IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Zaklęcia defensywne - Katja.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Ben Watts
Ben Watts

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyCzw 14 Sie 2014, 17:17

Chłopak w żaden sposób nie zareagował na zdziwienie wywołane zbyt łatwą zgodą. Bo to było nieprawdopodobnie proste, zgadzał się w całej rozciągłości, ale nie roztrząsał własnej decyzji. Podjął ją i musiał żyć z ewentualnymi konsekwencjami – najwyżej wróci do domu z drugą blizną do kompletu.
Samo zażycie eliksiru nie wywołało szczególnych sensacji, co przyjął z cichym rozczarowaniem. Spodziewał się czegoś... Właściwie sam nie do końca wiedział czego, ale rzucone przez profesor Odinevę zaklęcie szybko zmusiło Bena, by skierował myśli w zupełnie innym kierunku. Nigdy nie był przesadnie strachliwy, ale gwałtowny żar jaki owiał mu twarz, dźwięki trzaskających płomieni i głosów mieszające się w trudną do odczytania kakofonię, w pierwszej chwili zdezorientowały Krukona. Czuł gwałtownie pełznące wzdłuż kręgosłupa poczucie zagrożenia, które nagle objęło szponiastą łapą kark chłopaka, nie pozwalając mu drgnąć. Na szczęście nie na długo. Sięgając do chłodnego rozsądku, starego kompana, który w większości sytuacji pozwalał rozjaśnić i uspokoić umysł, Ben wziął głębszy oddech, uważając by nie wciągnąć w płuca dymu. Nie traktował otoczenia jak iluzji nie mogącej zrobić im żadnej krzywdy, którą w zasadzie była – jeśli nie traktował zadania poważnie, jak miał poświęcić mu maksimum uwagi i skupienia? Ściskając w dłoni różdżkę, zwrócił wzrok na Porunn tylko po to by odkryć, że celowała w niego własną. W oczach dziewczyny błyszczało coś dzikiego, co do złudzenia przypominało mu zwierzę kręcące się nerwowo w klatce. Trzęsły się jej ręce i chyba nie do końca skupiała się na sytuacji, w jakiej się znaleźli.
- Nie jestem twoim wrogiem, skup się! - rzucił twardo, choć zanim skończył zdanie, panna Fimmel już odwracała różdżkę. Co za... Jego ciało poruszyło się bez udziału świadomej woli osłaniając dziewczynę, gdy gdzieś z boku usłyszał dźwięk nieco inny niż wszystkie. Ciężkie kroki kogoś, kogo intencji nie mógł być pewien. Celując różdżką w odpowiednim kierunku (tak przynajmniej sądził i miał nadzieję, że się nie mylił), mruknął „protego” dając im chociaż chwilę na porozumienie się bez niebezpieczeństwa, że nagle zostaną trafieni większością wrogich zaklęć.
- Zacznij się wycofywać i podkręć tą sikawkę – zwrócił się do Ślizgonki, robiąc krok w tył i wolną ręką chwycił jej przedramię. Najlepszą rzeczą, jaką mogli zrobić w tej chwili była współpraca, a gaszenie pozwalające na opuszczenie lasu połączone z jednoczesną obserwacją innych potencjalnych niebezpieczeństw stanowiło chyba niezłą kombinację? Przynajmniej najskuteczniejszą, na jaką można było wpaść w tak krótkim czasie. Mając na końcu języka gotowe do wypowiedzenia protego i protego horribilis (choć nie mógł mieć pewności, że zadziała mimo ćwiczeń tego konkretnego zaklęcia), mocniej zaciskając palce na ręce Porunn. W najgorszym wypadku miał zamiar pociągnąć ją na ziemię albo odepchnąć, gdyby wymagała tego sytuacja.
Michael Bonner
Michael Bonner

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyCzw 14 Sie 2014, 17:39

Michael nie miał żadnych oporów przed wychyleniem zawartości fiolki. Nie obawiał się świata iluzji. Prawdę powiedziawszy, często kierował się młodzieńczą brawurę, więc nawet, gdyby mieli na tych zajęciach walczyć z rzeczywistym wrogiem, nieszczególnie przejąłby się swoim losem. Poza tym, przecież była tutaj profesor Odineva, czyż nie? A ona niewątpliwie nie pozwoliłaby, żeby któremukolwiek z wychowanków Szkoły Magii i Czarodziejstwa stała się krzywda.
-Też lepiej czuję się w ofensywie, ale jakoś sobie poradzimy. – mruknął w odpowiedzi na słowa Resy, po czym obserwował jej krótką rozmowę z Cu. Cieszył się jednak, że ten się spóźnił. Co prawda, Bonner nie znał tak dobrze panny Anderson, ale ją przynajmniej kojarzył z boiska i wydawała mu się odpowiednią dla niego parą. Na szczęście, Gryfonka zachowała się honorowo i nie zostawiła go dla swojego przyjaciela. Razem wypili więc podany przez Katję eliksir i przenieśli się w krainę iluzji.
Po chwili zjawili się w ciemnym lesie. Mike stąpał powoli do przodu, nie dostrzegając początkowo żadnego zagrożenia. Spoglądał więc co jakiś czas na twarz Resy, próbując odczytać jej odczucia. Nie zdążył jednak nawet zagaić rozmowy, bo zza drzew wypełzły ogromne pająki. Jak one się nazywały? Akrotule? Akromantule? Nie pamiętał zbyt dobrze, bo nigdy nie przykładał się do zajęć z opieki nad magicznymi stworzeniami. Sam był jednym z nich, a sobą zaopiekować umiał się wystarczająco.
-No to pięknie. – wycedził tylko z wyraźnie słyszalnym westchnięciem, po czym sięgnął po różdżkę, celując kolejno w zbliżające się do nich potwory. Miał nadzieję, że jego umiejętności go nie zawiodą.
-Vites. Duro. – krzyczał co chwilę, starając się unieruchomić wyłaniającymi się z ziemi pnączami jak najwięcej bestii, bądź zamienić przerośnięte pająki w kamień. Gotowy był jednak również do użycia ewentualnego zaklęcia defensywnego, choć szczerze wątpił czy Protego zadziała na Akromantule… Miał jednak nadzieję, że to bardziej uniwersalny czar i że można go zastosować nie tylko w stosunku do wrogich czarodziejów.
Lily Evans
Lily Evans

