IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptySob 30 Sie 2014, 22:14

Opuszczała właśnie stołówkę komplementując w duchu dzielne obozowe skrzaty za wyroby kulinarne, gdy podbiegł do niej wystraszony chłopaczek. Wspomniał coś o kanapce z pasztetem, nauczycielu i jakieś dziewczynce. Poppy doprawdy nie rozumiała skąd w tej historii wzięła się kanapka z pasztetem, lecz niezwłocznie pobiegła we wskazane miejsce. Jeśli kanapka z pasztetem potrzebuje pomocy, Poppy wezwie chłopaczka i sprawdzi czy ma może gorączkę. Dostrzegła bladziutką dziewczynkę i pana Lacroixa.
- Och, a cóż to się dzieje? Zabierzmy ją. - zmartwiła się i pomogła praktykantowi z zaprowadzeniem dziewczęcia do namiotu. Tam od razu przystąpiła do zbadania temperatury ciała. Gorączka, bardzo niedobrze. Jeszcze brakuje wirusa w obozie. Wszyscy pochorują się i Poppy będzie zmuszona izolować biedne dzieciątka.
- Drogi Francis, bądź tak miły złotko i zrób dziewczynce zimne okłady. Otul ją szczelnie wszystkimi kocami jakie masz. Zaraz podam coś przeciwbólowego. - uśmiechnęła się życzliwie do młodego chłopaka i przywołała ze swojego namiotu torbę z niezbędnymi eliksirami pierwszego użycia. Poderwały się wszystkie w powietrze. Bez wahania wybrała odpowiednią fiolkę. Płynna, mdła ciecz o smaku duszonej papryki. Mało apetyczne, a wspomagające prace żołądka i działające na nie lepiej niż najświeższa dawka krwi nietoperza! Podała go dziewczynce zanim jeszcze zasnęła. Należało wypić do ostatniej kropelki, choćby z bólem.
- Trzeci ból brzucha w ciągu tygodnia. Coś mi to wygląda na grypę. Nie podoba mi się ta gorączka. - westchnęła smutno. Najpierw maleńki chłopaczek połknął łakocie wywołujące zaparcia, następnie dziewczynka z siódmej klasy zjadła coś niezdrowego i nie mogła wyjść z namiotu przez parę dni, a teraz to dziewczę. Tym razem Poppy martwiła się, że to grypa. Nie powinno być gorączki i zimnych potów.
- Złotko, mam nadzieję, że masz kociołek? Trzeba uwarzyć świeży eliksir pieprzowy. Na tak delikatny żołądek wszystko musi być świeżutkie. Powiedz mi też chłopcze, co się stało, że to dziewczę niemal zemdlało? - zapytała i szukała w swej bezdennej torbie saszetek i fiolek ze składnikami. Krew nietoperza, z gwarancją jakości na kilka lat. Dobrze mieć takie cudo przy sobie. Człowiek od razu czuje się lepiej! Same najlepsze właściwości, a jakże odżywcze i rozgrzewające. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 07:47

Francis był fatalnym tancerzem, murarzem i pielęgniarką, ale dzielnie podejmował próby spełniania wszelkich poleceń Pani Pomfrey. Nawet pogodził się z faktem, że jest nazywany ‘złotkiem’. Zawsze, mogła nazywać go ‘sreberkiem’, a wtedy czułby się jakby gorszy i na drugim miejscu.
Wziął wszystkie koce, które znalazł w swoim namiocie i nakrył nimi Krukonkę. Mógł się właściwie pożegnać z wizją spania tutaj dzisiaj w nocy. Cóż. Znajdzie sobie inny lokal. Albo wczołga się pod łóżko Chantal, gdzie go Diar nie znajdzie.
Po części łatwiejszej analogicznie przyszła pora na część trudniejszą. Okłady. Oh. Okłady.
Nie był najlepiej zorganizowanym punktem w całym obozowisku. Był fatalnie zaopatrzony, biorąc pod uwagę fakt, ze przyjechał wcale nie tak dawno i do tego z doskoku. Największy problem stanowiło znalezienie naczynia dobrego, do maczania w nim materiału na okład. Wygrzebał z bagażu podróżnego, niezbyt duży kociołek. Wyciągnął z kieszeni różdżkę.
- Aquamenti. - mruknął cicho, napełniając naczynie chłodną, ale nie lodowatą wodą. Teraz pozostało poszukać jakiegoś materiału na sam okład. Cóż. Z tym mogło być trudniej. Przez moment chciał zapytać pielęgniarkę, czy może ma gazę, ale zrezygnował i postanowił jej nie przeszkadzać. Znalazł w swojej torbie niedużą chustkę, ale uznał, że się nada na potrzeby chwili. Złożył ją w prostokąt i zwilżył chłodną wodą, by położyć za chwilę okład na czole Krukonki. Idealnie.
- Kociołek? Ah. - zerknął na obiekt, stojący przy łóżku polowym. Złapał go za rączkę i wychylił się przez wejście do namiotu wylewając wodę. I tak padało. Wrócił do Pani Pomfrey i wręczył jej naczynie. - Mam. - stwierdził rzeczowo.
W zamyśleniu przyglądał się procedurze. Nie znał się zbytnio na magii leczniczej, wolał zostawić to w rękach zawodowca, a samemu ograniczyć się do roli pomocy do spraw nagłych i męczących. Podrapał się po brodzie, próbując przypomnieć sobie całą sytuację.
- Wszystko było w porządku, a potem nagle dostała gorączki i zebrało jej się na wymioty. Takie… - wykonał nieokreślony ruch rękoma. - I ledwo stoi. - wyjaśnił dość… niejasno. Właściwie nie był pewien dlaczego doszło do tego, co doszło. Wcześniej zdawało mu się, że nie zauważył nic niepokojącego. - Wspominała, że nie jadła kolacji. Nie wiem, czy to istotne. - dodał, po chwili zastanowienia.
-Będzie chyba trzeba powiadomić rodziców albo opiekunów, prawda? - zapytał Francis doświadczoną pielęgniarkę. Nie wiedział na ile jest to coś, wymagające interwencji z zewnątrz, ale racjonalną decyzją byłoby odesłanie dziewczyny do domu. W warunkach polowych raczej jej nie wyleczą, a stan może się tylko pogorszyć. Sam nie znał się na kwestiach medycznych i nie miał najmniejszego zamiaru udawać, że jest inaczej. Cóż. Pani Pomfrey i tak znajdzie jakieś zajęcie, żeby się przydał.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 08:50

Złotko spisywał się na medal. Udawała, że nie widzi jego wahania i niepewności. Zleciła mu zadania bardzo proste, które opanowałby nawet mugol. Udało mu się i pobłażliwie skinęła mu głową. Wyczyściła dwukrotnie kociołek i wstawiła go na palnik. Nalała tam 100 ml wody w ten sam sposób co złotko.
- Niech poleży kilka dni. Jeśli nie polepszy się, wezwij jej rodziców. To twój namiot? Och. Nie sądzę, że powinna wracać do innych dziewcząt. - stwierdziła i nie miała tu na myśli potencjalne zarażenie, bo grypa żołądkowa nie była chorobą zakaźną. Poppy wbrew pozorom bardzo dobrze orientowała się w sprawach Hogwartu. Dziecko potrzebuje odpoczynku i samotności, a w namiocie z czterema dziewczętami tego nie zazna.
- Jak tylko skończę eliksir pieprzowy, zrobimy tobie tutaj dodatkowy salon. Mogłabym ją zabrać do siebie aczkolwiek co chwila ktoś do mnie przychodzi. - zapewne i teraz pałętał się przed jej namiotem jakiś dogorywający z bólu dzieciaczek panikujący po zjedzeniu świństw od Zonka. Ale po co takie rzeczy jadł, nie miała pojęcia. Kobieta wyjęła z torby saszetkę z pieprzem i niewielką miseczkę. Podała to praktykantowi.
- Odmierz proszę czterdzieści ziarenek. Tylko czterdzieści, bo się dziewczynka rozpłynie. - uśmiechnęła się doń życzliwie. Sięgnęła po lewitujące opakowania i wyjęła biały nieduży kieł węża. Przekroiła go na trzy części i po kolei wrzuciła do parującego kociołka.
- Mucha, mucha... gdzie ja ją spetryfikowałam... - obróciła się i szukała maleńkiego opakowania z zabitymi biednymi muchami. Woreczek uciekał... zawsze. Poppy dziwiła się, że zabite owady potrafią uciekać. Złapała w locie i wyjęła jedną muszkę siatłoskrzydłą, bezlitośnie wrzucając ją do naczynia. Zdjęła z palnika kocioł i mieszając przez chwilę odczekała aż para nabierze srebrnej barwy. W efekcie w całym namiocie poczęło dymić się na srebrno - na szczęście nieszkodliwie.
- Ach, złotko. Możesz mi powiedzieć jaką rolę pełni tutaj kanapka z pasztetem? - zapytała delikatnie rozbawiona. Będzie trzeba następnie dopilnować, aby dziewczę jadło. Stres i brak pożywienia jest katastrofalne w efektach. Poppy tyle razy powtarzała, aby o siebie dbać i pilnować, aby jeść przynajmniej trzy posiłki dziennie. Złamaliby jej serce, gdyby okazało się, że to nieudolne próby dbania o linię.
Dolewała kilkanaście kropli krwi nietoperza, ciągle mieszając. Kociołek wrócił na ogień i bulgotał gęsty i mało apetyczny, wydzielający mdlący zapach. Pielęgniarka odwróciła się do praktykanta, aby sprawdzić czy sobie radzi.
- Jak ci idzie, złotko? Jak już oddzielisz czterdzieści ziarenek, zmiażdż je proszę na proszek. A potem wsyp do kociołka i wymieszaj. - wrzuciła jeszcze dwie korzonki stokrotek. Eliksir będzie gotowy już niebawem, a starczy na kilka tur. Grypa żołądkowa to wciąż grypa. Trzeba to wypocić i wyspać. Tyle dobrego, że pacjent nie uciekał.
- Tyle razy powtarzałam, aby uczniowie jedli. Sądzisz, że na stołówce są niesmaczne dania, skoro mamy przypadki omijania posiłków? Naprawdę kochaniutki, skrzaty obozowe spisują się na medal. Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiała uwarzyć o wiele więcej eliksiru pieprzowego. - westchnęła i wytarła dłonie o roboczy biało-brązowy fartuch. Uchyliła płachtę namiotu odgarniając ją na bok i przyczepiając tam, aby następowała wymiana tlenu z dwutlenkiem węgla. Pogoda była marna. Rozpadało się, zrobiło chłodniej, lecz innego wyjścia nie miała. Kobieta podeszła do łóżka dziewczęcia stukając obcasami o ziemię. Zmierzyła temperaturę i zmieniła okład na chłodniejszy. Dopóki gorączka nie zniknie, dziecię nie będzie mogło nigdzie wychodzić. Pomfrey martwiła się, że w takim stanie zostanie zmuszona odesłać dziewczynkę do domu, aby wydobrzała. A tu drugi etap obozu za pasem... och, gdyby nie ta gorączka, wszystko wyglądałoby lepiej!
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 09:39

Wydarzenia dzisiejszego dnia nie były zbyt męczące ani absorbujące, dlatego też pozwolił sobie na swobodne czytanie książki, którą przywiózł ze sobą i wtopił w lekturę tak samo jak pierwszego dnia. Z tą niewielką różnicą, że wieczorne przyjemności wykonywał w wygodnym łóżku aż do momentu, w którym wpadł wyraźne speszony i przestraszony drugoroczniak. Carrow zerknął na niego chłodnym wzrokiem nie zastanawiając się dlaczego młokos wpadł bez zaproszenia i z satysfakcją wymalowaną na twarzy obserwował pojawiające się rumieńce na twarzy oraz pośpieszne wycofanie. Materiał namiotu zaszeleścił jednak po pięciu minutach i Ślizgon ponownie został oderwany od lektury, odkładając ją na bok w trakcie milczenia jakie zapadło w pomieszczeniu – pomimo obecności intruza, który z pewnością musiał posiadać jakiś cel w przeszkadzaniu mu. I chociaż nie zamierzał mścić się na biednym dziecku, zmienił pozycję do siadu i wyrzucił z siebie zaciekawione pytanie zakryte zirytowaniem, kogo szuka.
Odpowiednimi pytaniami wyciągał stosowne informacje z przestraszonego chłopca, który z każdą chwilą rozluźniał się w jego towarzystwie i chociaż czuł z pewnością respekt przed starszym kolegą, w świat poleci plotka jakby Amycus stał się opiekunem najmłodszych uczniów. Jeszcze lepiej, jeśli okazałoby się, że przygarnia ich pod swoje skrzydła i nie pozwala współmieszkańcom domu Salazara na brutalną interwencję.

Pokonał dystans dzielący namioty w zadziwiająco krótkim czasie, wchodząc do środka bez żadnego zatrzymania się przed, traktując zaproszenie dzieciaka jako coś oczywistego do wtargnięcia. W dłoniach trzymał drobną, iglastą kuleczkę zwaną również Ukochanym Jeżykiem Yumi, którego to pyszczek cały pobrudzony był jakąś brunatną mazią i jedynie kawałki chleba w przednich łapkach stworzenia informowały, że to kanapka. Amycus musiał mieć niezłą zagwozdkę, kiedy znalazł zwierzę tuptające obok namiotu należącego do Merberet i całej reszty. – Co się stało? – Zapytał już od progu, zanim jeszcze dostrzegł sylwetkę pielęgniarki, lustrując wnętrze namiotu głównie w poszukiwaniu chorej dziewczyny. Podejrzewał, że organizm dziewczyny od wczorajszego wieczoru przekroczył granicę stresów i emocje jakie w niej drzemały, kłóciły się ze sobą w wystarczający sposób, aby dopuściły do siebie ulgę. – Śpi? – Zagadnął zdenerwowanym głosem przystając przy pomocniku Katji, obdarzając go zaledwie przelotnym spojrzeniem, w głębi ducha zastanawiając się czy reakcja Yumi nie jest spowodowana właśnie ustępowaniem nerwów i niepokoju związaną z usunięciem Dereka podczas wakacji. Nie dowiedział się zbyt wiele od dzieciaka, który wpadł bezceremonialnie do namiotu, jednak widok szkolnej pielęgniarki wyraźnie go uspokoił. I chociaż jego twarz była nieco zbyt blada i krew od niej odpłynęła z powodu domniemanego stresu, nikt nie posiadał wystarczającej zdolności, aby zakraść się do umysłu Carrowa i zerknąć o czym myśli imitując całą gamę swoich autentycznych emocji.

Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 09:59

- W porządku, znajdę sobie inne lokum. To nie problem. - powiedział zmartwiony stanem dziewczyny. A wszystko jeszcze nie dawno szło tak idealnie. Nawet nie spodziewał się, że dojdzie do takiej sytuacji, ale prawda jest taka, że przypadki chodzą po ludziach i mogło się przydarzyć każdemu. Nawet samemu Francisowi.
Przyglądał się uważnie wszystkiemu, co robi pielęgniarka z pewnym zafascynowaniem. Nigdy nie był dobry z eliksirów, ale oglądanie jak ktoś je przyrządza zawsze go interesowało. Coś było w tej precyzji i harmonii. Otrząsnął się dopiero, kiedy wcisnęła mu w ręce miseczkę i saszetkę. Nie wymagało długiej i dogłębnej analizy, żeby stwierdzić, że to pieprz.
- Czter...dzieści? - powtórzył słabo. Był ciut zestresowany i napompowany, a liczenie drobnych, okrągłych elementów w takim stanie nie jest najłatwiejsze. Westchnął, usiadł na podłodze namiotu po turecku i postawił miseczkę przed sobą. Wysypywał ziarenka na swoją dłoń, by potem, wrzucać je do moździerza licząc przy okazji. Liczył tak długo i namiętnie, doliczył do trzydziestu dwóch ziarenek pieprzu, a ręce nawet przestawały mu nerwowo drgać. Z głębokiego zamyślenia i skupienia wyrwała go pielęgniarka.
- Kanapki? Ah. To… to długa historia. Pupilem Panny Merebet jest jeż, który się zapodział, a ja, biorąc pod uwagę mój geniusz taktyczny, postanowiłem zastawić na niego pułapkę. Kanapką. - stwierdził uśmiechając się pod nosem i wracając do liczenia pieprzu. Teraz trzydzieści trzy? Cztery? A może dwa? Westchnął i zaczął całą zabawę od nowa.
Zajęło mu to chwilę, ale w końcu odmierzył nieszczęsne czterdzieści ziarenek pieprzu. Zgodnie z poleceniem, zmiażdżył je na proszek i wsypał do kociołka. Mimo całego swojego antytalentu do spraw eliksirów miał nadzieję, że mu się uda. Wymieszał ciesz, tak, jak prosił Kapitan Operacji Ratunkowej - Pani Pomfrey.
- Moim zdaniem są bardzo smaczne. Ale… ale właściwie nie wiem o co dzieciakom chodzi. Zaraz przyjdzie jej kolega i to dopytam go co się dzieje. - stwierdził zrezygnowany drapiąc się po głowie. Obóz był wyczerpujący, ale nie aż tak. Jeść i spać trzeba zawsze i nie ma na to mocnych. Prawdą jest, ze z wielką władzą przychodzi odpowiedzialność, ale i ogromna potrzeba drzemki.
Do namiotu wparował sam Carcov? Carrow? Nie istotne. Był na ich zaręczynach, a nazwisko Amycusa ciągle mu umyka. Bezczelne.
- Twoja przyjaciółka zasłabła i źle się czuje. Prawdopodobnie ze stresu, braku jedzenia i snu. Albo wyczerpania. - odpowiedział Francis przybyłemu uczniowi. Jeżeli może go wypytać wygodnie co się stało, to teraz, albo nigdy. Może to i paskudne wykorzystanie sytuacji stresowej, ale coś spowodowało taki rozwój sprawy, a obowiązkiem stażysty, jako opiekuna tych dzieciaków, było dojście do przyczyny. Odwrócił się twarzą do narzeczonego poszkodowanej przez los.
- Czy wiesz może, co spowodowało taki stan Yumi? To dość ważne. Mało kto łapie tak ciężką grypę w środku lata, czyż nie? - zapytał przymykając oczy i zakładając ręce na siebie. Był zmęczony i nawet nie próbował tego ukrywać, poczucie obowiązku jednak trzymało go na nogach. Jeśli coś ukrywają, zauważy. Nie był ani ślepy, ani głuchy, ani też głupi. Obserwował i czekał na odpowiedź młodego ślizgona.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 10:37

Mogła posłuchać rady Dumbledore'a i otworzyć namiot pierwszej pomocy. Uznała, że nie będzie to konieczne wszak uczniowie mają tutaj najlepszą ochronę zdrowia i życia. Nie wzięła pod uwagę stresu, przemyconych łakoci i innych substancji. Może powinna przeprowadzić rewizję? Kto wie co skrywają szkolne kufry. Uśmiechnęła się do dzielnego praktykanta. Oddzielanie ziarenek było trochę trudne. Dotychczas miała przygotowaną odpowiednią ilość aczkolwiek jeszcze nie warzyła na obozie eliksiru pieprzowego. Podgrzała kociołek do odpowiedniej temperatury w chwili wrzucenia i zamieszania pieprzu. Poppy uśmiechnęła się rozbawiona.
- Ach, jeż. Byłam pewna, że ten młody chłopiec potrzebuje pomocy w odzyskaniu kanapki z pasztetem. - doprawdy, uczniowie nigdy nie przestaną jej zadziwiać. Zamieszała zawartość kociołka dwadzieścia razy odwrotnie do ruchu wskazówek zegara i odstawiła na cztery minuty. W tym czasie do namiotu przyszedł młody chłopiec. Jak się domyśliła, kolega dziewczynki.
- Śpi, śpi. Musi to wyspać i wypocić. - spojrzała na pana Carrowa niczym troskliwa matka. - Powinieneś dopilnować, aby jadła regularnie. - poradziła. Eliksir z zielonej barwy nabrał srebrnego odcienia. Poppy zgasiła palnik i odczekała aż ciecz przestanie bulgotać. Puste fiolki lewitowały już w powietrzu gotowe zapełnić się po brzegi leczniczym, rozgrzewającym mało smacznym napojem. Nie wtrącała się w przesłuchanie. Praktykant spełniał swój obowiązek, a zadaniem Poppy było zbicie gorączki i rozgrzanie od wewnątrz zmęczonego młodego ciała. Przyjrzała się uważnie bladym licom chłopca.
- Dla ciebie też przygotuję złotko trochę eliksiru pieprzowego. - przeszyła go wzrokiem, jakby domyślała się więcej niż powinna. - Och, a to ten sławny jeż z kanapką z pasztetem. - uniosła brwi wzruszona zwierzątkiem. Taka to historia z udziałem pupila. Kobieta podeszła ponownie do dziewczęcia. Regularne sączenie chusty zimną wodą i okładanie gorącego czoła przynosiło sporo dobrych efektów. Wyciągnęła mimo tego różdżkę.
- Rejoto. - surowe słowo spowodowało pojawienie się chłodnawej otoczki, która wsiąkła w czoło dziewczęcia. Temperatura ciała powinna zostać zbita w ciągu paru minut. Wtedy okaże się czy to tylko bóle żołądka czy rzeczywiście grypa wymagająca albo hospitalizacji albo powrotu do domu i wykurowania się.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 11:17

Przyjaciółka jak zwykle uważa, że jest silniejsza niż się wydaje i cholerna duma doprowadziła do tego, że zamiast zadbać o swoje zdrowie postanowiła zachowywać się irracjonalnie i nieadekwatnie do stanu umiejętności oraz możliwości własnego organizmu. To już nie pierwszy raz, jak doprowadziła się samoistnie do granic wytrzymałości.” – Tak z pewnością powinna brzmieć wypowiedź Amycusa, kiedy przysłuchiwał się wywodom Francisa oraz pielęgniarki. Jedyne czego brakowało to głównie świadomości dziewczyny, która z pewnością potrafiłaby zdemaskować troskę Carrowa i odburknąć coś niemiłe, aby dał jej w końcu święty spokój. Zamiast jednak tego, podniósł nieco gniewne spojrzenie w stronę biednego Francisa.
- Wczoraj prawie się popłakała, jak rozmawialiśmy o obozie. Jest na skraju wyczerpania i tylko duma nie pozwala jej zrezygnować z II etapu, jaki dla nas przygotowaliście. Za nic w świecie nie przyzna się do tego, ale jest przerażona i wykończona. Wystarczyły tylko zajęcia z Zaklęć i iluzja wilkołaka. – Burczał gniewnym głosem w stronę mężczyzny, całkiem świadomie obnażając osobowość Yumi dostrzegając możliwość odesłania jej do domu z prawdziwym powodem i zmusić na niej tym samym do odpoczynku. Podejrzewał, że jeśli Yumi się dowie (pytanie powinno brzmieć: kiedy) o jego roli w tym całym przedsięwzięciu, na pewno nie będzie zadowolona. Wyminął brata Aristos i pochylił się przed łóżkiem po drugiej stronie, układając niesforne zwierzątko spokojnie na przymilnym podłożu, aby w spokoju już mogło dokończyć ukochaną kanapkę.
- Zazwyczaj mało je.. – Powiedział do samego siebie, przyglądając jak Poppy wyciąga różdżkę celując w czoło rozpalonej dziewczyny. Amycus pozwolił sobie na uważniejsze prześledzenie twarzy śpiącej, dostrzegając niewielkie kropelki twarzy na jej skroniach oraz spięte mięśnie mimiczne, niepodobne do stanu w jakim się znalazła. Nie był jednak uzdrowicielem, a jego wiedza na temat magii leczniczej dotyczyła przede wszystkim usuwania wszelkich śladów załamań i otwartych ran. Pozwolił sobie na czuły gest, pochylając się nieznacznie nad nieprzytomną Krukonką, odgarniając jeden z niesfornych kosmyków z policzka gdzieś poza zasięg. Pozwolił sobie przy tym musnąć jej skórę opuszkami palców, najwyraźniej nie zwracając uwagi na dorosłych i uśmiechnął się smutno do siebie. – Jest uparta jak osioł. – Powiedział w końcu z rozbawieniem, przenosząc spojrzenie w stronę Lacroix, a w głosie dało się wyczuć troskę obleczoną niewielką dozą smutku.
- Wyzdrowieje, tak? – Pytanie czysto retoryczne, jednak musiał je zadać i utwierdzić swoją osobę w roli zadurzonego w drobnej Krukonce partnera, który z każdym mijającym dniem zakochiwał się w niej coraz mocniej. Nie oczekiwał, że wszyscy się na to nabiorą, jednak ci którzy go nie znali – mogli złapać haczyk.
Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 11:29

Słuchał słów Ślizgona uważnie, nie zrażając się jego gniewem. Był zestresowany, przestraszony i zmartwiony stanem przyjaciółki. Przynajmniej tak mu się zdawało, ale mógł się mylić. Zawsze mógł się mylić. Analizował, szukał odpowiedzi, ale nic nie wpadało mu do głowy.
- Duma, nie duma. - bąknął nerwowo i spojrzał na dziurę w suficie namiotu. W końcu czas to zrobić. Tyle dobrze, że woda kapie na podłogę, a nie na łózko. Podstawił w tym miejscu znaleziony kubek, z racji braku innego zajęcia i poczucia pewnej bezradności. Przeczesał włosy dłonią. Źle. Niedobrze. Wypuścił powietrze z płuc i przymknął oczy szukając racjonalnego rozwiązania. Biednemu stażyście zawsze wiatr w w oczy wieje.
- Wyzdrowieje, wyzdrowieje. - potwierdził swobodnie i zaczął myśleć o uwadze Carrowa odnosnie bycia upartym. Coś w tym jest, nawet trochę to rozumiał. Dalej gryzł się w myślach, na ile przedstawienie Amycusa to prawdziwe działanie, a na ile idealnie zgrana aktorska improwizacja. Mało który człowiek w jego wieku z taką swobodą przyjmie zaręczyny. Może jednak się zakochiwał, mimo wszystko? Sam już nie wiedział, znał się na miłości mniej niż na medycynie. Wolał unikać sądów w tej kwestii, jeśli tylko mógł. Zwłaszcza w stanie takiego zmęczenia. Przemyśli to później. Nawet jeśli udaje, to przecież nie jest jego interes? Nie powinien się wtrącać. Chyba. Jest tylko stażystą, kiepski z niego psycholog, czy nawet doradca.
- Pójdę zawiadomić jej rodziców, że ich córka choruje i, że prawdopodobnie będą musieli zabrać ją do domu. - stwierdził krótko Francis i zabrał z torby pergamin i tusz. Odpowiedzialność. Właśnie to czuł w tym momencie. Trochę będzie mu przykro, jeśli krukonka zostanie zmuszona do zrezygnowania z obozu z powodu choroby, ale takie rzeczy się niestety zdarzają. Jeśli jest wyczerpana musi odpocząć, najlepiej w domu, gdzie jest sucho i ciepło.

Owinął się szczelniej szalikiem i rzucając ostatnie spojrzenie obecnym wyszedł w deszcz.

z tematu

Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 11:57

- To tylko zwykła grypa żołądkowa. Dużo płynów i eliksiru. - wydawała wyrok. Temperatura ciała musiała spaść, bo dziewczę przestało trząść się jak osika. To nakazywało powrót do domu przed drugim etapem obozu. Poppy poczuła się w obowiązku poinformować o tym nauczycieli prowadzących, chociaż sądząc po słowach Francisa, to on weźmie na siebie ten obowiązek.
Upartość podobną do osła, skomentowała pobłażliwym uśmiechem. Stuknęła różdżką w kociołek. Fiolki niczym żołnierze zanurzały się po kolei w płynnej srebrnej zawartości, korkując się na koniec. Wędrowały w powietrzu i lądowały cicho na tacy. Do metalowej miseczki Poppy nalała większą porcję, którą należy wypić najlepiej już.
Zasmuciła się trochę wysłuchując historii o przebytych lekcjach. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Obóz ma uczyć, a nie bawić. Z drugiej strony pan Carrow miał rację. Zbyt duży stres i presja nie sprzyjają utrzymaniu dobrej kondycji całego organizmu. Powinna napomnieć o tym pani Odinevie.
- Zrób tak, Francis-złotko. Ja z kolei poinformuję o tym nauczycieli prowadzących. Jak tylko gorączka spadnie, będzie trzeba spakować rzeczy dziewczynki. - westchnęła, bo wiedziała, że właśnie zakazuje udziału w dalszej części obozu. Nie spodoba się to pewnie krukonce, lecz taka była decyzja pielęgniarki. Nikt nie wiedział co wydarzy się w drugim etapie. Należy tam być w pełni sił, a ta dziewczynka nie odzyska ich odpowiednio na czas.
Wzięła tacę z eliksirami i miseczką z ciepłym eliksirem, stawiając obok łóżka.
- Ma to wypić, złotko. Ty również powinieneś poczęstować się i nabrać koloru. - przyjrzała się mu uważnie. Troszczył się o swoją przyjaciółkę. Zakochany młodzieniec martwiący się o stan zdrowia młodszej koleżanki. Czyż to nie jest piękne i godne opowiadania innym, aby brali przykład? Poppy była wzruszona, czytając to, co przedstawiał panicz Carrow. Ile w tym było prawdy, wiedział on sam.
- Dobrze, to ja biegnę sprawdzić czy poprzedni uczniowie stanęli na nogi. - niby to w ważnej sprawie postanowiła wyjść zaraz za Francisem. Wróci nazajutrz i sprawdzić drugi raz jak sprawa się ma. Niestety decyzja była już decyzją. O zdrowie trzeba dbać i nie wypada zarywać nocy. Jeśli już, należy je odespać.
Poppy wyczyściła kociołek i odstawiła na miejsce, wszak należał do praktykanta. Wspaniałomyślnie opuściła namiot, narażając się na deszczyk. Och, widziała już w oddali zmarzniętego chłopczyka. Czyżby znowu zjadł łakocie wywołujące zaparcia? Mówiła, że nie powinien dawać się nabierać starszym kolegom. Dlaczego to dziecię wyszło z łóżka? Stukot obcasów ucichł, a Poppy zaciągnęła drugiego pacjenta, aby go nakarmić niesmacznym lekarstwem. Kto wie, może przestaną chorować bojąc się lekarstw. To zawsze jest jakieś wyjście.

Po kilkunastu minutach od wyjścia pielęgniarki obok tacy i lekarstw wyczarowały się kubki z ciepłym kakao i kilka kanapek. Nie z pasztetem, przecież to ciężkostrawne. Najwyraźniej Poppy zadbała, aby uczniowie jednak zjedli tę spóźnioną kolację. Przydaje się przyjaźń ze skrzatami. Wystarczy miłe słowo, a spełniały ochoczo każdą prośbę.

[zt]
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 12:30

Zapadła w taki półsen. Słyszała głosy, ale zlewały się w pewną zamazaną całość. Nie miała niestety tyle sił, aby skoncentrować uwagę i wyłapać sens poszczególnych słów. Skulona w kłębek przywitała z radością parę koców. Choć piekące policzki świadczyły o gorączce, marzła. Zimne palce u rąk, u nóg, zimny nos i usta. Załapała się nawet na deszcz, a to było wisienką na torcie. Przysnęła. Słyszała głosy, na szczęście nie w swojej głowie. Ktoś coś mówił, ktoś coś gotował, bo znowu ją zemdliło. Pozostał tylko zmysł dotyku. Zimny okład na czole owocnie wywoływał regularne zimne dreszcze, zaś chłodny powiew zaklęcia stał się zbawieniem. Yumi wtuliła się w obcą, przywłaszczoną poduszkę i odetchnęła z ulgą. Bulgotanie w żołądku zmniejszyło na sile i mimo rwania w brzuchu, udało się zapaść w głębszy sen. Gdyby słyszała co opowiada Amycus, niewątpliwie urządziłaby awanturę, a sam Carrow miałby kłopot z udobruchaniem Yu. Rezygnacja z drugiego etapu? NIE! Nie chciała wracać do domu. Tam rozchoruje się jeszcze bardziej i to na sam widok ojca. Przecież on jest równie szczęśliwy jak ona, jeśli nie muszą przebywać w swoim towarzystwie.
Zbudziła się dosyć długo po tym jak w namiocie ucichło. Na brzuchu czuła ciężar cudownie odnalezionego jeżyka. Jeszcze nieświadoma obecności kogokolwiek, sięgnęła ręką do zwierzątka, głaszcząc opuszczone kolce. Lepiej, aby uprowadzonemu hetmanowi się nic nie stało inaczej jeż stanie się pionkiem w szachach. Cicho westchnęła. Zdjęła z czoła zimny materiał, krzywiąc się. Nie chciała żadnych okładów, bo było jej chłodnawo, a otwarty namiot tylko ułatwiał Yumi zmarznięcie. Uchyliła powieki i ponownie westchnęła. Ach, jest w namiocie Franicsa. W jego łóżku. Uprowadziła mu koce, poduszkę i cały namiot. Nie poczuła się z tego powodu najlepiej. Yumi podniosła się do pozycji siedzącej i od razu złapała się za brzuch. Czuła się taka ciężka i zła na wszystko wokół. Nie wiedziała co się stało, skoro zmusiła Francisa do przerwania partii szachów (którą notabene przegrywał, ha!) i wezwania pielęgniarki. Rozejrzawszy się wokół stwierdziła, że nie ma tu ani praktykanta ani pani Pomfrey. Napotkała za to znajome, ciemne ślepia Carrowa.
- Co ty tu robisz? - zapytała, marszcząc brwi. Próbowała sobie przypomnieć kiedy przyszedł, lecz nie pamiętała tej chwili. Spuściła głowę na jeża i wyczyściła jego pyszczek z kanapki. Musiała pogratulować Francisowi pomysłowości. Pasztet? To dlatego jeż podjadał jej z talerza kanapki ilekroć siedziała w stołówce bądź w Wielkiej Sali albo w domu. Zgłodniał, to wrócił. Z pewnością nie kierował się miłością, a szkoda. Pozwoliła jeżowi tuptać po łóżku, a sama spuściła nogi na podłogę. Powinna odnaleźć praktykanta i go przeprosić za uprowadzenie namiotu. Co też musiał sobie o niej pomyśleć. Ponownie napotkała wzrok Carrowa i westchnęła.
- Nie patrz tak. Zapomniałam tylko dziś coś zjeść. - mruknęła, kłamiąc. Nie zapomniała, bo nie chciała i robiła to umyślnie. Nie sądziła tylko, że to się na niej odbije w taki sposób. Yu nie podniosła się, bo nie czuła wprawdzie sił w nogach. Zatrzęsła się z zimna i sięgnęła po koc, wtulając się w niego z radością. Unikała wzroku Amycusa. Skoro nie ma tutaj pielęgniarki, to wszystko jest w porządku i Yu może sobie iść jak tylko ogrzeje trochę skostniałe z zimna palce i kręgosłup atakowany nieprzyjemnymi dreszczami.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyNie 31 Sie 2014, 22:17

Po ostatnich wydarzeniach sprzed zakończenia roku szkolnego zrobiło się dość głośno wokół plotek dotyczących młodego nauczyciela upatrującego sobie kochankę w postaci niepełnoletniej jeszcze czarownicy, w dodatku uczennicy i mieszkanki domu, którego był opiekunem. Całkiem możliwe, że wielu rodziców nie będzie zadowolonych z obecności stażysty podczas zajęć u profesor Odjevy, jednak to akurat było ostatnim problemem zaprzątającym umysł Carrowa. Znał od bardzo dawna postać Francisa Lacroix i chociaż miał możliwość pogłębienia znajomości z nim, dotychczas nie miał wystarczających powodów, aby to czynić. Pozostawało mu pożegnać go skinięciem głowy, kiedy odwracał twarz w jego stronę i odprowadził wzrokiem do wyjścia z namiotu, gdzie na zewnątrz przywitała praktykanta całkiem porządna ulewa. Gdzieś w środku poczuł obowiązek poinformowania mężczyzny o braku jednego z rodziców w życiu Merberet, jednak zrezygnował z tego zamiaru tuż po chłodzie wpadającym do skromnego pomieszczenia.
Zapewnienie o obecności grypy żołądkowej w zupełnej mierze nie usatysfakcjonowało Amycusa, który zlustrował uważnie zachowanie krzątającej się pielęgniarki, zajętej wyraźnie warzeniem eliksirów, a nie dociekaniem jaka relacja panuje między dwójką nastolatków. Przysunął się nieznacznie bliżej łóżka zajmowanego przez dziewczynę i przysiadł po krótkiej chwili wahania na jego krawędzi, utrzymując pozę opiekuńczego przyjaciela. Zerknął ponownie na Poppy niezbyt zadowoloną z takiego niefortunnego przebiegu dla dziewczyny, zmuszając swoim werdyktem do powrotu, gdzie nie czekało na Krukonkę nic poza świętym spokojem, pozbawionym obecności Dereka. Skinął głową, wysilając się na słaby uśmiech, przypatrując się niepewnym wzrokiem przygotowanemu przez kobietę naparowi, mającym rzekomo dodać im obojgu sił. I chociaż nie wątpił nigdy w swój hart ducha, należało dbać o swoje zdrowie, szczególnie kiedy zarażenie jakimś wirusem wisiało na tak cienkim włosku, że nie dało się go dojrzeć gołym okiem.
- Wypije. – Wymamrotał niewyraźnie, powracając spojrzeniem ponownie na śpiącą smacznie Krukonkę, której dreszcze przestały doskwierać i umożliwiły wpadnięcie w głębszą fazę regenerującego snu. Czując na sobie baczny wzrok pielęgniarki, zerknął na nią speszony i pokiwał po chwili gorliwie głową, nie siląc się nawet na niemrawy uśmiech, który nawet w takich okolicznościach nie powinien wykrzywić mięśni twarzy. – Ona też, przypilnuje ją. – Obiecał gorliwie podnosząc się z łóżka i odczekał chwilę, aby kobieta ruszyła w kierunku kociołka i zaczęła go czyścić (czy cokolwiek innego z nim robić), przystępując z nogi na nogę, przystając przed stolikiem z eliksirem pieprzowym. Pochylił się niepewnie w stronę kubków, ostatecznie kucając i wdychając zapach, jedynie upewnił się co do ich zawartości, zastanawiając się głęboko czy tak niewielka ilość pomoże w utrzymaniu równowagi psychicznej panny Merberet.
Zanim dziewczyna odzyskała przytomność i była w stanie skleić chociaż jedno zdanie porządnie, Ślizgon wypił jedną zawartość kubka, rozglądając się w zamyśleniu nad odpowiednimi kocami, jakimi mógłby okryć ponownie Yumi. Sam nałożoną miał ciepłą bluzę z kapturem i ciemne spodnie dresowe, naznaczone tylko niewielką ilością świeżej deszczówki, która zdążyła opleść do niezbyt dokładnie podczas szaleńczego biegu do namiotu Francisa. Przysiadywał na krzesełku niedaleko jej łóżka czuwając i popijając ciepłe kakao, które zdążyło usunąć posmak wypitego przed kilkoma minutami eliksiru. Pochylił się do przodu i jak to miał w zwyczaju, nie odpowiedział od razu na postawione przez nią oskarżycielskie pytanie, podchodząc do szafki z wyczarowaną przez pielęgniarkę tacą. Albo skrzaty – kto ją tam wie. Niespiesznie pochylił się w stronę Krukonki i stanowczymi, nieco leniwymi ruchami pochwycił jej nogi na wysokości łydek i delikatnie ułożył je na poprzednią pozycję, przysiadając na krawędzi łóżka, aby pieczołowicie okryć zmarznięte stopy dziewczyny. Fakt, że jej buty znajdowały się na podłodze ułatwiał mu zadanie, ponieważ objął ciepłymi dłońmi kostki Yumi powoli rozcierając jej skórę i rozgrzewając.
- Przyniosłem kakao. – Skłamał gładko, przesuwając podbródek w kierunku stolika, na którym znajdowały się parujące kubki, podejrzewając że lada moment Yumi wyrwie stopy spod dotyku i uzna „sama sobie poradzę” bardzo stanowczym, drżącym od emocji głosem. – Masz leżeć i wypić eliksiry, a ja mam ciebie przypilnować. – Powiedział twardym głosem obleczonym w niewielką dawkę szczerej troski, pozbawiając Yumi złudzeń co do obojętności stanowiącą nieodłączny element ich spotkań. – Chociaż raz mi się nie sprzeciwiaj i rób to, co mówią mądrzejsi od nas, abyś szybko wyzdrowiała i dalej zatruwała mi życie, hym? – Zagadnął nieco zmęczony i po raz pierwszy przekrzywił głowę z delikatnym uśmiechem, rozjaśniającym jego twarz, czyniąc z niego istnego rycerza na białym koniu, o którym marzyło wiele dziewcząt z Hogwarckiej społeczności. To nic, że wierzchowiec został spryskany doskonale maskującą farbą będącą oparem odpowiednio długo ważonego wywaru z jasnym barwnikiem, zaś serce dosiadającego go jeźdźca pozbawione było skrupułów. W chwili obecnej przypominał do złudzenia wszystko to, co prezentował każdej innej osobie na korytarzu czy ulicach Londynu, oferując Yui odetchnięcie z ulgą i opuszczenie ram ostrożności. Przesuwał okrężnymi ruchami opuszki palców po zewnętrznej stronie stóp dziewczyny, najwyraźniej nie brzydząc się pobrudzonymi od butów skarpetkami, w prawej ręce trzymając przemarznięte palce. – Jest ci zimno? – Zapytał nieco ciszej, starając się aby nie władować w to zbyt wiele troski i zainteresowania jej stanem zdrowia.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyPon 01 Wrz 2014, 08:36

Francisa polubiła od pierwszego wejrzenia już na torze przeszkód, a spotkanie przy ognisku było fundamentem przyjaznej relacji między uczniem a praktykantem. Sam fakt, że nie musiała zwracać się do niego per "pan" działał wiele, wykluczając przepaść jaka mogłaby między nimi zaistnieć. Partyjka szachów również wpłynęła korzystnie, nie wspominając już o inteligentnym taktownym zagraniem kanapką z pasztetem. Przyprowadzeniem jej tutaj, gdzie mogła odsapnąć. Pozwoleniem na uprowadzenia całego namiotu włącznie z kocami, do których Yu zapałała miłością. Jej rodziców, a mianowicie ojca, nie zainteresuje czy pani Odinevie towarzyszy na lekcjach młody asystent. Odkąd związał swą jedyną córkę z Carrowem, nie przejmował się już niczym. Informowanie więc go o stanie Yumi mijało się z celem. Uda troskliwego ojca, aby potem znowu zapomnieć o dziecku. W pewnym sensie już do tego przywykła.
Minę miała niepocieszoną, gdy łydki powróciły na łóżko. Nie miały nic przeciwko leżeniu i odpoczywaniu w przeciwieństwie do Yumi rwącej się już do wyjścia i zapomnienia o całej niefortunnej i wstydliwej sprawie. Nie czuła się najlepiej. Naraziła Francisa na popsucie reszty dnia przez zaniedbanie własnego zdrowia. Gdyby chociaż dokończyli partię szachów, mógłby dzień wspominać wesoło.
Powiodła wzrokiem do kakao, napoju bogów. Wabiący gorący aromat proszkowanej czekolady rozpuszczonej w ciepłym mleku, posypany cynamonem i ozdobiony beżową kuszącą pianką wołał ją do siebie. Choodź... wypij mnie... wypij! Jakkolwiek Yumi była skłonna ulec pokusie wypicia kakao, tak wykrzywiła usta dostrzegając eliksiry. Mało apetyczne eliksiry. Potrząsnęła głową i otworzyła usta, aby zaprzeczyć, zbuntować się i stwierdzić, że sama wie co będzie dla niej najlepsze. Z gardła nie wydobyło się nic sensownego. Zimne palce nóg ukryte w niebieskich skarpetkach dobitnie wytrącały ją z równowagi. Mróz, chłód... brakowało tylko zimnych dreszczy i nawrotu gorączki. Nie okazała niezadowolenia, zaciekawiona drugim członem zdania "zatruwania mi życia". To było kluczem do sukcesu, a więc Yumi odwzajemniła niepewny uśmiech. Przez jej ciało przebiegł jeden z tych przyjemniejszych dreszczy, a powodem tego były gorące w porównaniu z jej skórą, dłonie chłopaka. Nie pozwoliła sobie łudził się i karmić uśmiechem jaki jej posłał. Może i gdzieś tam trochę martwił się, lecz oczekiwała raczej irytacji i gniewu za robienie problemów. Uniosła brew kwitując jego bosko przystojny uśmiech, odmawiając mu wiary. Objęła ramiona i westchnęła. Przyniósł kakao. Idealny narzeczony, wybranek każdej dziewczyny. Jakże bardzo chciała w to wszystko wierzyć, a nuż starczyłoby jej to na całe życie. Niestety, nie było tak miło.
- Zatruwanie życia brzmi kusząco. - odparła ochryple postanawiając wspomóc go w utrzymaniu lekkiej atmosfery zabarwionej uśmiechem. Rozpraszał ją masując stopy, a więc podsunęła je do siebie, przerywając niewątpliwą przyjemność.
- Trochę bardzo tak. - zawiła odpowiedź miała powiedzieć: tak, jest bardzo zimno, mam zimne palce, nos, policzki, a po plecach przebiega naprzemienne zimny dreszcz z cieplejszym od twoich przeklętych rąk.
- Chcę już iść. To namiot Francisa. - zauważyła na głos, że nie powinno jej tutaj być. Co innego uprowadzić białego hetmana, a co innego namiot. Yumi chciała iść, ale nie ruszyła się z miejsca, zerkając spode łba na Amycusa i powstrzymując dzielnie uśmiech na jego widok. Przy nim było cieplej, lecz nie odważyła się mu tego mówić. Trzymanie pozorów. To potrzebne, aby nie pozwolić sercu wierzyć w to, czym chce ją karmić. Zachowywał się tak wzorowo i przykładnie, a serce Yumi rozdzielało się na pół. Nawet nie obchodziło go, że to nie jest do końca szczere. Jednocześnie radowało się cichutko i lgnęło ku niemu. Yu zacisnęła pobladłe usta w wąską linię i uciekła wzrokiem, zawstydzona zaistniałą sytuacją. Sięgnęła po kubek kakao, wyciągając ku stolikowi ramię. Objęła naczynie obiema dłońmi, chłonąc gorąco. Na eliksir pieprzowy nie spojrzała. Nie lubiła szpitali, nie lubiła leków. Uraz dzieciństwa odkąd ojciec zaprowadził ją do umierającej, zabandażowanej od stóp do głów matki, z bandażami przesiąkniętymi krwią. Wzdrygnęła się i zatrzęsła drugi raz na wspomnienie tak traumatycznego ostatniego spotkania. Sunęła jeża przeszkadzającego w przysunięciu się do Amycusa i oparciu bokiem o jego ramię. Drugie źródło ciepła. O wiele lepsze niż dwadzieścia koców. Zamoczyła usta w gorącym, słodkim napoju ogrzewającym przełyk. Gdyby nie kamienie w żołądku, wstałaby i wyszła. Tymczasem jej ciało ochoczo zostało w łóżku. Yu wzięła głęboki wdech i oprócz słodkawego aromatu kakao wyczuła intensywny zapach deszczu i wodę kolońską osoby, o którą opierała się. Kolejny dreszcz przebiegł przez kręgosłup, sięgając aż do koniuszków palców u nóg. Za bardzo spodobała się jej ta mieszanka.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyPon 01 Wrz 2014, 10:14

Najwyraźniej posunął się za daleko, oferując dziewczynie kilka chwil rozkosznego ciepła, które było przeciwieństwem do dreszczy, jakie z całą pewnością co jakiś czas odczuwała – rumieńce na jej twarzy nie należały do zdrowych, szczególnie w otoczeniu ogólnej bladości cery. Ewidentnie nie była przygotowana na dokładny przebieg spotkania jakie zaoferował, uciekając nogami niemalże aż pod samą brodę, równocześnie jednak odsłaniając kurtynę jaką się przez cały czas przysłaniała. Carrow pokręcił głową z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy zaledwie delikatnie dostrzegalnym, doskonale zdając sobie sprawę, że dziewczyna nie pozwoli się nabrać na tak oczywistą grę aktorską z jego strony. Nie wiedział jednak czy w namiocie jest wystarczająco spokojnie i prywatnie, aby mógł sobie pozwolić na odsunięcie na bok masek – póki co wmawiał sobie, że nie chodzi wcale o polepszenie samopoczucia Yumi, która pozwoliła na utrzymanie niepozornej atmosfery, do jakiej dążył – i sam zapoczątkował.
- Jest pomocnikiem nauczyciela, a na pewno nie wyśle ciebie z powrotem do namiotu. Wychodzenie na deszcz nie pomoże ci odzyskać sił. Dodatkowo, mogłabyś kogoś jeszcze zarazić. – Powiedział spokojnie i nieco pobłażliwie, zastanawiając się w jakim stopniu dziewczyna postanowi zbuntować się przeciwko jego racjonalnym argumentom, przeciwstawianym kaprysom typu powinnam. Kto jak kto, ale Amycus doskonale odnajdywał się w pozornym utrzymywaniu twarzy podczas niewygodnej sceny teatralnej, przez całe życie związany z odgrywaniem drugoplanowej roli chłopca z arystokratycznymi korzeniami.
Pochylił się w stronę stolika, wyciągając ramię tylko i wyłącznie po to, aby sięgnąć kubek z przygotowanym wywarem pieprzowym, który wlał w swoje gardło zanim jeszcze Yumi odzyskała przytomność. Wyraźnie nie spodobało mu się, że dziewczyna wybrała ciemną ciecz kakao, przekonany iż problemy z żołądkiem nie współgrają w żadnej mierze z mieszanką mleczko-słodką, wzmagając nudności. Śmiał jednak wysnuć podejrzenie, że pielęgniarka dosypała jedynie odpowiednio drobny proszek do cudownego eliksiru maskującego prawdziwy smak i zapach naparu, który jest w stanie poprawić samopoczucie Yumi, oszukując jej kubki smakowe.
Póki co podstawił kubek na lewym kolanie, dostrzegając ruchy ciała dziewczyny pragnącej przytulić się do jego boku, wzbudzając w nim szczególnie delikatne struny, jakich w tym momencie nie powinien odczuwać. Dlatego też niespiesznie odsunął rękę spod ciała partnerki, sięgając krawędzi koców, którymi chwilę wcześniej była przykryta, pozwalając jej w międzyczasie na upicie dwóch skromnych łyczków rozgrzewającego naparu. Dopiero uporawszy się z ciepłymi materiałami, zarzucając je na ramiona i nogi dziewczyny, upewniwszy dodatkowo czy jest w prawidłowy sposób zabezpieczona przed chłodem – objął jej przedramiona, przesuwając rozgrzewająco dłonią po zakrytej skórze.
- Powinnaś najpierw wypić eliksir. Najlepiej duszkiem i zapić kakaem. – Zaproponował łagodnie miłym dla ucha głosem, w odpowiedni sposób modulując swój głos na prośbę, którą Yumi mogła odepchnąć jak i przyjąć bez uszczerbku na własnej dumie. Podchodził do niej spokojnymi krokami, wyraźnie odnosząc się do niej z większą ostrożnością i delikatnością niż dotychczas, oferując jej tym samym wzięcie głębszego wdechu w jego towarzystwie.
- Dzisiaj odbyły się zajęcia z broni strzeleckiej – zaczął zupełnie nie nawiązując do tematu zdrowia Yumi, odpędzając jej natarczywe przekonania o rychłym podniesieniu się z łóżka, własną historią odbytych zajęć i roli, jaką odegrał w nich Carrow - Wiesz, że po raz pierwszy miałem w rękach kuszę? Całkiem trudno utrzymać prawidłową postawę, Aristos za każdym razem trafiała w środek tarczy, pouczając mnie. Pod koniec mogliśmy zmierzyć się z zaprzyjaźnioną Desiderią, potrafiącą odczytywać myśli w umyśle ludzkim. – Przerwał na moment, pozwalając dziewczynie na przetrawienie sporej dawki informacji dotyczących jego osoby, zdając sobie sprawę, że to dla niej coś nowego i niecodziennego w wysłuchiwaniu własnych słabości, o których mówił z niecodziennym wręcz spokojem. Celowo wrzucił w to wszystko postać Gryfonki, aby Merberetówna zaczęła obierać obecność innych dziewcząt dookoła niego i nabrała przy tym równocześnie pewności, że nie robi nic niestosownego podczas tych spotkań.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyPon 01 Wrz 2014, 12:13

Namiot nauczyciela był miejscem publicznym. Nie mogli mieć odrobiny prywatności mimo, że najwyraźniej chciano im to zaoferować. Yumi i tak odruchowo słuchała głosów w głowie i nie pozwalała sobie na zbyt mocne okazywanie uczucia. Szczególnie Amycusowi. Każdy drobny gest jakim ją obdarzał pozostawiał w sobie ślad. Choć nogi miała zziębnięte, wszystkimi zmysłami wyczuwała znajome mrowienie świadczące o braku obojętności wobec jego zachowania. Miała tę świadomość, dlaczego ku temu dąży i nie podobało się jej to w żadnym calu. Mogła nieudolnie wmawiać sobie, że to nie działa. Przynajmniej na chwilę uspokajała głosiki w głowie, że nie ma na horyzoncie absolutnie żadnego niebezpieczeństwa.
Zarazić? Bólem żołądka? Nie sądziła, aby to było możliwe, lecz nie znała się. Wzruszyła ramionami. Na dobrą sprawę wszystko było lepsze niż powrót do własnego namiotu, pominąwszy rzecz jasna werdykt odesłania jej do domu o czym wciąż szczęśliwie nie wiedziała.
- Mam dużo sił. - skłamała gładko protestując wobec wskazywania jej słabości. Nie lubiła, gdy ktoś musiał się nią opiekować i przy niej czuwać. Czuła się wtedy źle, więc naturalną koleją rzeczy było wyparcie choroby. Wystarczy, że zje coś lekkostrawnego i pożywnego, a dojdzie do siebie w ciągu paru najbliższych dni, a potem wszystko wróci do normy. Tak myślała.
Poruszyła barkami rozluźniając mięśnie na łopatkach i karku. Ciepłe koce szczelnie uniemożliwiały chłodnemu powietrzu muskać zziębnięte ciało. Z każdą chwilą robiło się lepiej i dopóty dopóki nie poświęcała ani jednej myśli żołądkowi, jako tako przestała odczuwać jego dolegliwości - tymczasowo oczywiście. Posłała mordercze spojrzenie eliksirowi pieprzowemu. Cokolwiek by tam nie było, nie mogło smakować malinami. Zmarszczyła lekko brwi i wypuściła z zębów zagryzaną dolną wargę. Amycus zachowywał się bardzo wzorowo, bez zarzutu. Powinna cieszyć się z tego, lecz nie mogła pozbyć się podejrzliwości. Czyżby odnosił się do niej z ledwie dostrzegalną rezerwą? Posłała kolejne mordercze spojrzenie lekarstwu. Raz kozie śmierć... a nuż dostanie kolejny argument optujący za powrotem do obozowej codzienności. Z wyczuwalną niechęcią uniosła fiolkę do ust i wypiła zawartość srebrnego płynu. Przełknęła ze wstrętem i idąc za poradą Amycusa, popiła to kakao. Trzy łyki pozwoliły pozbyć się ostrego smaku lekarstwa palącego przełyk od środka.
Oczekiwała... sama nie wiedziała czego, lecz nie porzucenia tematu jej stanu zdrowia. Ssanie w żołądku oznaczało nawrót podejrzliwości. Nie płakała jednak z tego powodu, chętnie korzystając z uniknięcia wstydliwego tematu zatrucia pokarmowego. Przytuliła palce do gorącego kubka, byleby je ogrzać. Była taką kupką koców z wystającą głową i dłońmi. Rozluźnienie widoczne na twarzy działało korzystnie na zdrowie.
Widziała w stołówce rozpiskę zajęć. Na nauki z zajęć strzeleckich nie planowała wybierać się ani też nie poświęciła im myślom. Daleko było jej do uwielbiania tego typu sportu bądź, jak kto woli, obrony własnej. Skoro Amycus postanowił pochwalić się jej tą lekcją, musiało wydarzyć się w nich coś istotnego. Nie sądziła, aby zabawiał ją błahymi rozmowami na temat przebiegu zwykłych lekcji. Obecność Aristos skomentowała zmarszczeniem czoła. Nie znała gryfonki zbyt dobrze, jedynie z imienia i nazwiska. Yumi nawet nie wiedziała, że to ona jest siostrą Francisa, który zrobił na niej bardzo miłe wrażenie. Niewątpliwie Yu polubiłaby dziewczynę już na samym wstępie. Nie miała też powodów, aby jej nie lubić. Może powinna któregoś razu zawrzeć parę znajomości z bardziej znanymi dziewczynami w Hogwarcie. To na pewno nie zaszkodzi, ostatecznie nie oczekiwała przyjaźni. Z drugiej strony pouczanie Amycusa bardzo ją zaciekawiło. Ktoś musiał mu rzucać poradę... a to już samo w sobie było dziwne, wszak Carrow należał do perfekcjonistów. Yu postanowiła któregoś razu pogratulować serdecznie Aristos za podejście do Amycusa. Ilekroć ona go poucza, odbija się to z echem. Warto obejrzeć drugą stronę medalu. Dziewczyna nie miała bladego pojęcia co to jest Desidera.
- Desi... co? - poprosiła o powtórzenie i ewentualnie wyjaśnienie zjawiska. - Cóż wyczytała z twoich myśli, Amycusie? - to pytanie było czystą ciekawością. Żaden człowiek nie potrafiłby grzebać w jego głowie, lecz sprawa imała się inaczej z magicznymi stworzeniami. Sama Yu raz czy dwa potrafiła odgadnąć myśli ślizgona, aczkolwiek zdarzało się to rzadko. Nie mogła się jednak pozbyć wrażenia, że coś zmieniło się w Amycusie odkąd obudziła się i go zobaczyła. Ta wzorowość wzbudzała czujność.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 EmptyWto 02 Wrz 2014, 12:46

Coraz trudniej można było zdemaskować kłamstwo wypadające spomiędzy miękkich, obecnie lekko spękanych warg Yumi, która najwyraźniej uczyła się od mistrza i czerpała z tych lekcji o wiele więcej, niż była tego świadoma. I chociaż z każdym dniem zyskiwała nowe umiejętności, tak nawet predyspozycje do poszczególnych, iście aktorskich zagrań, nie miało racji bytu w towarzystwie Carowa, który pochłaniał coraz więcej informacji na temat dziewczyny. Nawet teraz, przypatrując się z lekkim uśmiechem rozczulenia na twarzy, przeczuwał nieuchronnie dumną głupotę dziewczyny, która gotowa była w każdej chwili podnieść się i ewentualnie upaść, jeżeli nie wystarczy jej sił. I chociażby miała się czołgać po podłodze, nie poprosi go o pomoc czy chociażby wsparcie, tylko dobrnie do wyjścia namiotu i będzie dalej próbowała kierować swoim ciałem, buntującym się ze wszystkich sił nad nieodpowiedzialnością właścicielki. Amycus nie skomentował w żaden sposób słów Yumi, przenosząc fiolkę z uszykowanym eliksirem do jej dłoni, przytrzymując na krótką chwilę kubek z przyjemnie ciepłym kakaem. Przyglądał się z jakąniechęcią wypija napar, zatapiając już po krótkiej chwili usta w życiodajnym mleku zabarwionym z pewnością czymś więcej niż tylko czekoladowym proszkiem.
Zmarszczenie czoła potraktował jako zdezorientowanie dziewczyny, dające mu jednoznaczną wskazówkę, że nie potrafiła połączyć wypowiedzianego imienia z twarzą przywoływanej osoby, o którą nie później niż wczoraj zdecydowała się zrobić awanturę. Oczywiście podejrzewał, że grypa żołądkowa jakiej się nabawiła nie należała do przyjemnych, ale żeby miała swoje przerzuty na pamięć? Uniósł końcówkę warg w pobłażliwym uśmiechu, delikatnie kręcąc głową podczas kolejnej wypowiedzi.
- Desidera. – Powtórzył spokojnie, nie kwapiąc się jednak do rozwinięcia swojej wypowiedzi i elementów, dzięki którym dziewczyna mogłaby w jakikolwiek sposób poszerzyć swoją wiedzę na temat tego stworzenia. Najprawdopodobniej Amycus chciał zasiać w jej umyśle chęć pogłębienia informacji w zaciszu biblioteki, być może zakupując odpowiedni tom dotyczący magicznych stworzeń. – Przeobraziła się w Graybacka i zlękła przynajmniej połowę uczniów. – Powiedział z wyczuwalnym dystansem, przyglądając się bacznie nadchodzącej, z pewnością nieco gwałtownej reakcji narzeczonej. Zamiast pozwolić jej tkwić w budzących się nerwach, przesunął dłonią po zakrytym ramieniu, otwierając usta w celach wyjaśnienia: - Pomyślałem, że warto się z nim zmierzyć jeśli jest okazja i sprawdzić się, czy będę w stanie obronić ciebie przed nim. – Cóż, trochę zbyt późno zdał sobie sprawę z niefortunnego powtórzenia, jakiego użył podczas wypowiedzi, kontynuując ją z niewielką przerwą na oddech: - Strzelałem kuszą, a bełt trafił mu prosto w oczy. – Dodał z ledwo wyczuwalną dumą w głosie, starając się wprowadzić między nimi atmosferę spokoju i równowagi – jeśli w ogóle można o tym wspominać, podczas rozmowy o wilkołakach.
Sponsored content

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix   Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix - Page 2 Empty

 

Namiot Wkrótce-Nauczycielski - Francis T. Lacroix

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Namiot nauczycielski - Chantal Lacroix
» Namiot nauczycielski - Sebastian Machiavelli
» Namiot pielęgniarski
» Namiot nr 1 - strefa dziewcząt
» Namiot nr 4 - strefa chłopców

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Teren Obozu
-