IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Gospoda Pod Świńskim Łbem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
AutorWiadomość
Barty Crouch Jr.
Barty Crouch Jr.

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyPon 25 Cze 2018, 00:48

Weekend przed spotkaniem z Cass

Kolejny tydzień morderczej walki o cholerne oceny, punkty i przede wszystkim tytuł, który był jedynie imaginacją pragnień pod czarną, lekko roztrzepaną czupryną. Barty chciał się odmóżdżyć. Jedyną receptą na ten stan było skończenie się. Myśląc nad potencjalnymi miejscami do wypicia czegoś mocnego, nawet nie zdążył zorientować się, że nogi kierują go w stronę Hogsmeade. Wychodząc na lodowaty wiatr, nie spodziewał się przeszywającego zimna, które począwszy od karku, łapało za kostki. Ubrany w swój dzienny strój raczej nie spodziewał się, żeby ktokolwiek był w stanie rozpoznać go jako ucznia, choć patrząc na swoje mało owłosione oblicze, miewał co do tego wątpliwości. Buntownicza mina z zaciśniętymi w wąską linię ustami wystarczyło na poświadczenie nastoletniego zarówno podejścia, jak i krótkiego żywota młodzieńca.
Skrzypiące drzwi Gospody dały o sobie znać i tylko żarliwa potrzeba jakiegokolwiek trunku, a także dumy przebijającej się przez jego szczupłą sylwetkę zmusiła go do wejścia głębiej. Gospodarz, mając ewidentny problem z obsłużeniem małolata, pozwolił sobie na kąśliwą uwagę, po której zapytał o zamówienie. Słysząc zamówienie na Ognistą Whiskey, warknął jedynie, podając młodzieńcowi piwo, które było najlżejszym trunkiem w lokalu.
Barty wiele nie musiał czekać na zacne towarzystwo, którego kompletnie nie znał i w sumie nawet nie oczekiwał. Idąc się schlać, miał na myśli dosłowne schlanie się do nieprzytomności.
- Pewnie tak, ale kto by się martwił takimi pierdołami? - rzucił równie niezobowiązującym pytaniem w stronę nieznajomego, który był częstym gościem w parszywym przybytku. W pewnym sensie nawet zazdrościł takiego podejścia do drugiego chłopaka. Na oko wygląda na lekko starszego i zdawało mu się, że kojarzy go z bliżej nieokreślonego miejsca. Porządne pociągnięcie piwa prosto z butelki sprawiło, że niefortunnie zassał powietrze, pozwalając pianie wyciec na blat. Barty patrzył się swoimi obojętnymi, zmęczonymi i przede wszystkim młodzieńczymi oczami w ciemnym odcieniu brązu na wylewający się przemieniony gaz.
Daniel Blais
Daniel Blais

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyPon 25 Cze 2018, 01:27

Sam nie wiedział po co się odezwał, ciężko było mu zrozumieć samego siebie odkąd wrócił do Londynu. Doskwierała mu samotność, to chyba to było powodem. Niegdyś nie zwróciłby najmniejszej uwagi na otaczający go świat. Niegdyś... cóż, nie byłby tutaj sam. Miał tylu znajomych, a teraz tkwił tu sam jak palec, odzywając się do nieznajomego gówniarza, który z jakiegoś powodu wdarł się do podświadomości Daniela. Czy było w nim coś wyjątkowego? Zadziorny kolczyk w lewym uchu? Charakterystyczne, choć coraz mnie dziwne. Arystokratyczne rysy twarzy? Przykuwały uwagę, zmuszały do zastanowienia się czy nie widział go na którymś z rautów, ale nie zadziwiały na tyle, by zacząć rozmowę.
Cóż, chyba był po prostu zwykłym desperatem pragnącym towarzystwa drugiej osoby.
Jego uwaga rozbawiła go nieco, lecz nie dał tego po sobie poznać. Nawet jeśli nie był pewien wieku swojego rozmówcy, teraz utwierdził się w przekonaniu, iż jest to nastolatek. Zacięty wyraz twarzy? Jest. Pogarda w głosie? A i owszem. Piwo w dłoni? Obecne.
Piwo, które kilka chwil po odpowiedzi chłopaczyny wyciekło na ladę, sprawiając, że parszywy humor Daniela jakby trochę się rozjaśnił, rozgoniony nagłym napadem wesołości. Nie pozwolił sobie na okazanie emocji, jedynie zielone oczy bruneta przestały zionąć chłodem i nienawiścią do otaczającego go świata.
- Tak to jest jak się pije piwo w miejscu takim jak to. Abeforth, bądź tak miły i daj jeszcze jeden kieliszek. I, na litość Salazara, zostaw tę butelkę. - uśmiechnął się przymilnie do barmana, który z niezadowoleniem fuknął coś pod nosem. Musiał ratować wizerunek starego zgreda, więc wykrzywiał się na wszystkie możliwe sposoby, ale w końcu postawił przed nim wątpliwej czystości szkło i niemal pełną butelkę bez etykiety. Ten podziękował i od razu napełnił oba kieliszki.
- To Ci dobrze zrobi. I nie rozleje się po blacie. - zmierzył młodzieńca spojrzeniem pozbawionym konkretnych emocji. Zabawne, pod tym względem byli dość podobni, było to widać już na pierwszy rzut oka. Przesunął kieliszek w jego stronę i podniósł swój. - Proponuję wypić za nową znajomość. Och. Nie. Poczekaj, gdzie moje maniery. 
Odstawił szkło z powrotem na blat, wytarł dłoń o materiał spodni i wyciągnął ją w stronę nieznajomego.
- Przecież jeszcze się nie znamy. Daniel. - to mówiąc, z wciąż wyciągniętą w jego stronę  prawą ręką, wychylił zawartość kieliszka z pomocą lewej. Jego maniery najwyraźniej wciąż pozostawiały wiele do życzenia, tak samo w temacie kultury picia alkoholu, jak i zaczepiania nieletnich w obskurnych barach.
Barty Crouch Jr.
Barty Crouch Jr.

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyPon 25 Cze 2018, 23:29

Ciągnięcie tematu z nieznajomymi również nie było mocną stroną młodego Croucha, który w pewnym sensie cieszył się z możliwości otworzenia do kogoś gęby. Jego osobliwa natura zazwyczaj zadziwiała samego młodzieńca, który starając się dogonić możliwościami pnące się ku górze ambicji, gubił cały sens i chęć. Dziwnym trafem patrząc na zielone tęczówki, które zdawały się odbijać tą samą obojętność, wyczuwał pewnego rodzaju nić zrozumienia, jakby patrzył w swoje odbicie. Nie miał zielonego pojęcia, czy chłopak z tej samej strony blatu również odczuwał to piorunujące wrażenie, choć nawet nie zamierzał go pytać, skąd wzięła się ta odporność na świat.
Jego felerna prezentacja picia alkoholu sprawiła, że nieznajomy tym razem ruszył mu z pomocą, było to bardzo intrygujące. Naturalnie spychany na margines Barty nie spodziewał się takiej reakcji, choć patrząc na swoją chwilową anonimowość, rozumiał, dlaczego ktokolwiek chciał z nim rozmawiać. Z brakiem nazwiska mógł zachowywać się swobodnie, a przynajmniej takie miał wrażenie.
Przez cały czas, jak nieznajomy do niego mówił, Crouch wpatrywał się w butelkę postawioną przez zgryźliwego barmana. Nie wiedział, czym był trunek, można nawet powiedzieć, że w pewien sposób pisał się na los kierowany przez bruneta. Zazwyczaj jego brak zaufania i wyczuwanie niebezpieczeństw w wielu miejscach ostrzegały go przed takimi sytuacjami, jednakże mając przebłysk idiotycznej świadomości o braku znajomości jego nazwiska, czuł się swobodnie, choć we wszystkim przeważała poddańcza myśl zmęczenia przebijająca się przez ciemnobrązowe, wręcz czarne oczy.
- Barty. - przedstawił się otępiale, również wyciągając rękę w kierunku chłopaka, który na jego oczach wypił kieliszek alkoholu. Źrenice Croucha lekko się poszerzyły, potwierdzając jego zdziwienie. Nie chcąc pozostać gorszym, również wychylił kieliszek, wlewając ostry napój do gardła. Szczypanie i nagłe pragnienie złagodzenia tegoż stanu były przeważającymi uczuciami w całej palecie pragnień, które wyzwolił jeden, maleńki kieliszek. Porządne kaszlnięcie wyrwało się z wąskich ust Croucha.
- Co.to.jest. - spytał z załzawionymi oczami, patrząc na bruneta z lekkim zmieszaniem, czy on to często pijał?
Nagle osoba Daniela stała się dla szesnastolatka sporą zagadką. Wyglądał na pewnego rodzaju szlachcica, choć jego budowa sama w sobie, pomimo że nie była specjalnie zbyt wąska, jak to bywało w przypadku czarodziejów czystej krwi, pasowała pod postać jakiegoś szlachcica. Ostre i bardzo charakterystyczne dla wysoko urodzonych kości paliczkowe, a także szczęka były poświadczeniem dobrego pochodzenia chłopaka. Na chwilę obecną Crouch przestał być pewien szczerych intencji towarzysza, choć czy jeden jedyny raz nie mógł po prostu przestać zważać na żadne grzeczności i podejrzewać każdego o nieprawość? Zirytowany własnymi myślami złapał za butelkę i polał z początku brunetowi, by w końcu również i sobie. Bez żadnej zapowiedzi złapał za kieliszek i wypił wszystko jednym haustem, wydając potem głośny dźwięk wydychanego powietrza. Szczypiące uczucie w gardle powodowało, że pamiętał jeszcze o oddychaniu. Poprzez ból fizyczny zapominał o bólu emocjonalnym, który prześladował go niemalże na każdym kroku. Chciał zapomnieć, jeszcze bardziej.
Daniel Blais
Daniel Blais

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptySro 27 Cze 2018, 00:29

Uścisnął jego dłoń i z niewidocznym zaciekawieniem zajrzał w ciemne oczy chłopaka. Dalej nie było w nich widać żadnych konkretnych emocji, może poza prawie niezauważalnym zdziwieniem, kiedy ten wychylił kieliszek. A może to tylko wytwór jego wyobraźni? Chłopak był w tym dobry, musiał mu to przyznać. Imię nie mówiło mu wiele, ale nie chciał o tym myśleć, ceniąc sobie wzajemną nieznajomość nazwisk, które czasem miały zdolność plątania życia jakby były nader paskudną klątwą. 
Alkohol niemiłosiernie palił w każdy centymetr, przez który przepływał, jakby wypalał sobie drogę prosto do żołądka. Pierwszy raz Daniela z tym specyficznym trunkiem wyglądał właściwie podobnie - wraz z kilkoma kolegami założyli się o to kto wypije kieliszek samogonu bez grymasu na twarzy. Uprosili wówczas mało zamożnego czarodzieja, który znajdował się w pobliżu by zakupił dla nich butelkę żółtawego płynu, bo i wtedy Abeforth nie zamierzał sprzedawać mocnych trunków kilkunastoletnim szczylom. Jak można się domyślić, nikt nie wygrał zakładu, każdemu po kolei oczy chciały wyjść z orbit i jeden przez drugiego klęli, zastanawiając się co z czego zrobione jest to cholerstwo. 
Do tego smaku nie dało się przyzwyczaić, nawet jeśli zdawało się, że pierwszy łyk ogołaca język ze wszelkich kubków smakowych, jakie się na nim znajdowały, każdy kolejny był udowadniał, że nie tak trudno się ich pozbyć, nawet jeśli tego byśmy sobie życzyli. Jednocześnie nic nie grzało tak mocno (nawet ognista!) i nie zaspakajało potrzeby wypicia alkoholu w takim stopniu, jak robił to ten niecodzienny bimber. 
Kącik ust drgnął mu nieznacznie, zdradzając rozbawienie, które od dłuższego czasu wypełniało myśli Daniela. Nie naśmiewał się z Barty'ego, bardziej ze swoich wspomnień związanych z tym alkoholem. 
- Cholera jedna wie. - odparł szczerze, wzruszając przy tym nieznacznie ramionami. - Próbowałem różnych samogonów, ale ten... trzeba przyznać, jest wyjątkowy. 
Nie zdawał sobie sprawy z tego, że w oczach młodszego chłopaka musi wyglądać jak alkoholik, właściwie przestał zauważać, że coraz łatwiej przełknąć mu wszelkiej maści trunki, a whisky jest mu szczególną osłodą na tym łez padole. Może były to pierwsze oznaki uzależnienia, a może po prostu życie nabrało tak gorzkiego smaku, że nawet ten nieszczęsny bimber zdawał się być nie najgorszy? 
Sięgnął do kieszeni płaszcza i wydobył z niej srebrną papierośnicę z wieczkiem ozdobionym wizerunkiem lisa, a kiedy powrócił wzrokiem na blat, czekał na niego napełniony kieliszek. Tylko jeden, ponieważ Barty zdążył już wychylić zawartość swojego, co zresztą Daniel ledwo zdążył zarejestrować. Uniósł nieznacznie ciemną brew, mierząc chłopaka zaciekawionym spojrzeniem i bez słowa powtórzył jego czynność. 
Zachowanie nowo poznanego chłopaka zaczynało go intrygować - zdawał się zachowywać duży dystans, traktował Daniela chłodno, odniósł wręcz wrażenie, że ten chce się jak najszybciej pozbyć niechcianego towarzystwa nieznanego osobnika. Był pewien, że po tym jednym kieliszku znajdzie jakąś wymówkę albo odwróci się w drugą stronę. Cóż, został zaskoczony, co zresztą było po nim coraz bardziej widać. Przypomniał sobie po co sięgał do kieszeni i zabębnił palcami w srebrne wieczko.
- Palisz? - zapytał, wyciągając jednego papierosa i przesuwając papierośnicę po blacie w stronę bruneta. Z pomocą różdżki odpalił fajka, zaciągając się kojącym myśli dymem. Po kilku buchach sięgnął znów po butelkę, by napełnić ich świecące pustką kieliszki. Nie palił się jednak do picia, wiedział, że w tym tempie skończą marnie. - Wypijemy jak powiesz za co. Nie wypada tak pić za nic. Może za miłość? Albo żeby ta szmata za to zapłaciła... w końcu wyglądasz jakby rzuciła Cię dziewczyna, mam rację?
Barty Crouch Jr.
Barty Crouch Jr.

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyCzw 05 Lip 2018, 04:48

Moc nieznanego Bartiemu trunku była zadziwiająca. Z jednej strony dewastowała każdy znany mu kubek smakowy, zamieniając całą jego jamę ustną w pobojowisko, z drugiej zaś pozostawiała ogromny niedosyt. Junior miał ogromny problem z przezwyciężeniem chęci wypicia kolejnego kieliszka, który po bardzo krótkim czasie dał mu znać o swojej sile. Bardzo możliwe, że pod pozorem tejże chętki sięgnięcia po następny łyk była zwyczajna obietnica niepamięci, która nigdy nie zdarzyła się ciemnookiemu jegomościowi. Patrząc na niez..Daniela można było śmiało stwierdzić, że zdawał się zaprawionym w boju wojownikiem, niestety Barty nie mógł mu dorównać, ale czy i tym razem chodziło o jakąkolwiek rywalizację?
Pod czarnymi włosami kiełkowało wiele teorii, jednakże tego wieczoru wszystkie zdawały się bezsilnymi. Brak jakiejkolwiek chęci do rozniecenia ognia, który zazwyczaj napędzał młodego Croucha, a także potrzeba zapomnienia, nie były perypetiami jego codziennego życia, dlatego właśnie młodzieniec pozwolił im ciągnąć siebie ku dnie.
Widząc nagły ruch Daniela, spiął się w duchu, gotów w każdym momencie wydobyć różdżkę ze skórzanej kurtki, którą nadal miał na sobie. Wraz widokiem papierośnicy trzymanej przez bruneta, Barty zorientował się, co jest pięć. Uspokajając swojego wewnętrznego zwierza i starając się wtopić w tłum, sięgnął po papierosa. Przez chwilę mierzył teksturę fajki, rozkoszując się jego gładkością. Czy była to już obietnica przyjaźni?
Pierwszy raz wypity mocny trunek, pierwszy w życiu papieros...noc była jeszcze młoda, a wszystkie uliczki Hogsmeade niezbadane, któż wie, czy inne gospody miały do zaoferowania coś mocniejszego niż nieznany nikomu samogon?
Bez żadnych skrupułów, czy też wyrzutów, wyciągnął różdżkę, podpalając fajkę i zaciągając się dymem, z początku lekko, starając się wyczuć, na czym polega cała zabawa. Po subtelnym starcie nadszedł czas na smocze wdechy, które niemalże od razu zostały ukrócone, na szczęście bez żadnego duszenia się i kasłania. Barty nie lubił zwracać na siebie uwagi, nawet w przypadku gard ka szczypiącego jak cholera. Dopiero po chwili zorientował się, że jego nowy kompan coś powiedział. Wrócił pamięcią do słów Daniela, uświadamiając sobie, jak dalece był nieuważny.
- Nie, raczej nie jestem jednym z typów biegających za jakimiś lafiryndami, są ważniejsze rzeczy, nie sądzisz? - odbił pytanie w jego stronę, w pewien sposób będąc ciekawym, co też kryją te zielone tęczówki, w których wcześniej zdawało mu się dostrzec rozbawienie. Przeniósł swoje mętne spojrzenie na napełnione już kieliszki i nie minęła sekunda, a odczuł w stosunku do siebie zwyczajną odrazę i pogardę. - Wybacz, że jestem słabym kompanem do picia, nie przywykłem do zwierzania się z głupoty współczesności nieznajomym, chociaż pisali, że tak jest niby łatwiej...idiotyczne porady z Proroka, kto w ogóle jeszcze to wydaje. - mamrotał niby to do siebie, niby do bruneta. W pewnym stopniu odczuwał skutki napoju, jednakże świadomość odmawiała jakiejkolwiek insynuacji na ten temat, żenibysięspiłdwomakieliszkami? Pomówienia!
Daniel Blais
Daniel Blais

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyPią 06 Lip 2018, 03:09

Ze strony Daniela z pewnością nie było żadnej rywalizacji, jedynie chęć zamienienia się we wrak człowieka, czego zacznie żałować już o poranku. Niekończący się alkoholowy krąg musiał przecież trwać, włączając w to zarówno pełne upojenia wzloty, jak i bolesne dla głowy upadki.
To zabawne jak bardzo nie był świadom nieufności chłopaka, a jeszcze dziwniejszy był fakt, że on tego uczucia w ogóle nie przejawiał. Starał się nad tym nie zastanawiać, ale ewidentnie coś przyciągało go do tego młodzieńca, zmuszając go do zachowania o wiele bardziej otwartego niż zazwyczaj przejawiał w stosunku do pozostałych klientów baru. Im dłużej rozmawiali, tym bardziej miał wrażenie, że to wcale nie potrzeba towarzystwa sprawiła, że postanowił się odezwać, a ta dziwna energia czy też aura, której nie potrafił odczytać, a którą zdawał się podświadomie wyczuwać odkąd wszedł do pubu.
Obserwował go non stop, starając się robić to, jak na gapia, w miarę dyskretnie. Wyglądał jakby i z papierosami nie miał wiele do czynienia, ale nie dałby uciąć sobie ręki, że był to jego pierwszy raz. Na Merlina, czy on właśnie kompletnie demoralizował nastolatka? Już na samym początku wjechał z mocnym trunkiem, a kilka minut później wyciągnął papierośnicą, na jakiego człowieka właśnie wychodził?
Słysząc jego odpowiedź, strzepnął popiół do popielniczki i przesunął dłonią po czarnych kosmykach, jak to miał w zwyczaju. Barty zbił go z tropu tym pytaniem. Lekko skinął głową, ale nie było w tym wiele entuzjazmu. Czy mógł powiedzieć, że uważa uganianie się za kobietami za stratę czasu? Nie mógł. Byłoby to kłamstwo, a on nie lubił kłamać. Lubił wmawiać sobie, że dokładnie to uważa na ten temat - że jest to głupota i kompletnie zbędna część egzystencji, że miłość jest mu wyłącznie przeszkodą na drodze do umyślonych celów. A potem zostawał sam z butelką whisky do połowy zapełnioną bursztynowym trunkiem, a do połowy gorzką świadomością, że oszukuje sam siebie.
- Sądzę, że tego nie unikniesz. A ja wystarczająco się już naganiałem. - pozwolił sobie na mały grymas, delikatnie skrzywione cyniczno-rozpaczliwej mieszaninie wargi. Pozwolił? A może już nad tym nie panował...
W zamyśleniu schował papierośnicę do kieszeni, bojąc się, że ten jego mały skarb zniknie, że zapomni zabrać go z baru lub ktoś ośmieli się go okraść. Mamrotanina chłopaka przywołała na jego usta mimowolny uśmiech. Chyba tracił kontrolę nad swoją wieczną maską i nie wiedział nawet czy była to wina alkoholu, którego nie wypił przecież tak dużo, czy może jego towarzysza.
- Ty też musisz mi wybaczyć, nie przywykłem do zaczepiania młodocianych w barach. - odparł nie bez rozbawienia, które rozbrzmiało w tonie jego głosu. - Czy w Proroku nie piszą, że nie rozmawia się z nieznajomymi mężczyznami? Może powinni... Z drugiej strony gdyby Cię ostrzegli, piłbym teraz sam. Niech zatem będzie za naiwność!
Uniósł kieliszek i wychylił jego zawartość, przymykając przy tym powieki. Obrzydliwy smak wypełnił znów jego usta, a on skrzywił się trochę. Paradoksalnie coraz mocniej czuł, że bimbrowi Abefortha daleko jest do bycia smacznym.
- Ile masz lat, z piętnaście? - mruknął do niego ożywiony, zgniatając peta w popielniczce. Bardziej niż o wiek rozmówcy chodziło mu o powód przebywania poza szkołą o takiej godzinie, ale nie wypowiedział tego na głos. - Raczej nie jesteś z ostatniego roku, znałbyś mnie. Chociaż i tak mam wrażenie, że już Cię widziałem. Na jakimś raucie?
Miało nie być nazwisk, ale Daniel zaczynał odczuwać ciekawość palącą tak jak alkohol w jego wnętrzu. Paliła go w sposób tak zbliżony dlatego, że to właśnie było jej źródło. A ponieważ nie przestawali pić, on coraz bardziej interesował się tożsamością chłopaka. Wziął butelkę i znów napełnił szkło żółtawą cieczą.

/Sesja zamrożona do momentu powrotu Barty'ego. Huncwot.
Barty Crouch Jr.
Barty Crouch Jr.

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyNie 12 Sie 2018, 16:52

Specyfiką umysły ludzkiego jest zdolność wyrzucania ze świadomości obrazów i odczuć, które są dalekie w stosunku do przybieranych ideałów. Sam Crouch nie pamiętał, iż picie trunków wyskokowych miało miejsce jeszcze w tym roku, a winą wszystkiego był on sam. Pokłady nienawiści powiązanej ze złością dawały zbyt wielkie emocje, które, aby nie rozszczepić osobowości młodzieńca musiały zostać oddelegowane ku nicości. Pustka, która była tym dręczącym elementem ostatnich miesięcy zdawała się jego idylliczną ucieczką, dzięki której mógł normalnie funkcjonować za dnia.
- Strata czasu...tę energię można tak dobrze spożytkować... - rozmyślał nieustannie, starając się nie myśleć, o tych długich, obiecujących nogach, które utrzymują zgrabną fasadę brunetki, której usta zdają się wręcz prosić o zamknięcie potoku idiotycznych słów. Definitywnie były ciekawsze rzeczy, tak.
Również pozwolił sobie na chwilę przerwy i ciszy, która była wręcz porozumiewawczym elementem całego ich spotkania. Dwójka nieznajomych, którzy nie mieli żadnego problemu w nawiązaniu kontaktu na stopie znajomości, ominęli element warczenia na siebie i prób owinięcia wokół palca, rzecz wręcz niespotykana. Każdy z nich starał się być szczery, co w tych czasach i warunkach było wyjątkowo...idiotyczne. Kto nie był idiotą choć raz, niech pierwszy rzuci zaklęcie.
Barty wypił kolejny kieliszek.
- Oczywiście każdy z nas słucha się wszystkich dookoła. Przecież trzeba myśleć i działać tak rozsądnie i mądrze, z dumą reprezentować swój ród... - kpił na głos, ironizując na potęgę.
- Blisko, ale nie w cel. - przytaknął na uwagę o wieku. Sam był ciekaw, skąd kojarzył ten zarys kości paliczkowych, jednakże sam nie próbował dociekać słownie, a pozwolić umysłowi samemu rozpracowywać znajomy obraz. Choć dopiero po chwili Crouch zorientował się, że tamten wspomniał o raucie, co przyprawiło Bartiego o nagłe spięcie ramion i nieufny wzrok posłany w jego stronę. W aspektach nazwisk był bardzo nieufny, nie chcąc dać się wmanewrować w kolejną szmirę, za którą będzie musiał przypłacić własnym honorem w oczach ojca, choć czy w tym roku nie nadeszła spora zmiana? Chwilowe zdziczenie zostało zastąpione tą samą obojętną miną i postawą, która towarzyszyła mu od drugiego kieliszka.
- Bardzo prawdopodobne, choć zależy, o jakiej porze rautów mówisz. - przytaknął mętnie, stukając palcem wskazującym o blat. Zero pośpiechu.
Daniel Blais
Daniel Blais

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyCzw 16 Sie 2018, 12:57

Kto nie był idiotą choć raz niech pierwszy wypije kolejkę! Albo od razu dwie, po cóż niepotrzebnie się rozdrabniać.
Czuł, że alkohol konsekwentnie wlewany w siebie już od jakiegoś czasu, zaczyna działać, szumiąc mu w głowie. Świat przyspieszył, a wraz z nim przyspieszył i Daniel, z prędkością rzuconego zaklęcia napełniając ich kieliszki, co z pewnością nie było rozsądnym posunięciem. Chciał zupełnie się sponiewierać, to był jego plan na dzisiejszy wieczór. Z nieznajomym nie-rozmawiało mu się na tyle dobrze, że zaczynał czuć swobodę rozluźniającą spięte na co dzień ramiona, chwile pełne ciszy i niedomówień były mu dziwną osłodą wobec goryczy świata przepełnionego pustymi słowami.
Tak à propos słów, przez całą twarz Blaisa przebiegł grymas obrzydzenia kiedy wybrzmiało radosne „reprezentować swój ród”. Zaczął się od brwi, między którymi zawsze widoczna zmarszczka pogłębiła się znacznie, pojawił się w oczach, choć ta drobna zmiana nie była możliwa do zauważenia dla nieuważnego obserwatora, zmarszczył mu nos, a w końcu paskudnie wykrzywił wargi. Chciał zgrywać obojętnego, ale alkohol nie pozwalał mu na to w pełni, przejmując kontrolę nad jego myślami, a przede wszystkim czynami. Powoli skinął głową, siląc się na uśmiech, który miał zatuszować chwilową dziurę w masce, odwrócił wzrok od Barty’ego i zatopił spojrzenie w cieczy kiwającej się smętnie w kieliszku kiedy tylko ktoś dotknął lady. Milczał uparcie, wiedząc, że kiedy już zacznie mówić na temat powinności wobec rodziny, nie będzie w stanie szybko skończyć.
— Obym ocenił cię na młodszego niż jesteś — zaśmiał się, ten nieudolny żart miał na celu dalsze tuszowanie swojej chwilowej słabości. Choć oczywiście wolałby nie rozpijać nikogo młodszego niż cholerne piętnaście lat. Zaciągnął się po raz ostatni i zgniótł papierosa na dnie popielniczki. Na granicy myśli pojawił się jakiś niewyjaśniony żal, że nie poznał tego chłopaka już wcześniej, za swoich szkolnych czasów, które dobiegły końca niecały rok temu. Czy i wtedy odnaleźliby tę specyficzną nić porozumienia, którą, jak mu się wydawało, wyczuwał w tym momencie? A może teraz się mylił? Może to tylko alkohol tak zbliżył do siebie dwójkę nieznajomych, a nazajutrz okaże się, że są sobie zupełnie obcy, ba, nie zgadzają się ze sobą w żadnej kwestii? Jeśli tak to może powinni wypić więcej... chciał dać chłopakowi znak, że to najwyższy czas na kolejną dawkę przypalania kubków smakowych, ale kiedy podniósł na niego wzrok, zamarł z palcami zaciśniętymi na kieliszku. Kiedy on czuł się coraz bardziej wyluzowany, ten wyglądał na bardziej spiętego niż na samym początku. Zdawało mu się, że zauważył napięcie w jego pozie, choć równie dobrze mógł sobie to wmawiać. Może tak było, bowiem chwilę później wyglądał znów tak samo. Blais nie domyślał się jeszcze, że i on, i Barty, posiadają bardzo podobną umiejętność, która od kilku minut zaczynała szwankować. Dla niego był wypranym z emocji dzieciakiem, którego nie podejrzewałby o chowanie jakichkolwiek emocji. Z ignorancją godną „dorosłego” założył, że nastolatkowie żyją głównie swoimi uczuciami, zupełnie jakby zapomniał jaki był tych kilka lat temu.
A jeśli chwilowa zmiana w wyglądzie Barty’ego nie była wytworem jego wyobraźni? Czy powiedział lub zrobił coś, co mogło wywołać taką reakcję? Szybko przeanalizował wszystkie swoje gesty i słowa, a jedyny mętny wniosek, jaki udało mu się wysnuć krążył wokół pochodzenia. Najwyraźniej nie chciał zdradzić swojego nazwiska... może skrywał jakąś tajemnicę? W duchu westchnął, pojmując, że mimo swojej ciekawości nie będzie w stanie wyciągnąć z niego tej informacji, nie burząc przyjemnego, choć przypadkowego spotkania.
— Ach, wszystko jedno. Pieprzyć rauty. Napijmy się. — podniósł kieliszek i wychylił go od razu. Wraz z alkoholem spływającym wzdłuż przełyku, poczuł równie palącą potrzebę rozmowy. Przypadkiem poruszyli dwa tematy, które tak niezmiernie go mierziły: rodzinę oraz rauty.
— Czy ktokolwiek w ogóle lubi te rauty? To zawsze wygląda tak samo, zmieniają się tylko szaty. Niekończące się pierdolenie przepełnione uśmiechami, w momencie kiedy każdy chce wbić drugiej osobie nóż w plecy. I ty też czekasz tylko aby to zrobić, bo wtedy może się zamkną. I własny ojciec też najchętniej by to uczynił. — napełnił znów kieliszki, chyba potrzebował zająć czymś ręce kiedy dotarło do niego co właśnie powiedział i zalała go fala wstydu, która delikatnym rumieńcem odbiła się na jego policzkach. Z jednej strony odczuwał potrzebę by wyplątać się z sieci własnych słów, udać, że tak tylko żartował, a z drugiej wiedział, że jest już na to za późno. Że pierwszy raz od dawna powiedział co naprawdę ma na myśli i nie da się tego już cofnąć.
Barty Crouch Jr.
Barty Crouch Jr.

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyPon 20 Sie 2018, 01:23

Dostrzegał.
Każda zmiana w postawie Daniela była rejestrowana przez nastolatka, który pomimo względnego wyluzowania i poczucia jako takiej swobody, obserwował nieznajomego. Dziwnym trafem chciał się uzewnętrznić, porozmawiać z nim jak z dobrym znajomym, bo taką właśnie więź wyczuwał. Mentalność, a może to zwyczajny alkohol, który przemawiał jeszcze zanim zaczęli pić? Parujący alkohol! Kto wie, może to kwestia samego blatu, przecież tyle procent ile tam się wylało...suma ich wieku z pewnością nie była godna takiej liczby stałości baru!
- Czy te cyferki mają jakiekolwiek znaczenie. - stwierdził neutralnie, starając się pomóc chłopakowi wyjść z opresji, którą z pewnością wyczuwał przez zahaczenie o niewygodny temat. Młody Crouch rozumiał, co oznaczało staranie się pozostania we własnej strefie komfortu przy dobrej rozmowie, która czasem posiadała zbyt szerokie nurty tematyczne. Nie był miły, a jedynie wyrozumiały. Nikt nie był miły na tym świecie, trzeba było to kiedyś zrozumieć. Bart nigdy nie wierzył w takie mrzonki, dlatego też nie było dla niego problemem, pozostanie neutralnym. Obserwacja tworzyła najwięcej możliwości, które w późniejszym etapie można było bardzo korzystnie wykorzystać.
Temat równie niewygodny dla Bartiego niestety nie został tak miło wyrzucony z listy. Wręcz przeciwnie, został wyciągnięty na pierwszy ogień, stwarzając jawne zagrożenie, bo przecież bez powodu nikt by nie wyciągał nienawiści wyssanej z palca...prawda? Sam Junior wręcz uwielbiał takie atrakcje! Możliwość pokazania się w tłumie...jeszcze przy tym trybie samotnika, balsam na duszę!
- Też nie rozumiem, jak oni mogą się tym tak fascynować, wyciągać całą rodzinę, jakby wszyscy reprezentowali głowę rodziny. Pierdolenie jakich mało. Naprawdę nie rozumiem, po co te przedstawienia, skoro wszyscy i tak przybierają na nich maski, jakby bawili się taaaak wyśmienicie... - pociągnął temat, pozwalając językowi powiedzieć troszkę na temat własnego ojca, czyżby wspólny problem? - Najzabawniejsze jest, kiedy zauważysz, jak Cię obserwuje, gdy zrobisz coś źle. W domu nie masz opcji na życie, a do końca imprezy zastanawiasz się tylko, co tym razem będzie Cię czekać w domostwie. - parsknął pod nosem, kompletnie nie robiąc sobie nic z tego, że właśnie uświadomił Daniela o własnym stanowisku, jeśli chodzi o rodzinne relacje. Ups.
- Zawsze zastanawiałem się, jak to jest ze strony gospodarza. Patrząc na tych ludzi, którzy kłaniają się i wspaniale prezentują przy brylantach i kryształach, czy czujesz obrzydzenie, czy to zwyczajne przyzwyczajenie do ton sztuczności? Zawsze zdawało mi się to pierwsze, ale na ostatnim raucie zdążyłem zauważyć, że nie każdy dostrzega to oszustwo, które ma na celu tylko zwieść umysł ładnymi uśmieszkami. Nie każdy widzi w tym noże i intrygi, które przecież najlepiej omówić na imprezie, co jest mniej podejrzane, niż przy normalnym spotkaniu. Co za debile wymyślają w ogóle takie idiotyzmy...jak można obmyślać jakiś plan na imprezie masowej...przecież jesteśmy czarodziejami, nie jakimiś ograniczonymi mugolami. - zdziwienie słyszalne w jego głosie również odzwierciedlała rozemocjonowana twarz. Wcześniej obojętna, teraz tak żywa i namacalna, zdawała się nabrać kolorów i więcej dostojności, kiedy krytyka mogła zostać wypluta przez usta młodego Croucha, który wciąż nie wyjawił swojego nazwiska, tak samo, jak jego kompan.
Daniel Blais
Daniel Blais

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyPon 03 Wrz 2018, 22:37

Delikatnie wzruszył ramionami, przyznając się, że nie jest do końca pewien co powinien sądzić na temat wieku. Jeśli dobrze im się rozmawiało, ilość przeżytych wiosen nie powinna mieć znaczenia, z drugiej strony rozpijanie osób poniżej pewnego wieku było poniżej jego godności. Tak, miał godność, nawet kiedy znajdował się nad alkoholową przepaścią, codziennie poniewierając się jak ostatni śmieć. Nawet teraz unosił wysoko głowę, trzymał wyprostowaną sylwetkę, każdy gest miał w sobie ślady wpojonego od najmłodszych lat poczucia wyższości. Zadziwiające, można upaść tak nisko, a mimo to ciało zachowywało się tak, jak zostało nauczone przez te wszystkie lata.
Czy gdyby wiedział ile dyskomfortu sprawia temu „dzieciakowi” swoim gadaniem, zaprzestałby drążenia tego tematu? Nie, to nie w jego stylu. Może robiłby to bardziej subtelnie, posiadając więcej wiedzy mógłby delikatniej wydobywać interesujące go informacje, a w razie potrzeby umiejętnie wbić szpileczkę. Taki przecież był, prawda? Wbijał szpileczki. Jedna po drugiej, aż w końcu obrany cel pękał. Co prawda nie robił nic podobnego Barty’emu, choć to pewnie tylko kwestia czasu. Jeśli chłopak stałby mu się bliski na przyjacielskiej stopie, musiałby go lepiej poznać, a wtedy nie potrafiłby się powstrzymać przed byciem... cóż, sobą.
— Wyciągają całą rodzinę żeby na jej tle prezentować się jak najlepiej. Tak przynajmniej robi mój ojciec. — zielone oczy, do tej pory zupełnie obojętne, teraz się ożywiły, patrząc na Ślizgona z iksierkami. Poczuł się tak... jakby mówił o nim. Słowo w słowo. Podobieństwo to, wsparte dodatkowo przez alkohol, sprawiło, że nie miał ochoty dłużej udawać przed tym chłopakiem. Może to głupie, może naiwne.... cóż. — Spojrzenie, przed którym nie da się uciec, a w domu dochodzą do tego słowa. Bo w towarzystwie nigdy nic ci nie powie. „Daniel, wyprostuj się. Widziałem jak przydepnąłeś stopę partnerce, powtórzysz lekcje tańca od początku. Widziałem dzisiaj twoje zachowanie, próbujesz mnie ośmieszyć?” — próbował śmiać się kiedy przedrzeźniał swojego ojca, ale słowa te miały drugie dno – ogrom goryczy i szczerości i wielki ładunek emocjonalny, sugerujący, że mimo tylu lat wciąż niesamowicie go to dręczy.
Tym razem to on prychnął, nagle rozbawiony myślą, że mógłby kiedyś chcieć urządzić podobne przyjęcie. Czy mógł założyć, że to nigdy nie będzie miało miejsca? Chyba nie... dlaczego więc tak go to śmieszyło? Wydawało mu się to odległą przyszłością, a w rzeczywistości niedługo może stanąć przed organizacją tego typu wyrachowanej maskarady. Oby jego debiutem była stypa po pogrzebie ojca.
— A może ekscytację? Na myśl, że on sam wbije najwięcej zatrutych sztyletów, że ma nad gośćmi przewagę.— i on wygląda na rozemocjonowanego, zafascynowanego wysnuwaniem kolejnych wniosków. — Zawsze znajdą się osoby, dla których ważniejsza jest kreacja od tego, kto ją nosi. Są godni pogardy, a z drugiej strony tak łatwo nimi manipulować... szczególnie kobiety, wystarczy kilka błahych komplementów, kilka minut eksponowania swojej zamożności i robią co tylko zapragniesz. — nie było na jego twarzy uśmiechu, bardziej pogarda. Chwycił za butelkę i rozlał bimber do kieliszków. — Wiesz, czasem myślę sobie, że matka musiała być taką osobą, zostawić Prowansję dla kogoś takiego jak On, nie potrafię tego pojąć.
Oczywiście wiedział, że małżeństwo jego rodziców było ustawione i w dodatku mało pożądane przez obie strony, ale czyż to nie potwierdzało tylko jego słów? Charles Blais był zamożny, to jedyny powód, dla którego ją za nią wydano. Może robiło to idiotów bardziej z dziadków, niż z matki, ale lubił ją za to obwiniać. Sprawiało mu przyjemność myślenie, że mogła uciec od obowiązku, zaprotestować. Mylił się.
Barty Crouch Jr.
Barty Crouch Jr.

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 EmptyNie 07 Paź 2018, 02:04

Wyciąganie informacji, aby zdobyć możliwość wykorzystania ich przeciwko znajomego było sposobem iście Ślizgońskim. Sam Bart nie bardzo przejmował się wszelakimi podziałami, choć trzeba przyznać, że w pewien sposób domy wyróżniały cechy charakteru poszczególnych osobników. Z pewnością, gdyby przyszło im uczyć się na tym samym roku, Daniel nie miałby problemów z podejściem do Croucha, jak każdy inny, czyli z daleka.
Swoją indywidualnością, którą napędzała postać ojca, Barty miał dosyć ciężki żywot, choć trzeba przyznać, że każdy nastolatek musiał swoje przecierpieć. Blais widocznie również miał coś na sercu, co było widoczne szczególnie przy jego reakcji na słowa Croucha. Definitywnie był z jakiejś porządnej rodziny i gdyby tylko nazwisko ojca aspirującego o wyższą pozycję w siedzibie Ministerstwa Magii nie siało ogólnego niesmaku, nastolatek zwierzyłby mu się od razu. Sam fakt posiadania rozmówcy na dosyć ciężkie tematy był na tyle niespotykany, że zachłysnął się całą tą żarliwością słów. Widział nagły błysk w tęczówkach swojego rozmówcy i dziwnym trafem wiedział, że zarówno jeden, jak i drugi trafili idealnie w punkt.
- Czasem zastanawiam się, czy nie lepiej byłoby mieć spokojniejsze życie jako pół-krwi czarodziej... - westchnął pod nosem na chęć pokwitowania słów Daniela. Nie trzeba było czekać zbyt długo, aby rzeczywistość sprowadziła ich z powrotem do otoczenia, bowiem jeden z obsikanych klientów został wyrzucony przez barmana, którego krzyki wystarczyły za dobrą przerwę w rozmowie. Obserwując kłócących się mężczyzn przy drzwiach, Barty uprzytomniał sobie o przykrym fakcie powrotu. Przeczekawszy główną burzę, pożegnał się z Danielem, odchodząc w stronę zamku.
Kto wie, może jeszcze kiedyś się spotkają..

//zt. x2
Sponsored content

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 7 Empty

 

Gospoda Pod Świńskim Łbem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Inne Magiczne Miejsca
 :: 
Hogsmeade
 :: 
Uliczki Boczne
-