Można znaleźć tu wszystkie odznaczenia, puchary i przeróżne nagrody, jakie kiedykolwiek zdobyli uczniowie Hogwartu. Pomieszczenie jest dosyć duże, przestronne. Posiada dwa wejścia - jedno prowadzi na korytarz, drugie do Wielkiej Sali. Uczniowie, którzy, nie mając nic innego i ciekawszego do roboty, spacerują pomiędzy przeszklonymi gablotami i odczytują setki nazwisk wypisanych pod trofeami. Bywa i tak, że ktoś odrabia szlaban, dany mu od Filcha, który polega na dokładnym czyszczeniu i polerowaniu nagród bez użycia magii.
Argus Filch
Temat: Re: Izba Pamięci Pon 19 Maj 2014, 18:43
Wlókł za sobą trzy sztuki. Trzy sztuki krwi świeżej, która wyrzeźbi w swej delikatnej skórce co to znaczy posłuszeństwo i przestrzeganie zasad. Pilnował ich jak oka w głowie. Co parę metrów odwracał gwałtownie głowę i liczył głowy. Pani Norris, która notabene widziała świetnie w ciemnościach, nie spuszczała z nich ślepi prezentując co chwila swe szpiczaste, białe kiełki, gdy się gwałtowniej poruszyli. Filch sapał, wspinając sie po schodach. Tyle lat tu pracował, a wciąż podróż z lochów na piętro trzecie przyprawiała go o ziajanie i dyszenie. To go jednak nie powstrzymało ani nie spowolniło. Lampa oliwna, którą trzymał uniesioną nad swą zgarbioną sylwetką, kiwała się na boki rzucając światło na ich przekrzywione cienie. Szli powoli, długo. Cicho, a zarazem głośno, gdyż odgłosy wydawane przez woźnego budziły jęczące obrazy. Nic sobie z tego nie robił. Otwierał malutkie oczka i szukał drzwi. Już z pamięci wyliczył które to prowadzą do schowka na narzędzia. Otworzył skrzypiące pomieszczenie i wręczył każdemu z uczniów, czyli dwójce Krukonów i Ślizgonowi, po wiadrze i gąbce (o rękawiczkach niby to "zapomniał"). Schylając się wlał do wiader po śmierdzącym i drażniącym nozdrza specyfiku, a potem zalał lodowatą wodą z baniaka aż po brzegi. - Za mną. - warknął prostując swą zgarbioną sylwetkę. Pomacał klamkę i otworzył przed uczniami Izbę Pamięci. Śmierdziało tu stęchlizną i starociami. Świecie uwieszone na ścianach jedna za drugą zapłonęły oświetlając pomieszczenie. Filch przejawił obraz dżentelmeństwa i przepuścił uczniów przodem, łypiąc na każdego z nich spode łba. Pani Norris miauknęła dumnie, zajmując miejsce na wycieraczce, tuż przy drzwiach. Nie przejdą, jeśli nie będą chcieli się na nią natknąć. Wbrew pozorom, była groźna. Gdy już wszyscy znaleźli się w środku, Argus zdmuchnął płomień oliwnej lampy, stawiając ją na stoliczku. Podpełzł szurając starymi buciorami do jednego z rzeszy gigantycznych gablot. - Pan Whisper wyczyści wszystkie nagrody z tego regału. - wskazał krzywym palcem wysoką gablotę z około tuzinem wielkich pucharów. Sięgnąć po nie było lada wyzwaniem. Woźny przeszedł nieco dalej i przyniósł trzy ciężkie teczki, które zrzucił na ramiona jedynej tu dziewczyny. - Odznaki prefektów mają lśnić. - powiedział chuchając prosto w jej twarz. Przeszedł na drugą stronę i przytaszczył ze sobą dosyć sporej wielkości pudło i dysząc podsunął je Ślizgonowi. - Są tu pucharki z konkursów i zawodów. Oraz mała czara, która należała do poprzedniego dyrektora. Ostrożnie z tym. - wyjął brudno-złote naczynie i obejrzał je ze wszystkich stron. Wcisnął je w dłonie O'Mally'ego. - Potem je poukładasz w tamtej gablocie. Bez. Użycia. Magii. - ostatnie trzy słowa wycedził, patrząc kolejno w oczy dzieciaków. Gdyby zapragnęli oszukiwać, spędzą tu czas do samiutkiego rana. Dla takiej sprawy i wymierzenie sprawiedliwości Filch jest w stanie zarwać noc. Gdy już wręczył uczniom wszystkie potrzebne narzędzia i naczynia, podpełzł w stronę drzwi i usiadł na podsuniętym stołku. Rozkasłał się nagle od wzburzonego kurzu i otarł podrażnione ślepia. Jego sylwetka mogła na spokojnie budzić grozę. Wydawać się mogło, że jest jedną ze zmór w Hogwarcie. Sięgnął po jakiś pucharek i wyjął z kieszeni chyba zasmarkaną i brudną ściereczkę, a następnie przystąpił do polerowania Nagrody za wygranie konkursu o eliksirach dla jakiegoś uczniaka. Co chwila zerkał na uczniów. Nie wypuści ich stąd póki nie uzna, że ich rączki są na tyle przetarte, iż zrozumieją, że nie wolno łamać regulaminu szkolnego.
Wanda Whisper
Temat: Re: Izba Pamięci Pon 19 Maj 2014, 23:35
Droga do Izby ciągnęła się niemiłosiernie. Wanda czuła, że oberwie się jej od brata, po tym jak tylko wyjdą od Filcha – z nim sobie poradzi, Dorian miał do niej słabość, więc wystarczy, że weźmie go za ręke, przytuli, spojrzy na niego z dołu i sprawa załatwiona. Gorzej będzie z Alexandrem, który pewnie urządzi na nią polowanie i zrobi jej coś strasznego. Na niego jednak dziewczyna także znajdzie sposób. Musi. Idąc krok w krok z Dorianem czuła jak palce starszego brata wbijają się w jej delikatne ramię – coś czuła, że po tym słodkim braterskim uścisku zostanie znak, który pewnie jak na złość nie będzie chciał zejść co najmniej do wakacji. Szła jednak jak na skazanie, jęcząc w duchu, że jednak O’Malley wybiera się z nimi. Będzie skazana na jego wredne docinki i rozmarzone spojrzenia rzucane między nim, a starszym Whisperem. Cudownie. Starała się również nie zwracać uwagi na kotkę, która kroczyła dumnie za nimi i szczerzyła się jak głupi do sera. No naprawdę, woźny straszy ją kotem. Do czego to dochodzi? Zadowolona, że na schody wbiegła pierwsza pociągnęła brata za sobą i spojrzała w stronę Argusa, który już przyszykował dla nich fanty. Zrezygnowana chwyciła wiadro z chemią i zacisnęła usta, starając się nie pokazywać jak bardzo jej nie jest to na rękę. Weszła do Izby i ignorując komentarze woźnego rozejrzała się po ogromnym pomieszczeniu z miejsca żałując, że w ogóle się tutaj znalazła. Doprawdy, czy Dorian musiał w ogóle jej szukać? Gdyby się tak o nią nie martwił sama czmychnęłaby mężczyźnie, i teraz nie siedzieliby tutaj w grupie i nie zabijali w myślach siebie nawzajem na sto różnych sposobów. Dziewczę jęknęło tylko gdy ciężar wszystkich odznak spadł na jej barki i zamrugała ślepiami szybko, by odgonić niechciane łzy wywołane kurzem unoszącym się wokół niej. Usiadła gdzieś pod oknem i z cichym westchnięciem rozłożyła powoli swoje artefakty, którymi zaraz się zajmie. Nie uśmiechało się jej tu siedzieć całą noc, więc w sumie postara się to ogarnąć w miarę szybko. Dziewczyna spojrzała w dół na wiaderko wypełnione czymś baaaaardzo użytecznym i skrzywiła nosek. - Mogę dostać jakieś rękawiczki? – Spytała, zerkając w kierunku woźnego. Spojrzenie miała twarda i nakazujące. No przepraszam bardzo, swoją robotę odwali, owszem, ale nie kosztem zniszczenia skóry na dłoniach. Powoli zaczęła rozpakowywać odznaki przyglądając im się z namaszczeniem i odkładając na wolne miejsce. Najpierw postara się wyżebrać cokolwiek co pomoże jej uniknąć odparzeń, a dopiero potem zabierze się za pracę.
Alexander O'Malley
Temat: Re: Izba Pamięci Pią 23 Maj 2014, 09:15
Pięknie. Po prostu cudownie. Gdy wychodził z dormitorium tego wieczoru planował pokręcić się trochę po Pokoju Wspólnym, napić się czegoś na ochłodę i zwyczajnie zrelaksować, niestety najwyraźniej los nie był dla niego łaskawy. Radość ze spotkania Doriana zamieniła się w chłodną rezerwę wobec Wandy, teraz zaś ewoluowała w zimną wściekłość. Tego jeszcze brakowało! Cholerna Krukonka powinna mieć zakaz zbliżania się do niego - za każdym razem, gdy była gdzieś w pobliżu, działy się rzeczy, o których Alexander długo nie mógł zapomnieć. I bynajmniej nie należały one do kategorii przyjemnych niespodzianek. Filch i ona byli siebie warci, niech to diabli. Woźny był uparty i nieprzejednany, a on uparł się, by zgrywać bohatera! Notatka dla samego siebie, O'Malley: następnym razem zachowuj się jak pieprzony Ślizgon, a nie Helga Hufflepuff. Kolejny raz przekonał się na własnej skórze, że dobre uczynki wcale nie wracają do człowieka po czasie, wręcz przeciwnie: los wykorzystuje je przeciwko niewinnym ofiarom. Mógł uciec, a jakże. Mógł zaszyć się w dormitorium, nie miał daleko; mimo wszystko jednak został i powlókł się za Dorianem i Wandą, wzdychając głęboko od czasu do czasu, dobitnie wyrażając swoją dezaprobatę. Humor poprawił mu się dopiero na miejscu tej osobliwej kaźni, gdy Wanda, znów robiąc słodkie oczy jak ostatnia idiotka, spytała Filcha o rękawiczki. Zwariowała. Logicznym wydawało się, że złośliwe charłaczysko "zapomniało" o nich zupełnie przypadkiem i nie było co liczyć na zmiłowanie. A nawet jeśli - zapewne woźny wścieknie się jeszcze bardziej za zwracanie mu uwagi. Unosząc brwi, z drwiącą miną usiadł na podeście, służącym za podium dla gabloty i oparł się wygodnie, obracając w dłoniach czarkę, którą wcisnął mu Filch. Kawał ładnej roboty, musiał to przyznać. Sięgnął po jedną z gąbek, ostrożnie zanurzył jej część w wiadrze i jak gdyby nigdy nic zabrał się za leniwe czyszczenie czarki, przez moment skupiając się jedynie na tym zajęciu. Nie zamierzał w jakikolwiek sposób okazywać, że kurz, na który był uczulony, dawał mu się we znaki, a zapach detergentu drażni nos. Wiedział, że najgorszym, co może być dla Filcha, to uczeń sprawiający wrażenie zadowolonego. Dopiero po jakimś czasie uniósł wzrok, czując jak ktoś dosiada się do niego. Zapach wody kolońskiej wypierał paskudny odór specyfiku, którym zaprawiona była woda. - Mówiłem ci, że głupota twojej siostry jest drażniąco niebezpieczna dla życia, prawda? - mruknął, spoglądając na Doriana z wyraźnym wyrzutem.
Dorian Whisper
Temat: Re: Izba Pamięci Pią 23 Maj 2014, 11:52
Dorian z ociąganiem wdrapał się na trzecie piętro i wszedł do Izby Pamięci. Pierwsze, co uderzyło jego nozdrza to zapach pleśni i stęchlizny. Nie był z tego zadowolony, co gorsza! Odczuwał dziwny niepokój związany z tym pomieszczeniem. Sam nie wiedział jak to nazwać. A wszystko przez Wandę! Jego siostra jak zwykle musiała zrobić wszystko po swojemu i taki był finał jej wygłupów. Obiecał sobie, że od tej pory będzie obserwował ją faktycznie z dystansu – i będzie on obejmował więcej jak te pięć metrów. Gdyby nie była jego siostrą, to z pewnością ta osóbka górowała na samym szczycie jego listy osób, które trzeba unikać i które stwarzają kłopoty oraz problemy. Nie chciał tak myśleć, ale to było silniejsze od niego. W dodatku uświadomił sobie, że jego matka nie byłaby dumna z tego, o czym teraz myślał. Jego matka. Znów poczuł tępy ból w okolicach brzucha. Ścisk w gardle i ta niesamowicie dotkliwa gula, która tam utkwiła. Ciężko przełknął ślinę i zacisnął pięści. Wiele osób stawało na nogi po pięciu tygodniach, trawiąc tragiczną wiadomość i żyjąc dalej nudnym tokiem życia. Niestety, nie należał do takich osób, które godziły się ze stratą tak szybko. Zacisnął pięści i cicho westchnął, wypuszczając z płuc powietrze. Filch rozkazał mu wyczyścić wszystkie puchary z jednego, wielkiego, niekończącego się regału o kilku stopniach. Zastanawiał się jak zdjąć te z najwyższej półki… Aż taki wysoki to on niestety nie był. No nic, będzie się zastanawiał nad tym później. Teraz trzeba się zabrać do pracy. Podszedł do wskazanego mebla i otworzył szklane drzwiczki, za którymi stały przedmioty jego katuszy i powodu nieprzespanej nocy. Na pewno nie skończy tego do rana. Prychnął pod nosem tak, żeby Argus usłyszał i chwycił za jeden z największych pucharów, stojących na najniższej półce i już miał ruszać do wiadra z wodą, gdy Wanda się odezwała. Rękawiczki? Dorian nie wierzył w to, jak jego młodsza siostra mogła być bezmyślna. Zawsze uważał ją za osobę rezolutną i inteligentną. - O takie rzeczy byliby zdolni zapytać tylko uczniowie Hufflepuffu – powiedział na głos Dorian, marszcząc brwi, po czym usiadł obok Alexandra na podeście. Przez chwilę mierzył dziewczynę spojrzeniem, czekając na reakcję woźnego. Na pewno nie będzie ona łagodna i na pewno Wanda nie dostanie tych swoich upragnionych rękawiczek. Powoli oparł łokcie na kolanach, a twarz schował w dłoniach, przez co pokazywał swoją dezaprobatę. Przecież każdy był na tyle mądry, żeby o to nie pytać. W końcu się wyprostował i spojrzał na Alexandra. W milczeniu kiwnął tylko głową, nie chcąc wchodzić w dyskusję na temat bezsensowności całej tej sytuacji. Powoli włożył ścierkę do wody wypełnionej specyficznym detergentem, czując, jak chemikalia żrą jego dłonie w niewielkim stopniu. Nawet się nie skrzywił, tylko zaczął z ociąganiem polerować złoty puchar. - Niepotrzebnie się stawiałeś za nami… Ten szlaban nie będzie należał do najprzyjemniejszych. – powiedział Dorian, patrząc na chłopaka kątem oka, po czym dźgnął Ślizgona w ramię delikatnie. Alexander robił ostatnio rzeczy, które Dorianowi nawet w najśmielszych snach nie przychodziły do głowy. W duchu cieszył się z takiego obrotu sytuacji, jednak stawało się to też trochę przytłaczające. Dziwne. Nie należał do osób, które z łatwością przyjmowały i akceptowały zmiany w swoim życiu. Ślizgon wdarł się do jego życia… i vice versa.
Argus Filch
Temat: Re: Izba Pamięci Pią 23 Maj 2014, 14:35
Błędem było negocjowanie z tym człowiekiem. Ciężko było namówić go na ustępstwa, graniczyło to z cudem. Tak samo jak spotkanie go w dobrym humorze. Teraz też jego nastrój nie należał do najciekawszych, tak więc Wanda powinna założyć z góry, że jej prośba zostanie stanowczo odrzucona. Arugs zapomniał umyślnie. Widocznie nie znała definicji szlabanu. To kara, którą trzeba odczuć, zaś mając do czynienia z człowiekiem tego pokroju nabierało to dwakroć gorszego znaczenia. Gdy się odezwała, mogła poczuć na sobie palący wzrok wytrąconego z równowagi woźnego. Wybałuszył na nią oczy zdziwiony, że ośmieliła się chcieć złagodzenia kary jakim jest otrzymanie gumowych rękawic. - Skończyły. Się. - wycedził ostro dając jasno do zrozumienia, że kolejne prośby czy zachcianki skończą się przedłużeniem dzisiejszych katuszy. Łatwiej było znieść jeden szlaban, gorzej się miało z powtarzaniem tego przez na przykład dni siedem. W czerwcu, gdy za pasem było już zakończenie roku. Łypnął na nich spode łba, gdy grzecznie siadali i brali się do roboty. Izba Pamięci miała wiele pamiątek, pucharów i nagród, które należało wyczyścić. Roboty starczy tu na wiele, wiele lat, a nawet jeśli nie będzie co czyścić, można zająć się szybami, podłogami, ścianami, oknami i od nowa pucharami. Minęła długa minuta, gdy się im przyglądał i zanim powrócił do polerowania niedużej nagrody. Chude, owłosione i stare ręce czyściły nawet najmniejsze zakamarki naczynia. Były sprawne, praca wykonywana perfekcyjnie. Widać było, że osoba, która przystąpiła do czynności miała w tym bogate doświadczenie. Filch na chwilę zatracił się w dźwięku pocierania ścierką o metal. Odprężało go to i poprawiało na chwilę humor, jednak nie dawało to nadziei na złagodzenie wymiaru kary. Niewiele osób mogło przekonać Argusa do miłosierdzia, oj niewiele. - NIE ROZMAWIAĆ! - nikt nie mógł się spodziewać, że woźny nagle się wydrze. Głos był przesycony gniewem i obrzydzeniem, gdy do jego uszu dotarły szepty. Szlaban to kara, a nie okazja do pogawędek. Filch odstawił głośno na stopień naczynie i podźwignął się do pozycji prawie stojącej. Zbliżył się niebezpiecznie do obu chłopaków i nachylił ku nim, obnażając przy tym krzywe, żółte zęby. Nie był to uśmiech ani nawet zalążek tego, to wykrzywienie ust i grymas, który nie mógł zwiastować nic pozytywnego. - O'Malley. Odsuń się pod tamtą ścianę. Whisper, siadasz obok mnie. - wskazał ślizgonowi miejsce między dwoma gablotami, a sam świdrował wzrokiem krukońskiego chłopaka. Lepiej, aby go posłuchał. Jest bardzo dużo pucharów do wyczyszczenia.
Wanda Whisper
Temat: Re: Izba Pamięci Sob 24 Maj 2014, 12:06
No dobrze, może pomysł z prośbą o rękawiczki nie okazał się zbyt dobry, ale zawsze warto było spróbować. Dziewczyna przyjęła tą wiadomość ze stoickim spokojem wypisanym na twarzy mimo, że w środku bulgotało w niej tak jak w wulkanie. Doskonale zdawała sobie sprawę z niechęci Alexa do swojej osoby, ale ten nie musiał aż tak tego okazywać. Pieprzony małolat. Pomyślała tylko mierząc go obojętnym spojrzeniem, zupełnie jakby nie obchodziło ją to co sobie o niej myśli. Nie rozumiała kompletnie co Dorian w nim widział. Jak mógł się zadawać z kimś tak niemiłym? Z niezadowoleniem wyczuwalnym w głosie jęknęła cicho i powoli zaczęła rozpakowywać odznaki prefektów poczynając od tych pochodzących z jej domu. Chwyciła zaraz jedną z gąbek i zanurzyła ją w wodzie z detergentem – skrzywiła się przy tym czując ostrą woń płynu dezynfekującego i ścisnęła dłoń tak, by pozbyć się nadmiaru cieczy. Wolną dłonią wzięła pierwszą – lepszą odznakę i zaczęła ją delikatnie wycierać, zaczynając od krawędzi. Nie mogła zrozumieć dlaczego wszystkie puchary, artefakty i inne dobrodziejstwa były tak zapuszczone. Faktycznie, było ich mnóstwo, ale ktoś powinien się tym zajmować. I Wandzie wcale nie chodziło o uczniów, którzy poprzez swoje zachowanie byli zmuszeni do robienia tego typu rzeczy, ale o zespół osób o to odpowiedzialnych. Na przykład kilku takich nędznych Charłaków, którzy nie mieliby nic ciekawszego do roboty. Podczas sprzątania zupełnie nie zwracała uwagi na resztę przebywającą razem z nią w pomieszczeniu. Nie będzie sobie zaprzątała nimi głowy – zgoda, to była jej wina, że znalazła się w złym miejscu o nieodpowiedniej porze, ale do cholery jasnej nikt nie kazał Dorianowi jej szukać. Równie dobrze mogłaby sama odbywać karę, i wtedy nikt by jej nie mógł nic zarzucić. Teraz jednak odpowiedzialność spłynęła na nią, z czym niezbyt dobrze się czuła. Była wściekła – policzki jej przybrały barwę malowniczego szkarłatu, z czego nie była zbytnio zadowolona. Zagryzła jeszcze wargę, by powstrzymać głupie pąsy i ze zdziwieniem stwierdziła, że kilka odznak pod wpływem jej dotyku odzyskało dawny blask i koloryt. Cudowny błękit przebijał się przez tumany kurzu, co tylko zachęcało dziewczynę do dalszej pracy. W duchu już cieszyła się, że od najmłodszych lat wspomagała mamę w pracach domowych. Jednak mycie naczyń sposobami mugolskimi się jej teraz przydały. Kto by pomyślał, co? Przez głowę przeszło jej akurat kilka wspomnień związanych z ich nieżyjącą matką, co tylko spotęgowało dotychczasowe uczucie. Zęby wbijające się w miękką wargę dziewczyny prawie ją przebiły, co mogłoby doprowadzić do niechcianego rozlewu krwi, więc tylko mocniej ścisnęła gąbkę w dłoni, rozpryskując detergent wokół siebie. Oczywiście tak, by nikogo innego nie pochlapać. Z jej ust tylko co jakiś czas wydobywały się ciche westchnięcia, podczas gdy jej sprawne dłonie zajmowały się odznakami. Czuła, że pieką ją dłonie i doskonale wiedziała, że będą wyglądały paskudnie. Chyba będzie musiała poprosić Robin albo Charlie o tony kremu do rąk, by przywrócić im wcześniejszą gładkość. Brunetka na moment uniosła wzrok znad swojej roboty i tylko spojrzała na zegar, którego wskazówki poruszały się jakby z ociąganiem. Wychodzi na to, że spędzi tutaj całą noc. Jak miło.
Alexander O'Malley
Temat: Re: Izba Pamięci Nie 25 Maj 2014, 21:24
Tego było dla młodego O'Malleya zdecydowanie za dużo. Może tu siedzieć i do rana, nie ma sprawy, samo przebywanie w pobliżu Filcha i odoru jego wątpliwej toalety mogłoby stanowić torturę, a w połączeniu z cuchnącym detergentem i milionem trofeów do wypolerowania przeistaczało się w udrękę, jednak nikt nie powinien zabraniać im rozmów. Bynajmniej nie dlatego, że mogłaby być interesująca, a skąd; Ślizgon bał się, że zwyczajnie zaśnie. Zlecone im zajęcie było być może satysfakcjonujące, dzięki uwalnianemu blaskowi złota ukrytemu pod warstwą brudu, ale zdecydowanie nie było pasjonujące. Złapał wzrok Doriana, unosząc brew i wskazał brodą na Filcha, gdy stary odwrócił głowę, jednocześnie wykonując krótki gest dłonią w okolicach szyi. Potem jak gdyby nigdy nic zabrał się za czyszczenie czarek, od czasu do czasu przyglądając się przyjacielowi kontrolnie. Po kilkunastu minutach wstał, odstawiając część wyczyszczonych już pucharów do gabloty; przez cały ten czas pracował szybko i najlepiej jak potrafił, by mieć pretekst do podniesienia się z miejsca. W pewnej chwili odwrócił się do Whispera i chrząknął. - Ej, ty. Chodź tu i zrób użytek z tych niemożliwie długich rąk. Trzeba to wstawić na samą górę, a ja nie mam ochoty wspinać się jak kretyn. - parsknął drwiąco, jednocześnie mrużąc oczy i czekając aż Krukon zareaguje. Przedstawienie mogło się rozpocząć.
Dorian Whisper
Temat: Re: Izba Pamięci Nie 25 Maj 2014, 21:54
Dorian zmarszczył brwi, kiedy Argus warknął do nich, żeby przestali rozmawiać. Tego było już za wiele, a Whisper na pewno nie miał zamiaru siedzieć obok woźnego. Jeszcze by ten smród przeszedł na niego… A niedawno pozbył się zapachu łajnobomby, którą dostał w prezencie od Irytka. Westchnął ciężko i wstał. Spojrzał na Alexandra, a ich spojrzenia się ze sobą spotkały. Oboje wiedzieli co mieli zrobić, nie musieli się porozumiewać za pomocą słów. Nie teraz, kiedy Dorian doskonale wiedział jak rozhuśtać imprezę, która jego zdaniem śmierdziała starymi skarpetkami Argusa Filcha. - Ten na samą górę dać? Helgi Hufflepuff? – spytał, po czym nie czekając na odpowiedź, wziął od Alexandra wielki, masywny, złoty kielich i podszedł do jednego regału i stanął na palcach. – Musi być bardzo cenny – dodał jakby do siebie, przesuwając delikatnie palcami co zimnej stali, jakby z cichym namaszczeniem. Zaraz po tym zrobił coś, co wielu osobom by nawet nie przeszło przez myśl. Cisnął pucharem prosto o zimną, kamienną posadzkę, robiąc okropnego hałasu w całym pomieszczeniu. Głośny dźwięk odbił się echem o ściany. Ciałem chłopaka wstrząsnął dreszcz i niesamowita rozkosz niszczenia. Nie schylił się, aby podnieść puchar. Zrobił coś innego. Z szybkiego rozmachu kopnął puchar, a ten odbił się o stolik, przy którym siedział woźny. Zatrząsnęło nim, aż spadły wszystkie pucharki, które Argus sobie na nim postawił. - Niechcący. Zaraz pozbieram je wszystkie – powiedział Krukon, wsadzając ręce do kieszeni. Spojrzał na woźnego chłodnymi oczami.
Argus Filch
Temat: Re: Izba Pamięci Wto 27 Maj 2014, 16:35
Pracowali grzecznie. Nie odzywali się przez dłuższy czas. Panowała cisza, przerywana dźwiękiem płukanych ścierek i polerowania czystej już nagrody. Filch dał się ponieść swej czynności i sięgał coraz to po kolejne pucharki, które wracały na stolik błyszczące. Można było się w nich bez problemu przejrzeć. Raz na jakiś czas łypał spode łba na nich grożąc samym spojrzeniem, jeśli zaczną robić coś niedobrego. Filch przymknął nawet oczy, polerując i wciskając róg ściereczki w najtrudniej dostępne kąty. Nic dziwnego, że podskoczył nagle jakby wybudzony ze snu, gdy usłyszał dźwięk upadającego naczynia. - RECYDYWIŚCI! - wybuchnął, chociaż nie wiedział jeszcze co się dzieje. Nie słyszał, że się odzywali. Prawie przysnął, zaś Whisper go obudził i wyrwał gwałtownie z drzemki. Zerwał się na równe nogi i niczym rozjuszony byk podpełzł do chłopaka. Wybałuszył ślepia na widok sponiewieranych świętych nagród leżących i turlających się po podłodze. - CO TY WYPRAWIASZ, NICPONIU?! - wydarł się prosto w jego twarz wskazując na puchary. - Ruszaj się! Podnieś to i jeszcze raz wyczyść! Wstrętny recydywisto! Ja ci pokażę, jakie niechcący?! - warczał aż się rozkasłał. Zmienił na chwilę kolor skóry na niezidentyfikowany zielony, zupełnie jak kolor krawatu O'Mally'ego. Dyszał i wpatrywał się wściekle w Krukona. - Niechcący można stuknąć pucharem, a nie nim rzucać! - krzyczał stojąc bliziutko niego, tak więc mógł zobaczyć każdą zmarszczkę na jego twarzy, resztki jedzenia na brodzie i w kąciku ust, a także poczuć nieświeży oddech niemytych nigdy zębów. Przeniósł przekrwione ślepia na Wandę i Alexandra. - Co tak stoicie?! Do roboty się brać, bo do rana stąd nie wyjdziecie! - wrzasnął wściekły i nadal wbijał spojrzenie w Doriana. Czyżby chciał jeszcze tuzin innych nagród do polerowania? Argus śmiał wątpić czy to był aby przypadek. Był bardziej zły za to, że go wybudził niż za hałas.
Wanda Whisper
Temat: Re: Izba Pamięci Wto 27 Maj 2014, 23:51
Dziewczyna dalej pewnie oddawałaby się wątpliwej przyjemności jaką było czyszczenie odznak, gdyby nie to, że O’Malley się odezwał. Od niechcenia Wanda oderwała wzrok od czerwieni, która nabierała cudownego wyrazu i kątem oka spojrzała na Ślizgona, który prosił jej brata o przysługę. Zmarszczyła brwi, zauważając zbyt teatralny ton głosu Doriana, gdy ten wspomniał coś o pucharze Helgi. Wiedziała doskonale, że tamta dwójka coś szykuje, i to nie będzie prezent w postaci nowych skarpetek dla Filcha. A wielka szkoda, bo tym obecnym przydałaby się emerytura. Spędzona w piecu. Widząc również co się porobiło, zacisnęła tylko zęby gdy brzęk pucharów turlających się o ziemię, był nie do zniesienia i wykrzywiła wargi w paskudnym uśmiechu, który natychmiast zamienił się w zdziwioną minkę gdy woźny tylko na nią spojrzał. Korzystając z okazji [gdy akurat dziadek zajmował się karceniem starszego Whispera] nasza Wandeczka niby to przypadkiem przesunęła najpierw raz, a potem drugi ciężkie wiadro wypełnione po brzegu cuchnącym detergentem, obserwując kątem oka paskudną kocicę, która już wcześniej ostrzyła na nią pazurki. Skoro faceci mogli wprowadzić zamieszanie, to dlaczego niby i ona nie? Może w końcu spojrzą na nią nieco przychylniejszym wzrokiem niż ostatnio. Gdy była już pewna, że Norris znajduje się idealnie w punkcie docelowym, brunetka ostatecznie przesunęła jeszcze trochę wiadro, które z cichym brzękiem przechyliło się na bok i uderzyło o blat stolika, przy którym siedziała Krukonka, a pod którym wylegiwała się kotka. Cóż za pech! Dziewczyna z cichym okrzykiem ZUPEŁNEGO zaskoczenia odskoczyła do tyłu, a kilka litrów wody wymieszanej ze środkiem czystości wylało się biedną i jakże bezbronną ulubienicę Argusa, której z pewnością spodobała się ta nieoczekiwana kąpiel. - Och, najmocniej przepraszam! – Zapiszczała, starając się nadać barwie głosu odczuwalną pokorę. By sprawiać wrażenie zakłopotanej dziewczę tylko wywróciło oczami i przybrało skrępowany wyraz twarzy. Pąs zagościł na jej policzkach, a dłoń automatycznie była przygotowana do szybkiego wyjęcia różdżki gdyby jednak kocica miała ochotę zagłębić pazurki w ciele bohaterki.
Alexander O'Malley
Temat: Re: Izba Pamięci Nie 08 Cze 2014, 16:42
Patrzył jak Dorian wprawia w ruch puchary, jednocześnie czując jak na jego wargach pojawia się paskudny uśmiech - Alexander miał nadzieję, że to wystarczy by wyprowadzić starucha z równowagi. Filch zajęty wywrzaskiwaniem obelg i rozkazów pod adresem starszego Whispera nie zauważył bowiem, jak Wanda powoli, acz konsekwentnie przesuwa wypełnione cuchnącą wodą wiadro. Jeszcze tylko kilka centymetrów. Jeszcze kawałeczek i... Ohydna mieszanka wody z detergentem chlusnęła z wiadra malowniczą strugą, zalewając podłogę, nogi stolika i kota woźnego. O'Malley uśmiechnął się jeszcze szerzej, widząc jak futrzak, zwykle dość puszysty, zamienia się w żałosnego, ociekającego wodą szczura. Ten widok wart był każdego szlabanu, Merlinie! Szybko jednak starł satysfakcję z twarzy, wbijając spojrzenie w zaskoczonego Doriana i Wandę, która perfekcyjnie odgrywała rolę zszokowanego aniołka. Może nie była taka zła, ta cholerna przyczyna ich wszelkich problemów. A może tylko spojrzał na nią łaskawszym okiem, bo stworzyła im szansę do wymigania się ze szlabanu. Starając się przywołać na twarz wyraz zaskoczenia pomalowanego ze współczuciem spojrzał na Filcha i znów na kota, cmokając z troską. - Biedna pani Norris... Whisper, idiotko, jakim cudem zostałaś Krukonem? Taka fajtłapa powinna trafić do Puchonów bez Ceremonii Przydziału, niech mnie diabli, jeśli nie mam racji. - parsknął pogardliwie, jednocześnie mrugając do dziewczyny.
Dorian Whisper
Temat: Re: Izba Pamięci Nie 08 Cze 2014, 17:09
Dorian schował ręce za siebie, słuchając krzyków Argusa. Dopiero gdy ślina, która wypływała woźnemu z ust… trafiła go w twarz, poczuł, jak zbiera mu się na wymioty. Okropne uczucie, kiedy ta śmierdząc wydzielina dotykała jego części ciała… Co dopiero twarzy! Powoli podniósł rękę i wytarł twarz rękawem dosyć ostentacyjnie się krzywiąc. Klął w duchu, że nie objął siebie samego zaklęciem protego. Chociaż wtedy nie byłby ofiarą Argusa. Chyba wolał już odpracowywać ten przeklęty szlaban, niż to… Jednak stało się. Podjął grę i został zmuszony ją jakoś zakończyć, bez jakiegokolwiek szwanku, czy też wywalenia ze szkoły. Skłonił się pokornie i zamknął na chwilę oczy. - Wybacz, o wielki panie Filch, woźny nad woźnymi, rycerzu i obrońco szkolnego regulaminu. Klnę na własnego ojca, iż to był tylko przypadek! – grał niemalże perfekcyjnie. Osiem lat unikania kar, grania na zwłokę i kłamania w żywe oczy w końcu się przydały. Skulił się jeszcze niżej. – Miej litość, panie Filch… - i wtedy usłyszał donośny dźwięk. Podniósł głowę i odskoczył, aby nie zostać ochlapanym przez wodę, która roztrysnęła się dookoła… a szczególnie na kotkę Filcha, Panią Norris. Wygląd wściekłego futrzaka mocno rozbawił Doriana, jednak starał się zachować spokój. - A to ci pech. Pewnie Irytek grasuje. Najpierw puchary, teraz to! – niemalże krzyknął, chcąc pokazać swoje oburzenie. No jak tak można było traktować zwierzęta? Z cała miłością do kotów i innych czworonogów… Tej francy się całkowicie należało. Wanda spisała się doskonale.
Argus Filch
Temat: Re: Izba Pamięci Sro 11 Cze 2014, 16:09
/na przyszłość: najpierw mnie zapytajcie o zaatakowanie kotki, a dopiero wprowadzajcie to w życie. Nie na odwrót.
Wyłupiaste oczka śledziły czujnie starszego Whispera. Czy aby na pewno nie zrobił tego specjalnie, aby wyprowadzić go z równowagi? Chociaż oznaczałoby to, że chce zarobić szlaban do końca roku szkolnego w każdy słoneczny weekend. Musiałby być albo masochistą albo zdesperowanym głupcem, aby ważyć się na takie coś. Przyglądał się młodej przerażonej twarzyczce w poszukiwaniu kłamstwa, pogardy czy śmiechu. Nie przejął się, że go opluł - Whisper stał za blisko, jego problem. Filch oparł rękę o swoje biodro i stał przekrzywiony pod dziwnym kątem, nie spuszczając z chłopaka wzroku. Kłamał czy nie kłamał? - No dobra. - warknął i spuścił z niego przenikliwe charłakowe ślepia. Niech zna litość woźnego, skoro o nią tak uroczo błagał. Planem następującym miało być odejście na swoje miejsce, gdzie dokończy czyszczenie przy jednoczesnym pilnowaniu młodzieży przy wykonywaniu kary. Nie udało się kontynuować czynności, bo usłyszał rozdzierające, przerażające miauknięcie, pisk i wycie... - Pani NORRIS! - wydarł się nagle i rzucił ku niej padając na kolana. Przemoczona kotka wyglądała... gorzej niż zazwyczaj. Futro przykleiło się do jej chudego cielska przedstawiając młodzieży wyłupiaste żebra i zesztywniały, skręcony ogon. Woźny złapał zwierzątko i przytulił je do siebie, otulając swym starym, przerzedzonym i nieczystym mundurem szkolnym. Sapiąc, powstał. Wbił rozjuszone ślepia w pannicę, bo to ONA zawiniła tej tragedii. - BEZCZELNA SMARKULO...! - wykrzyczał rozdzierając swe gardło. Zakrył dłonią główkę przerażonej kocicy i pociągnął nosem, będąc na skraju płaczu. Będzie teraz tydzień śmierdziała płynem do mycia podłóg, co on z tym ma zrobić? Podszedł do dziewuchy, warcząc i obnażając żółte, krzywe zęby. Wyglądała na wystraszoną całym zajściem. Wanda musiała znieść dwie długie minuty prześwietlania na wskroś zanim Filch sapnął i odwrócił się do chłopców. - Zmiatajcie mi stąd. NATYCHMIAST! Nie zapomnijcie wiader. Jazda! - machnął na nich ręką groźnie. Zgarbił się i objął zwierzątko, szlochając pod nosem. - Moje kochanie. Najdroższa przyjaciółko, spokojnie milutka. Tatuś Argus zaraz cię wytrze. Pójdziemy do pani Green. - ucałował mokrą, śmierdzącą ciemnorudą główkę wyznając w ten sposób kocicy swą miłość, oddanie i wierność. - Wszystko będzie dobrze najmilsza. Ja o ciebie zadbam. - szeptał, pociągał nosem, łykał swój gniew i strach o zdrowie kotki. Gdy odwrócił się, miał szczerą nadzieję, że całej trójki nie było. Zdjął z siebie wierzchnią część szaty i owinął w nią ukochaną panią Norris. Przytulając do piersi miauczący i popiskujący tobołek wyszedł z Izby Pamięci szukając o tej godzinie profesorki do ONMS.
[zt]
Dorian Whisper
Temat: Re: Izba Pamięci Sro 11 Cze 2014, 17:37
/uzgadniałam to z Tobą, Łaj :>
Dorian uśmiechnął się szeroko, gdy Filch padł w kierunku kotki i zaczął wyznawać jej szczerą miłość. Gdyby miał pod ręką jakiś transparent, to na pewno napisałby na nim „Whisperowie górą”. Ach, nie ma to jak zgrane rodzeństwo, które potrafi nawet wyjść z największych opresji. Skorzystał z okazji, jaka mu się nadarzyła i złapał Wandę za rękę, aby odciągnąć ją woźnego, po czym skinął na O’Malleya, ab ruszył za nimi. Nie mieli co tutaj robić, było już późno. W dodatku tym razem dopilnuje, żeby Wanda dotarła do swojego dormitorium i nie zgubiła się tym razem po drodze. Spojrzał na nią i pocałował w policzek. Był to jawny akt czułości wobec niej, który w żadnym innym wypadku nie wypłynąłby z niego. Bardzo rzadko to się zdarzało, ale jednak miał swoje chwile miękkiego serca dla tej małej cwaniary. - Chyba się ze szczęścia upiję – stwierdził, po czym skinął Alexandrowi na dobranoc i ruszył w stronę wieży krukonów, ciągnąc za sobą Wandę.