IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Wielka Kraksa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Gość
avatar

Wielka Kraksa  Empty
PisanieTemat: Wielka Kraksa    Wielka Kraksa  EmptyCzw 08 Paź 2015, 19:42

Dzień Matki to dobry dzień na wypadki z udziałem małych dzieci.
Osoby:
Tove Lindberg, Percy McDonald
Czas:
26 Maja 1977
Miejsce:
korytarz na drugim piętrze
Gość
avatar

Wielka Kraksa  Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Kraksa    Wielka Kraksa  EmptyCzw 08 Paź 2015, 20:20

Maj, gorzej koniec Maja.
SUMy...
-Grzesiu pomóż... Jak mam się zgubić skoro ciągle wiem gdzie jestem. Ech... gdyby była ze mną Euphie, udałoby nam się przepaść bez większego problemu, zagadałybyśmy się i już. Żadna z nas nie wiedziałaby, z której strony przyszłyśmy i w którą winnyśmy zmierzać.- Westchnęła, już od dobrej godziny próbowała się zgubić. Wizja zbliżających się egzaminów sprawiła, że od razu po zajęciach złapała w rękę ukulele i uciekła z pokoju wspólnego zanim ktokolwiek zdążył zadać pytanie typu: w którym roku ogry wszczęły 37letnią wojnę z olbrzymami, albo ile czegoś tam trzeba dodać do eliksiru spokojnego snu, jak machnąć różdżką i jaką inkantację użyć by zmienić dzban w konewkę (żadnego wystarczy go przechylić).
Nie mogąc znieść już dłużej wisielczego nastroju związanego z egzaminami ucieczka i oddanie się przyjemniejszym rzeczom wydawała się Persyfonie dużo przyjemniejszą opcją. Fakt, że w czasie egzaminów będzie sobie pluć w brodę za taką lekkomyślność, było wizją zbyt długofalową, żeby przejmować się nią w tym momencie.
Z delikatnym uśmieszkiem na twarzy Gryfonka przemierzała szkolny korytarz. W dłoniach trzymała swoje maleństwo, swoje ukochane dzieciątko kiedy zbliżała się do zakrętu. Och gdyby doszła tu chwilę wcześniej albo chwilę później, o ile piękniejsze byłoby jej życie. Jednak cóż los ma swoje własne plany.
...

Gość
avatar

Wielka Kraksa  Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Kraksa    Wielka Kraksa  EmptyPią 09 Paź 2015, 15:30

Im dłużej ten dzień trwał, to tym bardziej w jej głowie leciała jedna piosenka. Cały czas jeździła i nuciła sobie piosenkę, której mugolskie dzieci uczyły się w przedszkolu, a której kiedyś nauczyła ją babcia. Ogólnie w jej wykonaniu wyglądało to tak:
Jest w maju dzień pachnący bzem, tututututrytyttytru. Jeden dzień jak słodki sen, lalalallalala. Dalej były jakieś słowa, trutututututu. Nikogo to nie obchodzi, lalallala.
Co nie zmienia faktu, że nikt na to nie zwracał uwagi, bo większość usuwała się jej z drogi. Tove jadąca na desce była niebezpieczna. A bo co to, jej wina, że ktoś nie uważa jak chodzi? A jakby ktoś miał jeszcze coś, to może po prostu udawać, że nie umie gadać po angielsku (w sumie jeszcze nie tak dawno nie umiała. A nadal uczy się wielu słów, coby zabłysnąć, jak wróci do domu na wakacje). W zasadzie to powinna właśnie siedzieć nad książkami, bo jej matka by ją ukatrupiła, ale dzisiaj było święto. Odpuści sobie dzisiaj... Jutro, pojutrze i resztę miesiąca również. Bo na co komu infomacje, kto kogo kiedy zabił, za jakie grzechy i kiedy kto chorował na biegunkę i jakie jego rodzice mieli choroby weneryczne? To nikomu do życia potrzebne nie było, co za głupota się tego uczyć. Kiedyś się pewnie tego nauczy, ale nie teraz i nie w najbliższym czasie. Najpewniej kilka minut przed egzaminem.
Och. W tym momencie powinna płacić mocno za swoją głupotę. I za to, że w deskorolkach nie zamontowano hamulców - jak to tak można? Niebezpieczy wnalazek bez hamulców, do sądu ich podać, że takie pojazdy robią. Wszystkie poszkodowane dzieci, łączmy się w bólu! Bo kiedy Tove tak próbowała wjechać pięknie na pustym korytarzu w zakręt, to nagle za niego wyszła jej jakaś kolejna blondynka. Ach, te blondynki, po niektórych przykładach widać, że żarty o nich są w pełni zasłużone. A tą blondynkę znała z widzenia, czasami nawet 'cześć' ze sobą wymieniały. W końcu były w jednym dormitorium. Ale teraz chyba nie będą miały lepszej relacji - Tove po prostu wjechała w nią deską. I sama też w nią uderzyła, bo nie zdążyła zeskoczyć. Ale w sumie, jakby zeskoczyła, to by mogła uciec. I straciłaby deskorolkę. Nie zostawia się towarzysza na polu bitwy!
Gość
avatar

Wielka Kraksa  Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Kraksa    Wielka Kraksa  EmptyPią 09 Paź 2015, 19:03

To wszystko wydarzyło się bardzo szybko, w zasadzie Persefona ledwo zarejestrowała moment, w którym coś, albo raczej ktoś w nią uderzył. Zbyt szybko, za dużo dźwięków, ból w okolicy końca pleców i klatki piersiowej, plus głośny huk, gdzieś po jej lewej stronie.
Lekko nie ogarniając rozgląda się dookoła, nieopodal niej leży jakieś dziwne urządzenie, sądząc po tym, że ma kółka i nie lata, wychodziło, iż powinien to być pojazd mugolski, jednak skąd on się tu wziął i jakim prawem dokonał takiego zniszczenia. Blondynka podnosi wzrok trochę wyżej i już cała zagadka rozwija się sama. Nieopodal owego narzędzia szatana siedzi kto, nie kto inny jak Tove. No ta co śpi na tamtym łóżku... prawda? Nie ważne.
Zielonooka już planuje podnieść się, otrzepać i bez zbędnego słowa komentarza pójść dalej przed siebie, chociaż w sumie dziwne mugolskie urządzenie zafascynowało ją i chętnie by się na nim kiedyś przejechała kiedy przypomina jej się jeszcze jeden mały drobiazg. Niepewnie spogląda na swoje ręce jakby miała nadzieje ujrzeć w nich swoją małą gitarkę, jednak nie, nie ma jej tam. Na chwilę cała krew z jej twarzy opływa, a sama McDonald robi się blada jak ściana, z przerażeniem i niepokojem w oczach zaczyna rozglądać się dookoła siebie, no przecież musi gdzieś tu być, musi.
W końcu nieopodal siebie dostrzega kawałek drewna. Jest, jest jej maleństwo, wszystko będzie dobrze, mama już jest, mama się tobą zajmie. Percy podchodzi do ukulele i z boską czcią podnosi je do góry. Coś jest jednak nie tak jak powinno, zamiast czterech metalowych drucików jest trzy? Gdzie jest czwarta struna, gdzie jest G, musi gdzieś tam być. No i jest, smętnie dynda, niczym złamana ręka, albo inna kończyna.
Twarz Gryfonki przypomina kalejdoskop, biała, teraz natomiast robi się czerwona, przez chwilę jaśnieję jakby starała sobie coś przypomnieć po czym znowu, szkarłatnieje.
W końcu podnosi wzrok na drugą Gryfonkę. W jej zwykle przyjaznych oczach widać wściekłość i rządzę mordu.
-Tyyyyyy.- Podnosi głos i palcem zaczyna mierzyć w tę skandynawską sierotę, czy skąd ją tam wiatr przywiał.
-Uważaj kurwa...- po słowie potocznie uznanym za niecenzuralne widać jak dziewczyna lekko zgina się w sobie tak jakby ktoś zaczął ją łaskotać.-Czy cię do końca poje... czy ktoś CI rozum odebrał. Jak do jasnej cholery...- Znowu się lekko zgina.
Cała postawa Gryfonki mimo tych kilku objawów uroku, który miał ją oduczyć przeklinania pokazuje, że dziewczyna jest gotowa rzucić się na drugą Gryfonkę i wydrapać jej oczy za to co się przez nią stało.
Gość
avatar

Wielka Kraksa  Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Kraksa    Wielka Kraksa  EmptyNie 25 Paź 2015, 13:17

Nie jej wina, że twórcy deskorolek nie montują w swoich produktach czegoś takiego, jak hamulce. Hamulce to podstawa każdego niebezpiecznego pojazdu, we wszystkim powinno być jakieś zabezpieczenie, gdyby ktoś taki jak Tove dostał to w swoje łapki. Nie wolno zostawiać niektórych urządzeń w pobliżu dzieci, bo spowodują wypadek, tak jak Gryfonka w tym momencie. Choć z pewnością nie była to tylko jej wina, to Percy wlazła jej na drogę, mogła się rozglądać. Co jak co, ale Lindberg przez ściany nie widzi. Nie jest Supermanem, nie ma w oczach laserów i rentena.
Minęła chwila, nim ból w klatce piersiowej minął, a Tove mogła się podnieść do pozycji stojącej. Powoli stanęła na nogach, poszukując swojej mugolskiej zabawki, mając nadzieję, że będzie cała. Nową deskę mogłaby kupić dopiero w wakacje, nie ufała ani swojej matce ani babce w kwesti zakupów. Jeszcze jakąś różową by dostała, a to byłoby uwłaczeniem jej godności i przyzwoitości. Odszukała wzrokiem ten cudowny, czerwony kawałek drewna z kółkami i podeszła do niego. Wzięła ją do ręki, sprawdzając dokładnie wszystkie uszkodzenia. Zarejestrowała, że pojawiła się nowiutka rysa, niezauważalna przy poprzednich, więc nie robiło to na niej wrażenia. Nie pierwsza i nie ostatnia, która się tam pojawiła.
Ale widocznie ktoś był przewrażliwiony. Gdy usłyszała słowa, najwyraźniej skierowane w jej stronę, podniosła wzrok i spojrzała na drugą blondyńską Gryfonkę. Widząc jej wściekłe spojrzenie podniosła z zainteresowaniem brew. O co jej mogło chodzić? W końcu przeniosła wzrok na tę mini gitarę trzymaną w jej rękach, była pewna, że kiedyś słyszała jej nazwę. To było coś na u, taka dziwna nazwa. Dosłownie miała ochotę udawać, że nie rozumie języka angielskiego, ale przecież dzieliła z Percy dormitorium. Z pewnością wiedziała o tym, że Tove zna ten język, niestety. A w sumie, mogłaby go zapomnieć, to jest możliwe. Nie zawsze da się wszystko pamiętać, prawda? Ale w sumie, była w jakimś stopniu winna, więc to byłoby niemiłe.
- A Reparo nie wystarczy? To chyba tylko struna, zaklęciem powinno się dać to naprawić - pokazała głową na ukulele. McDonald nie powinna się tak denerwować, w końcu to tylko intrument, z którym napewno dało się coś łatwo zrobić. Głupota tak się denerwować i przeklinać. To niegrzeczne, brak kultury normalnie! A podobno Anglicy tacy wychowani, co to tylko herbatkę całymi dniami popijają.
Gość
avatar

Wielka Kraksa  Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Kraksa    Wielka Kraksa  EmptySro 28 Paź 2015, 13:52

Kiedy bliźniaczki były małe, a przynajmniej mniejsze, bardzo lubiły oglądać filmy przyrodnicze, no przynajmniej Persefona bardzo to lubiła. Godzinami mogła przyglądać się jak lwy na początku powoli skradają się do swojej ofiary, podchodzą ją, maskują się wysokiej trawie by później w jednej sekundzie wyskoczyć i zagryźć jakąś antylopę, a później w towarzystwie reszty stada urządzić sobie obiad. Oczywiście filmy te nie ograniczały się jedynie do polowania, były też sceny z życia wzięte jak opieka nad potomstwem. Wszystkie matki nie ważne jak bardzo kudłate i z jak bardzo naostrzonymi pazurami i zębami, wiedzą, że o dzieci trzeba dbać i bronić ich przed całym złem tego świata.
W tym momencie ze zwykłej, nie groźnej, spokojnej Gryfonki Percy w jednej sekundzie przetransformowała się (w swojej głowie) w wielką wściekłą mamę lwicę, której dziecko zostało zranione, skrzywdzone. Wszystkie niesnaski między nimi, że słabo stroi, że struny nie takie, że kolor mógłby być ładniejszy, każda dawna rana poszła w nie pamięć, w tym momencie liczyła się tylko krzywda, a krzywda była duża. Nie było struny, nie było ręki, biedna struna G, dyndała, jakby płakała, jak tak można było, jak można było zrobić zamach na biedne niczemu niewinne ukulele, przecież Grześ nikomu nigdy krzywdy nie zrobił, Percy była gotowa za to ręczyć głową. Nigdy nie ćwiczyli w dormitorium chyba, że było puste, Grzesio nikogo nie zaczepiał, nie brał stroików od nieznajomych, mówił proszę i dziękuje, dlaczego więc spotkała go taka straszna kara.
-Nic nie rozumiesz. Jakie repero! Jaka tylko struna! Dźwięk, dźwięk będzie inny, będzie zły, nie będzie stroić. Skończ, przestań bluźnić.- McDonald przyciska instrument do klatki piersiowej. Tuli go jak małe dziecko. Jeszcze tylko brakuje, żeby zaczęła go delikatnie głaskać po pudle i szeptem mówić "ciii wszystko będzie dobrze, mamusia kupi nowe struny".
-To by nowy komplet, a teraz wszystkie do wymiany, i znowu etap przecierania.- Nie znała naukowego żargonu, nie wiedziała jak nazywa się ten moment, w którym nowe struny rozstrajają się w tempie przyspieszonym i ciągle trzeba je stroić, w zasadzie nie można nic grać bo w kółko trzeba stroić i tak przez kilka dni.
Mama Lwica tego nie zostawi.
Sponsored content

Wielka Kraksa  Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Kraksa    Wielka Kraksa  Empty

 

Wielka Kraksa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Wielka gra!
» Wielka Sala
» Wielka Kalendarzowa
» Ravenscar [Wielka Brytania]
» Wielka loteria [event]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Myślodsiewnie
-