IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Zapomniana sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość
Dorcas Meadowes
Dorcas Meadowes

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptySob 15 Lut 2014, 18:35



Zapomniana sala


Wyglądem przypomina zwykłą klasę, z tym, że nie ma tutaj żadnych ławek a na półkach pod ścianą nie leżą żadne podręczniki. Można tutaj znaleźć sporo ciekawych gratów, czy raczej śmieci jak stare i bardzo powolne miotły lub wykończone złote znicze. Innymi słowy - jest to taki magiczny, uporządkowany śmietnik.
Po drugiej stronie stoi kilka małych, drewnianych ławeczek, w większości połamanych. Pomieszczenie oświetlone jest jedynie pochodniami, które zapalają się kiedy ktoś tutaj wejdzie.

Franz Krueger
Franz Krueger

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptySro 16 Kwi 2014, 15:07

Jej słowa potwierdzały to, że dziewczyna miała rację. W tym momencie nie warto było brnąć w to, dlaczego spotkali się w takim miejscu, tym bardziej zresztą, że oboje chyba nie byli zbyt dumni powodów swojej wizyty w Dziurawym Kotle. A przynajmniej woleliby, aby druga osoba się o nim nie dowiedziała. Franz już i tak czuł się wystarczająco skrępowany tym, iż Jasmine zobaczyła go w takim stanie, bo należało przypomnieć, że co do zasady niemiecki czarodziej zgrywał raczej dżentelmena (oczywiście poza tymi sytuacjami, kiedy panna Vane włączyła go do swoich gierek), a jak wiadomo, mężczyzna powinien trzymać fason i nie pozwolić na to, aby to kobieta musiała ratować go z opresji. Zresztą, prawdę powiedziawszy, takiej konieczności nie było. Gdyby Ślizgonka sama się nie napatoczyła, Krueger przecież jakoś do Hogwartu by wrócił w złym, czy może jeszcze gorszym stanie, ale z pewnością dałby sobie radę. W końcu znajdywał się już w o wiele trudniejszych sytuacjach, z których zwykle wychodził obronną ręką.
Z jednej strony Franz był zaskoczony tą nagłą opiekuńczością Jasmine, a z drugiej nie mógł odżałować tego, że nie przewidział, iż w Dziurawym Kotle może ujrzeć właśnie ją. Nie obawiał się może tego, iż dziewczyna wykorzysta to później przeciwko niemu. Raczej było mu najzwyczajniej w świecie głupio, bo nie popisał się tym razem rycerskim zachowaniem, a wręcz przeciwnie, zachował się trochę dziecinnie i żałośnie, dając się sprowokować do mordobicia w londyńskim pubie. W każdym razie, stwierdził, że na razie lepiej tematu nie roztrząsać, a może sam rozejdzie się po kościach. Wrócą do Szkoły Magii i Czarodziejstwa, każde zajmie się swoimi sprawami, a panna Vane w ogóle zapomni o tym całym wydarzeniu. Płonne nadzieje.
Krueger nie zauważył nawet, jak dziewczyna podaje coś pod stołem nieznajomemu mężczyźnie. I bynajmniej nie dlatego, że taka sprawa by go w ogóle nie zainteresowała. Franz był po prostu zbyt pijany, aby zwracać uwagę na takie drobiazgi. Poza tym, nadal jeszcze był zajęty rozkładaniem tego, co się stało na czynniki pierwsze, a w jego stanie nietrzeźwości wymagało to znacznie więcej czasu, niż gdyby nie wziął do ust łyka alkoholu. Nie uraczył już zatem Jasmine żadnym słowem. Szedł tylko za nią, mając chociaż tę świadomość, że zmierzają w kierunku Hogwartu. Na zewnątrz panna Vane zaczęła mówić coś o aportacji, ale najwyraźniej szybko zrezygnowała z tego pomysłu, biorąc pod uwagę chwilową niemożność do działania Niemca. Postanowiła przenieść ich oboje do Hogsmeade, co dla chłopaka okazało się niezwykle nieprzyjemnym rozwiązaniem, a stamtąd dopiero dotrzeć do Howartu tajnym przejściem.
Kiedy wylądowali w zapomnianej sali, Franz miał wrażenie, że świat wokół niego nadal wiruje. Ba, zrobiło mu się nawet przez chwilę niedobrze od tej całej łącznej teleportacji, ale na szczęście na mdłościach, które szybko zresztą przeszły, się skończyło. Krueger usiadł pod jedną ze ścian, opierając się o nią plecami. Nie potrafił wydusić z siebie żadnego sensownego słowa, a już tym bardziej składnego zdania. I nawet nie dlatego, że jego aparat mowy siadł już kompletnie, tylko to spotkanie z Jasmine wyzwoliło w nim różne myśli na temat tego, dlaczego taka dziewczyna jak ona chadza po takich miejscach, zamiast siedzieć grzecznie w murach szkoły. Oczywiście, nie wziął pod uwagę tego, że i on złamał szkolny regulamin, wałęsając się po londyńskich barach. No cóż, przynajmniej powód akurat swoich nocnych eskapad znał, natomiast przyczyna, dla której spotkał na swej drodze pannę Vane wydawała mu się bardziej intrygująca.
Zbyt intensywne myślenie nie pomagało mu jednak w tym stanie w ogóle. Chłopak co jakiś czas zamykał oczy, zdawało się, że jego organizm po taki wysiłku domaga się chociaż krótkiej drzemki, na którą na razie Franz nie mógł sobie pozwolić ze względu na obecność Jaasmine w pomieszczeniu.
- Nie powinno Cię tam być… - mruknął tylko po chwili, jakby przez co najmniej piętnaście minut rozmyślał nad tą wypowiedzi, która zresztą nie grzeszyła wysoką jakością i elokwencją. Krueger bowiem nie powiedział niczego nowego, niczego, co mogłoby wnieść coś do ich konwersacji. Nie należało jednak wymagać od niego w tym momencie zbyt wiele.
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptySro 16 Kwi 2014, 23:51

Cała ta sytuacja wydawała się być tak oderwana od rzeczywistości, że Jasmine jeszcze długo myślała, że to tylko jakiś chory wytwór jej wyobraźni. Chcąc nie chcąc ten dziwny sen okazał się prawdą, rozgrywającą się właśnie w tej chwili. Nie przerywała milczenia zbyt często, a kiedy dostali się do Hogwartu bacznie obserwowała korytarz, aby nie natrafić przypadkiem na Filcha... za to Irytka dosyć wyraźnie słyszała w okolicach lochów. Ważąc w dłoniach wszystkie za i przeciw postanowiła jednak zamelinować się wraz z Kruegerem w jakiejś sali, by doprowadzić go do... hm... jako takiego stanu używalności. Nie dała by rady doprowadzić go do pokoju wspólnego tak, by pozostać niezauważonym... na szczęście jedna z zapomnianych sal zapraszała do swego wnętrza ochoczo, więc grzechem było zaprzepaścić taką okazję. Zaryglowała drzwi od środka, ciesząc się po raz kolejny z faktu, że Filch był charłakiem i nie wejdzie do sali bez różdżki. Odwróciła się, zrzucając z ramion płaszcz, który w swych przepastnych kieszeniach krył mnóstwo intrygujących rzeczy..
Rzuciła go na pobliskie krzesło, wcześniej wydobywając z niego paczkę papierosów. Nie zdarzało jej się palić przy świadkach... ba! Tym bardziej przy facetach, lecz teraz nie miała pomysłu, co mogła by zrobić ze swoimi rękoma. Odpaliła koniec różdżką i zaciągnęła się z lubością. Usiadła na kancie jakiegoś stolika naprzeciwko Kruegera. Był w parszywym stanie i Vane aż poczuła ukłucie żałości na ten widok. I współczucia na myśl o porannym kacu..
Znowu byli na siebie skazani. Wypuściła ustami srebrzysty dym. Popiół samoistnie opadł na wytarte klepki podłogi, której czystość pozostawiała wiele do życzenia.
Uniosła jedną brew słysząc jego stwierdzenie... na prawdę długo zajęło mu składanie literek. Znowu się zaciągnęła, odchyliła głowę do tyłu, mącąc zatęchłe powietrze dymem.
-Tak samo jak Ciebie. Dalej chcesz się licytować? -zapytała cicho. Oczywiście domyślała się, że Franzowi chodzi o urażoną dumę.. widziała go w mugolskiej bijatyce... okaleczonego... i musiała go ratować, chociaż zapewne sam by sobie doskonale poradził... znana śpiewka. Zgasiła niedopałek na blacie stołu i rzuciła gdzieś w kąt. Nie mogła patrzeć na stan chłopaka, wyglądał jak kupka nieszczęścia. Podeszła do niego i uklękła. Jakąś znalezioną chusteczką starła plamę zaschniętej krwi z jego policzka... a potem złapała go za łokieć.
-Chodź. Idziemy spać. A przynajmniej Ty. I zobaczę, czy nie potrzebujesz jakiś maści na siniaki... -miała zamiar doprowadzić go do zapadłej kanapy, która mimo wieku wyglądała na wygodną.
Franz Krueger
Franz Krueger

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyCzw 17 Kwi 2014, 00:26

Najwyraźniej oboje nie mogli uwierzyć w to, co rozegrało się przed chwilą w Dziurawym Kotle. Jak widać jednak, życie potrafiło płatać figle, a co gorsza, los coraz częściej zbliżał ich do siebie, choć wydawało się, że do tej pory Franza i Jasmine można było przyrównać do magnesów o tych samych biegunach. Ich relacje zmieniły się diametralnie i chociaż początkowo nienawiść przerodziła się w fizyczną bliskość, trudno było przewidzieć, co stanie się z tą dwójką dalej. Byli do siebie chyba bardziej podobni, niż sami mogliby przypuszczać. A teraz, kiedy ta otoczka żywej urazy nieco osłabła, mieli okazje poznać siebie na nowo. Tym razem to panna Vane pokazała się ze strony, o którą młody Krueger by jej pewnie nie posądził. Bo gdyby ktokolwiek powiedział mu, że ta Ślizgonka nagle zechce mu pomóc i uraczy go swoją uczynnością i opiekuńczością, najpewniej zaśmiałby się tylko, mając wrażenie, że jego rozmówca upadł na głowę. Dlatego też był jeszcze bardziej zaskoczony jej zachowaniem, niżeli nawet tym, iż Jasmine znalazła się w takim miejscu jak Dziurawy Kocioł, choć i ten fakt nie był raczej normalnym zjawiskiem.
Całe szczęście, że podczas swojej przechadzki po Hogwarcie nie trafili na Argusa Filcha, jego kotkę albo co gorsza, na jakiegoś nauczyciela albo nadgorliwego prefekta. Ktokolwiek, kto zobaczyłby Franza pijanego jak taczka, niewątpliwie nie byłby zbyt szczęśliwy, a cała sytuacja, niestety, nie miałaby szczęśliwego zakończenia. A akurat wylądowanie na dywaniku było aktualnie poza kategorią marzeń niemieckiego czarodzieja. Na szczęście, droga minęła spokojnie, a do jednej z zapomnianych sal trafili bez większych komplikacji. Prawdę mówiąc, Krueger nawet nie do końca miał świadomość tego, gdzie się znajduje. Takich sal w Szkole i Magii Czarodziejstwa było bowiem mnóstwo, a trudno było oczekiwać od niego, że będzie skoncentrowany przez całą podróż. Gdyby miał tutaj trafić sam, najpewniej zaginąłby gdzieś w akcji. Dlatego też odrzucił myśl o wizualizowaniu sobie w głowie planu szkoły. Właściwie ograniczył się tylko do obserwacji Jasmine palącej papierosa. Sam nawet miał ochotę zapalić, ale perspektywa poszukiwania paczki papierosów w kieszeni wydawała mu się na ten moment zbyt wymagającym przedsięwzięciem.
- Racja. Nie zamierzam się licytować. Poza tym, chyba nie chcę wiedzieć, co robiłaś w takim miejscu i o takiej porze. – mruknął niezbyt zadowolony z odpowiedzi panny Vane, bo jakby nie patrzeć, satysfakcjonująca ona nie była. Franz najprawdopodobniej liczył na to, że dziewczyna wyśpiewa mu wszystko, niczym na kazaniu, nie wymagając od niego tego samego w zamian. No ale, niestety, rozmawiał z Jasmine, więc o takiej ewentualności powinien od razu zapomnieć. Jednak propozycja, która wypłynęła zaraz z jej ust w tym stanie wydawała mu się niezwykle kusząca. Jedyne, czego teraz tak naprawdę pragnął to zmrużyć oko. Pobyt w barze był dla niego wystarczająco męczący. Alkohol w połączeniu z wysiłkiem fizycznym pod postacią mordobicia zdecydowanie miał zbyt niszczący wpływ na organizm, którego sprawności nie należało nadwyrężać. Stąd też, Krueger nie zamierzał nawet protestować. Nawet przeszedł o własnych nogach na starą kanapę, o której wygodzie w tej chwili nie myślał. A zaraz po tym ułożył się wygodnie i zasnął tak szybko, jak chyba dawno mu się nie przydarzyło. Pierwszy raz od dawna zaznał nawet spokojnego snu, jednak trudno było stwierdzić czy to na skutek skrajnego przemęczenia, sporej ilości spożytego procentowego trunku czy może to obecność Jasmine działała na niego kojąco.
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyCzw 17 Kwi 2014, 00:45

Nie mogła się nie uśmiechnąć, słysząc wyraźne rozczarowanie i rozdrażnienie w głosie Kruegera. Niewątpliwie chciał się dowiedzieć, co robiła w Dziurawym Kotle... a ona przekornie nie chciała mu tego mówić. Sama mogła zacząć wypytywać, dlaczego w środku nocy wybrał się na whiskey do Londynu, skoro pod nosem miał wioskę... no i dlaczego doprowadził się aż do takiego stanu. Mogła zadać te i tuzin innych pytań, żyła jednak w przeświadczeniu, że im mniej wie tym lepiej śpi...a ostatnio mimo wszystko spała nieco gorzej. Niewymowne frustracje skłębione w jej ciele, zarówno te fizyczne jak i psychiczne nie dawały jej spokoju i starały się uprzykrzyć żywot. Najczęściej przychodziły właśnie w nocy. Zadowolona z faktu, że utarła chłopakowi nosa przyklasnęła sobie w duchu. Chyba zapominał, że nie miał do czynienia z bezbronną uczennicą, tylko z panną Vane. Dobrze mu już znaną od wielu stron.
Próba przekonania Franza do kanapy okazał się sukcesem. Odczekała, aż Ślizgon ułoży się i zaśnie. Nie trwało to długo, co wcale nie było dziwne. Spał twardo i jej kroki na trzeszczącej podłodze zdawały się być dla niego zbyt odległe... Usiadła na skraju kanapy i delikatnie rozpięła mu koszulę przesiąkniętą gdzieniegdzie krwią. Tak jak podejrzewała, na ciele chłopaka pojawiały się stłuczenia i siniaki.. a jeden z nich wymagał natychmiastowej reakcji. Korzystając ze swoich magicznych kieszeni wyszperała srebrny słoiczek z purpurową maścią. Nasmarowała siniec skrupulatnie. Maść mogła zadziałać, jeśli przykładało się do niej ciepło.. tak więc ciepłym powietrzem z różdżki ogrzewała lek, sprawdzając stan siniaka co kwadrans. Czekanie było niekiedy bardzo nużące... i Jasme nie miała nawet pojęcia, kiedy w ciągu tych piętnastu minut przymknęła powieki... i dała się porwać w objęcia Morfeusza. Chciała zostawić Franza w tej sali zaraz po tym, jak by wyleczyła jego obrażenia.. lecz los przygotował jednak inny scenariusz. Zasnęła na wpół skulona w niezbyt wygodnym meblu..


Ostatnio zmieniony przez Jasmine Vane dnia Czw 17 Kwi 2014, 14:12, w całości zmieniany 1 raz
Franz Krueger
Franz Krueger

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyCzw 17 Kwi 2014, 01:32

Kto by pomyślał, że Franz i Jasmine zasną razem na kanapie w jednej z opuszczonych sal Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Gdyby ktokolwiek zobaczył ich razem w takich okolicznościach, najpewniej pomyślałby, że to sen. Dwoje młodych czarodziejów, którzy zawsze i wszędzie, jak tylko nadarzyła się ku temu okazja, skakali sobie do gardeł, nagle leżeli wspólnie, tak uroczo skuleni na starym, choć nawet i wygodnym (przynajmniej dla pijanego Niemca) meblu. Pomijając już oczywiście zakrwawioną koszulę Kruegera, która tym bardziej sprawiała, iż sytuacja wyglądała na nietypową i odbiegającą od ogólnie przyjętych norm. W każdym razie, o postronnych obserwatorów ta dwójka raczej nie musiała się martwić. Niewiele osób przechadzało się tędy, zresztą, nie na darmo salę tę nazywano zapomnianą. Być może tylko Argus Filch i jego kotka kontrolowali ten teren, ale skoro panna Vane pomyślała o tym, aby zabezpieczyć zawczasu drzwi, nie było żadnego powodu do niepokoju. W końcu Argus był charłakiem, zatem żadne psuedomagiczne zdolności nie były w stanie mu pomóc w odblokowaniu zaczarowanego zamka. Jak dobrze, że Franz trafił akurat na tę dziewczynę. Najpewniej, gdyby nie ona, bezmyślnie narobiłby sobie tylko dodatkowych problemów. Poza tym, wypita w nocy Ognista Whiskey wcale nie okazała się tak pomocna, jak na początku chłopak przypuszczał. Nie trzeba chyba tłumaczyć z jakiej to przyczyny.
Cóż, Krueger obudził się znacznie wcześniej niż Jasmine, chociaż prawdę mówiąc, gdyby nie to, że dojrzał, iż Ślizgonka leży obok niego, pewnie dalej pogrążyłby się we śnie. Znał to odczucie pękającej czaszki, chociaż miał to szczęście, że i tak przysłowiowego kaca znosił o wiele lepiej od większości społeczeństwa. Starał się zatem nie myśleć o bólu, który jednak czasami i tak o sobie przypominał w dość brutalny sposób. Chłopak wstał leniwie z kanapy, gdy jego oczy zatrzymały się na dłuższą chwilę na zakrwawionej koszuli. Franz dopiero powoli przypominał sobie, co takiego miało miejsce w Dziurawym Kotle. Zdawał sobie tylko sprawę z tego, że okładał się z jakimś mężczyzną pięściami. Nawet nie był teraz pewien z jakiego powodu. Później spotkał Jasmine, ta najwyraźniej mu pomogła. Pamiętał wszystko jakby przez mgłę, bez detali, które w innym wypadku najprawdopodobniej nie umknęłyby jego uwadze. Ślizgon usiadł na brzegu kanapy i zapalił papierosa, czekając aż panna Vane otworzy oczy. Dym tytoniowy w jego stanie był w pewnym sensie gwoździem do trumny, a na pewno nie wpłynął na poprawę nastroju, jednakże Franz musiał zająć czymś ręce, dopóki jego towarzyszka nie powróci do rzeczywistości.
Siedemnastolatek patrzył cały czas na jej piękną twarzyczkę. Musiał przyznać, że Jasmine należała do jednych z najpiękniejszych dziewcząt w szkole. Poza tym, była niezmiernie inteligentna, co już wielokrotnie potwierdziła w ich utarczkach, zawsze znajdując odpowiednią ripostę na jego zagrywki. Krueger nie miał jednak wiele czasu na przemyślenia. W chwili, w której zgasił dopalonego papierosa, dziewczyna otworzyła wreszcie oczy. Wyrwana ze snu, nad ranem, wyglądała tak samo wspaniale, jak i za każdym innym razem, kiedy ją widział.
- Nie musiałaś zostawać do rana. – mruknął tylko spokojnym i nad wyraz ciepłym tonem, biorąc pod uwagę to, jakie relacje ich łączyły, a przynajmniej o jakich relacjach wiedziała cała reszta szkolnej gawiedzi. Nikt bowiem nie mógł nawet przypuszczać, aby cokolwiek się zmieniło. Nienawistne spojrzenia nadal towarzyszyły tej dwójce na korytarzach, choć tym razem znaczyły one dla nich samych zupełnie coś innego. Oboje chyba jeszcze nie do końca potrafili się przyznać, że wisi nad nimi swego rodzaju chemia, która wreszcie przyciągnęła ich do siebie i uniemożliwiła bratobójczą walkę.
- Co robiłaś w Dziurawym Kotle? – zapytał, lecz w tej chwili oczekiwał już satysfakcjonującej odpowiedzi. Wczoraj, kiedy był pijany jak świnia, nie chciał się zadręczać takimi dyskusjami, ale teraz jego głos nie pozwalał na jakikolwiek sprzeciw. Zresztą, Krueger w pewnym sensie starał się także odciągnąć bieg rozmowy od tematu jego osoby. Nadal bowiem odczuwał, można by powiedzieć, wstyd, z powodu tego, że dziewczyna widziała go w stanie wskazującym na spożycie zdecydowanie nieracjonalnej ilości alkoholu. A już co najgorsza, akurat tą dziewczyną musiała być Jasmine.
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyCzw 17 Kwi 2014, 14:31

Sen, który ją porwał był nad wyraz spokojny, lecz i tak mocno przesiąknięty zapachem perfum Franza oraz whiskey, którą ciągle pachniał z racji feralnego wieczora. Jasmine nie była świadoma, że był to impuls z świata rzeczywistego, który tak silnie przenikał do jej wnętrza.. do najciemniejszych zakamarków umysłu i działał w podświadomości. Podświadomie szukała go na szkolnym korytarzu, chociaż przy spotykaniu zachowywała te same, znane ogółowi beznamiętność i chłód.. nie raz i nie dwa od czasu spotkania w salonie pianistki pokłócili się przy szerokiej publiczności... i wcale nie na pokaz. Kłócili się na prawdę, lecz tylko oni wiedzieli, czym było to podszyte i jak to mogło się skończyć, gdy spotkają się pod osłoną nocy.
Praktycznie nie miała snów.. co jakiś czas jakaś migawka przelatywała przez jej umysł, lecz równie szybko popadała w zapomnienie. Zmęczona ciągłym niespaniem oraz ostatnimi przemyśleniami znajdowała się właśnie w swym prywatnym raju..
Nie wyczuła drgania sprężyn, kiedy Franz się przebudził.. dopiero gdy kłęby dymu nęciły jej nos, otworzyła oczy. Przez pierwsze pół minuty zastanawiała się gdzie jest.. i jak się tutaj znalazła. Wspomnienia wczorajszej nocy wróciły jednak do niej dosyć szybko. Dziurawy Kocioł. Franz. Zapomniana sala... tylko, że ona nie chciała zostawać tutaj przez całą noc. Miała iść, gdy tylko wyleczy jedną z ran... zaklęła w myślach. Jednak nie była tutaj sama.
Podniosła się do siadu i bezwiednie przeczesała włosy palcami. I tak zdawały się żyć własnym życiem, co nie odbierało im uroku. Przeciągnęła się lekko, czując jak niewygoda kanapy odbija się na mięśniach i nerwach. Dopiero wtedy do jej uszu doszedł głos Franza.. i czy wydawało jej się, czy był on nad wyraz ciepły.. nigdy takiego tonu nie dane jej było usłyszeć z ust Niemca. Omiotła go spojrzeniem swym brązowych tęczówek.
-Faktycznie, nie musiałam... -odpowiedziała lakonicznie, nie mogąc ułożyć w swej głowie jakiegoś dobrego wytłumaczenia.. albo też riposty, która zgasiła by chłopaka tak samo jak on zrobił to z papierosem.
Poprawiła skraj koszulki, niesamowicie pomiętej z racji niewygodnej pozycji na kanapie. Pierwsza ich noc spędzona w jednym.. łóżku. Jasmine uśmiechnęła się niepostrzeżenie do własnych myśli. Jakei to było ironiczne i pokrętne zarazem.
Miała właśnie wstać i udać się po płaszcz, by opuścić ten wątpliwie przytulny pokoik, gdy usłyszała kolejne pytanie. Wywróciła oczami.
-Byłam tak z tego samego powodu co Ty, szklaneczka whiskey o północy pomaga mi zasnąć. -odparła cięto, nie chcąc zdradzać faktycznej przyczyny. Oh Franz, byłam tam w interesach, wiesz, robię za kuriera od niekoniecznie przyjemnych dla ludzkiego oka rzeczy... cieszysz się?
Chyba nie spodziewał się tak szczerej i prawdziwej odpowiedzi, skoro o jej "zawodzie" nie wiedział praktycznie nikt oprócz dziadka?
Franz Krueger
Franz Krueger

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyCzw 17 Kwi 2014, 14:54

Oboje spali jak susły, w jednym łóżku, i jak Jasmine słusznie zauważyła, była to pierwsza noc, którą spędzili razem aż do samego rana. Do tej pory ich spotkania ograniczały się tylko do tragicznych zwykle w skutkach kłótni, ewentualnie do rozładowania napięcia pod postacią dzikich igraszek nocą. Nigdy jednak żadne z nich nie postanowiło zostać przy drugim aż do świtu, bo i żadne z nich nie traktowało chyba tej znajomości zbyt poważnie. Przynajmniej tak było do teraz. Krueger sam już nie wiedział, co ma myśleć. Takie proste, z pozoru nieznaczące wiele gesty, jak chociażby zachowanie panny Vane wczorajszej nocy, stawiało w jego oczach dziewczynę w o wiele jaśniejszym świetle. I choć pewnie większość ludzi nie zwróciłoby na takie błahostki uwagi, tak dla niego jej pomoc była wyjątkowo istotna. Nic dziwnego, Franz ostatnimi czasy nie miał żadnej bliskiej osoby, żadnej, z którą mógłby porozmawiać i która mogłaby go wesprzeć swym ramieniem. Co prawda, był jego niemalże przyszywany brat, Rosier, ale Niemiec zdawał sobie sprawę z tego, iż chłopak jest już całkiem pochłonięty przez ciemną stronę mocy i z tego względu niewiele go odróżniało od Heinricha czy nawet samego Voldemorta. Natomiast Krueger potrzebował w swoim życiu osoby, która byłaby poza tym wszystkim i która nie patrzyłaby na niego jak na potencjalnego śmierciożercę. A w dodatku takiej, której mógłby zaufać i mimo że nadal nie miał takiej pewności co do Jasmine, wydawało mu się, że może warto byłoby zaryzykować. Nie mógł przecież przez całe swoje życie zamykać się na wszystkich, uciekać do swojego świata muzyki i wyobrażeń bardziej optymistycznej rzeczywistości.
Jej odpowiedzi jak zawsze okazały się lakoniczne i pełne chłodu, chociaż brakowało w nich już tej nienawiści, która przez tyle lat towarzyszyła ich konwersacjom. I o ile siedemnastolatkowi do teraz ton ten zupełnie nie przeszkadzał, tak teraz wydawał mu się już męczący. Najchętniej bowiem Franz pozbawiłby swoją towarzyszkę tego płaszcza obojętności, pod którym skrywała ona swoje najgłębsze uczucia. Wiedział przecież, że jej na nim zależy. Na początku być może chodziło tylko o fizyczną bliskość, ale nie mógł teraz wyobrazić sobie tego, że nie tęskni, nie myśli o ich kolejnych spotkaniach. Ta relacja wcale nie musiała być taka toksyczna, jak mogłoby się wydawać.
- Nie wierzę Ci. Ale sam znajdę odpowiedź. – mruknął tylko niechętnie, kiedy Jasmine, tak ja przypuszczał, nie miała zamiaru wyjawić mu swojego sekretu. Chociaż jego pamięć częściowo zawodziła, nie przypominał sobie nawet, aby panna Vane wychyliła chociażby szklaneczkę szlachetnego trunku wczorajszego wieczoru i nie sądził, aby powodem takiego zachowania było spotkanie go w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Za jej obecnością w Dziurawym Kotle niewątpliwie stało coś jeszcze, ale miał świadomość tego, że z samej czarnowłosej uczennicy tego nie wyciągnie. Musiał działać na własną rękę, choć nie miał jeszcze w głowie żadnego sensownego planu. Nie drążył już jednak tematu, a zamiast tego postanowił powrócić do tego, którego na początku starał się uniknąć. Po chwili przemyślenia stwierdził jednak, że kultura wymaga od niego chociażby jakiegoś słowa, marnej próby rehabilitacji za wczorajszy wysiłek Jasmine.
- Przepraszam za wczoraj. Nie sądziłem, że Cię spotkam. Poza tym, chyba sam straciłem panowanie nad sobą. – odezwał się więc po dłuższej chwili milczenia, a jego twarz przybrała szczery wyraz, którego najpewniej Ślizgonka nie miała jeszcze okazji zobaczyć, a przynajmniej nie podczas ich słownych utarczek. W każdym razie, na tym chłopak zadecydował się zakończyć, zostawiając dla siebie powody, dla których doprowadził się do tak paskudnego stanu.
- I dziękuję, że chciałaś mi pomóc. I że zostałaś tutaj do rana. Nawet nie wiesz, jak wiele to dla mnie znaczy. – dodał zaraz, co najpewniej mogłoby zabrzmieć dość tandetnie, gdyby nie to, że znowu można było zobaczyć po minie Franza i po jego sposobie zachowania, że jest śmiertelnie szczery i poważny. Takie słowa płynące z jego ust, i to jeszcze w kierunku Jasmine, mogły okazać się ogromnym zaskoczeniem dla dziewczyny, ale cóż, Niemiec nie był wcale takim bezdusznym, zimnym draniem, jak mogła go na początku oceniać.
Jasmine Vane
Jasmine Vane

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyCzw 17 Kwi 2014, 16:03

Atmosfera w sali była wyczuwalnie inna, niż można się było przecież spodziewać. Jasmine zaczęła odczuwać dziwny brak spokoju. Nigdy jej i Franza nie łączyło cokolwiek bliższego jak nienawiść.. potem utemperowana przez nocne spotkania pod pretekstem leczenia swoich wzajemnych frustracji. Ile to już czasu minęło od tego spotkania w salonie pianistki? Ile to już czasu Jasmine uczyła się odpierania od siebie wszelakich uczuć.. i to nie dlatego, że chciała, że była tego rodzaju osobą.. zdarzenia z przeszłości wypaliły na jej duszy bolesne piętno. Kiedy chociaż raz zaangażowała się prawdziwie, spotkał ją ból, który działa tak destrukcyjnie, że bez magii się nie obyło. Ile to już minęło od tego samobójstwa? Przeszło rok, który Vane poświęciła na leczeniu samej siebie i przysięgła sobie nie dopuścić do tego po raz kolejny. Nie spodziewała się nigdy, by ktoś taki jak Wyatt, którego natura była nader spokojna i ufna może ją zranić tak mocno. Czego więc mogła się spodziewać po Franzu? Każdego dnia sukcesywnie oddzielała się od wszelakich uczuć, które mogły by zaniepokoić jej delikatne przecież serce.. ze zwykłego strachu. Wolała cierpieć fizycznie jak psychicznie. Były jednak momenty, w których przyłapywała się na myślach o przyszłości. Nigdy nie brakowało w nich Kruegera, a gdyby traktowała to tak beznamietnie jak chciała, nie wiązała by z nim przyszłości dalej jak do końca roku. Może do końca szkoły. Gubiła się w swoich przemyśleniach, dlatego łapała się wszystkich możliwych zajęć, aby utwierdzać się w tak fałszywym przekonaniu.
Uniosła brew do góry, kiedy stwierdził, że sam dojdzie do prawdy.
-Powodzenia. -mruknęła, jakby stawiała mu wyzwanie w dojściu do prawdy. Nie spodziewała się jednak, by dała się przyłapać, od czasu porwania była bardzo uważna w swoich poczynaniach i nie pozwalała się zaskakiwać. Zapadło milczenie, które dla Jas było torturą. Dźwięk rozmowy skutecznie zagłuszał różnego rodzaju domysły i przewidywania.
Jednak wbiła w Niemca wzrok, gdy zaczął niemiły dla siebie temat. Przeprosiny dźwięczały w jej uszach jak echo, nie chcące z nich wyjść. Nie spodziewała się tego ani jego tonu, który był tak szalenie inny od tego, który znała już na pamięć. Musiałą przyznać, że trochę ją.. zatkało.
-Nie masz za co. -odpowiedziała niepewnie, nie za bardzo widząc jak ma skomentować wczorajsze zdarzenie. Zachowała się odruchowo. -Najwyraźniej.. facet się prosił o przylanie w mordę. -dopowiedziała pokrętnie, okraszając to czymś na wzór uśmiechu. Franz chyba nie podejrzewał, że swoją nagłą zmianą podejścia wprowadził ją w większe zakłopotanie niż jak traktując ją jako zabawkę do swych cielesnych uciech. I kolejne słowa, tym razem dziękujące nie wybiły ją z tego stanu, wręcz przeciwnie.
-Mm... nie ma sprawy, Franz... -odpowiedziała, starając się chociaż trochę zrozumieć jego zachowanie. Nie miała rozeznania, czy to co mówił było prawdą czy może bawi się jej kosztem. Zaczął ją postrzegać jako żywego człowieka z uczuciami? Czy może czekał, aż odpowie mu tym samym i nędznie to wykorzysta? Żaden ze scenariuszy nie był dla Jas prawdopodobny, więc znalazła się między młotem, a kowadłem.
Nie wiedząc jak się zachować, odgarnęła włosy z czoła, chcąc zrobić cokolwiek ze swymi rękami. Przypomniała sobie naraz o jego sińcu na żebrach. -Chciałam dopilnować by to paskudne stłuczenie nie szpeciło twego ciała. -rzuciła, odwracając się do niego i rozchylając poła jego koszuli. Siniak był ledwie widocznym obszarem w kolorze jasnego brązu. Jas nie przejmowała się naruszaniem jego sfery osobistej, nie było im to przecież obce. Przesunęła palcami po siniaku bardzo delikatnie.
-Nie powinien Ci dokuczać.. chyba, że chcesz by całkowicie zniknął, mam jeszcze trochę medykamentu.. -zapytała z ledwie słyszalną nutą troski. Musiała to robić? Właśnie, ze nie musiała.. Podniosła wzrok na chłopaka, doszukując się odpowiedzi na jej pytanie.
Franz Krueger
Franz Krueger

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyCzw 17 Kwi 2014, 17:01

Franz nadal nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Jego relacje z Jasmine zmieniały się jak w kalejdoskopie, a co najlepsze, przyjmowały takie barwy, jakich nikt wcześniej, nawet ta dwójka, nie mógł się spodziewać. Być może ten, kto kiedyś powiedział, że miłość i nienawiść to dwie odmiany tego samego uczucia, miał rację, bo w innym wypadku czy byłoby w ogóle możliwe takie przejście ze skrajności w skrajność? Gdyby jeszcze chodziło jedynie o fizyczną bliskość, która nie miałaby żadnego związku z głębszymi, skrywanymi emocjami, dałoby się to wszystko zrozumieć. Ale teraz, chyba zarówno Krueger, jak i panna Vane sami nie do końca rozumieli, co myślą, co czują i jak powinni się zachować, aby nie zaprzepaścić tego wszystkiego, co nagle ich połączyło. Bratnie dusze, które przez całe życie toczyły bezsensowną wojnę, aby wreszcie zrozumieć, że pomiędzy nimi istnieje jednak wyraźna więź porozumienia, którą to należy pielęgnować.
Wracając jednak do wątpliwości Ślizgonki, jak i jej skomplikowanej psychiki, która pozostawała dla Niemca na razie nieodkrytą tajemnicą. Oboje mieli coś wspólnego, oboje zamykali się bowiem na innych ludzi, nie byli w stanie darzyć kogoś tak wielkim zaufaniem, mimo że wynikało to w ich przypadkach z innych pobudek. Franz nawet nie miał pojęcia o związku Jasmine z Wyattem. Z pewnością słyszał co nieco o jego samobójstwie, gdyż to raczej nietypowa sytuacja, kiedy uczeń Hogwartu odbiera sobie życie, jednakże siedemnastolatek nie znał Puchona osobiście, natomiast wówczas życie panny Vane było dla niego tak samo obojętne, jak i zeszłoroczny śnieg. Stąd też, najprawdopodobniej, gdyby ktokolwiek rzucił teraz imieniem przedstawiciela Domu Borsuka, Krueger by go nawet nie skojarzył. Dopiero po wytłumaczeniu o kogo chodzi, najpewniej przypomniałby sobie o głośnym samobójstwie i o pogrzebie.
Co za tym idzie, niemiecki czarodziej nie miał nawet świadomości tego, z czego wynika pewna obawa Jasmine co do zawiązywania bliższych relacji. Chociaż, gdyby wiedział, czy potrafiłby w ogóle zrozumieć ten ból? Na pewno zdawałby sobie sprawę z tego, jak niszczy strata bliskiej osoby, której przecież sam doświadczył. Jednak sytuacje te zupełnie się różniły. O ile Franz obwiniał o śmierć Vivienne samego siebie, tak panna Vane mogła o straconą miłość obwiniać jedynie swojego nieodpowiedzialnego partnera, który nie myśląc o jej uczuciach, postanowił ją opuścić i przyprawić ją o cierpienie, którego nie mogła zapomnieć do końca życia.
Krueger na życzenie powodzenia w odkryciu tajemnicy Jasmine, nie odpowiedział już ani słowem. Dziewczyna najwyraźniej był przekonana o tym, że nie dotrze do sedna i na ten moment być może nawet miała i rację, skoro chłopak nie opracował jeszcze żadnego planu działania. W każdym razie, niewątpliwie go nie doceniała. Chociaż ten nie wiedział jeszcze, co zrobi, miał zapał do pracy, a kiedy mu na czymś szczególnie zależało, nigdy się nie poddawał. Dlatego też, chociażby miał śledzić każde nocne wyjście panny Vane z dormitorium, nie przestraszyłby się nieprzespanych nocy. Był tylko ciekawy czy jego trud wart jest wyjawienia prawdy. Na razie bowiem nie przychodziła mu do głowy żadna przyczyna, dla której szóstoklasistka miałaby odwiedzać pod osłoną mroku takie miejsca.
- Nie pamiętam, ale pewnie masz rację. W innym wypadku nie dałbym się sprowokować. – mruknął rozbawionym tonem, próbując wszystko obrócić w żart, kiedy Jasmine wspomniała o mordobiciu. Wolałby do tego wydarzenia pamięcią nie wracać, ale skoro i tak zmuszony był sam zacząć temat, żeby przeprosić dziewczynę za swoje zachowanie, to znacznie lepiej było rozluźnić atmosferę, niżeli przepraszać po raz kolejny czy umartwiać się nad tym, iż do takiej sytuacji w ogóle doszło. Ostatecznie i tak ta sprawa rozejdzie się po kościach, a za kilka dni pewnie oboje nawet nie będą o niej pamiętać.
Kolejne jej słowa tak bardzo przypominały mu o tych, które przed chwilą wypłynęły z jego ust. Ten sam niepewny ton, zupełnie odmienny od tego tembru głosu, który towarzyszył dziewczynie podczas ich wspólnych niesnasek. Na próżno było szukać tutaj tego samego chłodu, złośliwości. Ten ton utwierdzał Franza w przekonaniu, że łączy ich coś więcej, niźli nocne igraszki w opuszczonych salach Hogwartu. Chłopak przysunął się do Jasmine tak, że ich czoła stykały się, patrzył jej w oczy, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Taki, które kompletnie nie pasował do wizerunku przyszłego śmierciożercy. Szczery, młodzieńczy, Krueger wyglądał teraz po prostu jak zwyczajny, zauroczony nastolatek. Kiedy panna Vane zaczęła nieskładnie mówić o jakimś medykamencie i znów zalecała się z chęcią pomocy, Niemiec przyłożył palec do jej ust, przekonując ją do tego, aby zamilkła.
- Nie trzeba. Już wystarczająco wiele dla mnie zrobiłaś. Mam nadzieję, że przyjdzie czas, kiedy to ja będę mógł się odwdzięczyć. – niemal wyszeptał, bo i odległość pomiędzy nimi była tak niewielka, że nie trzeba było silić się na głośniejszy ton. Krueger milczał następnie przez dłuższą chwilę. Sytuacja była dla niego nadal nieco krępująca przez wzgląd na wczorajsze wydarzenia. Dlatego też wstał zaraz z kanapy i ruszył w stronę drzwi.
- Do zobaczenia wkrótce? – rzucił na pożegnanie jak zawsze, jednak już nie złośliwe, a jego wypowiedź bardziej przypominała pełne nadziei pytanie, niż stanowcze i nieco wyrachowane stwierdzenie. Po tych słowach Franz zniknął z zapomnianej sali, a zaraz po nim opuściła ją jego towarzyszka.

zt. x2
Dorcas Meadowes
Dorcas Meadowes

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyPon 23 Cze 2014, 10:16

To miejsce znała dzięki Syriuszowi, jak zresztą kilka innych, mało odwiedzanych w Hogwarcie. Nikogo nie dziwiło, że Huncwoci potrafili wściubiać nosa tam, gdzie nie było to pożądana, ale przynajmniej dzięki nim doskonale wiedziała gdzie iść, aby uniknąć nieproszonych świadków rozmowy.
Dość szybkim krokiem opuścili lochy, nie mając na szczęście większych problemów z odnalezieniem drogi powrotnej. Dor nawet nie spojrzała na twarze Ślizgonów, którzy ich mijali. W samym zamku panował większy ruch, tak więc nie było problemów z chwilowym wmieszaniem w tłum, który wędrował od jednego, do drugiego i jeszcze następnego piętra na latających schodach. Ich celem było trzecie piętro, tak więc kiedy schody dobiły doń, pociągnęła Regulusa za sobą, aby przypadkiem nie został za długo na stopniach i te nie odleciałyby z nim i z tłumem drugorocznych dalej. Przyglądając się portretom na ścianie, prowadziła chłopaka w dalszą drogę. Zagłębiali się w korytarze dalej, niż gdyby zmierzali do jakiejkolwiek sali lekcyjnej, aż w końcu zatrzymali się przed podwójnymi drzwiami, które pchnęła Dor i... zaprosiła młodszego Blacka do środka. Wystarczyło, że tylko jedną nogą znalazło się w środku, a pochodnie już zapaliły się ogniem, rzucając cień na dawno zapomnianą oraz nieużywaną sale lekcyjną. Drzwi zamknęły się za panną Meadowes z wyraźnym trzaskiem.
- Rozgość się, choć uważaj na tumany kurzu nim usiądziesz.
Zarówno stare meble, jak i ciężkie kotary na oknach, staromodne dywany nadawały temu miejscu swoistego rodzaju klimat, który sprzyjał potajemnym schadzką, choć wolałaby, aby ich spotkania nie były tak określane.
Dor wydawała się ignorować pewne... napięcie, które wisiało w powietrzu. Bo przecież Regulusa wyraźnie coś gryzło. Starała się w głowie układać sobie ewentualne, możliwe scenariusze tego, jak potoczy się ich rozmowa, jednakże w tej chwili nie wydawało się być to tak łatwe, jak zazwyczaj. Powinna się spodziewać najgorszego? Zrobił coś głupiego i teraz żałuje? A może w tym wszystkim chodzi o nią? Może nie potrafi się po prostu tylko przyjaźnić?
Przeczesała palcami włosy, odwracając się w stronę zwierciadła wiszącego przy komodzie. Wystarczyło rozpuścić włosy, dobrać odpowiedni strój i równie dobrze mogła być teraz damą, która mieszkała w czasach świetności w tych komnatach. Ostatnio zbyt często rozważała możliwości tego, co by było gdyby podjęła zupełne inne wybory w ciągu ostatniego miesiąca.
Regulus Black
Regulus Black

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyCzw 26 Cze 2014, 00:59

Zaufał Dorcas, wiedząc, że wybierze odpowiednie do rozmowy miejsce. Nie odzywał się przez większość drogi, układając w myślach milion scenariuszy i żaden z nich nie był nacechowany optymistycznie. Lepiej jednak było mieć to już za sobą. Nie chciał jej tracić.. tracić tak dobrych kontaktów z nią. Jednak za bardzo mu zależało na dziewczynie, by stała jej się krzywda, a przez znajomość z nim ta krzywda wisiała nad nią jak miecz Damoklesa. Już teraz czuł się połowicznie odpowiedzialny za morderstwo na jej rodzinie. Nie brał w tym udziału, nawet nie był jeszcze w szeregach Czarnego Pana.. jednak i tak czuł się winny. Nosi to samo znamię jak oni. Ci, którzy zawinili.
U celu wędrówki Reg pozwolił sobie podnieść wzrok i przyjrzał się miejscu. Nie znał go... nie miał w zwyczaju włóczyć się po zamku, wolał świeże powietrze. Przepuścił Gryfonkę przodem i zamknął drzwi za sobą. Serce biło mu jak oszalałe, ale wcale nie było to przyjemne uczucie. Zaschło mu w ustach z nerwów. Podpisywał na siebie wyrok.
Uśmiechnął się krzywo, gdy ostrzegła go przed kurzem. Przypatrywał się przez chwilę, jak Dorcas ogląda się w lustrze. Musi dobrze zapamiętać tę chwilę, bo może po raz ostatni ona jest taka przy nim.
-Dori.. musimy to skończyć. -powiedział cicho. Brzmiało to niecodziennie, jakby spotykali się po kryjomu za plecami Syriusza. -Musimy przestać się przyjaźnić. Spotykać. Nikt nie może widzieć Cię w moim towarzystwie, to zbyt niebezpieczne dla Ciebie. -odwazył się podnieść głowę i spojrzeć na nią. Czego oczekiwał? Niedowierzania? Milczenia? Najlepiej by było, gdyby Dori bez słowa mu przytaknęła i pozwoliłą iść. Bolało by najmniej. Znał jednak panienkę Meadowes. Nie odpuści mu, dopóty nie pozna prawdy. Krok po kroku, słowo po słowie wyciągnie z niego prawdę. Nadzieja jednak matką głupich. Pozwolił wybrzmieć dobrze tym słowom i czekał.
Zacisnął mocno palce na ramieniu torby, aż zbielały mu kostki. Nigdy wcześniej nie nienawidził siebie tak mocno jak teraz. Nie wybrał sobie takiego życia. Owszem, kiedyś namiętnie słuchał o Voldemorcie z ust Belli. Zachwycał się nim, prosił o dalsze opisy z ust kuzynki.. potem czytał. Czytał o nim coraz więcej i więcej. Słyszał, jak Bellatrix z obłędem mówiła o tym, jak to udało mu się pokonać śmierć, lecz pytana o to nigdy nie potrafiła odpowiedzieć. Regulus chciał znać odpowiedź - jakim cudem? Jaka jest zagadka jego rzekomej nieśmiertelności i potęgi? Chciał to wiedzieć. Najlepiej by tę wiedzę było zdobyć poprzez bycie jak najbliżej niego. Nigdy jednak Regulus nie widział siebie z Mrocznym Znakiem, decydującego kto może żyć, a kto nie. Na weselu nie miał wyjścia - postawiono go przed faktem. Miał raptem naście lat, nie wiedział o życiu niczego. Przysiągł sobie jednak w duchu, że to odpowiednio wykorzysta, nawet kosztem życia. Swojego, nie innych.
Dorcas Meadowes
Dorcas Meadowes

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyCzw 26 Cze 2014, 17:56

Milczenie bywa najgorsze. Bo łatwiej, mimo wszystko, poradzić sobie z czyimś krzykiem bądź pretensjami, ale kiedy ktoś zaczyna milczeć, ludzie z reguły nie wiedzą jak się zachować. Regulus milczał cała drogę. Potrafiła to zrozumieć, tłumacząc sobie, może nie do końca zgodnie z prawdą, że ten przecież nie chciał zaczynać rozmowy na środku korytarzy, wśród innych uczniów, w miejscu gdzie równie dobrze ktoś może im w każdej chwili przeszkodzić. Kiedy jednak milczał nadal, po wejściu do środka, Dor zaczęła się niepokoić i chyba spanikowałaby, gdyby nie ciągłe upominanie samej siebie w myślach. Nie lubiła takich sytuacji, bowiem czuła się jak dziecko, któremu oberwie się za coś, co nie do końca było jego winą. Stała więc i czekała na to całe karcenie, choć chyba słowa, które usłyszała, przeszły jej najśmielsze oczekiwania.
To zbyt niebezpiecznie dla Ciebie.
Zwęziły się oczęta Meadowes, które jakoś nie mogły się oderwać od twarzy Regulusa, choć chyba wszystkie możliwe zmysły i emocje krzyczały w jej myślach, aby czym prędzej się odwróciła, dumnie uniosła głowę i odeszła, zgodnie z jego życzeniem oraz ze swoją godnością. Co innego jednak pomyśleć, a zrobić.
To zbyt niebezpiecznie dla Ciebie.
Niby co takiego było dla niej niebezpieczne? Włóczenie się po nocach? Chyba każdemu groziło wtedy niebezpieczeństwo w tak samo równym stopniu. Włóczenie się z Regulusem? Bo pochodzi z rodziny, która nie podziela wartości Blacków? Bo Syriusz jednak powiedział za dużo nic powinien? Dorcas cofnęła się o krok, jakoś tak automatycznie krzyżując ręce na wysokości piersi. Nie. To nie będzie takie łatwe, jak sobie myślał Regulus.
- Tego właśnie chcesz, Reg? Abym była kolejną osobą, która Cię porzuca, bo tak ktoś chce?
Nie. Nie dała mu szansy na odpowiedź. Przynajmniej nie od razu.
- Sądziłam, że znaczę dla Ciebie o wiele więcej i że nie zrezygnujesz ze mnie tak łatwo. Ale skoro tego tak bardzo chcesz... Powiedz tylko dlaczego?
Widać było, iż Dor węszyła w tym jakiś... podstęp.
Regulus Black
Regulus Black

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyNie 29 Cze 2014, 00:03

By głupcem, jeśli wierzył, że załatwi to szybko i bez zbędnego bólu. Widział jej minę, a wolał by jej nie widzieć. Słyszał ton jej głosu, a Merlin tylko raczy wiedzieć, jak bardzo chciał być teraz głuchy. Nie chciał, cholera nie chciał, aby ona go znienawidziła. Nie chciał, by odeszła i nigdy więcej nie wróciła. Ona, dziewczyna, która jako jedyna nie patrzyła na niego z perspektywy wspaniałości jaką roztaczał Syriusza. Dała mu szansę, a on chciał ją zmarnować. Pokazać, ile tak na prawdę jest wart, a nie był wart złamanego knuta.
Poczuł złość wlewającą się jak jad do jego serca. Nie Dorcas, to zupełnie nie tak!
-Nie. -warknął ostro.
Podniósł na nią wzrok, a jego szare oczy wydawały się błyszczeć złowrogo. Nie były oczami nastolatka, były... zwierciadłem duszy. Na prawdę zagubionej i brudnej duszy.
-Nie chcę, ale muszę, abyś była bezpieczna, bo właśnie ten KTOŚ może Ci zrobić o wiele większą krzywdę! -syknął ostro, zrzucając torbę z ramienia i patrząc na Gryfonkę. Doprawdy, nie chciał podnosić głosu. Jednak musiał.
Zacisnął bezsilnie palce w pięści. Chciała znać powód?
-Nawet nie wiesz, ile kosztuje mnie ta decyzja. Ile kosztuje mnie fakt, że jedyna osoba, która dawała mi jakiekolwiek szanse na normalne życie ma teraz odejść. Dorcas, tu nie chodzi o Syriusza, o szkołę, to coś o wiele wiele gorszego! -zaczynała go ogarniać furia. Nie kontrolował tego, jak głośno mówi i jak patrzy na Dori... która mogła się przestraszyć. Nawet w szpitalu nie patrzył na nią jak teraz.
-Chcesz? Chcesz wiedzieć? Dobrze, obawiam się tylko, że sama wyjdziesz. -patrzył jej w oczy, kiedy zetknął koniec różdżki ze swoim lewym przedramieniem.
-Finite incantatem! -syknął. Blada dotąd skóra zaczęła ciemnieć.. i już po chwili pojawił się znak. Mroczny Znak. Już nie taki wyraźny jak na weselu Belli, ale nie dało się go pomylić z niczym innym.
-Jestem potworem. Jestem Śmierciożercą! I nikt mnie nie pytał o zdanie!
Ostatnie słowa wybrzmiały głucho w sali. Wewnętrzny ból rozdzierał mu serce na pół, ale tak musiał. Podejrzewał, że dziewczyna wybiegnie, da mu w twarz... cokolwiek. Nie będzie pytała, dochodziła, dlaczego. Znienawidzi go. Osiągnie swój cel i pozbędzie się ostatniej osoby, której mogła by się stać krzywda z jego powodu.
Dorcas Meadowes
Dorcas Meadowes

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala EmptyNie 29 Cze 2014, 00:23

Skoro tak bardzo nie chciał, to dlaczego nie postarał się, aby nie było najmniejszej szansy na to, co by jego obawy się urzeczywistniły? Znał Dorcas. Wiedział, jaką wartość mają dla niej przyjaciele. Że gotowa jest skoczyć za nimi w ogień. Łatwiej było pozostać biernym niż brać odpowiedzialność za oswojenie drugiego człowieka? Bo w tej chwili nie tylko Regulus czuł się zagubiony. Meadowes również poruszała się po niepewnym gruncie. Skuszona jego ładnymi oczyma, wykonała krok do przodu i nie bardzo wiedziała, co dalej. Straciła całą słodką niewinność, kiedy przyprowadziła tutaj Regulusa, żądając od niego wyjaśnień tego ciągłego milczenia. Bo przecież również dobrze mogłaby mu na to pozwolić, ich drogi rozeszłyby się zapewne bezpowrotnie. Dor ułożyłaby sobie życie z Syriuszem, a młodszy Black miałby pewność, że nie stanowiłby dla jedynej dziewczyny, która dała mu namiastkę normalności, żadnego zagrożenia. Oboje spełniliby swoje cele. Tyle że Dor nie do końca była pewna, czy aby na pewno taki właśnie był jej cel...
Zmrużyła oczy, kiedy ton głosu Regulusa przestał być... akceptowalny. Nie chciała krzyków, tylko rozmowy. Jeśli tak bardzo potrzebował wykrzyczeć światu co go gryzie, proszę bardzo. Niech się nie krępuje, byleby nie było to wymierzone w jej osobę. Meadowes nie była tą dziewczyną, która potulnie nastawia policzek. Gotowa była więc zaprotestować, przerwać Blackowi i doprowadzić go do porządku. Za dużo sobie pozwalał.
- Świetnie! Może jeszcze dodaj, że mnie kochasz, jakby za mało dzisiaj było w tym wszystkim prób  tłumaczenia się!
Prychnęła, kompletnie nie rozumiejąc tego, że tak namiętnie odpychał od siebie swoją szansę na normalność. Zapomniał o niej? Skończyły mu się siły, aby o nią walczyć? Zacisnęła mocniej palce na swoich własnych ramionach.
- Tak! Chce wiedzieć, bo to wszystko zaczyna się robić jednym, wielkim, łzawym przedstawieniem i przestaje mi się podobać. Myślałam, że kto jak kto, ale ja zasługuje na szczerość od siebie.
Nie brała go pod włos. A przynajmniej nie zamierzała. Kiedy jednak Regulus dotknął różdżką swojego ramienia, odniosła wrażenie, że jej serce na moment przestaje bić a cały świat stał się nagraniem na jakiejś taśmie w zwolnionym tempie, której akcja przesuwała się niemożliwie ślamazarnie do przodu. Możliwe, że jej umysł chciał już teraz wyprzeć to, co właśnie miała zobaczyć na oczy. Mroczny Znak jeszcze długie sekundy wisiał w powietrzu, a oczy Dor stały się dziwnie puste i... Nie. Nie było niczego więcej. Tak samo nie potrafiła niczego powiedzieć. Znak śmierciożerców. Zobowiązania wobec Voldemorta. Rodzina Blacków musiała być dumna z Regulusa.
- Jesteś śmierciożercą, ale wcale nie musisz być potworem. Pewnie prędzej bądź później się nim staniesz, jeśli odrzucisz to, co może Ci dawać nadzieję, abyś wcale taki nie był.
Brzmiało pięknie. I zapewne byłoby tylko pięknymi słowami, gdyby nie padały z ust Dor. Nie zwykła ona używać barwnych metafor, kiedy nie kryło się za tym coś więcej.
- Mogę teraz wyjść. Zamknąć za sobą drzwi, nie obejrzeć się i uznać, że nigdy nie byłeś częścią mojego życia. Mogę to zrobić. Tylko powiedz, że TY tego chcesz. Nie, że TAK BYĆ POWINNO, że TAK BĘDZIE LEPIEJ. Wyjdę i zapomnę, pozwolę Ci również zapomnieć o mnie jeśli tylko i wyłącznie TY tego będziesz chciał.
Sponsored content

Zapomniana sala Empty
PisanieTemat: Re: Zapomniana sala   Zapomniana sala Empty

 

Zapomniana sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 7Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

 Similar topics

-
» Sala rozpraw
» Sala przesłuchań
» Sala wejściowa
» Sala z obrazami
» Sala posiedzeń

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-