IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Gość
avatar

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyPią 04 Wrz 2015, 15:37

Opis wspomnienia

Zimny październikowy wieczór, w ramach topienia smutków i przypływu weny, Percy McDonald zamelinowała się w jakiejś pustej klasie z butelką nalewki własnej roboty i Grzesiem. Siedzi sobie brzdąka, aż tu nagle pojawia się Enzo, picie się nie skończyło, ale w pewnym momencie chyba film mi się urwał, gdyby Percy wytrzymała trochę dłużej to pamiętałaby kto się tam jeszcze pojawił.
Osoby:
Enzo Romulus, Percy McDonald i Blake Blackwood
Czas:
październik roku bierzącego
Miejsce:
pusta klasa na trzecim piętrze


Ostatnio zmieniony przez Percy McDonald dnia Pią 18 Wrz 2015, 14:16, w całości zmieniany 1 raz
Gość
avatar

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyPią 04 Wrz 2015, 15:48

-Dobra Percy, łyczek na przypływ weny i do boju.- Powiedziałam do siebie spoglądając na przygotowaną flaszkę. Nalała sobie pół kieliszka po czym na raz cała jego zawartość znalazła się w jej gardle. Przyjemne, ciepło rozeszło się po jej przełyku by później trafić do żołądka. Zaśmiała się cicho to będzie przyjemna noc.
Niepewnie spojrzała w stronę drzwi, chyba powinna rzucić na nie zaklęcie wyciszające, szybko jednak straciła zapał do tego pomysłu, tędy i tak nikt nie chodzi, a zresztą kolejny szlaban co to za różnica. Machnęła jednak różdżką w stronę flaszki i ta zaczęła wyglądać jak karton soku wiśniowego, stwarzajmy przynajmniej pozory.
Wiśnióweczka, tatuś nie byłby najszczęśliwszą osobą pod słońcem gdyby dowiedział się, że jego najmłodsza pociecha bawi się w bimbrownika, ale jak to mawiają czego tatuś nie widzi to go nie zaboli.
Po pierwszym kieliszku wzięła do ręki instrument i z pełnym skupieniem na twarzy zaczęła stroić poszczególne struny. Chłód i wilgoć panująca w zamku nie sprzyjała instrumentom, ale cii jak miałaby żyć bez swojego małego Grzesia, fakt, że Ernest został w domu przyprawiał ją o ból serca, wątroby i woreczka żółciowego.
-Nie wierzę w to, że wszystko było już...- Zaśpiewała cicho pod nosem, na ukulele wybierając różne akordy i sprawdzając, które najlepiej brzmią.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyPią 04 Wrz 2015, 18:24

Trening się przedłużył, ciepła woda pod prysznicem się skończyła, a deszcz i tak padał bezlitośnie. Nastrój Enzo był więc delikatnie rzecz ujmując nieciekawy. Ociekając wodą po kolejnym, tym razem niechcianym prysznicu szedł po schodach marząc o wsunięciu się pod kołdrę i śnie. Mięśnie prawego ramienia go bolały po tym jak zbyt mocno się zamachnął na tłuczek dodatkowo jeszcze chybiając. Każdy jego krok zostawiał mokre plamy na wypolerowanej przez Filcha posadzce za co niewątpliwie należał się Włochowi solidny opieprz. On jednak wszedł w fazę mamtowdupizmu. Było mu mokro, zimno i był zmęczony. Mimo to czując w powietrzu delikatną nutkę spirytusu zatrzymał się przy drzwiach na trzecim piętrze i rozejrzał się chcąc się upewnić, że na korytarzu jest sam. Był sam. Obrazy już smacznie chrapały w swoich ramach, a uczniowie grzecznie leżeli w swoich łóżeczkach. Wszakże była już cisza nocna. Czas kiedy wszystkie grzeczne dzieci są w swoich łóżeczkach. Gdyby nie awaria prysznica w szatni i bezsensowne czekanie na zmianę temperatury wody to pewnie on te zaliczałby się dzisiejszego wieczoru do grona dzieci grzecznych. I na pewno nie stałby na korytarzu zastanawiając się czy zapach wiśniówki to rzeczywistość czy pobożne życzenie. Ciche brzdąkanie instrumentu za drzwiami połączone z damskim wokalem zachęciło Krukona do bliższego przyjrzenia się całej tej sprawie. Bez pukania otworzył drzwi, a na widok Gryfonki którą już niejednokrotnie widział w towarzystwie tej małej gitary uśmiechnął się lekko pobłażliwie.
- A ja nie wierzę, że jeszcze nie śpisz - powiedział, a jedna z jego brwi powędrowała nieco wyżej. Zapach dodatkowych procentów unosił się w powietrzu intensywniej co zachęciło go do zrobienia dwóch kolejnych kroków i zamknięcia za sobą drzwi.
- Sok wiśniowy? - zapytał z rozbawieniem wpatrując się w blondynkę.
Gość
avatar

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyPią 04 Wrz 2015, 19:08

-...pozwólcie mi na jeszcze parę róż.- W kółko męczyłam jedną piosenkę, za każdym razem zmieniając dźwięki, słowa, dodając coś to odejmując. Irytacja, że to co szukałam nieustannie wymykało mi się z rąk, uciekało, a ja mogłam mieć tylko nadzieje, że w końcu to uchwycę.
Po kolejnym razie załamałam ręce wstałam, przespacerowałam się parę razy po pokoju, zrobiłam dwa fikołki, co nie było najlepszym pomysłem po trzech kieliszkach wiśniówki, prawie wyrąbałam się w stół, o ja to tam małe piwo, ale stół miałam wrażenie, że ciężar mojej osoby zaraz przełamie go na dwoje. Po tych nie do końca mądrych pomysłach, podniosłam się i wróciłam do Grzesia, do mojego maleństwa, które patrzyło się na mnie z jakimś wielkim politowaniem.
-Nie patrz tak na mnie. Wiesz, że ja to wszystko dla ciebie robię, bo mamusia kocha swojego małego mężczyznę.- Mówiłam pochylając się nad instrumentem. Zaczęłam do niego mówić jak do małego dziecka. Czyżbym właśnie została samotną, niezależną kobietą z ... ukulele. W sumie może to i lepszy wybór niż stara panna z kotem. Grzesia przynajmniej nie trzeba karmić, a struny są tańsze niż miesięczny koszt kociej karmy.
Znowu usiadłam, złapałam gitarę pod pachę i zaczęłam coś brzdąkać.
-Nie wierzę w to, że prześnił się mój czas, pozwólcie mi na jeszcze parę gwiazd...- Zaśpiewałam i w tym samym momencie w drzwiach pojawił się pewien Krukon. Spojrzałam na niego, nie brzydki, a po trzech kieliszkach wiśniówki, niebrzydki jeszcze bardziej.
-A ja nie wierzę, że przykładny, cny Krukon urządza sobie nocne spacery i dręczy, niewinne Salazara Ducha winne Gryfonki.- Uśmiechnęłam się do niego figlarnie nie przestając grać, ale za to bardzo uważnie śledząc jego ruchy, parą wielkich zielonych ślepi.
-Sok wiśniowy własnej produkcji, bardzo smaczny i zdrowy.- Zaśmiałam się, wskazując chłopakowi ruchem głowy kieliszek, stojący obok mnie na stole.- Na pewno dobrze Ci zrobi po tym... wieczornym prysznicu, uchroni przed katarkiem wiesz witamina C i te sprawy.- Znowu się zaśmiała pod nosem, jej ręka przyspieszyła i teraz z nową werwą uderzała w struny.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptySob 05 Wrz 2015, 19:30

Przykładny, cny Krukon? Zaśmiał się cicho unosząc jedną brew nieco wyżej. Ten opis kompletnie nie pasował do Enzo. O wiele bardziej pasował do Bena Wattsa który za tą przykładność dostał odznakę Prefekta którą przykładnie wykorzystywał do odejmowania punktów i dostarczania na szlabany niepokornych uczniów. Lorenzo miał takie szanse na dostatnie odznaki Prefekta, jak Argus Filch na poślubienie złotowłosej dziewicy- niby prawo nie zabrania, a jednak każdy wie, że nigdy nie nastąpi. Nawet z dwoma członkami rodziny w kadrze szkolnej. Sebastian prędzej wyliże sobie łokieć przed całym gronem pedagogicznym niż na to pozwoli. Takim był właśnie niecnym i nieprzykładnym Krukonem.
- Widać, że jeszcze mnie nie znasz - powiedział z rozbawieniem splatając ręce na piersiach. Ona też nie wyglądała na najniewinniejszą. Może by i kupił tą historyjkę gdyby nie to, że jego przyduże nozdrza trzymał tutaj zapach alkoholu. Niewinne Gryfonki jeszcze nie wiedzą, że można wiśnie połączyć ze spirytusem, a tym bardziej nie wiedzą, że można to pić. W dodatku ze smakiem. Fakt, że to smakuje zwiastuje swego rodzaju problem, ale Romulus był już pogodzony ze swoim alkoholizmem, więc dla niego nie stanowił większego problemu. Dla niej jej problem z piciem najwidoczniej też nie. Zachęcająco wskazała głową na kieliszek serwując przy okazji werbalną reklamę. Cudownie. Wyszczerzył zęby w pełnym zadowolenia uśmiechu i sam sobie napełnił kieliszek.
- Zdrowie gospodyni - uniósł go nieco wyżej, aby zaraz wlać do ust i chwilę w ustach przytrzymać. Piekło jak sto nieszczęść, a nawet jak sto dwa nieszczęścia, ale on z godnością to przełknął, ale nie zapanował nad chwilowym skrzywieniem warg.
- Prawie nie czuć wiśni. Myślałaś kiedyś o tym, żeby wlać do środka mniej spirytusu? - zapytał ironicznie rozsuwając swoją przemoczoną bluzę. Ściągnął ją ze swego rodzaju ulgą odrzucając na pustą ławkę i znów napełnił kieliszek, tym razem dla blondynki. Odkleił jeszcze śnieżnobiałą koszulkę która całkowicie przemoczona przykleiła się do jego mięśni nie zostawiając żadnego popisowego pola dla wyobraźni Gryfonki.
- Więc co Naczelny Bard Hogwartu tworzy? - zagaił obejmując się ramionami na których widoczna była już gęsia skórka. Wiśniówka rozgrzała od środka, ale na zewnątrz nadal było zbyt zimno.
Gość
avatar

