IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Boisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18 ... 25  Next
AutorWiadomość
Lloyd Avery
Lloyd Avery

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyPią 02 Sty 2015, 20:19

Druga kolejka - Alexander

Niemal dosłownie czuł jak krople wody przenikają przez gruby materiał stroju do quidditcha, jak przylegają do niego i przesiąkają głębiej, docierając do ścierpniętej z zimna skóry. Twarz Lloyda wyrażała w tym momencie wiele emocji, najczytelniejszą był jednak gniew i wyraźne niezadowolenie, wtłaczające na wargi Ślizgona grymas na widok którego niejeden odważny odwróciłby się na pięcie i odszedł szukać szczęścia gdzie indziej.
Najlepiej tak daleko od Lloyda, jak tylko było to możliwe.
O'Malley najwyraźniej był albo głupi, albo wyjątkowo odważny, a może jedno z drugim, przy włączeniu do równania kompletnego braku instynktu samozachowawczego; zawisł nad pętlami niczym kat nad nieszczęsną duszą i krążył tam zdecydowanie zbyt długo, by Avery mógł być z tego zadowolony.
- O'Malley, albo rzucasz, albo spie... a niech cię szlag! - syknął wściekle, widząc jak miotła młodszego zawraca nagle i spada w dół jak polujący sokół, mierząc prosto w prawą pętlę by chwilę później ostro zakręcić, trzonkiem celując wprost w jego własne żebra.
Ślizgon zaklął szpetnie i głośno, podrywając miotłę do szaleńczego młynka; ciężkie od wody ubrania przeszkadzały w manewrowaniu, jednak refleks wystarczył by miotła O'Malleya minęła go dosłownie o włos. Niestety, nie było go na tyle, by chłopak zdążył dosięgnąć szybującej ku pętli piłki; kafel śmignął przez lewą bramkę, a Avery zwrócił spojrzenie w kierunku wyszczerzonego radośnie Alexandra.
- Zejdź z miotły. Tylko zejdź z miotły i zamienię cię w karmę dla hipogryfów - warknął nieprzyjemnym tonem, wracając do pionu.



Faul: 10 + 3 (+2 do ataku, modyfikator za wykupione faule) = 15
Unik: 10 + 6 (+ 2 do uniku, modyfikator za wykupione manewry) = 18
Rzut: 10 + 9
Obrona: 10 + 5


Ostatnio zmieniony przez Lloyd Avery dnia Pią 02 Sty 2015, 20:29, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Huncwot

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyPią 02 Sty 2015, 20:19

The member 'Lloyd Avery' has done the following action : Dices roll

'Karty' :
Boisko - Page 12 J5aPXGj Boisko - Page 12 7X1pYBN Boisko - Page 12 DIzGBNf Boisko - Page 12 KgiWIZL
Evan Rosier
Evan Rosier

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyPią 02 Sty 2015, 23:55

Deszcz zaczął zacinać z ukosa, a powietrze, czyste i przejrzyste przed kilkunastoma minutami, teraz poprzecinane było gęsto smugami wody, niebo spochmurniało wyraźnie, światło poranka stłumiły ciężkie chmury i ich złowróżebny gradowy pomruk. Jakieś dziewczęta na dole krzyczały i próbowały osłonić ramionami  głowy, szaty łopotały na wietrze i przy mocniejszym podmuchu łatwo było się w nie  zaplątać, a przesiąknięte ubrania przylegały do skóry, przejmując ciało chłodem. Mocniej zacisnął palce na trzonku swojej miotły, utrzymując ją na pozycji, z której zbaczała nieznacznie pod wpływem silniejszych powiewów, a następnie wyłuskał z kieszeni  papierosa i odpalił go, osłaniając dłonią przed deszczem. Mokre włosy przylepiły mu się do czoła, a szaty ciążyły wilgocią, na niedogodności nie reagował jednak atakiem agresji jak Avery, ignorował je w zasadzie z niebywałym spokojem, po części będąc najpewniej zadowolonym z takiego obrotu spraw. Im twardsze warunki, im bardziej brutalne zagrania, tym więcej w nim było chłodnej satysfakcji i jakiejś masochistycznej uciechy. Gdy więc Lloyd, z twarzą wykrzywioną gniewnym grymasem, wystartował do Richardsona, faulem udaremniając mu celny rzut i niemalże zrzucając go z miotły, wsparł się wygodniej o trzonek Nimbusa i z cierpkim uśmiechem rozbawienia pochylił, wypuszczając z ust kółko dymu. Nie dało się zaprzeczyć, że gra Slytherinu należała do najagresywniejszej w szkole i rzadko kiedy podążała od samego początku do końca zgodnie z powszechnie przyjętymi zasadami: czy to regulaminu, czy dobrego wychowania.
Nie przypuszczał jednak, że O’Malley postanowi wykorzystać to samo zagranie i zaszarżuje na Avery’ego, a choć próba faulu nie była skuteczna, sam atak na przeciwnika wystarczył, by zmusić go do uniku, na moment zbić z tropu i dostatecznie odsłonić pętle. W końcu to nie faul, dopóki nie dojdzie do zderzenia, czyż nie? Uniósł brwi, wreszcie przypominając sobie najwyraźniej, dlaczego kiedyś przyjął Alexa do drużyny, a potem podleciał nad bramki i jak sęp zatoczył nad nimi koło, przejmując spadającego ku ziemi kafla. Podrzucił mokrą, śliską piłkę w dłoni obleczonej w  rękawicę do gry.
— Ostatnia runda, tym razem bez okładania się po gębach. Zwycięzca bierze wszystko — mruknął spokojnie, podbijając kafla w kierunku Chrisa. Wyminął w locie O’Malleya, posyłając mu znaczące spojrzenie, a potem wykręcił ostro, by zawisnąć w powietrzu nad polem bramkowym. Zaciągnął się papierosem, ponownie wspierając przedramiona o trzonek swojej miotły, śliski od wody. Widoczność była na tę chwilę wyjątkowo kiepska, zaś ogromna bryła zamku wznosząca się nad błoniami tonęła połowicznie w mroku i mgle. Za chwilę miało rozpocząć się śniadanie.  — Ruchy. Sprężajcie się, a może zdążycie napełnić żołądki.

Alex: 1
Chris: 1
Christopher Richardson
Christopher Richardson

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptySob 03 Sty 2015, 12:46

Już miał wyryć w ziemię, zapewne trafić do skryzdła szpitalnego… Avery chwycił go mocno za koszulkę i wysyczał coś niezrozumiale. Nie usłyszał go przez wiatr gwiżdzący im wszystkim w uszy. Drużyna Slytherinu była to najniebezpieczniejszą. Najczęściej faulowali i to na nich należało uważać. Pierwsze krople deszczu spadały na jego włosy i ramiona. Czuł, że musi to wygrać. Po prostu musiał. Nie dać się sfaulować. To sobie powtarzał. Uznał to za mantrę, coś jakby powtarzanego już od najmłodszych lat. Zmrużył oczy, po czym ponownie dosiadł swojej zaufanej miotły. Rosier rzucił w jego stronę czerwoną piłkę, którą bez problemu przechwycił. Dotarły do niego jedynie słowa rzucone przez kapitana – zwycięzca bierze wszystko. Wzruszył ramionami i wybił się w powietrze. Miał przewagę – tak samo jak obrońca. Ten drugi mógł nie zauważyć, gdzie Richardson rzuca, a z drugiej strony to Christopher móglby nie trafić. Co prawda, nieraz trenował w trudnych warunkach pogodowych i radził sobie, ale teraz był w sumie pod presją. Musiał pokazać, że to jemu należy się miejsce w drużynie. Przyśpieszył, wiatr zawył mu w twarz i w końcu rzucił. Po wykonaniu zagrania, zleciał na dół. Obserwował jeszcze rzut O’Malleya, po czym wyczekiwał werdyktu, który miał wydać kapitan. Na sam koniec musiał wysłuchać słów dowódcy.
Lloyd Avery
Lloyd Avery

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptySob 03 Sty 2015, 23:58

Trzecia kolejka - Christopher


Włosy lepiły się do mokrej od deszczu skóry, powieki mrużyły, by osłonić oczy przed ostrym wiatrem i kroplami; Avery wrzał wewnętrznie z irytacji, ocierając twarz przesiąkniętym do reszty rękawem.
- Rosier, kończmy to wreszcie, do diabła! - syknął wściekle, gdy kapitan zaczął krążyć mu nad głową jak sęp, obserwując potencjalnych ścigających w akcji. Gdyby to od niego zależało, Lloyd zapewne odwołałby nabór i przeniósł go na inny dzień, choć rozsądek podpowiadał, że w takich warunkach testowanie narybku może owocować o wiele lepszym wyborem.
Wcale nie zmieniało to jednak faktu, że naczelny ślizgoński rozrabiaka był w tej chwili wyjątkowo nieszczęśliwy.
Podfrunął do góry, zajmując pozycję, a gdy Christopher pomknął w stronę bramek, wychylił się i zanurkował ostro, by pojawić się tuż przed nim i z łatwością przechwycić piłkę.
- O'Malley, rzuć i spadamy stąd! - zawołał do młodego, ciskając w jego stronę kafla.


Rzut: 10 + 1
Obrona: 10 + 6


Ostatnio zmieniony przez Lloyd Avery dnia Nie 04 Sty 2015, 00:26, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Huncwot

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptySob 03 Sty 2015, 23:58

The member 'Lloyd Avery' has done the following action : Dices roll

'Karty' :
Boisko - Page 12 JPnRRLL Boisko - Page 12 7X1pYBN
Alexander O'Malley
Alexander O'Malley

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyNie 04 Sty 2015, 00:34

Uśmiechnął się krzywo do Lloyda, posyłając w jego stronę wypowiedziane bezgłośnie przekleństwo, a potem zatoczył koło i zatrzymał się w miejscu, tuż obok Rosiera, obserwując jak Christopher przygotowuje się do rzutu
- Musimy pogadać - mruknął pod nosem, opierając się przedramionami o trzonek miotły, kiedy Richardson krążył to w jedną, to w drugą stronę, próbując podejść rozeźlonego do granic możliwości Lloyda w jakikolwiek sposób.
Przeniósł spojrzenie na Rosiera, łowiąc jego czarne oczy; z wargami wykrzywionymi w litościwym uśmiechu obserwował jak Avery wyklina w stronę Alexandra, a kiedy wreszcie odwrócił ku niemu wzrok, O'Malley uniósł lekko brew.
- Naprawdę zamierzałeś zastąpić mnie kimś takim? - spytał jeszcze z pewnym rozbawieniem, by następnie zanurkować w dół, przechwytując piłkę od obrońcy.
Nie zamierzał tym razem nawet czekać, aż Avery powróci na swoją pozycję czy zdąży obetrzeć twarz z wody; wystartował w jego stronę szybko, podbijając piłkę w górę i pokazując starszemu Ślizgonowi środkowy palec, cisnął kaflem prosto w środkową pętlę, tuż obok ucha rozsierdzonego Lloyda.
Lloyd Avery
Lloyd Avery

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyNie 04 Sty 2015, 00:35

Trzecia kolejka - Alexander

W duchu dziękował Merlinowi za to, że Richardson nie trafił; oznaczało to bowiem, że jeśli Alexander nie zawiedzie, będą mogli wreszcie zejść z cholernego boiska i trafić pod gorący prysznic. Pojawienie się młodego budziło więcej pytań, niż dawało odpowiedzi, a Avery był tego bardzo ciekawy - ze świadomością, że O'Malley podziela jego poglądy na temat wiszącej na włosku czarodziejskiej wojny, z wiedzą na temat jego koneksji z Rosierem i Lacroix, stanowił bardzo ciekawy obiekt. Zwłaszcza, że Lloyd nigdy nie miał czasu dokładniej mu się przyjrzeć, zawsze zbywając młodego na cześć bardziej interesujących zajęć lub żartów. Od ojca wiedział, że jego kuzynka, mała Lacroix o błękitnym spojrzeniu i ognistym charakterku poradziła sobie ze zleconym przez Voldemorta zadaniem; poradziła sobie świetnie, bezlitośnie ukrócając życie tego, który nie był go wart i zyskała uznanie. Ciekawe, czy O"Malley również dostał wezwanie?
Przemyślenia przerwał mu Alexander, który zaledwie dotknął piłki, a już szarżował w kierunku bramki, szczerząc się złośliwie i wystawiając w jego stronę dłoń w niezbyt przyzwoitym geście.
Zaklął pod nosem, gdy zalewająca mu oczy woda zupełnie przesłoniła widoczność, a chwilę później zdębiał, słysząc świst koło ucha. Alex trafił, nim Avery zdążył zorientować się, że w ogóle rzuca.
Na jego ustach zamigotał krzywy uśmieszek; otarł oczy, nurkując za kaflem, a potem wylądował od razu kierując się w stronę wejścia do szatni.
- Dokończymy te romanse w środku! Rosier, złaź na ziemię, spadamy.

Rzut: 10 + 9
Obrona: 10 + 0
Huncwot
Huncwot

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyNie 04 Sty 2015, 00:35

The member 'Lloyd Avery' has done the following action : Dices roll

'Karty' :
Boisko - Page 12 DIzGBNf Boisko - Page 12 P076pqq
Evan Rosier
Evan Rosier

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyNie 04 Sty 2015, 19:24

Wlepił wzrok w manewrującego na miotle Richardsona, przyglądając się jego ostatniemu desperackiemu podejściu z nieco cynicznym grymasem wstępującym stopniowo na usta. Avery krążył przed pętlami wściekły jak osa, wypluwając z siebie przekleństwa i wykrzykując w jego stronę słowa zagłuszone częściowo przez wiatr, ignorował go jednak, przeciwstawiając jego porywczej ekspresyjności swoją spokojną obojętność, podszytą może nutą ironii, rozbawienia, która pojawiała się samoistnie, kiedy obserwował, jak tamten gwałtownie miota się od pętli do pętli, rozpryskując dookoła krople krystalicznej wody. Ze swoim charakterem i upodobaniami Lloyd zdecydowanie lepiej nadawał się na pałkarza niż obrońcę i miał tego absolutną świadomość, kiedy swego czasu przyjmował go do rezerwy. Usłyszał, jak miotła Alexa śmignęła obok jego ucha, a potem zawisła w powietrzu, nie obrócił jednak twarzy w jego stronę, leniwie dopalił papierosa i wyrzucił go na rozmokłą od deszczu murawę. Tymczasem Christopher zakręcił się, przyspieszył, od razu wiadomym było, gdzie postanowi oddać rzut.
— Jeśli przyleciałeś teraz dać mi w łapę, trzeba było załatwiać to przed naborem — mruknął, obracając na niego spojrzenie wyglądające spod uniesionych prześmiewczo brwi. Wyprostował się na miotle i odgarnął z czoła mokre włosy, woda ściekała mu jednak obficie po skroniach i karku. — Zacznij rzucać jak O’Malley, a zastanowię się, czy mamy o czym rozmawiać.
Mógł się jedynie domyślać, co miał mu do powiedzenia Alex i że ma to ścisły związek z jego niedawnym zniknięciem, ba, ukartowaną śmiercią. I choć nie zamierzał darzyć go nadmiernym zaufaniem, cała ta sprawa wydawała się wszakże podejrzana i nie należało wykazywać się w niej naiwną bezkrytycznością, był na swój sposób ciekaw, co młody ma mu do powiedzenia i gotów wysłuchać go, chłonąc przydatne informacje, rejestrując zmiany i nie obnażając się przy tym bezmyślnie. O’Malley pomknął w kierunku bramek, w locie przechwytując kafla, a potem przerzucił go tuż koło ucha Avery’ego, nim tamten w ogóle zdążył zorientować się w sytuacji. Piłka przecięła ze świstem sam środek pętli.
— Mamy zwycięzcę — stwierdził, niezbyt zaskoczony, zmuszając swojego Nimbusa do okrążenia bramek. — Gratulacje, O’Malley. Trening w środę o szóstej rano, czas zahartować nowy narybek.
Uśmiechnął się złośliwie, dając mu tym samym do zrozumienia, że znów będzie traktowany jak świeżyna i przekazując jasną informację, że owszem, mogą porozmawiać, ale na jego warunkach. Zanurkował w dół, ku zgromadzonym na boisku, przemokniętym do reszty kandydatom do drużyny, a gdy jego stopy zderzyły się z twardym podłożem, obrzucił krótkim spojrzeniem Christophera.
— Richardson, u Krukonów może miałbyś szansę, do nas to za mało. — A potem, usłyszawszy słowa oddalającego się ku szatniom Lloyda, zmarszczył brwi, wykrzywił wargi w chłodnym wyrazie i wsparł o ziemię swoją miotłę, z rączką wyszczerbioną delikatnie w kilku miejscach, trzonkiem porysowanym w licznych meczach. Deszcz zelżał trochę, ale niebo wciąż grzmiało burzowo. — Avery, zejdziesz z boiska, kiedy ja tak zarządzę. Chętni na szukających, stanąć po lewej…

Koniec fabularnego naboru, dla wszystkich zt.
Wynik końcowy: Alex 2 bramki, Chris 1, pozycję otrzymuje O’Malley. Dzięki za uczestnictwo, dziś opublikuję obsadę pozostałych pozycji.

Gość
avatar

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyWto 10 Lut 2015, 18:08

Dzisiaj był pierwszy trening w tym roku Gryfońskiej drużyny quidditcha. W tym też i mój w czerwonych barwach. Już od kilku dni byłam nieźle podekscytowana tym faktem, dzisiejszego dnia jednak nie mogłam usiedzieć na tyłku, tak mnie nosiło. O wyznaczonej porze pojawiłam się na boisku i ze strachem odkryłam, że jestem sama. Naprawdę nieźle się przestraszyłam, już pojawiały mi się w głowie myśli, że pomyliłam dni albo jestem kilka godzin za wcześnie lub, co gorsza, za późno. Śmiesznie było by wylecieć z drużyny za nie pojawienie się na pierwszym treningu chwilę po dojściu do niej.
Wzięłam kilka głębszych wdechów, powtórzyłam sobie jakąś mantrę, że wszystko będzie dobrze i poszłam się przebrać.
Zakładanie ochraniaczy, całego stroju, zawieszanie googli na szyi było cudownym uczuciem. Jedno z moich marzeń się spełniło, teraz bałam się tylko o reakcję innych. Nie byłam w końcu na żadnym z naborów, nie wiem czy ktokolwiek z drużyny oprócz Jamesa i Cu wiedział, że latam na miotle. A co jeśli się nie dogadamy? A co jeśli ich zawiodę?
- No niechże ktoś w końcu przyjdzie - powiedziałam biorąc miotłę w dłoń.
Powoli zaczynałam naprawdę się stresować, a stres bynajmniej podczas rozgrywki dobry nie jest. Nie chcąc dłużej siedzieć w szatni wyszłam przed nią, na boisko, i spojrzałam do góry. Nie wiem czemu, ale wiatr we włosach i widok trybun jakoś mnie uspokoił... włosach. No tak. Oślepne, jak te rude kudły zwalą mi się na oczy. Wyciągnęłam więc zwykłą czarną gumkę i zaczęłam, a raczej starałam się zacząć, je związywać. Z grubymi włosami wcale nie jest tak łatwo...
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyWto 10 Lut 2015, 19:12

Trening był czymś czego właśnie potrzebował, w końcu nic tak nie oczyszczało myśli jak sport, w którym jasność umysłu, refleks i stuprocentowe skupienie torowały drogę do zwycięstwa. Miał z początku wątpliwości co do kontynuowania swojej kariery w drużynie z powodu klątwy Aristos, szczególnie, że posiadał znikome informacje na temat zasad jej działania. Nie chciał ryzykować, że tłuczek złamie rękę Gryfonce, szczególnie, gdy ta się tego nie spodziewa. Po długiej wojnie z własnymi myślami postanowił chociaż wybrać się na trening rozważając wszelkie za i przeciw. W sumie będzie grał ze swoimi, nikt nie chce mu zrobić krzywdy - poza tłuczkami. Wziął to za dodatkową motywację do stania się jeszcze lepszym - w końcu nic tak nie dodaje wigoru jak świadomość, że jeden błąd może kosztować utratę zdrowia przez dziewczynę, na której najbardziej mu zależało. Jeśli mu się uda ta sztuka to rozważy pozostanie w drużynie(ale tylko rozważy). Jeśli nie... tutaj rzecz miała się gorzej.
Przybył na boisko jako drugi w kolejności, niedługo po Dianie. Widok znajomej twarzy, na dodatek dobrej przyjaciółki poprawił mu nieco humor, więc przywołał na twarz swój beztroski uśmiech i poprawiwszy miotłę na ramieniu podszedł do szesnastolatki.
- No proszę, ktoś tu nie miał zamiaru się spóźnić. Oby tak dalej, a staniesz się kolejną ulubienicą Pottera. Ma małą obsesję na punkcie sumienności w drużynie. - powiedział, puszczając do niej oko. - Dobrze będzie cię mieć obok. Nie bój nic, w sytuacji zagrożenia możesz liczyć na pałkarskie wsparcie.
Rozejrzał się po okolicy, chłonąc widok tak dobrze znanej murawy, obręczy, trybun. Pamiętaj jak przed wakacjami wygrali puchar, pokonując Ślizgonów, pamiętał co miało miejsce potem. Wszystko się skomplikowało od tamtej chwili euforii w Pokoju Wspólnym, ale atmosfera quidditcha w powietrzu rozluźniała wszystkie mięśnie. Wziął głęboki wdech, z nostalgią zauważając, że to jego ostatni rok w drużynie Gryffindoru. W żartach rozważał powtarzanie roku, ale wszyscy wiedzieli, że to nie wchodziło w grę.
- Zdenerwowana? Na pewno sobie poradzisz.
Gość
avatar

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptyWto 10 Lut 2015, 20:10

Podskoczyłam gdy czyiś głos wyrwał mnie z rozmyśleń. Włosy już od dłuższej chwili miałam związane i nic mi nie przeszkadzało. Osobiście bardzo tego nie lubiłam, znaczy związanych włosów, ale w tym momencie liczyło się dobro wyższe. Odwróciłam się lekko w stronę chłopaka, uśmiechnęłam i poczekałam aż do mnie podejdzie.
Zapytał, czy jestem zdenerwowana. A kto by w takiej sytuacji nie był zdenerwowany? Pierwszy trening, wspólny, taki prawdziwy, ziszczone marzenia! Kto nie byłby tym wszystkim zestresowany i podekscytowany?
- O to to ja się nie martwię, wiem jak trafiasz w tłuczki, i że nie mam się czego bać... zdenerwowana? Teraz bardziej podekscytowana, w sumie. Zdenerwowana to ja będę przy pierwszym meczu - uśmiechnęłam się blado.
Przez chwilę staliśmy w ciszy, krążyłam gdzieś daleko myślami i póki co nie potrafiłam się skupić. Wzięłam głębszy wdech, oparłam głowę o ramie chłopaka i stukając paznokciami w miotłę zaczęłam przygryzać dolną wargę.
- A jak mnie nie zaakceptują w drużynie? Wiesz, co innego rozmowa w pokoju wspólnym, a co innego wspólna gra. A co jeśli się nie dogadam wraz z Tanją i Blackiem i nie będziemy potrafili wspólnie zdobywać gole? Na brodę Merlina, zaczynam panikować - wypiskałam unosząc głowę do góry i patrząc na chłopaka. - Chyba się boje. A jak się okaże, że jestem jednak fatalnym zawodnikiem i... i nie potrafię grać w drużynie?
Zaczęłam stawać na palcach i bujać się do przodu i do tyłu. To czekanie na rozpoczęcie treningu mnie denerwowało. Nie lubiłam czekać, byłam bardzo niecierpliwą osobą, a w dodatku kiedy miałam za dużo czasu na myślenie zaczynałam wariować.
- Chyba sobie usiądę... bo zaraz padnę. Ja nie wiem czym ja się w ogóle denerwuje, jest gorzej niż przed egzaminami - zaśmiałam się i usiadłam na unoszącej się trochę nad ziemią miotle. - Dobrze, że dostałam się do drużyny póki jeszcze jesteś.
Charlie Allison
Charlie Allison

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptySro 11 Lut 2015, 16:08

Charlie mimo wszystko nie miała ochoty na trening. Uwielbiała Quidditcha, jednak była zmęczona po wczorajszym nocnym spacerze, który sobie zrobiła. Najchętniej w tym momencie by leżała w Dormitorium i spała, ale pewnie później ktoś z Gryfonów by na nią nawrzeszczał. 
Prawie zasypiając, dotarła na boisko. W połowie drogi prawie się wywróciła, jednak udalo jej się cudem utrzymać równowagę. Ziewnęła przeciągle, widząc znajome twarze dwójki Gryfonów. Podeszła do nich powoli. 
Chcę spaaaaać. Daaajcie mi spaaać. - niezbyt grzecznie ominęła powitanie. Po chwili zobaczyła, że byli na boisku jedynie w trójkę, przez co miała ochotę paść na ziemię i zasnąć. Zdołała się jednak opanować i stała, nie za bardzo ogarniając, co się wokół niej dzieje. Chyba będzie musiała posłuchać ad większości ludzi i kłaść się wcześniej. Albo się po prostu kłaść. Ostatnio zawaliła kilka nocy, bez konkretniejszego powodu.
Pewnie gdy przyjdzie reszta drużyny, Charlie obudzi się choć trochę. A przynajmniej miała taką nadzieję, nie chciała się połamać przez własną głupotę. Ziewnęła i przetarła sobie oczy. 
- Królestwo za trochę snu - mruknęła cicho pod nosem, poprawiając włosy. Przywołała także swoją miotłę, którą zapomniała wziąć z Dormitorium. Własnoręcznie zamorduje Pottera, jeśli jeszcze kiedyś zrobi trening tak wcześnie. Komu się chciało wstawać o ósmej nad ranem? 
Czekając na całą drużynę, starała się choć trochę obudzić. Nie zwracała wielkiej uwagi na to, co się dzieje wokół niej, ale w końcu powiedziała ciche Cześć do Diany i Connora.
Gość
avatar

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 EmptySro 11 Lut 2015, 18:23

Nim Cu zdążył cokolwiek odpowiedzieć na moje marudzenia za naszymi plecami rozniosło się głośne "Chcę spaaaaać". Byłam dzisiaj strasznie lękliwa, bo prawie mnie to zwaliło z miotły. Ja nie wiem, naprawdę aż tak się bałam? Miałam nadzieję, że wcale tego nie widać. Słysząc narzekania dziewczyny i jej zaspaną twarz uśmiechnęłam się szeroko. Faktycznie, było dosyć wcześnie. Idąc tutaj i martwiąc się, że się spóźnię nawet nie pomyślałam o tym, że treningi mogą być tylko o wyznaczonej godzinie i wcześniej się nie da.
- To ja tu się bałam, że się spóźnię, a wychodzi na to, że wyszłam na najbardziej punktualną - zażartowałam sobie, aby trochę rozluźnić atmosferę.
Gdy Charlie wymrukała ciche "cześć" odpowiedziałam jej, a następnie wróciłam do swojego małego panikowania. Aczkolwiek trochę mi ulżyło gdy Allison wcale nie zjadła mnie za to, że tutaj jestem. Może jednak wszyscy już wiedzieli, a ja niepotrzebnie się denerwuje? Znaczy, nie, ja się absolutnie nie denerwuje...
- Co porabiałaś w nocy, że taka śpiąca jesteś? - zapytałam zaciekawiona. - Też nie mogłam spać, ale chyba będę to odczuwać dopiero po południu jak już ekscytacja pierwszym treningiem kompletnie ze mnie zejdzie. Swoją drogą - zwróciłam się już do nich obojga. - Chyba nigdy nie byłam na treningu Gryfonów, jak Potter je prowadzi?
To pytanie zaczęło nurtować mnie już jakiś czas temu. W pewnym sensie bałam się ogromnego wycisku, ale tylko pracą można zdobyć sławę... i pokonać ślizgonów. Swoją drogą, ciekawa jestem jak ja będę miała stanąć z nimi oko w oko. Albo komuś wybiję zęby, albo mnie sparaliżuje... oby żadne z tych.
Sponsored content

Boisko - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Boisko   Boisko - Page 12 Empty

 

Boisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 12 z 25Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18 ... 25  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Tereny Zielone
 :: 
Boisko Quidditcha
-