Temat: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Sob 15 Lut 2014, 17:26
Rozłożyste drzewo nad jeziorem
To stare, rozłożyste drzewo rosnące w pobliżu jeziora zawsze przyciągało amatorów wspinaczki. Grube, nisko osadzone gałęzie tylko to ułatwiają i wręcz zachęcają. Wejść nie jest tam trudno, a widok na jezioro i pobliskie tereny jest cudowny. Uczniowie lubią tu odpoczywać, plotkować lub się uczyć.
Gość
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Wto 20 Maj 2014, 23:42
Charles to pierdoła. Nie da się ukryć. PIER-DO-ŁA. Miał się uczyć z Henrym jakichś zabawnych rzeczy na transmutacje, bo – o dziwo – Krukon się na tym znał całkiem dobrze. Problem polegał na tym, że zapomniał się dogadać, gdzie w ogóle mają się spotkać. Oczywiście mógłby wysłać Browninga, coby namierzył Puchona, ale zanim na pomysł wpadł (a potem przyszła refleksja, jak to jest, że sowa sama znajduje odbiorcę w szkole z setkami uczniów?), był już na zewnątrz. Oczywiście kierował się pod swoje ulubione drzewo, z nadzieją, że Heniek wpadnie na ten sam pomysł. No cóż. Grunt to wiara w ludzi. Pround rozwalił się w cieniu, jak to zwykle miał w zwyczaju i wyciągnął nogi, ruszając stopą w rytm niesłyszalnej melodii. Książek żadnych, ni pergaminów przy sobie nie miał – wszystko zostawił w Pokoju Wspólnym, tudzież w Wielkiej Sali. I to nikogo dziwić nie powinno, bowiem i to miał w zwyczaju. Po kilku minutach minutach niesłyszalna melodia musiała ucichnął, bo i noga się zatrzymała. Pojawiło się jednak jak najbardziej słyszalne chrapanie - na tyle słyszalne, że ptaki na drzewie się zaniepokoiły. Charles Pround poległ.
Charlie Allison
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Sro 21 Maj 2014, 14:22
Charlie czytała książkę. Rzecz niespodziewana, dziewczyna wędrowała po szkole z nosem w książce. I to nie byle jakiej! Gryfonka czytała Romeo i Julię, Szekspira. Dramat był na prawdę cudowny, więc brunetka nie zwracała uwagi, czy w kogoś uderzy. I obiecała sobie, że zawędruje pod pierwsze drzewo, jakie zobaczy. Miała szczerą nadzieję, że nie będzie to Wierzba Bijąca. Zresztą Resa powinna się cieszyć, że taki leń polazł na świeże powietrze czytać, bo Charlie często się zapowietrzała z emocji nad książką. No kto by pomyślał. I oczywiście, jak zawędrowała nad owe drzewo, prawie trafiła na Charlesa. Jednak zdążyła się w ostatnim momencie zatrzymać, aby chłopak nadal mógł chrapać. Chrapać? No a mówią, że to Charlie jest leniem. No i oczywiście nie byłaby sobą, gdyby mu nie przeszkodziła. Potrąciła go lekko w ramię, chcąc aby się obudził. Nie, to nie było zło. Złem by było, gdyby walnęła go książką, albo oblała wodą. To by było zło. Zło, które jej brat bardzo często stosował. Zaśmiała się. Mogłaby też mu zaśpiewać. Obudziłby się natychmiastowo. Włosy jej zaczęły wpadać do oczu, i pomyślała, że dużo lepiej by było, gdyby je związała. Ale lenia, aby je zawiązać, nie poskromiła. Logika to jest bardzo wielka. -Charles, żyjesz? Czy mam iść po Filcha, aby cię przywrócił do żywych?
