A więc będę pierwsza... Nic zaskakującego. Po prostu muszę ponarzekać na moje lenistwo. Miałam cały tydzień na przemowę o Makbecie, a robię go w niedzielny wieczór. :)

Marudzę na to:
- że w domu na mnie warczą
- że LoL pochłania zdecydowanie za dużo mojego czasu!
- że zabrakło mi pół punktu do 3 z matmy, a dla mnie 3 to bardzo dużo :D
- że otaczają mnie debile, którzy najpierw niechcący zarysowują samochód taty, a potem nie mają jak do mnie przyjechać, o.

Marudzę, bo się nie wyspałem (jest godzina 17). I mam weny na Henia i kota, który go terroryzuje.
Marudzę na smacznego toruńskiego piernika, którego właśnie zjadłem i już nie ma, bo resztę połknął wszystkożerny koza.
Marudzę również, bo został mi tylko tydzień obijania się. I tak będę się obijał potem hyhy. Do obijania się trzeba mieć wprawę.
Marudzę, bo Anna sobie poszła i ją zobaczę za długo dopiero.

Marudzę, bo zbyt mało marudzicie.
I marudzę, cholernie marudzę na pogodę!

Marudzę, bo za cholerę nie ma nic w telewizji. Marudzę, bo złamałam cholerne palce. Marudzę, bo Francuski mnie dobija! Marudzę, bo nie mogę przestać słuchać Libre soy. Marudzę, bo postacie z książek nie istnieją!

Marudzę na głupich ludzi. Na sprzątanie też marudzę, bo po wymyciu łazienki do błysku koszmarnie nic mi się nie chce. I na pogodę, bo od tygodnia próbuję pomalować płot, a ciągle pada >.<

Marudzę, bo Selena blokuje bardzo fajną fabułę z Filchem i mną w roli głównej.
Marudzę, bo nie chce mi się kliknąć topek i jak Jenn to zobaczy to będzie krzyczała i groziła palcem.
Marudzę, bo lodówka jest pełna, a ja nie mam co jeść.
Marudzę, bo mam takiego lenia, że nie chce mi się iść po ładowarkę do komputera do drugiego pokoju.
Marudzę, bo czasami trochę brakuje mi cierpliwości i mam ochotę machnąć ręką.

Marudzę, bo nie potrafię nawiązać rozmowy z rodziną.
Marudzę bo za tydzień wesele, a ja nie mam butów.
Marudzę, bo zaraz do szkoły, a mnie czeka sprawdzian z fizyki, chemii i matmy.
I marudzę, bo mnie wkurwia mój internet.

Marudzę, bo ludzie zaczęli mi działać na nerwy i mi się nie podobają już.
Marudzę, bo mam niedobór cycków. Luba znowu wyjechała i tydzień będę zachowywać wstrzemięźliwość cyckową.
Marudzę, bo koza zaczyna się interesować marudersami, coś ewidentnie knując. Pewnie chce zhackować mi konto, by gwałcić wszystko, co się rusza.
Marudzę, bo nic mi się nie chce.

Marudzę, bo kobiece dolegliwości bolo ;_;
i marudzę na zakończenie trzecich klas, bo to już jutro, a my jesteśmy w rozsypce ;o

Marudzę bo mi kazali wstać o 6:30, a nie dwie godziny później i marudzę, bo mi się nie chce uczyć imperativo na hiszpański, a jak się nie nauczę, to potem będę marudzić, że wszyscy umieli, a ja nie. I w dodatku jeszcze narzekam na to, że nie wiadomo rano jak się ubrać, a w dodatku trzeba nosić przy sobie i okulary przeciwsłoneczne i parasol. ;<
I jeszcze narzekam na całe moje życie, bo wszystkie ciekawy na sb mnie omijają, bo zaczynają się dopiero jak sobie idę (czyżby chciano mi dać coś do zrozumienia?), albo nie przychodzę wcale. I chlipię też pod nosem, bo jestem zdradzona, wzgardzona, niechciana i taka samotna...

Ale tak poza tym to fajnie jest. :)

Edit: I jeszcze marudzę, bo długi weekend jest za daleko!

Marudzę, bo muszę to pisać z telefonu.
Marudzę, bo nikt nie chce kupić mojego 22-letniego pawiana.
Marudzę, bo wyżej wymieniony osobnik nie daje mi obejrzeć Piratów.
Marudzę, bo nie mam chomika, którego pokocha£am od pierwszego wejrzenia.
Marudzę, bo nie chce mi się robić jeść.
Marudzę, bo mi Battlefield nie działa.
Marudzę, bo mi się to podoba!

Marudzę, bo świeczka upodobała sobie moje włosy.

Marudzę, bo chodzę podminowany. Marudzę, bo mogę się wkuźwiać na marudy z byle powodu.
No i niedziela jest, piwa już nie ma. Awrgh.