|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz Gry
| Temat: Bal Zimowy Sob 26 Gru 2015, 23:59 | |
| - Cytat :
- Każdy, kto przybył do Wielkiej Sali w tym dniu, mógł oniemieć z zachwytu! Pomieszczenie nie przypominało ani trochę sali, w której spożywano posiłki. Ściany i posadzka przypominały wykute z lodu bryły, ozdobione szronem, aby za wiele nie odbijały. Szron przybierał wszystkie kształty, jakie tylko można było sobie wymarzyć, a i tak co pół godziny obrazki się zmieniały. Zamiast świec w powietrzu lewitowały ogromne sople, które płonęły jasnym, chociaż zimnym światłem. Długie stoły zostały zastąpione przez małe stoliczki na parę osób. Każdy stół i krzesło było okryte skrzącą się, przypominającą wodę w dotyku tkaninę. Przy każdym siedzisku czekała srebrna zastawa i kryształowe kieliszki. Aby cokolwiek zjeść lub zamówić, należało zaczepić któregoś ze skrzatów, którzy udrapowali swoje serwety na fartuszki i krawaty. Przy ścianach stały lodowe rzeźby, które co jakiś czas zmieniały ułożenie. Raz stały, raz siedziały, a niekiedy wisiały w powietrzu. Z drugiej strony sali stał podest z instrumentami, a muzycy przygotowywali się do występu. Mieli zamiar grać aż do rana. Magiczny sufit przedstawiał bezchmurne, nocne niebo z milionem gwiazd. Co chwila przez przekątną przelatywał deszcz meteorytów. Gdzieś we wschodniej części migotała radośnie zorza polarna, tak rzadka w tych okolicach.
~*~*~ Parę formalności: -Obowiązuje BILOKACJA.-Nie ma żadnych kolejek ani limitów postów, piszecie w obrębie swoich współtowarzyszy rozmów/tańców/kłótni i nie musicie się odnosić do wszystkich ludzi na sali. -Aby ułatwić rozeznanie, jeśli do kogoś się jednak zwracacie albo obgadujecie, podkreślcie imię. -Przychodzicie i wychodzicie kiedy chcecie. -Proponuję aktywny udział, gdyż co jakiś czas będę pisać posta MG z konkursami i nagrodami. -Udział w konkursach jest nieobowiązkowy, ale jak już bierzecie udział, oznaczajcie wyraźnie Wasze działania i zwroty do postaci prowadzonych przez MG. -Czasem MG będzie wcielał się w anonimowe postacie, aby porwać kogoś do tańca. Nie ma podpierania ścian! -Szykujcie się na odpis MG w okolicach 29/30.12.2015 r. -Fabularny czas to 10.12.1977!-Bawcie się dobrze! |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 00:37 | |
| Nie dało się ukryć, że Chantal należała do grona osób dających się ponieść emocjom, ale nigdy nie traciła ona samokontroli z powodu jakiegoś szkolnego balu. Oczywiście przygotowania mogły bywać nerwowe, ale samo wybicie godziny balu nigdy. Aż do teraz. I wszystko z powodu pewnego Rosjanina. Specjalnie na tę okazję wynalazła na Pokątnej cudowną sukienkę, do której idealnie pasowałaby spinka. Spinka, która znajdowała się obecnie w posiadaniu Felixa. Jak dotąd była pewna, że przyniesie ją na dniach, ale kiedy w dniu balu w południe nie miała ozdoby w rękach, zaczęła się denerwować. Im bliżej umówionej godziny, tym bardziej Chantal się denerwowała. Wręcz irytowała, przez co jej włosy przybrały niebezpieczny kolor czerwieni. Wyrzucała wszystkich z gabinetu, starając się przygotować. Relaksująca kąpiel w oparach bzu i agrestu ukoiła jej nerwy, a przyjemny w dotyku materiał sukni opływał jej ciało. Stopy przyodziała w niezbyt wysokie szpilki. Idealna wysokość, która nadawała się do ewentualnych tańców. Delikatny wisiorek z lazurytem, który kupiła kiedyś na jednej z magicznych ulic miał być kompletem dla wiekowej spinki, której nadal nie miała. Nie chcąc tracić rezonu kobieta stanęła przed lustrem i spowodowała, że jej gęste loki zamieniły się w miękkie fale. Chciała je spiąć nad uchem, ale wyraźnie Feliks grał z nią w jakąś dziwną grę i albo zapomniał albo ma zamiar pojawić się dokładnie o umówionej godzinie. I co wtedy? Odesłać go z niczym? A może zabrać ze sobą? To nie było za szybko? Na pewno zaczęłyby się plotki... Nie dane jednak było Chantal nadal o tym rozmyślać, bo wybiła osiemnasta pięćdziesiąt pięć. Wyszła z gabinetu i skierowała się do sali wejściowej. Stała niedaleko wejścia, witając milcząco, ledwie skinieniem głowy uczniów, którzy napływali do sali. Jej czarne włosy nabierały już złowrogich, czerwonych błysków na falach. Gdzie on się podziewa? |
| | | Regulus Black
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 11:54 | |
| Zaprosił Reginę, wsunął eleganckie buty, narzucił szatę wyjściową, zaczesał włosy i skropił się jakimiś perfumami, otrzymanymi od jakiejś ciotki na poprzednią gwiazdkę. Poczynił naprawdę staranne przygotowania do tego, by pojawić się na balu, wyglądać nienagannie, utrzeć nosa Syriuszowi a nawet - dobrze się bawić. W Wielkiej Sali pojawił się jako jeden z pierwszych, gdyż zawsze wszędzie to on czekał na innych, nigdy nikt nie czekał na niego. Omiótł spojrzeniem wystrojoną i specjalnie przygotowaną na dzisiejszy wieczór jadalnię i z cichym westchnieniem przystanął gdzieś w okolicach stołów z przystawkami, by z tego miejsca móc obserwować zarówno przebywających w sali jak i wchodzących do niej. Ten zimowy bal był bliźniaczo podobny do wszystkich poprzednich, jednak Regulus w tym roku wyjątkowo postanowił nie podpierać ścian patrząc pogardliwie na wszystkich obecnych. Postanowił za to zorganizować sobie towarzyszkę niedoli i choć raz przełamać niechęć do imprez zorganizowanych. Podciągnął rękawy, poprawił kołnierz szaty i sięgnął po pierwsze tego wieczoru lukrowane ciasteczko, w oczekiwaniu na pannę Rabe. |
| | | Alec Haldane
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 12:20 | |
| Nie spodziewał się, że zgoda panny Guardi sprawi mu tyle radości. Zaproszenie wystosowane naprędce zaraz po tym, gdy dowiedział się o balu - a przecież miał od kogo się do wiedzieć, bo po szkolnych korytarzach spacerowała choćby znana mu Akira czy osobista kuzynka, Mairead - miało pełne prawo spotkać się z odmową. Bo na ostatnią chwilę, bo mógł nie zdążyć czy, przede wszystkim - bo po ostatnim spotkaniu mogła po prostu nie chcieć się z nim widzieć. Nie, żeby poprzednio coś złego, ale wiecie, trochę jej nie upilnował i wyszło jak wyszło. Ale zgodziła się, na widok czego piegowate lico Haldane'a rozjaśniło się szerokim uśmiechem. Biorąc pod uwagę, że od wspomnianego już, zaczętego w Miodowym Królestwie a zakończonego w rodzinnej posiadłości Aleca wieczoru panna Alice gościła w myślach rudzielca niemal nieprzyzwoicie często, nie mógł się nie ucieszyć. W takich okolicznościach nieprawdopodobnym było też, by stawiając się w umówionym miejscu - na hogwarckim parterze, nieopodal prowadzących na Wielką Salę wrót - nie spoglądał na szkolne schody z rosną niecierpliwością i pewnym niepokojem. Nie, żeby bał się, że Guardi po drodze się zabije (choć to w sumie nie było aż tak nieprawdopodobne), co po prostu... Wiecie, on ją zawsze widywał w wersji na co dzień, jak zresztą ona jego. Ale teraz miał być bal, naprawdę magiczna, szykowna okoliczność. Alec, jak przystało na dziedzica, odstroił się więc w klasyczny, czarny smoking, Alice zaś... Była piękna sama w sobie i właśnie dlatego Haldane się obawiał. Bo na pewno będzie wyglądała jeszcze cudowniej, a teraz, na trzeźwo, w głowie piegusa ponownie zagościł cichy głosik sumienia, że nie powinien. Bo przyjaciółka siostry i takie tam. Stalo się jednak, panna Guardi była zaproszona, Haldane czekał więc na nią grzecznie, co i raz zerkając tylko ku schodom. Wciskając dłonie do kieszeni spodni trzymał się nieco na uboczu, z dala od kolejnych fal uczniów i nauczycieli, zainteresowany tylko tą jedną, która niebawem miała do niego dołączyć. Popełniasz błąd, kolego, raczyło przypomnieć mu sumienie, Alec jednak nie mógł nie zripostować tego stwierdzeniem, że nawet jeśli, to błąd ten będzie nad wyraz przyjemny, taki, który mógłby powtarzać jeszcze kilkukrotnie. |
| | | Regina Rabe
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 12:31 | |
| Regina nigdy nie odpuszczała sobie wyjść na takie imprezy. Przecież to kolejna okazja do pokazania swej osoby, pokazania, że wcale nie jest taką szarą osóbkę, którą można omijać wzrokiem. A że bal zimowy był jednym z jej ulubionych bali musiała pokazać, że błyszczy. Tak jak jej sukienka, która od kilku dni wisiała na wieszaku w jej wąskiej szafie. Długo zastanawiała się czy aby ta kreacja zakryje wszystkie niedoskonałości na jej ciele, zwłaszcza, że odsłaniała wiele. Jednak na szczęście plecy zostały zakryte i dostrzeżenie blizn stało się niemożliwe. Włosy natomiast falami opadały na jej ramiona, bo nie lubiła ich spiętych. Zawsze uważała, że w rozpuszczonych wyglądała lepiej, może nieco bardziej dziewczęco. Nie ozdobiła ich niczym, one same w sobie były ozdobą. Wiśniowa pomadka na ustach była jedynym mocniejszym akcentem w jej całym wyglądzie, coś musiało kontrastować z wszechobecną bielą. Skórę zaś oprószyła mgiełką o zapachu jaśminu i pomarańczy. Taki świąteczny akcent. Czy się stresowała? Może trochę. Regulus był przystojnym młodzieńcem a niektóre dziewczyny zwykły o nim rozmawiać kiedy ten zjawiał się na horyzoncie. Także laski mogą być trochę zazdrosne, a Reginie to się nawet podobało. Weszła do sali na nieszczęście nie w sam środek wielkiej imprezy ale jak się okazało jako jedna z pierwszych. Odrzuciła lekko włosy chcąc rozglądnąć się po pozostałych wyszukując wzrokiem swego partnera. Jak się okaże, że była przed nim to koniec. Falstart. Jednak nie. Stał tam przy przekąskach przez co uśmiech rozjaśnił jej lica i wolnym krokiem podeszła do niego i nieco niewinnie się przywitała. - Hej przystojniaku.
Ostatnio zmieniony przez Regina Rabe dnia Nie 27 Gru 2015, 13:06, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Audrey Faulkner
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 12:44 | |
| Lubiła bale, co nie znaczyło, że na każdym musiała wyglądać jak milion dolarów. Po jednym, krótkim wieczorze spędzonym na dobieraniu sukienki i makijażu doszła do wniosku, że Bal Zimowy, na który zresztą wybierała się sama, bez towarzystwa podobno niezbędnego męskiego ramienia, nie jest okazją do wystrojenia się. Oczywiście, musiała wyglądać ładnie - Faulkner zawsze dbała o to, by wyglądać interesująco, by nie niknąć w tłumie, ale też nie wychodzić zanadto przed szereg - ale niekoniecznie tak, by ociekać seksem. Oczywiście, można by założyć, że akurat dziś powinna postarać się wyjątkowo - bo Enzo, bo Jasmine, bo może warto jednak zawalczyć o tego, którego przedtem odtrąciła - Audrey jednak nie rozumowała w taki sposób. Nie zamierzała z nikim rywalizować, nie planowała wcinać się w żadną relację. Tak naprawdę szła się po prostu dobrze bawić, a do tego nie potrzebowała prezentować się nie-wiadomo-jak. Teraz więc, wchodząc do gotowej już, przystrojonej Wielkiej Sali wyglądała... blado. Już na tle obecnych kilku uczennic wyróżniała się prostotą i brakiem większego szyku stroju, a potem miało być pewnie jeszcze gorzej. Spodziewała się setek eleganckich, mniej lub bardziej drogich kreacji, tysięcy drobnych kamieni szlachetnych błyszczących z pierścionków, bransoletek i naszyjników, całego wodospadu karmazynu na dziewczęcych wargach. W takim zestawieniu panna Faulkner wyglądać miała raczej neutralnie. Względnie prosta, granatowa sukienka - obowiązkowo z długimi rękawami, by zakryć blizny na ramionach - do tego tylko jeden, długi, srebrny wisior i srebrna kopertówka, na stópkach zaś niezbyt wysokie, urocze, również granatowe szpilki. Makijaż też niezbyt okazały, ot - karminowe usta i delikatny cień na powiekach. I tyle. Nic szczególnego. Czuła się jednak doskonale. Rozglądając się po względnie pustej jeszcze sali odetchnęła cicho i uśmiechnęła się mimowolnie. Lubiła bale, naprawdę je lubiła. Nie, żeby na tylu ich bywała - mogła żyć pod opieką zamożnych van Lyndenów, nie była jednak rozpuszczonym dzieckiem arystokracji - ale może właśnie dlatego wciąż tak ją cieszyły. Dlatego, że nie zdążyły się jeszcze znudzić. |
| | | Regulus Black
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 13:48 | |
| Dlaczego nagle postanowił walczyć ze swoją niechęcią do takich imprez? Sam nie był do końca pewny. Po prostu pewnego dnia obudził się, odsunął bladozielone zasłony swojego łóżka i stwierdził, że dlaczego by właściwie nie pójść? Dlaczego chociaż raz nie pokazać swojej osoby na czymś tak prozaicznym jak bal zimowy? Cóż, rodzice z pewnością pękną z dumy gdy dowiedzą się o decyzji ich ukochanego syna, toteż nie omieszkał wysłać im zdjęcia po tym wszystkim. Zdjęcia, które najpewniej sobie na tym balu z Reginą zrobi. Zagryzał właśnie ciastko, uważając, by przypadkiem nie nakruszyć i nie uwalić się lukrem spływającym z wypieków, gdy usłyszał pierwsze takty muzyki, zachęcającej uczniów do pośpiechu, by opuścili kanwy swoich sypialni, by dziewczyny przestały przeglądać się w lustrach, by odłożyły puder i tusz i by wszyscy już zgromadzili się w Wielkiej Sali. Jego uszu dobiegło okropne rzępolenie, na które mimowolnie się skrzywił, czując, że zaczyna żałować swojej decyzji o przyjściu na ten bal. Sekundę później usłyszał coś jeszcze - powitanie. Odwrócił się w stronę dziewczyny a w jego oku pojawił się błysk podziwu. Regina była piękna. To był naprawdę dobry pomysł, by zaprosić właśnie ją. Dzięki temu, że się zgodziła mógł teraz podziwiać jej sylwetkę w pełnej krasie, ciesząc oko idealnie dobraną sukienką i włosami dziewczyny, opadającymi falami na jej plecy. - Witam nieznajoma - kąciki ust wykrzywił w lekkim uśmiechu, mającym dać wyraz jego zadowoleniu. Ułożył dłoń u dołu pleców dziewczyny tam, gdzie jeszcze przyzwoitość nie biła na alarm i przyciągnął ją nieco do siebie. - Bardzo się cieszę, że uczyniłaś mi ten zaszczyt i przyjęłaś moje zaproszenie - powiedział niezbyt głośno, ale na tyle wyraźnie, by ślizgonka bez problemu zrozumiała sens wypowiadanych przez Blacka słów. - Trochę się bałem, że dasz mi kosza - skłamał gładko. |
| | | Gość
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 14:00 | |
| Proszę państwa. I nadszedł on. Victor Van Vuuren. Wielki sportowiec i jeszcze większy skandalista. Człowiek o wielkim portfelu i jeszcze większym skarbie w spodniach. Lubujący się w alkoholach i kobietach. Szczerzący się swym idealnym zgryzem gdzie tylko popadnie w głębi obmyślając mroczny plan jak się dostać do Czarnego Pana. Szata wyjściowa zawsze dobrze na nim leżała. Jednak nie robił z siebie błazna i nie obwieszał się nie wiadomo czym. Na balu to zawsze kobiety miały być gwiazdami a on jest tylko ładnym dodatkiem do swojej uroczej partnerki. Tym razem było bardzo podobnie, zwłaszcza, że dzisiejsza dama u jego boku to wyjątkowa kobieta z którą znał się szmat czasu. Razem z Thadeussem nie raz odwiedzali jej Dom Nocy. Ha, jednak nie po to żeby zabawiać się z byle jaką panną. Victor zawsze lubił patrzeć i podziwiać, a na wdziękach kobiet znał się jak mało kto. Kupił jakiś bukiet kwiatów pasujący do sukienki pani Romulus. Oprócz bukietu w szacie ukrył wysokoprocentowy trunek, który uświetnić miał ich wieczór. No przecież na trzeźwo się nie będą bawić. Aż tacy starzy nie są żeby się ograniczać. Nie wszedł do sali, czekał przed w umówionym miejscu witając uśmiechem przybyłych gości. Rozmach to niektórzy mieli, trzeba było im to przyznać. Dziewczęta co to ledwo 16 lat pokończyły wyglądały jak milion dolarów a seksem ociekały jeszcze bardziej, szczęśliwce z tych naszych młodych paniczów, zapewne wiele tajemniczych zakamarków w tym zamku będzie zajęte przez napalone parki. Sam się aż uśmiechnął, bo pamiętał te czasy kiedy sam był w ich wieku. Cóż, Van Vuuren do grzecznych chłopców nie należał nigdy. Podczas oczekiwania na piękną profesor Wróżbiarstwa ciekawiła go jeszcze jedna rzecz. Czy Riaan przyjdzie ze swą przyszłą narzeczoną czy może na przekór ojcu pójdzie z inną albo wcale się nie pojawi. Zapewne opcja nr 3 jest najbardziej prawdopodobna, ale młody bardzo lubił zaskakiwać toteż przepowiadanie co się wydarzy było bezsensowne. Byleby siary ojcu nie narobił. Tak sobie stał i stał aż przybyła inna piękna przedstawicielka kadry szkolnej. - Chantal! Ma miła! Chcesz złamać serce kilku chłopcom? - zapytał zawadiacko przyglądając się Smoczycy.
Ostatnio zmieniony przez Victor van Vuuren dnia Nie 27 Gru 2015, 14:53, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Melanie Moore
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 14:46 | |
| Nie zależało jej, ale też nie mogła przegapić takiej okazji. Bal zimowy dopełniający tylko wielką sympatię Melanie do tej pory roku. Co prawda szła sama, ale to nie stanowiło żadnej przeszkody by dobrze się bawić, przecież nie chodzi o to, aby pokazać się z osobą towarzyszącą i czy jego krawat pasuje do sukienki dziewczyny czy tam odwrotnie. W tym momencie cieszyła się ze spędzenia czasu w grupie, całym Hogwartem niemalże oraz całą zgrają Puchonów, chociaż ostatnimi czasy jakby ich brakowało lub po prostu ona unikała kontaktów latając tu i tam, zapominając o otaczającym ją świecie. Na szczęście to wydarzenie sprowadziło ją na ziemię no i jest. Nie dbała o to by jej strój był wyjątkowy i porażający, to zdecydowanie nie w jej guście. Nawet jak się stara by wyglądać ładnie to i tak wydaje się być skromna, zdecydowanie bardziej odgrywająca szare tło. Właściwie to jej blado-kremowa sukienka tylko podkreślała, charakter Melanie przedstawiony w pełni. Zasłaniająca dużo, ale jednocześnie pokazująca to być może dla niektórych bardzo ważne. Miała ją od dawna i już nawet nie zastanawiała się kupić nową, skoro i tak nie ma potrzeby strojenia się no bo dla kogo? Bardziej jej nawet zależało na dodatkach, srebrne bransoletki oraz prosty, krótki wisiorek. Włosy rozpuszczone, tworzące naturalne fale i delikatny, naturalny makijaż. Wciąż ma w sobie coś z szarej myszki. Postanowiła iść na bal by nie siedzieć w pokoju i potem tylko słuchać wrażeń innych, i ewentualnie próbować głupio się tłumaczyć dlaczego nie poszła. Jak żałować to czegoś co się zrobiło. Wkroczyła do Wielkiej Sali, która powoli się zapełniała. Bardziej niż osoby przybyłe zainteresował ją wystrój, magicznie jak zawsze. Wręcz niesamowicie, uśmiech na jej twarzy się pojawił poczuła niezwykłe zadowolenie z przybycia tutaj. Szykuje się magiczna noc. |
| | | Gość
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 15:15 | |
| Cicho, wręcz niezauważenie wślizgnął się do Wielkiej Sali. Przez chwilę z ciekawością przyglądał się wirującym parom. Coś w tym irracjonalnym zachowaniu wydawało mu się interesujące. Gdzieś w jego znudzonej duszy pojawiła się smętna myśl, że miło było by przez chwilę powirować w tańcu z kimś interesującym u boku. Oczyma wyobraźni nawet widział twarz tej osoby, szybko jednak potrząsnął głową by wyrzucić ze swojej głowy ten irracjonalny pomysł. Rozejrzał się dookoła wszystko wydawało się być przyjemne. Cień żalu już miał się pojawić w jego umyślę, kiedy jakieś lepkie, ciepłe, spocone ramie musnęło jego własną rękę, zimny dreszcz przeszedł go od czubka głowy po palce u stóp. Z obrzydzeniem Richard obejrzał się dookoła, ale nie dostrzegając źródła tego obrzydliwego uczucia, szybko ruszył w stronę miejsc do siedzenia. Usiadł, jego długie ciało zawiesiło się na oparciu, dając odpoczynek zmęczonym mięśniom. Jeszcze raz spojrzał na wirujące pary, w jego głowie ich zachowanie wydawało się pozbawione sensu, wirowali do tylko sobie znanego rytmu, a tak zapomniałam wspomnieć, Richard przybył na to miejsce w formie przyzwoitki, nie zamierzał tańczyć, ruszać się, a nawet wdawać się w rozmowy towarzyskie dlatego też chwilę przed wejściem włożył sobie w uszy parę zatyczek. Cisza była taka przyjemna. W końcu nie dostrzegając nigdzie swojej zguby, wyjął z kieszeni marynarki, obitą w skórą maleńką książeczkę. |
| | | Regina Rabe
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 15:40 | |
| Regina tylko przez chwilę mogła przyjrzeć się dzisiejszemu, niecodziennemu wystrojowi w Wielkiej Sali, który urzekł ją już na wstępie. Jak widać zima niezbyt subtelnie wdarła się do samego centrum tego zamku pozwalając by wszyscy oddali się tej świątecznej atmosferze. Nie od dziś Regina uważała, że to najlepsza pora roku, wszystko pozornie martwe otulone było białym puchem w oczekiwaniu na przebudzenie. Jednak to tylko pozory. Zima miała swój niepowtarzalny urok i wbrew pozorom wcale nie była taka nudna jak niektórzy uważali. Wystrój na sali dawał ku temu wielkie argumenty. Wszystko miało ten magiczny wydźwięk, a błękitne pełne gwiazd sklepienie tylko dopełniało całość utwierdzając przybyłych, ze zima jest cudowna. Ten kto to wymyślił jest geniuszem, bo było idealnie. Do czasu. Gdy Regulus położył dłoń na jej plecach ta zamarła na sekundę lub dwie. Dotknął ją. Przekroczył granicę. Ośmielił się na bliskość, która dla każdego normalnego człowieka była błahostką. Jednak dla niej już taki dotyk był czymś innym. Uspokój się. Chciałaś iść na bal z chłopakiem to teraz musisz się dobrze bawić. On nic nie zrobi, nic nie wie. Tłumaczyła sobie wszystko kończąc to zamarcie delikatnym uśmiechem jako odpowiedź na komentarz Regulusa. Rzeczywiście przyszła tutaj świadomie, na bal a to oznacza tańce. A w tańcu chodzi o bliskość, dotyk i ona musiała przezwyciężyć swą fobię choć na ten jeden wieczór. Przecież nie będzie podpierała ścian, co to to nie. - Dałam kosza innym - skromnie odpowiedziała dłonią sięgając po jakieś ciasteczko, które o dziwo nie było tworem jej ojczulka. Tym samym nie mogła sobie odmówić przyjemności wynikającej z kosztowania go i stwierdzenia, że skrzaty są genialne jeżeli chodzi o wypieki. - Napijmy się, w gardle mi zaschło a na trzeźwo nie potrafię tańczyć - wyznała szczerze rozglądając się za jakimś skrzatem coby przyniósł im mógł po kieliszku wina czy tam szampana- No chyba, że pozostaje nam tylko bezalkoholowy soczek - dodała, bo przecież byli w szkole a tutejszych zwyczajów jeżeli chodzi o takie imprezy jeszcze nie znała. We Francji wino podawane było jako dodatek do obiadu a na takich imprezach uczniowie wcale nie chodzili nawaleni jakby się mogło wydawać. No chyba, że w między czasie zdążyli uciec z Balu w mniej tłoczne miejsce gdzie mocniejsze wersje piwa kremowego lały się strumieniami. Zapewne w Hogwarcie było podobnie. |
| | | Alice Guardi
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 15:47 | |
| Kto by się spodziewał, że zostanie zaproszona na bal i nie będzie to propozycja od żadnego ucznia? Nie myślała kompletnie o balu, bo kto by wolał iść na tańce zamiast obserwować niezwykły deszcz meteorytów? Najwyraźniej wszyscy. Nie myślała nawet o tym, że Alec będzie pamiętał o obietnicy, więc kiedy tylko dostała pergamin, pierwsze co zrobiła to rozlała na niego herbatkę. Na szczęście praktyka z takimi zdarzeniami pozwoliła jej szybko pozbyć się mokrej plany i przeczytać treść na nowo. Nie pamiętała, co się wydarzyło w ten wieczór u niego... nie, wróć. Pamiętała, aż do tańca. Potem wszystko się rozmywało w jej pamięci. Kaca jakiego wtedy miała pamiętała do teraz i aż się wzdrygnęła na samo wspomnienie. Alice zabiło serduszko mocniej, gdy pomyślała o balu. Z Alecem. Ale co z Leslie? Powinna jej to napisać? Może nie powinna z nim iść? Swoją drogą to tylko bal. Nic takiego. On i tak nigdy nie był nią zainteresowany. Ona się przecież z niego wyleczyła. Był po prostu miły, że ją zaprosił. Myślała o tym balu cały czas, ale kiedy miała raptem godzinę do wyjścia, zaczytała się w nowej książce. Dopiero uporczywe miauczenie Filemona spowodowały, że spojrzała na zegar i wstała gwałtownie, przewracając przy tym krzesło. Syknęła, uderzając się o kant biurka i pobiegła do sypialni ubrać sukienkę. W szafie wisiały dwie sukienki, ale w końcu zdecydowała się na tę po lewej. Włosy tylko lekko przeczesała, ale zawiesiła na szyję długi wisiorek w kształcie srebrnego pióra. Na stopy założyła dla bezpieczeństwa płaskie baleriny i wyszła z gabinetu. Przytrzymywała materiał sukienki aby się nie potknąć i kiedy pojawiła się w zasięgu wzroku Aleca, na policzkach miała lekkie rumieńce, a sukienka i włosy zafalowały z racji wchodzenia z impetem w zakręt. Wzięła głębszy oddech i już powoli zeszła do Aleca. -Cześć. Mam nadzieję, że długo nie czekałeś. -przygładziła włosy. Alec jak zwykle wyglądał przystojnie. Bardzo. |
| | | Gość
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 16:56 | |
| Bal Zimowy! Też coś! Dlaczego Dante tutaj przyszedł? Przecież nikt się go tutaj nie spodziewał, tak samo jak Hiszpańskiej Inkwizycji. Dlaczego nie został w swojej ukochanej bibliotece albo w Sali Nauki? Nawet cieplutkie łóżeczko było o wiele lepszą opcją niż pójście na Bal Zimowy. Przecież i tak będzie podpierał ścianę, bo podepcze Jennę! Mimo wszystko na balu się pojawił. Na sobie miał ciemnoniebieską szatę wyjściową, spod której wystawał biały kołnierzyk koszuli. Włosy miał ułożone bardzo starannie, aż było dziwne, że to Shepard. Chłopak się postarał, jak nigdy. Czyżby nagle stwierdził, że powinien dbać o swoją reputację? Zszedł do schodach, mijając wszystkie zakochane parki, które umówiły się razem na bal. Udawał, że on również kogoś poszukuje. Aktorem był raczej mizernym, tak samo jak poetą. Zasłynął z pijackich przyśpiewek do Jenny Cordiel. Na szczęście było to dawno i nieprawda, i pewnie już wszyscy zdążyli zapomnieć o rykach Sheparda. Przeszedł przez drzwi prowadzące do Wielkiej Sali. Od razu zadarł głowę do góry, aby popodziwiać magiczne sklepienie. Uśmiechnął się szeroko. O. Może z niebem się umówi?
Ostatnio zmieniony przez Dante Shepard dnia Pon 28 Gru 2015, 01:44, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Alec Haldane
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 16:58 | |
| Musiał bardzo się postarać, żeby na widok Alice nie rozdziawić buzi w bardzo nieinteligentnym wyrazie zaskoczenia i zauroczenia. Zaskoczenia, bo sukienka, jaką wybrała panna Guardi nie należała do tych, do jakich Alec był przyzwyczajony w kontekście balów, gali i podobnych imprez. Najpierw matka, a potem kolejne poznawane panny z tak zwanych wyższych sfer przyzwyczajały rudzielca, że jak okazja jest takiej rangi, to w grę wchodzą przede wszystkim suknie długie, czarne bądź karminowe o starannie przemyślanym kroju, takim, który opina wszystko, co opinać powinien, podkreślając to, co warte podkreślenia. Kreacja hogwarckiej stażystki nijak się do tego miała, nie przeszkodziło to jednak temu, by Alec przez dobrą chwilę gapił się po prostu na schodzącą, wciągając głęboko powietrze i jak mantrę powtarzając sobie, że nie może zrobić niczego głupiego. Tak, stało się dokładnie to, czego się obawiał. Nie tylko nie udało mu się podważyć swego niecodziennego, porannego wniosku, jaki nasunął mu się na widok śpiącej Alice, ale wręcz przekonał się, że myśl ta nie była wcale bezpodstawna. Co więcej, w tej chwili w ślad za tamtym stwierdzeniem sprzed kilku dni poszło kolejne, jeszcze bardziej angażujące i w jakiś sposób niepokojące. Mógłbym się z nią ożenić. Nad tym ostatnim nie zastanawiał się jednak, bo zwyczajnie nie miał kiedy. Musiał wziąć się w garść i zachować godnie - w planach mieli przecież całkiem przyjemny, wspólny wieczór i Haldane nie zamierzał niczego w nim popsuć. Na głębsze rozważania przyjdzie jeszcze czas. Kiedyś. Najlepiej jak najpóźniej. - Tylko krótką chwilę, nie przejmuj się - stwierdził więc tymczasem z lekkim uśmiechem, gdy rudowłosa istotka znalazła się już u jego boku. Przyglądając się jej przez moment, ucałował ją wreszcie w policzek i uśmiechnął się szerzej, jednocześnie nadstawiając swe ramię, jeśliby chciała się go chwycić. W końcu bal, tak? A to wymagało odpowiedniej prezencji. - Ślicznie wyglądasz - rzucił kurtuazyjnie, spoglądając kątem oka na swą towarzyszkę. Poprowadził ją bez pośpiechu na Wielką Salę, starając się nie przywiązywać zanadto do tego, że ma ją tak blisko. Jeden wieczór, Haldane. Będziecie się dobrze bawić, ale to jest tylko jeden wieczór. |
| | | Alice Guardi
| Temat: Re: Bal Zimowy Nie 27 Gru 2015, 17:33 | |
| Tylko przez nagły pośpiech Alice nie dojrzała spojrzenia, jakim obdarzył ją Alec. Wolała uważać na swoje stopy, aby się nie potknąć ani nie potargać sukienki. Bardzo ją lubiła, a rzadko miała okazję ją założyć. Tak długo czyściła ją z kociej sierści! Tym razem chciała, by wszystko było idealne. Kiedy w końcu pewnie stanęła przed Aleciem i podniosła głowę, dojrzała jak gustownie się ubrał. I jak mu to pasuje. Młode serduszko zapikało mocno, ale zaraz pojawił się głos, że widać było po ich strojach, kto pochodził z wyższych sfer, a kto z niższych. Nie miała na sobie żadnej wytwornej i drogiej sukni. Zwykła długa, biała sukienka z kwiatami. Na przekór temu, że bal był zimowy i należało przybrać kolory tej śnieżnej pory roku... ale Alice oczywiście musiała łamać stereotypy. Biała sukienka ozdobiona kwiatami jak w środku wiosny na pewno była ekscentryczna, ale w jej stylu. A o to przecież chodziło. Aby być sobą. -To dobrze. -uśmiechnęła się do Aleca i oddała pocałunek w policzek, a coś w środku ją załaskotało. Uwiesiła się ramienia Haldane'a i weszli do sali. -Oh! Dziękuję, jesteś bardzo miły! Nie do końca pasuje to do Twojego...chociaż też wyglądasz świetnie! Ale dziękuję. -uśmiechnęła się szerzej i zaczęła się rozglądać po sali z podziwem. -Ale tu pięknie! Można by jeździć na łyżwach po tej podłodze... ale nie jest prawdziwa. -zrobiła podkówkę. Tym razem podniosła głowę do góry i przyjrzała się niebu. Podniosła łapkę i wskazała palcem jeden z punkcików. -Widzisz tę bardzo jasną? To Syriusz, najjaśniejsza z gwiazd. Należy do gwiazdozbioru Wielkiego Psa. To te gwiazdy. Tu obok jest Mały Pies... a tamte trzy gwiazdy w prostej linii, widzisz? To pas Oriona, to całeeee to sam Orion. Tu obok to byk. Jedna z historii mówi, że Orion wraz ze swoimi psami zabił szarżującego byka, ale sam zginął od ukąszenia skorpiona, dlatego gwiazdozbiór Skorpiona zawsze jest na przeciwnej stronie nieboskłonu... OH! Wybacz mi to rozgadanie. -uśmiechnęła się przepraszająco. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Bal Zimowy | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |