|
| Dom Fimmelów [Północna Norwegia] | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Porunn Fimmel
| Temat: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Sob 28 Cze 2014, 23:33 | |
| Fimmelowie mieszkają w Północnej Norwegii, w samym sercu mieszanego lasu. Ci, którzy nie znają drogi, albo nie poruszają się dzięki Sieci Fiu, za nic w świecie nie będą w stanie go odnaleźć. Składa się on z dwóch pięter. Na parterze jadalnia, pokój gościnny oraz kuchnia, w której wspaniała Pani Domu (Helga Fimmel) i w dodatku świetna kucharka przygotowuje posiłki. Na pierwszym piętrze można znaleźć sypialnie. Na końcu korytarza znajdują się drzwi prowadzące do pokoju rodziców, a po lewej do pokoju Porunn i po prawej do pokoju Arii. Na samym szczycie nic innego, jak zakurzony strych pełen gratów. Na środku stoi wielki bujany fotel, który okupuje duch zmarłej kilka lat temu Babki - Marii Fimmel.
Niedaleko domu znajduje się farma, na której Pan Domu (Hallavard Olav Fimmel) hoduje Norweskie Smoki Kolczaste. Otoczona jest wielkim, metalowym ogrodzeniem i magiczną barierą, która uniemożliwia innym wejście na ten teren bez uprzedniej zgody właściciela.
|
| | | Ingrid Skarsgard
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Sro 30 Lip 2014, 13:52 | |
| Ingrid nigdy nie przyzwyczai się do nagłych skoków temperatur. Po wyjściu z farmy Fimmela na zewnątrz, niemalże od razu poczuła, jak zimne, mroźne powietrze uderza w jej ciało i na chwilę obezwładnia. W milczeniu przeszła odcinek między posiadłością Fimmelów a farmą pełną smoków. Chciała już tylko znaleźć się w miejscu, gdzie nie będzie ani za zimno, ani za gorąco. Przekroczyła próg domu i odetchnęła. Zdjęła kurtkę i podała ją Hallvardowi, nie zwracając uwagi na jego zirytowaną minę. Może i nie był służącym, ale był w zasięgu jej ręki, a ona nie miała zamiaru szukać wieszaka, którego nie było w zasięgu jej wzroku. Nieznacznie wzruszyła ramionami i weszła głębiej domu, jakby czuła się jak u siebie. W sumie tak było. Mieszkała tutaj jej siostra i Ingrid nie miała żadnych powodów, aby czuć się jak gość. Zerknęła kątem oka na Fimmela i przewróciła oczami. - Co się tak patrzysz? Wieszaj to i przynoś jakieś wino, ma być dobre. Najlepiej czerwone, półwytrawne. Słodkie mnie mdlą – mruknęła zirytowanym tonem, po czym usiadła na kanapie, ustawionej tuż przy schodach, prowadzących na pierwsze piętro. Założyła nogę na nogę i rozejrzała się dookoła, w poszukiwaniu kogoś lub czegoś. – A gdzie dziewczynki? – spytała, zdając sobie sprawę, że chyba nie było ich w posiadłości w tej chwili. To było nawet lepiej. Nie musiała zniżać się do poziomu szeptu, jeśli chciałaby rozmawiać o sprawach, które dotyczyły tylko i wyłącznie jej oraz Hallvarda. Spoglądała na mężczyznę wyczekująco. Nie miała całego dnia, musiała jeszcze wrócić do Londynu i przygotować się do pracy. Myślała sobie, że jeśli spotka tutaj Arię, to weźmie ją ze sobą. Lubiła jej towarzystwo o wiele bardziej niż Porunn, ale to była tylko kwestia jej osobistej selekcji ludzi ją otaczających. Nic innego. |
| | | Hallvard Olav Fimmel
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Sro 30 Lip 2014, 22:25 | |
| Kiedy wyszli z farmy, jego półnagie ciało zaatakowało zimno - gdyby był sam to prawdopodobnie głośno by przeklął, jednakże był w obecności kobiety (niezależnie od tego jaka by nie była) więc musiał okazać męstwo i odwagę, dlatego też nie pozwolił sobie na najmniejszy odgłos niezadowolenia, drgnięcie mięśnia czy inne przyznanie się do faktu że jest cholernie zimno. Wędrował więc w milczeniu. Niestety, po tym jak już dowędrowali do jego pięknej posiadłości, spotkało go coś wyjątkowo niemiłego. Ingrid znowu postanowiła potraktować go jak służącego - taktu to jej wybitnie brakowało. Prychnął zniesmaczony - wyciągnął rękę na cała długość i puścił płaszcz. Na szczęście dla jego szwagierki i jej wierzchniego odzienia, służbę wytresował równie dobrze - nim ciuch zdążył chociażby tknąć podłogi, na miejscu był już wyjątkowo paskudny skrzat domowy, który zajął się powieszeniem płaszcza. W międzyczasie drugi już szykował odpowiedni trunek. Trzeci skrzat, rozeznany najwidoczniej w sytuacji, postanowił improwizować i bez najmniejszego westchnienia ze strony pana, przyniósł mu już koszulę, która Hall od razu założył, po czym przysiadł na fotelu w pobliżu i przyjął kielich od skrzata. -Dziewczynki? Zabiłem i zakopałem w smoczym łajnie, a czemu pytasz?