IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Płonące ognisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyCzw 28 Sie 2014, 14:01

Płonące ognisko Xdd
Cytat :
Miejsce to znajduje się kilkanaście metrów za namiotami, a niedaleko lasu. Kamienny krąg wypełniony jest ogrzewającym ogniem, zapalającym się w nocy samoistnie. Można piec kiełbaski, potańczyć przy nim, pośpiewać i pośmiać się albo po prostu ogrzać. Płonie całą noc, przygasa nad ranem i trwa tak od początku do końca obozu.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyCzw 28 Sie 2014, 14:25

W obozie robiło się tłoczno. Stołówka wypełniona po brzegi, wszędzie dało się słyszeć gwar uczniów, wybuchy śmiechów, a nawet kłótnie. Przez ostatnie zajęcia Yui dorobiła się bólu głowy, znowuż w namiocie kręciła się w kąta w kąt, nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca. Gdy tylko słońce zaszło, a większość obozowiczów udała się na spożycie posiłku, Yui postanowiła skorzystać z odrobiny spokoju. Przytuliła do siebie jeżyka i zaczarowanego ognistego kraba, wychodząc z namiotu. Chłodny wiatr niósł ze sobą obietnicę oczekiwanego spokoju przy ognisku. Yui podeszła tam w samą porę, bo gdy tylko usiadła na drewnianym pniu służącym za ławkę, ognisko wystrzeliło ku niebu rozrzucając iskry wokół. Dziewczyna pochłonęła ten widok, uśmiechając się do siebie z ulgą. Zsunęła się z pieńka i usiadła na piachu, kładąc obok siebie jeżyka i zaczarowanego kraba - prezent za tor przeszkód. Czika, bo tak się zwał jej żywy pupil bardzo znielubił konkurencję. Ilekroć spuszczała z nich oko, zaczepiali się wzajemnie i rzucali w siebie ziarenkami piasku. Jeżyk najeżył kolce i tuptał wokół Yumi, dbając, aby nikt niepowołany jej niepokoił. Miał tu głównie na myśli zaczarowaną zabawkę z lśniącymi sztucznymi diamentami wyżłobionymi w skorupie. Może był zazdrosny? Yu posłała im czułe spojrzenie i wyciągnęła ręce przed siebie, aby ogrzać się przed chłodnym wiatrem. Zgięła nogi po turecku i skoncentrowała się na śledzeniu tańczących w ogniu iskierek. Zarwała kolejne pół nocy siedząc z Amycusem w ruinach. Nie tylko na niego nakrzyczała, zaatakowała zaklęciem, ale na koniec zgodziła się zaprosić na randkę. Nie mieli czasu, aby zainteresować się tym elementem każdej bliższej znajomości, skoro nie dalej jak od miesiąca są zaręczeni. Yu miała mieszane uczucia. Pozbyła się z myśli ciemnych ślepi Carrowa, bo nie po to tu przyszła, aby go rozpamiętywać go po raz enty. Odwróciła tok myśli do toru przeszkód, do zajęć run, na których otrzymała talizman wiedzy, a także na zajęciach kamuflażu pierścionek. Artefakt, który radośnie obracała teraz na palcu serdecznym. Barwa źrenic dziewczęcia zmieniła się z ciemnego brązu na mocny, żywy fiolet. Według interpretacji pani Chantal, oznacza to zamyślenie. Sama Yu nie zdawała sobie z tego sprawy. Zerkała jedynie od czasu do czasu na jeżyka i łapała kraba, aby jej nie uciekł.
Miała również w planach odnalezienie profesor Odinevy i zapytanie jej o nauki z magii niewerbalnej. Zaklęcia te pozna na piątym roku, czyli już od września, lecz Yu wiedziała o tym więcej niż wskazywałby na to wiek. Nie ćwiczyła ich nigdy aczkolwiek bardzo chciała nauczyć się tej dziedziny magii. Ilekroć jednak podchodziła do namiotu nauczycielki, dostrzegała, że kręci się tam ten młodziutki stażysta. Onieśmielał ją całkowicie, więc za każdym razem gdy tam podchodziła, robiła w tył zwrot nim ją zauważył. Widziała go na Torze Przeszkód. Wspomniała o nim nawet Skai w liście, że jest milutki i bardzo wesoły. Nie miała jednak w sobie tyle odwagi, aby podejść i po prostu zapytać o nauczycielkę zaklęć. Nieśmiałość pojawiała się wtedy, gdy Yui bardzo jej nie chciała.
Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyCzw 28 Sie 2014, 19:40

Dzień na obozie chylił się ku końcowi, uczniowie poszli na stołówkę by oddać się niewątpliwej przyjemności, jaką jest jedzenie kolacji po dniu pełnym wrażeń, a Francis postanowił skorzystać z tej chwili swobody i samotności, by odpocząć od gwaru. I w ogóle - odpocząć. Jadł wcześniej, więc głód mu absolutnie nie doskwierał, rozmawiał już z Aristos, więc nie musiał jej unikać, a Profesor Katja odprawiła go, mówiąc, żeby trochę odsapnął, bo i podobno na to zasłużył. Młody stażysta zaklęć korzystał więc z uroków otoczenia obozowiska, zwiedzając lasek, pobliskie ruiny i gubiąc się na chwilę w okolicy trzęsawiska. Nie znalazłszy jednak dla siebie właściwego miejsca przypomniał sobie o istnieniu kręgu. Spojrzał w niebo i stwierdzając, ze jest już idealna pora na ognisko i temu podobne sprawy, wyruszył w tym właśnie kierunku.
Noc w środku lasu nie była najcieplejszą rzeczą pod słońcem, ale Francisowi to nie przeszkadzało. Miły, chłodny wiatr po gorącym dniu dawał przyjemną ulgę, a szalik owinięty wokół szyi skutecznie chronił go przed zimniejszymi powiewami. W ostateczności miał ze sobą sweter, na wszelki wypadek.. Świerszcze grały w trawie głośno, dużo głośniej niż by się spodziewał, a odgłos strzelającego drewna prowadził go w kierunku miejsca przeznaczenia.
Był święcie przekonany, że nikogo raczej nie spotka poza stołówką, zakładając, że większość młodzieży będzie ‘zajadała’ całą utraconą w ciągu dnia energię, dlatego też, kiedy rozkojarzony podszedł do ognia nie zauważył krukonki siedzącej na piasku. Przysiadł na jednym z pieńków w pewnej podległości od Yumi i zaśmiał się na wspomnienie o Amycusie próbującym przechytrzyć sprytne, drewniane obiekty. Nie ma tak dobrze! Oparł się na zaciśniętej pięści i wpatrywał w chwilę w płomienie, by po momencie przymknąć zmęczone oczy. Wziął głęboki wdech chłodnego, wieczornego powietrza wypełnionego zapachem żywicy z ogniska, jednak z tego głębokiego stanu zamyślenia wyrwał go minimalny hałas, tak wyraźny w nocnej ciszy. Odwrócił się w kierunku odgłosu i uśmiechnął szeroko. Panna Merebet! Kojarzył ją z toru, oraz swojej wiernej karteczki-podpowiedzi. Drużyna Niebieska. Zerknął na źródło zamieszania tuptające po piasku i zaśmiał się cicho widząc prezent przyznany przez organizatorów, razem z tytułem Artysty Kombinatora.  Właściwie, pierwszy raz od czasu przybycia na obóz miał chwilę, żeby porozmawiać na spokojnie z którymkolwiek z uczniów, więc na dobrą sprawę ucieszyło go to zaskakujące nieco spotkanie.
- To ty pomachałaś mi na torze. - stwierdził rzeczowo, z wyraźnym zadowoleniem. Zawsze doceniał małe gesty, znaczyły bardzo dużo, a wykonanie ich nie kosztowały wcale tak wiele.
- Czemu nie jesteś na kolacji? - zapytał ze szczerym zainteresowaniem. Opuszczanie posiłku zawsze niosło ze soba jakąś historię.
Albo po prostu sam sobie to jakoś uroił.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyCzw 28 Sie 2014, 20:35

Nie potrafiła przełknąć nawet malin, tak więc zrezygnowała z kolacji. Najadła się wystarczająco strachu na niektórych, poszczególnych zajęciach. Yui rozumiała wówczas gniew i irytację Lasarusa. Tak intensywne testowanie młodzieży nie było najzdrowsze. Presja, stres, rywalizacja to nie najlepsze połączenie. Yui mimo tego siedziała cicho, nie mówiąc na głos o gorszym samopoczuciu. Hartowała się, to pomagało.
Ogień ogrzewał wnętrze jej wyciągniętych dłoni. Nie brała ze sobą grubszych ubrań, bo nie odczuwała też tak bardzo chłodu. Non stop biegała, chodziła w te i we wte, przemieszczała się. Skwierczenie płomieni uspokajało ją. Wsłuchiwała się w trzaski wzdychając i rozluźniając spięte mięśnie. Yu uniosła głowę w poszukiwaniu na niebie gwiazd, które mogłaby rozpocząć komplementować, szukać i nazywać. Niestety pora była zbyt wczesna. Dostrzegła pojedyncze poszczególne punkciki, a gdy reszta pojawi się na niebie, nadejdzie czas ciszy nocnej. Skupiona na zmyśle słuchu, odwróciła głowę słysząc czyjeś kroki. Z początku nie rozpoznała w nadchodzącej ciemności kto nadszedł. Rozchyliła usta zaskoczona dopiero, gdy ten ktoś usiadł, pozwalając, aby ogień oświetlił zmęczoną twarz praktykanta pani Odinevy. Nie znała nawet jego imienia, a wiedziała kim jest. Yu wybałuszyła oczy wpatrując się zaskoczona w sylwetkę trochę starszego od siebie czarodzieja. Nie zdążyła poruszyć się, bo już ją zauważył, przyglądając się z zaciekawieniem. Yumi była pewna, że jej nie pamięta i nie rozpozna wszak widzieli się zaledwie kilka chwil na Torze Przeszkód.
Zawstydziła się odrobinkę. Rzeczywiście machała mu na niebieskiej ścieżce. Sięgnęła po tuptającego kraba i odłożyła go na drugą stronę, gdyż zaczepiał zdenerwowanego jeża. Skinęła głową, szukając w sobie głosu. Jak to się mówiło?
- Nie jestem głodna, profesorze. - odparła z lekkim uśmiechem, stawiając na oficjalność. - A tutaj jest cicho. - przyznała cicho wskazując brodą na iskrzące piękne ognisko. Opuściła dłonie, nagrzane i rozgrzane od płomieni.
- Dziękuję za kraba. Jest milutki. - uniosła prezent na dłoni, najpierw go tam sadzając. Zademonstrowała małe cudo z obu stron. Nie widziała takiej zaczarowanej zabawki na Pokątnej. Nie zwróciłaby też na nią uwagę, gdyby nie "lokalne stadko", które miała przyjemność poznać osobiście. Miała szczerą nadzieję, że krabiej rodzince wiedzie się bardzo dobrze!
Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyCzw 28 Sie 2014, 21:55


Francis rozluźnił delikatnie szalik, ciepło ognia dawało mu się we znaki, ale wiatr dalej dmuchał w plecy, więc narzucił na siebie sweter. Wyciągnął nogi w stronę ognia, pilnując, żeby nie spalić sobie butów. Siedział tak chwilę, jednak koniec końców zrezygnował, zmęczony podejmowaniem kolejnej próby nie podpalenia własnego obuwia wstał, przesunął swój pieniek odrobinę do tyłu i wygodnie wyprostował kolana przeciągając się z rękoma w górze. Znalazł przy pieńku długi patyk, idealny do pieczenia… czegokolwiek i zaczął się nim bawić, żałując, że nie ma rzeczonego ‘czegokolwiek’ pod ręką.
- Nie jestem jeszcze profesorem. - poprawił spokojnie dziewczynę kiedyś-nauczyciel. - Dopiero uczę się jak być profesorem, a to droga długa i wyboista. Na razie jestem praktykantem. Francis. - wyjaśnił grzebiąc w piasku końcówką kijka. Narysował parę linii, potem zamazał je butem. Znowu spróbował nakreślić coś, tylko tym razem używając okręgów i ponownie zamaszysty ruch obuwiem. Westchnął cicho, słysząc przedłużające się milczenie.
- Mam nadzieję, że nie martwisz się wydarzeniami dnia dzisiejszego? - zapytał delikatnie, nie spuszczając wzroku z Dzieł Jego Życia, na piasku. Mruknął niezadowolony z efektu, Mona Lista to nie była. Zdecydowanie.
- Tak robiłem rachunek sumienia i chyba mogliśmy was trochę wystraszyć, ale liczyłem, że wpadniecie na to, że to tylko bieg i właściwie większość to iluzja. Chociaż mam ciut nauczkę, przyznaję. Zmartwiliście mnie w pewnym momencie. - przyznał, wsadzając patyk w ogień i gmyrając nim troszkę. Trzymał go moment, licząc, że się zajmie, jednak mylił się nieco, bowiem podnosząc go do góry nie palił się ani trochę, a jedynie żarzył delikatnie na czerwono, odcinając się na tle czarnego nieba.
- Nie dziękuj. - stwierdził Francis rzeczowo wzruszając delikatnie ramionami i nie odrywając wzroku od końcówki kijka. Był tak wysoce fascynujący! Kijek. Nie Francis.
- Zasłużyłaś na niego ciężką pracą oraz racjonalnymi decyzjami, więc to twoje trofeum za dobrą robotę. - stwierdził poruszając dymiącym się drewienkiem i obserwując, jak żar powoli umyka.Oczywistą oczywistością było, że Yumi nie powinna mu dziękować. Zapracowała to i ma. Po prostu. Nie widział nic dziwnego w nagrodzie za dobrze spełniony obowiązek. Ale podobno był ciut dziwny.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyCzw 28 Sie 2014, 22:18

Przypatrywała się młodemu nauczycielowi fioletowymi oczętami. Nie była pewna, czy należał już do kategorii "dorosłych, poważnych czarodziejów", czy jest jeszcze z ich świata, czyli wesoły i bardziej przystępny. Uśmiechnęła się delikatnie, spoglądając na rysowane dzieła, które absolutnie nic jej nie przypominały. Ale i tak były ładne.
- Miło mi... praktykancie Francis. Pewnie nie pamiętasz, ja jestem z tej drużyny niebieskich. Yumi. - odpowiedziała troszkę niezręcznie. Niecodziennie wdawała się w luźną pogawędkę z kimś z grona pedagogicznego nie dotyczącą nauki.
- Nnie, nie martwię się... w którym momencie? Chciałam Lasurusa w pewnej chwili rzucić tym wilkom na pożarcie. To było trochę straszne. - przyznała, że faktycznie najadła się wtedy strachu. Rozumiała, że to lekcja i test aczkolwiek człowiek w obliczu swoich lęków nie myśli zupełnie racjonalnie. Nie spotkali na szczęście wilków, lecz Yui z każdym krokiem odczuwała ściskanie w żołądku. Cieszyła się, że to zakończyło się już szczęśliwie. Nie wygrali, ale było przyjemnie do pewnego czasu.
Zapadło milczenie. Yui uśmiechała się sama do siebie, obserwując zabawę Fascynującego Kijka. Nie zauważyła nawet, że jej jeżyk tuptał właśnie w jego stronę urażony brakiem wystarczającego zainteresowania.
- Mam... takie pytanie. - wypuściła kraba na trawę, zgarniając z piasku kamyczki. Rzucała je do skrzącego ognia. Zebrała się w sobie na odwagę.
- Próbuję porozmawiać z panią Odinevą, ale trochę się wstydzę. Myślisz, że zgodziłaby się, gdybym poprosiła ją w roku szkolnym o... o korki z niewerbalnych zaklęć? - zapytała pewniejszym tonem, skoro miała to za sobą. Posłała Francisowi skromny uśmiech. W pewnej chwili podniosła się i sięgnęła do suchych drewienek ułożonych obok kamiennego kręgu. Powoli i niespiesznie włożyła kłodę do ognia, aby trwał i płonął całą noc. Przejmowała się odpowiedzią. Rozmowa z dorosłymi nie była jej mocną stroną. Nie ufała im do końca z własnych, stabilnych i mocnych powodów. Pani Odineva wydawała się miłą kobietą aczkolwiek należała już do tamtego drugiego świata "poważnych czarodziejów.
Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyCzw 28 Sie 2014, 23:55

Jeśli Francis nie czuł się w jakiś konkretny sposób, to na pewno nie czuł się dorosły. Od dnia osiągnięcia teoretycznej pełnoletniości nie przyznał ani razu sam przed sobą, że tak, jest dorosły i, że tak, jest poważny. Były to stany tak odmienne od jego aktualnego i tak abstrakcyjne, że odtrącał je od siebie z uporem maniaka.
- Hmmm. - mruknął przeciągle słuchając opowieści Yumi. Zastanawiał się jeszcze przez dłuższy moment, drapał się po brodzie intensywnie i wpatrywał w ogień, jakby miał znaleźć w nim jakąkolwiek odpowiedź. - Hm. Masz rację. Źle, niedobrze. - stwierdził krótko. To było ciut straszne. Pacnął się w czoło mentalnie i zanotował w pamięci błąd. Błąd niezbyt duży, ale który będzie sobie wypominał, zgodnie ze swoją naturą, długo. Długo i namiętnie.
Początkowo nie zauważył jeża dreptającego w jego stronę. Właściwie całkiem spory szmat czasu go nie zauważał. Jednak kiedy w końcu coś zaczęło mu tuptać i dawać się zauważać kątem oka to zwrócił uwagę na kolczaste stworzenie i skwitował to krótkim i ledwo słyszalnym ‘o. jeżyk.’ Próbował go pogłaskać, ale szybko zreflektował się, że to nie jest najmądrzejszy pomysł na jaki ostatnio wpadł.
- Pani Odinevy nie ma co się wstydzić. To dobra nauczycielka i dobry człowiek, przede wszystkim. Tak mi się wydaje. - stwierdził uśmiechając się. Do jeża. Do rzeczywistości. Do wszystkiego. - Nie rozumiem dlaczego miałaby się nie zgodzić. Owszem, może nie mieć zbyt dużo czasu, ale… - zamyślił się na chwilę. Dość długą, jakby rozważał wszystkie za i wszystkie przeciw na raz, a nie było to łatwe zadanie. W końcu uśmiechnął się, jak człowiek, który wpadł na bardzo bardzo dobry pomysł. - ale ma mnie. - wskazał palcem na siebie i postukał nim we własną klatkę piersiową.
- Na dobrą sprawę, jeśli profesor Katja nie ma nic przeciwko to mogę cię nauczyć. Ty potrzebujesz praktyki w kwestii zaklęć, a ja w kwestii nauczania. Możemy sobie pomóc. - zaoferował delikatnie. To była doskonała sytuacja, żeby mógł nauczyć się...uczyć. Tak. Do dobre określenie. No i spróbuje na małej grupie. Bardzo małej.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyPią 29 Sie 2014, 10:52

Z niepokojem podglądała Francisa. Chyba wziął to do siebie. Dziewczyna speszyła się, bo nie chciała wprawiać czarodzieja w wyrzuty sumienia. Sam pomysł ćwiczenia opanowania w sytuacjach stresowych był doby aczkolwiek ilość tych prób i ćwiczeń dawała do myślenia. Nie poruszyła już tego tematu w obawie, że przypomni sobie co się działo na zajęciach defensywnych. Do tej pory ciarki przechodziły jej po plecach, gdy tylko o tym pomyślała. Wilkołaki. Brr.
Uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę ku jeżykowi. Zademonstrowała głaskanie jego kolców. Delikatnie opuszkami, z wyczuciem i wymalowaną na jej twarzy czułością. Stworzonko zatrzymało się między kolanem Yu a butem Francisa domagając się pieszczot. Póki nie najeżał kolców, głaskanie go było samą przyjemnością. Yu potrafiła przytulić go do policzka i tak spać całą noc. Wystarczyło mieć podejście, a wszystko wydawało się prostsze.
Poderwała głowę zaskoczona propozycją. On powinien ją nauczyć magii niewerbalnej? Pojaśniała.
- Tak! - odpowiedziała odrobinę zbyt entuzjastycznie i odrobinę zbyt szybko. - Na prawdę mógłbyś dać mi korki? Nie będę przeszkadzać? - upewniła się, bo nie chciała być problemem i wadzić. Mała grupa składająca się z jednej osoby. No, może półtora, jeśli brało się pod uwagę stałą obecność jeżyka.
Fiolet źrenic przemienił się w zieleń, oznaczającą radość.
- Fajnie! Dziękuję! To bardzo trudna dziedzina magii? - zapytała, podziękowała, niemal przyklasnęła uradowana. Z każdą chwilą coraz bardziej lubiła Francisa. Usiadła wygodniej przy pieńku, otrzepując dłonie z pozostałości drewienka.
- Umiesz grać w szachy? Nikt nie chce grać ze mną w szachy. Ze Skai wygrałam pięć razy przed obozem. - zapytała gotowa przywołać do siebie szachy z namiotu. Zaczarowany zestaw, stary, ale działający idealnie. Szachy jej matki. Od niej brała nauki, a nawet raz wygrała z nią, jak miała dziesięć lat. Yumi uwielbiała ten sport, lecz dotychczas trudno było jej znaleźć odpowiedniego przeciwnika. Może później zapyta Amycusa czy poświęci się tak przyziemnej zabawie? Francis wydawał się bardzo bystry, więc żal było mu tego nie zaproponować.
Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyPią 29 Sie 2014, 13:32

Przyglądał się uważnie instruktażowi poprawnego głaskania jeża, bowiem była to istotna wiedza praktyczna. Nigdy w życiu jeża na głaskał, właściwie wydawało mu się to zagraniem dość samobójczym, ale skoro ma możliwość nauki Sekretnej Techniki Yumi Merebet - nie miał zamiaru rezygnować. Spróbował pogłaskać iglaste stworzonko, licząc, że dobrze obserwował poczynania krukonki.
- Właściwie nie widzę żadnych przeciwwskazań. Jeśli podczas zajęć nie będziesz próbowała zadźgać mnie różdżką. - odpowiedział spokojnie, uśmiechając się szeroko widząc entuzjazm młodej adeptki magii. Taka radość na myśl o nauce sprawiała, że właściwie wybór kariery nauczyciela nie był takim złym pomysłem. Może nawet kiedyś znajomość magii niewerbalnej zmieni coś w  życiu młodej kruszonki, a Francis pośrednio się do tego przyczyni. Zaśmiał się cicho na tą myśl. Idealizm powoli z niego wychodził.
Niedobrze!
A może właśnie bardzo dobrze.
- Hmm. Nie wiem jak mogłabyś przeszkadzać. To będzie dobre ćwiczenie i dla mnie, i dla ciebie. - odpowiedział Francis po chwili zastanowienia. Dziewczyna wydawała się na początku bardzo niepewna siebie, ale teraz powoli opuszczała tą zasłonę i była dość… żywiołowa.
-  Nie będę cię okłamywać, jest to trudne i wymaga żmudnej praktyki. - przyznał, prosto z mostu. Chociaż pewnie wiedziała w co się pakuje, a i tak wcześniej czy później - warto się tego nauczyć. - Ale poradzimy sobie jakoś. Po prostu będziesz musiała dużo ćwiczyć, a ja dam z siebie wszystko, żeby cię nauczyć. - stwierdził rzeczowo uśmiechając się pod nosem i kiwając z aprobatą.. Magia niewerbalna nie była najłatwiejsza, ale też jest sporo trudniejszych rzeczy do nauki. No i wielka przyszłość przed światem, więc czemu by nie próbować? Będzie tylko musiał poinformować o tym Profesor Katję, na wszelki wypadek.
- Szachy? - zdziwił się nieco młody praktykant. - Kiedyś się uczyłem, ale nie umiem zbytnio grać. - przyznał otwarcie próbując sobie przypomnieć jego wyczyny w tej dziedzinie. Próbował długo i namiętnie, ale nie przyniosło to efektów z prostego powodu. Takich wyczynów i sukcesów po prostu nie miał.
-  Wiem co jak się rusza. To właściwie cała moja wiedza, więc pewnie pokonałabyś mnie szybciej, niż zdążyłbym zauważyć która figura to królowa, a która to król. - przyznał drapiąc się po głowie. Może gdyby poćwiczył to by się czegoś nauczył? No i może Krukonka także może dać mu jakąś lekcję, koniec końców.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyPią 29 Sie 2014, 15:05

Jeżyk dał się pogłaskać, bo chciał być głaskany. Kto by pomyślał, że tak maleńkie zwierzątko też odczuwa zazdrość. Serce stanęło jej na sekundę. Była pewna, że Francis wie co zrobiła Kayowi na starożytnych runach! Puchon teraz się do niej nie odzywa ze wzajemnością. Wystarczyło tylko jedno uważne spojrzenie, a kamień spadł jej z serca. Nie wiedział, jak dobrze.
- Ja miałabym dźgać kogoś różdżką? - zapytała niby to niewinnym tonem, uśmiechając się troszeńkę złośliwie. Takie maleństwo nie mogło stanowić dla nikogo zagrożenia! Nikt jednak nie wiedział co siedziało jej w głowie i jakie plany się w niej krystalizowały. Na przykład, zrzucenie z miotły Evana i Gilgamesha w nadchodzącym roku szkolnym.
Magia niewerbalna musiała się przydać w jej poplątanym życiu. Yumi miała wystarczająco dosyć bycia szarą, jedną z wielu osób. Wciąż peszył ją tłum aczkolwiek jej celem było podreperowanie umiejętności ofensywnych, w tym zaklęcia niewerbalne. Jeśli kiedykolwiek to uratuje jej życie, osobiście odnajdzie Francisa i mu podziękuje, choćby mieli po osiemdziesiąt lat. Ostatecznie o kulach albo na wózku Yu przemierzy świat, aby mu podziękować. Tak bardzo cieszyła się, że otrzymała zgodę i odpowiedniego nauczyciela. Mogła spać spokojnie, że nie będzie jej pytał o nic ani zagłębiał się w powody, dla których w tak młodym wieku dąży do ponadprogramowej nauki.
- Czytałam już o tej magii i wiem, że to ambitne. Ale chcę przynajmniej spróbować. - odsłoniła białe, drobne zęby w uśmiechu. Ogień z kręgu przyjemnie ogrzewał lewą część ciała, wszak w takiej pozycji siedziała. Nie czuła zimna.
- Och, to na początek, twoje będą czerwone pionki. - zachichotała i wyjęła różdżkę, gotową spełnić wręcz każde oczekiwanie właścicielki. Accio szachy pomknęło w powietrzu, aby dotrzeć do celu. Dobrze, że namioty nie znajdowały się daleko. Po kilku minutach wprost w dłonie Yu spadł stary egzemplarz szach. Z boku widniały maleńkie inicjały N.M. Wysypała na trawę czerwono-białe pionki. Te podniosły się i same posortowały, stając rzędem przed Francisem i Yu.
- Sześćdziesiąt cztery pola. Ta to królowa, a ten drobny pionek to król. Musisz ich upilnować. Cała magia.- rozłożyła ręce w geście potwierdzenia, że to łatwe. Skinęła głową białym pionkom, a te jak na komendę potuptały na szachownicę. Jednak nie wszystkie! Jeżyk zdenerwował się brakiem zainteresowania i porwał... białego Hetmana.
- Ej, wracaj. - sięgnęła ręką, lecz zwierzątko czmychnęło dźwigając na kolcach zakładnika. Zanim Yu podniosła się, straciła go z oczu. Zakryła usta.
- On zabrał mi hetmana. Widziałeś go gdzieś? - jeżyk miał perfekcyjny talent w znikaniu i pojawianiu się w różnych miejscach o różnym czasie. Dzień przed obozem wyszedł nawet z mugolskiej kawiarenki na spacer w deszczu... gdyby nie interwencja Luca, nie znalazłaby go tak łatwo. Historia teraz powtarzała się i Yu poważnie zaniepokoiła się. Przeszła przez pieniek i próbowała go odsunąć. Ciemność nie ułatwiała poszukiwań niesfornego jeża.
- Mój jeż uprowadził dwudziestoletniego hetmana. - uderzyła się w czoło i westchnęła. Ogień dawał wystarczająco dużo światła, lecz poszukiwanie jeża imało się prób odnalezienia igły w stogu siana.
Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyPią 29 Sie 2014, 16:20

Obserwował, jak szachy mknęły przewołane zaklęciem z namiotu i cicho dziękował wszystkim siłom narracyjnym, że nikt właśnie tamtędy nie szedł. Uśmiechnął się krzywo, próbując odgonić od siebie wspomnienia wszystkich sromotnych porażek, jakie poniósł w tej grze królów.
- Czerwone? Niech będą czerwone. - rzucił, schodząc z pieńka i siadając na piasku obok po turecku wygodnie, opierając czoło na pięści i przyglądał się uważni, mimo wszystko ta perspektywa była łatwiejsza i czyniła grę przystępniejszą. No i nie musiał ani się garbić, ani patrzeć na krukonkę z góry, bo tego przecież by nie chciał.  Obawiał się trochę gry, bo właściwie był pewien swojej porażki, która nadchodzi małymi jeżowymi kroczkami. Niemniej, mogło to być ciekawe doświadczenie.
-  Ładne Accio, Panno Yumi. Doskonała praca nadgarstka. - pochwalił z delikatnym uznaniem czającym się gdzieś w jego głosie. Właściwie najładniejszą częścią tego accio był fakt, że nie zginął stając na drodze rozpędzonej planszy, a to się ceni i jest to coś zasługujące na zauważenie.
- W porządku. I królowa strzeże króla. Jakie to typowe. - stwierdził bez cienia ironii słyszalnego w głosie. Westchnął przyglądając się planszy i pionkom, które bez zawahania ustawiły się na swoich miejscach. Był pod wrażeniem wyglądu całego zestawu, był zdecydowanie stary, a przy tym miał swój własny… klimat. Jakkolwiek to dziwnie brzmi powiedziane o kawałku deski i figurach. Sześćdziesiąt cztery pola i dużo więcej możliwości złych decyzji. W życiu jak w szachach. Jeden błąd może kosztować zwycięstwo, nawet jeśli to tylko pionek. Zerknął na uciekającego jeża z hetmanem na… plecach? Kolcach? Jabłko sprawdziłoby się w tej sytuacji lepiej, przynajmniej tak twierdziły wszystkie książki, które zawierały przynajmniej jedną ilustrację jeża. Oprócz encyklopedii, bo jak wiemy, encyklopedia nie jest wiarygodnym źródłem wiedzy biologiczno-jeżowe.
- Uciekł. - stwierdził rzeczowo. - Porwał hetmana. Losy wojny wiszą w powietrzu, gdy trzecia armia wkracza na pole bitwy. - skwitował, rozglądając się za jeżem, który widocznie przekroczył bramy do innego wymiaru i do innej przestrzeni. Znowu.
- Kocha, to wróci. No i chyba Accio Jeż nie wchodzi w rachubę.- pocieszył krukonkę Francis śmiejąc się cicho po fakcie. Rozglądał się za iglastym stworzeniem, ale nigdzie ani widu, ani słychu.
- Najwyżej zagramy w warcaby. Tutaj akurat nie mam problemu z zasadami. Albo też odstawię swojego hetmana i będziemy dwoma kulawymi armiami na polu bitwy. Brzmi jak rozwiązanie w moim stylu. - podsumował, dalej szukając jeża, na tyle, na ile było to możliwe. Próbować zawsze można.
Łatwo przyszło, łatwo poszło.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptyPią 29 Sie 2014, 17:09

Zasada jest prosta. Na widok mknących w powietrzu przedmiotów, należało uskakiwać w bok i ratować się przed stratowaniem. Szachy Yumi były bardzo stare i chociaż majątek, który odziedziczy po ślubie pozwalał jej na zakup najnowszych szach w całej Wielkiej Brytanii, cieszyła się z tych. Przywiązanie do rzeczy martwych.
Podziękowała grzecznie najpierw Merlinowi za brak umiejętności rumienienia się, a następnie posłała szeroki uśmiech Francisowi. Zapomniała na chwilę, że ma przy sobie przyszłego speca od zaklęć.
- Dziękuję. Ale i tak powinnam trochę poćwiczyć. - przypięła różdżkę z powrotem do paska spodni. Przeszła kawałek niedaleko ogniska, jednak nie wypatrzyła jeżyka. Tak maleńkie zwierzę w ciemności... Yumi wykrzywiła usta, przyznając rację Francisowi. Jak kocha, to wróci. Obawiała się tylko, że jeżyk wróci nie z powodu wielkiej miłości do swojej właścicielki, tylko wtedy, gdy zgłodnieje. Oby przyniósł z powrotem swego zakładnika! Przez tyle lat utrzymała komplet pionków i żal byłoby jej rozstawać się z hetmanem.
Zachichotała odruchowo, zakrywając usta. Francis rozbawił ją nawiązaniem do wojny mającej się rozegrać teraz między nimi. Na śmierć i życie. Pionków. Usiadła z powrotem przed szachownicą, wyraźnie zasmucona uprowadzeniem Hetmana.
- Mam nadzieję, że nic się mu nie stanie. - nie wyjaśniła kogo miała na myśli: jeża czy porwanego. - Obawiam się, że wróci dopiero jak zgłodnieje. - powiedziała szczerze i teatralnie westchnęła, udając, że jest tym dogłębnie przejęta i dotknięta. Yu powoli przyzwyczajała się, że nie jest obdarowywana takimi uczuciami, jakie pragnęłaby, aby były. Nawet przykładem jest próżny jeżyk. Brzmi jak tytuł, Próżny Jeż.
- Nie lubię warcabów, bo przegrywam. - skwitowała widząc w tym pewien paradoks. Szachy to nie problem, lecz warcaby... jakoś nie potrafiła się do nich przekonać.
- Jeśli przekonasz swojego hetmana do spoczynku, nie ma sprawy. Psst, tylko uważaj. - ściszyła głos, aby pionki "nie słyszały". - Bardzo łatwo się obraża, szczególnie gdy skusi. - powiedziała śmiertelnie poważnym tonem zerkając na szachownicę i czerwonego strażnika. Z nimi to trzeba obchodzić się ostrożnie!
Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptySob 30 Sie 2014, 10:02


Francis odstawił jednego z gońców na bok, jakby jutra miało nie być i wzruszył ramionami uśmiechając się do Yumi. Cóż za banalne rozwiązanie problemu! No i takie rozwiązania zawsze były najważniejsze.
- Będzie musiał przeżyć taką klęskę. Nie zawsze można wygrywać i nie zawsze da się wygrywać. W życiu, jak w szachach. - stwierdził rzeczowo, przyglądając się planszy. Miał specyficzny stosunek do porażek, o ile błędy bolały go długio i potrafił je sam sobie wypominać latami, to porażki jako takie spływały po nim, jak po kaczce. Nawet nie brał ich do serca. Oczywiście nie zapominał, ale traktował jako skuteczną nauczkę. Wyglądała na starą, co się automatycznie Francisowi podobało. Kątem oka zauważył inicjały. Wahał się przez moment, czy powinien o nie pytać, czy właściwie mu wypada, ale uderzył się mentalnie w czoło. Przecież nie chciał dowiadywać się historii życia, a szachy nie powinny raczej wywoływać traumatycznych wspomnień innych niż sromotne porażki. Raz kozie śmierć, najwyżej będzie go kojarzyła jako nieco wścibskiego stażystę zaklęć. A przecież jest po prostu grzecznie zainteresowany.
- Właściwie co oznaczają te inicjały? N.M? - zapytał Francis bawiąc się ‘zbitą’ figurą. Jego zmysł detektywa, że M. to od Merebet. Taki był z niego idealny detektyw. Prawdopodobnie mógłby nawet dowiedzieć się co oznacza N., gdyby się postarał, ale to nie było zabawne i znałby suchy fakt. Bo jak nauka dobrze wie, z przedmiotem rzadko kiedy wiąże się sam fakt, a czasami także historia, warta więcej niż dane rzeczowe.
Był czerwony, podpowiadało mu to, że jego ruch będzie drugi. Cóż. Nie zawsze można być pierwszym, a sam Francis wolał iść tym razem za kimś, niż przed kimś.
- Hm...Właściwie. Można by spróbować zorganizować w Hogwarcie turniej szachowy. - rzucił niezobowiązująco. - Nie wiem, na ile to możliwe, bo sam zamek widziałem raptem pary razy w życiu i nie jestem pewien jakie zwyczaje u was, albo raczej teraz, u nas panują, ale chyba ty możesz mi powiedzieć, czy ten pomysł ma przyszłość. - zagaił. Milczał przez moment, zastanawiając się przez moment nad nadchodzącym rokiem. To będzie trudny okres, ale miał wrażenie, że wszystko pójdzie dobrze. Przynajmniej jak na razie tak mu się wydawało.
- Na dobrą sprawę, możesz mi sporo powiedzieć. Przyda mi się jakiś krótki poradnik 'Jak Przeżyć w Hogwarcie'. Będę zdezorientowany bardziej, niż pierwszaki. Może powinienem się ich trzymać.
- zaśmiał się, przymykając na chwilę oczy. Po chwili Spojrzał w niebo. Rzadko patrzył w gwiazdy, chyba czas zmienić ten nawyk. Za często skupiał się na horyzoncie, a za mało na tym, co nad nim. Świat jest wielki, a oni tacy mali, cóż może pójść źle.
Na dobrą sprawę, może nie będzie aż taki sam już w szkole. Jak na razie zawiązywanie jakiejś nici z uczniami idzie mu całkiem dobrze. No i będą tam też inni nauczyciele i stażyści. Alice, Chantal. Nawet może pozna wreszcie tego Filcha, o którym tak dużo słyszał.
- Oh. Wybacz. -mruknął, wyrywając się z zamyślenia i wracając myślami do planszy przed nimi. Skup się, Panie Lacroix. Tu toczą się losy wojny.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptySob 30 Sie 2014, 10:43

Szachy pozwalały mózgowi popracować i rozwinąć szare komórki. Porażek nie brała głęboko do siebie, bo to była gra. Nikt nie lubił oglądać śmierci Króla i Królowej, lecz taka jest kolej rzeczy. Yu cieszyła się z wygranych, a przy remisach bądź przegranych walkach szachów zachodziła w głowę co zrobiła nie tak, wielokrotnie odtwarzając grę w umyśle. Dążenie do perfekcji wiązało się z wyciąganiem wniosków w każdej dziedzinie życia.
Zgarnęła resztki zbitego małego pionka na bok i dźgnęła pozostałego Hetmana do szarżowania na wieżę. Nie żałowała, że nie poszła na stołówkę. Zyskała nie tylko spokój, ale kogoś, kto poświęca (ewentualnie dla niektórych: marnuje) czas na bycie jej przeciwnikiem. Jakaś struna w jej sercu drgnęła, gdy padło osobliwe pytanie. Yu zerknęła na bok szachownicy odnajdując inicjały.
- Natsumi. Mojej mamy. - odparła, uśmiechając się życzliwie. Nie dodała, że zmarłej mamy, bo to chyba dało się wyczytać z jej twarzy. Odpędziła od siebie potencjalne smutki skupiając się na białych żołnierzykach gotowych poświęcić swoje małe żywota w małej bitwie.
- To nie uczyłeś się w Hogwarcie? - zapytała zaskoczona, lecz zaraz pojaśniała. - Turniej szachowy jest świetnym pomysłem, Francis. Bardzo dobrym. Myślę, że parę osób się tym zainteresuje. Z samego Ravenclawu powinna być połowa domu. - znając ambitnych kolegów z pokoju wspólnego ośmielała się twierdzić, że turniej mentalny wzbudzi zainteresowanie. Coś odmiennego niż machanie różdżkami czy recytowanie zaklęć. Tknęło ją, gdzie uczył się i dlaczego postanowił przyjść na staż do Hogwartu. Yumi nie znała czarodziejskich szkół, bo od wieków w jej małej rodzinie uczęszczano tu, w Wielkiej Brytanii.
Uśmiechnęła się rozbawiona. Poduczyć praktykanta zasad przeżycia w tej szkole? Wyobraziła sobie go zagubionego, osaczonego przez równie zagubionych pierwszaków. Zachichotała, lecz zaraz zreflektowała się.
- Oczywiście! Tylko przez pierwszy rok człowiek gubi się w drzwiach i schodach, ale potem jest już okej. - pamiętała swoje pierwsze dni. Taka wielka szkoła, gdzie nie spojrzeć widniały czary. Coś niesamowitego, co wspomina do dziś ze wzruszeniem.
- Pani McGonagall miała chyba mapy szkoły. Powiem ci, że to i tak niewiele pomaga. Trzeba uważać na schody, bo uciekają. Przeżywam to przynajmniej raz w tygodniu, bo pokój wspólny Ravenclawu znajduje się w jednej z wież. - potrafiła z dziewczynami stać kilkanaście minut w oczekiwaniu na odpowiednią warstwę schodów.
Oderwała oczy od dogorywającego białego pionka. Francis zamyślił się wpatrując w niebo. Jakże dobrze go rozumiała! Yui potrafiła położyć się na chłodnej trawie i pół nocy w ogrodzie w Sheffield oglądać gwiazdy. Często lokaj musiał jej delikatnie przypominać o porze nocy, proponując udanie się do swojej sypialni.
- Nie szkodzi, znam to. - odparła ciszej, spuszczając wzrok.
- Do jakiej szkoły chodziłeś? Nie znam nikogo, kto nie uczył się w Hogwarcie. - przyznała szczerze, zaciekawiona pochodzeniem Francisa.
Francis T. Lacroix
Francis T. Lacroix

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko EmptySob 30 Sie 2014, 16:40

- Mamy. - powtórzył cicho pod nosem. Domyślał się, że nie wiązały sie z tym jakieś przyjemne wspomnienia, więc postanowił nie drążyć tematu. Zwykle nie dostaje się czegoś po osobie, która jeszcze żyje. A nawet jeśli, to reakcja nie wygląda w ten sposób. Francis rozumiał, dlatego milczał. Uśmiechał się delikatnie słuchając Yumi. W pomyśle pomysłu rzeczywiście jest potencjał, jeśli zawodnicy dopiszą może nawet udać się całkiem przyjemne wydarzenie. Kiwał głową słuchając tego, co mówi młoda kruszonka.
- Obawiam się… - zaczął Francis - że z mapą będę gubił się jeszcze bardziej. Może po prostu będę udawał bardzo wyrośniętego pierwszaka? Co prawda będzie wymagało to regularne golenia się, ale chyba jestem w stanie to przeboleć w zamian za dodatkowe parę lat dzieciństwa. - podsumował drapiąc się po brodzie. Rano był ogolony, teraz ten stan, chwała narodom, się nie zmienił. Młodość na wyciągnięcie żyletki i pianki. Cudowne uczucie. Sporo dałby, żeby znowu móc być uczniem, ale bycie nauczycielem też nie mogło być aż takie złe. Jak na razie zapowiadało się na całkiem przyjemne przeżycie, wskazywało na to prawie wszystkie znaki na ziemi i na niebie. - Do Beauxbatons, we Francji. - odpowiedział Francis. - Właściwie, było całkiem w porządku, ale wolałem pójść na staż gdzieś indziej. Miałem wrażenie, że w szkole, w której się uczyłem, sam nie umiałbym nikogo uczyć. No i, że wszyscy współpracownicy kojarzyliby mnie jako ucznia, nie wiem, czy to do końca komfortowe uczucie. - odpowiedział, wyprzedzając kolejne pytanie. Nic dziwnego, że Yumi zastanawiała się dlaczego właściwie poszedł na staż, jak by nie patrzeć, do innego kraju. - No i… - zaczął, ale przerwał w pół słowa. Milczał chwilę zastanawiając się nad wygodnym wycofaniem się z tematu. - Właściwie, nie istotne. - subtelnie. Zdecydował się jednak pociągnąć temat jeszcze przez moment, nonszalancko, jakby poprzednie zawahanie z jego strony nie miało miejsca.
- Jest tam zupełnie inaczej, niż tutaj, ale chyba opcja angielska bardziej mi się podoba, przynajmniej jak na razie. Macie jakiś specyficzny… - przerwał dramatycznie, dając pauzę aby dowcip w pełni dojrzał a efekt był lepszy. - urok. - rzucił i zaśmiał się z własnego żartu. Nawet poklepał się sam po kolanie parę razy. Cóż za wybitny dowcip, Panie Lacroix! Jest Pan w szczytowej formie. Otarł nieistniejąca łezkę spod oka i starał się uspokoić. Spojrzał na szachownicę. Wreszcie. Skupił się. Teraz był jego ruch. Mruknął skoncentrowany i przygryzł dolną wargę myśląc nad rozsądnym działaniem. Skoczek w ruch. Zawsze ta figura do niego przemawiała. Była nieprzewidywalna, pojawiała się nagle i mogła zrobić na planszy dużo zamieszania. Chociaż pozornie nieprzydatna żadna taktyka nie mogła obronić się idealnie przed skoczkiem i losowością jego ruchów. Tak. To dobra myśl.
Sponsored content

Płonące ognisko Empty
PisanieTemat: Re: Płonące ognisko   Płonące ognisko Empty

 

Płonące ognisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Teren Obozu
-