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyCzw 14 Sie 2014, 19:16

Posłusznie wypiła swój przydział eliksiru i nie protestowała, kiedy nauczycielka kazała jej usiąść naprzeciw Syriusza i ująć jego dłonie. Niespecjalnie podobał jej się pomysł wkroczenia w nieznane, którym niewątpliwie była iluzja, ale doceniała sam pomysł. W ten sposób można było zafundować im całkowicie bezpieczny trening, poddać próbom, których nie dałoby się w inny sposób przygotować.
Najpierw poczuła przyjemną senność, a potem obudziła się na niewielkiej wysepce całkowicie odciętej od świata i okrążonej przez dość ponure wodne odmęty. Nie bała się żadnych pływających stworzeń, a przynajmniej nie przypominała sobie, aby było inaczej.
Czuła, że jej ciało zaczyna wydzielać adrenalinę, a mięśnie napinają się w oczekiwaniu. Rozglądała się w skupieniu, szukając jakichkolwiek sygnałów na to, że zbliża się niebezpieczeństwo, ale niczego nie dostrzegała. posłała zaniepokojone spojrzenie Łapie i zrobiła krok ku krawędzi wyspy i wtedy coś lodowato zimnego zacisnęło się na jej kostce i zaczęło ją ciągnąć w kierunku wody. Trupioblada, pokryta liszajami skóra istoty, która już od dawna była martwa. Krzyknęła i szarpnęła nogą, ale uścisk magicznie ożywionego ciała był zbyt silny. W efekcie przewróciła się, boleśnie raniąc dłonie i kolana.
-Inferiusy! - wydusiła z siebie, walcząc z ciągnącą ją w kierunku wody dłonią, bezskutecznie. Panika ogarnęła ją do tego stopnia, że wypuściła z dłoni różdżkę, próbując odgiąć palce umarlaka. Nagle do jej ust wdarła się śmierdząca, zatęchła woda. Krzyknęła, ale z jej ust wydobyły się tylko bąbelki, ostatkiem sił chwyciła brzeg kamienistej wysepki i podciągnęła się na tyle, na ile była w stanie.
-Ogień. -wydusiła z siebie błagalnie, absolutnie przerażona i niezdolna ocalić siebie, musiała zdać się na Syriusza. Jakkolwiek niekomfortowo czuła się w tej sytuacji.
Soleil Larsen
Soleil Larsen

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyCzw 14 Sie 2014, 19:31

Ściskała dłoń Henry'ego jakby to było jej koło ratunkowe, nie puściła jej ani na moment, nawet wtedy kiedy Katja podawała im wypełnione niebieską cieczą kieliszki. Szare oczy wlepione były w niebieskie, kiedy siadali naprzeciwko siebie. Uspokajający uśmiech chłopaka przywitała własnym, w nieco podobnym tonie. Nie planowała tych zajęć, szczerze mówiąc chyba nie do końca rozumiała nawet samą koncepcję tego obozu, choć wiedziała, że ma on na celu uczynienie ich lepszymi czarodziejami. Sol nie zdawała sobie chyba sprawy z tego, co naprawdę dzieje się poza Hogwartem. Owszem, znała nazwisko Voldemorta i wiedziała, że w oczach świata był on jednym z najgorszych ludzi wszech czasów, ale sama nie miała na ten temat zdania. Nie zwykła nie lubić ludzi, których nie znała. Poza tym nie czytała gazet, nie miała świadomości, co dzieje się poza jej bezpiecznym (pozornie) najbliższym otoczeniem.
Nie opierała się poczuciu senności, z przyjemnością osunęła się w ciepły półsen i instynktownie wzdrygnęła się, kiedy jej skórę podrażniło zimne powietrze, a w nozdrza uderzył nieprzyjemny zapach, którego nie potrafiła zdefiniować. W końcu, po kilku dłużących się sekundach, otworzyła oczy i z jej ust wydarł się jęk rozpaczy, jęk, który był wyrazem rozpadu jej wielkiego serca, które teraz krwawiło wewnątrz jej piersi. Zapomniała, że to tylko iluzja, zapomniała, że miało im grozić niebezpieczeństwo, nie wiedziała już nic i w tym zapamiętaniu puściła w końcu dłoń Heńka, podbiegając do pierwszego z brzegu ciała renifera. Przytuliła twarz do zimnego futra, brudząc skórę i włosy krwią, która szybko wymieszała się ze spływającymi po jej policzkach łzami. Nie zwróciła uwagi na ten przeraźliwy krzyk, chyba wcale go nie usłyszała.
A harpii najwidoczniej nie podobało się, że podchodzi do jej obiadu, bo potężne pazury tej dziwacznej istoty już po chwili wbiły się w jej ramię, zmuszając do oderwania się od renifera i wydobywając kolejny jęk, tym razem będący wyrazem fizycznego bólu, z jej gardła. Miała unieruchomioną prawą rękę, nie mogła nawet sięgnąć po różdżkę.
I nagle pojawił się Tytan. Stał kilka metrów od niej i po prostu się śmiał. Lodowato i okrutnie.
Katja Odineva
Katja Odineva

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyCzw 14 Sie 2014, 19:52

1. Resa i Michael
Przyjście na zajęcia traktujące o zaklęcia defensywnych, kiedy nie jest się w tym najlepszym, to bardzo dobry plan. Całkiem niezły. Tyle, że Katja nie była typową nauczycielką i można się było spodziewać, że postawi swoich uczniów przed niemałym wyzwaniem.
Pająki klekocząc i poruszając się na swoich obleśnych, długich, porośniętych twardą szczeciną nogach, otoczyły ciasnym kręgiem stających w jego środku uczniów, a ich dziwaczne oczy odbijały pobladłe, wystraszone twarze pupilków Dubledore. Nagle ze wszystkich stron dało się słyszeć ciche słowa, które przy odrobinie skupienia można było zrozumieć jako 'obiad', 'zjeść', 'rozszarpać', 'trochę, tylko trochę jadu', 'no chodźcie'.
Vites podziałało najwyraźniej i w jednym i w drugim przypadku, bo dwie akromantule zostały unieruchomione przez magiczne pnącza. Ich kamraci szybko przybyli im jednak z pomocą i choć przez chwilę mniej krwiożerczych pająków było skoncentrowanych na Resie i Michaelu, to stan ten nie trwał byt długo.
Jedna z istot, wyjątkowo pękata i obrzydliwa, dostała ostatnim z zaklęć Bonnera i jedno z jej odnóży nagle pokryło się cienką warstwą kamienia. Stwór zaczął utykać i wydał z siebie jakiś gniewny bulgot, którym jakby zachęcił inne pająki do jeszcze wścieklejszego ataku.


2. Porunn i Ben
Płomienie jakby poddały się zaklęciu Ślizgonki i przygasły nieco, ale ciemny gęsty dym wciąż wypełniał powietrze, ograniczając pole widzenia właściwie do kilkudziesięciu centymetrów dookoła siebie. Odgłosy kroków na chwilę ucichły, ale głuchy, zimny śmiech przeciął powietrze, kiedy panna Fimmel rzuciła zaklęcie ochronne. Najwyraźniej intuz (czy było ich więcej?) znajdował się na terenie, który obejmowała tarcza, był więc w środku z nimi. Czerwony smuga zaklęcia przecięła powietrze i rozbiła się o tarczę Bena roznosząc ją w pył. Nic więcej ich nie chroniło, a napastnik wciąż pozostawał poza zasięgiem wzroku. Kolejne jego zaklęcie dosięgnęło krukona i wprawiło jego nogi w dzikie pląsy, które w niebezpieczny sposób zbliżały jego ciało do wciąż płonącego całkiem żywo ognia.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyCzw 14 Sie 2014, 20:05

Podchodził do całego wydarzenie bez ani odrobiny stresu. Non stop uśmiechał się, zupełnie jakby próbując zatuszować wcześniejsze wydarzenia, w których brał udział. Robił problemy, chodził przybity, był wrakiem człowieka. Szczerząc się do każdego chciał udowodnić, że jest już z nim w porządku. Szczególnie Katji, która zrobiła na nim piorunujące wrażenie i utwierdzała go w swojej opinii, że jest osobą bardzo wartościową i kreatywną. Oraz wyrozumiałą.
Uśmiechał się do Sol pocieszająco domyślając się, że nie bardzo wie co się dzieje. Rozczuliło go to, bo zawsze gdy działo się coś, co wymagało większego grona osób, Słonecznko po prostu nie ogarniało i nie wiedziało co się dzieje. Przykładem był Koncert Upiornych Wyjców, które do dziś z rozbawieniem wspominał. Tak wesoło uśmiechała się do obrzuconego łańcuchami gościa rozczulając i jego. Nikt chyba nie umiałby tego zrobić.
Wypił niebieski eliksir i odetchnął, sadowiąc się wygodnie na krześle. Objął jej dłonie, zamykając w swoich i zamknął oczy. Gdy obudził się, od razu intuicja podpowiedziała mu, że coś jest nie tak. Henry zamrugał oczami zaskoczony, a potem od razu czujnie spojrzał na Soleil. Nie mylił się. Widział jak jej serce pęka, przecież kochała renifery całym swoim dużym sercem. Wyciągnął do niej rękę, chcąc ją przy sobie zatrzymać i uspokoić ją przypominając, że to iluzja. Niestety gryfonka klękała już przy truchle zwierzęcia płacząc. On pamiętał, że to lekcja. Projekcja najgłębszego lęku Soleil, jeśli dobrze rozumiał przesłanie. Wyjął więc różdżkę, obracając ją ostrzegawczo w palcach. Rozejrzał się uważnie, a butem nawet dotknął zwłok renifera sprawdzając czy nie są zaczarowane. Podskoczył w miejscu, gdy powietrze rozdarł piskliwy wściekły wrzask.
- Soleil! - odwrócił się do niej, ale już było za późno. Harpia wbiła w jej ramię szpony, łamiąc jednocześnie Henry'emu serce na pół.
- Nie! - wydarł się i dopadł w trzech krokach do Sol. Musiał cofnąć się o jeden krok, jeśli nie chciał od razu oberwać.
- Incarcerous. - z jego różdżki wystrzeliły sznury mające opleść jedno, bądź dwa przy dobrych wiatrach, skrzydła harpii. Drugą ręką objął swój nadgarstek i szarpnął prętami w tył, odsuwając demona od Soleil.
- Uciekaj! To iluzja, Sol, uciekaj! - krzyknął do dziewczyny i zaczął cofać się zmuszając harpię do zwrócenia uwagi na niego, na Henry'ego. Od czasu tortur nauczył się ryzykować swoim życiem, jeśli miało to pomóc drugiej osobie. Nie wahał się ani chwili. Ręce mu drętwiały, harpia szarpała się i próbowała wyrwać. Miała więcej sił... w ostatniej chwili przerwał sznury i cofnął się gwałtownie, szykując Inecndio, które planował wystrzelić w skrzydła mitologicznego potwora. Jeśli przestanie latać, będzie mniej niebezpieczny.
Syriusz Black
Syriusz Black

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyCzw 14 Sie 2014, 20:32

- Dorcas! Ty chyba żartujesz! - wybałuszył oczy, ale ona już wstała i poszła z Aeronem, któremu Syriusz posłał mordercze spojrzenie. Niech ją lepiej pilnuje! Inaczej będzie miał z nim do czynienia... zły huncwot to upierdliwy huncwot. Łapa był zdruzgotany. Dziewczyna przydzieliła mu panią prefekt. Lily-która-chce-go-zabić. Jak on miał przeżyć tę lekcję? Znając życie to Lily rzuci na niego "przypadkiem" klątwę zamiast na przeciwnika. Nie miał już jednak odwrotu. Spojrzał niepewnie na rudowłosy obiekt westchnień jego najlepszego przyjaciela i westchnął. Okey, jakoś chyba da radę w unikaniu jej zagniewanych piorunów. Z miną niesłusznie zbitego psa wziął od Katji flaszkę i usiadł na krzesełku. Wypił ohydztwo i złapał drobne ręce Lily, trzymając je lekko, mając nadzieję, że może jednak zgubią się w drodze do iluzji i Łapa nie będzie rzucony na pastwę jej zielonych ocząt.
Plusk wody nie zrobił na nim wrażenia. Rozejrzał się wokół i wzruszył ramionami.
- Razem na bezludnej wyspie? Szczyt marzeń. - mruknął i wyjął różdżkę spodziewając się latających ryb czy szkolnej kałamarnicy, którą przemieniłby w kamień. Zastanowił się czy mógłby przemienić się w psa w iluzji i czy nie odbiłoby się to tam, w rzeczywistym świecie. Odrzucił tę myśl, przeczuwając, że Lily nie spodobałoby się to do końca.
- Evans, co ty... - odwrócił się do rudowłosej i wybałuszył znowu oczy. Inferiusy? A to jest to, z czego Luniak kazał mu pisać wypracowanie na OPCM w marcu. Gęgał, że ten temat jest ważny i nie napisze tego za niego, więc Łapa ślęczał wtedy z Rogaczem i pisali referat o inferiusach. Złapał za rękę dziewczynę i pociągnął do siebie, strzelając Incendio w głowę inferiusa.
- Spadaj umarlaku! Ona ma już chłopaka! - wydarł się na obrzydliwego stwora i pomógł zaciągnąć Lily na sam środek wysepki. Kucnął i sprawdził czy wszystko jest w porządku. - Siedź. Jakoś je utrzymam z daleka. - zdobył się nawet na spokojny i łagodny ton. Widział przerażenie w jej zielonych oczach. To był jej lęk. Wstał i odruchowo rzucił Drętwotę w jednego jegomościa, który chciał przytulić się do jego nogi.
- Lacarnum Inflamare. - powtórzył to zaklęcie dziesięć razy, za każdym razem strzelając niedużą kulą ognia w głowę brzydkich stworzonek. Łapa stał cały czas blisko Lily pilnując, aby żadna zachłanny pazur nie ściągnął jej do wody. Kopnął łepetynę podeszwą buta, gdy jeden jegomość wlazł na wysepkę zainteresowany gośćmi. Zamachnął się ręką i z trzech kul stworzył niewielki pas ognia obracający się nad jego głową. Posłał tę oto ognistą małą tarczę na czwórkę osobistości dobierających się do Lily. Odesłał je z powrotem do wody. Evansowej włos z głowy nie może spaść. Czuł się za nią odpowiedzialny, była przecież kimś ważnym dla jego najlepszego przyjaciela.
Luca Chant
Luca Chant

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyPią 15 Sie 2014, 14:51

Eliksir był dziwny w smaku; nie spodziewał się delicji, ale... Postanowił zapamiętać. Może kiedyś przyda mu się wspomnienie o smaku eliksiru wywołującego halucynacje... Miał pewne obawy co do zadania. Czy będzie to tak jak z boginem, wizja przybierze najgorszy możliwy scenariusz? Ze słów profesor Odinevy wynikało, że będą dzielić swoją wizję tylko z partnerem. Chyba więc będzie to coś głęboko zakorzenionego w ich umysłach, gdyby tak nie było, wszystkie wizje mogłyby być takie same, prawda? Przełknął ślinę, zaczynając odczuwać lekki niepokój. 
Mrugnął i nagle siedzieli na przeciwko siebie trzymając się za ręce. Ciekawe co na to narzeczony Y.! Zdążył tylko rozejrzeć się dookoła zauważając, że wszyscy inny siedzą tak samo, powoli przymykając powieki. Wyglądało to nieco makabrycznie, jakby wszyscy zapadali w dziwny trans... właściwie właśnie to się działo. Kątem oka zobaczył jeszcze uśmiech Yu a potem i jego powieki opadły. 
Przez chwilę było po prostu ciemno. Łagodnie opadał w dół, wciąż słysząc szepty, ale nie widząc niczego. Chłodny wietrzyk rozwiewał mu włosy, powietrze pachniało nocą i wrzosem. Kąciki ust same podniosły się w uśmiechu. Wkrótce jego stopy dotknęły ziemi, a w tej samej sekundzie szepty ucichły. Otworzył oczy; w pierwszej chwili nie odczuł żadnej zmiany. A potem spojrzał w niebo. Było piękne - w kolorze głębokiego granatu z odcieniem purpury, upstrzone milionem gwiazd układających się w niezliczone konstelacje. Większość z nich wyglądała znajomo, ale mógłby przysiąc, że kilka widział pierwszy raz w życiu. Wyprostował się i rozejrzał dookoła, biorąc głęboki wdech. Właściwie nawet przez moment nie przyjmował do wiadomości, że jest to iluzja. Widział ją, słyszał i czuł, dla niego była to rzeczywistość, w której był nieśmiertelny. Zawsze przecież mógł się wybudzić i znowu żyć, prawda? 
Gdzieś na horyzoncie majaczyła linia lasu. Żałował, że była zbyt daleko, aby mogli tam dojść. Postąpił krok do przodu, czując jak torfowe podłoże lekko ugina się pod jego stopami. Coś jednak było nie w porządku. Oczy i nos dobrze to tuszowały, ale podświadomość wykrzykiwała mu to raz po raz; coś tu nie gra, coś jest nie tak, jak być powinno, uciekaj, skup się, myśl. Mięśnie brzucha napisały się w stresie, adrenalina powoli zaczynała krążyć w żyłach. Spojrzał na księżyc. Jak wszystko tutaj, był piękny. Idealnie okrągły, przecinany kraterami gęsty, kremowy kształt. Idealnie okrągły. Była pełnia.
Mugole mieli wiele legend związanych z tą fazą księżyca, tak samo czarodzieje. Nie wiedzieć czemu akurat to uważali za dziwne, magiczne i budzące grozę - czemu nie nów, kiedy żółtawy rogalik znikał całkowicie? W każdym razie tak było, pełnia stanowiła ulubioną noc wszystkich psychopatów i dziwaków, łącząc się w tym miejscu z magicznym światem tak blisko, jak tylko było to możliwe. Co tutaj działo się w pełnię? Gdy świat zalewało światło jasne prawie jak w dzień, ze wszystkich dziur i zakamarków wyłaziło całe zło, które nie mogło znieść słońca, aby choć na chwilę opuścić wieczną ciemność. Wyłaziło też z ludzi, ochoczo dreptając po skórze zostawiało ślady sierści i zmieniało zwyczajnego czarodzieja w wilkołaka. Uświadomił sobie tę zależność, słysząc przeciągłe wycie, od którego zjeżyły mu się włoski na karku. 
W pierwszej chwili nie myślał zupełnie o niczym. Miał całkowitą pustkę w głowie, nie było w niej żadnych słów ani obrazów. Dał się po prostu ciągnąć za rękę, sam niezgorzej przebierając nogami. Nawet nie czuł strachu, poddał się i pozwolił pierwotnym instynktom kierować ciałem. Nie słuchał tego, co mówi Y., ignorował wilkołaka. Po prostu biegł. Potem przez pustkę w jego umyśle przedarła się jedna myśl, a gdy już się to stało, znowu stał się sobą. Rzeczywistość uderzyła w niego tak silnie, że zatrzymał się gwałtownie, jednocześnie ciągnąc do tyłu Yu. 
- Uciekając prowokujesz pogoń. - Szepnął, przyciągając ją do siebie w ten sposób, by jego usta znalazły się na wysokości jej ucha. 
Odwrócił się w kierunku ich prześladowcy, z chwilowym przypływem odwagi (głupoty) wyciągnął różdżkę i zbierając w sobie siłę do biegu krzyknął.
- Confundus! - Nawet nie spojrzał, czy zaklęcie mu się udało, od razu porwał ze sobą Y. i pociągnął ją w kierunku kępki drzew. Były wątłe i w większości iglaste, miał jednak nadzieję znaleźć choć chwilowe schronienie - potrzebował go tylko na chwilę, aby zebrać myśli i naradzić się ze swoją partnerką. 
Zatrzymał się, dysząc ciężko, już za osłoną małej sosenki. Przez chwile oddychał głęboko, oparłszy ręce na kolanach, potem chwycił dziewczynę za ramiona i patrząc jej w oczy potrząsnął nią lekko.
- To tylko iluzja. Nikt kogo znasz. - Chciałby ją uspokoić i zmotywować, ale ze słowami nie szło mu najlepiej. - Skupmy się na obronie, to się zaraz skończy. - Mruknął, po czym zaczął myśleć nad tym, co zrobią. Nie mieli zbyt wiele czasu.
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyPią 15 Sie 2014, 17:42

Porunn spojrzała na Bena, który nagle zaczął tanecznym krokiem zbliżać się do płomieni. Nie myślała wtedy. Rzuciła się w jego kierunku, po czym upadając na niego, przygniotła go własnym ciałem do ziemi. Wyjęła wtedy różdżkę i syknęła.
- Salvio Hexia – nie wiedziała, czy zaklęcie zadziała. Liczyła na szczęście, bo mimo iż znała zaklęcia z trzeciego poziomu, to nigdy nie próbowała rzucić tego najtrudniejszego. Gdyby zadziałało, wokół Bena powinna pojawić tarcza, która skutecznie go ochroni. Może jej się powiedzie, może nie. Czemu się tak o niego martwiła? Nie wiedziała. Może to było spowodowane tym, że bardzo zależało jej na zaliczeni tego zadania, a to zaklęcie, które pierwsze przyszło jej do głowy było zarówno defensywne, jak i ofensywne. Szkoda tylko, że nie pomyślała o innych konsekwencjach swojego zachowania… I jak on teraz będzie ją odbierał? Na pewno nie zostaną najlepszymi przyjaciółmi, o nie. Ona już tego dopilnuje. Wyciagnęła różdżkę przed siebie, w stronę ognia i krzyknęła:
- Riddiculus! – był to jej bogin, jej największy strach. Zawsze trzeba było spróbować.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyPią 15 Sie 2014, 18:25

Miękkie podłoże odebrało pewność Yumi. Niepewny grunt pod stopami utrudniał utrzymanie prostej postawy ciała, przez co jej ramiona garbiły się od skrywanego lęku i dreszczy wywołanych zimnymi podmuchami wiatru. Uboga ilość drzew również wzmacniało strach. Groza otoczenia wiązała dziewczynie gardło w niemym krzyku, przywracając do świadomości pierwotne instynkty ucieczki. Cel stanowiła ucieczka, opuszczenie zagrożonego miejsca, zapewnienie swojemu życiu bezpieczeństwa. Ciągnęła za sobą oszołomionego Luca wierząc, że jeśli ukryją się, wilkołak ich nie odnajdzie. Zaślepiona strachem i wspomnieniami zabandażowanej matki leżącej w szpitalu, nie myślała do końca racjonalnie. Bała się, a w obliczu strachu ludzie robią wiele niezrozumiałych rzeczy. Zmuszając swoje nogi do stawiania większych kroków, jednocześnie zaciskała dłoń na gwiazdce uczepionej do bransoletki. Łaskotała ją w dłoń, więc ukryła chłodny medalik we wnętrzu dłoni. Szarpnięta do tyłu musiała zatrzymać się. Błądziła zamglonym wzrokiem po okolicy, trzęsła się i drżała, ledwie stojąc w miejscu. Zamrugała, wracając do rzeczywistości. Mieli nie uciekać? Słowa Chanta wydawały się jej absurdalne i bez sensu. Tutaj jest wilkołak! On ich znajdzie, a potem rozszarpie na strzępy tak, jak zrobił to z jej matką. Dopiero potrząśnięcie, dobitny ton głosu i trzask zaklęcia zmusił umysł Yumi do otrzeźwienia i wyjrzenia zza osłony dławiącego strachu. Zgarbiła ramiona i chowała się w połowie za Luca, jednocześnie znajdując różdżkę. Zacisnęła na niej zimne palce i oddychała głęboko.
- Boję się. - szepnęła sama do siebie i wzięła głęboki, porządny wdech. Luca miał rację. To przecież iluzja. Bardzo realna iluzja odbierająca Yumi spokój.
-Obrona. - przez chwilę kontrolowała swój oddech i patrzyła na ich różdżki. Nie mogła pozwolić na rozproszenie swojej uwagi sapaniem, wyciem, warczeniem ani żółtymi ślepiami. Zerknęła niepewnie na Luca.
- Conjunctivitis czy Protego? On tu nie może podejść... - zapytała szeptem, czując na plecach korę chudego i wątłego drzewa. - Jeśli ukryjemy się pod bańką tarczy... to on może sobie pójdzie? Nocne zwierzęta nie lubią światła, to możemy też go oślepić. Ale jak nie zadziała? - ponownie pisnęła i optowała za Protego.
- To na cztery Protego, dobra? Jakby co, to umiesz się wspinać po drzewach? - posłała chłopakowi grymas, który nigdy w życiu nie mógłby zostać wzięty za uśmiech. Yumi była pewna jednego, mianowicie nie mogą rozdzielić się i odejść w różne strony.
Ben Watts
Ben Watts

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyPią 15 Sie 2014, 21:27

To było... co najmniej niedorzeczne. Nie znosił tarantallegry, kto w ogóle wpadł na pomysł odkrycia tak durnego zaklęcia? Tańce w jakiejkolwiek formie były Benowi więcej niż obce, a fakt że ktoś właśnie zmusił go do dzikiego wywijania odnóżami w sytuacji na wskroś poważnej sprawił, że na moment obnażył zaciśnięte zęby. A potem z gracją łabędzia z padaczką został bezceremonialnie przewrócony na ziemię z rękoma pełnymi panny Fimmel. Cieszył się tylko, że nie rozluźnił uchwytu, w jakim trzymał różdżkę - gdyby poturlała się w iluzoryczne płomienie, nie mógłby zrobić zbyt wiele. Przełykając ciężko ślinę, wycelował we własne nogi, mówiąc:
- Finite.
Bezruch, jaki nagle poczuł, gdy kończyny przestały niekontrolowanie podrygiwać, tylko spotęgował świadomość ciała przyciśniętego do jego. Był zdrowo rozwijającym się chłopcem z dosyć standardowym zestawem potrzeb, którym zwykle kazał się zamknąć i nie podnosić łbów, ale jak miał nie zareagować? Na Merlina, czy ta dziewczyna chciała go torturować w każdy znany sobie sposób?! Prościej i litościwiej byłoby, gdyby po prostu zaciągnęła Wattsa do jakiegoś przyjemnego, wilgotnego loszku i tam zostawiła, żeby zgnił. O, albo wrzuciła w ten szalejący niedaleko pożar. Wolałby to niż oddech owiewający mu twarz, czy nacisk niedużych piersi na klatkę piersiową. Co się właściwie kołatało w tej jej ciemnej głowie, gdy postanowiła, że powalenie ich obojga na ziemię stanowiło dobry pomysł?
Nie zdając się tylko na wypowiedziane przez Ślizgonkę zaklęcie obronne, dodał własne:
- Protego Horribilis – po czym zacisnął palce wolnej dłoni na ubraniu dziewczyny, pociągając i dając jej wyraźnie do zrozumienia, żeby podniosła kościsty tyłek i z niego zeszła, skoro już nie walcował w stronę najbliższego ogniska. Kiedy się jednak nie ruszyła („Uparta baba!”), wycelował różdżkę w stronę, z której jak sądził dochodził wcześniej pojedynczy śmiech.
- Sicarre Maxima!
Skoro dym nie pozwalał im widzieć przeciwnika, trzeba się było tego dymu pozbyć. Pozbawiony możliwości używania w iluzji zaklęć typowo ofensywnych, Ben rzucił pierwsze zaklęcie, jakie przyszło mu do głowy, kiedy wydało mu się, że widzi zarys sylwetki.
- Portengo!
Słynny krukoński geniusz w całej swojej glorii. Oby przynajmniej utrata dolnej części odzieży choć na chwilę zdezorientowała przeciwnika. Jeśli faktycznie to zobaczył, a nie jakiś przypadkowy obiekt...
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptySob 16 Sie 2014, 01:51

No proszę, wylądował w parzę... chyba ze ślizgonką, jeśli dobrze kojarzył jej twarz ze szkolnych korytarzy. Jednakże imienia nijak nie potrafił przywołać w pamięci. O ile w ogóle obiło mu się kiedykolwiek o uszy, bo i to było możliwe. Miała charakterystyczny typ urody, więc raczej zapamiętałby jej postać, gdyby takowa mignęła mu wcześniej wśród hogwarckich murów. No nic, obóz od tego był, aby nawiązywać nowe przyjaźnie albo chociaż znajomości, czyż nie?
Dziewczyna wyglądała jakby nie była do końca pewna czy może się uśmiechnąć lub czy po prostu wypada, a przynajmniej tak to odebrał, obserwując jej twarz. Prawdopodobnie wynikało to z tej odwiecznej batalii między dwoma domami i czasem dwójka przedstawicieli nie wiedziała jak ma się zachować w spotkaniu. Poniekąd to rozumiał, jednakże sam nie miał takiego problemu. Nie tępił domu węża na każdym kroku, nie rzucał w żadnego z zielono-srebrnych uczniów łajnobombami tylko dlatego, że mieli taki krawat a nie inny. Dlatego też postanowił nieco ośmielić swoją towarzyszkę zajęć i obdarzył ją sympatycznym uśmiechem.
- Na to wygląda. Cu Chulainn tak w ogóle. Nie mieliśmy raczej okazji się zapoznać. - rzucił na luzie, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Potem zaś... zaczęło się. Nauczycielka wkroczyła do akcji fundując każdej parze niezapomniane przeżycie w postaci iluzji. O'Connor w pierwszej chwili musiał się rozejrzeć, gdy otoczenie nagle zmieniło swój kształt. Potem jednak usłyszał w głowie tą jakże prostą komendę.
"Biegnij".
Wewnętrzny buntownik kazał mu robić na przekór, ale rozsądek zdzielił go wyjątkowo mocno w łeb i postanowił zaufać dobrym intencjom rozkazu. Puścił się biegiem przed siebie, zerkając kątem oka czy dziewczyna jest obok niego. Potem usłyszał dobrze znany odgłos pędzących wilków, ich wycie. Znał się na tych zwierzętach, ale obawiał się, że nie przybiegną merdając ogonami, gdy na nie zacmoka. Pędził więc przed siebie i skoro miał ćwiczyć zaklęcia defensywne to na biegu wertował mini podręcznik w swojej głowie. Co tam pamiętał...
- Reducio! - wykrzyknął celując różdżką za siebie, licząc jednocześnie, że trafi chociaż część wilków i je zmniejszy. Mały zwierzak, nawet jeśli rozjuszony, był problemem zupełnie innej rangi. Celował jednak na oślep i na wszelki wypadek postanowił potraktować Bombardą kilka pni drzew, które mijali, by zawalały się za nimi, spowalniając watahę.
- Jakieś sugestie? - rzucił do ślizgonki przeskakując nad korzeniami.
Michael Bonner
Michael Bonner

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptySob 16 Sie 2014, 15:25

Zaklęcia defensywne nigdy nie były mocną stroną Michaela, ale profesor Odineva miała rację – znalazł się tutaj właśnie po to, by nadrobić zaległości. Chłopak nie miał pojęcia jak z obroną radzi sobie Resa, ale miał nadzieję, że razem zdołają pokonać świat iluzji i ochronić swoje tyłki, mimo że nie groziły im żadne rzeczywiste obrażenia. Bonner obserwował ruchy pajęczych bestii, ale pojawiało się ich coraz więcej, a rzucane przez niego i jego towarzyszkę zaklęcia, niestety, nie należały do obszarowych i nie mogły unieszkodliwić wszystkich krwiożerczych stworzeń. Mickey musiał szybko wymyślić jakiś plan, a co najgorsze, miał pustkę w głowie. Szczerze wolałby walczyć a jakimś innym czarodziejem, niżeli z magicznym stworzeniami.
Westchnął jednak ciężko, wyciągając różdżkę przed siebie i popychając pannę Anderson lekko tak, by stanęła za jego plecami. Dostrzegł, że jedna z istot zbliża się do nich w zawrotnym tempie, toteż zastosował defensywne zaklęcie Protego – tak zwane zaklęcie tarczy. Szkopuł tkwił w tym, że mimo iż Ślizgon potrafił je wykonać, nie przykładał się nigdy do teorii i nie wiedział, czy tarcza blokuje jedynie zaklęcia i uroki czy może również odepchnąć rozwścieczone zwierzę.
Miał tę świadomość, że jego plan może nie wypalić, toteż przygotowany był, w razie niepowodzenia, na inne zagranie. Kto powiedział, że do obrony nie można uciekać się do zaklęć użytkowych? Znów wycelował różdżką w te bestie, które znajdowały się najbliżej nich, licząc na to, że trafi swoim czarem jak najwięcej stworzeń.
-Relashio – wypowiedział nazwę zaklęcia nieco głośniej, a z jego różdżki wytrysnął dość szeroki strumień ognia. Pająki chyba nie przepadały za płomieniami, czyż nie? Chociaż i tego Michael nie mógł być pewien, bo zajęcia ONMS również nie należały do jego ulubionych. Nie wiedział zbyt wiele o akromantulach, co niewątpliwie nie działało na jego korzyść.
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptySob 16 Sie 2014, 22:15

Zachowanie chłopaka tylko ją upewniło co do tego, że jednak nie należał do 'lwich czubków'. I że będzie się mogła skupić na zadaniu zamiast pojedynku na złośliwości z Gryfonem.
- Tanesha. - również się przedstawiła i uśmiechnęła, już mniej nerwowo. - Raczej nie. - brunetka przytaknęła na uwagę o znajomości. Jej umysł, dość mocno opierający się na pamięci fotograficznej nie przypasował twarzy chłopaka do żadnego ze znanych jej imion, kiedy podchodziła. Najwyraźniej dość umiejętnie mijali się na korytarzach.
Kiedy dostali do rąk kieliszki, dziewczyna przed wychyleniem zawartości obejrzała ją nieco pod światło i zakręciła naczyniem obserwując bladoniebieską ciecz. Zarówno smak jak i zapach był specyficzny, do tej pory dla Hanyashy nieznany. Jednak warty zapamiętania, bo z pewnością uwarzenie go to już wyższa szkoła jazdy. Wiedza na temat tego, jak wygląda ten, dobrze przygotowany mogła się jej kiedyś przydać.
Wyglądała nieco na zaskoczoną kiedy nauczycielka sprawnie pousadzała ich na przeciwko siebie, informując co zaraz nastąpi. Nie była pewna czy bardziej krępuje ją sytuacja w jakiej aktualnie się znajdowała, czy lęk przed tym, co za chwilę miało nastąpić.
Kiedy znaleźli się w iluzji, nie potrzebowała wiele czasu, żeby przyznać, że czeka ją coś z goła bardziej podnoszącego adrenalinę niż usadzenie z obcym chłopakiem przy jednym stoliku. Do jej uszu doszły specyficzne dźwięki, które momentalnie skojarzyła z psami i wilkami. "Biegnij", które rozległo się w jej głowie, było zupełnie zbędne bo brunetka nie czekając na zachętę rzuciła się się do ucieczki podążając za Cu. Przez kilka pierwszych metrów skupiła się wyłącznie na tym, co znajdowało się pod jej nogami chcąc zorientować się jak wielkie jest to utrudnienie. Korzeni i nierówności było całkiem sporo. Przeskakując nad kolejnymi mijanymi trzymała już w ręku różdżkę, również posyłając za siebie kilka zaklęć Bombarda.
- Światło. Ogień. Huk. Wrzask. - rzucała hasłowo oszczędzając płuca przed złapaniem dodatkowej zadyszki. Jej umysł, działający na podkręconych obrotach za sprawą adrenaliny, dość pospiesznie szukał połączeń między rzuconymi przez nią hasłami. Równie szybko konfrontowała swoje umiejętności z  zalewającymi jej głowę pomysłami. Było nie najgorzej. Jeśli to były wilki, czego nie mogła być całkowicie pewna, bo nie zaryzykowała obejrzenia się za siebie.
- Musimy się zatrzymać i zaatakować. - Tan powoli łapała zadyszkę. Mieli mało czasu, jeśli chcieli wykorzystać dzielący ich dystans, który zmniejszał się z każdą chwilą. - Na trzy! - zaproponowała, chcąc uniknąć problemowej sytuacji.
- Raz... dwa... trzy... Confringo! - odwróciła się gwałtownie w miejscu, wzrokiem wyłapując spory pień, który kilka sekund temu minęła. Liczyła, że huk eksplozji odstraszy - a jeśli nie - to chociaż na chwilę zdezorientuje dzikie zwierzęta. Machnęła różdżką gotowa rzucić tym razem Incendio i podpalić teren przed nimi. Jeśli jednak huk nie wystarczył a któreś ze zwierząt było niebezpiecznie blisko i miało szansę ich dosięgnąć; użyła zaklęcia Protego Horribilis, by szybko odrzucić wilka czarem  Locomotor na bezpieczną odległość i kontynuować obronę.
Lily Evans
Lily Evans

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 EmptyNie 17 Sie 2014, 09:48

Ignorowała niechętny stosunek Syriusza do jej osoby. Skoro ona była w stanie zarzucić na chwilę wszystkie swoje uprzedzenia, on też powinien się na to zdobyć. A nie marudzić wciąż i na okrągło. To było męczące, zwłaszcza w sytuacji, w której powinni się skupić i skoncentrować na zadaniu.
Przytłoczona prędkością, z jaką wszystko się toczyło i wciąż chyba jeszcze ogłupiona kąpielą w cuchnącej wodzie, potrzebowała chwili, aby wrócić do siebie. W innych okolicznościach wyśmiałaby Blacka, który zamiast walczyć, wolał wydzierać się do swoich przeciwników, którzy byli niezaprzeczalnie martwi i nic do nich i tak nie docierało.
Jego technika wkurzania całego otoczenia tym razem nie miała zadziałać, chyba, że doprowadzi do wściekłości własną sojuszniczkę.
- Och, daj spokój, Black. – mruknęła do niego poirytowana, kiedy próbował postąpić z nią, jak z delikatną laleczką albo kruchym wazonem. Jej lęk? Cóż, oczywiście, że się bała. Atakowały ją dziesiątki martwych ciał, których nie ruszało w ogóle jak bardzo były poharatane, ale nie, sam wygląd Inferiusów, śmierć – to jej nie przerażało. Inaczej nie pisałaby się na bycie uzdrowicielem.
- Lacarnum Inflamarae nie Inflamare! – wrzasnęła do niego, bo jego zaklęcia, choć liczne, nie skutkowały i coraz więcej atakujących dostawało się na wyspę, ograniczając im pole manewru i zbliżając się do ich nóg. Zacisnęła palce mocniej na różdżce i poczuła rozgrzewającą ją moc. Przydałoby się im teraz zaklęcie Szatańskiej Pożogi, ale dalece wykraczało ono poza umiejętności Lily. A z resztą najprawdopodobniej sami także zginęliby w płomieniach.
- Incendio. – wydusiła przez zaciśnięte zęby, podpalając ubranie na Inferiusie, który próbował dobrać się do poszarpanych nogawek jej spodni. Cofnęła się o pół kroku, napotykając plecy Łapy i opierając się o nie, tak, że teraz mogli bronić dostępu do siebie w miarę skutecznie. Pomiędzy jednym, a drugim zaklęcie udało jej się jeszcze zapytać ochrypniętym tonem:
- Jak myślisz, jak długo będzie to trwało?
Sponsored content

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 3 Empty

 

Zaklęcia defensywne - Katja.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Dział "Zaklęcia i Uroki"
» Katja Odineva

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Zajęcia
-