|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Eric Henley
| Temat: Re: Boisko Czw 26 Lis 2015, 23:13 | |
| Zimno. Niewyobrażalnie zimno. Nie miało być tak zimno. I czemu Murph musiała wybrać sobie sobotni poranek na powrót do domu? Nie mogła znaleźć pociągu odjeżdżającego po śniadaniu? Po pysznym śniadaniu popitym gorącym kakałkiem. Albo najlepiej po obiedzie, wtedy mogłaby może nawet wpaść na trening. Chociaż znając płeć piękną, pakowanie zajęłoby jej pewnie z pół dnia, nawet mimo faktu, że ruda nie była przecież do końca taką zwyczajną dziewczyną. Uparta Murph, jest jednak uparta i nikt i nic jej nie przekona. Dlatego chcąc nie chcąc, wstał wcześnie rano i pomógł zawlec kufer na obrzeża Hogwartu gdzie miała odebrać ją Pani Hathaway. Spodziewał się, że będzie mu strasznie smutno z powodu jej wyjazdu, zwłaszcza, że przecież tak niedawno, bo zaledwie kilka dni temu ponownie zaczęli ze sobą rozmawiać po trwającym kilka tygodni niezręcznym milczeniu wywołanym kłótnią na klatce schodowej. Pobyt w skrzydle szpitalnym zmienił wiele. Jak się jednak okazało, rozstanie było prostsze niż zakładał, prawie wcale nie przejął się wizją nieobecności swojej dziewczyny. W końcu nie tracił rudej na zawsze, obiecała, że wróci jeszcze przed świętami i lepiej dla niej byłoby gdyby nie złamała tego przyrzeczenia, a w ramach rekompensaty za stracone dni przywiozła mu dodatkowo jakiś ogromny prezent gwiazdkowy. Chociaż tak właściwie po głębszym zastanowieniu, czyli jakichś kilka sekund po rozstaniu, Eric uznał, że mogła mu niczego nie kupować, byle tylko obudziła go w to głupie Boże Narodzenie. Nieistotne zresztą, liczyło się tylko to, że było mu aktualnie cholernie zimno bo oddał swoje rękawiczki i szalik Murph, a latanie z tą głupią skrzynką pod pachą, nawet w najmniejszym stopniu nie przypominającą kafla, było bardzo, bardzo nieporęcznie. Zdawał sobie doskonale sprawę z faktu, że jeśli tylko w ciągu kilku najbliższych sekund nie wyląduje, odmarzną mu palce a magiczne piłki wraz z opakowaniem wylądują gdzieś w zaspie. Gdyby tylko ta głupia Kometa była chociaż odrobinę szybsza już byłby na stadionie, ale nie, oczywiście musiał latać na jakimś przeciętnych rzęchu. Z drugiej strony mógł po prostu pójść pieszo, wtedy na pewno nie zmarzłby tak bardzo jak teraz, w sytuacji wystawienia na mroźne podmuchy wiatru bijące go po twarzy. Nie jego wina, że Potterowi nie chciało się ruszyć tyłka z dormitorium i musiał podlecieć pod okna wieży Gryffindoru, która koniec końców była jednak całkiem wysoko. Mógł wprawdzie zniżyć później pułap, ale gdyby to zrobił nie byłby przecież Ericem Henley'em. W każdym razie, kilka chwil później, wlatując już niemal na teren stadionu zobaczył z góry całkiem sporą zbieraninę ludzi i zwyczajnie nie potrafił się powstrzymać. Jedną dłonią trzymając się kurczowo trzonka, a drugą próbując nie wypuścić skrzyneczki z piłkami, zanurkował. Całe szczęście, jak to już zostało wcześniej wspomniane, jego kometa 180 nie rozwijała żadnych specjalnie zawrotnych prędkości, dlatego zakładał, że bez problemu zahamuje tuż przed zgromadzeniem i zrobi wrażenie adekwatne do sławy swojego nazwiska, zdobytej ostatnimi czasy dzięki plotkom roznoszonym przez Sir Nicholasa. I rzeczywiście, udało mu się zatrzymać w porę, albo raczej prawie w porę, bo w ostatecznym rozrachunku przeorał nogami metrową zaspę - której nie uwzględnił w swoich wyliczeniach, obsypując przy tym wszystkich wokół śniegiem. -Przeeepraszaaaaam - zawołał gramoląc się z miotły i gdy tylko zdążył obrócić się w stronę przyjaciół, rzucił pudełko z piłkami w stronę Nathaniela - Zaopiekuj się tym, zaraz wracam... - bąknął krótko - Yyyy... no i hej wszystkim... - dodał nie zwracając się do nikogo konkretnie, po czym niemal biegiem ruszył w stronę miejsca wybawienia. Szatnia, liczyła się tylko szatnia. Gdy tylko wpadł do środka, zarzucił na siebie szatę z własnym nazwiskiem, palce ukrył w cieplutkich rękawicach, a na koniec, pozostawiwszy tylko wąską szparkę na oczy, niemal całą twarz owinął szczelnie szalikiem Gryffindoru. Wzdrygnąwszy się ostatni raz z zimna, wyszedł na boisko i ponownie biegiem skierował kroki w stronę grupki ludzi. -Jak znajdę tego, który wpadł na pomysł trenowania w taką pogodę to go ukatrupię... - przywitał ich wesoło i podniósł miotłę ze śniegu - To co, jak gramy? Dwóch na dwóch bez obrońców? - zapytał rozochocony, pociągając co chwilę nosem - O..siemasz, Wandziu...latasz dziś z nami? - zapytał nieco zdziwiony widokiem dziewczyny, ale nie zastanawiał się zbyt długo nad powodem jej obecności, zwłaszcza, ze Nate właściwie chyba coś wspominał, albo tak mu się tylko teraz wydawało - Gryfoni na Puchonów, czy mieszamy składy? - dodał jednym tchem, wracając tym samym do dyskusji na temat planowanego treningu i zatrzymał wzrok na rudej - A w ogóle będzie ktoś jeszcze, czy to już wszyscy? Zapraszałaś kogoś, Mel? |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Boisko Pią 27 Lis 2015, 01:09 | |
| Nagły zwrot, odwrócenie sie w stronę środka boiska i obok jego głowy przeleciała śnieżka wpadając w obręcz. Okrzyk Melki wybudził go z letargu, a jej przywitanie sprawiło, że zaczął zastanawiać się czy dziewczyna nie ma czasem ochoty zastrzelić go z tego, no, ognistego kija czy jak mu tam. - Zamyślony. - odpowiedział koleżance uśmiechając się serdecznie. Pomachał jej na powitanie i zatrzymał się obok jej miotły. Jej nowiuśki Nimbus wyglądał elegancko, obok jego zużytego Zmiatacza, całego w zarysowaniach i z obtłuczonym lakierem. W życiu jednak nie zamieniłby się z nią, jakby popatrzeć na to z innej strony, jej miotła wyglądała jak młody i napuszony lewek, jego zaś była starym i groźnym lwem pokrytym bliznami. Riaan dobrze wiedział, na którego kota powinno się bardziej uważać. Miał już zagadać na jakiś temat do dziewczyny, kiedy nagle na pokrytej śniegiem murawie zauważył dwie postacie biegnące w ich stronie. Zmrużywszy oczy poznał Nate'a Cole'a i ciągniętą przez niego Wandę. - Chodź, przywitajmy się. - zachęcił Mel kiwnięciem głową, a potem zmniejszył pułap aby w końcu wylądować tuż przed znajomymi. Wysłuchał gadaniny Puchona, po raz kolejny stwierdzając w myślach że Cole jest niesamowicie podobny z charakteru do Henleya i pewnie dlatego się tak dobrze dogadują. Nie to, że on się nie dogadywał z Natem, bo dogadywał się z nim dobrze, ale wciąż to nie był ten sam poziom znajomości. Chyba. Rozumienie tych wszystkich relacji międzyludzkich i emocji nadal przerastało Riaana. Dlatego zupełnie nie wyłapał znaczenia wzroku, którym obrzuciła go Wanda. Niemniej jednak pamiętał, że musiał pogadać z Krukonką na temat ostatnich wydarzeń. - W porządku, to nie potrwa długo - odezwał się natychmiast po słowach prefektki i uśmiechnął się drapieżnie. Będą grali w Quidditcha, wszelkie problemy schodziły na drugie miejsce i... PFFFFFFFFFFRRRR! Wielka hałda śniegu spadła na nich po dramatycznym lądowaniu Henleya, przerywając Riaanowi tok myślowy. - Powinienem pozwolić Aristos Cię wykończyć, "niepokonany" Ericu. I przypominam Ci, że to Ty wymyśliłeś ten trening. - Nie załapał ironii w żarcie kolegi, ale to nic. Czas przejść do sedna. - Tak jak powiedział kolega spóźnialski - pług: dwoje na dwoje, Gryfindor kontra Ziemniaki. Gramy tylko na środkową obręcz, bez obrońców. Trzy podania przed strzałem. Do trzech goli, czy do jednego? - projekt gierki był taki sam jak na treningach Srok. Tam działał bez zarzutu, więc teraz też nie powinno być problemu. - Wanda, Ty będziesz rzucać kafla na rozpoczęcie. Potem sobie odpoczniemy, a właśnie. I rozpoczynamy z nogami na ziemi. Nate, podaj jej sprzęt. - wskazał palcem na przytachaną, przez starszego Gryfona skrzynię okraszając swoją śmiesznie akcentowaną tyradę gestami.
// Myślę, że nie potrzebujemy MG. Mechanicznie gierka wygląda tak: ROZPOCZĘCIE: Wanda rzuca kaflem, my rzucamy k10. Kto ma najwyższą umiejętność + kostkę przejmuje kafel.
PODANIA: Potem w trzech krótkich postach jedni podają sobie piłkę, drudzy próbują ją zabrać. Wszyscy rzucają k10. Jeśli suma kostki + umiejętności podającego i przyjmującego podanie jest wyższa niż przeciwników, wtedy podanie jest udane. Jeśli przeciwnicy mają wyższą sumę swoich umiejętności i kostki to przechwytują. Osoba z najwyższym wynikiem w drużynie przechwytującej odzyskuje posiadanie. Remis rozstrzygamy na korzyść drużyny z kaflem. Przykład: Eric podaje Riaanowi. 8 (umiej) + 6 (kostka) = 14 Riaan przyjmuje. 10 (umiej) + 4 (kostka) = 14 ------------------------------------------------------------------ Nate próbuje przechwytu. 10 (umiej) + 6 (kostka) = 16 Mel przeszkadza Riaanowi. 10 (umiej) + 8 (kostka) = 18 ------------------------------------------------------------------ Gryffindor 14 + 14 = 28 < 34 = 16 + 18 Hufflepuff Melanie (najwyższy wynik) popycha Riaana, ten nie łapie kafla, Puchoni odzyskują posiadanie.
STRZAŁY: Po trzech podaniach, jeden z zawodników rzuca na obręcz. Jeden z zawodników przeciwnej drużyny ma prawo do próby bloku. Jeden i drugi rzuca k10, czyja suma umiej. + kostka jest większa, ten strzelił, albo wyblokował. Jeśli był gol, to wtedy drużyna przegrywająca rozpoczyna od bramki. Podanie po golu nie liczy się do trzech wymaganych w grze w polu, nie można go przechwytywać w myśl zasady "pierwsza wolna". Jeśli kafel został zablokowany, wtedy wszyscy rzucamy k10 i dodajemy umiejętność. Najwyższy wynik złapał kafla. Po bloku można zrobić "dobitkę", mechanika taka sama jak przy strzale. "Dobitkę" można blokować, można też ją dobijać. ;) Remis rozstrzygamy na korzyść rzucającego. Przykład: Nate strzela. 10 (umiej) + 1 (kostka) = 11 Riaan blokuje. 10 (umiej) + 2 (kostka) = 12 11< 12, więc blok jest udany. ------------------------------------------------------- Następuje rzut k10 + umiejka na przejęcie kafla. Mel 10 (umiej) + 10 (kostka) = 20 Eric 8 (umiej) + 2 (kostka) = 10 Riaan 10 (umiej) + 5 (kostka) = 15 Nate 10 (umiej) + 6 (kostka) = 16. Mel przejmuje kafla i od razu "dobija". ------------------------------------------------------- Mel strzela. 10 (umiej) + 8 (kostka) = 18 Eric blokuje. 8 (umiej) + 4 (kostka) = 12 Mel zdobywa gola z dobitki.
Uznałem, że nie faulujemy, więc nie dodajemy bonusów, a że wszyscy mamy wykupione manewry to możemy je zignorować, bo nie ma sensu żeby wszyscy dostawali +2 w każdym manewrze. Premia będzie się wtedy niwelowała. |
| | | Melanie Moore
| Temat: Re: Boisko Sob 28 Lis 2015, 16:05 | |
| Ostatnio chyba wszyscy bywają tacy zamyśleni. Zima daje się we znaki, w czasie gdy Mel w tym czasie staje się akumulatorkiem pełnym energii, którą musi jakoś spożytkować i takie są efekty. -W takim razie gdzie odpłynęły Twoje myśli? - spytała luźno, może to było nie wiadomo co lub chwilowe bujanie w obłokach. Dedukując można dojść do wniosku, że rozmyślał o meczu, wygranej i tak dalej, w końcu będąc na boisku nawet w głowie Melanie roją się tego typu myśli. Co prawda kariery nie planuje, no ale miło wygrywać. -Hm? - mruknęła pod nosem gdy wspomniał coś o przywitaniu się. Spojrzała w dół i zauważyła właśnie kolejne towarzystwo. Nate oraz Wanda z pierniczkami czy bez? Na pewno od razu lepiej gdy w towarzystwie jest więcej niż jedna dziewczyna, nie będzie się czuć od osobniona. No i gdzie ten, który to wszystko organizował? Oj nie ładnie, to chyba on powinien na wszystkich czekać. W każdym razie pomachała im i ruszyła za Riaanem, gdy zsiadła z miotły kolega ziemniak od razu przeszedł do rzeczy. -Bitwa na śnieżki? Brzmi nieźle, dla rozruszania się, no ale jak już mamy miotły to wolę najpierw z nich skorzystać. Zresztą jak już raz się wzbiłam w powietrze to długo nie wytrzymam na ziemi – co prawda niewiele zrobiła, ale za każdym razem gdy odbije się od ziemi i wzniesie ma chęć na więcej i więcej. Po prostu już nastawiła się na małą grę, ale gdyby tak zrobić bitwę na miotłach? Tylko, no Wanda. O niej trzeba pamiętać! -Na pewno rozruszamy Wandę i rozgrzejemy się mocno - dodała wymownie patrząc na Wandę, która widocznie trzeba rozruszać i zapewnić małą rozrywkę. Wtem przybył i Eric, spóźnialski, ale z jakim wejściem! Śnieg, który obsypał wszystkich był niemal jak orzeźwiający prysznic. Zimny i szybki, ale nie dobry gdy jest równie zimno normalnie. Ruda się przez chwilę wzdrygnęła, ale nie tak by od razu rzucać groźbami. Otrzepała się ze śniegu. -Właśnie! O co chodzi z Aristos, Skrzydłem Szpitalnym? Co mnie ominęło, jestem ostatnio naprawdę w tyle – jeden z powodów, dla których zgodziła się na uczestniczenie w tym. Wstyd nawet przyznać, jeszcze uznają, że nie przejmuje się w ogóle losem innych. No, ten… tak wyszło, to wszystko. O ile w tej sytuacji wygląd Erica nie wywoła u niej śmiechu, dość komicznie wyglądał z tym szalikiem. Podśmiechiwała się lekko, ale zasłoniła usta dłonią – Nie, nikogo więcej nie zapraszałam. -Mi pasuje – przystała na warunki Gryfona, nie miała się czego przyczepić. –Zobaczymy jak nam zejdzie, najwyżej podniesiemy wynik hm? Nie czekała na odpowiedź prosto w twarz, tylko skierowała się na najlepsze miejsce do startu. Od ziemi? Może jej szybki Nimbus temu podoła, znaczy na pewno podoła! Musi chyba coś udowodnić Ericowi, to będzie dobra zabawa – Nate, pokażmy, że Puchoni nie są tacy źli – dodała, z uśmiechem puszczając koledze oczko. Oj, obudził się w niej chyba instynkt i chęć wygranej. To chyba dobrze, nie? Oby na ich korzyść .
|
| | | Nathaniel Cole
| Temat: Re: Boisko Nie 29 Lis 2015, 20:37 | |
| Nathanielowi w ogóle nie przeszkadzało to, że już zima, a na dworze mróz. Jego puchata kurtka dawała wystarczająco dużo ciepła, by przetrwać pewnie i Syberię. W końcu chłopak musiał ją jednak zdjąć do gry i wtedy dopiero poczuł co oznacza ta piękna, ale i na swój sposób przeklęta pora roku. Wzdrygnął się na skutek chłodu, ale pobiegał chwilę w miejscu, a następnie przebiegł do Erica, żeby odebrać od niego skrzynię ze sprzętem do quidditcha. Chłopak wziął ją na ręce, po czym postawił przed Wandą, uśmiechając się do niej jak dziecko, które dostało właśnie nową zabawkę. Ba, skrzynię z zabawkami! - Czy sędzia panna Whisper gotowa do boju? - Zapytał wesoło, spoglądając to na nią, to na resztę zebranych uczniów. Nie miał nic przeciwko grze Gryffindor vs Hufflepuff, wręcz przeciwnie. Oczywiście liczył na to, że przedstawiciele Domu Borsuka odniosą spektakularne zwycięstwo, ale na szczęście, nie należał też do tego typu ludzi, którzy nie potrafili się pogodzić z porażką, gdyby coś jednak poszło nie po ich myśli. Poczekał aż Wanda otworzy kufer ze skarbami i uwolni kafla, a w międzyczasie przygotował się do lotu, wsiadając na swojego Nimbusa 1000, którego dostał od Lucasa w prezencie, kiedy dostał się do młodzików Zjednoczonych z Puddlemere. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że zapomniał mu napisać sowy, skoncentrowany jedynie na członkach drużyny Hufflepuffu. Przeklął w myślach, obiecując sobie, że jakoś wynagrodzi Shawowi swoje gapiostwo. I wcale nie interesowało go to, że Luc pewnie nadal nie wiedział o ich towarzyskim meczyku - i tak czuł się winny i postanowił, że wyciągnie go któregoś dnia, ot choćby na wyścigi na miotłach. W końcu wyścigi też były dobrą zabawą, a do nich nie trzeba było wcale więcej osób; duet w zupełności wystarczał. Puchon od razu po rozpoczęciu gry przez sędzię Whisper wzbił się w powietrze niczym ptak, czując ten przyjemny wiatr we włosach. Właśnie to uczucie uwielbiał w quidditchu najbardziej. Nie mógł sobie jednak pozwolić na dekoncentrację, dlatego uważnie wodził wzrokiem za kaflem, starając się go jak najprędzej przejąć. - Oo tak, Mel! Wygraną mamy w kieszeni! - Krzyknął jeszcze w odpowiedzi na słowa koleżanki, dopingując zarówno ją, jak i samego siebie. Cieszył się jak głupi, że mógł wreszcie założyć na siebie złożoną w szafie szatę, dlatego na jego ustach cały czas gościł szeroki, bananowy uśmiech.
/Przepraszam, że tak krótko. Troszkę zmęczenie, troszkę brak czasu ^^ |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Boisko Nie 29 Lis 2015, 20:37 | |
| The member ' Nathaniel Cole' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Wanda Whisper
| Temat: Re: Boisko Nie 29 Lis 2015, 20:47 | |
| Co robiła Wanda wokół graczy quidditcha, dla których ich miotła była w tej chwili najważniejsza na świecie? Kompletnie nie wiedziała. Stała w tym swoim płaszczyku owinięta szalikiem w barwach swego domu i szczękała zębami, bo nie mogła, nie miała czasu na przemyślenie swojego ubioru na dzisiejsze popołudnie. A wszystko za sprawą Nathaniela, który natknął to się na nią zupełnym przypadkiem i jak gdyby nigdy nic, jakby znali się od x lat pociągnął ją w swoją stronę tłumacząc po drodze co miał za chytry plan. Nie miałaby nic przeciwko bitwie na śnieżki, to prawda, w końcu był grudzień, pierwszy śnieg także to idealna okazja do swawoli w białym puchu, do szaleństw i salw śmiechu. Gdyby nie miotły, gdyby nie latanie i podniebne zagrywki, których się bała, których spróbowała dwukrotnie – za każdym razem pomagał jej jeden z niezmąconych Puchonów, do których ewidentnie miała nieszczęście. Uśmiechała się niewyraźnie, gdy wszyscy już, poza Ericiem rzecz jasna wylądowali na ziemi. Nie chciała być uznawana za życiową kalekę, bo ma swój mały sekret, ale widziała w oczach Melki coś co sprawiło, że poczuła się jedynie gorzej. Ukłucie goryczy i niezadowolenia z siebie gdzieś zakołysało na wysokości serca jednak nie dała po sobie poznać, że czuje się tutaj jak piąte koło u wozu. Z opresji wyrwało ją wpierw zarządzenie Riaana jakoby miała być ich rozgrywającą – co znaczyło jedynie, że rzuci im kafel na pożarcie co nie było takim złym rozwiązaniem, a jedynym chyba do czego się w tej chwili nadawała. - Tak, jestem przekonana, że potem mnie rozgrzejecie. – Powiedziała bez przekonania w głosie właśnie wyobrażając sobie jak panowie bezczelnie obrzucają ją śniegiem. I wtem jej marzenia, zjawy stały się prawdą. Najpierw usłyszała szum, jakby przecięcie powietrza, a potem zimna fala obsypała ją niemiłosiernie mocząc nie tylko twarz, ale i ramiona i włosy. - Henley! – Wyrwało się jej spomiędzy wilgotnych teraz warg niezbyt miło jak na pierwszy rzut oka bo wiedziała kto mógłby być prowokatorem tego zamieszania. Do głowy wpadł jej jeszcze Dwayne, ale on pewnie zajęty był romansowaniem z Jolene. Przesunęła zatem dłonią w rękawiczce po twarzy próbując nie udławić się cudnym, bielutkim puchem. Twarz momentalnie jej poczerwieniała, ale nie przez wstyd, a zwyczajnie przez zimno. Spojrzała zaraz na swojego przyjaciela kiedy ten skierował się bezpośrednio do niej i uśmiechnęła się krzywo, acz z bijącą nutą naturalności. - Jasne, nie widzisz jak jestem przygotowana do lotu? – Drwiący ton zaraz został zastąpiony uśmieszkiem. Jej uwaga potem skupiła się na kufrze z piłkami, których gracze quidditcha używają do rozgrywek. Nie podnosiła łepetyny tylko kucnęła mocując się chwilę z upierdliwym zamkiem po czym złapała kafla spoglądając już na obie drużyny. Nikomu nie kibicowała, zwyczajnie nie mogła się zdecydować czy porównać siły i umiejętności poszczególnych zawodników. Dlatego gdy wszyscy ustawili się na miejscach – to prawda, zauważyła ich miotły, ale kompletnie nie zwróciła uwagi na firmy czy zużycie – zajęła miejsce powiedzmy, że rozgrywającego – sędziego i powiedziała. - Niech wygra lepsza drużyna. Powodzenia. – Miała coś jeszcze dodać o tym, że w sumie zaraz wybierze się po prowiant i cieplejsze ciuchy, ale… cóż. Zapomniała. Biorąc lekki zamach wyrzuciła kafel ku górze po czym odsunęła się na bezpieczną odległość uśmiechając się ciut szerzej i pokazując im, że trzyma za nich kciuki.
|
| | | Melanie Moore
| Temat: Re: Boisko Pon 30 Lis 2015, 10:13 | |
| |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Boisko Pon 30 Lis 2015, 10:13 | |
| The member ' Melanie Moore' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Eric Henley
| Temat: Re: Boisko Sro 02 Gru 2015, 17:01 | |
| Przepraszam, przepraszam, totalnie nie mam teraz czasu, rzucam kostełką, ale uzupełnię post dopiero jutro wieczorem ;/ W każdym razie Eric wystrzelił na swojej starej miotle w stronę piłki :) |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Boisko Sro 02 Gru 2015, 17:01 | |
| The member ' Eric Henley' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Riaan van Vuuren
| Temat: Re: Boisko Sro 02 Gru 2015, 22:41 | |
| Riaan ustawił się na linii środkowej boiska, na przeciwko Nate'a. Nie słuchał co mają do powiedzenia jego koledzy. Teraz liczył się tylko kafel i zwycięstwo. W tej samym momencie, kiedy Wanda rzuciła w górę piłkę, on wybił się z oczami wpatrzonymi w swój cel. Naciskając z całej siły pedały miotły, ruszył ze świstem w stronę kafla.
Ostatnio zmieniony przez Riaan van Vuuren dnia Sro 02 Gru 2015, 23:26, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Boisko Sro 02 Gru 2015, 22:41 | |
| The member ' Riaan van Vuuren' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Nathaniel Cole
| Temat: Re: Boisko Sro 09 Gru 2015, 23:46 | |
| / Uzupełnię posta pewnie jutro w wolnej chwili.
Nathaniel wzbił się na swojej miotle w przestworze niczym wygłodniały wilk pędzący za zwierzyną. Widać było na pierwszy rzut oka, że chłopakowi brakowało tego uczucia i że wyposzczony rozpoczął z jeszcze większym drygiem niż zwykle. Wyprzedził wszystkich swoich kolegów, zarówno towarzyszkę z drużyny, jak i zmagających się dzisiejszego dnia z Puchonami Gryfonów, a co za tym idzie, zręcznie pochwycił kafel, odlatując nieco dalej, żeby ani Riaan, ani Eric nie zdołali mu zagrozić. Cole spojrzał jedynie ukradkiem w kierunku Wandy, choć dało się bez problemu zauważyć, że na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Nic dziwnego - cieszył się, że pierwsze zagranie udało się na korzyść puchońskiej drużyny. Zdawał sobie jednak także sprawę z tego, że żeby wygrać, on i Melanie, dalej muszą sprawować się tak dobrze. Nate wierzył jednak, że tak się właśnie stanie. Wydawało mu się, że jest w dobrej formie, a z tego co widział, bo swojej koleżance, i jej nie brakowało pary, bo i ona zostawiła chłopaków daleko za sobą. Siedemnastolatek zwrócił się w kierunku Melanie, ale żeby zmylić przeciwnika zdecydował się na podanie kafla za plecami. Obserwował po tym rzucie sytuację na boisku, po pierwsze, mając nadzieję, że jego zagranie okaże się celne, a towarzyszce uda się złapać kafla, po drugie zaś, by w razie, gdyby jednak coś poszło nie tak, od razu przystąpić do próby odebrania Gryfonom kafla. |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Boisko Sro 09 Gru 2015, 23:46 | |
| The member ' Nathaniel Cole' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Eric Henley
| Temat: Re: Boisko Czw 10 Gru 2015, 23:06 | |
| Kafel przejęty...albo i nie |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Boisko | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |