|
| Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 26 Paź 2015, 15:39 | |
| Post Joshui opisuje wydarzenia po zakończeniu kolejki a fabularnie po zakończeniu ćwiczenia expelliarmusa, przepraszam graczy niżej za pośpiech, ale musiałem rzucić kostką Słysząc wyjaśnienia Pheebs, Joshua przewrócił tylko oczami i darował sobie komentowanie jej słów wątpliwej pociechy. Koniec końców również pełniła tutaj rolę prowadzącego, niech sobie zatem mówi co tam jej ślina na język przyniesie, Dunbar już dawno przestał - o ile w ogóle kiedykolwiek zaczął- przejmować się tym jak odbiorą ich uczniowie zapisani na kurs. Nie żeby planował podejmować w tym kierunku jakiekolwiek kroki, ale w ostateczności jakie niby miał szanse by wypaść na sympatycznego przy takiej czarującej, empatycznej i wiecznie uśmiechniętej Milloti? Delikatnie mówiąc raczej nikłe, dlatego całą swoją uwagę zamierzał skupić na tym by doprowadzić kurs do końca możliwie jak najszybciej. Jednakowoż nie znaczyło to, że przestanie być uważny, czego przykładem mógł być fakt, że nie umknęło mu spojrzenie Bena, który wyglądał jakby rzucał na Aurora jakiś złowrogi urok, bo jak wiadomo do tego niezbędny jest kontakt wzrokowy! I choć Joshua wprawdzie nie był przyzwyczajony do tego by ktokolwiek wlepiał w niego swoje patrzałki, w gruncie rzeczy w tej chwili niespecjalnie odbierał to jako coś nadzwyczajnego, ot po prostu jakiś uczeń gapił się na swojego nauczyciela. Szczerze mówiąc nieco bardziej poruszyły go słowa spóźnialskiej, rudowłosej gryfonki. Ciekawe spędzenie popołudnia, dobre sobie. Gdyby Joshua miał w zwyczaju spontaniczne i nieco niepokojące wybuchanie śmiechem bez żadnego wyraźnego powodu, godne jakiegoś psychopatycznego śmierciożercy, zapewne roześmiałby się w głos, a w obecnej sytuacji tylko poparzył na nią z politowaniem. Na wypowiedź szlachetnego rycerza Romulusa, który raczył odprowadzić koleżankę do Skrzydła Szpitalnego uśmiechnął się tylko nieszczerze i powędrował wzrokiem dalej. Brak odpowiedzi ze strony siostry Rufusa nieco go zdziwił, czyżby panienka Scrimgeour - jak przystało na przemądrzałych Krukonów - uważała się za kogoś lepszego? Na razie jednak postanowił przemilczeć swoją uwagę i wrócił do wyjaśniania pierwszego ćwiczenia zgromadzonym uczniom. Nie było w nim nic skomplikowanego, aczkolwiek nadawało się idealnie na drobną rozgrzewkę przed dalszą częścią zajęć. Mimo nietęgich min niektórych spośród nich, wyglądało na to, że z entuzjazmem przyjęli koniec jego wypowiedzi, z czego Joshua zresztą był niezmiernie zadowolony bo przemawianie jako pedagog nigdy nie było jego pasją. Zagoniwszy dzieciaki i Pheebs do obowiązków poczuł się tak komfortowo, że stracił czujność co skrzętnie wykorzystała wspomniana młodsza koleżanka z pracy, wymierzając mu bez ostrzeżenia cios w żebra, który skwitowała na dodatek pełnym zirytowania komentarzem o jego braku podejścia pedagogicznego. -To, że mają siedemnaście lat wcale nie oznacza, że są dorośli - odburknął na słowa kanadyjki. Może i Pheebs miała nieco racji, może był dla nich odrobinkę zbyt oschły, ale - z czego kobieta powinna sobie zdawać doskonale sprawę - Joshua Dunbar wyjątkowo nie przepadał za otrzymywaniem reprymend od przedstawicielek płci pięknej, zwłaszcza poprzedzanych ingerowaniem w jego przestrzeń osobistą. Nie miał zatem zamiaru brać pod uwagę żadnego