Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu.
Autor
Wiadomość
Nemesis Sigita
Temat: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu. Sob 30 Cze 2018, 12:33
Opis wspomnienia
Łamanie punktów regulaminu ciąg dalszy. Czegóż to już nie zrobili...a no tak, nie weszli w posiadanie niebezpiecznych zwierząt, niedozwolonych w murach szkoły. Czas to zmienić, szczególnie, że Nem uwielbia te niebezpieczne. I futrzaste.
Osoby: Marcus Glom, Nemesis Sigita
Czas: styczeń, 1978
Miejsce: Hogsmeade
Zima trwała w najlepsze, choć życie Nemesis od jakiegoś czasu utrzymywało wysoką temperaturę. Gdy tak siedziała w Pokoju Wspólnym naszła ją refleksja - to już trwa od października. Może nawet powinna liczyć, że od września, w końcu jej pierwsza faktyczna rozmowa z Glomem przebiegła nadzwyczaj interesująco, wstyd byłoby ją wyłączyć z zestawienia. No i dzięki tej rozmowie on nie zamierzał opuścić jej myśli, zmuszając ją w końcu do złożenia mu wizyty. A potem... Ślizgonka uśmiechała się do siebie na samo wspomnienie tego wieczoru. Alkohol, narkotyk, karty... a potem moment kulminacyjny całego przedstawienia, choć jak na sztukę aktorską ona przynajmniej była zadziwiająco prawdziwa, wręcz odarta ze wszystkich masek. I właśnie przyszedł trzeci miesiąc od tamtej pamiętnej partii karcianej. Kiedy próbuje sobie przypomnieć po kolei ten okres przed jej oczami stoi Marcus, odwzajemniając spojrzenie. W tle przemykają inne wspomnienia, niektóre zamazane, inne przemykające przez moment. Tylko ten jeden facet stoi tam pewnie, wyraźnie, posyłając jej drapieżny pół-uśmiech. Westchnęła, choć nie wiedziała, jaki rodzaj emocji nią targa. Nadal też usilnie broniła się przed podjęciem rozmowy z samą sobą na temat ich wspólnej relacji. Nie była gotowa. Poza tym chodzi przecież głównie o seks. To, że się całkiem nieźle dogadują to nic specjalnego, no i z tego powodu spędzają ze sobą dużo czasu. To logiczne, prawda? Kiedy stwierdziła, że jakieś jej części zaczynają się rozpędzać w kierunki, których nie zamierzała tykać nawet patykiem - wstała z fotela. Odrzuciła włosy na plecy, zarzuciła torbę z książkami na ramię i skierowała swoje kroki do dormitorium. Weszła, przywitała się z Krakenem, rzuciła swoje rzeczy pod łóżko i zaczęła się przebierać. Sweter z wysokim kołnierzem, rozciętym tak, by robił za głęboki dekolt, pod spodem zbyt krótka, ale na pewno ciepła, sukienka no i wisienka na torcie - zakolanówki. Udało się jej ostatni dorwać takie, które na froncie posiadały imitację wiązania gorsetowego w górnej części. Karmazynowe wiązanie przykuwało wzrok. Przykuje też ten szczególny. Znaczy Gloma. Zarzuciła na siebie na ramię płaszcz, różdżka w zakolanówkę i juz wiedziała gdzie teraz musi iść. Zając się czymś, co odsunie jej myśli od niewygodnych rozważań. Naturalnie więc udała się do Marcusa. Już nie pukała, jego współlokatorzy i tak mieli jej pewnie dosyć, jednocześnie wiedzieli w jak głębokim poważaniu ma to Nem. Rzuciła płaszcz na łóżko Ślizgona, a następnie usiadła mu na kolanach. - Nudzi mi się. Co powiesz na mały wypad do Hogsmeade? Mam plan co do naszego małego projektu. - uśmiechnęła się i gdyby nie spojrzenie zdradzające ekscytację z chochliczym błyskiem to uśmiech był wręcz porażająco zwyczajny, wręcz urokliwy. Cieszyła się z tego spotkania, naprawdę lubiła z przebywać z tym typem. Hah, kto by pomyślał, że seks tak działa na ludzi. Tak, Nemesis, tak.
Marcus Glom
Temat: Re: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu. Sob 30 Cze 2018, 12:52
Czasami zdarzało się tak, że wszechświat stykał ze sobą idealnie dobranych ludzi. Czasem dla zabawy stykał takich, którzy powinni się pozabijać przy pierwszej okazji. Czasem stykał ze sobą idealnych kochanków. Czasem, dwójkę autystycznych w relacje ziemniaków. Tym razem poleciał, bowiem było to wszystko naraz. Co więcej, wyczucie czasu miał idealne. Gdy tylko Glom paląc papierosa pomyślał "ciekawe co teraz robi Sigita", jego drzwi się otworzyły a w nich stanęła ku jego lekkiemu zaskoczeniu właśnie wyżej wymieniona Ślizgonka. - Z Tobą zawsze chętnie zrobię coś niedobrego - mruknął, po czym włożył resztkę papierosa do popielniczki. - Ale najpierw... - mruknął i wskazał głową dormitorium, które mówiło tylko jedno. Poza nimi dosłownie nikogo innego tu nie ma. Złączył się z nią ustami. Reszty można się łatwo domyślić. Dodatkowo odkrył nowe zastosowanie różdżki (nie tej w spodniach, tej drewnianej). Idealnie nadawała się do roli bicza. W ten też sposób udało im się użyć różdżki w sposób do tego nieprzeznaczony, kolejny punkt na koncie. - Mam tylko nadzieję że tym razem nie będziesz przyciągać wszelkich możliwych śmieci społecznych. Jak tak dalej pójdzie, to wyludnimy Hogsmeade - rzucił pół żartem, pół serio ubierając się. Kilka minut później wędrowali już przez tajemne przejście. Tym razem wybrał to za lustrem, na czwartym piętrze, bowiem nie tylko było w miarę dyskretne (nie musieli potem się mieszać w tłum w Miodowym Królestwie) ale również niezawodne. Gdyby Marcus wiedział, że za zaledwie kilkanaście lat dwa paskudne rudzielce je zawalą (w końcu to na pewno wina bliźniaków), prawdopodobnie by je zapieczętował, żeby nikt inny nie mógł z niego korzystać. Ale nie wiedział. Kiedy znaleźli się już w Hogsmeade, objął Nemesis ramieniem, kładąc jej dłoń na wysokości biodra (nie, nie wiedział czemu, ale to było całkiem miłe) i spytał: - To jaki masz plan, królowo destrukcji?
Nemesis Sigita
Temat: Re: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu. Sob 30 Cze 2018, 14:21
Sposób w jaki Glom do niej czasem mówił sprawiał, że miała ochotę się uśmiechnąć. Nie tak cynicznie, bezczelnie czy nawet perwersyjnie. No dobra, to ostatnie zawsze jest gdzieś wplecione, ale to już przyzwyczajenie, sposób bycia. Jednakże nie, chciała po prostu się uśmiechnąć - naturalnie, swobodnie, w pełni szczerze manifestując zadowolenie z życia jako takiego. Ostatnim razem było jej tak komfortowo na pierwszym roku, gdy poczuła jak to jest bez obecności rodziny w pobliżu. Wolność. - No nie wiem. Patrzenie na to jak wyciskasz z kogoś ostatni oddech sprawiało, że postanowiłam ci się oddać tak jak stałam. Seks na miejscu zbrodni jest bardzo... intensywny. Wspomnienia odżyły. Wyraźnie widziała całą scenę w zaułku, podczas pamiętnego wypadu do Hogsmeade. Pamiętała jak z każdym ruchem Gloma, każdą torturą, którą fundował ofierze jej podniecenie rosło, a serce podchodziło do gardła i to bynajmniej nie ze strachu. Nie, biło tak mocno z tej ekstazy, że zdawało się zmieniać swoje położenie, jednocześnie zagłuszając wszystko inne. Aż przygryzła wargę, gdy opuszczali dormitorium. Po drodze założyła płaszcz, w którego kieszeni pobrzękiwały monety i dwie fiolki eliksiru rozgrzewającego. To był jej stały ekwipunek odkąd postanowiła nie zakładać spodenek, by zasłonić bieliznę. Kiedy wychodziła z tą jedną osobą wolałaby raczej, by miała okazję do zerknięcia na starannie dobrane majtki. Kiedy w końcu znaleźli się w tym małym, jakże urokliwym miasteczku poczuła dłoń Marcusa na swoim biodrze. Ten gest nie był nawet podszyty erotyzmem, stanowiło to bardzo miły dodatek. Odruchowo położyła dłoń na jego ramieniu, przylegając chcąc nie chcąc(zdecydowanie chcąc) do Ślizgona. - Królowa destrukcji, to mi się podoba. - uśmiechnęła się drapieżnie, unosząc dumnie głowę. - I chyba wiem kto mianował siebie królem. Skubnęła zębami jego szyję, po czym rozejrzała się dookoła. Odpaliła papierosa, czując jak podczas zaciągania dym łączy się z mroźnym powietrzem. Wyciągnęła listę z punktami regulaminu szkolnego. - Pomyślałam o czymś milutkim na ten dzień. Przepisy odnośnie posiadania zwierząt są dosyć restrykcyjne, prawda? A mnie na przykład marzy się niedźwiadek.
Marcus Glom
Temat: Re: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu. Sob 30 Cze 2018, 14:44
Niedźwiadek? To słowo brzmiało dla niego irracjonalnie. Oto on, potężna bestia, postrach lasu rozszarpujący wszystko co wpadnie mu w paszczę, kawał koksiura z wielkim, puchatym futrem, wypełniony żądzą mordu, wygłodniały - niedźwiadek. Zdrabnianie niedźwiedzia go bawiło, co następne, śmierciożerczek? Chociaż w sumie...nieadekwatne. Niedźwiedzie faktycznie były groźne i nieokiełznane, śmierciożercy tańczyli jak im zagrał gość, który do magii nie miał nosa. - Ma to dla mnie jakiś sens. Ja z kolei chętnie zobaczyłbym w Hogwarcie anakondę. Chociaż wtedy pewnie ktoś szybko by mnie pozbawił pupila. Bardziej by mi odpowiadało coś, co mógłbym skryć w rękawie. Żmija zygzakowata na przykład. A anakondę i tak można w szkole wypuścić. Ale taka żmijka byłaby idealnym kompanem. - powiedział zamyślony. Anakonda i żmija, tak, to stworzonka w które chętnie by się zaopatrzył, szczególnie że nie miał już kota od dłuższego czasu, a nie ukrywając - lubił zwierzęta, chętnie by sprawił sobie nowego pupila. A skoro wymagano od niego w regulaminie takiego średnio legalnego, to wąż byłby wspaniałą ikoną nie tylko jego domu, ale również osobowości większości mieszkańców. Był tylko jeden problem. - Obawiam się jednak, że nie każdy radośnie hasa sobie po Hogsmeade z wężami czy też małym niedźwiedziem. Masz człowieka od zwierząt? - spytał spokojnie, z zaskakująco łagodnym jak na niego uśmiechem. To akurat była już część jego maniery, bowiem oczy pozostały bez zmian, jednakże jego uprzejmy-nieszczery-uśmiech był zdecydowanie cieplejszy niż zazwyczaj. Po prostu niektórych nawyków nie idzie się pozbyć, taka prawda - nie był w stanie się tak zmienić, żeby się tego wyzbyć. Swoją drogą, człowiek od zwierząt to byłby ktoś, kogo zdecydowanie chciałby poznać. Nawet nie dlatego że chciał jakoś często zmieniać zwierzątko. Po prostu gdyby był ktoś, kto może wiele załatwić, być może byłby w stanie mu załatwić jajo smoka. A nie oszukujmy się, tego brakowało w Hogwarcie od dawna. Smok to coś, czego zdecydowanie potrzebowali w murach szkoły. Karmiłby go, głaskał, latał na nim, nazwał go Dżordż. Czy cokolwiek.
Nemesis Sigita
Temat: Re: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu. Sob 30 Cze 2018, 15:30
Anakonda też brzmiała jak plan. Wielka anakonda, taka wersja demo bazyliszka, jeśli wybrać odpowiedni okaz. Poza tym Glom i duży wąż kojarzyły się jej tylko dobrze. Jakkolwiek niskie by to nie było ciąg skojarzeń pojawił się w jej głowie, wywołując dodatkową falę pytań w stylu "czy ty jesteś normalna? czy ciebie pogrzało? czy ty siebie słyszysz?". Rozbawiło ja to na tyle, że nawet samej siebie nie obrzuciła pogardą. Aż tak. Zamiast tego skupiła się na wyobrażeniu sobie niedźwiadka jako swojego kompana. Niedźwiadka, który potem będzie dużym niedźwiedziem. Szalony pomysł i tu już musiała się poważnie zastanowić, bo lepiej mieć jednak zwierzę, które albo można łatwo ukryć, albo przynajmniej na pierwszy rzut oka nie przeraża szczyli z niższych lat. Zobaczy jaki ma wybór i podejmie już bardziej logiczną decyzje na miejscu. - Tak, żmija zygzakowata brzmi urokliwie. Jest jadowita, więc gdy będziesz kogoś podnosił za gardło ona w każdej chwili może wysunąć się z rękawa, by wykorzystać moment. Hm, podoba mi się ta wizja. - powiedziała przesuwając palcami po swojej szyi, wyobrażając sobie już cała scenę, a potem jak jad rozprzestrzenia się po układzie krwionośnym ofiary. Zamruczała aż uśmiechając się do Marcusa. - Masz rację, to nie jest takie proste nabyć tak ciekawych pupili. Chyba, że wiesz gdzie szukać. A raczej kogo. - dodała, po czym złapała go za rękę i poprowadziła do Gospody Pod Świńskim Łbem. Dopiero przed drzwiami uderzyło ją to, co właśnie zrobiła, więc puściła rękę Ślizgona, by wejść w progi niezbyt przyjemnego dla większości przybytku. Nie, to nie było zbyt komfortowe. Znaczy, w sumie było, bardzo, ale w innym sensie. Nie w tamtym. Czyli w jakim? Oh, zamknij się, Sigita. Podeszła do jednego ze stolików, gdzie siedział pewien jegomość w średnim wieku. Nie wyróżniał się dosłownie niczym, tak zwany człowiek niepodobny do nikogo. W niektórych biznesach taka aparycja stanowiła błogosławieństwo. Jedynym co mogło przykuć uwagę były zadrapania na policzku oraz dłoniach, które trzymały kufel z piwem. - Witam. - zaczęła swobodnie, patrząc mężczyźnie prosto w oczy. - Potrzebujemy dostać się do cyrku. Stać nas na bilety. Tyle wystarczyło, by na twarzy obcego zagościł cień uśmiechu. Dopił resztkę kiepskiego alkoholu, po czym wstał. - Za mną w takim razie. Dobrze widzieć, że wśród młodzieży wciąż są tacy, którzy doceniają ten rodzaj rozrywki. - powiedział, gdy wychodzili za nim z gospody. Skierował się w jedna z uliczek, na której końcu przystanął, wyciągnął różdżkę i wymamrotał zaklęcie. Część ściany po prawej zmieniła się w ciężkie, metalowe drzwi, które mężczyzna z łatwością otworzył. - Zapraszam. - dodał z uśmiechem i aktorskim ukłonem, wchodząc do ukrytego pomieszczenia jako pierwszy. Zeszli po schodach, by znaleźć się w zaskakująco dobrze oświetlonym, ogromnym pomieszczeniu wypełnionym klatkami, terrariami i koszami różnej wielkości. Były tu zwierzęta wszelkiej maści - oceloty, wilki, węże wszelkiej maści, kruki, nawet niedźwiadek właśnie zerkał na nich z zaciekawieniem. Posłała Marcusowi spojrzenie pełne satysfakcji i ekscytacji na myśl o wybraniu kompana dla Krakena. - Rozgość się. - powiedziała, po czym odeszła w bok, przeglądając różne rodzaje ptaków. Zauważyła nawet jednego kondora, który był jeszcze mały, ale niedługo ta przestrzeń będzie dla niego zdecydowanie zbyt mała.
Marcus Glom
Temat: Re: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu. Sob 30 Cze 2018, 15:53
Wyruszył więc za nią, czując dziwne poruszenie w podbrzuszu gdy tym razem to dziewczyna złapała go za rękę. Chwilę później zrugał się w myślach za to, że nawet to kojarzy mu się z seksem. Tak, chodziło o seks, to stąd poruszenie - po prostu już widział jak ta ręka chwyta go za coś innego, nic więcej. Sprawnie udawało mu się ukrywać przed samym sobą, to co odczuwa względem jego towarzyszki i wiedział, że tak właśnie będzie lepiej. Gdy dotarli do gospody, musiał docenić mężczyznę z którym przyszło im dyskutować. Z twarzy był podobny zupełnie do nikogo, jednak ubrany na brązowo fioletowo. Nawet jeśli nie był ubrany ani w brąz ani w fiolet, to i tak, Marcus ponad każdym, tego się będziemy trzymać, chociaż absolutnie nie miało to sensu w tej sytuacji. Do cyrku? Szyfr jest zaszyfrowany, szyfr jest szyfrowy. Szyfrepcja. Jego zdaniem było to w miarę naturalne, chociaż fakt faktem gość mógł wymyślić jeszcze mniej podejrzany patent niż "cyrk". Ale kimże był, żeby kogoś pouczać, poza tym że absolutem? Wtem nagle natknęli się na raj. Gdy tylko minął drzwi, aż mu się w oczach zaświeciło widząc tak wspaniały wybór stworzeń, które miały ogromny potencjał na narobienie trochę burdelu w ich małej, cudownej szkółce. Jednakże najpierw najważniejsze - musiał spytać, nie dawało mu to bowiem spokoju. - Jest szansa na jajo smoka? - spytał powoli i cicho, obserwując uważnie reakcję jegomościa. - Wybacz młodzieńcze, handel smoczymi jajami jest nielegalny. - odparł mężczyzna, a Glom lekko uniósł brew. No proszę, on sobie z niego chyba robi jaja. - Nie ośmieliłbym się łamać prawa. O tej zasadzie zapominam czasem, gdy mam zbyt wiele galeonów do policzenia. Rozumiemy się? - dodał facecik, a Marcus zrozumiał swój błąd. Źle go osądził, musiał mu oddać honory. - Jak najbardziej - odparł cicho, zastanawiając się ile musiałby się wykosztować. Jednego był pewien - gdy uzbiera zapewne kupę forsy a także wybierze sobie już rasę, która by go najbardziej interesowała, to będzie musiał po raz kolejny udać się do cyrku. Tymczasem jednak, jeśli chodzi o wybieranie pupila to miał tu szwedzki stół. Co prawda przyszedł tu tylko po węże, ale trochę tęsknił za swoim kotem, dlatego też najpierw jego spojrzenie padło na kotowate. Jeden z ocelotów bardzo pchał się do krat klatki, od momentu w którym zobaczył Ślizgona. Glom nie mógł się powstrzymać i wsunął rękę żeby go pogłaskać, a stworzenie zamiast żadnego mru mru jak miło, to postanowiło pójść bardziej w deseń "hau miau skurwysynu". Mały ocelot zacisnął zęby na dłoni Marcusa i zaczął ja memłać. Co prawda nie zrobił mu poważnej krzywdy ale miejscami udało mu przebić się przez skórę, zostawiając wyraźne kropki. To przesądziło. - Biorę. Tego na pewno. - mruknął, po czym jeszcze przez moment potargował się o cenę zwierzaka. Nie udało mu się zbyt wiele wyszarpać, ale mężczyzna trochę opuścił mu cenę. Nie żeby Ślizgon był skąpy czy ubogi - po prostu uważał że z grzeczności wypada się potargować zawsze, gdy tylko ma się okazje. Dla rozrywki. Przyjrzał się uważnie jego nowemu koteckowi. Przydałoby mu się imię. Z jakiegoś powodu jedno mu się przewijało i jego zdaniem, byłoby idealne. - Korbu. Nazwę Cię Korbu. Jakieś obiekcje? - spytał, a ocelot po raz kolejny go dziamgnął. Tak, chyba mu się podobało.
Nemesis Sigita
Temat: Re: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu. Sob 30 Cze 2018, 16:43
Przechodziła między klatkami ptaków, zastanawiając się czy przy okazji nie znalazłaby ptaszyska zdolnego zadbać o jej korespondencję. Korzystanie ze szkolnych sów bywało czasem uciążliwe, szczególnie, że nie znosiła chodzić do sowiarni. Zdecydowanie za dużo ptaków w jednym miejscu, zdecydowanie za dużo odchodów. Ugh. Niby Kraken sobie radził całkiem nieźle, ale głównie w obrębie Pokoju Wspólnego, gdzie doskonale już znał kogo trzeba. Dalsze dystanse były niemożliwe do ogarnięcia co czasami sprawiało, że Ślizgonka rezygnowała z korzystania z tej drogi wymiany informacji. Najpierw jej uwagę przykuł ów mały kondor, jednakże przechowywanie tak wielkiego ptaka, gdy dorośnie brzmiało naprawdę problematycznie. Nie wspominając o tym, że nie zamierzała z własnej woli męczyć tego wspaniałego ptaka, którego ogromne skrzydła zasługiwały na znacznie większą swobodę. Przeniosła wzrok na wojownika wspaniałego i zastanowiło ją co też przedstawiciel tego gatunku robi poza obszarami afrykańskimi. Zakładała, że właściciel cyrku wszedł w jego posiadanie przypadkiem, gdyż wiedziała, że mężczyzna może i z radością omijał prawo, ale o swój towar dbał, w końcu lepsza jakość - lepsza cena. Wojownik był piękny i drapieżny i o ile perspektywa tego zwierzęcia atakującego najmłodszych bywalców Hogwartu i pożerania ich zwierząt wydawała się kusząca, tak w ten sposób mogła bardzo szybko sprowadzić na niego śmierć i jej wściekłość wtedy niczego nie zmieni. W końcu wróciła spojrzeniem na kruka, który rzucił jej się w oczy, gdy tylko tu weszła. Kiedy zbliżyła się do klatki ten właśnie próbował chyba przedziobać się przez pręty. Obejrzała się i zauważając, że Marcus właśnie zajmuje sprzedawcę otworzyła klatkę. Kruk z głośnym skrzekiem wyleciał jak z procy, demaskując jej ukradkową akcję. Zatoczył pełne koło pod sufitem, po czym usiadł jej na ramieniu. W tej chwili dziękowała, że ma na sobie gruby, skórzany płaszcz, bo szpony ptaka prawie czuła pomimo tak grubej warstwy ochronnej. Pociągnął ją dziobem za włosy, przyłożył skrzydłem po głowie, po czym usiadł już całkiem nieruchomo jak gdyby nigdy nic. - Tak, ciebie też miło poznać. - powiedziała, poprawiając włosy i zmierzając w stronę mężczyzny. - To samiec czy samica? - Samiec. I mam nadzieje, że go bierzesz, bo ta wredna menda coraz częściej zmusza mnie do przerobienia jej na kotlety. Spojrzała z uśmiechem na kruka, który od razu przechylił głowę w innym kierunku. Prawie słyszała w głowie jak kracze "Ja sobie wypraszam". - Dogadamy się. Owszem, biorę go. - powiedziała, po czym zapłaciła ustaloną cenę. Ona się nie targowała, chyba, że ktoś ewidentnie przeginał. Nie była dobra w targach, więc nigdy nie ryzykowała, że wyląduje z ceną dwukrotnie wyższą od pierwotnej. Odwróciła się do Marcusa, zadowolona jak po dostaniu prezentu na urodziny. - Myślisz, że będzie mu pasować imię Voldriel?
Marcus Glom
Temat: Re: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu. Sob 30 Cze 2018, 17:16
- Książę Ciemności, kruk nekromanta o imieniu Voldriel. Brzmi nieźle - odparł tylko, bo fakt faktem to imię kojarzyło mu się z trupami. Sam nie wiedział czemu. Ogólnie, kruki to mroczne stworzenia, dlatego też uważał to za jak najbardziej adekwatne - może to dlatego, że lubiły podziobać sobie zwłoki, kto je tam wie co robią jak nikt nie patrzy. Dobra, to miał już zastępstwo za swojego kota, to teoretycznie było bardziej drapieżne. Teoretycznie, bo właśnie uchwycił jak jego nowy pupil potknął się o swoją własną łapę po czym poderwał się oburzony, okrzyczał ją po swojemu i wpadł z rozpędu głową w nogę Marcusa. Cóż za dumne stworzenie, dostojne, majestatyczne...może właśnie czegoś takiego potrzebował? Kota, który potocznie mówiąc miał okazję kandydować na króla derpów, z rodu derpińskich, z małżeństwa z derpiną wszechmocną która ugryzła się w swój własny ogon, bo wydawał jej się dziki i nieokiełznany? Czy cokolwiek. Zresztą zapłacił już za niego, teraz jedyne co mu zostało to wybrać drugiego kompana - w końcu jakieś stworzonko powinno też hasać z nim po szkole, a byłoby niedobrze gdyby zabierał ze sobą ocelota na dzikie wyprawy. Znaczy jemu to akurat nie wadziło, gorzej gdyby ktoś postanowił go skonfiskować. Na szczęście Ślizgoni raczej nie byli wielkimi fanami donoszenia, w szczególności na tych którzy sprawiają mniej lub bardziej nieprzyjemne wrażenie. Tak czy siak - potrzebował czegoś mniejszego, jakiegoś kompaktowego kompana. Żmija zygzakowata brzmiała świetnie. Wyruszył więc w stronę terrariów, aż w końcu wypatrzył jedno stworzonko które podobało mu się bardziej od pobratymców. Wydawało mu się jakieś takie dumniejsze od pozostałych. O ile można tak powiedzieć o wężu, ale miał całkowitą pewność że z tym się akurat dogada. W końcu sam był oślizgłym gadem, niegodnym zaufania który jak upierdzieli to ino roz. Więc dopasowanie było wręcz wspaniałe. - Tego dżentelmena też przygarnę. Albo damę. - To samiec - odparł mu mężczyzna - Biorę. - powiedział tylko Glom, nie potrzebując niczego więcej. Będzie musiał tylko nauczyć węża żeby akurat jego nie dziabał przypadkiem, kiedy jednak wziął stworzonko na ręce, zdał sobie sprawę że zwierzak nawet nie próbuje. Najwyraźniej rozważnie uznał, że Marcus jest zdecydowanie za długi, żeby mógł go zmieścić w swoim wężowym jestestwie i że zeżarcie go nie ma najmniejszego sensu. Ślizgon podniósł żmiję na wysokość swojego wzroku i odniósł wrażenie że stworzonko spotulniało. Instynkt? Prawdopodobnie, zresztą kto go tam wie, węże są dziwne. - Od dziś nosisz miano Shuzo. Nie próbuj wyrazić aprobaty wbijając mi swoje kły. Tym razem to nie będzie urocze. - powiedział do stworzenia, nie będąc pewnym czy go rozumie. Wątpił w to szczerze, bowiem do wężoustych nie należał. Chyba. Chwilę później wąż postanowił zadekować się w wewnętrznej kieszeni płaszcza Gloma. Niech sobie tam siedzi, kiedyś nauczy go przesiadywać w rękawie i zatruwać wszystkich których nie lubi. O ile gad pojmie tą naukę, kto go tam wie. - Pragniesz czegoś jeszcze? - zwrócił się do Nemesis. Jeśli nie to chyba nadeszła pora by opuszczać "cyrk".
Nemesis Sigita
Temat: Re: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu. Sob 30 Cze 2018, 17:48
- A więc Voldriel. Witaj jeszcze raz, Voldrielu. - powiedziała, podnosząc drugą rękę, by przesunąć po piórach kruka. Pozwolił na to, ale na "do widzenia" udziobał ją w palec do krwi. Zwierzę z charakterkiem, tego brakowało Nemesis. Szczególnie, gdy przypomniała sobie Krakena, który średnio raz w miesiącu był przerażony tym, że sam sobie nadepnął na odnóże. Obserwowała jak Marcus przygląda się wężom i przypomniała sobie co mówił o anakondzie. Na szczęście on też postanowił zrezygnować ze zbyt dużego zwierzęcia na rzecz mniejszego, którego nie unieszkodliwią lub nie skonfiskują przy pierwszej lepszej okazji. Żmija zygzakowata faktycznie pasowała idealnie do Ślizgona, choć Nem trochę się jej obawiała ze względu na jad. Najwyraźniej z jej znajomym się dogadała w tempie ekspresowym, ale miała uzasadnione wątpliwości czy w jej przypadku będzie tak samo. Zaraz, znajomym? Nie byli do końca znajomymi, raczej...przyjaciółmi? Nie, to też nie do końca to. Chodziło tutaj głównie o seks. I szacunek, prawda? Poza tym - Shuzo? Dziwne imię, będzie musiała zapytać go skąd taki pomysł. Brzmiało orientalnie, być może Marcus interesował się kulturą dalekiego wschodu i nie wiedziała o tym do tej pory? W sumie dalej nie wiedziała zbyt wiele na temat jego zainteresowań, historii. Mieli w ten sposób czystą kartę, gdyż ona również nie zdradzała na swój temat zbyt wiele. A co jeśli będzie chciała mu sprawić prezent? Tak, może jeszcze upleć wianek z kwiatów i zaparz herbatki, Sigita. Nie wymyślaj taki durnych scenariuszy. Kiedy Glom zwrócił się do niej, właśnie kończyła zawiązywać bandaż na palcu, a Voldriel czasem zerkał na to, niesamowicie z siebie dumny. Zaczynała rozumieć czemu jest wredną mendą, ale dalej podobała jej się perspektywa posiadania takiego towarzysza. Kruk i nekromanta to bardzo oklepany duet, ale co poradzić. Ośmiornica to kiepski pupil, a wielka kałamarnica w jeziorze jest mało towarzyska, co bardzo smuciło Ślizgonkę. - Nie, to już wszystko. - odpowiedziała, po czym pożegnali się z właścicielem cyrku i opuścili jego skromny lokal. Z ulgą zanotowała, że Voldriel nie wykorzystał pierwszej okazji do opuszczenia jej ramienia, by odlecieć w siną dal bez zamiaru powrotu. Kiedy przechodzili obok pamiętnej uliczki przesunęła palcami po wierzchu dłoni Marcusa, by chwilę potem zahaczyć o jego spodnie bardzo, za bardzo blisko krocza. - Pamiętasz jak mnie tutaj brałeś? Chyba zapragnęłam, byś mi odświeżył parę wspomnień, gdy wrócimy do dormitorium. Lubię czuć twój morderczy instynkt...głęboko. - wyszeptała mu do ucha, muskając je ustami. Posłała mu perwersyjne spojrzenie, przesuwając jego własną dłoń pod materiał jej sukienki. Następnie odwróciła się jak gdyby nigdy nic i zaczęła iść w stronę tajnego przejścia, którym tu przyszli. Koniec wspomnienia
Sponsored content
Temat: Re: Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu.
Co jest duże, niebezpieczne, ale masz ochotę to przytulić? Kolejny punkt regulaminu.