IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyNie 04 Paź 2015, 00:20

Szczerze? Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji dlatego też z niemałym zdziwieniem obserwował co działo się przy stole. Co jak co, ale wydawać by się mogło, że w tak wiekowej rodzinie z tradycjami obejdzie się bez niespodzianek spowodowanych swatami. Dziewczęta powinny być przygotowywane na taką okoliczność już od najmłodszych lat. Menoetius nie pozostawiał Hyperionowi złudzeń i ten od dawna wiedział, że nie musi szukać sobie żony. Czy Catherine też odstawiła taką szopkę po tym, jak dowiedziała się, że została mu oddana?
Cath nie musiała powtarzać tego dwa razy. Nie był bliskim członkiem rodziny, więc te sprawy nie powinny go interesować, choć tak naprawdę był bardzo ciekawy jak to się skończy. Miałby co opowiadać w domu, ale dobre maniery nakazywały poczekać, aż rodzinna kłótnia dobiegnie końca. Wstał więc razem z Catherine i pozwolił wyprowadzić się z jadalni.
- Urocza... Ty też odstawiłaś takie przedstawienie, kiedy się dowiedziałaś? - zapytał unosząc nieznacznie brew lekko zaintrygowany. Pokazała już raz, że ma pazurki więc pewnie byłaby do tego zdolna, ale czy zrobiłaby to swojemu dziadkowi? Przy nim zachowywała się inaczej niż wtedy, gdy byli sami. Szanowała go więc pewnie z pokorą przyjęła do wiadomości informację o zaręczynach.
- Wiesz, o ile mnie pamięć nie myli, a z reguły nie mam z nią problemów, to wydawało mi się, że Twoje warunki były nieco inne. Chciałaś zerwać zaręczyny gdybym na nie nie przystał, pamiętasz?
Ciemna brew Greengrassa znowu powędrowała znacząco do góry, a na ustach zagościł odrobinę złośliwy uśmieszek.
- Skoro znowu zmieniasz warunki, to to ja także zmieniam swoje i wracamy do pierwotnej wersji z drugim tygodniem lutego - mruknął cicho wciąż uśmiechając się złośliwie i podszedł do opartej o drzwi dziewczyny tak blisko, że mógłby policzyć delikatne piegi na jej nosie.
- Płakałaś. Dlaczego? - zapytał opierając dłonie o drzwi tuż nad drobnymi ramionami dziewczyny. Już się nie uśmiechał. Był poważny, a może nawet i... smutny?
- Nie mów, że nie, bo widziałem łzy w Twoich oczach, gdy odchodziłaś od stołu.
Znał dobrze to spojrzenie, bo nie raz widywał je u matki, gdy był mały. Izabella często płakała i choć starała się to ukryć przed synem ten w końcu nauczył się dostrzegać jej smutek. Nie był kochającym synkiem, bo zamiast pocieszyć zasmuconą matkę wolał uciec do swojego pokoju, by nie patrzeć na jej łzy.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyNie 04 Paź 2015, 01:48

Catherine nie odstawiła zwykłego cyrku. Catherine zrobiła najprawdziwsze show. Z gracją i godnością damy zdecydowała się odmawiać rozmów i posiłków, bo wiedziała, że to najbardziej zaboli starszego pana który wybrał jej taką, a nie inną przyszłość kiedy była jeszcze w kolebce. Nie wpuszczała do swojej sypialni absolutnie nikogo i choć żołądek przyrósł jej już do krzyża to i tak odsyłała tace z nietkniętym posiłkiem które pojawiały się na stoliczku w jej prywatnym saloniku. Prawdziwe nieme show. Matka chodziła po ścianach, ojciec siedział z gazetą w kącie obserwując całą sytuację zaś dziadek przemawiał przez szparę w drzwiach jak gołębiarz do zagubionego ulubionego ptaszka. Wszystko wskazywało na to, że jej plan się powiedzie dopóki dziadek nie zachorował. Poważnie. W zasadzie jedną nogą był już na tamtym świecie. Dlatego zdecydowała się go wysłuchać i spokornieć. Oczywiście jak tylko się zgodziła, dziadek wrócił do formy. Do dziś nie wie czy symulował czy naprawdę chorował. Mimo to nie chciała by Hyperion o tym wiedział. Uśmiechnęła się więc niczym sfinks unosząc dumnie podbródek.
- Damy nie urządzają przedstawień. Damy z godnością realizują oczekiwania całego świata - powtórzyła słowa swojej matki, a kąciki jej warg uniosły się na tyle wysoko by pokazać rząd śnieżnobiałych zębów czarownicy. Wiedziała i tak, że ją przejrzał. Jego stalowe tęczówki zdawały się dostrzegać wszystko i wiedzieć wszystko na każdy temat.
- Bo to wspaniałe warunki. Miałbyś bardzo chętną do współpracy żonę gotową na wszystko gdybyś je wtedy spełnił - widać było, że nieco ją to bawi, choć napięte mięśnie twarzy i zaciśnięte dłonie w piąstki wyrażały lekkie zdenerwowanie. Gdy się zbliżył i zamknął ją w klatce ze swoich ramion wpatrywała się niego niczym łania przed kołami samochodu.
- Rozkochaj mnie w sobie, Hyperionie, a będzie mi łatwiej - wyszeptała na poważnie, aby zaraz spuścić wzrok na swoje wypolerowane buciki.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyPon 05 Paź 2015, 00:03

No tak, opowiadała mu to, choć chyba bez zgłębiania się w szczegóły. Skleroza nie boli, co? Ale to trochę dziwne, ze przed finałowym aktem zatytułowanym "Nie jem i nie mówię" nie próbowała "Arii z krzykiem". Cholera, ciekawy był, czy dziewczęta na dole ugrają coś, choć z doświadczenia wiedział, że sprawa była już przesądzona. Może Cath powinna udzielić paru rad, skoro prawie jej się udało uciec od zaręczyn?
- Sugerujesz więc, że Lyssa i Chantal nie są damami? - zapytał unosząc brew. Lacorix jeszcze był w stanie zrozumieć, jej krew była zbrukana, a jak powszechnie mawia się w domu Greengrassów, to wszystko wyjaśnia. Sam przecież czasem tracił nerwy i wybuchał złością, a jak wiadomo, jego krew była tak nieskazitelna, jak tylko możliwe - czytaj: na tyle, na ile dało się wymazać z kart historii pewne nieprzychylne zdarzenia. Jedno było jednak pewne: gdy Hyperion był wściekły lepiej było zejść mu z drogi na bezpieczną odległość poza zasięg jego rąk i różdżki. Ileż to już razy zdemolował pokój, bo jakaś błahostka zepsuła mu humor? Na szczęście z wiekiem trochę się uspokoił, co nie znaczy, że takie demolki już mu się nie zdarzały. Ostatnia, na przykład, miała miejsce tuż po tym, jak wrócił z ich ostatniego, niezbyt udanego spotkania. Tak więc powinna docenić fakt, że zgodził się na ten kompromis odnośnie jej dalszej kariery w magicznej filharmonii. Nie był nawykły do ustępowania i wiele go to kosztowało.
- Bardzo chętną i gotową na wszystko? Chyba mnie przekonałaś - uśmiechnął się nieznacznie. Oto magiczna inkantacja, która sprawia, że Greengrass da się przekupić.
- Twój dziadek radził mi to samo. Wierz mi, że gdyby było to takie łatwe... Właściwie... to jest nawet bardzo łatwe - zaśmiał się bezgłośnie. - Mógłbym, na przykład, dolewać Ci Amortencji do wina przy obiedzie. Albo... mógłbym użyć zaklęcia Imperius. To nie byłoby trudne. Albo zamiast Amortencji mógłbym pobawić się innymi eliksirami. Wierz mi, że znam takie, których pół kropli w Twojej zupie rozwiązałaby nasz ślubny problem - szeptał cicho do jej ucha z każdym kolejnym zdaniem ściszając głos coraz bardziej.
- Ale nie o to chodzi, prawda? - uśmiechnął się znowu delikatnie unosząc jej podbródek by spojrzała mu w oczy i musnął kciukiem jej usta. To dziwne, że byli razem już od dwóch lat, a do tej pory ani razu jej nie pocałował. Może to dobra pora? Lepszej może prędko nie być, więc korzystając z okazji, że jedyna droga jej ucieczki była blokowana jej własnym ciałem przysunął się jeszcze bliżej i zaatakował jej usta delikatnym pocałunkiem, którego po nim raczej trudno można było się spodziewać. Czuły Hyperion to oksymoron.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyWto 06 Paź 2015, 00:58

Kiedy o to zapytał poczuła jak robi się jej głupio. Cholera, trzeba mu było to przyznać- był inteligentny. Na chwilę dolna szczęka przegrała walkę z siłą grawitacji i lekko opadła, ale szybko się zreflektowała. Bardzo szybko. Nie dało się jednak ukryć, że tą uwagą nieco jej zaimponował.
- Nie, nie ma w tym drugiego dna. Chcą dla Eponine lepszego losu niż Van Vureen. Czy jest w tym coś złego? - wzruszyła ramionami, albowiem ona nic złego w tym nie widziała. Miały prawo czuć się urażone. To Eponine powinna dostać Hyperiona. Eponine lub Lyssa. Nie ona. On był dla nich odpowiednią partią. To, że ich własny prywatny dziadek macał palce w jej zaręczynach też mogło je nieco zirytować. I nie ma co się dziwić. Nie zmieniało to jednak faktu, że o Hyperionie nikt nigdy nie powiedział złego słowa, a o tym Gryfonie nasłuchała się już wystarczająco dużo nieprzyjemności aby poczuć do niego niechęć.
- Chyba? No proszę Cię. Ta oferta jest idealna - jej kąciki warg uniosły się zdradzając rozbawienie. Proszę bardzo. Droczyła się z nim. Czyli jednak można. W sumie nawet bardzo można, bo Hyperion dbał o higienę i kulturę osobistą co sprawiało, że dzisiaj przez chwilę poczuła się dumna, że ma zostać jej mężem, a Eponine wyjdzie za miastowego wieśniaka.
- Jak dowiem się, że kiedykolwiek doprawiałeś mój posiłek jakimś eliksirem, to wiedz, że jak uśniesz to uduszę Cię poduszką abyś miał wolną i bolesną śmierć - wcisnęła się jeszcze bardziej w drzwi widząc jak zbliża się jeszcze bardziej. Czuła się przy nim tak bezbronna, że to uczucie ją wręcz paraliżowało. Głos jej drżał, serce biło strasznie, strasznie szybko, a ona czuła jedynie jego oddech obok swojego ucha. A potem zmusił ją by na niego spojrzała co też z lekkim wahaniem uczyniła. Nie spodziewała się, że ją pocałuje, tak samo jak nie spodziewała się, że zrobi to tak... delikatnie, wręcz czule. Jakby bał się ją spłoszyć. Catherine jednak chciała więcej. Zdecydowanie więcej i samej siebie o taką pazerność by nie posądziła. Dłonie zacisnęła na połach marynarki czarodzieja przyciągając go do siebie bliżej, a usta z pasją wpijały się w jego wargi, a kiedy tylko zdała sobie sprawę ze swojego zachowania odsunęła się na tyle na ile pozwalały jej drzwi odgradzające ich od rzeczywistości.
- Prze... przepraszam... - wyszeptała czując jak rumieniec zażenowania zmienia koloryt jej bladych policzków.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyWto 06 Paź 2015, 02:13

Wzruszył lekko ramionami. Van Vureen nie był taki zły. Był z dobrego domu, ze szlachetnej rodziny. a to było najważniejsze, prawda? Skoro Thadeuss podjął taką a nie inną decyzję oznaczało tylko tyle, że miał w tym jakiś cel. Na pewno przemyślał tę kwestię i nie działał pochopnie. W końcu chodziło o przyszłość jego rodziny. Dzieciak miał dopiero 15 lat, jeszcze zdąży się ogarnąć. Nawet Hyperion nie był aż takim świętoszkiem jakim mógł się wydawać w tym wieku. Każdy miał coś za uszami.
- Dostrzegam jednak pewne wady. Lubię jak kobieta stawia opór - uśmiechnął się. On także się droczył. Lubił dominować, ale bez przesady. W końcu co to za przyjemność być z kobietą, która tego nie chce? Tu podziękowania należą się jego matce, bo skutecznie wbiła mu do głowy, że jeśli kobieta mówi "nie", to znaczy "nie" i jest to świętość nad świętościami. Dlatego też nie tknąłby Catherine jeśli by tego nie chciała. Ojciec byłby niepocieszony, ale matka na pewno pękłaby z dumy, że jej kochany synek pod tym jednym względem nie był podobny do ojca.
Sam nei spodziewał się, że Cath zareaguje w ten sposób na jego pocałunek. Zakładał, że raczej go odepchnie, albo będzie stała jak kłoda. Dlatego tez właśnie zdecydował się na tę odrobinę czułości. A tu proszę... Nie dość, że odwzajemniła całusa, to jeszcze przejęła inicjatywę. Aż uśmiechnął się do siebie. Poszło łatwiej niż zakładałem, pomyślał. Najtrudniejsze już za nim.
- Za co? - zapytał i aż zaśmiał się krótko na widok jej zarumienionej buźki. - To było bardzo... interesujące - dodał z wesołym błyskiem w oku, który nie często mogła oglądać. Był rozbawiony? Może odrobinkę, no bo kto by przypuszczał, że jej postawa zmieni sie o 180 stopni w ciągu tych kilku chwil?
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyWto 06 Paź 2015, 12:40

Lubił jak kobieta stawia opór, a jednocześnie chciał mieć wszystko pod kontrolą. Gdy tylko krzyżowała w jakiś sposób jego plany widziała jak na jego czole pojawia się żyłka której wcześniej tam nie było, ale starał się ją przekonać w sposób racjonalny i zdroworozsądkowy do tego, że ma rację. Szkoda tylko, że trafił swój na swego, bo to ona w swoim mniemaniu była nieomylną wyrocznią. I ona już nie znosiła kiedy stawiał opór, bo nie była do tego przyzwyczajona. Zwykle dostawała to co chce, kiedy chce i jak chce. Nie musiała wchodzić w żadne negocjacje. Była ukochaną dziedziczką Fawleyów i córką chrzestną Yaxley'a. Dotychczas każde jej życzenie stawało się rozkazem. Rozpieszczona do granic możliwości. Wszystko po to, by zapewnić jej dobre zamążpójście czy to jej się podoba czy nie.
- Ja nie znoszę kiedy mężczyźni są tak okropnie uparci- żeby nie było. Ostatnie słowo musi należeć mimo wszystko do niej. To, że odwzajemniła jego pocałunek tak naprawdę niczego nie oznaczało. Odwzajemniła, bo było miło. Przyjemnie. Nawet bardzo przyjemnie. Było to też dla niej kompletnie nowe uczucie, bo dotychczas nikt nie mógł się tak zbliżyć do Thicknesse. Słysząc jego śmiech poczuła złość. A to hultaj! Najpierw całuje, a potem się śmieje! Rumieniec zażenowania powoli odchodził do lamusa kiedy patrzyła na niego hardo swoimi szmaragdowymi tęczówkami.
- Cieszę się, że tak Cię bawię, Greengrass - chłód jej głosu pięknie kontrastował ze słowami które opuszczały jej pełne wargi.
- Ostatecznie grudzień czy luty? - zapytała unosząc nieco wyżej jedną brew i oczywiście podbródek aby móc odeprzeć jego stalowe spojrzenie. Aż żałowała, że nie wzbudzał w niej obrzydzenia tylko pożądanie. Łatwiej by go było nie znosić.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyWto 06 Paź 2015, 19:25

Więc szykuje im się bardzo uparta przyszłość. Oboje nie lubili ustępować. Oboje robili wszystko, żeby postawić na swoim. Ale, ale! To Hyperion pierwszy ustąpił zgadzając się na to, aby kontynuowała karierę w filharmonii. Była to dla niego ciężka decyzja ale po przeanalizowaniu wszystkich "za" i "przeciw" uznał, że koniec końców wyjdzie mu to na dobre. Musiał ją kupić, a drogie prezenty niestety w tym przypadku nie wystarczą. Musi jej udowodnić, że na prawdę gotowy jest uchylić jej nieba.
- I vice versa, kochanie. - a jednak. Oczywiście, że oznaczało! Gdyby naprawdę był jej obojętny nie rzuciłaby się na niego tak łapczywie. Skoro do tej pory nikt nigdy nie zbliżył się do niej tak blisko tym bardziej powinien być z siebie dumny, że udało mu się to już za pierwszym razem.
- Mam płakać? - zapytał unosząc brew. - Przestraszyłaś się tego, co zrobiłaś, a to troszkę zabawne biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo broniłaś się przed naszymi zaręczynami. - uśmiechnął się znowu, ale nie był to już ten rozbawiony uśmieszek. Stalowe tęczówki Greengrassa znowu nie wyrażały żadnych emocji. Zapomniał się na chwile i wystarczy.
- No skoro ogłosiłaś już to oficjalnie, to chyba nie mamy wyboru. Moja matka wyjdzie z siebie jak się dowie, że ma tak mało czasu.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptySro 07 Paź 2015, 14:03

Thadeuss spodziewał się tego, że jego oświadczenie nie przejdzie bez echa. Zbyt wiele porywczych i stanowczych osób znajdowało się w tej rodzinie, by móc sądzić, że cokolwiek powie, zostanie skwitowane pokornym skinieniem głowy. Nie drgnął więc nawet, gdy Lyssa oburzona wstała, uderzając uprzednio pięścią w stół. Stojące obok skrzaty podskoczyły ze strachem, wylewając na podłogę trochę wina, ale zdawał się tego nawet nie zauważyć. Wpatrywał się za to ze spokojem w swoją rudowłosą wnuczkę, słuchając uważnie tego, co ma do powiedzenia.
- Lysso, co jest w tym takiego niedorzecznego? - spytał chłodno kontrolując emocje, które mimo wszystko powoli brały nad nim górę. Stanowczo nie podobał mu się ton wnuczki ani sposób, w jaki do niego mówiła, zwłaszcza, że w jadalni znajdował się ktoś obcy. Greengrass widząc jak łatwo manipulują nim członkowie rodziny z pewnością nie omieszkałby o tym wspomnieć Czarnemu Panu. Nie może sobie na to pozwolić, jest w końcu Yaxley'em, na Merlina.
Zamknął oczy, gdy Lyssa opowiadała o gryfonie i jego zachowaniu w szkole przedstawiając to, jako argument dla którego powinien zaniechać swoich chęci oddawania mu Eponine. Otworzył je dopiero gdy skończyła swoją wypowiedź, kwitując ją dość złośliwie. Odłożył chustkę, która dotąd przykrywała jego stare kolana, na stół obok talerza i lekko podniesionym głosem powiedział:
- To dopiero dziecko, do licha! Ile on ma lat? Piętnaście? Zdąży zmienić się jeszcze kilka razy zanim osiągnie pełnoletność i będzie mógł poślubić Eponine. To dopiero zaręczyny! - Wstał. Krzesło z impetem odleciało do tyłu a sam Thadeuss zimnym spojrzeniem obiegał wszystkich obecnych w jadalni. Z Catherine poszło tak gładko, ale Catherine nie miała w swoich żyłach nawet funta krwi Yaxley'ów. Była tylko chrzestną córką. Bardzo grzeczną, na dodatek, chrzestną córką. Taką, która przyszła z wybawieniem, chociaż nie wydawała się nawet w połowie świadoma, jak wielkim. Zabrała z jadalni Hyperiona i udała się z nim na górę, co Yaxley przyjął z niewysłowioną ulgą, bo w końcu mogą omówić swoje rodzinne sprawy, w wyłącznie swoim gronie.
Naraz głos zabrała Chantal. Mężczyzna obserwował, jak pod wpływem targających nią emocji jej włosy zmieniają barwę. Kobieta jak zwykle przytoczyła dobrze mu znane już powody, by nie zaręczać nikogo wbrew woli. Nasłuchał się już tego wiele w swoim życiu z ust Lacroix, toteż gdyby chciał, mógłby powtarzać je razem z nią. Cóż, ona nie zgodziła się na zamążpójście z kandydatem, którego jej podsunął, ale Tadzik odpuścił tylko i wyłącznie dlatego, że to nie on był jej ojcem. W przypadku Lyssy i Eponine sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Jego syn w pełni popierał decyzje jakie podejmuje, toteż jako głowa rodu, Thadeuss czuł się w obowiązku poszukania odpowiedniego partnera dla dziewcząt.
- Mam pozwolić, by będąc w twoim wieku nadal pozostawały niezamężne? Albo, co jest chyba o wiele gorsze, trafiły na kogoś, kto w ogóle nie zasługuje na to, by związać się z naszą rodziną? Wystarczy mi, że twoja matka zadała się z francuzikami, więc dziękuję bardzo! - wpatrywał się w Chantal zimnym wzrokiem, mówiącym mniej więcej tyle, że jej sprzeciw jest ostatnią rzeczą, potrzebną temu śmierciożercy.
- Ale bardzo proszę! - rozłożył ręce. - Chcesz kandydatów, Chantal? Może ty wybierzesz lepszego męża dla Eponine. Masz do wyboru Lloyda Avery'ego, a może niezwykle uroczy syn Mulciberów przypadnie ci do gustu? Jest jeszcze Vincent Pride, bardzo dobry ród, albo Regulus Black? Przecież to idealny kandydat! No proszę Chantal, który z wymienionych kandydatów jest twoim mniemaniem odpowiedni dla Eponine? A może sama zainteresowana się wypowie? - przeniósł wzrok ze swojej siostrzenicy na rudowłosą Lyssę, by na końcu spojrzeć na swoją drugą wnuczkę. - Kto, jeśli nie van Vuuren?
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptySro 07 Paź 2015, 23:46

Drogie prezenty to żadne przekupstwo w przypadku panny Thicknesse. Widział jej obojętność w przyjmowaniu tychże podarków, bo wszystkie leżały w jej saloniku. Połowa nierozpakowana. Nawet można rzec, że trzy czwarte. Jeśli liścik wzbudził jej ciekawość to decydowała się na rozerwanie szarego papieru paczkowego. W każdym innym przypadku odkładała go na bok wracając do swoich winyli i zapisywania nutek. Jak gdyby nigdy nic. Jeśli o to chodzi prezenty niczego nie zmieniały. Jeśli zamierzał sobie zaskarbić jej zaufanie musiał pokazać coś więcej niż pełną sakiewkę, bo ta nie robiła na niej najmniejszego wrażenia. Może dlatego, że jej własna była równie przepastna. Skrzywiła się lekko słysząc jego odpowiedź. Ostatnie słowo jest jej. I nikt, nigdy jej tego nie zabierze. Nawet Hyperion Greengrass.
- Dobrze - powiedziała, a kąciki jej ust znów zadrżały zdradzając rozbawienie. Zaraz jednak szybko przestały drżeć i na powrót stały się poważne. Bardzo poważne. Wzrok też nabrał powagi.
- Nie chcę mieć teraz dzieci. Chcę grać dopóki wspólnie się na nie nie zdecydujemy. Wspólnie, Hyperionie. Jeśli planujesz mnie podstępnie zapłodnić to przestanę współpracować, a jak widzisz: potrafię to robić - cicho wypowiedziała o co tak naprawdę chodzi po czym cicho westchnęła.
- Wszyscy będą zachwyceni. Czekali na to dwa lata - wyciągnęła dłoń i pogłaskała go nią po policzku jakby chcąc go pocieszyć. Pierwszy raz dotknęła go, bo chciała go dotknąć. Opuszkami palców delikatnie badała nieco szorstką fakturę jego policzka zbliżając się do tych miękkich warg które miała już okazję posmakować.
- Zróbmy to przed ślubem - wyszeptała przygryzając nerwowo wargę. Rumieniec pełen nieśmiałości wstąpił znów na jej blade policzki dodając jej zdrowego kolorytu, a w tęczówkach czaiła się niepewność. Nie chciała tracić dziewictwa w noc poślubną. Zapewne w końcu dałaby się namówić pannie Milloti i spieprzyłaby do Kanady, bo zimna Kanada jest o wiele lepsza od inicjacji seksualnej która podobno jest bolesna sama w sobie. Dlatego wolała załatwić tą kwestię wcześniej, aby dodatkowo nie zaprzątała jej myśli w ten jakże istotny w ich życiu dzień.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyCzw 08 Paź 2015, 01:18

Sama chciała tych prezentów, a on tylko dotrzymywał słowa. Obiecał jej, że będzie codziennie obdarowywać ją prezentami i będzie to robił do póki go nie odwoła. A co jeśli tego nie zrobi? Będzie obdarowywał ją do usranej śmierci? Skarbiec Greengrassów, choć wielki i wypełniony po brzegi, może tego nie przetrwać. Moze powinien zacząć rozdzielać komplety na części? Dziś dostanie kolczyk, jutro drugi a po jutrze wisiorek? A może skoro i tak nie otwiera pudełek zacznie wysyłać je puste? Nie. Był Greengrassem i nie będzie żałował niczego swojej kobiecie.
- Nie lubię dzieci - odpowiedział krótko mając nadzieję, że zrozumie, iż naprawdę nie chce mieć dzieci, wiec nie będzie spieszył się z ich posiadaniem. Gdyby to tylko od niego zależało zrezygnowałby z nich całkowicie, ale niestety. Chce czy nie musi postarać się o syna. Był ostatnim Greengrassem w męskiej linii i jeśli nie spłodzi chłopca wymrze jeden z najstarszych rodów. Dlaczego jego rodzice nie postarali się o więcej dzieci? Dlaczego jego dziadkowie tego nie zrobili? Czyżby niechęć do opieki nad potomstwem była u nich dziedziczna i wszyscy zaprzestawali dalszych starań? Miał nadzieję, że w jego przypadku los będzie łaskawy i również zmajstruje chłopaka za pierwszym razem. Może to tez było dziedziczne, kto wie?
- A Ty? Będziesz robiła dobrą minę do złej gry? - zapytał unosząc nieznacznie brew, a gdy go dotknęła uśmiechnął się delikatnie. Nie musiała go pocieszać. W przeciwieństwie do niej od samego początku nie miał żadnych obiekcji. Dobrze trafił. Była piękna i mądra... Czego chcieć więcej? Sam pewnie by jej nie wybrał, gdyby miał taką możliwość, ale nie mógł narzekać.
- Tu i teraz? Biurko Yaxley'a wydaje się odpowiednio duże - wyszeptał cicho w odpowiedzi do ucha dziewczyny. Głos i minę miał poważną, ale oczywiście żartował. To nie miejsce i nie czas. Przed chwilą ledwo pierwszy raz się pocałowali, a ona już chce zaciągnąć go do łóżka. No ładnie, ładnie panno Thicknesse. Czy to nie on przypadkiem powinien namawiać ją do grzechu?
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyPią 09 Paź 2015, 00:05

To, że on nie lubi dzieci w chwili obecnej ją niebywale cieszyło. W tej chwili. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że to co teraz ją cieszy w przyszłości doprowadzi ją do depresji epizodycznej i fazowej skrajnej nerwicy. Teraz jednak odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się radośnie. Nie ma dzieci- jest kariera. Sława, kariera i wielkie pieniądze czyli to co Catherine Thicknesse lubiła najbardziej. Na razie. Oczywiście chciała mieć dzieci w przyszłości. Tak ją wychowano. Na matkę, żonę i kochankę. Szkoda, że wszyscy zaczęli od niej tego wymagać wraz z ukończeniem pełnoletności. Nie mniej jednak coraz częściej zaczynała rozumieć punkt widzenia dorosłych czarodziejów którzy ustawiają małżeństwa swoim potomkom. I to, że ich rozumie chwilami ją przerażało.
- Czy kiedyś było inaczej? - odpowiedziała mu pytaniem na pytanie także unosząc jedną brew nieco wyżej. Cathy zawsze pokazywała całemu światu jak bardzo jest szczęśliwa z całej tej sytuacji, podczas gdy ze wszystkimi w to zamieszanymi toczyła otwarcie zimną wojnę. Oprócz winnych tego zamieszania o jej braku entuzjazmu wiedzieli naprawdę najbliżsi jej przyjaciele, chociaż przed Austerem też starała się grać szczęście. Niektóre aktorki obecnie robiące karierę w osławionym Hollywood mogły uczyć się od panny Thicknesse warsztatu. Drgnęła czując jego ciepły oddech muskający jej szyję. Kiedy skończył spomiędzy jej warg wydobył się przyjemny dla odbiorcy perlisty śmiech.
- Jednak nie zapewnia prywatności. Portret jego praprapradziadka wisi centralnie nad nim - wyjaśniła wciąż lekko się uśmiechając. Nie wiedziała czy kłótnia na dole już przerodziła się w bitwę, ale wcale nie chciała być jej świadkiem. Tym bardziej nie chciała by świadkiem tej katastrofy był Greengrass. Zamierzała go więc trzymać w bibliotece tak długo jak to tylko możliwe. Zapewne gdy atmosfera na dole wróci do normy, Thadeuss wyśle za nimi skrzata.
- Jak myślisz, jak długo będą się tam jeszcze sprzeczać? - zapytała cichutko, na wypadek gdyby któryś z portretów nie spał. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że dłoń wciąż trzyma na jego policzku więc ją zabrała opierając ją o chłodne drzwi.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyPią 09 Paź 2015, 02:04

Tak, kiedyś na pewno będzie miała mu to za złe, gdy zostawi ją samą sobie z dzieckiem na głowie. Bo, że zostawi to było niemal pewne. Płacz dzieci wyprowadzał go z równowagi, a małe dzieci płaczą cały czas. Gdy już zdecydują się powiększyć rodzinę zapewne wyprowadzi się z ich sypialni gdzieś do innej części zamku, aby nie słyszeć tych wrzasków. Albo eksmituje dzieciaka i zatrudni mu niańkę, która będzie się nim zajmować 24/7 do póki nie wyrośnie z niego rozumna istotka. Sam miał niańkę, a później guwernantkę, która pilnowała, by nie poświęcał zbyt wiele czasu na zabawy, a rodzice byli tylko od rozpieszczania. Pewnie powieli ten schemat, o ile tylko Cath nie będzie chciała wychowywać ich dziecka po swojemu. A pewnie będzie chciała. Zawsze musi robić wszystko po swojemu i na złość Hyperionowi.
- Taki portret musi mieć straszliwie nudne życie. Dajmy mu trochę rozrywki - wciąż się droczył. Nawet gdyby rzuciła mu się do spodni nie wykorzystałby tej sytuacji.
- Nie wiem - wzruszył lekko ramionami, a gdy zabrała dłoń z jego twarzy odsunął się w końcu i przeszedł wzdłuż regału z książkami, który zajmował całą ścianę. Uwielbiał rodowe biblioteczki. Ta w Greenock należąca do Greengrassów była równie pokaźna i kryła wiele rodzinnych tajemnic. O niektórych skrytkach wciąż nie miał pojęcia, a podejrzewał, że znalazłyby sie i takie, o których nie wiedział nawet jego ojciec. Przez chwilę w milczeniu przyglądał się starym tomiszczom porównując tytuły z tymi w jego domu. W oczy rzuciło mu się kilka, których nie kojarzył, a więc będzie musiał porozmawiać z Yaxley'em aby mu je pożyczył. Zatrzymał sie w końcu przy wspomnianym wcześniej starym, dębowym biurku i oparł się pośladkami o blat krzyżując ręce na piersi i tak sobie obserwował dziewczynę w zamyśleniu.
- Kiedy masz następny koncert? - zapytał ni stąd, ni zowąd. W jego głowie kiełkował pewien pomysł...
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyPon 12 Paź 2015, 00:35

Oczywiście, że sama wychowa ich dzieci. Czyżby miał wobec tego jakieś wątpliwości? Catherine zrobi to bardziej dla siebie niż dla przekory, choć z pewnością będzie się cieszyć z tego, że to kolejna okazja by zagrać mu na nosie. Zrobi to, bo nie wyobraża sobie żeby było inaczej. Ją wychowała jej własna matka, ale mimo to nie zasłużyła sobie na szacunek panny Thicknesse. Już większym szacunkiem darzyła ojca który gdzieś z boku obserwował rodzinne katastrofy uśmiechając się przy tym dobrodusznie. Ojciec zawsze wszystko wiedział i nigdy niczego od niej nie wymagał. No i zawsze jej mówił, że ma rację. Czyż to nie wspaniały ojciec? Największym szacunkiem bezapelacyjnie darzyła swojego dziadka, ale to właśnie ten szacunek do głowy rodu wpoiła jej rodzicielka. Ona nie może dopuścić do tego, żeby jej własne dziecko nie miało wobec niej szacunku. Nie chciała powielać błędów swojej matki. Dlatego sama je wychowa, ale w kompletnie innym tonie niż ją wychowano. W lepszym tonie. Czyż to nie oczywiste?
- Jemu i wszystkim którzy potem o tym usłyszą? Spasuję - przechyliła nieco głowę uśmiechając się nieco ironicznie. Nie chciała publiczności, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Chciała intymnej atmosfery, żeby było po prostu miło. Gdzieś z dala od wścibskich spojrzeń. Gdy się od niej odsunął nabrała głęboko powietrza do płuc po czym bez zawahania ruszyła w kierunku wielkiego okna za biurkiem aby zasiąść na parapecie i oprzeć czoło o chłodną szybę. To właśnie wpływ "tej Amerykanki", panny Milloti. Kiedyś nigdy nie pojawiłby się w jej głowie tak niedorzeczny plan siadania na parapecie. Teraz ta czynność niemalże wchodziła jej w nawyk. Gdy usłyszała jego pytanie odwróciła głos w jego stronę bez wahania odpowiadając:
- Za dwa dni. Fryderyk Chopin. Planujesz się ukulturalnić? - kąciki warg uniosły się w sarkastycznym uśmiechu, ale zaraz na powrót wróciły na swoje miejsce.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptySro 14 Paź 2015, 01:38

No i bardzo dobrze. Jedną kwestię mają już załatwioną. Da jej wolną rękę w wychowywaniu dzieci i nie będzie się wtrącał. No... może nie do końca. Na pewno będzie musiał wpoić młodemu szacunek do przodków i przeszłości, aby zapewnić mu przyszłość godną Greengrassa. Sam szacunek do matki nie wystarczy. Raczej mało prawdopodobne, by Catherine wychowała ich potomka w miłości do mugoli, ale w tym przypadku będzie musiał dołożyć swoje trzy knuty. Junior będzie musiał wiedzieć, gdzie jego miejsce w hierarchii magicznego świata.
- Mieliby co opowiadać podczas rodzinnych obiadów - zauważył z rozbawieniem. Oj z pewnością byłby to temat wielu długich rozmów przez wiele, wiele lat. Ojciec by go zabił za ten mały skandal. Jesli chodzi o Greengrassów to powiedzenie "nie ważne, co o tobie mówią, ważne, ze mówią" nie miało prawa bytu. O "Zielonych" jak o zmarłych trzeba mówić tylko dobrze, w końcu na wizerunek pracuje się latami, a zepsuć go można w jednej krótkiej chwili.
- Każdy musi się czasem odchamić. Możesz się mnie spodziewać - obiecał z uśmiechem. Wykupi całą lożę honorową. Baa, wykupiłby całą salę, ale chyba tego by nie chciała, prawda? Gdyby tak było wystarczyłoby, gdyby grała w domu tylko dla niego. Nie raz już bywał na jej koncertach, ale zawsze było to z przymusu, żeby sie pokazać innym jak bardzo jest zainteresowany swoją narzeczoną. Tym razem będzie inaczej.
Gość
avatar

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 EmptyPią 16 Paź 2015, 00:52

Kompletnie nie wyobrażałaby sobie sytuacji w której jej życie prywatnie prywatne jest omawiane przy jakimkolwiek rodzinnym stole. To niemożliwe. Niedopuszczalne. Karygodne. Oczywiście jej własna rodzina, to zdradzieckie plemię, z pewnością ucieszyłaby się z informacji, że panicz Greengrass zdołał dobrać się do jej majtek. Byłaby to jednak radość chwilowa i zniknęłaby równie szybko co się pojawiła. Na pewno właśnie tak by było. Zaraz potem radość zastąpiłoby rozczarowanie, że zrobili to w takim a nie innym miejscu. Rodzinna biblioteka to świątynia chwały każdego znamienitego rodu, a świątyni nie kala się takim barbarzyństwem jakim jest cudzołóstwo. Przedślubne cudzołóstwo- grzech podwójny i niewybaczalny. Jej spojrzenie wyraźnie mówiło, że nie ma takiej opcji. Wiedziała, że się jedynie z nią droczy, ale mimo wszystko poczuła się nieco urażona. Może i zaproponował to w żartach, ale nie powinien tego proponować w ogóle. Owszem, wysunęła śmiałą propozycję, ale nie do natychmiastowej realizacji, na brodę Merlina! Za kogo on ją miał?
- Naprawdę nie musisz tego robić jeśli nie chcesz - powiedziała cicho, choć jej uśmiech mówił wyraźnie jak mile ta odpowiedź połechtała jej ego.
Trudno powiedzieć jak długo siedzieli w bibliotece. Kiedy rodzinny spór Yaxley'ów został zażegnany zdecydowali pożegnać się z solenizantem znów składając mu nic nie znaczące, ale niezwykle miłe życzenia aby potem teleportować się do rezydencji dziadka Fawley'a.

[oboje zt]
Sponsored content

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.   Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja. - Page 2 Empty

 

Stary dwór rodu Yaxley - głęboka Szkocja.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Dwór Malfoyów [Wiltshire]
» Stary pień
» Glasgow [Szkocja]
» Jezioro [Szkocja]
» O stary, no wyrosłeś jak spod ziemi!

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-