Kiedy minął pierwszy szok związany z pojawieniem się znikąd całego skrzydła zamku, Filch wyruszył w pierwszej grupie badawcze i odnalazł miejsce, które stało się natychmiast jego nową kwaterą wypadową. Zaniedbane od lat maszyny tortur już niedługo ponownie zaczęły lśnić, naoliwione, wyczyszczone, tylko gdzieniegdzie splamione krwią ofiar sprzed wieków.