IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Ingrid Skarsgard
Ingrid Skarsgard

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyPon 18 Sie 2014, 22:14

Ingrid usiadła na pniu zawalonego drzewa i skrzyżowała ręce na piersiach. Na miejsce wybrała sam środek lasu, niedaleko tego romantycznego potoczku, gdzie spotykały się pary szkolne, aby trochę pobyć sam na sam... I się całować i takie tam. To też zaobserwowała, duża ilość uczniów za dużo myślała o seksie... Zamiast skupić się na poważnych zajęciach.
Przed sobą miała ułożoną różnego rodzaju broń: łuk, kusza, pistolety długo i krótkodystansowe. Obok leżały także strzały, bełty i naboje. Na niektórych drzewach były wywieszone tarcze strzeleckie, tak na dobry początek. Spoglądała na to wszystko ze znużeniem malującym się na jej twarzy, jakby sam pomysł przebywania i pracy z uczniami był nie do końca trafiony. No cóż, musiała się zgodzić z jej osobistych powodów, których nikomu nie zdradzała. Po co? Miała nadzieję, że uczniowie, którzy zdecydują się przyjść na jej zajęcia będą chociaż trochę obeznani w tym, co chciała im pokazać. Jeśli nie, to może w przyszłości zostaną jej ofiarą? Była ciekawa jak niektórzy uczniowie wyglądali od wewnątrz… Ostatnio widziała na terenie obozu jej niedoszłą ofiarę, nazywał się Jack Randy – okazało się, że był mugolakiem. Cóż za zbieg okoliczności. Miała nadzieję, że się pojawi na jej zajęciach… I parę innych.
Spojrzała kątem oka na skrzyknę stojącą niedaleko. Drżała, jakby ktoś usilnie starał się z niej wydostać.
- Jeszcze nie teraz, skarbie. Jeszcze nie teraz - mruknęła pieszczotliwie. No i gdzie ci uczniowie?
Vincent Pride
Vincent Pride

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyPon 18 Sie 2014, 23:53

No, w końcu jakieś zajęcia po Klubie Pojedynków, które zwróciły jego uwagę i spowodowały, że po przeczytaniu samej nazwy przedmiotu postanowił twardo, że tego nie przepuści. Broń. To takie orzeźwiające, gdy można chwycić coś innego poza różdżką. Oczywiście, magia była bardzo dobrym narzędziem do walki, tortur czy czego tam jeszcze by się nie chciało, jednakże czasem nic nie zastąpi zwyczajnej broni białej lub palnej. Vincent musiał przyznać przed samym sobą, że nie spodziewał się takiej atrakcji na hogwardzkim obozie wakacyjnym, a tu proszę, taka miła niespodzianka. Może jednak ta szkoła ma jakieś ciekawe pomysły. Czasem.
Dotarł na miejsce jako...pierwszy? Najwyraźniej, biorąc pod uwagę, że w okolicy jego wzrok odnalazł tylko jedną osobę i była to nieznana mu jeszcze kobieta - zapewne prowadząca zajęcia. Nonszalanckim krokiem, którego jednak nie można było nazwać niedbałym zbliżył się do niej, skinął głową na powitanie, po czym oparł się o jedno z drzew.
- Witam, pani profesor. - powiedział spokojnym głosem przez moment pozwalając by chłodne spojrzenie jasnoniebieskich oczu przeszywało nowo poznaną postać niczym impuls elektryczny. Kobieta nie roztaczała aury światowego miłosierdzia i sympatycznego uśmiechu żywcem wyjętego z magazynu dla gospodyń domowych co działało na jej korzyść w oczach Pride'a, bo cóż mógł powiedzieć, niektórzy z mieszkańców Hogwartu mieli do tego skłonność. Sam dyrektor wygląda jakby wyskoczył ze świątecznej edycji opakowań na płatki śniadaniowe.
Ciekawiło go kto się pojawi na zajęciach i czy będzie miał okazję złapać kogoś interesującego. Może dziewczyna z sowiarni? Musi zacząć powoli się do niej zbliżać, ale bez towarzystwa Aristos czy tego jej ukochanego - a przynajmniej tak długo jak to możliwe. Jeśli zaczną ją o coś podejrzewać to stanie się bezwartościowym źródłem informacji, a to byłoby przykre, doprawdy.
Spojrzał na skrzynię z zainteresowaniem, unosząc brew. Oho, będzie chyba ciekawiej niż sama nazwa zdradza. Ciekawe co też nasza pani profesor tam chowa i miał nadzieję, że rzuci się na kogoś.


Ostatnio zmieniony przez Vincent Pride dnia Wto 19 Sie 2014, 01:05, w całości zmieniany 1 raz
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 00:16

Porunn w przeciwieństwie do swojej siostry Arii nie spędzała zbyt dużo czasu w towarzystwie swojej ciotki, Ingrid. Ona była ulubienicą swojego ojca, a Aria ulubienicą ciotki. Jakaś równowaga musiała być w tej rodzinie i Fimmelównie bezsprzecznie to odpowiadało. Dlaczego miałaby się złościć? Uważała, że od ojca mogła się nauczyć wielu rzeczy, na przykład takich jak na przykład obchodzenie się ze smokami, to zdecydowanie brzmiało lepiej od broni strzeleckiej, jaką posługiwała się ciotka. Wiedziała, że kobieta nie należała do osób łagodnych i sympatycznych – była raczej agresywna i brutalna, jeśli chodziło o tę dziedzinę. Chyba tylko to skusiło Porunn do przyjścia na zajęcia – była ciekawa co też siostra jej łagodnej jak baranek matki tym razem wymyśli.
Gdy znalazła się tuż obok potoczku, podrapała się po brodzie. Była druga, oprócz tego chłopaka, którego poznała w sowiarnii. Przez chwilę się wahała, aż w końcu ruszyła w jego stronę, po czym usiadła niedaleko. Gdy zwróciła się twarzą prosto w stronę Ingrid powiedziała:
- Cześć ciociu.
Chwila milczenia pozwoliła zastanowić się nad pewnymi kwestiami, po czym zwróciła się do Vincenta:
- Ciebie pamiętam z sowiarni, obserwowałam twoje poczynania przez jakiś czas – powiedziała, wyciągając w jego stronę dłoń. Zawieranie nowych znajomości nie było przecież takie złe, a Vincent bez dwóch zdań przypadł jej do gustu pod względem charakteru i sposobu bycia, jaki zdążyła zaobserwować. Dostrzegła też, że był zainteresowany skrzynią, która stała niedaleko Ingrid.
- Pewnie znowu coś ze sobą przytargała… - mruknęła pod nosem, nieco niechętnie, zdając sobie sprawę z tego, że Ingrid była zafascynowana magicznymi stworzeniami w takim samym stopniu jak jej ojciec… i cała ich pokręcona rodzina.
Franz Krueger
Franz Krueger

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 01:55

Szkoda, że w Szkole Magii i Czarodziejstwa Franz nie pałał tak ogromną chęcią do nauki, jak na obozie, chociaż, kto wie, może ten wyjazd będzie w jego życiu zaczątkiem czegoś nowego. Może dzięki niemu chłopak nabierze sił do nadrobienia zaległości z niektórych przedmiotów. Krueger bowiem mógł się pochwalić nie lada frekwencją. Póki co pojawił się na ponad połowie organizowanych na obozie zajęć, co w jego przypadku, było nie lada wyczynem. Ba, pojawił się nawet na wykładzie o starożytnych runach, które nigdy wcześniej go nie interesowały. Z bronią strzelecką było jednak inaczej. O ile łuki i kusze nie leżały w jego naturze, tak chłopak już wiele razy miał do czynienia z krótką bronią palną. Wbrew pozorom i swej czystości krwi, Ślizgon interesował się jako tako życiem mugoli, a w niektórych przypadkach chętnie rezygnował z różdżki na rzecz pięści, co pewnie chętnie zrobiłby i dla pistoletu. Ciekawy był, czy ludzie niezaznajomieni z magią czują tę samą moc, gdy trzymają spluwę, jak czarodziej, który dzierży w dłoni swój kawałek drewna z magicznym rdzeniem i właściwościami.
Niemiec zjawił się na zajęciach u profesor Ingrid dosyć wcześnie, bo i tak nie pozostało mu już nic więcej do roboty. Liczył na to, że będzie mógł postrzelać. Najchętniej nie do tarczy, ale do jakiegoś Puchona. Chociaż w to drugie szczerze wątpił. Hogwarckie grono pedagogiczne musiało w końcu dbać o bezpieczeństwo wychowanków, a szkoda. Siedemnastolatek rozejrzał się po przybyłych uczniach, których na razie nie było wielu, a wreszcie uśmiechnął się lekko do prowadzącej.
- Dzień dobry, pani profesor. – przywitał się krótko z nauczycielką, a następnie podszedł do dwójki Ślizgonów oczekujących na rozpoczęcie zajęć. Skinął im na przywitanie, po czym oparł się o głaz z wyraźnie znudzoną miną. Zastanawiał się nad tym, czy może Jasmine, Evan albo Amycus zdecydują się na lekcję z profesor Skarsgard. Z czasem przeniósł swoje spojrzenie znów na Ingrid, a w jego oczach można było dojrzeć nutę zniecierpliwienia. Ostatecznie skoncentrował się jednak na wdziękach kolejnej urodziwej nauczycielki, która mogła konkurować z Chantal. Przynajmniej jej widok w jakimś stopniu umilał mu bezczynnie spędzany czas. Ślizgon starał się jednak powstrzymać od zaczepnych uśmieszków, bo nie mógł być pewien tego, czy panna Vane nie podgląda go zza któregoś z drzew, tak jak miało to miejsce podczas zajęć z walki wręcz. Jedna kłótnia ze swoją lubą w pełni mu wystarczyła i wolał uniknąć ponownego doprowadzenia jej do wściekłości.
No dobra, kogo ten Niemiec takimi tłumaczeniami by oszukał... tak naprawdę powód był zupełnie inny. O ile z profesor Lacroix Kruegera łączyła pewna przypadkowa sytuacja, tak Ingrid wydawała mu się zupełnie obcą osobą, którą mógł zbadać swym ciekawym spojrzeniem, ale nic poza tym.
Aristos Lacroix
Aristos Lacroix

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 05:53

Cholernie niemiłe wrażenie, że wraz z końcem pierwszego etapu obozu zaczyna dościgać ja coś z czym nie da sobie rady, coś, co żelaznymi szczypcami strachu zetnie krew w żyłach, ściśnie trzewia, zablokuje oddech i oddali widmo spokoju majaczące na horyzoncie nie dawało jej spać. Skupienie również pozostawiało wiele do życzenia, a Aristos błąkała się z kąta w kąt, omijając większość zajęć, by zminimalizować niebezpieczeństwo spotkania z Vincentem do minimum. Żywo pamiętała rozmowę z Evanem, jego ciemne oczy, bolesny uścisk na dłoni i ten ton; zwracał się do niej w różny sposób, ale nigdy tak, jak podczas zaręczyn Amycusa. Wiedziała, że każde z jego słów znajdzie swoje pokrycie w czasie, w rzeczywistości, w ten czy inny sposób, jeśli nie zastosuje się do zawartej umowy.  Niestety wyglądało na to, że gdziekolwiek by się nie pojawiła, Pride jest zawsze krok lub pół przed nią, bądź pojawia się zaraz po niej jak wyjątkowo uporczywy ból głowy, migoczący w skroniach i odbierający jej całą przyjemność z rozproszenia, jakie niosła ze sobą konieczność skupiania się na zajęciach.
Nie miała już nawet siły na irytację czy zdziwienie, gdy po przekroczeniu znajomej linii drzew i przedostaniu się przez krzaki malin dotarła na miejsce zajęć, a pierwszą osobą jaką dostrzegły bławatkowe oczy był jej ukochany kuzyn. Zęby zgrzytnęły w niemym wyrazie złości, palce zacisnęły się na moment w pięści; fakt, że siedział w towarzystwie Porunn był czymś nowym, faktem wartym odnotowania na chwilę dłużej, godnym, by zastanowić się nad nim, lub ewentualnie poprosić Cu o zbadanie terenu. Na samą myśl o dobrowolnym wysyłaniu Irlandczyka do tej agresywnej wywłoki fala złości nabrała wyraźniejszych kształtów, a znajome już uczucie zimna, zalewające żołądek powitała prawie jak starego znajomego.
Wychyliła się zza ostatniej przeszkody, jaką było zwalone drzewo, powitała skinieniem głowy i miękkim „dzień dobry” prowadzącą zajęcia kobietę, a potem podeszła do Franza, posyłając mu krótki, uprzejmy uśmiech.
- Cześć, Krueger. Sam? Jasme przyjdzie? – rzuciła krótko, nie oczekując właściwie odpowiedzi; chodziło jej tylko o zajęcie czymś umysłu.


Ostatnio zmieniony przez Aristos Lacroix dnia Wto 19 Sie 2014, 11:20, w całości zmieniany 1 raz
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 07:58

Miękka podeszwa adidasów po raz kolejny pokonywała dystans dzielący go do serca lasu, w którym miały się odbyć zajęcia z zakresu strzelnictwa, tak bardzo nieznanym Amycusowi, że mile ryzykownym na spróbowanie czegoś zupełnie nowego. Zachęcony ostatnim spotkaniem z Gryfonką, dowiedział się wystarczających informacji, aby zaryzykować wyśmianie go przez bardziej doświadczonych uczestników na korzyść wchłonięcia nowego rodzaju wiedzy. Przewodnią cechą jego charakteru była obsesyjna postawa perfekcjonisty, tak bardzo sprzeczna z możliwością popełnienia błędu podczas zajęć, które się jeszcze nie rozpoczęły. Zmrużył powieki do cienkich kresek, aby w odległości kilku metrów rozpoznać sylwetki znanych mu uczniów. Już po samej burzy ciemnych loków otaczających delikatnie zaokrąglone policzki uświadamiały go o obecności całkiem obeznanej persony w towarzystwie Ślizgonów. Panna Fimmel znajdowała się w niewielkiej odległości od nieznanego mu jeszcze chłopaka, którego profil nie przywoływał zbyt przyjemnych skojarzeń, nawet jeśli chodzi o pierwsze, całkiem niewinne wrażenie.
- Dzień dobry. – Przywitał się lakonicznie miękkim barytonem, obdarzając nauczycielkę przelotnym spojrzeniem rejestrując drobne detale w jej wyglądzie. Przystanął przy Kruegerze wyciągając prawicę w jego stronę, zarzucając swobodnym tonem komentarz: - Mam nadzieję, że tym razem nie będziemy przeciwnikami. Jako laik w kwestiach obsługi broni strzeleckiej, miałbym marne szanse na przeżycie. – Przesunął rozbawione spojrzenie w połowie wypowiedzi w kierunku Gryfonki, której obecność była jedynie potwierdzeniem wcześniejszego spotkania. Posłał jej połowę uśmiechu na przywitanie, a następnie prześlizgnął się spojrzeniem po pozostałych mieszkańcach domu Węża, obdarzając ich jedynie skinięciem głową bez dłuższego zastanawiania się kim są.
Przystanął obok znajomych odziany w ciemne dresowe spodnie i szarą koszulkę z krótkim rękawem, jako tradycyjnie wygodny strój do wykonywania ćwiczeń sprawnościowych, wyczekując na rozpoczęcie zajęć. Dopiero teraz pozwolił sobie na uważniejsze spojrzenie na zaprezentowanych broniach, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Szczególną uwagę zwrócił nie łuk, ani nie pistolety, ale kusza kusząca (:D) chociażby swoim kształtem. Przeniósł spojrzenie na bełty, które prosiły się o wbicie w żywą tkankę i zagłębienia się w trzewiach, wśród odgłosów cierpienia zwierzyny łownej. Gdy wracał spojrzeniem ponownie na kuszę, skrzyżował spojrzenie z panną Skarsgard, obdarowując ją niechcianym błyskiem fascynacji.
Chris Dolmeth
Chris Dolmeth

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 13:20

Kayneth chyba był masochistą - to były kolejne zajęcia, jednakże tym razem zdecydowanie nie odpowiadało mu towarzystwo. Gdy przyszedł to miał wrażenie że zaraz się zirytuje. Co to niby za towarzystwo? Zdezelowany, dwulicowy Peugot bez brwi, smokopodobna wariatka, koszmar z ulicy wiązów, dama z krzywiczką, no i ten cały Carrow do tego. To się dopiero nazbierała śmietanka - Kay zaczynał się obawiać że osoba która prowadzi te zajęcia też kiedyś była Ślizgonem, albo wykazywała się zachowaniami proŚlizgońskimi. Zaraz się okaże że będą strzelać do niego - do dopełnienia obrazu nędzy i rozpaczy brakowało tylko kapitana Ślizgonów, drwala bez mięśni. Kayneth zaczynał się zastanawiać czy naprawdę chciał tu być, bo wyglądało mu to jak pułapka pod tytułem "wpierdzielmy biednemu Puchonowi".
Mimo to jednak nie uciekł - jeśli będzie trzeba będzie po prostu szybko biegał i rzucał kokosami we Franza - wówczas wszystko powinno być ok.
-Dobry-mruknął starając się aby usłyszała go tylko Ingrid, bo raczej wolał nie zwracać na siebie uwagi innych. Czuł się trochę jak rzucony w stado wilków - tylko od niego zależało, czy będzie wśród tych wilków jak borsuk czy jak szakal.
Gość
avatar

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 17:17

Kolejny dzień. Tak naprawdę Harley wstając rano z łóżka, miała wrażenie, że mogłaby wykrzyczeć bardzo zdezelowanym głosem „piąąąąąąąteeeeekkk”, jednakże nawet nie była pewna jaki jest dzień tygodnia. Po prostu wszystko ją bolało. Cały obóz po godzinie policyjnej zamieniał się w jedną wielką imprezę i ewidentnie nikt nie miał zamiaru zmienić ten stan rzeczy. Cieszyła się z fakt, że znajdowała się w swoim łóżku i tylko zbytnio nie rozumiała czemu do cycków tuliła kafla, ale nawet nie próbowała rozwiązywać tej zagadki. I tak lepsze to niż głowa niewinnego zwierzęcia zamordowanego w bestialski sposób przez pomór alkoholowy. Albo głowa jakiegoś ucznia. Takiego El-Melloi na przykład.
Cały poranek minął jej dosyć spokojnie i bez większych ekscesów. I dopiero gdzieś tak tuż przed zajęciami zorientowała się, że wpisała się na listę. Sama nie wiedziała czy to dlatego, że zawsze ją ciągnęło do mugolskich myśli technicznych, a może brak instynktu samozachowawczego na widok listy pełnej Ślizgonów. Nie wiedziała. Po prostu się podpisała, przykleiła obok nazwiska gwiazdkę i zadowolona z siebie wróciła do namiotu.
Teraz natomiast szła na zajęcia na polance w lesie z pewna dozą obawy, której na szczęście nie było widać w jej osobie, bo skakała radośnie i zrywała kwiatki kiedy pokonywała ścieżkę. I kiedy już dotarła na miejsce, przywitała się grzecznie z osobą, która miała prowadzić zajęcia, a jej nie znała (założyła z góry, że pracownik ministerstwa) i stanęła koło Kaya z niewinnym uśmiechem.
- Hej. Co tam?
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 20:38

Rozpiska zajęć wyglądała zachęcająco, rzeczywistość już nieco mniej. Z początku była przekonana, że nie będzie się mogła zdecydować bo w krótkim czasie odbywało się kilka lekcji, które ją interesowały. Wyszła więc nieco wcześniej by przejść się po placach i zadecydować, co okazało się dobrym posunięciem. Zarówno starożytne runy wydawały jej się odpychające tak jak zwykle, a prelekcja z magii leczniczej strasznie senna. Ostatecznie nie zastając nikogo w namiocie postanowiła pójść za panną Fimmel. Nieco z tyłu, średnio grzecznie. Można by zaryzykować stwierdzenie, że Tanesha są śledziła.
Zjawiła się na miejscu jakiś czas za Ślizgonką, po raz któryś z rzędu zauważając, że minęła się z Everett. Co prawda widziały się dziś w namiocie, nawet popsioczyły na panią Noriss. Po części z tęsknoty, po części złośliwie dość dogłębnie obgadały zapchloną kocicę. Ale Hanyashy było mało, stąd liczyła, że nadrobią trochę na zajęciach. No i kolejny raz się przeliczyła.
Brunetka przeszła przez teren, rzucając uprzejme 'Dzień dobry' do prowadzącej zajęcia, po czym skierowała swoje kroki do panny Fimmel. Nie wiedziała, czy to aby na pewno dobry pomysł, bo koleżanka od początku obozu wydawała jej się strasznie nieobecna. W każdym razie, ignorowała ją dość boleśnie, najwyraźniej zajęta nękaniem pana Wattsa. Co nie zmienia faktu, że na 'cześć' znajomej z domu mogłaby jednak odpowiedzieć. A może była egzemplarzem podobnym do panny Rylejew, co to się znudzą i udają, że nie wiedzą o twoim istnieniu? Musiała to sprawdzić.
- Cześć Porunn - rzuciła z uśmiechem, podchodząc bliżej - A gdzie pan Watts? - tu zrobiła krótką przerwę. Była ciekawa jej reakcji - Bo chyba nie w tej skrzyni, co nie? - Tan wyszczerzyła się jeszcze szerzej, wskazując dyskretnie kciukiem na jedną z własności Ingrid.
Musiała przyznać, że to przesadne zainteresowanie Porunn owym Krukonem było poniekąd podejrzane. Na tyle, że żal byłoby jej z tego powodu nie podokuczać. Taka drobna zemsta za ignorowanie koleżanki.
Nie czekając ani na zaproszenie, ani pozwolenie przysiadła tuż obok, niemalże ramię w ramię ze Ślizgonką.
- A tak między nami... - Hanyasha nachyliła się do niej ściszając głos - Jeszcze raz zostawisz brudne skarpetki przy moim łóżku to nie ręczę za siebie. - wyprostowała się ponownie, obserwując wszystkich uczniów po kolei. Kiedy zauważyła Puchona, którego dość pokaźnie poturbował chłopak z Domu Węża na zajęciach u Chantal, do głowy wpadło jej coś głupiego. Zerknęła na Kaynetha, później na skrzynię profesor Skarsgard, znów na Puchona i spowrotem na ekwipunek nauczycielki. Na jej twarzy pojawił się dość złośliwy uśmieszek. Jej wyobraźnia snuła dość makabryczne wizje, jakoby skrzynka nie zawierała wcale ich przyszłej zwierzyny, a raczej miała być potrzebna później. Jako pojemnik na już ustrzelone stworzenie. Być może takie z Domu Borsuka. Swoje głupawe rozważania zostawiła wyłącznie dla siebie, starając się powstrzymać od śmiechu, kiedy jej umysł tworzył wizję upychanego do skrzyni chłopaka z Hufflepuffu. I szło jej nawet nieźle, zanim nie zarejestrowała obecności niejakiego Kruegera, drugiego uczestnika widowiskowej bójki z zajęć walki wręcz. Pochyliła głowę zagryzając wargi i starając się powstrzymać od chichotu. W zasadzie zdradzało ją tylko drżenie ciała, które szybko zamaskowała cichym pokasływaniem.
Luca Chant
Luca Chant

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 21:41

Przywędrował na zajęcia prawie że wbrew sobie, z czysto masochistycznych chyba pobudek wybierając towarzystwo, w którym się nie widział i dziedzinę nie obiecującą mu zbyt dużych sukcesów. Wiedział, że część uczniów przynajmniej kilka razy miała przyjemność trzymać w dłoni broń, ale on takie rzeczy widywał tylko na schematach w książkach i jako zabytki zdobiące ściany salonu dziadka. Idąc przez las jeszcze czuł się w miarę pewnie, siląc się na nadzieję, że spotka kogoś kto zamiast wyśmiać jego nikłą znajomość tematu pomoże mu nie wyjść na ostatnią ofermę przed resztą gromadki. Gdy stawiał pierwszy krok na polanie, nie miał już nic, co dodawałoby mu otuchy. Zebrane tam towarzystwo wyglądało na nieszczególnie przyjazne. Rzucił Dzień Dobry w kierunku profesor Skarsgard, której nazwisko wyłowił z rozpiski zajęć i rozejrzał się za jakimś miejscem do siedzenia. Nie znał tu nikogo bardziej niż z widzenia, więc stanowiło to drobny problem, jako że na miejscu było już kilka osób, zebranych w pary czy trójki. Po chwili wahania stanął dwa kroki obok blondynki z Hufflepuffu i wsunął ręce do kieszeni.
Powiódł wzrokiem po różnych rodzajach broni. Uniósł brwi widząc łuk i kusze - wyobrażał sobie te zajęcia jako naukę korzystania z broni palnej. Może nie będzie tak źle? Używanie łuku i strzał było mu znacznie bliższe, niż pistolety. Rozejrzał się dookoła, szacując odległość od tarczy. Jego wzrok padł na gwałtownie szarpiącą się skrzynkę. Nie wyobrażał sobie siebie strzelającego do ruchomego celu, ale najwyraźniej byli tu znacznie bardziej zaawansowani uczniowie..
Ben Watts
Ben Watts

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 21:56

Obsługa broni strzeleckiej wyraźnie odstawała na planie zajęć obozu – wielu mogłoby dojść do wniosku, że to zupełnie bezwartościowe tak długo, jak mieli przy sobie różdżki. No i niby kiedy mieliby okazję używać kusz, łuków i czegokolwiek innego w czym specjalizowała się osoba odpowiedzialna za prowadzenie? Sęk w tym, że uczniowie komentujący kretynizm zatwierdzenia tego punktu programu nie potrafili spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa i dostrzeć sensowność decyzji dyrektora. Czy do któregokolwiek z tych zakutych łbów dochodziło, że mieli świetną okazję poćwiczyć refleks w warunkach zmuszających do wyjścia z własnej strefy komfortu? Prawdopodobnie nie i Ben musiał się powstrzymywać, by nie chwytać stojących obok niego pod tablicą ludzi i nie potrząsać nimi, tłumacząc dlaczego należeli do podgrupy homo cretinus twardogłowus. Tak, wymagał za dużo, myślenie przecież sprawiało fizyczny ból niektórym jednostkom. Powinien się już do tego przyzwyczaić i zamiast sięgać nowych poziomów szewskiej pasji, mógłby skupić się na produktywnym przekazywaniu wiedzy innym. Czasem wychodziła z niego ta arogancka, zarozumiała część krukońskiej natury i był tego więcej niż świadom.
Na miejsce dotarł omijając wydeptaną, najczęściej obieraną ścieżkę – zaowocowało to kilkoma chlaśnięciami cienkich, giętkich gałązek, które odsuwał dłonią, by przejść i nie stawiał wystarczająco szybko kolejnych kroków. Nie zdążył porządnie przyjrzeć się osobom obecnym na miejscu (poza kobietą prowadzącą zajęcia, z którą przywitał się krótko), gdy usłyszał swoje imię. Czy może raczej nazwisko, mało istotny szczegół. Obrócił głowę, przyglądając się z zainteresowaniem odwróconej do niego tyłem dziewczynie, która mówiła coś do Porunn. Najpewniej również należała do domu węża, ale czy wiedział o niej coś konkretnego? Lepszej okazji na dowiedzenie się, jak się nazywała i kim właściwie była raczej nie mógł już mieć, dlatego pocierając kark w nerwowym odruchu skierował się w stronę obu dziewcząt. I nie, nie skradał się, po prostu nigdy nie robił zbyt wiele hałasu przemieszczając się. Był w ten sposób odpowiedzialny za kilka stanów przedzawałowych ciotki oraz wuja, gdy „nagle” pojawiał się tuż za nimi w kuchni czy innym pomieszczeniu domu. Stracił rachubę, ile razy słyszał już groźbę, że w trakcie wakacji będzie chodził z przywiązanym dzwonkiem.
- Mogę w czymś pomóc? - spytał, dotykając lekko ramienia nieznanej mu Ślizgonki. Patrzcie, nawet się uśmiechnął, chociaż prawdopodobnie nastraszył niczemu niewinną niewiastę. Ludzki pan.
Ingrid Skarsgard
Ingrid Skarsgard

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 22:00

Ingrid postanowiła, że dłużej już czekać nie będzie. Nie spodziewała się, że tyle uczniów będzie zainteresowanych bronią, którą posługiwali się mugolscy myśliwi. W milczeniu spojrzała na każdego z osobna, starając się zapamiętać twarz jak najlepiej. Przez chwilę jej spojrzenie zatrzymało się na Porunn, która siedziała w towarzystwie chłopaka o dosyć nietypowej urodzie… Vincenta Pride’a. Kojarzyła go, pamiętała, że dosyć niedawno wstąpił w szeregi Śmierciożerców, co z kolei nie do końca spodobało się Hallvardowi. Ona natomiast uważała, że taka młoda krew jest jak najbardziej pożądana, szczególnie, iż ów chłopak przez siedem lat uczył się w Durmstrangu, co tylko wpływało na korzyść Vincenta. Reszty nie kojarzyła, nie znała z widzenia ani ze słyszenia. Podniosła się i przez chwilę stała w milczeniu, zastanawiając się nad tym, od czego tak naprawdę powinna zacząć.
- Mam na imię Ingrid Skarsgard. Jestem Członkiem Wizengamotu i moim zdaniem jest przekazać wam trochę wiedzy na temat broni strzeleckiej– powiedziała bezbarwnym tonem głosu, przeskakując spojrzeniem z twarzy na twarz, jakby szukała swojej potencjalnej ofiary. Znów zbyt długa cisza sprawiła, że zaczęła dalej prowadzić zajęcia.
Podeszła do ułożonej na ziemi broni i chwyciła za najprostszą, łuk. Szybko wyjaśniła na czym polega jego używanie, po czym wskazała dłonią na kilka jego rodzajów, był tam między innymi łuk  bloczkowy, prosty oraz łuk refleksyjny.  Następna była kusza, leżały dwie identyczne obok siebie. Zatrzymała się przy nich i także zaczęła opowiadać o sposobie jej użytkowania. Mówiła o tym śmiercionośnym narzędziu jak o swojej przyjaciółce, opowiadała o tajnikach i sposobach jej użytkowania. Chwilę później zademonstrowała strzał prosto w środek tarczy. Na koniec zostawiła broń palną, dwa rewolwery oraz dubeltówka, która była typową myśliwską strzelbą. Ingrid od czasu do czasu zabierała ze sobą, aby zapolować na cos większego. Tak samo jak z pozostałymi brońmi dystansowymi pokazała jak się ładuje naboje i strzela do celu.
Po tym krótkim wykładzie spojrzała ponownie na uczniów.
- Ktoś chce być żywym celem? – spytała, a na jej twarzy nie zawitała nawet delikatna zmiana, która świadczyłaby o tym, że żartowała. Dalej spoglądała na nich bez wyrazu, jakby cała ta zabawa w profesora niezmiernie ją nudziła. Nie miała podejścia do młodzieży… - Ten chłopak w koszuli w kratę? – wskazała dłonią na Kaynetha, jednak szybko zrezygnowała z poszukiwań, to był taki drobny żarcik w jej stylu. Czyli taki, który dla nikogo nie był zabawny, a ona miała trudności z powstrzymaniem łez śmiechu. – Nikt? Szkoda -  wzruszyła ramionami, po czym skinęła na leżącą na ziemi broń.
- Bierzcie co wam się podoba, spróbujcie załadować naboje, założyć bełt albo strzałę – mruknęła bez entuzjazmu, spoglądając na uczniów po czym jej dłoń wskazała tarcze przybite do drzew. – Strzelacie tam, albo próbujecie, bo to wcale łatwe nie jest. Żadnego celowania do kolegów i koleżanek – tutaj ostrzegawczo spojrzała prosto w kierunku Porunn i Taneshy. Ta druga dziwnie spoglądała w stronę chłopaka, którego i Ingrid upatrzyła sobie na przyszłą ofiarę. – Jak będziecie mieli problemy, to do was podejdę. – i skończyła mówić. Nigdy nie lubiła nadużywać słów, które jej zdaniem były po prostu zbędne. Wolała przejść do innych, bardziej skutecznych metod niż rozmowa. Aktualnie miała nadzieję, że uczniowie nie pozabijają się… jednak gdyby chociaż trochę dali się uszkodzić… Pielęgniarka na tym obozie też musi mieć co robić, przecież to logiczne. Nic nie budowało napięcia, jak zapach świeżej krwi podczas polowania.
Chris Dolmeth
Chris Dolmeth

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptyWto 19 Sie 2014, 22:21

-Całkiem nieźle Har, całkiem nieźle, pomijając fakt że ten psychopata-wskazał głową na Franza-próbuje mnie zabić przy każdej okazji. Gdyby tak Sama-Wiesz-Kto postanowił mu urwać ten Ślizgoński łebek to by było całkiem miło.-odparł Harley, być może trochę zbyt głośno. Wolałby powiedzieć to ciszej, ale szczerze mówiąc miał to gdzieś. Nie liczył już na nawiązanie pozytywnych stosunków z Kruegerem - ten gość był po prostu zły i najlepiej by było gdyby się przekręcił. Takie było zdanie Kaya.
Niestety, nie miał już okazji aby dłużej się rozwodzić nad tym tematem, bo napłynęło jeszcze pare osób i Ingrid zaczęła mówić. Uważnie wysłuchał każdego słowa, po czym zareagował stosownym "hehe" na ten prawie żart prowadzącej. Nie był zabawny, ale no trudno - wypadało chociaż udawać że go to rozbawiło. Następnie coś go naszło. Dorwał się do dubeltówki i spytał Skarsgardówny:
-A co jeśli ktoś nie jest moim kolegą? Mogę?-spytał niewinnie i spojrzał na czarownice, po czym jakby go opuściła odwaga dodał: -Nieważne
Ale no bądźmy szczerzy - tak postrzelać do Ślizgonów, co to by była za przyjemność! Załadował naboje i wycelował w tarczę. Czy ona nie była zbyt daleko? No cóż...przez dłuższą chwilę próbował celować, udając że wie co robi po czym trochę niepewnie nacisnął spust. Nie przewidział tylko jednego - strzelba jak to strzelba, ma spory odrzut, a że Kay nachylał się próbując lepiej zorientować się w co trafi...tak, dostał lufą prosto między oczy, tuż po wystrzeleniu. Oczywiście nie trafił w środek tarczy - to by było zbyt proste, a o to też nikt go nie podejrzewał. Ale udało mu się ją musnąć...prawie. Był bardzo blisko! Zirytowany swoją "celnością" załadował jeszcze raz i znowu wycelował, wyobrażając się że tarcza jest jedną, wielką twarzą Ślizgona. W sumie trochę przypominała Ślizgona - oni mieli takie dziwne, płaskie mordki.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptySro 20 Sie 2014, 10:54

Brak jakiegokolwiek czasomierza w kieszeni sprawiał, że Amycus tkwił w błogiej nieświadomości względem punktu zero, kiedy miały rozpocząć się zajęcia. I tak jak nie miał nic przeciwko nadchodzącym co chwila nowym personom, tak nie przepadał za jakimikolwiek spóźnieniami czy przesunięciami choćby o pięć minut planowanych działań. Przeniósł spojrzenie jedynie na moment w kierunku Chanta, po czym wrócił do prowadzącej i postanowił skupić się przede wszystkim na prezentowanym wykładzie.
Brak rozeznania w obsłudze broni strzeleckiej była wystarczającą motywacją do tego, aby obserwować bacznym wzrokiem Skarsgard, która pełniła wysoką funkcję w społeczności czarodziejów i choćby ze względu na to, należał się jej daleko posunięty szacunek, zmieszany z ostrożnością. Jego uwadze nie umknęły pewne szczegóły wypowiedzi kobiety, kolejno przedstawiającej działanie poszczególnych przyrządów do pośredniej walki z przeciwnikiem. Fascynacja ukryta była przez mgiełkę twardego, pewnego siebie głosu należącego z pewnością do kobiety równie stanowczej, co niebezpiecznej.
Lakoniczne pytanie skomentował kpiącym uśmiechem, przyglądając się Puchonowi z obitą przez Franza mordą, rozpatrując przynależność do domu Borsuka jako wyznacznik przyczepienia etykietki ofiary. Zadziwiające, jak wiele słyszało się o bójkach i pojedynkach między Ślizgonami a Gryfonami, podczas gdy żółci uczniowie stanowili wyraźny wyznacznik kozłów ofiarnych.
Amycus opuścił ręce wzdłuż ciała i bez słowa zbliżył się do stołów prezentujących interesującą go kuszę. Przystanął przy krótszej krawędzi stołu, unosząc lewym ramieniem przedmiot i zanim odsunął się robiąc miejsce innym zainteresowanym, powiódł spojrzeniem po innych broniach. Upewniwszy się, że jednak kusza może stanowić największą przyjemność z celowania i strzelania, odwrócił się na pięcie odchodząc w stronę bełtów. Zgarnął ich trzy, aby zapoznać się najpierw z budową kuszy, a dopiero potem odpowiednim naciągiem i celowaniem. Doskonale pamiętał dobroduszną radę Aristos, niemniej na tym etapie nie zamierzał z niej korzystać. Z lekko rozchylonymi nogami utrzymywał stabilną postawę, nakładając bełt analogicznie do tego, co dostrzegł sprawnymi dłońmi prowadzącej. Jemu brakowało tej gracji oraz polotu, jednak niezgrabnie udało mu się założyć pierwszy bełt, resztę wsunąwszy do kieszeni spodni ostrym zakończeniem w kierunku zewnętrznym. Nie był pewien jaka siła odrzutu się pojawi kiedy wypuści już grot, a wbicie się pozostałych bełtów w udo z pewnością nie przyspieszyłoby kursu jaki właśnie odbywał. Wyraźne na jego twarzy skupienie kłóciło się z lodowatą obojętnością kiedy unosił kuszę na wysokość oczu i przytrzymywał prawym ramieniem niemalże jej cały ciężar.
Minęło kilka sekund zanim skupił się na tarczy, a następnie wypuścił pierwszy z bełtów celując zdecydowanie powyżej czerwonego środka. Opuszczając broń oparł ją o udo, przyglądając się beznamiętnie bełtowi wbitemu w pierwszy zaledwie obszar tarczy. Analizując w głowie uchwyt i błędy wykonywane podczas strzału, zaczął nakładać drugi nabój, nie rozpraszając się towarzyszami za plecami i po bokach.
Gość
avatar

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard EmptySro 20 Sie 2014, 11:18

Zapał Jacka do nauki nigdy nie był czymś, czym można było się pochwalić przy innych. Rodzice nie byliby zadowoleni z niego. Tak, tę frazę słyszał tak często, że już ją sobie przyswoił dość mocno, by i samemu ją przytaczać w najbardziej odpowiednich momentach. Tylko dalej reagował na nią tak samo, jak za każdym razem – ważne, że sam był szczęśliwy. Zamiast nauki na zajęciach istniało wiele innych, ciekawszych możliwości zajmowania swojego czasu w równie pouczający sposób. Picie, chłopcy, spanie, nielegalne pojedynki…
Jednak tym razem planował udać się wreszcie na zajęcia z profesor Skarsgard. Co do jej tytułu nie był pewien, ale z przyzwyczajenia z Hogwartu nazywał wszystkich uczących go per profesor. Nie znał kobiety, ale niech się cieszy z jego szacunku. O tak, to przecież dobrze, że w sposób miły planował się do niej odnosić. Tylko mimo wszystkich chęci i tak nie dotarł na zajęcia w odpowiednim czasie. Był spóźniony i doskonale o tym wiedział, gdy przedzierał się przez krzaki w stronę polany, na której miały się odbywać zajęcia. Mimo wszystko musiała to być chora pani profesor. Kto przy zdrowych zmysłach wybiera takie miejsce na zajęcia? Człowiek zdąży nabrać negatywnych emocji wystarczająco wiele zanim pojawi się na miejscu spotkania a potem dziwią się, że nikt nie tryska szczęściem na myśl o tym wszystkim, o czym im opowiadają.
Wreszcie po długiej wędrówce – tak, zgubił się dwa razy, mimo dokładnego przeczytania opisu drogi dotarcia – trafił na grupę uczniów a pomiędzy nimi stała starsza kobieta, pewnie prowadząca zajęcia. Nie chciał jej przerywać, to tylko wkroczył najciszej jak potrafił pomiędzy swoich znajomych z domu, Kaya i Harley. Trafił akurat na końcówkę wypowiedzi profesor, więc możliwe, że nie zauważyła jak podszedł, gdy była zbyt zajęta patrzeniem na opisywany przedmiot.
- Hejo, można? – odezwał się szeptem do Puchonów i nie czekając na ich odpowiedź, zajął po prostu miejsce. Na widok całej tej broni, a w szczególności łuku i kuszy, przeszedł go lekki dreszcz, przypominając sobie o niedawnych wydarzeniach. Mógł zginąć od czegoś podobnego i liczył, że znowu będzie szczęściarzem i nikt go nie trafi. Skarcił się w myślach za takie zachowanie i zrobił głęboki wdech. Tutaj było pełno uczniów, prowadząca zajęcia też wydawała mu się raczej kompetentną osobą. Nie stanie mu się żadna krzywda.
A gdy mieli wybierać jakąś broń, właściwie bez zastanowienia podszedł do rewolwerów. Wybrał jeden z nich, odpowiednią amunicję i udał się na poprzednie miejsce, szukając wzrokiem tarcz. Teraz musiał tylko odpowiednio załadować broń, strzelić – najlepiej do celu – i pośmiać się z nieudolnych prób pozostałych uczestników zajęć. W końcu mało kto wśród czarodziejów potrafił posługiwać się tak zwykłymi przedmiotami jak kusza, nie wspominając już o broni palnej. Zalety pochodzenia mugolskiego. Oh tak!
Sponsored content

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty
PisanieTemat: Re: Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard   Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard Empty

 

Obsługa broni strzeleckiej - Ingrid Skarsgard

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 6Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

 Similar topics

-
» Ingrid Skarsgard
» Ingrid Skarsgard
» Leif - Sowa jarzębata Ingrid
» Leśniczówka Ingrid i okolice [Norwegia Północna]
» Dom Ingrid Skarskard oraz Desiree Leclair [Wielka Brytania, Środek Lasu]

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Zajęcia
-