|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Regulus Black
| Temat: Re: Boisko Wto 28 Lip 2015, 23:56 | |
| Fakt, iż twierdzenie, że jednym z przymiotów obrońcy jest tęga sylwetka spopularyzował się stosunkowo szybko, niespecjalnie pozostawiając tezie tej jakąkolwiek lukę na jej obalenie. Było to rzecz jasna niezmiernie krzywdzące, zważywszy choćby na fakt, iż nie kto inny, a drobny-ciałem-acz-wielki-duchem-defensor znakomitej reprezentacji ślizgonów wyczyniał cuda tuż przy obręczach, których dane mu było bronić. I może jego ascetycznebarki nie pokrywały pełni szerokości chronionego obszaru, ale ponadprzeciętną zwinnością nadrabiał pozorne ubytki w muskulaturze, gibkością nie odbiegając dalece od tej przynależnej szukającemu. Kiedy akcja meczu nie toczyła się w bezpośrednim sąsiedztwie ciemnowłosego Ślizgona, ten – z racji niemożności rozwiązywania sudoku - latał spokojnie, wręcz wolno, ostrożnie, czając się jak wąż, by nagle wyskoczyć, rozpędzić się i po serii podniebnych harców złapać kafla, którego zawczasu dojrzał. Potrafił doskonale wyczuć moment i stronę, w którą w przeciągu ułamku sekundy miał zanurkować, by nawet opuszkami palców pochwycić szkarłatną szmaciankę i ze szczerą radością aktywną bardziej wewnętrznie – aniżeli naocznie i swoistym przyzwoleniem dla wyrazów uznania wobec jego umiejętności, przekazać piłkę któremuś ze ścigających Ślizgonów. Mniej więcej tak jak i w danej chwili. Chłopak pozwolił sobie na akt ekspresowej celebracji kolejnej z udanych interwencji i wykonał równie samotny co szybki przerzut kafla z lewej do prawej dłoni i z powrotem. Bezustannie utwierdzany we własnej nieomylności i wybitności, zamaszystym ruchem wznowił grę, przekazując paleczkę Rosierowi. Piłeczkę. Gdyby przypadkiem znalazł się w sytuacji, gdy któryś z oponentów postanowi raz jeszcze przejechać się na próbie zburzenia wizerunku nieomylnego goalkeepera, powtórnie z leniwego wężyka – intelektualisty zamienia się w zieloną smugę, z gracją starającą się wyłapać wszelakie strzały mknące ku bramkom Slytherinu.
|
| | | Samuel Silver
| Temat: Re: Boisko Sro 29 Lip 2015, 12:44 | |
| Czy on wyglądał jak tłuczek? Gilgamesh chyba zapomniał o opanowaniu, jakie było bardzo pożądane podczas rozgrywek. Chcąc uniknac Uderzenia, Pochylił Się Na miotle w weń bok. Jeśli mu się udało, postanowił nie być dłużnym i podlecial do Gila w celu chwycenia go za szatę i zrzucenia tym samym NA MURAWĘ. Jeśli jednak nie uniknął zderzenia z pałka ślizgon a, zachwial się tracąc na chwile orientację. Widząc nadlatujacy tłuczek, wciąż lecąc w pobliżu Skai, zamachnal się i wymierzyl tłuczkiem prosto w Chay, ponownie chcąc ja zwalić z miotly.
Post pisany na t a blecie. ... przepraszam! |
| | | Marlene McKinnon
| Temat: Re: Boisko Sro 29 Lip 2015, 23:12 | |
| Póki co, ten mecz zdecydowanie nie szedł po myśli Krukonów – faule, upadki, fontanny krwi z nosa nikogo dobrze nie nastrajały. Marlene miała to szczęście, by być jedną z osób, na którą jeszcze nie uwziął się żaden Ślizgon. Zauważając obie szukające goniące za zniczem, odbiła tłuczka w Chayenne, życząc sobie w duchu, by roztrzaskał jej miotłę, a wredną żmiję posłał na murawę. Bycie uprzejmym i miłym dla innych niestety kończyło się w momencie, gdy mogli zdobyć punkty dla przeciwnej drużyny. Asekuracyjnie wybrała też taki tor lotu, by odbić ewentualne tłuczki wymierzone w Skai, lub zablokować próby stratowania najmłodszej członkini niebieskiej drużyny. |
| | | Chayenne Montgomery
| Temat: Re: Boisko Czw 30 Lip 2015, 01:59 | |
| Krukoni uwzięli się na Montgomery łącznie ze Skai, która i tak już ledwo (przynajmniej w oczach Chayenne) leciała na tej swojej miotle. Uniosła się nieco wyżej, zrobiła dość szybko rozpoznanie. Gross po raz kolejny posłał tłuczka w kierunku Skai, a Montgomery jak widać miała zostać stracona, bo kolejno dwie osoby postanowiły posłać w jej kierunku tłuczka. Zirytowała się nieco i wystrzeliła w kierunku Skai, aby znaleźć się jak najbliżej niej, skoro tak posyłali te tłuczki w stronę Chayenne to może któryś trafi w swoją szukającą. Przy okazji starała się sama uniknąć tłuczków, lecąc tak, aby w odpowiednim momencie zrobić unik, a gdy była blisko Skai szanse były wyrównane, a i niechcący może szturchnęła krukonkę. Kiedy złoty znicz znów gdzieś jej błysnął wystrzeliła w jego kierunku kontrolując cały czas sytuację. Co jak co, ale dostać to ona nie chciała. Więc skupiała się na dwóch rzeczach na raz. Wolała wyjść cało z tej sytuacji. Skupiła się na wyłapywaniu swojego celi robiąc uniki, aby nie dostać cholernym tłuczkiem.
|
| | | Evan Rosier
| Temat: Re: Boisko Czw 30 Lip 2015, 20:48 | |
| Merberet otrzymała to, o co się wyraźnie prosiła, a kafel znalazł się w jego dłoniach sprawnie i bez większych przeszkód. Śmignął niczym strzała w pole karne drużyny przeciwnej, nie zważając na siedzących mu na ogonie ścigających, jego rzut przestrzelił jednakże o cale i został wychwycony, nim zdążył zdobyć dodatkowe punkty dla Ślizgonów. Nie była to jednakże pierwsza próba ani nie ostatnia, a do sukcesu brakowało niewiele, uśmiechnął się więc chłodno do Shawa, który musiał już powoli dostrzegać, w jak marnym położeniu znajduje się jego skład, po czym zgrabną ósemką wyminął jego pętle i przeleciał obok niego, tak że pęd powietrza wzburzył jego szatę i chlasnął go nią przez moment po twarzy. Rosier nie patrzył już na to jednak, nisko pochylony nad trzonkiem, ze świstem w uszach i spojrzeniem skoncentrowanym na grze, czasem tylko umykającym na kilka zgubnych sekund w kierunku trybun oraz rozsianego na nich wielobarwnego tłumu. Gwizdnął, rozbawiony, gdy młody Black wybronił dziś już czwarty rzut, z nutą zimnej satysfakcji zaobserwował, jak Argent leci na spotkanie z ziemią, a następnie, nie usłyszawszy żadnego gwizdka sędziego, wystrzelił przed siebie, by pochwycić podanie Regulusa wznawiające przerwaną na moment grę. O ile nie przeszkodził mu w tym żaden niebieski zawodnik, złapał mocno czerwoną piłkę i jedną dłonią przygarnął ją do piersi, by utrudnić potencjalne próby wyrwania mu jej z ramion, a potem zanurkował gwałtownie, unikając szarżujących na spotkanie ścigających. Runął w dół, a potem wystrzelił znów ku górze, wykonując powietrzną beczkę, najwyraźniej doskonale bawiąc się podczas tych podniebnych akrobacji i umykania tym czy innym dłoniom tudzież barkom usiłującym sforsować przeszkodę. Z zawrotną prędkością śmignął tuż nad trybunami, wzburzając powietrze i psując co poniektórym misternie ułożone fryzury, ewentualnie okrutnie niszcząc romantyczną atmosferę sprzyjającą romansowaniu, by ostatecznie zaatakować pętle bronione przez Shawa. Dostrzegłszy, że rozpoczął się właśnie wyścig o znicz, zaś zdesperowani porażkami gracze Ravelncawu zaczęli zwracać się powoli ku swojej ostatniej desce ratunku – wyeliminowaniu z gry Chayenne, dał znak wszystkim swoim zawodnikom, by bronili jej skóry za wszelką cenę.
|
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Boisko Pią 31 Lip 2015, 00:06 | |
| Ruszyła do kolejnej akcji, nie chcąc tracić czasu. Pochyliła się nad rączką, by przyspieszyć. Nie spojrzała nawet na lądującą na trawie Argent, jakby był to zaledwie opadający z drzewa liść.Śmignęła obok Rosiera chcąc utrudnić komukolwiek zdobycie kafla od kapitana. Niby przypadkiem przeleciała tuż przed nosem Merberet, aby ta zahamowała. Jasmine nie pozwoli dzisiaj przegrać tego meczu, oj nie.
/pisane z nośnika mobilnego, więc wybaczcie krótkość |
| | | Lucas Shaw
| Temat: Re: Boisko Pią 31 Lip 2015, 00:10 | |
| Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Skai była coraz bardziej ranna i wypatrzyła już znicza. Argent wylądowała właśnie na murawie i tylko silna wolą powstrzymała Lucasa przed zleceniem na dół by samemu się zorientować, co z dziewczyną. pokręcił głową. jeśli skai nie złapie znicza, to po nich. -Brońcie jej! -krzyknął do reszty zawodników. -Wszyscy! Chciał, aby nawet jeden czy dwóch ścigających było w okolicy Skai. Sam przygotował się do obrony bramek. |
| | | Mistrz Gry
| Temat: Re: Boisko Pią 31 Lip 2015, 00:19 | |
| Skai:
Walka o znicza była coraz cięższa! Czuła rozrywający jej duszę ból, ale musiała być dzielna! Przecież liczyła się teraz tylko drużyna. Liczyła na jej wsparcie, bo inaczej będzie na straconej pozycji. Pochyliła się nad rączką by przyspieszyć i zdążyć przed Chayenne. Dalej pilnowała znicza.
Yumi: Ślizgoni grali coraz bardziej brutalnie. Krukonki widziała upadek koleżanki. Wiadome było, że nie wbiją stu osiemdziesięciu punktów, aby wygrać. Yumi postawiła wszystko na jedną kartę. Poleciała do Skai, aby osłaniać ją z drugiej strony i w razie czego przyjąć tłuczka. Lecz zanim to zrobiła z rozpędem wleciala w Chayeene. Miała nadzieję, że ją to spowolni. Skoro oni faulowali, to ona chociaż zrobi to w wielkim stylu! |
| | | Michael Bonner
| Temat: Re: Boisko Pią 31 Lip 2015, 13:03 | |
| Chayenne, z czego cała drużyna zielonych powinna się cieszyć, nie została uderzona tłuczkiem, ale Michael miał nieco mniej szczęścia. Kula wleciała prosto w jego bok, następnie lecąc gdzieś w stronę trybun. "Szlag by to..." - przeklął w myślach, starając się rozmasować bolący bark. Chyba jego nastawienie nie było niezbędne, ale promieniujący ból wpływał w jakimś stopniu na koncentrację. Mimo tego Bonner cieszył się, że szukająca drużyny Ślizgonów jest bezpieczna. On był twardy, mógł zbierać cięgi, byleby tylko Drużyna Węża zdobyła upragnionego znicza i zakończyła zmagania z Ravenclawem widowiskowym zwycięstwem. Nie zamierzał się więc poddawać. Nadal trzymał się blisko Chayenne. Teraz nawet nie dlatego, że taki był plan Rosiera. Chłopak widział bowiem bardzo dokładnie nie jeden, a dwa tłuczki pędzące w kierunku towarzyszki. Krukoni najwyraźniej tracili panowanie nad sobą i desperacko dążyli do wyeliminowania największego zagrożenia w przeciwnym teamie. Mickey nie był pewien czy zdąży odbić oba tłuczki. - Chay, uważaj! - krzyknął więc, starając się skoncentrować przynajmniej na jednej z kul. Mocno złapał swoją pałkę i próbował uderzyć tłuczka z powrotem w stronę drużyny Ravenclawu. Za swój cel zaś objął Skai... może i ta reprezentantka niebieskich była mała, drobna, ale na pewno nie bezbronna. A skoro Krukoni tak perfidnie rzucili się na pannę Montgomery, Bonner nie chciał pozostawać dłużnym. W razie, gdyby jednak dał radę przyfrunąć na czas, zamierzał odbić drugiego z tłuczków w stronę Lucasa, licząc na to, że tym razem jego akcja się powiedzie i że nie oberwie tym samym "mieczem", którym początkowo wojował. Trzeba było przyznać, że w tym meczu nie szło mu najlepiej. Kto wie, może to zbyt długa przerwa od quidditcha... może był rozkojarzony, bo wiedział, że gdzieś tam na trybunach siedzi Tanja i obserwuje jego poczynania na boisku... w każdym razie, to nie był powód do tego, by odrzucić miotłę gdzieś na bok. Mickey musiał po prostu na nowo wczuć się w swoją rolę. Poza tym, nawet, jeśli nie był w tym meczu najsilniejszym ogniwem, nadal był potrzebny. W końcu ostatnim razem skoncentrował na sobie uwagę jednego z krukońskich pałkarzy, a zawsze korzystniejsze było osłabienie jego niż któregoś z graczy punktujących.
|
| | | Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Boisko Sob 01 Sie 2015, 14:58 | |
| I ruszyli. Hogwarcka Wielka Pardubicka rozkręciła się jak karuzela w wesołym miasteczku, tylko brakowało tutaj, charakterystycznych z resztą dla czeskiej gonitwy, koni. Bieg po zwycięstwo w tym krwawym starciu zebrał już swoje pierwsze żniwo. Panna Argent na dobra pożegnała się z tym meczem, oraz prawdopodobnie z paroma kolejnymi. Kiedy jej towarzysze nadal zażarcie walczyli ta mogła już tylko kibicować im z leżanki oraz znad ramienia Poppy, która opatrywała jej paskudnie złamany prawy bark i w podobny sposób uszkodzone kilka żeber. W międzyczasie, kilkanaście metrów wyżej po niebiosach szybował Gross. Wymachując swoją dorodną pałką próbował faulować Samuela ale nie zrobiło to na Silverze najmniejszego wrażenia, chociażby przez to, że Gilgamesh najnormalniej w świecie w niego nie trafił. Młody, krukoński Łoś o pokaźnym wzroście wykazał się prawdziwą gracją godną sarny! Próbował nawet w odwecie zepchnąć Grossenhorga z miotły, prosto na murawę, jednak nie udało mu się. Gilgamesh nie miał tego dnia szczęścia, tak samo tłuczek, którym chciał przygrzmocić Skai, minął cel. Czy to dzięki celności (a raczej jej braku) Gilgamesha, czy to przez popisową osłonę wykonaną przez Marlene oraz Yumi. Proponujemy zakup okularów, Książę! A dziewczętom gratulujemy refleksu! Regulus krążył radośnie dookoła bramek, znudzony wręcz brakiem ataku ze strony drużyny domu Kruka. Jeszcze parę takich rundek i zakręci mu się w głowie, więc radzimy atakować, Krukoni! Samuel oraz Marlene zdecydowali się na ofensywę. Duet posłał dwa tłuczki w stronę Czaj, ale bezskutecznie. Ślizgońska szukająca w pięknym stylu uniknęła nie tylko dwóch piłek lecących w jej stronę szybciej, niż wizja dorosłości i przerażającej odpowiedzialności, ale także Yumi chcącej sfaulować Montgomery przez wlecenie na nią na miotle. Ślizgońska poszukiwaczka znicza nadal dzielnie rozgląda się za nim po polu walki gry. Popisy kapitana ślizgonów niewiele mu pomogły, a taniec bojowy wykręcony na miotle przyniósł mizerne efekty, bo Evan Rosier chybił, nie trafiając w ani jedną z obręczy. Jasmine Vane podjęła bohaterską (i nie udaną z resztą) próbę zatrzymania Yumi, ale na szczęscie nie było żadnej potrzeby by bronić Rosiera przed natrętnymi Krukonami, którzy postanowili bawić się gdzieś indziej, np. posyłajać nietrafione tłuczki w stronę Czaj, licząc na to, że krukoński kapitan da sobie radę sam. Skai mimo, że osłaniania przez dwie koleżanki - Yumi i Marlene, nadal zachowywała czujnośc. Uniknęła w popisowym stylu tłuczka Micheala pomimo wcześniej doznanych urazów. Dzięki pracy zespołowej serwowanej przez zespół Krukonów wysunęła się na prowadzenie w wyścigu o zachowanie zdrowia i życia. Jednak jeśli chodziło o polowanie na znicz - prowadzi Czaj. Aiden i Lloyd byli jacyś tacy nieco nieobecni, ale nie przeszkadzało im to w zażartej walce o zwycięstwo. Razem przelecieli fragment boiska i nawet nie spadli z mioteł, a w przypadku tego meczu było to niemałe osiągnięcie. Przy kaflu zostaje Lucas.
Ataki tłuczkiem (osoby na zielono oberwały): Gross (1) (9+1+2=12) vs. Skai (2) (4+1+2=7) osłona Marlene (3) (10+6+2=18) i Yumi (4)(5+7+2=14) Samuel (5) (8+1+2=11) vs. Chay (6) (10+5+2=17) osłona Michaela (7)(7+10+2=19) Marlene (8) (10+7+2=19) vs. Chay (9) (10+10+2=22) osłona Michaela (7)(7+4+2=13) Michael (11) (7+3+2=12) vs. Skai (12) (4+9+2=15) osłona Marlene (3) (10+8+2=20) i Yumi (4)(5+3+2=10) Michael (15) (7+6+2=15) vs. Lucas (16) (8+8+2=18)
Próby przejęcia kafla:
Faule (osoby zaznaczone na czerwono oberwały): Gross (17) (9+2+2=13) vs. Samuel (18) (8+3+2=13) Samuel (19) (8+4+2=14) vs. Gross (20)(9+3+2=14) Yumi (21) (5+4=9) vs. Chay (22) (10+2+2=14)
Zagrywki: Jas (23) (5+1=6) vs. Yumi (24) (5+1+2=8)
Rzuty: Evan (25) (8+3+2=13) vs. Lucas (26) (8+5+2=16) osłona Evana przez Jas (27) [5+3+2=10]
Szukający: Ravenclaw (28) (1+8-4=5) Slytherin (29) (2+4=6)
Ravenclaw - 0 Slytherin - 20
Ostatnio zmieniony przez Mistrzyni Proxy dnia Sob 01 Sie 2015, 16:06, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Boisko Sob 01 Sie 2015, 14:58 | |
| |
| | | Lucas Shaw
| Temat: Re: Boisko Pon 03 Sie 2015, 23:46 | |
| Odzyskał wolę walki i dobry humor. Przestał zwracać uwagę na to, co komentuje jego była dziewczyna i jak wygląda doping na trybunach. Oczywiście wiedział, że sprawa wygląda nader poważnie i nie może się bezkarnie uśmiechać i mieć pewność wygranej. Nie miał jej. Obserwował uważnie boisko i co chwila spoglądał na Skai i jej poczynania. Ulżyło mu, gdy dojrzał, że poradziła sobie w tej chwili z tłuczkami i faulami. Zaczęła się gonitwa za zniczem. Ciekawe, jak długo potrwa... Tym razem pojawił się Evan, a wcześniej doszło do Lucasa, że stracili Katerine. Rzucił się do pętli i niezwykle mocno podał piłkę do Gallaghera, który jawił się gdzieś w połowie boiska. |
| | | Evan Rosier
| Temat: Re: Boisko Wto 04 Sie 2015, 20:25 | |
| Nie czekał, nie ociągał się ani nie tracił energii na koncentrowanie się na nieudanym podejściu, jak to bywa w meczach, pewnie nie ostatnim, a chociaż zgrzytnął zębami i zmielił w gębie przekleństwo, nigdy przecież nie tolerował sytuacji, w których coś szło nie po jego myśli, to od razu niemalże przeszedł do działania, zdecydowany narzucić konkretne tempo rozgrywce. Gdy tylko Shaw wykonał gest sugerujący, że będzie podawał do Gallaghera, bo i specjalnie się z tym nie krył, Evan nie bacząc na innych zawodników, pomknął w ślad za przewidywanym lotem piłki i wyrósł tuż przed Aidenem, usiłując ją przechwycić. Jeśli misja ta zakończyła się sukcesem, natychmiast zaszarżował też z powrotem w kierunku trzech pętli Krukonów i pozorując podanie do Lloyda, zręcznie przerzucił kafla nad jego ramieniem i odbił go z drugiej strony w kierunku prawej obręczy. Niebiescy, przerażeni widać niekorzystnym wynikiem spotkania, na tyle skupili się na ślizgońskiej szukającej, że nawet ścigający ich drużyny zapomnieli na czym polega ich pozycja i skoncentrowali się na próbach faulowania Chayenne. Zażarci obrońcy Ravenclawu prawdopodobnie powinni w tym momencie ugryźć się w język, bo za minutę lub dwie może okazać się, że nawet Shaw opuści pozycję i postanowi roztrzaskać dziewczynie głowę. — Osłaniajcie Montgomery, zanim ci idioci zmiotą ją z miotły — syknął przez zęby do własnych zawodników, jeden Bonner zaczynał bowiem nie wystarczać w obliczu tak zmasowanych ataków. Skoro wypracowali sobie odpowiednią przewagę nad Krukonami, należało wszak utrzymać ją jak najdłużej. Sam zaś zawrócił ostro miotłę i śmignął w kierunku Skai, ze złośliwym uśmiechem wyrastając tuż przed nią i zagradzając jej drogę, co powinno zmusić ją do gwałtownej zmiany kursu i utraty kilku cennych sekund. O ile zdoła wyhamować, rzecz jasna. |
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Boisko Sro 05 Sie 2015, 17:35 | |
| Grossowi bardzo nie podobało się to co się dzieje na boisku, do pewnego momentu - zauważył mianowicie że Rosier podjął pewien manewr utrudniający szukającej Krukonów spokojne poruszanie się. Uznał że to dobry moment na wykazanie się drobnymi umiejętnościami kooperacji, a co za tym idzie, pokazaniem światu że poza faulowaniem, drużyna Ślizgonów potrafi również faulować synchronicznie. Dlatego też poleciał w tamtą stronę i wyczekał na moment gdy Rosier spróbuje przyblokować Skai - prostą sprawą było że będzie musiała albo się zatrzymać, albo zmienić kierunek lotu, a co za tym idzie będzie bardziej wystawiona. Wyczekał więc na odpowiedni moment i z impetem wleciał w Wilson, starając się zmieść ją z miotły i jak najszybciej odlecieć. Potem niezaleznie od powodzenia, ulokował się w pobliżu Chay, żeby żaden tłuczek ani Krukon nie był w stanie się do niej dostać. Zamierzał jej bronić zaciekle, niezależnie od tego czy będzie musiał przygrzmocić pałką w lecącego w jej stronę tłuczka czy Krukona - to zupełnie bez róznicy. |
| | | Chayenne Montgomery
| Temat: Re: Boisko Czw 06 Sie 2015, 08:43 | |
| Jak na pierwszy mecz… no cóż. Chyba szło jej całkiem dobrze. Niczym nie dostała, nikt nie zdążył jej stratować, chociaż szczerze powiedziawszy z każdą chwilą irytowało ją to coraz bardziej, że każdy zawodnik niebieskich próbuje ją zmasakrować. Tylko faktycznie czekać, aż jeszcze Lucas przyleci zrzucić ją z miotły, bo Chayenne jest dzisiaj niczym ninja boiska i unika wszystkiego w przeciwieństwie do Skai. Ale to przecież nie jej wina. Montgomery skupiła się na swoim zadaniu, lecący obok Bonner nie dawał jej tak na dobrą sprawę poczucia bezpieczeństwa, bo była atakowana z każdego strony, a wiadomo, jeden Bonner nie poradzi sobie z wszystkim co leci w kierunku Chayenne. Przyspieszyła nieco, bo wiadomo… trzeba złapać w końcu tego cholernego znicza, więc naprawdę leciała bardzo szybko, a zaraz obok niej pojawił się również Gross. Miała dwóch facetów kryjących ją z każdej strony… to chyba dobrze. Poczuła się lepiej, bo być może jak nie jeden to drugi zdąży w porę machnąć pałką. Więc mogła przyspieszać i rozglądać się… wydawało jej się, że znicz gdzieś tam błysnął niedaleko niej. Jest! A przynajmniej ma nadzieję, że jest. Wystrzeliła w jego kierunku skupiając się zupełnie na nim i licząc na to, że tym razem nikt nie podejmie próby zamordowania jej. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Boisko | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |