Temat: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Pią 12 Gru 2014, 20:56
Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami
Ta sala służy głównie do zajęć z teorii ONMS, dlatego nie wyróżnia się zbytnio spośród innych. W środku są rzędy ławek, regały z książkami i podwyższenie dla nauczyciela z wiszącą za nim tablicą. Niekiedy na potrzeby zajęć pojawiają się klatki z mniejszym stworzeniami, jednak najciekawsze lekcje odbywają się na zewnątrz!
Ostatnio zmieniony przez Harry Milton dnia Sob 13 Gru 2014, 11:07, w całości zmieniany 1 raz
Harry Milton
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 09:20
To była jego pierwsza lekcja od prawie piętnastu lat. Nie dziwne, że ręce mu drżały kiedy układał przygotowane pergaminy i książkę na biurku. Znał podręcznik na pamięć, ale wolał mieć pod ręką. Pochylił się nad listą z pytaniami dla młodych uczniów, sprawdzając czy niczego nie zapomniał. Po obu stronach nauczyciela znajdowały się przykryte kocami klatki, których liczba była zagadką. Okna były pootwierane, dzięki czemu do pomieszczenia wpadało świeże powietrze, niosące ze sobą resztki lata. Harry celowo wybrał tę salę, schowany przed promieniami słońca dzięki umiejscowieniu mównicy z dala od okien. Postanowił jednak nie ryzykować i wysmarował odkrytą skórę eliksirem powstrzymującym poparzenia, więc jedynym zmartwieniem było mrużenie oczu, kiedy spoglądał w głąb sali. Zamierzał poprosić Desiree o pomoc przy zamykaniu okien, jak tylko się zjawi. Na drzwiach wisiała lista z wypisanymi uczniami, zapisali się na dodatkowe zajęcia. Obok lewitowało pióro, którym należało postawić znaczek przy nazwisku. Została zrobiona tabelka, więc nie było miejsca nawet na parafkę. Pan Milton wierzył w uczciwość i nie podejrzewał nikogo o oszustwo z obecnościami. Osiem osób to skromne grono, dzięki czemu jego plan przeprowadzenia zgrabnych zajęć miał szansę urzeczywistnić się. Zegar w kącie sali wskazywał 13:45. Uczniowie mieli czas na pojawienie się do godziny 14. Lista uczniów - klasa VI zapisana na zajęcia Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami (zajęcia dodatkowe) - Jolene Dunbar - Lidia Road - Dwayne Morison - Henry Lancaster - Porunn Fimmel - Michael Bonner - Aria Fimmel - Luca Chant - Tanja Evernett - Christopher Richardson
Lekcja: Harry Milton, nauczyciel Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami (okres próbny) Data rozpoczęcia: 13 grudnia (sobota) Temat lekcji: Zwierzęta udomowione Stopień trudności: VI klasa Czas trwania: 5 dni Limit czasowy: 24h Limit słów: - Gratyfikacja za czynny udział: punkty dla domu + fasolki wszystkich smaków (uzależnione od aktywności ucznia, max 150) zaakceptowane
UWAGA Gratyfikację dostanie każdy, kto: - weźmie udział w lekcji (min. 1 post, że się pojawił) - prawidłowe odpowiedzi na pytania nauczyciela - ładne opisy zadania praktycznego - nie liczy się dla mnie ilość postów (ktoś może napisać 8 postów jak się nudzi na lekcji, a ktoś zaledwie 2 i dostanie więcej fasolek niż ten z 8)
Ostatnio zmieniony przez Harry Milton dnia Pon 15 Gru 2014, 17:14, w całości zmieniany 2 razy
Henry Lancaster
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 10:34
Spóźniłby się przez dwoje pierwszaków, którzy zamiast znaleźć bibliotekę trafiło do łazienki z Jęczącą Martą na pierwszym piętrze. Henry musiał ich najpierw uratować od Marty, a wszyscy wiedzieli, że kontaktowanie się z tym duchem nie należało do przyjemności, a potem odprowadzić na czwarte piętro. Miał przy okazji po drodze, bo jak tylko odstawił ich na pastwę Irmy Pince, pobiegł piętro wyżej. Przeskoczył schodki po dwa i nawet się nie zziajał, a już stał przed drzwiami do klasy ONMS. Był pewien, że zajęcia takie odbywają się na dworze, ale skoro jest nowy nauczyciel to przestał namyślać się nad sensem przetrzymywania ich w klasie i wszedł do środka. Był ciekawy nowego nauczyciela. Sięgnął po pióro i podpisał się na papierze. Jego pismo było zawiłe i trudne do odczytania. Przyszły lekarz szyfrujący recepty się kłaniał. Posłał uśmiech niskiemu facetowi po wejściu wgłąb klasy. - Dzień dobry, psorze. Oby Irytek nie zechciał panu przeszkadzać na pierwszej lekcji. On tak lubi. - ostrzegł przy okazji go przed potencjalnym niebezpieczeństwem. Świeże powietrze w klasie było dobrym pomysłem, przynajmniej Henry'emu się spodobało. Usiadł pod oknem, aby mieć stały dostęp do tego małego przeciągu. Rzucił plecak pod ławkę i oparł się o parapet, wyjmując przy okazji różdżkę. Zawiesił wzrok na ukrytych klatkach. Coś mu mówiło, że jest ich tu wiecej niż uczniów, jacy mają się tutaj pojawić. Puchon zastanawiał się co dzisiaj będą łapać albo co będzie ich zjadało. Po zdaniu SUM'ów, w tym ONMS na Wybitny nawet na myśl mu nie przeszło nie kontynuować tego przedmiotu. Musiał, bo to jego pasja. - Proszę pana, tak zapytam. Czy skrzaty to zwierzęta? Tylko takie udomowione? Czy to jakaś podklasa jak gobliny? - zapytał korzystając z tego, że jeszcze nikt tutaj nie przyszedł. Odznaka prefekta lśniła na jego piersi dumnie. Trybik w głowie Lancastera powątpiewał w pojawienie się Morisona. Nie widział go od rana, a to oznaczało, że albo wpadł w tarapaty, utknął gdzieś, nie mógł skończyć jeść w wielkiej sali albo jąka się przed jakąś dziewczyną.
Harry Milton
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 11:04
Pierwszy uczeń! Z ociąganiem podniósł głowę znad rozwiniętego pergaminu, lustrując wzrokiem sylwetkę chłopaka. – Dzień dobry – odpowiedział wraz z myślą nad ostrzeżeniem przed Irytkiem. Na to było już trochę za późno, bo dzień wcześniej został zaatakowany wraz ze stażystką przez niepokornego „króla Hogwartu”. Przełożył listę pytań bliżej brzegu biurka, próbując odzyskać władzę nad swoimi rękoma. Nie należał do strachliwych ludzi, dlatego myśl o powodzeniu dodała mu sił. Nawet nie zwrócił uwagi na skrót „psor”, przejęty swoim nowym zadaniem. - Skrzaty jako zwierzęta? – Oburzenie w głosie Harry’ego zdradziło błędny tok myślenia chłopaka, do którego mężczyzna postanowił podejść, wykorzystując pustą salę. Oparł się biodrami o krzesło ustawione przed ławką ucznia, patrząc na niego uważnie. – Skrzaty są istotami magicznymi – zaczął swój krótki wykład, opierając się dłońmi o blat za plecami – Według zasady Grogana Kikuta, są nimi stworzenia posiadające w pełni magiczne zdolności lub właściwości. Obdarzone inteligencją potrzebną do zrozumienia praw świata magii oraz do współpracy przy jego tworzeniu. Dzisiaj będziemy zajmować się tym zagadnieniem, muszę poznać was poziom teorii zanim przejdziemy do zadań praktycznych. – Dokończył spokojnym i stanowczym głosem, chociaż w środku dudniło mu serce, zalewane przez niepokój. Spodziewał się, że uczniowie VI klasy potrafią zaklasyfikować wszystkie gatunki do poszczególnych grup. Podrapał się w zamyśleniu po brodzie, mrużąc oczy przy zerkaniu w stronę otwartego okna. Kupił sobie drobny prezent na rozpoczęcie nowej pracy, ułatwiając sobie prowadzenie zajęć. Chroniły go, przyciemniając granatowe tęczówki. – Jak się pan nazywa? – Spytał z czystej ciekawości, wskazując dłonią odznakę błyszczącą na szacie chłopaka jak wyjaśnienie.
Henry Lancaster
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 11:25
- Pytam, bo skrzat w moim domu zachowuje się dziwnie. Budzi mnie w nocy i sprawdza czy żyję. Nic wielkiego. - uśmiechnął się po puchońsku mówiąc niewerbalnie "ja nic złego nie myślałem, nie zrobiłem i jestem grzecznym szarym prefektem". Wzruszył ramionami i postanowił później pozastanawiać się nad zachowaniem Groszka. Musiał przechodzić jakąś skrzacią chorobę, bo nie był do końca normalny. Wyprostował się, porzucając pomysł położenia nóg na sąsiednim krześle i oddawaniu się podglądaniu najbliżej stojącej zasłoniętej klatki. - Henry Lancaster, Hufflepuff. - przedstawił się krótko. Miał wstać i rozmawiać na stojąco? Niektórzy surowsi i bardziej nieznośni nauczyciele tego oczekiwali, a ten profesor... Milton, jakoś tak sprawiał wrażenie surowego i wymagającego. To chyba dobrze. Lancaster był pewien, że posadę dostanie Hagrid. Pół olbrzym lubił ich zaprowadzać do Zakazanego Lasu i większość osób nie miała nic przeciwko temu, ciekawa co się tam stanie. Przestał porównywac nauczycieli, bo gajowy miał chody w Zakazanym Lesie. - Te w kuchni skrzaty są spoko, ale mój w domu przechodzi jakiś kryzys albo choruje na coś. - wydał się nieumyślnie, że odwiedzał kuchnię, a to nie było tak do końca legalne. Mógł mieć nadzieję, że nauczyciel o tym jeszcze nie wie, skoro dopiero zaczynał. Zresztą, znalazłby alibi, ale i tak powinien w miarę uważać. Filch miał organizowac jakieś zajęcia dodatkowe i sam skrót "WDŻ" powodował zimne dreszcze na plecach. Puchon odłożył różdżkę na ławkę, aby nie sprawiać wrażenia, że jakoby celuje nią w nauczyciela. Zmarszczył brwi po chwili. A gdzie on miał swoją różdżkę? Musiał chyba ją gdzieś schować, bo jej Puchon jeszcze nie zauważył.
Desiree Leclair
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 12:32
Desiree Leclair nie miała w zwyczaju się spóźniać, to też przyśpieszyła kroku zdając sobie sprawę z tego, że do rozpoczęcia zajęć pozostało mniej niż 15 minut. Dobrze wiedziała, gdzie powinna się udać, na każdym kroku jednak spodziewała się natknąć na złośliwego duszka. Samo wspomnienie Irytka wywoływało u niej nieprzyjemne dreszcze, nie wiedziała, czym sobie zasłużyła na takie zainteresowanie… A może było to jego normalnym zachowaniem? Przyznała sama przed sobą, że miała niewielką wiedzę na temat duchów Hogwartu, ponieważ do ostatniej chwili się wahała, czy powinna w ogóle podjąć się nowego zadania. Postanowiła porozmawiać z kimś na ten temat, jak tylko znajdzie na to trochę czasu. Odnalazła odpowiednią salę, nie wpadając po drodze w żadne kłopoty. Zerknęła na listę zawieszoną na drzwiach, a w oczy rzuciło jej się nazwisko Fimmel. Arię już znała, była więc niezwykle ciekawa jej siostry, a dzisiaj będzie miała okazję jej się trochę przyjrzeć. Weszła do środka, świeże powietrze natychmiast sprawiło, że poczuła się lepiej. Dyskretnie rozejrzała się po pomieszczeniu, nim skupiła spojrzenie jasnych tęczówek na nauczycielu. - Dzień dobry – powiedziała, uśmiechając się delikatnie najpierw do Harry’ego, a później do nieznanego jej jeszcze ucznia. Usłyszała tylko strzępy rozmowy, lecz zdążyła zanotować w pamięci imię Puchona. Postanowiła więc stanąć na uboczu, by nie przeszkadzać i cierpliwie poczekać. Denerwowała się odrobinę, co było do niej w ogóle nie podobne, choć można było to zrzucić na karb nieznośnego duszka. Chyba nie będzie przeszkadzał w zajęciach? Dyskretnym ruchem zaczesała palcami kosmyk jasnych włosów, który zdołał wydostać się z upięcia, obserwując kątem oka wejście.
Harry Milton
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 12:48
Z ponurą miną wysłuchiwał opowieści chłopaka, jednak pod koniec w lewym kąciku ust pojawiły się zmarszczki uśmiechu. – Skrzaty domowe bardzo często przywiązują się do rodzin, którym służą. Czy ostatnio zdarzyło się coś, co mogłoby wyjaśnić jego zachowanie? – Uprzejmie wnikał w przedstawioną sytuację, starając się dociec prawdziwej przyczyny zachowania stworzenia. Drugim podejrzeniem było naśladownictwo, a więc skrzat podpatrzył nadopiekuńczość rodziców Puchona – tego nie można było wykluczyć. Skinął głową zapamiętując nazwisko chłopaka z twarzą, chociaż obawiał się figlów własnego umysłu. Harry podejrzewał, że jeszcze podczas dzisiejszych ćwiczeń zapomni. Zmarszczył gęste brwi, tworząc między nimi zmarszczkę zamyślenia. – Niekoniecznie jest to związane z chorobą, Henry. – Oświadczył tonem znawcy, stukając palcami o kant stolika. – Oprócz tych nocnych pobudek, zachowuje się inaczej? Jakaś wysypka? Zwrócił uwagę na żargon używany przez chłopaka i jeszcze boleśniej odczuł swoje lata, zastanawiając się nad rozwinięciem słowa „spoko”. Wczoraj usłyszał od Irytka „laska”, jednak to porównanie wielokrotnie już słyszał. Informacja o przebywaniu w kuchni przemknęła mu koło ucha, czego nawet nie zauważył. Kątem oka dostrzegł poruszenie przy otwartych drzwiach i ku miłemu zaskoczeniu, rozpoznał sylwetkę Desiree. Zacisnął wargi i posłał w odpowiedzi uśmiech. – Zaraz podejdę – rzucił w stronę dziewczyny i odwrócił twarz z powrotem na ciekawskiego nastolatka, skupiając swoją uwagę na dziwnym zachowaniu skrzata domowego.
Jolene Dunbar
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 13:35
Jolene jak zawsze biegła. Pięć minut do lekcji, a ona była w sowiarnii i dopiero nagłe olśnienie przypomniało jej o ONMS. Sprintem wpadła do dormitorium, chwyciła potrzebną księgę i bez pergaminu, pióra ani innych przydatnych przyborów rzuciła się biegiem na piętro piąte. Wymijała ludzi, niektórych potrącała krzycząc za nimi "Przepraszam, tu chodzi o życie!". Brązowe długie włosy powiewały za nią niczym szal, bijąc po twarzy nieszczęsne osoby mające pecha stania na jej drodze. Puchonka niczym huragan pokonała całą długość piątego piętra. Wpadła zdyszana do klasy, w ostatniej chwili hamując stopami poślizg, w jaki by wpadła z ławką. - Jestem! - krzyknęła, nie oglądając się jeszcze po klasie. - A, chwila! - zawróciła się i wypadła z klasy, dopadając pergaminu. Mignął jej przed oczyma, a więc szybko zapisała swą parafkę na drzwiach. Odnalazła nazwisko Dwayne'a i dyskretnie lewą ręką podpisała się za niego. Ryzykować zawsze warto, gdy w grę wchodzi uniknięcie szlabanu swego kumpla. Ktoś powinien o niego dbać. Swoją drogą, ciekawe gdzie się szwenda. Powróciła do klasy, tworząc wokół siebie wrażenie huraganu. Włosy przesłoniły jej twarz. Wypluła je z ust i zarzuciła zamaszyście do tyłu, aby z uroczym uśmieszkiem rozejrzeć się po klasie. Nie spóźniła się, z czego była dumna. Pięć minut od sowiarni na piąte piętro, to jest imponujące osiągnięcie. Pochwali się nim Dwayne'owi, Clary, Laurel i Lizzie i jej nie uwierzą. Benowi też napomni, a nuż i on będzie z niej dumny. - Już! Uff! - pomachała Henry'emu energicznie i przeniosła wesołe spojrzenie na nauczyciela. - Ej, gdzie jest Hagrid? - zamrugała, zmrużyła oczy, wytężyła wzrok wpatrując się w sylwetkę stojącego nieopodal mężczyzny. Niski. Rudy. Max trzydzieści lat. Ciemne ślepia. Szerokie barki i wrażenie... wrażenie, jakby już go gdzieś widziała. Źrenice Jolene rozszerzyły się, a z jej gardła wydobył się krzyk. Trzymana w ramionach książka od Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami upadła z hukiem na podłogę, a Puchonka odskoczyła gwałtownie w tył. Zakryła usta ręką patrząc na nauczyciela z wymalowanym przerażeniem na jej delikatnej twarzyczce. - Ty... Ty jesteś Herald! O nie! Wiedziałam! Wiedziałam, że Beedle oparł to na faktach! - krzyknęła. Jeśli mężczyzna próbował do niej podejść, z wrzaskiem odskoczyła w tył. Ramiona Puchonki zaczęły drżeć. Bała się tego nauczyciela. Jolene miała bardzo wybujałą wyobraźnię. Odkąd w pierwszej klasie przeczytała z ciekawości wiele baśni magicznych, stała się ich zagorzałą fanką. Wierzyła we wszystko, co było tam napisane. Najbardziej ukochała sobie baśnie Brada Beedle'a. Harry przypomniał jej do złudzenia czarny charakter z poruszającej i przerażającej powieści pt. Włochate serce czarodzieja. Dwa razy przeczytała tę historię i za każdym razem drżała na myśl o Heraldzie, potworze, przez którego zginął główny bohater, uroczy wilkołak. Teraz miała namacalny dowód, że on istnieje i stoi właśnie przed nią. Żywy, prawdziwy, tuż obok. - Ja powiem Dumbledore'owi! Nie, ja to powiem wszystkim. Wiem kim jesteś! - z przejęcia i strachu nie użyła tytułu "panie profesorze" czy choćby "proszę pana". Cofnęła się na oślep, prawie wpadając na ławkę, której wcześniej uniknęła dzięki swej zwinności. Pisnęła pod nosem niczym spłoszone zwierzę. Teraz to jej dłonie trzęsły się, a serce łomotało tak na wysokości gardła. Joe bardzo rzadko krzyczała na czyjś widok, jednakże Harry miał tego pecha, że był identycznym wizualnie jak bohater książki dla dzieci. Jak czarny charakter, w którego istnienie panna Dunbar wierzyła. Wielu czarodziejów uwielbiało te powieści i baśnie, zaś Joe sobie bardzo je ukochała. Nie wierzyła własnym oczom. Gdyby nie malowała ich rano trzydzieści sześć minut, potarłaby je, aby upewnić się, że to nie jest zły sen. - Niech pan nie podchodzi, bo zacznę krzyczeć! - "pogroziła mu" i znowu zakryła usta. Kilka chwil utrudnionego oddychania i Jolene zemdleje.
Harry Milton
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 13:53
Był przede wszystkim nauczycielem, którego zadaniem było przekazywanie wiedzy nie tylko uczniom, ale również stażystom i praktykantom. Zamierzał również porozmawiać z Desiree na temat jej planów w nauczaniu, jednak na głowie miał przeprowadzenie lekcji. Na wszystko był odpowiedni czas i miejsce. Zanim zdążył wypowiedzieć swoje podejrzenia na temat skrzata, do pomieszczenia weszła kolejna osóbka. A raczej głowa, która po momencie zniknęła za drzwiami. Całkiem możliwe, że dziewczyna pomyliła sale. – Jeśli będziesz chciał porozmawiać o tym skrzacie, zapraszam na rozmowę po lekcji. – Uciął szykującą się z Puchonem dyskusję, nie spodziewając się dzikiego wrzasku jaki zaprezentowała mu pierwsza uczennica. Szukając wyjaśnienia w jej oczach, wysłuchiwał wszystkich bredni jakie wypowiadała na jednym tchu. Wielokrotnie widział podobne reakcje, jednak tym razem był przekonany – nie miał wysuniętych kłów i zamaskował się bardzo dobrze. Nie było nawet cienia wątpliwości, aby zdradzał się z wampiryzmem. Mimo całej pewności, przesunął dłońmi po szacie i sprawdził czy nie zostawił na niej jakichś resztek śniadania. Tak jak podejrzewał - ubranie pozostało nieskazitelnie czyste. Ponownie powiódł spojrzeniem w stronę uczennicy, powstrzymując się przed zadaniem niewygodnego pytania, jakie krążyło mu po głowie. Był dopiero drugi dzień w Hogwarcie, a otoczenie dostarczało mu wysokiej dawki adrenaliny. - Panno Leclair, byłbym wdzięczny, gdyby wytłumaczyła pani uczennicy gdzie się znajduje. – Ukucie zazdrości przy nazwisku Hagrida wbiło się mocno w serce nauczyciela, który nie rozumiał połowy wyjaśnień wyrzucanych przez dziewczynę. Postanowił nie zbliżać się w jej stronę, odchodząc do okien, póki nie było jeszcze zbyt wielu uczniów. Wiem kim jesteś – huczało w głowie Harry’ego, który tracił poczucie kontroli nad sytuacją i zajął się prowizoryczną czynnością zamykania ram okiennych. Dzięki temu zyskał kilka minut na opanowanie i chłodną kalkulację szans, próbując domyślić się skąd dziewczyna może go znać. I dlaczego nazwała go Haraldem (a może Heroldem – nie był pewien z powodu stresu), zamiast Herberta? - Dobrze pamiętam, że za nieodpowiednie zachowanie w stosunku do nauczyciela grożą ujemne punkty dla domu? – Celowo zadał niewygodne pytanie z wyraźną aluzją groźby, kierując spojrzenie na prefekta w drugim rzędzie ławek. Wiedział, że musi pokazać z samego początku twardą rękę i dopiero w ciągu kolejnych zajęć uchylić rąbek łagodniejszej części osobowości, aby uczniowie nie weszli mu na głowę. – Pani nazwisko? – pytając prześlizgnął się po twarzy Desiree i utkwił nieugięty wzrok na Jolene.
Desiree Leclair
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 14:12
Francuzka kiwnęła głową, wciąż delikatnie się uśmiechając. Przysłuchiwała się w milczeniu ich rozmowie, lecz za chwilę do pomieszczenia wpadła kolejna osoba. Głowa stażystki przekręciła się w jej stronę, ale nim zdążyła się przyjrzeć dziewczynie, ta już zdążyła wybiec. Desiree uniosła jedną brew ku górze, uczennica widocznie należała do osób nieco roztrzepanych i zapomniała odhaczyć swoje nazwisko na liście obecności. Mały huragan wrócił kilka sekund później, odrzucając piękne długie włosy na plecy. Była niezwykle uroczym stworzeniem, a ciemne oczy od razu spodobały się kobiecie - zawsze uważała taki odcień za wyraźniejszy od jej jasnych tęczówek. Na jej niekorzyść nawet nie zadziałał brak niejakiego taktu, gdyż mimo braku odpowiedniego przywitania się z nauczycielem, jej szeroki uśmiech nie pozwalałby kobiecie się na nią gniewać – a przynajmniej nie w tym momencie. Ze zdziwieniem przyglądała się jak nagle jej twarz blednie, a upuszczony podręcznik ląduje z hukiem na podłodze. Krzyk, przerażenie i zakrycie ust dłonią sprawiły, że Desiree zaczęła wodzić wzrokiem to na Harrego, to znów na Jolene, nie rozumiejąc co się dzieje. Musiała zajść jakaś pomyłka, nie było innego wytłumaczenia – może dziewczyna tak bardzo spodziewała się zobaczyć Hagrida w roli nauczyciela, że teraz zaczęła opowiadać niestworzone historie? Ostrożnie podeszła do przerażonej uczennicy, nie chcąc spowodować dodatkowego stresu dla biednego stworzenia. Położyła obie dłonie na jej ramionach, próbując złapać spojrzenie jej ciemnych oczu i ją jakoś uspokoić. – Jak się nazywasz? – uśmiechnęła się, na jej twarzy był wymalowany spokój. Postanowiła powtórzyć pytanie Harry’ego, gdyż nie była pewna, czy docierały do niej słowa nauczyciela. Straszenie w tym momencie ujemnymi punktami wydało jej się niepotrzebne, ale nie podważała niczyjego autorytetu, w końcu czemuś to musiało służyć. Stanęła tak, że przysłaniała dziewczynie cały widok na resztę sali, nie spuszczając z niej wzroku. – Jesteś w szkole, tu ci nic nie grozi. Nie wiedziałaś, że zajęcia będzie prowadził pan Milton? – dodała spokojnym tonem, miała niewielkie doświadczenie w uspokajaniu młodzieży. Była pewna, że Joe musiała go z kimś pomylić, a może należała do osób, którym rzeczywistość mieszała się ze światem wyobraźni?
Jolene Dunbar
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 14:40
Nauczyciel był przerażający. Przypominał bardzo złą postać, owianą mrokiem, niebezpieczną i żądną krwi. Jolene nie miała pojęcia jakie zamieszanie wprowadziła w mężczyźnie, słuchając głosu swej wybujałej wyobraźni. Przestraszył ją. Bardziej niż dentysta, a warto wiedzieć, że mugolski dentysta był największym lękiem Jolene. Oddychała płytko i powoli, zaś uczucie osaczenia narastało mimo, że mężczyzna do niej nie podszedł. Wydawał się niezadowolony jej wtargnięciem; wszakże któż byłby uradowany, że obca dziewczyna na jego widok wrzeszczy. Nie spuszczała z niego przerażonego wzroku. Herald, tak, to na pewno on. Tamten też był niski i miał rude włosy, dużo piegów. Nawet oczy mieli te same! To nie może być przypadek. Joe nie zareagowała na ukrytą groźbę, choć dotarła ona do niej i przywołała dziewczę w połowie do porządku. Obiecała sobie więcej nie krzyczeć. Nie mogła pozwolić, aby Hufflepuff stracił punkty przez to, że Harry wyglądał jak potwór z baśni Brada Beedle'a. O obecności Desiree dowiedziała się dopiero wtedy, gdy kobieta się do niej odezwała. Całkowicie zbita z tropu przyjrzała się miłej twarzy jednej ze stażystek, próbując posłuchać głosu rozsądku i nie uciec z tej klasy. Lustro dowie się o Harry'm. Kolejna obietnica złożona w duchu. Ten nauczyciel nie jest tym, za kogo się podaje i Puchonka była tego pewna. Rozpuści plotkę, aby inni uczniowie mieli na niego baczenie. - Imię? - powtórzyła i zmarszczyła brwi. - Aaa... Joe. Dunbar. Tfu, Jolene Dunbar. - udało się przypomnieć sobie swą godność i wypowiedzieć ją poprawnie na głos. Niechcący spojrzała ponownie na mężczyznę i skuliła się. To potwór. - Proszę pani, ten pan nie jest tym za kogo się podaje. Jestem tego pewna! - szepnęła przerażającym głosem, mając na myśli baśń go opisująca, a nie wampiryzm. Nie była świadoma, jak mogła go zdenerwować swoimi słowami wypowiedzianymi z czystego przypadku. - Pan Milton? Nie wiedziałam. Proszę pani, ja jestem pewna... - szepnęła i urwała, zaciskając usta. Wyjęła różdżkę szepcąc Accio książka. Złapała ją w ramiona. Nie odważyła się podejść do nauczyciela. Dała się zaprowadzić do ławek, ale wybrała tę ostatnią. Poinformowała Desiree, że będzie siedzieć na samym końcu. Tam usiadła, tuż pod regałem i położyła książkę na stole. Zależało jej na ONMS, ponieważ chciała zdawać ten egzamin na OWUTEM'ach. Pech chciał, że akurat teraz zmieniono im nauczyciela. Joe przesłoniła swą twarz włosami i bacznie obserwowała każdy ruch pana Miltona. Wiedziała swoje. On nie jest tym, za kogo się podaje. Jest Heraldem, czarnym charakterem, który chce ich zabić, ale się ukrywa albo boi Dumbledore'a.
Aria Fimmel
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 20:03
Aria od powrotu do Hogwartu większość czasu spędzała z nosem w książkach, wcale nie ukrywając przed resztą świata, że nie ma ochoty na zbytnie udzielanie się w dyskusjach. Oczywiście okazywało się, że uciekanie w świat wyobraźni nie było zbyt dobrym pomysłem – czego przykładem mogło być zaskoczenie jej przez Doriana i późniejsze konsekwencje tego zamyślenia. A skoro jesteśmy już przy odcinaniu się od rzeczywistości… Panienka Fimmel, zatopiona w kolejnej lekturze, zupełnie zatraciła poczucie czasu. Ocknęła się na szczęście jeszcze przed wyznaczoną godziną i biegła ile sił w nogach do sali, w której miały odbywać się zajęcia. Przystanęła dopiero przed drzwiami, by złapać oddech i spojrzeć na listę z nazwiskami. Szybko odnalazła swoje, postawiła przy nim znaczek, tak jak zrobiły to poprzednie osoby. Strzepała niewidzialny pył z mundurka, przerzucając wszystkie włosy do przodu, by nieco ją przysłoniły – nigdy się nie oduczy. Z lekko spuszczoną głową weszła do środka. - Dzień dobry… – wykrztusiła, a jej twarz rozjaśniała nieco na widok Desiree. Uśmiechnęła się do niej na chwilę szerzej, kątem oka dyskretnie rozglądając się po pomieszczeniu. Zwróciła uwagę na liczne klatki, nie skupiając się zbytnio na sylwetce nauczyciela, w końcu będzie miała całe zajęcia na dokładne przyjrzenie się. Stała blisko przyjaciółki cioci, nie będąc pewną, gdzie powinna usiąść. Nie chciała pchać się do pierwszych rzędów, tam zbytnio rzucałaby się w oczy. Wtedy zauważyła Jolene i kamień spadł jej z serca. Zmartwiło ją, że nigdzie po drodze nie spotkała Porunn, a miała nadzieję, że jej siostra się pojawi… Postanowiła zająć dla niej miejsce, w końcu przecież na pewno będą siedziały obok siebie! Opamiętana przez Desiree delikatnym dotykiem na ramieniu, ruszyła do przodu, siadając na miejscu przed Jolene. Odwróciła się do niej na chwilę, by cichutko się przywitać, lecz zmartwił ją wyraz twarzy Puchonki – wyglądała, jakby zobaczyła ducha i chyba podejrzliwie komuś się przyglądała. – Co się stało? – szepnęła, podążając wzrokiem za obiektem jej obserwacji. Czyżby miało to coś wspólnego z nauczycielem? Z kim oni to właściwie mieli mieć zajęcia? Tak, Ingrid zapewne byłaby z niej dumna za takie podejście, a Porunn chyba nie uwierzyłaby w to, że Aria w ogóle nie mogła dojść do siebie. Norweżka spróbowała przyjrzeć się nauczycielowi, ale bała się zbytnio podnosić oczy, więc przychodziło jej to z trudem. Może odważy się, gdy zjawią się kolejni uczniowie.
Porunn Fimmel
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Sob 13 Gru 2014, 21:15
Porunn spojrzała na wielki zegar wiszący na ścianie w Pokoju Wspólnym Slytherinu, szybko zdając sobie sprawę z tego, że za dziesięć minut powinna się zjawić na piątym piętrze. Zajęcia zaczynały się równo o czternastej, a ona mimo iż miała skłonności do spóźnialstwa, to tym razem chciała wywrzeć na nauczycielu jak najlepsze wrażenie. W końcu chodziło tutaj o jeden z najważniejszych dla niej przedmiotów, jakim była Opieka nad Magicznymi Stworzeniami. Do pozyskiwania tego typu wiedzy była zawsze gotowa i przygotowana. Interesowała się istotami, które zamieszkiwały pobliskie lasy. Chciała badać ich tajniki, wiedzieć o nich wszystko co możliwe i odkrywać nowe cechy i zdolności, których jeszcze nikt nie był świadkiem. Takie jej małe marzenie, które przy dobrych wiatrach pewnie by się spełniło, biorąc pod uwagę jej zapał i chęć pozyskiwania wiedzy. W ostatniej chwili znalazła się przed drzwiami prowadzącymi do sali zajęć i odhaczyła swoje nazwisko, tak, jak zrobili to inni. Zauważyła, że jej siostra już się wpisała, więc zapewne musiała siedzieć w środku. Pewnym ruchem otworzyła drzwi i weszła, rzucając przelotne „dzień dobry” w stronę prowadzących, po czym zajęła miejsce po prawej stronie swojej siostry. Kiwnęła jej na powitanie głową i uśmiechnęła się lekko. Podrapała się po policzku, zastanawiając przez krótką chwilę o czym miała być lekcja, a gdy to zrobiła, jej ręka wystrzeliła w górę i nie czekając na to, aż któryś z dorosłych zareaguje, zadała pierwsze pytanie, które nurtowało ją od dłuższego czasu. - Czy centaury można udomowić? W sensie oswoić i zrobić z nich domowe zwierzątko – powiedziała, a jej błękitne oczy zabłysnęły głodne wiedzy. Przez chwilę nawet potrafiła zignorować miotającą się Jolene, która chyba zagubiła się w swoim świecie, zapominając o tym, że była na zajęciach i powinna się na nich skupić, a nie na jakichś dziwnych rzeczach. Syknęła cicho pod nosem, po czym przechyliła głowę w bok, rzucając Puchonce pogardliwe spojrzenie. - Uspokoisz się? Przeszkadzasz w prowadzeniu zajęć – zwróciła jej uwagę siląc się tym samym na spokój. Na końcu języka miała już szeroką gamę epitetów i określeń, którymi chciała uraczyć młodą panienkę Dunbar, ale z trudem się powstrzymała. Miała zamiar zebrać jak największa ilość punktów dla swojego domu, szczególnie, że trochę ich straciła poprzez mały problem z Wattsem, który postanowił znacznie nadużyć swojej władzy. Nie, żeby nie miał do tego prawa, ale i tak sam fakt bolał. Musiała więc to szybko naprawić, a najlepszym ku temu sposobem była aktywność i czynny udział w zajęciach. Jak najwięcej pytań i jak najwięcej uzyskanych odpowiedzi. Plan był prosty. Co mogło pójść nie tak?
Harry Milton
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Nie 14 Gru 2014, 09:24
Przypuszczenia Harry’ego okazały się w pełni słuszne, kiedy stażystka zajęła się spanikowaną dziewczyną i próbowała rozluźnić napiętą sytuację. Sam zaś odwrócił się na piecie, schodząc tym samym z zasięgu wzroku uczennicy, gdyby ta zechciała rozejrzeć się raz jeszcze po sali. Po części zamierzał ukryć drżenie lewej ręki, więc zaplótł ją na plecach i ruszył w stronę biurka. Czekało go prowadzenie lekcji, a nie uspokajanie rozhisteryzowanych nastolatek – na to się przecież nie pisał. Wypuścił ciężkie powietrze w bezgłośnym wydechu, odwracając kartkę z wypisanymi pytaniami dla uczniów. Opanowanie było złotym środkiem do celu, ale Jolene stanowczo wyprowadziła go z równowagi swoimi podejrzeniami. Nie spodziewał usłyszeć „wiem kim jesteś” z oskarżycielsko wycelowanym w niego palcem. Przed oczyma od razu zobaczył twarz lestata, któremu niesłusznie podarował długowieczny żywot, sprowadzając nieszczęście na resztę jego rodziny. Jolene nie przypominała krępego szatyna, więc Harry nie miał żadnych podejrzeń do powiązania tych dwóch osób ze sobą. Nie drgnął nawet kiedy kolejna osoba weszła do sali, przekonany do głębi, że nie chce widzieć kolejnego rozczarowania w oczach uczniów. Oczekiwali zupełnie innego człowieka na stanowisku nauczyciela, z żalem widząc porażkę gajowego na awans. Przymknął na kilka minut powieki, aby odwrócić się do słuchaczy z poważną miną. Obejmując wzrokiem całą salę nabrał pewności, że nie wszyscy uczniowie wstawili się na zajęcia. Z pewnym utęsknieniem wyczekiwał przesunięcia się wskazówek zegara na pełną godzinę, ale jeszcze trochę musiał poczekać. Wyprostował się, aby spojrzeć na twarz ciekawskiej dziewczyny. Od razu rozpoznał ostro zarysowane brwi i zadarty nos, dostrzegając nieco starsze wydanie zagubionych, ciekawskich siostrzyczek ze Sikilsdalshorn. Prawa powieka zadrżała w nerwowym tiku, jednak Harry podszedł bliżej pierwszej ławki i zanim odpowiedział, przyjrzał się uważniej obu Fimmelównom. – Nie. Centaury nie są domowymi zwierzętami, o których będziemy dzisiaj rozmawiać, jak wybije godzina czternasta. – Monotonny głos był ciężki do utrzymania, jednak tylko w ten sposób mógł ukryć swoje zaskoczenie i niepokój, jaki rozlewał się żarem po wnętrzu żołądka. Powiódł spojrzeniem w stronę Jolene, która patrzyła na niego spode łba i przygotowywała się do ucieczki. Nie skomentował zachowania nadgorliwej Ślizgonki, zainteresowany jak długo potrwa ten spór zanim rozpoczną się zajęcia. Spór, który tak na dobrą sprawę się nie rozpoczął. Zmrużył jedynie oczy, przypominając sobie, która z bliźniaczek miała mniej cięty język i zwrócił się ku niej, posyłając łagodny uśmiech. Zegar wybił cicho godzinę czternastą, więc mężczyzna zbliżył się do drzwi i zabrał uszykowaną listę, przyglądając się jej podczas powrotu na swoje poprzednie miejsce. Zamknął pomieszczenie, ale nie stosował cudacznych zaklęć uniemożliwiających wejście do sali kilku spóźnialskim. Zwijając pergamin w rulon, rozejrzał się aby obejrzeć twarze uczniów. – Nazywam się Harry Milton i od dzisiaj będziecie mieli ze mną lekcje Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Z tyłu siedzi pani Desiree Leclair, która w przyszłości zostanie nauczycielem. Będziemy głównie korzystać z – zatrzymał się przy biurku, odkładając pergamin z listą osób i chwycił za podręcznik – ”Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” Newtona Scamandera. To nasza podstawa, jednak nie zawsze będziemy z niej korzystać. – Poklepał książkę, po czym odłożył ją z powrotem na miejsce, przechodząc na przód biurka i oparł się biodrami o jego krawędź. – Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili niech wyciągną książki. W międzyczasie kilka zasad naszej współpracy. – Zatrzymał spojrzenie na Desiree, posyłając jej sygnał do zanotowania pierwszego spostrzeżenia, na jakie powinna zwrócić uwagę. Bez chwili przerwy podjął: - Dopuszczam jedną nieobecność w semestrze bez konsekwencji, każda kolejna musi być zaliczona w formie pracy domowej lub indywidualnej rozmowy ze mną. Przekażcie tym, których nie ma, że wykorzystali już swój limit. – Końcówki warg drgnęły, tworząc sympatyczny uśmiech na twarzy nauczyciela. – Nie toleruję żadnych rozmów niezwiązanych z omawianym przeze mnie tematem i będę tego surowo przestrzegał. Jeśli chcecie coś powiedzieć… – zademonstrował podnoszenie prawej ręki w górę, przesuwając skupione spojrzenie po uczniach. Prześlizgnął się po przestraszonej i bladej twarzy Puchonki, planując przeprowadzić z nią rozmowę po zakończeniu zajęć. – I gotowe. Po krótkiej prezentacji swoich wymagań, sięgnął w tył po książkę i otwierając ją, przekartkował kilka pierwszych stron. Udawał, że nie dojrzał spojrzeń bliźniaczek. Serce dudniło mu już głowie, ale starał się nie pokazać po sobie rosnącego wzburzenia. – Jeśli nie ma żadnych pytań, zaczniemy od podstawowych pytań. Dlaczego uczymy się Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami? Co to w ogóle oznacza „magiczne stworzenie”? Zapiszcie pytania. – przerwał i przedłużył pauzę, aby uczniowie zdążyli otworzyć kałamarze i wypełnić pierwsze polecenie. – Jak je rozdzielić? Jaka jest klasyfikacja i kto ją stworzył? Trochę odniesiemy się do Historii Magii. Ręka w górę, kto zna odpowiedź. – Zasypał uczniów pytaniami pomocniczymi, słuchając szelestu podręczników. Miał nadzieję dowiedzieć się jaki jest poziom uczniów VI klasy, dlatego zwracał szczególną uwagę na tych, co nie korzystali z podręczników i próbowali znaleźć odpowiedzi we własnej głowie. W międzyczasie sięgnął po pergamin z listą obecnych i rozwinął go, szukając podwójnego nazwiska. Fimmel. Dlaczego wcześniej nie zwrócił uwagi na ten znaczący zlepek liter? Westchnął, podnosząc podbródek, by sprawdzić pierwszego ochotnika. Sprawą uczennic zajmie się nieco później. „To będzie długie dziewięćdziesiąt minut…” – jęknął, odkładając i podręcznik i pergamin na poprzednie miejsce.
Dwayne Morison
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami Nie 14 Gru 2014, 10:59
Przybył! Nie spóźnił się, prawda? Przynajmniej nie aż tak bardzo jak sądził, z hukiem otwierając drzwi i stając na wprost rudego nauczyciela, posłał mu szeroki uśmiech. Zdyszany i zziajany rozejrzał się po skromnie wypełnionej sali, zamykając za sobą drzwi – oczywiście – mało subtelnie. - Przepraszam za spóźnienie, musiałem uciec przed panią Noriss, która pomyślała, że jestem nową zabawką. – Wyrzucił na jednym tchu, w zaledwie kilku podskokach pędząc do osamotnionego Henry’ego, klepiąc go na powitanie w ramię mocno i zupełnie bez wyczucia. – Mówię ci stary, prawie na zawał zszedłem jak mnie zaatakowała… - Dodał półszeptem, odkładając książkę i pogniecione pergaminy przed sobą, zupełnie niezrażony chaosem jaki zrobił wokół siebie. Spojrzał w stronę produkującego się nauczyciela i zacisnął usta, aby zamknąć przepływ informacji jak najszybciej, w najmniej bolesny sposób. Lepiej nie śmiać się z niskiego rudzielca na pierwszych zajęciach i zarobić minusowych punktów dla domu, więc zgarbił się i wbił wzrok w nieotwarty podręcznik. Przy drzwiach dojrzał Jolene siedzącą w ostatniej ławce, więc dopiero upewniwszy się, że nie zostanie przyłapany, odwrócił się bokiem i ukradkiem zamachał dziewczynie na powitanie.
Sponsored content
Temat: Re: Klasa Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami