IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Śnieżka za śnieżkę

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość
Aeron Steward
Aeron Steward

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptyWto 08 Lip 2014, 00:19

- Jakoś mi pani nie straszna. To pewnie przez ten wzrost-. Rzucił Arcio, nie przejmując się i nie otwierając nawet oczu. Przyjemna muzyka trzaskającego ognia, krzątających się gdzieniegdzie pojedyńczych skrzatów, nawet dźwięk ławy na której siedział, wszystko to łączyło się w przepiękną melodię, zdolną ułożyć go do snu. Nie chciał jednak tu zasypiać, bo było to niezbyt mądre, ani nawet bezpieczne. Usłyszał, że Sym zaczęła się ruszać. Pewnie chciała się już zbierać. On sam chętnie by tu został jeszcze parę godzin, gdyby nie fakt że okropnie chciało mu się spać. A do tego najlepiej nadaje się jego własne łóżko. Usłyszał jeszcze coś wypowiedziane w języku, którego nie znał. Prawdopodobnie jej ojczysty język, Arciowi wydawał się strasznie dziwny. Nie komentował jednak. Otworzył tylko oczy, wstał, i sam zaczął ogarniać swój byt do drogi. Niewiele miał, toteż przygotowania nie trwały zbyt długo. Spojrzał jeszcze dookoła, świadom że za chwilę opuści to cudowne, spokojne miejsce. Porwał jeszcze ze stołu kawałek świeżo pieczonego chleba, który z pewnością jest smaczny, i w niedalekiej przyszłości posłuży mu do małej przekąski.
- Ide. Spokojnie, bo się jeszczez zgubisz.-. Podszedł do obrazu, który z tej strony w ogóle go nie przypominał. Skrzaty nawet nie zwracały na nich uwagi, zajęte swoim światem. Otworzył przejście na oścież, i powiedział
- Panie przodem-.
Symplicja Szafran
Symplicja Szafran

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptyWto 08 Lip 2014, 13:11

Ostatnie nieobecne spojrzenie w płomienie po czym odwróciła się i dziwnie, pewnym krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Wydawało się patrząc na jej twarz, że dojrzała coś w płomieniach, zobaczyła tam jakiś znak, coś co podpowiedziało jej, w którą stronę powinna się udać, gdzie stawiać kroki by dojść do swojego przeznaczenia. Tylko co było jej przeznaczone, gdzie prowadziła jej kręta droga. Już dawno przestała sobie zadawać te pytania, pogodzona z myślą, że i tak nigdy nie pozna wszystkich odpowiedzi, trzeba więc zacisnąć mocno zęby i ruszyć przed siebie, przemierzyć swoją drogę by dowiedzieć się ile pułapek przygotował nam los. Jakie niebezpieczeństwa czekają na naszej wędrówce, a może będzie to droga łatwa, prosta i przyjemna. Na samą taką myśl, prychnęła cicho pod nosem, tak być nie mogło. Znając swoje szczęście, może jej się nie udać dojść do końca, przepadnie gdzieś w połowie, ciśnięta o ścianę przez niesprawiedliwość losu, a przecież ona chce tylko wrócić do domu. Kolejne westchnięcie będzie co ma być, jak to mówią, jeśli przeznaczone jej będzie zniknąć z tego świata, to niech tak się stanie, nikt i tak nie uroni łzy, nad nieznaną emigrantką z dalekiego kraju.
Kolejny krok i powrót na ziemię, jeszcze raz spojrzała na małe biegające to tu, to tam skrzaty, w sumie to trochę im zazdrościła jasnego celu w życiu, tego, że wiedziały co powinny robić, i nie oszukiwały się że mogą być kimś więcej. Mimowolnie przetarła twarz ręka, jakby chciała odegnać od siebie wszędobylskie zmęczenie, które krążyło wokół jej głowy niczym, delikatna, złocista mgiełka. Nic to jednak nie dało, tylko oczka się jej lekko zaczerwieniły od przecierania ich, na uczucie delikatnego pieczenia, tylko westchnęła cicho i w myślach stwierdziła, że no świetnie.
-Żebyś się nie zdziwił. Goliat też nie doceniał Dawida.- Powiedziała, jak zwykle lubując się w tym, że nagle w środku rozmowy wstawiała jakieś odnośnik do literatury, przez to poznawała prawdziwych, światłych ludzi, po tym, że znali szeroką gamę lektur od mitologii, po Biblie, a na wielu innych wspaniałych dziełach nie kończąc.
Słysząc jak Krukon podnosi się i zbiera swoje rzeczy poczekała na niego opierając się o jakąś półkę. Bez tego małego oparcia chyba już dawno straciłaby równowagę i legła na ziemię, po czym zwinęła by się w kulkę i zasnęła. To by było dobre wyjście, jednak skoro jutro i tak miała być chora to wolała być chora w swoim łóżku.
Mówiąc o zgubieniu się, Arcio chyba nie wiedział co czyni. Jeśli to ona będzie prowadzić do wieży, to to, że się zgubią jest więcej niż pewne. Dziewczyna chodziła tu już czwarty rok, a nadal potrafiła trafić do klasy wróżbiarstwa zamiast na eliksiry i wcale nie dziwił ją fakt, że idzie pod górę, uważała to zawsze wówczas za odnalezienie jakiegoś nowego skrótu, o na który nikt przed nią nie trafił.
Zaśmiała się cicho pod nosem gdy przepuścił ją w drzwiach po czym ruszyła przed siebie. Przyglądała się ciemnym korytarzom, mimowolnie poczuła jak przechodzi ją dreszcz. Lubiła nocne przechadzki, jednak zawsze wtedy miała wrażenie, że coś czai się za rogiem. Adrenalina rosła jej wówczas do takiego poziomu, że kiedy naprawdę zaczyna słyszeć czyjeś kroki to uciekała w pośpiechu byle tylko to tajemnicze coś jej nie dorwało.
Szli chwilę w milczeniu, była to jednak ta przyjemna cisza, nie wymagająca żadnego zakłócania, pozwalająca im obojgu zanurzyć się w swoich rozmyślaniach.
Aeron Steward
Aeron Steward

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptyWto 08 Lip 2014, 14:22

Opróżnieni z energii, potrzebnej do bitwy, a potem również na dojście tutaj, która teraz ledwie starczała na utrzymanie w jako takiej świadomości. Wprawdzie Arciowi to nie przeszkadzało; często ruszał się tylko po to, by utrzymać kondycję na odpowienim poziomie, przez co przyzwyczaił się do takiego stanu jego ciała. Rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu, by upewnić się że na pewno wszystko zabrał. Z reguły miał dobrą pamięć, ale jak wiadomo lepiej sprawdzić dwa razy niż potem żałować. Doszedł do wniosku że wszystko ma. Podszedł do przejścia przy którym stała Sym, po czym otworzył je i przepuścił dziewczynę pierwszą, jak wymagało tego dobre wychowanie. Gdy przeszła przez portal, Arcio poszedł w jej ślady, po czym obraz zamknął się samoczynnie gdy tylko ostatnia część jego bytu opuściła go. Obejrzał się jeszcze za siebie. Korytarz za nimi ciąnął się dość daleko, przez co nie było widać jego końca.
- Dawid to tylko wymysł artysty. Zresztą przypadki zdarzają się wszędzie. Tak to się kończy, jak się walczy tylko mięsniami, a nie używa się mózgu.- stwierdził. Niestety spora większość ludzi tak robiła, przez co walka z nimi nie była wcale interesująca. To tak jakby rycerz walczył, używając samego miecza, i odrzucając tarczę bądź zbroję. Rozejrzał się dookoła. Sym szła z przodu, ni to pewnie ni to bojąc się. Jemu było obojętne, czy korytarz był skąpany w mroku, czy wręcz przeciwnie, był oświetlony milionem pochodni. Można by pokusić się nawet o stwierdzenie, że wolał tą pierwszą opcję. Nie bał się duchów; po zawodzie, jaki przeżył gdy ujrzał pierwszy raz duchy w Hogwarcie, wiedział że nie są w żadnym stopniu groźne. Uważał nawet, że były trochę żałosne, jak na takie byty. On sam, gdyby miał być duchem, wykorzystał by ich zdolności w zupełnie innych celach. No ale cóż, Arcio to Arcio. Wiele rzeczy robił wbrew społeczeństwu, co zupełnie go nie obchodziło. Zatopiony tak w myślach, nie patrzył nawet w którą stronę idą. Widział tylko z przodu postać Sym. Najwidoczniej ona również zatopiła się w myślach. Cisza zalegająca zamek przerywana była jedynie dźwiękiem ich kroków. Arcio szedł miarowo, wyćwiczonym przez wiele lat tempem.
Trochę żałował faktu pozostania w szkole na przerwę świąteczną. Miał nadzieje na powrót do domu, na spotkanie z rodzicami. Ledwie o tym pomyślał, i od razu przypomniała mu się jego siostra. Życie jest gorzkie. Nie ma co się oszukiwać. Ludzie którzy twierdzą inaczej są po prostu ślepi. Uśmiechnął się gorzko. I w tym momencie coś sobie uświadomił. Już od dłuższej chwili idą w dół. Czekaj czekaj. Przecież ich pokój wspólny jest w wieży. Jak ona chce wejść na wieżę, idąc w dół?
Westchnął. I zapytał się, przerywając ciszę:
- Czy Ty aby na pewno wiesz w którą stronę iść?-. Miał nadzieje że tak. Ale za tą nadzieją, w pewnej odległości stała obawa. I przesłaniała całe niebo. Świetnie.
Symplicja Szafran
Symplicja Szafran

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptyWto 08 Lip 2014, 15:32

Słysząc jego wzmiankę na temat Dawida i Goliata, tylko westchnęła, wiedziała, że była to kolejna biblijna metafora, kolejna lekcja dla ludzi pobożnych, zaufanie dla naszego Pana i takie tam pierdu pierdu. Jednak już dawno nauczyła się, że kłócenie się na takie tematy nie ma sensu, gdyż z wiadomych powodów brak jej argumentów. Chyba, że oboje przeszli by na polski to by go wtedy zagadała na śmierć i nie popuściła do puki nie uznałby jej wyższości. Jakie to smutne, że jednak nie udało się wprowadzić esperanto, a było tak blisko.
Zamyślona Sym uparcie wpatrywała się w podłogę, jakby szukała tam jakiś znaków. Nie patrząc dokąd idzie przemierzała kolejne korytarze, coraz bardziej oddalając się od głównego szlaku przechadzek uczniowskich, trafiając w miejsca, o których nawet woźny zapomniał. Czy tylko jej się wydawało, że każdy następny korytarz wyglądał coraz mroczniej, w tej części zamku, ściany wydawały się mieć oczy? Dziewczyna dałaby sobie rękę uciąć, że przed chwilą na końcu korytarza widziała białka czyiś ślepi, które szybko się zamknęły kiedy na nie spojrzała. Ciemność, która z każdym kolejnym zakrętem gęstniała, zdawała się ich otaczać, oblepiać swoim mrocznym płaszczem, szeptać do ucha jakieś tajemnicze słówka, budząc w nich obłęd, podszeptując o czyhającym zagrożeniu. To musiała być ta tajemnicza gorączka lochów, coś jak obłęd, w który popadają marynarze od picia słonej wody. Kolejny dreszcz na białej skórze, niepewne spojrzenie, na kroczącego za nią chłopaka. Pochodnie zdawały się coraz bardziej od siebie oddalać, a na podłodze zaczęła się pojawiać dostrzegalna warstwa kurzu. To był znak, którego Sym potrzebowała, do stwierdzenia, że znowu się zgubiła. W swojej swoistej grze w gubienie się i odnajdywanie, domyślała się, że w nią gra kiedy trafiała w miejsce, gdzie na kamiennej podłodze dostrzegała kurz.
Niepewnie zatrzymała się na środku drogi z lekkim przestrachem w oczach wpatrując się w drogę przed sobą. Sama przyzwyczaiła się do gubienia, jednak wtedy w szkole było pełno innych osób i zawsze w końcu wracając po swoich śladach spotykała jakieś osoby, który z kpiną oczach wskazywały jej dobrą drogę. Tym razem jednak szkoła była prawie pusta, aaaa nie chcę umierać tak młodo.
Nagle usłyszała za sobą czyjś głos. Z przejęcia wizją siebie jako szkielet, wyrwał ją głos Aerona, o którego obecności całkowicie zapomniała. Jednak Opaczność czuwała nad swoją wierną wyznawczynią, przysłał jej kogoś kogo orientacja po zamku może być większa od niej.
-... Nie.- Na początku chciała powiedzieć, że no oczywiście o co on ją w ogóle podejrzewa, ale kiedy w otaczającej ich ciszy usłyszała jakiś dziwny szmer, zrobiła się jeszcze bledsza niż chwilę i zdecydowała się na powiedzenie prawdy. Przyglądając się kamiennej postawie chłopaka, zazdrościła mu trochę tego.
Ona wiedziała, że nie wszystkie duchy były takie potulne jak te hogwardzkie, a co jeśli właśnie trafili na jakiegoś niedobrego, bardzo niedobrego duszka. Niepewnie jakby próbując odegnać kiełkujący w niej strach, ścisnęła mocniej dłoń w pięść, tak, że wbiła sobie paznokcie w dłoń.
Dlaczego Opaczność obdarzyła ją tak szalenie bujną wyobraźnią.
Aeron Steward
Aeron Steward

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptyWto 08 Lip 2014, 16:18

No tak. Gdy tylko zauważył tą gigantyczną obawę, stojącą za malutką nadzieją, wiedział że coś jest nie tak. Wystarczył rzut okiem, by tylko to potwierdzić. Korytarz się zmienił, mimo iż na pierwszy rzut oka wydawał się taki sam. Kamień z którego był zbudowany, miał widocznie ciemniejszą barwę, co mogło wskazywać na to że trafili do o wiele starszej, rzadko uczęszczanej części zamku. Było tu też nieco chłodniej niż w wyższych partiach budowli. Pochodnie były rozstawione o wiele rzadziej niż wcześniej, przez co znacząco spadła widoczność, a atmosfera grozy mogła kogoś przestraszyć. Po przejściu paru metrów spojrzał na Sym. Jak na dłoni było widać że dziewczyna właśnie uświadomiła sobie co się stało, gdyż jej chód stał się nieregularny. by w końcu zatrzymać się na środku. Odpowiedź przecząca na jego ostatnie pytanie, która padła z jej ust dopełniła całości. Zgubili się, i to w tej części zamku, której nawet on, który mógł poszczycić się rozległą znajomością wszelkich dróg, nie za bardzo pamiętał. Również się zatrzymał. Musiał pomyśleć jaki następny krok trzeba będzie wykonać. W międzyczasie spojrzał na Sym, zdrowo wystraszoną faktem zgubienia się i samej atmosfery. Gdzieniegdzie dało się słyszeć jakieś dziwne dźwięki, raczej nie pochodzące od uczniów. Zresztą, trzeba przyznać. Nikt normalny nie zapuszczałby się w tą część szkoły. Cicho westchnął, i starając się mówić niezbyt głośno z uwagi na echo rozchodzące się po ścianach, powiedział:
- Cóż, tak jak myślałem. Zgubiliśmy się. Nie bardzo poznaje tą część zamku, co oznacza że prawdopodobnie trafiliśmy do jakiejś jego starszej części, co można poznać po kolorze kamienia i niższej temperaturze. Na razie najlepiej będzie, jeśli zatrzymamy się tu na chwilę tak, bym miał chwilę do namysłu co dalej.- Podzielił się z nią swoimi spostrzeżeniami, po czym przykucnął przy zakurzonej podłodze i siadając, oparł się na niej. Wszystko będzie pobrudzone, ale co tam. Będzie martwił się tym potem. Skupił się na możliwych rozwiązaniach. Najbardziej prawdopodobne były trzy. Po pierwsze, mogli wrócić tam skąd szli. Po drugie, mogli zostać tu gdzie stoją, czy siedzą. Po trzecie, mogli iść dalej przed siebie. Im dłużej myślał, tym bardziej dochodził do wniosku że nic innego nie jest obecnie możliwe. Powiedział więc to samo Sym, dodając:
- Opcja numer jeden może wydawać się najlepsza, ale o ile pamiętam, po drodze tutaj wielokrotnie skręcaliśmy, więc jest możliwość że zgubimy się jeszcze bardziej. Opcja numer dwa odpada, bo w takim tempie zamarzniemy tu na kość. Stawiałbym na opcję numer trzy. Jeśli dobrze kojarzę, w większości zamków istnieje kilka wyjść z najniższych poziomów, wątpię więc żeby w tym przypadku było inaczej.-. Tak to mniej więcej wyglądało. Miał tylko nadzieje, iż Hogwart, w przeciwieństwie do niektórych zamków i świątyń, nie był zbudowany na ruinach starszego poprzednika. Bóg jeden wie, co w takich budowlach mogło się znajdować. Spojrzał na Sym, i zapytał się:
- Co o tym myślisz?-, wiedział jednak że dziewczyna poprze jego wybór.
Symplicja Szafran
Symplicja Szafran

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptyWto 08 Lip 2014, 19:39

Stała tam, kuląca się z zimna czy też strachu, wielkimi oczami wpatrując się w otaczające ją ściany, niepewnie podeszła do jednej z nich, muskając ją delikatnie opuszkami palców. Nieprzyjemne zimno rozeszło się po jej dłoni, dosięgając swoimi mackami, rękę aż do łokcia, tak jakby chciało ją zagarnąć całą dla siebie. Kamienie były lekko wilgotne, widocznie lustro wód podziemnych było w tym miejscu bardzo wysoko, albo oni byli bardzo nisko. Bez zastanowienia stwierdziła, że lepszą wiadomością było by wysokie lustro wody, oznaczało by to, że doszli gdzieś w okolicy domu Węża. Według Krótkiej Historii Hogwartu, która w czasie czytania w cale nie wydawała się być tak znowu krótka, było napisane, że Pokój Wspólny Ślizgonów mieścił się pod jeziorem. Idąc dalej tym tropem wychodziło, że albo są gdzieś na jego wysokości, co oznaczało, że w każdej chwili mogą jednak trafić na jakąś żywą duszę. Przez chwilę ta myśl bardzo radowała Sym, szybko jednak przypomniała sobie, że ich większość wyjechała na święta, a nawet jeśli ktoś pozostał w szkole, to spotkanie go w ciemnej i raczej rzadko używanej części Hogwartu, nie powinna wróżyć niczym dobrym. Mimowolnie przygryzła lekko wargę, jakby zastanawiając się co w takim razie powinni zrobić. Cholera przydałaby się jej w tym momencie różdżka, gdyby jej nie zostawiła na górze mogliby przynajmniej oznaczać w jakiś sposób korytarze, którymi już przeszli, a tak są skazani na łut szczęścia.
Kiedy jego głos przebił się przez jej wartki strumień myśli wysłuchała go, a słysząc całą wypowiedź. Dowiedziała się, że chłopak już dawno wykreślił jej udział w poszukiwaniu drogi powrotnej. W pierwszej chwili urażona miała ochotę coś mu powiedzieć, powstrzymała się jednak. Twierdząc, że argument że po zagubieniu się zawsze w końcu potrafi znaleźć drogę powrotną, brzmi dobrze tylko w jej głowie. Wypowiedziany na głos, tylko uświadczyłby chłopaka w przekonaniu, że lepiej już nigdy nigdzie za nią nie iść.
Przyglądając się otaczającej ich scenerii, Sym była rozdarta pomiędzy dwa tak różne stany swej duszy. Z jednej strony czuła ekscytację, miała wrażenie, że trafiła w sam środek jakiegoś romantycznego poematu, że zaraz zza korytarza wyjdzie Król Olch, albo Puk. Z drugiej strony dziwne odgłosy, przerażały ją. Sprawiały, że robiło się jej jeszcze zimniej, a gęsia skórka nie chciała zniknąć, oprócz tego z twarzy odpłynęła jej już chyba cała krew. Nigdy wcześniej Hogwardzka Mara tak bardzo nie przypominała ducha jak w tej chwili.
-Jesteśmy na wysokości jeziora, no może trochę wyżej, jeśli niedługo nie znajdziemy jakiś schodów na górę. To mam nadzieje, że lepiej pływasz niż ja.- Przypomniała sobie pierwszą lekcję pływania, jeszcze Bystrzyca i inne rzeki przepływające przez Lublin były czyste.
-Prowadź... ja chyba nie mam do tego talentu.- Mruknęła jeszcze na koniec podchodząc trochę bliżej do Aerona, gdyż dziwne dźwięki zdawały się do nich zbliżać. Czemu ona nie wzięła różdżki.
-Cholera jasna.- Szepnęła jeszcze cicho pod nosem.
Aeron Steward
Aeron Steward

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptyWto 08 Lip 2014, 20:23

Cóż, najgorzej nie było. Wprawdzie fakt faktem zgubili się, Arcio wątpił jednak by mogło przytrafić im się coś gorszego niż otarte nogi i zszargane nerwy. Dyrektor z pewnością wiedział o prawdopodobnie wszystkich korytarzach znajdujących się w zamku, a nawet jeśli jakichś nie znał, to praktycznie nie możliwym było, by dwójka zwykłych uczniów do nich trafiła przypadkiem. Mimo wszystko nie lekceważył sytuacji. To nie w zwyczaju Arcia. Jego przeczucie mówiło, by iść dalej na przód.
- Pływam w miarę znośnie, nie sądzę jednak by było nam to potrzebne.- mówiąc to, podniósł się spod ściany, i przeciągnął. Od tego zimnego kamienia bolały go kości. Dodatkowo denerwowało go uciążliwe kapanie wody gdzieś z sufitu. Powinni to załatać. Przecież tu się nie da spać. W dodatku tak zimno. Jedyne czego pragnął, to wynieść się z tych irytujących pomieszczeń. Strasznie mu działały na nerwy, a jeśli trwało to dłużej, prawie zawsze skutkowało zepsutym humorem. Ucieszył się że Sym nie ma żadnych obiekcji co do jego planu. Uśmiechnął się krzywo na wzmiankę o talencie to prowadzenia, i powiedział:
- Fakt, raczej nie nadasz się na przewodnika. Chyba że sama potrzebowałabyś mapy, tylko co to za przewodnik wtedy?-. Spojrzał w korytarz, do którego mieli się kierować. Ciągnął się dość daleko, i przez moment, na krańcu widzialności Arciowi wydawało się że kogoś widzi. Dałby sobie rękę uciąć, że nie była to ludzka postać. Potrząsnął głową, dziękując nieistniejącemu bogowi że pobłogosławił go ograniczoną mimiką twarzy, inaczej Symp prawdopodobnie źle by na to zareagowała. Pomyślał do siebie jeszcze weź się w garść idioto, chcemy przecież stąd wyjść, nie dość że głupi to jeszcze ślepy. Skończywszy myśleć, chciał ruszyć dalej, lecz widok wystraszonej Sym lekko go zatrzymał. Ehh, Arcio nie miał wprawy w kontaktach międzyludzkich, toteż nie wiedział za bardzo co w tej sytuacji zrobić. Nie był rycerzem na białym koniu, który krzyknął by "nie lękaj się nadobna dziewojo, jam przybył na ratunek twój!", czy coś w tym rodzaju. Najchętniej zignorowałby to, ale nawet on wiedział że nie zawsze można tak zrobić. Westchnął więc, i myśląc co ja właściwie robię? położył jej swoją rękę na głowie, jak małemu dziecku, dodając:
- Nie bój się, nic nas tu nie zje.- po czym zaraz zabrał rękę. Ruszył przez korytarz, nie za szybko, żeby się nie zmęczyć, i na tyle szybko żeby nie zamarznąć. Miał wrażenie, że przestali schodzić w dół, tylko szli poziomo, ale równie dobrze mogło to być jego wyobrażenie, tak samo jak z tamtym czymś w oddali. Oby.
Symplicja Szafran
Symplicja Szafran

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptyWto 08 Lip 2014, 21:09

Zastanówmy się przez chwilę nad powodem ciągłych zagubień się Symplicji, przecież takie rzeczy nigdy nie dzieją się bez powodu. W sumie jest w tym sporo racji, dziewczyna gubiła się ciągle i ciągle, ponieważ nigdy nie patrzy na drogę, którą idzie. Porusza się na czuja, w rytm jakiegoś systemu, który dawno temu odkryła. Pewnego razu w pierwszej klasie, spacerując korytarzem, liczyła kroki. Ze zdziwieniem stwierdziła, że układ większość stałych korytarzy jest podobny co tyle samo metrów był skręt, oczywiście jak się w późniejszych czasach okazało, albo Hogwart się rozrastał, albo ta teoria miła kilka sporych dziur, dlatego to często wpada na różne ściany, bo przecież według chodzone teorii tam powinien się zaczynać nowy korytarz, a skoro go nie ma, to znaczy, że ktoś go ukradł, albo że jakąś ściana specjalnie tam sobie przywędrowała. Po za tym jej się rzadko gdzieś śpieszyło, zwykle gdy opuszczała Pokój Wspólny Krukonów, szła z myślą by odkryć jakiś nowy szlak. W sumie patrząc na to z tego punktu widzenia, to tak w zasadzie ona nigdy się nie zagubiła, po prostu odkrywała nową trasę. Jednak przez ciągłe zamyślenie i dumanie nad niebieskimi migdałami, nigdy nie potrafiła dwa razy powtórzyć tej samej trasy.
Nigdy nie mów, że coś jest niemożliwe zwłaszcza kiedy spacerujesz gdzieś z Sym. W jej przypadku dochodzi do zaburzenia i odwrócenia rozkładu Gaussa, tak jakby sama jej obecność sprawiała, że rzeczy nieprawdopodobne traciły partykułę nie z przodu i stawały się jak najbardziej możliwe, a w zasadzie często nawet pewne. Na nieszczęście dla młodej Polki, pech upodobał sobie jej osobę, postanowił razem z nią poznawać ten dziwny świat, ciągle wpływając na jej historię.
-Obyś się nie mylił.- Powiedziała ze wzrokiem utkwiony w kapiąca wodę. Obyś. Powtórzyła jeszcze raz w myślach, tak jakby taki zabieg mógł im w czymś pomóc. Jakby mógł sprawić, że nie trafią nagle do jakiegoś ukrytego w podziemiach zamku jeziora. Mimo wszystko taka myśl jej się spodobała, ukryte jezioro. Tajemnicze i romantyczne, za pewne związane z jakąś tragiczną historią miłosną. Na samą myśl o czymś takim Sym uśmiechnęła się delikatnie. Chciałaby je znaleźć. Och jak bardzo.
-Skoro tak uważasz.- Chyba nie powinna wspominać, że nie potrafi się nimi posługiwać. Ciekawe czy czarodzieje mieli własny rodzaj map.
Kiedy nagle poczuła coś na swojej głowie odruchowo miała ochotę to strzepnąć. Usłyszała jednak po chwili słowa chłopaka i uspokoiła się trochę. Niepewnie Sym spoglądała w ciągnący się korytarz. Widząc, a może wyobrażając sobie jakieś dziwne przemykające na jego końcu kreatury, z lekkim przestrachem, chwyciła za krawędź kurtki chłopaka i próbując dostosować do niego tępo ruszyła w ciemność, co jakiś czas przerywaną światłem z pochodni, które musiały być zaczarowane bo nie czuć było od nich żadnego ciepła.
Aeron Steward
Aeron Steward

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptyWto 08 Lip 2014, 22:40

Okej, najważniejsze że ruszyli. Arcio z przodu, spokojnie, a za nim, uczepiona jego kurtki, Sym. Pochodnie ledwie co rzucały światło, które czasami wytwarzało dziwne cienie na ścianach. W większości przypadków były to malutkie pająki, które ulokowały tam swą niewielką sieć, i czekały teraz na jakąś ofiarę, która była na tyle odważna albo głupia, by zapuścić się tak daleko w głąb zamku. Arcio lubił pająki. Większość ludzi brzydziła się ich, a on wręcz przeciwnie. Gdy był mały, zapuścił się na strych swego domu. Oprócz wielkich ilości kurzu, śmieci, nikomu nie potrzebnych urządzeń czy zapomnianych przez czas fotografii, były tam pająki. To gdzieś w rogu, to pod sufitem, czy przy rączce od okna, przez co nikt nie chciał go dotknąć i otworzyć. A mały Arcio siedział, i patrzył. Codziennie przychodził, z jakąś książką, czy nawet bez, i patrzył na nie. Jak polują, jak wyczekują ofiary, wreszcie jak je zabijają. Można by go uznać za dziwaka, no ale cóż, taki właśnie był.
- Może to mało skromne, ale ja się rzadko mylę.-. Pewnie dlatego, że zanim podejmował jakąkolwiek decyzję, zawsze starał się zebrać jak najwięcej informacji. Pytał, dowiadywał się, słuchał. I gdy inni się mylili, on tylko uśmiechał się w duchu. Lubił być lepszy od innych, ale nie ciągnęło go tak strasznie do rywalizacji. Gdy przeciwnik był lepszy, potrafił to uszanować. Ale nigdy przed nikim się nie płaszczył, i póki co, nie ma zamiaru zmieniać tego postanowienia.
Cisza, przerywana tylko ich krokami, była naprawdę gęsta. Gdyby się uprzeć, to z pewnością można by ją było pokroić nożem. Nagle pod jego butem znalazł się mały kamień, mniejszy nawet niż jajko, i kopnięty przez Arcia, odbił się od ścian. Ciekawe skąd mógł się tu wziąć. Rozejrzał się po ścianach, nie było jednak widać żadnych uszczerbków. Widocznie ktoś musiał być tu wcześniej i w jakiś sposób przynieść go ze sobą. Odezwał się do idącej za nim Sym:
- Jeśli źle znosisz ciemność, spróbuj skupić się na swoim wnętrzu. Mi to zawsze pomagało. Idziemy w dobrym kierunku, więc nie ma co się martwić, prędzej czy później na pewno znajdziemy wyjście.-. Wymagać od gbura żeby opiekował się damą w opresji, to dopiero żart losu. Można by z tego tragikomedię zrobić. Uśmiechnął się krzywo. Doprawdy, naprawdę zabawne. Koń by się uśmiał, psia krew.
Symplicja Szafran
Symplicja Szafran

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 EmptySro 09 Lip 2014, 17:21

Powiadają, że zawsze najtrudniej jest zrobić ten pierwszy krok, przełamać się stanąć twarzą w twarz z całym światem. Kiedy strach paraliżuje Cię od palców u stóp, aż po czubek głowy. Wystarczy na chwilę go przełamać, zrobić pierwszy krok i pójść do przodu, potem ciało samo stawia następne, wpada się w swego rodzaju system, który już nie pozwala się człowiekowi zatrzymać. Ma to jednak swoje minusy, człowiek wyłącza się, swoją świadomość ukrywa gdzieś głęboko, tylko po to, by głos rozsądku nie przerwał, nie wyrwał go z tego dziwnego stanu ubezwłasnowolnienia, kiedy ważne jest tylko to by się nie zatrzymać. Sym właśnie postanowiła w czymś takim utonąć, w echu kroków, w dźwiękach kapiącej wody. Skupić się na czymś co wydaje się być względnie bezpieczne, wpatrywać się w plecy chłopaka, który dzielniejszy niżby się mogło wydawać szedł przodem, niczym pionier odkrywając nowe tajemnice szkoły, która przecież wydawała się im tak dobrze znana. Codzienne trasę, takie przyjemne, łatwe, na których zdawało by się, że nic nie jest wstanie ich zaskoczyć, a jednak Hogwart ukrywał przed nimi dużo więcej tajemnic niż by to się mogło wydawać.
Słysząc gdzieś jakby z oddali jego głos, tylko kiwnęła głową, starając się by ten niby nic nie znaczący gest przypadkiem nie przerwał połączenia z wielką nicością, w której po części się teraz znajdowała. Aż dziw jak łatwo można przestać myśleć, wyłączyć się, nucić wesoło w myślach jeszcze nie powstałe piosenki, ale już istniejące w jej głowie. Będąc zanurzoną po same uszy w niebycie, nawet nie usłyszała kolejnej wypowiedzi chłopaka, może to i dobrze, gdyby usłyszał, iż ten o to przedstawiciel płci przeciwnej insynuuje, iż ona boi się czegoś tak prozaicznego jak ciemności, to chyba dałaby mu w zęby. Dla wiedzy i świadomości wszystkich zgromadzonych, panna Szafran nie bała się ciemności, co to, to nie, nie miała już przecież pięciu lat, żeby lękać się ciemności. Była na to mądrzejsza, straciła już dawno dziecięcą naiwność, że nic złego jej się stać nie może, że jest bezpieczna. Ta wiara już zniknęła, rozpłynęła się. Teraz Polka bała się tego co mogło ukryć się w ciemności. Zniknąć w niej przed ludzkim wzrokiem i zaatakować kiedy nikt nie będzie patrzeć.
Trafiając do świata magii zyskała świadomość, że nie są na świecie sami, że jest dużo niebezpiecznych istot, kto wie, czy w tych mrocznych zakamarkach, skrytych przez mrok nie kryło się coś strasznego i niebezpiecznego. To właśnie tego się bała, tej niewiedzy, czy coś na nią czyha czy nie. Może to właśnie było głupie, bać się nieznanego, a może nawet nieistniejącego zagrożenia. Cóż historia to oceni.
Nagle trafili na rozwidlenie drogi, dwa kierunki, jeden możliwie dobry wybór, a jakby się zastanowić to równie dobrze mogło nie być żadnego, mogli tak błądzić w kółko do końca świata. Kiedy zatrzymali się w tym miejscu, usłyszeli czyjeś jeszcze kroki. Ktoś ich śledził, a może szedł własną drogą. Jedno było pewne, nie byli w tych korytarzach sami.
Zatrzymanie się wytrąciło Sym z jej rytmu, rozejrzała się dookoła, a kiedy usłyszała czyjeś  kroki nie wiedziała czy winna śmiać się czy płakać. Próbowała się w nie wsłuchać dowiedzieć się, z której strony nadchodzą, gdzie można było bezpiecznie uciekać dalej. Nie dane jej jednak było się tego dowiedzieć, gdyż ich dźwięk nagle zniknął. Osoba, która ich śledziła, zatrzymała się, a może rozpłynęła się w powietrzu. Czy ktoś tam był naprawdę, a może tak się tylko im wydawało, czy było to tylko kolejne dzieło ich wyobraźni.
Kiedy już miała ruszać dalej za chłopakiem, nagle przed sobą usłyszeli trzask. Jakby łamanej gałązki i pojawiła się przed nimi jakaś niska postać. Przez półmrok nie dało się jednak dostrzec dokładnie jej wyglądu.
-Pani Szafran, Panie Steward, Profesor Dumbledore, wysłał mnie po was, żeby zabrać was do do wieży.- Głosik tajemniczej postaci był bardzo piskliwy, jednak szybko dało się po nim określić, że jego właścicielem był Domowy Skrzat. Na jego widok, nogi się prawie pod Symplicją ugięły i gdyby nie to, że była zesztywniała z przerażenia to pewnie upadłaby na ziemię jak długa.
Stojąc tam i z nie najinteligentniejszą miną wpatrując się w skrzata, przez chwilę zastanawiała się skąd ten stary Drops wiedział, że tam są, czyżby minęli jakąś jego czujkę czy coś. Coś jej tam nie pasowało, nie wiedziała czy było to spowodowane jej wrodzoną skłonnością do wiary w teorie spiskowe czy faktem, że od zawsze nie darzyła Dyrektora jakąś wielką miłością. Szybko jednak odrzuciła od siebie te myśli, była jednak za bardzo zmęczona na drążenie tego tematu i po prostu dała się teleportnąć do pod same drzwi wieży.

koniec wspomnienia
Sponsored content

Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Śnieżka za śnieżkę   Śnieżka za śnieżkę - Page 3 Empty

 

Śnieżka za śnieżkę

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3

 Similar topics

-
» Rzuć we mnie śnieżką, a pożałujesz Creed!

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-