|
| Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
The author of this message was banned from the forum - See the message | Diarmuid Ua Duibhne
| Temat: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Pią 29 Sie 2014, 01:12 | |
| Diarmuid rozsiadł się wygodnie na zwalonym pniaku, ostatni raz obrzucając spojrzeniem miejsce, które za kilka chwil zaroi się od mniej lub bardziej ochoczych do nauki uczniów, którzy zdecydowali się skorzystać z okazji i przejść kurs teleportacji już na wakacjach, nie czekając do oficjalnych egzaminów zatwierdzonych przez Ministerstwo. Te zwykle odbywały się w szkole pod koniec roku, tu zaś pełnoletni już wychowankowie Hogwartu mogli zdobyć kuszącą umiejętność szybciej, a jej mozolną naukę uwiecznić certyfikatem potwierdzającym znajomość podstawowej teleportacji. Podparł łokieć na kolanie i odpalił papierosa, zaciągając się gryzącym dymem; wiedział, że to ostatnia ku temu okazja, po już za moment będzie miał na głowie stado rozchichotanych, rozgadanych, głośnych i denerwujących dzieciaków, które za nic miały sobie uwagi mądrzejszych od nich i wszystko wiedziały najlepiej. Uśmiechnął się z przekąsem, przeczesał ciemne włosy palcami i powędrował wzrokiem w stronę srebrnych obręczy, rozłożonych w równym rzędzie, jedna obok drugiej, w odstępach około metra. Kolejny rząd, tym razem kolorowych obręczy, znajdował się bliżej niego. Gdyby się postarał, mógłby bez problemu przesunąć butem wściekle czerwoną, przypominającą mugolską zabawkę metalową obręcz. Oparł się ręką o pniak i skinął głową jednemu z aurorów, który mignął pomiędzy drzewami, przemykając w ukryciu, pilnując, by nic złego nie spotkało tych, którzy odważyli się zaryzykować rozszczepienie i inne, nieprzyjemne skutki uboczne nauki teleportacji, by móc wedle uznania przenosić się tam, gdzie tylko dusza zapragnie. Pierwsze głosy pomiędzy krzewami wyrwały go z zamyślenia. Zgasił papierosa podeszwą wojskowych butów i podniósł się, czekając by powitać swoich podopiecznych.
* * * * * * * * * * * * * * * * Zasady kursu: 1. Obowiązuje limit słów. Kurs ma przebiegać szybko i sprawnie, dlatego też upraszam o pisanie postów sięgających liczbą słów górnej granicy wynoszącej 250. Dla Franza i Rosiera 350 bo i tak wiem, że napiszecie 450.
2. Posty wejściowe można pisać do poniedziałku włącznie, to jest dokładnie do 1 września 23:59. Spóźnialscy mają, kolokwialnie rzecz ujmując, pecha. (chyba, że zostanę powiadomiona o spóźnieniu wcześniej. PW, gg, telefon, fejsy – obojętne. Muszę wiedzieć.)
3. Warunkiem otrzymania możliwości podejścia do egzaminu jest napisanie przynajmniej czterech postów (po jednym po każdym poście Diarmuida, będę to sprawdzać! W międzyczasie panuje ogólne róbta co chceta, tylko bez bójek i kłótni, bo wywalę na zbity pysk)
4. O powodzeniu egzaminu decydować będzie rzut kością dziesięciościenną. Należy otrzymać łącznie 9-10 oczek, by egzamin został zdany, co równa się z uzyskaniem gratyfikacji pozwalającej na wykupienie umiejętności „Teleportacja” w statystykach. Na każdego uczestnika przypadają trzy rzuty w jednej turze. Mam dobre serce, więc tym, którzy mają niewiarygodnego pecha, pozwolę podejść drugi raz. I na tym koniec.
Korzystając zaś z okazji i zainteresowania jakie niosą ze sobą tematy z zajęciami uprzejmie przypominam, że fabuły obozowe mają zakończyć się do czwartku (4 września, 23.59), by możliwe było rozpoczęcie II etapu obozu.
Wasza wkrótce znienawidzona MG, Alpacalipsa. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Sob 30 Sie 2014, 00:36 | |
| Obozowe zajęcia kończyły się powoli, więc grzechem było by nie skorzystać z okazji jaką dawały te ostatnie. Jasmine miała ukończone 17 lat i uważała, że najwyższy czas zająć się nauką teleportacji. Oczywiście obeszła by się bez niej. Miała mnóstwo innych środków lokomocji. Sieć Fiuu, powozy, świstoklik, chociażby i miotła. Jednak teleportacja mogła w każdej chwili uratować życie. Jasmine przejrzała się po raz ostatni w lustrze. Przeczesała włosy niezgrabnie palcami, by w końcu wyjść z namiotu i udać się na miejsce zbiórki. Szła w totalnej ciszy. Nie dopisywał jej dzisiaj humor, ale o dziwo, wcale nie dlatego, że była poirytowana. Po prostu udzielało jej się zmęczenie, niewyspanie i melancholia po stracie Alexa. Wsunęła dłonie do jeansów. Przeszła przez zarośla i dojrzała rzędy srebrnych i kolorowych obręczy. Przeniosła wzrok na nauczyciela. Ten przystojny nauczyciel transmutacji, Diarmudi Ua Duibhne. Dzisiaj wyglądał jeszcze lepiej niż ostatnio. Jasmine w duchu pogratulowała nauczycielce eliksirów, że trafiło jej się takie ciacho. -Dzień dobry, profesorze Ua Duibne. Ufam, że zdrowie dopisuję. -przywitała się, nawet uśmiechając się przy tym grzecznie. Podeszła do najbliższego drzewa i oparła się o nie. Chyba była pierwsza. Westchnęła bezgłośnie. |
| | | Franz Krueger
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Sob 30 Sie 2014, 11:11 | |
| Ostatnie z obozowych zajęć, które po irytującym w pewnych aspektach torze przeszkód wydawały się interesującą propozycją. Młody Krueger stał się pełnoprawnym, dorosłym czarodziejem już w styczniu, toteż nie widział żadnej przeszkody, która miałaby go odwieść od nauki teleportacji. Co prawda, czekał na kurs prowadzony przez Ministerstwo Magii, ale skoro nauczyciele Szkoły Magii i Czarodziejstwa uzyskali zgodę na zorganizowanie go na wyjeździe, to dlaczego miałby nie skorzystać? Mógł przynajmniej wcześniej opanować przydatną w życiu każdego magika umiejętność. Chociaż nie ukrywał, że wolał inne czarodziejskie środki transportu. Franz leniwie zwlókł się z łóżka, zerkając przy tym na zegarek. Miał jeszcze dużo czasu, więc odetchnął z ulgą. Udał się do łazienki, wziął prysznic i wyciągnął z szafy czyste ubrania. Podczas obozu zrezygnował nawet z pełnej elegancji. Biorąc pod uwagę fakt, że większość zajęć odbywała się na świeżym powietrzu, a pogoda dopisywała aż nadto, zdawało się to być dobrym pomysłem. W garniturze nie wytrzymałby pewnie nawet godziny w największym słońcu. Poza tym, część lekcji wymagała zadań ściśle fizycznych, a nie magicznych, więc szkoda było szargać marynarkę czy spodnie w kancik. Chłopak sięgnął więc ostatecznie po ciemne jeansy, ale nie mógł zrezygnować chociaż z szarej koszuli, która z czasem stała się już jego drugą skórą. Tak wyszykowany zjawił się na kursie teleportacji przed czasem. Rzucił krótkie "dzień dobry", kierując swoje spojrzenie w stronę profesora Ua Duibhne, który właściwie, był mu raczej obojętnym członkiem grona pedagogicznego. Może niekiedy irytowały Ślizgona jego miłosne gesty względem Chantal, których ten nie potrafił utrzymać na wodzy nawet w towarzystwie uczniów. Hipokryzja? Nie, po prostu twierdził, że nauczyciele powinni zająć się swoimi obowiązkami, takimi jak prowadzenie wykładów, a nie migdalić się na oczach wychowanków. Dokładnie, pił do ostatnich zajęć z walki wręcz. Na szczęście, Diarmuid nie uraczył ich wtedy zbyt długą obecnością. W każdym razie, Franz nie zaprzątał sobie zbyt długo głowy tak błahymi sprawami. Odwrócił się więc w stronę ukochanej i objął ją swoim ramieniem. - Cześć, kochanie. - niemal wyszeptał jej na ucho, niezwykle radosny z tego, że mógł ją spotkać. Dobrze tylko, że nie umiał czytać w jej myślach, bo z pewnością nie podobałoby mu się to niejawne wychwalanie urody nauczyciela od transmutacji. Z drugiej strony, nie można było wcale powiedzieć, że Niemiec nie robi tego samego. Przecież sam w duchu oceniał wszystkie zgrabne i ponętne panie profesor, które przewijały się przez Hogwart. - Szłaś z Vincentem za rękę. - stwierdził tylko, odnosząc się, rzecz jasna, do niedawnego toru przeszkód prowadzonego przez Odinevę i jej asystenta. Mimo że jego głos można było raczej ocenić jako spokojny, w jego oczach dało się dostrzec pewną nutę niezadowolenia, a może i wściekłości? |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Sob 30 Sie 2014, 23:49 | |
| Czas wydawał się kpić z młodej Vane i wskazówki przesuwały się po tarczy zegara tak niemiłosiernie wolno, że w pewnym momencie dziewczyna aż zaczęła się zastanawiać, czy czasomierz w ogóle działa. Oparła głowę poirytowana o korę drzewa i zaczęła się zastanawiać. Nad wszystkim, co tylko przyszło jej do głowy. Chciała jakoś zabić obezwładniającą ją nudę i postanowiła przelecieć w myślach wszystkie receptury eliksirów jakie jej zostały do poznania i jakie powinna przeanalizować w domu, w pracowni. Myślami właśnie krążyła wokół eliksirów transmutacyjnych, kiedy usłyszała szept po swojej lewej stronie i dotyk ramienia. Oczywiście rozpoznała głos, kroki i perfumy. To mógł być tylko Franz. Jednakże myśli pochłonęły ją tak głęboko, że nie zwracała uwagi na otoczenie. Wzdrygnęła się, gdy poczuła zimny dreszcz na plecach. Spojrzała na Kruegera i pocałowała go w policzek. -Cześć. -przywitała się, wyrwana z zamyślenia. No, może chociaż teraz odejdzie od ponurych wspomnień i nic niewartych myśli. Odgarnęła włosy z czoła i posłała Franzowi zaskoczone spojrzenie, gdy wspomniał o Vincencie. -Z Roginskym? Co Ty... -coś nagle zaświtało w jej główce. Ten nowy uczeń nazywał się Vincent Pride. Zbieżność imion. -No tak, tego wymagał tor przeszkód. A Ty szedłeś z tym Krukonem, Shawem. No i? -zapytała go, nie widząc w tym żadnego problemu. Nawet jeśli szła by dobrowolnie za rękę, nie był to dla niej powód do złości. Czasami zdarzało się, że Daemon lub Daniel łapali ją za rękę i gdzieś prowadzili. Normalna sprawa. |
| | | Franz Krueger
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Nie 31 Sie 2014, 00:04 | |
| Franz oparł się o drzewo, obdarzając Jasmine jednym z tych spojrzeń, z których ciężko było cokolwiek wyczytać. Był zły? Może. Na nią? Niekoniecznie. Wiedział przecież, że to nie jego ukochana wymyśliła zasady toru przeszkód, ale mimo wszystko, wizja, w której dziewczyna przeszła całe zajęcia, za rękę, z jakimś nieznajomym mu Ślizgonem, przyprawiała go o nieprzyjemne dreszcze. Nie powinno to dziwić. Krueger nie ufał nikomu. Zapewne nie byłby zadowolony nawet, gdyby na miejscu Pride’a znalazł się Rosier, mimo że wydawało się, iż akurat jego chłopak nie posądzałby o taką nielojalność. W porządku, może i starałby się wierzyć w jego dobre zamiary, ale nigdy nie można było być pewnym wszystkiego w stu procentach. Siedemnastolatek był na tym punkcie cholernie wyczulony. Zależało mu na pannie Vane najmocniej na świecie i wobec każdego był podejrzliwy. Czasami mogło to być irytujące, ale niestety… nie potrafił, ot tak, odpuścić. - Jeszcze tego by brakowało, żeby z Rogińskim… szczególnie, że podobno miał jakąś uczennicę na boku. – burknął niechętnie na wspomnienie Vincenta. Przepadał za nim, ale jako za nauczycielem. Jak tylko wyobraził sobie, że mógłby zalecać się do Jasmine, zacisnął dłoń w pięść. Profesor historii magii pożałowałby wyboru, a Ślizgon w ogóle nie zwracałby wówczas uwagi na to, że mężczyzna należy do grona pedagogicznego. - Ale Ty o Shawa chyba nie musiałaś się martwić, hm? A ja, kiedy widzę Cię z jakimś frajerem, to jednak mam pewne obawy. – dodał po chwili nieco spokojniejszym głosem z tego względu, że po reakcji swojej partnerki wiedział, że ta z pewnością nie zostawiłaby go dla innego. Skąd więc ta nieufność? Cóż, siedemnastolatek ufał swojej dziewczynie w pełni, ale nie ufał napalonym samcom. - Nawet nie wiesz jak działasz na facetów, kochanie. A to naprawdę niebezpieczne. – mruknął jeszcze, a po jego słowach wydawało się, że zakończył swój wywód. Nic bardziej mylnego. Jego dłonie przesunęły się na biodra Jasmine, a Franz przesunął ją tak, że to ona opierała się teraz plecami o drzewo. - Sama widzisz, że ja ledwie powstrzymuję się przed tym, by się na Ciebie nie rzucić. Tutaj. – szepnął, nachylając się nieco, a jego usta już zaczęły wytyczać ścieżkę od ucha brunetki, przez jej delikatną szyję, aż wreszcie Krueger wpił się w usta swej drugiej połówki, nie zważając zupełnie na to, że gdzieś w oddali Diarmuid czekał na kolejnych uczniów. On jakoś też nie omieszkał uraczyć wychowanków Hogwartu małym pokazem namiętności, i to jeszcze po tym, jak zajęcia z walki wręcz już się rozpoczęły. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Nie 31 Sie 2014, 00:39 | |
| Myśl, która przemknęła jej przez umysł, że chłopakowi chodzi o nauczyciela historii magii nawet rozbawiło Jasmine. Ona pod rękę z Roginskym? Suma sumarum nauczyciel był opiekunem domu Slytherina przez długi czas, nie raz Jasmine szła do niego z jakąś sprawą związaną z jej zachowaniem -bądź co bądź nie od razu nauczyła się jak dobrze unikać szlabanów. Uważała mężczyznę za interesującego, z pociągającą aparycją, ale i rzetelnego. Lubiła go, chociaż zajęcia z historii magii nie należały do jej ulubionych, to nauczyciel starał się je prowadzić w przystępny dla uczniów sposób. Chwała mu za to. Skinęła głową. Cierpiała dzisiaj na nadmiar czarnego humoru. -Czyli miałabym szansę. -mruknęła z dużą dawką ironii słyszalnej w jej głosie, aby Franz przypadkiem nie wybuchnął gniewem z tak błahego powodu. Okrasiła to mrugnięciem oka. Skrzyżowała ręce pod biustem i patrzyła na Franza z nieco uniesionym kącikiem ust. Nie trzeba brać życia tak do końca serio. -Nie podejrzewam Cię o tak bliskie kontakty z facetami. -przyznała. -A Vincent był całkiem sympatyczny. Planowaliśmy zmianę wystroju pokoju wspólnego Slytherinu. -przyznała bez ogródek. Poniekad lubiła, jak Franz okazywał swoją zazdrość, chociaż ta sięgała juz rangi chorobliwej. Przesuwała leniwie wzrokiem po otoczeniu, czekając na innych uczniów, ale nadal był tu tylko ten seksowny nauczyciel. -Jak działam na facetów? Większość omija mnie szerokim łukiem, bo skutecznie ich odstraszasz, jak chociażby Kaynetha. -mruknęła. Dopiero jego reakcja spowodowała, że przeniosła spojrzenie czekoladowych oczu na niego. -Ej, Diarmuid patrzy..-szepnęła, ale czuły dreszcz przeszedł po jej ciele. Oddała krótko pocałunek, nie mogąc się powstrzymać, ale zakończyła go szybko. Wiedziała, że Franz tak okazywał, że skoro Diarmuid mógł okazywać Chantal uczucia, to on ma to samo prawo wobec niej. Jednak Jasme czuła lekki dyskomfort. -Rzucisz się na mnie po zajęciach. -szepnęła do niego, kradnąc mu jeszcze jeden pocałunek. Ledwie muśnięcie. |
| | | Franz Krueger
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Nie 31 Sie 2014, 00:54 | |
| Franzowi zaś takie żarty w ogóle nie były do śmiechu. Co prawda, nie miał pojęcia, na ile chodzące o Rogińskim plotki są prawdą, ale nie chciał sobie nawet wyobrażać, że tego mężczyznę mogłoby cokolwiek łączyć z jego ukochaną. Zresztą, nie tylko jego. Jakiekolwiek samca od razu mierzył uważnym spojrzeniem, w którym kryła się pewna nuta groźby. Krueger nie przepadał nawet za przyjaciółmi swojej partnerki, chociaż im pozwalał na nieco śmielsze gesty. Tylko dlatego, że nie mógł odbierać Jasmine prawa do tego, by okazać im garstkę pozytywnych uczuć. Mimo wszystko, zawsze był czujny, bo zdawał sobie sprawę z tego, że wielu męskich przyjaciół panny Vane, najchętniej dobrałoby się do jej majtek, gdyby nie fakt, że dziewczyna oddała serce innemu chłopakowi. - Nawet tak nie żartuj, dla mnie to nie jest zabawne. Jesteś moja. – mruknął, krzywiąc się lekko, bo to wspomnienie o profesorze historii magii, mimo że rzucone w żartach, naprawdę stawało się dla niego niepokojące. Miał jednak nadzieję, że uczniowie gadali o jego romansie jedynie z zawiści i że niewiele miało to wspólnego z rzeczywistością. On sam nie posądzałby Vincenta o tak nieostrożne działania, chociaż, jak wiadomo, miłość bywała ślepa, każdy mógł się pomylić. - Zmianę wystroju. – powtórzył tylko, udając zamyślonego, chociaż tak naprawdę walczył z myślami i próbował oddalić od siebie wszelkie wyobrażenia Jasmine z innym mężczyzną u boku. Może nie wierzył w to, że jest wystarczający dobry dla Panny Vane? Może nadal miał pewne obawy, co do tego, że Ślizgonka znajdzie sobie lepszego, bardziej czułego partnera, który obsypie ją kwiatkami i serduszkami? - To dobrze. Wolałbym, żeby tacy, jak Kayneth, nie kręcili się wokół Twojego zgrabnego tyłeczka. – odpowiedział z delikatnym uśmiechem, a w jego oczach dało się dostrzec błysk, który można było określić mianem wyrazu tryumfu i satysfakcji. A już na pewno w połączeniu z żarliwym pocałunkiem, przed którym chłopak nie mógł się powstrzymać. Kąciki jego ust uniosły się ponownie ku górze, kiedy do jego uszu dobiegły słowa jego drugiej połówki. - Nie mogę się doczekać. – szepnął o wiele ciszej, jakby w obawie przed tym, że ktokolwiek pozna ich plany. Chociaż prawda była taka, że Franz w ogóle by się tym nie przejął. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Nie 31 Sie 2014, 01:14 | |
| Wywróciła bezczelnie oczami, widząc grymas na twarzy Franza. Przecież żartowała, chyba wiele razy już udowodniła, że Franz był dla niej idealny i pod względem duchowym i łóżkowym. Spełniał jej nawet najbardziej perwersyjne marzenia seksualne, przez co nawet przez myśl jej nie przechodziło, by szukać innego. Lepszego. Wiadomo, pod względem charakteru na pewno byli mężczyźni czulsi, słodszy, pogodniejsi. Lecz żaden z nich nie był impertynenckim, nieco bezczelnym i nonszalanckim panem Kruegerem, za którym Jasmine tak szalała. Trudno się przyznać, ale jednak miała swoje słabości. "Jesteś moja" wybrzmiało w uszach Jas jak mantra. Z jednej strony było to podniecające i uspokajało jej wybujałe myśli, lecz z drugiej mogło niepokoić. Ile brakowało Franzowi, aby zazdrość i mania prześladowcze stały się uciążliwe? Może byłby skłonny zamknąć ją na klucz w jakiejś klatce? Po chwili zastanowienia odgoniła od siebie te dziwne myśli. Nie dopuści do tego. Tak się składało, że miała więcej kolegów jak koleżanek. Zawsze lepiej dogadywała się z płcią przeciwną. Dojrzała jego spojrzenie, gdy tak mocno się zamyslił. Aranżacja pokoju nie mogła go aż tak zająć. Złapała go za koszulę i przyciągnęła. -No już, panie zazdrosny, nie wymienię Cię na lepszy model, bo takowego nie ma. Nie martw się, w szkole poinformuje WSZYSTKIE panny, że jeśli zachowanie którejkolwiek względem Ciebie mnie zaniepokoi, to obawiam się, że Dumbledore nie nadąży z pisaniem nowych nekrologów. -posłała mu subtelny uśmieszek, by trochę go uspokoić. I wcale nie żartowała. Roześmiała się krótko pod nosem. Taak. -Ty chyba masz manię na punkcie mojego ciała. Znasz je tak dobrze, a jakbyś każdego dnia sycił się nim na nowo. Ono się nie zmienia. Co najwyżej przybywa tam siniaków czy zadrapań po zajęciach. Pocałunek oczywiście na nią podziałał, jakże by inaczej, ale musiała się hamować. Wtuliła się w tors Franza, bardzo niewinnie i jedynie kątem oka widziała nauczyciela. Na pewno rozumiał, czym są młodzieńcze uczucia, bo sam zachowywał się z profesor Lacroix jak świeżo zakochani. -...albo po Twoich niecodziennych pomysłach, perwersie. -dodała cicho. |
| | | Lily Evans
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Nie 31 Sie 2014, 19:11 | |
| Lily ukończyła siedemnaście lat już w styczniu i od tamtej pory czekała na dobrą okazję, aby nauczyć się teleportacji. To był niezwykle wygodny sposób transportu, zwłaszcza, że zaczarowanie świstoklika nie było najprostszym zadaniem, a nie w każdym miejscu na ziemi znajdował się kominek. Nic więc dziwnego, że wpisała do swojego planu zajęć na obozie kurs. I że właśnie w tej chwili wyłaniała się zza drzew, aby dotrzeć na miejsce zbiórki. Nie bała się rozszczepienia. Wiedziała, że to niebezpieczne, ale ostatecznie byli tutaj ludzie, którzy mieli sprawować nad wszystkim kontrolę. Nie powinno być większych problemów. Skinęła głową nauczycielowi i obrzuciła wzrokiem parę ślizgonów ze swojego roku. Nie znała ich właściwie, nie podchodziła więc, lecz zajęła miejsce na jednym ze sporych kamieni. Jak na razie niezbyt wiele osób uznało za stosowne się pojawić. Cóż, było jeszcze trochę czasu. |
| | | Chiara di Scarno
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Nie 31 Sie 2014, 23:52 | |
| Prawdę powiedziawszy Chiara nie spędziła tego obozu w sposób przykładny. Powinna pewnie korzystać jak najwięcej i zaliczać zajęcia, po zajęciach, ale nie czuła takiej potrzeby. Owszem, oceniała siebie dość racjonalnie i wiedziała, że w niektórych aspektach wiele jej brakuje nawet do poziomu średniego, ale równocześnie nie czuła potrzeby bycia najlepszą we wszystkim. Nigdy nie ukrywała faktu, że zaklęcia nie są jej ulubioną formą magii, że, być może właśnie ze względu na tę postawę, wcale nie jest z nich najlepsza, podobnie zresztą jak w pojedynkach. Teleportacja jednak przedstawiała się nieco inaczej. Była Chiarze potrzebna, należała do umiejętności, które mogły dawać poczucie swobody, wolności, możliwości ucieczki z miejsca, w których nie chciałoby się dalej przebywać. Oczywiście, że były pewne ograniczenia, ale perspektywa umiejętności, dzięki której będzie umiała w razie potrzeby rozpłynąć się w powietrzu i pojawić gdzieś indziej była ta tyle kusząca, że Krukonka pojawiła się na ustalonym przez prowadzącego miejscu kursu. Kiedy była już na miejscu, skinęła zdawkowo głową Diarmuidowi, którego co prawda nie znało ale wypadało przywitać się z kimś, kto za chwilę miał Cię uczyć potencjalnie groźnych rzeczy. Uśmiechnęła się też do Jasmine i, bo inaczej nie do końca się dało, Franza, ale nie podeszła do nich. Zamiast tego oparła się o jedno z drzew i spokojnie czekała na to, co będzie dalej. Jak na razie ludzi nie było zbyt wielu, ale mieli jeszcze czas. Niektórzy lubili zjawiać się na ostatnią chwilę. Nie potrzebowała rozglądać się dookoła, aby stwierdzić, że Rosier także jak na razie się nie pojawił. |
| | | Samuel Silver
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Pon 01 Wrz 2014, 13:54 | |
| Sam nie wiedział, jak mógł przegapić dosłownie wszystkie zajęcia, jakie przeszykowało grono pedagogiczne dla uczniów. Przez prawie cały obóz albo spał, albo się gdzieś szlajał i całkowicie zapomniał o tym, że można robić coś jeszcze oprócz picia cichaczem alkoholu w towarzystwie Bena. A później zgubił się w lesie, idąc nie w tą stronę, w którą trzeba. Trafiając na trzęsawisko prawie się utopił, gdyby nie pomoc jakiegoś przypadkowego ucznia. Eh, jeszcze nigdy nie miał takiego pecha, jednak to wszystko wina zbyt dużej swobody – w domu babcia zawsze go goniła do książek, nawet w wakacje. No cóż, teraz mógł trochę zaszaleć, co nie do końca mu wyszło, biorąc pod uwagę to, że zbyt często igrał ze śmiercią. Po spotkaniu z bagnem, butów już nie doczyścił… i chodził boso. Do czasu. Miał nadzieję, że babcia przyśle mu sowę z nową parą czystych trampek. Co jeśli złapie gronkowca, albo jakąś grzybicę stóp? Nie, tego na pewno by nie chciał. Postanowił, że chociaż jednych zajęć nie przegapi. Teleportacja była czymś, czego chciał się za wszelką cenę nauczyć i bardzo mu zależało na tych zajęciach. Wstał wcześnie rano i pobiegł (boso) na miejsce spotkania, a gdy tam dotarł, zdał sobie sprawę, że już trochę osób tam było. Cieszył się, że nie był sam. Pomachał Lily Evans i Chiarze di Scarno na powitanie i klapnął sobie na ziemi. Nikogo innego już nie kojarzył, a rudzielca znał z tego, że oboje kochali magię leczniczą. No cóż, wystarczyło teraz poczekać na rozwój wydarzeń i w końcu wziąć udział w jakichkolwiek zajęciach. Gdyby babcia wiedziała o jego wybrykach… chyba już teraz byłby w drodze do domu. To było na swój sposób bardzo smutne, że wciąż traktowała go jak jedenastoletniego chłopca. |
| | | Evan Rosier
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Pon 01 Wrz 2014, 16:06 | |
| Odkąd tylko skończył siedemnaście lat, odkąd uzyskał pełnoletniość i na dobre pozbył się wiszącego nad nim uciążliwego widma Namiaru, z ciekawością, z narastającą niecierpliwością wyczekiwał najbliższej okazji do zapisania się na kurs teleportacji, najdogodniejszej możliwości do uzyskania własnej licencji, choć nie kierował nim żaden z powodów, które przyświecały decyzji Chiary. Możliwość szybkiego, trudnego w kontroli transportu, przemieszczania się z jednego punktu do drugiego z wyłączeniem nadzorowanej przez Ministerstwo Sieci Fiuu i niepewnych świstoklików, nie wspominając już o nieporęczności mioteł, zupełnie nieprzystosowanych do długich i czasochłonnych podróży, wydawała się niezwykle kusząca. Nigdy nie był fanem tego specyficznego uczucia, rwącego zrywu w żołądku, powietrza napierającego na klatkę piersiową i miażdżącego naporem żebra, ale te kilka razy, gdy deportowano się z nim, gwałtownie przenosząc go do miejsca oddalonego nieraz o setki kilometrów, dało mu pewność, że będzie w stanie do tego przywyknąć; że będzie w stanie wyuczyć się tego i wykorzystać do własnych celów, znaleźć w tej nowej umiejętności kolejne oparcie dla swojego poczucia bezkarności, dla swoich uplastyczniających się z wolna planów. Kurs teleportacji był jednym z powodów, dla których w ogóle tu był, nic więc dziwnego, że nie omieszkał się na nim zjawić. Podniósł się z łóżka już po Franzu, choć nie spał od dobrych kilku godzin, a noc należała do jednej z bardziej bezsennych. Nieustające chrapanie Snape’a dudniło jeszcze gdzieś po drugiej stronie namiotu, aż z pewną ponurą satysfakcją przyszło mu zakończyć je wreszcie jęzlepem, z kolei Carrow przekręcał się dopiero na drugi bok, gdy on, orzeźwiony prysznicem, wciągał już na siebie spodnie i dopinał kurtkę ze smoczej skóry. Przetarł palcami kark, sennie zmierzwił potargane włosy i wypalił porannego papierosa, by chwilę potem opuścić namiot z numerem jeden i udać się na wyznaczone miejsce zajęć, nad którym na czas kursu zdjęto wszystkie ochronne zaklęcia. Skinieniem głowy przywitał się z prowadzącym, podświadomie rejestrując, że to już drugie jego warsztaty, na które udało mu się trafić, a potem powiódł beznamiętnym spojrzeniem po zgromadzonych, którzy przybyli, jak się okazało, niezbyt licznie. Najwyraźniej niewielu uczestników osiągnęło już pełnoletniość, a może to wizja ostatnich zajęć przed rozpoczęciem owianego tajemnicą drugiego etapu obozu nie była wystarczająco kusząca. Wyłowiwszy spojrzeniem sylwetkę Kruegera i nieco niższej Vane, zlepionych ze sobą trwałym przylepcem, skierował się leniwie w tę stronę, lecz przystanął, gdy w pewnym oddaleniu dostrzegł znajomą burzę włosów. Nie zastanawiając się wiele, podszedł do niej od tyłu i oparł się o drzewo za jej plecami, wsuwając dłoń do kieszeni swojej kurtki. — A więc gdzieś się na ciebie natknąłem, di Scarno.
|
| | | Vincent Pride
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Pon 01 Wrz 2014, 16:17 | |
| Przyszedł na zajęcia jako jeden z ostatnich, rozglądając się po okolicy, a następnie po twarzach zebranych już uczniów. Części nie znał, ale za to, gdy jego wzrok padł na Jasmine uśmiechnął się pod nosem. Pomachał jej dłonią, a gdy go zauważyła uśmiechnął się szerzej, podchodząc powoli. Była z jakimś chłopakiem - czyżby jej własnym? Najprawdopodobniej. Jak uroczo, doprawdy. Z wyrazem twarzy niepozornego, najzwyklejszego w świecie nastolatka powitał Vane, następnie spoglądając na jej towarzysza. Pierwsze kilka sekund poświęcił na obadanie go na pierwszy rzut oka, następnie skinął mu głową. - Vincent. - rzucił tylko, po czym ponownie spojrzał na Jas. - Jak tam, Oazo Spokoju? Rozdzielałaś jeszcze kogoś od czasu toru przeszkód? Ukradkiem jeszcze tylko spojrzał na obręcze i nauczyciela, któremu też lekko skinął głową. Miał coś tam z teleportacji jeszcze w Durmstrangu, jednakże tylko pierwsze spotkanie gonie ominęło, więc jest właściwie na równi z pozostałymi. |
| | | Cú Chulainn O'Connor
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Pon 01 Wrz 2014, 16:25 | |
| Uf, zdążył. Przez chwilę, pędząc na złamanie karku, martwił się, że taka świetna okazja do nauki teleportacji przejdzie mu koło nosa, jednakże w ostatniej chyba chwili dotarł na miejsce. A przynajmniej bardzo blisko momentu rozpoczęcia zajęć. Rozejrzał się po obecnych, omijając skutecznie wzrokiem Rosiera, skupił się na tych mile widzianych. Uśmiechnął się szeroko do Lily, machając jej jednocześnie, następnie przesunął spojrzeniem po dwójce Ślizgonów... O, tego Krukona kojarzył z korytarzy. Zaraz, jak mu było... - Hej, Sam. - no, w ostatnim momencie sobie przypomniał. - Widzę, że i ciebie przywiało. Stanął obok niego i skinął nauczycielowi, posyłając mu krótkie spojrzenie. Nie wiedzieć czemu mężczyzna wydawał mu się taki...niekontaktowy. Może to pierwsze wrażenie. Zerknął w dół, zauważając brak butów chłopaka. Uniósł brwi i spojrzał na niego pytająco. - Chcesz poczuć się jednością z lasem czy ktoś ci zakosił buty? Chyba że to nowy rygor twojej babci. - posłał mu łobuzerski, nieco złośliwy uśmiech, jednakże spojrzenie pozostawało rozbawione. W miarę upływu minut coraz więcej pamiętaj w kwestii tego chłopaka obok niego. |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne Pon 01 Wrz 2014, 16:57 | |
| Nie mógł uwierzyć w swojego pecha – trzy razy zgubić drogę na miejsce zajęć, kiedy wszystko zostało pięknie i wyraźnie oznaczone? Tak czy siak, czuł przez skórę, że się spóźni... Fakt, że prowadzący wciąż siedział na swoim pniaczku i popalał papierosa w jakiś sposób uspokoił Krukona. Nie znosił przychodzić na ostatnią chwilę. Zamierzał stanąć gdzieś na uboczu jak nakazywał odruch, gdy dojrzał dwie znajome sylwetki. - Hej – rzucił na powitanie podnosząc lekko rękę, kiedy znalazł się na tyle blisko Cu i Sama, by nie musiał wrzeszczeć. - A ty gdzie się szlajałeś, zasnąłeś pod płotem? - zwiniętą pięścią lekko uderzył Silvera w ramię. - Wszystko cię ominęło. Ben nie powiedziałby tego na głos, ale cieszył się, że chłopak się znalazł – zaczynał się porządnie martwić, kiedy nie zauważył jego gigantycznej osoby na żadnych zajęciach, a wolał uniknąć wymiany korespondencji ze starszą panią Silver, gdyby jej wnuk istotnie zginął w jakiś rowie. To nie tak, że jej nie lubił. Babcia przyjaciela po prostu zdawała się mieć lekko obluzowane niektóre klepki. - Sam? - zaczął po chwili, marszcząc brwi, gdy jego wzrok przypadkiem spoczął na nagich stopach drugiego Krukona. - Wiesz, że tu jest stołówka i nie musiałeś zjadać trampków? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne | |
| |
| | | | Kurs teleportacji - Diarmuid Ua Duibhne | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |