|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Murphy Hathaway
| Temat: Re: Błonia Sro 27 Maj 2015, 21:04 | |
| Za zarumienionymi policzkami, rozmierzwioną czupryną i szerokim uśmiechem na twarzy obserwowała dwa kciuki uniesione w górę. Choć gdzieś z tyłu głowy zapaliła się czerwona lampka, sygnalizująca to, że mogło pójść lepiej. O wiele lepiej, co warto dodać… lecz nie zmienia faktu, że i tak się cieszyła. Jak na osobę, która nie ćwiczyła tak gwałtownych ruchów już od bardzo dawna, być może nawet od wakacji, dobrze jej szło. W końcu nie spadła z miotły, nawet jeśli było blisko, co w sumie jak na razie ją w miarę satysfakcjonowało. Choć oczywiście, chciała o wiele więcej. Posłusznie kiwnęła głową, dając sobie rozkazywać młodszemu od niej Riaanowi, który ewidentnie okazał się o wiele… niestety, o wiele lepszy. Pod wieloma względami przypomniał jej brata, być może był to talent, być może sposób zachowania - nie mniej jednak sprawiło to, że dość szybko obdarzyła go powierzchownym zaufaniem. Chłopak sprawiał wrażenie człowieka, który wie co robi - gracza świadomego swego ciała i swojej miotły, czego ona nie mogła powiedzieć o sobie samej. Niech szlag trafią wszystkie godziny, jakie przesiedziała nad opasłymi tomami numerologii. Trzeba było dbać o formę. Mrucząc jedyne pobieżne - Wisielec - będące stwierdzeniem oczywistego faktu, podleciała do niego nieco bliżej, zrównując dzieląca ich wysokość, po czym całą swą uwagę skupiła na każdym ruchu wykonywanym przez Riaana. Oglądając ze szczególną uwagą układ splecionych nóg oraz rąk (a raczej - ręki) starała się pochłaniać każde słowo, które mówił. W myślach klnąc na swojego wspaniałego, wszechwiedzącego brata, który jakoś nigdy nie był skory jej tego nauczyć. Oraz winszując skrycie niemałych umiejętności chłopaka, który jak na ironię przeszedł koło niej dotąd niezauważony. Nie dodając od siebie ani jednego słowa więcej, kiwnęła głową na „gotowa”. Czuła strach, oczywiście że tak - jak każdy normalny człowiek na jej miejscu bała się o swoją głowę, o swój drogocenny nieskręcony dotąd kark modląc się do Merlina i Morgany aby pozostał taki jak najdłużej. Jednak nie było to uczucie na tyle paraliżujące, by ją powstrzymało - o nie. Raczej dało jej swoistą motywację, choć nauczona wcześniejszą… można powiedzieć niedoskonałością postanowiła być bardziej ostrożna. Zamknęła więc na chwilę oczy, odetchnęła głęboko, po czym splatając kończyny na miotle (tak jak pokazał jej Riaan) obróciła ją o sto osiemdziesiąt stopni. Jak dobrze, że miała związane włosy, bo rude kłaki najpewniej przysłoniłby jej oczy. I choć świat widziany z tej perspektywy był przerażający, starała się nie zwariować. Starała się najlepiej jak mogła. Trzymając w silnym splocie trzonka miotły spróbowała wykonać nią jakiś ruch. Jak jej poszło?
// ja protestuję, paskudne kostki! Czy 0 to na pewno 0 a nie 10? :D *pełna nadziei, pewnie zgubnej… :D*
Ostatnio zmieniony przez Murphy Hathaway dnia Sro 27 Maj 2015, 21:06, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : kostki :D !!) |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Błonia Sro 27 Maj 2015, 21:04 | |
| The member ' Murphy Hathaway' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Anonim
| Temat: Re: Błonia Sob 30 Maj 2015, 09:51 | |
| /NIe mam pewności czy 0 to 10 czy rzeczywiste 0 xD Dlatego zmieniamy nieco ustawienie i rzucajcie k6 : ) Obecnie nie mam możliwości spytać się kogoś innego o poradę w tej kwestii, więc nie blokując jedziemy dalej. Póki co to zero uznaję za zero. Trzeci raz wykluczamy taką możliwość xD
Riaan: 8 + 2 + 2 = 12 Murphy: 6 + 0 + 0 = 6
Manewr chłopaka został wykonany niemalże perfekcyjnie, o ile można powiedzieć o statycznym zaprezentowaniu poszczególnych etapów zwisu. Widać było od razu, że stara się najlepiej jak potrafi pokazać najważniejsze z istotnych elementów, tylko zapomniał o kilku najprostszych chwytach - o których koleżanka najwyraźniej nie miała pojęcia. Zbyt małe napięcie mięśniowe, chociaż pomimo wyćwiczonego ciała i teoretycznie sportowej sylwetki, wpłynęło znacząco na siłę uchwytu skrzyżowanych nóg Murphy. Podobnie też gwałtowe zsunięcie się do perspektywy "do góry nogami" sprawiło, że zakręciło się Gryfonce w głowie. Dość porządnie, swoją drogą. W którym momencie zaczęła spadać? Trudno ocenić. Stopy dziewczyny stopniowo zaczęły ześlizgiwać się z miotły, aż w końcu miała pewność - jeśli nie krzyknie i nie uprzedzi Riaana, poleci prostą drogą w dół.
Opiszcie na spokojnie ratowanie Murph ( ; )) i jeśli chcecie, od razu przystąpcie do powtórzenia manewru - jeśli zdecydujecie się rzucać kostkami, poczekajcie za moim postem; jeśli tylko ratowanie - po prostu ją ratujcie i nie czekajcie na mojego psota ;) |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Błonia Nie 31 Maj 2015, 01:00 | |
| Teoretycznie ten manewr nie był niczym trudnym, bo co trudnego jest w zwykłym obrocie miotły? Nic takiego. Niestety Riaan miał głupi zwyczaj oceniania wszystkich według swojej miary. Pokazując Murphy manewr najwyraźniej zrobił to niedostatecznie wolno i jasno. Albo dziewczyna miała po prostu mniej wyćwiczone ramiona od niego, ponieważ z chwilą kiedy jej nowiusieński Nibus przekręcił się pedałami do góry, Murphy zaczęła powoli acz nieubłaganie zjeżdżać z miotły. Kiedy tylko to zobaczył nacisnął mocniej na gaz i uniósł koniec kija do góry, aby wzbić się w powietrze. Stało się to w tym samym momencie, kiedy ruda zaczęła spadać. Podjęte wcześniej przez Riaana środki ostrożności okazały się być jedyną rzeczą, która ochroniła dziewczynę przed obitym i ciałem i wizytą w skrzydle szpitalnym. Z wyciągniętymi rękoma do góry, w sekundę (byli dosyć blisko siebie) na tyle pokonał dzielący ich dystans aby bez problemu ją chwycić. Niestety nie udało mu się tego zrobić na tyle szybko, żeby zrobić to bez problemu dlatego w momencie kiedy dziewczyna wylądowała w jego ramionach, Riaan niebezpiecznie przechylił się do przodu grożąc upadkiem ich obojga, albo jej puszczeniem. Ten przypadkowy ruch zwrócił Zmiatacza Piątkę w stronę ziemi i tylko nagły ruch nogami do przodu wyhamował przechylającą się miotłę. - Mam Cię. - powiedział tylko napinając praktycznie wszystkie mięśnie swojego ciała. Złapanie równowagi po karkołomnym chwycie wymagało od niego dużej pracy. Popatrzył na nią i dopiero teraz zauważył, że wpadła mu w ramiona jak panna młoda. Roześmiał się głupkowato wyobrażając sobie rude włosy i tę piegowatą twarz odziane w biel. - Wszystko ok? - Ruszył natychmiast w stronę ziemi, aby postawić Mutphy na własnych nogach. Kiedy już to zrobił spojrzał w górę na poranne niebo i zauważył jej miotłę wiszącą w powietrzu. Ocenił szybko wysokość i z ulgą stwierdził, że wcześniejsze ustalenie pułapu na którym będą ćwiczyć okazało się zbawienne. Nawet, gdyby jej nie złapał połamałaby sobie co najwyżej ręce, a to dla pani Pomfrey nie było wielkim problemem. Spojrzał z powrotem na Murph. Może nie powinien jej uczyć, poprzedni manewr też wykonała chwiejnie i była blisko kraksy. Pałkarz nie musiał być tak zręczny na miotle jak ścigający, czy obrońca ale Riaan uważał że dziewczyna musi umieć latać równie dobrze co on, ponieważ wątpił aby tak wytrzymała jak on i potrafiła przyjąć na siebie uderzenie rozpędzonej kuli. On był do tego przyzwyczajony, ojciec specjalnie bił na niego tłuczki kiedy razem ćwiczyli, Katanga rzucał w niego kamieniami jeśli coś źle zrobił, a nieraz czy dwa mantykora albo inne paskudztwo obiło jego kości. Z każdym kolejnym razem był bardziej wytrzymały na ból. Murphy wyglądała na delikatną, na dodatek brakowało jej siły, a przecież pałkarz musiał mieć dobry zamach. Zaczął łapać się na tym, że kwestionuje jej miejsce w drużynie. Nie, nie mógł skreślać absolutnie nikogo. - To co, jeszcze raz? - zapytał pokazując palcem w górę. |
| | | Murphy Hathaway
| Temat: Re: Błonia Wto 09 Cze 2015, 23:48 | |
| A jednak, zaszumiało jej w głowie. Tak słodko nieświadoma swojej niekompetencji, porwała się z miotłą na księżyc. Nawet najsilniejszy i najszybszy nie jest w stanie utrzymać się na pozycji, o ile nie spełni wymagań technicznych. Takich jak prawidłowy uchwyt, na przykład, którego Murph nie zdołała opanować w ciągu tych paru minut treningu z Riaanem. A przecież wydawało się to takie proste, spleść nogi i ręce i miotłą w dół. Nic trudnego? A jednak, zaszumiało. Nieprzyzwyczajona do tak gwałtownych zawirowań w błędniku już od paru dobrych miesięcy (morał z tego taki - dzieci, ćwiczcie regularnie!) zmrużyła aż z wrażenia oczy. Przyćmiło ją, kiedy uświadomiła sobie jak wysoko nad ziemią znajduje się jej drogocenna rudowłosa czupryna, tęga głowa i osadzony na niej kark. Zbyt wysoko z tej perspektywy, jak się okazało, dlatego też nie zdołała zachować spokoju oraz równowagi. Próbując opanować obezwładniające jej atletycznie szczupłym a jednak - zmarzniętym ciałem - dreszcze przerażenia nie zdołała się skupić dostatecznie. Co więcej - nawet nie zdążyła sobie tego uświadomić, dlatego lot w dół był aż tak nieprzyjemnie nagły, tak nieprzyjemnie i dotkliwie zaskakujący. Lot, o ile można to tak nazwać, trwał może milisekundy. Albowiem Riaan, młodszy o cały okrąglutki rok Riaan miał na tyle rozsądku i talentu by pochwycić Rudą w umięśnione ramiona. Nie zauważając absurdalność tego, że dosłownie na niego leciała (tak tak, temat do Lustra gotowy!) ufnie splotła szczupłe dłonie na karku chłopaka. Dziewczyna patrzyła szeroko otwartymi oczyma w odległość dzielącą ich od ziemi, czując dotkliwie jak miotła zachybotała się pod jej ciężarem. Byli niebezpiecznie blisko upadku, co wcale w wcale jej się nie podobało i tylko dzięki niemu do tego nie doszło. Chłopak uratował również Hathawawy od skręconego karku, co zapewne urażona duma będzie wypominać jej noc w noc. W odpowiedzi na jego pytanie, kiwnęła niemrawo głową, nadal nieprzyjemnie zszokowana jakim okazywała się być beztalenciem. Manewry zawsze wydawały się jej w miarę proste i choć nigdy ostro ich nie ćwiczyła, nie spodziewała się nie wykonać ani jednego. To był cios poniżej pasa - uświadomienie sobie, jak słaba jest, jak małe ma szanse w pojedynku na boisku. Przecież Ci wszyscy szaleni zawodnicy - Rosier, Shaw, Lancaster - zmiotą ją z miotły zanim zdąży powiedzieć „Quidditch” i będzie pośmiewiskiem całej szkoły. Szczerze powiedziawszy, miała nieodpartą ochotę się rozpłakać. Czego jednak nie zrobiła, przegryzając po cichu policzek, z ponurą miną wsłuchując się w melodyjny śmiech Riaana. Gdy jej stopy dotknęły w końcu zbawiennej ziemi, odetchnęła z ulgą. W miarę szybko wyrównała płytki, szybki oddech, odzyskała czucie w nogach, spokój w głowie. Z niemałym wstydem spojrzała w stronę chłopaka, który był świadkiem jej sromotnej porażki, jednak z ulgą zauważyła, że on nie patrzył na nią. Czuła się źle, fatalnie, błaho i słabo i doprowadzało to ją do szału. Nie zamierzała tego tak zostawić. - Tak, jeszcze raz - opowiedziała z wyraźną determinacją wymalowaną na twarzy. Nieznającej sprzeciwu - Cholera, przepraszam za tamto. To mogło skończyć się źle. Pokażesz mi jeszcze raz jak splata się te ręce? - spytała przysuwają się bliżej Riaana i jego miotły. Jednocześnie wydobyła różdżkę ukrytą gdzieś w zakamarkach wierzchniego ubrania, by zaklęciem Accio przywołać posłusznie Nimbusa. Niegodna była go dosiadać, jakie to smutne. W miotłą w ręce, odgarniając rude kłaki z czoła, spojrzała się raz jeszcze na Gryfona. Dusząc w sobie wszystkie przekleństwa. Jak złe pierwsze wrażenie można wywrzeć na człowieku? |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Błonia Sro 10 Cze 2015, 20:18 | |
| - Nie przepraszaj. Ja też zawiniłem, powinniśmy najpierw przećwiczyć to na ziemi. Albo chociaż niżej. - uśmiechnął się do niej pocieszająco. Nie powinien oceniać nikogo swoją miarą, złe rzeczy działy się kiedy robił. Tym razem dopiero co poznana dziewczyna wylądowałaby przez niego u pani Pomfrey. Zrobiło mu się trochę głupio z tego powodu. Poczekał, aż dziewczyna przywoła swoją miotłę. Szanował jej determinację i chęci, ale nie pozwoli jej zrobić zwisu wysoko w powietrzu. Dopóki nie nauczy się dobrze trzymać, jej miejsce było na ziemi. - Jasne. - Stanął obok niej. - Daj ręce. - rozkazał i bez pytania złapał swoimi wielki dłońmi za jej dłonie i zacisnął je na trzonku Nimbusa. Następnie puścił i pilnując, aby wciąż trzymała miotłę splótł jej palce za pomocą swoich. Na końcu skrzyżował jej kciuki. - Tak musisz to trzymać. I nie puszczaj! - Nacisnął na pedał jej miotły i posłał ją trochę do góry, tak aby jej stopy leciutko zwisały w powietrzu. Jej cały ciężar opierał się teraz na jej dłoniach splecionych na miotle. - Rozluźnij mięśnie rąk i mocno ściskaj palce. Co do nóg.. - Zaczął zdejmując pelerynę i wstrząsnął się z zimna, które uderzyło go wraz z zimnym wiatrem. Zacisnął mocno zęby i w myślach zapłakał marząc o znalezieniu się na ciepłej sawannie jakieś dziesięć tysięcy kilometrów z dala od chłodnej i brzydkiej Anglii. Będąc w samym swetrze stanął przed nią, obrócony do niej plecami. Sekundę później stał na rękach i wyciągał się chwilę, aby sięgnąć stopami miotły. Nieświadomie robił przy tym głupie miny, w końcu to nie było nic łatwego! W końcu się udało i odetchnął głęboko z wyraźną ulgą. W tym momencie, z jego perspektywy świat wyglądał jakby grawitacja przestała działać do środka, ale na zewnątrz, a Murphy wyglądała jakby za wszelką cenę nie chciała zostać wyciągnięta gdzieś w niebo. Podciągnął się trochę na nogach znowu robiąc głupie miny i dokładniej skrzyżował nogi. - Teraz możesz się przypatrzyć... ugh. - Postanowił pozostać jeszcze przez jakiś czas w takiej pozycji pomimo mdlejących z wysiłku ramion. W końcu Riaan nie ważył dziesięciu kilo tylko z siedemdziesiąt! Po dwóch czy trzech minutach odpuścił i wylądował na ziemi. Szybko założył pelerynę, aby go nie przewiało. - Twoja kolej, podciągnij nogi i zawiąż w ten sam sposób. - Dziwne. Uczenie sprawiało mu przyjemność, chyba już wiedział jak czuła się Wanda. |
| | | Anonim
| Temat: Re: Błonia Czw 11 Cze 2015, 07:56 | |
| Murph - rzuć kostką 6 ścienną. Punkty: 6 + 0 + X > 8 Próg: 8, jeżeli wyrzucisz 2 i więcej, manewr udaje się, ale analogicznie: im wyższy rzut kostką tym lepiej Ci poszło. |
| | | Murphy Hathaway
| Temat: Re: Błonia Sob 13 Cze 2015, 20:21 | |
| Widząc jego pocieszający uśmiech, poczuła w swoim małym, gryfońskim serduszku zarówno ulgę jak i wstyd. To drugie z powodu nam wszystkim znanego a to pierwsze… dlatego, że Riaan najwidoczniej wcale nie śmiał się z niej, a ku jej… pokrzepieniu, powiedzmy. I choć na co dzień Hathaway odtrącała wszelkie objawy troski, współczucia a czasem nawet chęci pomocy dzisiaj jej to było po prostu potrzebne. Wydawało jej się, że quidditch przyniesie ulgę, zapomnienie, ukojenie, oderwanie od trapiących dlań problemów i trosk. A jednak nie było to takie łatwe jak zakładała, co niemalże przypłaciła długą drogą w dół oraz złamanym karkiem, dlatego dobrze, że był z nią Riaan. A fakt, że wcale jej potępiał, nie oceniał i przede wszystkim – o nic nie pytał - nieznacznie podniósł dziewczynę na duchu. Ta nienachalna troska bardzo jej pomogła, dodawała swoistej siły. Co sprawiło, że urażona duma i wszechogarniający wstyd ustąpiły na bok, dając upust determinacji buzującej w młodym ciele. Nawet nie drgnęła, gdy chłopak niespodziewanie chwycił jej dłonie w mocnym, stanowczym uścisku. Ignorując nienaturalną, jak dla nich (bo przecież znali się niedługo) bliskość, słuchała pilnie poleceń, jeszcze pilniej śledząc każdy ruch dłoni. W odpowiedzi na wszystko co powiedział, kiwnęła głową na tak i jakby na potwierdzenie palce splecione przez Riaana ścisnęła najmocniej jak tylko się da. Starała się przy tym nie zmieniać ich ustawienia nawet na jeden milimetr, nauczona nieprzyjemnym doświadczeniem sprzed kilku chwil, podczas gdy szarozielone oczy bacznie obserwowały poczynania Gryfona. Jako, że była już nieco rozluźniona pozwoliła na to by lekki uśmiech skradł jej twarz. Jakkolwiek zdolny nie był, koniec końców Riaan robił dość komiczne miny stojąc na rękach, na co w normalnych okolicznościach parsknęłaby pewnie śmiechem. Jednak ostatnio nic nie było normalne, dlatego nawet słowem nie skomentowała poczynań Gryfona, w dalszym ciągu uważnie obserwując każdy ruch oraz splot nóg na trzonku Zmiatacza. Poza tym Murph nie miała zamiaru narażać się na ryzyko upadku głową w dół, już wystarczająco najadła się strachu. - Jasne – rzuciła lakonicznie w odpowiedzi, kiwając głową na tak. Nieznacznie się przy tym wyprostowała, oddychając spokojnie całą piersią, chcąc pokazać całą swoją postawą gotowość i chęć działania. Dodając sobie i Riaanowi pewności we własne siły. Ostrożnie, krok po kroku zarzuciła obie nogi na miotłę. Uważając, by dłonie nie zmieniły swojego ustawienia, odetchnęła raz jeszcze upewniając się, że wszystko jest na swoim miejscu. Po czym jej ruda czupryna drugi raz tego dnia zobaczyła świat do góry nogami.
/wybaczcie za jakość! :D |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Błonia Sob 13 Cze 2015, 20:21 | |
| The member ' Murphy Hathaway' has done the following action : Dices roll'6-ścienna' : |
| | | Anonim
| Temat: Re: Błonia Pią 19 Cze 2015, 09:20 | |
| Murphy rzutem na taśmę pokonała próg, więc...
Jej dłonie trzymały mocno trzonek miotły, a nogi ani myślały rozluźnić się. Prezentacja chwytu przez Riaana z pewnością coś dała, ponieważ dziewczyna czuła względne bezpieczeństwo i równowagę w tej nietypowej pozycji. Z pewnością będzie musiała ćwiczyć jeszcze trochę ten manewr zanim go wykorzysta podczas meczu. Chłopak mógłby zaproponować dziewczynie serię konkretnych ćwiczeń wzmarniających mięśnie całego ciała - głównie rąk, nóg i grzbietu. Możliwości jest naprawdę wiele, jednak to może samodzielnie wykonywać w dormitorium. Teraz waszym zadaniem jest zaznajomienie Murphy z praktycznymi manewrami, prawda? Wciąż Riaa ma do wykorzystania kilka chwytów, może również pokusić się o prostsze formy, jak utrzymywanie równowagi na miotle bez użycia rąk, przelot miotłą wraz ze skrętami tułowia i tak dalej.
Próg ponownie 8 punktów, aby wykonać w ogóle manewr zaproponowany przez Riaana. Im wyżej - tym lepiej Ci wyszło. |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Błonia Sob 20 Cze 2015, 01:02 | |
| - Dobrze, bardzo dobrze! Możesz już przestać. Polecam poćwiczyć Ci trochę podciągnięcia i pompki. Może trochę pobiegać. Liczy się silny brzuch i plecy. - ucieszył się pokazując jej uniesione kciuki, a następnie poklepał się po swoim brzuchu, który był całkiem nieźle wyćwiczony. Dziewczyna załapała o co chodzi, widocznie Murphy musiała poznawać wszystko na spokojnie i powoli. Od teraz w ten sposób Riaan będzie jej pokazywał kolejne elementy treningu. Śmieszne jak szybko nieprzespana noc zmieniła się w nauczanie zupełnie obcej mu osoby. Właściwie już nie tak obcej, wspólne ćwiczenia wiele powiedziały mu o charakterze dziewczyny. Na pewno była bardzo uparta, ale również niezwykle zdeterminowana. Podobało mu się to, przypominała mu bardzo siebie samego. Równie mocno bała się porażki i tak jak on chciała być jak najlepsza. Na dodatek była całkiem ładna. Łapiąc się na takich myślach, szybko złapał za swoją miotłę chcąc jak najszybciej skupić się na czymś innym. - Chwilkę sobie odpocznij, ja w tym czasie wzbiję się trochę wyżej i pomyślę nad kolejnym ćwiczeniem. - wsiadł na swojego Zmiatacza i poszybował w górę. Stanął jakieś sześć metrów nad ziemią i rozejrzał się na boki. Słońce było już wysoko. Trening trwał już jakiś czas i musiał przyznać, że powoli zaczynała go dopadać senność i zmęczenie. Na szczęście słońce świeciło dosyć mocno tego listopadowego poranka ogrzewając go i tym samym pobudzając. Cieszył się z każdej słonecznej chwili w tym brzydkim kraju. Ni stąd ni zowąd przyszło mu do głowy nowe ćwiczenie. - Dawaj tu na górę! - krzyknął do niej przechylając się mocno, aby za chwilę wrócić do pionowej pozycji. Następnie odczekał, aż Murphy zrówna się z jego miotłą. Zakasał rękawy swojego płaszcza i zapiął wszystkie guziki. - Czas poćwiczyć odbijanie. Ale nie takie zwykłe, tylko odbijanie do tyłu. Będziesz musiała przekręcić swoje ciało. O tak. - zademonstrował jej skręt biodrami, dzięki któremu mógł zwrócić swój tors do tyłu wciąż lecąc do przodu. - Teraz uderzenie. - machnął ręką jakby trafiał pałką lecący prosto w jego plecy tłuczek. Zrobił to powoli i dokładnie, tak jak wcześniej sobie założył. Zależało mu, aby Murphy jak najlepiej załapała tę lekcję. Uderzenie do tyłu było niesamowicie pomocne i nieraz ratowało skórę chronionym przez pałkarza zawodnikom. - Spróbuj kilka razy zrobić to na sucho i przejdziemy do ćwiczenia. -Odczekał trochę czasu nie śpiesząc się. Widząc, że dziewczyna potrafi bez problemu się obrócić, rozpoczął drugą fazę. Podleciał za rudą i usiadł jej na przysłowiowym ogonie. - Leć do przodu. - ruszył za nią. - Teraz będę mówił z której strony będzie leciał tłuczek. Twoim zadaniem będzie trafić piąchą w moją dłoń zanim klepnę Cię w plecy. Gotowa? - poczekał, aby zrozumiała ćwiczenie i nagle krzyknął: - Prawa! - jego dłoń poszybowała z prawej strony w plecy Murphy. Na początku nie za szybko, tak aby bez problemu trafiła. Niech poczuje się swobodnie, potem zrobi się dużo trudniej. Z czasem jak dziewczyna radziła sobie coraz lepiej, Riaan zwiększał szybkość, częstotliwość i strony oraz wysokości z której uderzał. Ten manewr był najważniejszą lekcją, jaką starał się jej dzisiaj dać. Niech się postara, bo możliwe że dzięki temu wygrają któregoś razu mecz. |
| | | Murphy Hathaway
| Temat: Re: Błonia Pon 22 Cze 2015, 00:30 | |
| Zadowolona z siebie spojrzała na świat z normalnej perspektywy. A jednak i dla niej, zmęczonej, smutnej i nie-ćwiczącej-przez-parę-miesięcy była jeszcze szansa, co przyjęła nader entuzjastycznie. Ciesząc się z wrodzonego uporu, który kiedyś doprowadzi do jej sukcesu, posłała w stronę Riaana promienny uśmiech. Na który zasłużył jak mało kto, bo nie dość, że był niezłym nauczycielem to jeszcze na dodatek spożywał dla niej i czas i cierpliwość, co się ceni. Nie musiał wcale tego robić a jednak chciał, dając Murph pomoc oraz towarzystwo, którego jednak było jej trochę brak. - Poćwiczę, poćwiczę. Ku chwale Gryfonów - rzuciła dość śmiało i głośno, wyraźniej weselsza. Chris byłby z niej dumny, gdyby tu był - kto wie, może sam kiedyś spróbuje ją czegoś nauczyć? Potter też pewnie pochwaliłby ją za nadprogramową nadgorliwość, nie mówiąc już o pomocy Riaana ale w sumie to najbardziej zadowolona była ona. Czuła się pokrzepiona i pobudzona zarówno do działania jak i dalszych prób. Co w sumie w każdym przypadku wyjdzie jej na dobre. Kiwnęła na tak, wzlatującemu w górę koledze, notabene nie zauważając nic dziwnego w jego zachowaniu. Teraz przepełniona była innymi uczuciami, myślami - skupiała się wyłącznie na błogim spokoju ducha, który wpłynął w jej serduszko. Oraz przysłowiowej gryfońskiej odwadze, która już dawno wyparła z pamięci niemiłe doświadczenia sprzed paru chwil (doświadczenie niechybnego upadku, rzecz jasna) pozwalając by Murph wzbiła się ku górze wolna od trosk i innych takich, zaśmiecających na co dzień nasze myśli. Liczyło się tu i teraz - blask oraz ciepło porannego słońca, ogrom pustej przestrzeni w zasięgu wzroku i przyjemny w dotyku trzonek miotły, który w jej dłoni dawał tyle nieskończonych możliwości. Spojrzała przychylnie na chłopaka, jej jedynego towarzysza i obserwatora, z którym mogła podzielić się tą czy inną ekspresją i choć otwierała już usta by coś powiedzieć, zamilkła. Bo wcześniej ten uprzedził ją tłumaczeniem kolejnego ćwiczenia, na którym ona powinna się do cholery skupić, o czym chyba zdawała się zapomnieć. A z resztą, od kiedy bywa sentymentalna? Zasznurowała usta w wyraźnie skupienia, dając do zrozumienia, że jest gotowa do działa. Tym razem słuchała uważnie każdego ze słów Riaana, aby nie popełnić przypadkiem jakiegoś błędu, choć w tym ćwiczeniu nie było to groźne. Co najwyżej nabije jej siniaka, w co jakoś nie chciało jej się wierzyć - chyba, że źle wymierzy siły na zamiary. A nawet jeśli - nie będzie miała nic przeciwko, bo co nas nie zabije, to wzmocni. A ją czekają mecze i jakoś nie chciało się Rudej wierzyć, że Grossherzog będzie dla niej łaskawy ze swoją morderczą pałką w ręku. Gdy Riaan skończył tłumaczyć, kiwnęła głową. - Jasna sprawa - szefie, co jednak jakoś nie chciało jej przejść przez gardło. Duma czasami dawała się we znaki, jak teraz, w tej chwili zawahania, którą Riaan miejmy nadzieję, przeoczył. No cóż, w każdym Murphy posłusznie powtórzyła gest parę razy, najpierw powoli, potem szybko. Chyba nie był trudny, na ziemi nie sprawiałby żadnego problemu - ale dziewczyna chciała być pewna, że lecąc parę metrów nad nią będzie się czuła z nim pewnie. Po paru próbach, gdy stwierdziła już, że jest gotowa spojrzała na chłopaka, który nie dawał jej długo czekać. W parę sekund później był już za nią, gotowy sprawdzić nowo nabyte umiejętności. - Gotowa - dała znak, a słysząc krótki komunikat rękę swą skierowała w miejsce docelowe zadania ciosu. |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Błonia Pon 22 Cze 2015, 00:30 | |
| The member ' Murphy Hathaway' has done the following action : Dices roll'6-ścienna' : |
| | | Anonim
| Temat: Re: Błonia Pią 03 Lip 2015, 08:42 | |
| / wybaczcie, już powoli wracam na Marudy, będę odpisywał częściej!
Murph: 6 + 0 + 4 > 8
Pierwszy manerw był znośny, chociaż zachwiałaś się z nieznanej przyczyny. Drugi raz było łatwiej, aż w końcu pojęłaś o co chodzi i nie musiałaś zamartwiać głowy o utrzymywanie równowagi na miotle. Skręty wychodziły tobie całkiem zgrabnie, ale brakowało Ci jeszcze trochę do perfekcji. Miałaś jednak nauczyciela, który postanowił rzucić Ciebie na głęboką wodę i nie tyle sprawdzić Twoje umiejętności, co podrasować te, których nie miałaś. Czyżby był ambitny i starał zrobić z Ciebie doskonałego gracza? W każdym razie lot przed siebie i skręcanie ciała, aby trafić w dłoń Riaana było dla Ciebie łatwej. Tak Ci się przynajmnej zdawało, bo nie mogłaś precyzyjnie określić drogi swojego lotu. Jedynie chłopak, który leciał za Tobą mógł dostrzec, że raz skręcasz w lewą, a raz w prawą stronę. Za dużo uwagi poświęcasz utrzymywaniu równowagi i balansowaniu ciałem, jednak Gryfon nie mógł oczekiwać od Ciebie że w przeciągu godziny opanujesz kilka różnych technik jeśli chodzi o manewry. Przecież znać je możesz tylko z teorii, albo obserwując innych graczy podczas meczu. Nie mniej, naprawdę dobrze Ci idzie jak na pierwszy trening!
Jeśli trenujecie dalej ten manewr - znów k6. Ten sam próg. |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Błonia Wto 07 Lip 2015, 17:58 | |
| Riaan był pod wrażeniem, ale w jego podziwie była też nutka goryczy. Dziewczyna dawała sobie radę z trudnymi manewrami nawet lepiej niż z prostymi, ale widocznie brakowało jej ogrania i doświadczenia w lataniu. Murphy traciła równowagę, kiedy się obracała, widać było lekką panikę w jej ruchach gdy próbowała odzyskać rezon, niestety utrudniało jej to obracanie. Nie poświęcając się w stu procentach uwagi tłuczkowi narażała się na uderzenie, albo co gorsza, narażała innego zawodnika. Chłopak nie zamierzał dać jej spokoju dopóki uzna, że Murphy będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwo kolegom z drużyny. Pałkarz, który pozwala tłuczkom obijać swoich zawodników nie był godzien nawet trzymać kija. - Całkiem nieźle. - zgodnie z prawdą pochwalił dziewczynę, aby zaraz potem zrównać się z jej miotłą. - Za bardzo się chyboczesz. Pamiętaj, że najważniejszy powinien być dla Ciebie tłuczek, a nie równowaga dlatego rozluźnij się, oddychaj głęboko i usadź tyłek wygodniej na miotle. - uwaga była dosyć szorstka, ale jak zauważył, na rudą najlepiej działała odwrotna motywacja. Dokładnie tak samo jak na niego. - Kiedy się obracasz, postaraj się trzymać kolana blisko siebie, a nogi rozluźnić. Użyj bioder, aby przechylić środek ciężkości na prawo jeśli tłuczek leci z lewej, jak z prawej to ciągniesz lewym biodrem. O, tak. - pokazał jej powoli jak ma się obracać bez straty równowagi. Chciał, żeby była jak najlepsza, co z jej determinacją mogło się udać. Oby tylko jej inna cecha, duma, nie przesłoniła jej całego świata. - Jeżeli opanujesz tę sztuczkę, strata równowagi nie będzie Ci straszna. - Tłumacząc to, swoim zwyczajem patrzył się rozmówcy prosto w oczy. Kolejny nawyk, który przeszedł na niego z prymitywnych ludzi. Na szczęście, nie był źle postrzegany, może za bardzo bezpośredni i czasem niezręczny dla drugiej osoby, ale na pewno nie niegrzeczny. Słońce było już coraz wyżej, niedługo należało skończyć ich dzisiejszy trening, szczególnie że powoli czuł się coraz bardziej śpiący. - To co? Druga seria? - nie pytając o zgodę wrócił na wcześniejszą pozycję za jej plecami. Jeżeli pójdzie jej dobrze, ten manewr powinna mieć już opanowany. Wszystko zależy od jej wysiłku, a tego że Murphy da z siebie sto dziesięć procent był pewien. Podejrzewał, że nie mają już zbyt wiele czasu, patrząc na to, jak wysoko było już słońce. W każdej chwili mógł pojawić się tutaj Filch, to była pora o której wychodził już na łowy. Nie fajnie byłoby zebrać minusowe punkty, szczególnie że Gryfoni straciliby podwójnie na ich wpadce. Riaan ziewnął, poprawił się na miotle i przygotował. - Pamiętaj o biodrach! Gotowa? - Ćwiczenie rozpoczęło się na nowo. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Błonia | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |