marudzę bo trzy lata w plecy, dalej nie umiem śpiewać
marudzę bo pojutrze mam rocznicę i smuci mnie ogarniająca mnie melancholia
marudzę bo pojutrze mam występ przed moich byłym niedoszłym
marudzę bo chyba mnie przewiało i jestem chora
marudzę bo nie umiem na szybko napisać posta a zaraz to będę robić
no i marudzę, bo jestem kluseczką.

na dzisiaj finito, wracam do bycia nieudolnym skrzypkiem na dachu.

Marudzę, bo najzwyczajniej w świecie jest mi źle i smutno.
Marudzę, bo absurd pewnej sytuacji mnie przygniata.
Marudzę, ponieważ przez cholerne sny mam problem ze spaniem i chodzę niewyspana, wyglądając jak trup.
Marudzę, chociaż bywało gorzej.
Marudzę, bo pomimo ludzi wokół mnie czuje się kinda lonely.
I marudzę dla samego marudzenia.

Marudzę, bo odczuwam brak żelaza i magnezu. Uwierzcie mi, to kiepska sprawa. Najgorsze jest to, że nawet jak toto jem, to mi to nie pomaga. 
Marudzę, bo do braku żelaza dochodzi ucho, które mnie wyczerpuje. Pójdę z nim do lekarza, a ja do lekarza chodzę raz na dwa lata. W ostateczności. Miesiąc mija, a ja dalej czuję jak mnie tam coś kuje i wrr. 
Marudzę, boo mi się popsuł w netbooku przycisk On/Off. Znaczy działa, ale sie poluzował i co wciskam go na miejsce, on odskakuje przy drobnym ruchu. Bawię się tym od rana. Złośliwość rzeczy martwych.
Marudzę, bo przez wyjazd do Espania przytyłam 80 dag. A co, jeśli urośnie mi podbródek? Załamanie nerwowe. 
Marudzę, bo dopiero na prochach się wybudzam. To chore, powinno być na odwrót. 
Marudzę, bo chcę tulić. Cokolwiek. Kogokolwiek. Odzywa się we mnie Joe. Kto by pomyślał, że przejęła trochę moich cech. 
O, marudzę też, bo mi się Wódz śnił wczoraj! Normalnie okropne przeżycie, bo zjadł mi we śnie czekoladę. -.-

Marudzę, bo powietrze jest zbyt gęste, płuca zbyt słabe by sobie z nim poradzić, a cena, którą przyszło zapłacić, wydaje się boleśnie nieadekwatna do wielkości przewiny.

I dlatego, że nie mogę pisać.

Chciałbym draży.
Proste problemy prostych ludzi.

Mam draże.
Do sernika.

Marudzę bo przeszłość ściga mnie bez wytchnienia, nieprzyjemne myśli i wspomnienia mnożą się jak króliki, sen nie daje odpoczynku - i wszyscy uparcie nie chcą zapomnieć o moim istnieniu, a ja nie jestem pewien czy bardziej mi to przeszkadza, czy schlebia.
(I że nie umiem w język polski)

Bo wszystko mnie boli. Mam katar, moja głowa - pęka. Gardło mam zdarte. I nic mi się nie chce.
I jest szaro za oknem.
I tak po prostu, bo jestem beznadziejna.._______.

Marudzę, bo Walter, Rosier i Wanda dosypali drożdży do nowej szaty graficznej i forum tyje jak opętane, przez co nie mam szans zacząć kiedykolwiek ogarniać co tu się dzieje. :D

Marudzę, bo czuję się stary i pomarszczony jak tak widzę nową krew.
Marudzę, bo muszę zrobić jeszcze dwadzieścia tysięcy rzeczy, w tym połowa na marudach i będę musiał zaspamować znowu skrzynkę Rosierowi (tak, się bój) i do tego nadrobić co zaległe. Problem w tym, że nie mam kiedy.
Marudzę, bo Lili coś knuje, a jeśli ona knuje to klękajcie narody. Takie małe słodkie coś, a takie cwane.
Też Cię uwielbiam. :>

no i marudzę, bo jeść mi się chce.

Marudzę specjalnie drugim postem, bo właśnie tym spamem wskakuję na 800 postów. A i tak Wanda mnie przegoniła to też marudzę. Łajat się starzeje, a tu jesio nie zdążył spłodzić małych łajato-wandów.

Zastnawiam się kto mi zmienił avatar i dlaczego jest to Wanda Whisper.
Czemu Wilson trzyma się za jaja?
Zaraz wypluję płuca.
Ktoś podobno za mną tęsknił, hehe.

Marudzę bo mały spam w grach.
Marudzę bo sama go nadrabiam.
Marudzę bo jestem nadal chora.
Marudzę bo wypluwam płuca.
Marudzę bo gorąco za oknem.
Marudzę bo marudzę.

Marudzę bo zlałem jeden egzamin.
Marudzę bo nie mam wyników z pozostałych dwóch.
Marudzę bo jestem odwenowany na amen i zaraz mnie Dorcas zabije bo jej nie odpisuje już hohohohohoho.
Marudzę bo pewno będę miał pomysł na pisanie jak pojadę na wakacje bez laptopa.
Marudzę bo jest cholernie gorąco.
Marudzę bo nic mi się nie chce.
Marudzę bo rozstałem się z dziewczyną.
Marudzę bo jestem Syriusz Czarny :x.

Dawno mnie tu nie było, ale już czas napisać o mojej frustracji, która dosięga mnie zawsze, jak biorę się za pisanie pracy inżynierskiej, a raczej ogarnianie ankiet, które mi są do niej potrzebne.
LUDZIE, jak można nazywać się dobrym właścicielem psa, dbającym i "znającym się na skutkach otyłości", skoro CO DRUGI PIES ma albo NADWAGĘ ALBO CHOLERA OTYŁOŚĆ. Rozumiem, gdyby ktoś też tak zaznaczył, wtedy miałabym jakąś tam świadomość, że ludzie biorą się za odchudzanie takiego psa. ALE NIE. Po co. Lepiej uznać, że pies który waży 48 KG w rzeczywistości powinien ważyć około 30 kg, ma wagę wręcz IDEALNĄ. Boję się wiedzieć, jak ten pies wygląda.
Ludzie to IDIOCI, chodzi mi o tych, którzy wypełniają ankietę. Nie umieją czytać ze zrozumieniem, czy jaka cholera? Skoro mam wyraźnie wystawione rodzaje żywienia (mieszane, suche, domowe) to oczywiście, że chodzi mi o to, że jak mieszane to jest suche i domowe, a nie, ktoś sobie zaznaczy suche, a potem wpisuje jeszcze domowe w kolejnym pytaniu. Gdyby ludzie były chociaz w połowie ogarnięci i umieli czytać ze zrozumieniem, to może nie siedziałąbym nad tą ankietą już dobry miesiąc , bo albo mi się jej nie chce uzupełniać, albo siedzę nad jedną rubryką pół dnia i się zastanawiam co autor miał na myśli.
A najlepsi są ci, co zaznaczają karmę komercyjną i wpisują w firmie "ta tania, TESCO". Ręce opadają. Mam ochotę rzucić w kogoś kapciem. Albo nie. Cegła lepiej się będzie nadawała do wybicia ludziom z tych pustych łbów głupot. Może i się nie znają, rozumiem to. Ja jednak wychodzę z założenia, że jeśli ktoś się decyduje na psa, to musi się liczyć z tym, że pies nie jest śmietnikiem, w którego można wrzucać RESZTKI PO POSIŁKACH LUDZKICH, bo i takie rzeczy się zdarzały.
Pozostaje mi tylko skomentować to wszystko tak:

Bo brakuje mi słów.
Powinnam zmienić temat pracy inżynierskiej na "Debilizm w społeczeństwie, nieumiejętność czytania ze zrozumieniem", a naprawdę, moja ankieta skomplikowana nie była. Mogę nawet uznać, że była wręcz banalna, jak dla przysłowiowego idioty.