Gość
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Sro 21 Maj 2014, 18:51
Burknął coś w stylu „Nie widzisz, że się uczę”, zachrapał tak, jak jeszcze nikt nigdy nie zachrapał i przewrócił się na bok tak, by leżeć tyłem do tej natrętnej muchy, która ośmielała mu przeszkadzać w zbieraniu energii, by mógł marnować dalszą część dnia. Kimkolwiek owa mucha jest. A sumie wypadałoby sprawdzić, kim jest. Bo jeszcze, nie daj Bóg, pójdzie po tego przeklętego Filcha! Charles otworzył najpierw jedne oko. Potem drugie. A potem z gracją godną ścigającego Krukonów, przetoczył się na plecy, by spojrzeć w twarz budzącej i odkryć jej tożsamość. Widząc, że to Charlie, uśmiechnął się szeroko i podniósł się z ziemi, otrzepując z trawy szatę. - Jest i jedna z moich ulubionych Gryfonek! A już myślałem, że ten dzień będzie całkowicie zmarnowany. - powiedział ze swoim ciężkim, szkockim akcentem. Nie zważając na fakt, że przed chwilą z ziemi się zebrał, znów na niej wylądował, opierając się plecami o pień, jednocześnie dłonią dał znać koleżance, by zajęła miejsce obok niego. - Co tam ciekawego czytać, panno Allison?
Charlie Allison
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Sro 21 Maj 2014, 19:06
Zaśmiała się, gdy widziała zmagania Charlesa z wstaniem. Jeśli tak według niego wygląda uczenie się, to ciekawe, co on robi na lekcjach. W sumie... Charlie też nic ciekawego nie porabia. Jej nauka ogranicza się do rysowania i śpiewania. Nie licząc ONMS i Eliksirów, wtedy stara się robić wszystko jak najlepiej. Usiadła obok chłopaka i wyjęła czekoladowe żaby. A jakżeby inaczej, Gryfonka musi coś jeść. Podała jedną Charlesowi. A swoją zjadła i obejrzała kartę. Morgana. Schowała kartę do kieszeni. Jedna z ulubionych Gryfonek? O, jak miło. Poprawiła sobie włosy, i co ciekawe, zobaczyła, jak jej fretka nadbiega do drzewa. Lepiej nie pytać, skąd ten albinos, o imieniu Freddie, się tu wziął. Wyczuł pewnie jedzenie, skubaniec mały. Pozwoliła mu się wspiąć na ramię i polizać po twarzy. Zaśmiała się, i odwróciła do chłopaka, pokazując książkę. -Romeo i Julia. Okropnie ciekawa i smutna książka, jeśli o to chodzi.
Gość
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Nie 25 Maj 2014, 16:23
Powoli odzyskiwał kontakt z rzeczywistością, gdy czekolada żaba znalazła się w jego rękach. Do tego stopnia, że już był świadomy, gdzie konkretnie się znajduje. Osiągnięcie naprawdę wybitne! Owszem, niedawno jadł – i to w ilościach hurtowych. Ale nie na tyle, że nie wciśnie w siebie jednej małej czekoladowej żabki, nieprawdaż? Wepchnął słodycz do ust, nim ta zdążyła mu uciec. I mimo wielkiej wprawy Charlesa, prawie się to gadzinie udało. Czy tam płazinie. Krótki rzut oka na kartę i Pround ze skrzywieniem twarzy odkrył, że to… - Kirke – karta, którą już miał. Chyba nawet ze dwie, czy nawet trzy - Znowu. W każdym razie to nie było coś, na czym szczególnie mu zależało. I tak zapalonym kolekcjonerem nie był, karty służyły mu bardziej za zakładki, czy podkładkę pod nogę od krzesła. Schował ją do kieszeni. Później będzie się nią martwić. Teraz bardziej zastanawiała go obecność białego sierściucha, który pojawił się nie wiadomo skąd. - Cześć, mały. – mruknął tylko. Jakoś nie należał do funclubu fretek. Ale jakoś je akceptował. - O, czytałem. Dobra książka. Ja wróciłem do Odysei. ZNOWU.
