IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Korytarz Empty
PisanieTemat: Korytarz   Korytarz EmptySob 15 Lut 2014, 19:11



Korytarz


Prowadzący na IV i V piętro oraz tajemnym przejściem na VII. Tego korytarza pilnują zbroje rycerzy, w których nie raz zalęgnie się jakaś mysz czy chochlik, co przyprawia naszego woźnego o zawał serca. Jest to długi korytarz, można usiąść sobie na niskim parapecie bądź na ławeczkach w specjalnych wnękach.
Psst, są tu piękne widoki na jezioro i Wierzbę Bijącą.

Gość
avatar

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 10:55

Pora obiadu w Hogwarcie była jedną z najgorszych dla Erii, która zamiast przebywać w Wielkiej Sali razem z resztą Puchonów postanowiła zjeść w osamotnieniu. Blondyneczka z tacą pełną jedzenia przemieszczała się po opustoszałym już zamku szukając dogodnego miejsca, tak by nikt nie zakłócił jej spokoju. Kiedyś szkoła ta była dla niej ostoją, azylem do której z chęcią wracała, wszystko zmieniło się po tym gdy nie jaki Daniel Blais został Prefektem Naczelnym Ślizgonów. Od dłuższego czasu nie dając jej spokoju, często nadużywając swej władzy, tak jej drugi dom zamienił się w okrutne miejsce.
Zanim dziewczę udało się w swoje ulubione miejsce zahaczyła jeszcze o Gabinet Pana Filcha, pozostawiając tam talerzyk ciasteczek i duży kubek ciepłego mleka. Po czym z delikatnym uśmiechem na ustach udała się na V piętro. Zawsze siadała na tej samej ławce. Tym razem też tak było, wybrała tą trzecia po prawej stronie. Położyła na niej tacę, usiadła na parapecie okna wpatrując się w rozprzestrzeniający się przed nią widok. Wiosną Hogwart był równie piękny jak w innych porach roku, jednakże właśnie teraz Eri czuła się w nim najlepiej. Wszystko już od jakiegoś czasu zostało obudzone z zimowego snu, świeciło ciepłe słońce, kwitły kwiaty, których zapach przyprawiało o dobre samopoczucie. Trzeba przyznać, ze przełom wiosny i lata był ulubioną pora młodej Puchonki. Lubiła wtedy wychodzić poza mury zamku rozkoszując się piękną pogodą, każdy jej spacer owocował zbieraniem nowych roślin do jej zielnika. Zawsze gdy znalazła jakąś roślinkę zrywała ją, po czym suszyła i opisywała w wielkiej książce. Często oczywiście wiązało się to z nieprzewidzianymi wypadkami, dlatego też panienka Whitemoon przynajmniej raz w tygodniu lądowała w skrzydle szpitalnych, choć wcale ją to nie zniechęcało. Zsunęła się s parapetu, siadając w końcu na ławce, jej brzuch domagał się jakiegokolwiek posiłku. Skrzaty pracujące w kuchni były tym razem tak miłe, że zaopatrzyły jej tacę w same smakołyki, od ostrych skrzydełek po słodkie ciasto czekoladowe. Mimowolnie oblizała usta, biorąc do ręki ciasto, lubiła zaczynać od deseru. Większość osób uważało, że to dziwne, jednak jej zdaniem miało sens. Gdy ktoś jest głodny zazwyczaj je tyle by się najeść, a później brakuje mu miejsca na przepyszni deser, tym samym traci to co najlepsze. Ona zaczynając od deseru miała pewność że nie popełni tego samego błędu. Ugryzła kawałek a na jej ustach od razu zagościł uśmiech.
Argus Filch
Argus Filch

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 11:16

Ptaszki śpiewały, słoneczko świeciło, kwiatuszki kwitnęły, ale nic, absolutnie nic nie przyczyniło się do poprawy nastroju woźnego. Wydawać się mogło, że chodzi bardziej rozdrażniony. Aresztował dwoje trzecioklasistów ze Slytherinu za podpieranie ściany i przygniatanie niewinnego obrazu, zasłaniając mu świat. Na trzecim piętrze pognał stadko gryfonów, którzy wyglądali przez okno niemal wypadając, tłukąc szyby. Nie wspominając, że w Wielkiej Sali wydał szlaban kolejnym Ślizgonom za dewastowanie mienia szkoły. Wzmożone kary od woźnego zadziwiały społeczność szkolną, wszak panowała wiosna, każdy miał dobry humor. Można było przewidzieć, że wszystko co oczywiste ma inne znaczenie u woźnego.
Wspiął się na piąte piętro, sapiąc przy tym, dysząc i kaszląc. Chwilę nawrzeszczał na schody, które spłatały mu ponownie figla nie chcąc go przepuścić, trochę je zaklinał, aż w końcu przerwał monologową tyradę, ruszając przed siebie. W dłoni trzymał mop, a w drugiej wiadro z specyficznie śmierdzącym płynem do mycia podłóg.
- Z drogi! - wydarł się na całe gardło na widok stadka Krukonów. Teraz będzie sprzątał, tak więc trzy czwarte osób przebywających na V piętrze ewakuowało się nie chcąc się narazić przypadkiem na tortury w jego gabinecie. Wiadro ulokował pod ścianą, zamoczył mop i nie wyżymając go zabrał się do czyszczenia podłogi. Zmywał plamy buciorów, kurz, resztki wylanych napojów czy eliksirów, schylał się i czyścił nawet najdalszy zakamarek pod ławkami czy za zbrojami rycerzy (którzy notabene uprzejmie postąpili krok w bok, robiąc miejsce woźnemu). Nie wydarzyłoby się nic nadzwyczajnego, gdyby nie widok uczennicy Huffelpuffu... jedzącej na korytarzu...
Woźny wyrósł jak spod ziemi przed dziewczyną, rozsiewając wokół siebie nieprzyjemny zapach potu i specyfiku do mycia podłóg. Musiało być to niekomfortowe przy spożywaniu posiłku.
- CO ty wyprawiasz?! - ryknął nad dziewczyną wpatrując się z obłędem w tacę z jedzeniem. Na podłodze były okruszki i lukier. Ławka też pewnie kleiła się od deseru, a pod nią zapewne były przyklejone gumy do żucia. Twarz Argusa spurpurowiała, a następnie przybrała odcień czerwieni.
- Jesteś aresztowana! Nie wolno spożywać posiłków na korytarzach, młoda damo!!! - darł się, burzył, biadolił zmartwiony, że ma teraz więcej pracy.
- Nogi do góry! Ale to już! Odłożyć to natychmiast, bo skonfiskuję! - rozkaz za rozkazem, wszystko krzyczane. Mop poszedł w ruch. Czyścił brud pod ławką, na której siedziała dziewczyna. Złamała regulamin. Miała teraz przechlapane.
Gość
avatar

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 11:42




Wiosna zawsze wprawiała Erice w dobry nastrój, zwłaszcza teraz gdy znienawidzony przez nią Ślizgon właśnie kończył szkołę. Oczywiście to nie oznaczało końca drwin z jej osoby, jednakże zmniejszało ilość prześladowców. Od pierwszego roku zastanawiała się dlaczego wychowankowie Salazara darzą ją taką niechęcią, to znaczy to było oczywiste. Była mugolakiem, a ich zdaniem takie osoby jak ona nie powinny mieć nawet wstępu do Hogwartu, jednakże nie była jedyną pochodzącą z niemagicznej rodziny. Mimo tego, to właśnie ją upodobali sobie uczniowie czystej krwi, stała się ich ofiarą.
Blondynka siedziała na ławce zajadając się swoim obiadem, nawet nie zdając sobie sprawy co działo się kilka pięter niżej, Filch siał postrach po całej szkole, rzucając szlabanami od tak. Tym czasem ona spokojnie jadła co jakiś czas wyglądając przez okno. Po obiedzie miała zamiar udać się na krótki spacer by oczyścić umysł zanim usiądzie do prac domowy. Profesorowie zadawali im coraz więcej, tak jakby nie zdając sobie sprawy, że zamiast siedzieć w śród sterty książek i pergaminu uczniowie woleliby spędzić ten czas, na beztroskich rozmowach i zabawie. Być może wiedzieli i robili to specjalnie? myśl ta przeszła przez umysł dziewczyny, jednakże szybko zniknęła, gdy znikąd pojawił się przed nią pan Flich. Lekko podskoczyła słysząc jego ryk, do jej nozdrzy doszedł okropny zapach specyfiku do podłóg oraz potu. Panienka Whitemoon była zapewne jedną z nielicznych osób, która nie miała nic do woźnego. Darzyła go ogromnym szacunek, choć zapewne on wcale nie zdawał sobie z tego sprawy, rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu jego towarzyszki, jednakże nigdzie nie zobaczyła Pani Norris. Dopiero po chwili odważyła się spojrzeć w oczy charłaka z delikatnym uśmiechem na ustach, odkładając niedokończone ciastko –Dzień dobry Panie Filch – przywitała się, jak przystało na dobrze wychowaną pannę. –Z całym szacunkiem Panie Filch, jednakże regulamin szkoły nie mówi nic, o zakazie spożywania posiłków poza Wielką Salą. Punkt 19 regulaminu głosi: Nie wolno biegać po korytarzach, ścigać się, krzyczeć i przeklinać. – zacytowała regułkę tak dobrze jej znaną. –Zaś punkt 35 mówi: Wielka Sala służy do celów szkolnych tj. posiłków, spotkań organizowanych przez Dyrektora i ewentualnie oficjalnych balów. Należy zachować porządek, czystość. Jeśli idziesz się tam uczyć Twoim obowiązkiem jest zachowanie ciszy. – powiedziała unosząc nogi do góry, tak jak ją o to „poprosił” . Na jej ustach zagościł ciepły uśmiech –Nie odważyłabym się złamać jakiegokolwiek punktu regulaminu, który został stworzony po tym by zachować porządek wśród murów tego zamku – oznajmiła
Argus Filch
Argus Filch

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 11:57

Nie warto było cytować regulaminu przed osobą, która znała go na pamięć i wykorzystywała każdy paragraf do celów własnych. Filch zawsze miał rację nawet wtedy, gdy jej nie miał i nadaremne były zabiegi przemówienia mu do rozumu. On był pracownikiem szkoły, ona nic nie znaczącą uczennicą, której mógł utrudnić życie. Widocznie miała upośledzony instynkt samozachowawczy i w porę się nie ulotniła z pola widzenia. Czy ci młodzi niewychowani uczniowie nie pojmowali prostych rzeczy? Pozostawanie z Filchem na jednym piętrze groziło niechybnym szlabanem.
Jego skóra jeszcze bardziej spurpurowiała, a oczy niemal wyszły na wierzch. Czaiła się w nich dzika nieobliczalność. Wyprostował się, otwierał i zamykał bezgłośnie usta, dyszał i wpatrywał się w uczennicę z gniewem.
- JA DOBRZE ZNAM REGULAMIN! - jak ktoś mógł ośmielić się mu go cytować?? Znajomość tu imponuje, lecz opowiadanie o nim w kontekście odebrania Filchowi autorytetu i siły przebicia było samobójstwem.
- Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie. - wysyczał, złapał tacę z jedzeniem i podpełzł do kosza na śmieci, wszystko tam wysypując, wrzucając tam też tacę. To się nazywała konfiskata. Wrócił do dziewczyny i przewiercał ją wzrokiem na wskroś.
- Jeść można w Wielkiej Sali. Zakłócasz porządek, niszczysz mienie szkolne i nie zachowujesz należytego szacunku wobec pracownika szkoły. Młoda damo, masz szlaban. Powiedziałem: nogi do góry! Chcesz dostać tydzień czyszczenia sowiarni za przeszkadzanie w pracy? - zapytał, a jego mina zdradzała jak bardzo pragnął widzieć łzy i pot dziewczyny, gdy wykonywała rozkazy władzy. Regulamin zawsze można zmodyfikować. Co za problemem byłoby udanie się do Albusa Dumbledore'a i napisanie wniosku o dodanie paragrafu, który mówiłby o jedzeniu poza Wielką Salą i dormitorium? Dziecinnie proste, aby znaleźć kolejny powód do jeszcze głębszego gnębienia uczniów. Woźny poruszył mopem gwałtownie i niecierpliwie. Podłoga musi lśnić przed kolacją, a ta Puchonka mu wyraźnie przeszkadzała.
Gość
avatar

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 12:27

Erica zdecydowanie miała upośledzony instynkt samozachowawczy, dlatego często pakowała się w jakieś kłopoty. Powoli przestawało robić to na niej wrażenie. Nie do końca wiedziała czym były spowodowane częste szlabany u nauczycieli, zawsze postępowała zgodnie z regulaminem szkoły. Znała go na pamięć i nigdy nie sprzeciwiła się żadnemu punktowi, czasami nie zgadzała się z profesorami. Przecież to nie był wielki grzech czyż nie?
Widząc jak twarz Filcha przybiera purpurowy kolor już wiedziała, że ma kłopoty i to bardzo poważne. Jeśli chodziło o woźnego panienka Whitemoon naprawdę nic do niego nie miała, był człowiekiem który starał się rzetelnie wykonywać swoją pracę. Jednakże w jej mniemaniu czasami naprawdę przesadzał, oczywiście nigdy nie powie tego na głos. To byłoby jak wydanie na siebie wyroku śmierci.
-Zgadzam się z Panem, Panie Filch – przytaknęła jego słowom, nie warto było się im sprzeciwiać. Woźny miał zawsze rację, nawet jeśli jej nie miał. Tylko głupcy wchodzili z nim w jakiekolwiek spory, a ich efekt był opłakany. Czuła na siebie jego wzrok, jej ciało zalazł zimny pot. Wiele razy spotykała się z takim spojrzeniem. Wtedy w jej głowie od razu zapalała się czerwona lampka „UCIEKAJ! UCIEKAJ!” krzyczał jej mózg.
Uniosła jeszcze wyżej nogi aby mężczyzna mógł wykonać swoją pracę bez dodatkowych zakłóceń, naprawdę nie marzyło się jej spędzenie upalnych popołudni w śmierdzącej sowiarni, nawet teraz nie chętnie tam zaglądała.
-Panie Filch, proszę nie dawać mi tego szlabanu, taka sytuacja naprawdę się więcej nie powtórzy, po prostu…- zaczęła błagalnym głosem, jednakże urwała w połowie. Co miała mu powiedzieć? Że Prefekt Naczelny Ślizgonów uwziął się na nią i wciąż ją prześladuje? Że grozi jej scyzorykiem? Kto by w to uwierzył? Nawet ona nie dałaby wiary własnym słowom, choć zaiste były one prawdziwe.
Argus Filch
Argus Filch

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 12:51

Ktokolwiek był w towarzystwie Filcha, zawsze miał kłopoty. Nieistotna była umiejętność wpadania w nie czy ich unikanie - za każdym razem woźny wymyślał skrajnie nierozumne przestępstwo, na które się powoływał przy byle okazji. Rzadkością było zaniechanie wykonania kary czy odstąpienie od niej. Nie widział sensu w łagodzeniu swych słów. Przestępstwa trzeba karać, recydywistów uczyć posłuszeństwa i poprawnego interpretowania regulaminu szkolnego. Była to syzyfowa praca, zajmowała wiele czasu, większość życia, lecz determinacja Argusa bywała godna podziwu. Dążył do celu nawet po trupach, z rozkoszą oddając się swym hobby i dwóm ulubionym słowom "Masz szlaban".
Wyszorował pod ławką podłogę na bardzo mokro, robiąc wokół kałużę. Łatwo było wywinąć teraz koziołka, ale czy on się tym przyjmował? Nie wpadł na ten wspaniały pomysł, aby ustawić tabliczki "Śliska podłoga". Najważniejsza jest czystość, gdzieś na szarym końcu bezpieczeństwo uczniów.
Zamoczył mop w wiadrze i ponownie rozlał wodę na środku, szorując i wdychając rozmarzony śmierdzący pienisty płyn do podłóg. Tę chwilę rozkoszy przerwał piskliwy głosik Puchonki. Ach tak! W końcu pojęła, że z nim się nie zadziera? Filch uniósł do niej głowę, mrużąc gniewnie oczy i rozważając. Nie zaniecha, nie zawiesi wykonania kary. Jadła na korytarzu i zrozumiała już powagę sytuacji. Nie wypuści jej, ale może wykorzystać tę sytuację. Oparł się o miotłę obiema dłońmi i przyglądał się z niesmakiem uczennicy.
- W schowku masz gumowe rękawice i gąbkę. Przynieś i wyczyść wszystkie parapety na korytarzu, a udam, że nie widziałem twojego przestępstwa. - miłosiernie wskazał jej drzwiczki obok jakiejś klasy, gdzie mieścił się schowek na narzędzia do czyszczenia. Parapety były wysoko, zapewne mycie ich nie będzie wygodne.
- Bez użycia różdżki, panno Whitemoon. - zaznaczył, iż magia w pracach fizycznych jest niedozwolona. Musi poczuć na sobie błąd swego zachowania, aby w przyszłości pamiętać, czego nie robić. Powrócił do czyszczenia podłogi. Ta "propozycja nie do odrzucenia" była czymś zaskakującym i rzadko spotykanym u woźnego. Puchonka powinna to docenić i się cieszyć z takiego obrotu sytuacji. To się nazywa miłosierdzie Argusa Filcha.
Gość
avatar

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 13:29

Erica była osobą, która chcąc uniknąć kłopotów zawsze pakowała się w jeszcze większe. Miała do tego talent, dlatego uzdrowiciel który pracuje w szkolnym skrzydle szpitalnym tak dobrze ją zna.
Blondynka wiedziała iż woźny należy do osób słowny i nigdy nie rzuca słów na wiatr. Co powiedział musi zostać wykonane tak jakby właśnie od tego zależały losy całego świata. Bardzo uważnie przyglądała się mężczyźnie gdy wykonywał swoją pracę, choć nie można było jej zaliczyć do najlepiej wykonanych. W miejscach gdzie przejechał mopem powstały wielkie kałuże i tylko patrzeć jak jakiś nieostrożny uczeń wywinie na nich orła.
W geście pokory pochyliła nisko głowę, naprawdę nie miała ochoty spędzić kilku godzin na sprzątaniu, gdy w dormitorium czekał na nią stos zadań domowych, które musiała wykonać na jutro. Gdyby dostała taki szlaban musiałaby zarwać noc by wszystko nadrobić, a rano była by nieprzytomna. To równoważyło się z mniejszą ostrożnością i zwiększeniu szansy na spotkaniu z Blaisem, do tego nie mogło dość! Chciała trzymać się jak najdalej od jego osoby, dlatego też postanowiła zjeść na korytarzu a nie w Wielkiej Sali jak wszyscy. Z jego powodu bardzo często też nie chodziła głównymi drogami do klas, tylko wybierała poboczne przejścia. Dzięki temu odkryła kilka ciekawych miejsce, o których zapewne inni uczniowie nie mieli pojęcia, poza tym w czasie tych „wycieczek” po zamku często towarzyszyły jej duchy mieszkający tutaj, jej ulubioną kompanką rozmów była Szara Dama.
Gdy usłyszała słowa mężczyzny uniosła do góry głowę, nie spodziewała się takiego przypływu miłosierdzia z jego strony. Jak piorun wystrzeliła w stronę drzwi które jej wskazał, o mało co nie wywracając się na mokrej podłodze, nie biegła! Po prostu zbyt szybko zerwała się z ławki. Wyjęła ze schowa parę rękawiczek, które od razu włożyła na ręce. Były trochę za duże, ale to w niczym jej nie przeszkadzało –Ma się rozumieć proszę Pana, Panie Filch – odpowiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. Była przeszczęśliwa, że nie spotkała jej większa kara. To był zdecydowanie jej dobry dzień, miała nawet ochotę uściskać charłaka, jedna w ostatniej chwili powstrzymała się. Zapewne woźny uznałby to za, coś niedozwolonego. Zamoczyła gąbkę w wiadrze, po czym zaczęła od pierwszego z okien. Parapety był usadowione dość wysoko, więc musiała się bardziej wyciągnąć by do nich sięgnąć, ale jakoś sobie radził. Zaczęła je starannie czyścić, wiedziała jak powinno się sprzątać, w jej domu nie używało się magii. Wszystkie prace wykonywało się bez użycia różdżek, więc Erica miała w tym wprawę.
Argus Filch
Argus Filch

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 13:48

Od tego zależały wszak losy całego świata! Fundament tworzyły detale, czyli wychowanie uczniów miało znaczny wpływ na przyszłość, a co za tym idzie walkę z Sami-Wiecie-Kim. Tak więc można było śmiało powiedzieć, że praca Filcha miała bardzo wysokie i szlachetne cele.
Gdyby wiedział o takim prześladowaniu, jakoś by się tym szczególnie nie przejął. Filch przejmował się tylko tym, co dotyczyło regulaminu szkolnego, jego kotki i szlabanów. Inne problemy młodzieży go nie interesowały. Żył w swoim świecie, ułożonym, dopracowanym. Miał swój plan dnia, którego się trzymał i jakiekolwiek niedociągnięcia czy przeszkody były karane nadzwyczaj surowo. Withemoon miała zaiste szczęście, że jej posłuszeństwo spodobało się woźnemu. Pokora, skrucha, cichutki piskliwy głosik, wyczuwalny strach to było to, co poprawiało mu humor.
Z duchami Filch nie rozmawiał. Twierdził, że są zadufani w sobie i faworyzują uczniów. Tolerowali się, rzadko zamieniał słowo z Grubym Mnichem, najbardziej przystępnym. Z innymi wymijał się celowo, co aby nie przysparzać sobie więcej nerwów.
Szorował rytmicznie podłogę, śmiejąc się gorzko, gdy uczennica omal się nie przewróciła. Na końcu języka miał już uwagę o bieganiu po korytarzach, co było rzecz jasna zabronione. Odpuścił jednak, widząc jeszcze większą plamę obok popiersia goblina. Żwawo jak na swój wiek podszedł w tamtą stronę wylewając tam wodę i szorując. Szur, szur, kap, kap, szur, kap. Rytm, precyzja, dokładność, siła. Po paru minutach Filch zapomniał o obecności dziewczynki, czerpiąc przyjemność ze sprzątania i dbania o Hogwart. Zaczął podrygiwać nawet w miejscu, ruszając się na boki w rytm niesłyszanej nikomu melodii. Wtem zaczął coś nucić, pięć razy przesuwając mopem po plamie po soku dyniowym. Do przodu, do tyłu, w prawo i w lewo. Na gacie Merlina, działo się coś złego. Argus Filch śpiewał. Nie miał ku temu talentu, ale któż by się tym przejmował? Mało tego, Filch tańczył. Woda została wylana na kilka metrów podłogi, a woźny zaczął wykonywać dziwnie gesty przy poruszaniem mopem. Wymach ręki, wymach nogi. Głowa podrygiwała rytmicznie w przód i w tył, co wyglądało jak ruchy koguta, który pilnował swojego kurnika. Lewa noga w przód, prawa do tyłu, szuranie stopami w obraz Michaela Jacksona, obrót, przechylenie mopa niczym swej partnerki. Zawył nagle "Ba de ya", co przypominało jęk Marty, a potem przechylił się traktując mop jak mikrofon. Trzy kroki do tyłu, wymachy ramion, obrót godny samego Upiornego Wyjca, nogi latały wokół jakby były oderwane od ciała. Nie wyglądał na schorowanego staruszka, jak miewał zwyczaj opowiadać wszem i wobec.
Złapał płyn do mycia podłogi i podrygując, uginając rytmicznie kolana zaczął rozlewać wokół biały, śmierdzący specyfik. Śpiewał przy tym, kalecząc biedną muzykę. Cztery kroki do przodu, dwa w bok, obrót, przechylenie mopa i wyszorowanie czarnej plamy po kawie oraz wylanego eliksiru. Pięć razy przejechał po podłodze ruszając się na boki i wciąż, bez przerwy poruszając głową w przód i w tył niczym kogut.
Gość
avatar

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 15:25

Idąc tym tropem, rzeczywiście można by było nazwać pracę Filcha ratowaniem świata, jednakże nie każde złamanie regulaminu szkolnego świadczyło o tym, że dany uczeń zaczyna schodzić na złą drogę.
Według Erii każdy człowiek rodzi się z pewnymi predyspozycjami. Każdy dąży do osiągnięcia własnego szczęścia, a tym samym dla każdego droga do niego jest inna. Są ludzie którzy rodzą się z potrzeba niesienia pomocy i miłości innym i takich ludzi nazywa się dobrymi. Co jednak z ludźmi, którzy takiej potrzeby nie posiadają, czy to ich wina? Nie można oczywiście zapominać o innych czynnikach które kształtują nasze życie, ale to też nie jest w pełni zależne od nas. To jest tylko połączenie wpływów otoczenia na układ neuronów w naszym mózgu z którym się rodzimy przekształcony o to co już na niego wpłynęło. Czy można zatem dzielić ludzi na dobrych i złych? Ta urocza blondyna, mimo krzywd jakich doświadcza na co dzień z rąk Ślizgonów nie dzieli ludzi na dobrych i złych, raczej na tych godnych uwagi i nudnych.
Do przewidzenia było to, że Filch nie przejmuje się losami uczniów, dla niego liczyła się jedynie kotka i on sam. Czy ktoś miał mu to za złe? Być może, jednak do tych osób nie należała Whitemoon, wyznawała zasadę „umiesz liczyć? Licz na siebie”, wiele osób się nią kierowało. Dlatego dziewczyna sama rodziła sobie ze swoimi problemami, nawet jej siostra o niczym nie wiedziała. Eri wolała wszystko przyjąć na siebie niż pozwolić by i Aurora stała się przedmiotem prześladowania.
Dziewczynę uradowało nagłe złagodzenie kary przez woźnego, wiedziała że spotkał ją niebywały zaszczyt, gdyż miłosierny Filch to rzadkość. Przeważnie mężczyzna wymyśla skazanym najgorsze kary, tak by w jak najboleśniejszy sposób uprzykrzyć im życie.
Erica w przeciwieństwie do Argusa uważała duchy za bardzo ciekawe istoty, można było się od nich bardzo wiele dowiedzieć. Konwersacja z nimi nigdy nie była nudna, w dodatku Szara Dama była duchem, któremu można było zawrzeć swoją tajemnice.
Panienka Whitemoon całkowicie skupiła się na wykonywaniu swojej kary, nawet nie zwracając uwagi na Flicha, szorując parapety okien miała piękny widok na jezioro i Bijącą Wierzbę, która od lat rosła tuż obok zamku. Dopiero kiedy usłyszała jego śpiew niepewnie przekręciła głowę w jego stronę. Wtedy ujrzała coś czego w życiu chyba nie zapomni. Filch chyba całkowicie zapominając o jej obecności zaczął tańczyć w najlepsze wydając z siebie jakieś jęki, co chyba miało być śpiewem. Z trudem powstrzymywała się przed tym, by czasem nie ryknąć śmiechem. Zaczęła się cicho śmiać, tak by on tego przypadkiem nie usłyszał. Była pod wrażeniem jego ruchów, gdyż nie raz widząc jak biegnie przez Wielką Salę zastanawiała się czy jest to bieg czy raczej pokraczny chód. Po chwili sama zaczęła się lekko ruszać dotrzymując mu towarzystwa. Mijały minuty, a Eri prawie kończyła swoje zadanie, poszło jej znacznie sprawniej niż to sobie wyobrażała, widocznie praktyka w domu czyni mistrza. –Panie Filch? – zapytała niepewnie przerywając jego harce, gdy wytarła ostatnie okno –Skończyłam, myślę że mogę jeszcze przetrzeć ławki – dodała pełna chęci, wybiła godzina kończąca obiad więc zapewne uczniowie zaczną opuszczać Wielką Salę, a ona zdecydowanie wolała siedzieć tu z woźnym niż przypadkiem wpaść na jakiegoś Ślizgona.
Argus Filch
Argus Filch

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 15:45

Lewo, obrót, prawo, obrót, przysiad i machanie głową na wszystkie strony świata. Dbanie o Hogwart to jego życie. Znał każdy zakamarek tego zamczyska, troszczył się o niego jak o własne dziecko. Pilnował, by mu niczego nie brakowało, by lśnił i błyszczał w czystości. Nie pozwalał na zgromadzenie się kurzu. Pieszczotliwie czyścił wszystko, co dało się wyczyścić. Nie pozostawiał śladu plam, które ujmowały dumy szkole. Między innymi przez tę czystość Hogwart miał w sobie domową atmosferę. Dodając do tego zawsze wspaniałe zapachy panujące na parterze i pierwszym piętrze, uprzejmość obrazów czy poszeptywanie duchów - dom jak znalazł. Dla niektórych jedyne miejsce, które kojarzy się z domowym ogniskiem, w tym dla Filcha. Woźny nie opuszczał szkoły nigdy. Nawet na wakacje czy ferie, święta - wszystkie spędzał w Hogwarcie. Nie odnalazłby się sam w wielkim świecie. Rzadko opuszczał zamczysko. Gdy sprzątał, czuł się, jakby był tam, gdzie właśnie powinien. Była to forma szczęścia móc oddać się pracy szkole. Albo spłacanie długu za to, że może tu być. Mop wyłapywał każdy nawet najmniejszy brud, sięgał nawet tam, gdzie nikt nie potrafił. Zbroje rycerzy jak jeden mąż cofnęli się hurtem, ustępując miejsca Filchowi. Obrazy kiwały głowami i też dyskretnie chichotali. Nie tylko panna Whitemoon widywała takie anomalie związane z tą zacną osobą! Czyż parę miesięcy temu Hogwart nie huczał od widoku Filcha w piżamie? Teraz nadchodzi era śpiewu i tańca, co nie do końca mu wychodziło. Przy pieczołowitym sprzątaniu wszystkie dolegliwości uciekały, znikały. Pozostawało zjawisko czystości i przydatności. Nie chciał opuszczać zamku, bo kto wtedy dbałby o porządek? Nikt nie potrafi oddać się temu zawodzie w taki sposób w jaki robi to Argus Filch.
Z tego dziwnego letargu wyrwał go głos dziewczyny. Woźny zatrzymał się w połowie obrotu i spojrzał zaskoczony na Puchonkę, jakby przypominając sobie co ona tutaj robi i dlaczego mu przeszkadza. Zaraz pojął, że przecież ma karę za jedzenie na korytarzu.
- Już? - uniósł siwą brew i podpełzł ciężkim krokiem do okna. Prześledził każdy parapet z osobna, krążąc po całym V piętrze. Pokiwał głową zadowolony z dobrze wykonanej pracy. A już nie spodziewał się, że Puchonka wykaże ku temu chęć. Co jak co, ale uczniowie niechętnie myśleli o sprzątaniu i gdy tylko byli do tego zmuszani robili to jak najszybciej. Byleby skończyć i się ulotnić. Woźny przyglądał się dziewczynie zdziwiony.
- Tak, tak. - zreflektował się. - Jak wyczyścić ławki to zapamiętasz, że nie wolno jeść obiadu na korytarzu. Tak, tak, czyść dalej! Będę miał cię na oku! - przytakiwał, oczywiście obracając sytuację na swoją korzyść. On był górą i jego słowa musiały być na wierzchu.
Odwrócił się od Puchonki i ruszył do dalszej części korytarzu, szorując zaschnięte plamy błota. Dziwne to było, panowała wiosna, a na podłodze widział ślady ubłoconych butów. Wylał tam jeszcze więcej specyfiku do mycia podłóg i użył całych swych sił, aby to wyszorować na połysk.
- Z podłogi można jeść. Ma być tak czysto. Ja to wiem, ja o to dbam. Niedobre nicponie, zero szacunku... - rozpoczął mówienie do siebie i psioczenie na młodzież. Ale i tak podrygiwał nieco w miejscu.
Na korytarzu pojawiła się wszystkim znana ruda kotka. Pani Norris przeskoczyła po ławkach biegnąc ku swemu panu, nie chcąc moczyć sobie łapek na podłodze. Ona szanowała pracę, nie robiła śladów na świeżo umytej podłodze! Filch odwrócił się do kotki, a jego twarz momentalnie zrobiła się łagodniejsza.
- Co tam kochanie? - pogłaskał panią Norris, która zamruczała w odpowiedzi. Na sierści na ogonie miała chyba coś przypalone... - Zemścimy się, obiecuję kochana, obiecuję. - wycedził przez zaciśnięte zęby i przytulił do siebie kocicę. - Posiedź i popilnuj uczennicy, ja dokończę mycie podłogi i pójdziemy na spacer na błonia, co ty na to? - zapytał kotki i wrócił do szorowania plam.
Gość
avatar

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 17:00

Zabawnie było patrzeć na wyczyny starego Filcha, zapewne nikt nie spodziewał się po nim takiej dawki energii, a to że tańczył było zaiste cudem. Wiele osób pewnie by w to nie uwierzyło, choć Eri nie zamierzała nikomu tego zdradzać. Ten widok zachowa dla siebie, wracając do niego gdy będzie miała gorszy dzień.
Hogwart, czym był dla Whitemoon? Blondynka wiele razy się nad tym zastanawiała, zapewne traktowała zamek jak drugi dom. Było to miejsce do którego zawsze mogła wrócić, miała tutaj przyjaciół jak i wrogów. Lubiła skrzaty, które pracowały w szkolnej kuchni oraz duchy błąkające się po nim. Obrazy również były miłe, często zatrzymywała się przy jednym wymieniając kilka zdań z jego mieszkańcem. Znała miejsca z których zapewne większość uczniów nie zdawało sobie sprawy. Na drugim roku odkryła pokój w którym stało wielkie lustro, a w nim zamiast swojego odbicia ujrzała mamę. Często tam przesiadywała wpatrując się w uśmiechniętą Amelię, do tej pory zagląda tam od czasu do czasu. Jednakże nie była jak Filch, nie potrafiłaby siedzieć w szkole całe swoje życie, lubiła wracać do mugolskiego świata, z dala od ślizgońskich docinek. Wtedy mogła być sobą, nie przejmując się niczym, w szkole czasami czuła się jak jej więzień.
Erica była dumna ze swojej prac y, która wcale nie była nowością, gdy jej matka umarła to ona przez większość czasu zajmowała się domem. Jako siedmioletnia dziewczynka umiała znacznie więcej niż jej rówieśnicy, wiedziała że tata miał wtedy problemy i potrzebował pomocy. Wszystko zmieniło się gdy przenieśli się do Anglii. Wtedy na nowo uczyła się jak to jest być dzieckiem. Nic więc dziwnego, że jej zadanie było dobrze i starannie wykonane. Nawet woźny był pod wrażeniem, widziała to w jego zadowolonej minie, trzeba przyznać że Puchonka różniła się od innych uczniów. Gdy przytaknął na jej propozycję uśmiechnęła się –Dobrze Panie Filch – przytaknęła pokornie, tak jakby pomysł z czyszczeniem ławek był jego. Zamoczyła ponownie gąbkę w specyfiku po czym zaczęła je myć, gdy mężczyzna wrócił do poprzedniej czynności. Po chwili na korytarzy pojawiła się kotka Argusa, który przywitał się z nią, z niebywałą czułością, to wywołało uśmiech na ustach blondynki. Jednak woźny był zdolny do wyższych uczuć. Pani Norris usiadła na jednej z ławek, do której po dłuższej chwili dotarła Erica –Przepraszam Panią, Pani Norris, czy mogłabym tylko umyć tę ławkę? – przemówiła do kotki zupełnie tak jakby był to człowiek, a nie zwierzę, czekając na jej reakcję.


Argus Filch
Argus Filch

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 18:04

Nie tylko Erica to widziała, ale też i obrazy oraz popiersia czarodziejów - wbrew pozorom niektóre z tych rzeczy to zawzięte plotkary. W Hogwarcie utrzymanie takich tajemnic w ukryciu było wyzwaniem. Szkoła miała wszędzie oczy i uszy. Chociaż czy to miało znaczenie w obliczu tego, co się dzieje teraz na świecie? Nikt nie wiedział gdzie przepadła mała Nette ani kto torturował Henry'ego. Nie zawsze to działało, a szkoda. Świat uniknąłby wielu kłopotów i Hogwart byłby bezpieczniejszy.
Argusa obchodziły jedynie czyste powierzchnie, umiejętności w sprzątaniu były tu nieznaczące. On, woźny, potrafił nauczyć zadufanych i aroganckich uczniów wychowanych w świecie magii pracy fizycznej. Tylko dzięki niej odczuwali na własnej skórze jak to jest pracować bez czarów. Uczyli się szanować cudzą pracę.
Podczas gdy Argus dalej zawzięcie szorował brud i wszystko, co nie powinno być na podłodze, pani Norris siedziała na ławce i czyściła sobie łapkę szorstkim językiem, siedząc przy tym wyprostowana, z dumą. Wzięła sobie do kociego serducha polecenie właściciela. Była bardzo mądrym zwierzęciem, rozumiała więcej niż mogło się wydawać. Żółte ślepia uniosły się na dziewczynę i wpatrywały się w nią nieprzychylnie. Zejść z ławki? A to czemu? Kotka zamiast posłuchać Puchonki, a rozumiała ją z pewnością, wyciągnęła się na całej długości ławki, ziewając przy tym i najeżając sierść. Przyglądała się jasnym włosom Ericy, zupełnie jakby chcąc na nich ostrzyć swe pazurki. Machnęła nawet groźnie łapą i obnażyła szpiczaste kiełki. Nie lubiła obcych.

Po wysprzątaniu wszystkiego na błysk : konie sesji.


Ostatnio zmieniony przez Argus Filch dnia Czw 15 Maj 2014, 17:21, w całości zmieniany 1 raz
Gość
avatar

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptySob 10 Maj 2014, 18:22


Trzeba przyznać, że niektóre obrazy to naprawdę gaduły, bardzo często rozsiewające przeróżne plotki na temat uczniów. Erica też wiele od nich słyszała, jakoby nawet Alecto Carrow i Regulus Black postanowili się zaręczyć, czy wierzyła w tę plotkę? Oczywiście, że nie, choć wcale nie zdziwiłoby ją to, gdyby byli ze sobą. Idealnie nadawali się na parę! Niemniej jednak ona nie miała zamiaru nikomu mówić o wygibasach Filcha, mogłaby jeszcze dodatkowo narazić się na jego gniew, a tego nie chciała. Było jej dobrze, tak jak jest teraz, zrobi co do niej należy i będzie wolna.
Whitemoon dokładnie przykładała się do swojej pracy, wiedziała iż w tym wypadku niedokładność groziła listą kolejnych zajęć. Wiele razy słyszała narzekania uczniów na system kar woźnego, jednakże nie do końca ich rozumiała. Być może były to osoby, które nigdy nie kalały się pracą fizyczną polegając jedynie na magii, lecz czy to było dobre? Nie można przecież wziąć na niej polegać czyż nie? Pomimo miłego stosunku do Pani Norris, kotka nie poruszyła się nawet o centymetr, jedynie groźnie łypała na nią wzrokiem, jakby miała się zaraz na nią rzucić. Blondynka dała sobie więc spokój i przeszła do kolejnej ławki, minęła jakaś godzina kiedy skończyła myć ostatnią. Zdjęła rękawiczki i podeszła bliżej pana Filcha – Skończone – oznajmiła. – Dziękuje bardzo za tę naukę Panie Filch, na pewno więcej nie będę jadła na korytarzu – dodała, odniosła sprzęt do schowka, po czym udała się w bliżej nieokreślonym kierunku życząc charłakowi na koniec „miłego dnia”

// tz
Dwayne Morison
Dwayne Morison

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz EmptyWto 06 Sty 2015, 17:47

Po głowie Dwayne’a chodziło wiele problemów, z którymi nie potrafił sobie poradzić samodzielnie. Przyzwyczajony do obecności Jolene albo Henia, popełnił kilka życiowych błędów, przez które życie zdawało się walić mu prosto na głowę. Obawiał się, że stracił przyjaciela, chociaż kilka dni po kłótni w pokoju wspólnym przesłał mu obiecaną sową z długim opisem ważniejszych wydarzeń z jego życia. Nie szczędził go, opisując dokładnie wszystko to, o czym wiedział – łącznie z plotkami, których oboje nienawidzili.
Teraz miał na głowie zupełnie inny problem, natury czysto sercowej! Wciąż z niedowierzaniem wpatrywał się w list od Wandy, krocząc przez korytarze. Wybiegając z dormitorium zapomniał zabrać grubszego swetra, który okryłby jego chuderlakowate ręce, przyobleczone w lekko rysujące się mięśnie. Krótki rękaw sięgał niemalże do łokcia chłopaka, nie maskując też nadmiernego owłosienia, przez które niektórzy pierwszoroczni wołali za nim „Sierściuch”. Było chłodno, ale rumieńce na Polikach Dwayne mówiły jasno – jest rozgorączkowany.
Kolejne dwa listy nie poprawiły wcale humoru chłopakowi, który – nie owijając w bawełnę – schował ten od Jolene, nawet go nie czytając. Rechoczącą żabę rozłożył czym prędzej, z teatralnym jękiem zsuwając plecami po ścianie, która stanowiła tylko chwilą podpórkę dla jego ciała.
- To chyba żarty… - Burknął pod nosem, nie wierząc w Swatkę o imieniu Wanda. Charlie była od niego starsza i nawet nie była ładna z tymi swoimi gęstymi brwiarzyskami. Nie to co Laurel, Maddie czy Aria. One stanowiły zupełnie inną kategorię dziewcząt, czyniąc z siebie nieświadomie księżniczkami, porywającymi serca takich jak Dwayne.
Sponsored content

Korytarz Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz Empty

 

Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Korytarz
» Podziemny korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-