IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Część główna biblioteki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptySob 17 Sty 2015, 21:12

Dante podrapał się po głowie, próbował policzyć, ale jakoś mu nie wyszło.
- Kiedyś podrywałem na odznakę albo na miotłę. – Śmiesznie poruszył brwiami. – Lepiej mi to wychodziło, tekst z czekoladą jest nieco przereklamowany. To już nie podryw, to tylko przyjacielskie zaproszenie. Zresztą, moja dziewczyna dałaby mi w łeb, gdybym umawiał się na randki z innymi. Spotkania przy czekoladzie to co innego. – Pokiwał głową. Nie miał zielonego pojęcia, że Yenna uznała jego zniknięcie za zerwanie. Zresztą, nie widział się z nią jeszcze. Jeśli się spotkają, pewnie będzie to wielka burza i raban. Biedny Dante.
- Jak już napiszę podręcznik „Wszystko o kobietach” będziesz mogła otrzymać darmowy egzemplarz oraz autograf. Być może podeślę jeszcze Ci swoją fotografię, abyś mogła mieć do kogo wzdychać wieczorami. – Kiwnął głową i pokręcił głową. Tak głupawej rozmowy jeszcze nie prowadził. Mimo wszystko czuł się bardzo dobrze i cały czas chciał się tylko śmiać. – Więc nie zdradzę Ci nic ze swojej tajemnej wiedzy, bo nie lubię spoilerów. – To się wykiwał od odpowiedzi! Prawdziwy Krukon, nie ma co!
- I co mi wywróżysz? – Spojrzał na nią spode łba. – Mi chyba już nic złego nie może się przytrafić. Limit pecha wykorzystałem w tym roku. Nie ma bata, aby przytrafiło mi się coś złego. Nie wywróżysz mi ponuraka. – Wydął usta w dzióbek, ot dla samego komizmu sytuacji.
- A to już wiem od dawna. To nie jest nowość. – Machnął ręką, kiedy mu zdradziła sekret. W końcu to on po pijaku, w dodatku w Zakazanym Lesie wyznał Yennie miłość. Można było być bardziej porąbanym?
- Naprawdę? Tylko do ozdoby? Kurde. Ja tam mam dwie różdżki. Jedną magiczną a drugą taką też magiczną, ale inną. I w sumie żadne nie są do ozdoby, tylko do czegoś służą. – Wzruszył ramionami. Dziwne, dziwy. Być czarownicą i różdżki do czarowania nie używać? W głowie mu się nie mieściły te ekscesy!
- Już mnie masakrujesz? To wszystko wyjaśnia dlaczego moja pamięć przypomina ser szwajcarski!
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptySob 17 Sty 2015, 22:28

Zaśmiała się.
-Odznaka mi nie imponuje a mioteł unikam jak ognia.-Powiedziała. Cóż, to sama prawda. Mioteł nigdy nie lubiła. Odkąd tylko ojciec chciał ją nauczyć latać... Jakoś nie ufa temu kawałkowi patyka.
-Jako Twoja nowa koleżanka, przyjmuje zaproszenie.-Uśmiechnęła się szeroko. -Poza tym, bez urazy ale nie gustuję w takich ślicznych chłopcach jak Ty.-Zaśmiała się. Była to raczej kwestia droczenia się z nim. -No, no, gratuluję. W razie czego, po zlaniu Ci skóry, powiemy jej, że tak naprawdę jestem tylko koleżanką.-Powiedziała.
I jej wyobraźnia działała. Już widziała przed sobą nieźle skruszonego krukona i jakąś dziewczynę, która dała mu nieźle popalić. Zabawny widok.
Związki są trudne. W końcu bez względu na to co mówimy, zawsze stawiane jest jakieś ultimatum. Ciąży nad nami odpowiedzialność... A tak? Zwykły, niewinny flirt. To coś o wiele zabawniejszego i ciekawszego.
-Oh, naprawdę? Nie musisz tego robić. Będziesz zapracowanym pisarzem. Gdzie ci tam po drodze wysyłanie mi książki z autografem.-Powiedziała, do głębi wzruszona jego słowa.-Super. Będzie idealnie komponowało się z woskową laleczką z Twoimi włosami i innymi zdjęciami. Tak, ołtarzyk na twoją cześć już mam zrobiony.-Powiedziała, a śmiech naprawdę trudno było jej ukryć.
Czy rozmowy muszą być poważne? Byli jeszcze dzieciakami. A przynajmniej, po prostu byli młodzi. Mieli prawo do głupich rozmów, głupich decyzji. A gdy przyjdzie czas na powagę, po prostu będą poważnie. Jednak nie tutaj, nie dziś, nie z Shay.
-Jesteś okrutny. Każesz mi tak długo czekać?!-Westchnęła ciężko. Oj, nigdy nie należała do aż takich cierpliwych osób.
-Wiesz, że to nie tylko na tym polega?-Uniosła delikatnie brwi, jakby mówił do niej w obym języku. Albo zdziwiona była, że tak niewiele wie. Uśmiechnęła się szeroko.-Nic nie dzieje się bez przyczyny, Dante. Gdyby nie to, co nas spotkało, nie bylibyśmy tymi, kim jesteśmy teraz.-Wzruszyła lekko ramionami. W końcu powiedziała coś bardzo oczywistego. Spojrzała na niego. Wydawało jej się, że jego słowa niosą ze sobą coś jeszcze. Dobrze. Ona również wiedziała o czym mówiła.
Tylko tyle? Wyznanie miłości po pijaku? To robi niemalże każdy nastolatek w ich wieku. Dalej Dante, wykaż się. Wiem, że potrafisz.
-Po prostu nie lubię używać czarów, skoro sama mogę coś zrobić. Nie zauważyłeś, że przez to większość z czarodziei zrobiła się po prostu leniwa? A gdy nie mają przy sobie swojego magicznego patyka, są jak dzieci, które nie mają pojęcia co się dzieje?-Uśmiechnęła się do siebie., To była tragedia tego społeczeństwa.
Zaśmiała się.-Tak, tak. Choć ja zdobyłabym się na nieco bardziej wyrachowaną masakrę.-Szeroki uśmiech.
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptySob 17 Sty 2015, 23:19

Dante spojrzał na swoją pierś. Na niebieskim bezrękawniku była naszyta naszywka z godłem Ravenclawu oraz jego imię i nazwisko. Naprawdę brakowało mu tam jego błyszczącej odznaki. Wraz z chorobą, stracił wszystko… Łącznie z poczuciem czasu, kojarzeniem faktów oraz niektórych osób.
- Naprawdę? Odznaka prefekta Ci nie imponuje? Głupoty gadasz. Prefekci zawsze mieli panienek na pęczki! – Wyszczerzył się. On chyba miał z powodu swojej gry w qudditcha, ale to już inna para kaloszy. – W dodatku nie lubisz mioteł? Kurde. To dziwna z Ciebie czarownica w takim razie. Ja tam tęsknię za quidditchem, ale cóż… Skoro wyleciałem z drużyny, to nie mam co tam dalej dla siebie szukać. – Wzruszył ramionami. Ktoś inny zajął jego miejsce, ktoś inny był obrońcą. Nic w tym dziwnego, że Shepard podjął decyzję o niechodzenie na mecze. Byłoby to dla niego zbyt bolesne, kiedy zobaczyłby kogoś w niebieskiej szacie i to na jego pozycji…
- Jestem śliczny? – Parsknął śmiechem. To chyba było ostatnie określenie, jakie właściwie użyłby w stosunku do siebie. – Jedyną śliczną osobą tutaj jesteś Ty, więc przykro mi. Ja co najwyżej mogę być przystojny. – Akurat w to nie wątpił, że był. Wysoki, z ciekawą czuprynką, z zarostem, a łeb jak sklep miał… Nic, tylko go brać!
- Dopiero PO zlaniu mi skóry? Nie pomagasz. Ale no tak… Babska solidarność. Czego mógłbym się innego spodziewać? – Właściwie to niczego. Tak to już było, musiał się do tego przyzwyczaić. Kobiety zawsze trzymały się razem.
- Już ze mnie wudu zrobiłaś? – Nagle dotknął swojego przedramienia i pisnął: - Auuu! To bolało! –Był to w tym jednak więcej aktorstwa niż prawdziwych uczuć, ale przynajmniej bardzo się starał, aby dziewczynę jeszcze bardziej rozśmieszyć.
- To nie będzie długo, mój Kwiatuszku. Już prawie ukończyłem swoją powieść, dzięki rozmowie z Tobą, na pewno zakończę ją na Walentynki. – Dante nadal twierdził, że jest styczeń, a nie wrzesień… Ale chyba tego Gryfonka nie zauważyła.
- Naprawdę? – Pokręcił głową. Coś mu się nie podobało w tym, co powiedziała. Poczuł się jakby zapomniał o czymś naprawdę ważnym, ale niestety nadal nie potrafił sobie przypomnieć o co chodziło. Nic. Kropka. Pustka. Nie mógł tego przeskoczyć.
- Czy ja wiem… Gdy ktoś mnie się pyta jakie jest moje ulubione zaklęcie, zawsze odpowiadam, że Accio. Jestem takim bałaganiarzem, że nigdy nie potrafię znaleźć drugiej skarpetki. Dzięki Accio w jednej chwili mam ją w ręku. – Podrapał się po policzku.
- Wyrachowaną? Naprawdę zaczynam się Ciebie bać. – Pozwolił, aby pergamin powoli się zwinął.
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyNie 18 Sty 2015, 11:07

Oparła policzek na dłoni i przyjrzała mu się w momencie, kiedy odwrócił wzrok, spoglądając w miejsce, gdzie kiedyś znajdowało się dla niego coś ważnego. A przynajmniej takowe posiadała wrażenie...
Uśmiechnęła się.-W takim wypadku, nigdy nie znalazłam się w tym "pęczku"-Zaśmiała się.-Widzisz... Nie znam żadnego prefekta. A przynajmniej, nie zawracaj mi swoją osobą główki.-Powiedziała spokojnie. W Durmstrangu nie było na to czasu... Jedyne co miało dla niej znaczenie, to książki, które studiowała godzinami... I brat. Teraz? W Hogwarcie? Było zupełnie inaczej.
Zapewne normalna osoba spytałaby się chłopaka, dlaczego użył słowa "kiedyś" wspominając o odznace i miotle. Jednak to była Shay... Nie będzie ciągnęła za język, chyba, że ktoś sam będzie chciał mówić. Choć Dante chyba nie pozostawiał jej wyboru, prawda? Była cholernie ciekawską osóbką. Ją interesowało praktycznie wszystko! Więc nic dziwnego, że i to przykuło jej uwagę.
-Nawet mi nie mów! Jak o nich pomyślę, to ciarki przechodzą mi po plecach. Ble, miotły.-Zrobiła dziwną minę.-I nie rozumiem tej całej gry... Bo powiedz mi, co jest takiego fascynującego w lataniu za jakąś kulą... Czy próbie trafienia nią w obręcz...-Zmarszczyła delikatnie brwi. Nawet nie potrafiła udawać fanki... Naprawdę. W momencie kiedy wszyscy idą oglądać i kibicować drużynom, ona chadza sobie po błoniach, jak to ma w zwyczaju robić.
-Dlaczego Cię wyrzucili?-Spytała spokojnie.-Podrywałeś siostrę kapitana czy co?-Uśmiechnęła się, jakby doskonale wiedziała, że pytanie, które zadała wiązało się z czym o wiele większym.
Co takiego stało na przeszkodzie aby ponownie wstąpić do drużyny? Ona zawsze była zdania, że jedyną przeszkodą, jedynym ograniczeniem jesteśmy my sami. A raczej umysł, który nam te wszystkie propozycje serwuje.
Użyła tego określenia raczej jako prześmiewczego, jednak jak uważa. Niech będzie śliczny. Zaśmiała się i pokręciła głową.-O nie, nie zwalaj tego na mnie!-Powiedziała. Nie mogła być śliczna! Toż to skandal przecie!-Marzenie ściętej głowy...-Zaśmiała się ponownie. Tak to brzmiało, prawda? Nigdy dobra w powiedzonkach nie była. Ajć.
-Nie wierzę w babską solidarność. Ona nie istnieje.-Powiedziała z szerokim uśmiechem.-Zareagowałabym dopiero PO, bo chciałabym zobaczyć Ciebie kulącego się pod spojrzeniem dziewczyny. Tyle.-Spojrzała na niego. I taka była prawda. Zawsze miała więcej kolegów niż koleżanek, bo dziewczyny to bardziej złożony interes.
Zaśmiała się, przy czym zakryła usta dłonią. No! Bo jeszcze ich wyrzucą! A ona miała do przestudiowania jeszcze trzy książki!-Nie wiedziałam, że to tak szybko zadziała! Lepiej mniej się na baczności Dante. -Zmrużyła lekko powieki, jakby w tym celu chciała mu jakoś zagrozić...
-Już mam przydomek? Super. Czemu jeszcze nie wymyśliłam dla Ciebie? -Wydęła lekko wargi, jakby była bardzo niezadowolona z tego faktu.
Szczerze? Nawet nie zwracała na to uwagi, bo chyba niczego się nie doszukała. Nigdy nie szukała niczego między słowami. Nie obliczała sobie w głowie. Bo to nie miało żadnego znaczenia, prawda? To był jedynie czas...
-Naprawdę co.-Spojrzała na niego. -Czy naprawdę tak uważam? Czy naprawdę tak jest?-Wzruszyła delikatnie ramionami i spojrzała na swojego towarzysza. -Wszystko zależy od tego, w co Ty wierzysz.-Jednak tak, była przekonana co do tego o czym mówiła. W końcu bezpodstawnie nie otwierałaby by ust, prawda? Gadanie aby gadać...
-Ale z Ciebie leniuch!-Zaśmiała się.-Nie mówię, że jestem ideałem. Ale wolę zrobić coś sama niż korzystać z pomocy. Magii czy kogokolwiek.-Uśmiechnęła się delikatnie. Choć nie uważała, aby pomoc była zła. Jej słowa dotyczyły konkretnych przypadków.
-Mnie? Przecież jestem ślicznym Kwiatuszkiem. Czego tu się bać.-Udała jego ton głosu i uśmiechnęła się szeroko. Prawie jak szaleniec. Bo była szalona... Była wariatką. I nic tego nie zmieni... Taka się urodziła. Więc czemu miałaby się przed tym bronić?
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyNie 18 Sty 2015, 14:29

- To może dobrze, co? – Spojrzał na dziewczynę z uśmiechem. – Nie znalazłaś się w tłumie dziewcząt, które wzdychają do różnych szkolnych idoli. Nie podążasz więc za przyjętymi ogólnymi kanonami. Jesteś wyjątkowa. Jak Twoje różowe włosy. – To dopiero podsumowanie!
- Mam Ci nie zawracać swoją osobą główki? A dlaczegoż to? Sama rzuciłaś książki na mój stolik, zaczęłaś rozmowę, kleks nam powiedział prawdę i jeszcze powiedziałaś, że zaczęłaś mnie masakrować. Naprawdę uważasz, że tak nagle przestanę Ci zawracać głowę? O nie, nie, mój Kwiatuszku. – Użył jeszcze raz tego określenia. Chyba mu się spodobało. – Skoro już poczyniliśmy pierwsze kroki w znajomości, umówiliśmy się na czekoladę, teraz nie ma już odwrotu. Nikt nie da nam żadnego zmieniacza czasu, abyśmy nagle o sobie zapomnieli. – Taaa jasne… Wystarczyło jedynie zachorować jak Dante i niektóre wspomnienia uciekają.
- Ja broniłem. Lubię czuć wiatr we włosach. Na miotle… Czuję się wolny, nie czuję trosk. – Wzruszył ramionami. – Chciałbym, aby wywalono mnie za taką głupotę, ponieważ wtedy mógłbym się zemścić. Co prawda zemsta i knucie to domena Ślizgonów, ale Tiara Przydziału i tak miała ze mną niezły problem.
- Powiedzmy, że wyrzucono mnie z powodu pamięci, która była dziurawa niczym ser szwajcarski. – Nigdy nie rozmawiał o tym co mu się stało oprócz z uzdrowicielem, który przychodził do domu. Może powinien spróbować? – Widzisz… Myślę, że teraz jest styczeń, niedawno był Nowy Rok… A tak naprawdę wcale nie jest, prawda? Takie życie. Raz uczestniczysz w imprezie życia, a dzień później powracasz do szkoły i niczego nie poznajesz. – Nie powiedział wprost o co mu chodziło. Chyba jednak się wstydził, aby opowiadać o tym nowopoznanej osobie.
- Nie istnieje? Ja tam twierdzę, że tak. Szczególnie, jeśli chcecie dopiec jakiemuś chłopakowi, bo zrobił coś naprawdę okropnego. – Pokręcił głową.
- Kulącego pod wzrokiem dziewczyny? Może Ty kiedyś sprawisz, że będę się kulił. Nie jestem dumnym Gryfonem, ja się łez i słabości nie boję. Ja po prostu więcej niż inni się uczę. – Wzruszył ramionami.
- W co ja wierzę? Nie mam zielonego pojęcia, chyba już zapomniałem w co ja wierzę. – Nagle jakoś posmutniał z tego powodu. Biedny, smutny Dante.
- Leniuch. Tak. Nie da się ukryć. Ale po co robić gorszy bałagan niż jest, tylko dlatego, aby znaleźć skarpetę? – Nie widział nawet żadnego logicznego wytłumaczenia, aby to robić.
- Jesteś szalonym Kwiatuszkiem.
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyNie 18 Sty 2015, 16:26

Uśmiechnęła się szeroko, jakby powiedział coś, co chciała usłyszeć, coś co nie siedzi jedynie w jej głowie. Nie trudno było dostrzec prawdę o Shay, bo miała ją na wyciągnięciu ręki. Nie wszyscy jednak chcą wiedzieć o ludziach. Dochodzą jedynie do momentu, który jest dla nich wygodny... A według niej jest to coś okropnego. Bo ludzie to naprawdę fascynujące stworzenia! Mieli tyle do zaoferowania.
-Powiedzmy, że mój gust idzie w kierunku innym niż postać szkolnego idola. -Zaśmiała się. -Nie lubię prostych rozwiązań. Bo co jest w nich ciekawego? Nic. Nie wyzwalają w ludziach tej chęci poznania końca historii, bo tak naprawdę go znają.-Wzruszyła lekko ramionami. Nie wiedziała czy dobrze to opisała... Czasem brakowało jej słów do opisania tego, co siedzi w jej głowie. Było tego tak wiele... Jesteś wyjątkowa. Gdzieś to słyszała, a gdy uwierzyła te słowa straciły na swojej wartości.
Zaśmiała się.-Nie, nie. To ja tutaj robię za osobę, które nie daje spokoju ludzkim myślom. -Powiedziała.-Wiesz na co się piszesz? Pewnie nie. To wyzwanie. Więc daję Ci jeszcze chwilę czasu... Masz minutę na opuszczenie tego miejsca i zdecydowanie, czy jesteś gotów na taką wielką przygodę jak ja.-Uśmiechnęła się się szeroko.
Ostrzegała.
-Jak można zapomnieć o kimkolwiek kogo się spotkało? -Zmarszczyła delikatnie brwi, jaki ten fakt bardzo ją zaciekawił. Bo tak było. Ona nie potrafiła zapomnieć, nie potrafiła powiedzieć, że jest obojętna... Nie potrafiła. Nie chciała. Możność czucia to najlepsze co nas spotkało.
Uśmiechnęła się szeroko, w kierunku chłopaka. Jakby tym gestem potrafiła rozmazać jego szare myśli. Posiadała taki dar, trzeba jej było tylko na to pozwolić.
-Prawdziwą sztuką jest czuć się wolnym, bez tych wszystkich dodatków. Ja czuję się wolna, nie mam trosk... A nie robię niczego konkretnego.-Wzruszyła delikatnie ramionami, ponownie się uśmiechając. Jednak ten był chyba zarezerwowany jedynie dla niej.
-Nie mów mi, że wierzysz w to całe gryfon-odważny, krukon-oczytany, ślizgon-wredny a puchon-bierny...-Uniosła brwi i spojrzała na chłopaka, jakby się na nim zawiodła. Uśmiechnęła się delikatnie. Każdy miał w sobie coś z ślizgona czy puchona. A przydzielanie ludziom metek jest czymś, czego unika jak ognia.
Powoli dochodziły do niej informacje, które właśnie otrzymała. Z powodu utraty pamięci? A przynajmniej częściowego... Mhm, teraz to już w ogóle ją zaciekawił. Skubany.
Przegryzła mocno wargę, jakby próbowała to zrozumieć. W jej głowie pojawiło się tyle pytań, na które odpowiedzi nawet on mógłby nie znać. Widziała, że nie był to temat o którym chciałby rozmawiać. Nie znali się. Jednak czy to nie przy obcej osobie najłatwiej jest z siebie wszystko wyrzucić?
-Racja... Teraz mamy początek roku szkolnego...-Powiedziała.-I co jest w tym złego? To czyni Cię gorszym? Bzdura!- Pokręciła główką, jakby coś jej się tutaj nie podobało. I co? Miała patrzeć na niego z politowaniem? Był po prostu inny. Na swój sposób nawet wyjątkowy... Nie ma sytuacji bez wyjścia, coś można było z tym zrobić.
-Miałam podobnie... Raz po prostu się tu pojawiłam. Nie znałam nikogo, mój język nie był taki dobry...-Uśmiechnęła się do chłopaka. On zdradził jej kawałek swojej tajemnicy, to ona zdradzi mu kawałek swojej. Niech to będzie ich wspólny sekret.
-Czy ja wiem... Nie bawi mnie takie zachowanie.-Zaśmiała się.-Choć kto wie. Jestem jedynie kobietą, kto wie, co wpadnie mi do głowy?-Wzruszyła ramionami, jakby nawet się tym nie przejmowała.
Zaśmiała się.-Zależy co takiego nabroisz.-Powiedziała i puściła w jego kierunku oczko.-Łzy i słabość to coś, co nas tworzy Dante. Nie trzeba się tego bać...-Powiedziała z uśmiechem.
A ile Shay na ten temat wiedziała. Nawet nie zdawał sobie z tego sprawę.
-To nie jest trudne... Nawet jak nie pamiętasz. To się nie zmienia. Wciąż jesteś tym, kim byłeś sprzed roku.-Powiedziała i zaczęła bawić się okładką książki.
-Może po prostu najlepiej zrobić porządek? Tak, aby wiedzieć gdzie coś leży... Tyle.-Uniosła lekko brwi i zaśmiała się.
-Dziękuje.-Uśmiechnęła się szeroko. Brzmiało jak komplement i tak to właśnie przyjęła.
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyNie 18 Sty 2015, 21:22

Dante potrafił rozmawiać z każdym, być może dzięki swojemu pozytywnemu spojrzeniu na świat. Nie potrafił się nie śmiać za każdym razem, nie potrafił nie opowiadać żartów, nie potrafił ignorować drugą osobę. Chciał ją poznać, dowiedzieć się czegoś więcej. Nic w tym dziwnego, że pragnął mieć jak najwięcej przyjaciół, ale nie tylko takich na papierze, ale prawdziwych, którym on będzie mógł pomóc oraz którzy będą mogli go wspomóc w przykrych czasach.
- Skoro nie szkolny idol, to może szkolny rozrabiaka? – Przyjrzał się raz jeszcze jej różowym włosom. Naprawdę go fascynowały. Czy miała jakieś dodatkowe zdolności czy po prostu je farbowała? Właściwie to nigdy nie poznał żadnego metamorfomaga osobiście, więc gdyby dziewczyna okazała się mieć takie zdolności, byłby naprawdę zaskoczony oraz zaszczycony.
- Ja słyszałem inną teorię. Podobno idole wcale nie są tacy, na jakich się kreują. W środku skrywają tajemnice, które są zarezerwowane tylko dla najbliższych osób. Ale co ja tam wiem? Dla mnie to już przeszłość. Tęsknię jednak za hasłem do łazienki prefektów. – To była najlepsza lokacja w całym Hogwarcie. Uwielbiał przesiadywać w wielkiej wannie godzinami. Teraz musiał się zadowolić łazienką w dormitorium, w której niestety nie było aż tak przytulnie, a w dodatku zawsze dobijali się do niego kumple. Okropność.
- Mam uciekać z tej biblioteki? Teraz? Zaraz? Już? – Spojrzał na nią i pokręcił przecząco głową. – Mój Szalony Kwiatuszku, biblioteka to mój drugi dom. Jeśli chcesz mnie znaleźć, zawsze jestem tutaj, przy tym stoliku. Zawsze zawalony książkami oraz pergaminami. Czy piątek, świątek czy niedziela. Zawsze jestem tutaj. Nie ma więc mowy o tym, abym opuścił to miejsce. Nie teraz. Nie póki nie wyjawisz mi swojego cudownego planu. Nie dopóki mnie nie zmasakrujesz ostatecznie. – Bardzo spodobało mu się to określenie – zmasakrować. Miało jakąś siłę.
- Czasami się tak dzieje. Trauma, złe przeżycia, niektórzy z rozpaczy każą sobie wymazać niektóre partie wspomnień. Jesteśmy czarodziejami, możemy robić takie rzeczy. – Mówił tutaj przede wszystkim o Zaklęciu Zapomnienia. – Mam nadzieję jednak, że nigdy nie będziesz musiała rzucać na siebie tego uroku, ponieważ nikt Cię nie skrzywdzi na tyle, abyś się do tego posunęła. Ale czasami… - Wzruszył ramionami.
- I tutaj różnimy się ze sobą. Tutaj trzyma mnie wiele obowiązków. Niby straciłem dużo, a jednak wciąż znajduję wiele spraw, którymi muszę się zająć. Nie mogę ich tak po prostu rzucić, biec boso przez świat, śmiać się radośnie. Być może zaczynam tracić w sobie coś z dziecka. Więc… Mój słodki Kwiatuszku ciesz się, że jesteś dzieckiem i nie masz trosk. Niech ten stan utrzymuje się jak najdłużej. Nie pozwól, aby śliczną główkę zaprzątały jakiekolwiek złe myśli ani nie wplątuj się w sprawy, które będą ciągnąć Cię na dół. – Kto by pomyślał, że Shepard potrafił udzielać takich rad? Widział jednak wiele błędów, które popełnił. Być może przez chorobę otrzymał nową szansę, aby stać się kimś nowym, ale i tak nadal nie potrafił uwolnić się od przeszłości, a nawet nie chciał tego zrobić. Dlaczego? Taki już był. Nie umiał siebie przeprogramować.
- Tiara Przydziału nigdy się nie myli, ale… Zawsze możesz dokonać swojego wyboru. Zagląda w Twoje serce i odczytuje Cię bardzo łatwo. Jeśli nie chcesz trafić do Slytherinu, nie trafisz tam. Bo masz wypisaną tą prośbę na sercu. – Odpowiedź Dantego była nieco przewrotna, ale o to właśnie chodziło.
- Gorszym? Nie, nie czuję się przez to gorszy. Nic z tych rzeczy. Czuję się tylko i wyłącznie zagubiony, ponieważ nie wiem co jest już jawą, co jest snem, a co jest moim wspomnieniem. Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że właśnie siedzę na ławce na błoniach i przypominam sobie rozmowę z Tobą. I miała ona miejsce bardzo dawno temu, może dwa lata wstecz. – Było widać, że lekko się speszył. Nie oczekiwał jednak zrozumienia ani łaski. Po prostu mówił o swoich odczuciach. Dobrze mu się rozmawiało z Gryfonką. Nie ciągnęła go za język, a on sam opowiadał jej na niezadane pytania.
- W takim razie skąd jesteś? – zapytał, kiedy dziewczyna powiedziała mu o tym, że jej język angielski wcale nie był taki dobry na początku. Dante był rodowitym Anglikiem, a nawet nie wychwycił żadnego dziwnego akcentu. Nic. Czysta mowa. A może nie skupił się na tym dostatecznie?
- Kobiety. Najbardziej nieprzewidywalne istoty. Być może dlatego mam taki problem z tą książką. Gdyby kobieta chciała napisać referat o tym, co się dzieje w jej głowie, pewnie nie starzyłoby jej na to życia. Zresztą… My też potrafimy być skomplikowani. Każda istota, która potrafi myśleć samodzielnie, jest skomplikowana. Taki już jest ten świat. Fascynujący poprzez swoją różnorodność. – Uśmiechnął się lekko.
- Oh. Ja dużo rzeczy mogę nabroić. Filch będzie musiał wyciągnąć moją starą kartotekę. Pomimo tego, że próbowałem się pilnować, on zawsze miał na mnie jakiegoś haka. Zresztą… Powiadają, że zasady są po to, aby je łamać. Hogwart to wspaniałe miejsce, które łączy naukę magii razem z nauką przyjaźni, nauką zabawy oraz odkrywaniem swoich nowych pasji. To niewiarygodna i nieustająca przygoda. Nigdy nie chciałbym opuszczać murów tej uczelni.
- Tak myślisz? Nadal jestem tym samym chłopakiem? – Pokręcił głową. – Mam wrażenie, że cały czas się zmieniam. Nie przypominam już przestraszonego Krukona, kiedy tutaj po raz pierwszy trafiłem. Nawet odbicie w lustrze jest zupełnie inne.
- Problem w tym, że jestem facetem. Nie umiem utrzymać porządku, nawet na talerzu. Jeśli kiedyś przyjdzie mi brać ślub, będę musiał chodzić na kurs eleganckiego jedzenia. Zapewne wyrzucę pieniądze w błoto, bo zapomnę o wszystkich zasadach, kiedy tylko się napiję.
Jenny Cordiel
Jenny Cordiel

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyPon 19 Sty 2015, 23:50

Drzwi do biblioteki otworzyły się niezbyt szeroko i do środka wkroczyła lewitująca sterta książek. Gdzieś za nimi włóczyły się niezbyt długie nogi przykryte w całości długą do ziemi, kwiecistą spódnicą z lekkiego materiału, który falował przy każdym jej kroku, to ukazując kształt jej kończyn, to znów wybrzuszając się z przodu, co zupełnie odbierało cały urok. A wszystko przez to, że nogi kryjące się pod spódnicą szły z prędkością, która przy tak niskim wzroście mogła być uważana za zawrotną. Tak, Jenny Cordiel, była prefekt Ravenclawu, śpieszyła się jak Filch do zamiatania podłogi i była całkiem podirytowana, że sterta książek spowalniała jej marsz. Trzeba było oddawać na bieżąco zamiast kumulować księgi w dormitorium do momentu, w którym dojście do łóżka stawało się wyzwaniem. A gdyby nie znała zaklęcia, dodatkowo musiałaby latać w tę i nazad kilka razy, przepraszając panią Pince za zamieszanie i przetrzymywanie jej cennych zbiorów.
Nagle "BUM!!!". Książki bez gracji opadły na czystą podłogę (wszyscy wiedzą dlaczego najlepiej posprzątane jest w bibliotece, ach, romantyczna dusza z tego woźnego), przyciągając niechcianą uwagę i groźne spojrzenia bibliotekarki, którymi wciąż była obrzucana, mimo iż Irma Pince wyraźnie ją polubiła.
Mała blond istotka w końcu ukazała się w całej kwiecistej i promiennej okazałości, z rumieńcami na twarzy i chęcią wytłumaczenia się w głowie.
- Pani Pince, niech mi pani wybaczy, musiałam dokończyć lekturę, a kiedy przychodzę oddać książkę, wracam z trzema kolejnymi, więc sama pani widzi że to nie ma większego sensu. - powiedziała na jednym wydechu, aż w końcu łapczywie złapała powietrze. Była zmęczona energicznym marszem przez korytarze, choć starała się nie pokazywać światu jak bardzo słaba jest jej kondycja. - To ja odniosę. - dodała szybko, zanim bibliotekarka zdążyła wymyślić co zrobić z Krukonką, która nie pilnowała terminów. Ruszyła między półki, a ze sterty co chwilę ubywała książka, która najpierw trafiała w jej ręce, a dopiero potem na właściwy dział. W końcu zostało ich tylko kilka, a Yenna właśnie odkładała księgę na półkę z zielarstwem, kiedy usłyszała znajomy głos w strzępku cichej rozmowy. Zerknęła na ludzi zgromadzonych w bibliotece - kilka pierwszorocznych, kilka obojętnych jej Krukonów, różowowłosa dziewczyna, którą kojarzyła jedynie z widzenia i chłopak podobny do Dantego. Odkąd zniknął w zasadzie ciągle widywała kogoś do niego podobnego. Często były to jej przywidzenia, dlatego starała się nie zwracać na to uwagi. Jednak ten głos, ten sposób mówienia, maniera i wygląd zbyt podobny do Krukona z jej wspomnień sprawiły, że nie mogła z czystym sumieniem stwierdzić, że to nie on, a jednocześnie bała się podejść i sprawdzić. Poza tym... czy to było jeszcze dla niej ważne? I... OMÓJBOŻECZYONNAMNIESPOJRZAŁ?! - krzyczały jej myśli, a sama Jenny schowała się za regałem, pełna gorzkiej świadomości, że będzie jej tu dane siedzieć, dopóki Dante nr 2 sobie nie pójdzie. Nie chciała wiedzieć czy był prawdziwy, czy nie. Ledwo pozbierała się po tym jak ją zostawił.
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyWto 20 Sty 2015, 00:21

Dante dalej rozmawiał z dziewczyną o różowych włosach i praktycznie na niej skupił swoją uwagę. Nie usłyszał żadnego ŁUBUDU, ponieważ stolik przy oknie był o wiele za daleko od źródła dźwięku. Może to dobrze? Yenna przez chwilkę mogła czuć się całkowicie bezpieczna…
Do czasu oczywiście.
- Mam wrażenie, że cały czas się zmieniam… - Mówił dalej Dante. Dużo mówił, otwierał się na nowopoznaną dziewczynę. Potrzebował takiej szczerej rozmowy, a właśnie przy Shay poczuł się swobodnie, tak jakby Gryfonkę znał od bardzo dawna. Nie wiedział czym było to spowodowane. W pewnym momencie odwrócił głowę i zobaczył ją. Nadal była drobna – niziutka oraz chudziutka. Nigdy nie wyglądała na swój wiek.
- Przepraszam, chyba coś sobie przypomniałem. – Próbował sobie poskładać wszystkie fakty w głowie. Ostatnim wspomnieniem, które miał w głowie było wspólne oglądanie pokazu fajerwerków. Stali obok siebie na błoniach, trzymali się za ręce, podziwiali widoki. A potem? Potem nie było już niczego. Nagle pojawił się w domu, a rodzice opowiadali o jakiejś chorobie. I jeszcze ten wścibski uzdrowiciel, który pytał o jego życie prywatne.
Podniósł się z miejsca. Dante przez te pół roku albo i więcej zdążył urosnąć o całe dwa centymetry. Skubaniec! Teraz naprawdę wyglądał jak prawdziwy wieżowiec. W dodatku roztrzepana fryzura dodawała mu kilka centymetrów. Yenny zdążyła się schować pomiędzy półkami. Nie było to dla niego zbyt wielką przeszkodą. Pomachał do Gryfonki na znak, że zaraz wróci. Oparł dłoń o półkę, odwrócił się na piętach w stronę Krukonki.
- A dzień dobry Pani! A co to chowanie się miedzy półkami? Czyżbyś mnie próbowała przyłapać na zdradzie? Przyrzekam, że nic nie robiłem, tylko rozmawiałem. Naprawdę! – To chyba były najgłupsze słowa, które można było usłyszeć z ust swojego byłego chłopaka, którego tak dawno się nie widziało. A Dante? Zdawało się jakby nie widział w tej całej rozłące problemu… Bo o niej nie pamiętał, więc wolał ją sobie nie zaprzątywać głowy.
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyCzw 22 Sty 2015, 20:31

Rozmowa nie powinna być czymś trudnym. Była raczej przyjemna, dzięki niej mogliśmy się z kimś zapoznać, dojrzeć jego osoby. Konwersacja zbliża do siebie ludzi, pozwala im nawiązać nić pewnego porozumienia. A to Shay uwielbiała najbardziej, kontakt z ludźmi. Przez długi czas była zamknięta, dlatego teraz nie uciekła od towarzystwa, wręcz go poszukiwała. Bo ileż można słuchać własnego głosu w głowie!
Zaśmiała się.-Rozrabiaka? Nieee... To tak, jakby powiedziała, że mam tylko jeden ulubiony kolor!-Ponownie się zaśmiała i pokazała mu język.-Nie mogę pozwolić aby inne kolory poczuły się samotne i się zmarnowały.-Powiedziała.
A ta jej metafora była całkiem trafna z jej przekonaniami.
Nie, była jedynie zwykłą dziewczyną, która stwierdziła, że zrobi sobie kolorowe włosy. I nie użyła farby, nie w tym przypadku. Pierwszy raz zafarbowała swoje włosy w bardzo młodym wieku, a jej śliczny, jasno-blond kolor zniknął, pogrążając matkę w niezłej żałobie. Potem użyła eliksiru, znacznie trwalsze i zdrowsze dla włosów.
-Nikt nie jest taki, jak nam się na początku wydaje. Cóż, a przynajmniej większość nie trzyma siebie jak na otwartej dłoni.-Uśmiechnęła się, jakby naprawdę było to dla niej niezrozumiałe a nawet troszkę głupie... Bo jak tak można? Dla niej, równało się to z nie akceptacją samego siebie... A to jest dopiero smutne.
Podniosła spojrzenie i uśmiechnęła się do chłopaka.-Nie wątpię. Pełen luksów i swoboda, co?-Uniosła delikatnie brwi. Czyżby i Shay kiedyś tam wpadła? Może? Może udało jej się zdobyć hasło, lub wślizgnąć się tam kiedy nikt nie patrzał... Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a co jeżeli po prostu się wtedy zgubiła?
-Stawiasz przede mną niezłe wyzwanie, Śliczny.-Zaśmiała się.-Ale mam Cię tak zmasakrować... Teraz? Tutaj? No jak tak można. Nie masz litości dla tych biednych ksiąg? Nie obiecują, że nie stanie się im krzywda... Jeżeli oberwą przypadkowo, nie zabijaj...-Podniosła delikatnie dłonie do góry, na znak swojej niewinności... Bo była niewinna!
-Mówisz o zapomnieniu tego, co nam się przytrafiło? Nieważne, jak bardzo zostaliśmy zranieni... Nieważne, że wspomnienia wypalają w nas dziurę... Nie można tak zrobić, nie można pozbawić nas czegoś, co jest nasze. A jeżeli SAMI chcemy zrzucić na siebie taki los? Jest mi szczerze żal takich ludzi... Bo to nie dobre rzeczy, nie te przyjemne i dla nas miłe... To właśnie cierpienie i ból nas kreuje, Dante. -Spojrzała na niego, a w jej sposobie wymowy i postawie, dało się coś wyczuć. Przekonanie? Siłę? Tak... Gdy spojrzysz na nią, zobaczysz beztroskie dziecko, dziewczynę, która nie ma żadnych zmartwień a uśmiech nigdy nie schodzi z jej twarzy. Owszem, zawsze taka była... Jednak to ludzie, którzy najbardziej cierpieli najwięcej się uśmiechają i ten uśmiech chcą przekazać innym.
Nie wyglądała, a jednak była bardzo silna. Nikt jednak tego nie powie, nikt jej tego nie przyzna. Bo nikt nie wie. Najważniejsze, że ona wie... Nikt Cię nie skrzywdził, Shay?
Jego następna słowa ją dotknęły. Nie miała tego na myśli, nie chodziło jej o rzucenie tego wszystkiego i ucieczkę, zrzucenie odpowiedzialności z barków... Za kogo on ją miał? Beztroską, głupiutką małolatę? Która naprawdę nic wie o świecie?... Spojrzała w kierunku okna i zaczęła zastanawiać się nad jego słowami. Zadziwiająco łatwo jej się z nim rozmawiało, jakby naprawdę mogła powiedzieć mu to wszystko, co dźwiga sama od kilku lat... Bo nikt nie pofatyguje się, nie spyta, czy by jej nie pomóc... Nigdy nie spojrzy na nią tak samo jak ona... Bo nawet nie chce tego dostrzec. Ludzie zwykle unikają tego, co widzą i skupiają się na tym, co chcą zobaczyć... Dlatego nie zamierzała wyprowadzać Dantego z błędu... Nie chciał psuć jego iluzji, nie chciała pomóc mu w rozszyfrowaniu samej siebie. Niech się postara... Niech zobaczy, jaki naprawdę może być ten Kwiatuszek...
Wzruszyła delikatnie ramionami.-Jakim cudem Tiara może zajrzeć w głąb Twojego serca, skoro sami czasem go nie znamy? Jak ktoś, czy coś, może powiedzieć kim jesteśmy, skoro sami tego nie wiemy? -Zadała te pytanie, nie oczekując nawet na nie odpowiedzi.
Uśmiechnęła się do chłopaka. -Przestań się zastanawiać. Przestań myśleć, dedukować. Bo sam widzisz, że dobrze na tym nie wychodzisz. A po co Ci to? -Uniosła delikatnie brwi i zaśmiała się pod nosem. -A jeżeli będziesz miał naprawdę problem z odnalezieniem się w czasie. Zawsze masz mnie. Ja Ci powiem.-Uśmiechnęła się szeroko.-Choć nie gwarantuje, że będę idealna... Widzisz. Ja sama nie wiem, czy za chwilę po prostu stąd nie odejdę, odciągnięta przez coś co może nawet nie istnieje...-Zaśmiała się, jakby z własnej osoby.-Potrafię się zamknąć... Jakby moja podświadomość coś mi pokazała, a wszystkie bodźce zewnętrzne przestały istnieć.-Lekkie wzruszenie ramionami i szybkie spojrzenie na krukona.-I nie mogłabym być Twoją przewodniczką. Mam tendencje do gubienia się nawet na prostej drodze...-Owszem. Bo jak tutaj trafiła? Właśnie przez swój wybitny zmysł orientacji.
Swoje pochodzenia zawsze ukrywała, nie z powodu wstydu... Ale tego, że to łączyło się z innymi pytaniami, na które odpowiedzi nie mogła udzielić. A chciała.-Z małego miasteczka, w Szwecji.-Powiedziała.
-Racja. To co mamy najcenniejsze, jest w nas gdzieś głęboko ukryte... Nie wiemy o tym. Jednak naprawdę tak jest. Fascynujący pod każdym względem... Nasz sposób bycia, rozumowania...-Przegryzła delikatnie wargę. To nie fair, że zabrał jej wszystkie dobre argumenty. Już zamierzała mu to wytknąć, może nawet się w tej kwestii podroczyć... Ale nie zrobiła tego. Po prostu uśmiechała się do własnych myśli.
-Oh, Flich to naprawdę nie wie czasem, co się dzieje tuż pod jego nosem.-Zaśmiała się.-Dziwne, że taki chłopak jak Ty dał się złapać. Wręcz w to niemożliwe.-Powiedziała i pokręciła delikatnie głową. Jakby w to nie wierzyła.-Nikt nie chce ich opuszczać. Tu jest świetnie! Zakochałam się w tym miejscu już pierwszego dnia, więc coś w tym musi być.-Pokiwała głową.
-W tym momencie. Nie chodziło, że wcale się nie zmieniasz.-Wzruszyła lekko ramionami.
-Nie rozumiem. To, że jesteś facetem oznacza, że musisz mieć bałagan? Chyba nie widziałeś mojego dormitorium!-Zaśmiała się... -Ślub? Ble. Wystarczy szybka ceremonia na plaży. Z księdzem... I może świadkami.-Powiedziała.-Po co od razu wydawać fortuny na coś, co i tak będzie trwało jedynie kilka godzin.-Powiedziała.
Potem stało się coś dziwnego. W sumie to nawet nie wiedziała co dokładnie, bo w jednej chwili rozmawiała z chłopakiem, a później ten wstał i ruszył w kierunku jakieś dziewczyny. Delikatnie zmarszczyła brwi... Ukhm, czyżby to była a jego dziewczyna? Postukała kilka razy palcem o książki i oparła podbródek na zaciśniętej pięści.
Co powinna zrobić? Pójść, zostać? Serio?...
Jenny Cordiel
Jenny Cordiel

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyCzw 22 Sty 2015, 21:16

Na początku przesiadywała w bibliotece przez większość czasu, całymi godzinami, niemal zapominając o jedzeniu i piciu. Częściej gapiła się pustym wzrokiem w przestrzeń niż spędzała ten czas w bardziej pożyteczny sposób, co zresztą odbiło się na jej ocenach. Tak było przez pierwszy miesiąc, może dwa. Potem straciła wiarę, że Dante jeszcze kiedyś wróci - w końcu mógł zapomnieć o swojej dziewczynie, ale z pewnością nie o bibliotece. Z czasem biblioteka stała się miejscem, do którego przychodziła niechętnie i tylko kiedy musiała, stąd też brały się głupie wymówki, każda kolejna bardziej wymyślna od poprzedniej, które przedstawiała pani Pince by uniknąć szlabanu. Ta kobieta nie znała litości... potrafiła byś miła, ale trzymała się zasad jak ostatniej deski ratunku.
Odwróciła się twarzą w stronę książek, udając, że poszukuje pilnie jakiegoś tomu, aż tu nagle z boku rozbrzmiał głos – niby bardziej męski niż go zapamiętała, ale wciąż znajomy, jedyny w swoim rodzaju. Wzdrygnęła się i znieruchomiała z palcem na grzbiecie jednej z książek. Wiedziała, że nie może dłużej sobie wmawiać, że to nie on... to wszystko za bardzo do siebie pasowało, jak ostatni puzzel do całego ogromnego obrazka. Pobladła, zaczerwieniła się, znowu pobladła. A potem na niego spojrzała.
Ciemnoniebieskie oczy zlustrowały jego postać od stóp do głów, między brwiami pojawiła się maleńka zmarszczka, kiedy zauważyła, że znów urósł, kiedy jej wzrost uparcie stał w miejscu. Skupiła się na jego twarzy – na zaroście, na ustach wygiętych w ciepłym uśmiechu, na oczach, które wydawały się trochę zagubione. Najpierw chciała rzucić się w jego ramiona, ale zanim zrobiła jakikolwiek krok uświadomiła sobie, że on już nie jest jej. Ani trochę. Zapanowała nieco niezręczna cisza, a do Jenny dopiero w tym momencie dotarło to co powiedział. Zacisnęła dłonie w piąstki i stanęła do niego przodem, uparcie starając się nie wybuchnąć złością, co groziło wyrzuceniem z biblioteki.
- Żarty sobie robisz?! – głośno „szepnęła”, co brzmiało trochę jak prychnięcie kota. – Możesz sobie gadać z kim chcesz, Shepard, nie obchodzi mnie to! – kolor jej twarzy przypominał ćwikłę, a oczy zmrużyły się niebezpiecznie. Oczywiście zadzierała głowę, by w ogóle móc na niego patrzeć, co z boku musiało wyglądać przekomicznie.
Wściekłość zupełnie zablokowała racjonalne myślenie,które ulokowało się gdzieś na dnie jej umysłu i zapadło w słodką drzemkę. Nie miała ochoty zapytać gdzie był i dlaczego się nie odzywał, w jej rozumowaniu był zwykłym dupkiem i miała szczerą ochotę mu przywalić, choć by tego dokonać musiałaby lewitować.
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyPią 23 Sty 2015, 19:32


Dante Shepard stał oparty o półkę. Wpatrywał się w Yennę. W przeciwieństwie do niego dziewczyna nie zmieniła się ani o cal. To sprawiło, że jego pamięć była naprawdę w głębokim szoku (o ile pamięć może odczuwać jakiekolwiek uczucia). Krukon wpatrywał się w Małą, uśmiechając się ciepło. Poczuł dziwną falę wspomnień, która zaczęła napełniać jego umysł. Pamiętał dotyk jej delikatnej skóry, przypomniał sobie jak trzymał ją za rękę. Dokładnie czuł na całym ciele, jakie to było uczucie, kiedy trzymał ją całą w ramionach, tak jakby chciał ją uchronić przed całym złem. Nawiedziła go wizja wspólnego czytania książek, kiedy siedzieli naprzeciwko siebie przy ulubionym stoliku i zerkali znad lektury, a pod stołem trzymali się za ręce. Czuł powiew wiatru we włosach, kiedy zabrał ją na nocny przelot wokół zamku. Patrzył jak słabe promienie księżyca odbijają się w jasnych włosach. Wiedział ile warzyła, zdawał sobie sprawę jak lekka była. Myślami podążył za tymi beztroskimi chwilami, kiedy chwytał ją w pasie i podnosił wysoko, aby zobaczyła jak to właściwie jest, kiedy było się tak wysokim jak on. Powrócił do Zakazanego Lasu. Ściskał butelkę Ognistej Whisky, której raczej nie powinien posiadać. Śpiewał i rymował jednocześnie.
Te wszystkie wspomnienia, do których powrócił, wydawały mu się, być bardzo bliskie, tak jakby wydarzyły się dopiero niedawno. Wpatrywał się w Krukonkę i bezwątpienia ją znał. Tak mówiło mu jego doświadczenie, jego pamięć, jego umysł, nawet jego ciało. Zrobił jeden krok w jej stronę. Nadal ubierał się tak samo, jego niebieskie trampki były niezniszczalne. Przesunął dłoń po grzbietach książek, a ciepły uśmiech nie schodził z jego ust.
Yenna wpatrywała się w niego tak samo, jak on w nią. Tyle, że pamięć Sheparda pracowała na najwyższych obrotach. Poczuł jak profesor McGonagall wciska na jego głowę Tiarę Przydziału, a kawałek wyświechtanego materiału krzyczy „Ravenclaw!”. Widział jak złotowłosa dziewczynka o nazwisku Cordiel wyskakuje z rządka, a on cały czas ją obserwował. Po wyborze, podeszła do stołu Krukonków i została zgarnięta przez ówczesnego prefekta. Zaraz już siedział przy stoliku przy oknie, a ta sama mała dziewczyna położyła na jego stoliku książki i oznajmiła, że wszędzie jest zajęte i ma nadzieję, że nie będzie mu przeszkadzać. Przypomniał sobie swój pierwszy mecz quidditcha, swoją pierwszą wygraną. Szczerzył się jak głupi, a w dormitorium popisywał się tylko po to, aby niziutka dziewczyna zwróciła na niego uwagę. Zaraz wyciągnął błyszczącą odznakę z listu, czuł dłoń ojca na swoim ramieniu…
Jenny coś powiedziała. Dante zmrużył oczy. Ale… ale jak to? Patrzył na jej twarz. Jego głowa zignorowała to, że byli w bibliotece. Stali na polanie w środku Zakazanego Lasu. Słońce leniwie wychodziło zza chmur. Stali tak patrząc na siebie, a świat kręcił się dookoła nich. Położył dłoń na jej policzku i przesunął opuszkami palców w dół, po jej szyi. Był to najdelikatniejszy dotyk, jakim można było dotykać drugą osobę, w dodatku który lekko łaskotał.  Schylając się, przyłożył czoło do jej czoła. Nie zamykał oczu. Widział jak Yenna opuszcza jedną łzę. Tuż za nią toczy się kolejna. Oboje zaczynają płakać, a z chmur zaczyna padać deszcz…
Kiedy Dante powrócił do siebie, stał nadal w bibliotece. Nie opierał ręki o półkę. Wyglądał na przerażonego. Oddychał głęboko, klatka piersiowa unosiła się bardzo szybko. Zrozumiał nagle jej słowa, chociaż wcześniej wydawało mu się, że wcale ich nie słyszy. Jego pamięć wycofała się… Ale tylko na chwilę.
- Ja… Ja… - Nie wiedział co ma powiedzieć. Poczuł się nagle sam. Żaden zmysł nie pracował tak, jak powinien. Chciał uciekać, ale jego ciało nie odpowiadało. Pragnął coś powiedzieć, ale żadne słowa nie wydobywały się z gardła, ugrzęzły. Próbował krzyczeć, ale słyszał jedynie krzyk w swojej głowie.
Zobaczył biały sufit, słyszał kilka słów „nie zdaje sobie sprawy, co się dzieje dookoła niego, potrzebuje czasu, to nie jest prosta choroba, ale poradzi sobie”. Rozpoznał głos matki „Nie chcę, aby powrócił do Hogwartu, nie w tym stanie, może wszystkiego nauczyć się w domu, przecież możemy to zrobić, przejdzie egzaminy”. W jego głowie rozbrzmiał głos ojca „Przemyśl to Dante, to jest zbyt ryzykowne. Nadal gubisz się w swoich zeznaniach. Nie jesteś gotowy.
Kto zsyła potwory, by nas zabiły?
I w tym samym czasie śpiewa, że nigdy nie umrzemy?
Kto nas uczy, co jest prawdą?
I jak śmiać się z kłamstw?
Kto decyduje o tym jak żyjemy, i przed czym się bronimy?
Kto nas więzi?
I kto trzyma klucz, który nas uwalnia?
To ty.
Ty masz całą broń, którą potrzebujesz.
A teraz... WALCZ!

Ale ciało Dantego nie reagowało na żaden bodziec. Na tę chwilę stał się więźniem swoich wspomnień. Nie wiedział już, co jest rzeczywistością, a co przeszłością. Słyszał głosy, widział różne sceny ze swojego życia przed oczami. Nie widział w tym żadnego chronologicznego porządku, nie potrafił się w tym wszystkim połapać…
- Ja… rozmawiam sam ze sobą. – Zaczął prostować dłoń w stronę Yenny, ale w połowie ją wycofał. Zdziwiony spojrzał tuż za nią. Przekrzywił głowę na bok. Zmrużył oczy. Wpatrywał się w niego chłopczyk, bardzo znajomy chłopczyk. Mógł mieć osiem lat? Może nawet mniej. Uśmiechnął się kpiąco.
- Poddajesz się, Shepard? – zapytał i w jednej chwili zniknął. Krukon przeniósł wzrok na Yennę, uniósł jeden palec do góry. Wyglądał tak, jakby chciał coś powiedzieć, ale Ty już miałaś pewność, że nie dowiesz się od niego niczego.
Odwrócił się tyłem do Yenny. Zaczął coś mamrotać pod nosem…
- Kiedy jesteś głodny, a nie ma przewidzianej uczty w tym momencie, możesz tutaj zejść. Pamiętaj tylko o jednym! Nie wszyscy wiedzą o istnieniu kuchni, dlatego zachowaj tą informację tylko dla siebie, dobrze? Balangi na dole raczej nie są mile widziane. Jak już, to w pokoju wspólnym i to już przy nałożeniu odpowiednich zaklęć ochronnych.
- Czyżbym miał konkurencję? Już nie tylko pobijają mnie w eliksirach, ale też i startują do Ciebie? Niedobrze, niedobrze! Będę walczył! Niczym Gryfon!
- Żadne eliksiry miłosne... A nawet jeśli to bym Tobie zaaplikował, gdybyś nagle stwierdziła, że nie chcesz mnie kochać.
Zaczął iść w stronę wyjścia z biblioteki, całkowicie zapominając o swojej torbie, Gryfonce, z którą prowadził ożywioną rozmowę oraz o Jenny.
Jego świat się zawalił. Był pogubiony.
Był sam.
W tym wszystkim był sam.
Sam.
Opuścił bibliotekę.

[Opuszczam temat]
Gość
avatar

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyCzw 29 Sty 2015, 20:35

Przez moment oglądała okładki ksiąg, które ze sobą przyniosła. Jednak ilekroć zaglądała do środka nie widziała tam nic sensownego, a jej myśli krążyły już po zupełnie innym temacie. Ponownie się odcięła, zapomniała kompletnie gdzie jest i co przed chwilą robiła... Coś przykuło jej uwagę i nie sposób ją było od tego odwieść... Bywa...
Po dobrych minutach zorientowała się, że wciąż tutaj jest... Zerknęła w kierunku, w którym udał się jej krukoniasty kolega i uniosła wysoko brwi kiedy spostrzegła, że jak burza uciekł z pomieszczenia. Zmarszczyła delikatnie brwi i przegryzła wargę.. No dooobra. Nie wiedziała co się stało, jednak nie zamierzała czekać czy siedzieć tutaj jak ta sierota.
Chwyciła książki i ruszyła w kierunku regałów gdzie leżały. Po odłożeniu wszystkich wyszła z biblioteki, tyle ją widziano.

[z/t]
Benjamin Auster
Benjamin Auster

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyPią 06 Mar 2015, 16:41

Benjamin zmrużył oczy i odparł czoło o zimną szybę. Spodziewał się, że życie bez rodziców może być ciężkie, ale żeby aż tak?
Nie wszystko było tak, jak sobie zaplanował. Jego wspaniała kariera pisarza, nie była taka wspaniała. Czuł, że zbliża się niesamowita książka, zupełnie inna niż te dotychczas. Nie miał być to kolejny, nieskomplikowany kryminał z nieszczęśliwą historią miłośną (sic!) w tle, o nie... O nie, nie, nie - szykuje się coś ponad trzysta stron. Coś odkrywczego, głębokiego, wiekopomnego! Coś... coś szykuje się na pewno, tylko Ben nie do końca wiedział w jakiej formie.
Siedział więc w mieszkaniu, palił, myślał, pił no i trochę pisał a tu nagle krach -  list z redakcji "Dziękujemy za współpracę ale idź pan w diabły, bla bla bla". No i Auster został sam, pieniędzy na długo mu nie starczy a tu ani weny, ani pracy nie widać. Dlatego musiał podjąć radykalne środki - szukać gdzieś poza Londynem bo tam, najwyraźniej, nikt pracy mu dać nie chciał.
Pomyślał więc o Szkocji i jednej bardzo wygodnej szkółce. Hogwart, bo o tym mowa, Ben zna jak własną kieszeń - nie tak dawno temu opuścił mury tejże placówki edukacyjnej, z bardzo dobrze zdanymi owutemami pod pachą. Życie wtedy było jasne i klarowne, powietrze świeże a jego głowa pełna pomysłów. Czuł się staro, a minęły tylko trzy lata.
Poza tym, czuł się też nieco dziwnie. No bo jakby tak nie patrzeć - cofał się w rozwoju, wracał do szkoły... Co prawda, będzie miał nieco inną rangę oraz stanowisko, no ale zawsze. Ech, dreszcze przechodziły Bena na myśl, że może w szkole ostał się jakiś jego zapomniany znajomy, ale... nie. Minęły trzy lata, wszyscy na pewno już dawno o nim nie pamiętają. Miał też nadzieję, że wieść o jego nowej "super-dojrzałej" pracy nie dotrze do obecnych znajomych. Chociaż, w sumie wszystko jedno.
Niech gadają.
Pociąg wtoczył się w końcu na stację w Hogsmeade. Przerzucił torbę przez ramię i ruszył w stronę zamku, skąpanego w mgle.

W końcu, dotarł pod drzwi Wielkiej Sali. Nic się nie zmieniło - ten sam zapach świeżego pieczywa, gwar uczniów jedzących niespiesznie przepyszne śniadanie, no i te tłumy - całe mnóstwo uczniaków. Auster zlustrował ich wszystkich pobieżnie wzrokiem, nie podchodząc nawet do uchylonych drzwi.
Dopiero po chwili poszedł dalej.
Tym razem zatrzymał się dopiero pod drzwiami prowadzącymi do biblioteki. Odechtnął głęboko, dusząc w sobie chęć zapalenia jeszcze jednego papierosa. Wszedł pewnym krokiem do pomieszczenia i od razu skierował się do biurka bibliotekarki. Pani Pince już na niego czekała, z uporządkowanymi papierami przed sobą, kapeluszem na głowie oraz chłodnym uśmiechem na twarzy. Sprawiedliwa, lecz surowa - tak jak ją zapamiętał.
- Dzień dobry - powiedział grzecznie i potulnie - Nazywam się Benjamin Auster, przychodzę w sprawie pracy.
Mistrzyni Proxy
Mistrzyni Proxy

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 EmptyWto 24 Mar 2015, 16:03

Prawdę powiedziawszy Pani Pince była święcie przekonana, że nie potrzebuje żadnej pomocy. Od wielu lat radziła sobie znakomicie całkiem sama i nie widziała powodów, aby w najbliższej (bądź dalszej) przeszłości miało się to zmienić. Tym bardziej nie uważała za stosowne aby praca w tak znamienitym miejscu, jakim w jej mniemaniu (oraz wielu innych osób, aby nie robić z niej zupełnej fanatyczki) służyła jako „poduszka bezpieczeństwa” czy też spadochron, dla niedoszłych pisarzy, których ambicje przewyższały ich talent. O tak, Pani Pince przygotowała się do tej rozmowy, a posiadała szerokie znajomości w wydawniczym świecie, nie było chyba takiego miejsca związanego bliżej z literaturą, gdzie nie posiadałaby znajomych, kontaktów czy innego rodzaju sposobów na wywiedzenie się, co w trawie piszczy.
Przynajmniej przyszedł punktualnie, to jedno musiała mu oddać. Nie powiększył przy tym, na swoje szczęście, jej i tak sporego sceptycyzmu i rezerwy, które słyszalne były w jej glosie, kiedy wypowiadała zwięzłe „wiem” i dzień dobry” oraz kiedy wskazywała mu twarde i niewygodne krzesło przed swoim wielkim biurkiem, którego głównym zadaniem było przekonywanie wszelkich interesantów, że wszystkie sprawy mogą załatwić dwa razy szybciej, niż im się wcześniej wydawało.
Pamiętała go mgliście z czasów jego lat szkolnych, wiedziała, że był krukonem, co także działało na jego korzyść, bo większość uczniów z tego domu szanowało książki i wiedzę, co było wedle Pani Pince jedną z cech warunkujących człowieczeństwo. Dzieliła więc gatunek, do którego należała na wiele kategorii, kryterium przynależności do których było oczytanie i ogólna światłość, szerokość horyzontów.
Stoickim, nieco wyzywającym nawet gestem, jakby chciała podkreślić kto tutaj jest ważniejszy i kto będzie decydował o czyim losie, Pani Pince poprawiła okulary, obróciła w dłoniach eleganckie piórko, zanurzyła w kałamarzu z atramentem w kolorze sepii i zatrzymała końcówkę nad stroną, którą wieńczyło imię i nazwisko nieszczęsnego kandydatka na pomocnika bibliotekarki.
- Zacznijmy od tego, dlaczego chcesz tutaj pracować. I jakie masz doświadczenie. – odezwała się chłodnym, urzędniczym tonem, wlepiając w Bena uważne spojrzenie znad okularów. Aby zyskać sympatię tej kobiety, trzeba było sobie na to zasłużyć. A sposobów na to było, szczerze mówiąc, niewiele. Za to nie tak trudne do wydedukowania.
Sponsored content

Część główna biblioteki - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Część główna biblioteki   Część główna biblioteki - Page 3 Empty

 

Część główna biblioteki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

 Similar topics

-
» cześć. mogę cię zjeść?
» Główna ulica
» Główna ulica
» Główna alejka
» Kwatera Główna Aurorów

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
IV piętro
 :: Szkolna biblioteka
-