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptySob 05 Wrz 2015, 19:51

Alkohol miał swego rodzaju magiczną moc, rzeczy, które wydawały się nie do przyjęcia po kilku kieliszkach wydawały się być dużo bardziej znośne, a po flaszce, wręcz konieczne do wykonania. Nie żeby często miała takie przygody, w sumie jak na małą produkcję nalewek bardzo rzadko zdarzały mi się libacje. Zwykle stawiałam flaszkę na stół i patrzyłam jak znika w moich oczach. Sama sięgając po nią tylko w takich chwilach jak ta do zesłania sobie odrobiny weny lub do uczczenia czegoś z Euphie, czy to robiło ze mnie alkoholiczkę... cóż na coś trzeba umrzeć.

-O no to szybko musimy zmienić ten stan rzeczy.- Uśmiechnęłam się do niego, cały czas nie zdejmując z niego swoich zielonych oczu, ach ta procentowa odwaga. Kilka kieliszków i już nie ma rzeczy nie możliwych.
Na toast zaśmiałam się tylko cicho pod nosem, a widząc grymas jaki został po moim produkcie mój śmiech stał się jeszcze głośniejszy.
-Ach wy południowcy i wasze delikatne gardziołka.- Powiedziałam odkładając gitarę obok mnie na ławce i sięgając po nalany kieliszek. Wzięłam go z nabożną czcią do ręki podsunęłam pod nos przez chwilę raczyłam się zapachem alkoholu, siląc się, żeby się nie skrzywić i nie dać satysfakcji Krukonowi.
-Za to żebyśmy żyli szybko i umierali młodo.- Po toaście cały kieliszek wpadł mi do gardła. Kiedy kubki smakowe poczuły co się stało przeszedł mnie przyjemny prąd.
-Ja tu kulturalnie połóweczki, a tu cała lufa. Jeszcze pomyślę, że chcesz mnie upić i wykorzystać.- Znowu wzięłam do ręki instrument po czym wróciłam spojrzeniem do Krukona, który właśnie prezentował mi swoją muskulaturę.
Gdyby nie to, że już miałam lekkie rumieńce od alkoholu to nagle cała zabarwiłabym się na czerwono jak piwonia. Nie ładnie panie Romulus tak ciągnąć niewinne Gryfonki na potępienie. Nie ładnie.
-Balladę, a może sonecik, jeszcze się nie zdecydowałam.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptySob 05 Wrz 2015, 21:10

Skoro trzeba zmienić ten stan rzeczy, to trzeba. Wyciągnął po męsku dłoń w jej kierunku.
- Enzo Romulus. Tak, syn Xandrii. Tak, brat Machiavelliego. A ten akcent jest włoski - odpowiedział przy okazji na najczęściej zadawane pytania uśmiechając się przy tym szeroko. Najczęściej zadawane pytania to oczywiście: synek pani od Wróżbiarstwa?, masz jakieś koneksje z tym superseksownym opiekunem Ravenclawu?, fajny akcent, skąd? Nie wiedział skąd w ludziach tendencja do takiej powtarzalności, noale. Wolał już wybiec w przyszłość, zanim te pytania kiedykolwiek zagoszczą w jej główce i zdecyduje się je zadać. Lepiej od razu postawić sytuację jasno. Tak, jestem dzieckiem wychowanym w rodzinie pedagogów. I w burdelu. O tym burdelu jednak nie mówił tak otwarcie, bo przecież na dobrą sprawę to nie jest powód do dumy. A może jednak jest? Cóż. On nie znał innego życia, więc dla niego jego własne było najlepsze. Inni mieli co do tego inne zdanie, ale równie dobrze mogliby zapisać je na skrawku pergaminu, zrolować i włożyć sobie je w dupę.
- Wy wyspiarze i wasz brak umiaru... - odpłacił się pięknym za nadobne po raz kolejny się uśmiechając. Może i krzywił się po alkoholu, ale gdyby się postarał zrobiłby prawdziwą wiśniówkę! Taką gdzie czuć wiśnie wyraźnie w smaku, a nie tylko w zapachu. I kolorze. Toast który wzniosła poszerzył jedynie jego uśmiech, ale zdecydował się go nie komentować. Jemu osobiście życie do 80 by nie przeszkadzało. Dostałby wtedy własną pielęgniarkę, która poprawiałaby mu poduszki jednocześnie czyniąc okład z młodych piersi. Póki miałby ten okład jego życie byłoby prawdziwie szczęśliwe i spełnione.
- Upić i wykorzystać? Skądże. Lubię współpracę - wyjawił z łobuzerskim uśmiechem.
- Czy mogę zrobić coś co pozwoli Ci w podjęciu decyzji?
Gość
avatar

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptySob 05 Wrz 2015, 21:44

Słysząc jakże znamienity rodowód. Zaśmiałam się pod nosem, spodziewałam się, że to nieźle utrudnia życie, kiedy twoja matka i brat cię uczą. W sumie ja wytrzymywałam w tym nudnym pozbawionym coli miejscu tylko dlatego, że nie było tu mojej matki, była siostra i brat, ale to już inna para kaloszy, ich się dało znieść kochałam...
-Persyfona McDonald, rodzina od strony ojca wyjechała do stanów i założyła sieć fast foodów McDonald, a ten akcent jest ze szkocji z tak małego wypierdka, że jak się mrugnie to można przez niego przejechać i nawet nie zauważyć, że coś się minęło.- Podając mu swoją. Znowu musiałam odłożyć uke, czego ode mnie te konwenanse wymagają.
Lubiła wiedzieć, ale byłam zbyt leniwa by zadawać pytania, lubiłam jak ktoś sam z siebie zaczynał gadać to było wtedy takie prawdziwe. Usilne wyciąganie od ludzi odpowiedzi było nudne i stresowało osobę, którą się pytało. Dlatego nie naciskałam jeśli ktoś chciał mi coś powiedzieć to mówił, jak nie to kij. Ja też nie wszystko mówiłam, w sumie z istotnych rzeczy większości nie mówiłam, jeśli już to śpiewałam, ale cii.
-Za ten brak umiaru kiedyś znienawidzi nas cały świat.- Zaśmiałam się po czym napełniłam kieliszek i mu podała.- A może dla pana Włocha jakaś zagryzka?- Spojrzałam na niego z diabelskimi iskierkami, ale po chwili znowu się śmiałam. Miałam jakiś wybitnie dobry humor.
Widząc, że chyba szybko się ten wieczór nie skończy wyjęłam różdżkę i rzuciłam zaklęcie wyciszające na drzwi. Nie chcemy przecieżby by jacyś prefekci albo nauczyciele skierowali się tu przez głośne dźwięki. To mogłoby się bardzo źle skończyć.
Przemilczałam następną wypowiedź Krukona, tak chyba będzie bezpieczniej, nieźle nie jestem jeszcze tak pijana, mam resztki zdrowego rozsądku. Miejmy nadzieje, że się szybko nie ujawnią to może ich nie zapiję do końca.
-Zamieniam się w słuch.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyPon 07 Wrz 2015, 18:19

Czy to utrudnia życie? Enzo to wcale nie przeszkadzało. Przyzwyczaił się do ciągłych opieprzów ze strony Sebastiana i do marudzenia matki, że powinien "wziąć się za naukę, a nie". Przywykł do tego, że za złe zachowanie będzie zmuszony do uczestnictwa w jakże wspaniałych zajęciach z Wróżbiarstwa prowadzonych przez najznamienitszą specjalistkę w tej dziedzinie magii. I Starożytne Runy. Oba te przedmioty w żaden sposób nie kręciły panicza Romulusa, ale jak trzeba to trzeba. A trzeba. Wolał ten system karania występków od nudnego czyszczenia pucharów ze śmierdzącym oddechem Filcha na karku. Gdyby nie matka i brat pewnie zostałby jednym z naczelnych konserwatorów powierzchni płaskich w tym zamczysku.
- Och. Tradycje restauratorskie. To bardzo imponujące, Persyfono - silił się na poważny ton, ale średnio mu to wychodziło. Nie mniej jednak starał się. Tylko szeroki uśmiech który pojawił się na jego twarzy zdradził, że imię dziewczyny go bawi. Równie mocno co bawi go całe "Lorenzo". Do dzisiaj zastanawia się jak matka mogła wpaść na jego trop, nie wspominając o tym co ją nakłoniło do skrzywdzenia nim swojego pierworodnego. Sama winna twierdzi, że to wcale nie krzywda. To idealny dowód na to, że nie jest do końca normalna.
Przejął od niej kieliszek, a na jej pytanie prychnął.
- Hamburgera z frytkami. I keczup. Na miejscu, panno Szkotko - złośliwe? Może i trochę. Ciężko się było jednak powstrzymać. Uniósł kieliszek nieco wyżej i opróżnił go szybko, bez większych sentymentów. Kąciki ust tylko się skrzywiły, bo starał się mocno nie krzywić. Ostawił kieliszek i tym razem on go napełnił z myślą o swojej towarzyszce. Ona w międzyczasie nałożyła zaklęcia wyciszające. I dobrze. Kolejny szlaban w jego przypadku zakończyłby się odebraniem miotły i jedną wielką wojną z Sebastianem, którą wolałby odroczyć w czasie, bo to, że nadejdzie było wręcz nieuniknione.
- Zrób balladę o cyckach. To będzie najlepsze.

//Polecam klik
Gość
avatar

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptySob 12 Wrz 2015, 21:35

Ciepło, alkohol tworzy przyjemne ciepło, które rozluźnia, nastraja, pomaga zapomnieć o wielu rzeczach, pozwala od nich uciec. Lubie ten stan, w którym nic mnie nie rozprasza, wszystko cieszy, każde słowo, gest, wszystko co się dzieje wokół mnie nastraja mnie wówczas pozytywną energią, z mej twarzy nie schodzi uśmiech, od prawdziwa głupawka. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć ludzi, którzy upijali się na smutno, gdyby mi się tak zdarzało pewnie przestałabym pić, bo co to za przyjemność. Pije się, żeby zapomnieć, a nie żeby rozpamiętywać.
Spoglądam na Włocha, ciekawe co sobie myśli. Może myśleć o wszystkim i o niczym. To smutne jak się myśli o niczym. Dziwne i nie pojęte. Moja głowa jak i reszta mej osoby cierpi na ADHD więc coś takiego jak myślenie o niczym... nie ma po prostu racji bytu. Jest czymś zarówno przerażającym jak i fascynującym, wręcz upragnionym. Ile to daje możliwości...
Słowa wychodzące z ust Krukona wydobyły mnie z mojego pijackiego rozmyślania, rozmyślania, które pewnie nigdy by się nie skończyło i trwało, aż do wytrzeźwienia, a przynajmniej do uśnięcia.
-Jedni mają szlacheckie korzenie, hodowle arabów, wiekowe sady, a my z siostrą mamy płytko leżące zacięcie do gastronomi. Żyć nie umierać.- Zaśmiałam się i niepewnie spojrzałam na nalany kieliszek. Wolniej, czy szybciej. Jak powinnam się za niego zabrać.
Dawno nie rzygałam?
-Hamburgery się skończyły, ale mam jeszcze wczorajsze nugetsy? Prawie jak dzisiejsze.- Puszczam w jego stronę perskie oczko.
Biorę do ręki instrument. Zamyślona przyglądam się mu jakby zaraz miał się zmienić w coś innego. Ciekawe czym by się stał. Może rurką z kremem, albo książką, cukinią, a kto wie czy nie czymś jeszcze bardziej od czapy, czymś czego nikt by się nie spodziewał, okularami ze sztucznym nosem i blizną na czole. Tak, tego nikt by nie wymyślił.
-Ballada o cycka, pieśń do zaginionego cyca, do deski, by się ogarnęła, do piersi istniejących jedynie w sferze głębokiej, abstrakcyjnej wyobraźni autora, piosenka dla dzieci o dwóch czerwonych balonikach... Coś się może wymyśli.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyPon 14 Wrz 2015, 23:50

Żyć nie umierać? Skoro pannie McDonald wystarczy do szczęścia płytkie zacięcie do gastronomii, to może lepiej jej nie uświadamiać, że można trafić lepiej. Przynajmniej on w swoim mniemaniu trafił o wiele lepiej. Nie ukrywajmy, nie samą paszą żyje człowiek. Jego głębokie tradycje, nazwijmy je towarzysko-seksualnymi, były dla niego po stokroć lepszymi korzeniami. I nie zamieniłby ich nawet na bycie szlachcicem ze stajniami pełnymi koni arabskich które biegają po wielohektarowych sadach z wielowiekową historią. Naprawdę. Chociaż życie szlachcica z pewnością jest prostsze i z pewnością często nie przemilcza taki szlachcic tego, że jest szlachcicem. Dziedzic zamtuzu musi często trzymać swój dar od losu w sekrecie, a kwestie biznesów rodzinnych często komentować życzliwym uśmiechem trzymając język za zębami. Jak teraz. Nawet po jej wiśniówce, a raczej: zabarwionym spirytusie, nadal wie, że trzeba milczeć.
- Więc tak to działa? Klienci wiedzą, że jedzą odgrzewane resztki, panno McDonald? - udał szczere przerażenie godne pani z sanepidu na widok szczura, aby zaraz cicho się zaśmiać. Jej krewni prowadzą swój biznes w Ameryce, a to naprawdę dziwne miejsce. Enzo wcale by się nie zdziwił gdyby Amerykanie zjadali takie resztki z radością nawet ze świadomością, że to resztki, a co więcej byłoby to u nich modne. To wyjątkowo dziwne miejsce. Oni we Włoszech mieli inne zwyczaje odnośnie jedzenia. Musiało być po domowemu i zjedzone w gronie rodziny i najbliższych. Inaczej nie smakowało. Było takie... nijakie. Dlatego Romulusowi bardzo podobały się posiłki w Hogwarcie. Zbieranie się przy jednym stole zawsze miło mu się kojarzyło.
- Zawsze wypowiadasz wszystkie myśli które pojawiają Ci się w głowie czy tylko po wiśniówce? - zapytał z rozbawieniem słysząc jej łańcuch skojarzeniowy na jego propozycję. Gdy kieliszek napełnił się z myślą o nim bez zawahania opróżnił jego zawartość czując jak robi mu się naprawdę bardzo gorąco. Szczególnie na twarzy. Tak jakby jego policzki miały być koloru dojrzałego pomidora. Jednak takie nie były. Wyglądały nadzwyczaj zwyczajnie.
- Długo grasz? - padło kolejne pytanie podczas gdy napełniał kieliszek. Nie ma co, picie idzie im sprawnie. Bardzo sprawnie. Myśli Krukona przestają powoli być składne, a uśmiech na jego wargach poszerza się na tyle, że widać dołeczki.
Gość
avatar

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyWto 15 Wrz 2015, 13:47

Kto chciałby mieć sieć trujących ludzi restauracji, które rozcieńczają colę wodą, a kurczaki, chyba nawet nie stały nigdy obok prawdziwego mięsa z kurczaka. Na co komu to wszystko, gdy w przyszłości malowała się taka wspaniała wizja, wizja o sto kroć lepsza niż każdy zamtuz na świecie, piękniejsza od jachtu pod pełnymi żaglami, bo nikt mnie nie przekona, że jest coś piękniejszego od hodowli kóz. No może jedynie hodowla gryfów, albo kombinacja gryfa z kozą. Daje mleko, lata, czego więcej do szczęścia człowiekowi potrzeba, może butelkę coli, ale o tym trzeba już będzie porozmawiać z kimś innym. Może udałoby się namówić kogoś z Hogs, żeby zaczął sprowadzać ten niebiański napój, na co komu piwo kremowe jak istnieje cola.
Nawet nie zauważyłam kiedy moje myśli same zaczęły się z sobą przeplatać. Tworzyć dziwne połączenia, skakać z tematu do tematu, jakby nad niczym nie mogły wytrzymać dłużej jak pół minuty. Czy była to wina mojego wrodzonego ADHD, a może czegoś bardziej oczywistego, mroczne spojrzenie w stronę kartonu po soku.
Nie to nie może być jego wina, to taki niewinny soczek, biedny i strapiony przez los bo przecież wszyscy wolą jabłka, wszyscy żarli by tylko je, a o biednych wisienkach zapominają, odrzucają je w odmęty swej świadomości jakby nigdy nie istniały.
-Klienci cieszą się, ze mogą zjeść coś szybko i nie przejmują się co to jest. Ooooo.- Powiedziałam wskazując na niego palcem, jakbym chciała w ten sposób coś podkreślić, ale nie do końca byłam pewna co chciałam podkreślić. Dlaczego palec tak dziwnie się kiwa. Tańcz jak galareta, bujaj się w rytmie ukulele.
Zaśmiałam się do swoich myśli.
-Nie wszystkie, część zostawiam dla siebie, ale na pewno wiśniówka pomaga się wydostać większej ilości słów niż zazwyczaj.- Spojrzałam wyzywająco w stronę alkoholu.-Nie chcę Cię już... sama się pij ooooo, tak słyszałaś mnie.
Pytanie Krukon zadał pytanie. Zastanów się ile grasz. Myśl Percy wierzę w ciebie umiesz to jeszcze robić,a przynajmniej kieliszek temu jeszcze całkiem dobrze Ci szło, teraz idzie poniekąd nie tak światło i dobrze, ale wierzę w ciebie nadal.
Na twarzy pojawił mi się wyraz konsternacji, świat zadawał mi chyba za trudne pytania.
-Rok, albo coś koło tego w wakacje byliśmy z rodzicami u rodziny w stanach i tam je ujrzałam i się zakochałam. Tak to musiało być jakoś wtedy. - Z miną zwycięscy powiedziałam Enzo, teraz gdzie nagroda pod postacią ciastka, raz, raz.
Blake Blackwood
Blake Blackwood

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyPią 18 Wrz 2015, 15:26

Nie przeszkadzałam Enzo, kiedy zajmował się swoimi nad wyraz ciężkimi treningami. On miał czas dla siebie i dla sportu, którego nie bardzo rozumiałam, a co za tym idzie, do którego nie pałałam uczuciami cieplejszymi od śniegu. W tym czasie ja mogłam zaszyć się w sali kominkowej z książką, której czytanie w ostatnim czasie mocno zaniedbałam przez coraz mocniej przedłużające się sesje całowania. Przyjemność czerpaną z czytania zamieniłam na przyjemność czerpaną z krukonem, ale nie przeszkadzało mi to jakoś przesadnie. Gdybym rok temu pomyślała, że coś takiego może mieć miejsce zakpiłabym, ale teraz? Cóż, świat się zmienia, ludzie się zmieniają, ja się zmieniam, Hogwart się nie zmienia.
Książka dzisiejszego wieczoru pochłonęła mnie tak bardzo, że musiałam przeczytać ją do końca. Alfred Sprawiedliwy, któremu kibicowałam, w końcu dostał to czego chciał. A chciał dostępu do majtek siostry swojej żony.
Tak bywa.
Najbardziej tylko denerwuje mnie zawsze fakt, że do dormitorium z sali kominkowej mam milion stopni. Schodek po schodku pokonuję mozolnie te przeklęte schody na poszczególnych piętrach. Na trzecim piętrze mam jeszcze dodatkowe nadłożenie trasy, bo nie mam zamiaru tak późno w nocy zostać wyrolowana przez zaczarowane schody. Już raz mi sie to zdarzyło i poszłam spać głodna - nie dziękuję.
Omijam więc te przeklęte miejsce i zagłębiam się w korytarz modląc się w duchu, by ani Filch, ani pani Norris nie wpadli na pomysł by teraz tu zajrzeć.
Ale nagle słyszę głosy i przystaję. No proszę, ktoś zrobił sobie tajemniczą imprezkę, najpewniej lekko zakrapianą, myślę i uśmiecham się delikatnie. Wrodzona ciekawość każe mi chwilę podsłuchać, bo chociaż nie rozróżniam słów, może uda mi się odgadnąć kto jest w środku.
Podchodzę bliżej drzwi i przystawiam do nich ucho. Chłopak i dziewczyna, ich cicha rozmowa toczy się w najlepsze, ale coś mówi mi, że wcale mnie to nie bawi.
Wydaje mi się, że bardzo dobrze znam te głosy. Wydaje mi się, że nigdy nie chciałabym usłyszeć ich razem. Mimowolnie łapię za klamkę i pociągam skrzydło w swoją stronę, z bijącym w piersi sercem, które tak jak ja, chce wyrwać się z tego miejsca.
- Nie wierzę... - szepczę, bo mimo wszystko wiem, która jest godzina i każde wyższe decybele mogą sprowadzić nam na głowy niemałe kłopoty. Chociaż w sumie, czy dbam o to jakoś przesadnie? To krówsko właśnie popijało sobie eee coś w towarzystwie mojego chłopaka. Mało tego, wygląda na to, że świetnie się bawią! Czuję jak ogarnia mnie niedowierzanie i złość. Nie twierdzę, że Enzo nie może mieć koleżanek, ale na Merlina, nie takie jak Percy!
- Dobrze wiedzieć, że gdy chodzę spać, ty szlajasz się po zamku z Persefoną McDonald. Bardzo przepraszam, że wam przeszkodziłam. Nie krępujcie się! Kontynuujcie! Przykro mi tylko, że nie otrzymałam zaproszenia - syczę. Na gryfonkę nawet nie patrzę, wydaje się być tak pijana, że pewnie nawet nie zarejestrowała mojego nagłego pojawienia się.
Enzo Romulus
Enzo Romulus

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyNie 20 Wrz 2015, 01:02

Głupi klienci. To idealny przykład na to, że Ameryka jest naprawdę dziwna. Enzo aż wzdrygnął się na myśl o odgrzewanych resztkach, bo nawet jeśli miałyby być podane szybko i nawet jeśli smakowałyby całkiem nieźle to nie zmienia faktu, że są to resztki. Czego jak czego, ale Włoch resztek nie zamierzał konsumować. Ani teraz, ani za dwadzieścia lat. Odnotował więc w zakamarkach swojej pamięci, że kiedy zdarzy mu się w przyszłości trafić na restaurację o nazwie McDonalds to nie jest to miejsce w którym zechciałby się stołować. Nie wiedział jednak dlaczego Gryfonka wskazuje na niego paluchem i ten paluch gibie się tak trochę po pijaczemu. Sam też już czuł się wstawiony. Ciągle się szczerzył, było mu gorąco, a obieg myśli zdecydowanie zwolnił powodując pijacką obecność i nieobecność jednocześnie. Nie wiedział czy każdy tak ma, ale on tak miał. Po pijaku mniej myślał, a więcej robił. Był, ale jego umysł miał urlop. Zwykle jednak nie mówił dużo. Przynajmniej nie więcej niż zwykle, więc parsknął śmiechem słysząc, że Gryfonce dodatkowe procenty które lada moment staną się promilami (czyż to nie najprawdziwsza magia?) pomagają jej werbalnie przekazać światu część tego co siedzi w jej głowie.
- Jak nie chcesz, to ja wypiję! - zaoferował się rycersko sięgając po napełniony kieliszek, by opróżnić go za jednym zamachem. Tak tak, to ten kieliszeczek który już w ogóle daje urlop myśleniu i w sumie tego właśnie mu brakowało. Nie myślenia. Czyż to nie cudownie jest nie myśleć? Cudownie. To odpoczynek od całej rzeczywistości która za chwilę ma się pojawić tylko po to, żeby dać mu w ryj.
- Rok? To zbyt krótko by mówić o zakochaniu... - cyniczne stwierdzenia nie opuszczają go nawet po wiśniówce. Mógłby teraz wygłosić sto tysięcy złotych myśli świadczących o tym, że miłości nie ma, ale jest dobre ruchanko i jeszcze lepsza wódka. Mógłby, bo Blake tu nie było. Mógł mówić do woli pokazując swoją najbardziej świńską wersję, ale nie odezwał się ani słowem, bo rozłożył się na ławce obok Gryfonki. Długo jednak nie poleżał. Znajomy głos przebił się do jego świadomości sprawiając, że ekspresowo podniósł się do pozycji siedzącej. Na widok uroczej Puchonki, swojej uroczej Puchonki, a raczej miny tejże uroczej Puchonki wytrzeźwiał. Może nie do końca, ale znacznie. Bardzo znacznie.
- Nie szlajam się. Piję wiśniówkę z Persefoną McDonald, bo mi zaproponowała. Jakieś pół godziny temu. Jak niechcący się spotkaliśmy. Uspokój się, Blake - mówił powoli, starając się mówić po angielsku. Chwilami pijany mówił po włosku. Taki... powrót do korzeni. Teraz jednak mówił po angielsku i wpychał ręce w rękawy mokrej jeszcze bluzy.
- Zaraz... Wy się znacie? - cóż za przebłysk inteligencji i geniuszu! W sam raz na tą chwilę w której schylał się po swoją ukochaną miotłę, bo miał wrażenie, że nie chce by trafiła w ręce jego dziewczyny która w chwili obecnej chce spuścić mu łomot. Jej oczy mówią to bardzo dokładnie.
Gość
avatar

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka EmptyWto 22 Wrz 2015, 12:50

-Rok to wystarczająco długo. Rok to za długo. W ciągu niego można się jeszcze sześć razy zakochać i pięć zmienić zdanie, bo przecież na świecie jest tyle pięknych par butów. Ach to chyba nie był temat.-Pewnie powiedziałabym coś jeszcze gdyby nie fakt, że ktoś nagle z impetem słonia wszedł do klasy.
Odruchowo jakby obawiając się bliższego spotkania z jakimś nauczycielem schowałam za sobą karton, a w ręce wcisnęłam ukulele. Widząc jednak, że źródłem całego zamieszania była... no jak jej tam było, no ta irytująca panienka Połknęłam-Kij-Od-Szczotki-i-Wszyscy-Ludzie-Posiadający-Życie-Towarzyskie-Przyprawiają-Mnie-O-Ogromny-Ból-Pośladków. Maść na Ból Dupy raz poproszę.
Nie do końca rozumiejąc wielką furię Puchonki, spojrzałam na mojego towarzysza, który nagle wydał się być bledszy o kilka odcieni.
Przebolałam okropny jak na mój gust głos Blackwood i zaczęłam słuchać co tam ona sobie sama do siebie krzyczy. Krzyczy i krzyczy i w sumie nie obchodziłoby mnie to bardziej niż zeszłoroczny śnieg gdyby nie moje imię i nazwisko, które przeplatało się w tej rozmowie.
Eeeej czemu on się tłumaczy... Czyżby... No nie mówcie.
Zaczęłam się śmiać do mojego toku rozumowania, nie no naprawdę.
Jak na osobę zlaną, nie do końca ogarniającą stron świata puenta, do której doszłam przyniosła mi nad wyraz dobry humor. Nie żebym była mściwa, ale popsucie choć kawałka z perfekcyjnego światy tej zarozumiałej Puchonki zawsze wydawało się być dobrym elementem dnia.
-Jakby to powiedzieć mam tą niebywałą nieprzyjemność.
Świat jest niesamowicie zabawny, a jego ścieżki są równie niebywałe, nigdy nie będziemy w stu procentach pewni jak się wszystko potoczy.
Sponsored content

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty
PisanieTemat: Re: wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka   wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka Empty

 

wiśniówka, ukulele, jeden Włoch i jego panienka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Panienka Milloti
» Jak naprawić jego zdrowie, panie doktorze?
» Pisiont, pół dwajścia i jeden sposobów na śmierć marudera
» Jego Fajność Louis
» Tristran i jego (nie)ziomki

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-