokolwiek chłopaka. Najgorsze było to, że tak właściwie nie mogła Vincentowi nic zarzucić. Zachowywał się dobrze, nic nie przeskrobał... - Wydawał się miły, kulturalny. Porunn bardzo chciała, żebym go polubiła, ale… – westchnęła ciężko, odgarniając kosmyk włosów za ucho, choć wcale nie starała się trzymać wysoko głowy i się pokazywać. – Próbuję… naprawdę. Tylko on się wydaje taki… idealny? - dodała marszcząc brwi, zerkając ostrożnie w stronę Bena. Dlaczego mu to mówiła? Bałaby się wspomnieć o tym Yumi, Skai, a nawet Porunn. Bliźniaczka była ostatnią osobą, z którą chciałaby się dzielić swoją… zazdrością. Wiedziała, że skończyłoby się to kłótnią, której nie byłaby w stanie wygrać. - To był głupi pomysł, nie pasowałam tam, choć starali się, żebym czuła się inaczej – a przynajmniej jej siostra. Nie mogła się jednak oprzeć wrażeniu, że była wtedy tylko piątym kołem u wozu, a spędziliby ten czas zdecydowanie lepiej, gdyby jej tam nie było. - Chyba nie powinnam ci tego wszystkiego mówić… - powiedziała niepewnie, po tym jak zbombardowała go swoimi dziwnymi myślami. Na ułamek sekundy schowała twarz w dłoniach, po czym przeczesała palcami ciemne włosy, wprawiając je w ruch, chcąc, by jak najwięcej ją przysłoniło. To z Porunn przeprowadzała takie rozmowy, ale czuła się okropnie. Nie chciała ranić siostry, nie chciała wpychać się w jej związek, przecież to oczywiste, że nie zawsze będą razem – że w końcu trafi się ktoś, kto będzie dla bliźniaczki ważniejszy. Serce Arii biło głośno, a może miała tylko takie wrażenie. Próbowała skupić się na mocnym, lecz mimo wszystko cichym dudnieniu, by uspokoić myśli. |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Przedział XIX Pon 24 Lis 2014, 23:52 | |
| Prawdę powiedziawszy, Ben lubił ludzi, którzy nie wpasowywali się w schemat i szarą masę – choć wymagali więcej wysiłku w kontaktach i pozostawiali utrzymujące się długo zmęczenie, byli fascynujący. Każdy na swój własny, unikalny sposób. Może właśnie dlatego zachowanie Arii go nie odrzucało i nie zniechęcało, a ciekawiło. Gdy Krukonka zaczęła mówić, przekrzywił lekko głowę i luźno splótł palce obu dłoni. - Ja też się kompletnie na tym nie znam – wtrącił z cieniem uśmiechu, którego znaczenia nie sposób było jednoznacznie zinterpretować. Może w pewien pokrętny sposób chciał dodać dziewczynie otuchy, a może uderzyły go jakieś nawiązujące do tematu wspomnienia? - Ale jeśli uważałaś to za dziwne, wychodzę z założenia, że nikt nie ma prawa wmawiać ci, jak powinnaś się czuć, bo sama wiesz to najlepiej. Chyba nie powinien się wtrącać ze swoimi „mądrymi” komentarzami, ale przerwa w mówieniu na szczęście nie zaszkodziła pannie Fimmel, bo chwilę później dalej podjęła temat, choć na jej policzkach zostały smugi rumieńców. Brwi Bena zbliżyły się do siebie, tworząc niewielką zmarszczkę, gdy Aria nakreślała przed nim sytuację oraz wizerunek Vincenta. „Miły i kulturalny” mocno zgrzytało Krukonowi z charakterem Porunn i wyobrażeniem, kto mógłby się jej prawdziwie spodobać. Gdzieś w tym wszystkim tkwił haczyk, a w skomplikowanej układance brakowało sporej ilości puzzli i nie trzeba było być geniuszem, by to dostrzec. Chociaż kto wie, może nieprawidłowo oceniał Ślizgonkę? W końcu bazował swoje poglądy na raptem kilku sytuacjach i tym, co mówili o niej Cu i Aria. - Nikt nie jest idealny – mruknął, podnosząc dłoń i pocierając lekko skroń. - Ale jeśli zależy mu na twojej siostrze, to na pewno próbował robić takie wrażenie, żeby dobrze wypaść w twoich oczach. Pytanie tylko, jak ważne i uciążliwe jest to, co zatuszował. Choć nie miał żadnych podstaw, by tak sądzić, przeczucie podpowiadało Benowi, że Vincent nie należał do grona tych osób, które zwiastowały dobre wydarzenia. A może przemawiało przez Krukona ziarno zazdrości, bo to właśnie Pride a nie on został uznany przez Porunn za wartego czasu i zainteresowania? - Bo nie znamy się za dobrze? - spytał, gdy Aria skończyła swoją krótką opowieść. Próbował złowić spojrzeniem jej wzrok, ale dziewczyna skutecznie mu to uniemożliwiła, na chwilę ukrywając twarz w dłoniach. - To o czym pisaliśmy i teraz rozmawiamy, nie dojdzie do niczyich uszu – powtórzył zapewnienie z jednego z ostatnich listów, jakie Sofia przyniosła do domu Fimmelów. - I wydaje mi się, że nie chciałaś o tym rozmawiać z koleżankami, ale co ja tam wiem. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział XIX Wto 25 Lis 2014, 01:11 | |
| Zdziwiło ją to, z jaką łatwością się przed nim otwierała. Może właśnie potrzebowała kogoś, kto zwracał się do niej w ten sposób? Słuchał, nie przekreślał niczego co mówi, nie karcił jej za brak zaufania własnej siostrze. Był przy tym spokojny i opanowany, nie narzucał się swoją obecnością i dawał jej możliwość swobodnego oddychania. Nawet nie wiedziała kiedy rozluźniła uścisk na materiale sukienki, pozwalając powoli ciału na chwilę wytchnienia. Vincent zdawał jej się zdystansowany, nie zachęcał postawą do dzielenia się z nim własnymi myślami. Uderzyła ją ta ogromna różnica między nim a Krukonem. A może, gdyby to Ben wtedy został zaproszony na obiad, byłaby wobec niego tak samo niepewna? - Nie wiem, czy powinnam polegać na tym, co czuję. Może po prostu jestem zazdrosna, ale między nimi jest coś… dziwnego – znów powtórzyła to słowo, nie wiedząc, jak inaczej powinna określić więź między dwójką Ślizgonów. Po raz kolejny pomyślała, że Porunn by ją zabiła, gdyby teraz wparowała do przedziału. - Wiem, że nikt nie jest idealny. Dlatego mnie to tak uderzyło, ale może mi się tylko wydawało – mówiła, podkreślając swoją nikłą wiarę we własne osądy. – Nie chcę się wrogo nastawiać, bo stracę Porunn. Nie mogę jej nigdy powiedzieć o tym co myślę. A co jak… – on jej tak namiesza w głowie, że mnie zostawi? Te słowa nie przeszły jej przez gardło. Właśnie w tym leżał problem, za bardzo bała się zostać sama, odcięta od bliźniaczki. Skazana na narzeczeństwo z kimś, kto chyba nic sobie z niej nie robił, podczas gdy siostra na dobre wplątywała się w związek z Vincentem. Pokręciła głową, odganiając te myśli. – Myślisz, ze coś zatuszował? – spytała niepewnie, patrząc na swoje dłonie tak, jakby były najciekawszą rzeczą na świecie. Musiało między nimi być coś więcej, coś, o czym nie chcieli jej powiedzieć. Co takiego zrobił Vincent, żeby zainteresować sobą jej siostrę? - Jakby doszło do uszu mojej siostry, to możesz mieć pewność, że nas rozszarpie – zaśmiała się cicho, milknąc nagle, gdy wspomniał o rozmowie z koleżankami. Miał rację, nie chciała zaprzątać nikomu głowy swoimi podejrzeniami. Niestety bała się również tego, że mogą po prostu nie zrozumieć jej rozdarcia. Była o rok starsza od Yumi i Skai, czuła się więc za nie odpowiedzialna. Uważała, że powinna je chronić i im doradzać, a nie zarzucać dziewczyny swoimi problemami, które mogły się okazać tylko wybrykami wyobraźni.
Ostatnio zmieniony przez Aria Fimmel dnia Wto 25 Lis 2014, 20:08, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Przedział XIX Wto 25 Lis 2014, 19:15 | |
| Choć nie znali się zbyt dobrze i ciężko było mówić o jakiejkolwiek zażyłości wychodzącej poza koleżeństwo, Ben czuł się w towarzystwie Arii komfortowo. Nie wyrażał się przy niej z taką samą swobodą, jak przy Samie, ale nie czuł potrzeby, by dla własnego spokoju udawać kogoś innego, czy mówić rzeczy, w jakie nie do końca wierzył. Gdyby udało im się znaleźć jakąś inną nić porozumienia niż problemy z Porunn, mieli szansę zostać dobrymi znajomymi. A przynajmniej tak w głębi ducha uważał pan Watts. Słuchając słów Krukonki, chłopakowi nasuwał się jeden, bardzo smutny wniosek – Aria najwyraźniej uważała, że jej odczucia i myśli nie mogły być prawdziwe i warte dokładnie tyle, co innych osób. Nawet jeśli w pewnym stopniu przemawiała przez nią zazdrość o bliźniaczkę, była tak samo rzeczywista i ważna, jak każdy. Ben kiwnął lekko głową, gdy w przestrzeni między nimi przebrzmiało urwane zdanie, którego zakończenia nietrudno szło się domyślić. Jeśli nasuwały mu się jakieś komentarze, to skutecznie je zdławił, nie pozwalając wydostać się na zewnątrz – otworzył usta dopiero, gdy pytanie jednoznacznie wymogło odpowiedź. - Może nie tyle zatuszował, co po prostu nie pokazał jakichś cech, które by cię z miejsca odrzuciły – zaczął, bezwiednie wyginając na moment wargi w niewielką podkówkę. - Skoro Porunn go poznała i stwierdziła, że się dla niej nadaje, po wejściu do waszego domu musiał tylko jakoś oczarować ciebie, zrobić najlepsze możliwe wrażenie. To akurat nic dziwnego, ale na pewno ma swoje za skórą. Popraw mnie, jeśli się mylę, ale twoja siostra nie sprawia wrażenia kogoś, kogo pociąga praworządność i subtelność. Problem polegał na tym, że Porunn była również bardzo bystrą osobą i raczej nie zadowoliłby jej ktoś o przeciętnym intelekcie – dodanie do tego wszystkiego agresji, niecierpliwości i impulsywności tworzyło potencjalnie niebezpieczną mieszankę, a jeśli dochodził do tego drugi, podobny temperament... Ben odruchowo sięgnął dłonią do miejsca na głowie, gdzie pod jasnymi włosami kryła się niewielka blizna autorstwa Ślizgonki i jej poległej w szlachetnym boju butelki. - Ciebie raczej nie, jesteś jej siostrą – rzucił z pewnym rozbawieniem, gdy Aria wspomniała potencjalną groźbę nagłej śmierci. - Ale mi by się pewnie oberwało podwójnie. Powoli wyprostował jedną nogę, czując, że zaczynała mu cierpnąć od dłuższego utrzymywania w jednakowej pozycji. - Nie masz może jakiejś cudownej rady, jak się z niej wyleczyć? - wypalił tonem tylko pozornie spokojnym, bardzo próbując zabrzmieć, jakby jego utarczki z Porunn nie były czymś wielkim. Prawda niestety rysowała się zupełnie inaczej, bo Krukon czuł się tym wszystkim zwyczajnie zmęczony. Nie lubił sposobu, w jaki dziewczyna wywoływała w nim zniecierpliwienie i złość, gdy na co dzień zachowywał się zupełnie inaczej. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział XIX Wto 25 Lis 2014, 21:08 | |
| Słowa Bena sprawiły, że poczuła się… źle? Miał sporą rację w tym, co mówił. Porunn chciała, żeby Aria polubiła Vincenta, ale zajmie to dłużej, niż by chciała. Nie miała zamiaru walczyć z bliźniaczką, choć nie mogła zrozumieć, dlaczego Pierun traktowała jej znajomych z dystansem i chłodem, czasem nawet nie starając się choćby udawać pozytywnego nastawienia. Krukonka zawsze próbowała, nie wpychała się z buciorami w relacje siostry, nawet jeżeli jej się bardzo nie podobały – czego przykładem może być właśnie jej ślizgoński przyjaciel… Czy gdyby bardziej walczyła, udałoby jej się uchronić Porunn od niezdrowych związków? Pewnie nie… Skończyłoby się to kolejną kłótnią. - Może masz rację… – mruknęła cicho, zastanawiając się, co właściwie powinna powiedzieć. – Porunn lubi igrać z ogniem, może dlatego jest oczkiem w głowie ojca. Nie chcę, żeby wpakowała się w kłopoty, ale to chyba jest silniejsze od niej. Zawsze mi się wydawało, że mogę mieć na nią jakiś wpływ, aż w końcu zaczęłam po prostu akceptować jej zachowania i przymykać na wszystko oko – westchnęła, nie mając pojęcia, dlaczego to wszystko mówi. Zapewne niebawem pożałuje, ale w tej właśnie chwili poczuła się lepiej. Nie lubiła z osobami postronnymi rozmawiać na temat siostry, zazwyczaj robiła to, by tłumaczyć jej agresywne zagrywki. Tym razem było inaczej, wyrzucała z siebie zdania, nie myśląc o konsekwencjach i o tym, że musi bronić imienia siostry. A może za szybko się otworzyła? Nie rozumiała swojego zachowania… Spojrzała na Bena w momencie, w którym jego palce powędrowały w stronę jego głowy. Objęła się nagle, pocierając dłońmi skórę ramion. - Nie bój się, obroniłabym cię przed furią siostry – uśmiechnęła się pod nosem, choć wcale nie żartowała. Wyobraziła sobie siebie w takiej sytuacji, ale za żadne skarby świata nie chciałaby jej doświadczyć. Na szczęście w pobliżu nie było butelek, więc głowa chłopaka mogła czuć się bezpiecznie. Po kolejnym zdaniu Wattsa, głowa Arii momentalnie skierowała się w jego stronę. Zmrużyła ciemne oczy, intensywnie się w niego wpatrując, co w ogóle nie było do niej podobne. Była zaskoczona, ale nagle cała dyskusja zaczynała nabierać sensu. Czyżby jednak musiała traktować Bena jako kolejne zagrożenie? Dlaczego jej głowa nie mogła funkcjonować normalnie? Nagle wyobraziła sobie walkę Ślizgona z Krukonem o rękę jej siostry… Nie, wróć, za dużo książek… - Zależy ci na niej, prawda? Nawet po tym, jak cię potraktowała… – rzuciła, nim zdążyła ugryźć się w język, przykładając palce do policzków. Dobra, skoro powiedziała coś, co może było prawdą, ale musiało zabrzmieć strasznie dziwnie, musiała szybko wymyślić coś na rozluźnienie atmosfery. Nie chciała, żeby teraz zapadła jakaś niezręczna cisza. - Jeżeli jej zachowanie względem ciebie wciąż cię nie odrzuciło, chyba nie mam rady – spróbowała zażartować, wzruszając ramionami. No to powiedziała, co wiedziała… Przygryzła wargę, powinna go chyba przeprosić. Wstała, podchodząc do okna. Nie chciała, by widział jej piękne rumieńce. – Przepraszam, nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Nie wiem co ci powiedzieć… – dodała po chwili, przykładając czoło do chłodnej szyby. Chyba się wygłupiła, podwójnie. Jak mogła tak mówić o Vincencie przy Benie, skoro dobrze wiedziała, że coś dziwnego również łączyło niejako Krukona ze Ślizgonką? A może po prostu wszystko sobie wmawiała? A co, jakby tak szybko wymknęła się z przedziału i na zawsze schowała się gdzieś, gdzie nikt by jej nie znalazł? Może Ingrid ją przygarnie… |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Przedział XIX Wto 25 Lis 2014, 22:16 | |
| Niemal w tym samym momencie, w którym Ben wypowiedział ostatnie słowa, poczuł, że nie powinien był tego w ogóle wspominać. Cała ta rozmowa, pytanie o samopoczucie i zdanie Arii, nagle musiało się wydać dziewczynie zmotywowane czymś zupełnie innym, niż mogła sądzić na początku. Nawet we własnych oczach wyszedł na ostatniego sukinsyna. Przełknął ślinę, gdy wzrok Krukonki skierował się ku jego twarzy, a ciemne oczy zmrużyły – nagle to on stanął na pozycji obserwowanego. - To... to wszystko jest pomieszane – zaczął się tłumaczyć, czując muśnięcie gorąca na karku. - I nie takie, jak powinno być – odnosił wrażenie, że ledwie otworzył usta i już bełkotał od rzeczy, ale musiał przekonać Arię, że nie pytał o wszystko z egoistycznych powodów. - Widzisz, mam taką paskudną wadę, że kiedy ktoś mnie zainteresuje, ciężko znoszę odrzucenie i nie chodzi tylko o sprawy związane z dziewczynami. Choć Ben dobrze wiedział, jakie błędy popełniono w jego konstrukcji, przyznawanie się do nich na głos było dziwnym i niezbyt komfortowym doświadczeniem. Czuł się jakby właśnie odsłonił jeden ze swoich słabych punktów i dobrowolnie włożył w dłonie Arii potencjalną broń – był to jej jednak winien, jeśli miała zrozumieć. A chciał, żeby zrozumiała. W jakiś dziwny sposób potrzebował tego. Krukon splótł razem palce obu dłoni, nieznacznie zwieszając głowę, gdy zastanawiał się, do czego nawiązać w następnej kolejności, ale zamiast wymyślać okraszone pięknymi słowami przemowy, lepiej było chyba przedstawić sprawę dokładnie taką, jaką była. No chyba, że znowu palnąłby jakieś głupstwo. - Ta racjonalna część mnie bije się z tą drugą, wmawiając jej, że to nie ma żadnej przyszłości i sensu, że to niezdrowe czuć przy kimś tylko rozdrażnienie i złość. Nie potrafimy rozmawiać, nie skacząc sobie do gardeł, a tak nie powinno być – chłopak na krótką chwilę przycisnął splecione dłonie do ust, kątem oka zerkając na odwróconą tyłem Arię. Nie byłby zaskoczony, gdyby właśnie myślała o jak najszybszym opuszczeniu przedziału, ale z jakiegoś powodu jeszcze tego nie zrobiła. - Nie pytałem cię o to wszystko, żeby zebrać „wywiad” - podjął z powrotem, cichszym niż wcześniej głosem, w który wkradła się nuta zmęczenia. - Bo ja nie próbuję i nie chcę być z twoją siostrą. Sądziłem po prostu, że przydałby ci się ktoś do rozmowy. Lubię cię i chciałem jakoś pomóc. Znów zrobił ten sam błąd, gdy przychodziło do rodziny Fimmel – wpraszał się z pomocą, nawet gdy ktoś jej nie chciał. Pytanie, jak bardzo zawalił sprawę w przypadku tej bliźniaczki. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział XIX Sro 26 Lis 2014, 00:35 | |
| Wbrew pozorom, Aria wcale nie była na niego zła. Odczuła w pewnym sensie nawet satysfakcję, że nie tylko ona wyrzuciła z siebie to, co w tej chwili najbardziej leżało jej na sercu. Nie oczekiwała tego samego od Bena, ale najwyraźniej chciał się z nią podzielić swoim punktem widzenia. Do kogo miałby się zwrócić, jak nie do osoby, która najlepiej znała Porunn? Panie Watts, jeszcze chwila, a trafi pan do szufladki „bezdomnych piesków”, które krukońska Fimmelówna uwielbia zbierać! - Chyba nic nie jest takie, jak powinno być, jeżeli chodzi o moją siostrę – uśmiechnęła się, ale oczywiście nie mógł tego widzieć, gdyż jeszcze nie miała zamiaru się odwracać w jego stronę. Wszystko było takie skomplikowane, tylko sama zainteresowana nie zdawała się widzieć rozterek otaczających jej osób. - Odrzucenie nigdy nie jest czymś przyjemnym… – mruknęła, choć zapewne chłopak nie usłyszał tego cichego zdania. Jeszcze rok temu doradziłaby mu, żeby się nie poddawał i walczył, jeżeli mu na czymś zależało. Teraz jedyną radą byłoby nie przywiązywanie się do nikogo ani niczego, choć jakby wyglądało wtedy życie? Byłoby bezbarwne, jeżeli nie miałoby się do czego dążyć. Najchętniej sama rzuciłaby swoje uczucia na pożarcie wilkom, nie potrafiła poradzić sobie z własnymi rozterkami i problemami. Wmawiała sobie, że wszystko będzie dobrze, jeżeli tylko będzie zagryzała zęby i szła na przód. Nie chciała tracić siostry, lecz może powinna odpuścić? Dać jej żyć własnym życiem… Odkleiła głowę od szyby, przecierając czoło. - Uczucia nie są czymś, czym można łatwo sterować… Czasem nie mamy wpływu na to, kim się zainteresujemy, ale… nie ma sensu pakować się w układy, które kończą się dla nas źle. Nie warto wystawiać się komuś na tacy, czekając tylko na wyniszczenie. Porunn jest… Czasem nie wie jak powinna się zachować – zdawała sobie sprawę z tego, że jej głos przejawiał zbyt wiele emocji. Czy zdradzała siostrę wypowiadając takie słowa? Chciała tylko pocieszyć Bena, a przecież nie kłamała. Siostra w dziwny sposób okazywała swoje zainteresowanie, wpakowywała się w niebezpieczne układy, ale jakimś cudem zawsze wychodziła z nich w miarę cało. Nie patrzyła jednak na skutki uboczne, na wszystko to, co pozostawiała na swojej drodze. Była zaborcza, agresywna, nie lubiła się dzielić ludźmi, których uznała za swoich, czego Aria mogła być najlepszym przykładem. Ale czy Krukonka nie zachowywała się czasem podobnie? - Nie musisz mi się tłumaczyć, nie jestem na ciebie zła. Cieszę się, że mogłam z tobą na ten temat porozmawiać… – wyrzuciła z siebie słowa, trochę zbyt szybko, nerwowo. Przeczesała palcami włosy, po czym usiadła obok Bena, zerkając na niego ostrożnie. - Dziękuję – uśmiechnęła się delikatnie, próbując przy tym patrzeć na jego twarz, a nie uciekać wzrokiem. Trochę żałowała, że nie usiadła na poprzednio zajmowanym miejscu, ale czasem oswajanie się z innymi było łatwiejsze, gdy od razu rzucało się na głęboką wodę. - To głupie, ale boję się, że stracę siostrę… – powiedziała, a głos niebezpiecznie jej zadrgał. Wiedziała, że to niedorzeczne, ta myśl jednak nie chciała zniknąć. Opuściła głowę, jakby ponownie chciała się schować. Musiała się skupić, by nie zacząć się rozklejać. Choć zapewne nikt nie postrzegał jej jako silnej osoby, nie lubiła tak jawnie ukazywać swojej słabości. |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Przedział XIX Sro 26 Lis 2014, 21:34 | |
| Obecność Arii i rozmowa z nią były nieoczekiwanym balsamem na potłuczone serce. Tam, gdzie jej bliźniaczka zostawiła rysy oraz pęknięcia, głos Krukonki wlewał się w zagłębienia, powstrzymując dalszy rozkład i zaczynając proces leczenia. Z pewnością długi i uparcie powolny, ale jednak. Smutne, że musiało dojść do tak nieprzyjemnych wydarzeń, by Ben dokładniej przyjrzał się dziewczynie – rzadko kto nosił w sobie tyle światła. Możliwość zobaczenia jego fragmentu z tak bliska była przyjemnym, choć nieco oszałamiającym uczuciem. Chłopak powoli wypuścił przez usta cięższy oddech, słuchając prostej, zadziwiająco trafnej rady Arii, by w pogoni nie zapomnieć o dbaniu o samego siebie. Zaledwie kilka osób, którym napomknął wcześniej o zainteresowaniu Ślizgonką (w tym swojemu wujowi i ciotce), skupiało się tylko i wyłącznie na potencjalnych sposobach zdobycia uwagi i sympatii dziewczyny – nikt nie zatrzymał się, próbując zastanowić, co Ben musiałby poświęcić, by dopiąć swego. Nie świadczyło to o nich zbyt dobrze, ale słowa panny Fimmel z domu kruka miały tym większą wagę. Szkot chwycił się ich mocno, żałując, że nie potrafił wyciągać wspomnień z własnej głowy i umieszczać we fiolkach, by obejrzeć je w odpowiednim momencie. - Chciałem – rzucił krótko, gdy Aria pospiesznie stwierdziła, że nie musiał jej się z niczego tłumaczyć. To prawda, nie miał takiego obowiązku i mógł trzymać usta zamknięte, ale nieoceniające podejście Krukonki i szczerość z jaką wcześniej odsłoniła swoje myśli oraz emocje sprawiały, że nawet nie musiał się zastanawiać, czy chciał opowiadać o wszystkim ze swojej perspektywy. Niebieskie oczy chłopaka rozszerzyły się nieco, gdy Aria przysiadła obok niego i sama zainicjowała kontakt wzrokowy. Uśmiechnął się nawet na tyle szeroko, by odsłonić trochę zębów, co samo w sobie stanowiło ewenement w jego zachowaniu – zwykle ograniczał się do lekkiego wygięcia ust. Zaraz jednak z powrotem spoważniał, gdy głos Krukonki zadrżał. Nie zdążył ostrzec dziewczyny i zadziałał impulsywnie, zdecydowanym ale wciąż delikatnym ruchem przygarniając ją do siebie i zamykając na dłuższy moment w uścisku. - To nie jest głupie – powiedział ze zdecydowaniem, które nie potrzebowało podnoszenia głosu. - To bardzo ludzkie. Jeśli Porunn wyzwalała w nim złość i wszystko co miało negatywne zabarwienie, Aria robiła coś dokładnie odwrotnego – czuł się przy niej spokojny, wyciszony i zdolny do spojrzenia na każdy problem z dystansem. Był bardziej sobą niż w samotności. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział XIX Czw 27 Lis 2014, 01:22 | |
| Wiedziała, że nie powinna była się w ten sposób zachowywać przed kimś, kto jej nie znał zbyt dobrze. Mimo to nie nękały ją wyrzuty sumienia, ani poczucie winy z powodu tego, co powiedziała, a co tak właściwie powinno pozostać ukryte. W tej chwili obawy nie miały dla dziewczyny jakiegokolwiek znaczenia, chciała po prostu wyrzucić z siebie strach, a Ben sprawiał, że nie odczuwała z tego powodu wstydu. Chociaż przez kilka sekund mogła uwierzyć w to, że ma do tego prawo, że to nic złego. Nawet Porunn czasem nie potrafiła jej zrozumieć, przyjąć w milczeniu tego, co miała do powiedzenia. Nim się spostrzegła, oplotły ją silne ramiona, a ona była zbyt zajęta trzymaniem się w garści, by zaprotestować. Wstrzymała jedynie na chwilę oddech, gdy nagła bliskość ją uderzyła. Było to prawie jak przyzwolenie do rozpłakania się, więc mocno zacisnęła powieki, by tego nie zrobić. Kilka razy powtórzyła sobie w głowie, że musi przestać zachowywać się jak małe dziecko, gdy jej palce zacisnęły się na materiale koszulki Bena. Bijące od chłopaka ciepło sprawiało, że z jednej strony chętnie dłużej dałaby się „składać w całość”, z drugiej zaś mały głosik w głowie krzyczał, że powinna jak najszybciej uciekać. - Przestań być taki miły, bo zaraz się rozpłaczę… – powiedziała, gdy w końcu udało jej się na tyle uspokoić, by opanować nieposłuszny głos. Jak będzie wyglądać, jak wróci do Yumi i Skai? Nie mogła dać po sobie poznać smutku. Może robiła z tego wszystkiego niepotrzebny dramat? Powiedziała Porunn, że wróci do jej przedziału… Tak bardzo ją kochała, że czasem przysłaniało to jej zdolność do obiektywnego spojrzenia na bliźniaczkę oraz otaczające ją osoby. I jeszcze teraz wciągnęła w to Bena! Była egoistką, ale obecność osoby, która zdawała się rozumieć jej rozterki pomagała. Przyjmował to, co mówiła ze spokojem, nie osądzając z góry. Nie rzucając słów na wiatr, porad, do których ciężko było się zastosować. Zapewne byłaby już „wolna”, gdyby nie to, że wciąż zaciskała palce na jego ubraniu. Och. Rozluźniła uścisk, odsuwając się powoli. - Zazwyczaj się tak nie zachowuję… – podrapała się po zarumienionym policzku. Nigdy by nie pomyślała, że takie pocieszenie spotka ją z rąk chłopaka, w końcu zazwyczaj obracała się w kręgu dziewczyn. Nie chciałaby się tak zachować przy Yumi, Skai ani przy Porunn… Na siłę próbowała się zmieniać, być kimś silnym, niewzruszonym jak Ingrid, ale chyba nie wychodziło to tak, jak miało. Chciała być tą osobą, na której inni mogli polegać, a okazało się, że potrzebuje chwili wytchnienia i pocieszenia tak bardzo jak cała reszta. - Mam nadzieję, że nie odstraszyłam cię za bardzo i nadal będziesz mi czasem pomagał w zadaniach – dodała, chcąc nieco zmienić panujący nastrój. – I, że wszystko co stało się w przedziale w nim zostaje – rzuciła chwilę później. – To znaczy… no wiesz… – wykonała dziwny ruch dłonią, gdy sama zgubiła się w tym, co właściwie chciała powiedzieć. Coś podobnego wyczytała w jednej z książek, którą kiedyś dopadła, ale zapisane na kartach brzmiało o wiele lepiej, niż wypowiedziane na głos. |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Przedział XIX Czw 27 Lis 2014, 13:55 | |
| Oferowanie komuś choć chwilowego ukojenia było jedną z najlepszych rzeczy, jakich życie pozwalało doświadczać. Ben w pierwszej chwili bał się, że Aria go odepchnie i każe się wynosić, ale Krukonka zareagowała zupełnie inaczej. Choć na chwilę znieruchomiała, palce zaciskające się na koszulce chłopaka wyraźnie mówiły, co sądziła o tej sytuacji. Klatka piersiowa i ramiona Bena zatrzęsły się lekko od bezgłośnego śmiechu, gdy usłyszał, że nie powinien być miły, bo doprowadzi ją do łez. - Chyba nie umiem – stwierdził cicho, z przepraszającą nutą czającą się gdzieś za słowami, ale w gruncie rzeczy wcale nie czuł winy czy zmieszania. Nie mógł pozbyć się dziwnego skojarzenia z Arią jako dzikim ptakiem, którego udało się zachęcić, by sfrunął z najwyższych gałęzi i choć serce mocno biło mu w piersi, pozwolił się dotknąć. Dłoń chłopaka lekko musnęła kark panny Fimmel, a on sam zamknął oczy, chcąc zapamiętać jak najwięcej – ciepło powoli sączące się przez skórę, dźwięk cichego oddechu. Gdyby łzy zaczęły płynąć z ciemnych oczu, prawdopodobnie tylko mocniej by ją przytulił. Nic takiego się jednak nie stało, a dziewczyna dała znać, że nadszedł czas, by odsunąć się od siebie i doprowadzić do względnego porządku. Choć z pewną niechęcią cofnął ręce, Ben wreszcie oparł dłonie na udach, udając, że nie zauważał rumieńców, które bezczelnie przypuściły szturm na policzki Krukonki. Jej kolejne słowa sprawiły, że brwi Bena uniosły się lekko. - Do usług, wiesz, gdzie mnie znaleźć – rzucił, troszkę zdziwiony tym tokiem rozumowania Arii. Nawet mu przez myśl nie przyszło, by zacząć unikać dziewczyny, czy odmawiać jej, gdyby potrzebowała pomocy w zadaniach. Sądził nawet, że po tej rozmowie ich stosunki ulegną zacieśnieniu. Na uwagę o pozostawieniu tego spotkania w sekrecie, Ben zetknął końce kciuka i palca wskazującego, po czym przesunął nimi wzdłuż linii ust w uniwersalnym geście oznaczającym ich zamknięcie. A potem z błyskiem w oczach udał, że wyrzuca klucz. Może tematy, na które rozmawiali, nie decydowały o życiu lub śmierci (choć z zamieszaną w to Porunn nigdy nie wiadomo), ale dla nich niosły ze sobą wagę tajemnic państwowych i nie było w tym absolutnie nic złego. Każdy człowiek naturalnie oceniał priorytety z własnego punktu widzenia. Krukon zerknął w stronę okna, za którym niebo powoli zaczynało nabierać odcieni czerwieni i pomarańczu, a cienie drzew się wydłużały. - Chyba niedługo będziemy dojeżdżać – zauważył, powoli i z pewnym ociąganiem podnosząc się z siedziska. - Powinniśmy się przebrać, a ja mam jeszcze zgraję dzieciaków do okiełznania. Ale i tak złapię cię we wspólnym, mam w kufrze pudło czekoladowych żab z twoim imieniem na pokrywce. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Przedział XIX Czw 27 Lis 2014, 21:59 | |
| Uśmiechnęła się do chłopaka, szczerze i ciepło. Nie miała pojęcia, dlaczego jej siostra dopuściła się takiego ataku na jego osobę. Choć rzeczy, które wyprawiała Porunn, zazwyczaj były dosyć osobliwe i skomplikowane… Wspomnienie przytulenia chyba jeszcze długo będzie prześladowało jej myśli, lecz nie w negatywnym znaczeniu – Aria wbrew pozorom lubiła, gdy ktoś ją przytulał, albo gdy ona kogoś obejmowała, ale zazwyczaj było tak tylko z siostrą i przyjaciółkami. Tego doświadczenia nie potrafiła porównać z żadnym innym, ale wciąż odczuwała przyjemne ciepło na sercu. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek dojdzie do takiego ładu z własnym narzeczonym, który do tej pory trochę (bardzo) ją stresował. Może było to spowodowane faktem, że nie miała wyboru i została zmuszona do przyjęcia tej dziwnej sytuacji bez protestu. Oby ojciec nie wywinął takiego numeru Porunn, chociaż jedna siostra powinna mieć możliwość własnego wyboru, znalezienia szczęścia w miłości. A może Krukonka wcale nie była na tak straconej pozycji i wszystko jakimś cudem się ułoży? Nie potrafiła powstrzymać śmiechu, gdy Ben wykonał symboliczny ruch zamknięcia ust i wyrzucił kluczyk. Do tej pory chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak swobodnie w obecności przedstawiciela płci przeciwnej. Zawsze była przynajmniej delikatnie skrępowana i spięta, choć starała się to zwalczać. Tu nie musiała, nagle stało się to dla niej czymś normalnym. - Dziękuję – powiedziała cicho, po czym jej wzrok powędrował za błękitnymi oczami Wattsa w stronę okna. Niebo powoli przywdziewało cieplejsze, ostrzejsze kolory. Nawet nie zauważyła tego szybkiego upływu czasu. Jak długo już rozmawiali? Miała nadzieję, że dziewczyny się na nią nie pogniewają. Zerknęła kątem oka na wstającego chłopaka, po czym również się podniosła, pośpiesznie poprawiając włosy. Czy trafi ponownie do poprzednio zajmowanego przedziału? Oby nie poszła w odwrotną stronę, choć po niej akurat można by się tego spodziewać… - Masz rację. Yumi i Skai na pewno też już na mnie czekają – mówiąc to, wygładziła fałdy sukienki, po czym podniosła znów na niego brązowe oczy, uśmiechając się delikatnie. – Powodzenia, na pewno sobie poradzisz. Nie zapomnę o tych czekoladowych żabach – dodała, podchodząc do drzwi przedziału. Otworzyła je, jeszcze raz przy okazji powtarzając cicho, że mu dziękuje i rozeszli się w swoje strony. Co powie dziewczynom, gdy się zapytają o czym rozmawiała z Benem?
[z/t x2] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Przedział XIX | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |