|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Zapomniana sala Nie 30 Sie 2015, 01:11 | |
| Spojrzenia Aristos przykuły uwagę Riaana, ale bynajmniej nie poczuł się przez nie speszony. Sam nigdy nie bał się spojrzenia innych. Osoba, która spoglądała w oczy lwom nie przestraszy się wzroku człowieka. Jego intuicja podpowiadała mu jednak, że coś jest nie tak z tą dziewczyną i należy na nią uważać. Nie przyjęła postawy obronnej, nie przejęła się zagrożeniami jakie stwarzała bliskość magicznego pojedynku. Zastanawiał się czy aby nie rzucała tych spojrzeń specjalnie. Jego uwaga, szybko przeskoczyła na pojedynkowiczów, wraz z pierwszym zaklęciem. Riaan ukucnął w rogu, a ekspeliarmus Erica rozbroił Grossherzoga. Młodszy z Gryfonów uśmiechnął się szeroko widząc taki obrót spraw. Ktoś chyba nie radzi sobie z magią obronną, pomyślał, warte zapamiętania. Następne sekundy pojedynku były już prawdziwym mistrzostwem Henleya. Niczym doświadczony myśliwy, VI klasista przewidywał ruchy swojego przeciwnika zanim je wykonał, tak samo jak powinno robić się z rannym i rozwścieczonym buchorożcem. Ale to były dopiero pierwsze chwile pojedynku, a jak wiadomo rozjuszony buchorożec jest jeszcze groźniejszy. Riaan z niecierpliwością oczekiwał odpowiedzi Gilgamesha, zaciskając mocniej palce na magicznym kawałku drewna, który zwał różdżką. |
| | | Eric Henley
| Temat: Re: Zapomniana sala Pon 31 Sie 2015, 16:25 | |
| Wszyscy w Sali, nie wyłączając nawet Erica, unieśli nieco brwi ze zdziwienia, a nawet jeśli nie unieśli, to z pewnością wciąż byli zdziwieni, bo jakże mogliby nie być? Czyżby już wygrał? Nie, to nie możliwe. W każdym razie Eric z nieukrywaną przyjemnością obserwował tor lotu różdżki Gilgamesha, która pofrunęła w kierunku Aristos, lądując niemal prosto w jej rękach. Nie było nawet potrzeby komentowania tego faktu, żadne, nawet najbardziej wyszukane docinki nie potrafiły zamienić tej chwili w jeszcze lepszą. Gryfon nie miał jednak zbyt wiele czasu by cieszyć się tak błyskawicznym rozbrojeniem przeciwnika. Zdawał sobie sprawę, że siódmoklasista z pewnością wie o wiele więcej od niego i posiada spore doświadczenie w pojedynkach, dlatego postanowił stworzyć barierę która ograniczy nieco jego mobilność, a tym samym wyrówna szanse. Szybkie Ignis Clustrum załatwiło sprawę i zamknęło w magicznym pierścieniu Ślizgona, a Eric wyszczerzył się tak szeroko jak jeszcze nigdy od czasu incydentu na klatce schodowej. Grossherzog nie zamierzał jednak zwlekać. Odebrawszy różdżkę od prefekta Gryffindoru, który swoją drogą nie szczędził mu przy tym akcie kpiącego tonu, Ślizgon natychmiast kontynuował pojedynek, a w kierunku szóstoklasisty wystrzeliło zaklęcie plączące język, albo coś w tym rodzaju, nie był pewien, nie miał przecież w pamięci wyrytego spisu wszystkich klątw i uroków. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nigdy nie był jakoś specjalnie wybitny w dziadzienie zaklęć niewerbalnych, za najlepsze i najbardziej oczywiste wyjście uznał skontrowanie ataku. - Contrprotego – zawołał licząc, że refleks nie zawiedzie go również i tym razem. Jeśli tylko udałoby mu się odbić klątwę, szanse Ślizgona na wygranie pojedynku zmalałyby niemal do minimum, o ile rzecz jasna nie był sprawnym magiem niewerbalnymm, który nie lubił przechwalać się swoimi umiejętnościami, albo uważał, że nie potrzebuje ich do pokonania byle szlamy, kto go tam wie. Kolejny urok, smakowity piorun. Czegóż innego mógłby się spodziewać po Ślizgonie, który jeszcze przed chwilą był obiektem kpin pięknej dziewczyny, wytoczenie najcięższych dział było naturalnym tego skutkiem. Niemiec chciał najwyraźniej zakończyć pojedynek jak najszybciej i w gruncie rzeczy udawało mu się to, bowiem losy całego starcia rozgrywały się w tej właśnie sekundzie, ale Eric, mimo całej wrogości żywionej do Ślizgona, nie zamierzał odbijać w jego stronę błyskawicy, którą ten tak ochoczo chciał go poczęstować. Zamierzał wystrzelić najzwyklejszą tarczę i poczekać na rozwój wydarzeń. -Protego –powiedział szybko. |
| | | Aristos Lacroix
| Temat: Re: Zapomniana sala Wto 01 Wrz 2015, 17:37 | |
| Post Ari Post MG
Aristos wyciągnęła się wygodniej w fotelu, zakładając nogę na nogę i wspierając przedramiona na podłokietnikach spokojnie obserwowała walkę, z chłodną precyzją oceniając szanse każdego z zawodników. Grossherzog słynął z brutalności, z braku zahamowań i, nie ukrywajmy, gorącej głowy. Szybciej robił, niż myślał, a to często prowadziło do komplikacji, których ktoś o spokojniejszej, skłonnej do refleksji naturze mógł uniknąć bez potknięcia. Henley z kolei, choć nie znała go zbyt dobrze, wydawał się być zupełnym przeciwieństwem Niemca - pomijając być może brawurowo niewyparzony język. Obaj byli szybcy, zaskakująco szybcy, koniec końców nie to jednak mogło zdecydować o wyniku tego starcia. Bławatkowe spojrzenie znów przylgnęło na krótką chwilę do twarzy Riaana, a wraz z tym spojrzeniem na ustach Aristos pojawił się krótki uśmieszek. Ni to zaproszenie, ni ostrzeżenie; coś chochliczego zamigotało w kącikach warg, coś z diablęcia jakim była na moment pokazało rogi. Młodszy chłopak stanowił pewnego rodzaju zagadkę, odnosiła jednak wrażenie, że instynktownie czuł przed nią jakiś respekt, jakąś niejasną obawę. Dopiero kolejnych kilka sekund przywiało do jej głowy mgliste wspomnienia chłopca, którego czasem widywała na przyjęciach w domu Rosiera. Zwykle zbyt zajęta rosłym Ślizgonem, rzadko zwracała uwagę na pozostałych. Pochwyciwszy spojrzenie młodszego współdomownika posłała mu niepokojąco słodki uśmiech, grę prędko przerwało jej zdarzenie, które wyczuwała już wcześniej w dole kręgosłupa, w mrowiących koniuszkach palców. Kolejne zaklęcie ciśnięte przez Grossherzoga trafiło wreszcie do celu, choć Henley próbował się bronić, następne natomiast... Widząc jak wargi Gilgamesha wypluwają z jego ust formułę klątwy, Gryfonka błyskawicznym, wystudiowanym ruchem nadgarstka szarpnęła własną różdżką do góry, sycząc krótkie "Protego". Nie podniosła się jednak nawet, nie skrzywiła. Spokój na jej twarzy nie został zachwiany nawet na chwilę. - Gross. Rozumiem, że twoja duma cierpi, ale nie mogę ci pozwolić na usmażenie Henley'a - rzuciła jedynie, widząc jak zielone oczy Niemca ciemnieją pod wpływem irytacji.
Niósł wilk razy kilka... Eric Henley triumfował, triumfował zasłużenie i z dumą, niemniej jednak obecna sytuacja powinna na długo nauczyć go, że cieszyć ze zwycięstwa można dopiero w chwili, w której przeciwnika wynoszą z pomieszczenia. Grossherzog nie należał bowiem do ludzi, których zdolności można było bagatelizować. Bo chociaż pyskaty, zbyt głośny i zdecydowanie zbyt narcystyczny, Niemiec posiadał w rękawie sporo asów, a urażona duma najwyraźniej nakazała mu wykorzystać jednego z nich. Klątwa Poplątania Języka(9 + 10 - 1 = 18) trafiła Henley'a celnie, choć próbował się przed nią ochronić (5 + 9 = 14), a to w przyszłości wcale nie miało mu ułatwić pojedynku. Niemożność rzucania zaklęć werbalnych, panie Henley, to niemożność wyjątkowo bolesna. Gryfon mógł się o tym przekonać w zasadzie już kilka sekund później, gdy generujący pioruny urok pomknął w jego kierunku (5 + 10 - 1 = 14), na jego szczęście jednak prefekt Gryffindoru zdecydowała się okazać miłosierdzie (lub rozsądek - w końcu chodziło też o jej skórę) i nie pozwoliła, by potencjalnie bolesny czar sięgnął celu, uprzedzając Gilgamesha idealnie wstrzelonym w czas Protego (4 + 10 = 14)
Henley 2 - Contrprotego 4 - Protego - jeśli Grossowi udało się umknąć.
Grossherzog 1 - Fera Lingua 3 - Astrapoplectus - jeśli nie oberwał rykoszetem
W razie remisu rzut rozstrzygany jest na korzyść broniącego - w tym wypadku jest to Aristos. Niemniej jednak punkt za kolejkę otrzymuje Gilgamesh.
Ustalam próg trudności dla zaklęć niewerbalnych rzucanych przez Henleya - 10.
Henley - 1 Grossherzong - 1
Kolejkę zaczyna Henley.
Ostatnio zmieniony przez Aristos Lacroix dnia Wto 08 Wrz 2015, 20:46, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Zapomniana sala Wto 01 Wrz 2015, 17:37 | |
| The member ' Aristos Lacroix' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Aristos Lacroix
| Temat: Re: Zapomniana sala Wto 08 Wrz 2015, 20:01 | |
| By sprawiedliwości stało się zadość, wilk był syty, a owca cała - rzucam kostką na obronę dla Ari. Jeśli wynik w kostkach przewyższy statystyki Gilgamesha, rzucone przez Lacroix Protego uchroni Erica od fryzury na Finnigana. Jeśli nie - zaklęcie było spóźnione. U panów wychodził w kostkach remis, więc to rozwiązanie wydaje mi się być całkiem fair.
Ostatnio zmieniony przez Aristos Lacroix dnia Wto 08 Wrz 2015, 20:41, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Zapomniana sala Wto 08 Wrz 2015, 20:01 | |
| The member ' Aristos Lacroix' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Eric Henley
| Temat: Re: Zapomniana sala Sro 09 Wrz 2015, 00:39 | |
| Płomienie świec zalewające swoim blaskiem przestrzeń w starej, zagraconej sali zamigotały niebezpiecznie wraz z podmuchem towarzyszącym obu zaklęciom wystrzelonym przez Ślizgona. Ericowi niestety zabrakło tym razem refleksu, a konsekwencją jego ślamazarstwa było trafienie urokiem prosto w pierś. Magiem niewerbalnym to on raczej był całkiem przeciętnym, ot kilka razy ćwiczył tę sztukę na zajęciach z obrony przed czarną magią, dlatego nie oszukujmy się, gryfon w miał w tej chwili – używając delikatnych słów – mocno przekichane. Jego szanse na wygranie tego starcia wyparowały w mgnieniu oka, a cały pojedynek był już prawdopodobnie przegrany. Zwłaszcza, że ułamek sekundy później w jego kierunku pomknęła błyskawica, a Eric zdołał wykrzesać ze swojej różdżki tylko jakiś marny cień porządnej tarczy. Wydawać by się mogło zatem, że to by było na tyle jeśli chodzi o zmagania zuchwałego Gryfona, jednak Aristos, jak przystało na porządnego Prefetka, w ostatniej chwili wystrzeliła własną tarczę i ochroniła tym samym szesnastolatka przed poważnymi poparzeniami. Jeśli jednak ktokolwiek łudził się, że chłopak okaże wdzięczność koleżance z roku, był rzecz jasna w błędzie. Nie miała prawa się wtrącać, to nie był jej pojedynek. -Jeśli tak bardzo rwiesz się do walki, ustaw się w kolejce, dobra? – powiedział, a raczej próbował powiedzieć, bo urok Niemca wciąż działał, a litery plątały się gryfonowi nawet jeśli ten nie zdawał sobie z tego sprawy – Nie musisz mnie bronić, doskonale sobie radzę – dodał i gdy w końcu zorientował się jak niedorzecznie musiały brzmieć wypowiedziane przed chwilą przez niego słowa, zaklął szpetnie pod nosem i odwrócił się do Grossherzoga wciąż zamkniętego w ognistej barierze. Niezależnie od tego co wszyscy sądzili, jeszcze nie przegrał. Wciąż będzie walczył i nie podda się dopóki nie pobije Ślizgona stojącego naprzeciw. Co jednak mógł zrobić? Bariera, która początkowo wydawała się takim świetnym pomysłem, teraz pulsowała złowrogo obok stóp Niemca, jakby kusząc Gryfona by ten zrobił z niej właściwy użytek. Wystarczyło jedno zaklęcie by wyeliminować przeciwnika na dobre, by sprawić mu niewyobrażalny ból na który przecież zasługiwał, prawda? Eric jednak w tej właśnie chwili przestał być pewien dlaczego w ogóle się tutaj pojawił. Czy naprawdę planował wysłać Ślizgona do Skrzydła szpitalnego? Cóż, w gruncie rzeczy tak właśnie było, ale zapał szesnastolatka na gruchotanie temu śmieciowi kości odrobinę zmalał, dlatego rzuciwszy przelotnie okiem na migocące świece, skupił całą swoją uwagę na wypowiedzeniu w myślach formuły odpowiedniego zaklęcia. Kilka sekund później „Imitatio” mknęło już kierunku przeciwnika, a gdy tylko ich cienie połączyły się, Gryfon wykonał ruch ręką, który w przypadku Grossherzoga zobowiązanego urokiem do naśladowania ruchów Erica, zakończył się wyrzuceniem wysoko przed siebie różdżki. Reprezentant domu Lwa cofnął natychmiast zaklęcie i wykorzystując niezawodny –taa, jasne- refleks ścigającego, złapał w prawą dłoń lecącą ku niemu osikę. Mugolak, nie miał jednak zamiaru na tym kończyć swojego ruchu. Teraz gdy trzymał w dłoniach dwie różdżki, przez głowę przemknęło mu odwdzięczenie się błyskawicą, ale po pierwsze uznał, że formuła była zbyt skomplikowana jak na jego umiejętności w magii niewerbalnej, po drugie gdyby chciał mógłby już w poprzednim ruchu poparzyć przeciwnika, a po trzecie nie wypadało atakować nieuzbrojonego przeciwnika, zatem cisnął tylko zaklęciem „Fumus” by stworzyć chmurę dymu, która swoje epicentrum miała w środku bariery gdzie zamknięty był Ślizgon. |
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Zapomniana sala Sro 09 Wrz 2015, 14:38 | |
| Gross prychnął z irytacją, w momencie w którym zauważył że Aristos najwyraźniej nie ma najmniejszej ochoty, na jego potrawkę ze smażonego Gryfona, w krwawym sosie. Nie mógł ukryć że mu to wyjątkowo przeszkadzało, jednakże nie miał nawet czasu na próbę odgryzienia jej się czymś uszczypliwym, dlatego też ograniczył się do posłania jej morderczego spojrzenia, dającego do zrozumienia że jest wysoce zirytowany jej postawą. Jednakże jego gniew był niczym, w porównaniu z tym co miało zaraz nadejść. Henley postanowił wybełkotać coś swoim nowym, zgrabniejszym językiem, do złudzenia przypominającym Ślizgonowi trytoński. Gilgamesh nie miał jednak wątpliwości, że wcale nie było to w żaden sposób spowodowane wdzięcznością. Czegokolwiek Eric by tam nie próbował wydukać pod nosem, był prawie pewien że nie było to "oh, dziękuję Aristos że uratowałaś mnie przed dołączeniem do Koła Usmażonych Szlam Pospolitych". Po pierwszej fali "słów", uznał że Gryfon gada za dużo i wypada mu po prostu zamknąć tą jadaczkę, jednakże postanowił dać mu jeszcze sekundę - ot tak, z resztek jego łaski dla odszczepieńców. W końcu był łaskawy - ale nie aż tak, by pozwolić mu w środku pojedynku wygadywać głupoty dwukrotnie, szczególnie że z tego co udało mu się wyłapać, odniósł nieprzyjemne wrażenie że Henley jest niewdzięcznym psem, który właśnie próbuje w jakiś sposób wyszydzić osobę, która uratowała mu jego paskudne dupsko. A Gilgamesh nie znosił, gdy śmieć nie znał swojego miejsca - nie zamierzał pozwolić mu dokończyć. Gdy tylko wypłynęło pierwsze słowo drugiej wypowiedzi Gryfona, postanowił to ukrócić w najbardziej oczywisty sposób: - Everte Stati Gdyby zaklęcie się udało, powinno to załatwić sprawę ewentualnych prób ataku na Księcia Slytherinu - w końcu nie spotkał jeszcze Gryfona, Puchona, Krukona czy Ślizgona, który przejawiałby łatwość w rzucaniu zaklęć w locie. Szczególnie że sam lot nie należałby raczej do tych przyjemnych - raczej gwałtownych i zakończonych bolesnym spotkaniem się ze ścianą, bądź w skrajnych przypadkach - sufitem. Jedno było pewne - definitywnie nie zamierzał się bronić, nadeszła pora na miażdżący atak, który miał ukarać przeciwnika za zwyczajne lekceważenie - bo jak inaczej nazwać fakt, że zamiast podjąć walkę od nowa, postanowił podyskutować sobie z Ari? Tak nie będzie - nadszedł więc czas by poczęstować go drugim zaklęciem. - Arrowhora - syknął, celując w rękę Henleya, w której tamten dzierżył różdżkę. Miał tylko nadzieję, że jego mały, szlamowaty przyjaciel był świadom, że granie mu na nerwach to nie jest najlepszy pomysł jaki mu strzelił do głowy, ponieważ Ślizgon nie należał do osób cierpliwych - a miał świadomość, że w zanadrzu ma wystarczająco dużo artylerii, by wysłać nie tylko Erica, ale też Riaana do skrzydła szpitalnego - i to za jednym zamachem. |
| | | Aristos Lacroix
| Temat: Re: Zapomniana sala Sro 09 Wrz 2015, 15:09 | |
| Post Ari Post MG
Coś w niebieskich oczach zaiskrzyło niebezpiecznie, jakby w niemej odpowiedzi na buńczuczne, wybełkotane przez Gryfona słowa. - Och, więc to tak, Henley? - spytała powoli, cedząc słowa przez zaciśnięte zęby tonem tak jadowicie słodkim, że jego brzmienie roznosiło się lepko po pomieszczeniu - Kończcie tą farsę i pokażę ci jak wygląda pojedynek - dziewczęce ciało poderwało się z fotela, na którym dotychczas siedziała, a palce spokojnymi ruchami rozpoczęły żmudny proces splatania jasnych pukli w warkocz. W końcu miała jeszcze czas. Nawet jeśli nie podejrzewała, że kolejne potknięcie Gilgamesha okaże się być kluczowym, opłakanym w skutki, a Eric dobije go bez chwili zastanowienia, odbierając różdżkę i podtruwając zdezorientowanego Ślizgona. - Wydaje mi się, że tu już skończyliśmy - mruknęła krótko, spoglądając na Gilgamesha przez ramię. Wiedziała, że jego duma mocno odchoruje przegraną z Gryfonem, nie oznaczało to jednak, że Aristos zamierza stawać w jej obronie. Ależ skąd. Trzeszcząca w powietrzu adrenalina udzieliła się i jej, a możliwość zmierzenia się z kimś, kto dał radę Grossherzogowi jawiła się jako przyjemny pomysł na zakończenie dnia. Zdjęła urok więżący Ślizgona w parzącym okręgu i nie zaszczyciwszy go kolejnym spojrzeniem stanęła naprzeciwko Henleya, unosząc dumnie głowę. Cedrowa różdżka pulsowała przyjemnym ciepłem w obejmujących ją palcach, a bławatkowe spojrzenie rzucało jawne wyzwanie. - Stawaj, Henley. Jeśli się odważysz.
Spektakularny był to pojedynek, nie można tego nie przyznać, jednakże jak wszystkie dobre wydarzenia - i to chyliło się ku końcowi. Bo chociaż intencje Gilgamesha były podniosłe, a chęć chronienia honoru damy doprawdy godna poklasku, nie przyniosły mu nic dobrego. Los przewrotny i złośliwy zdecydował się nagrodzić niewdzięcznika, cóż więc począć może biedny Ślizgon? Uchwycony w zaklęcie Gryfona (5 + 9 = 14 / próg 10) nie zdołał trafić go klątwą odrzucającą (0 + 10 - 1 = 9), a już po chwili jego różdżka znajdowała się w uścisku Erica. Podobnież jak duma. Na domiar złego chłopak postanowił - zapewne troszkę ze złośliwości - na koniec poddusić nieco swojego przeciwnika, zsyłając na niego dławiącą chmurę. Nie było wątpliwości, że uwięziony w barierze Gilgamesh właśnie przegrał z kretesem.
Henley 2 - Imitatio 3 - Fumus - jeśli Eric trafił pierwszy
Grossherzog 1 - Everte Stati 4 - Arrowhora - jeśli Gilgamesh trafił pierwszy.
Henley - 2 Grossherzog - 1
Pojedynek wygrywa Henley ze względu na niezdolność Gilgamesha do kontynuowania walki. W nagrodę otrzymuje alpacze błogosławieństwo i 50 fasolek.
Ostatnio zmieniony przez Aristos Lacroix dnia Sro 09 Wrz 2015, 19:38, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Zapomniana sala Sro 09 Wrz 2015, 15:09 | |
| The member ' Aristos Lacroix' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Zapomniana sala Sro 09 Wrz 2015, 20:26 | |
| W spokoju obserwował jak jego kolega najpierw obrywa urokiem plątającym język, a potem kilkoma sprytnie zaplanowanymi zaklęciami skończył cały pojedynek. Grossherzog został załatwiony na amen, nareszcie skończy się puszyć i uważać się za lepszego. Może zrozumie, że nie liczy się czystość krwi, ale umiejętności. Riaan wstał ze swojego kąta i szeroko uśmiechając się podszedł do kolegi z domu. - Dobra robota. Serio. - poklepał Erica po plecach czując mokry materiał jego koszuli. Żaden pojedynek nie był łatwy, psychiczny i fizyczny wysiłek włożony w walkę na pewno wyczerpał Henleya. Afrykaner był w wielkim podziwie, bo chyba nikt nie uważał Erica za faworyta w tym starciu, nawet Riaan, a ten brak wiary który okazał koledze ciążył mu teraz na sercu. Głos Ari sprawił, że chłopak odwrócił się twarzą w stronę środka sali, gdzie krąg ognia i dymu więził Niemca. Na szczęście tylko przez chwilę, bo inaczej zostałaby z niego kupka popiołu, a tego żaden ze zgromadzonych tu uczniów nie chciał. A nie, przepraszam. W sumie to dosyć przyjemna wizja i pewnie chłopak delektowałby się nią o wiele dłużej, gdyby nie nagłe wyzwanie pani prefekt, które zupełnie go zaskoczyło. Czerwona lampka zapaliła się mu z tyłu głowy, niepokój jaki wzburzała w nim osoba Aristos urósł nagle do niebotycznych rozmiarów i Riaan nie zamierzał go kryć. Stanął między nią, a Ericiem. - Nie ma sędziego. Nie ma pojedynku. - Gryfon spojrzał jej prosto w oczy. Szybko zrozumiał wyzywające spojrzenie i odpowiedział jej swoim, uspokajającym. - Eric jest zmęczony, już bez tego masz sporą przewagę. Jeżeli szukasz prawdziwego wyzwania, pojedynkuj się z nim jutro albo pojutrze. Na pewno nie chciał Cię wyzywać - Teraz gorąca głowa Riaana nie mogła przyćmić jego zdrowego rozsądku. W końcu rozchodziło się o zdrowie jego kumpla, a nie jego własne i chyba dlatego jeszcze zachowywał spokój. Inaczej byłoby, gdyby Lacroix wyzwała jego. Wtedy pewnie przyjąłby zaproszenie bez ociągania się, ale też dlaczego miałaby to zrobić? Obecnie nie byłby w stanie jej nawet drasnąć. Coś w jego głowie krzyczało, aby nie dopuścił do tego pojedynku. Jego intuicja zazwyczaj była nieomylna, toteż postanowił działać.
Ostatnio zmieniony przez Riaan van Vuuren dnia Pon 21 Wrz 2015, 23:12, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Eric Henley
| Temat: Re: Zapomniana sala Czw 10 Wrz 2015, 17:45 | |
| Eric przekrzywił nieco głowę i otworzył usta ze zdziwienia. Przeniósłszy wzrok na Aristos, która jako sędzia pojedynku uznała właśnie jego wyższość nad Ślizgonem, mugolak przeczesał nerwowo włosy, tym samym doprowadzając swoją czuprynę do ruiny. Teraz to chyba rzeczywiście był koniec, ale cała batalia potoczyła się tak szybko, że gryfon chyba nie do końca był nawet tego świadom bo wciąż niemrawym wzrokiem spoglądał na przemian to na prefekta własnego domu, to na przeciwnika, którego dziewczyna uwalniała z ognistej pułapki. I zapewne gapiłby się tak jeszcze przez długi czas gdyby nie głos Riaana obok jego głowy i energiczne klepnięcie w mokre od potu plecy. W końcu dotarł do niego sens słów Aristos, które wprawiły szesnastolatka w taką euforię, że ledwie powstrzymał się przed zapianiem z zachwytu. Rozpierała go radość tak wielka, że rzucił się w ramiona swojego kumpla z Gryffindoru i próbował odstawić coś na kształt tańca zwycięstwa, ale już po chwili skonsternował się i powstrzymując wpełzający na jego twarz uśmiech, zrobił poważną minę. -Ostrzegałem, Grosherzog – powiedział wzruszywszy ramionami nie chcąc dać po sobie poznać, że wygrana zrobiła na nim jakieś większe wrażenie i odrzucił mu osikową różdżkę – Lepiej dokładnie ją wyczyść, wiesz, w końcu dotykała jej szlama – dodał złośliwie, będąc dumnym z doboru słów, zwłaszcza, że nareszcie odzyskał zdolność składnego mówienia i otarł strużkę potu z czoła. Może i powinien podziękować mu za pojedynek, ale wcale nie czuł takiej potrzeby. Pierwszy raz w życiu był w czymś lepszy od czarodzieja pochodzącego z czystokrwistego rodu, i choć niektórym mogło to wydawać się dziecinne, fakt ten znaczył dla wyszydzanego w szkole Mugolaka naprawdę bardzo wiele. Żałował, że Murph nie była świadkiem tego wszystkiego, w końcu to ona towarzyszyła mu niemal zawsze podczas łamania regulaminu szkolnego, dlatego aż kipiał z radości na myśl o opowieści którą uraczy rudzielca zapewne siedzącego jeszcze w pokoju wspólnym, ale niestety kilka chwil później boleśnie uświadomił sobie, że wcale nie będzie mógł tego zrobić, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Już miał schować różdżkę do kieszeni szaty, ale wtem usłyszał słowa koleżanki z roku, która najwyraźniej miała ochotę na kontynuowanie pojedynku. Właściwie to miał odpuścić, nie lubił walczyć z dziewczynami, bo najzwyczajniej w świecie nie chciał robić im krzywdy, ale słowa Riaana na nowo obudziły w nim zapał. -Stary, rozumiem, że się o mnie martwisz, naprawdę dzięki, ale nie musisz mówić w moim imieniu– odparł na rozsądny ton głosu kolegi, bo nie podobało mu się zwątpienie tak wyraźnie słyszalne w jego głosie, przyzwyczaił się do tego, że nikt w niego nie wierzył, ale czego niby miał się bać, czy jego sekundant naprawdę sądził, że da się pokonać dziewczynie? Owszem, mogła być uzdolniona, ale przecież właśnie pokonał Grossherzoga, szlachetnie urodzonego Ślizgona, który zapewne od dziecka szkolił się w magii pojedynkowej. Francuzka nie miała prawa być od niego lepsza, zwłaszcza, że do jej mundurka przypięta była odznaka prefekta, a to znaczyło, że całe dnie spędza nad książkami martwiąc się o oceny czy coś w tym stylu. Dlatego nieco znudzonym wzrokiem spojrzał na jej postawę, wyglądało na to, że jest już w pełni gotowa do rozpoczęcia pojedynku. -Jasne, Aristos, przyjmuje Twoje wyzwanie, właściwie czemu nie… no ale byłoby miło gdybyś zaczęła używać mojego imienia – odezwał się obdarowując koleżankę uśmiechem i wzruszył ramionami – Ahh…i..yyy…ładny warkocz – dodał drapiąc się nerwowo po głowie po czym ukłonił się i ułamek sekundy później wystrzelił zaklęciem w nowego przeciwnika. -Ekspeliarmus – zawołał pewnym głosem. Nie miał zamiaru ciągnąć zbyt długo pojedynku, bo w gruncie rzeczy Riaan miał rację. Szesnastolatek wyraźnie odczuwał zmęczenie, najprawdopodobniej po rzuceniu zaklęć niewerbalnych które nigdy nie były jego mocna stroną, postanowił zatem załatwić wszystko szybkim rozbrojeniem, a na wszelki wypadek w następnej kolejności posłał jedno z pierwszych pojedynkowych zaklęć poznanych w swoim życiu. -Similatus –powiedział błyskawicznie. |
| | | Aristos Lacroix
| Temat: Re: Zapomniana sala Czw 10 Wrz 2015, 18:41 | |
| Jej spojrzenie kolejny już raz tego wieczoru powędrowało w stronę Riaana, tym razem jednak nie było w nim nic z poprzedniej miękkości, łagodnej zaczepki. Bławatkowe tęczówki pociemniały, wargi wykrzywiły się w wyrazie, który przy dobrych chęciach mógł uchodzić za pełen politowania, w rzeczywistości odzwierciedlał jednak pełen pakiet wyniosłej pogardy. Chłodnej, nieprzyjemnej, sięgającej w głąb trzewi nieszczęśnika, odzywającej się dreszczem wzdłuż kręgosłupa, uderzeniem zimna w karku. Nie było wątpliwości, że gdyby wzrok potrafił krzywdzić, młodszy Gryfon zwinąłby się właśnie w kłębek na podłodze, z twarzą wymalowaną grymasem bólu. - Zejdź mi z drogi, van Vuuren, o ile nie chcesz przekonać się jak to jest, kiedy twoje wnętrzności tańczą walca. Na zewnątrz – syknęła ostro, mrużąc oczy. Gdyby była kotem, zapewne położyłaby jeszcze uszy po sobie i prychnęła, tymczasem jednak ograniczyć musiała się do wzniesienia jasnej brwi w górę. Odpowiedź Erica usatysfakcjonowała ją o wiele bardziej; napięcie widoczne na twarzy dziewczyny zniknęło jak za dotknięciem magicznej różdżki, zmarszczone czoło wygładziło się, a usta wygięły w chochliczy uśmieszek. Przeszła przez salę, dotykając ramienia przeciwnika smukłymi palcami i zrzuciła z siebie wierzchnią część mundurku, która miała jedynie przeszkadzać. Czasem zastanawiała się kto mądry wpadł na pomysł wyposażenia uczniów w tak szerokie rękawy. Mundurek, bądź co bądź, miał być praktyczny, ale na Merlina, nie służył do podcierania nosa. - Uprzejmości proponuję zostawić na później… Ericu – odparła nieco rozbawiona gdy wróciła na poprzednią pozycję, robiąc krok w tył i zdawkowo odpowiadając na ukłon, czego wymagała pojedynkowa etykieta. Uśmiech zniknął jednak z jej ust w chwili, w której się wyprostowała. Nie była bowiem Gilgameshem, a doświadczenie nauczyło ją już, że lekceważenie przeciwnika prowadzi jedynie do szybkiej, bolesnej dla dumy (a czasem i ciała) porażki. Widząc jak wargi Erica wyrzucają z chłopaka zaklęcie rozbrajające, Gryfonka szarpnęła ostro różdżką, precyzyjnym ruchem nadgarstka zakreślając szybki łuk. - Contrprotego! Contractio! – zaklęcia rzucane jedno po drugim, bez zastanowienia, w doskonale wyuczonym odruchu miały nie tylko za zadanie zaskoczyć przeciwnika, ale także uchronić ją przed ewentualnym rozbrojeniem. Zawsze istniała bowiem szansa, że uda jej się trafić, czyż nie?
|
| | | Mistrzyni Alpacalipsa
| Temat: Re: Zapomniana sala Czw 10 Wrz 2015, 18:45 | |
| Cóż to za dziwaczne stworzenia, ci prefekci! Pomyśleć by można, że ich największym zmartwieniem jest utrzymywanie porządku na korytarzach i w pokojach wspólnych, a myśli zaprząta jedynie test z numerologii czy esej na trzy stopy z eliksirów. W większości przypadków bywało zapewne i tak, panicz Henley popełnił jednak srogi w konsekwencjach błąd zakładając, że wszyscy prefekci są tacy sami. Aristos Lacroix stanowiła bowiem kwintesencję odwrotności tego, o co posądził ją w myślach jej przeciwnik. I choć pojedynek zaczął się od zwykłych uprzejmości, a nawet, rzec by można, bardzo zawoalowanych prób nawiązania nici sympatii, anielskie jasnowłose dziewczę okazało się mieć umiejętności iście diabelskie. Wyprowadzony przez Erica Expelliarmus (1 + 9 = 10), który sprawdził się poprzednim razem teraz zawiódł chłopaka boleśnie. Contrprotego zamigotało w powietrzu dużo wcześniej (10 + 10 = 20), ale nie było już czasu na przerwanie czaru w połowie inkantacji. Różdżka Erica poszybowała więc w powietrze, potoczyła się po kamiennej posadzce, a jego ciało zgięło się w spazmie bólu spowodowanego skurczami - następstwem kolejnego zaklęcia panny Lacroix.
Kostki:
Henley: 1 - Expelliarmus 3 - Similatus - jeśli Aristos nie zdążyła
Lacroix 2 - Contrprotego 4 - Contractio - jeśli zasłoniła się przed urokiem.
modyfikator -1 dla kolejnego rzutu Erica. trwa jedną turę.
Ostatnio zmieniony przez Mistrzyni Alpacalipsa dnia Czw 10 Wrz 2015, 18:54, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Zapomniana sala Czw 10 Wrz 2015, 18:45 | |
| The member ' Mistrzyni Alpacalipsa' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Zapomniana sala | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |