IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Biuro Szefa Aurorów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Biuro Szefa Aurorów - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Biuro Szefa Aurorów   Biuro Szefa Aurorów - Page 3 EmptySob 25 Kwi 2015, 14:08

Chciałaby mu pomóc się otworzyć – sprawić, że poczuje się lepiej, bez żadnych uprzedzeń i wewnętrznych blokad, które uniemożliwiają mu pogłębienie relacji, które tego wymagają. Obiecała sobie, że sprawi, że będzie żyło mu się lepiej. Sama nie wiedziała co nią kierowało – czy może potrzeba niesienia dobra czy może uczucia tłumione względem jego osoby? Jeżeli do tego pierwszego przyznaje się bez bicia, tak z drugim ma problem. Nie chciałaby wyjść na idiotkę przed swoim szefem – nie była w nim zakochana, póki co. Nawet nie myślała o nich jak o parze, bo nią jeszcze nie byli. Do tego długa droga i tylko od Jareda będzie zależało czy się nią staną czy też nie. Gdyby pierwszy wyciągnął rękę i zrobił coś wbrew swoim postanowieniom zdziwiłaby się. Nie posądzała go o ludzkie odruchy i romantyczne wnętrze i też tego nie oczekiwała. Miłą odmianą byłoby jednak czułe słówko zamiast zgrzytu zębami i zaciśnięcia szczęki.
Póki mogła to chłonęła dotyk jego czekoladowej skóry na swoim policzku, na swoich wargach, ramionach czy szyi. Nie mówiła tego głośno, ale stęskniła się za jego dotykiem. Odkąd przespali się ze sobą po raz pierwszy nie zwracała już takiej uwagi na innych mężczyzn. Nie czuła takiej potrzeby jak widać, bo o zainteresowanie nie musiała walczyć ani ubiegać. Widziała jak Wilson na nia patrzy, pożera wzrokiem – cudowny dreszcz przechodził przez jej ciało za każdym razem gdy spoglądała w czarne tęczówki, w których chyba chciała zobaczyć coś jeszcze prócz swego odbicia.
- Martwisz się swoim wiekiem? – Spytała cicho nawiązując do jego wcześniejszych słów. Rozmyślała już jakiś czas temu o różnicy jaka ich dzieli. Trzynaście lat, niespełna trzynaście lat to było nic biorąc pod uwagę fakt jak dobrze się dogadują ze sobą czy czują w swoim towarzystwie. Znosili się przez osiem czy siedem lat w Ministerstwie do tej pory i jakoś żyli. Czy teraz, gdy nagle zapałali do siebie czymś więcej niż tylko chęć mordu ma się to zmienić? Nie chciała by cokolwiek się zmieniało. Spojrzała na niego ciut sceptycznie – podniosła jedną brew i przekrzywiła łepetynę przyciągając go do siebie władczo i zdecydowanie. Zmniejszyła dystans maksymalnie jak się tylko dało czując delikatną woń męskich perfum, która zakręciła jej w głowie, tak samo jak jego rozbawiła myśl, że panna Clinton znowu była na nielegalnej fajce w obrębie strzeżonego budynku.
Drgnęła gdy ten zaczął scałowywać jej palce – szczecina jego zarostu przyjemnie łaskotała jej skórę, a ona poczuła, że chce więcej. Nienasycenie jakie w niej tliło było nie do wytrzymania. Spięła się momentalnie pocierając się nieznacznie o jego miednicę – ruch był całkowicie naturalny, niewymuszony. Zaśmiała się gardłowym głosem i odetchnęła zaraz opierając jedną z dłoni o jego pierś skrytą za materiałem ciemnej szaty.
- Czy jest coś złego w tym co się z nami dzieje? Nie przeszkadza mi Twój wiek, ani to jaki jesteś. Gdyby tak było już dawno dałabym sobie z tym spokój. – Powiedziała mimowolnie starając się złapać kontakt wzrokowy z mężczyzną. Puszyła się i obruszała, bo według niej za wcześnie było na tak poważne rozmowy czy wątpliwości. Byli dorosłymi ludźmi i na razie łączył ich tylko przelotny seks, magiczne przyciąganie i świadomość tego, że ktoś tylko czeka na dotyk drugiej osoby. Podobała się jej ta gra i nie chciała z niej tak łatwo rezygnować.
Zbliżając się do jego twarzy znowu poczuła jego mocny zapach, silne ramiona oplatające się wokół jej talii i oddech w okolicach jej szyi. Właśnie kazał jej się wynosić – może nie dosłownie, ale sens pozostawał ten sam. Nie podobało jej się to i wiedziała, że Jerry ma zupełnie cos innego na myśli. Wykrzywiła wargi w uśmiechu i przesunęła dłonią w górę po ramieniu, by dojść do nasady karku.
- Naprawdę chcesz żebym sobie poszła? – Mruknęła z lubością przeciągając poszczególne głoski. Palcami dalej wędrowała po jego odsłoniętej skórze obserwując grę mięsni pod jej ręką.
Jared Wilson
Jared Wilson

Biuro Szefa Aurorów - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Biuro Szefa Aurorów   Biuro Szefa Aurorów - Page 3 EmptySob 25 Kwi 2015, 17:07

Pytanie, dlaczego chciała cokolwiek dla niego robić? Nie prosił jej o nic i nie przyjmie od niej niczego, co wykracza poza zwykły romans. Nie będą parą mimo, że dał się ponieść i na oczach kilku ludzi ją pocałował. W ciągu najbliższych paru dni ukróci języka plotkom poprzez uprzejme groźby i szantaż. Nie lubił, gdy ktoś wtrącał się w jego życie i sprawy prywatne. 
- Twoim wiekiem. - poprawił ją zdziwiony, że to on musi wykazywać się odruchem zdrowego sumienia a nie ona. Siedem czy osiem lat siebie znosili i tamto już nie wróci. Nawet jeśli kiedy się rozstaną to nic nie będzie już takie samo. Wilson obawiał się, że Sofia się zaangażuje. Próbował jej nie podejrzewać o lisie zagrania, ale co on mógł wiedzieć co siedzi w tej włoskiej główce? Pocałował gładki policzek, kość żuchwy i dotarł do słodkiej szyi. Drapał skórę zarostem i zapamiętywał odurzający zapach na później. W odpowiedzi wybełkotał coś niezrozumiale odpinając palcami guzik kołnierzyka i całując zagłębienie obojczyka. Przesunął ręką po smukłych plecach, wzdychając przy tym ciężko, gdy zadała kolejne pytanie. Jeśli miał być szczery...
- Tak, Sofia. Nie dziś. - nie wierzył, że to powiedział. Złożył na jej ustach krótki pocałunek, aby nie narobić sobie smaku i się rozpędzić. Puścił ją. 
- Pamiętaj o obowiązkowym urlopie. - odwrócił się plecami i sięgnął po kurtkę z wieszaka. - Mam spotkanie z zarządcą Gringotta za piętnaście minut. Widzimy się jutro, mała. - stanął blisko niej, obiecując jej ciemnymi ślepiami ciekawości podczas domniemanego urlopu, jeśli dojdzie do skutku i Wilson się na niego zdobędzie. Z żalem ją zostawił doskonale wiedząc jak się wścieknie i że się na nim być może zemści. 
[zt]
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Biuro Szefa Aurorów - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Biuro Szefa Aurorów   Biuro Szefa Aurorów - Page 3 EmptyPon 27 Kwi 2015, 09:37

Faceci do tej pory ją zaskakiwali. Raz potrafili Cię rozpalić do czerwoności, by dopiero później Cię olać i zignorować jakby nie przypominali sobie co się działo chwilę temu. Zosia nie lubiła być prowadzona na smyczy, nie lubiła ograniczeń i wolała o wszystkim porozmawiać wprost, bez żadnych głupich wstępów czy owijania w bawełnę. Nie lubiła tego tak samo jak dobrego kłamstwa. Nie lubiła być oszukiwania, tak samo jak nie lubiła monotonii. Była nieco skomplikowaną na pierwszy rzut oka kobietą, która mimo wszystko doskonale wiedziała czego chce. Chciała Wilsona, jego uwagi i jego warg na swojej szyi.
Jak to się działo, że jeszcze kilka dni temu rozmyślała o nim całymi popołudniami, a teraz chciała odgryźć mu ucho? Nie podobało się jej to, że znowu zagaduje ją na temat pracy, kiedy tak naprawdę mogliby porozmawiać o czymś innym i zgoła ważniejszym. Przynajmniej teraz, przynajmniej kiedy są sami. Bo niby dlaczego Jared dawał powody do plotek wszystkim babom w Ministerstwie, kiedy to on sam nie wiedział czego czy kogo chce? Taka prawda i on dobrze o tym wiedział. Mieszał strasznie, nie tylko Zośce w głowie, ale i w pracy. Skrzywiła się niemiłosiernie na jego słowa.
- Nie wiem czy będę miała ochotę na przymusowy urlop, szefie. – Celowo nie użyła jego imienia czy chociażby nazwiska. Nie miała ochoty przebywać w jego towarzystwie, bo wystarczająco zepsuł jej humor. Nie uśmiechała się, a zwyczajnie odsunęła jego postać, zaraz po tym jak ten złożył na jej ustach ostatni dzisiaj pocałunek. Odwzajemniła puste spojrzenie i podniosła wysoko podbródek chcąc pokazać, że i tak sobie sama poradzi. Jak zwykle zresztą, mężczyźni póki co nie byli jej tak potrzebni, bo jeszcze nie znalazł się taki, który byłby w stanie się nią zaopiekować. Nawet Liam, z którym dzieliła łoże niemal cztery lata nie był w stanie jej dorównać, a Sofii częściej wydawało się, że to ona właśnie się nim zajmuje, a nie na odwrót. Czasami na powrót chciałaby stać się małą dziewczynką, o którą wszyscy dbają i zabiegają o jej atencję. Momentami tak było, ale tylko wtedy, gdy dany facet chciał jej wskoczyć do łóżka. Ona chyba chciała czegoś pewniejszego.
Odprowadziła Jerry;’ego wzrokiem - - spoglądała niewzruszona jak porywa kurtkę z wieszaka i wychodzi. Chwilę stała z założonymi rękoma nie wiedząc czy powinna jeszcze posiedzieć czy iść i zająć się swoją robotą. Już teraz wiedziała, że druga opcja nie wchodzi w grę, bo panna Clinron całkowicie straciła ochotę na cokolwiek. Miała chęć zapalić i się napić. Co też zaraz zrobi – teraz jednak jej wzrok przykuł pozostawiony przez Wilsona tłuczek. Włoszka niemal od razu pochwyciła go w dużą dłoń i przez moment ważyła go w zastanowieniu myśląc najpewniej czy rozwalić gabinet szefa czy dać sobie na wstrzymanie. Obracała kulą w łapie do momentu, gdy nie przypomniała sobie o zdjęciu Voldemorta, który zerkał na nią zza pozłacanej ramy. Niewiele też myśląc kobieta zwyczajnie zamachnęła się najmocniej jak tylko potrafiła i z całą frustracją z dnia dzisiejszego rzuciła tłuczkiem w obraz. Twarz Lordzia rozkwasiła się, a ten momentalnie chwycił się za twarz przeklinając jej włoski temperament. Powstało pewnego rodzaju wgłębienie czym ta się kompletnie nie przejęła – przeszła spokojnie w stronę drzwi po drodze zabierając swój kapelusz z szerokim rondem, który wcisnęła na głowę wychodząc. Pozostawiła po sobie zapach mocnych, kwiatowych perfum i papierosów.
Żałowała tylko, że nie rozkwasiła twarzy Jareda.

Z tematu.
Sponsored content

Biuro Szefa Aurorów - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Biuro Szefa Aurorów   Biuro Szefa Aurorów - Page 3 Empty

 

Biuro Szefa Aurorów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

 Similar topics

-
» Biuro Egzekutora
» Hierarchia wewnętrzna aurorów
» Kwatera Główna Aurorów

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-