z jej słów, a zamiast tego wbił spojrzenie w krukona i puchonkę stojących na środku. Trudno tu mówić o posiadaniu faworyta, ale liczył, że o wiele drobniejsza dziewczyna wykaże się nieco większą finezją niż blondwłosy wielkolud, zatem niemal z rozczarowaniem oglądał szybującą gdzieś w bok różdżkę puchonki. Niemal, bo ułamek sekundy później leniwie przeniósł wzrok na inne pary. Ślizgoni latali dzisiaj niezwykle wysoko jak na gady mieszkające w lochach zamku - któż by się tego spodziewał. Najpierw Hanyasha trafiona niewerbalnym zaklęciem przyszłej pani Auror, a później ten mrukliwy chłopak o tłustych włosach, na widok lotu którego, Dunbar pokręcił głową z niedowierzaniem i westchnąwszy ciężko zawołał głośno: -Stop. Nie ważcie mi się ruszyć z miejsc -. Nieco żwawszym krokiem, co na standardy Joshui było nie lada wyczynem, podszedł do chłopaka i widząc jak ten krzywi się z bólu sprawdził pobieżnie jego stan. -Zwichnięty nadgarstek, nie porzucasz dziś już sobie żadnymi zaklęciami, kolego, marsz do skrzydła szpitalnego - rzekł z ledwie wyczuwalną troską i podał Severusowi leżącą niedaleko jego stóp różdżkę. Nie spodziewał się ofiar, a przynajmniej nie tak szybko, nie podczas pierwszego ćwiczenia, które koniec końców miało być jedynie rozgrzewką. -Nieźle Haldane - mruknął do rudowłosej dziewczyny, która prawdopodobnie sama była zdziwiona siłą własnego zaklęcia - Gratuluje Panienko Rabe, refleks godny przyszłego Aurora - dodał ukrywając skrzętnie gorzki wydźwięk swoich słów - Zaklęcia niewerbal....- urwał Joshua widząc skradające się do sali dwie uczennice. Przepraszamy najmocniej. Chciały tylko pokibicować. Joshua znany ze swojego stoickiego spokoju, chyba nigdy wcześniej nie został wystawiony na tak ciężką próbę jak dziś. Przymknął na chwilę oczy i w milczeniu wysłuchał reszty słów nowoprzybyłych. Gdyby to od niego zależało, nie przejmowałby się luką powstałą po dwójce nieobecnych ślizgonów, ale w ostateczności do przeprowadzenia niektórych ćwiczeń niezbędny będzie komplet składający się z dwunastu uczniów. -Możecie do nas dołączyć jako aktywni członkowie kursu, tylko podajcie mi nazwiska, bo powód dla którego tutaj przyszłyście już zdążyłem usłyszeć - powiedział spokojnym głosem - Blake, jesteś w parze z Haldane, O'Loughlin dołączysz do panicza Romulusa, ale zostańcie tam gdzie stoicie i nie wyjmujcie różdżek jeśli łaska - polecił i ruszył w kierunku środka sali obserwując stojących w bezruchu uczniów - Dziękuję za wykonanie pierwszego etapu ćwiczenia, jak już jednak wspominałem, uczestniczenie w magicznych pojedynkach nie przygotuje was do tego co za murami, dlatego pora na drugi etap, spróbujemy teraz czegoś nowego - oznajmił na tyle głośno by wszyscy go usłyszeli - Tym razem do repertuaru zaklęć oprócz Expelliarmus dołącza Protego Socii. Waszym zadaniem jest rozbrojenie dowolnego ucznia na sali za wyjątkiem osoby z którą byliście w parze, aktualnie jest ona bowiem waszym jedynym sojusznikiem i jeśli zostanie pozbawiona różdżki wasz duet przegrywa. Mam nadzieję, że wszyscy zrozumieli. Gdy doliczę do trzech rzucacie zaklęcia. - wyjaśnił zdawkowo i skierował spojrzenie na pannę Scrimgeour - Raz...dwa...trzy...Expelliarmus- zawołał, po czym nie otwierając ust dodał i wystrzelił czerwonym promieniem w kierunku Gwendolyn. Łaskawie darował jej użycie zaklęcia niewerbalnego.
-Każdy gracz pisze post w którym jego postać może rzucić jedno zaklęcie z wyżej wymienionych wycelowane w dowolnego ucznia. -Każdy post musi zawierać rzut k10 -Na koniec kolejki pojawi się post MG podsumowujący skuteczność rzucanych zaklęć, a co za tym idzie opis wydarzeń w Wiekiej Sali. -Osoby którym zostały wytrącone różdżki w poprzedniej kolejce posiadają modyfikator ujemny do rzutu o wartości 2 -Gloria oraz Blake posiadają ujemny modyfikator do rzutu o wartości 1 -Dwie pierwsze osoby w kolejce otrzymają dodatni modyfikator do rzutu o wartości 1 -Gabrielu, z racji niezbyt uczciwego grzebania w KCŻ już po rozpoczęciu kursu otrzymujesz modyfikator ujemny do rzutu o wartości 2 przez najbliższe trzy kolejki Moi drodzy, jako, że zaklęcia waszych postaci mają zostać rzucone w odstępie najwyżej ułamków sekund, upraszam o obiektywność i nie wykorzystywanie faktu, że inny gracz zdradził swoje intencje w poście poprzedzającym wasz. Pamiętajcie, wasze postaci nie spoglądają w ekran monitora a co za tym idzie nie posiadają waszej wiedzy. Bawmy się uczciwie ;)
Czas na odpis - 29 października, godz. 19:19
Ostatnio zmieniony przez Joshua Dunbar dnia Pon 26 Paź 2015, 23:59, w całości zmieniany 3 razy |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 26 Paź 2015, 15:39 | |
| The member ' Joshua Dunbar' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Mistrzynie Ohydki
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 26 Paź 2015, 15:42 | |
| Panienka Haldane mimo spóźnienia wykazała się doskonałym refleksem. Młody ślizgon błądzący myślami zupełnie gdzieś indziej - zapewne pod rękę z rudą gryfonką, którą niestety nie była wspomniana Maired - nie miał szans na jakąkolwiek skuteczną obronę. Kilka sekund później Severus wylądował na najbliższej ścianie, a parszywy los sprawił, że boleśnie zwichnął sobie nadgarstek. Czy tego chciał czy nie, był zmuszony wybrać się do Skrzydła Szpitalnego i zwolnić miejsce innemu uczniowi bądź uczennicy. Na szczęście chętnych nie brakowało, bo oto do Wielkiej Sali zawitała para dwóch młodych puchonek z determinacją niemal wypisaną na twarzy. Niniejszym do grupy dołącza Gloria i Blake. |
| | | Gwendolyn Scrimgeour
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 26 Paź 2015, 16:11 | |
| Drobna zmarszczka, niczym stara znajoma, zasnuła się miedzy brwiami niewiasty w odpowiedzi na komentarz aurora, traktujący o rzekomym niezadowoleniu Ryszarda Lwie Serce, zwanego również Rufusem S., ze spóźnialstwa młodej Scrimgeour. Poziom zainteresowania płowowłosego czterdziestolatka sprawami tak wielkiej wagi, jak równie brawurowe co nie-w-czasie wejścia Rogogona na ponadprogramowe zajęcia z jakiejkolwiek magicznej dziedziny oscylował w okolicach okrąglutkiego zera. I choć w skład podręcznikowego zachowania jasnowłosej Krukonki wchodziła cała gama batalii słownych, przygotowanych specjalnie z myślą o podobnych zaistniałej sytuacjach, tego dnia naczelny głos Hogwartu postanowił zarzucić ulubioną, komentatorską czynność – szczebiotanie i w sporej części milcząco przebyć kurs, w który została, jak zwykle, podstępem wmanewrowana. Niewiasta rozsiadła się niedbale na krześle, co jakiś czas obrzucając otoczenie spojrzeniem, w którym próżno było wyłowić typową tejże pannie pogardę zmiksowaną z nutą rozbawienia. Tegoż pięknego dnia ślepia Gwendolyn biły nienaturalną ufnością. W źrenicach już jej tak błyszczało od pierwszego spojrzenia do końca, do zawsze. Kiedy tylko lazurowe tęczówki dostrzegły osobę Riaana, bezgłośne powitanie przemierzyło dzielącą ich odległość, a był nim rzecz jasna łobuzerski uśmieszek, priorytetem posłany do adresata. Swoją drogą blondynka miała naprawdę ładne usta, a gdy mówiła, układając je w specyficzny sobie sposób, formując kolejne, obiegające świat słowa – to jakby się uśmiechała. Tak. Siedziała, rozparta na krześle, kostkę oparłszy o kolano, machinalnie drgając nogą, a wokół niej wirowały kolejno rzucane w przestrzeń słowa, na których treść niespecjalnie zwracała uwagę. Dopiero informacja o ekspresowym wyswataniu/ dobraniu w pary [niepotrzebne skreślić] zajęła myśli młódki na tyle, by dłużej zawiesić gdzieś wzrok. Wstała szybko i przeczesała włosy palcami, zgarniając przysłaniające pole widzenia pukle za uszy. Gabriel jakiśtam, jak zwykła określać kolegę z roku i domu dziewoja, tak teraz, jak przy każdej innej okazji interakcji, nie wzbudził w kryptomiss Krukolandii chęci głębszego poznania. Ot kolejny, typowy szkole uczniak, który równie dobrze dla blodwłosej mógłby być Puchonem. To jest nie istnieć. [Pozdrawiam wszystkie ziemniaki] Prawa dłoń Scrimgeour automatycznie wystartowała ku kieszeni swetra, skąd wydobyła narzędzie potencjalnej katuszy wszelakiej maści przeciwników właścicielki. Krukonka z nieukrywaną czcią przejechała po drewnianej różdżce wskazującym palcem, wyrysowując dostrzegalne tylko przez nią samą szlaczki. Usta dziewoi wykrzywił grymas zadowolenia, który miał jej towarzyszyć już do końca tejże rundy zaplanowanej dla uczniaków rozgrywki. -Expelliarmus.- Dźwięczna inkantacja przecięła powietrze dzielące blondwłosą i jej przeciwnika, mniej więcej w tej samej sekundzie w której tenże wymierzył różdżkę w stronę Gwen. I może gdyby zainteresowanie antagonistą przekroczyło próg mierności, a zaklęcie naszprycowałaby nutą pasji, wyrządziłaby większą szkodę, aniżeli typowe wytrącenie różdżki z dłoni. No, ale… może następnym razem.
Ostatnio zmieniony przez Gwendolyn Scrimgeour dnia Pon 26 Paź 2015, 19:23, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 26 Paź 2015, 16:11 | |
| The member ' Gwendolyn Scrimgeour' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Enzo Romulus
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 26 Paź 2015, 16:49 | |
| Oczywista oczywistość, że miło. Szeroki uśmiech który jej posłał w odpowiedzi idealnie o tym świadczył. Stał więc z Jas obserwując wchodzących do środka uczniów. Jednych znał bardziej, innych mniej, większość jedynie kojarzył z widzenia. Przestał się im jednak przyglądać kiedy panna Vane ścisnęła go za ramię dosłownie zwijając się z bólu. Biedaczek gotów był zanieść ją do Skrzydła Szpitalnego, jednak ona uparła się, że da sobie radę sama. Uhum. Akurat. Kiedy więc poprosiła o zwolnienie z zajęć podszedł razem z nią do prowadzącego i zapytał czy może ją odprowadzić i szybko wrócić. I mógł. Wrócił kiedy wszyscy mówili o swoich motywach. Na końcu przyszła więc jego kolej. - Enzo Romulus, rozważam karierę aurorską. Jeszcze nie zdecydowałem - odpowiedział nie koniecznie zgodnie z prawdą. Tak naprawdę sam nie wiedział dlaczego tu jest oprócz tego, że chce ćwiczyć i poszerzać swoje umiejętności. Tak długo i tak dokładnie jak tylko to konieczne. Kiedy przyszła jego kolej stanął naprzeciwko przeciwnika (kimkolwiek on jest) i machnął różdżką dokładnie akcentując to jakże ważne słowo: - Expelliarmus. |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 26 Paź 2015, 16:49 | |
| The member ' Enzo Romulus' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Mistrzynie Ohydki
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 26 Paź 2015, 17:26 | |
| Gabriel: 14[6+6+2] Gwendolyn: 15[10+3+2] Pojedynek wygrywa Gwendolyn Scrimgeour |
| | | Gloria O'Loughlin
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Pon 26 Paź 2015, 18:09 | |
| Kurs Magicznej Samoobrony niby miałby ją nie interesować? Ona, pretendentka na aurora i przyszła mistrzyni transmutacji? Bitch, please. Po prostu nie leciała na zbity pysk by się zapisać, nawet nie próbowała, bo wolała zostawić wolne miejsca osobom, które naprawdę potrzebują takiego kursu. No ale jak Blake tak ładnie prosi, to cóż Gloria może innego zrobić? Przewróciła oczami i westchnęła głośno. - No dobra - zgodziła się uśmiechając się ostatecznie. Jej akurat ten cały super przystojny pa auror jakoś średnio interesował, ale wiadomo, że niektóre dziewczyny muszą wykorzystać każdą okazję na gapienie się na potencjalnych nasieniodawców. Ale jak tak patrzeć z drugiej strony to zawsze może się czegoś nauczyć, a to przydatne w jej przyszłej na-Merlina-oby-jej-to-wyszło pracy. Prawdziwe powody dlaczego Blake tak bardzo chciała się tam pojawić nijak ją interesowały. Gloria stroniła od wszelkich plotek, romansów, zdrad i bólów dupy ludzi. Każdy orze jak może. Miała spore pokłady dobroci dla ludzkości ale jak ktoś samemu sobie robi krzywdę to wolała się nie wtrącać i oddać się przyjemniejszym zajęciom niż bezsensowne pocieszanie. Kurde, chyba to bardzo po męsku. Ale kogo to dziwi? O'Loughlin to chłopczyca. Stanęła tuż obok Blackwood kiedy przekroczyły próg Wielkiej Sali i omiotła wszystkich spojrzeniem. Jednych znała bardziej, innych mniej, norma. Niby miała się tylko przyglądać ale widząc jak inni się pojedynkują ręka aż ją świerzbiła by też nie rzucić jakimś szalonym zaklęciem. W tłumie uczniów i dwójki dorosłych dostrzegła Claire do której od razu machnęła ręką. No tak, po niej to można się spodziewać takich kursów, Irlandka lubiła takie szkolne akcje. Gloria wolała te mniej legalne. - Ewentualnie jak kogoś brakuje to mogę... możemy dołączyć - powiedziała poprawiając się, choć nie wiedziała czy rzeczywiście powinna.
|
| | | Mistrzynie Ohydki
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 27 Paź 2015, 00:16 | |
| Post Joshui który rozpoczyna nową kolejkę powinien się znaleźć tutaj, ale głupiemu Henleyowi zachciało rzucać się kostką wcześniej. Oczywiście wydarzenia z postów Gwen, Enzo i Glorii miały miejsce w poprzedniej kolejce i zostały podsumowane w poście Joshui wstawionym wyżej, wybaczcie chaos. W tym miejscu oficjalnie zaczyna się nowa kolejka i drugi etap ćwiczenia. |
| | | Tanesha Hanyasha
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 27 Paź 2015, 01:26 | |
| Auror nie wyglądał na zadowolonego wynikiem dotychczasowych ćwiczeń. Hanyasha nadal kręcąc lekkie kółka nadgarstkiem przyglądała się jak wyprowadzają Snape'a. Biorąc pod uwagę jego uszczerbek na zdrowiu wyłożenie się na materacu nie było takie najgorsze. Ale zaliczanie iluś upadków z rzędu nie wchodziło w grę. Widząc, że szykuje się coś zupełnie innego niż miotanie w siebie zaklęciami stojąc na przeciwko drugiego ucznia... brunetka obróciła się zaledwie by widzieć prowadzącego. Coś jej się w jego postawie nie podobało. Wyglądało na to, że pierwszy etap był dla zmyłki i uśpienia czujności. Spięła się nieco, zaciskając palce na różdżce po kilku pierwszych słowach Dunbara. Czyli jednak poćwiczą sobie refleks. I to wielką, chaotyczną grupą. Nieźle. Auror skończył tłumaczenie zadania a Ślizgonka spięła się jeszcze bardziej. Nadal są w parach i mają stać tak daleko od siebie? Trochę jej to nie pasowało, ale skoro kazano zostać na miejscu, postanowiła nie przyskakiwać do Rabe, jak nakazywała logika. A przynajmniej ta w głowie Taneshy. Kiedy zaczęło się odliczanie, niemalże wstrzymała oddech, postanawiając, że tym razem musi być szybsza niż w potyczce z Rosalie. Ustawiła się tak, by mieć towarzyszkę z pary mniej więcej za plecami, i nie daj Salazarze, w jakimś pokrętny sposób nie wyeliminować własnej pary rykoszetem. Kiedy padło 'trzy' jej wzrok szybko uchwycił Aurora i jego machnięcie różdżką, oraz to, że nie było skierowane w jej stronę... w związku z tym Tanesha szybko zatrzymała spojrzenie na najbliższej osobie... którą okazała się Claire. Machnęła gwałtownie winoroślą, powtarzając ruch z przed kilku minut i pomyślała żwawo "Expelliarmus!". No dalej refleksie, racz się obudzić i jej tym razem nie zawieść! |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 27 Paź 2015, 01:26 | |
| The member ' Tanesha Hanyasha' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Gość
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 27 Paź 2015, 05:03 | |
| Niby takie małe, rude chuchro, a tu proszę bardzo, ile potrafi. Niebezpieczne niczym promieniowanie alfa. I chyba równie zaskoczone tym faktem, co reszta widowni, bo, o ile dziewczę nigdy nie wątpiło w swój refleks, raczej nie spodziewało się równie koszmarnego rezultatu wykonywanego ćwiczenia. Z niemym zdumieniem wymalowanym na twarzy, Gryfonka zerknęła wpierw na swoją różdżkę, którą wciąż pewnie dzierżyła w dłoni, następnie na poturbowanego partnera-przeciwnika, leżącego pod ścianą po przeciwnej stronie sali, by w końcu przenieść już nieco bardziej pytające, niż zdziwione spojrzenie na prowadzącego, w oczekiwaniu na werdykt w sprawie chłopaka... Zwichnięty nadgarstek i bilet do skrzydła szpitalnego. Cóż, zawsze mogło być gorzej. Chociaż dziewczyną i tak szarpnęło nagłe ukłucie wyrzutów sumienia, jakby zaistniała sytuacja była wyłącznie jej winą, aniżeli kwestią nieszczęśliwego wypadku. I wcale nie chodziło o ten przeklęty nadgarstek, którym z łatwością mogła zająć się pani Pomfrey. Dziewczyna poczuła się odpowiedzialna za pozbawienie Ślizgona możliwości ćwiczeń i wzięcia udziału w kursie. A takie obciążenie poczuciem spowodowania czyjejś krzywdy wcale nie należało do uczuć najbardziej komfortowych. Zwłaszcza dla tak dobrej i pogodnej duszyczki, jaką była Maisie. Tym bardziej nie wiedziała, jak odebrać słowa aurora. To miała być pochwała za rozbrojenie przeciwnika, czy może nagana za jego uszkodzenie? Ciężko było cokolwiek wywnioskować po tak zdawkowym mruknięciu. Rudowłosa Gryfonka zdecydowała jednak nie roztrząsać tej kwestii. Odprowadziła Severusa przepraszającym spojrzeniem do wyjścia z sali, a kiedy tylko zniknął jej z pola widzenia, rozejrzała się po pozostałych parach, aby sprawdzić, czy nikomu przypadkiem nie przydarzyła się podobna historia. Jakkolwiek, oprócz jeszcze jednej latającej Ślizgonki, reszta grupy zdawała się być cała i zdrowa. Co więcej, dziwnym zbiegiem okoliczności, jakby pchnięte palcem Merlina, w sali pojawiły się akurat jakieś nowe osóbki, sądząc po stroju - Puchonki, idealnie zapełniając lukę powstałą przez ubytek dwóch uczestników kursu. Dzięki nim Mairead przynajmniej nie musiała martwić się brakiem partnera. Wystarczyło poczekać, aż któreś z dziewcząt zostanie jej przydzielone do współpracy, co nastąpiło bardzo szybko. Widocznie komuś bardzo zależało na jak najszybszym zakończeniu kursu. Nie mogąc ruszyć się z miejsca, wszak szanowny pan auror zakazał, Gryfonka zdołała jedynie pomachać nieznacznie do swojej nowej partnerki w geście powitania, by zaraz powrócić wzrokiem do prowadzącego, który akurat rozpoczynał następną przemowę. Przygoda ze Ślizgonem sprawiła, że tym razem wysłuchała instrukcji aurora z należytą uwagą, dlatego, kiedy tylko doliczył do trzech, natychmiast zareagowała, wykonując błyskawiczny ruch różdżką i wypowiadając to samo słowo, co poprzednio. - Expelliarmus – zaklęcie przedarło się przez przestrzeń w stronę najbliżej stojącej osoby. A była nią Isabelle Cromwell. |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 27 Paź 2015, 05:03 | |
| The member ' Mairead Haldane' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Blake Blackwood
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] Wto 27 Paź 2015, 10:31 | |
| Pojawiły się akurat w momencie, w którym każdy już zdążył trochę poczarować, a przystojny nauczyciel był w trakcie swojej przemowy. Kątem oka dostrzegła, że bez pary został nikt inny jak Enzo Romulus, oraz jakaś piegowata właścicielka okropnie pokręconych i rudych włosów. Gdy Dunbar zdecydował, że obie z Glorią mogą dołączyć do grupy ćwiczących ucieszyła się, jednak zaraz do głowy przyszła jej myśl, że to się może nie skończyć dobrze, gdy jakimś cudem przydzielą ją do jej byłego. Ona go tu przyszła przecież podglądać, a nie od niego obrywać, a znała go na tyle, tym bardziej po sowie jaką od niego otrzymała, że nie byłby sobą, gdyby nie skorzystał z okazji i nie spróbował rozpłaszczyć jej na ścianie. Tak się jednak nie stało. Enzo przypadł w parze Glorii, co było najlepszą wiadomością, jaką mogła dziś usłyszeć. Zgodnie ze słowami nauczyciela podeszła więc do owej rudowłosej istotki i posłała jej pocieszający uśmiech, mówiący, że spoko, nie zrobię ci krzywdy. Próbowała nie patrzeć w stronę krukona, usilnie starając się skupić wzrok na Joshui i słuchać go uważnie, bo oto okazywało się, że wcale nie będzie musiała z nią walczyć. Gryfonka nagle okazała się być jej sojuszniczką, co obudziło w Blake dziwne poczucie, że Mairead nie powinna dziś oberwać, bo po prostu nie, i już. Westchnęła przeciągle i obróciła głowę, by znów uśmiechnąć się do Claire, a potem posłać podobny uśmiech Glorii. Nie spodziewała się ataku z ich strony. Nie spodziewała się także ataku ze strony Bena, ani nawet ze strony tych wszystkich ślizgonów, dla których do dziś była przecież niewidzialna. Jedyną osobą, która mogła rzucić zaklęciem w jej stronę był Romulus, co było bardziej niż pewne. Mogłaby go zaatakować w tym samym czasie, mogłaby sprawić, że jego różdżka wypadnie mu z dłoni szybciej, niż zdąży wypowiedzieć choć słowo, ale postanowiła to olać. Miała świadomość tego, że zasłużyła sobie na wszystko co jej powie, lub dziś zrobi, tak więc zamiast atakować, postanowiła obronić swoją przypadkową partnerkę, która miała to nieszczęście, że Blake została do niej przydzielona. - Protego socii - jej głos został zagłuszony przez tuzin innych głosów, które w tym samym czasie dobywały się z gardeł reszty uczniów. Trzymała różdżkę mocno i pewnie, czekając na to, co się miało dalej wydarzyć.
Ostatnio zmieniony przez Blake Blackwood dnia Wto 27 Paź 2015, 10:38, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] | |
| |
| | | | Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony] | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |