IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość
James Potter
James Potter

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyNie 09 Mar 2014, 23:50

Istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że nawet jeżeli Lily miałaby zamiar, chociażby od dzisiaj, zacząć wykorzystywać jego uczucia wobec niej, nie przeszkadzałoby mu to zbytnio, przez jakiś okres czasu. Oczywiście, wcześniej czy później, człowiek chce wiedzieć na jakim gruncie stoi i czym ta znajomość tak naprawdę, by była. Ale to w trochę późniejszym okresie, gdy wszelkie klapki na jego oczach, kompletnie by zniknęły, a wraz z nimi nadzieja, że wszystko dobrze się skończy. Dosłownie wszystko.
Drugie dno, tej sytuacji jakoś szczególnie nie istniało. Prędzej obydwoje mieli zupełnie inny pogląd na tego typu rzeczy. Dla Lily, było to normalne. Dla Rogacza, ukazywanie gołej klaty na żądanie ukochanej dziewczyny, było czymś, co powodowało, że ręce się trzęsły, człowiek nie mógł się zbytnio skupić, a na dodatek dochodziło to poczucie wstydu, gdy koszula już opadła, a on zauważył ile ran i sińców posiada na swoim torsie. Drugie tyle musiało, być na plecach, jak nie lepiej. Zdawał sobie sprawę, jak lekkomyślny był i nierozważny, jednakże nie spodziewał się, że Lily mogła to zauważyć w jego czekoladowych tęczówkach.
Opowieść dobiegła końca, a więc i koniec ich spotkania powinien był rychło nadejść, według jeleniego rozumowania, bo przecież po pierwsze Lily już miała zaspokojoną babską ciekawość, po drugie, było już bardzo późno i już dawno powinni być w swoich dormitoriach. Jednakże i tutaj miała nadejść niespodzianka, gdy dziewczyna otoczyła jego szyję swoimi drobnymi ramionami, a jej głowa oparła się o jego bark. Nie powiem, przez chwilę, zupełnie nie wiedział co zrobić, otworzył tylko szeroko oczy ze zdziwienia i zamrugał szybko parę razy. Szybko się jednak zreflektował i objął ją, wtulając swoją twarz w jej włosy. I wdychał jej zapach, pełną piersią, starając się zapamiętać ten moment, jak najdokładniej.
-Też tego żałuję. – głos miał jakby stłumiony, trochę zachrypnięty. I pomyśleć, że tak naprawdę, Lily nigdy nie spróbuje czekoladowego ciasta Dorei, albo popisowego świątecznego indyka jego ojca (przeważnie robiony przez znajomych rodziny). Bo ich już nie ma. A James będzie musiał zadbać o dom, sam.
Poczuł jak ręce dziewczyny zsuwają się z jego szyi na plecy. Wzdłuż kręgosłupa przeszedł go dziwny dreszcz. Lily była zagubiona? To co on miał powiedzieć? Nie dość, że został osierocony w brutalny sposób, to jeszcze nie za bardzo rozumiał, co się dookoła niego dzieje, o tym, co dzieje się z nim, tu i teraz, w jej objęciach nie wspominając. Bo nie rozumiał tego co czuł. Była to zbyt duża mieszanina, o zbyt dużej gęstości, by móc z tego cokolwiek sensownego wyciągnąć.
Co miało być teraz? James sam nie wiedział. Jakkolwiek, by chciał odpowiedzieć na jej kolejne pytanie, nie był w stanie odpowiedzieć lub zapewnić ją w jakikolwiek sposób, że przyszłość będzie lesza i bardziej różowa. Ciężko wiedzieć, kiedy pół świata wali ci się na głowę, a drugie pół, ledwo co utrzymuje się w całości.
-Małymi kroczkami do celu. – odsunął się, niewiele, na tyle, by móc spojrzeć jej w oczy. Dzieliły ich tylko milimetry. Dzisiaj jednak Rogacz, był zapobiegawczy do bólu i chociaż spoglądał od czasu do czasu na jej usta, nie zmniejszył tej odległości. Bo on sam do końca nie wiedział, czy odpowiedział na pytanie dziewczyny, nawiązując do powrotu do dormitorium, czy może jednak, chodziło mu bardziej o nieokreśloną przyszłość związaną z nimi.
Lily Evans
Lily Evans

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyNie 09 Mar 2014, 23:50

Może jemu by to nie przeszkadzało, ale jej wręcz przeciwnie. Z natury była samodzielna więc już to wykluczało potrzebę wykorzystywania kogokolwiek, poza tym brzydziła się podobnymi zagrywkami, o ile nie były oczywiście niewinnym sposobem na podroczenie się z kimś. Lub też nie były konieczne, jak choćby teraz. Zapewne dobrze było wiedzieć, że Potter nie mógł oprzeć się proszącemu spojrzeniu jej zielonych oczu, jednak w tej konkretnej sytuacji nie mogła nacieszyć się widokiem jego nagiej klatki piersiowej tak jakby mogła tego chcieć, gdyby kiedyś się nad tym w ogóle zastanawiała. Po pierwsze kompleksowy widok uniemożliwiał jej panujący na korytarz półmrok, a po drugie kontemplację utrudniały panoszące się wszędzie skaleczenia, obicia i siniaki. Pewnie będą to musieli jeszcze kiedyś powtórzyć w bardziej sprzyjających warunkach.
Tymczasem jednak wciąż tkwili na podłodze w opustoszałej części Zamku, jakby świat dookoła się zatrzymał, a oni nagle otrzymali dyspensę na posługiwanie się rozumem i chłodną logiką. To Lily powinna zachować się inaczej, znaleźć kogoś dorosłego, albo przynajmniej odprowadzić Pottera do Skrzydła Szpitalnego. Wtedy jednak wszystko wciąż wyglądałoby tak samo, nic by się nie zmieniło. Gdyby wiedziała o czym myślał, poczułaby się co najmniej urażona! Wcale nie chciała wiedzieć co się stało z czystej, babskiej ciekawości! Bała się o niego, chciała usłyszeć jakieś wytłumaczenie, które byłoby obietnicą, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy! Być może cechowała ją niezaspokojona potrzeba zdobywania wiedzy i nowych informacji, ale nie była wścibska. Nie da się jednak zaprzeczyć temu, że już dawno powinni się ruszyć i znaleźć w bardziej odpowiednim miejscu.
Oboje jednak nie wiedzieli jak się zachować w tej nowej sytuacji. Atmosfera była po prostu dziwna i chyba wciąż krępowali się tym nowym rodzajem porozumienia, które zdawało się między nimi budować. James chyba miał więcej na głowie, jednak jego umiejętność do adaptacji była znacznie lepiej rozwinięta niż w przypadku Lily. Ona wolała aby rzeczy pozostawały niezmienne, dzięki czemu raz obrany stosunek do nich także zawsze był właściwy.
Trudno powiedzieć, czy zadane przez nią pytanie było retoryczne, a odpowiedź zaburzyła jej tok myślenia, czy po prostu minimalna wręcz odległość pomiędzy ich twarzami na dobre ją speszyła, faktem jednak pozostaje, że Lily w końcu wypuściła Jamesa z objęć i podała mu koszulę. Milczała w między czasie, prawdopodobnie musząc dać sobie moment na pozbieranie rozbieganych myśli.
Małymi kroczkami do celu? A jaki był ten cel? Ona od zawsze chciała skończyć szkołę z najlepszymi ocenami i podbić uzdrowicielski świat, nigdy nie przewidywała miejsca dla mężczyzny w tych swoich planach. Potter musiał więc mieć na myśli coś innego.
Przestąpiła z nogi na nogę, a na jej twarzy wyraźnie malowało się niezdecydowanie. Powinni teraz już iść do dormitorium, powinni w końcu przestać tak bezczelnie łamać regulamin. Ale coś w oczach Rogasia nie pozwalało jej na wznowienie tego emocjonalnego muru pomiędzy nimi. Wydawał się wciąż przestraszony, zagubiony i zrozpaczony, czemu trudno się dziwić, skoro wbrew własnym chęciom musiał zostawić ukochanego ojca na pewną śmierć.
-Pewnie konasz z głodu. - odezwała się w końcu i podała mu dłoń, chcąc pomóc mu wstać z podłogi.

Świat się kończył, czy to Lily Evans zaproponowała wyprawę do kuchni w środku nocy?
James Potter
James Potter

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyWto 11 Mar 2014, 13:50

Reakcja dziewczyny, na jego krótką chwilę bezpośredniości, nie zdziwiła go zbytnio. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że uznałby, za bardzo dziwne, gdyby pozostała w takim bliskim kontakcie z nim. Pozwolił jej, więc odsunąć się, a nawet wstać. Cóż innego mu pozostało?
Chwycił podaną koszulę, jednocześnie, z lekkim skrzywieniem wstając z zimnej podłogi. Czuł, jakby ktoś włożył mu tyłek do wielkiej zaspy śniegu. Nagle zrobiło mu się zimno i poczuł przejmujące go zmęczenie. Powoli opadały z niego wszystkie emocje, a adrenalina już na dobre wyjechała sobie na Hawaje. Obejrzał rany, które dziewczyna opatrzyła na tyle na ile potrafiła. Pokiwał z uznaniem głową, ponieważ umiejętności Lunatyka, na pewno były o wiele mniejsze niż jej, przez co, pomijając personel Skrzydła Szpitalnego, nie był opatrywany na tyle umiejętnie. Skostniałymi palcami, próbował zapiąć guziki koszuli, jednakże przy piątym guziku sobie odpuścił. Westchnął i obrócił się do Lily, która wzięła sobie chyba za punkt honoru, by go zaskakiwać z minuty na minutę.
Zamrugał parę razy, dosyć gwałtownie. Kuchnia? Czy ona naprawdę teraz zaproponowała mu nocną wycieczkę do kuchni? Po godzinie policyjnej? Gdy powinni spać w swoich łóżkach, jak normalni uczniowie, którzy szanują regulamin. Aż miał ochotę chwycić ją i obrócić parę razy, jednakże przerażony wizją, że odwołałaby swoje słowa, nie zrobił tego. Zamiast tego uśmiechnął się tak po huncowcku.
-Oczywiście, że umieram z głodu, Lily. – wskazał ręką głąb korytarza i pokierował Gryfonkę, bezpiecznie przez zamek aż do kuchni.
Czy świat się kończył? Dla innych mógł być to koniec. Dla Rogacza, było to otwarcie bram nieba. Nawet jeżeli tylko na chwilę.



*z/t x2*
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyPon 02 Cze 2014, 20:37

Skrajnie znudzony Daniel włóczył się po korytarzach. W tej chwili wszyscy byli zajęci ostatnimi przygotowaniami do końcowych egzaminów, więc brakowało mu towarzystwa, a i nerwowa atmosfera w dormitorium i pokoju wspólnym zaczynała działać mu na nerwy. On sam uznał, że powtórzył już wystarczająco dużo materiału, zresztą nie miał wiele do nadrabiania. Od zawsze wystarczał mu materiał z lekcji, m na tyle dobrą pamięć, ze przy minimalnym powtarzaniu potrafił napisać egzamin na takim poziomie, by bezstresowo go zdać. Jedyne, do czego naprawdę się przyłożył to Eliksiry, OPCM i trochę Transmutacji, całą resztę uznał za całkowicie zbędną. Z zielarstwa kojarzył tyle, by próbować warzyć swoje własne mikstury, poza tym darzył ten przedmiot szczerą nienawiścią.
Tak czy inaczej patrolował korytarz na trzecim piętrze, ziewając od czasu do czasu. W ręku trzymał tajemnicze czerwono-złote zawiniątko, w którym, jak już wcześniej odkrył, kryły się czekoladki. Znalazł paczuszkę przy swoim łóżku dwa dni wcześniej i wciąż nie wiedział co ma z tym zrobić. Z jednej strony wyglądały smakowicie, z drugiej - na pewno tak właśnie miały wyglądać. Z doświadczenia swojego i znajomych wiedział, że słodycze w tej szkole to niejednokrotnie rzecz wysoce niebezpieczna, która może zawierać w sobie przeróżne eliksiry, od tych, które maja zaszkodzić, po te miłosne, którymi Daniel gardził w najwyższym stopniu.
Mógł wyrzucić prezent, w końcu kupienie sobie podobnych nie stwarzało dla niego problemu, ale był zbyt ciekaw działania słodyczy. Przez chwilę rozmyślał nawet nad spróbowaniem czekoladek, stąd w jego kieszeni wziął się niewielki kawałeczek bezoaru starannie zawinięty w chusteczkę. Odrzucił jednak ten pomysł.
Przystanął przy oknie, przodem do korytarza i zaczął bawić się scyzorykiem - to zamykał go, to składał, czasem obrócił nożyk w palcach, czasem sprawdzał jego ostrość.
Cóż za leniwe popołudnie.
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyPon 02 Cze 2014, 21:00

Gdy pierwsze promienie słońca padły na twarz blondynki ta leniwie otworzyła oczy rozglądając się dookoła, dormitorium było już prawie puste. Eri przeciągnęła się leniwie w swoim łóżku po czym jeszcze ziewając wyjęła z kuferka jeansowe spodenki i różową bluzkę na ramiączkach, po czym udała się do łazienki. A już dwadzieścia minut później siedziała w Wielkiej Sali zajadając jajecznice i pijąc ciepłe kakao. Za oknem świeciło słońce zapraszając uczniów by korzystali z owej pogody zamiast przesiadywać w zamku, dlatego też gdy tylko zjadła posiłek ruszyła na błonia. Postanowiła zrobić sobie dzień wolny od nauki, właściwie większość wiedzy zdążyła już przyswoić, zostały jej jedynie eliksiry, których szczerze nienawidziła. Mimo iż znała właściwości wszystkich roślin jakie tylko istniały nigdy nie potrafiła dobrze uwarzyć.
Ciesząc się piękną pogodą panienka Whitemoon zawędrowała aż pod zakazany las, gdzie nazbierała kilka kwiatów i liści. Była z tego faktu bardzo uradowana , postanowiła je umieścić w swoim zielniku który z każdą chwilą był coraz większy. Ruszyła przez błonia wracając do zamku. Przemierzając korytarze podskakiwała lekko, nucąc przy tym jedną ze swoich ulubionych piosenek. Przeskakiwała z nogi na nogę – Hey baby tell me your name
I got a fever for ya I just can’t explain
But there’s just one problem I’m a bit old school
When it comes to lovin' I ain't chasin' you.
Hate waitin' I'm on a roll
You've got to let yourself go.

Oh, [talk to me] you know that I’ve been waiting for you
[and I noticed you too]
Don’t leave me standing all by my self
[I won't leave you standing all alone]
'Cause I ain’t looking at no one else
– zaśpiewała na głos, a on echem rozniósł się przez puste mury, poruszała przy tym biodrami i skakała do góry. – Hey get your back off the wall
Don’t you get comfortable?
Looking so hot I think that I might….
– kolejne słowa piosenki poleciały z jej ust gdy przemierzała tanecznym krokiem korytarz na trzecim piętrze, nawet nie zdała sobie tak naprawdę sprawy kiedy się na nim znalazła. Niestety ostatnie słowo wersu utknęło w jej ustach gdy zobaczyła tak dobrze znaną sobie sylwetkę chłopaka stojącego przed oknem. Wiedziała świecący przedmiot znajdujący się w jego dłoni. Stanęła jak wryta a z jej ust od razu zniknął uśmiech, właśnie miała się wycofać z jego pola widzenia, jednak zbyt długo zwlekła, bo on już ją dojrzał. Blondynka wzięła głęboki wdech, po czym szybkim krokiem ruszyła przed siebie Oby tylko nic nie mówił. Żeby tylko nie zwrócił na mnie uwagi. Niech da mi dziś spokój modliła się w duchu.
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyPon 02 Cze 2014, 21:34

Już z oddali słychać było głośny, radosny śpiew, który działał na nerwy. Wszędzie rozpoznałby ten słodki, choć nie piskliwy głos, z roku na rok ta przeklęta szlama znajdowała coraz to lepsze kryjówki, a on musiał dowiedzieć się o niej jak najwięcej by nie mieć większych problemów z jej odnajdywaniem. Nie mógł przecież dać jej zapomnieć o swoim istnieniu! A teraz... cóż, teraz Puchonka wykazała się naprawdę sporym brakiem ostrożności, skoro tak beztrosko hasała sobie po korytarzu.
Zerknął jeszcze na scyzoryk, żałując, że nie ma tu drewnianej podłogi, w którą można by było wbić jego ostrze tuż przed jej nogami, a potem leniwie przeciągnął się i odepchnął od parapetu, o który do tej pory opierał się plecami.
- Whitemoon - syknął, a pusty korytarz doskonale poniósł dźwięk tak, że nie dało się go zignorować. Przypominało to trochę syk rozgniewanego węża, który w błyskawicznym tempie szykował się do ataku.
- Nagle udajesz, że mnie nie znasz? Mam ci przypomnieć kim jestem?
Powoli zbliżał się do swojej ofiary, krok po kroczku. Czekoladki póki co zostały na parapecie, w jednej dłoni złowrogo błyszczało ostrze scyzoryka, drugą schował do kieszeni spodni. Na jego twarzy rozlał się szeroki, dziwnie niepasujący do tej zwykle przyjaznej twarzy uśmiech, który sprawiał, że Daniel był na swój sposób odrażający. Uśmiech przeznaczony tylko dla tej małej blondyneczki. W końcu zatrzymał się o krok za nią, nachylił się do jej ucha i wyszeptał słodko:
- Tęskniłaś, skarbie?
Wyciągnął rękę z kieszeni i złapał jej nadgarstek, by czasem nie próbowała mu uciekać. Ostrzem scyzoryka odgarnął włosy z karku dziewczyny, przejechał płaską, zimną stroną ostrza po odsłoniętej skórze, zaciągnął się zapachem. Słodką wonią kwiatów wymieszaną z czystym strachem.
Jaka szkoda, że nie była choćby półkrwi, była całkiem w jego typie. Akurat tak ładna dziewczyna musiała być zakałą świata magii.
Zdarzało się i tak, że jej odpuszczał, ale świadomość, że być może jest to ostatnia możliwość dręczenia dziewczyny zanim odejdzie ze szkoły popychała go do działania. Zawalił z meczem, ale mógł sobie ulżyć w inny sposób. Wyżywanie się na bezbronnej dziewczynie było chyba najlepszym i najłatwiejszym z tych sposobów.
Pociągnął ją za rękę, którą cały czas trzymał w mocnym uścisku, popchnął dziewczynę na zimną ścianę i naparł na nią. Spojrzał prosto w te niewinne, radosne oczy. Gdzie twoje litość, Danielu, gdzie ludzkie odruchy?
Czy naprawdę taki właśnie jesteś?
- Powiedz mi, czemu mnie unikasz? Smutno mi bez twojego szlamowatego towarzystwa.
Wcześniejszy szeroki uśmiech przeszedł w tradycyjne ironiczne uniesienie kącika ust. Wodził ostrzem, tym razem tą właściwą stroną po bladej, długiej szyi, w pewnym miejscu przycisnął nieco, dał wypłynąć trzem kropelkom krwi. Jak ładnie kontrastowały z bladą karnacją! Miał ochotę spróbować jednej z tych kropelek, ale mugolska krew za bardzo go obrzydzała.
Z chorą fascynacją wpatrywał się w niewielką strużkę, jaką utworzyły te trzy krople, a potem przeniósł wzrok na jej oczy. To nie były te same, łagodne oczy. To były oczy, których powinno się bać.
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyPon 02 Cze 2014, 22:25

Erica nawet nie zdawała sobie sprawy, że ten cudowny dzień może zamienić się w tak krótkim momencie w jej największy koszmar. Daniel Blais. Od pierwszych chwil w tej szkole stał się jej największym koszmarem, gdy zamykała oczy widziała jego złowieszcze spojrzenie skierowane w jej stronę. Pogarda. Nienawiść. Wrogość. Agresja. To widziała w jego oczach gdy zmuszał ją by na niego spojrzała. Przez większość tego roku jakoś udawało jej się unikać Ślizgona, miała swoje tajemne przejścia o których on nie miał pojęcia. Często też pomagały jej obrazu oraz Szara Dama, która jako jedyna znała jej tajemnice. Tym razem blondynkę zgubiła pewność siebie. Była święcie przekonana, że brunet uczy się do egzaminów, w końcu to był jego ostatni rok w szkole. Musiał dobrze wypaść, jednakże jak widać on wcale nie przejmował się egzaminami.
Słysząc jego syk, poczuła jak ogarnia ją przerażenie, a po jej plecach spływają zimne krople potu. Wiedziała co teraz nastąpi, dlatego gdy zwrócił się do niej pytaniami przystanęła. Teraz ucieczka nie wchodziła w grę, to byłoby najgorsze czego mogłaby się dopuścić. Przełknęła ślinę, czuła jak jej ciało zaczyna delikatnie dygotać, zawsze tak na niego reagowała.
Czasami gdy widziała go przy stole z resztą wychowanków Salazara wydawał się taki spokojny i wesoły, wtedy wydawało się jej, że chłopak posiada duszę. Jednak za każdym razem gdy miała okazje być z nim sam na sam szybko się go pozbywała.
Jego uśmiech napawał ją strachem, który całkowicie paraliżował jej ciało, nie potrafiła wtedy wykonać nawet najmniejszego gestu. On dobrze wiedział jak na nią działa i wykorzystywał to jak tylko mógł. Czy kiedykolwiek próbowała stawić opór? Oczywiście, że nie! Wiedziała, że to by tylko zezłościło chłopaka przez co mógłby stać się jeszcze bardziej barbarzyński w swoich torturach.
Nogi wrosły jej w ziemię, nie mogła się ruszyć z miejsca. Jedyne co mogła, to patrzeć na przed siebie czekając na jego ruch.
-Wiem kim jesteś – jej głos drżał. W tym momencie walczyła sama ze sobą. Miała dwa wyjścia. Zostać tu i poddać się temu co dla niej szykował lub uciec. Ale przecież ojciec mówił, że należy walczyć ze swoim strachem, stawiać mu czoła! Dlatego została. Poczuła jak coś zimnego dotyka jej karku, nieprzyjemny dreszcz przebiegł przez jej ciało, nie pozostawiając po sobie cienia wątpliwości. Dziś Blais miał gorszy dzień, a ona była idealnym kozłem ofiarnym. Jęknęła gdy chwycił jej nadgarstek, to bolało. Zacisnęła zęby wypuszczając z dłoni zioła, które znalazła. Nie zdążyła nawet zareagować, popchnął ją na ścianę, a jej głowa szybko zetknęła się z twardą fakturą. Patrzyła na niego przerażona, choć wiedziała, że to nie wywoła nagłego przypływu litości ze strony Daniela. –Ja….ja cię nie unikam – odpowiedziała jąkając się, po czym prawie weszła w ścianę by uniknąć ostrza scyzoryka, którym on wciąż wodził po jej szyki. To było nadaremne, po chwili poczuła lekkie szczypnięcie, w miejscu gdzie wbił ostrze. Zacisnęła przerażona powieki. Nie potrafiła nie okazywać strachu w jego obecności, trudno było jej panować nad własnym ciałem, a racjonalne myślenie nie wchodziło całkowicie w grę –Czego chcesz ode mnie? – zapytała.
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyWto 03 Cze 2014, 23:16

Nie spuszczał z niej chłodnego spojrzenia, które było przepełnione odrazą i mściwą satysfakcją jednocześnie. Dręczenie tej bogu winnej dziewczyny było dla niego jak rytuał oczyszczenia, w łatwy sposób mógł poprawić sobie dzień, rozładować złość, zemścić się za każdą przykrą rzecz, jaka wydarzyła się danego dnia lub tygodnia.
- Powiedz. – warknął, a jego usta ponownie wykrzywił ten dziwny grymas, który ktoś mógłby spróbować nazwać uśmiechem, choć na pewno nie było to dobre określenie. – Powiedz kim jestem.
Chciał ją upokorzyć, skrzywdzić, złamać, chciał by przed nim klęczała albo tarzała się po podłodze, czyli tam, gdzie było jej miejsce. Ta mała szmata nie była godna polizania podeszwy od buta. Parsknął cicho, powstrzymując głośny śmiech, w końcu wciąż byli na korytarzu, był dzień, nie było to najlepsze miejsce na wydzieranie się i głośne zachowywanie. Gdyby złapał ją gdzieś w lochach... cóż, wtedy zabawa byłaby o wiele lepsza. Tam mogła się drzeć ile wlezie, Puchonów się nie obawiał, Ślizgoni tylko by mu pomogli. A on tak lubił ten jej słodki, drżący głosik, który tracił swoją słodycz w momencie kiedy krzyczała. Czuł wtedy, że ma nad nią niewyobrażalnie dużą przewagę.
Obrócił scyzoryk, jakby myśląc co można z nią zrobić. Nie unikała go, a jednak starała się przejść obok niezauważona, mała, kłamliwa szlama.
- Tego co zawsze. – beznamiętnie wzruszył ramionami. Czasem tylko groził, czasem pozwalał sobie na więcej. Wiedział, że ta głupia dziewucha i tak nikomu o tym nie powie, wystarczająco dosadnie uświadomił ją co by się wówczas stało, jak mocno zabolałaby jego kara. Słodka kara. Czasem zastanawiał się nad rzekomym bezpieczeństwem tej szkoły. Wspaniały Hogwart, tak? Pod okiem Dumbledore’a większość szlam była regularnie prześladowana, pod jego okiem zginęła uczennica i choć sprawa przycichła, Blais wiedział, że to nie może być ktoś spoza grona uczniów. Nie interesowało go kto to zrobił, choć sam nikogo jeszcze nie zabił, świadomość, że może codziennie rozmawia z mordercą nie robiła na nim żadnego wrażenia.
Błyskawicznym ruchem scyzoryka uciął sporej długości kosmyk blond włosów, który został w jego dłoni. Rozejrzał się dookoła czy na pewno nikogo nie ma, chciał wiedzieć na ile może sobie pozwolić. Erica musiała go dobrze zapamiętać. Wiódł wzrokiem przez środek korytarza, potem wzdłuż okien, aż w końcu jego spojrzenie spoczęło na paczuszce, którą zostawił na parapecie. Czekoladki. To przecież oczywiste! Trzeba było zrobić tak od razu, wciśnięcie podejrzanych słodyczy małej szlamie było najlepszą możliwością by przekonać się o właściwościach czekoladek. A jeśli jej zaszkodzi....
A niech by nawet zdechła.
- Z małym wyjątkiem. Mam dla Ciebie prezent. Cieszysz się? – złożył nożyk, schował go do kieszeni, a zamiast niego wyciągnął różdżkę, dzięki której w przeciągu dwóch sekund czerwona paczuszka przewiązana wstążką znalazła się w jego rękach. – To specjalnie dla Ciebie. W podzięce za te wszystkie lata. Jedz.
Początkowo wyglądał nawet przyjaźnie, kiedy znów na nią spojrzał, wydawał się taki... normalny. Oczy bez wyrazu, jak zawsze gdy rozmawiał z kimś, kto był dla niego obojętny, kąciki ust uniesione w delikatnym, niemal uroczym uśmiechu, głos, który sugerował, że nie chce jej skrzywdzić.
Może gdzieś wewnątrz wcale nie chciał?
Trochę bał się skutków zjedzenia czekoladek, mimo tych wszystkich gróźb... mimo całej tej szopki... cóż, tak naprawdę nie chciał jej zrobić nic poważniejszego. Bał się, że ktoś mógł dodać do „prezentu” trucizny. Gdyby to jednak był eliksir miłosny. Tak, wtedy sytuacja przybrałaby naprawdę zabawny obrót.
Nagle przestraszył się sam siebie. Dlaczego miał dla niej litość? W jednej chwili rysy twarzy Daniela ponownie się zmieniły, znów był oprawcą, którego znała.
- Żryj to albo, przysięgam, nie ręczę za siebie.
Rozpakował paczuszkę, ukazując schowane w niej czekoladki. Lepiej dla niej by sięgnęła po nie sama.
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptySro 04 Cze 2014, 22:30


Eri nienawidziła sposobu, w jego spojrzeniu nie można było dostrzec nic poza odrazą do jej osoby, a przecież oboje byli ludźmi. Należeli do tego samego gatunku, a za każdym razem gdy spotykała go na swojej drodze czuła się kimś gorszym. Czuła się słaba, a przecież nigdy nie była słaba. Należała do osób nieustraszonych, zawsze pierwsza wychodziła naprzeciw trudnością. Głośno połknęła ślinę. Ugryzła się w język, milczała jak zaklęta, patrzyła na niego tępo. Atmosfera między nimi stała się gęsta i taka chwiejna. Zamknęła na chwilę oczy, by nie patrzeć na niego, jedna po chwili otworzyła je. Ich spojrzenia spotkały się ze sobą, po chwili z dokładnością przyjrzała się jego twarzy. Miała wrażenie, że coś w głębi ukrywa… znała się na ludziach jak nikt inny… potrafiła każdy ruch prześwietlić i dopatrzeć się szczegółów. że komuś mało wykrywalnie zadrżała ręka z nerwów, że ma napiętą twarz, niepewny głos….wszystko. Panienka Whitemoon parsknęła głośno, nie mogąc powstrzymać się od skomentowania tego co powiedział. Jakby nagle dostała zastrzyku pewności siebie.
Jesteś głupcem, Danielu. – odpowiedziała na jego pytanie, po czym zaczęła mu się wyrywać. Tętno, które przyśpieszyło momentalnie było wręcz bolesne. Jego mina mówiła różne słowa, ale jedno tak naprawdę można było wyczytać z twarzy... ból i złość zarazem. Głośno połknęła ślinę i wypuściła powietrze przez nos. Tak bardzo chciała teraz przed nim uciec, jakby zaraz miał ją uderzyć, chociaż wiedziała, że krzywdy jej nie zrobi... taką miała nadzieję. Nie miała zamiaru poddać się mu po raz kolejny, już długo znosiła wszystkie krzywdy jakie jej wyrządzał, do tej pory godziła się na wszystko , jednak teraz. Za kilka dni chłopak skończy szkołę, blondynka już nigdy nie będzie musiała na jawie oglądać jego twarzy. Sny. To było coś, co mogła przezwyciężyć. Prawie każdej nocy budziła się zalana potem widząc te zielone oczy wpatrzone w nią jak oczy drapieżcy, który za chwilę rzuci się na swoją ofiarę. Miała tego dość! Blais by ł tchórzem! Teraz to wiedziała –Jesteś tchórzem! – warknęła w jego stronę. W jej oczach nie był nikim innym. Znęcał się na osobą słabszą od siebie, w dodatku nad dziewczyną. O czym to świadczyło? Myślał, że zaistnieje w oczach swoich kolegów?
Po chwili ton wypowiedzi chłopaka zmienił się, patrząc na niego Erica miała wrażenie, że po raz pierwszy widzi w nim człowieka, jednakże ono tak samo jak fatamorgana na pustyni szybko zniknęło.
-Nie będę tego jadła! Sam nie wiesz co tam jest! – odpowiedziała po czym zacisnęła mocno zęby i wargi.
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyCzw 05 Cze 2014, 18:54

Głupcem? Tchórzem?
W myślach często nazywał siebie głupcem, jednak miało to inny wydźwięk. To były jego myśli, jego wewnętrzne potyczki z samym sobą, tylko on miał prawo tak do siebie mówić. Tchórzem nie nazwał go jeszcze nikt i prawdopodobnie te słowa przelały czarę goryczy.
Jego tętno gwałtownie przyspieszyło, fala wściekłości, nieskalanej żadnym innym uczuciem nadeszła nagle i uderzyła w niego całą swoją mocą. Puścił ją, wyprostował się, a potem spojrzał na nią z góry w tak lodowaty sposób, w jaki nie patrzył chyba nigdy. Żadna szmata nigdy nie odważyła się powiedzieć czegoś takiego. Erica tego pożałuje.
Chwycił ją za gardło i przygwoździł do kamiennej, zimnej ściany. Mięśnie się napięły, paznokcie zbielały od mocnego zaciskania palców na delikatnej skórze. Czuł każdą wypustkę na gładkiej szyi i przyspieszone tętno, niemal słyszał szaleńczy rytm wybijany przez przerażone serduszko Puchonki.
- Whitemoon, pożałujesz, że się urodziłaś, przysięgam ci to. Myślisz, że skończę szkołę i dam ci spokój? – patrzył na nią niemal z rozbawieniem. Przybliżył usta do jej ucha i  szepnął słodko – Mylisz się.
Ręka wciąż uciskała jej gardło, a on w końcu zobaczył w jej oczach prawdziwy strach.  Niemal z czułością odgarnął jasny kosmyk za ucho, pogładził ją po policzku i w końcu puścił, nie chciał jej teraz poważnie uszkodzić.  Ponownie pomachał przed jej oczyma pudełeczkiem ze słodką zawartością.
- Zjesz sama, czy mam cię zmusić?
Po chwili westchnął, niby to zmartwiony, niby zniecierpliwiony. Nadal w nim wrzało, miał ochotę ją uderzyć, ale tego jednego nie był w stanie zrobić kobiecie. Pokręcił głową, z miną mówiącą „co ja z tobą mam”, zupełnie jakby karcił w ten sposób nieposłuszną córeczkę. Że też ona zmuszała go do takich rzeczy, mogli po prostu się dogadać.
Złapał ją za włosy i mocno pociągnął w dół, by jej twarz znalazła się w takim miejscu, że zmuszenie jej do jedzenia nie stwarzało problemu, a potem wziął jedną czekoladkę i siłą wepchnął ją do jej buzi, nie zważając na to czy próbuje się szarpać i gryźć, czy nie. Kiedy czekoladka znalazła się na swoim miejscu zasłonił dłonią jej buzię, drugą ręką wciąż ciągnąc za włosy i grzecznie czekał. Jeśli nie połknie „smakołyku” prędzej czy później czekoladowa warstwa się rozpuści i zostanie tylko eliksir... bądź zwykłe nadzienie.
Mistrzynie Papużki
Mistrzynie Papużki

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptySob 07 Cze 2014, 23:29

Chcąc nie chcąc, słodka czekoladka, mleczna, z kawałkami orzechów i bodajże rodzynek choć nie była co do tego już do końca pewna, zaczęła rozpuszczać się w ustach dziewczyny. Połknięta czy też na siłę trzymana w ustach, naturalnym prawem po prostu rozpuszczała się, aż jej słodkawy posmak nie zdominował smaku. Oczywiście Puchonka mogła co nieco wypluć, nawet prosto na Blaisa, ale i tak większość została przez nią spożyta.
W pierwszej chwili nie stało się nic dziwnego. W drugiej również. Nie widać było po Erice, aby w jakikolwiek sposób nie zmieniła, sama dziewczyna również czuła się normalnie. Bo przecież za rzecz oczywistą uznawała fakt, iż miała dzisiaj po popołudniowych zajęciach spotkać się z Potterem. Jej Potterem. Czas najwyższy, aby jakaś Lily Evans przestała się do niego lepić, a on skończył z robieniem maślanych oczu do Gryfonki. Bo to do niej powinien się tak uroczo uśmiechać.

Erice - jesteś upojnie zadurzona w Jamesie Potterze, choć oczywiście nie zdajesz sobie sprawy z faktu, iż to za sprawą eliksiru w czekoladkach.
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyNie 08 Cze 2014, 00:36

Eri podejrzewała, że słowa które wypowiedziała nie spodobają się Danielowi, jednak ona miała już dość tego wszystkiego. Przez tyle lat znęcał się nad nią, a ona siedziała cicho, teraz miała okazję powiedzieć mu prosto w twarz co o nim myśli. Był dla niej tchórzem, znęcanie się nad słabszą wcale nie jest szczytem bohaterstwa, dla niej chłopak był mniej warty od Skrzata Domowego. Widziała w nim jednego z najgorszych czarodziei, nie chodziło tu o jego umiejętności, zaś o sposób w jaki traktował tych w żyłach których nie płynęła czysta, czarodziejska krew. Nie potrafiła pojąć jak osoba, która jednak posiada mózg może traktować tak drugą osobę.  Wpatrywała się w jego oczy, które z czasem zaczęły trafić zielony blask, jego źrenice rozszerzyły się maksymalnie gdy ogarnęła go fala nienawiści.
Nim się spostrzegła złapał ją za szyję, gwałtownie podnosząc do góry i przygważdżając do ściany. Jego palce zacisnęły się na jej szyi, tak że nie mogła oddychać. Znajdowała się kilka centymetrów nad ziemią, wymachiwała nogami kręciła się chcąc złapać choć trochę powietrza od płuc, które teraz zdawały się palić żywym ogniem.  Ogarnęło ją poczucie porażki. Znowu. Mimo znacznego upływu czasu, nie udało jej się obronić. Daniel znów wygrał i miał nad nią władzę. Poczuła się bezsilna. Czuła się niczym. Chciała, aby nagle ktoś się tu znalazł i ją uratował. Ktokolwiek. Dlatego z jej ust wydostał się bełkot błagania o pomoc: - Błagam, pomocy, ktokolwiek, proszę! – krzyknęła, jednak zabrzmiało to bardzo cicho. – Proszę, ktokolwiek… - szepnęła, a po chwili wybuchnęła płaczem. Łzy, które pojawiły się w oczach dziewczyny, zaburzały jej pole widzenia. Usta zacisnęły się w jedną wąską linię, tak by nie miał do nich dostępu. Nie chciała jeść tych czekoladek! Zapewne nie były to zwykłe czekoladki, skoro ją nimi częstował, bała się, że znajduje się w nich jakaś trucizna. Niestety była zbyt słaba, chłopak siłą wepchnął jedną czekoladkę do jej ust i choć ona z całych sił próbowała się jej pozbyć, to słodka przekąska rozpłynęła się w jej buzi. Zamknęła oczy czekając aż coś się wydarzy. Kolejne sekundy mijały a ona nadal tutaj była. Nic się nie stało. Z jej ust wydobył się cichy śmiech, widocznie nie tego oczekiwał Blais, widać to było po jego minie. Jednakże dłużej nie dane było się jej nad tym zastanawiać, gdyż w jej umyśle pojawiła się inna myśl. James Potter. Uroczy Gryfon, którego prawie codziennie spotyka na szkolnym korytarzu. Chłopak zawsze przechadza się po błoniach w otoczeniu swoich przyjaciół, jego uśmiech sprawia, że i ona się uśmiecha. Jest taki pewny siebie, choć nie wywyższa się nad innymi. Jego włosy tak cudownie mienią się oświetlane przez promienie słońca. I ta Lily Evans! Zawsze kręci się wokół niego, jakby w szkole nie było innych chłopaków. Ruda wywłoka! przeszło przez myśl dziewczyny. Jednakże pokręciła przecząco głową, co ona właściwie….w życiu o nikim by tak nie powiedziała, ale James….gdyby nie ta Lily pewnie spotykałby się z nią. Z resztą przecież była od niej ładniejsza, mądrzejsza, zabawniejsza.
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyCzw 19 Cze 2014, 20:15

Czy naprawdę kiedykolwiek jej żałował? Czy chciał jej odpuścić? Teraz nie potrafił sobie tego wyobrazić, wypełniała go wściekłość, która nie ulotniła się nawet wtedy, kiedy był pewien, że czekoladka całkiem rozpuściła się w jej buzi.
- Popatrz, nikt ci nie pomógł. Gdzie twoi przyjaciele? Mała, biedna, całkiem samotna szlama. Mógłbym cię zabić, a nikt nie uroniłby nawet jednej łzy.
W spokoju ciągnął swój monolog, przyglądając jej się z nienawiścią,a potem zmiarkował się, że coś poszło nie tak. Dziewczyna stała przed nim tak samo żywa jak wcześniej (no, może bardziej podduszona,a el o już jego zasługa), nie miała na twarzy żadnych dziwnych tworów, nie zaobserwował nawet by zbierało jej się na wymioty. Czy to oznaczało, że czekoladki były zupełnie niewinnym podarunkiem?
Zagryzł wargę, myśląc gorączkowo. Może to była trucizna o opóźnionym działaniu? Może coś, czego działania nie można ujrzeć na pierwszy rzut oka? W zasadzie nie potrzebował tych słodyczy, właśnie uświadomił sobie, że jedynym czego chciał było zaspokojenie ciekawości, a Erica okazała się idealnym narzędziem do zjadania podejrzanych czekoladek.
Mimo to postanowił się upewnić, zaspokoić ciekawość do samego końca.
- Erica.... – to takie dziwne zwracać się nagle imieniem, które brzmiało dziwnie słodko. I... zaraz, czy w jego głosie nie było czasem troski? Zaraz odkaszlnął i zapanował nad sobą, w myślach przeklinając samego siebie. – Co czujesz? Może nagle odczułaś potrzebę zrobienia czegoś? Może zrobiło ci się niedobrze? Wiem, że nie masz powodów żeby mi mówić, ale sama dobrze wiesz, że znam się na eliksirach i mogę uratować twój marny żywot.
Cała złość gdzieś znikła. Zaczynał się bać, brak efektów go niepokoił. W tej szkole nic nie było normalne, a już na pewno nie czekoladki – niespodzianka.
Gość
avatar

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyPon 30 Cze 2014, 22:18

Post od Eri:

Eri nigdy nie łudziła się że Daniel kiedykolwiek jej odpuści, wiedziała, że jest upartą osoba, już nie raz miała okazję się o tym przekonać. Spojrzała na niego wielkimi, przerażonymi oczami, oprócz strachu było w nich rozczarowanie. Czym spowodowane? Sama nie wiedziała czy wzięło się z tego, że okazała swoją słabość, a może po prostu była rozczarowana tą szkołą i uczniami, którzy do niej uczęszczają? Tak dużo dobrego słyszała o Hogwarcie, a tymczasem spotkało ją tyle nieszczęść... a największym był Blais. Słuchała jego monologu, odczuwają coraz większe rozgoryczenie. Gdyby wiedziała, że tak potoczą się jej losy tutaj, nigdy nie odpowiedziałaby na list. Uważając to za żart.
- Kłamiesz! - warknęła w jego stronę - Są ludzie, których interesuje mój los! - stwierdziła, choć jej głos nie brzmiał zbyt pewnie. Nie była pewna czy to prawda, choć przecież były osoby którymi nie była obojętna, może gdyby powiedziała komuś o swoich problemach ze Ślizgonem ktoś by jej pomógł? Gdy zwrócił się do niej po imieniu przez jej ciało przeszedł zimny dreszcz, w jego ustach to imię nie brzmiało w przyjemny sposób. Czuła jak czekolada rozpływa się w jej ustach, ale nie czuła się inaczej niż zwykle, choć dopadła ją dziwna chęć spotkania się z Jamesem Potterem.
- Czuję się normalnie, a co? Liczyłeś na to, że wyląduje w skrzydle szpitalnym? - zapytała

Daniel:
Przyglądał jej się z niedowierzaniem. Normalnie. Cóż, więc prawdopodobnie był to zwykłe czekoladki. Sam nie wiedział czy czuł rozczarowanie, że nic jej się nie stało, czy może ulgę, że nie miał wrogów, którzy chcieliby go otruć. Wciąż w grę wchodził eliksir miłosny, ale Eri wyglądała zadziwiająco normalnie. Może mała dawka?
Zresztą jakie to ma znaczenie?
Podał jej pudełko czekoladek.
- Są czyste. I całkiem twoje. - nie dbał o to czy upuści to na ziemię, wywali do kosza, czy może zje - teraz, kiedy nasycił już swoją ciekawość mógł w spokoju zacząć pakować kufry. Lada moment opuści Hogwart...
Już miał iść, zrobił nawet kilka kroków, ale odwrócił się na chwilę i powiedział wystarczająco głośno
- No co ty, zwariowałaś? Gdybyś padła trupem, jak mógłby cię dalej dręczyć? Do zobaczenia, Eri - pomachał jej, jakby byli dobrymi znajomymi, wsunął ręce w kieszenie spodni i pogwizdując poszedł dalej korytarzem.

z/t x 2
Harry Milton
Harry Milton

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 EmptyCzw 11 Gru 2014, 16:34

Opowieści o Hogwarcie okazały się nieść w więcej prawdy niż podejrzewał, a kiedy tylko zatrzymał się na ruchomych schodach trzeciego piętra, całkowicie zwątpił w swój zmysł orientacji. Z rezygnacją wkroczył na kolejne piętro, rozglądając się w poszukiwaniu obrazu, który mógłby poprowadzić go bezpieczniejszą drogą do przygotowanego gabinetu. W międzyczasie zdążył rzucić okiem na regulamin szkolny, ze złudną nadzieją na wyjaśnienie labiryntu korytarzy. Pozostałości po nieprzyjemnym spotkaniu w Skrzydle Szpitalnym wciąż krążyły po jego umyśle, przyćmiewając go na tyle mocno, aby nie pomyślał, by przejrzeć resztę dokumentów.
Tylko i wyłącznie dzięki samodyscyplinie przywołał opanowanie i zatarł wszystkie wspomnienia na granice świadomości. Zamierzał powrócić do nich podczas kolacji z Poppy, wyjaśniając jej lakonicznie powód swojej niegrzecznej reakcji. Ciężko mu było oczekiwać zrozumienia od przyjaciółki, dlatego też nie potrafił zapomnieć o niej tak łatwo, jak tego pragnął. Wiedział, że zachował się niegrzecznie w stosunku do niej i postanowił naprawić to szczerością.
Poprawił dokumenty pod ramieniem i przyśpieszył kroku, słysząc dobiegające zza rogu odgłosy rozmowy uczniów. To właśnie była szansa dla Harry’ego, aby wypytać dokładnie o drogę. Echo stukotu damskich obcasów zostało zagłuszone zbyt szybko, niż podejrzewał. Zupełnie nie spodziewał się osoby po drugiej stronie filaru, idącej dokładnie tą samą ścieżką co on! Zderzenie było nieuniknione i nawet, jeśli Harry posiadał trochę lepszą zręczność niż inni ludzie, nie potrafił uratować ani nieznajomej ani dokumentów przed upadkiem. Białe kartki zaczęły fruwać dookoła, jednak Harry nie przejął się tam. Na przywitanie podarował dziewczynie uderzenie w brzuch, co musiało być bolesne. To ona była głównym poszkodowanym! Krótkie „o” wyrwało się z zaciśniętego gardła mężczyzny, który nieudolnie próbował wyratować sytuację i wyciągnął ręce w kierunku młodej blondynki. – Najmocniej przepraszam – głos całkowicie zdradzał przejęcie Harry’ego, który nie potrafił powstrzymać zaskoczenia na twarzy. Lekko rozszerzonymi źrenicami przyglądał się sylwetce dziewczyny, ze zmarszczką między brwiami doszukując się wyraźnych śladów nieszczęścia.
Sponsored content

Korytarz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz   Korytarz - Page 2 Empty

 

Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

 Similar topics

-
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-