-rzucił do Ingrid z kamienną twarzą. Skąd on niby miał wiedzieć gdzie też się podziewały jego córki? Aria była już duża, a Porunn dostanie taką reprymendę że odechce się jej łamania szlabanu - niech no tylko pojawi się w domu, on już jej pokaże. Fakt że nie potrafił się na nią długo gniewać, wcale nie ułatwiał jednakże należy być konsekwentnym - szlaban to szlaban. A jakiś skrzat dzisiaj skończy marnie, jak tylko stary Fimmel dowie się kto miał pilnować żeby jego skarb nie wyściubiał swego uroczego noska z pokoju. -Odniosłem wrażenie że chcesz mi coś powiedzieć, głównie dlatego Cie zaprosiłem. Więc?-spytał i spojrzał na nią wyczekująco. |
| | | Ingrid Skarsgard
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Sro 30 Lip 2014, 23:32 | |
| Ingrid spoglądała, jak skrzaty uwijają się przy swoim panu. Miała wrażenie, że Hallvard wcale ich dobrze nie traktował. Mogła jedynie podejrzewać, że jedna z jego córek – Aria ledwo się powstrzymuje od podarowania im jakiegoś fragmentu ubrań i wypuszczenia na wolność. Wzruszyła lekko ramionami, obserwując każdy ruch Fimmela. Gdy zakładał koszulę, doświadczyła nagłego uczucia zawodu, jakby ktoś zabrał jej sprzed nosa wyjątkowo dobry widok. Machnęła ręką i westchnęła. - Mogłeś zostać bez koszuli – mruknęła z cichym rozdrażnieniem. Stwierdzała tylko fakt. W domu było na tyle ciepło, że mężczyzna niepotrzebnie założył koszulę, którą dostał od skrzata. Nie było to zadowalające, szczególnie, że blizny, jakie miał na ciele były naprawdę imponujące. To smutne, że nie mogła popatrzeć dłużej. Na jej twarzy pojawił się udawany grymas niezadowolenia, który szybko zniknął, gdy Hallvard odpowiedział jej na pytanie dotyczące jego córek. Jak zwykle nie szczędził sarkazmu, co bardzo przypadło do gustu kobiecie. Sama bardzo często posługiwała się tym językiem i w żaden sposób nie ubliżało jej, gdy ktoś odpowiadał jej sarkazmem czy ironią. - Smutne, że Ty jako ojciec nie masz żadnej kontroli nad temperamentem swoich córek. Robią co chcą, chodzą gdzie chcąc, może nawet sypiają z kim chcą – powiedziała, a na jej twarzy pojawił się delikatny, bezczelny uśmieszek, który w żaden sposób nie chciał zejść. To rzadkie zjawisko, kiedy Ingrid się uśmiechała, jednak gdy już to robiła, to uśmiech ten zostawał na trochę dłużej niż minuta, czy dwie. Domyślała się, że Porunn chodziła gdzieś po lesie, może nawet próbowała przedostać się do smoków… Marne były jednak szanse, ze jej się uda, w szczególności, że Hallvard dysponował potężną magią i runami, które wzmacniały obronę farmy i żaden nieproszony gość nie mógł jej przekroczyć. Aria natomiast na pewno siedziała w swoim pokoju i czytała książki. Sama przyniosła jej kilka nowych, o księżniczkach i książętach, które pożyczyła od swojej przyjaciółki Desiree. Z zaskoczeniem spojrzała nieco w dół, gdy poczuła delikatny dotyk skrzata, który podsuwał jej kieliszek z winem. Ujęła naczynie w dłoń i przyłożyła sobie do ust, upijając łyka. Tak, idealny smak i aromat. Nie za gorzkie, ale i nie za słodkie. Idealna równowaga smaków. Było na pewno drogie i ona to doceniała. Uwielbiała drogie trunki, a w tym domu mogła znaleźć mnóstwo rodzajów alkoholu z górnej półki. Przechyliła głowę lekko w bok spoglądając na Hallvarda i wzruszyła ramionami. - W Hogwarcie dzieją się dosyć ciekawe rzeczy. Niejaka Lacroix Aristos przeszła prozytywnie inicjację, wykonała zadanie, które zlecił jej Czarny Pan bez mrugnięcia okiem – powiedziała, jednak nie to zrobiło na niej największe wrażenie. – Jest z Gryffindoru – dodała. Przeciągnęła się na kanapie, nie spuszczając zimnego spojrzenia ciemnych, orzechowych oczu ze Śmierciożercy. Może i o tym słyszał, może i nie. Nie zdziwiłaby się, gdyby miał to w poważaniu. Nic go nie obchodziło oprócz własnych zleceń i smoków. Tak, jakby tylko wokół tego świat się kręcił. Nie czekając na jego odpowiedź pociągnęła temat, uprzednio upijając kolejnego łyka alkoholu. - Zamordowała jednego z bardzo szanowanych i wysoko postawionych pracowników Ministerstwa. To wielka strata dla tej bandy konowałów – ostatnie słowa powiedziała nieco ciszej. Jakby do siebie.
|
| | | Hallvard Olav Fimmel
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Czw 31 Lip 2014, 00:07 | |
| Tego to jeszcze nie było. Jego kochana szwagierka zdecydowanie słynęła z bezczelności - poznał jej od tej strony lepiej niż upodobania własnej żony - ale żeby tak po prostu wymyślać sobie w czym powinien chodzić a w czym nie? Nie spodobało mu się to, nic więc dziwnego że odpowiedział tak a nie inaczej. -Jak masz coś przeciwko mojej koszuli, to ją sobie zdejmij. Ja nie narzekam na Twoją bieliznę.-burknął trochę nieprzyjemnie. Nie bardzo miał ochotę dyskutować na temat swojego ubioru, a już na pewno nie z nią - w końcu to jego sprawa jak chodzi po domu. Aż pożałował że się ubrał, żeby nie razić jej swą nagością, ale kobieta jak to kobieta - półnagi źle, ubrany jeszcze gorzej. Nigdy nie dogodzisz, po prostu nie dogodzisz. To jednak nie był koniec. Ingrid chyba znała go lepiej niż inni - doskonale wiedziała gdzie wycelować, aby go urazić i zdenerwować. Udało jej się. Akurat popijał z kieliszka, zamierzając upić tylko drobny łyk, jednakże aby zniwelować chęć potraktowania go jakimś brutalnym zaklęciem dopił do końca. Wówczas dopiero pozwolił sobie na zgrzytnięcie zębami aby opanować chęć podniesienia głosu. -Radziłbym Ci pilnować własnego ciała, bowiem cnoty moich córek są bezpieczne. Gdyby było inaczej, zapewne już byś usłyszała o serii brutalnych, nieuzasadnionych mordów na młodych czarodziejach.-warknął przez zaciśnięte zęby i spojrzał na nią gniewnie, dając do zrozumienia że lepiej żeby tego nie powtarzała. Co prawda nie zdziwiłby się gdyby Aria miała już swoje przeżycia (w końcu była jak matka, a kto je tam wie) ale był pewien że Porunn odziedziczyła po nim godność i troskę o dobro rodu, a skoro ukochana córeczka była nietykana to wszystko było w porządku. Następna informacja ani trochę go nie zaskoczyła - nie przejął się tym po prostu. co go obchodziło to że jakiś pachołek z ministerstwa poszedł w piach? To plan Czarnego Pana, jednakże nie dotyczył Halla bezpośrednio, nie wymagał od niego też zaangażowania - lepiej było oszczędzać energię. -La-co-Aristos? To jakaś trucizna? Bo brzmi trochę jak choroba weneryczna.-mruknął, zastanawiając się czemu właściwie mu o tym mówi. Gdyby to było dla niego w jakikolwiek sposób ważne, wówczas Czarny Pan by go poinformował. Nie zrobił tego, więc w takim razie nie zamierzał w to wtykać nosa. |
| | | Ingrid Skarsgard
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Czw 31 Lip 2014, 00:44 | |
| Ingrid obrzuciła mężczyznę niechętnym spojrzeniem i prychnęła pod nosem, upijając łyka czerwonego wina. Uniosła jedną brew i przewróciła oczami. Mogła się spodziewać, że usłyszy jak zwykle pełną złości odpowiedź. Hallvard jak zwykle nie grzeszył dobrym wychowaniem, a już na pewno nie pamiętał jak się zwracać do takich osób jak ona. Gdyby nie była w dobrym nastroju, to na pewno potraktowałaby go zupełnie inaczej. Może i był od niej starszy, ale co do szybkości rzucanych zaklęć mogłaby dyskutować. Podniosła się z siedzenia i przeciągnęła. Zaczęła przechadzać się po wnętrzu i rozglądać się, jakby chciała znaleźć coś interesującego. Pełne przepychu wnętrze już nie robiło na niej takiego wrażenia, przyzwyczaiła się. Komentarz o rozbieraniu puściła mimo uszu w ogóle go nie komentując. Tak samo i córkach. Wiedziała, że nie dałby tknąć dziewcząt i tutaj był ten moment, kiedy uważała, że był dobrym ojcem. Może nie do końca sprawiedliwym, biorąc pod uwagę fakt, że bardziej faworyzował Porunn… Co w jej oczach na większe zainteresowanie zasługiwała Aria. Przez chwilę przyglądała się mu w milczeniu, gdy znów się odezwał na temat nowego zwolennika Czarnego Pana. No oczywiście, że nic o tym nie wiedział. On i interesowanie się czymś innym niż własny tyłek i smoki? Toż to nie było podobne do Hallvarda. - Żadna choroba weneryczna, tylko nasz nowy sojusznik, ignorancie – powiedziała, spoglądając na niego z pogardą w oczach. Czego innego mogła się od niego spodziewać? Niczego. Zawsze to samo… Co było na swój sposób pociągające. Dziwiła się swojej siostrze, że nie doceniała mężczyzny, jakiego miała w zasięgu swoich rąk. Interesował się dobrem rodu, a także i Helgą. Nie miała na co narzekać. Obeszła go dookoła i powróciła na swoje miejsce, spoglądając na niego z już przygaszonym zainteresowaniem.
|
| | | Hallvard Olav Fimmel
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Czw 31 Lip 2014, 01:43 | |
| Absolutnie nic z sobie nie robił ze spojrzeń, jakimi obrzucała go Ingrid. Czemu miałby zwracać uwagę na to jak patrzy? To tylko drobne okazy emocji, przejawy zwykłej słabości - to nie byłe jego problem raczej. Nie zwracał uwagi na niechęć, próbę udawania pogardy czy jakieś Aristosy - mało to Czarny Pan miał popleczników? Wystarczająco dużo żeby Hall nie musiał zwracać uwagi na każdego z nich z osobna. Prosta zasada - tak długo jak robią co do nich należy i nie szkodzą dobru jego pana, a ich życie nie koliduje z interesami jego rodu, niech żyją sobie w spokoju, jednakże pan Fimmel nie musiał ani ich znać, ani spędzać z nimi czasu. Bardziej go interesowali by Ci, zwani hucznym mianem zdrajców - to właśnie ich powinien znać i rozróżniać, w końcu lepiej nie zabić omyłkowo kogoś lojalnego przez głupią pomyłkę. -Mówisz tak, jakby Aristos była kimś na kogo powinienem zwracać swą uwagę. Kto powinien mnie interesować. Nie zamierzam przykładać wagi do każdej osoby która robi coś w naszej sprawie, chyba że taka będzie wola Czarnego Pana. Jestem wierny jemu, a nie jego podwładnym. To nie ignorancja, to brak potrzeby zaśmiecania umysłu bezwartościowymi informacjami.-wygłosił zimno. No, tak to się chyba jeszcze nie rozgadał od początku spotkania z nią. Że też wyciągnęła z niego tyle słów. Jednakże teraz postawił sprawę jasno i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. To się chwaliło. Gdy go obchodziła nie poruszył wzrokiem nawet o ćwierć cala, jednakże gdy była za nim skorzystał i rozpiął górny guzik koszuli. Tutaj było trochę zbyt ciepło. -Czy jest coś jeszcze co powinienem wiedzieć?-spytał, patrząc jej w oczy. Jeśli to było wszystko co chciała mu przekazać, wówczas musiała naprawde lubić wino, skoro się aż tu fatygowała. |
| | | Ingrid Skarsgard
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Czw 31 Lip 2014, 20:06 | |
| Ingrid uniosła brwi z zaskoczenia, a jej usta ułożyły się na kształt litery „o”. Takiej długiej wypowiedzi jeszcze nigdy nie słyszała, nie z ust Hallvarda. Mężczyzna raczej udzielał zdawkowych odpowiedzi, które właściwie miały znaczyć tylko jedno: „Odwal się, albo długo na tym świecie nie pożyjesz”. Ona się do tego przyzwyczaiła… Ale gdy wysłuchała wywodu mężczyzny na chwilę zaniemówiła. Niesamowitym było to, że Hallvard potrafił złożyć zdanie dłuższe niż takie, które składało się ze słów „nie”, „tak” lub „spierdalaj”. Ten dzień nie mógł być bardziej magiczny niż teraz. Czekała jeszcze na moment, kiedy śmierciożerca doleje jej wina i szarmancko zaprosi na kolację. Oh, tego to jej serce by nie wytrzymało. Pokręciła głową i wzięła głęboki wdech, aby dać sobie chwilę na uspokojenie. Nic jej dzisiaj już nie zaskoczy. Kątem oka zauważyła, jak mężczyzna rozpina u góry koszulę, co skwitowała tylko delikatnym uniesieniem kącika ust. No cóż, jednak było mu zimno i chcąc nie chcąc, posłuchał jej wcześniejszego komentarza odnośnie siedzenia pół nago. Ona nie narzekała. Jeszcze tylko kilka guzików i znów miałaby przed sobą miły widok. - Już mnie wyganiasz? – spytała, jednak jej twarz nawet nie wyraziła żadnej emocji, żadnej pozytywnej czy też negatywnej. Po prostu powiedziała puste, nic nieznaczące słowa. Wzruszyła ramionami, jeszcze wygodniej zatapiając się w miękkiej kanapie. Założyła nogę na nogę i uniosła lekko głowę, aby zerknąć na sufit. Ot tak. Cicho wypuściła z płuc powietrze, zastanawiając się po co tak właściwie tutaj przyszła. Lubiła odwiedzać ich posiadłość, bardziej ze względu na Arię, gdyż była jej ulubienicą. Przypomniała sobie o książkach dla niej i wyjęła je z torebki, która leżała tuż obok niej. Położyła trzy tomiszcza na stole. - To dla Arii, twojej córki. Jakbyś o tym zapomniał, to masz dwie, a jedna czyta książki i boi się ludzi takich jak ty. W szczególności mężczyzn. W sumie to się jej nie dziwię. Mając takiego ojca… - nie dokończyła tego zdania, rezygnując z dalszej wypowiedzi. Znała temperament Hallvarda i jakoś nie miała ochoty jeszcze mocniej go rozjuszać. Podniosła się, wskazując na skrzata, który wcześniej powiesił jej kurtkę. Gestem nakazała mu, aby ją przyniósł. - Pójdę w takim razie, jak nie masz żadnych rewelacji mi do przekazania – mruknęła, zakładają skórzaną kurtkę, gdy tylko skrzat ją jej podał. Przeciągnęła się leniwie i ruszyła w kierunku wyjścia, po drodze dotykając na chwilę ramienia Hallvarda. |
| | | Hallvard Olav Fimmel
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Czw 31 Lip 2014, 20:54 | |
| -Wyganiam? Nie. Chociaż w sumie, jakby się tak zastanowić...-mruknął, z zamyślonym wyrazem twarzy. Naprawdę się zastanawiał czy to nie jest to co chciał jej przekazać. Co jeśli faktycznie jej towarzystwo było na tyle uciążliwe, że podświadomie chciał się jej pozbyć, a sam nie zdawał sobie z tego sprawy? Zlustrował ją wzrokiem. Nie, chyba jednak aż tak upierdliwa nie była, mogła jeszcze posiedzieć. -Aria potrafi czytać? No co Ty nie powiesz.-rzucił przyglądając się książkom, zupełnie jakby chciał wypatrzyć w nich jakieś ziarenko podstępu. Czytanie było przereklamowaną rozrywką, chociaż nie można ukryć że swojego czasu miał spory pociąg do wiedzy. Niestety, po czasie zorientował się że nawet niezliczona ilość zapisanych kartek nie może konkurować z realnymi odczuciami, z oglądaniem czegoś na własne oczy, słyszeniem tego, czuciem zapachów, smaków...jeśli dalej posiadał głód wiedzy, to była to raczej potrzeba dotknięcia wszystkiego własnymi rękami, niż czytanie o tym co mógłby dotknąć. Jednakże zamierzał przekazać Arii prezent od jej kochanej ciotuni, w końcu jakże mógłby odcinać jej dostęp do tych jakże zapewne ważnych i istotnych informacji. Oczywiście drugiej części wypowiedzi nie zamierzał komentować - irytowanie się pod sam koniec jej wizyty było bezsensowne, więc to przemilczał obrzucając ją tylko niechętnym spojrzeniem. Miał wielką ochotę przedstawić kiedyś Ingrid Thorowi - zapewne by się dogadali, a on pozbyłby się zarówno problemu próbującej doprowadzić go do szewskiej pasji szwagierki, jak i obiad dla Thora miałby z głowy - dwie pieczenie przy jednym ogniu. Kiedy odchodziła i dotknęła jego ramienia, na moment położył dłoń na jej dłoni. Może i był nieprzyjemny, ale aż takim paskudnym chamem żeby się nie pożegnać przynajmniej takim drobnym gestem, to on raczej nie był. Niestety, los tym razem nie był zbyt łaskawy dla biednej Skarsgardówny i nim zdążyła wyjść, postanowił jej trochę dopiec (ten okrutny los, co za paskudnik). Skrzat który stał z winem, zauważając że gość wychodzi postanowił być taki mądry i inteligentny, podejmując próbę podlizania się panu domu, więc wciąż trzymając butelkę pognał radośnie aby otworzyć drzwi. I to był prawdopodobnie jego największy błąd w życiu, bowiem zahaczył stopą o dywan. Reszta potoczyła się dość szybko i gdyby Hallvard był wesołkiem, to zapewne parsknąłby śmiechem, bowiem jak można było się domyślić, skrzat się wywrócił. A razem z nim butelka z winem, która roztrzaskała się na podłodze, zaś zawartość prysnęła oblewając spodnie i buty Ingrid. Hall westchnął i zaczął rozpinać koszulę. To co teraz nastąpi było raczej oczywiste, prawda? Podszedł do skrzata, zdjął swoją koszulą i nią na niego założył. -Zwolniony.-rzucił, po czym chwycił załamanego skrzata za klapy swojej koszuli i miotnął nim w kominek. Jeden sługa mniej, jaka szkoda. Po tym małym zajściu spojrzał krytycznie na Ingrid, po raz kolejny lustrując ją wzrokiem i powiedział: -Tak to Ty chyba do ludzi nie wyjdziesz. |
| | | Ingrid Skarsgard
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Czw 31 Lip 2014, 22:16 | |
| Ingrid zmarszczyła brwi, gdy usłyszała nagły huk, a później spojrzała na swoje mokre od wina spodnie i buty. Wzięła głęboki wdech i spojrzała nieobecnie na skrzata, który zawinił, a później na Hallvarda, który zdjął koszulę i oddał ją tej marnej istocie. Bez zmiany chociażby delikatnej na twarzy patrzyła, jak Fimmel traktuje służącego. Spalenie żywcem było dosyć przykrym doświadczeniem. Krzyki, jęki i smród palonego ciała były mało przyjemnym doświadczeniem, jednak nie zrobiły na kobiecie żadnego wrażenia. Sama zadawała bez mrugnięcia okiem mnóstwo bólu swoim ofiarom. Lubiła patrzeć na wijące się w cierpieniu ciała, te przerażone oczy, te krzyki błagające o litość. Melodia dla uszu. Było to najlepszym sposobem na relaks, odstresowanie się. - To smutne – powiedziała bezbarwnym tonem i wzruszyła ramionami, patrząc na mokrą plamę. – To były moje nowe spodnie. – Westchnęła teatralnie i podeszła do Hallvarda, zdejmując znów kurtkę i puszczając ją, wiedząc, że zostanie złapana przez jednego z pozostałych skrzatów. Zlustrowała go spojrzeniem i dźgnęła palcem w klatkę piersiową, jakby chciała sprawdzić czy te napięte mięśnie były faktycznie takie twarde, jak jej się wydawało. Gdy uzyskała odpowiedź twierdzącą, uśmiechnęła się pod nosem z zadowolenia i ruszyła w stronę schodów. - Jestem pewna, że znajdziesz jakiś sposób, żeby wynagrodzić mi taką stratę – powiedziała beztrosko i nie czekając na niego, ruszyła w górę, wiedząc, że jeśli Hallvard na coś wpadnie, to na pewno będzie to pożyczenie jej ubrań swojej żony. *** Sypialnia Fimmelów była dosyć przestrzenna. Wielkie, dębowe szafy stały po jednej stronie pokoju, naprzeciwko dużego okna, z którego widać było drogę do farmy i delikatną poświatę bariery chroniącej tamten teren. Na ciemnych ścianach wisiały obrazy smoków zjadających swoje ofiary, bądź podczas lodu. Ingrid zdała sobie sprawę, że te stworzenia były niezwykłą obsesją Hallvarda,. Nie chciała wnikać. Jej spojrzenie spoczęło na wielkim, małżeńskim łożu. Wydawało się, że ów mebel był specjalnie taki wielki, aby małżonkowie nie zbliżali się za bardzo do siebie podczas snu. Ingrid przez chwilę jeszcze rozglądała się w milczeniu, po czym zwróciła wyczekująco orzechowe oczy ku Hallvardowi. Miała nadzieję, że nie każe jej samej znaleźć coś do ubrania. To by było dosyć niepoprawne z jego strony. - Nie mam za wiele czasu – mruknęła zniecierpliwionym tonem. |
| | | Hallvard Olav Fimmel
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Czw 31 Lip 2014, 22:52 | |
| Nowe spodnie? Naprawdę? Ingrid była właśnie świadkiem okrutnego morderstwa, po którym żal będzie się ciągnął za nim do końca życia (bo w końcu to było świetne wino, jak można je było zabić), a ona się martwi tylko spodniami? Zero współczucia, doprawdy, ta kobieta była pozbawiona jakichkolwiek uczuć. Jeszcze trochę i ją naprawdę polubi jak tak dalej pójdzie. -Faktycznie, to przykre. To wino było naprawdę...-burknął i urwał. Dalej był zły na tego paskudnego skrzata - stracił wyjątkowo wspaniały trunek, jak mógłby być szczęśliwy? Nie znajdzie sposobu aby to odchorować dzisiaj - widok tej rozbitej butelki będzie za nim chodzić do końca dnia. -Coś się...-zaczął i po raz kolejny przerwał, bo szwagierka już poszła na górę. No...nie tak chciał jej to wynagrodzić, no ale chyba już nie miał nic do gadania. Trudno. *** Wszedł za nią do własnej sypialni - odnosił dziwne wrażenie jakby to on był tutaj gościem, a ona wielką panią domu. Zdecydowanie mu się to nie podobało, bo jak to tak? Zresztą nieważne. Skoro nie miała za wiele czasu, to bardzo chętnie przyśpieszy sprawę. -Ok.-wygłosił swoistego rodzaju monolog i postanowił że nie ma co się dłużej ociągać. Chociaż nie do końca wiedział, czego ona wymagała. Zapewne chciała żeby jej wybrał coś z rzeczy żony na zmianę. Jednakże on nie był kobietą, więc zanim wybrałby jej cokolwiek sensownego to zdążyłaby nawybrzydzać wystarczająco, żeby siedzieli tu do końca lutego, a tyle czasu to on z kolei nie miał. Wpadł na lepszy pomysł - w końcu wino to tylko ciecz, prawda? A ciecz nie jest wieczna. Minął ją, a gdy był już za nią, obrócił się do niej przodem w momencie gdy stała do niego tyłem. Z tej perspektywy wyglądała całkiem nieźle, tak szczerze mówiąc. Momentami wręcz odnosił wrażenie że trafiła mu sie nie ta siostra która powinna, jednakże cóż poradzić? -Do rana zdąży wyschnąć.-mruknął i przysunął się do niej po czym sięgnął do guzika jej spodni i go rozpiął. Pod przykrywką Hallowego myślenia i chęci niesienia pomocy kryło sie jeszcze coś - naprawdę chciał zobaczyć jej nogi pozbawione okrycia, w końcu urody jej odmówić nie można było. Następnie powoli sunąc dłońmi po jej nogach, kucając w międzyczasie, przesunął jej spodnie w okolice jej kostek, czekając aż szwagierka łaskawie wyjmie nogi z części garderoby. Z ciekawością przyglądał się dolnym kończynom Ingrid - może i bywała nieprzyjemna, może i doprowadzała go do pasji, jednakże w przeciwieństwie do niektórych odnóg jej charakteru, dla oka była wyjątkowo przyjemna. Ze zwykłych, ludzkich motywów przesunął dwoma palcami prawej dłoni po jej lewym udzie, zupełnie jakby chciał zbadać jej strukturę. -Miłe.-mruknął jakby sam do siebie.
Ostatnio zmieniony przez Hallvard Olav Fimmel dnia Czw 31 Lip 2014, 23:07, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : <gdera coś o wymaganiach>) |
| | | Ingrid Skarsgard
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Czw 31 Lip 2014, 23:38 | |
| Ingrid zmarszczyła brwi, zdając sobie sprawę z tego, co właściwie zamierzał zrobić Hallvard. Gdy stanął tuż za nią i otoczył silnymi ramionami, to przez chwilę wstrzymała oddech. Była zaskoczona i nie ukrywała tego. Pójście do jego sypialni wcale nie miało żadnych seksualnych podtekstów, jednak jak widać było, mężczyzna niestety błędnie to zrozumiał. Już miała go odepchnąć, gdy ten rozpiął guzik jej spodni i niemalże od razu zsunął je w dół, jakby dostał przynajmniej zaproszenie do dalszych działań. Zaskoczenie uniemożliwiło kobiecie szybką reakcję i przez to pozostała przez chwilę bierna jego działaniom. Tak sobie myślała, że niepotrzebnie zgodziła się na zatrzymanie się tutaj na dłużej. Spojrzała w dół, na Hallvarda i wymamrotała coś pod nosem, zdając sobie sprawę, że została także pozbawiona różdżki, którą zazwyczaj trzymała w tylnej kieszeni spodni. Przykucnęła, zniżając się do poziomu twarzy Śmierciożercy i spojrzała mu po raz pierwszy w te jasne, zimne oczy. Chwyciła szybko różdżkę, która leżała na podłodze i przyłożyła ją do piersi Fimmela. - Trochę się rozpędziłeś Hallvardzie, nie uważasz? – spytała spokojnym, acz lodowatym tonem głosu. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, jakby była z nich całkowicie wyprana. Tylko głos zdradzał jej uczucia - były dosyć burzliwe. W głowie miała mętlik. Tak bezpośrednie zachowanie męża swojej siostry nie było odpowiednie. Wiedziała, że oni się nie dogadywali, może nawet przestali sypiać ze sobą zaraz po tym, jak bliźniaczki przyszły na świat. Nie wiedziała, nigdy nie wgłębiała się w życie seksualne i małżeńskie jej siostry. Może powinna, patrząc na wygłodniałego mężczyznę, jakby miał przerwę co najmniej od kilku lat. Nie wierzyła w to. Był atrakcyjny, piekielnie przystojny i na pewno miał duże powodzenie u kobiet. Szczerze wątpiła w jego wierność, co było dosyć smutne, biorąc pod uwagę uczucia Helgi. Nie mogła na niego patrzeć. Szybko podniosła się i podciągnęła do góry spodnie. Deportowała się bez pożegnania. To zaszło stanowczo za daleko.
[z/t x2] |
| | | Porunn Fimmel
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Sob 27 Wrz 2014, 19:48 | |
| Powrót do domu był jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, jakie doznała od czasu obozu. Nie mogła już wytrzymać w towarzystwie tych wszystkich ludzi, szczególnie, że musiała przeżyć w obecności bez Arii. Cieszyła się więc na to, że mogła w końcu zobaczyć swoją ukochaną siostrę i wszystko jej opowiedzieć. Włącznie z okropnym pocałunkiem w namiocie tego podłego Krukona, Bena Wattsa. Dalej nie mogła przestać myśleć o tym incydencie, który jako wspomnienie zaszył się głęboko w jej głowie, co jakiś czas przypominając o sobie. Wciąż czuła na ustach to, o zgrozo, przyjemne mrowienie, które sprawiało, że miała ochotę wyć do księżyca, aby tylko o tym zapomnieć, chociaż na chwilę. Obecność chłopaka podczas drugiego etapu wcale nie pomagała, jednak plusem było to, że przez większość czasu był kanarkiem i nie musiała patrzeć na tę głupkowatą lecz cholernie przystoją mordkę. Najgorsze było jednak to, że jeszcze jedna postać męska zawróciła jej w głowie. Rozmowa z Vincentem na jednych zajęciach, prowadzonych przez jej ciotkę, Ingrid, sprawiła, że Porunn jeszcze bardziej zaczęła się nim interesować. Nie powstrzymywał jej ciekawości nawet fakt, że podczas toru przeszkód, bogin Aristos Lacroix przybrał właśnie jego postać. Co gorsza, to jeszcze bardziej podsyciło jej zainteresowanie, które w pewnym momencie zaczynało być niepokojące i podchodzące pod w pewnym rodzaju obsesję. Tak więc rozdarta między dwoma chłopakami, Porunn przekroczyła próg swojego domu, po czym szybko pobiegła do pokoju swojej siostry, która nie spodziewała się jej przybycia właśnie dzisiejszego dnia. Miała to być niespodzianka, którą omówiła wcześniej z ojcem i miała tylko nadzieję, że ten nie wychlapał nic i tym samym nie zepsuł jej niespodzianki. Gdy już stanęła przed drzwiami, chwilę poczekała, aż w końcu otworzyła drzwi i z impetem wparowała do środka. Wskoczyła prosto na łóżko swojej siostry, uśmiechając się szeroko. - Zgadnij kto! – krzyknęła, śmiejąc się wesoło. Tak, teraz wszystko było w najlepszym porządku. Miała przy sobie swoją siostrę, była w domu i nic nie mogło pokrzyżować jej planów względem wakacji, które jeszcze na szczęście się nie skończyły. Miała jej tyle do opowiedzenia. Wszystko, ze szczegółami, starając się, aby jej opowieść była barwna i interesująca. Była też zainteresowana tym, co Aria robiła podczas nieobecności Porunn. Na pewno bawiła się równie dobrze, co Porunn – czyli musiała tęsknić za bliźniaczką. Innej opcji przecież nie było, prawda? Może poznała jakiegoś chłopaka? Nie no, przecież po co im chłopcy w głowie, skoro miały teraz siebie, tylko i wyłącznie. Nie potrzebowały nikogo więcej, idealnie się razem wypełniały, a osoba trzecia nie była w ich związku w pożądana. |
| | | Aria Fimmel
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Pon 29 Wrz 2014, 14:52 | |
| Od czasu feralnego zdarzenia w szpitalu, Aria nie była w stanie myśleć o niczym innym. Krzątała się po domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Matki nie widziała już od tygodnia, wyjechała bez pożegnania, zostawiając tylko małą karteczkę z informacją, że udaje się do przyjaciółki. Nie napisała więcej szczegółów, Aria nie miała jednak większych kłopotów z domyślaniem się o kogo chodzi i wiedziała, że rodzicielka zapewne nie powiedziała ojcu o tym gdzie się wybiera. Rodzice nigdy nie byli ze sobą wyjątkowo zżyci, a związek bez wzajemnej komunikacji, z masą tajemnic, nigdy nie mógłby rozwinąć się w szczęśliwy. Kochała matkę, kiedyś zawsze miała w niej oparcie, lecz nie mogła zrozumieć dlaczego tak ważna osoba w jej życiu po prostu zostawia ją samą. Czyżby oziębłość w stosunku do męża mogła stopniowo przenosić się na wspólne dzieci? Czuła, że sytuacja powoli zaczyna ją przerastać. Tęskniła za Porunn, bez której była zagubiona. Nie miała z kim porozmawiać, a ojcu nie potrafiłaby się z niczego zwierzać. Próbowała zachowywać się w jego obecności normalnie, choć słowa Grossherzoga wciąż na nowo rozbrzmiewały w jej głowie. Bała się, że mógł mieć rację co do tego, że Dorian wylądował w szpitalu przez jej ojca… Nie miała zamiaru pytać Hallvarda o to bezpośrednio, nie chciała go rozzłościć. Gdy zbierze w sobie dość chęci i odwagi, może wprost zapyta o całą sytuację Doriana i wszystko się wyjaśni. Jeden z domowych skrzatów przyniósł dziewczynie kubek gorącej herbaty, który nadal stał nietknięty na stoliku. Nie prosiła o niego, doceniła jednak miły gest. Zazwyczaj poświęcała skrzatom wiele uwagi, traktując ich jak kompanów do zabaw, a nie jak służących, za co często się jej odwdzięczały drobnostkami. Ojciec nie pochwalał jej zachowania i troski o jego niewolników, lecz chyba już się zdążył do tego przyzwyczaić. Przymykał oko również na wszystkie zwierzęta, które Aria uwielbiała po prostu zbierać z ulicy, by je w domu trochę podreperować. Ostatnio znów przyniosła małego kotka, którego znalazła jeszcze w Londynie. Wyglądał jak kupka nieszczęścia – brudny, wychudzony i ledwo trzymający się na nogach. Ten sam kotek teraz wesoło skakał po meblach, towarzysząc reszcie futrzanej gromadki i doprowadzając do szału małe skrzaty, próbujące za nim nadążyć i łapać zrzucane przez niego rzeczy. Siedziała na łóżku, otwarta książka już dawno zsunęła się z jej kolan i spadła na podłogę. Nie przeczytała dziś ani słowa. Opierała głowę o chłodną szybę, wyglądając za okno nieobecnym wzrokiem. Znów była zatopiona w myślach, lecz ciche skrzypnięcie zwiastujące otwieranie drzwi spowodowało, że niemalże automatycznie odwróciła się w stronę dźwięku. Początkowo myślała, że widzi ducha – nie spodziewała się, że Porunn dzisiaj wróci do domu. Zaskoczenie jednak szybko ustąpiło miejsca czystej radości, gdy siostra z szerokim uśmiechem wskoczyła na jej łóżko. - Porunn, wróciłaś! – pisnęła, rzucając się jej na szyję i mocno się w nią wtulając. Nie chciała jej już nigdy więcej puszczać, a o kolejnej długiej rozłące nie mogło być mowy. Potrzebowała bliźniaczki jak powietrza. – Dlaczego nie powiedziałaś, że wracasz? – spytała drżącym głosem, czując, że chyba zaraz się rozpłacze. Tak bardzo za nią tęskniła… Wzięła kilka głębokich oddechów, przecierając oczy. - Jak było na obozie? – dodała po chwili, gdy zdążyła się trochę uspokoić. Na jej twarzy znów zagościł uśmiech, wpatrywała się w siostrę jak w obrazek. |
| | | Porunn Fimmel
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] Czw 02 Paź 2014, 13:58 | |
| Siostra była darem, o który Porunn z czułością dbała. Aria dawała jej sił, przypominała, że jednak mimo charakteru, Ślizgonka wciąż była dziewczyną, która szukała swojego miejsca na ziemi. Miała mnóstwo wad, znacznie więcej niż zalet, a jednak bliźniaczka kochała ją ze wszystkich sił, przymykając na wszystko oko. Porunn czasami zastanawiała się jak to wszystko mogło funkcjonować, bez żadnych spięć i niezgodności. Tęskniły za sobą, nie mogły wytrzymać bez siebie kilku godzin, a co dopiero trzech tygodni. Przetrwały, znów się ze sobą spotkały i rzuciły sobie w ramiona. Tak to powinno wyglądać i tak było, bez dwóch zdań. Ciężar ciała Arii, jaki prawie przygniótł Ślizgonkę, był jak kubeł zimnej wody na twarz w upalny dzień – orzeźwiający i przyjemny. Ramiona Porunn otoczyły bliźniaczkę, aby zamknąć ją w mocnym uścisku. Nie chciała, aby ten moment się skończył, tak dawno jej nie widziała. Tęsknota była tak silna, że już pod czas obozu ciągle chodziła niespokojna, a całą swoją złość i agresję wyładowywała na innych – można by powiedzieć, że to normalne zachowanie Ślizgonki. Aria była jej ostoją, osobą, która potrafiła wyzwolić w niej ciepłe, dobre uczucia i zachowania, których o dziwo Porunn wcale nie była pozbawiona. Wypuściła z płuc powietrze, kładąc palec wskazujący na dolnej wardze, aby przez chwilę się zastanowić nad odpowiedzią. To było dobre pytanie. Jak było na obozie? Nie bardzo wiedziała, jak zacząć opowieść, a co ważniejsze – od czego zacząć. Od zajęć, na których ciągle spotykała Bena, jakby byli na siebie skazani? A może o tym felernym pocałunku, który Krukon złożył na jej ustach i który nie był dla niej zupełnie zrozumiały. Skłamałaby też, gdyby nie zaważyła tej zazdrości, którą pokazał podczas drugiego etapu obozu. Nie wiedziała o co chodzi, nie wiedziała jak ma odebrać te wszystkie uczucia, które nią targały, kiedy była blisko tego chłopaka. Miała przez to ochotę się zemścić, za to niezdecydowanie, to dziwne szarpanie żołądka i wywracanie się jego zawartości do góry nogami. Zdecydowała się jednak opowiedzieć wszystko swojej siostrze, nie szczędząc szczegółów. Vincenta jednak przemilczała, uważając, że chłopak nie do końca spodoba się jej siostrze tak, jak podobał się Porunn. Jeśli chodzi o chłopców, miały dosyć odmienny gust. Co gorsza – od kiedy Ślizgonka zaczęła się interesować się chłopcami? Gilgamesh, to wszystko jego wina. Nawet jeśli nie, to zawsze była jego wina. - I tak to wygląda – powiedziała w końcu, wzruszając ramionami. Spojrzała na Arię uważnie, po czym otoczyła ją mocno ramieniem. – A co u Ciebie? Opowiadaj jak spędziłaś ten straszny czas z ojcem – zaśmiała się cicho, wyszczerzając wesoło zęby. Nie pytała o matkę, zdając sobie sprawę z tego, że znów gdzieś pojechała na kilka dni, zostawiając Arię samą z Fimmelem, wiedząc, że ta nie do końca potrafiła się z nim dogadać. Porunn w duchu jednak wierzyła, że stosunki między nimi ulegną poprawie, zwłaszcza po tym, jak ojciec starał się poprawić i zacząć bardziej się nią interesować. To było ważne dla całej trójki, wiedząc, ze matka powoli wypadała z gry. Dziewczyna podejrzewała, że tym razem Helga Fimmel już nie wróci, zostawiając je same. Nie odważyła się jednak podsunąć tej teorii Arii – to mogło ją zbyt mocno zranić, a tego stanowczo chciała uniknąć. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Dom Fimmelów [Północna Norwegia] | |
| |
| | | | Dom Fimmelów [Północna Norwegia] | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |