IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14  Next
AutorWiadomość
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySro 09 Lip 2014, 08:59

Chi zarejestrowała przybycie Luciena, ale chłopak zupełnie ją zignorował (względnie po prostu jej nie zauważył), więc nie próbowała zwracać na siebie jego uwagi. Był chyba z resztą zupełnie pochłonięty śpiewaniem z Nickiem i pogaduszkami z Huncwotami. Usta Chiary wykrzywiły się w lekko drwiącym uśmiechu, Światełko czasem zachowywał się jak mały chłopiec. Akceptowała to w nim jednak, poniekąd nawet lubiła, co było niezwykle osobliwe, przy jej stosunku do pozostałych lekkoduchów tego świata. Uważała z resztą, że zwyczajnie zbyt mało doświadczył bólu, cierpienia, zła i wypaczenia, aby utracić tę słodką radość życia i duchową niewinność. I życzyła mu, aby nic się w tym względzie nie zmieniło. Potrzebowała go takim, jakim był. Jednym czystym promieniem białego światła w jej mrocznym życiu.
-Cóż za niezwykle mądre słowa, Panie Steward. – zadrwiła z niego delikatnie i odsunęła od siebie resztę budyniu. Czy właśnie nie o to w tym wszystkim chodziło? O przyjemność? Nie odczuwała jej jedząc, nie odczuwała jej kładąc się do łóżka, nie odczuwała jej w aromatycznej kąpieli – to wszystko były już tylko konieczności, wymagania jej organizmu, którym musiała folgować, aby dalej egzystować i nie wzbudzać podejrzeń. Jedyną ucieczką było ciało Rosiera i książki, które pochłaniała w zastraszających ilościach, jakby obawiała się, że biblioteka ulegnie w wakacje unicestwieniu.
-Twoje towarzystwo mnie nie martwi, Aeronie. Dobrze wiesz, że samotność nie przeszkadza żadnemu z nas, ale od czasu do czasu nie odmówię pogawędki z przyjacielem. – odparła rozbawiona, na jego stwierdzenie. Ceniła ten zbiór cech Krukona, które sprawiały, że był trochę odizolowany od reszty szkolnego towarzystwa, spokojny, wyważony, dyskretny i niewymagający. Gdyby nie to, pewnie nie udałoby się im rozwinąć znajomości do takiego miejsca, w którym znajdowała się ona dzisiaj.
-Nudzą się tylko ludzie bez zainteresowań, przyjacielu, ale będę pamiętać o twoim zaproszeniu. Może się okazać, że będzie ono dokładnie tym, czego będę potrzebowała. – odparła z lekkim uśmiechem, ale gdzieś w niej krył się niepokój. Nie wiedziała co takiego ojciec planuje dla niej na wakacje, ale jednego była pewna – to nie mogło być nic przyjemnego.
James Potter
James Potter

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySro 09 Lip 2014, 09:45

Spojrzał na jej niepolakierowane paznokcie, stukające w bilety. Uniósł wysoko brwi i chwycił do łapki (a może kopyta?) krzykliwe kawałki papieru i się przyjrzał. Wyjce. Upiorne Wyjce. Skrzywił się mimowolnie, bo nazwa zespołu, była bardzo adekwatna do tego co robili. Oni nie śpiewali, tylko wyli. Czasami Rogacz się zastanawiał, jak takie osoby mogły robić karierę. Przecież to się nie nadawało do słuchania. I jeżeli ktoś go będzie próbował namówić na pójście na ten koncert, to na Merlina, obleje go sosem pomidorowym. Tu i teraz, z pełną premedytacją i świadomością wykonywanego czynu.
-Rozumiem. Temu kto dał ci te bilety ktoś musiał nadepnąć na ucho. Zero gustu muzycznego. Może słoń? Albo jeleń? – spojrzał na Łapę z huncwockim uśmieszkiem. Nie ma to jak wspominać moment kiedy udało im się przemienić w zwierzęta. Moment kiedy Rogacz rzeczywiście przygwoździł psie ucho do podłogi, bo nie umiał kontrolować jeleniego chodu. Chociaż…może to nie było ucho, a ogon?
Ogólnie James miał poczucie ogarniającego go dookoła chaosu i tłumu. Nie czuł się z tym dobrze, bo najchętniej siedziałby zwinięty na łóżku, zastanawiając się, co on w wakacje będzie robił. Tak bardzo nie chciał wracać do Doliny Godryka. Ale jednak musiał. I nawet podejrzewał co będzie robił. Mając więc niecne zamiary, uśmiechał się, starając się wyglądać tak jakby powrót do domu nie było dla niego niczym wyrok odsiedzenia swoich przewinień w Azkabanie.
I już miał odgryźć się Syriuszowi, za jego niecne uwagi dotyczące szantażu, by się dobrze bawili, gdy poczuł, że ktoś obejmuje go za ramiona. Obrócił głowę i zobaczył Lucasa, który obejmował także Lily. Zmrużył oczy i chwycił młodego za kark i przyciągnął do siebie.
-No siemasz, Młody. – i również zmierzwił mu włosy i lekko nawet poddusił. – Po pierwsze widzę cię w te wakacje w Dolinie, obiecałeś mi coś, a ja żądam spełnienia obietnicy. – ach tak, ta chęć wypróbowania tego i owego w dorosłym świecie. Rogacz miał nadzieję, że kuzyn zrozumie aluzję do ich ostatniej rozmowy. – Po drugie, nie nie widziałem Resy. Ale wiesz co? – sięgnął po bilety leżące przed Lily i włożył młodemu do kieszeni – Do tej książki dołóż też to i dobrze się bawcie. – mrugnął do niego porozumiewawczo i go puścił. W tym samym czasie rozległa się żałobna pieśń sir Nicolasa. A James patrzył na to z przerażeniem. Co oni wszyscy dzisiaj z tym śpiewaniem? Jednakże, z powodu czystej sympatii do ducha nie śmiał się, a nawet zaklaskał parę razy. I kopnał Łapę, gdy ten zaczął przysypiać.
I już myślał, że może wrócić do jedzenia, już wkładał sobie pyszne ziemniaczki do swojego jeleniego pyszczka, kiedy pojawił się Remus. I niezdara Potter się pobrudził. No pięknie.
-Luniek! Gdzieś ty był, jak ciebie nie było? – zapytał z pretensją w głosie i zaczął niezdarnie wycierać sos pieczeniowy z swojej białej koszuli.
I nie. Wcale nie był ponury. I wcale, a wcale nie był właśnie jak dziecko, które ofynflało się jedzeniem.
Albus Dumbledore
Albus Dumbledore

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySro 09 Lip 2014, 10:21

Poprawił rękawy szaty, kiedy zabrał się za jedzenie pyszności jakie skrzaty zrobiły, by nie ubrudzić ich sosem i od czasu do czasu nachylał się do jakiegoś nauczyciela, by zamienić parę uwag. Uczta, jego skromnym zdaniem była wręcz idealna. Kątem oka obserwował Grubego Mnicha, który tak puchato witał się z każdym wychowankiem domu Helgi Hufflepuff. Był to uroczy widok. Albus chyba nie znał bardziej uczuciowego ducha od tego poczciwca.
Widząc spóźnionych uczniów, uśmiechał się do nich poczciwie i kiwał głową na każde przepraszające skinięcie. Och, te małolaty to były takie poczciwe duszyczki.
Jego posiłek oraz przemyślenia zostały nagle przerwane przez głośne sapanie i zapach koperkowej wody kolońskiej. Spojrzał znad okularów połówek na woźnego i, oczywiście, splótł palce w piramidkę, uśmiechając się uprzejmie. Ach ten Argus.
-Kochany panie Filch. – przerwał, by napić się trochę soku dyniowego z pucharu stojącego przed nim, bo ten sos był jednak piekielnie ostry. – Czym byłby Hogwart bez Irytka? Na dodatek, jestem pewien, że wbrew pozorom troszczy się o naszych kochanych uczniów i nie chce im zrobić krzywdy. – o tak, Albus Dumbledore nawet w duchach pokładał ogromną wiarę, że są niewinni jak baranki. A poltergeista bardzo nawet lubił, bo wprowadzał przynajmniej trochę śmiechu w mury zamku. – Ale gdyby sprawiał problemy, wezmę twoje słowa pod uwagę.
W tym samym momencie, kiedy tak uśmiechał się do woźnego, przy stole Gryffindoru zrobiło się małe zamieszanie. Zaciekawiony spojrzał swoimi przenikliwymi tęczówkami w tamtą stronę i zauważył Prawie Bezgłowego Nicka, który postanowił zaśpiewać średniowieczną pieśń. Dyrektor Hogwartu kiwał głową, trochę nie do taktu, a kiedy duch-rezydent Gryfonów skończył, wstał i zaczął klaskać.
-Dziękujemy, sir Nicolasie za ten występ. – poczekał aż sala ucichnie. Miał jeszcze parę słów do powiedzenia. – Uczta powoli dobiega końca, a ja chciałbym ogłosić jeszcze dwie rzeczy, zanim Wasze głowy staną się zbyt ciężkie i przestaną przyjmować jakiekolwiek informacje. – uśmiechnął się i rozejrzał po sali. – Po pierwsze, razem z gronem pedagogicznym… – tu skłonił się nauczycielom siedzącym przy stole – oraz w porozumieniu z Ministerstwem Magii, stwierdziliśmy, że w obliczy ostatnich tragicznych wydarzeń, które wstrząsają światem czarodziejów, wy jako młodzi i niedoświadczeni czarodzieje i czarownice, powinniście mieć możliwość rozwinięcia swoich umiejętności, które przydadzą się Wam w świecie poza murami Hogwartu, a niekoniecznie te zdolności macie czas rozwijać w tym zamku. – na chwilę umilkł, gdy po sali przebiegł cichy szmer. Podniósł ręce, uciszając uczniów. – Dlatego w wakacje zostanie zorganizowany obóz, w czasie którego razem z nauczycielami i wyspecjalizowanymi aurorami, nauczymy Was, jak się bronić i jak walczyć z tym, co dla Was jest teraz nieznane i naprawdę niebezpieczne. Nie jest to obowiązkowe. Chętnych, proszę o napisanie mi sowy, ze swoim zgłoszeniem, macie na to… – zmrużył oczy i zaczął po cichu liczyć – dwa tygodnie. Po tym czasie dostaniecie wiadomość zwrotną, ze wszystkimi wytycznymi. – wziął głęboki wdech i rozejrzał się ponownie po sali. – Sprawa druga. Ogłaszam koniec roku szkolnego i początek wakacji! Z tej okazji, zapraszam wszystkich na koncert Upiornych Wyjców w Hogsmeade. Bilety dla uczniów Hogwartu kosztują tylko jednego galeona. – klasnął w dłonie. – Życzę Wam miłych wakacji. A teraz mykajcie do dormitoriów, bo na pewno jesteście zmęczeni.

I gdy już wszyscy wyszli, a Wielka Sala była pusta, on też ją opuścił, pogwizdując pod nosem, a za nim unosił się zapach cytrynowych dropsów.

z/t
Lily Evans
Lily Evans

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySro 09 Lip 2014, 11:22

Lily nie znała się aż tak dobrze na muzyce, ale wolała chyba mugolskie zespoły. No i lżejsze, bardziej musicalowe brzmienia niżeli to, co prezentowały sobą Upiorne Wyjce, tym niemniej…
-Sama kupiłam te bilety… Tyle, że trochę się od tego czasu zmieniło. – odparła, na słowa Rogacza. Po pierwsze Dorcas miała z kim iść i w związku z tym Lily nie musiała jej towarzyszyć, po drugie jakiś tydzień temu runął jej świat i zabawa do jazgotliwej muzyki była ostatnią rzeczą, na którą miała ochotę.
Podskoczyła na ławce, kiedy ni z tego ni z owego objęło ją jakieś ramię. Nie lubiła takiego nieoczekiwanego kontaktu fizycznego, więc na moment skuliła się w sobie, ale widząc Lucasa rozluźniła się lekko. Tym bardziej, że Potter odciągnął Krukona od jej osoby.
-Cześć Luc. – przywitała ciepło chłopaka i wróciła do swojego talerza, nie chcąc podsłuchiwać rozmowy. W duchu pochwaliła jednak inwencję Rogacza. Bilety się nie zmarnują, a może chociaż ktoś będzie się tego wieczora dobrze bawił. Jej samej także przyszedł do głowy pewien pomysł, no ale chwilowo odłożyła go na później, bo nie chciała przeszkadzać kuzynom. Poza tym pogrążyła się w obserwacji małej Sol i jej pertraktacji z Nickiem, który zaskoczył ją swoim występem. No i jego jakością także. Nawet mu zaklaskała, kiedy skończył.
Spóźnione pojawienie się Remusa skwitowała odrobinę weselszym uśmiechem. Dobrze, że ona była zawsze na posterunku, bo biedny Lupin nie był sobą ostatnimi czasy. Zakochany? Zdezorientowany? A może jeszcze nie odetchnął po pełni…
-Cześć Remusie. – powitała go pełnym sympatii uśmiechem, po czym westchnęła na widok plam, na Jamesowej koszuli i jego nieudolnych prób ogarnięcia swojego wyglądu.
-Moment. – mruknęła cicho i wyciągnęła różdżkę, wolną dłonią unieruchamiając ręce Pottera.
-Munda bit. – szepnęła i już po chwili ubranie chłopaka prezentowała się czyściej niż kiedykolwiek. Ruda obdarzyła go odrobinę nieśmiałym uśmiechem i już miała coś powiedzieć, kiedy rozległ się za jej plecami głos dyrektora. Pospiesznie puściła Jamesa i obróciła się czym prędzej w stronę nauczycielskiego stołu.
Wypowiedzi Dumbledore’a wysłuchała w całkowitym milczeniu i skupieniu, które emanowało z całej jej osoby. Popierała tę inicjatywę i wiedziała, że pojedzie. Choć jej rodzice raczej nie będą zadowoleni, skoro na początku wakacji będzie w Dolinie. Owszem, chciała ich odwiedzić, ale pewne rzeczy były ważniejsze niż kilka dni więcej spędzonych na kopaniu w ogrodzie i oglądaniu telewizji.
W zamyśleniu dokończyła swój posiłek i w końcu zwróciła zamglone spojrzenie na Pottera. Już się tak nie denerwowała swoją propozycją, jak przed chwilą. Może po prostu jej głowę zajmowały sprawy większej wagi.
-Po koncercie jadę z Dorcas do Doliny, a skoro Ty także tam zmierzasz, to może chcesz ze mną poczekać na nią w Trzech Miotłach? Bez sensu tak podróżować osobno, kiedy można zrobić to razem. – zaproponowała mu ciepłym tonem, nie mając nic wielkiego na myśli. Ot, była miła i postąpiłaby tak wobec większości znajomych.
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySro 09 Lip 2014, 11:42

Wanda strasznie współczuła przyjaciółce jej nieszczęśliwego wypadku, który rozegrał się zaraz po tym jak ta zjadła feralne opakowanie czekoladek, które i niewątpliwy zaszczyt miała i ona dostać. I skosztować o zgrozo. W jej przypadku rozegrało się nadzwyczaj łagodnie – jedyną osobą, która mogła poczuć się poszkodowana w całej tej jakże zabawnej sytuacji był Carrow, który miał okazję patrzeć na to jak Whisperówna zamienia się w głupią, zakochaną dziewuszkę. Na samo wspomnienie młoda czarownica wykrzywiła tylko wargi w grymasie ni to zadowolenia i westchnęła zaraz.
Ten rok był trudny, skomplikowany, owocny – co do tych dziwnych sytuacji, czy to z dziewczętami – panienka Porunn i jej niewybredne poczucie humoru, czy z chłopcami – z Grossem na czele i jego wyznaniami. Wiedziała z opowieści, z plotek i samych słów Sympci, że i u niej było nad wyraz ciekawie. Co tam nauka! Z nią nigdy żadna z nich nie miała najmniejszego problemu, bo w końcu co to za problem wykuć kilka regułek, skład jednego z eliksirów czy też odpowiedni ruch różdżką… Ważne było to co się działo po zajęciach, w kątach pokoju, na błoniach czy w lochach… O tak.
- Wiem, wiem, wiem. Sama pewnie bym umarła od tych paskudnych eliksirów. Wystarczy, że wchodząc do Ciebie do Sali już czułam ten okropny smród… Współczuję, dlatego… Najedz się do syta. Masz moje pozwolenie! – Powiedziała dobrodusznie, leciutko trącając ją łokciem pod żeberka, jednak tak by ją to nie zabolało. Nie chciała przecież przyjaciółce zrobić krzywdę, co to, to nie. Podsunęła jej jeszcze dwa talerzyki, z sernikiem, który sama wpierniczała i z ciastem rabarbarowym z cudownie lekką pianką. Widząc kto też wszedł do Wielkiej Sali uniosła brwi zaskoczona i zaraz spojrzała na Szafranka, uśmiechając się pod nosem i dokończyła swój kawałek słodyczy na raz, coby nie przedłużać… Wytarła swoją twarz szybciutko jedną z serwetek i odwróciła się do dziewczyny, zaraz ściskając ją mocno i czule. Nie miała zamiaru zbyt długo siedzieć na Sali, kiedy zaraz to koncert, na który nie wie czy się wybierze…
- Jakbyśmy miały się nie spotkać na koncercie czy po nim to wiesz… Napiszę do Ciebie. I serdecznie zapraszam Cię na wakacje do mnie, jeżeli oczywiście chciałabyś wpaść. No i w ogóle będę tęsknić i powodzenia i wszystkiego co najlepsze! Kocham Cię. – Szeptała jej gorączkowo ledwo powstrzymując łzy wzruszenia. Ucałowała Sympcię w policzek i jeszcze raz uściskała, wiedząc, że zaraz i ona znajdzie kogoś innego, ważniejszego do pogaduszek.
- Uważaj na siebie. I powodzenia. – Uśmiechnęła się znacząco, wstała i zaczęła się żegnać z resztą. Przechodząc obok stolika Ślizgonów odnalazła jeszcze Gilgamesha, jeżeli ten jeszcze tam był i złożyła lekki pocałunek w kącikach ust chłopaka, po czym odeszła, tak szybko jak to było możliwe.
Było jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, musiała odszukać kilka osób, odzyskać pożyczone rzeczy, spakować się… Z niezadowoleniem pokręciła głową i wyszła.

[zt]
Aeron Steward
Aeron Steward

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw 10 Lip 2014, 12:43

Arcio doszedł do wniosku, iż wypełnił swój uczniowski obowiązek pojawienia się na zakończeniu roku. Poudawał że słucha, skubnął kawałek ciasta, i przy okazji pogadał trochę z Chiar, która miała widoczne problemy natury "nie-chcę-się-w-to-pakować". Zauważył że nie tylko on nie mógł wytrwać do końca tej żenady, bo już kilka osób chyłkiem wyniosło się stąd.
- Oczywiście. Z mych ust nie raczysz usłyszeć głupot.- powiedział całkiem poważnie. Co było prawdą, bo jak wiadomo nie trawił głupoty. A tym bardziej osób które ją tworzą.
Na szczęście droga ze szkoły do jego domu nie będzie długa. Współczuł innym, którzy wyjeżdżali do ojczyzn ulokowanych po drugiej stronie świata. Chociaż z drugiej strony, odwiedziłby jakiś kraj, od tak żeby pozwiedzać.
- Wiem, pewnie dlatego nasza znajomość tyle przetrwała.-. Dobrze wiedział że padnie taka odpowiedź, zbyt długo się znali.
Cóż, było miło, ale czas naglił, a Arcio nie chciał marnować go w tym miejscu ani trochę więcej. Przeciągnął się jeszcze na krześle, odłożył tępy nóż, którym nie dało się nic przeciąć, po czym powiedział do Chiar uprzejmym i poważnym głosem:
- Zawsze jesteś tam mile widziana, przyjaciółko. Tymczasem zaś, pozwól że ulotnie się z tej parady głupoty, co i Tobie radzę bezzwłocznie uczynić, by uniknąć uszkodzeń mózgu. A więc, beannachd leat.- Zakończył pożegnaniem po szkocku, po czym delikatnym ruchem podniósł jej rękę, musnął ją ustami, uśmiechnął się ponuro i wstał, kierując się do wyjścia. Po drodze minął jeszcze Sym, której w kilku gestach przekazał informacje "uduszę-za-zdjęcia", po czym zniknął w drzwiach. 


/zt
Chiara di Scarno
Chiara di Scarno

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptyCzw 10 Lip 2014, 15:25

Musiała przyznać, że zaproszenie Aerona było dla niej miłym zaskoczeniem. Ostatecznie bowiem znali się już całkiem długo i nigdy wcześniej czegoś takiego nie zaproponował… Perspektywa spędzenia choć niewielkiej części wakacji poza domem, była zawsze dla niej możliwością jak najbardziej mile widzianą, dlatego w duchu już planowała kiedy i w jaki sposób oznajmi rodzicom swoje plany.
-Ciao. – odparła i zgodnie z jego radą, także zaczęła się zbierać. Nie miała zamiaru nic więcej jeść, a dookoła nie widziała nikogo, kto koniecznie zasługiwałby na słowa pożegnania. Ostatecznie z resztą chodziło tylko o wakacje, nic jej nie było wiadomo o tym, żeby któraś z ważniejszych dla niej osób miała umrzeć przez te dwa miesiące.
Może jednak mimo wszystko jakoś przetrwa do przyszłego roku szkolnego. Jeśli weźmie udział w obozie i poodwiedza część swoich znajomych, nie będzie zmuszona spędzać w domu zbyt wiele czasu. Pokrzepiona tymi myślami, uśmiechnęła się do samej siebie i odsunąwszy pełny talerz, wstała od stołu. Musiała się jeszcze przebrać na spotkanie z Alexem i dorzucić do kufra ostatnie rzeczy. Jej humor uległ znacznej poprawie, dlatego nieznośny ucisk w żołądku na myśl o spotkaniu z ojcem, odrobinę zelżał. Biedaczka nie miała pojęcia jaki powitalny prezent ma dla niej w zanadrzu rodziciel.

z/t
Mistrzyni Proxy
Mistrzyni Proxy

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptyPią 11 Lip 2014, 09:47

Wielka Sala pustoszała powoli i w końcu jedynym słyszalnym odgłosem pozostało ciche chlipanie odzianego w serwetkę skrzata, który wraz ze swoimi pobratymcami sprzątał pozostałości uczty. Biedny, dobrze wiedział, że miną całe dwa miesiące zanim życie wróci w mury Zamku i czuł się z tego powodu niezwykle smutny. Przez całe wakacje nie będzie żadnych uczniów wpadających do kuchni, nie będzie śmiesznych przedmiotów pozostawianych w Pokojach Wspólnych, nie będzie hałasu na korytarzach... Teraz już na dobre się rozbeczał, roniąc słone łzy na trzymany w drobnych rączkach talerz. Zupełnie nie przejmował się karcącymi spojrzeniami kolegów. On chciał tylko aby wszyscy wrócili z powrotem...!

z/t wszyscy

Administracja życzy wam miłych wakacji! Zapraszamy serdecznie do pisania w tematach poza Hogwartem oraz zapisów na obóz.
Przypominamy również o koncercie Upiornych Wyjców i konkursie na cytat.
Albus Dumbledore
Albus Dumbledore

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptyPią 28 Lis 2014, 01:00

Ostatnie sierpniowe dni były już tylko wspomnieniem, natomiast pierwsze wrześniowe przebłyski Słońca wlewały się do Wielkiej Sali z samego rana. Pomieszczenie już od paru dni było przygotowane na ucztę powitalną, która się miała odbyć wieczorem. I oto wybiła godzina zero. Rzesza uczniów powoli wlewała się do środka, każdy witał się ze stołem prezydialnym i samym dyrektorem to pozdrowieniem czy lekkim skinieniem głowy.
Albus Dumbledore powitał uczniów, którzy wesoło hasali jeszcze po Wielkiej Sali, poszukując odpowiedniego miejsca przy stole należącego do ich domu. Jedynie grupka pierwszoroczniaków stała zagubiona przy drzwiach wejściowych, oczekując na to, aż ktoś wskaże im drogę. Wreszcie Hagrid w towarzystwie jednego z nauczycieli przeprowadził najmłodszą gromadkę na sam przód sali, aby dzieciaki mogły usiąść jak najbliżej Dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa oraz Tiary Przydziału, która niecierpliwie oczekiwała na swoją kolej. Ceremonia przydziału nie był jednak jedyną atrakcją tego wieczoru. Uprzejmy, brodaty staruszek zapowiedział bowiem występ szkolnego chóru, a po chwili skierował różdżkę w kierunku podłogi i wyczarował podest wystarczający do tego, by nazwać go sceną.
Profesor numerologii z dyrygencką batutą wkroczył na podwyższenie jako pierwszy, zachęcając swoich uczniów gestem dłoni do tego, by do niego dołączyli. Grupka uczniów z przeróżnych klas i domów podążyła za nim i ustawiła się w równych rzędach. Trzeba było przyznać, że chór wyglądał nienagannie. Chłopcy ubrani byli we fraki w połączeniu z białą koszulą i białą muszką, zaś dziewczęta przywdziały na tę uroczystość czarne długie suknie wraz z czarnymi szpilkami i białymi żakietami. Większość widzów oczekiwała już pierwszych dźwięków instrumentów, jednak na próżno! Tym razem bowiem szkolny chór miał śpiewać a capella i być może z tego powodu na twarzach niektórych członków widniały jeszcze pewne o znaki tremy.
Wreszcie jednak profesor dał znak swoim chórzystom, a uczniowie i uczennice rozpoczęli na wysokich rejestrach znany utwór Beatlesów, o niezwykle pozytywnym wydźwięku. Najprawdopodobniej wybór repertuaru nie był przypadkowy. Wielu czarodziejów rozumiało, że nadchodziły niespokojne czasy. Czasy, w których nawet mały, optymistyczny drobiazg, był na wagę złota. Radosne "All you need is love" rozhuczało więc po całej Wielkiej Sali, a w połowie utworu jedna Gryfonka z chóru zachęciła nawet siedzących przy stołach uczniów do tego, by zaśpiewali razem z chórem. Co prawda chętnych nie znalazło się zbyt wielu, jednak samo zaproszenie do wspólnej zabawy stanowiło naprawdę miły gest ze strony rozśpiewanych dzieciaków.
Niestety nie był to koncert, a rozpoczęcie roku wymagało jednak wyjaśnienia wielu formalnych spraw dotyczących nauki w Hogwarcie, toteż chór po zakończeniu utworu, został pożegnany gromkimi brawami. Nastąpiło małe zamieszanie związane z usuwaniem sceny i rozchodzeniem się uczniów do swoich stołów. Te parę minut przed samym wystąpieniem dyrektora, kiedy można zamienić jeszcze parę słów z kolegą przy stole...


/kolejny post dyrektora pojawi się wieczorem 28.11.2014r. Można pisać luźne posty wstępne, ale nie trzeba.
Argus Filch
Argus Filch

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptyPią 28 Lis 2014, 17:29

Czekał. Nie na uczniów, nie chciał ich tutaj! Tak miło było czyścić Hogwart przez dwa miesiące. Nie musiał nikogo gonić z miotłą, pomstując, grożąc, sapiąc, dysząc za brudzenie świeżo umytej podłogi śmierdzącej specyfikami do mycia. Nawet teraz jak się wygiąć w pół, przekrzywić głowę i obejrzeć kafelki to one błyszczały. Lśniły i żaden paproch nie leżał nawet pod ławką. Irytek póki co zajął się czymś innym i Filch był szczęśliwy, że zamek lśni na czas. Cieszył się... ale do czasu aż Hagrid przywlókł za sobą bandę dzieciarni. W brudnych butach! Woźny omal nie dostał palpitacji serca i zbroja jakiegoś maga musiała go podtrzymywać przez kilka minut. Dopiero puszysty ogon pani Norris sprowadził go na ziemię i udało mu się pozbierać widząc takie nieposzanowanie mienia szkolnego.
Dorwał więc miotłę sprzątającą - najnowszy nabytek i rozpoczął żmudną syzyfową pracę, szorowanie kafelków i zamiatanie piachu z podłogi.
- SUNĄĆ SIĘ! Ja tu sprzątam, okropna dzieciarnio! - wydarł się poganiając gromadkę szóstoklasistów i strasząc tym samym najnowszych uczniów Hogwartu. Łypał na nich spode łba i obnażał żółte zębiska od razu mówiąc im swoją postawą, że lepiej z nim nie zadzierać. Obrzydzi im żywot, pogrozi łańcuchami i zgniataczami kciuków, a będą chodzić jak w zegarku.
Gdy już jako tako posprzątał przed Wielką Salą udał się do środka, na swoje miejsce tuż przy drzwiach. Nie widział oczywiście, że kilka osób specjalnie tupało butami, aby narobić więcej bałaganu i go czymś zając. Na szczęście jeszcze tego nie widział.
Wyprostował się dumnie, wypiął pierś i lśnił. Jego łepetyna błyszczała i odbijała światło latających lampionów i świec. Siwe kędzierzawe włosy śmierdziały szamponem koperkowym, zaś miotła sprzątająca spoczywała wiernie tuż obok filaru, niczym okaz w muzeum. Nie wolno dotykać.
Z miną gotyckiego posągu Centaura w Ekstazie pogłaskał swą kotkę i trwał dzielnie przy drzwiach Wielkiej Sali. Ufał, że Dumbledore, jego przyjaciel Dumbledore nie zapomni wspomnieć o pogrubionej Liście Rzeczy Zakazanych. Pracował nad nią miesiąc i uczniowie musieli niezwłocznie zostać o tym poinformowani.
Jak tylko wystąpił chór, Filch popędził na sam środek i rzucił się do pomocy, rozpychając się łokciami.
- JA POMOGĘ to ustawić, z drogi! - krzyknął i prawie nic nie dopomógł, a jedynie przeszkodził. Ale za to mógł sobie nakrzyczeć na chórzystów, bo stali nierówno. Przepędzony przez ich dyrygenta odsunął się w bok i splótł ręce za plecami. Patrzył na armię źle ubranych uczniów (suknie były zbyt krótkie, był tego pewien, a szpilki obcasów za długie o pół cala, widział to jak na dłoni) i chcąc nie chcąc też zaczął śpiewać.
- Aaaaaallll guuuuuud niiiii-iiid i-ssss loooo-w... - zapiszczał, fałszując niezmiernie i śpiewał to swej kotce, śląc jej uśmiech pełen miłości. Noriska w odwecie przeplotła się między jego nogami i miauknęła zadowolona. Chór szybko minął i woźny tym razem się przydał w przepłoszeniu uczniów i "pomocy" w trafieniu im na miejsce. Gdy to skończył, obrócił się koślawo wokół własnej osi nie wiedząc czy ma zaśpiewać solo czy może jednak sobie iść do drzwi odblokowywać korek. Wybrał to drugie na szczęście świata.
Stanął i kontynuował zabijanie wzrokiem najmłodszych. Już on dobrze wiedział co siedzi w ich głowach.
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySob 29 Lis 2014, 13:22

Kota udało się odczarować i ponownie był puchatą, włochatą kulką z kolorowymi oczami, gotową leżeć na czyimś karku bez miauknięcia. Puchonka wycałowała go ze wszystkich stron otrzymując w zamian słodkie mruczenie. Emanuela zostawiła w klatce - niestety, musiała - na swoim kufrze. Po uczcie będzie na nią czekał w dormitorium Hufflepuffu.
Ubrana w mundurek szła wraz z innymi Puchonami w rzędzie. Założyła spódniczkę na gołe nogi, a górę wybrała szarą, aby nie nosić na sobie zbyt wiele czerni. Jak tylko weszła do Wielkiej Sali, omijając szerokim łukiem osobistość pana woźnego, rozejrzała się na boki w poszukiwaniu swoich przyjaciół. Clary nie widziała, Laurel i Dwayne'a też nie. Na końcu gęsiego rzędu dostrzegła jednak znajomą twarz siostry.
- Lizzie! Lizzie, tutaj! - pomachała jej wyprostowaną ręką. Napór tłumu zmusił Joe do cofnięcia się w głąb sali. Na migi próbowała przekazać siostrze, że będzie już przy stole, aby nie narazić się na niczyj gniew. Pojawił się tylko mały problem. Musiała się tam przedrzeć przez ciasno ustawione sylwetki uczniów. Poradziła sobie, wszak nazywa się Dunbar. Przemknęła slalomem i dotarła cała, zdrowa, zajmując od razu swoje miejsce przy stole Hufflepuffu. Rozczesała palcami długie ciemno blond włosy. Na dworze było całkiem ciepło aczkolwiek niedobry wiatr wprawił fryzurę Puchonki w popłoch, kształtując z końcówek włosów nieatrakcyjne kędziory. Pięć razy w pociągu poprawiała swoją czarną tiarę, aby widniała prosto na jej głowie.
Jolene nie byłaby sobą nie mając tajnej skrytki w przewieszonej przez ramię małej torebce. Miała tam... słodycze. Świeżutkie z bufetu od wiedźmy z pociągu. Jak już przy niej pojawiła się Lizzie, starsza siostra zmierzyła ją czujnym wzrokiem.
- Popraw sobie tiarę, wisi jak liść Wierzby Bijącej. - poprawiła za nią, aby obie wyglądały olśniewająco i perfekcyjnie. Joe odruchowo poszukała wzrokiem w Wielkiej Sali Francisa. Nie udało się jej go namierzyć. Zamieszanie na środku odwróciło jej uwagę na dłuższy czas. Jako jedyna z nielicznych dołączyła się do śpiewania piosenki mimo, że po 1) Nie znała tekstu, po 2) Nie znała melodii i po 3) Nie umiała śpiewać.
Gość
avatar

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySob 29 Lis 2014, 15:39

Ach, jak cudownie znowu być w szkole! Atmosfera bezładnego i głośnego chaosu działała na zmęczoną po podróży Lizzie orzeźwiająco. Te niepoliczone, rozwrzeszczane tłumy młodzieży, ten skrzeczący krzyk już wkurzonego woźnego, te surowe spojrzenia niektórych nauczycieli - czyż to nie piękne? Co więcej, w najbliższej perspektywie jasno rysowały się pyszne potrawy, a w trochę dalszej - mięciutkie łóżeczko i cieplutka kołderka. A kiedy już nacieszy się tym wszystkim, przyjdzie czas na wakacyjne wspominki z koleżankami z dormitorium. Może któraś przywiozła jakieś słodycze...
Z rozmarzenia wyrwało ją silne potrącenie. Z oburzeniem rozejrzała się za głupcem, który ośmielił się z nią zadrzeć, ale kiedy zobaczyła, że to jakiś barczysty siódmoklasista, uśmiechnęła się do niego czarująco i wmieszała się w tłum, byle dalej od niego.
Wyciągała głowę i stawała na palcach, ale jej starania niestety zakończyły się porażką - żadnych znajomych twarzy w zasięgu wzroku! Cóż, może gdyby po drodze z pociągu do powozu nie odleciała myślami na drugi koniec Wszechświata, to nie zgubiłaby się.
Nagle usłyszała jakiś głos wołający jej imię. O, Merlinie, błogosław tego, kto wymyślił starsze siostry! Lizzie zanurkowała pod czyimś ramieniem i wbiła się w najbardziej zwarte miejsce w kłebiącym się tłumie. Wtykając palce pod żebra i "przypadkowo" następując na stopy, przedzierała się przez uczniów. Wreszcie udało jej się wychynąć akurat przy stole Hufflepuffu. Jeszcze tylko kilka strategicznych wysunięć łokcia i...
- Cześć, siostrzyczko! - Rozpromieniła się jak małe słoneczko, zajmując miejsce obok Joe.
Kiedy siostra zabrała się za poprawianie jej tiary, pacnęła ją w rękę i powiedziała z "wyrzutem":
- No wiesz, jak możesz tak do mnie mówić! Ja się przedzieram do ciebie z narażeniem życia, zdrowia i reputacji, a ty mnie krytykujesz! Ranisz mnie! - Wzięła do ręki złoty puchar i przejrzała się w nim, poprawiając tiarę. - Teraz już dobrze? - zapytała. - Weź ją ułóż, jakiś koleś chyba mi ją przygniótł łokciem - westchnęła smutno.
Kiedy zaczął się występ szkolnego chóru, wyglądała już mniej więcej poprawnie, więc mogła spokojnie wysłuchać piosenki. Zdawała sobie sprawę ze swoich umiejętności wokalnych, a raczej ich braku, więc nie uraczyła kolegów ich popisem. Zresztą nie za bardzo miała do tego głowę - jedna ze świec wisiała prawie że tuż nad głową Lizzie, co wywołało jej głębokie zaintrygowanie faktem, dla którego wosk nigdy nie kapie na uczniów.
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySob 29 Lis 2014, 16:18

Występ się zakończył, a więc Joe automatycznie przypomniała sobie o tym, jaka jest głodna. Jadła słodycze w pociągu, jednakże to nie zaspokoiło głodu. Dumbledore nie zaczął jeszcze przemawiać, a więc wizja pysznej kolacji oddaliła się poza horyzont. Odwróciła się przodem do siostry, mierząc ją czujnym wzrokiem. Non stop robiła jej wyrzuty na temat krytyki, a Jolene po prostu dbała, aby prezentowały się perfekcyjnie! Szczególnie, że musiała jej zdradzić największy sekret.
- Lizzie, musimy wyglądać pięknie. - powtórzyła cierpliwie, układając tiarę na jej głowie równo oraz odgarniając jej piękne (ładniejsze od koloru włosów Joe!) kosmyki za ucho, z czoła.
- Pokażę potem tobie Francisa. To taki przystojniak, stażysta w tym roku. Uwierz mi Liz, on będzie moim przyszłym mężem. Czuję to. To ten jedyny. - szepnęła konspiracyjnie do Puchonki. Wyprostowała się nagle i zapuściła żurawia, próbując dostrzec w tłumie sylwetkę najprzystojniejszego mężczyzny w całej Wielkiej Brytanii.
- Ogólnie to musisz mnie z nim zapoznać. On nie wie nawet jak mam na imię i to mnie przeraża, skoro staniemy wspólnie na ślubnym kobiercu za parę lat. - wpatrywała się okrągłymi oczętami wymalowanymi perfekcyjnie tuszem do rzęs i podkreślone kredką. Brakowało jeszcze błyszczyka na ustach, aby oddać urodę Jolene w pełnej krasie. Oczywiście miała w swojej tajnej torebce kilka kosmetyków oraz... numer Lustra. Wyjęła go i rozwinęła, kładąc go na stole między nimi. Zgarnęła włosy za ucho i przekartkowała.
- Spójrz. - wskazała jej palcem na "Kącik urody". - Olejek z kłaposkrzeczki pospolitej. Muszę koniecznie to zrobić i przetestować na Dwaynie. Przeczuwam, że będzie protestował, ale jak we dwie go dorwiemy to uda nam się sprawdzić czy dobrze zrobiłyśmy eliksir. - uśmiechnęła się odrobinkę złośliwie, od razu zakładając, że Lizzie pomoże jej we wszystkim, włącznie z trzymaniem Morisona w zaklęciu spowalaniającym. Joe od zawsze traktowała przyjaciela jako królika doświadczalnego, jeśli chodzi o wypróbowywanie niektórych kosmetyków. Pamiętała, że razem z Clary obiecały mu kąpiel w pomidorach ujędrniającej skórę. Wprowadzi to w życie, jak tylko obmyśli plan zwabienia przyjaciela na puchońskie spa w pokoju wspólnym Hufflepuffu.
Gość
avatar

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySob 29 Lis 2014, 18:10

Lizzie przewróciła oczami. Nigdy nie rozumiała tej potrzeby "wyglądania pięknie", tak często wyrażanej przez inne przedstawicielki płci pięknej. Znaczy, jasne, czasem trzeba, więc po prostu zaciska się zęby, zakłada coś uprasowanego i wydobywa się grzebień z odmętów niebytu - ale tak na uczcie powitalnej?! Bez przesady! Wygląd jest drugorzędny, kiedy dzieją się tak wielkie rzeczy - tu przecież chodzi tylko o ucztę, i to ona jest najważniejsza!
Właśnie... Czy możemy przełożyć przemówienie dyrektora na potem? Dyniowe paszteciki może i są sycące, ale myśl o pysznie zarumienionym kurczaku, która nie opuszczała Lizzie od momentu wyjścia z pociągu, powodowała, że ślinka sama napływała do ust.
Dziewczyna z trudem oderwała się od pochłaniającej myśli o złocistej skórce; akurat na czas, żeby usłyszeć, dlaczego trzeba wyglądać ładnie. Wybałuszyła oczy na siostrę.
- Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? - sapnęła z urazą, ale zaraz się rozpromieniła i pisnęła radośnie: - O rany, Joe, to cudownie! Znajdź go, od razu, chcę go zobaczyć!
Bez większych wątpliwości przyjęła stwierdzenie siostry, że "to ten jedyny". Kimże była, żeby kwestionować tak ważkie wyznania! Dopiero następne słowa Joe nieco ją zmieszały.
- Przyznaję, że to dość istotna przeszkoda - stwierdziła powoli. - A widziałaś go chociaż z bliska? Znaczy, z odległości mniejszej niż dziesięć stóp? I właściwie dlaczego to ja mam cię z nim zapoznać? Przecież zawsze sama załatwiasz takie... rzeczy.
Milcząco przypatrywała się Joe, z przekrzywioną głową i lekko zmarszczonymi brwiami, jakby nie do końca rozumiała, co się tu dzieje. W sumie nie mijało się to z prawdą. Dopiero na widok wskazanego artykułu poczuła, że znowu stąpa po znanym gruncie.
- Och, eksperymenty! - ucieszyła się. - A co to właściwie ma robić? - zainteresowała się i pochyliła nad gazetą, powodując ponowne przekrzywienie tiary. - Trzeba będzie zwinąć jakieś składniki? I czy to jest nielegalne? - Oczy aż jej zalśniły ze szczęście na myśl o takiej ewentualności.
- Wiesz, czasem to trochę mi szkoda Dwayna. Biedaczysko, ma się z tobą... - westchnęła, ale jej zaduma nie trwała długo. - Ale z drugiej strony chyba powinien się cieszyć, że przyczynia się do poszerzania horyzontów młodzieży. Więc oczywiście w to wchodzę.
Skai Wilson
Skai Wilson

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 EmptySob 29 Lis 2014, 18:23

Z wypiekami na twarzy przekroczyła wraz z przyjaciółkami próg Hogwartu, podskakując z radości w miejscu. Przemykający nad ich głowami obłok któregoś z duchów wywołał początkowo pisk mulatki, jednak po chwili zorientowania się do kogo należy ta długa suknia – dziewczyna pomachała wesołą ręką na przywitanie. Przez niemalże całą podróż w pociągu przeplotkowały na wszystkie możliwe tematy, w międzyczasie sięgając po notes niemiłego Luca Chanta. Na szczęście, Yumi wtedy spała, a Aria wyszła na rozmowę z Benem Wattsem, dając dziewczynie ukradkowego przeczytania dwóch opowieści własnoręcznie spisanych przez chłopaka. Musiała cicho przyznać rację Yui, że ten niegrzeczny Luca posiadał dar pisania i przyjemnie czytało się o romantycznych historiach fantastycznych postaci.
Wracając jednak do rzeczywistości, Skai rozglądała się zachwycona starym, dobrym Hogwartem dokładnie w taki sam sposób, jak robiła to jako pierwszoklasistka. Zazdrościła wielu osobom, że mieli okazję nauczyć się czegoś nowego, ale sama przecież nie próżnowała. Skinęła głową oddalonemu o kilka metrów dyrektorowi, chwytając rąbki swojej czarnej szaty i delikatnie dygnęła, z buzią rozanieloną! Wysoko osadzony kok trzymał się w mocnym upięciu, ale kilka kosmyków zwisało urokliwie dookoła twarzy mulatki, kiwając się wraz z kolejnym podskokiem dziewczyny.
- Chodźmy, chodźmy! Zaraz się zacznie! – Popędziła Arię i Yumi, chwytając obie dziewczęta za przeguby rąk i idąc kawałek tyłem, ciągnęła je ze sobą w stronę długiego stołu Ravenclawu. I właściwie zdążyła tylko dotrzeć do ławy, posadzić na niej swój tyłek, a chórzyści zaczęli rozstawiać się na scenie. Skai zaklaskała zniecierpliwiona, spoglądając z uśmiechem w stronę pozostałych stołów, bez krępacji wyciągając rękę, aby pomachać znajomym z innych domów.
W końcu zaległa cisza, przerwana przez pana Filcha (powodując wzdrygnięcie się nastolatki) tylko na krótki moment. Mulatka nieświadomie wzięła głęboki wdech, wsłuchując się w zaskakująco optymistyczną melodię, przytupując pod stołem do rytmu.
Bawiła się znakomicie!
W połowie piosenki przypomniała sobie o ojcu czającym się gdzieś na Sali, dlatego zaczęła się rozglądać dookoła w poszukiwaniu jego gburowatej miny. Upomniana przez Yui przeprosiła i ponownie wróciła do słuchania piosenki, bez nadmiernego kręcenia się i szurania szatą.
Sponsored content

Wielka Sala - Page 8 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 8 Empty

 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 14Idź do strony : Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 14  Next

 Similar topics

-
» Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony]
» Wielka gra!
» Wielka Kraksa
» Wielka Kalendarzowa
» Ravenscar [Wielka Brytania]

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Parter i lochy
-