Marudzę, bo nie działa cb :((

Marudzę, bo codziennie mi gra w głowie piosenka dzieciaczków pokroju "Jadą misie", "Idzie sobie krasnoludek" i nie mogę sobie jej wybić z głowy, a mnie już denerwuje. Ciągle ją podśpiewuję, nawet nieświadomie :( Oraz oraz wysypało mi na rękach coś od kosmetyków dzieciątek i się martwię, że mi to za chwilę nie zniknie :c

Marudzę, bo Watts od dłuższego czasu wymyka mi się spod kontroli i nie chce tańczyć, jak mu zagram - w efekcie piszę jeden post w kawałkach przez pół dnia.
Marudzę, bo w piątek ustny egzamin, którego się cholernie boję, a to do mnie niepodobne.
Marudzę, bo nie mam miejsca w szafach i czas wywalić z nich trochę zawartości, a nie mam na to ochoty.
Marudzę, bo wypalam tyle świeczek, że niedługo na nich zbankrutuję. I na herbacie też, bo zamiast z torebek to po burżujsku piję kwitnącą.

Marudzę, bo boli mnie każdy z osobna kręg kręgosłupa.

Marudzę, bo nagle jestem wyprany z weny. Przez cały czas aż mnie nosiło, nie mogłem doczekać się odpisów, a teraz nagle... jebs dołek. Irytujące!
Marudzę, bo za dużo grałem dzisiaj w DMC4 i głowa mnie przez to nawala.
Marudzę, bo nie daję zielonego światła na jedną postać, a i tak nie widzę żadnego odzewu. Nie mam kontroli nad własnym rodem? No nie może być...

Marudzę, bo moje kolano znowu strajkuję, a w środę zaczynam zgrupowanie treningowe.
Marudzę, bo miały być dzisiaj wyniki rezonansu, ale ich nie ma.
Marudzę, bo moja ręka dalej jest fioletowa po przebiciu żyły wenflonem.
Marudzę, bo seks sosen jest zbyt porywającym tematem, by moje nudne ja mogło go docenić.
Marudzę, bo skończyły się orzeszki ziemne :c

Marudzę, bo mam cholerną wenę, a wątek mi stoi i nie mogę się doczekać odpisu.
Marudzę też, bo jak znam życie, to kiedy Lucas już mi odpisze cała wena zniknie ;(
Marudzę, bo się dzisiaj nie wyspałam
Marudzę, bo zeżarłam trzy kawałki ciacha, a chce mi się jeszcze, ale się utuczę przez to!

Marudzę, bo nie mam na nic ochoty i z wielką przyjemnością poszedłbym spać, jednak nie mogę, muszę się uczyć. Chcę coś zjeść, ale głód trzyma mnie w niepewności i tak naprawdę nie wiem czy to prawda - kiedy tylko spojrzę na jedzenie robi mi się niedobrze :_: Marudzę, bo muszę zrobić odpisy dla Dimitreja, gdyż mnie do tego zmusza :_: Marudzę, bo nawala mnie w głowa. ;-; Marudzę, bo umieram.

Marudzę, bo:
- za oknem piękna, słoneczna pogoda, a ja utknęłam w czterech ścianach zamiast teraz spacerować sobie po Jasnych Błoniach albo Wałach Chrobrego
- muszę się uczyć, a zupełnie nie mam na to weny
- muszę ogarnąć wiedzę tak by zaliczyć egzamin na 5, a to mało wykonalne
- jutro mam egzamin a czuje się taka głupia
- od wczoraj jem tylko lody z ciastkami oreo i boli mnie od tego brzuch, ale mam na nie straszną ochotę
- chciałabym być już w domu a nie jestem
- pewnie nie zaliczyłam egzaminu i będę musiała odpowiadać ustnie z masy materiały zawierającego z milion parametrów i wartości

Nie mogę spać.
Kompletnie i zupełnie nie mogę spać, nie potrafię znaleźć sobie miejsca, nawet nie próbuję go już szukać, bo mija się to zupełnie z celem. Nienawidzę czasu, chyba z wzajemnością i nienawidzę budzenia się średnio co dwie godziny. I nienawidzę tego, że to wszystko tak beznadziejnie słabe. Ych.

Marudzę, bo chyba właśnie zaczyna się choroba.

Marudzę bo od kilku dni cholernie boli mnie głowa, nie potrafię się na niczym skupić, a mój żołądek wykonuje cholerne fikołki. Jest mi naprawdę niedobrze i najchętniej nie wychodziłabym z łóżka... Marudzę również przez to, że złamałam swoją obietnicę - miałam wziąć się w garść, a jest tak jak jest. Żal.
I marudzę, bo mój laptop się odkochał.

Marudzę, bo po prostu wszystko się źle układa. Nie mogę przestać myśleć o tych wszystkich problemach... Zamiast tego się nie uczę, tylko się obijam :| Eh...

Marudzę, bo się po raz milion dwoję i troję i nie widzę, żeby ktoś tego chciał.
Marudzę, bo nie mam na nic sił, łapie mnie jakieś choróbsko, które mnie już dobija.
Marudzę, bo wszystko się wlecze (i nie, nie mam tu na myśli jak zwykle forum) i jednocześnie wymyka spod kontroli.
Marudzę, bo nigdy w życiu nie przypuszczałem, że Aristos jest ruda. Ale faktycznie, rude jest wredne.

Edit.

Marudzę, bo trzymam Marte i Gila na korytarzu (co on tam do cholery robi sam z siebie nie mam bladego pojecia, bo przeciez sie nawet nie lubimy...) i w cholerę nie mam teraz weny na odpisanie im. Może nie zabijo.
Marudzę, bo się wyspać nie mogę, Jezu. Jaki dzisiaj jest dzień???

Marudze bo naprawdę wszystko jest do kitu. Mam gorączkę i brzuch mnie boli. Chyba umieram. Na pewno umieram. Jest piątek 13stego i Jason ostrzy na mnie zęby. I maczetę.
Marudzę bo mam prawo,. I omójbożeniechmniektośprzytuli.
Marudzę bo Walentynki a mi się nawet nie chce ładnie wyglądać. *siedzi w piżamie i nieumalowana*
I dlaczego, dlaczego jeżeli ktoś decyduje się na robienie ucznia... to robi jakiegoś sztywniaka/mordercę/psychopatę/niedostępnego etc? Czy w Krukolandzie tylko Shaw i Watts są normalni? Boże. Fajni są tajemniczy goście ale staph! ._. Niech ktoś zrobi kogoś normalnego. ._. Takiego jak Henry. ._. Tylko bez amnezji. Albo jak Artie. Serio, Puchoni chyba mają najsympatyczniejszych miśków. *marudzi bo w Krukolandzie deficyt tulaśnych kumpli*
I ten... chyba rozwodzę się z jedzeniem. Definitywnie. *nie wierzy w to co pisze* No a na wdż już jest tyle osób, a jak reszta będzie pisać to już w ogóle nie ogarnę i tyle z tego wyjdzie. *chlipie* Piszę jak potłuczona ale jest mi tak niedobrze i okropnie i paskudnie i po prostu źleeeee. ._____. I w sumie nie interesuje mnie czy to ktoś przeczyta czy nie, czy składnia jest super czy woła o pomstę do nieba. Niech sobie woła.
To na ten moment koniec marudzenia.