|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Huncwot
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pią 05 Cze 2015, 16:30 | |
| The member ' Diarmuid Ua Duibhne' has done the following action : Dices roll'6-ścienna' : |
| | | The author of this message was banned from the forum - See the message | Diarmuid Ua Duibhne
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pią 05 Cze 2015, 17:09 | |
| Henry Lancaster - Vincent Pride Luca Chant - Jasmine Vane
Kolejka zawieszona ze względu na brak odpisów. (Henry zostanie usprawiedliwiony, Chant ma ujemne punkty. Jas i Vince uchodzą niewinnie, ze względu na brak możliwości odpisu w kolejce)
Jeżeli odpisy nie pojawią się do następnej kolejki MG, Vincent i Jasmine wygrają walkowerem. |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pią 05 Cze 2015, 19:43 | |
| Heniek nie miał czasu się rozejrzeć po sali, aby zobaczyć jak idzie innym. Pride zbyt sprawnie ominął jego zaklęcie i od razu zaatakował, nie dając chłopakowi chwili wytchnienia. Gdy Puchon połączył sprawnie dźwięk zaklęcia z tym, co może z nim ono zrobić, cały się momentalnie spiął. Nie chciałby skończyć jako głaz. Był zbyt przystojny, aby przeleżeć resztę lekcji jako kamień. To byłoby trochę poniżające i to na oczach swojej dziewczyny... z podwójną zawziętością Henry błyskawicznie machnął przed swoją klatką piersiową na wyciągnięcie ramion zaklęciem. - Protego. - nie miał też innego wyjścia. To było jedyne zaklęcie, które przyszło mu do głowy i Lancaster naprawdę miał nadzieję, że Wanda nie będzie go oglądała w stanie głazu. No ale trzeba oddać Pride'owi honor za pomysłowość i zwinne ruchy. Heniek nie pozostał dłużny. Nie bez powodu jego drużyna go nienawidziła za budzenie przed świtem na treningi i wyciski fizyczne. Słysząc pomysłowe zaklęcie Morisona, Heniek wyszczerzył zęby i z daleka było widać, że zaklęcie kumpla bardzo przypadło mu do gustu. - Cordonium Alevian. - zawołał donośniej, bo jak Pride Lancasterowi, tak Lancaster Pride'owi. Pride jako kanarek byłby chyba najbardziej krwiożerczym kanarkiem na świecie. Ciekaw był co się z tego wszystkiego wykluje i który z nich będzie prezentował się co najmniej dziwnie na koniec lekcji. |
| | | Vincent Pride
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Sob 06 Cze 2015, 18:42 | |
| Udało się, pierwsza kolejka pokazała, że los sprzyja Vincentowi jak to było w wielu przypadkach. Nie znosił porażek i zazwyczaj reagował na nie alergicznie, zamieniając się przy bliższym kontakcie w berserkera - właśnie takiego, jakim w jego zamyśle miała się stać Porunn. No dobrze, może nieco bardziej logicznie myślącego, bo do pilota kamikaze było mu daleko nawet przy największej wściekłości. Lubił działać spontanicznie, jednakże był najwyraźniej niezdolny do całkowitego wyłączenia myślenia - czego w żadnym wypadku nie potępiał, wręcz przeciwnie. To on miał zawsze kontrolować sytuację, więc nie mógł sobie pozwolić na choćby cień zaślepienia. Po przeżyciu porażki umiał przekształcić wściekłość w pragnienie zemsty - i co ważniejsze, był zdolny długo czekać na wcielenie planów w życie. Woda sodowa nie uderzyła mu do głowy, nie czuł się swobodniej dzięki dobremu początkowi pojedynku. Zachował czujność, choć słysząc jak z ust Puchona pada nieśmiertelne i uniwersalne Protego prawie parsknął śmiechem. Czy on sobie raczył z niego żartować? Głuchy, mało inteligentny czy sklerotyk? Użycie takiej obrony z automatu dawało Pride'owi jeden punkt, co z jednej strony było zabawne, gdyż w takim tempie wygraną miał praktycznie w kieszeni. Z drugiej zaś kłuło irytacją, gdyż naprawdę miał nadzieję na wymagające starcie, a tu klops, a nawet cały talerz. Jakim cudem Hogwart ma taką renomę skoro uczniowie w tym wieku wykazywali się bezmyślnością, którą powinni karać więzieniem? Nieważne, przynajmniej zapamięta, że Henry nie stanowił najmniejszej przeszkody i na pewno nie uchroni tych, których by zapewne chciał. Wspaniale. Powstrzymał się też od przewrócenia oczami, gdyż nie miał na to czasu, skupiając się na zaklęciu transmutacyjnym, którym musiał bronić się przed atakiem ze strony Lancastera. Pride kanarkiem? Nigdy nie uważał, że w żółtym mu do twarzy, choć posiadanie skrzydeł zawsze go w pewien sposób pociągało - przynajmniej był to motyw na liście jego ulubionych fantazji względem ofiar. Tyle pomysłów, tak mało okazji. - Accio ławka. - powiedział szybko, nie mając szerokiego pola do manewru w kwestii bariery przed zaklęciem transmutacyjnym. Mógł rozważać jeszcze wykorzystanie zasłony w postaci ptaków czy nietoperzy, ale stado latających stworzeń miało to do siebie, że nie stanowiły jednolitej ściany i były mobilne, co w zależności od farta mogło stanowić plus jak i minus. Gdy tylko mebel znalazł się przy Ślizgonie ten kucnął, by blat zakrył cała jego postać, pochylając dla pewności głowę. Prostota bywała urzekająca. Jeśli zdążył, nie marnował ani sekundy na przesiadywanie w swoim prowizorycznym forcie, natomiast zamiast tego podniósł się i wypowiedział pewnie Drętwota, celując różdżką w Henry'ego. Niezależnie od tego czy ten atak się powiedzie, postanowił użyć jeszcze jednego zaklęcia - tak dla pewności, co by po prostu zakończyć zabawę. Dalej w głowie siedziała mu ta błyskawica, ale mając mało rozrywkowego sędziego, jakim był Diarmuid postanowił się powstrzymać, zamiast tego z jego ust padło Incarcerous. Niech Puchon zna jego łaskę i dziękuje za sprzyjające okoliczności, które wykluczają grillowanego prefekta. |
| | | Murphy Hathaway
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Sob 06 Cze 2015, 20:17 | |
| Widząc w jakim jest położeniu, ciężko jej było zachować zimną krew. Otępiała urokiem, który miejmy nadzieję już mijał. Osłabiona atakiem, którego nie zdołała przez owe nieczyste zagranie odeprzeć. Rozdrażniona, zła, wyraźnie zdekoncentrowana. To nie jest opis profilu zwycięzcy magicznego pojedynku. A na pewno, nie pasuje to do Murph. To prawda, że jej porywczy charakter sprawiał czasem kłopoty, ale posiadał i zalety. Dziewczyna nie była zła, była wściekła, a to zmusza do działania. I chociaż jej urażona duma - poszarpany warkocz, chęć mordu w tęczówkach, zaciśnięte usta - niosły ze sobą zbytnią uwagę nauczyciela, Murph zdawała się tym nie przejmować. Gdzieś w tyle głowy cichy głoś doradzał spokój, lecz pod rudą czupryną szumiała brawura. Bo nie dość, że z wroga Rose stała niemalże arcywrogiem, Gryfonkę ogarniało dziwne wrażenie. Była pewna, że od wyniku pojedynku zależy o wiele więcej niż dobra oceny i punkty domu. Coś poważniejszego, większego, nieuchwytnego. Jak dotąd, niewypowiedzianego. Murph miała niezwykle dziwne wrażenie, że to nie ich ostatnia walka. Dlatego też skupiając w sobie resztki silnej woli, której bądź co bądź na co dzień posiadała wiele, odetchnęła głęboko. Wiedziała, że miała bardzo mało czasu na zebranie myśli, odgarnięcie rudych włosów z czoła, poczucie adrenaliny krążącej w żyłach. Przelotne spojrzenie w stronę Erica, który teraz dodał jej otuchy. Nie była sama, nie była słaba, nie była bezbronna. Ścisnęła swą piegowatą rączką mocno dębową różdżkę i wstrzymała oddech na pół sekundy. Słysząc, że przeciwniczka rzuca zaklęcie niemalże odruchowo wykonała gest, mówiąc ostro oraz wyraźnie - Accio - czarem tym zmuszając najbliżej stojący mebel do bycia jej tarczą. Klasyczne, przewidywalne, banalne? Nazwijcie to jak chcecie, byle by było skuteczne. Jeśli obrona się nie udała, Murph krzyknęła. Gwałtowny, niepodobny do niej krzyk wyrwał się z krtani dziewczyny porażonej siłą zaklęcia, które otrzymała. Choć chciałaby tak nie myśleć - szczerze nie spodziewała się tego po Rose. Ból nie dający się opisać, nieznośny, uciążliwy, dotkliwy, przeszywający na wskroś i wprost - paraliżujący - każdy z nerwów ciała, młodej przecież dziewczyny, zaskoczył ją niezwykle. Na tyle, że prawie wypuściła z ręki dębową różdżkę. Prawie, bo lewa ręką w porę przytrzymała tą drugą. W oczekiwaniu na koniec zacisnęła zęby, syknęła przeciągle i skupiała się całkowicie na tym, by Rose patrzeć prosto w oczy. Nienawidzącym wzrokiem, który nawet w połączeniu z perlistą kroplą spływającą po piegowatym policzku był uznawanym za groźny. Jeśli scenariusz był o wiele bardziej pomyślny, dziewczyna wychyliła się z nad ławki i z tym samym wyrazem oczu rzuciła przeciągle. - Incarcerous. Miała ochotę rzucić Rose na ścianę, byłoby wspaniale gdyby się udało.
Ostatnio zmieniony przez Murphy Hathaway dnia Pon 08 Cze 2015, 23:34, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : jestem już! <3) |
| | | Rosalie Rabe
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Sob 06 Cze 2015, 21:04 | |
| Sposób atakowania i bronienia się Gryfonki stawał się z chwili na chwilę coraz bardziej żałosny – Rose z satysfakcją zauważyła, że rzucenie Upiorogacka jako pierwsze zaklęcie ofensywne spisało się na medal, bo nie dość, że przeszedł niezauważony, to jeszcze skutecznie dekoncentrował rudowłosą w pojedynku. Widok wystraszonej Hathaway, zdanej na jej los (i nauczyciela krążącego po klasie, nie ważne) był wynagrodzeniem wszystkich tych zaklęć, których nie mogła w tej chwili, w tej sali, użyć. A szczerze powiedziawszy było ich całkiem sporo, czekających tylko na okazję, by z czułością w głosie wyszeptać je komuś wprost do ucha. Rabe nie czekała, aż zaklęcie Murphy przetnie powietrze – widząc, że przeciwniczka zbiera się do rzucenia uroku, w wyznaczonym takcie Aquamenti machnęła różdżką, z której, o ile się powiedzie, tryśnie strumień wody. -Glacius – wyszeptała, „odrywając” wcześniej ostrokrzew od strumienia. Obrona ta była ryzykowna, ale Rosalie lubiła widowiska, toteż nie ograniczała się do zwykłego „Accio”. W tym wypadku wszystko powinno być perfekcyjne, w końcu pojedynkowała się ze znienawidzonym wrogiem numer jeden. Jeżeli wszystko poszło po myśli Ślizgonki i nie skończyła zirytowana spętana pnączami, w momencie głośnego roztrzaskiwania się bryły lodu o marmurową posadzkę rzuciła ostatnie, kończące zaklęcie „Petrificus Totalus”. |
| | | Gość
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Nie 07 Cze 2015, 15:39 | |
| A jednak. Zdawało jej się, że profesor nie zwracał w owej chwili na nie uwagi, mimo to zauważył jej błąd, który ona sama uświadomiła sobie dopiero po fakcie dokonanym. Wywróciła oczami zirytowana za przegranie w tak idiotyczny sposób i podniosła się z niewielkim trudem z pozycji siedzącej, na nogi. Odczuwała lekki dyskomfort w lewej ręce, ze względu na wcześniejszy incydent, jednak postanowiła się na razie tym nie przejmować. Z logicznego punktu widzenia mogło wydawać się to idiotyczne, ale Lilith zdawała się nie myśleć teraz w takich kategoriach. Otrzepała się ze spokojem z brudu, który zgarnęła z podłogi swoją szatą i ponownie wróciła wzrokiem do rywalki. Wcześniej ogarnięta ja dezorientacja zdążyła już się ulotnić, jednak do jej głowy nie przychodziły żadne dobre pomysły, jakby coś blokowało jej umysł. Westchnęła cicho pod nosem i nie chcąc dłużej już przeciągać, wyprostowała się gotowa do rzucenia kolejnego zaklęcia. - Drętwota. – powiedziała cicho, jednak stanowczo wykonując zwinny ruch nadgarstka, ostatecznie kierując czubek różdżki na dziewczynę. |
| | | Aeron Steward
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Nie 07 Cze 2015, 17:51 | |
| Cóż, nie wyszło do końca tak jak Arcio to zaplanował. Niestety stało się to, czego obawiał się najbardziej. Nieznaczna pomyłka w obliczeniach i stół który przywołał zaklęciem znalazł się na torze rzuconego zaklęcia ułamek sekundy za późno. W momencie gdy zorientował się w tym, na jego twarzy pojawił się ponury uśmiech. Tuż po tym oberwał sporą falą uderzeniową. Nie skończył najgorzej, tylko lekko poobijał się tu i tam. Chyba. Zresztą, kogo to teraz obchodziło. Została jeszcze ostatnia runda, a oni mieli remis. Chciał skończyć to już w drugiej rundzie, no ale nie wyszło. Podniósł się z ziemi, otrzepał spodnie, po czym stanął gotowy do ostatniej tury. Nie musiał pobłażać, gdyż jego przeciwnik nie spodziewał się tego. Odetchnął, podniósł różdżkę, i zastanowił się nad zaklęciem. W końcu coś tam mu zaświtało. Nie wymawiając słowa, powiedział w myślach - Everte Stati -, kierując różdżkę w stronę panny Fimmel. Nie ważne od wyniku jego pojedynku, wiedział już na co stać przeciwnika, co było niezmiernie przydatną informacją, no i poznał własną słabą stronę. Idealnie. |
| | | Wanda Whisper
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Nie 07 Cze 2015, 18:25 | |
| Nie mogło być tak dobrze, jak sobie tego życzyła, prawda? To, że pierwszym razem udało się posłać pana gryfoniastego na łopatki nie znaczyło wcale, że i tym razem się jej to uda. Biorąc pod uwagę sytuacje w jakiej się znaleźli, liczbę osób, które prawdopodobnie im się przyglądały, problemy krążące po główce panny Whisper no i wszechobecne gadulstwo pana Henleya to starcie nie mogło dać jednoznacznego wyniku. I chociaż Krukonka była niezwykle skupiona zarówno na swojej ofierze jak i na zaklęciu, które miała wymówić okazała się zbyt wolna, zbyt ospała, by dokonać najlepszego. Iskry z jej różdżki rozbryzły się wokół jej dłoni, którą dzierżyła oręż. Wiedziała już, że w momencie gdy chłopaczyna wypowiada formułę jest zdecydowanie za późno, dlatego przygotowana była na wszystko. Od dostania krzesłem po łbie, przez posiadanie sparaliżowanej ręki. Nic jednak takiego się nie stało, ku jej zdziwieniu zmieszanym z zadowoleniem. Obserwowała jedynie jak dwie wiązki spotykają się ku drodze zniszczenia – nic z tego jednak nie wynikło. Nic poza trzaśnięciem i smugą światła, która odbiła się zarówno w oczach Ercia jak i piwnych tęczówkach dziewczyny. Nie było czasu na kolejne puste pogadanki, dlatego reakcja dziewoi z domu Kruka była wystarczająco miała nadzieję prędka. Jedyne co instynktownie przyszło jej do głowy to bardziej rozbudowana forma zaklęcia użytego chwile wcześniej przez jej przyjaciela – krótki uśmiech rozświetlił facjatę ciemnowłosej dziewoi, gdy ta ponownie zamachnęła się w stronę Gryfona – poczuła nie tylko delikatny dreszcz podniecenia, ale i wyzwolenie, magie przepływającą przez jej młodzieńcze ciało. Odczekała sekundę, dwie – a może ułamek [?] by w odpowiednim momencie przesunąć końcem różdżki w powietrzu dostosowując siłę głosu do sytuacji. - Petrificus Totalus! – Błysnęło, świstnęło, a oczy Krukonki zwęziły się momentalnie, tworząc dwie małe szparki. Skupienie i chęć zwycięstwa znowu wzięły na d nią górę. A może duma, że Eric w końcu się czegoś nauczył? Nie na darmo spotykali się od jakiegoś czasu, by szlifować swe umiejętności.
|
| | | Eric Henley
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Nie 07 Cze 2015, 19:20 | |
| Eric nie miał szczęścia w doborze przeciwników. Wanda była jednym z najbardziej wymagających przeciwników spośród zgromadzonych w klasie transmutacji uczniów. Ledwie zauważywszy jak chłopak otwiera usta by wypowiedzieć inkantację, w próbie zneutralizowania jego ataku, bez chwili zwłoki cisnęła w niego własnym zaklęciem. Na szczęście, mimo tak często wypominanego chłopakowi gadulstwa, wcale nie brakowało mu refleksu. Gryfon przekonany, że udało mu się wyprzedzić przyjaciółkę, już niemal czuł słodki smak zwycięstwa, już miał rzucić jakimś złośliwym komentarzem, gdy nagle strumienie obu zaklęć zderzyły się i wywołały całkiem widowiskowe fajerwerki. Eric zacisnął zęby i skupił się na odparciu kolejnego ataku. Nie miał zamiaru robić uniku, w końcu ich zadaniem było wykorzystanie transmutacji i zaklęć użytkowych w praktyce, a nie trenowanie zwodów. Odpowiedź Wandy nadeszła w mgnieniu oka. Petrificus Totalus - najwyraźniej dziewczyna próbowała pokazać mu, że jest na troszkę wyższym poziomie jeśli chodzi o znajomość zaklęć. Eric zapewne uśmiechnąłby się na ten fakt, jednak zaklęcie zostało już ciśnięte w jego stronę, liczyła się każda sekunda. Na nieszczęście młodszego ucznia, to starcie mogło być rozstrzygającym cały pojedynek, dlatego skupił się na błyskawicznym opracowaniu obrony. Wzrok chłopaka zawiesił się na leżącym nieopodal stosie książek. -Carpe Retractum- zawołał a z jego różdżki wystrzeliło złote lasso które sprawiło, że woluminy poszybowały w jego stronę blokując strumień zaklęcia Krukonki. - Epoximsie – dodał na wszelki wypadek by stworzyć trwalszy mur ze scalonych okładek. To powinno się spodobać Psorowi, w końcu wspominał coś fizycznej zasłonie, i o ile tylko Gryfonowi udało się zdążyć z postawieniem prowizorycznej tarczy, w stronę Wandy cisnął pierwszym zaklęciem które przyszło mu do głowy: - Reuoluite -.
|
| | | Porunn Fimmel
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pon 08 Cze 2015, 19:35 | |
| Porunn uśmiechnęła się triumfalnie, gdy jej zaklęcie zadziałało i była o ten ułamek sekundy od Aerona szybsza. Zauważyła jednak, że chłopak bronił się, nie wypowiadając zaklęć. Więc najwidoczniej opanował magię niewerbalną, która była niezwykle przydatna w pojedynkach. Tym bardziej musiała się skupić i przestać go lekceważyć, bo od tego zależało właśnie jaki wynik będzie miało to starcie pomiędzy tą dwójką. Przybrała odpowiednią pozycję, spoglądając bez przerwy na chłopaka, starając się wychwycić najwięcej szczegółów, które mogłyby dać jej chociażby małą podpowiedź co do momentu, kiedy chłopak rzuci zaklęcie. W przeciwieństwie do innych uczniów, nie zwracała uwagi na to, co się działo dookoła, kto wygrywa, kto przegrywał. Liczyła się w tej chwili tylko i wyłącznie ona, no i ten Książę Ciemności, wiadomo. - Ascendio – powiedziała niemalże automatycznie wyciągając różdżkę i kierując ją w bok, gdy tylko dostrzegła ruch. Być może zadziałała mechanicznie, automatycznie. Gdy zaklęcie się powiedzie, a ona uniknie uderzenia zaklęciem Arcia, przejdzie niemalże od razu do działania i rzuci zaklęcie: - Diminuendo. |
| | | Jolene Dunbar
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Pon 08 Cze 2015, 19:57 | |
| Uważnie śledziła ruch przeciwniczki i nie dała po sobie poznać jak bardzo ucieszyła się z punktu dla siebie. Lilith nie grała do końca fair i Joe była spokojna, bo czuwał nad nimi nauczyciel. Profesor zauważył tę zagrywkę pomimo, że miał tak wiele osób do pilnowania. Posłała mu mały, słoneczny uśmiech pełen uwielbienia i zanim rozproszyła się przegraną Dwayne'a oraz wygraną Bena czy też łapaniem piór, skoncentrowała się na Ślizgonce. Dziewczyna zmarszczyła usta i jeszcze zanim wargi Lilith ułożyły się w zaklęcie, Joe prawie odgadła jakie ono będzie. Znudzona mina mówiła o braku pomysłu i chęci do przekomarzania się w pojedynku. Nie była pewna jakie zaklęcie obronne wybrać, a więc równocześnie z Lilith wypowiedziała: - Ekspeliarmus . - mając nadzieję, że to zniweluje atak dziewczyny i wystarczy jako obrona. Jeśli nie, najwyżej Joe pozwoli na remis i na dogrywkę. Nastroszyła brwi i czym prędzej wycelowała różdżkę przed siebie. - Conjunctivitis. - powiedziała głośno i wyraźnie, spoglądając pogodnie wprost w oczy Lilith Worell. |
| | | Chiara di Scarno
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Wto 09 Cze 2015, 17:01 | |
| Chciałoby się powiedzieć, że Chiara zamierzała przyjąć ten cios prosto na klatę. Tak przynajmniej wyglądała w zsuwającej się z bladych ramion czarnej koszulce. Nie do końca ogarniała w tej chwili rzeczywistość, nie wiedziała gdzie dokładnie znajduje się Rosier i co robi. Rzuciwszy swoje zaklęcie na moment zapomniała nawet, że wciąż bierze udział w pojedynku i poczuła przemożną potrzebę położenia się. Problem w tym, że dookoła nigdzie ni było łóżek, gdyby nie to, pewnie smacznie by spała pomimo niestrudzonych zabiegów Evana, aby umilić jej życie. Prawdę mówiąc kwestią nie było tutaj to, czy uda się jej odeprzeć zaklęcie lub wykonać jakikolwiek unik. Zacznijmy od tego, że ona zwyczajnie nie usłyszała wypowiadanej przez Ślizgona formułki, a rozmazany, podwójny obraz uniemożliwiał jej także orientowanie się w sytuacji za pomocą tego zmysłu. Prawdę mówiąc nie była to lekcja zgodna ze wszystkimi zasadami BHP, ale na pewno pouczająca. Morał: nigdy nie dawaj sobą pomiatać w czasie burzy, bo skutki prawdopodobnie będą takie, jakie za chwile staną się udziałem Chiary. Warto jednak pamiętać, że życie potrafi zaskakiwać. |
| | | Lily Evans
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Wto 09 Cze 2015, 17:28 | |
| Różdżka wypadła z rąk Lily bardzo szybko, co wywołało w brzuchu Gryfonki nieprzyjemne uczucie, podobne do tego, kiedy kawałek ulubionego ciastka ląduje właśnie, wraz z talerzykiem, na podłodze. Teraz jednak nie było czasu na sentymenty, ani podziwianie lotu 10 calowego, wierzbowego kijka, jakkolwiek widowiskowy, w pewien pokrętny sposób, mógł się w tej chwili wydawać. Walka jednak trwała dalej, a Lily poczuła determinację, która nie pozwoliła jej poddać się mimo faktu, że właśnie straciła jedną ze swoich ważniejszych broni. Oprócz pięści, rzecz jasna, pozostał jej spory bagaż woli walki i sprytu, który w tej sytuacji wydawał się odpowiednim środkiem. Przeturlała się za stół, gdzie wylądowała różdżka i złapała ją w miarę szybko, równocześnie wykorzystując mebel jako naturalną barierę dla zaklęcia Arii, wstała energicznie z przykucu i dmuchnięciem odgarniając jeszcze niesforne włosy z oczy, machnęła ręką pewnym i szybkim ruchem. - Reuoluite! - krzyknęła chcąc skołować na moment przeciwniczkę, korzystając niejako z jej własnej broni, i uniemożliwić kolejne manewry, licząc przy tym, że zachwiana równowaga krukonki umożliwi jej… - Incarcerous. - spętanie. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Klasa Transmutacji Sro 10 Cze 2015, 21:14 | |
| Zaklęcie się powiodło i przez chwilę przyglądała się różdżce, która swój lot zakończyła za stołem. Aria nie przestawała być skupiona, choć nie można było powiedzieć, że bardzo zależało jej na wygranej. W końcu to tylko ćwiczenia, prawda? Wystarczał jej sam fakt, że do tej pory los się do niej uśmiechał, co mogło się w każdej chwili zmienić. Przyglądała się przeciwniczce, która postanowiła użyć stołu jako tarczy. Logicznym było więc, żeby się jej pozbyć. Przez myśl przeszło jej zniszczenie mebla, ale w końcu zdecydowała się na uskoczenie w bok, co mogło umożliwić jej łatwiejszy dostęp do przeciwniczki. - Silencio! – krzyknęła, chcąc uciszyć Gryfonkę, by ta nie mogła użyć kolejnego zaklęcia, po czym bez wahania zaatakowała, gdyby zaklęcie się powiodło. – Rictusempra. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Klasa Transmutacji | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |