Kilka ławek, biurko dla nauczyciela, tablica. Klasa nie należy do nikogo, ale czasami odbywają się tutaj różne zajęcia "w zastępstwie", dlatego utrzymywany jest w niej względny porządek.
Amycus Carrow
Temat: Re: Pusta klasa Pon 30 Mar 2015, 20:35
Sobota rozpoczęła się dla Amycusa zbawiennie, przynosząc odpowiedź dotyczącą osoby znienawidzonej przez niego każda komórką ciała, doprowadzając wieczorami do ślepej furii wyładowywanej na niewinnych Ślizgonach młodszych roczników. Rozumiałby własną agresję, gdyby wyżywanie się na słabszych przynosiła mu jakąkolwiek radość bądź przyjemność, którą odczuwał w towarzystwie wyjątkowych osób. Tymczasem działanie własnego ciała przepełnionego negatywnym uczuciem - głęboko zakorzenionym bezmiarem gniewu, zaskakiwało go na tyle, aby pogubił się w nieustającej walce w duszy, której nie posiadał. - Masz jakiś pomysł, jaką sukienkę chciałabyś założyć? - prozaicznie odgonił zdezorientacje poza zasięg świadomości, zbliżając się do utraconej więzi z narzeczoną, która przymała na jego lewym ramieniu swoją szczupłą rączkę. Niemalże od razu odsunął spojrzenie na twarz marnie ukrywającą podekscytowanie i radość drzemiącą głęboko w trzewiach; nawet nie starał się ignorować napięcia mięśni dookoła ust i oczu, dodających lat młodziutkiej Yui. Wolał nie przypominać o pierścionku spoczywającym bezpiecznie gdzieś na dnie jej kufra, chociaż niecierpliwił się na samą myśl o dystansie jaki paraliżował ją na same wspomnienie uroczystości zręczyn. Z niemą i nieokazywaną satysfakcją przyjął zmianę toru własnych myśli.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Pusta klasa Pon 30 Mar 2015, 20:39
Nieświadomie oplotła palcami jego lewą rękę, zdradzając swoje uczucia, których się wstydziła. Z dumnie uniesioną brodą pozwalała Amycusowi prowadzić po korytarzu i patrzeć na siebie, wyczytywać z niej co tylko chciał. Nie zamierzała mu pomagać siebie poznawać ani wyprowadzać go z błędu. Spotykali się w ciszy i równowadze emocjonalnej, co zamiast przybliżyć Yui do niego, oddalało ją. Pustka jego oczu przestawała ją pochłaniać i wypełniać. Serce wciąż biło nierówno w jego obecności, a i tak Yui miała wrażenie, że choć są razem, to ich nie ma. Żywiła doń czułość acz nie okazywała mu tego tak, jak by tego pragnął. Jej uczucie zatrzymało się i ochłodziło się przez dzielącą ich tajemnicę Dereka i poważnie chorego ojca. Nie była pewna czy chce mówić o tym Amycusowi. Złość i irytacja na swego partnera zaważyła na obecnej relacji. Przyjęła zaproszenie na bal z obowiązku, żałując im obojgu smaku radości. Ukryła się rakiem za fasadą obojętności i życzliwej otwartości, nie dzieląc się z nim informacją o ojcu, odczuciami o bracie ani o oddaleniu się od niego. Paradoksalnie trzymała jego rękę sama z siebie. Na drugą nie patrzyła, pamiętając gorycz i gniew na jego twarzy. Nie potrafiła zadecydować czy chce być przy nim czy nie. Pragnęła zostawić go samego i jednocześnie nie potrafiła puścić jego ręki. - Dowiesz się bezpośrednio przed balem. Zajmę się kolorem krawatu. - bal... bal był niewątpliwie najmilszą odskocznią od problemów tego roku. Z niecierpliwością wyczekiwała muzyki, elegancko odzianych uczniów i przyjaznej atmosfery. Tańce, piękno i gwiazdy na niebie ulżą Yui w drodze ku zaplątanej trudnej przyszłości. W swoich planach dotyczących Nocy Duchów nie przewidywała obecności Amycusa wcześniej niż dziesięć minut przed rozpoczęciem balu. Skontaktowała się z Wandą, aby we dwie zrobiły z siebie krukońskie boginie. Pamiętając słowa Abigail, Yui zapragnęła ujrzeć wyraz twarzy Amycusa, gdy z szarej uczennicy przeistoczy się w dorastającą dziewczynę. Podobało się jej to. Tymczasem odwróciła wzrok na mijających ich uczniów. Przyglądali się im i poszeptywali na widok złączonych rąk. Zamroziła wzrokiem starszego Gryfona, który na ich widok parsknął śmiechem. To wystarczyło, aby ten zamknął usta i zniknął z jej pola widzenia. W Yui tliła się nienawiść i złość. Zaiste, czyja to zasługa?
Amycus Carrow
Temat: Re: Pusta klasa Pon 30 Mar 2015, 20:39
Carrow wyczuwał intuicyjnie zdysansowanie, jakim obdarzyła go od momentu feralnego spotkania w Hogwart Expresie, pozostawiając mroczną tajemnicę głęboko w zakamarkach serca i pamięci. Brnąc w kwiecisty spokój, jakiego pragnęła od ich pierwszego spotkania, doświadczali gorzkiego smaku monotonnej równowagi, a chłopak nie zamierzał tego zmieniać tak długo, aż nie ujrzy rozpaczliwego wołania w o nawiązanie intensywnie emocjonalnej więzi w smutnych oczach Yui. Zbyt długo pozwolił na egoistyczne trwanie w samorealizacji nastawionej na osiąganie własnego sukcesu, aby ujarzmić bestię drzemiacą spokojnie we wnętrzu, zamiast po raz kolejny pokierować umiejętnie uczuciami narzeczonej. Jedynie kątem oka zerknął na rozbawionego Gryfona, nie odczuwając tak negatywnych uczuć, co te kryjące w drobnym ciele Yumi. - To niespodzianka dla mnie? - Uczepił się dumnej postawy upartej Krukonki, subtelnie prowokując do ujawnienia tych wszystkich skrywanych skrzętnie emocji, z którymi nigdy sobie dobrze nie radziła. Odbierając jej prztulną samotność skazywał na bezgraniczną rozpacz nieodwzajemnionego uczucia, ofiarując zbyt mało niż na to - w jego mniemaniu - oczekiwała. - Tak jak po wypadku? - Irytująca nutka wkradła się w obojętny głos Ślizgona, który zerknął jedynie z kpiącym usmieszkiem unoszącym zaledwie kącik ust. Celowo wyczekiwał delikatnego skurczu przemykajacego po spietej twarzy dziewczyny, wyrażający gwałtowny impuls poruszania - czekał, aby po raz kolejny upewnić się, że zna ją doskonale i okres zaskakiwania minął. Nie trzeba było żadnych wyjaśnień, aby dziewczyna domyslila się o jakiej sytuacji mówi, co do tego był pewien. - W każdym razie...-zagadnął, nim kurz popłochu zdążył opaść, prpzykrywajac intymne wspomnienia żaru trawiacego ciała nastolatków. - Przyjde pod wieżę kwadrans przed rozpoczęciem. Odpowiada ci to? - Dokończył odwracając hlowe w jej strone, aby mogła bez problemu odczytać szczerość zainteresowania ukrytego w głębiej powadze spojrzenia. Yui nie była już dzieckiem od dawna, ale dopiero teraz stała się elastyczna gliną, by Amycus mógł z niej wymodelowac silną, idealną partnerkę. W swej łaskawości pozwolił zdecydować, ukrywając prawdziwy powód swej otwartej dobroduszności.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Pusta klasa Pon 30 Mar 2015, 20:40
Wyciszała się i dumnie kroczyła u boku, starając się nie angażować. Za późno było odnaleźć w sobie siłę i odrzucić Amycusa, wszak jego obecność uspokajała wzburzone morze uczuć. Przy nim było stabilniej i odważniej patrzyła światu w oczy. Choć miała to być miłość, Yui nie śmiała się w jego towarzystwie tak beztrosko jak w obecności przyjaciół. Tworzyła się z niej idealna partnerka. Przywiązała się do niego, znała jego istotną i znaczącą rolę w swoim życiu i to zaakceptowała. Mógł mieć ją taką, jaką sobie wymarzył, zabijając w niej jednocześnie naturalną spontaniczność. Nie miała szans mu przeszkodzić. W odpowiedzi wzruszyła niedbale ramionami. Zacisnęła usta w bladą linię i ścisnęła ostrzegawczo jego dłoń. Nie będzie pozwalała mu na przypominanie wypadków, złych spotkań i listów. Prawie zapomniała o szarej rzeczywistości odnalazłszy wytchnienie w książkach i uczniowskiej codzienności. Nie chciała, aby jej przypominał co ją czeka poza murami szkoły. Tam było nieszczęście i ból. Uciekała od problemów, aby ochronić swoje serce przed pewnymi ciosami. Zmęczona nieodwzajemnionym uczuciem, na powrót próbowała je stłamsić i stłumić, choć obiecała Amycusowi kiedyś, że będzie go kochać i nauczy go tego kunsztu. W dniu dzisiejszym już mniej optymistycznie spoglądała w przyszłość. Zaraziła się od niego obojętnością i pustką, coraz dotkliwiej odczuwaną w relacjach z innymi ludźmi. Dziewczyna wzięła głęboki wdech nie pozwalając Amycusowi wytrącić siebie z równowagi. Po paru minutach i kilkunastu krokach jej serce powróciło do prawidłowego rytmu. Robiła się w tym coraz lepsza, wszak uczyła się od mistrza. - Nawet gdybym ciebie powstrzymywała, zrobisz co zaplanujesz. Zbędne jest twoje pytanie. Będę gotowa punktualnie. - odpowiedziała poważnym i doroślejszym tonem, bez wyrzutu czy oskarżeń. Znała go na tyle, że potrafiła dostrzec litość za pozornym zapytaniem o zgodę. Nie ma osoby na tym świecie, która odwiodłaby go od postawionego celu. Mogłaby walczyć, ale nauczył ją, że jeśli chodzi o ich relacje - nie warto. Dostanie to, czego chciał, bo był jej osobistym Veritaserum. Nie patrzyła mu w oczy mimo, że czuła na sobie jego wzrok. Szła z wyprostowanym kręgosłupem i rzucała miłe cześć mijanym znajomym. Wyparła z siebie zło. Zburzył jej mur, ale nie zburzy bezpiecznego Hogwartu. Nie zmusi jej do opuszczenia ostoi i zajrzenia przyszłości w oczy. Miała święte prawo chronić siebie samą i zamierzała doprowadzić ten plan do końca. Yui poczuła w sobie siłę, aby przetrwać, chociaż nie miała już nic i nikogo do stracenia. Tacy ludzie zaś z reguły bywają najbardziej niebezpieczni, lecz czy mała słodka skośnooka Yumi mogłaby stanowić jakieś zagrożenie?
Amycus Carrow
Temat: Re: Pusta klasa Pon 30 Mar 2015, 20:40
Oddała się od niego i nawet odpowiedzi, jakich udzielała brzmiały niczym wyuczone przez lata gest - puste, mające zadowolić tylko jedną osobę, prezentując światu ułożoną dziewczynę. Powinien być z siebie dumny, prawda? Amycus przyglądał się Yui badawczym wzrokiem tylko przez moment, jednak to w pełni wystarczyło aby ocenić sposób wypowiadania się i porównać do tych wszystkich razy, kiedy obserwował ją uśmiechniętą wśród znajomych. Wątpliwości związane z własnymi oczekiwaniami uderzyły celnie w umysł Carrowa, któremu monotonnia w ich związku przeszkadzała na tyle mocno, aby porzucić plany cierpliwego czekania na prośbę Yui. Już teraz wiedział, że ta uparta bestyjka prędzej odgryzie sobie język niż poprosi go o pomoc, przyzna do tęsknoty za żywiołowymi chwilami i zachęci swoim zachowaniem do obsesyjnych, pełnych zazdrości gestów. W milczeniu brnęli przez korytarz, ponieważ wszystkie słowa zostały już wypowiedziane i Amycus nie czuł potrzeby dalszego drążenia lekkich, powierzchownych tematów. Znaleźli się w końcu na X pietrze (dopisze jakie potem), gdzie Carrow mógł realizować dawno zaplanowane działanie. Jedyną różnicą był czas, który miał doprowadzić do epicentrum wybuchu niszczącego codzienność Yui; to wcale nie tak, że był sponjaniczność - zatrzymał się przy drzwiach prowadzących do pustego, nieużywanego pomieszczenia. Powoli, bez żadnego pośpiechu wyprostował rękę, uwalniając się od słodkiego ciężaru, aby nacisnąć klamkę i spróbować wejść do środka. - Użyj różdżki - martwy głos odwróconego chłopaka odbił się od machoniowych, prosto zdobionych drzwi, docierając do uszu niedoinformowanej Krukonki. Odsunął się, aby dać jej dostatecznie dużo miejsca na rzucenie zaklęcia, przekonany o posłuszeństwie, w jakie wpadła.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Pusta klasa Pon 30 Mar 2015, 20:41
Cicho walczyła. Ignorowała deficyty czułości i kochania na rzecz dumy. Złościła się na Amycusa z wielu powodów, błahych i pozornie nic nie znaczących. W ustach miała gorzki smak porażki i utraconych oczekiwań. Nie potrafili stworzyć między siebie miłości, co dla piętnastolatki równało się z utratą wzroku. Godziła się z tym już piąty miesiąc odkąd są razem i odkąd dowiedziała się co skrywa się za jego mrokiem. Z zazdrością patrzyła na Wandę i Henry'ego upojonych swoim uczuciem. Zdrowym, pełno wartościowym i pięknym. Gdziekolwiek nie spojrzała widziała perfekcję, której ona nigdy nie osiągnie. Poddała się i westchnęła. Masochistycznie nie potrafiła zrezygnować z Amycusa, choć miała wiele powodów, aby się od niego oddalić dwakroć bardziej. Przyciągał ją i jednocześnie odpychał, wiążąc ją między młotem a kowadłem. Bardzo trudno było go pokochać i w tym trwać. Jakikolwiek miał cel, osiągnął go. Czy nie powinien czuć satysfakcji? Nie było już przerażonej Yumi, pobladłej i chorej w dniu uroczystości zaręczynowej. Czy to możliwe, aby przedwcześnie dorosła w mniej niż pół roku? Amycus wygrywał i była tego świadoma. Skręcili korytarzem, gdzie uczniów było mniej. Bez pytania zatrzymała się przy drzwiach, zwijając palce w pięść. Owionął ją chłód. Uniosła skośne oczy na ślizgona i przyglądała się bacznie jego profilowi, szukając w nim detali, którymi zdradzi się w swych planach. Wyciągnęła różdżkę i jej końcówką stuknęła w klamkę. Popchnęła mahoniowe drzwi i weszła do środka, napotykając rzędy regałów z pustymi i do połowy pełnymi słojami. Podłoga skrzypiała pod podeszwami ich butów, a przez uchylony lufcik dostawał się chłodny wiatr wsiąkający w łydki Yui. Ubrana tradycyjnie w mundurek, całkowicie przerzuciła się na spódniczki za namową Skai. Jednakże za nic nie mogła przekonać się do rajstop, przez co odczuwała chłód. Nie była pewna czy pochodził on od otwartego okienka czy od chłopaka o ciemnych bezdennych oczach. Nie odwróciwszy się do narzeczonego odnalazła potrójny świecznik z żółtymi grubymi świecami. Podpaliła je końcówką różdżki, rozświetlając opuszczony pokój, jeden z tysiąca w Hogwarcie. Otuliła ręką mały, żyjący promyk wijący się na strony jak drobne serduszko. Intuicja przepowiadała jej przesłuchanie, któremu będzie musiała się poddać dla świętego spokoju i uniknięcia spięć. Dobrze pamiętała jego furię doświadczoną pod koniec wakacji. Kłótnię, przez którą coś się między nimi popsuło. Niestety nie na tyle, aby mogła się od niego uwolnić. Nie potrafiła, nie wiedziała czy tego chciała. Odsunęła świecznik na stary i krzywy drewniany stół, ocierając rękawem jego nogę. Na siłę zajmowała dłonie, aby ukryć przed sobą i przed nim rozczarowanie, że ją puścił. Od długich dni marzyła o jego ramionach i chociaż miała je na wyciągnięcie ręki, odmawiała sobie przyjemności. - Czego oczekujesz? - zapytała stoicko, pragnąc przejść do sedna niż krążyć wokół tematu. Nie odwróciła się do chłopaka, obawiając się odczytać jego mimikę. Postanowiła, że nie da mu się od razu złamać. Przewidywała, że pęknie pod jego naporem i upartością aczkolwiek nie powinna mu ułatwiać. Dostawał zawsze to, czego chciał. Yumi zaś chciała zachować pewne sekrety dla siebie pomimo, że on, ten przeklęty narzeczony, był świadom ich istnienia. Zadrżała od okropnych wspomnień. Jeszcze nic nie zrobił, nie kiwnął palcem, a Yui Merberet napięła mięśnie i czekała na odpowiedź. Chciała mieć to za sobą.
Amycus Carrow
Temat: Re: Pusta klasa Wto 31 Mar 2015, 08:12
Doczekał wyrozumiale aż pchnie drzwi i zniknie za nimi zagłębiając się w półmrok panujący nad zakurzonymi przedmiotami w nieużywanej od kilku miesięcy sali. Nawet raz nie odwrócił twarzy w stronę korytarza, nauczony doświadczeniem z powodu odznaki przyjętej do piersi, połyskującej z przyjemnym odczuciem wyższości wobec reszty uczniów, a obawiającej się przede wszystkim większą ilością przywilejów. Minęło kilka sekund zanim Yumi usłyszała dźwięk zatrzaskiwanych drzwi, ponieważ przyglądał się jej smukłej sylwetce pozbawionych irracjonalnego lęku czyhającego nań niebezpieczeństwa. Przyznawał sobie zasługę w poczynionych przez nią postępach i gdyby mógł, odczułby dumę płynącą z oswojenia dziewczyny z niedoskonałościami narzeczonego. Z każdym dniem dostrzegał drobną zmianę w wyrazie twarzy Krukonki, chociaż to poprzez kilkudniowe odsunięcie w cień pozwoliło mu dostrzec rozkwitającą dojrzałość, przeznaczoną do wiadomości dla każdego zainteresowanego kobiecym pięknem. Gdzieś głęboko w duszy Amycusa tliła się nadzieja na poszerzenie bioder Merberetówny, aby w przyszłości mogła łatwiej wydawać na świat potomstwo zaplanowane odgórnie przez jego rodzinę. Tymczasem łatwiej mu było beznamiętnie przesunąć wzrokiem po profilu jej twarzy, rozswietlanym plomykiem świecy oraz stopniowo, acz płynnie pochłonąć kształtującą się pod materiałem sylwetkę. Podchodził do stołu zakurzonego cienką warstwą brudu z nieodgadnionym wyrazem, aby sprostać niezwykle silnemu spojrzeniu, jakim go odbarzyła w przypływie śmiałości. Stawała się coraz silniejsza i byłby głupcem, gdyby nie przeczuwał chęci ucieczki od tego, który pustoszy jej Krukońskie serce w kogoś bardziej czułego, normalnego, z garścią przygód w dłoni, wyrywając się ku wolności na dawno obiecany biwak w świetle gwiazd. - Cierpliwości. - Mogła jak zazwyczaj obserwować pustkę ponoszącą się po ciele Amycusa, jednak uniknął jej wzroku w odpowiednim momencie, by nie odczuła głębi przenikającego na wskroś zimna z martwych oczu. Wykorzystał tę chwilę na odsunięcie dwóch krzeseł poza zasięg stołu i zręcznie lawirując na skrzypiącej podłodze, postawił je ostatecznie na przeciwko siebie. Zanim jeszcze usiadł, zdążył powiedzieć jedno krótkie, acz noszące wielką wartość zdanie: - Potrzebuję twojej pomocy. Bez krępacji odpiął ukryte guziki nad szyją, burząc tym samym iluzję pokrywającą prawe ramię i przez moment mocował się z materiałem, ostatecznie przeciągając go przez głowę. Odkładając go na zakurzone oparcie krzesła podejrzewał jakie wrażenie zrobi na Yui kończyna uwiązana dwoma czarnymi pasami, ściśle przylegająca do torsu. Materiał przypominał rozciągliwą gumę, obecnie wżynającą się w skórę umięśnionej ręki, obleczonej jedynie w krótki rękaw szarej koszulki. Bezwładna dłoń spoczęła w końcu na udzie, a Amycus podniósł spojrzenie na narzeczoną, oczekując od niej prawidłowej reakcji.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Pusta klasa Wto 31 Mar 2015, 10:55
Czuła się swobodniej w jego towarzystwie. Nie było Yumi z pierwszego dnia obozu, gdy pierwszy raz pocałował ją naprawdę i związał ją ze sobą niewidzialnym sznurem. Dorastała, z dnia na dzień, jak na drożdżach hormony odwalały spory kawał dobrej roboty. Urosła, chociaż nikogo z ludzi wysokich to nie interesowało, przytyła, co dodało jej miękkości i życia. Nie była już chudziną ze zgarbionymi ramionami. Nosiła wysoko uniesioną brodę. Stała się silniejszą wersją siebie i zawdzięczała to oczywiście Amycusowi. Bez niego być może jej życie dalej byłoby tak monotonne i oplecione niepewnością, strachem o jutro. Mógł być dumny, powinien być. Uniosła brodę i skrzyżowała z nim spojrzenie. Bez zaskoczenie ujrzała w jego oczach pustkę i brak ciepła. Nie zmienił się nic a nic. Nie odczytywała z niego niczego poza chłodem. Odwrócił wzrok oszczędzając jej utonięcia i zadławienia się w niepokojącym, groźnym zimnie. Przez chwilę był blisko, dzięki czemu poczuła jego kojący zapach. Zapragnęła zanurzyć się w szerokich ramionach i zapomnieć o wszystkim. Słyszała co się działo z Henrym z Hufflepuffu, tym drugim chłopcem poszkodowanym przez obóz. Zapomniał, miał amnezję, wyczyścił sobie nieumyślnie pamięć przez wypadek. Współczuła mu, ale i cicho zazdrościła. Uwolnić się od ciężaru przeszłości było darem i prezentem od losu. Yumi wstydziła się swoich myśli. Nie ucieknie od przyszłości, nie ucieknie od Amycusa i od Dereka. Opuściła dłonie, pozwalając płomykom wić się w rytm ich oddechów i chłodnego wiaterku. Dotknęła palcami krzywego, szorstkiego stołu, interpretując dwojako "cierpliwości". Nie spodziewała się od niego takich słów. Każdy, ale nie on. Nie potrzebował jej pomocy, a chciał ją zaangażować w coś, co wyobraził sobie w umyśle. Z opóźnieniem usiadła na podsuniętym krzesełku, stykając się z jego kolanami. Zmrużyła skośne oczy i śledziła ruchy jego palców odpinających guziki kołnierzyka. Zignorowała nagłe uderzenie gorąca, koncentrując się na jego słowach. Serce Yui drgnęło. Po trzech miesiącach odważył się mówić i patrzeć na swoją ranną rękę? Pamiętając furię w schowku w szpitalu (uciekła wzrokiem zawstydzona tym, co się tam działo) dotyczącą jego kontuzji, trudno było jej uwierzyć, że dojrzał do otwartego wspomnienia o swojej słabości. Mawiał, że nie chciał, aby go takim widziała. Yumi przekrzywiła głowę i przyglądała się Amycusowi pytająco. - Mojej? - zapytała cicho dla pewności. Otworzyła szerzej oczy na widok odsłoniętego bladego ramienia związanego czarnymi pasami i przymocowanego do torsu. Oddech Yui zmienił się, przyspieszył i stał się płytszy. Postanowił zrobić krok milowy i odsłonić przed nią kontuzję tak skrzętnie ukrywaną od miesięcy, oczekując prawidłowej reakcji Yumi. Jaka była więc prawidłowa reakcja? Nie zalała się łzami i chociaż palce świerzbiły, nie dotknęła rannej kończyny. Doskwierały jej czarne pasma widocznie wżynające się w skórę. To musiało boleć i podrażniać skórę, utrudniać przepływ krwi między najdrobniejszymi żyłkami. Zawiesiła wzrok na bezwładnej dłoni, walcząc z pokusą dotknięcia jej i przytulenia do policzka. Zamknęła powoli powieki, a gdy je otworzyła, patrzyła prosto w oczy Amycusowi. - Jestem teraz dla ciebie.
Amycus Carrow
Temat: Re: Pusta klasa Wto 31 Mar 2015, 19:48
Była słodko podejrzliwa z zaintrygowanym błyskiem w oczach, unosząc chyba nieświadomie brwi nieznacznie w górę i zaciskajac mocniej niż powinna usta. Te kuszące, stęsknione pocałunku wargi o malinowym posmaku maści ochronnej przeciwko hulajacemu wiatrowi nadchodzącej jesieni. Ułożył rękę ustawiona wierzchem dłoni w górę, aby Yui mogła prześledzić dokładnie każdy fragment coraz słabszego ramienia pozbawionego naturalnej siły z powodu trucizny krążącej w żyłach. Gdzieś jeszcze widniała fioletowa blizna po poparzeniu z czasów dzieciństwa, kiedy nieudolnie próbował sporządzić wywar według instrukcji psotnej wówczas Alecto. - Tak. Z nikim innym nie zamierzam tańczyć. - Oznajmij jej prawdę z pozoru błahą, ale utwierdzajaca w stereotypowej lojalności podważanej najnowszym wydaniem "Lusta", o którym (dzięki Merlinowi) Amycus nie wiedział. Wyznając szeroką gamę starodawnych zasad, posiadał autentyczny talent do uzyskiwania najwyższych punktów w konkursach dotyczących perfekcyjnego zachowania wobec płci pięknej - przynajmniej z oficjalnego punktu widzenia, podczas przyjęć i uroczystości prezentując się doskonale. Nie sądził, że Yumi ma nadal problem ze świadomością popełnionego błędu, w jaki wpadała odgórnie zarzucając Amycusowi nieakceptację dla pozbawionej magii kończyny. Jednak, gdyby wiedział, ciężko ocenić czy zmieniłby cokolwiek aby zmienić nastawienie dziewczyny. Zachęcająco wyciągnął lewe ramię, aby położyć dłoń na pięści spłoszonej sarenki i otoczyć swoim ciepłem, ogrzewajac zachęcająco drobny fragment jej ciała. - Kiedyś chciałaś tego, prawda? Dotrzymaj złożonej obietnicy. - Pogrywajac z drzemiącą w jej kruchym ciele dumą, karmił potrzebę igrania z twardym zawodnikiem, sprawdzając po raz kolejny granicę wytrzymałości swojej narzeczonej: zupełnie tak, jakby sprawiało mu to przyjemność. Uśmiech sięgnął jedynie kącika ust, nadając Amycusowej twarzy pogardliwego charakteru uderzajacego bezpośrednio we wrażliwą osobowości ukochanej. Aby uzyskać lepszy efekt pochylił się w przód i zapach wydzielany przez ich ciała, zmieszany wonią odpowiednio dobranych perfum, nasycil powietrze elektryzującą niepewnością nad przełamanie kolejnych barier uspokajającego się serca. Powoli akceptował zmiany zachodzące w ich relacji na tyle, aby dostrzec w nastolatce równowartą partnerkę do rozmów i podejmowania decyzji - jak dotychczas błahych, niewiele istotonych - ale od czegoś musiała rozpocząć naukę, kierując się przede wszystkim kategoriami akceptowalnymi przez Amycusa. Opuszkami palców pogladził jędrną skórę dziewczyny, zakradajac się między jej palcami niczym wąż oczekujący na stosowną chwilę do ataku. Wyrywajac się z uścisku podkreśliłaby jedynie silną tęsknotę w sercu, która próbowała nieudolnie stłamsić; druga opcja, jaką widział Amycus - to jest trwanie w czułym gescie - również pokazywała mu więcej informacji o wewnętrznej sile Yui. Nie podejrzewał, jak bardzo dziewczyna czuje na sobie jego oceniające myśli, skryte pod kotargą ciemności ukrytej w półmroku.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Pusta klasa Wto 31 Mar 2015, 19:57
Bacznie przyglądała się rannej dłoni, szukając własnej roli w wypowiedzianych słowach Amycusa. Blada skóra i nieruchome mięśnie ściskały ją za serce. Odzyskanie sprawności ręki zajmie wiele czasu. Nie wiedziała nawet czy Amycus podjął rehabilitację, a pytanie go o to było trudne. Tyle razy pragnęła dotknąć tej skóry, ogrzać ją swoim ciepłem i oddechem. Nigdy już jednak nie mówiła na temat jego kontuzji, dając mu tyle czasu, ile potrzebował. Dzień w dzień zadawała sobie pytanie - co będzie dalej? Ukrywała swoje uczucia i zmartwienia na dnie serca, pozwalając mu zobaczyć zalążek tego, co do niego czuła. Mogła uciec, po pięciu miesiącach przymusowego związku. Być może nie był świadomy, że wraz z chorobą ojca i jego domniemaną śmiercią, (a szans na uratowanie go nie było dużo, wszak groszopryszczka mózgowa była w 90% śmiertelna), miała prawo zerwać łączące ich słowo. Nie zrobiła tego, odnajdując u boku Amycusa spokój i jednocześnie szaleńcze bicie serca od emocji, których istnienia nie podejrzewała. Naiwnie ku niemu lgnęła, chcąc poznać wszystkie strony medalu. Zmarszczyła brwi tworząc między nimi podwójną zmarszczkę. Taniec? Przypomniała sobie swój ostatni wolny, beztroski taniec... trzy miesiące temu w Oldies Cafe z Lucą. Dzień przed zaręczynami. Powoli wypuściła powietrze z płuc przez usta, spoglądając na Amycusa z uwagą. Oraz odwagą, bo nie przerwała kontaktu wzrokowego już dłuższy czas ani nie pozwoliła sobie utonąć w pustce. Gorliwie trzymała się rzeczywistości i swych postanowień do czasu, aż nie zechce ich zniszczyć jednym ruchem ręki. Jeszcze nie zburzył jej domku z kart. Jej pięść ułożona na kolanie drgnęła i utonęła pod ciepłem dłoni Carrowa. Minął czas, gdy przed nim uciekała i zaciekle chroniła się za szklanym murem. Potrafił wszystko zburzyć i zniszczyć bez litości nie budowała dla niego fortecy. Oddech Yui stał się płytszy od zmieszanej woni jego ciała, własnych perfum, topniejącego wosku i ciepłego powietrza. Nieświadomie rozluźniła pięść, rozplątując swe ciepłe palce pod delikatnym dotykiem opuszków. Ulegała wbrew bądź zgodnie z własną wolą, nie odrywając od niego czujnego wzroku. - Zawsze dotrzymuję obietnic. - przypomniała mu. Zrozumiała, że powinna wstać, zrobić cokolwiek, jednak ciężar jego dłoni przygniatał ją do krzesła. Wyzwalał z niej uczucie, które przed nim skrzętnie ukrywała, bo na nie nie zasługiwał. Z głośno bijącym sercem zatrzymała jego palce, plącząc z własnymi w dziwny węzeł oznaczający wiele sprzecznych i paradoksalnych emocji. Uniosła jego rękę i dopiero wtedy była w stanie wstać z krzesła. Stanęła przy nim blisko, wciąż dotykając kolanami jego kolan i patrzyła nań z góry spokojnie, choć z rezerwą. Cierpliwie czekała na ruch prawej dłoni, lecz nie ponaglała go. Cieszyła się w duchu jak dziecko, że może mieć go tak blisko i za chwilę poczuje gorąco bijące z jego ciała.
Amycus Carrow
Temat: Re: Pusta klasa Wto 31 Mar 2015, 20:00
Czuć miłość. Na ten temat można stworzyć niezwykle patetyczne eseje i każdy, pisany ręką innego człowieka, w wyjątkowy sposób przekażą piękno uczucia wyższego, przeznaczonego dla nawet najgorszych potworów. Kim więc był Amycus, skoro byłby w stanie jedynie opisać reakcje fizjologiczne zachodzące w organiźmie pod wpływem odpowiednio specyficznych hormonów, których wydzielanie zostało w jego ciele zablokowane poprzez mikrouszkodzenia w korze mózgowej? Skurcz przebiegł przez ostro zarysowaną szczękę chłopaka, który niemalże od razu dostrzegł błysk litości w nadmiernie poważnych oczach. Nie pozwolił jej wstać, trzymając uścisk palców na szczupłej dłoni na tyle mocno, aby podczas próby podniesienia pociągnąć ją ku sobie. - Poczekaj, zanim do tego przejdziemy, muszę rozruszać poszczególne włókna mięśniowe. Ot tak nie odzyskam władzy w ręce - sprowadził ją na ziemię akurat wtedy, kiedy zamierzała odbić się w przestworza i posfunać, najlepiej ciągnąć go wraz z sobą. Przez chwilę rozważał nadaniu słowom większego sensu i wartości poprzez wsunięcie nazwisk magomedyka zajmującego się jego przypadkiem, jednak zrezygnował na korzyść rozluzniajacych się mięśni z powodu niedowierzania Yui. Wyplatając ich dłonie z ciasnego splotu przysiadł na krawędzi krzesła i przeciagając rękę Krukonki, ułożył ją poniżej łokcia na przedramieniu. - Wciąż czuję ciepło i chłód na niej. Jestes w stanie przetransmutować coś na gorącą piłkę wielkości dłoni? - Instruował ją powoli, przekonany że dziewczyna spełni jego niewypowiedzianą prośbę / rozkaz i za moment wsunie między palce wspomniany przedmiot. Tak naprawdę czuł jedynie ciężar na przedramieniu,wynikający ze świadomości umieszczenia tam fragmentu ciała Yumi, jednak nie mial zamiaru dzielić się z nią tą okrutną wiadomością. Dlaczego? Ponieważ za moment uda mu się ujrzeć delikatny, niepewny ruch palców po fakturze swojej skóry i będzie musiał zaakceptować pieszczotę jako wymierzoną w niego - psychiczna walka nie stanowiła dla Carrowa problemu, jednak pojawiały się niewielkie przeszkody kiedy na drodze stawała perfekcyjność.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Pusta klasa Wto 31 Mar 2015, 21:41
Reakcje cielesne to tylko jedna dziesiąta albo jedna tysięczna tego, co się dzieje we wnętrzu człowieka zdolnego odczuwać emocje poprawnie pozytywne. Amycus nie miał pojęcia co przeżywa osoba, która kogoś kocha i kiedy to uczucie jest narażone na pewną śmierć. To nie była romantyczna miłość rodem z cudownych historii miłosnych, a smutny, gorzko-słodki stan wywołujący fizyczny ból. Amycusa to jednakże nie dotyczyło. Został uwolniony od tego ciężaru i radości jaką można czerpać z tego skrajnego uczucia. Był wolny. Powstawało pytanie, czy zatem potrafi być szczęśliwy, a tego mu życzyła i tego dlań pragnęła. Źle odczytał błysk w jej oku. Nie litość, a zmartwienie. Miał poważny problem z odróżnieniem tych dwóch emocji, mylił je i błędnie interpretował, czego przykładem była pamiętna bolesna kłótnia pod koniec wakacji dotycząca Alecto. Potrafił zauważyć miłość w fizycznych reakcjach, a gdy przychodziło zrozumieć, że za nią stoi troska, odczuwał irytację - całkowicie bezpodstawną. Yumi cierpiała i zawsze będzie cierpieć, bo zakochała się w człowieku pozbawionym prawidłowego odczuwania i interpretowania uczuć. Rozumiała do jakiego świata weszła i nie potrafiła z niego wyjść. Nie odpowiadała za swoje uczucie, a jedynie za dawkowanie go i przyzwyczajanie do niego Amycusa. Za późno było na zmiany i na bronienie się przed nim. Przyjrzała mu się bacznie, siadając na krześle bez zająknięcia. Nie przyszło jej do głowy wyrwać rękę i samej poprowadzić taniec. To on nadawał tempo i słuchała go, bo mu ufała, wiedziała, że jest u niego fizycznie bezpieczna. Przechyliła się doń odrobinę, aby sięgnąć wskazanego chłodnego skrawka skóry. Przesunęła opuszkami po jej długości, łudząc się, że ogrzeje nienaturalny chłód kontuzji. Patrzyła w ciszy w ciemne oczy, gdy poruszał ustami i mówił. Widziała dokładnie każdą zmarszczkę na jego twarzy, mogła policzyć rzęsy i go dotknąć, gdyby chciała. Chciała, ale nie pozwoliła sobie na ten rarytas z wielu powodów wzbudzających bezdenny smutek. W milczeniu odsunęła się, muskając jedynie oddechem jego policzek i oddalając się od niego. Sięgnęła ręką w prawo do półki i wymacała tam papier, którym okazał się prehistoryczny wycinek Proroka Codziennego. Różdżka zajarzyła się błękitem, oplotła zwitek kartki i wsiąkła w nią, zmieniając jej kształt na okrągły, fakturę na miękką i temperaturę na gorącą podobną do temperatury człowieka z wysoką gorączką. Zrobiła to bezwiednie, ledwie patrząc na swój twór. Ścisnęła piłeczkę, a ta wraz z naciskiem wydała z siebie cichy dźwięk, zaś temperatura wzrosła. Skomplikowana, mała zabawka miała ułatwić Amycusowi osiągnięcie wyznaczonego przez siebie celu, którego nie komentowała. Była i to musiało wystarczyć. W milczeniu sięgnęła jego prawej dłoni. Z niezwykłą delikatnością ułożyła ją wierzchem do uda, wsunęła piłkę do wnętrza i zacisnęła niedotykane długo smukłe palce chłopaka. Dotyk ten sprawiał jej przyjemność, odbierała bodźce płynące z jego ciała i była na nie podatna. Po chwili namysłu objęła ranną dłoń, układając ją w swojej, opierając ją jednocześnie o jego udo, przez które czuła palące gorąco. Przez jej ciało przebiegł znajomy dreszcz zniecierpliwienia, który został tradycyjnie zignorowany. Yumi miała piętnaście lat, a kontrolowała swoje hormony lepiej niż niejedna osoba dorosła. Nie pozwalała im dojść do głosu, odbierając sobie przyjemność. Przyznawała się do tego sama przed sobą, lecz nie przed nim. - Nie mówisz mi wszystkiego. - stwierdziła cicho, bez żalu i wyrzutu. Nie oczekiwała wyjaśnień ani wytłumaczenia. Poinformowała go, że dostrzegła w jego oczach ulotny błysk świadczący, że być może jest inaczej niż mówi. Nie patrzyła na trzymaną dłoń, tylko na wyraz i mimikę twarzy Amycusa. To on nadawał rytm temu spotkaniu i decydował, Yui zaś oferowała to, co mogła. Niewiele poza ludzkim zrozumieniem. Skoncentrowała się również na swoim oddechu, aby był równy i miarowy. Nie wychodziło jej to tak, jak sobie wymarzyła aczkolwiek miała nadzieję, że Amycus nie zauważy jak wpływa na nią inna bliskość. Nieświadomie kciukiem pogłaskała miękką skórę pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym pomimo, że nie tego nie czuł. Serce drgnęło niespokojnie w oczekiwaniu na najdelikatniejszy ruch niepełnosprawnych palców, które mogłaby pieścić, przytulać i ogrzewać, gdyby puściła hamulce automatycznie włączane w towarzystwie Amycusa. Spojrzała na niego spod rzęs, dobrowolnie dając mu się pochłonąć.
Amycus Carrow
Temat: Re: Pusta klasa Czw 02 Kwi 2015, 19:59
Współodczuwanie było poza zasięgiem emocjonalnym Amycusa, chociaż poznawczo przodował w teoretycznych prawidłach. Empatyczne podchodzenie do świata stanowiło realną przeszkodę w zdobywaniu wyższych celów i doszukiwanie się w tym zbawiennego wpływu na ludzkość było dla niego czystą formą abstrakcji. Posiadając wyraźnie skonkretyzowane plany na przyszłość, nie miał wystarczająco dużo miejsca na spontaniczność zabijającą logiczne myślenie. Moment zawalenia sufitu podczas obozu była przełomem w dotychczas uporządkowanym świecie Ślizgona nastawionego na ujarzmienie drzemiącej w nim potęgi, do celów posuniętych poza wyobraźnię przeciętnego czarodzieja. Ze względu na liczne, dość głęboko sięgające manipulacji lekcje portretu dziadka wiszącego na centralnym miejscu w salonie, nauczył się o wiele więcej niż marzyłby niejeden chłopak w jego wieku – oczywiście nie wszystko było tak legalne i wspaniałe, jak można się spodziewać. W brutalnym świecie, do którego zamierzał wstąpić, zasilając szeregi Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, musiał posiadać ponadprzeciętne umiejętności, aby zaoferować coś nietuzinkowego czarnoksiężnikowi wszechczasów. Czasami bywały jednak takie chwile, gdzie tracił rozsądek i wyruszał poza granice utartych schematów, aby poznać więcej – gniewu, miłości, nienawiści nakrapianej niewypowiedzianą namiętnością, ulotnego błysku w Jej oczach – i zatopić się w morzu bezkresnych emocji aż po sam czubek głowy, pozbawiając się dechu na kilka dobrych minut. Właśnie w tym momencie odczuwał cugle umykające pod ciasno zaplecionymi palcami, a próżnujący umysł nie robił niczego innego, jak wyłapywał kolejne mikroskopijne zmiany zachodzące w rozgrzanym ciele nastolatki. Zmuszając ciało do posłuszeństwa wykorzystywał zebrane zapasy cierpliwości, które przez ostatnie dni miał w nadmiarze niewykorzystywane, nawet pomimo obcowania coraz częściej z Alecto, próbującej wpakować mu do głowy zapomniane myśli i powinności – jakie straciły na znaczeniu podczas jej dziecinnej ucieczki na uroczystości zaręczyn brata. Bliźniaczka mamiła go niezłożonymi na głos obietnicami, a wydźwięk zasmakowania zakazanego owocu, sprzecznego nie tylko z normami społecznymi, ale daleko posuniętym dobrym smakiem – stanowił niebagatelnie dużą okazję do sprawdzenia własnej wierności zasadom przyjętym połowę życia temu. Bezbrzeżna ciemność obserwowała ponurym wzrokiem skupienie malujące się na zaledwie ułamek sekundy, kiedy różdżka miała błysnąć błękitem i skierować strumień zaklęcia wprost na podniesiony przez dziewczynę przedmiot – niewidoczny dla Amycusa, który ani na moment nie zainteresował się obserwacją tak prostej czynności jak transmutacja. Obserwował dziecinną jeszcze twarz narzeczonej, połączonej z przedwcześnie dojrzałym spojrzeniem i wyrazem ust tak soczystych, jakby prosiły o skosztowanie, równocześnie ze świadomością przeznaczone tylko dla jednej osoby. Nawet nie spostrzegł, kiedy między jego palcami znalazł się drobny przedmiot, oferujący przyjemnie rozchodzące się ciepło gniewu wynikającego z długotrwałej kontuzji wyłączającej chłopaka z jakiegokolwiek magicznego funkcjonowania. Zerknął tylko na moment, aby upewnić się co majstruje przy jego udzie i przekonać umysł, że zdwojony ciężar nie wynika z dodatkowego przedmiotu, ale delikatnych dłoni (zbyt bliskiej niż oczekiwał) dziewczyny. - Ty również – odpowiedział niemalże od razu, dostrzegając we własnym głosie nutkę pogardy, która nie miała żadnego prawa wkraść się akurat w tak ciężką atmosferę, jaka w końcu ich zaczęła otaczać, rozpościerając groteskowo bezpieczne ramiona nad ich dwójką. Dopiero teraz, w przeczuciu przegranego starcia z własnymi myślami opuścił spojrzenie w stronę neutralnie ciepłej piłki, jaka miała go zmusić do poruszenia odpowiednimi partiami mięśni. – A jednak czekam, aż w końcu się na to odważysz. – Dopowiedział, zanim ostatnie dźwięki zdążyły okryć ich nieszczerym uczuciem. Carrow nigdy nie pozwalał sobie na opuszczenie kotary podejrzliwości i ostrożności, jednak przed Yui coraz częściej odkrywał nieznane nawet własnej świadomości zakamarki duszy, odruchów czyniących z niego bardziej wyrazistszego człowieka niż przypuszczał. Bezpośrednio prowadził ją po labiryncie myśli, nakładając na jej oczy przepaskę czyniącą z nią nie tylko ślepą ale również głuchą, a w pewnych momentach – przestraszony odkryciami – puszczał rękę, zmuszając do szukania wyjścia na oślep, rzucając ją na pożarcie potworom czyhającym z ciszy i skupieniu aż ofiara podejdzie bliżej. Nie zawsze potrafił ją uratować, odbierając powoli niewinność serca. Minęło kilka ciężkich, przedłużających się sekund milczenia zanim podniósł martwe spojrzenie na jej twarz i zarejestrował delikatne zmiany zachodzące w ciele dziewczyny, nie pozwalając sobie na zdemaskowanie jej. Wiedział już, że na wszystko przyjdzie odpowiednia pora i zasmakowanie najskrytszego owocu Yui będzie zwieńczeniem wieloletnich wysiłków, które nie przerażały go ani nie odstraszały. I wcale nie chodziło tutaj o fizyczną bliskość, ponieważ Amycus zasmakował niedoświadczonych ust dziewczynki, domyślając się jak wiele wysiłku będzie kosztowało go zdobycie kolejnych baz – jak to zwykł mawiać Gilgamesh. Albo inny Casanova. Skupienie na twarzy Carrowa wzrosło wyczuwalnie tuż zaraz po wciśnięciu piłeczki do dłoni, jednak na efekty musieli poczekać kilka minut, aż w końcu… ostatecznie opuszki palców zadrżały i ostatnie z kości paliczków poruszyły się, stopniowo, z drżeniem zaciskając na coraz to gorącym przedmiocie. Coraz mocniej, waleczniej, ale niewystarczająco aby nazwać to dumnym uściskiem mężczyzny. Z większą precyzją dziecko chwytało duże przedmioty, a przy tym nie męczyło się tak jak Amycus, którego ciało zaczęło oddawać więcej ciepła niż się do tego przyznawał przed sobą. Delikatne muśnięcie kolana, ciężar na udzie, oddech Yui – wrażliwszy na takie drobne gesty potrafiła doprowadzić go do furii, jednak teraz zbyt mocno skupiał się na ćwiczeniu.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Pusta klasa Czw 02 Kwi 2015, 20:38
Przypomniała sobie nagle sentencję Szekspira mówiącego, że lepiej posmakować nieszczęśliwej miłości niż nie znaznać jej w ogóle. Obserwowała opanowany wyraz twarzy Amycusa, nie potrafiąc szczelnie ukryć swych odczuć, na które nie zasługiwał. Pozbawiony współodczuwania i dzielenia pozytywnych emocji obdzierał jej serce z nadziei i siał w niej zamęt. Dławiący chaos, nad którym on panował i mógł robić co zapragnie, a pójdzie za nim z opaską na oczach. Minusy miłości i bezgranicznego zaufania, o które wcale nie prosiła. Nie chciała mu ufać, bo go znała i właśnie to powinno ją odrzucić, uciszyć raz na zawsze tlące się w niej uczucie. Szukała na oślep wyjścia i kiedyś trafi w nie tę uliczkę co trzeba. Zgubi się, ucierpi i tam zostanie, niezdolna wrócić o własnych siłach. Kazano jej odnaleźć drogę nad przepaścią, a ilekroć się rozglądała, widziała ciemność, brak mostu, brak czegokolwiek, co pomogłoby jej przepłynąć na drugi brzeg. Ukrywał się przed nią mimo, że wyciągała do niego ręce i ofiarowała mu możliwość zaznania emocji, przy których straci dech w piersiach i zapomni kim jest, jaki jest i kim powinien być. Potrafił zerwać cugle z nadgarstków, stóp i szyi. Potrafił to zrobić, a powstrzymywał się i nie pozwalał sobie zasmakować wolności. Pociągał ją w mrok, otumaniał i kazał jej dusić się, dławić w pustce, aby kiedyś być może w przyszłości potrafić zrozumieć jej uczucie. Być może, bo równie dobrze może zabić ją, zniszczyć od środka i wycisnąć z niej dar życia, a nigdy nie przyjąć do siebie możliwości zmiany. Ryzykowała tak wiele, ale przez to magnetyczne przyciąganie nie potrafiła odejść, chociaż mogła. Nie miała nic do stracenia, jedynie dobre imię, na którym przestało jej zależeć, bo za dużo na tym traci. Majątek? Odda go i całe skarby świata, aby Amycus uśmiechnął się do niej z miłością. Wiedziała jednak, że to nigdy nie nastąpi. Nie oczekiwała tego i nie łudziła się swoimi marzeniami. Yumi tylko go kochała. Kochała go ze smutkiem i gorzką słodyczą, skazana na życie w jego cieniu. Niszczył ją, a mimo tego była. Wykazywała się albo niewymowną głupotą albo altruizmem - tak, jak o to ją posądził pod koniec wakacji podczas pamiętnej kłótni, w której wbił jej nóż w plecy. Drgnęła i mocniej przytuliła palce do ciepłej sponiewieranej dłoni Amycusa. Czuła na policzku przenikliwe czarne spojrzenie przeszywające ją na wskroś. Rozdzierał jej duszę palcami na dwoje i zaglądał do środka czyniąc nieodwracalne szkody. Pozwalała mu na to. - To nie o odwagę tu chodzi. - odpowiedziała mimo wszystko ze spokojem, wdychając jego wyrazisty zapach perfum, czerpiąc z tego siłę i opanowanie. Przy nim czuła się silniejsza i w końcu nauczyła się obracać to przeciwko niemu. - Nie rozumiesz tego, co czuję. Nie zrozumiesz więc dlaczego nie wiesz. - spojrzała mu w oczy, odmawiając mu wyznania prawdy. Yumi odnalazłaby w sobie odwagę, aby wyznać mu to, co tak skrzętnie przed nim ukrywała. Wyznałaby, gdyby miała pewność, że zrozumie, a było wręcz odwrotnie. Nie był zdolny do pojęcia ogromu troski i lęku o drugą osobę. Traktował to jako poniżającą i upokarzającą słabość, nie dostrzegając w tym siły i pragnienia ochrony. Nie potrafił pojąć dlaczego weszła do paszczy lwa i próbowała nakłonić Alecto do interwencji, a więc nie zrozumie dlaczego nie wyzna mu realnych, bolesnych i przerażających gróźb pod jego adresem. Upokarzająca słabość, w której samodzielnie w niej zasiał. Usta Yu drgnęły, aby po chwili zacisnąć się w wąską linię. Dopuszczał ją dzisiaj do siebie pod błachym powodem, a właśnie poznała co się za tym kryło. Słusznie podejrzewała go o drugie dno; pragnął wyciągnąć z niej to, co nie było przekazane dla jego oczu i uszu. Nie dbał o nic, chciał wiedzieć, aby potem wytknąć jej jaka jest słaba, bo go kocha. Spuściła wzrok na jego dłoń i na drżące opuszki palców wołające o ogrzanie oddechem i intymną pieszczotę pobudzającą do życia. Potrzebował pięciu miesięcy, aby w siebie ją rozkochać i pokazać jednocześnie prawdziwą twarz, wszelakie defekty i deficyty. Pokazał siebie prawdziwego, a ona zamiast uciec i ratować siebie i swój świat, szła ślepo za nim. Była głupia, bardzo głupia i zaślepiona, łudząc się, że jest na tyle silna, aby go zatrzymać i nakłonić do poddania się jej woli. Czy to normalne związać się z psychopatą i tkwić uparcie u jego boku, pragnąc jego szczęścia? Nie zdawała sobie sprawy z wstrzymywanego oddechu. Dopuścił ją do siebie i chociaż nie otrzyma za to rewanżu oraz zapłaty, łapczywie chłonęła drobniutkie drgania paliczków. Udało mu się wykonać ćwiczenie, chociaż do perfekcji brakowało mu tak wiele. Delikatnie nakryła jego lekko zgięte palce na piłce, która pod naporem kończyn rozgrzała się tak, że nawet Yui czuła jej ciepło, choć nie dotykała jej bezpośrednio. Kilka sekund i zabrała dłoń, pozwalając mu powtórzenie ćwiczenia. Luźno pozostawione włosy przesłoniły skronie Yumi, chowając wyraz jej oczu w cieniu. Nie chwaliła go ani nie ponaglała, przeczuwając, że nie oczekuje od niej żadnych słów chyba, że dotyczących tego, co przed nim ukrywa. Ukryła przed nim błysk w skośnych oczach, aby nie odczytał więcej jej myśli. Świadoma, że to widzi dłonią opartą o jego udo, muskała kciukiem jego nadgarstek, bezwiednie, leniwie i niewinnie. Zapragnęła sprawdzić czy to czuje i czy potrafi zareagować, odbierając głos z rannej ręki. Już raz dostrzegła swoją moc i małą przewagę, jaką nad nim miała. Z bliżej nieznanego nikomu powodu przyciągała go do siebie i właśnie to próbowała uczynić swoją siłą. Zajmowało jej to trochę czasu, wszak miała piętnaście lat, lecz trening czyni z ucznia mistrza.