Miejsce, gdzie woda styka się z miękką ziemią, dając przyjemne uczucie chłodu i cicho szemrząc. Wiosną i latem szybko zapełnia się ono uczniami, którzy odpoczywają po zajęciach lub w przerwach między kolejnymi. Co odważniejsi dają nura do wody, nie specjalnie przejmując się wszelkimi stworzeniami zamieszkującymi ten zbiornik. Do miana legendy obrosła już niejaka kałamarnica żyjąca w tutejszym jeziorze, choć mało kto dostąpił tego "zaszczytu" aby widzieć ją na własne oczy.
Regulus Black
Temat: Re: Brzeg Pią 07 Mar 2014, 00:42
Wszystko zaczynało jednocześnie tracić na znaczeniu... i nabierać nowego, niezależnie od siebie. Regulus był skołowany ostatnimi wydarzeniami... Nigdy, ale to przenigdy nie chciał zawieść oczekiwań matki. On, który był tym LEPSZYM z braci, ponieważ wypełniał jej wolę oraz był przez to kochany.. faworyzowany... lecz teraz zaczął mieć wątpliwości. Jak można okazywać miłość tak wybiórczo, obdarzając tylko jedno z dzieci? Reg zawsze zabiegał o uwagę rodziców, zazdrosny o brata.. lecz teraz nie był do końca pewny, czy zabiegając o uwagę matki, nie stracił czegoś bardziej wartościowego... zawsze z zazdrością patrzył na swe kuzynki, Narcyzę oraz Bellatrix.. a kiedyś i Andromedę. Dogadywały się bez słów, bez zbednej rywalizacji. Potem Andromeda wybrała własna drogę, drogę ze szlamą.. i to wszystko popsuło. Jednak ona była szczęśliwa. A młody Black? Niekoniecznie.. Potrzebował świeżego powietrza, swego rodzaju oddechu.. i kogoś bliskiego. Ubrany od stóp do głów w czerń, udał się na brzeg jeziora. Przysiadł na skraju, mogąc w każdej chwili zeskoczyć i znaleźć się po kolana w wodzie. Wyjął z kieszeni srebrną papierośnicę i wyjął z niej papierosa. Podkradł ostatnio parę sztuk swemu wujowi, gdy ten spotkał się z nim w wiosce. Zastukał papierosem o denko papierośnicy z wygrawerowaną literą "B". Włożył go do ust i zapalił końcem różdżki. Zaciągnął się.. i prawie natychmiast zaczął się krztusić. Złapał nerwowo powietrze. Chyba nie tak to miało wyglądać. Ponownie przyłożył filter do ust, tym razem wolniej wciągając nikotynę. Teraz poczuł drapiące uczucie w gardle i przyjemny ból w płucach, połączony z słodkawym smakiem na języku. Wypuścił dym nosem. Dziwny nałóg, ale ten tylko dawał mu ostatnio ukojenie. Niesiony jakimś instynktem, sięgnął do kieszeni, gdzie posiadał figurkę sowy, z którą się nie rozstawał. A czemu? Ponieważ kopię figurki posiadała Dorcas. Kiedy jedno z nich połaskotało sówkę, ta druga rozpościerała skrzydła i dawała znać drugiej osobie, że ta pierwsza ją prosi o kontakt. Wymyślili to całkiem niedawno.. by nie narażać Dorcas na nieprzyjemności związane ze znajomością z Regulusem. To aż dziwne, że tak potoczyły się ich losy.. dziwne...
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Brzeg Pią 07 Mar 2014, 15:41
Dor wracała własnie z zajęć z zielarstwa. Dzień, tak przyjemnie słoneczny, aż prosił, aby nie wracać do tych dusznych murów zamku tylko celowo nadrobić drogę, wybierając tę dłuższą, która prowadziła ze szklarni w kierunku samego Hogwartu, okalając znaczą część samych błoni. Brakowało jej wiosny, która już na dobre rozgościła się w okolicy. I choć dni nie były jeszcze na tyle ciepłe, aby do późnych godzin przesiadywać na zewnątrz bez ciepłego płaszcza, okazały się miłą odmianą od tego zalegającego wszędzie śniegu, którego Dorcas po prostu niecierpiała. Z przyjemnością wystawiała twarz do słońca. Jakoś wtedy wszystko wydawało się prostsze, chociaż przez chwilę odnosiło się wrażenie, że te wszystkie zaplątane sytuacje, w które chcąc nie chcąc zostało się wmieszanym, nie okażą się zbyt trudnymi do przeskoczenia. Dor wciąż odczuwała skutki maskarady urządzonej przez Pottera i Everett, nie do końca zaakceptowanej wiadomości o wymordowaniu jej rodziny. Nie mniej była pełna nadziei, że poradzi sobie w te wakacje, kiedy zmuszona będzie wrócić do pustego domu. W końcu zawsze mogła liczyć na przyjaciół... To był dziwny zbieg okoliczności. Z myślą, w której przywoływała twarze osób z jej najbliższego otoczenia, wyczuła delikatny ruch sówki. Kiedyś ktoś nawet niecały rok temu powiedziałby jej, że Regulus przestanie działać Dor na nerwy a nawet odnajdą wspólny język, nie uwierzyłaby za żadne skarby. A teraz? Zacisnęła palce na niewielkiej sówce, bez większego wahania skręcając ze śnieżki tak, aby zawrócić w stronę jeziora. Tak samo Syriusz. Rok temu nie byli sobie tak bliscy, a teraz? Pamiętała, że obiecała dołączyć do Łapy po dzisiejszych zajęciach, nie mniej na pewno znajdzie chwilę, aby najpierw porozmawiać z Regulusem, który ostatnio namiętnie milczał, że aż Dor odczuła pewne zaniepokojenie. Schodząc z wzniesienia, widziała już sylwetkę młodszego Blacka nad brzegiem. Uśmiechnęła się pod nosem, przyśpieszając kroku, choć uważała też, aby przypadkiem jak długa nie spaść pod jego nogi. Na szczęście Meadowes nie plątały się nogi, nawet jeśli miała na sobie dość letnią sukienkę. - To chyba nie na wielką kałamarnice czekasz, prawda?
Regulus Black
Temat: Re: Brzeg Nie 09 Mar 2014, 01:58
Otchłań jeziora była niewspółmierna z otchłanią myśli, w jaką rzucił się Regulus. Ciągle trzymał w dłoni sówkę, zapominając prawie o tym, że czeka na Dorcas.. Dorcas Meadowes. Jej nazwisko stało się ostatnio słynne.. lecz nikomu nie należało życzyć takiej sławy. I to właśnie zmusiło Rega do przemyśleń. Od zawsze papugował poczynania swego brata, był dla niego niejakim wzorem... dopóki matka nie zrobiła mu prania mózgu. Pokazała mu, że może być tym najukochańszym synem, jeśli wypnie się na brata i pójdzie drogą, którą ona mu wyznaczyła. Niesiony lekkomyślnością i chęcią pokonania brata.. posłuchał. I co go teraz za to spotykało? Nie chciał być popychadłem Voldemorta... nie chciał nikomu służyć. Nie odszukiwał radości w zabijaniu szlam i mugoli.. jego pasją nie było zabijanie. Jeszcze do niedawna traktował tę sprawę dosyć pobłażliwie.. dopóki nie doszło do mordu. Bestialskiego mordu.. na rodzinie osoby, którą niedawno polubił i bardzo cenił. W głowie młodego Blacka pojawiła się myśl... że może przystąpić do szeregów Czarnego Pana, by poznać sekret jego potęgi? A potem go znisz.... W tym momencie przerwało mu przybycie Dorcas, zanim ta śmiała myśl nie rozwinęła się na dobre. Uniósł kącik ust do góry i podniósł się z trawy. Otrzepał niedbale spodnie i przyjrzał się Gryfonce. -Oczekiwałem raczej kogoś o dwóch nogach i dwóch rękach.... -tu zrobił pauzę.... -Ty spełniasz te kryteria. -skończył obrazowa łapiąc ją za obie ręce i podnosząc je lekko do góry. Odgarnął włosy za ucho... o! W jego dłoni właśnie pojawiła się stokrotka. Podał ją dziewczynie. -Widzisz? Tak długo na Ciebie czekałem, że obrosłem w kwiatki. -pokręcił głową i z powrotem usiadł na brzegu. Poklepał znacząco miejsce obok siebie. -Zechcesz? Jak stoisz to łatwiej Cie wrzucić do jeziora... -zauważył machinalnie, jakby zainteresowany jedną z macek wielkiej kałamarnicy. Dlaczego przy Dorcas był tym, kim na prawdę chciał być? Dlaczego stawał się spokojniejszy? Może to wpływ tego, że przy brunetce nie można było.. i nie chciało się kłamać. Reg kompletnie nie wiedział, jak zacząć temat rodziny... że jej współczuje.. że może.. na nim polegać.. Właśnie. Może na nim polegać? -Jak się czujesz? -zapytał wprost, odwracając wzrok od tafli jeziora. Nie mógł owijać w bawełnę.
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Brzeg Nie 09 Mar 2014, 15:01
Pozwoliła sobie na to, aby dyskretnie przyjrzeć się osobie Ślizgona. Na szczęście, co też skutkowało odetchnięciem w myślach, nie zauważyła niczego podejrzanego, a sam Regulus wydawał się być cały i zdrowy. Dor była dobrą obserwatorką, ciężko byłoby ukryć przed nią jakąś chorobę czy wypadek jak na przykład stłuczenie sobie ręki po upadku z miotły. - No wiesz? Spodziewałam się jakiegoś wyjątkowego podpunktu w tych całych wymogach. Kąciki jej ust drgnęły, układając się w szerszy i niewymuszony uśmiech, kiedy w jej dłoni znalazła się stokrotka. Był to bardzo miły gest, do których nie przywykła, więc za każdym razem rozczulały one nieco sentymentalną Meadowes. Cmoknęła powietrze obok policzka Blacka, a kwiatek znalazła się za uchem Dor, zdobiąc niedbale upięte włosy. - Wracam prosto z zajęć z zielarstwa, zaraz znajdę sekator i coś poradzimy na Twoje korzenie. Usiadła obok, wcześniej jeszcze tylko odłożyła gdzieś na wyciągnięcie ręki torbę z książkami. Obróciła się tak, aby móc siedzieć przodem do Regulusa i dając mu mało możliwości z ucieczką od niej wzrokiem, czego zraz pożałowała, słysząc pytanie. Nie były do sprawy, do których chętnie wracała, choć kto jak kto, ale Reg miał prawo wiedzieć. Cicho westchnęła. - Nie było łatwo. A te wszystkie ciekawskie spojrzenia, na które byłam skazana idąc korytarzem, wcale w tym nie pomagały. Nie wiem czy dałabym sobie radę gdyby nie osoby między innymi takie jak Ty. Pozwoliła sobie, nieco dla rozluźnienia atmosfery, przy tych słowach lekko dźgnąć chłopaka w bok. Zarówno on, jak i Lily, Syriusz bardzo jej pomogli stanąć jakoś na nogi i odnaleźć się w tych dotychczasowym, poukładanym życiu, które niespodziewanie runęło na kawałeczki. - Najtrudniej będzie jednak wrócić tam w wakacje, do tych pustych ścian.
Regulus Black
Temat: Re: Brzeg Pon 10 Mar 2014, 01:12
Słuchał jej, wręcz spijał słowa z jej różanych ust.. ale jego odczucia dalekie były od upojności. Poczuł.. drażniący, niejako zapierający dech w piersiach ból.. obejmujący po kolei każdy z narządów. Aż cierpienie nie wypełniło go do cna. Czuł się podle z tym, co spotkało Dorcas... jednak nie miał na to żadnego wpływu. Nie był nawet w szeregach Voldemorta, by móc o tym wiedzieć chociażby krztynę wcześniej.. Widząc spojrzenie Dorcas, pożałował tego pytania. Oczywistością było, że cierpiała.. że straciła wszystko, co było dla niej drogie poza murami Hogwartu. I kiedy wyjedzie z zamku, dopadnie ją to wszystko, przed czym się żywo broniła. Samotność.. puste ściany... Uśmiechnął się niemrawo. Jego starania były bardzo znikome... nic publicznego, jak to wcześniej zostało ustalone. Nie chciał, aby Dorcas miała problemy z powodu spotykania się z kimś z domu Węża.. Severus i tak dość mocno popsuł renomę zarówno Evans jak i sobie, co doprowadziło potem do tak chorej sytuacji, że cierpieli oboje. Regulus za wszelką cenę chciał tego uniknąć. Jakiekolwiek słowo komentarzu zostało zablokowane przez nagły zryw Dorcas, aby go dźgnąć. -Auuu! -oburzył się, marszcząc przy tym czoło. Potarł obolałe miejsce. -To bolało. -mruknął. Wysłuchał jednak Dorcas do końca.. był jej to winien. Nie kontrolował tego.. ale położył dłoń na jej ramieniu i pogłaskał ją.. chcąc jakoś okazać jej wsparcie. Może to było złe, nie powinien był dopuszczać się takich gestów.. ale on po prostu nie wiedział. -Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Mojego domu jednak nie polecam, w niedługim czasie ześwirujesz. -przyznał przed sobą samym, że Grimmauld nie było miejscem dla takiej osoby jak Dor. Przesunął dłonią po jej ręce.. musiał przyznać, że miała delikatną skórę.. -Nie byłbym sobą, gdybym się nie zemścił za to wcześniejsze.. -odbił nagle od tematu, zmieniając również nastawienie. Zaczął łaskotać Dorcas, by tylko ją jakoś rozweselić.. by słyszeć jej uspokajający śmiech. Był głuchy na jej piski oraz zaprzeczenia. W końcu miał na nazwisko Black, co nie?
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Brzeg Pon 10 Mar 2014, 09:51
- Byłam delikatna! Zaprotestowała od razu, podnosząc ręce w niewinnym geście, co idealnie współgrało z niewinnością wymalowaną na jej twarzy. To ciekawe, że oboje myśleli o sobie nawzajem w kontekście tej odwiecznej niechęci pomiędzy obojgiem domów. Dorcas nigdy nie czuła się urażona, jeśli ten idąc w towarzystwie Ślizgonów, bez słowa minął ją na schodach. Bo chociaż była czystokrwistą czarownicą, nie prezentowała sobą ideałów dominujących wśród wychowanków Slytherina. Nie mniej nie musieli siedzieć obok siebie w Wielkiej Sali czy wspólnie spacerować po korytarzach pomiędzy zajęciami aby być pewnym, że mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. - Obawiam się, że także nie byłby to najlepszy pomysł. Miała nadzieje, że te porozumiewawcze spojrzenia, które wymienili, wystarczą i nie będzie musiała dopowiadać dość niewygodnych dla Regulusa szczegółów. Dor urodziła się w rodzinie czystokrwistej, ale bez tych wszystkich zasad i fanatyzmów, które pielęgnował ród Blacków. Być może gdyby była wychowywana w rodzinie będącej taką samą jak ta Rega, przyprowadzona do jego domu byłaby wymarzoną dziewczyną w oczach Walburgii. - ... Ale zapraszam do Doliny Godryka. Jeśli zechcesz. Dotyk młodszego Blacka był tak subtelny, że z początku niewyczuwalny. W tej chwili ciszy, która nie potrzebowała słów, głowa Dorcas znalazła się na chwilę na jego ramieniu. Naprawdę wiele dla niej znaczyła ta świadomość, że nie została całkowicie sama. Podszedł ją. Wykorzystał perfidnie sytuację, kiedy Dor rozmarzona i rozluźniona siedziała obok. Było za późno, aby obronić się przed pierwszą falą łaskotek. Nawet nie próbowała powstrzymać śmiechu, który roznosił się po okolicy. A śmiała się w głos, wesoło, perliście. Oczywiście, że próbowała się wyrwać jego ręką, nie mniej nie miała wielkich szans, co najwyżej starała się więc złapać jego nadgarstki i odciągnąć od siebie, robiąc przy tym udawanie groźną minę, co oczywiście nie do końca jej wychodziło biorąc pod uwagę rozbawienie wciąż obecne w uśmiechu, jak i w kącikach oczu Dor. - Reg... Reg ostrzegam Cię. Słowa duszone były przez śmiech, ale Meadowes bywała pamiętliwa. I biada wtedy Blackowi.
Regulus Black
Temat: Re: Brzeg Pią 14 Mar 2014, 01:41
Jaki los bywał przewrotny.. on i Gryfonka? Śmiejący się i żartujący na brzegu jeziora? Nikt normalny nigdy by w to nie uwierzył. Regulus przede wszystkim. Jednak obecność tej brunetki pozwalała mu na bycie sobą. Nie było wiadome, ile jeszcze czasu mu zostało.. kiedy z zwykłego Ślizgona stanie się pionkiem w grze Czarnego Pana.. wtedy już na pewno nie zostanie przy nim nikt dla niego ważny... nikt nie będzie dbał o jego cele, o jego życie.. zostanie sam na sam ze śmiercią, więc teraz musiał brać z życia tyle ile się dało. Pełnymi garściami. Nie przerywał słodkich tortur w postaci łaskotek, chociaż sprzeciw Dor był stanowczy i odczuwalny. Z ust Regulusa wyszedł śmiech, a trzeba dodać, że było to nietypowe zjawisko. Rzucił jednak broń, unosząc ręce w poddańczym geście. -Okej, jakbym śmiał nie ulec ostrzeżeniom pięknej damy... przecież z jej delikatnych rąk może wyjść najgorsza zemsta tego świata... - uniósł brwi znacząco, pokazując, że jakakolwiek kara ze strony Dorcas nie jest dla niego tak straszna, jak mogło by się wydawać. Odgarnął włosy z czoła, gdyż podczas beztroskiej zabawy przysłoniły mu cały świat. Uniósł kącik ust do góry, uspokajając tym samym Gryfonkę, że nie miał już co do niej złych zamiarów. Kiedy wcześniej oparła głowę na jego ramieniu, zapomniał o wszystkich problemach dnia teraźniejszego i chciał pozostać w tym stanie do końca świata. I o jeden dzień dłużej. -Nie wiem, czy będę tam mile widziany przez resztę Twych przyjaciół. Nie zapominaj... że mój własny brat dobywa różdżki na mój widok. -jego uśmiech przybrał wyraz zniesmaczenia i... irytacji? Regulus całkiem niedawno stracił werwę do konfliktów z Syriuszem.. nie, nie miał ochoty podawać mu dłoni, nie był typem człowieka wpychającego głowę w rozwartą paszczę smoka.. jednakże nie czuł tej samej radości co kiedyś doskwierając bratu niczym wrzód na pięcie. -Zobaczymy, co da się zrobić. Za to Ty musisz się częściej śmiać.. bo jak nie.. to będę wiedział. -zagroził, kiwając palcem niczym rasowy nauczyciel. Westchnął w myślach, biorąc do ręki płaski kamyk. Rzucił go w przestrzeń, patrząc jak pocisk odbija się trzy razy od tafli akwenu i znika gdzieś w niezbadanej toni. Objął Dorcas, kładąc dłoń na jej ramieniu. Potarł jej zgrzane od łaskotek ciało. Dodawał jej otuchy, ukrywając przed całym światem, że tak na prawdę to on potrzebował wsparcia. I tylko owa Gryfonka mogła mu je dać. Dopóki nie znała całej prawdy. -Na Twoim miejscu wziął bym się za trening quidditcha, bo inaczej tak jak rok temu, zetrzemy was na proch w finale. -chłopak mrugnął do Dorcas. Był szkolnym obrońcą drużyny Slytherinu i jego zadaniem było wychwytywanie kafla, rzuconego właśnie przez Dorcas, Everett... lub Syriusza. Wspominał ten mecz z lubością, bo nie dość, że wygrali rozgrywki to także Puchar Domów.. jedynym akcentem psującym nieco tamto wydarzenie była bójka z Syriuszem, który nie mógł przeżyć przegranej i bracia rzucili się na siebie na środku murawy. Jedne przepłacił to podbitym okiem, drugi złamanym nosem. JEdnak było warto..
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Brzeg Pią 14 Mar 2014, 08:50
Dor nie była świadoma tego, że Regulus balansuje na granicy. Być może po prostu nie chciała do siebie dopuszczać myśli, że jego rodzina, która trzyma się blisko Voldemorta i reprezentuje od dawna miłe mu ideały, mogłaby w cokolwiek wciągnąć Rega. Im dłużej i częściej spędzali ze sobą czas, tym znała go lepiej. I to znała takiego, jakim był na prawdę, a nie wykreowany obraz do zadowolenia swojej matki. Nie pasował jej do roli sługusa Czarnego Pana. Zatraciłby się w tym. Odetchnęła, łapiąc powietrze, kiedy łaskotki na szczęście się skończyły. Dorcas nabrała rumieńców na twarzy, które rozkosznie swoją czerwienią rozlały się na jej poliki. Potrząsnęła głową, gotowa mimo wszystko tym razem do kontrataku, gdyż nie zamierzała dać się podejść drugi raz. I ten szczery uśmiech na twarzy Ślizgona wcale jej nie uspokajał. - Dokładnie tak. Nie zapominaj, że potrafi ona użyć Twojej własnej broni przeciwko Tobie. Ostrzegła lojalnie, choć ciężko było jej do końca wierzyć na słowo, widząc ten błysk rozbawienia w oku. Przysunęła się bliżej Regulus, korzystając z zaproszenia. Chciała mu jeszcze tyle powiedzieć, nie mniej nie do końca wiedziała od czego zacząć. Sprawa jego i Syriusza była bardzo drażliwa. Niechcący mogła uderzyć w czuły punkt. Nie mniej subtelne były jego koligacje rodzinne. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że gdyby ten tak jako jak jego brat wyrwał się spod wpływów oraz szponów Blacków, byłby teraz zupełnie inną personą. - Chyba nie uważasz, że zamierzam spędzić całe wakacje bez Ciebie? Przyznaj się, miałeś szczerą nadzieje, że tak właśnie będzie. Puściła mu oczko, ale wciąż gryzła ją pewna myśl. Nie chciała, aby Regulus miał jej za złe to, jak ostatnio się wszystko w jej życiu poukładało. Chciała być z nim szczera, zapewnić, że to nie zmieni ich relacji. Że nadal może przywołać ją sówką. Że ich spacery po molo nie staną się rzadsze. Tak naprawdę miała tylko jego i Lilianne, nie licząc rzecz jasna Łapy. - O Syriuszu też musimy porozmawiać. Nie chciała jednak psuć tego spotkania, pozwoliła sobie więc umyślnie odciągnąć uwagę Regulus od osoby jego brata, wracając rzecz jasna do sprawy jeszcze nim się pożegnają. Meadowes cmoknęła. - Mieliście szczęście. Każdy czasami je ma. Oczywiście, że się z nim drażniła. Dor podniosła głowę, pod pretekstem szepnięcia mu coś na uszko, nie mniej była to tylko przykrywka jej niecnych zamiarów. Regulusowi nie mogły ujść bezkarnie te łaskotki. Siedzieli praktycznie nad samym brzegiem jeziora. A Dor, wbrew pozoru, nieco siły w rękach miała. Wystarczyło więc pod odpowiednim kątem pchnąć młodszego Blacka, co też uczyniła, aby ten nieświadomy zagrożenia runął do jeziora. W jej nikczemnym planie zawadził jeden szczegół - nie wzięła pod uwagę faktu, że Reg trzyma ją równie silnie, więc końcem końców to nie tylko on a oboje runęli do jeziora. Z początkowego zdziwienia, który towarzyszył jej wyłonieniu się na powierzchnie, zaczęła się śmiać w głos i nie bardzo potrafiła tego zwyczajnego rozbawienia ironią losu powstrzymać.
Syriusz Black
Temat: Re: Brzeg Pią 14 Mar 2014, 10:14
Usłyszał ten śmiech, którego nie pomyliłby z żadnym innym. Po potrąceniu jeszcze kilku Ślizgonów Łapa dotarł na brzeg tak, jak wskazywała mu mapa. Pozostawił Petera i Remusa na błoniach, gnając jakby sam dementor deptał mu po piętach. Z początku uznał, że mapa się popsuła i pokazuje te dwa nazwiska w wyniku wcześniejszego zaczarowania pergaminu i jest to błąd. Musiał jednakże to sprawdzić, nie mógł stać bezczynnie, gdy Dorcas się spóźniała, a wyraźnie się umówili przed obiadem. Gdy dotarł nad jezioro nogi wrosły mu w ziemię, a on sam na chwilę znieruchomiał. Nie musiał widzieć Dorcas, aby wiedzieć, że to ona się tak perliście i zdrowo śmieje. Wydawało się, że to czar, hipnoza bądź klątwa, która wabi wszystkich wokół swoim urokiem. Myśli uleciały mu z głowy i zapomniał po co tu tan gnał. Przez chwilę napawał się tym dźwiękiem, zapamiętując każdą nutę, każde zadrganie powietrza. Śmiała się wesoło po serii plotek nie tylko o jej rodzinie ale również podszeptywaniu, iż on i Dorcas mają się ku sobie. Śmiała się, ale nie do niego. Syriusz potrafiłby to zaakceptować, gdyby nie był stuprocentowo pewien, że jego dziewczyna śmieje się tak do Regulusa. Regulusa, na którego nie potrafił patrzeć bez pogardy w oczach, którego marzył sprać na kwaśne jabłko. Prawie zaczął go szanować jako przeciwnika po jednej z bójek, lecz teraz wszystko to wyparowało. Stał sztywno za nimi, aby nie mogli go widzieć. Coś w jego klatce piersiowej przekręciło się na drugą stronę, gdy dostrzegł rumieńce na twarzy Dorcas. Widział je wczoraj wieczorem, sam je spowodował. Teraz było zupełnie inaczje. Słyszał jej słowa. Chciała spędzić wakacje z Regulusem. Śmiała się do niego beztrosko, a potem pociągnęła do wody. Zachowywali się jak para dobrych przyjaciół, którzy nie zważają na barwy swych domów. Kolejny wybuch śmiechu, który przelał czarę goryczy. Nie miał sumienia przerywając im tę chwilę beztroski. Wyrósł niczym spod ziemi i wlazł w butach do wody aż po kolana. Nie czuł zimnej wody, nie czuł niczego poza wściekłością, która promieniowała od niego na kilka metrów. Coś mu mówiło, że Dorcas jednak się rozmyśliła w jego sprawie. Starał się, na Merlina starał się utemperować i zachowywać przyzwoicie. Minął rano Smarka i go nie zaczepił, choć kosztowało go to tak wiele. Wiedział, że Dorcas by się to nie spodobało, więc powstrzymał się. Robił to dla niej, by spędzić z nią więcej czasu, a nie narobić sobie szlabanów. Teraz jednak nie zamierzał odpuszczać. Koniec różdżki był wycelowany w brodę Regulusa, a stał jakieś trzy metry od niego w wodzie. - Czy ty jesteś głupi czy tylko udajesz? Zapomniałeś co ostatnio ci mówiłem o trzymaniu się z dala od moich przyjaciół? Włączając w to moją dziewczynę? - wywarczał, a jego oczy pociemniały od dzikiego gniewu. Ostatnie cztery słowa stanowczo podkreślił, aby Reg przypadkiem nie uznał, że to żart. Wyglądał tak, jak wtedy na cmentarzu, gdy widział rannego Jamesa i dwóch Śmierciożerców. Rzucił się wtedy w wir walki nie zważając na własne bezpieczeństwo, nie słuchając rozsądku. I niestety trudno będzie przetłumaczyć Syriuszowi, aby teraz zostawił Regulusa w spokoju i nie wywołał kolejnej bójki. - Dorcas, idź na brzeg. - poprosił łagodniej, jednak nie spojrzał na nią ani na chwilę, nie mógłby znieść teraz jej wzroku. Chciał to osobiście wyjaśnić z Regulusem. Dobitnie przekazać mu wiadomość, że ma się nie zbliżać ani do Huncwotów ani do Dorcas, jeśli nie chce przy tym oberwać. Łapa wolał nie myśleć, że jego dziewczyna właśnie zaprosiła Rega do siebie na wakacje. To wykluczało jednocześnie obecność drugiego Blacka. Nie wypuszczał brata z muszki różdżki, której końcówka już groźnie świeciła żółtym blaskiem. Jeden ruch - zaklęcie poleci wprost do celu. Nie lubił spotkań rodzinnych. Źle mu się kojarzyły, nie czuł się wtedy najlepiej. A gdy zobaczył Dorcas śmiejącą się beztrosko do Regulusa, cały świat zwalił mu się na kark. Zacisnął mocno szczękę ignorując zimną wodę uderzającą o kolana. Wpatrywał się w Ślizgona chłodno, ściskając agresywnie trzonek różdżki. Nie musieli rozmawiać o Syriuszu. Syriusz sam porozmawia, ułatwi zadanie. Nie interesował go teraz ani regulamin ani quidditch. Łapa czuł nieprzyjemne pulsowanie gdzieś w okolicy mostka. Choć kusiło go, aby przyjrzeć się Dorcas, nie mógł, bo wtedy zrezygnowałby ze sprania tyłka bratu i zabrałby ją po prostu, odchodząc. Co prawda byłoby to lepsze rozwiązanie, jednakże to był Gryfon. Dumny i gwałtowny, nie mógł pozwolić, aby ktoś chodził bezkarnie po świecie.
Ostatnio zmieniony przez Syriusz Black dnia Pią 14 Mar 2014, 11:07, w całości zmieniany 1 raz
Mistrzyni Proxy
Temat: Re: Brzeg Pią 14 Mar 2014, 10:38
Mała grupka druzgotków ukryła się w kępie przybrzeżnych trzcin, kilka stworzonek rozchylało wysokie łodygi długimi palcami i śledziło tok wydarzeń na brzegu jeziora, chcieli być gotowi. Musieli być, bo w przeciwnym wypadku mogliby stracić okazję na pochwycenie niczego nieświadomej ofiary. Kiedy dwóch młodych czarodziejów zaczęło przepychać się na mostku, jeden z większych druzgotków, najwyraźniej pełniący funkcję przywódcy, zachichotał cicho u tym samym przywołał do porządku swoich kompanów. Od tej chwili kilkanaście par oczu zaczęło z uwagą śledzić wydarzenia. Kilka demonów wyrwało się do przodu przy pierwszym plusku, ale znieruchomiało w pewnej odległości, wciąż niezauważonych, kiedy na brzegu pojawił się ktoś nowy, w dodatku z wyciągniętą różdżką. Wiedzieli czym jest ten przedmiot i bali się go. Koncentrowali swoje siły na osobnikach pozbawionych tego niepozornego kawałka drewna, które potrafiło parzyć i rozdzierać ich drobne ciałka i wiedzieli, że wtedy efekty były najlepsze. Przywódca syknął cicho, a jego wodniste oczy zmrużyły się lekko, kiedy zastanawiał się nad dalszymi krokami jakie należy wykonać. Nie był taki całkiem głupi, choć jego działaniami kierowały w większości pierwotne popędy i instynkty. Zauważył jednak, że osobnik z różdżką koncentruje się przede wszystkim na tym drugim dużym człowieczku, a najmniejsza i potencjalnie najsłabsza sztuka pozostaje nieco z boku, bezbronna i jakby wystawiona dla nich na złoconym półmisku. Druzgotek wybulgotał coś w swoim niezrozumiałym języku i wszystkie demony ostrożnie zaczęły przesuwać się pod wodą w kierunku Dorcas. Miały wiele szczęścia, albo to młodzi czarodzieje wykazali się głupotą tak długo pozostając w jeziorze, co do którego wiadomo było, że nie jest bezpieczne. Zielonkawa woda i wysokie glony stanowiły genialną przestrzeń do działań druzgotów, które niezauważone otoczyły dziewczynę, a potem przypuściły jeden, zmasowany, zdecydowany atak. Gryfonka w jednej chwili została pociągnięta pod wodę, nie mając nawet kilku sekund na obmyślenie stosownej reakcji. Przez chwilę wypełniona powietrzem szata niczym wielki bąbel dryfowała po powierzchni, ale po chwili także zniknęła. Czy w takich okolicznościach bracia przypomną sobie jak to jest ze sobą współpracować?
Regulus Black
Temat: Re: Brzeg Wto 18 Mar 2014, 01:39
Wszystko było by piękne.. i cudowne.. gdyby nie przeciwności losu. Ten zachciał sobie zakpić z Regulusa i to nie pierwszy raz... kiedy mógł mieć chwilę dla siebie.. dla siebie i Dorcas.. móc poczuć się jak chłopak, nie jak Śmierciożerca.. Coś, albo ktoś - musiał im przerwać. Zanim jednak Łapa wszedł w spektrum widzenia Regulusa, Ślizgona bardziej zainteresowało, że nagle znalazł się w wodzie.. wraz z Gryfonką. Otrzepał głowę, wytrzepując krople wody z włosów i prychnął, wypluwając jakieś rośliny. -No wiesz Ty co.. ja do Ciebie z sercem, a Ty do mnie z widelcem! -oburzył się, przytoczywszy słynne porzekadło. Ta dziewczyna to gorzej jak wszystkie plagi egipskie... a i tak Reg prosił się o następne. Miał już z nieodgadnionym wyrazem twarzy podtopić nieco Dorcas, by pamiętała, że z nim się tak bestialsko nie żartuje.. lecz w polu widzenia pojawiła się różdżka. Reg w momencie spoważniał i wyprostował się. Znał ten głos.. głos brata, którego swoją drogą nie chciał teraz słyszeć. Zacisnął palce w pięści i przyglądał się minie Syriusza... gdy ten coś mówił o zakazach... -Nie wziąłeś jednak pod uwagę faktu, że Twoi przyjaciele mogą się dobrowolnie zbliżać do mnie... -syknął cicho, czując, jak wzbiera w nim wściekłość.. jak nerwy są napięte do granic możliwości.. Jednak coś zachwiało jego umysłem.. jego ciałem. Kaem oka spojrzał na Dorcas. Dziewczyna? To o tym chciała mu powiedzieć? Ogromna fala rozczarowania... jak dementor przyssała się do jego serca i zabierała wszystko co dobre. To był cios poniżej pasa. Wiedział, że Dorcas przyjaźni się z Syriuszem.. ale że robi to równocześnie z nim. Byli równi dla Dorcas i to było dla niego cenne... nie było rywalizacji. Aż tu nagle się okazuje, że jednak ona jest.. Meadowes woli JEGO... JEGO kocha... jego WYBIERZE. Regulusem zachwiało.. może on też miał gdzieś na dnie nadzieje na coś więcej? Widział w Dorcas kogoś ważniejszego? Nie był w stanie teraz tego przemyśleć... Kątem oka spojrzał na dziewczynę. Jakby.. z wyrzutem? Nie... z bólem.. Nie chciał jednak dawać tego po sobie poznać. Nie teraz, nie przy nim. Nie było możliwości mówić o zgodzie, kiedy to Syriusz nie chciał akceptacji i pokoju.. Pierś Rega unosiła się chaotycznie szybko. -Śmiesz się nazywać Gryfonem? -zapytał ostro Regulus, widząc twarz brata. -Zachowujesz się jak matka.. klasyfikujesz ludzi na lepszych i gorszych. Tylko, że ja jestem ten gorszy.. i nie dane jest mi żyć i zmienić swojego stylu życia.. ponieważ tacy jak Ty sobie tego wyraźnie nie życzą. -podniósł rękę i chwycił nią różdżkę Syriusza, odsuwając ją na bok. Reg czuł się dziwnie... wydawało mu się, że z serca wypływają pojedyncze krople krwi i znikają w słonej wodzie jeziora... Było jeszcze wiele słów, które chciał powiedzieć bratu.. lecz krzyk dziewczyny i dziwny rumor... Regulus cofnął się o krok i obejrzał się.. dokładnie by zobaczyć znikającą postać Dorcas pod taflą wody. Zbladł niemiłosiernie i poczuł, jak grunt usuwa mu się spod stóp. Nie stracił jednak zimnej krwi.. -No rusz się! -krzyknął w kierunku brata, a sam... Zanurkował. Nie był złym pływakiem, widział w oddali sylwetkę Dorcas... ale sam sobie nie poradzi z gromadą druzgotków. Czemu ten kretyn tak się wlecze.. Reg dobył różdżkę i zaczął płynąć... nie miał wiele czasu. Zaczął ciskać na oślep zaklęciem Relashio, chcąc odgonić morskie demony.. skupił się tylko i wyłącznie na tym... kiedy poziom tlenu zaczął dramatycznie spadać, cudem przypomniał sobie o zaklęciu bąblogłowy... kiedy przeźroczysta bańka oddzieliła go od wodnej toni, prawie zachłysnął się powietrzem. Płynął dalej... bo Dorcas takiej ochrony nie miała. Na nowo począł ciskać zaklęciami.
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Brzeg Wto 18 Mar 2014, 16:52
Dorcas kłóciłaby się z myślami Regulusa, gdyby te były jej znane. Swoim zachowaniem nie dawał nawet szans cieniowi podejrzeń, że mógłby o niej myśleć w zupełnie innych kategoriach, niż te, które dostrzegała. Albo, że jej osoba wzbudziła w młodszym Blacku intymne uczucia. Nie było więc żadnego wyboru. Bo nawet jeśli zdecydowała się dać Syriuszowi szansę, nie zaniedbywała tym samym Rega. Dzisiejsze spotkanie było chyba doskonałym przykładem, że nie zabraknie dla niego czasu. - Jaaa? Meadowes udała, że nie wie o czym Ślizgon mówi. Aczkolwiek kiedy ten zaczął się zbliżać w jej stronę z błyskiem w oku, który nie mógł zwiastować niczego "dobrego", cofnęła się o kilka kroków w głąb jeziora, teatralnie podnosząc ręce w obronnym geście. W swoich planach miała zamiar pozwolić mu podejść na tyle blisko, aby udało się jej zgrabnie wyminąć Regulusa i tym samym dotrzeć na powrót na brzeg. Głos Syriusza, który przebił się i rozniósł po okolicy sprawił, że Dor drgnęła. Co on tutaj robi? Owszem, byli umówieni, ale za niespełna godzinę. Nie spodziewała się więc zostać przez niego zaskoczona, zwłaszcza w towarzystwie Rega, gdyż relacje pomiędzy braćmi były dość... napięte. A swoją osobą nie zamierzała tego potęgować. - Syriusz! Co TY wyprawiasz!? Opuść tę różdżkę! Subtelna prośba zapewne odbiłaby się rykoszetem od Łapy, poza tym sama Dorcas nie zamierzała udawać, że pochwala jego zachowanie. Nigdy specjalnie nie ukrywała tego, że utrzymuje dość dobry kontakt z Regiem, nie powinien więc reagować tak wybuchowo. Należało jeszcze podkreślić, że nie było jej w smak, że Syriusz musiał sprawdzić gdzie obecnie się znajduje, gdyż zakrawało to od niepożądaną kontrolę. Bo szczerze wątpiła, ze planował jej zrobić niespodziankę. - Dosyć tego. Uspokójcie się. Oboje. Była pomiędzy młotem a kowadłem. Cała ta sytuacja budziła niepokojące myśli, toteż Meadowes ruszyła ku brzegowi, w stronę Syriusza, jednocześnie trzymając się blisko Regulusa, bo jeśli temu przyjdzie do głowy ciskać zaklęcia, musiał liczyć się z jej osobą, która stała "na linii strzału". Po dwóch, trzech krokach poczuła, że coś przytrzymało jej kostkę. W pierwszej chwili sądziła, że musiała wplątać stopę w jakieś wodorosty, ale choć mocniej szarpnęła, uścisk nie stawał się lżejszy. Uniosła brew, szarpiąc po raz trzeci i w tym momencie po prostu runęła pod wodę, nim zdołała wykonać jakikolwiek ruch. Drobne łapki ciągnęły ją coraz głębiej, początkowo walczyła z nimi, zwyczajnie chcąc się wyszarpać druzgotom, jednakże kiedy jej działania nie przynosiły żadnych efektów, chciała sięgnąć po różdżkę, usilnie więc starała się wyciągnąć rękę w stronę kieszeni, w której z kolei spoczywała jej różdżka. Myśli Dor zaczęły panikować, gdyż brnęła coraz głębiej i głębiej.
Syriusz Black
Temat: Re: Brzeg Wto 18 Mar 2014, 17:35
Rzeczywiście nie wziął pod uwagę, że jego przyjaciele mogliby chcieć zbliżyć się do Regulusa. Oni wiedzieli jaka z niego szumowina i fałszywa osoba, stąd założenie, iż nikt o zdrowych zmysłach z jego najbliższego grona nie zbliży się do Regulusa. Zachowanie Dorcas zraniło go, poczuł się odtrącony. Zupełnie tak, jak matka to robiła przez te lata, gdy jeszcze z nimi mieszkał. Nie spełnił oczekiwań - więc zajęła się drugim Blackiem. Nie posłuchał groźby Dorcas. Miałaby go powstrzymać przed pokazaniem bratu co o nim myśli? Jego twarzy wykrzywiło obrzydzenie. - Nie waż się porównywać mnie do swojej matki. - warknął. - Ty jesteś jej maskotką i pozdrów ich serdecznie! Mam nadzieję, że moje przylepce się im podobają. - kolejne warknięcie przepełnione nienawiścią i skrytą urazą. Obecnie nie zajmował się Dorcas. Poczuł się zdradzony jej zachowaniem. Może i nie afiszowała się, że utrzymuje kontakt z Regulusem, jednakże nigdy nie "kontaktowała się" z nim w obecności Łapy ani też nie przekładała Ślizgona nad ich umówione spotkanie. Jego celem nie była ścisła kontrola. Gdy widział na mapie te dwa nazwiska obok siebie, zląkł się, iż towarzystwo Regulusa jest tam niepożądane. Nigdy by nie przepuszczał, że mogłoby być inaczej. Tacy jak oni zabili rodzinę Dorcas, jak ona mogła z nim rozmawiać i w dodatku zapraszać na wakacje? Patrzył prosto w oczy Regulusowi i ze zdumieniem zobaczył tam ulotny błysk rozżalenia. Czyżby jednak zmądrzał? Cokolwiek się z nim działo, Łapa nie zamierzał wyciągać pomocnej ręki. Nigdy nie wybaczy nikomu zdrady. Regulus powinien o tym wiedzieć, wszak wychowywała ich ta sama kobieta. Nie zdążył unieść ponownie różdżki, gdy nagle coś z boku mignęło. Wyglądał dokładnie tak samo jak Ślizgon, gdy zobaczył znikającą pod wodą Dorcas. Krew odpłynęła mu z twarzy i w ciągu sekundy zapomniał po co tu przyszedł, jakie miał zamiary i jak bardzo był wściekły. - Na gacie Merlina, Dorcas! - zawołał i ruszył zaraz za bratem. Nienawidził go, przeszkadzał mu. Miał ochotę go siłą odsunąć, aby nie zbliżał się do jego dziewczyny, lecz nie miał teraz na to czasu. Rzucił się pod wodę, wymachując wściekle różdżką i posyłając raz po raz dobitne Relashio - jak wyniósł z lekcji (ha!) najskuteczniejsze zaklęcie dla tych potworków. Nawet jeśli jakiś brzydal przyczepił mu się do nóg, Łapa płynął dalej i próbował złapać pod wodą rękę Dorcas i przyciągnąć ją do siebie. Nie mogą pozwolić zwabić się wgłąb, tam mieliby o wiele poważniejsze problemy. Coraz zacieklej machał różdżką na prawo i lewo odpędzając od siebie łapska brzydkich wielbicielek. W głowie mu huczało Dorcas, Dorcas, Dorcas, Dorcas, Dorcas. Jedną ręką rzucał naładowane gniewem i lękiem zaklęcia, drugą za wszelką cenę próbował chwycić gryfonkę i uwolnić ją od druzgotków. Wisielczy humor dał o sobie znać. Spuścił z oka własną dziewczynę i ta wpada już w kłopoty. Co by było, gdyby jednak nie przyszedł?
Mistrzyni Proxy
Temat: Re: Brzeg Sro 19 Mar 2014, 13:27
Co by było, gdyby jednak nie przyszedł? Nie chcę tutaj o niczym przesądzać, ale wydaje mi się, że w takich okolicznościach Dorcas zdążyłaby wyjść zapewne na brzeg zanim druzgotki zdecydowały się na atak i byłaby teraz całkowicie bezpieczna, być może śmiejąc się z całego zajścia i swojego wyglądu zmokłej kury. Nie mówiąc już o tym, że wszelkie zwady działają pobudzająco na to przebiegłe stworzenie zwane losem (względnie także mną), które tylko czeka, aby kogoś zaskoczyć i zmusić go do zmiany planów. Tymczasem pomińmy milczeniem braterskie sprzeczki i skupmy się na rzeczach ważniejszych, co by posta nie rozciągać bez potrzeby w nieskończoność. Nie wspominając już o tym, że każda sekunda, którą my tutaj spędzamy na bezsensownych rozważaniach, jest tą sekundą, która oddala pociągniętą w głębiny Dorcas od świeżego powietrza. Ostre pazurki i przypominające igły ząbki niezliczonych druzgotków, bo do pierwotnej grupki wciąż dopływały nowe, zwabione chaosem i zawołaniami swoich braci, kaleczyły delikatną skórę dziewczyny, z której szybko zaczęła cieknąć krew, małymi strumieniami za to z licznych ranek rozmieszczonych głównie na jej rękach i nogach. Demony wodne szybko poradziły sobie z jej szatą uczennicy Hogwartu, która nasiąknąwszy wodą sprawiała, że ciało Dor było trudne do utrzymania przez niewielkie stworzenia. Znały poza tym lepsze przeznaczenie do sporego kawałka czarnej tkaniny. Kilka z nich, wymijając zaklęcia rzucane przez obu Blacków, rozciągnęły szatę na ich drodze, tak, że Syriusz pchany do przodu gniewem i strachem, zaplątał się w przemoczone sploty i na kilka dłużących się chwil stracił orientację w terenie, możliwość pogoni i rzucania kolejnych zaklęć. Trzeba w tym momencie oddać sprawiedliwość młodym czarodziejom, którzy mimo wszystko stanęli na wysokości zadania. Relashio wielokrotnie trafiało w ruchomy cel, jednak druzgotków było zbyt wiele i wciąż przybywały nowe. Był nawet taki moment, kiedy wydawało się, że starania chłopaków przynoszą efekty, bo Dorcas udało się wyszarpnąć i złapać zbawienny łyk świeżego powietrza, jednak długie palce zacisnęły się na niej ponownie (w dużych ilościach) i szarpnęły ją gwałtownie w kierunku zarośniętego wysokimi glonami dna. Regulus mógł oddychać dzięki zaklęciu, ale jego złapany w materiałową pułapkę brat nie pomyślał o tym, że jego płuca mają określoną (niezbyt sporą) pojemność i jeśli nie będzie od czasu do czasu wypływał na powierzchnię, nie skończy najlepiej. Pytanie brzmiało: czy młody Black pomoże bratu, czy zignoruje go dalej ścigając mordercze ostatnimi czasy druzgotki.