IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Zaklęcia defensywne - Katja.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptyWto 12 Sie 2014, 21:21

Na widok Sol, Henry poderwał się na równe nogi, aby zaraz do niej podejść i pokazać gdzie siedzi. Gdy zdał sobie sprawę ze swojego głupiego zachowania, zażenowany usiadł z powrotem i uśmiechnął się szeroko do Soleil. Nie podobało mu się, że nie widzieli się już dosyć długo i dopiero złapali siebie na pierwszych zajęciach.
- Dzieją się ćwiczenia. Będzie ekstra, wszystkie zajęcia Odinevy są ekstra. - choćby na przykład jej pierwsza lekcja na błoniach Hogwartu, co pamiętał aż do dzisiaj. Złapał pod stołem dłoń Sol, rozluźniając się nieświadomy, że dotychczas był spięty. Z sympatii do nauczycielki nie ziewnął ani razu przy wykładaniu teorii. Nie notował też, zapamiętując co ważniejsze informacje. Obóz nie był raczej żartem, a więc wszystkie wiadomości muszą przydać się w przyszłości i w dalszym pobycie tutaj.
Gdy tylko powiedziała o świecie iluzji, Henry uśmiechnął się jeszcze szerzej, a jego uwielbienie do Odinevy znacznie wzrosło. Lepszej nauczycielki chyba nie mogli mieć. Katja przebijała nawet profesor McGonagall w oryginalności swoich zajęć. Wstał jako jeden z pierwszych, trzymając rękę Sol, zabierając ją do psorki. Ani przez chwilę nie wątpił z kim będzie siedział w parze.
- Czyli w iluzji będziemy używać różdżek? A jak to się przeniesie na nasze realne umiejętności? - zapytał, gdy już stanęli przed biurkiem czekając na swoje flaszki niebieskiego płynu. Nie do końca rozumiał jak to będzie wyglądać. Nawet troche obawiał się czy aby na pewno nic nikomu nie będzie groziło fizycznie od eliksiru. Musiał zaufać dorosłym, przecież wiedzieli co robią dając im się tym naćpać. Ciekawiła go ta dziedzina magii. Musiała być potężna i piękna, albo tajemniczo stworzona przez wybitnego nauczyciela od eliksirów... czyli od Lacroix, która na każdych lekcjach dawała im do zrozumienia, że nie płakałaby, gdyby paru uczniów "przypadkiem" się otruło. Wziął od nauczycielki ten flakonik i nieufnie obejrzał go ze wszystkich stron. Spojrzał na Soleil i uśmiechnął się do niej wesoło. Dzielenie iluzji w jakimś obcym naćpanym świecie? Będzie musiało się nieźle dziać. Ten obóz zaczynał coraz bardziej się mu podobać.
Michael Bonner
Michael Bonner

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptyWto 12 Sie 2014, 21:24

Ze zniecierpliwieniem oczekiwał początku zajęć. Nic dziwnego – Michael należał w końcu do tego typu ludzi, którzy szybko się nudzili. Poza tym, chłopak szczerze żałował, że akurat na zaklęciach defensywnych nie pojawiła się Tanja. Uśmiechnął się jednak szeroko do Yumi, rzucając jej porozumiewawcze spojrzenie. Chociaż jedna przychylna mu osoba, która wybrała tę samą lekcję. W każdym razie, chwilę później chłopak odwrócił już wzrok na profesor Odinevę. Jej przemówienie przypomniało mu o śmierci jego rodziców, o spalonym domu panny Everett. Chyba dobrze zrobił, że przyszedł na te zajęcia. Co prawda, nic nie mogło już przywrócić życia jego mamie i tacie, ale czy nie zależało mu teraz najbardziej na tym, żeby uchronić przed złem tego świata ledwie poznaną przez niego Gryfonkę? Wiedział jednak, że na razie jest za słaby, choć gdyby musiał, stawiłby czoła nawet i jej ojcu. Odrzucił od siebie nieprzyjemne myśli, kiedy Katja wspomniała coś o teorii. Wywrócił na tę uwagę oczami, niechętnie otwierając przyniesiony ze sobą notes. No dobra, skoro już się zwlókł z łóżka i tutaj przyszedł to zanotuje to, co najważniejsze.
Wsłuchiwał się w kolejne słowa pani profesor z niezwykłą dla niego uwagą. Musiał przyznać, że ta szybko przeszła do praktyki, co niezmiernie przypadło my do gustu. Potrzebował tylko innego ucznia, bądź uczennicy do pary. Właściwie, było mu obojętne, z kim będzie. Przecież to miał być jedynie trening, świat iluzji. Podszedł więc do pierwszej z brzegu Gryfonki, której kojarzył jedynie imię – Resa.
-Chciałabyś mi potowarzyszyć w świecie, do którego przeniesie nas pani profesor? – zapytał zupełnie bez sensu, po czym podrapał się po głowie, stwierdzając dopiero, że faktycznie nie zabrzmiało to w ten sposób, w jaki planował. Zaraz po tym jednak uśmiechnął się szeroko, chcąc tym samym zachęcić dziewczynę do tego, by nie obawiała się młodego, krnąbrnego Ślizgona. Zresztą, kojarzył przecież tę damę z boiska quidditcha, a tam nigdy nie miała zahamowań, by uderzyć któregoś z zielonych tłuczkiem. Można więc powiedzieć, że miała „jaja”. Wydawała mu się odpowiednią osobę do tego, by razem z nią poćwiczyć zaklęcia defensywne. Kiedy już zakończył poszukiwania swojej pary, podszedł do prowadzącej zajęcia i ujął w dłoń fiolkę z eliksirem. Wychylił porcję jednym, sporym łykiem, czekając na to, co się stanie.
Luca Chant
Luca Chant

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptyWto 12 Sie 2014, 21:30

Wolne miejsca powoli znikały. Prawdę mówiąc, nie pomyślałby, że tyle osób zainteresuje się tymi zajęciami. Nawet nie były to same dziewczyny! Zwykle mało kto doceniał obronę, większość ludzkości wolała się skupić na ataku. Ilu książkowych bohaterów zginęło, stojąc bezczynnie, bo nie umieli się obronić? Wojna skończyła się wiele lat przed jego narodzinami i chociaż młodość dziadków przypadała na te mroczne czasy, on znał je tylko z opowieści. Urodzony w rodzinie mniej więcej w połowie mugolskiej, odczuwał równie dotkliwie zawirowania w świecie magii, jak i konflikty zwykłych ludzi. Oboje z Hectorem od dzieciństwa przyzwyczajeni do noszenia ciężarów i wymachiwania siekierą byli wystarczająco wytrzymali i silni, żeby obronić swój dom w razie powrotu wojny. Nie można jednak walczyć z każdym, zawsze też mieli kogoś, kogo chcieli chronić. Czy nie łatwiej skupić się na walce wiedząc, że najbliżsi są bezpieczni?
Lubił zajęcia z Odinevą; była... zwyczajna. Nie słała zagadkowych uśmiechów ubrana w wyzywający strój, nie starała się być na siłę zabawna. Jej lekcje były ciekawe i chociaż przedmiot, którego nauczała nie należał do jego ulubionych, rzadko kiedy się na nich nudził. Dla przyzwoitości skrobnął kilka słów na pergaminie, chociaż podejrzewał, że zaraz nastąpi część praktyczna, która zapadnie mu w pamięć na tyle, że nie będzie potrzebował notatek.
Po tym, jak usiadł zjawiło się jeszcze kilka osób, a on nie bardzo wiedział, jak zacząć rozmowę z Y. Było mu głupio; zakłopotany rysował storczyk na brzegu pergaminu, zastanawiając się, co właściwie mógłby powiedzieć. Kiedy wreszcie zdecydował się otworzyć usta, profesor zaczęła mówić. Zrezygnowany tylko spojrzał na drobną dziewczynę i prawie od razu przeniósł wzrok na stolik. Z zainteresowaniem słuchał o formie, jaką przybiorą zajęcia. Spodziewał się czegoś zupełnie innego, niż w szkole, ale na to chyba nigdy by nie wpadł. Pomimo wrodzonej nieśmiałości, dzisiaj rwał się do działania. Uśmiechnął się pod nosem, słysząc, że naćpani będą walczyć z własnymi iluzjami. Podejrzewam, że nawet gdyby nie była to tylko iluzja i tak byłby zadowolony. W ostatniej chwili na tablicy ogłoszeń podwieszono notatkę, która informowała o mających się niedługo odbyć zajęciach z magi leczniczej. Ewentualne uszkodzenia ciała byłyby w sam raz na nie.
Był chyba jedną z pierwszych osób, które wstały. Kiedy odwracał głowę w kierunku Y. gdzieś z tyłu śmignęła mu ciemna smuga. Nieco zdezorientowany stwierdził, że mu się wydawało, albo ktoś spłoszył jakieś zwierzę. W końcu byli praktycznie w lesie. Nieważne.
- Będziesz moją parą? - Mruknął do Merberet, mając nadzieję, że się zgodzi. Nie uśmiechało mu się biegać pomiędzy ławkami i prosić o to ludzi, których ledwo kojarzył robiąc z siebie większą ofiarę niż był. Aspołeczność bywała tragiczna w skutkach... Wyciągnął rękę w kierunku Y. i zrobił grymas, w założeniu mający przypominać zachęcający uśmiech. Zajęcia zapowiadały się na prawdę ciekawie i wcale nie miał nic przeciwko byciu pierwszą ofiarą niebieskiego eliksiru.
Na chwilę zmarszczył brwi. Jak na razie znajdujecie się w całkowicie bezpiecznym miejscu. czyżby niedługo mogło to ulec zmianie?
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptyWto 12 Sie 2014, 22:04

Nagle pojawiło się wiele osób naraz. Wielu twarzy nie kojarzyła, wydawali się jej obcy. Uśmiechnęła się lekko do dziewczyny z domu Lwa siedzącej najbliżej. Nie znała Dorcas osobiście, ale wiedziała, że była dziewczyną jednej z czterech szkolnych sław. Wyjątkowo ucieszyła się na widok Luca, który dodatkowo usiadł tuż obok niej. Miała szczerą nadzieję, że otrzymał jej list przed przyjazdem na obóz. Speszyła się, bo ich pożegnanie nie było miłe. Zmartwiło ją i męczyło przez resztę dnia. Yui miała wyrzuty sumienia, że jej zachowanie zostało źle zinterpretowane. Luca wydawał się bardzo miłą osobą, w szczególności zachęcając ją obietnicą opowieści mugolskich legend. Posłała mu nieśmiały uśmiech i usiadła prosto, zaprzestając wybijania palcami bezgłośnego rytmu. Jej oczy błysnęły zaciekawione formą przeprowadzanych zajęć. Przyszła tutaj z pewnością machania różdżką, której mogła używać na czas obozu mimo swojego młodego wieku. W trakcie trwania wykładu wyjęła rulonik pergaminu oraz gęsie pióro, zapisując parę punktów na żółtawym papierze. Przyłapała się na zerkaniu ukradkiem na Luca. Yui chciała wywnioskować czy bardzo jest na nią zły oraz czy istnieją możliwości naprawienia ich relacji. Nie wydawał się wciąż wściekły, skoro przysiadł się do niej i również na nią spojrzał dwukrotnie, bo również to dostrzegła. Kąciki ust Yui zadrżały. Mieli wypić błękitny eliksir i w iluzji walczyć z nieistniejącym wrogiem nie używając jednocześnie zaklęć atakujących? Dziewczyna speszyła się, szukając w umyśle potencjalnych rozwiązań i zachowań. Z wewnętrznej analizy wyrwał ją Luca. Wyrósł przed nią wysoki, wyciągając do niej rękę. Yui przegapiła nawet wzmiankę o dobraniu się w pary, tak więc zapytanie Chanta przyjęła z radością. Miała pewien problem ze swoją śmiałością. Nie wiedziała kogo poprosiłaby do pary, gdyby nie Luca. Może Ben? Ostatecznie zadarła głowę i uśmiechnęła się ciepło do chłopaka stojącego przed ich ławką.
- Czemu nie? - odparła pogodnie i wstała. Wsunęła dłoń do jego, z duszą na ramieniu podchodząc z nim do nauczycielki. Jeszcze zanim stanęli przed niezwyczajną kobietą, Yui nachyliła się ku Luca.
- Myślisz, że później będzie niebezpiecznie? - zapytała go szeptem, zwracając szczególną uwagę na słowa "jak na razie znajdujecie się w bezpiecznym miejscu". Mieli przenieść się w miejsce mniej bezpieczne? Potrząsnęła głową odpędzając się od niepewnych myśli. Lekcja zostanie zaprezentowana w sposób odmienny od innych. Yui postanowiła dać szansę i sprawdzić czy upojenie się błękitnym eliksirem nauczy ją czegoś, co będzie mogła wykorzystać w przyszłości. Zastanawiało ją również, w jaki sposób zostaną połączone iluzje, skoro są dobrani w pary.
Cú Chulainn O'Connor
Cú Chulainn O'Connor

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptyWto 12 Sie 2014, 22:15

Oczywiście, jak na O'Connora przystało w kwestii zajęć - miał lekkie opóźnienie. Lubił obozy czy też wszelkiego rodzaju wypady zbiorowe w czasie wolnym, więc musiał się spotkać i przywitać ze wszystkimi znajomymi, którzy tylko nawinęli mu się w namiotach i obok nich, ktoś gdzieś robił jakiś śmieszny trik, inni dzielili się piwem kremowym - i jak tu odmówić? Nijak, szczególnie, że Irlandczyk to wyjątkowo towarzyska i sympatyczna bestia, więc dopiero, gdy mignęła mu informacja o zajęciach z zaklęć defensywnych zerwał się z miejsca obiecując towarzyszom relaksu, że wieczorem dokończą, co zaczęli.
Kilka minut mu zajęło zanim zorientował się w dokładnym rozmieszczeniu obozu i jakie zajęcia gdzie się odbywają. W końcu wpadł na te zaklęcia defensywne, acz na szczęście bez śladu zadyszki, co ułatwiło mu wmieszanie się w tłum. Miał tylko nadzieję, że Katja go nie zauważyła, choć znając jego szczęście zrobiła to i jeszcze zakodowała tę irlandzką twarz na przyszłość. A przynajmniej do końca siódmej klasy.
Widział kilka znajomych twarzy, między innymi sławnego Puchona jakim był Henio, a raczej Henry(ale czy ktoś w ogóle tak do niego mówił?), jeszcze Porunn i Bena, którym skinął głową z uśmiechem. No a potem jego oczy ujrzały Gryfonów. Soleil, Syriusz, Dorcas, Lily - im też skinął, gdy tylko wyłapał spojrzenie któregokolwiek z tej bandy. Ha, dużo "samych swoich", nie będzie źle. Kilku ślizgonów znał raptem z widzenia, ale skupił całą uwagę na przyjaciołach, a następnie nauczycielce. Wolał nie oberwać bardziej niż za spóźnienie, a już na pewno nie chciał wylecieć. Zaklęcia defensywne były samą w sobie przydatną dziedziną, co dopiero, jeśli ktoś rozważa szkolenia na aurora.
Podszedł do Resy i z uśmiechem szepnął jej do ucha:
- Jak tam, druga połowo duetu pałkarskiego? Bardzo się spóźniłem?
Dorcas Meadowes
Dorcas Meadowes

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptyWto 12 Sie 2014, 22:54

Jako że Resa była pierwszą, bardziej znajomą twarzą na terenie Odinevy, którą Dor wyłapała, najpierw pomachała do niej, a dopiero później zerknęła za siebie. W pierwszej chwili już chciała nazwać Henry'ego Blackiem i pogrodzić za takie bezczelnie dźganie. Puchonowi mogła jednak wybaczyć. Przynajmniej do czasu, dopóki nie zacznie tej malutkiej słabości nadużywać.
- No proszę! Jesteś już na terenie obozowiska i nawet nie przyszedłeś się przywitać? Zapamiętam sobie, Henry.
Puściła mu oczko, co chyba było dość wymowną sugestią, że tak naprawdę wcale nie miała mu tego za złe. Znajdzie jeszcze nie jedną chwilę, którą będą mogli wspólnie przesiedzieć, najlepiej bezczynnie, gdyż plan zajęć pękał w szwach. Jak Black pojawił się obok, wbrew pozoru jeszcze nie spóźniony, pozwoliła się ucałować na dzień dobry.
- Miałam Cię pytać o to samo, w sensie o wieczór. Nie mam nic przeciwko Twojej propozycji, tylko najpierw wywiąże się z obietnicy daną Henry'emu. Pewnie chcesz, abym zabrała ze sobą dziewczyny?
Oni wcale nie knuli! Lily nie powinna mieć nawet takich podejrzeń, choć niewinna minka Dor mogła być co najmniej myląca. Uśmiechnęła się do przyjaciółki. Ale nie zdążyła się już odezwać słowem, bowiem Katja rozpoczęła dzisiejsze zajęcia. Uważnie wysłuchała nauczycielki, mając już swoje teorie. Ale najpierw... No właśnie. Musnęła ustami nos Łapy.
- Coś mi mówi, że wasza dwójka jest na siebie skazana.
Dor wstała, nie pozwalając się zatrzymać. Puściła jeszcze oczko do Lily, mając nadzieje, że ta nie wypatroszy Łapy, ani też nie będzie jej później tego wypominać. Sama Meadowes chwycił Aerona, który stał gdzieś z boku i pociągnęła go w stronę Odinevy.
- Tak, wiem. To jakieś przeznaczenie, że pojawiam się w Twoim życiu i niszczę spokój. Najpierw w bibliotece, teraz tutaj. Mimo wszystko... dzień dobry.
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptyWto 12 Sie 2014, 23:26

Porunn spoglądała na schodzących się uczniów z zainteresowaniem. Kojarzyła wszystkie osobistości, a z jedną dziewczyną nawet dzieliła namiot. Panna Anderson była dosyć ciekawą osobą, jednak Porunn nie miała zamiaru zaprzątać sobie nią głowy bardziej, niż było to potrzebne. Przyszedł nawet Black, za którym wybitnie nie przepadała, ale to może dlatego, że Grossherzog miał na nią dość negatywny wpływ, a niechęć chłopaka do poszczególnej części uczniów wpłynęła także na nią. No cóż, czasami chłonęła jak gąbka ludzkie emocje i ich niechęć do innych. Cóż zrobić? Taka już była, a negatywne uczucia nie od dziś jej towarzyszyły. Kątem oka dostrzegła, że ktoś usiadł niedaleko niej i wcale nie była tym ucieszona. Ben Watts, czy on zawsze już będzie stawał jej na drodze? Rzucanie na niego obelgi i różne przekleństwa w tym miejscu nie było dobrym pomysłem, więc nie skomentowała jego obecności w żaden sposób. Poczuła tylko dziwny dreszcz, który przeszedł jej po całym ciele i który zniknął tak szybko, jak się pojawił. Na całe szczęście. Gdy do namiotu wpadł Cu, poczuła nagły przypływ nadziei, że nie będzie skazana na bycie w towarzystwie osób, których nie do końca darzyła sympatią, jednak tak jak się spodziewała – chłopak szybko skierował swoje kroki ku bandzie Gryfonów. No cóż, to chyba było do przewidzenia.
Gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, Profesor  rzuciła krótki wykład na temat zaklęć defensywnych, aż w końcu kazała dobrać się w pary. Podniosła się więc z krzesła i nie do końca wiedząc dlaczego przyszło jej to do głowy, podeszła do znielubionego przez nią Krukona i dźgnęła go niechętnie w ramię.
- Bądź moim workiem treningowym – powiedziała, a raczej wyrzuciła z siebie słowa w zawrotnym tempie. Bardzo trudno było wychwycić ogólny sens tego zdania, ale jednak przy odrobinie uwagi… mogło się udać. Błękitne oczy Pieruna świdrowały w tej chwili Wattsa w oczekiwaniu. Jeśli się nie zgodzi… to pożałuje tego.
Ben Watts
Ben Watts

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptySro 13 Sie 2014, 00:22

Nadejście sporej grupy uczniów Ben powitał z cichą ulgą – czego się właściwie spodziewał, skoro na wszystkie umówione spotkania i zebrania przychodził przed czasem? Przyzwyczajenie do chorobliwej punktualności musiał niestety przypłacać irracjonalnym uciskiem w dole brzucha za każdym razem, gdy na kogoś czekał. A jeśli nie przyjdzie? Jeśli będzie stał sam jak kołek i czekał tak długo, aż zapuści korzenie? To samo tyczyło się zajęć. Miał dobre miejsce, gdy przychodziło do w miarę dyskretnego zerkania na świeżo przybyłych – nie musiał kretyńsko wykręcać głowy do tyłu, wystarczyło jej delikatne przekrzywienie, które można było wziąć za ulżenie napiętym mięśniom karku. Krukonów rozpoznał bez większego trudu, trudno było nie kojarzyć choć imion powiązanych z twarzami kręcącymi się po dormitorium i pokoju wspólnym. Poza nimi był jeszcze Cu i Porunn, w której pobliżu na początku usiadł... Na tym kończyła się skromna lista osób, których godności mógł wymienić bez trudu. Nie zaliczał się do stworzeń towarzyskich i taka była niestety jedna z konsekwencji. Eliksirem przyniesionym przez profesor Odinevę póki co się nie martwił, tylko zerkał na niego z pewnym zaciekawieniem. Po co im jakikolwiek wywar na zajęciach z zaklęć?
Wraz z rozpoczęciem wykładu skrzyżował ręce na klatce piersiowej, marszcząc lekko brwi w standardowej pozie „skupiam się, przerwiesz to pogryzę”. Nie żeby faktycznie miał ochotę odgryzać członki przypadkowym osobom, nie do końca mógł zapanować nad tą konkretną miną, a słyszał, że wyglądał wtedy wybitnie odpychająco. Jakby po cichu planował masową zagładę. Trudno, taką twarz dała mu mamusia i nie miał za wiele do powiedzenia. Wiadomość o ćwiczeniach w świecie, który z tego co zrozumiał miał być jakąś zbiorową halucynacją, wydała mu się intrygująca i wnioskując ze słów profesorki faktycznie zmuszała do ćwiczeń konkretnego zestawu zaklęć. Dla kogoś, kto jak on skupiał się zazwyczaj na obronie poprzez atak, było to mile widziane wyzwanie. Miał zamiar poprosić któregoś z Krukonów o parę, gdy został zaczepiony – słowa Porunn ciężko było w pierwszej chwili zrozumieć, ale wyłapał ich ogólny przekaz. Worek treningowy? Jeszcze czego. Każdej innej osobie kazałby w niewybrednych słowach spadać na drzewo, gdyby usłyszał coś takiego, ale w ustach Ślizgonki miało to nieco inny wydźwięk. Prawie... Prawie jakby próbowała się odezwać jak każdy normalny człowiek. A może to jemu się wszystko poprzestawiało w głowie po tej napaści z butelką w Hogsmeade, w końcu opuchlizna długo nie chciała schodzić. Podniósł się z miejsca, rzucając krótkie:
- No to chodź.
Tanesha Hanyasha
Tanesha Hanyasha

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptySro 13 Sie 2014, 15:24

Ilość wolnych krzeseł zmniejszała się stopniowo. W dość krótkim czasie frekwencja wyglądała już zadowalająco a w okół dało się słyszeć pojedyncze rozmowy. Brunetka zaprzestała maltretowania zamka od bluzy i rozjerzała się po zebranych. Z przykrością i lekkim zawodem stwierdziła, że poza Porunn nie ma tu nikogo, do kogo można by się przyczepić. Co prawda, praktycznie wszystkich znała, chociażby i z mijania się na korytarzu, ale nie można było tego nazwać znajomościami. W dodatku większość uczniów, którzy się zjawili, należała do Gryffindoru. Mimo, że Tan nie należała do zaciekłych 'patriotów' i nie odczuwała potrzeby rozsiewać w okół siebie aury dumy i pogardy, to na swój sposób nieco ich unikała. Z tych, których tu widziała, nieco bardziej kojarzyła tylko blondynkę siedzącą obok Puchona. Zdaje się, że były razem w parze na którychś z zajęć.
Kiedy nauczycielka rozpoczęła wykład, usiadła wygodniej wyciągając mały notesik i zapisując co ważniejsze hasła. Była wzrokowcem, słowa na papierze przemawiały do niej bardziej niż te wypowiadane w przestrzeń. Zrobiła też kilka drobnych rysunków, słuchając nieco mniej istotnych części wykładu.
Na wieść o tym, że muszą podzielić się na pary, Hanyasha westchnęła ciężko. Wrzuciła notesik do torby, ukradkiem zerkając na pannę Fimmel. Niestety już po chwili wiedziała, że nie ma nawet co liczyć na jej osobę. Wywróciła oczyma. Że też nikt inny ze znajomych nie raczył się tu zjawić!
Poprawiła sukienkę przynajmniej pięć razy. Bluzę kolejne pięć. Czekała aż wszyscy dobiorą sobie partnerów, bo wyglądało na to, że tylko ona jest taką aspołeczną jednostką. I na tyle niemądrą, żeby przychodzić tu w ciemno bez jakiejkolwiek bratniej duszy. Rozejrzała się po obecnych, rozglądając się za kimś bez pary. Mogło się przecież zdarzyć, że uczniów była jednak nieparzysta liczba i właśnie została najsłabszym ogniwem. Stanęła więc przy końcu małej kolejki, jaka zdążyła się zrobić i wyłapała wzrokiem jakiegoś Gryfona. Nie kojarzyła go za bardzo i nie miała pojęcia czego się po nim spodziewać. W każdym razie nie wyglądał na jednego z tych lwich czubków, szukających zwady ze Ślizgonami więc może będzie mogła się skupić na zadaniu, zamiast próbach zesłania na niego deszczu wiader z cementem. Ewentualnie.
Nie uśmiechało jej się go pytać, ale czekanie i ryzykowanie, że zjawi się ktoś jeszcze a ona zostanie bez partnera było jeszcze gorszym pomysłem. Podeszła więc do O'Connora z obojętną miną. Nie chciała wychodzić na zadufaną ale uśmiechanie się w tym momencie mogłoby jej nie wyjść. Krzywy, wymuszony grymas mógłby tylko pogorszyć jej - i tak uważaną przez Hanyashę za kiepską - sytuację.
- Cześć. Wygląda na to, że będziemy musieli razem ćwiczyć. - jednak się lekko uśmiechnęła. I miała nadzieję, że nie wyglądało to jakoś najgorzej. Ani, że chłopak się nie obrazi za taki dobór słów. Brunetce chodziło wyłącznie o to, że gdyby nie musiała, to nie zawracałaby mu głowy. Ale w sumie mógł to też odebrać w inny sposób. Mniej miły.
Lily Evans
Lily Evans

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptySro 13 Sie 2014, 20:35

Wbrew pozorom nie miała nic przeciwko sparowaniu jej z Syriuszem. Łapa odrobinę przesadzał z tymi jej morderczymi instynktami. Być może nie miała ochoty zamykać go w namiętnym uścisku, ale to chyba dobrze, skoro był chłopakiem jej najlepszej przyjaciółki. I to w dodatku takiej, która najwyraźniej coś knuła! Zielone spojrzenie Lily zmierzyło ją najpierw badawczo, ale szybko skoncentrowało się na Blacku. Doskonale bawiąc się jego przerażeniem, westchnęła wymownie i obróciła się plecami, po chwili zerkając przez ramię.
-No chodź. Może dzisiaj uratujesz swój zapchlony tyłek, skoro będziesz w tej iluzji ze mną. - zażartowała, tak, ona zażartowała!!
Soleil Larsen
Soleil Larsen

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptySro 13 Sie 2014, 20:40

Wszyscy widzieli tutaj jakieś stoły i ławki, a Sol dostrzegała jedynie rząd krzeseł. Musiała być doprawdy inna, skoro umknęła jej obecność tak wielu zacnych mebli. No ale uścisk dłoni oddała, uśmiechając się tak, jak dawniej. Szeroko, szczęśliwie, nieokiełznanie.
- Zajęcia?! - powtórzyła za Henrym i rozejrzała się dookoła. To w sumie miało sens. Bo inaczej trudno byłoby wytłumaczyć tę przypadkową zbieraninę ludzi, która w tej chwili znajdowała się dookoła niej. Chociaż jak dla Sol mogliby oni wszyscy być grupą przyjaciół, którzy zebrali się na picie dziwnego, niebieskiego płynu. Bo dlaczego nie?
Posłusznie podniosła się z krzesła, kiedy wstał Puchon i podążyła za nim w kierunku profesorki. Nie za bardzo wiedziała co się dzieje, ale ufała Henry'emu, no i Katji także.
Katja Odineva
Katja Odineva

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptySro 13 Sie 2014, 21:11

Katja czekała spokojnie, aż wszyscy dobiorą się w pary i ustawią w kolejce do stolika. Cieszyła się jak dziecko na myśl o tym, co miało się za chwilę wydarzyć. Nie posiadała się z radości, kiedy odkryła tak bezpieczną formę odbywania ćwiczeń, jaką była iluzja. Wykorzystywała ją co prawda po raz pierwszy, ale miała nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
- W iluzji będzie sobą. Zmieni się tylko wasze otoczenie, znajdziecie się w potencjalnie niebezpiecznej sytuacji. Nie mogę powiedzieć wam jakiej, zobaczycie sami, to ta trochę nieprzewidywalna część zabawy. Będziecie mogli używać dokładnie tych samych umiejętności, jakie posiadacie w rzeczywistości, mam nadzieję, ze to będzie dla was dobry trening przed dalszymi wyzwaniami. - odparła na pytanie Henry'ego i zaczęła rozdawać kieliszki z eliksirem. Machnięciem różdżki przearanżowała okolicę i teraz każda para siedziała naprzeciwko siebie na krzesłach, trzymając się za dłonie. jeszcze jedno zaklęcie i wszystkie pary znalazły się w świecie iluzji.

1. Porunn i Ben
Ogień, to pierwsze, co można było dostrzec. Wysokie, gorące płomienie, dym, zapach spalenizny i głosy, ludzkie głosy i cienie. Znajdujecie się w płonącym lesie, ale nie jesteście sami, ktoś znajduje się blisko was, tuż za linią ognia. Co wybieracie, ucieczkę, walkę, ugaszanie płomieni? Wybór należy do was.

2. Yumi i Luca
Noc, ciemność, pełnia księżyca, środek wrzosowiska. To tutaj się znajdujecie. Nagle, gdzieś całkiem blisko was rozlega się wycie, potępieńcze niemalże, pełne niekrytej agresji. Jeszcze chwila i dosłownie kilka metrów od was, pojawiają się przekrwione, niezdrowo żółte ślepia. Ślepia wilkołaka.

3. Dorcas i Areon
Woda, dlaczego nagle wszędzie dookoła znajduje się woda? Dlaczego tak trudno złapać oddech i dlaczego w nogi wbijają się, niczym igiełki, dziesiątki ostrych paznokci? To prawie jak powtórka z rozrywki. Jezioro pełne druzgotów, czy tym razem uda się z tego wyjść cało, albo chociaż lepiej niż poprzednim razem?

4. Resa i Michael
Znowu Las, coś w tym jest, że najniebezpieczniejsze stworzenia lubią kryć się w cieniu drzew. A może po prostu wiedzą, że niewinne istotki też lubią zapuszczać się na takie tereny. Resa i Michael mogli czuć się całkowicie zadziwieni spokojem i bezpieczeństwem ich wizji, dopóty przynajmniej, dopóki nie otoczyły ich pająki. Z gatunku tych całkiem sporych, bo akromantule to już nie maleństwa.

5. Henry i Sol
Skandynawia. Tego Lancaster wiedzieć nie mógł, ale przypuszczalnie szybko dowiedział się od panienki Larsen. Jeśli była w stanie cokolwiek z siebie wydusić, bo dookoła, dosłownie wszędzie, ziemię zaścielały truchła reniferów. Krwawe, poro zszarpywane, cuchnące. Nagle przeraźliwy dźwięk przeszył powietrze, dochodził z góry i wystarczyło podnieść głowę, aby dostrzec co dokonało tej renoma sakry – harpie.

6. Cu i Tanesha
Biegnij. Ile sił w nogach. Nie zatrzymuj się. To pierwsza myśl, która powitała Cu i Tan iluzja. Coś ich goniło, tylko co? Obrócenie głowy potrzebne, aby to sprawdzić, mogło spowolnić bieg, mogło zdekoncentrować i sprawić, że zmęczone nogi ugną się pod ciężarem ciała albo nie ominą kolejnego wystającego korzenia.
Wilki, ogromne, ociekające silną pyski i lśniące niebezpiecznie oczy. Niezmordowane, posiadające jeden cel – zabić.


7. Lily i Syriusz
Śmierć. Jej zapach unosił się w powietrzu, a nie było dokąd uciec, nie dało się oddalić i zapomnieć. Syriusz i Lily znajdowali się na wysepce pośrodku spokojnego, martwego jeziora. Miała ona może 4 metry średnicy i była to po prostu goła ziemia, zero roślinności, jakiegokolwiek życia. Przez kilka chwil panował spokój, ale nagle delikatne fale zmarszczyły powierzchnię wody i pierwsza z wielu trupiobladych, na wpół zgniłych rąk, sięgnęła krawędzi wysepki.

bawcie się dobrze. :)
Resa Anderson
Resa Anderson

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptySro 13 Sie 2014, 21:57

Przez chwilę siedziała jeszcze i bezmyślnie wpatrywała się w fiolkę, myśląc co może się tam znajdować. Chciała być mądrzejsza od wszystkich dookoła i sama wymyślić jaki to eliksir, a w czasie jej głębokiego zamyślenia Odineva zdradziła sekret. Głupie Resiątko, dostało odpowiedź, a i tak puściło ją gdzieś mimo uszu, będąc zbyt pochłoniętą by słuchać. Dlatego też chłopak, który podszedł do niej niemało ją zaskoczył.
Rozejrzała się szybko jakby wybudził ją ze snu. Wszyscy powstawali z miejsc lub zaczęli rozmawiać z osobą siedzącą obok, po czym wstawali i udawali się do nauczycielki. Może ona też powinna tak zrobić?
A potem się odezwał.
"w świecie, do którego przeniesie nas pani profesor?"
To brzmiało trochę jak świat po drugiej stronie lustra. Mimowolnie uśmiechnęła się do niego, po trosze dlatego, że zabrzmiał tak uroczo, po trosze z powodu jego własnego zaskoczenia własnymi słowami. Przyjrzała mu się i w końcu przypomniała sobie jego nazwisko. Bonner. Ze Slytherinu. Nie to, żeby dom miał dla niej jakiekolwiek znaczenie, chętnie pójdzie z nim na drugą stronę lustra.
- Ćwiczenia, tak? Do pani profesor? Po eliksir? - powiedziała, kiedy w końcu zmiarkowała się, że powinna mu coś odpowiedzieć. - Jasne, chętnie ci potowarzyszę, ale ostrzegam, że defensywa nie idzie mi najle... Cu!
Wykrzyknęła, słysząc szept przyjaciela i czując charakterystyczny zapach jego perfum. Odwróciła się i uścisnęła go na powitanie.
- Cholernie długo cię nie widziałam. Jeśli dobrze mi się wydaje to trafiłeś w samą porę, dopiero się zaczyna. - uśmiechnęła się szeroko. Była tutaj cały czas, a jednak myślami odpłynęła tak daleko, że nie była najlepiej zorientowana. - Szkoda, że nie przyszedłeś o minutę wcześniej, mam już parę. Pogadamy później, prawda? Postaram się znaleźć twój namiot.
To mówiąc, poszła za swoim "partnerem" i przyjęła dawkę eliksiru, nie będąc pewną co właściwie się stanie. Po szeptach domyśliła się jaki to eliskir, a jednak była pewna, że działanie ją zaskoczy.
Nagle wokół niej pojawił się las. Na chwilę odetchnęła z ulgą, ale mimo to wydobyła z torby różdżkę i ustawiła się w pozycji, z której najłatwiej było jej rzucić szybkie zaklęcie. Rozejrzała się i nagle je zobaczyła. Szły wokół nim na swoich długich, owłosionych nogach. Res nigdy nie miała nic do pająków, były całkiem miłe jeśli miało się różdżkę w dłoni i można było w razie czego jakoś je powstrzymać. Te jednak były OGROMNE, a do tego było ich tak wiele... wzięła głęboki wdech. Najgorsze co można teraz zrobić to wpaść w panikę. Krzyczeć też nie zamierzała, to tylko głupie pająki. Jednak w jej głowie nie pojawiło się żadne zaklęcie defensywne, którego mogłaby użyć. W końcu, widząc jak blisko są pajęczaki, spanikowała.
- Drętwota. Vites. Magnaictum. - żadne z nich jednak nie było defensywne. Zagryzła wargę, a potem spojrzała na Bonnera, jakby szukała pomocy. Co powinna teraz zrobić?
- Zrób coś, nie pamiętam nic defensywnego co mogłoby mi pomóc!
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptySro 13 Sie 2014, 22:16

Odbierając fiolkę z błękitnym eliksirem uśmiechnęła się niepewnie do nauczycielki. Yui nie przepadała za niespodziankami, lecz rozumiała, że to naturalna część zajęć. Nieprzewidywalność powodowała pojawienie się obaw, a obawy sprowadzały się z kolei do niepewności i ostatecznie strachu. Sądząc po charakterze obozu nie czeka ich nic przyjemnego.
Po dłuższej chwili siedziała już na średnio wygodnym krzesełku mając przed sobą Luca. Trzymała jego dłonie drwala. Musiała przegapić moment od chwili siadania na krześle a podawania mu rąk. Zerknęła na boki dostrzegając, że wszyscy siedzą w takiej pozycji. Yui posłała uśmiech Krukonowi w ostatniej sekundzie, gdy jej powieki opadły. Nim zdążyła odczuć bezwład swojego ciała, otoczenie zmieniło się drastycznie. Szepty z klasy ucichły, inni uczniowie zniknęli. Chłodny wiatr ocucił ją i zmusił do otwarcia oczu. Ciemność była zdradziecka. Odczekała aż jej źrenice zwężą się i przyzwyczają do mroku. Rozejrzała się wokół siebie i trafnie odgadła, że znajdują się na wielkim nagim wrzosowisku pozbawionym kwiecia i roślin. Przez pierwsze parę minut Yui była zachwycona rodzajem magii, której są poddani. Wszystko wydawało się tak realistyczne i namacalne. Wyczuwała woń trawy i ziemi, chłodny wiatr łaskotał jej kark siejąc na ciele gęsią skórkę. Zerknęła na Luca stojącego tuż obok i uśmiechnęła się do niego speszona. Przez chwilę miała deja vu i była pewna, że ich planowany biwak doszedł do skutku. Brakowało ogniska i trzaskania iskier pochłaniających drewno. Yui zmarszczyła brwi zauważając pewną niedogodność. Nie słyszała nic. Żadnych odgłosów natury pominąwszy chłostanie wiatru. Nie było śpiewania pasikoników, bzyczenia chrząszczy, odwiecznych towarzyszy ciszy na łonie natury.
Merberet kochała niebo. Nic dziwnego, że zadarła brodę korzystając z możliwości oglądania gwiazdozbioru. Odnalazła nawet Wielką Niedźwiedzicę, a tuż obok niej... śmiertelnie bladą okrągłą tarczę księżyca. Idealny owal, martwa barwa wzbudzała zachwyt i lęk. Nie odrywając oczu od księżyca pociągnęła rękaw Luca, jeśli nie patrzył tam, gdzie ona. Uniosła rękę wyprostowaną w łokciu i wskazała palcem niebo. Cisza zaczęła jej przeszkadzać. Ziemia ciągnęła chłodem, a gwiazdy chyba wyblakły, albo to znowu jej deja vu. Sama blada tarcza jej nie przeszkadzała. To wiatr przyniósł do ich uszu dźwięk wilczego wycia. Yui odpłynęła krew z twarzy, oczy rozszerzyły się przerażone, a usta otwarły w niemym krzyku. To niemożliwe, prawda? Do obozu nie mógł dostać się żaden wilkołak, Dumbledore na to nie pozwoliłby. Yu widziała mnóstwo aurorów chroniących okolice, a mimo tego stali tutaj i słyszeli wycie. Dziewczyna była pewna, że słyszała nawet sapanie dzikiego zwierzęcia.
- To tylko iluzja. Iluzja, sen. To nie dzieje się naprawdę. -szepnęła sama do siebie, a głos jej był pełen paniki. Ciemność była bardzo zdradziecka. Dziewczyna wyczuwała ciężar swojej różdżki doczepionej do paska spodni i chociaż chciała po nią sięgnąć, strach sparaliżował możliwość wysłania odpowiedniego rozkazu do kończyn. Mózg przedstawiał swojej właścicielce najczarniejsze scenariusze. Greyback powrócił po nią, aby dokończyć to, co zaczął w Hogsmade, gdy zbłąkana natknęła się na potwora. Chciał ją zabić tak, jak rozszarpał jej matkę. Z jej gardła wydobył się krzyk, gdy cofnęła się gwałtownie do tyłu. Spojrzała na Luca bledsza niż księżyc na niebie.
- To znowu on. - pisnęła i nie miała tu na myśli swojego przyrodniego brata, a Greybacka. Jej wargi zbielały, drżały od powstrzymywanego płaczu. Yumi złapała nadgarstek chłopaka w momencie, gdy w ciemności mignęły jej żółte ślepia. Cicho krzyknęła i nie czekając aż wilkołak przystąpi do ich konsumpcji, pociągnęła Krukona za sobą, odwracając się i rzucając do ucieczki. Serce miała gdzieś tak na wysokości gardła, płuca kurczyły się gwałtownie mając utrudnione zadanie w dotlenieniu ciała, zaś w jej żyłach zaczęła się wytwarzać adrenalina. Hormon pomagający w walce bądź obronie. Nakłaniający do ucieczki i wytężenia wszystkich możliwych sił przeciwko zagrożeniu życia. Nie wypuszczała ręki Luca z żelaznego uścisku, mocnego jak na piętnastoletnią drobną dziewczynę. Neurony w jej organizmie zmuszały ją do natychmiastowej ucieczki, zaś mózg przypominał o dopilnowaniu, aby Luca nie ucierpiał. Niestety dławiący strach deprawował Yui, ponieważ wilkołak był jej boginem. Szczegółowo to Greyback. Na jedno wychodzi.
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 EmptyCzw 14 Sie 2014, 13:24

Porunn uniosła brwi z zaskoczenia, gdy Ben zgodził się być z nią w parze. Coś tu było nie tak i dziewczyna nie miała zamiaru przestać być czujną. Jeśli ot tak przystał na jej prośbę/pytanie/rozkaz to coś musiało być na rzeczy, albo to uderzenie butelką w głowę niezbyt dobrze wpłynęło na jego zdolność rozumowania i myślenia. Oby tylko umiał dobrze rzucać zaklęcia defensywne, bo nie miała zamiaru oblać kursu przez tego nicpona. Podeszła do nauczycielki i odebrała fiolkę z błękitnym płynem, wąchając jej zawartość z ostrożnością i pewną dozą podejrzliwości.
Przeniesienie do innego, równoległego świata iluzji nie było dla Porunn przyjemnym doświadczeniem. Okropne gorąco ogarnęło jej ciało, gdy tylko się tutaj pojawiła. Nie otworzyła jednak oczu od razu, jakby bała się tego, co za chwilę zobaczy. W końcu jednak je otworzyła. Ogień, wszędzie ogień, który sprawił, że niemalże od razu poczuła się całkowicie bezradna i niezdolna co myślenia. Nie spodziewała się, że wszystko będzie skierowane do ognia. Duchota, a później światło, to przerażające światło ognia, które sprawiło, że Porunn znieruchomiała i nie potrafiła się ocknąć. Paraliż ze strachu ogarnął całe jej ciało i za nic w świecie nie mogła się skupić. Nie chciała wracać do czasów, kiedy to prawie zginęła przygnieciona płonącymi belkami, jednak blizna na jej plecach nie pozwalała zapomnieć. A teraz, mając przed oczami podobną sytuację, zdawało się, że zaczęła ją bardzo boleć, dając o sobie znać ze zdwojoną siłą. Spojrzała na Wattsa i warknęła coś niezrozumiałego, wyciągając różdżkę. Przez chwilę kierowała ją roztrzęsioną dłonią prosto w Krukona, dopiero później zmieniła kierunek i wykrzyknęła zaklęcie drżącym głosem:
- Aquamenti! – nie wiedziała, czy o to chodziło w tym całym zadaniu, jednak nie miała teraz głowy do takiego myślenia. W dodatku nie byli sami, ktoś był tuż obok i szykował się do ataku. Nie wiedziała, czy następne zaklęcie jej się powiedzie. Było z tych trudnych, jednak jej znajomość zaklęć defensywnych powinna wystarczyć – jednak jeśli nic z tego nie wyjdzie, to pocieszy ją fakt, że to tylko iluzja, iluzja, a płomienie nic jej nie zrobią, zupełnie nic. Chociaż mogłyby spalić tego Krukona, tak, ale później, jak wszystko inne się powiedzie.
- Protego Totalum…! – jeśli się uda, to powinni być bezpieczni… obszar nie powinien być wykryty przez czyhające na nich niebezpieczeństwo.
Sponsored content

Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Zaklęcia defensywne - Katja.   Zaklęcia defensywne - Katja. - Page 2 Empty

 

Zaklęcia defensywne - Katja.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Dział "Zaklęcia i Uroki"
» Katja Odineva

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Zajęcia
-