Dwayne Morison
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Nie 25 Maj 2014, 21:03
Dwayne należał do osób wiecznie uśmiechniętych i optymistycznie nastawionych do życia, jednak w chwilach takich jak te wolał przebywać w samotności. Dodatkowym atutem do utrzymania takiego stanu był fakt, że naraził się nie tylko Irytkowi, ale przede wszystkim Natalie, której jeszcze nigdy nie widział w takim dziwnym stanie. Drążenie tematu, kiedy rzucała na prawo i lewo wulgaryzmami mógłby nawet znieść, jednak wytykania błędów i sugerowania, że nie jest atrakcyjny było ciosem poniżej pasa. Jego sylwetka zamajaczyła się właściwie kilka metrów od jeziora, jednak trudno było go poznać – zaklęcie, którego użył roztrysnęło wielką kulę łajna na najbliższe otoczenie i zamiast uniknąć ciosu, miał całą szatę upapraną w …gównie. Mamrotał coś gniewnie pod nosem, ściskając w dłoni różdżkę i przystanął właściwie przed brzegiem, wpatrując się w swoje oblicze przez kilka sekund. Bowiem poderwał głowę i po krótkim, nerwowym rozejrzeniu się dookoła, dostrzegł sylwetki starszych kolegów – dokładniej ścigającego Krukona i znaną mu dobrze pannę Charlie. Poprawiając niezdarnie brązową przepaskę z przyczepionymi doń kolorowymi piórami ruszył w ich stronę energicznym krokiem, przerywając jakże przyjemną pogawędkę na świeżym powietrzu. W odległości dwóch metrów bowiem, otoczenie nabrało nieprzyjemnej, smrodliwej barwy, do której Puchon najwyraźniej się przyzwyczaił. I chyba nawet nie próbował niczego zetrzeć ze swojej twarzy. - Charlie, jakie było zaklęcie czyszczące?! – Rzucił głośno, zatrzymując się dopiero kilka kroków od dwójki znajomych, rozkładając bezradnie ręce na boki. Grymas gniewu i irytacji nie był mocno dostrzegalny na jego twarzy przykrytej naturalną maseczką, jednak w piskliwym głosie Morisona dało się wszystko wyczuć. I nie było tu miejsca na rozbawienie.
Charlie Allison
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Nie 25 Maj 2014, 21:19
Kichnęła, jak Freddie połaskotał ją swoim ogonem. Po chwili fretka jednak czmychnęła, a Charlie zastanawiała się, co spowodowało tak gwałtowny odwrót w stronę zamku. Po chwili dowiedziała się co. Również ona zaczęła czuć okropny odór, który był spowodowany pojawieniem się Dwayna. Dziewczyna wstała, i zatykając sobie nos, powoli podeszła do Puchona. Odór był okropny. Czym on oberwał? Śmierdziało to gorzej, niż łajnobomby. Musi się dowiedzieć co to, a Filch będzie miał miłą niespodziankę. Boże, ten zapach był na prawdę okropny. Mogła się założyć, że palce w tym maczał Irytek. -Co ci się stało? Po czym wyciągnęła różdżkę, i cicho wyszeptała zaklęcie czyszczące. Po chwili Dwayne był czysty. Gdy już tak nie śmierdział, Charlie pocałowała go lekko w policzek, i poczochrała mu fryzurę. Uśmiechnęła się do niego promiennie -Lepiej? Dla mojego nosa tak. A teraz gadaj, czym wkurzyłeś Iryta. Patrzyła w chłopaka żywym zainteresowaniem, czekając cierpliwie, aż ten zacznie swą opowieść. Jasnowidz się znalazł, do spraw "Psikusy Poltergeista".
Gość
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Pon 26 Maj 2014, 01:51
Są chwile, gdy Pround dziękował Bogu za czułe powonienie. Jest tyle rzeczy, które pozostawiają przyjemny zapach w powietrzu! Niestety, są też chwile, gdy Charles ma ochotę wetknąć sobie rękawy w nozdrza (całe!), albo i uciąć sobie cały nos najlepiej. Jak w tym przypadku, gdy nagle coś zaczęło śmierdzieć łajnem. Chociaż gdyby ktoś zapytał, co jest przyczyną skrzywienia na krukońskiej twarzy (i żałosnego jęknięcia mu towarzyszącego), odpowiedziałby wprost: coś po prostu jebie gównem. Bo to bardziej oddaje odczucia Charlesa. - Cześć, Phil – czy jak mu tam było. Charles nie miał pamięci do imion ludzi, z którymi prawie w ogóle nie przebywa. Pround nawet nie był pewien, z którego domu chłopak pochodzi. Bo co go to obchodzi? Żeby nie był, Dwayne’a z widzenia kojarzył. Bo nie oszukujmy się – ilu uczniaków łaziło po szkole z pióropuszem na łbie? Nie interesował go też powód ufajdanego wizerunku. No trudno, stało się. Bardziej starał się pozbyć odoru z powietrza, dlatego pogrzebał chwilę w poszukiwaniu różdżki , ale nim mu się to udało (wiecie, jak łatwo zgubić kawałek drewna w takiej ilości kieszeni?), Charlie go ubiegła. Dzięki Bogu! – przeszło mu przez głowę, gdy kolega był już czysty. Chociaż minie trochę czasu, nim smród całkowicie opuści nozdrza biednego Charlesa…
Dwayne Morison
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Pon 26 Maj 2014, 15:55
Właściwie to podążał za nią wzrokiem kiedy do niego podchodziła i krzywiła się z każdą minutą. Skrzywił się wyraźnie i wzruszył ramionami odpowiadając na jej pytanie, oczekując cierpliwie aż machnie w końcu różdżką, oczyszczając go ze śmierdzącego błotka. Z wyjaśnieniami wolał odczekać chwilę, dopóki powietrze się nie oczyści a z ust nie zniknie mu ohydny posmak, nad którym w ogóle wolał nie myśleć. Z wyprostowanymi na boki rękami czekał, aż zaklęcie zacznie działać i przyglądał się swoim świeżutkim, czystym ubraniom już po kilku chwilach. Zamrugał powiekami, wzdychając z wyraźną ulgą i dopiero teraz jakby dostrzegł Krukona, na którego przeniósł swoje spojrzenie. Jakoś nie czuł się nieswojo wchodząc im w połowie rozmowy, szczególnie iż z tym oto człowiekiem miał do czynienia przede wszystkim na meczach. Pokiwał głową potakująco, spoglądając na Gryfonkę już po krótkiej chwili kiedy poczochrała go po gładziutkich włosach. „Może nie jestem wcale taki brzydki, skoro dostałem buziaka?” przemknęło mu przez myśl, kiedy do głowy nadeszło wspomnienie bolesnej aluzji Natalie. Końcówki ust momentalnie pomknęły w górę ujawniając na nowo przywoływaną radość na twarz Dwayne’a. - No lepiej, lepiej. Dziękuję. Zamiast odbijającego zaklęcia walnąłem eksplozyjnym, więc oboje z Natalie zostaliśmy w tym.. czymś umorusani. Właściwie to ona pewnie jest w dużo gorszym stanie, bo zaczęła wrzeszczeć na Iryta i wyklinać go. Swoją drogą, nawet nie podejrzewałem, że ona zna takie słownictwo! Zazwyczaj taka cicha i w ogóle, a teraz jakby coś w nią wstąpiło. – Puchona nie trzeba było namawiać do rozpoczęcia opowieści, ponieważ zawsze ze wszystkimi dzielił się tym, co go spotkało. Nie wszystko oczywiście było prawdą i wiele słów należało słuchać przez palce zakrywające uszy, jednak dla stałych rozmówców Dwayne’a było bardzo łatwo odgadnąć co stało się rzeczywiście, a co pozostaje kwestią jego wyobraźni. Podczas opowieści pochwycił nadgarstek dziewczyny i ciągnąc ją lekko w dół, usiadł na trawie sugerując tym gestem, iż ma uczynić to samo. Swoje spojrzenie wbił w Krukona, niezrażony pomyleniem jego imienia, jak gdyby to jemu tłumaczył co do spotkało, a nie Charlie. – Znasz Natalie z VI klasy, z twojego domu jest. Coś jej się dziwnego stało, bo cała we krwi się podniosła i zaczęła na mnie wrzeszczeć! Nawet nie zdążyłem zasugerować, abyśmy poszli do Skrzydła Szpitalnego, kiedy wydarła się na mnie, że to normalne i że to coś .. czekaj.. ona to nazwała, że miesiąc tak mają wszystkie dziewczyny. – Podczaz zająknięcia, przeniósł wzrok na koleżankę. Tym razem Dwayne mówił z prawdziwym przejęciem i chociaż miał żal do dziewczyny, to żadne słowo nie było zabarwione wyrzutem. Ot, kolejna opowieść do opowiedzenia, z elementami, których Morison nie do końca rozumiał. – Potem pojawił się Iryt, no i zaczął w nas czymś rzucać. Spadło na nas, a ona podeszła do niego i zaczęła na niego wrzeszczeć! No mówię wam, taki miała głos i minę, jakby miała przed sobą małego psiaka, który nasiusiał jej do nowych butów. Zupełnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że przed nią jest Iryt. – Zakończył opowieść sapnięciem, przestając w końcu gestykulując rękoma.
Charlie Allison
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Pon 26 Maj 2014, 19:31
Słuchała uważnie opowieści Dwayna. Chłopak miał wyobraźnię, co trzeba było mu przyznać. Bardzo to w nim lubiła. Osoba ciekawa, zabawna. Charlie lubiła bardzo jego opowieści. Oto kolejny dowód, że mugole i mugolaki to osoby ciekawe i interesujące, i potrafiące się bawić. Usiadła, gdy Puchon pociągnął ją za nadgarstek. Natalie? Nie kojarzyła dziewczyny. Odwróciła się do Charlesa ze spojrzeniem mówiącym "Kim ona do cholery jest?". Bo najwidoczniej powinien ją znać, skoro była z jego domu. A przynajmniej tak powiedział Dwayne. Odwróciła się w stronę chłopaka z pióropuszem. W końcu zakręci jej się w głowie. Posłała mu zdegustowane spojrzenie, gdy powiedział "miesiąc tak mają wszystkie dziewczyny". Po czym do oczu naleciały jej łzy, i zaczęła się śmiać. O mój Boże, co się dzieje w tym Hogwarcie. O czymś takim gadać. Ale nie udzieliła Puchonowi odpowiedzi. Spojrzała się na ich obu, wycierając z oczu łzy. -Boże, Dwayne. Jaki ty jesteś głupi. W dobrym tego słowa znaczeniu. Oczywiście, nie chodziło tutaj o obelgę. Sama dokładniej nie wiedziała, o co jej chodzi. Ta rozmowa była po prostu taka... dziwna. To dobre słowo? Tak? -Nie będę ci tego tłumaczyć, mój drogi.
Henry Lancaster
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Nie 01 Cze 2014, 17:59
Sowa Finnigana przyleciała i w ostatniej chwili hamując zatrzepotała skrzydłami, chwytając się pióropuszu Puchona. Zrzuciła pomięty liścik.
Cytat :
Dwayne! Wołam artylerię na pomoc! Pani Nero utknęła na najwyższej półce w sowiarni, przychodź czym prędzej jakby sam Filch deptał Ci po piętach. Chyba za bardzo przytyła... albo to nóżka jej utknęła. Spiesz się, potrzebuję kogoś, kto lubi się po wszystkim wspinać. Zmartwiony o swoją sowę Henry
Dwayne Morison
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Nie 01 Cze 2014, 19:26
Bardzo szybko udało mu się wywnioskować, że poruszony przez Krukonkę temat – a właściwie coś, czego był świadkiem Dwayne nigdy nie powinno mieć miejsca. Zacisnął mocniej szczęki, przekonany iż próbuje zrozumieć coś na swój pokrętny i zupełnie nietaktowny sposób. Tym razem (a w ogóle, czy kiedykolwiek?) nie miał ochoty na drążenie sprawy i usłyszeniu jakichś nieprzychylnych słów wycelowanych w jego osobę. Westchnął dosyć teatralnie kiedy Gryfonka wybuchnęła niepohamowanym śmiechem, jednak nie minęło zbyt wiele czasu jak sam się uśmiechnął i przypatrywał z iskrami w oczach na jej szeroko pojętą wesołość. - Można być głupim w dobrym znaczeniu? – To pytanie skierował w kierunku Charlesa, do którego się pochylił nieco i odgradzając usta od strony Charlie, wydusił z siebie te słowa konspiracyjnym tonem. Trudno było szeptać w towarzystwie podśmiechującej się dziewczyny, dlatego chłopak wzruszył już po chwili ramionami i przeniósł na nią spojrzenie. - Ale to normalne, tak? Bo się naprawdę przestraszyłem, że jej ktoś psikusa zrobił czy jakąś klątwę rzucił, albo może się zraniła w nogę. – Pociągnął nieco temat, nie wypytując o szczegóły ani o coś, co tak zniesmaczyło przed chwilą pannę Allison. Nim jednak otrzymał odpowiedź, na jego głowie usiadło ptaszysko i zrzuciło między wyczyszczone kosmyki włosów coś, co zapewne było listem. Zanim jednak Dwayne zorientował się kto nastaje na jego pióra, zamachał rękoma nerwowo nad głową, próbując pozbyć się natręta. - Przepraszam! – Jęknął akurat wtedy, kiedy sówka zahuczała mu obrażona i poinformowała o przyniesieniu listu. Oczywiście zanim Morison zdążył odczytać list i spostrzec, że to od Matta. Spokojnie czytał zakreślne słowa tylko przez moment, bo po chwili zerwał się i rozejrzał się na Charlie i Charlesa. – Sowa Henia utknęła w sowi arni. Dziękuję za pomoc Charlie! – Pomachał Krukonowi, a mijając dziewczynę pochylił się i w pośpiechu…zmierzwił jej włosy. A potem to już nie dało się go zatrzymac, bo przytrzymując przepaskę na głowie pędził w stronę zamku.
zt
Charlie Allison
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Nie 08 Cze 2014, 19:53
Patrzyła spokojnym wzrokiem, jak Dwayne odchodzi. Sowa Henry'ego. Powiedziała mu krótkie cześć, po czym podeszła do Charlesa, i znowu obok niego usiadła. Zaczęła myśleć o jedzeniu, co zresztą miała w zwyczaju. Aż dziw bierze, że jest aż tak chuda. Czemu zresztą przyczynił się Quidditch. Minęła chwila, jak sobie przypomniała o czekoladkach, które niedawno dostała sową. Nie wiedziała, od kogo je dostała. Cóż, szczerze mówiąc, prawie nic ją to nie interesowało. Miała nadzieję, że prezent nie trafił do niej przez pomyłkę, i ktoś z pełną świadomością wysłał do niej łakocie. Cóż, to raczej był ktoś, kto wiedział, że lubi takie rzeczy. Ciekawe, kto to? Nosiła je ze sobą "na czarną godzinę". Cóż, ta czarna godzina nadeszła. Otworzyła je, i wzięła jedną czekoladkę do ust. Trzeba było przyznać, że były pyszne. Podsunęła pudełko Charlesowi, aby także ich spróbował. Cóż, dziewczyna nie wiedziała, co może się w nich znaleźć. Jakiś eliksir? Klątwa? Raczej nie myślała, próbując je, nie zastanawiała się długo, tylko wzięła drugą. Och, naprawdę, ostatnimi czasy, Gryfonka przestwała myśleć nad konsekwencjami swych czynów. Ale ostatnio potrzebowała naprawdę dużo czekolady, aby przestać myśleć o swym bracie, i tym jego ślubem. Tak, to nadal ją męczyło, ta cała świadomość, że wkrótce go zabraknie w domu. Wzięła 3 czekoladkę, i oparła się na drzewie. Cóż, czekolada powoli pomagała jej się odprężyć. Po chwili wstała i pobiegła w stronę zamku, bez żadnych wyjaśnień.
z/t
Ostatnio zmieniony przez Charlie Allison dnia Pią 04 Lip 2014, 14:24, w całości zmieniany 1 raz
Mistrzynie Papużki
Temat: Re: Rozłożyste drzewo nad jeziorem Nie 08 Cze 2014, 20:43
Czekoladki były jak najbardziej słodkie, a nawet przesadnie słodkie, biorąc pod uwagę fakt, iż wykonano je z mieszanki białej oraz mlecznej czekolady, co dawało efekt dość łaciatych, małych kawałków. Od razu rozpływały się w ustach, aż chciałoby się sięgnąć po więcej. Słodki, nie mniej od tych czekoladek, był rzecz jasna Syriusz Black. Dla Charlie to było naturalne, iż pomyślała właśnie o Łapie, bo przecież od kogo innego jak nie od Gryfona mogłaby dostać ten mały, wymowny upominek? Jakoś nie liczyło się dla niej, iż Syriusz ostatnio kręci się wokół Meadowes. Zapewne rzuci ją jak każdą poprzednią, ale! Ale Alison już zamierzała zadbać, aby to z nią zbudował coś więcej oraz coś poważniejszego. Wspólne tańce podczas świętowania zwycięskiego meczu, zaproszenie na chrzest jego motocykla, teraz czekoladki... Zdecydowanie musi upewnić Blacka co do tego, że jej uczucia są stałe. I nie będzie jego kolejną przygodą, tylko prawdziwą miłością.
Charlie - jesteś upojnie zadurzona w Syriuszu Blacku, choć oczywiście nie zdajesz sobie sprawy z faktu, iż to za sprawą eliksiru w czekoladkach.