IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
Sebastian Machiavelli
Sebastian Machiavelli

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyNie 14 Gru 2014, 15:09

Powrót do szkoły wiązał się z pewnymi obowiązkami, które Sebastian nie do końca miał ochotę wypełniać. Chciał jednak mieć możliwość dostępu do biblioteki i różnych zasobów wiedzy na temat starożytnych run więc najłatwiejszym sposobem było podjęcie się pracy jako nauczyciel. To, że został jeszcze opiekunem domu Kruka, to już tylko czysty przypadek, który nie był pewien czy mógł nazywać szczęściem.
Tuż po skończonej lekcji ruszył przez korytarz, mając nadzieję, że nikt mu nie przeszkodzi w podróży do kuchni, gdzie będzie mógł zjeść coś dobrego i szalenie tłustego, aby zapewnić sobie zapas energii na cały dzień. Niestety małe zamieszanie, jakie zastał na środku trzeciego piętra sprawiło, że cały głód wyparował, a on poczuł tylko nieopisaną złość i irytację, której nie miał zamiaru pozwolić wydostać się na zewnątrz. Każdy w Hogwarcie wiedział, że zarówno on jak i Irytek nie znosili się wzajemnie, wyłączając tym razem czystą złośliwość poltergeista. Nienawiść była tutaj idealnym określeniem. Sebastiam nie mógł więc przejść obojętnie obok nieszczęśników, których na pierwszy rzut oka nawet nie rozpoznał, będąc skupionym tylko i wyłącznie na duszku. Jego twarz pojaśniała, gdy po chwili zwrócił uwagę na młodą kobietę o jasnych włosach i pięknych, błękitnych oczach. Panna Desire Leclair we własnej osobie postanowiła podjąć się pracy w Hogwarcie? A może była tutaj tylko za pośrednictwem Ministerstwa Magii? Nie wiedział tego, ale przy najbliższej okazji na pewno ją o to zapyta. Teraz jednak zdał sobie sprawę, że miała naprawdę spory problem z Irytkiem, który wrzeszczał coś do niej. Z tego co Machiavelli zrozumiał, były to słowa coś na wzór: Będziesz moją królową; Chodź ze mną; Jak nie będziesz ze mną… O nie, na to z pewnością nie pozwoli. Był pierwszy do serca tej młodej damy i może za pierwszym razem nie udało mu się w pełni owinąć sobie wokół palca, to osoba trzeba nie miała prawa ingerować w jego związek. A już na pewno nie osoba niematerialna, której ulubionym zajęciem było płatanie wszystkim figli.
Wyjął różdżkę i wycelował nią w Desiree, którą nagle spętała złota lina, niczym lasso. Tym samym szybkim ruchem przyciągnął kobietę do siebie. Przywitał się z nią tylko krótkim uśmiechem, po czym objął w pasie dosłownie na ułamek sekundy, aby zaraz ją puścić i zasłonić własnym ciałem. Wymienił spojrzenie z nieznanym mu wcześniej mężczyzną, jednak w tej chwili musieli działać ze sobą razem, ramię w ramię, aby pozbyć się natrętnego poltergeista i tym samym uratować blondynkę przez jego zalotami.
- Irytku, dawno się nie widzieliśmy – zaczął, uraczając go tym samym szerokim uśmiechem, jakby co najmniej witał się z najlepszym kolegą. – Widzę, że zacząłeś już swoje harce. Pokaz w Wielkiej Sali godny pochwały. Wiesz jednak co ci powiem? Ta pani jest już zajęta i raczej nie będzie chciała z Tobą iść, skoro ma kogoś takiego, jak ja – wyjaśnił, obserwując błękitnymi oczami ducha, będąc przygotowanym na ewentualny atak z jego strony. Wyciągnął różdżkę w jego stronę, będąc gotowym rzucić nawet bombardę na pobliską ścianę, aby tylko go czymś zdezorientować chociażby na chwilę. Kontynuował jednak swój wywód, a zawadiacki uśmiech nie schodził mu z twarzy. Kto by pomyślał, że Desiree wpadnie sama w jego sidła. Lepiej być nie mogło! Może po tym wszystkim zaprosi ją na kawę? Trudno, żeby mu odmówiła, skoro tak naprawdę staną w jej obronie, mimo iż nie musiał tego robić.
- Widziałem przed chwilą Krwawego Barona. Wiesz, że z chęcią go zawołam? Wierz lub nie, ale utrzymujemy ze sobą naprawdę świetne stosunki. Może chciałbyś zamienić z nim kilka zdań? – zaproponował, przesuwając palcem po brodzie. Miał to w nawyku. Jego jasne, niebieskie oczy świdrowały w tej chwili poltergeista z niezwykłą intensywnością, jednak w żaden sposób nie można było się w nich doszukać nienawiści, mimo iż naprawdę ją do niego żywił. Był kłamcą idealnym.
Desiree Leclair
Desiree Leclair

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyPon 15 Gru 2014, 22:34

Nawet nie zauważyła rozpadającej się zbroi, a brak głośnego trzeszczenia dotarł do niej znacznie później, niż powinien. Cieszyła się, że Harry nie postanowił jej zostawić na pastwę ducha, w końcu w ogóle go nie znała, a postanowił jej pomóc. Gdy została uwolniona od chwytu Irytka, zatoczyła się niebezpiecznie, lecz udało jej się nie upaść – jeszcze tego by jej brakowało. Prośby Miltona nie zostały wysłuchane, a ku rozpaczy Desiree, poltergeist nie zamierzał zostawić ich jeszcze w spokoju. Złośliwy uśmieszek ducha przyprawił ją o dreszcze. Wcześniej uważała, że ucieczka (choć nieudana) była złym pomysłem… Próby rozmowy okazały się jeszcze gorszym!
- Nie nadaję się na królową, powinieneś poszukać sobie kogoś godnego tego miana – powiedziała, jednak nie potrafiła go przekrzyczeć. Nie tak to sobie wyobrażała, ale czego się właściwie spodziewała? Bezradnym wzrokiem wodziła za duchem, słuchając jego wywodów. Próbując za nim nadążyć, powoli zaczynało jej się kręcić w głowie. Nie spodobało jej się oplucie, jednak kolczasta róża była zdecydowanie gorsza. Próbowała się nie skaleczyć, chyba z marnym skutkiem, po chwili upuszczając ją na podłogę i kierując jasne tęczówki na skórę dłoni. W niektórych miejscach była delikatnie poszarpana, lecz nie wyglądało to groźnie. Całe szczęście, że Desiree nie mdlała na widok krwi, bo mogłoby zrobić się nieciekawie. Podniosła znów głowę, spoglądając na Irytka z wyrzutem. Ten mały potwór zachowywał się gorzej niż dziecko! Cofnęła się o krok, chcąc uciec od świdrującego w uszach krzyku. Nim się zorientowała, została szarpnięta w tył i wylądowała w czyichś ramionach. Zdezorientowana spojrzała na wybawiciela. Nie zdążyła odwzajemnić uśmiechu, gdyż Sebastian osłonił ją własnym ciałem, a ona wciąż była w lekkim szoku. Wątpiła trochę w to, że byłby przeszkodzą dla poltergeista, ale kto wie? Skoro ma teraz tarczę to zamierza z niej korzystać. Kobieta wychyliła głowę zza mężczyzny, odnajdując wzrokiem Harry’ego, unosząc nagle brew i mrużąc oczy, gdy dotarły do niej słowa Machiavelli’ego. Otworzyła usta, zaraz znów je zamykając. Może jednak nie powinna się w tej chwili odzywać, by wyrazić swój głośny protest. Miała tylko nadzieję, że wszystko było jedną wielką taktyką, w końcu nie przypominała sobie momentu, w którym dała się „zająć”. Panna Leclair była swoją własną osobą, dlatego też zachowanie Irytka, a nawet słowa Sebastiana nieco ją ubodły. Nie była jakąś rzeczą, o którą można było się kłócić.
Harry Milton
Harry Milton

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyPon 15 Gru 2014, 23:35

Z całego, dość skromnego grona nieszczęsnych ofiar Irytka, tylko Harry’ego nie bawiła hałasująca zbroja. Skrzypiące odgłosy tarcia metalu o metal były dla niego jednym z najmniej przyjemnych dźwięków, jakie można w życiu usłyszeć. Irytowały, przez co szybko pojął znaczenie imienia ducha krążącego wokół ich dwójki.
Nie miał dużego doświadczenia z krnąbrnymi dziećmi, szczęściem, trafiając na lepiej wychowaną młodzież. Problemy dopiero miały się zacząć, co zrozumiał z kwaśną niechęcią. Rozpoczął właśnie pracę jako nauczyciel, więc nie tylko dbał o rozwój inteligencji młodego pokolenia, ale również (a raczej przede wszystkim) kształtował ich osobowość. Wychowanie nie dotyczyło Irytka, którego zainteresowanie przeniosło się na blondwłosą stażystkę. Ani Harry ani ona, nie byli świadomi pułapki, w jaką zaczęła wpadać swoją uległością i zafascynowaniem duszkiem. Mężczyzna spojrzał na nią uważniej, próbując odczytać na twarzy wyjaśnienie takiego zachowania. Wymawiał sobie, że nie może nic więcej zrobić w tej sytuacji, aby się nie zdemaskować.
Przemilczał nawet delikatną docinkę duszka, wciąż mocno zaciskając zęby. Nie było mu łatwo powstrzymać irytację, która krążyła po nim jak przyczajony tygrys szykujący się do skoku. Desiree wydawała się bardziej rozbawiona sytuacją niż przejęta nią, dlatego postanowił odsunąć się i przekazać w jej ręce decydowanie o dalszym rozwoju. W końcu to nie on był ofiarą Irytka i nie miał żadnego prawa o decydowaniu za nią. Skoro wybrała drogę negocjacji, mógł tylko przyglądać się efektom.
Sam fakt, że przebiła się do rozsądku ducha wykazało wyższość jej metody nad ignorancją, w którą głęboko wierzył kilka minut wcześniej. Przelotnym spojrzeniem zarejestrował liczne skaleczenia na skórze stażystki, jednak o wiele silniejsze było zaskoczenie – że nie zemdlała ani nie panikowała. Na pierwszy rzut oka wydawała się delikatną kobietą. Czyżby w tym drobnym ciele kryło się dużo siły?
Poprawił stertę papierów pod pachą i przenosił spojrzenia z ducha na Desiree, oceniając po cichu szanse na polubowne zakończenie spotkania. Stłumił jęk, zaciskając mocniej szczęki i powstrzymał się przed nerwowym zerknięciem na dziewczynę przy komentarzu o odwiedzinach na lekcjach. Jeżeli okaże się to prawdą, Harry nie usiedzi na stanowisku zbyt długo i wróci do swojego spokojniejszego zajęcia egzekutora. Powoli żegnał się z wizją miłych doświadczeń ze szkoły, kiedy przerwało mu pojawienie się róży. Rzekoma ślina Irytka spłynęła po nim niczym nóż po maśle. Zupełnie tak, jakby tego nie zauważył, kontemplując w ciszy wycofanie się ze stresujących sytuacji.
Niestety dla ego Sebastiana, nie każdy jeszcze wiedział jak wielka antypatia dzieliła Irytka z nauczycielem. Harry osłupiał na widok trzasku zaklęcia i zanim zdążył zareagować w odpowiedni sposób, Desiree pomknęła do tyłu z niebagatelnie charakterystyczną miną. Wysoki, z rysami twarzy niczym podwórkowego łobuza przesłał znaczące spojrzenie, które ciężko było zignorować.
Milton zerknął w kierunku stażystki w obawie o jej samopoczucie targnięciem, niezbyt zadowolony z gwałtowności nieznajomego. Rozluźnił mięśnie szczęk, ukrywając ten ruch za pomocą spontanicznego zerknięcia w stronę rozwścieczonego duszka. Harry wykonał pośpiesznie porządne dwa kroki w tył, kierując się zasadą – zejść z linii strzału. Na ile nieznajomy mówił prawdę – ciężko było ocenić człowiekowi, który dopiero od kilku godzin znajdował się w zamku i stał się uczestnikiem niebagatelnej walki. Pokręcił nosem, zerkając w stronę leżących resztek zbroi i współczuł niemalże od razu woźnemu, który musi użerać się z nieznośnymi psotami ducha.
Nowo przybyły nauczyciel musiał znać dobrze Irytka i wiedział, w jaki sposób z nim rozmawiać. Pozostawił bez komentarza całe zajście, pozostając czujnym na ewentualny atak. Kto wie, czy duch nie postanowi zaatakować najbliższej stojącego.
Mistrzynie Ohydki
Mistrzynie Ohydki

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyCzw 18 Gru 2014, 20:04

Alice Freeman biegła ile sił w nogach, przemierzając kolejne korytarze Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Rozpaczliwie poszukiwała wzrokiem któregoś z nauczycieli. W dodatku takiego, któremu mogłaby zaufać i którego nie bałaby się poinformować o tym, co miało miejsce w klasie Obrony przed Czarną Magią. Profesor Lacroix zdecydowanie odpadała. Kobieta nazywana w szkole "smoczycą" wzbudzała w niej strach do tego stopnia, że dziewczę zapominało, jak się mówi. Krukonka miała jednak trochę szczęścia. Trafiła bowiem wreszcie na korytarz na III piętrze i już z oddali dojrzała sylwetkę nowego członka grona pedagogicznego - Harry'ego Miltona.
- Panie profesorze! Panie profesorze! - krzyczała, nie zwalniając tempa. W końcu przystanęła tuż obok niego, łapiąc się z obu stron za biodra. Dyszała jeszcze ciężko, bo dawno nie zaserwowała sobie takiej dawki joggingu po zamku. Musiała przez chwilę uspokajać oddech i kołatające w piersi serce, by w ogóle zdołać powiedzieć coś więcej, niż tylko "panie profesorze".
- Moja koleżanka, Amelia! Została ukąszona przez kilka bahanek i straciła przytomność! - rzuciła głosem, w którym wyraźnie słychać było strach i poczucie winy. Milton mógł się teraz tylko zastanawiać, jakim cudem uczennica została zaatakowana przez bahanki, skoro zajęcia z OPCM skończyły się co najmniej godzinę temu. Cóż, najwyraźniej nieposłuszeństwo i nieposkromiona ciekawość uczniów sprawiły, że bahanki wydostały się z klatek z ich pomocą. Teraz nie miało to jednak chyba żadnego znaczenia. Bahanki może nie były tak groźne jak smoki, jednak ich zęby zawierały w sobie jad. Jeżeli dziewczyna została ugryziona przez wiele osobników, należało reagować szybko.
- Jest w klasie OPCM. Nie wiedziałam, co mam robić! - krzyknęła jeszcze żałośnie na koniec, by przekonać nauczyciela, że sprawa jest poważna. Oczywiście gotowa była ponieść konsekwencje swojego nierozważnego zachowania. W końcu to ona, wraz z Amelią, otworzyła przykrytą czerwoną płachtą klatkę. Przede wszystkim jednak chciała towarzyszyć Miltonowi i w razie jakichkolwiek problemu pomóc mu uratować swoją przyjaciółkę.
Harry Milton
Harry Milton

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyCzw 18 Gru 2014, 20:19

Na reakcję przyszłego nauczyciela nie trzeba było czekać długo. Powiódł spojrzeniem w kierunku nadbiegającego ucznia, wychodząc mu naprzeciw i zatrzymał go ramieniem. Zamierzał zakryć niewinne dziecko przed wzrokiem Iryta, który zachowywał się wręcz nagannie. Zatrzymał ją tylko jedną ręką, kładąc na ramieniu i próbował rozczytać coś z twarzy przestraszonej dziewczyny. – Cii.. wolniej trochę.. – rzucił półszeptem z coraz mocniej bijącym sercem, zaniepokojony wizją kolejnych psot ducha. Jeszcze tego brakowało, aby zaczął gnębić niewinnych uczniów.
Harry zerknął przez ramię, odciągając nieznaną mu jeszcze uczennicę od szykującej się bitwy i wysłuchał jej uważnie. Nie podejrzewał jednak dlaczego doszło do nieszczęśliwego wypadku bahankami. I chociaż w jego głowie pojawiło się pytanie – dlaczego dziewczyna szukała po szkole nauczyciela, szybko zapomniał o nim. Wystarczyło, że spojrzał na nią badawczo i gwałtownie skinął głową.
Musiał zostawić Desiree w rękach nieznajomego nauczyciela, chociaż czynił to z ciężkim sercem. Przez ułamek sekundy próbował złapać jej spojrzenie i niewerbalnie przeprosić, ale jasne oczy wpatrywały się znad ramienia rycerskiego mężczyzny w półprzezroczystego duszka. W końcu Harry zebrał się w sobie i popędził z uczennicą w stronę sali, obmyślając na szybko plan przeprowadzenia pierwszej pomocy zatrutej.

[zmiana tematu]

(pędzę na interwencję łobuzów na Błoniach, wybaczcie!)
Irytek
Irytek

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyPią 19 Gru 2014, 08:16

Pojawienie się Sebastiana miało swoje dobre i złe strony. Dobre, bo podanie na głos mienia Barona podziałało skutecznie i złe,bo jego obecność rozjuszyła Irytka, który jeszcze przecież z nimi nie skończył.
- Arghhh! - zabijał wzrokiem nauczyciela za to, że zabrał Desiree. - To MOJA DZIEWCZYNA! - i wtem było wiadomo, kogo w tym roku Irytek zacznie gnębić. Nauczycieli za odebranie mu najpiękniejszej z najpiękniejszych. Chiara może kiedyś przejrzy na oczy, a do tego czasu poltergeist musi zrobić wszystko, aby młoda stażystka była z nim, nie z tym brzydkim kwadratowym nauczycielem. Nie, tak nie będzie! Duszek pstryknął trzy razy palcami, szykując słoną zemstę. Sebek spłoszył go, ale nagrabił sobie za to i zafundował podarunki - nieśmiertelne łajnobomby zakoszone huncwotom. Skąd się wzięły? Z powietrza! Jego magia była nadzwyczajna, a cel... jeszcze lepszy!
- Krwawy Baron mnie nie znajdzie! Ale ja ciebie tak, Sebuś! - wydarł się w akompaniamencie wybuchów bomb. Na korytarzu pojawiła się gęsta, zielona mgła, cuchnąca zgniłymi jajami, skarpetkami Filcha i przeterminowanymi ślimakami. Iryś z krzykiem zanurkował w podłogę, coby tylko uciec od Barona. Nie mógł ryzykowac, że napotka tego śmiertelnie niebezpiecznego ducha! Wrócił z tych swoich wakacji i Iryś musiał ostrożnie dobierać czas i miejsce psot. Gdy już dopadł gromadę pierwszorocznych,głupiutkich ślizgonów, w głowie Irysia tworzył się okrutny plan zalezienia Sebkowi za skórę. Desiree będzie jego czy tego chciał czy nie.

[zt]
Sebastian Machiavelli
Sebastian Machiavelli

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyPon 22 Gru 2014, 00:21

Sebastian posłał kobiecie szarmancki uśmiech, widząc jej zaskoczenie wymalowane na twarzy. Wydawała się dla niego delikatna, jakby w jednej chwili, przy niewłaściwym obchodzeniu się z nią, mogła po prostu rozpaść się na części. Był więc przekonany, że prędzej czy później znajomość Irytka wywrze na niej swoje piętno, a tego zdecydowanie chciał uniknąć. W końcu komu byłby potrzebny zepsuty towar? Szczególnie, że reklamacji nie uwzględniano. Zmarszczył brwi, gdy kątem oka zobaczył jak jakaś dziewczyna podbiegła do nieznajomego mu mężczyzny i pociągnęła w swoją stronę, jakby coś było znacznie ważniejsze od ratowania damy z opresji. Cóż, może ktoś po prostu miał inne priorytety. Problem polegał na tym, ze Sebastian najbardziej troszczył się o siebie oraz swoje zabawki. Był kolekcjonerem, wszystko musiało być w idealnym, nienaruszonym stanie. Byłby bardzo niepocieszony, gdyby ktoś coś przypadkowo zepsuł.
No i zepsuł.
Odruchowo zasłonił swoim ciałem Desiree, kiedy Irytek rzucił ze złości w nich łajnobombą i chociaż wiedział, że nie da rady jej uratować, to z pewnością nikt mu nie zarzuci, że się nie starał. Warknął pod nosem, gdy niemalże się zakrztusił. Z trudem mógł oddychać. Już on się chętnie odwdzięczy poltergeistowi, tylko będzie musiał ugadać się z Krwawym Baronem. Podniósł się i chwycił za różdżkę, aby rzucić zaklęcie bąblogłowy aby móc chociaż swobodnie oddychać.
- Powinniśmy się teraz rozejść, moja pani – powiedział, kłaniając się jej, wciąż obserwując jej twarz. Musiał wiedzieć co o nim myślała, czy jej się podobał. Nawet, gdyby nie miała zamiaru z nim rozmawiać, to on z pewnością postara się, aby to zmienić. – Oczywiście w żadnym wypadku nie podważam Twojego pięknego zapachu, jednak… chyba potrzebna jest nam obojgu długa kąpiel, aby zetrzeć z siebie ślady boju z Irytkiem – dodał. Podrapał się po brodzie i uśmiechnął kątem ust. Podszedł do niej blisko, po czym pochylił się nad nią jakby miał zaraz ją pocałować. Nie zrobił tego jednak.
- Wieczorem, po kolacji zapraszam do mnie na kawę dla rozluźnienia – wymamrotał, przesuwając opuszkami palców po jej dolnej wardze. Odsunął się i odszedł, zostawiając ją samą na korytarzu. Irytek uciekł, więc nikt nie powinien już jej niepokoić swoim natrętnym zachowaniem. Spróbowałby.


[z tematu wszyscy]
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyPon 19 Sty 2015, 17:05

„STOP”

/ kilka dni po spotkaniu z Lucasem

Atmosfera w zamku nieco się uspokoiła. Zajęcia wznowiono, a życie w zamku toczyło się jakby nic się nigdy nie stało. Wydawać się mogło, że większość osób wróciło do normalności. Ale nie Anastasia, która wciąż czuła ciarki na plecach za każdym razem, gdy wychodziła z dormitorium. Rozmowa z „bratem” bardzo jej pomogła. Lucas był kochany, wiedziała że przy nim nie grozi jej nic złego. Jednak od czasu pojawienia się mrocznego znaku, dziewczyna przesiadywała większość czasu w bibliotece, szukając nowych zaklęć, które mogłyby przydać się jej w nagłym przypadku. Może  igrała z ogniem, jednak sama teoria jej nie wystarczała. Dlatego też codziennie wymykała się z zamku, by trochę poćwiczyć. Tego dnia było tak samo. Wracała z jednego ze swoich „treningów” gdy z korytarza dobiegły dziwne dźwięki. Zatrzymała się, poprawiając w dłoniach księgi z zaklęciami i spojrzała w tamtą stronę. Dźwięki dziwnie przypominały pomieszanie śmiechu ze śpiewem. Zaciekawiona ruszyła w kierunku skąd dobiegały dźwięki. W korytarzu odbijały się echem  jej szybkie kroki. Nagle stanęła jak wryta.
- No tak… mogłam się tego domyślić – powiedziała, patrząc na chłopaka siedzącego pod ścianą.

/ps wybacz,że tak krótko ale obiecuje się rozkręcić ;)
Christopher Richardson
Christopher Richardson

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyPon 19 Sty 2015, 17:25

Szlaban z Machiavellim był najgorszą rzeczą jaka spotkała go w tym roku. Przez to spotkanie zarobił spotkania z Wilsonem do końca semestru! I jak ten biedny chłopak miał sobie radzić? Na dodatek przypomniał sobie akcje z Chay i wszystkie jego wspomnienia z rodzicielami wróciły. Nie mógł ich z siebie wyrzucić, pomyśleć spokojnie i się uspokoić. Dlatego też uznał alkohol za najlepsze lekarstwo. Whisky bez problemu kupił od jakiegoś zdesperowanego siódmoklasisty. Usiadł pod ścianą na opuszczonym korytarzu. Dwie godziny przed ciszą nocną. Miał jeszcze wiele czasu, by się „odprężyć”.  Wcześniej zdążył się już dość upić, więc teraz tylko się doprawiał. Nucił sobie pierwsze piosenki, które wpadały mu w głowę. W oddali usłyszał kroki. Kto podążał tamtędy o tej godzinie? Nie wiedział. W końcu, jednak ukazała mu się znajoma twarz panny Cassidy. Krukonka z jego rocznika. Jakoś wstał. Podszedł do niej, zataczając się. Podparł się o jej ramię, po czym uśmiechnął się promiennie.
- Pośpiewasz ze mną? – zapytał z nadzieją w głosie. Czuł jakąś potrzebę… Potrzebował towarzystwa, kogoś kto z nim pośpiewa. Tak. Dokładnie o to mu chodziło. A Anastasia akurat się napatoczyła. Uniósł butelkę do góry, biorąc kolejny łyk. Skrzywił się lekko. – Twoje zdrowie! – rzucił tylko krótko, rozszerzając swój uśmiech.
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyPon 19 Sty 2015, 17:41

Dlaczego zawsze wtedy, gdy chciała spędzić spokojny wieczór, wpadała na Chrisa? Z początku ich znajomość ograniczała się do zdawkowego cześć albo nachalnego droczenia. Zdawało się, że popadali ze skrajności w skrajność, ale chyba właśnie dlatego go lubiła. Choć może lubiła to za dużo powiedziane. Czasem go tylko tolerowała. Tym razem zdecydowanie go tolerowała. Jeszcze.
- I co tu z tobą zrobić? – westchnęła nieco uginając się pod jego ciężarem. Chyba nie zdawał sobie sprawy z tego jaki był ciężki. Zachwiała się lekko i choć było to straszne, musiała poświęcić książki które trzymała. Upadły robiąc trochę hałasu, jednak poza ich dwójką nie było na korytarzu żywej duszy. –Nie znam słów – odparła, kręcąc głową z dezaprobatą. –Co ty w ogóle tutaj robisz? I czemu pijesz? – pijany czarodziej to był zdecydowanie niecodzienny widok. Większość ograniczała swoje porcje alkoholowe do kremowego piwa, jednak to co pił Chris zdecydowanie nim nie było. Odór alkoholu unosił się w powietrzu i w jego oddechu. Gdy chuchnął jej w twarz zmarszczyła nosek, próbując jakoś zapanować nad uczuciami mdłości.
– Mało masz ostatnio problemów, żeby się upijać? – wstyd się przyznać, ale dziewczyna po cichu wypytywała o niego. Był w końcu przystojnym chłopakiem… najprzystojniejszym jakiego dotychczas spotkała. A jeśli dodać do tego jego słowa przy ich pierwszym spotkaniu… wówczas chyba się nieco w nim zadurzyła, ale z każdym kolejnym spotkaniem zmieniała zdanie. Ale przyjemny widok dla oka stanowił. Nawet pijany.
Christopher Richardson
Christopher Richardson

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyPon 19 Sty 2015, 18:08

Anastasia była jedną z jego znajomych. Poznali się w piątej klasie kiedy to próbował ją poderwać, jednak wszystko zepsuł przez swój… upadek? Tak. Chyba tak można było to nazwać. Dziewczyna wyraźnie za nim nie przepadała, a on dokuczał jej żartobliwie rzucając tanimi tekstami.
- Ups! – palnął, podnosząc książki z ziemi i podając je dziewczynie. Z jego twarzy nie schodził ten uwodzicielski, powalający uśmiech. Może efekt trochę osłabł przez tą… chorobę? Tak. Można to tak nazwać. Jednak nie mógł się poddawać! Nie zamierzał odpuścić sobie takiej okazji wkurzania dziewczyny - A co ze mną zrobić? Może warto się zaopiekować? – mruknął uwodzicielskim tonem. Z jego ust wydobywała się nieprzyjemna woń alkoholu, którą wydychał wprost na dziewczynę. Z pewnością przeżywała tortury, jednak on sobie z tego nie zdawał sprawy. Po prostu stał koło niej, tym razem podpierając się o ścianę i biorąc kolejne łyki tego wspaniałego trunku. Spojrzał na nią z błyskiem w prawym oku. – Chcesz się napić? – zapytał całkowicie poważnie. To by ją trochę rozluźniło, bo jak na razie była dość spięta i nieskora do milszych rozmów. A Christopher odczuwał potrzebę pogadania z nią, jak z normalną przyjaciółką. Mogła okazać się świetną słuchaczką.  – Wcale tak dużo nie wypiłem… Dopiero zacząłem. - przez chwilę szukał jakiegoś usprawiedliwienia. Odezwał się dopiero po jakichś trzydziestu sekundach. - To jest piwo kremowe. A tutaj… siedzę tak sobie i śpiewam - zamyślił się na chwilę. W głowie chłopaka pojawił się jego ojciec. Pokręcił łepetyną jakby chcąc się pozbyć tego widoku. Usiadł pod ścianą, klepiąc ręką miejsce obok siebie, namawiając dziewczynę aby usiadła i z nim pogadała. – Skoro nie chcesz śpiewać… To może pogadamy? Albo potańczymy? – dokładnie wpatrywał się w jej oczy. Nie mógł uznać co tak naprawdę jest tam wypisane? Bezradność? Ból? Smutek? Nie wiedział. Po prostu chciał z nią spędzić czas.
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyPon 19 Sty 2015, 22:00

W dniu, w którym się poznali uważała go za uroczego łobuza. Co prawda wówczas był już na straconej pozycji przez to, co robił pierwszorocznemu. A jednak jakimś cudem go powstrzymała. Właśnie ona. Przemknęło jej przez myśl, że chłopak nie mógł być aż taki zły za jakiego chciał żeby go brano, skoro przestał się znęcać nad młodszym uczniem gdy tylko się wtrąciła. Wspominając tamten dzień wciąż uśmiechała się do swoich wspomnień. I pomyśleć, że od tamtego momentu minął już rok. Rok, w którym tak wiele się wydarzyło. Rok, w którym oboje się zmienili i chyba oboje to wyczuwali.
- Dzięki – przyjęła książki, które upuściła. Nawet uśmiechnęła się do niego delikatnie, gdy je podawał. Nie mógł być aż taki zły… prawda? Czy ją wkurzał? Raczej rozbawiał swoimi tandetnymi tekstami. Żeby ją wkurzyć musiałby być dla niej naprawdę wredny, a póki co zachowywał się wręcz odwrotnie. –Z tego co widzę całkiem nieźle ci idzie. Poza tym jestem pewna, że za rogiem ustawia się kolejka by się tobą zaopiekować – skrzyżowała ramiona na piersi. Ana nie była idiotką i zdecydowanie przestała być naiwna odkąd została wystawiona przez Carrowa i Yumi. Chris był typowym podrywaczem. Mogła się założyć, że jego mottem było „byle zaliczyć”. A szkoda… mógł być z niego naprawdę fajny facet. Tak czy siak dziewczyna nie zamierzała być kolejną na jego liście.
- Nie, dzięki – odparła. Nie zamierzała pić, zresztą nigdy tego za bardzo nie lubiła. Gdy wspomniał o piwie, brunetka jedynie przewróciła oczami. Czy naprawdę miał ją za idiotę? -Jeśli to jest piwo kremowe to ja jestem trollem.
Nie wiedziała co dokładnie nią kierowało. Czy to jego głos, spojrzenie, czy może jej zdecydowanie za dobra dusza… ale gdy tylko jej to zaproponował, usiadła koło niego. Odczuwała, że potrzebował się komuś wygadać. A ponoć była dobrą słuchaczką.
- Pogadać możemy, ale to mi oddaj – powiedziała, odbierając mu siłą butelkę.
Christopher Richardson
Christopher Richardson

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyWto 20 Sty 2015, 15:34

Przypomniał sobie pierwszą chwilę spędzoną z tą dziewczyną. Przeszkodziła mu wtedy w znęcaniu się nad jakimś młodszym Puchonem, który go wkurzył swoim istnieniem. Sam nie wiedział, dlaczego mu odpuścił, gdy tylko wkroczyła do akcji. Może był w niej zauroczony? Nie potrafił tego stwierdzić. Albo nie potrafił się do tego przyznać... Nie był niczego pewien.
Było tam strasznie ciemno, więc nikt nie widział dwójki rozmawiających ze sobą uczniów. Sam korytarz zdawał się być pusty. Tylko oni przerywali tą harmonię, od czasu do czasu rozmawiając. Lśniące oczy wzniósł ku górze. Były niczym błyszczące ślepia kota. Jakby polował na niczego nieświadomą mysz.
Ślizgon był nieodpowiedzialny. W końcu, gdyby wypił jeszcze więcej i nie spotkał swojej wybawicielki, panny Cassidy, to z pewnością spotkałby go zły los.
- Proszę – ukłonił się teatralnie, by po chwili się roześmiać. Zdziwiły go kolejne słowa dziewczyny. Zmrużył oczy, po czym ponownie się wyszczerzył. Interesowała się nim? Najwidoczniej. – Stokrotko, musisz mnie trochę uważniej obserwować – stwierdził parskając śmiechem. Rozejrzał się wokoło i ponownie skierował swoje uwodzicielskie spojrzenie właśnie na dziewczynę. Była piękna. Już dawno zdążył zauważyć, że wielu chłopców kierowało swoje wzroki właśnie na nią. – No szkoda – odgarnął kosmyk jej brązowych włosów. Pachniały czymś czego nie potrafił nazwać. – Nie możesz być trollem, bo jesteś dziewczyną – powiedział z nutą rozbawienia w głosie.
Usiadła obok niego bez żadnych sprzeciwów. Potrzebował rozmówcy, kogoś kto go wysłucha. Jego inni znajomi znajdowali się w swoich dormitoriach. Tylko ona wracała z książkami w ręku. I musiał mieć naprawdę wielkie szczęście skoro go zauważyła.
Już miał wziąć kolejny łyk, gdy poczuł, jak dziewczyna próbuje mu wyrwać butelkę z rąk. Z początku trzymał ją mocno, nie chciał oddać swojej przyjaciółki, jednak po kilku namowach poluźnił uchwyt, opierając głowę o ścianę. Wpatrywał się tępo w przestrzeń. Przez chwilę oboje milczeli. Szóstoklasista postanowił przerwać tą niezręczną ciszę.
- Anastasia? – zapytał dokładnie ją lustrując. Miała strasznie gładką twarz, którą na pewno było łatwo uszkodzić. – Dlaczego ze mną zostałaś? – zastanawiał się. Naprawdę. Panna Cassidy natrafiła się i w ogóle go nie opuściła. Zazwyczaj omijała go szerokim łukiem – byleby nie słuchać tych tanich tekstów, którymi rzucał, by ją wkurzyć. Zaczęło się to od ich pierwszego spotkania. Zaintrygowała go, więc postanowił zdobyć jej zaufanie. Przynajmniej się zaprzyjaźnić. Odczuwał wtedy taką potrzebę. Dziewczyna była strasznie niedostępna, więc nie wiedział co mógł zrobić, żeby choć trochę go polubiła. A jednak coś osiągnął. Zrozumiał to dopiero w tamtej chwili.
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyWto 20 Sty 2015, 18:08

Czy ich pierwsze spotkanie można było uznać za udane, tego nie wiedziała. Była jednak pewna, że było niecodzienne i zdecydowanie godne zapamiętania. Już wówczas dostrzegła w nim jakiś potencjał. Ale także widziała jego mroczną stronę, jeśli tak można to nazwać. Cassidy była dobrą obserwatorką, choć nie zawsze rozumiała to, co widzi. Była zdecydowanie zbyt niewinna i delikatna, by zmierzyć się z przeciwnościami losu. Ale przynajmniej mogła pomóc tym, którzy mieli więcej siły niż ona. Zwłaszcza tej psychicznej.
Ciemność panująca na korytarzu wcale jej nie przeszkadzała. Czuła się przez nią otulona jak przez mięciutki koc. Jedynie przez okna wpadały promienie światła księżycowego, nadając pomieszczeniu tajemniczości. Wydawało się jakby było zupełnie innym miejscem niż za dnia.
Zdecydowanie Chris był zbyt… impulsywny. Nawet chciała się zapytać, co by zrobił gdyby jej tu nie było, ale bała się odpowiedzi. Ostatnio nie miała ochoty doświadczać niczego przykrego, dlatego też unikała wszelkich trudnych rozmów.
- Najwyraźniej ktoś jest tu zdecydowanie zbyt pewny siebie – odgryzła się, przewracając oczami. Wiele dziewcząt się nim interesowało, ale tylko nieliczne mogły liczyć na jego uwagę. A przynajmniej tak słyszała. –Och dzięki, uznam to za komplement – pokazała mu język, drocząc się z nim. Z trudem odebrała mu butelkę i odstawiła na bok. Cisza się przedłużała. Dziewczyna westchnęła, czekając aż chłopak coś powie. W końcu to on chciał rozmawiać.
Gdy w końcu się odezwał, spojrzała na niego zaskoczona.
Sama nie wiem. Chyba tego potrzebujesz. Pogadać z przyjacielem… mam racje? – zdecydowanie Krukonka miała za dobre serduszko. Prędzej czy później źle się to dla niej skończy. To było bardziej niż pewne.
Christopher Richardson
Christopher Richardson

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 EmptyWto 20 Sty 2015, 18:53

Tajemniczy klimat wprawiał Christophera w dziwny nastrój. Wszystkie jego wspomnienia uderzały do jego głowy niczym grom z jasnego nieba. Chwile spędzone z rodziną kojarzyły mu się z beznadziejną teraźniejszością. Wszystko zmieniło się na gorsze i nie wydawało się, by miało wróciło do normy. Wpatrywał się z rezygnacją w obraz wieszający na przedniej ścianie. W ten sposób chciał ukryć smutek, który czasem odczuwał. Nie mógł pokazać, że tak naprawdę był słaby.
Były też te dobre chwile. Ogółem nie interesował się losem innych ludzi, jednak potrafił wymienić  kilka, ważnych osób. Powinny czuć się zaszczycone tym, że członek rodu Richardson poświęca im swoją uwagę? On tak nie uważał. Byli inni. Może miał wielu znajomych, ale oni byli dla niego najważniejsi. Stanowili mu w pewnym sensie rodzinę, której tak bardzo mu brakowało. Od dawna nie rozmawiał z swoją chorą matką. Tak naprawdę nikomu o niej nie powiedział. Nadal chronił swojej reputacji. Bardzo zawzięcie.
- Taki się urodziłem – odparł z lekkim uśmiechem. Sam się dziwił, że potrafił wydobyć z siebie taki przyjacielski gest.
Nadal wpatrywał się w przestrzeń. Widział tylko zarys poruszającej się postaci. Wokół rozlegało się chrapanie. Pewnie kilku bohaterów dzieł poszło już spać. Oni nie znali swojej historii. Nawet jej nie mieli. W ogóle się nie zmieniali. Przez chwilę zaczął im zazdrościć, jednak pamiętał, że obok niego siedzi Anastasia. Wszelkie myśli musiał odrzucić na później. – Taak. Możesz być dumna… Komplementy przeznaczam jedynie dla pięknych dziewcząt – pochwalił ją, rozchylając kąciki swoich ust. Udał obrażonego widząc ten jakże niemiły gest wykonany przez dziewczynę. – Może zachowajmy jakieś zasady? Nieładnie tak pokazywać język swojemu… - zawahał się. Nie wiedział kim dla niej jest. Zwykłym znajomym, wkurzającym gościem? Wrogiem? Wypuścił powietrze rzucając kolejną porcją nieprzyjemnej woni prosto w jej twarz. - koledze. – starał się na nią spojrzeć. Przez otaczającą ich ciemność, nie mógł zobaczyć jej zbyt dokładnie.
No proszę. Taka sytuacja doprowadziła do szczerych rozmów? Christopher z pewnością ich potrzebował, jednak nie mógł się powstrzymać od rozmawiania z nią, jak z przyjaciółką.
- Tak, myszko – westchnął, parskając śmiechem. – Może opowiesz mi coś o sobie? Znamy się rok, a ja nic nie wiem o twoim życiu poza Hogwartem – Z pewnością był zbyt namolny. Jednak mówił poważnie i zamilczał w oczekiwaniu na odpowiedź.
Sponsored content

Korytarz - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 4 Empty

 

Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-