IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Gospoda Pod Świńskim Łbem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość
Gość
avatar

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyWto 03 Lis 2015, 19:59

Gdyby wpuszczono czystokrwistego czarodzieja do świata mugoli, wyglądałby dokładnie tak samo. Valentine nie wiedziała na co patrzeć, czy na rozmówcę, czy wciąż na przesyłkę, może na barmana albo na tych dwóch ludzi, którzy weszli zaraz po niej? W efekcie spuściła wzrok na swoje dłonie i odczekała parę chwil aż jej serce przestanie tak głośno bić. Wielokrotnie powtarzała sobie o zachowaniu kamiennej twarzy, jednakże nie spodziewała się spotkać brata Murphy w gospodzie, drugiego dnia jej pobytu w Hogsmade. Najpierw mówiła, że świat jest ogromny, a teraz odniosła wrażenie, że malutki.
Po dokładnym obejrzeniu palców, skoncentrowała się na Christoperze. Zamieni z nim parę słów i być może zdąży do Trzech Mioteł przed całkowitym zachodem słońca. Nie zerkała za siebie w stronę dwójki nowych osób, nie chcąc wzbudzać zbytniego zainteresowania. Co bystrzejszy umysł odgadnie, że Val nie jest za pan brat z magią. Próbowała wmieszać się w tłum, jednakże nie mając u boku Erica, czyli eksperta w tej dziedzinie, wciąż czuła niepokój. Rosmerta opowiadała o jakimś niebezpieczeństwie, skierowanym szczególnie ku mugolom (czyli na celowniku miał się również JEJ BRAT), co skutecznie zmywało sen z powiek. Dopóki poważnie z nim nie porozmawia, wolała nie rzucać się w oczy.
Wyrwała się z myśli, gdy Chris parsknął śmiechem, jednocześnie się krztusząc. Powiedziała coś nie tak? Na szczęście szybko do siebie doszedł i mógł wyjaśnić jakim cudem zna jej nazwisko.
Chris Hathaway, czyli brat Murphy. Na buzi Valentine odmalowało się autentyczne zaskoczenie. Nie widziała go jakieś osiem lat, to dlatego go nie rozpoznała. Przez taki szmat czasu ludzie zmieniają się o sto osiemdziesiąt stopni, zaś pan Hathaway nie był wyjątkiem. Odgrzebała z wspomnień jego młodsze oblicze.
- Och, faktycznie, jesteś bratem Murphy. Miło mi cię spotkać. - posłała mu drugi uśmiech i podała mu rękę, aby uprzejmości stało się zadość. Val zwracała na to szczególną uwagę, co zawdzięczała mamie. We dwie próbowały wpoić to chłopcom, choć z różnym skutkiem.
Zerknęła na Christophera uważniej i trudno było jej uwierzyć, że się przypadkiem spotkali. Ich rodzeństwo się ze sobą przyjaźni, a konkretniej jej brat jest po uszy zakochany w jego siostrze. Całkowicie pokićkane. Zastanawiała się ile on z tego wszystkiego wie...
Na jej poliki wystąpił zdradziecki rumieniec, jak tylko usłyszała komplement pod własnym adresem. Słabo go pamiętała, choć może to ona ma słabą pamięć.
- Po pierwsze, dziękuję, tobie się znacznie urosło, po drugie, poznałam Hagrida wczoraj i jest taki... duży. - odpowiedziała na jednym wdechu i zanim zaczęła mówić dalej, odczekała aż policzki odzyskają swój naturalny kolor.
- Po trzecie, nie dziwi cię moja obecność tutaj? - zapytała, ostrożnie się mu przyglądając. Spotkanie jej tutaj będzie dla wielu osób szokiem, wszak nie da się tutaj spotkać mugola w innej porze roku niż 31 sierpnia jako wsparcie dla spokrewnionych czarodziejów. Chris zaś potraktował to jako coś całkowicie naturalnego, zupełnie jakby Henley'owie nie mogli go niczym zaskoczyć. Valentine ponownie zmarszczyła czoło i oparła się łokciami o blat. Zerknęła na chwilę w bok, gdy Al zaczął hałasować w plecaku, najwyraźniej wybudzając się z kilkugodzinnego snu.
Christopher Ted Hathaway
Christopher Ted Hathaway

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyWto 03 Lis 2015, 22:12

Chris przez tę chwilę doszedł do dwóch wniosków. Ci dwaj mężczyźni, którzy zaraz po Valentine weszli do Gospody pod Świńskim Łbem to nikt inny jak jego fani. Jeśli jednak próbowali ukryć swoje oblicza, to szczerze powiedziawszy Hathaway wolał nie mieć takich fanów, bo kto wie co mają na sumieniu? Drugim wnioskiem było to, że choć dziewczyna go poznała wciąż zdawała się być totalnie zagubiona w czarodziejskiej rzeczywistości. Nic dziwnego. To tak, jakby próbować wytłumaczyć czarodziejowi, czym jest gniazdko elektryczne i dlaczego lepiej nie wkładać doń palców, a w zasadzie czegokolwiek prócz wtyczki.
Na zewnątrz zdążyło już zupełnie ściemnieć. Obawiał się, że dziewczyna bez pomocy może nie trafić do domu, gdziekolwiek teraz mieszkała kobiety nie powinny chodzić same po zmroku.
Valentine była siostrą przebywającego aktualnie w skrzydle szpitalnym Hogwartu Erica, w którym buja się jego siostra. Mimo urody Valentine, jej młodszy nie zyskał z całą pewnością aprobaty Hathawaya, przynajmniej na razie.
- Mnie również bardzo miło Valentine - powiedział ująwszy jej dłoń, która była zaskakująco delikatna. Słuchał z lekkim uśmiechem tego, co dziewczyna ma do powiedzenia. Na wzmiankę o gajowym i strażniku kluczy Hogwartu uśmiechnął się szerzej:
- Nom, jakoś się nie dziwię, w końcu to pół olbrzym. Jednak gość jest naprawdę spoko, lubię go. Jeśli Dumbledore o coś go poprosił, a on z kolei poprosił Ciebie, to wiedz, że jesteś pod właściwą opieką. Hagrid to ostatnia osoba, która pozwoliłaby kogokolwiek skrzywdzić. - zrobił drobną pauzę i kontynuował - sądząc po tym, co jest w paczce, taką misję mógłby Ci zlecić tylko Hagrid. Stawiam, że to co jest w środku to krab ognisty. Hagrid niejeden interes załatwia właśnie tutaj. Wszyscy go tu szanują. - uśmiechnął się szeroko i ujął paczkę w dłonie. Była dość ciepła, ale nie na tyle, by wypuścił ją z rąk. Wydawało się, że miał rację, co do jej zawartości, ale jakoś nie miał odwagi by do niej zajrzeć. Wtem, coś zachrzęściło w jej plecaku:
- To też coś dla Hagrida, czy stado uwolnionych z pudełek czekoladowych żab? - spytał śmiejąc się.
Gość
avatar

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptySro 04 Lis 2015, 19:01

Valentine była już dużą dziewczynką i nie potrzebowała opieki. To ona zawsze otaczała opieką braci, rzadko na odwrót. Potrafiła samodzielnie wrócić do domu tuż po zmroku, tak samo jak i przetransportować tajemniczą przesyłkę do Trzech Mioteł. Posłała Christopherowi uśmiech, ślepo wierząc, że mimika może zastąpić rozmowę. Za panną Henley chodziło nieodparte wrażenie, że ktoś ją śledzi. Prawdopodobnie to uroki Gospody Pod Świńskim Łbem i różnorakich typów, łypiących na nią spode łba. Wzdrygnęła się i skoncentrowała ponownie na starszym bracie Murphy.
Wysłuchała go i nie przerwała; odczekała aż skończy.
- To przesyłka dla Madame Rosmerty, nie dla Hagrida. - poprawiła, przybierając ton głosu starszej siostry. Uspokoiła się, usłyszawszy o ufności wobec pół olbrzyma. Nigdy nie spotkała w życiu pół olbrzyma, zaś pan Rubeus potrafi zdobyć serce nawet mugolki. Miała nadzieję, że jeszcze go kiedyś spotka i będzie mogła mu okazać sympatię. Podczas ich pierwszego spotkania była lekko przerażona.
- Chyba nie chcę wiedzieć co to znaczy krab ognisty. - ścisnęła jego rękę. Za chwilę obie dłonie położyła na paczce, która przestała się już wiercić. Przez pudełko czuła ciepło. Na siłę wyobrażała sobie, że jest tam coś mięciutkiego i puchatego, a nie płonący krab. Ogniowy. Ognisty. Nieistotne, nie zajrzy do środka i koniec.
- To coś to leniwa fretka pospolita. Skończyła ośmiogodzinną drzemkę. - nie wyjmowała jednak zwierza z plecaka. Nie chciałaby go gonić po gospodzie. Prawdę mówiąc, z przyjemnością by wyszła już z nieprzyjemnego miejsca i barmana równie uroczego co trzęsąca się paczka.
Wtem nachyliła się ku niego, aby szeptem ponowić pytanie.
- Nie dziwi cię, że tutaj jestem? Eric nie wspominał, że jest mugolakiem? Nie wyglądasz na ani trochę zaskoczonego. Czyżby mój brat wszystkich zahartował z pomysłami Henley'ów? - nie zdziwiłaby się, gdyby faktycznie Eric zapewnił odpowiednią sławę ich nazwisku. W którymś z listów chwalił się o awansie w drużynie quidditcha i coś o popularności. Tak nagle mocno do niego zatęskniła. Trzy miesiące z Andrew mogą skutecznie nadszarpnąć nerwy.
Harry Milton
Harry Milton

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyCzw 05 Lis 2015, 18:14

Atmosfera w pubie była gęsta od dymu tytoniowego, woni alkoholu oraz ciężkich spojrzeń typów spod ciemnej gwiazdy. Większość wieczornej klienteli ulegała rotacji, jednak znalazło się kilka wybitnych jednostek sączących to samo piwo od kilku godzin. Rudowłosy nie był wyjątkiem, połyskując wzrokiem co jakiś czas w kierunku drzwi wejściowych, w nerwowym odruchu sprawdzającym nadchodzących gości.
Młodociani czarodzieje spędzający czas tuż przy barze mimowolnie ukradli czas Miltonowi, ponieważ od kilku minut obserwował ich rozmowę. Odnosił wrażenie, że dziewczyna stara się utrzymać życzliwy dystans przed nieznajomym, który zaś z kolei utracił resztki dobrego wychowania. W momencie, kiedy dostrzegł zakrztuszenie piwem ów młodziana, zainteresował się własnym trunkiem, obracając kielich w prawą stronę dwukrotnie. Jakby od niechcenia, aby przenieść niebieskie spojrzenie na coś mniej absorbującego niż obserwacja dwójki nieznajomych.
Przyjemnie ciepłe przeczucie pchnęło go jednak do ponownego uniesienia wzroku w górę, aby raz jeszcze mógł dostrzec profil młodej dziewczyny. Zarówno ruszający się plecak, jak i trzęsąca paczka w dłoniach nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Wręcz przeciwny efekt uzyskały gesty nieznajomej. Zainteresowanie mężczyzny wzrosło na tyle, aby odsunął od siebie pusty kufel z przyklejoną pianą piwa i podniósł ciężko z siedziska, ruszając w stronę gruchających gołąbków.
Z całą pewnością nie przedstawiał zachwycającego widoku, który prosił wręcz o litość bądź współczucie. Bezsenność ostatnich dni wyżłobiła w nim cienie pod powiekami, podkreślając tym samym nocny tryb życia mężczyzny i naturalną bladość cery naznaczonej ciemnym pyłem. Piegi ukryte były pod tą warstwą brudu i kurzu, podobnie jak właściwie miedziany kolor włosów został przyozdobiony kapturem określonym zgrabnie jako zaniedbanie. Lewą rękę powinien trzymać blisko torsu, zginając w łokciu i zawiesić na temblaku wystającym z tylnej kieszeni spodni. Zamiast tego, to właśnie w niej trzymał potrzebne drobniaki na kolejny trunek, zaciskając zaledwie kciuk i palec serdeczny. Patrząc na niego z lewej strony można by nawet odnieść wrażenie, że ta jego lewa ręka jest grubsza niż pozostałe części ciała. Wszystko za sprawą usztywnienia nadgarstka i dłoni.
Jak znalazł się obok dwójki młodych osób? Czego chciał? Ciężko było to określić, szczególnie że tuż przed barem źle ustawił nogę i prawym barkiem szturchnął nieznajomego w ramię. Wystarczająco mocno, aby dno kufla zaszurało o drewno i popchnięty chłopak rozlał na siebie piwo. Pytanie tylko brzmiało, czy posiadał wystarczająco dobry refleks i uchronił się od trunku, który powoli sączył.
Przez ułamek sekundy, wystarczająco niewielki, aby uznać go za przypadkowy – spojrzał przenikliwie w oczy Valentine, próbując obedrzeć z dystansu jaki narzucała. Dopiero później wydobył z siebie schrypnięty głos spomiędzy spękanych ust:
- Oj, przepraszam najmocniej.. – rzucił przez ramię w kierunku mdłego, nieinteresującego typa i uderzył monetami o blat baru, przykrywając je dłonią okrytą w liczne, poszarzałe bandaże. Zbyt duża marynarka nie była w stanie ukryć całości opatrunku. Zaś Harry chyba niezbyt szczerze przejął się krzywdą nieznajomego, kątem oka obserwując tylko i wyłącznie nieznajomą dziewczynę.
Kogo mu ona przypominała...?
Gość
avatar

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyPon 09 Lis 2015, 08:23

Coraz większa ilość dymu tytoniowego powoli zaczynała Valentine dawać się we znaki. Tata również popalał i chcąc nie chcąc, panna Henley trochę się przyzwyczaiła, jednakże nie do takiej intensywności. W efekcie musiała mrugać częściej, aby zaniechać płaczu oczu i oddychać płycej, aby nie zacząć kaszleć. Valentine nie była zahartowana przez życie, dlatego jej pozorna delikatność rzeczywiście nie była taka pozorna. Wychowana została na młodą damę, także różne niedogodności bardzo jej przeszkadzały. Starała się wszystek ignorować albo się do tego dostosować, jednak nie w każdej sytuacji dawała radę zaciskać zęby i udawać, że nic się nie dzieje. Słuchała cierpliwie słów Christophera, zerkając kątem oka na dwójkę osobników przyglądających się jej rozmówcy z żywym zainteresowaniem. Gospoda nie miała dobrej renomy i zamiast zachęcać do wejścia, zachęcała do natychmiastowego wyjścia. Dziewczyna zerknęła przez brudne, porysowane okno i dostrzegła tam ciemność. Zasiedziała się, z Chrisem tak miło się rozmawiało, że straciła rachubę czasu. Być może byłaby skłonna poprosić brata Murphy o odprowadzenie do Pubu Pod Trzema Miotłami, jednak pomysł ten bardzo szybko wypadł jej z głowy. Po pierwsze, ci dwaj panowie bacznie się mu przyglądający. Po drugie, musiała wrócić z paczką do Madame Rosmerty zanim ta nie poinformuje Hagrida o zaginięciu swojej nietypowej pracownicy i najważniejsze, po trzecie. Po trzecie to ten człowiek, który szturchnięciem spowodował małą tragedię, mianowicie potrącenie ramienia Chrisa i wylanie nań piwa.
- Och, zaraz podam ci... albo nie... - oferowała już chusteczki, w porę przypominając sobie, że jest w miejscu pełnym magii. Jej propozycje nie miały sensu, skoro do wyboru było praktyczniejsze wyjście. Nie mogła się doczekać pełnoletności Erica, aby pokazał jej parę sztuczek. Im dłużej tu przebywała, a był to drugi dzień, tym ciekawsza się robiła. Nie czuła jednak zazdrości, podobała się jej swoja zwykła zwyczajność.
Przez jej ciało przeszedł bardzo zimny dreszcz wraz z usłyszeniem schrypniętego, ponurego głosu obcego jegomościa. Rumieniec z policzków spełzł szybciej niż się pojawił zaraz po tym, jak dostrzegła spojrzenie mężczyzny skierowane do niej. Do niej! Serce załomotało i pierwszym pomysłem było jak najszybsze wyjście z gospody. Otworzyła szerzej oczy, wyraźnie wystraszona i spłoszona czyimś zainteresowaniem. Rosmerta ostrzegła ją mimochodem, aby nie pozwalała siebie zaczepiać przez obcych, bo nie chciałaby jej potem szukać po rynsztokach czy na jakichś ołtarzach ofiarnych. Val nie wyczuła w tym ironii i wzięła sobie to głęboko do serca. Zamrugała kilkakrotnie i spojrzała na Christophera z bladym uśmiechem.
- Zrobiło się tak późno. Wracam do Rosmerty zanim zacznie mnie szukać. - zakryła dłonią rękę Christophera. - Miło było mi cię spotkać, coś czuję, że jeszcze się spotkamy. - zgarnęła z blatu gorącą paczkę, przytuliła ją do brzucha i ruszyła żwawo ku drzwiom, nie odwracając się do nieprzyjemnego jegomościa, któremu przydałaby się porządna kąpiel, pobyt w szpitalu i ogólnie trochę resocjalizacji dla dobra świata. Otworzyła drzwi, zignorowała łeb Świńskiego Łba i nie oglądając się za siebie pognała prostą drogą do Pubu Pod Trzema Miotłami.

[z tematu]
Christopher Ted Hathaway
Christopher Ted Hathaway

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptySro 18 Lis 2015, 03:58

Gospoda pod Świńskim Łbem z całą pewnością nie należała do miejsc, w którym warto zawierać znajomości. Roi się tu od różnych typów spod ciemnej gwiazdy i w zasadzie nikomu nie wolno do końca ufać. Wszystko tutaj zdawało się mieć oczy i uszy i choć Hogsmeade to wioska niemal zupełnie zamieszkiwana przez czarodziejów, to jednak świadomość bycia potencjalnie obserwowanym, czy podsłuchiwanym nie napawała entuzjazmem. Przeciwnie, zmuszała do szczególnej ostrożności. Jakby na potwierdzenie jego myśli niespodziewanie ruszył w ich stronę mężczyzna, którego spojrzenie Chris czuł na sobie moment wcześniej. Ciao zakapturzonego mężczyzny prosiło się o prysznic od dłuższego czasu, uwagę Hathawaya przykuła jednak lewa dłoń mężczyzny, najprawdopodobniej kontuzjowana, bo ledwo był w stanie utrzymać w niej pieniądze. Po zwisającym z kieszeni bandażu wnioskował, że być może była zwichnięta, bądź złamana. Opłakany stan jegomościa nie uspokoił pałkarza ani na trochę. Mimochodem chwycił różdżkę dotychczas spoczywającą w kieszeni. Dziwny stan w jakim znalazł się młodzieniec zdawał się udzielić także i pannie Hanley. Spojrzał na nią, jakby chciał ją uspokoić. Mężczyzna nieubłaganie zbliżał się ku nim, roztaczając niepokojącą aurę. Wtem niespodziewanie szturchnął Chrisa z taką siłą, że gdyby nie regularne treningi i ogólna kondycja Chrisa zawartość jego butelki zdobiłaby teraz jego spodnie, tymczasem zdołała na szczęście zapaskudzić bar i brudną podłogę. Vanessa zdawała się zupełnie spanikować i czym prędzej opuściła lokal dając mu do zrozumienia, że ten lokal to raczej nie jej klimat. Nie żeby chciał ją poderwać, ale też nie miałby nic przeciwko kolejnemu spotkaniu w przychylniejszych warunkach. Chris spojrzał na mężczyznę i zapytał:
- Nic się panu nie stało? Wygląda pan na chorego, może mogę jakoś pomóc? - powiedział jakby nieco spokojniej, choć zważywszy na miejsce w jakim przyszło im rozmawiać, nawet taki gest mógł wydawać się w jakimś stopniu ryzykowny.
Gość
avatar

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyWto 19 Sty 2016, 17:11

Sama nie wiedziała czemu wyszła ze szkoły. Może przytłaczające ją obowiązki były nie do wytrzymania? Wszystko wydawało się mroczne i ponure. Normalny uczeń pomyślałby, że lepiej nie wychodzić z prawdopodobnie najbezpieczniejszego miejsca na świecie. Allison była inna. I miała zamiar spędzić ten dzień w Hogsmeade. Bo czemu nie? Kto mógłby jej zabronić? Oprócz dyrektora, ojca, grona pedagogicznego? Właśnie.
W dłoni ściskała różdżkę – w razie czego mogła się obronić. Wątpiła, że wygra z doświadczonym poplecznikiem Voldemorta, jednak lepiej zginąć w walce niżeli w ucieczce. Cios w plecy to najgorsze co może cię spotkać. Takie myśli jej wpajano i właśnie ich się trzymała. Kurczowo, bo kurczowo, ale zawsze.
Przemierzała alejki jednocześnie oglądając występujące na jej drodze obiekty. Hogsmeade było piękne – szczególnie zimą. Dachy pokryte śniegiem, płatki spadające na twoją głowę. To coś pięknego. Coś, czego brakowało na co dzień. I nawet myśli o wstrętnym Voldemorcie odchodziły na bok, w zapomnienie.
Jedno z najfajniejszych miejsc na świecie. Dlaczego nie było chronione przez wyspecjalizowane jednostki? Przez aurorów? Ten fakt dawał do myślenia.
Nim się spotrzegła już stała pod jednym z najciemniejszych i najbrudniejszych miejsc w Hogsmeade. Roiło się tam od bezdomnych lub osób handlujących nielegalnymi towarami. Sama nei wiedziała, co ją tam przyciągało. Być może chęć pozyskania informacji? Wiedziała, że najlepiej z nikim nie rozmawiać.
Rozejrzała się po pomieszczeniu wstrzymując oddech. Zwisające z sufitu i ścian pajęczyny, pijani mężczyźni i ten ciekawski kierownik. Pokręciła z niedowierzaniem głową wiedząc, że siedemnastoletni uczeń nie powinien przebywać w takim miejscu. Z jednej strony - nikt by jej tego nie zabronił... Z drugiej... na pewno nie wyglądało to zbyt dobrze. Przynajmniej w jej oczach. Ale czy ludzie przebywający w tym pomieszczeniu byli lepsi? Nie.
Christopher Ted Hathaway
Christopher Ted Hathaway

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyCzw 21 Sty 2016, 18:57

Mężczyzna spojrzał na Chrisa nieco mętnym spojrzeniem znad bandaży, Przyglądał mu się dłuższą chwilę, lekko chwiejąc się. Sprawiał wrażenie nie tyle osoby pijanej, co gotowej zaraz zemdleć. Po chwili wziął głęboki wdech, przy którym w jego krtani coś delikatnie zachrobotało i powiedział:
- Wszystko...w porządku, najlepszym porządku - po czym bez słowa oddalił się znikając wśród innych stałych bywalców lokalu. Czy aby na pewno rzeczywistość była taka, jaką przedstawił mu poraniony mężczyzna? Chris miał mieszane uczucia, odniósł wrażenie, jakby mężczyźnie chodziło wyłącznie o bliższe poznanie Valentine. Czyżby się znali? No cóż świat magii jest mały. Bez zbędnego przeciągania kiwnął na brodatego barmana i poprosił o kolejne piwo kremowe. Aberforth podał mu równie zakurzoną co poprzednia butelkę pomrukując coś pod nosem, jakby niezadowolony z obecności tak młodej osoby w jego lokalu.
Hathaway popijał powoli (na szczęście) dobrze schłodzone piwo, kiedy gospodę na moment wypełnił znajomy chłód towarzyszący otwieraniu drzwi. Zimowe powietrze bezceremonialnie wtargnęło do wnętrza, rozbudzając przysypiających w kątach rzezimieszków. Pałkarz Chlub z Portree wychylił się nieco, zerkając na wejście. Spodziewał się kolejnego podpitego mężczyzny w łachmanach. Tymczasem dostrzegł średniego wzrostu dziewczynę, która na sto procent musiała być uczennicą Hogwartu.
- To są jakieś czary... - mruknął do siebie, zaskoczony takim zbiegiem okoliczności. Zeskoczył ze stolika barowego i moment później stał już przy dziewczynie, a w zasadzie za nią. Położył jej dłoń na ramieniu i powiedział:
- Dumbledore nie byłby zachwycony, ale masz szczęście, on zdecydowanie woli przychodzić do Madame Rosmerty - zagaił uśmiechając się szeroko -Co Cię tu sprowadza młoda damo?




(Z racji iż Milton od dawna nie odpisuje pozwoliłem sobie trochę pomóc)
Gość
avatar

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyCzw 21 Sty 2016, 19:22

Allison nie spodziewała się słynnego pałkarza, Christophera Hathaway’a w tak okropnym miejscu. Winien przebywać w wykwintnych restauracjach, zajadając przepyszne potrawy w towarzystwie uroczej damy. Bla, bla.
Kiedy położył dłoń na jej ramieniu podskoczyła momentalnie odwracając się i celując w niego różdżką. Przystawiła ją do jego gardła… W chwili gdy rozpoznała jego słynną twarz zmarszczyła brwi. Nie mogła uwierzyć…
- Christopher Hathaway – szepnęła. Dopiero po chwili zrozumiała co przed chwilą powiedział… Widok gracza Quidditcha w Gospodzie pod Świńskim Łbem był co najmniej dziwny. – Ludzie nie byliby zachwyceni gdyby dowiedzieli się, że przebywasz w takim miejscu – rozejrzała się z odrazą przy okazji parskając śmiechem.
Właściwie sama nie wiedziała, co ją tam sprowadza. Może to chęć pozyskania przydatnych informacji, które mogła wykorzystać do własnych, nieodkrytych celów. Może nudziła się, a ciągotki do tego, co zakazane okazały się zbyt silne?
- Umówiłam się tu z znajomym – odpowiedziała szybko. – Ukończył Hogwart. Jest tylko rok starszy… Tak – próbowała oszukać pałkarza jednocześnie wiedząc, że robi to fatalnie. Cóż, potrzebowałaby trochę więcej czasu aby wymyślić coś mocniejszego i uzasadnionego. - Sama nie wiem – westchnęła siadając na krześle i wpatrując się w gwiazdę Quidditcha. Sam należał do Hogwartu… Powinien ją rozumieć. Siedzenie za murami szkoły było zbyt nudne dla tak ciekawej świata Krukonki.

Wybacz za krótki post, nie mam już sił.
Christopher Ted Hathaway
Christopher Ted Hathaway

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptySob 23 Sty 2016, 18:58

Dokładnie takiej reakcji spodziewał się Hathaway. Dziewczyna zwinnym ruchem przyłożyła mu różdżkę do gardła. Twarz mężczyzny wykrzywił bezczelny zawadiacki uśmiech. Cała ta scena, choć pozornie zwiastująca zagrożenie, nie zrobiła na bywalcach baru żadnego wrażenia. Ci którzy spali, drzemali dalej, a Ci szemrzący, bez przeszkód kontynuowali finalizowanie swoich lewych interesów. Tylko barman rzucił im gromiące spojrzenie:
- Grab? - uśmiechnął się szczerze -Odłóż to, bo jeszcze sobie krzywdę zrobisz złociutka... i racja, mam na imię Chris. - kiedy usiadła przy najbliższym stoliku, zajął miejsce naprzeciw niej. Różdżką przywołał swoją butelkę piwa i pociągnął łyk. Widząc to, barman poszedł na zaplecze omiatając Chrisa spojrzeniem typu: "Jeszcze jeden taki numer i osobiście potraktuję Cię jakimś solidnym zaklęciem." Hathaway uśmiechnął się przepraszająco i skupił swoje spojrzenie na dziewczynie patrząc jej głęboko w oczy:
- Właśnie dlatego tu jestem, żeby odpocząć od nader ciekawskich ludzi. Owszem, lubię zdjęcia, autografy i tak dalej, ale trafiają się tak trudne przypadki, które najchętniej zbierałyby do torebek powietrze którym oddycham i sprzedawały je na targu. - zaśmiał się beztrosko i kontynuował -Tutaj jedyne czego ode mnie chcą, to bym nie wtykał nosa w nie swoje sprawy i płacił za zamówione piwo. - powiedział i po chwili zdał sobie sprawę, że jeszcze nie zamówił niczego dla dziewczyny - - Na zewnątrz jest zimno, więc może napijesz się czegoś ciepłego, oczywiście ja stawiam! - zapewnił ją pałkarz Chlub Portree. Nie zaoferowanie kobiecie niczego do picia oznaczało dla niego solidną ujmę na honorze i samobójcze przekreślenie szansy na rozwinięcie jakiejś interesującej znajomości. Omiótł jeszcze spojrzeniem gawiedź w poszukiwaniu tajemniczego gościa w bandażach, ale ten zdawał się zniknąć gdzieś w tłumie, bo inaczej Chris by go dostrzegł.
- Jeśli Ty umówiłaś się tu ze znajomym, to ja jestem Józef Wroński...a i byłbym zapomniał, jak masz na imię? - zapytał na koniec wciąż patrząc jej w oczy
Gość
avatar

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptySob 23 Sty 2016, 20:49

Słowa mężczyzny, nie mogła ukrywać, nieco wytrąciły ją z równowagi. Sprawiał wrażenie osoby nie przejmującej się faktem, że za chwilę może oberwać zaklęciem. Cóż, może nic by nie zdziałała, może nic by nie zrobiła, a on o tym wiedział. Z pewnością był starszy, a jednocześnie mądrzejszy i przygotowany na tego typu sytuacje. Po prostu spiorunowała go wzrokiem chowając różdżkę za cholewkę buta.
Paplanina o fotografiach i autografach zdawała się być nieco przesadzona. Cóż, sama nigdy nie była popularna, i pewnie nigdy nie zrozumie tego uczucia, jednak… Cóż. Przynajmniej wiedziała, że szalone psychofanki mogą zrobić wszystko. Kiedyś na korytarzu szkolnym zaczepiła ją dziewczyna z butelką wody, którą pił sławny ścigający.
Słysząc słowa o czymś ciepłym schowała dłonie do kieszeni uśmiechając się przepraszająco i kiwając twierdząco głową.
- W porządku – odpowiedziała krótko i na temat bacznie obserwując mężczyznę. Jako pałkarz, był dobrze zbudowany. Cóż, gdyby ją zaatakował mogłaby przetestować swoje umiejętności walki wręcz.
Tekst o Józefie Wrońskim, polskim ścigającym, nieco ją rozbawił, jednak zmusiła się tylko do parsknięcia śmiechem. Odgarnęła niesforny kosmyk ciemnych włosów.
- Allison – rzuciła szybko. – Allison Martin, ta mało znana krukonka, która nie musi przejmować się zdjęciami, autografami – dopowiedziała uśmiechając się sympatycznie. Rozmówca wydawał się być miły, sprawiał wrażenie energicznego. Zdawałoby się, że wszelkie gwiazdeczki to narcystyczne dupki, zapatarzone w siebie osoby nie widzące niczego poza czubkiem własnego nosa. Być może Christopher był inny, a Allison się do niego myliła. Niemniej jednak… Musiałaby spędzić z nim trochę więcej czasu zanim mu zaufa. Ba, bardzo dużo. Mało komu ufała… Nawet własnemu ojcu. Skąd mogła wiedzieć, czy za chwilę nie przejdzie do Akademii Magii w Beauxbatons?
Christopher Ted Hathaway
Christopher Ted Hathaway

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyNie 24 Sty 2016, 16:42

Mężczyzna - człowiek czynu i flirciarz i dżentelmen zarazem, wstał z miejsca i ruszył w stronę baru, po gorącą herbatę z miodem dla swojej nowo poznanej towarzyszki. Potężny kubek w jakim została podana był zaskakująco czysty jak na ogólny poziom higieny oferowany przez Gospodę pod Świńskim Łbem. Wrócił po chwili i postawił przed dziewczyną gorący napar:
- Proszę bardzo, gorąca herbata malinowa z miodem. Musisz mieć jakieś chody u barmana, bo normalnie naczynia w jakich tu serwują napoje wołają o pomstę do nieba. - uśmiechając się zajął miejsce na przeciwko.
- Zatem miło mi Cię poznać Alison Martin. Dotychczas wychodziłem z założenia, że tylko Gryfoni lubią wymykać się ze szkoły. Tylko dalej nie mogę wyjść z podziwu, jak to się stało, że wybrałaś akurat to miejsce. Panoszą się tu szmalcownicy i różne inne podejrzane typy. Nie boisz się? - zapytał, a w jego głosie można było dostrzec cień troski. Miał siostrę w Hogwarcie, więc było to czymś naturalnym. Byłoby jednak kłamstwem stwierdzenie, że chodzi tu tylko o troskę. Zauważalna tu była nutka interesowności, bo patrząc na to, co teraz dzieje się w świecie czarodziejów, bardzo łatwo o nieszczęśliwy wypadek, a jeśli nie zdoła jej obronić, jego dobre imię mogłoby być poważnie zagrożone. Choć w sumie był pewny swoich umiejętności.
- Co ciekawego w szkole? Dawno mnie tam nie było, a moja siostra Murph nie sili się by do mnie napisać. Dumbie dalej częstuje Was cytrynowymi dropsami, zamiast dawać szlabany? - zapytał, biorąc po chwili biorąc solidny łyk piwa kremowego.
Gość
avatar

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyNie 24 Sty 2016, 19:01

Widząc, o dziwo, czysty kubek z herbatą malinową z miodem uśmiechnęła się. I ten uśmiech należał do tych szczerszych! Nie sądziła, że w tak okropnym miejscu można zdobyć w miarę czysty kubek. Może naprawdę miała jakieś chody? Kto wie, może barman był pedofilem pragnącym ciała Allison? Na samą tą myśl parsknęła śmiechem.
- Dzięki – rzuciła krótko upijając łyk napoju. Poczuła, że przez jej ciało przechodzą przyjemne dreszcze. Nie rozumiała jak ludzie mogli pić coś innego niż zwyczajna herbata, sok dyniowy etc. Nie przepadała za alkoholem.
Christopher miał poczucie humoru. Okazywało się, że nie był takim zadufanym w sobie dupkiem, z którym nie można normalnie porozmawiać. Ostatni pałkarz, którego poznała pochodził z Stanów Zjednoczonych, w których się urodziła. Nie mogła o nim powiedzieć ani jednego miłego słowa – uważał się za zbyt miłego, by zająć się otaczającymi jego dom fanami. No cóż…
- Sama nie wiem – odpowiedziała. Może trochę obawiała się czyhających w ciemnościach niebezpieczeństw, wilkołaków i śmierciożerców. Ale ciekawość zawsze brała górę… Właściwie sama się dziwiła, że nie przydzielono jej do Gryffindoru, jak jej brata. Ojciec Allison również należał do domu kruka wykazując się wielką odwagą i lojalnością. Może podział na domy nie był dobrym elementem? - Wiem, że poradziłabym sobie z pedofilem. Jestem całkiem dobra jeśli chodzi o walkę wręcz – rzuciła z uśmiechem wykrzywiającym jej twarz. – Może tylko Krukoni nie dają się złapać?
Na wzmiankę o „Murph” wróciła myślami do ostatniej lekcji z Gryfonami. Wydawało jej się, że kojarzyła tą Murphy Hathaway, rudowłosą Gryfonkę. Uśmiechnęła się upijając kolejny łyk przyniesionej herbaty.
- Zwykle udaje mi się wyrwać od czekających szlabanów. Byłam tam zaledwie kilka razy, i rzeczywiście…. Jest dość specyficzny – odpowiedziała na pytanie odnoszące się do Albusa Dumbledore’a. – W każdym razie. Rzadko daję się złapać… Potrafię wybrnąć z sytuacji – oświadczyła dumnie. – Osoba jak ty musiała spędzić w jego gabinecie większość czasu
Christopher Ted Hathaway
Christopher Ted Hathaway

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyWto 26 Sty 2016, 18:57

Christopher dokończył piwo. Uznał, że na dziś wystarczy, jeśli chodzi o alkohol. Wstał na moment, podszedł do baru i poprosił barmana o herbatę z miodem. Kiedy zobaczył równie duży kubek, co poprzedni (niestety znacznie brudniejszy od tego, który trzymała Alison) westchnął zrezygnowany. Wrócił do niej po chwili:
- Zawsze powtarzam sobie, że na coś umrzeć trzeba. Patrząc jednak na ten kubek mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, że to może być ostatnia herbata w moim życiu. - parsknął śmiechem - Twoje zdrowie! - uniósł kubek i opróżnił go duszkiem:
- To ze względów bezpieczeństwa, im szybciej wypije herbatę, tym krócej moje usta będą miały kontakt z brudem panoszącym się w tym kubku. Poza tym, jak mam umierać, to wolę, żeby to stało się szybko - znów uśmiechnął się lekko obserwując dziewczynę,

Dzieląca ich granica wieku, zdawała się zupełnie stopnieć, istnieć tylko formalnie. Hathaway przeciągnął się beztrosko, zupełnie tak, jakby był u Madame Rosmerty, a nie w jednym z najbardziej omijanych miejsc w całym świecie czarodziejów:
- Gryfonom chyba nigdy nie przeszkadzało to, czy ich złapią czy nie... Boże jak sobie pomyśle ile razy lądowałem u dyrektora na dywaniku za "pozaprogramowe używanie miotły" to na dobrą sprawę chyba odbiłem ślady swoich butów na jego podłodze. Ale... nie zdarzało mi się chyba nigdy dostać jakiegoś poważniejszego szlabanu. Może dlatego, że Dumbledore też był Gryfonem. - zastanowił się Chris - Walka wręcz? Jestem pokojowo nastawiony panno Martin - uniósł ręce w geście poddania - Krukoni to zawsze takie ciche wody... - uśmiechnął się znów.
Zajrzał w stronę okna, na zewnątrz zdążyło się trochę ściemnić.
- Późno już, chyba powinnaś wracać, jeśli nie chcesz mieć poważnych kłopotów. Odprowadzę Cię. - powiedział wstając, pomógł jej założyć płaszcz i opuścili Gospodę.

oboje z.t.
Daniel Blais
Daniel Blais

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 EmptyNie 24 Cze 2018, 23:00

Tydzień przed spotkaniem z Amy

Miał potrzebę konkretnie się sponiewierać. Upić i skończyć jak śmieć najgorszego gatunku. Do tego celu najlepiej nadawało się jedno miejsce - Gospoda pod Świńskim Łbem. Każdy wiedział, że to najobskurniejsze i najbardziej podejrzane miejsce publiczne w Hogsmeade.
Picie w Londynie z góry odrzucał, wiedząc, że w sobotni wieczór bez wątpienia spotkałby tam kogoś z Ministerstwa. Tylko tego mu brakowało, cholernych sztywniaków, którzy rozmawiali z nim przez zwykłą grzeczność mimo całej pogardy jaką ich darzył, a z którą nie krył się nawet odrobinę. Nie znosił tych nudnych pogawędek, które za każdym razem dotyczyły tych samych tematów. Może w biurze aurorów mieli jakieś ciekawe anegdotki, ale w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów jedyną czynnością było właściwie wypełnianie druków. Czasem zdarzały się spotkania, rozmowy w obcych językach, lecz nie ma się co oszukiwać - było to zajęcie dogłębnie nudne.
W raczej podłym nastroju przekroczył parszywy próg parszywego pubu, unosząc dłoń w milczącym geście powitania. Stary
Abeforth uniósł tylko kącik ust i wyciągnął zza baru flaszkę pozbawioną etykietki, wiedząc, że Blais i tak poprosi go właśnie o to. Nie bywał w tym miejscu w celu kosztowania wyśmienitej whisky, tu potrzebne były procenty.
Zasiadł za barem, w miejscu, gdzie już czekał na niego kieliszek i rozejrzał się dookoła. W lokalu nie było zbyt wielu klientów, choć nie panowała tu zupełna pustka. Cichy szmer rozmów stanowił przyjemne tło dla rozmyślań. Jego uwagę przykuł jednak chłopak, który siedział tuż obok niego. Daniel wprawnym ruchem wychylił kieliszek, nie krzywiąc się, a wręcz przeciwnie - lekko uśmiechając.
- Nie powinieneś być w Trzech Miotłach? Wydawało mi się, że to tam idą ludzie w Twoim wieku. - rzucił jakby od niechcenia w stronę chłopaczyny. Miał wrażenie, że kojarzył go z Hogwartu, ale nie miał co do tego pewności. Prawdę mówiąc, w tonie jego głosu można było wyczuć lekką kpinę, a na ustach błąkał mu się cień ironicznego uśmiechu. Dzieciaki pod Świńskim Łbem. Koniec świata.


Ostatnio zmieniony przez Daniel Blais dnia Pon 25 Cze 2018, 01:00, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Pod Świńskim Łbem   Gospoda Pod Świńskim Łbem - Page 6 Empty

 

Gospoda Pod Świńskim Łbem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 7Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Inne Magiczne Miejsca
 :: 
Hogsmeade
 :: 
Uliczki Boczne
-