IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Klasa Transmutacji

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next
AutorWiadomość
Aeron Steward
Aeron Steward

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 01:46

Aeron westchnął, a było to westchnięcie z którego można było wyczytać dezaprobatę i znudzenie. Mimo niewątpliwe ciekawego tematu zajęć prowadzonych przez profesora Duibhne, część uczestników postanowiła najwyraźniej przetestować cierpliwość nauczyciela pojawiając się sporo po zaplanowanym rozpoczęciu. W sumie Steward miałby to totalnie gdzieś, gdyby nie fakt że osobniki te zaczęły pojawiać się w hurtowych ilościach, i to niestety w oddzielnych paczkach, przez co naturalny porządek lekcji został zaburzony co najmniej parokrotnie. Aeron nie wiedział jaki tak naprawdę cel mieli ludzie przychodzący tu w tak widowiskowy sposób. Szczerze wątpił by była to nauka. Co zaś ciekawe, wśród przybyłych osób zauważył pannę di Scarno. Ona również go zauważyła, gdyż chwilę później przesłała mu uprzejmy uśmiech, który zastępował im standardowe przywitanie. On ze swojej strony odpowiedział jej tym samym, przy okazji dorzucając jeszcze misternie zamaskowane zaniepokojenie jej stanem. Przez ostatni czas przypominała ona bowiem bardziej ducha, nawiedzającego zamek niż żywą istotę. Nie był to odpowiedni czas na cokolwiek innego niż samo spojrzenie, ale wiedział że powinno wystarczyć.
W międzyczasie pomiędzy kolejnymi falami spóźnialskich, profesor Duibhne wyjaśnił co nieco, wspominając o każdym wypowiadającym się parę słów. Zwrot skierowany do siebie przyjął bez większych emocji, dochodząc do wniosku że nie znalazł się tu w celu zbierania pochwał, a raczej w celu nauczenia się czegoś. Co zresztą mogło za niedługo stać się możliwe, gdyż nauczyciel zaplanował nieco więcej niż sama teoria. Idea łączenia się w pary średnio przypadła Arciowi do gustu, ale nie dyskutował, wiedząc że na nic nie zdadzą się jego jęki. Zamiast tego, z ciekawością rozejrzał się dookoła przyglądając się formującym się parom. Z uśmiechem zobaczył że pan Lancaster tworzy grupę ze ślizgonem, Vincentem Pridem. Biedaczysko. Panna Whisper trafiła na przypadkowego gryfona. Przynajmniej nie powinna mieć z nim problemów. Ujrzał też Chiarę zbliżającą się do Evana Rosiera. Zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Nie ufał temu człowiekowi, i tyle. Sam zaś Aeron trzymał w ręku czerwoną kartkę. Taką samą jak panna Porunn Fimmel. Ciekawe. Z tego co zdążył usłyszeć na lekcji, miała raczej prymitywne podejście jeśli chodziło o kwestię wykorzystywania magii. Oczywiście, nie było to całkowicie złe myślenie. W prawdziwym życiu i prawdziwej walce nikt nie będzie się bawił w finezyjne pojedynki rodem z opowieści dla małych dzieci. Tutaj wszystko jest proste i działa tylko jedna zasada. Wszystkie chwyty dozwolone.
Nie planował iść na całość. Na ten moment nie było takiej potrzeby. I prawdopodobnie nie będzie. Przeszedł parę kroków dalej, by po chwili znaleźć się ledwie kilka metrów od swojej partnerki, czy może raczej przeciwniczki. Jego twarz wyrażała spokój, i tylko spokój. Nie przejmował się niczym, nie bał się, był raczej ciekawy co z tego wszystkiego wyjdzie. I wreszcie, jakie zadanie wymyślił im ich ukochany nauczyciel. Spojrzał na Porunn, po czym wskazując na jej kartkę, powiedział, nieco żartobliwym tonem :
-Wygląda na to że jesteśmy parą. A może i rywalami? W takim przypadku, prosiłbym abyś oszczędziła kamieni. Nie bardzo przepadam za siniakami.-
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 12:23

"Słodkie" przekomarzanie się Chiary i Evana, którzy jakiś czas temu odkryli się ze swoją zażyłością wywołało cień uśmiechu na twarzy Ślizgonki. Wywróciła oczami, kiedy wracała z krótkiego spacerku, aby oddać swoją i Chiary kartkę. Rozejrzała się po osobach, które doszły. Kto mógł być jej partnerem? Liczyłaby na cud, gdyby trafiła na Chiarę. A może to nie losowanie partnerów, a rywali? Wtedy Jas zrobiłaby wiele, aby trafić na kogoś z kim nie ma miłych relacji. Pytanie padło tylko w jej myślach i liczyła na to, że profesor wkrótce na nie odpowie.
-Nie wydaję mi się, aby drużynowa księżniczka latała na wrzynającej się w tyłek miotle, raczej domagałaby się jedwabnych poduszek i grania tylko w słoneczną pogodę. -rzuciła rozbawionym tonem tylko do uszu Evana, kończąc tą dziwną wymianę zdań. Czy miał ją za taką obrażalską dziewuchę, że przyjął Chayenne na szukającą?
-Możemy wypuścić na murawę hordę szczurów, nastolatki pospadają z piskiem na ich widok. Z samym Shawem sobie chyba poradzisz? -definitywny koniec rozmowy o quidditchu, bo widać Rosier był bardziej zainteresowany di Scarno. Nie dziwne. Vane odebrała swój błękitny papierek i z zaskoczeniem stwierdziła, że taki sam dzierżyła profesor Odineva.
-To nie jest jakaś pomyłka, panie profesorze? -zapytała, spoglądając krótko na nauczyciela transmutacji. Nie, nie składała skarg. Była tylko zaskoczona. Upewniona wzrokiem Ua Duibhne skinęła tylko głową i podeszła do nauczycielki.
Eric Henley
Eric Henley

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 12:40

Wspaniały początek zajęć, powinszować. Eric miał ochotę przewrócić oczyma na znak dezaprobaty dla decyzji Nauczyciela, jednak w porę powstrzymało go spojrzenie Murph.  Spodziewał się bury za spóźnienie, ale żeby odejmować punkty za -w obecnej sytuacji – już niezbyt pogodny komentarz wypowiedziany szeptem? Używając delikatnych słów, Psor chyba nie był dziś w najlepszym humorze, a nawet jeśli był, to z pewnością przestał po tym jak do klasy wparowało jeszcze kilku uczniów. Ślizgonka i Krukonka których nie kojarzył oraz Evans – prefekt naczelna której na szczęście nie odjęto punktów i Pani Psor Odineva. Eric wyszczerzył zęby na widok ulubionej nauczycielki, jednak szybko zrezygnował z tak szczęśliwego wyrazu twarzy, bowiem w obecnej sytuacji powinien raczej odczuwać skruchę z powodu okazania braku szacunku dla wypowiedzi kolegów,  Gryffindor stracił już dostateczną ilość punktów, lepiej nie kusić losu po raz kolejny. Dlatego też chwilowe rozpromienienie, zamienił w poważną minę . Wsłuchawszy się w słowa innych uczniów, od czasu do czasu spoglądał ukradkiem w stronę rudowłosej Przyjaciółki. Miał ochotę zagadać ją na śmierć, ale fakt, że byli na lekcji troszkę w tym przeszkadzał. W dodatku, to przecież zajęcia w których uczestniczyła Psor Odineva, zatem należało pokazać się z jak najlepszej strony.
Gryfona zdziwił fakt, że wcale nie odczuł błogiej satysfakcji gdy Fimmel,  udzieliła – w opinii Duibhne - niezbyt rozsądnej odpowiedzi. Normalnie przecież słowa nauczyciela powinny być dla niego balsamem dla duszy, ale w obecnej chwili złapał się na tym, że pewnie osobiście powiedziałby coś w tym stylu. Chłopak nie bardzo zrozumiał gadkę o polocie magicznym,  co było złego w trzaśnięciu kogoś kamieniem w głowę albo ustawieniu takiego wielkiego głazu jako formy obrony?
Eric instynktownie wzruszył ramionami, po czym skupił się na wyjaśnieniu profesora, które właściwie wcale nie było takie dalekie od słów Ślizgonki. W końcu kamień to też ciało stałe przez które czar zapewne by się nie przebił. Chociaż mógłby w sumie eksplodować na dużo mniejszych kamyczków i zranić rzucającego. Lekcja zapowiadała sporą dawkę improwizacji, co zresztą Eric powitał z aprobatą.
Chwyciwszy zwinnie karteczkę spojrzał z nadzieją w stronę przyjaciółki, niestety okazało się, że różniły się one kolorami.
-Nie waż się być gorsza od jakiegoś ślizgona…no i wybacz mi brak szacunku dla Twojej wypowiedzi – powiedział cicho z niewinnym uśmiechem na twarzy i rozpoczął poszukiwania partnera z którym miał ćwiczyć. Swoje kroki skierował w stronę biurka, bo nawet jeśli nie będzie mu dane być w parze z Psor Odinevą, wciąż warto było zagwarantować sobie jej uwagę. Przystanąwszy nieopodal Nauczycieli, rozczarował się po raz kolejny,  mimo, że nigdy nie grał na pozycji szukającego, od razu zauważył, że Mistrzyni Zaklęć wylosowała kogoś innego. Nie ruszając się z miejsca wznowił poszukiwania. Kilka chwil później, szczęście w końcu się do niego uśmiechnęło, bo oto w jego kierunku maszerowała Wandzia.
-Pamiętaj Wandziu, że Duro to urok, a my ćwiczymy transmutację oraz zaklęcia użytkowe – odpowiedział dość głośno i niby od niechcenia spojrzał na ułamek sekundy w stronę Psor Odinevy będącej prawdziwym adresatem jego słów  – Siemasz  - rzekł odwzajemniając uśmiech Krukonki – To chyba nasze przeznaczenie, co? – dodał nawiązując do wspólnych pojedynków podczas tajnych lekcji.
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 16:09

Porunn przewróciła oczami, słuchając uwagi na temat pójścia na mugoloznawstwo. No cóż, może jej metody nie były konwencjonalne, ale nikt jej nie zarzuci, że były nieskuteczne. Jaki normalny czarodziej spodziewałby się, że podczas pojedynku na zaklęcia dostanie kamieniem w głowę? No właśnie, raczej żaden. Nie przejęła się więc tym, co powiedział nauczyciel, komentując to tylko i wyłącznie wzruszeniem ręki. Była świadoma swoich umiejętności w dziedzinie transmutacji. Uśmiechnęła się więc, gdy Duibhne powiedział, że zamiana kogoś w zwierzę była naprawdę bardzo trudna – wracając myślami do obozu, chyba zapomniał o tym, że to właśnie Porunn się udało zamienić Wattsa w ptaka. I kto tutaj powinien iść na mugoloznawstwo? Na pewno nie ona. Ale dobrze. Im bardziej ktoś jej nie doceniał, tym ona miała większe szanse na efekt zaskoczenia, a to się ceniło najbardziej.
Podeszła do słoika, z którego reszta uczniów wyjmowała kolorowe kartki. Czyli zajęcia będą polegały na pracy w grupach. Kiwnęła tylko głową i wyjęła czerwoną. Rozejrzała się dookoła, aby znaleźć swojego partnera, bądź przeciwnika. Kto wie, co wymyślił profesor. Rzuciła okiem w kierunku Vincenta i Arii, w pierwszym odruchu mając nadzieję, że jedno z nich będzie miało taki sam kolor kartki jak ona. Koniec końców, partner sam do niej przyszedł.
Jej błękitne oczy zmierzyły Aerona badawczym spojrzeniem, mocno zaciskając pięść. Posłała mu sztywny uśmiech i wzruszyła ramionami, gdy ten się do niej odezwał.
- Para jak para. Nie licz na to, że zostaniemy przyjaciółmi, Steward. Podziwiam Cię za umiejętności w dziedzinie transmutacji, ale raczej nic innego ode mnie nie uświadczysz – powiedziała Porunn, zakładając ręce na piersiach. Przechyliła głowę lekko w bok, przez chwilę milcząc. Książę Ciemności był zawsze nurtującym ją obiektem, więc ciekawie będzie mimo wszystko trochę z nim popracować.
- Nie mogę obiecać, że oszczędzę kamieni, przykro mi – dodała po chwili, wzruszając ramionami.
Aria Fimmel
Aria Fimmel

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 16:41

Wsłuchiwała się ze skupieniem w każde słowo, a przynajmniej próbowała zanotować w pamięci najważniejsze informacje. Spóźnieni uczniowie wpadający do klasy nieco rozpraszali, przyciągając przelotne spojrzenia dziewczyny w swoją stronę. Aria zawsze starała się przychodzić punktualnie właśnie z tego powodu – każde skrzypnięcie drzwiami było zauważane, nawet jeżeli dana osoba próbowała bezszelestnie wkraść się do pomieszczenia. Tego dnia spóźnialskich nie brakowało i dziewczyna zastanawiała się, czy może po jakimś czasie znów ktoś nie wpadnie na zajęcia. Posypały się punkty dla poszczególnych domów, po czym w końcu karteczki z imionami zawirowały, wracając do właścicieli. Serce Krukonki zabiło nieco szybciej, gdy nieśmiało rozglądając się po klasie szukała swojej pary. Miała nadzieję, że zły los nie przydzieli jej Vincenta. Skoro już zostaną zmuszeni do współpracy, bądź rywalizacji z kimkolwiek, wolałaby chyba każdą inną osobę, która w tej chwili znajdowała się w pomieszczeniu. No, może nie każdą, ale zdecydowaną większość. Odetchnęła cicho, gdy odnalazła karteczkę tego samego koloru w dłoni Gryfonki, którą znała w zasadzie tylko z widzenia. Nie miała powodów do narzekania, przynajmniej jeszcze nie teraz. Co prawda nie zamieniła z nią jeszcze ani jednego słowa, ale nigdy nie należała do gadatliwych osób.
Przeniosła spojrzenie na Porunn, by dowiedzieć się z kim jej przyjdzie się zmierzyć, ale nie musiała ponownie błądzić wzrokiem po klasie. Siostra rozmawiała już z Krukonem, więc Aria znów spojrzała w stronę Lily. Chyba nadszedł ten moment, w którym powinna się ruszyć. Odgarnęła kosmyk włosów za ucho, powoli ruszając w jej kierunku, próbując po drodze na nikogo nie wpaść, ani nic nie przewrócić. Jeszcze by tylko tego brakowało, by narobić niepotrzebnego hałasu. Stanęła niedaleko Gryfonki, pokazując jej karteczkę ze swoim imieniem, jakby chciała pokazać dowód, po czym odłożyła ją na bok. Z delikatnym uśmiechem na twarzy mruknęła ciche cześć i czekała na dalszy rozwój wydarzeń.
Gość
avatar

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 17:12

Po ukończeniu lustrowania każdego osobnika w klasie, dziewczyna wreszcie zwróciła swoją uwagę na profesora, który właśnie zabierał głos, kątem oka wciąż starała się bacznie obserwować resztę. Słysząc uwagi prawione uczniom, po chwili namysłu udało jej się zorientować na czym będzie polegać dzisiejsza lekcja, co wzbudziło w niej nieco mieszane uczucia. Owszem, kartkując księgi napotkała się na podobne tematy, jednak do tej pory nie miała okazji przećwiczyć ich w praktyce, a więc była to tylko sucha wiedza, której nie dało się wypróbować samemu w opustoszałej klasie, jak to miała w zwyczaju robić do tej pory.
Słysząc jak otwierają się drzwi nie zwróciła na nich nawet uwagi, nie będąc zbytnio zainteresowaną. Teraz jej myśli chodziły wyłącznie około zadania i z niecierpliwością zagryzała dolną wargę, chcąc jak najszybciej przejść do prób praktycznego wykorzystania wiedzy. Słysząc słowo pary, jej entuzjazm opadł równie szybko, jak wcześniej zdołał ją nawiedzić. Nie miała ochoty się z nikim teraz bratać, szczególnie z osobnikami, których udało jej się tutaj dostrzec, więc opcja współpracy za żadne skarby nie mogła przejść przez jej głowę, nie pozostawiając twarzy ślizgonki bez grymasu niezadowolenia. Jedyne co jej zostało to skrywanie nadziei, że profesor uzna pojedynek za dużo lepsze rozwiązanie do przyswajania tej nauki.
Gdy papierki wystrzeliły w powietrze, równocześnie zmierzając w kierunku właścicieli bacznie obserwowała swój kawałek.  Minął jej palce, które mimo prób nie zdołały go złapać i upadł na podłogę zwijając brzegi, więc schyliła się po niego momentalnie sprawdzając kolor. Na szczęście nie musiała długo szukać, bo jej partnerka zdążyła już zorientować się, że stanowią parę i skierowała się ku Lilith. Widząc jej uśmiech, spróbowała zdobyć się na najlepsze odzwierciedlenie jej mimiki, jednak ponownie, jej twarz wygięła się w grymasie.
Jolene Dunbar. Cóż, z tego co można było zauważyć bez najmniejszego problemu, ich osoby bardzo się różniły, więc znalezienie wspólnego języka, gdy Dunbar będzie bardziej zainteresowana podlizywaniem się nauczycielom niż wymianą zdań ze swoją partnerką, mogłoby się okazać niepowodzeniem. Tym bardziej wizja możliwej współpracy obrzydziła jej tą lekcję, prowokując powstawanie w jej głowie wielkich pytajników z adnotacją "co ja tutaj robię?". Przemknęło jej przez myśl co też bardziej produktywnego mogła właśnie robić. Westchnęła dręczona tymi w sumie mało ważnymi myślami, gdyż i tak nic nie wniosą dopóki pan Duibhne nie oświeci ich oznajmiając treść zadania.


Ostatnio zmieniony przez Lilith Worrell dnia Czw 21 Maj 2015, 23:44, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : niewiedza)
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 17:33

tiaaa, losowanie, kto w to uwierzy

Ścisnął rękę Wandy i to było jedyne, co powiedział na temat nietrafnej odpowiedzi. Uśmiechnął się lekko zdziwiony, że zyskał parę punktów i nikt nie zdążył ich stracić. Prefekt posłał ostrzegawcze spojrzenie Dwayne'owi, aby ten trzymał język za zębami i przypadkiem nie narobił kłopotów. Znał go już trochę i wiedział do czego jest chłopak zdolny.
Odprowadził wzrokiem Wandę przy okazji dowiadując się kto się jej trafił. Skrzyżował spojrzenie z Henley'em, ale nijak to skomentował. Lepszy Eric niż ktoś, komu Henry musiałby zrobić krzywdę i tracić przez to punkty, gdyby chociaż przez chwilę krzywo spojrzał na Krukonkę. Dopiero po paru minutach uniósł przed siebie kartkę, sprawdził jej kolor i z głośnym westchnięciem zlokalizował Ślizgona. Sylwetka Lancastera mówiła głośno "czy muszę?", ale nie oczekiwał odpowiedzi. Nie podchodził do Pride'a, czekał aż ten sam się tutaj przyniesie, jeśli w ogóle jest zainteresowany przeciwnikiem. Henry leniwie zaczął podwijać rękawy koszuli, różdżkę przytrzymując między zębami. Transmutacja zapowiadała się ciekawie, dobór osób był zadziwiająco trafny, ale nie było tak tragicznie. Pride'a osobiście nie znał, ledwie kojarzył jego imię. Lancaster nie interesował się Slytherinem do tego stopnia, aby się móc powiedzieć chociaż słowo o danej osobie. Ale gdy spojrzał na Vincenta, to stereotypowo stwierdził, że to będzie nudne. Gdy uporał się z rękawami, potarł kciukiem różdżkę i rozejrzał się leniwie po klasie. Dwayne z Wattsem, więc też tragicznie nie było. Nożycoręka z Rabe, a z tego co słyszał, to się nie lubią. Lancaster przeczuwał, że to będzie interesujące przedstawienie. Być może nie będzie trzeba nikogo transmutować w kamień, a przy średnich umiejętnościach Henry'ego, ten kamień miałby ośle uszy i pajęcze nogi.

Vincent Pride
Vincent Pride

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 18:03

Nie mógł, niestety, pochwalić się niesamowitym lub chociaż ponadprzeciętnym poziomem w dziedzinie transmutacji, jednakże nie zrażało go to. Gdzie zabawa, jeśli jest się chodzącym ideałem? No właśnie, a co najlepsze nie istnieli ludzie idealni - ewentualnie tacy, którzy mają przerost formy nad treścią, ale są zazwyczaj dzięki temu łatwiejsi do odszyfrowania. Kluczem do wszystkiego jest cierpliwość i odrzucenie sentymentów, reszta przyjdzie sama. Dlatego też Vincent nie traktował lekcji jak Sądu Ostatecznego, raczej jako zabawę. Mimo wszystko wszelkich instrukcji słuchał wyjątkowo uważnie, w końcu planował się tutaj czegoś nauczyć. Brak stresu nie oznacza lekceważącego stosunku do przedmiotu, tudzież prowadzącego.
Przyswajał wszystkie odpowiedzi, które padły z ust innych uczniów, by po korekcie profesora odrzucić te mało znaczące. Pocieszającym był fakt, iż jego własna może nie trafiała w sedno, ale zmierzała w dobrym kierunku. Słowa Porunn nie zaskoczyły Ślizgona, bowiem taki tok myślenia był jak najbardziej podobny do dziewczyny. Może mało przydatny, ale w ostateczności o taką prostolinijność mu chodziło. Nad subtelnością muszą popracować, wolałby nie wpaść kiedyś jak śliwka w kompot tylko dlatego, że Fimmelówna postanowiła zrobić wielkie wejście z jakimś głazem. Uśmiechnął się półgębkiem, patrząc na swoją dziewczynę, by zaraz powrócić spojrzeniem do Diarmuida, który postanowił rozdzielić ich w pary. Odnalazł świstek z własnym imieniem, którego kolor był na tyle krzykliwy, że niewiele czasu minęło zanim odnalazł swoją "drugą połówkę". Kompan okazał się być Puchonem, którego Pride nie znał, a przynajmniej nie potrafił odnaleźć w pamięci takiej twarzy i powiązać jej z nazwiskiem. Liczył co prawda na wylosowanie Wattsa lub Rosalie, ale mówi się trudno. Nie może być zbyt łatwo. Posłał jeszcze przepraszający uśmiech w stronę Porunn, napotykając jej pełne nadziei spojrzenie, po czym skierował swoje kroki w stronę ucznia w czarno-żółtych barwach.
- My się chyba jeszcze nie znamy. Vincent. - zaczął z sympatyczną nutą w głosie, reprezentując jeden z tych uśmiechów, które negowały wszelki związek Ślizgona z hobby rodem z koszmarów. Nie musiał się nawet starać, przychodziło mu to naturalnie, często wręcz podświadomie korzystając z tej przydatnej sztuki kamuflażu.
- Liczę na dobrą zabawę. - dodał jeszcze, posyłając Henry'emu spojrzenie sugerujące rzucone wyzwanie, jak podczas towarzyskiego pojedynku. Byli na lekcji, w sporej grupie i w obecności aurora. Rozgrywka pasująca do gustu Pride'a musi poczekać na lepsze warunki. Póki co zamierzał przyjemnie spędzić czas, być może lekko i oczywiście przypadkowo raniąc Puchona - ale nic poza tym. Obrócił różdżkę w palcach, by następnie chwycić ją pewnie. Nie znał się na stereotypach rządzących tą szkołą, a przynajmniej ich nie rozumiał, dlatego też towarzystwo "Puszka" było przez niego traktowane tak samo jak gdyby dostał do pary Gryfona, Krukona czy innego Ślizgona.
Dwayne Morison
Dwayne Morison

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 20:55

Dwayne nie słuchał. Dwayne Morison był daleko poza zasięgiem słów nauczyciela od momentu, w którym szturchnął po raz pierwszy przyjaciółkę, a kończąc na wyplutym kawałku papieru w kolorze bliżej nieokreślonym. Powiódł pośpiesznie wzrokiem po sali, obliczając mierne szanse na spotkanie przyjaznej duszy w „parze”. Niestety, los postanowił zakpić z niego i ledwo co powstrzymywał grymas niechęci. Pochylił się ukradkiem w stronę Joe, kiedy profesor Odieva przykuła uwagę większości obecnych. – Jak coś powie nie tego o tobie to go walnę – burknął pod nosem, aby nikt prócz blondynki nie usłyszał nawet jednego słowa. A potem już tylko wstał z krzesła i wyciągnął gwałtownie prawą dłoń w stronę wysokiego prefekta, próbując powstrzymać rozbawienie skrzące w oczach.
Lily Evans
Lily Evans

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 22:28

Lily była odrobinę rozproszona tym całym zamieszaniem związanym z jej własnym (lecz nie tylko) spóźnieniem. Straciła poza tym początek lekcji i nie do końca orientowała się o czym jest mowa. Udało się jej jednak wywnioskować, że należy napisać na kartce imię i zanieść je na wskazanie miejsce, co niezwłocznie uczyniła, przysłuchując się przy tym odpowiedziom kolegów na nieznane jej pytanie i wypowiedzi Diarmuida, która nastąpiła zaraz potem. Lubiła tego nauczyciela. I to nie tylko dlatego, że czuła się wdzięczna za to, że zdecydował się dotrzymać jej towarzystwa podczas przesłuchania w Ministerstwie Magii. Po prostu widać było po nim, że to konkretny i kompetentny człowiek, który chce i wie jak nauczyć ich przydatnych rzeczy. Szczerze mówiąc, bardzo chętnie widziałaby go w szeregach na razie raczkującego, acz mającego przecież potencjał stowarzyszenia.
Kiedy kartka, tym razem zabarwiona na szaro, powróciła do jej rąk, zgodnie z instrukcją rozejrzała się dookoła, szukając właścicielki bliźniaczego świstka. W końcu odnalazła wzrokiem dziewczynę, która także jej się przyglądała. Nie znała jej, prawdę mówiąc, nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek rozmawiały, ale nie przeszkadzało jej to ciepłym uśmiechu. Wiedziała jedynie, że jej nowa partnerka jest młodsza i należy do domu kruka, co sugerowała także barwa jej szat. Zrobiła kilka kroków w stronę koleżanki i wyciągnęła do niej dłoń.
- Jestem Lily Evans. – przedstawiła się, zaraz po tym jak odpowiedziała na nieśmiałe powitanie dziewczyny. Niezależnie od tego, czy będą miały współpracować, czy współzawodniczyć, Lily i tak zamierzała utrzymać przyjazną atmosferę. To była tylko lekcja, zajęcia, ćwiczenia. Dobrze wiedziała, że niektórzy traktują sprawę bardzo poważnie, ale ona dobrze wiedziała jak to bywa w rzeczywistości i miała świadomość, że w stresie człowiek nie przyswaja aż tyle.
Katja Odineva
Katja Odineva

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyCzw 21 Maj 2015, 23:10

Prawdę mówiąc Katja nie ogarniała najlepiej. Było to widać chociażby po tym, że wciąż nie potrafiła trafić do żadnej klasy, a czasem gubiła się nawet w drodze do Wielkiej Sali. Po tym jak Vincent trafił do Munga, spędzała sporo czasu przy nim, a oprócz tego, nagle stała się jeszcze bardziej nieprzytomna, niepoprawna i chaotyczna niż zwykle, co zakrawało o jakiś absurd, bo przymiotniki te od zawsze używano do opisu jej charakteru. Słuchała jednym uchem uczniów i Diara, bardziej skoncentrowana na swoim bucie, do którego przylepił się rachunek za ostatnią sowią dostawę rosyjskiej vodki. Te cholerne ptaki zapaskudziły jej cały gabinet. Gdyby nie to, że była Mistrzynią Zaklęć i sprzątanie ograniczało się dla niej do kilku ruchów różdżką, poważnie rozważyłaby ten rodzaj zakupów.
Słysząc ściszony głos Diarmunda, wywnioskowała jakże błyskotliwie, że w tej chwili musi się zwracać konkretnie do niej i udało jej się nawet skoncentrować uwagę na tyle, aby zrozumieć sens jego wypowiedzi. Szeroki, nieco dziecinny uśmiech rozjaśnił jej twarz, a w oczach zamigotały wesołe ogniki.
- Z pewnych rzeczy się nie tłumaczy, mój przyjacielu. A jedną z nich, bez wątpienia, jest bycie mną. – odparła, odpowiadając na jego poklepywanie delikatnym kuksańcem. Gdyby nie to, że znajdowali się w miejscu publicznym, chętnie wykorzystałaby swoją tajemną wiedzę. Oj, dobrze wiedziała, gdzie ma łaskotki! Bez większego zaskoczenia przyjęła wiadomość, że będzie uczestniczyć w kolejnym ćwiczeniu, wylosowawszy uroczy kolorek, odszukała wzrokiem uczennicę, która miała zostać jej partnerką. Zanim jednak zdołała do niej dotrzeć, w drzwiach pojawił się kolejny spóźniony. Jego przybycie przyjęła bardzo entuzjastycznie, gdyby nie było to mało wychowawcze, dałaby mu nawet kilka punktów, po czym wepchnęła go (dosłownie) w ramiona Jasmine.
- O tak, idealnie! Zacznijmy od tego, że wszyscy się do siebie przytulamy. Przecież powszechnie wiadomy jest fakt, że lepiej pracuje się w atmosferze przyjaźni, ciepła i radości. – odezwała się donośnym głosem, zagłuszając ewentualne rozmowy, które toczyły się pomiędzy świeżo dobranymi partnerami.
- Zanim profesor wytłumaczy wam, na czym będzie polegać wasze dzisiejsze zadanie, ja dodam tylko od siebie, żebyście starali się nie poczynić sobie nawzajem trwałych szkód na ciele czy umyśle i, co ważniejsze, nie narobili bałaganu, bo Pan Filch zajęty jest odklejaniem pęsetą brokatu od posadzki w Klasie Starożytnych Run. Tak więc żadnych byków w niedwuznacznym stanie, żadnych niezmywalnych farb, barwników, et cetera... No i powodzenia. Kreatywności, przede wszystkim. – zakończyła równie radośnie, po czym klasnęła w dłonie, jakby nagle coś sobie przypomniała. Uprzedzając Diarmunda, przeciągnęła się delikatnie, po czym stwierdziła.
- Powinniśmy się jeszcze rozgrzać, to jasne, dlatego proszę wszystkich o rozciągnięcie mięśni, kilka przysiadów, parę pompek, jakieś pajacyki! To wam na pewno dobrze zrobi. Krew dotrze wam szybciej do mózgu z... tych miejsc, w których aktualnie się znajduje, i nie wątpię, że pozytywnie wpłynie to na jakość waszych pomysłów!

półpost. Kto ma ochotę, niech pisze już teraz. Kto nie, można czekać na posta Ari Diarem, który najprawdopodobniej pojawi się jutro. :)
Eric Henley
Eric Henley

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyPią 22 Maj 2015, 00:05

Profesor Odineva nie musiała dwa razy powtarzać rad których im udzielała, Gryfon błyskawicznie odnotował  w pamięci - niczym maszyna do pisania -wszystko co powiedziała, a następnie jako pierwszy wyrwał się do przodu by zainicjować rozgrzewkę. Rozpoczął od rozciągnięcia mięśni, po czym przeszedł do serii pajacyków uważając by nikogo przy tym nie zranić.
-Dziękuję za wskazówki Pani Profesor – odezwał się z przerywanym oddechem.
Niemal czuł jak w głowie rodzi mu się cała masa nowych pomysłów na pokonanie tak trudnego przeciwnika jakim była Wandzia. O ile rzecz jasna będą się pojedynkować, ale - zważywszy na poprzednie słowa nauczycielki - najwyraźniej będą. Oczywiście nie mógł sobie pozwolić na przegraną na oczach Rosjanki, ale nie chciał zranić Krukonki. Czy może powinien dać jej wygrać? Może to zostałoby odebrane jako akt dobrego wychowania? Może to spodobałoby się Pani Psor? Nie, na pewno nie, na pewno sama nie chciałaby, by dawano jej fory -  zresztą z umiejętnościami które posiadała, wcale ich nie potrzebowała, zatem raczej nie powinien traktować swojej koleżanki z taryfą ulgową. Tak, to bez wątpienia musi być honorowy pojedynek.
Zakończywszy rozgrzewkę energicznymi przysiadami, Eric uznał, że wystarczy ćwiczeń i postąpił kilka niewielkich kroków w stronę Wandzi by na powrót się z nią zrównać.
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptyPią 22 Maj 2015, 11:00

Ktoś mógłby stwierdzić, że zachowując się tak, a nie inaczej, Chiara miała szansę po ukończeniu szkoły być wybitną w wybranej przez siebie dziedzinie, a nie jedynie przeciętną w większej ich ilości (Hogwart miał tendencję do „produkowania” tego typu absolwentów). To zaś, z punktu widzenia możliwych dróg, jakimi przyjdzie jej chadzać w przyszłości, mogło stanowić jej kartę przetargową i potężny atut, aczkolwiek trudno było się nie zgodzić z Rosierem – w tej chwili zwracało to na nią niepotrzebną uwagę. Nie potrafiła jednak opanować chorobliwej ciekawości, niezdrowej potrzeby dowiadywania się wciąż więcej i więcej. Zawsze przejawiała potrzebę dociekania, rozumienia, rozwiązywania skomplikowanych zagadek. Runy zaś tę potrzebę zaspokajały, na poły zapomniane, tajemnicze, zmienne i kapryśne.
Kiedy jej uszu dotarły słowa Rosiera, po raz pierwszy uśmiechnęła się nieco żywiej, nie ograniczając się do niemrawego ruchu kącików ust.
- Ubieganie się o zmianę partnera nawet nie przeszło mi przez myśl, Tesoro. – oświadczyła słodko, nie sięgając jednak po różdżkę, bo jak na razie Odineva odstawiała jakiś teatrzyk i nie wiadomo było właściwie ile czasu zajmie im doprowadzenie tej kobiety do porządku. Fakt, że została zatrudniona w Hogwarcie, jasno wskazywał na początek końca wielkości Dumbledore’a.
Bawiło ją to do pewnego stopnia, że poprzednio postawiony naprzeciw Aristos, Rosier będzie w tej chwili musiał stanąć naprzeciw niej. Nie przypuszczała, że zechce w jakikolwiek sposób ograniczyć swoje umiejętności czy pomysłowość na jej korzyść, nie oczekiwała tego z resztą, lecz przyrównywanie jej w głowie do panny Lacroix, a była prawie pewna, że to uczynił, wiązało się z pewnym niebezpieczeństwem. Chiara nie posiadała jej charakteru, nie czuła konieczności wygrania za wszelką cenę, a porażki nie poczytywałaby sobie za dyshonor. Owszem, była dumna i nieustannie się wywyższała, podkreślając dystans, jaki dzielił ją od „plebsu”, ale znała swoje możliwości, swoje ograniczenia. I nie uważała, aby zajęcia były miejscem, gdzie koniecznym jest pokazywanie wszystkiego, na co ją stać.
Zerknęła w dół, na swój nadgarstek, który oplatała skromna bransoletka z kawałków drewna w oryginalnych kształtach, na których ktoś, najpewniej ona sama, wyrył, wypalił lub w inny sposób umieścił runiczne znaki, do których sensu dotarłyby zapewne jedynie nieliczne z osób znajdujących się w tej sali. Na moment zawahała się nawet, jak gdyby chciała zsunąć ozdobę z ręki, ostatecznie wzruszyła jedynie ramionami, nie ruszając swojego ochronnego amuletu. W Hogwarcie i tak jego działanie słabło, ogłupione taką mnogością innych, potężnych zaklęć ochronnych oraz w ogóle natężeniem magii, którym przesycone było powietrze. Jeśli zaś ten drobiazg miałby przechylić szalę na jej korzyść, także nie miałaby nic przeciwko temu. Ostatecznie nie łudziła się za bardzo, nie była przeciwnikiem równym Rosierowi. Nie, jeśli chodzi o tego typu pojedynek. Skoro zaś w sprawiedliwiej walce, nie ubiegając się do forteli, nie miała szans zwyciężyć, mogła chociaż nie rezygnować ze swoich atutów. Co prawda nie zamierzała wypruwać sobie żył dla wygranej, ale nie zamierzała też biernie poddawać się atakom jej partnera.
- To może być nawet ciekawe. – orzekła w pewnym momencie, z nutką zadowolenia w głosie i dwoma krokami pokonała dzielącą ich jeszcze odległość. Stanęła tuż obok Evana, włosami muskając jego przedramię i czekając na instrukcje.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 EmptySob 23 Maj 2015, 14:40

Profesor Odineva nie potrzebowała przekonywać Jolene do profilaktycznego przytulania w imię przyjemnej i ciepłej atmosfery w klasie. Niestety, zanim Puchonka zdążyła namierzyć ofiarę (dziwnym trafem nie planowała atakować sobą uczniów Slytherinu, wszak ich wesołe do bólu miny nie zachęcały do nawiązywania fizycznych interakcji), głos zabrał nauczyciel. Wysłuchała go, szukając w pamięci pomysłowych zaklęć ofensywnych, które mogłaby bez wyrzutów sumienia użyć na swej uroczej i pogodnej partnerce. Zawiesiła na niej wzrok, śląc jej uśmiech od ucha do ucha, gdy wpadła na pomysł. Nie przepadała za atakowaniem nikogo, stąd przykładanie się do nauk zaklęć defensywnych, a nie ofensywy. Uznała jednak, że musi spróbować i ćwiczyć namiętnie wszelkie kombinacje, a nie tylko ich jedną dziedzinę. Do zadania podchodziła optymistycznie. Sprawnie zdjęła gumkę do włosów z nadgarstka, związując na karku szybki, luźny warkocz. Od razu była gotowa do mini pojedynku, zaś nikt zdrowy na umyśle nie podejrzewałby panny Dunbar o celowe zranienie przeciwnika. Jedyne, co grozi ze strony Joe to transmutowanie w puszka tak, jak przewidział to profesor i sam Emek wiedział, że dziewczyna jest skłonna wprowadzić to w życie. 
- My chcemy pierwsze! - uniosła wysoko rękę, bez konsultacji z Lilith. Zauważając szum w klasie zrozumiała, że wszystek pary działają równolegle, a więc opuściła dłoń, przekładając do prawej wypolerowaną różdżkę. Skinęła na Ślizgonkę i ruszyła na bok klasy. Odwróciła się od dziewczyny i wesoło przeszła siedem kroków naprzeciw partnerki. Dygnęła przed nią z uśmiechem przylepionym na usta.
- Obroń się. - poprosiła i wyciągnęła różdżkę z miękkim trzonkiem, w który wpleciona została sierść sfinksa. Policzyła w myślach do trzech. Jeden, dwa...
- Rictusempra. - zaklęcie wystrzeliło ochoczo kłębiąc się i próbując trafić w klatkę piersiową Lilith. Celowo wybrała Zniewalającą Łaskotkę, aby rozweselić swą partnerkę.  Ślizgonka wyglądała jak po pocałowaniu Filcha bądź Pani Norris i Joe postanowiła odrobinkę jej pomóc w ćwiczeniu mięśni policzkowych. Swoje wytrenowała na poziomie zaawansowanym i nieraz cierpiała nań zakwasy na drugi dzień. Puchonka skoncentrowała się na szczegółowym obserwowaniu reakcji obronnej panny Worell i póki co, nic innego się wokół nie liczyło. Ani Dwayne-na-którego-była-zła ani Ben-który-obiecał-jej-zepchnięcie-Dłejna-ze-schodów.
Sponsored content

Klasa Transmutacji - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Klasa Transmutacji   Klasa Transmutacji - Page 5 Empty

 

Klasa Transmutacji

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 12Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next

 Similar topics

-
» Klasa eliksirów
» Klasa Mugoloznawstwa
» Klasa Numerologii
» Pusta, czysta klasa [WDŻ]
» Opuszczona klasa

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-