IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Dean Street - Dom panny Clinton.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyWto 24 Lut 2015, 00:24

Dean Street - Dom panny Clinton. British-Properties

Całkiem oryginalny dom położony na jednej z ulic w centralnej części Londynu – w dzielnicy dobrze znanym wszystkim imprezowiczom czy turystom – Soho.
Otoczony innymi domkami jednorodzinnymi, kilkoma sklepikami o różnej maści – w czwartki i soboty na jednym z pustych placów rozbijają się handlarze oferujący wszystko – od maści na znamiona, przez świeże warzywa i owoce do ubrań i artykułów chemicznych. W bliskiej okolicy znajdują się kluby, kawiarnie, bary oraz kina. Mieszkańcy nie mają co narzekać na nudę, o nie.
Przed budynkiem znajduje się idealnie przystrzyżony trawnik – jak widać panna Clinton w wolnych chwilach lubi przebywać na świeżym powietrzu, bo i mały ogródek jest zadbany. W nim – same kwiaty, głównie róże.

Mieszkanie jest spore. Składa się ze sporej kuchni, w której nie brak niczego, a zwłaszcza jedzenia – do tego jadalnia, salon z kominkiem, gabinet Sofii, sypialnia z garderobą, łazienka z jacuzzi i inne, pomniejsze pomieszczenia, które tylko czekają aż ta zagospodaruje je porządnie. Na co oczywiście nigdy nie znajdzie czasu, bo choć i ochotę by miała to z tym pierwszym jest krucho.
Wolnej przestrzeni jest dużo, a wszystkie pokoje są umeblowane ze smakiem, gustem, lekką ręką. Panuje tu przyjemna atmosfera, łatwo się tutaj odnaleźć, a wszędzie można dostrzec namiastkę Sofii. Począwszy od zdjęć całej familii, młodej Zośki w towarzystwie rodziców i znajomych, przez bieliznę i ubrania porozwieszane po całym domu, walące się buty, popielniczki oraz kubki z niedopitą kawą.
Warto dodać, że dom jest opatrzony w taras – garden party i inne dzikie imprezy wchodzą w rachubę!

Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 20:55

Był już wieczór, właściwie noc jakby nie patrzeć kiedy panna Clinton wraz ze swoim szefem wylądowali na gładko przystrzyżonym trawniku przed jednym z ciekawszych domów w okolicy. Wokół nich znajdowały się oświetlone budynki, a przytłumione echo rozmów i muzyki dochodziło do nich z drugiego końca ulicy. Jesienne powietrze ochłodziło morderczo – seksualne zapędy kobiety kiedy ta stanęła w swoim własnym ogródku. Rozejrzała się zaraz i puściła nadgarstek mężczyzny najpewniej pozostawiając po sobie ślad nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Rzuciła nieodgadnione spojrzenie Jaredowi i ruszyła w stronę ganka, na którym zapaliło się światło, którego mechanizm od razu wyczuł zbliżające się sylwetki aurorów. Nie mówiła nic, czuła tylko jak krew w niej pulsuje, jak ciało domaga się kolejnej pieszczoty, co uparcie ignorowała. Dotknęła szerokich drzwi, a te pod wpływem jej nacisku otworzyły się samoistnie wpuszczając ich oboje do środka.
Wprowadziła ich do przedpokoju, który był niejakim centrum jej domu, bowiem prowadził do kuchni, salonu oraz jadalni. Nie wspominając już o innych pomieszczeniach. Hol był jasno oświetlony, a drewniany parkiet delikatnie skrzypiał pod naporem ich podeszew.
- Będziesz spał u mnie. Mam wolny pokój. – Powiedziała siląc się na maksymalnie obojętny ton, po czym skierowała się w stronę schodów – stabilnych, z drewnianą poręczą prowadzących na górę, gdzie rzeczony pokój gościnny się znajdował. Szła przed nim miarowo wystukując obcasami pewien rytm, kołysząc szerokimi biodrami. W całym domu unosił się słodki zapach róż, tytoniu jak i samej Sofii. Spędzała w swoim królestwie mnóstwo czasu tak więc co i rusz można było natknąć się na ślad jej obecności. Pozostawiony kubek z niedopitą kawą, ubrania walające się po mieszkaniu, damskie kosmetyki czy inne gadżety. W końcu, gdy znaleźli się na górze odwróciła się do Wilsona, mając nadzieję, że poszedł za nią – nie wiedział dokładnie gdzie się znajduje, tak więc nie miał możliwości ucieczki. Jeżeli był oporny to wiadomym było to, że złapała go za łapę i pociągnęła siłą – ale tylko w wypadku braku współpracy. Jej cel został osiągnięty, pomyślała z dumą czując ponownie jak jej szef się do niej zbliża. Otworzyła drzwi do pokoju, w którym mogła, aczkolwiek nie musiała go przenocować, po czym powiodła za nim wzrokiem z lekkim uśmiechem.
- To tutaj. Nie musisz mi dziękować. – Zgryźliwość zawsze na pierwszym miejscu. Uśmiechnęła się kącikiem ust, a jej spojrzenie znowu umknęło gdzieś w okolice ust Jerry’ego. Sama oparła się o ścianę w kolorze burgundu i splotła ramiona na pełnej piersi przekręcając głowę w prawo, w stronę nie zamkniętych drzwi prowadzących do…
- Tam znajduje się moja sypialnia. – Szepnęła mimowolnie, nie spuszczając z czarodzieja orzechowych oczu, które zasnute lekką mgłą zdawały się połyskiwać. Nie ruszała się z miejsca dopóki nie wyciągnęła w jego stronę dłoni – zrobiła to z pełną premedytacją. Tak samo jak pochwyciła między palce kołnierz jego koszuli i teraz ponownie zsunęła ją na jego tors, jakby wiedząc, że nie ma już ucieczki od tego, co rozpoczęło się w jego gabinecie.
Jared Wilson
Jared Wilson

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 20:57


Chłodne powietrze miało go orzeźwić i otrzeźwić, ale nie podziałało. W innym przypadku nie pozwoliłby na teleportowanie go w nieznane miejsce bez większej przyczyny. Zapatrzony w iskrzące ciemne oczy Sofii zapomniał zaprotestować i użyć siły, aby ją wyprowadzić z gabinetu i pozostać całą noc w ministerstwie. Byli dorośli, mogli robić co chcieli, ale mimo to Wilson musiał podchodzić do wszystkiego odpowiedzialnie. Przez pełniony zawód i pozycję w społeczeństwie nie mógł pozwolić sobie na nastoletnie zachowania i rzucania się na piękną kobietę w byle jakim miejscu i o byle jakiej publiczności. Rzucił okiem na trawnik i na dom Clintonówny bez wyraźniejszych uczuć. Wciąż na jego twarzy widać było gniew. Ściągnął brwi i zastanawiał się co się dzisiaj właściwie dzieje. Ruszył bezwiednie za aurorką przyznając się do swojej słabości - pociągała go i rozpaliła w nim ogień. Nie mógł jej dzisiaj zostawić samej, nie był zdolny do takiego altruizmu.
Pomasował prawą rękę, w której pękła szklanka i szedł posłusznie za kobietą. Zamknął za sobą drzwi i zamiast rozejrzeć się po domu i skomplementować królestwo piekielnej Włoszki, obserwował ruchy jej pośladków, gdy wchodziła po schodach. Nie potrzebował pomocy, żeby za nią iść. Przyciągała go jak magnez i dzisiaj nie mogła liczyć na samotną noc. Nie wyglądała na niewinną, dobrze wiedziała czego chciała. Zamiast obrazić się i wściec, a potem go zostawić, wynalazła inną scenerię na dzisiejszy wieczór. Zaskakiwała go z każdą chwilą. Wspiął się po drewnianych schodach, które pod jego ciężarem trochę głośniej trzeszczały. Nawet nie spojrzał na sypialnię Zośki ani na "swoją". Nie skomentował czy zostanie tutaj na noc czy może wróci... nie miał dokąd wracać, bo musiał zamieszkać sam. Był dorosły, był własnym szefem i mógł zrobić co tylko chciał.
- Na czym skończyliśmy? - zapytał z błyskiem w ślepiach, dając się jej przyciągnąć. Spojrzał na nią z góry wygłodzony. Odgarnął kosmyk jej włosów za ucho i przyglądał się jej chwilę zanim nie położył rąk na jej brzuchu. Chwycił końcówki koszuli i zdjął przez jej głowę, odrzucając materiał na podłogę. W tej samej chwili spadły na nią jego spragnione usta. Przygarnął ją do siebie, zamykając nogą drzwi sypialni. Szybko uporał się z jej biustonoszem, aby powrócić do przerwanych pieszczot jej dekoltu. Łapczywie realizował swoje fantazje z nią w roli głównej, wpijając się w jej skórę - na ustach, na policzkach, brodzie, szyi, obojczyku i w puencie na gorących piersiach. W pewnej chwili jego serce drgnęło, obudziło się z letargu. Sunął rękoma między jej łopatkami, sprawdzał zagłębienie kręgosłupa, pieścił każdy skrawek skóry aż dotarł do spódniczki. Wsunął pod nią obie ręce na jej biodrach i sięgając pośladków zdjął z niej dół, zostawiając ją pół nagą. Odsunął się na pół centymetra i spojrzał na nią całą, nagą i zaróżowioną. Zapierała dech w piersiach. Ten obraz będzie mu długo towarzyszył, będzie tak sobie ją wyobrażał, gdy przyjdzie nieumyślnie ubrana do jego gabinetu w przyszłości. Przylgnął do niej z powrotem, kładąc łapska na jej pupie i podnosząc ją wyżej, aby mógł sięgnąć ustami jej piersi. Jared zamierzał tę noc wykorzystać maksymalnie i chociaż nie był u siebie, niełatwo będzie mu się pohamować i ją wypuścić. Nie musiał wprawdzie, bo byli dorośli.
- Odepnij mi guziki koszuli. - polecił jej grobowym, ale schrypniętym głosem, odsuwając się na chwilę od jej ucha, które chwilę nadgryzał. Chciał popatrzeć na nią i na jej zmysłowe ruchy. Nie musieli się nigdzie spieszyć, chociaż im gorliwiej dotykał jej skóry, tym trudniej było mu wytrzymać. Doprowadzała go do szału. Z jednej strony chciał mieć ją już, natychmiast przy ścianie, a z drugiej nie chciał psuć tego pierwszego razu. Uzbroił się w cierpliwość, chociaż bardzo wiele go to kosztowało. Jedną ręką trzymał jej pośladki, a drugą zakrył policzek, który jej poranił w zeszłym tygodniu. Wtedy na to zasługiwała, bo zachowała się źle zjawiając się w złym miejscu i napotykając go w furii. Teraz chciał ją za to przeprosić, ale nie słowami.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 20:58

Jared Wilson
Jared Wilson

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 20:59

Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:03

Jared Wilson
Jared Wilson

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:03

Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:05

Jared Wilson
Jared Wilson

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:05

Nie pozwoliłby potraktować siebie jako ofiary. Zmusiłby ją do tego, by była jego. Skoro postanowiła go mieć, a nie musiała długo go zachęcać, to musiała być świadoma co brała na swoje barki. Jared nie przywykł nie dostawać tego, czego chciał. Mogła go kusić, nęcić i miała nad nim przewagę, bo jej pragnął. Łatwo jednak mogła przekroczyć granicę, a wtedy nie będzie odwrotu. Wystarczy, że postawi stopę nie tam gdzie trzeba a ich wspólna noc będzie jedyną, a przyszłość zostanie wykluczona. Wiedział już, że będzie chciał więcej. Nasycił się, ale tylko na chwilę. Zaglądając wgłąb siebie widział, że nie poprzestanie na pierwszym razie. Za bardzo mu się spodobało. A to było tragiczniejsze w skutkach, gdyby mu się jednak nie podobało.
Przymknął powieki, sycąc się zapachem połączonych ciał. Gładził gorącą i naprężoną skórę Sofii, robił to bezwiednie i na wpół świadomie. Tego potrzebował od bardzo dawna. W końcu dał owocne ujście swoim emocjom i nie poprzez rozwalanie gabinetu, a dając drugiej osobie rozkosz. Czuł się o niebo lepiej i lżej, ale nie zamierzał o tym mówić aurorce. Nie zamierzał niczego jej tłumaczyć, bo słowa były zbędne. Nie obdarzy jej uczuciem innym niż pożądanie, które zawsze się będzie w nim tliło i domagało ukojenia. Patrzył na unoszące się piersi i wzdychał do nich, zmęczony grą zmysłów i ciał. Włoska krew była niebywale słodka i rozkoszna. Mogła uzależniać, jeśli będzie zbyt często sobie ją aplikował. Problem w tym, że już czuł głód, raptem pięć minut po zaspokojeniu go. To nie wróżyło dobrze i nie daj Merlinie, mógłby rzeczywiście wodzić za ciałem Sofii i dać się jej uwięzić cieleśnie. Irytowało go to. Jeśli się uzależni od jej ciała, będzie musiał się z nią związać, a to było na ostatniej liście tego, co sobie zaplanował na przyszłość. Odrzucił ponure wizje na później. Wyciągnął rekę do kobiety, ale ta się wysunęła i usiadła obok, owijając się szczelnie prześcieradłem. Jeszcze miał przed oczami wyraz jej twarzy, gdy się mu poddała. Jak nie chciała go puścić i przywierała do niego ciasno, niemal desperacko. Podobało mu się to, nie mógł się oprzeć, aby nie zbadać opuszkami palców dróżki między jej piersiami, po brzuchu i pępka. Musiał się odsunąć, gdy go żałośnie odepchnęła. Zajęty oddychaniem nie widział jej spojrzenia i pytania wymalowanego na twarzy. W pokoju było ciemno, ale nie potrzebował światła, aby zlokalizować jej ciało. Dopiero po dłuższym milczeniu pojął, że coś jest nie tak, bo Sofia nie zamierzała się kłaść. Podniósł głowę i potarł twarz, zmywając z siebie odurzenie. Wyciągnął długie, szerokie ramię i oplótł nim jej talię, przysuwając ją do siebie zachłannie. Pocałował jej ramię i oparł o nie brodę.
- Kładź się. - polecił, rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu. Przeszkadzało mu, że owinęła się szczelnie prześcieradłem, jakby się go obawiała. Zakrywała ciało, które chciał czcić przez resztę nocy. Położył się na plecach i napierając na jej łopatki nakłaniał ją, aby się położyła i oparła o jego ramię. Nie chciała chyba zostać sama przez resztę nocy? Popsułaby tylko doznania. Wilson nie miał sił wstać i się ruszyć. Sama proponowała mu sen i łóżko, to nie powinna z niego wychodzić. Lepiej, aby tego nie robiła. Musiałby ją przywiązać do łóżka albo związać zaklęciami i przetrzymać do rana. Jared nie lubił, gdy ktoś mu coś zabierał. Coś, co właśnie dostał. Przygniótł ją ramieniem i westchnął głośno z ulgą. Tego mu brakowało długi czas. Wolne ramię podłożył sobie pod głowę. Odwrócił ją i uniósł brwi, pytająco spoglądając na kobietę. Najlepiej, aby mówiła wprost.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:06

Oboje byli dorośli i wiedzieli doskonale co robią i czego oczekują od siebie nawzajem. To, że poszli jeden jedyny raz do łóżka było wynikiem wiecznych frustracji i napięcia seksualnego, które wzmagało się za każdym razem, gdy ta dwójka przebywała ze sobą w jednym pomieszczeniu dłużej niż minutę. Nie oczekiwała słodkich słówek, które jednak byłyby miłą odskocznią, nie prosiła go, by wyznawał jej miłość, by z nią był, bo sama do końca nie wiedziała czy Jared jest mężczyzną, który byłby w stanie z nią wytrzymać. Dogadywali się, owszem, mieli ze sobą wiele wspólnego, a ich charaktery chociaż złożone i podobne posiadały luki, które druga osoba wypełniała całkowicie. Wolała nie myśleć o tym, co by było gdyby jednak stało się inaczej, bo to sprawa, której należy przyjrzeć się z bliska – pracowali razem od wielu, wielu lat, widywali się niemal codziennie – jakby zatem wytrzymała spędzając z nim całe dnie? I chociaż było jej wyjątkowo dobrze, odnalazła swoje miejsce w jego ramionach to nie do końca była przekonana czego od niego chce. Zabawne jednak było to jak pod nią ulegał, jak prosił o więcej, jak łasił się zafascynowany jej ciałem, jej wypukłościami i wszystkimi niedoskonałościami, które sobą prezentowała, bo drodzy państwo, panna Clinton ideałem nie była.
Żyła jeszcze, oddychała jeszcze tą resztką słodkich dreszczy, które omamiły zarówno jej ciało jak i duszę, obiecując sobie, że wyciągnie rękę po więcej i więcej. Nie teraz, może jutro, za kilka godzin czy za miesiąc, ale poprzysięgła sobie, że omota tego mężczyznę i pokaże mu kto ma tak naprawdę nad nim władzę.
Usiadła, dosłownie na moment, by przeanalizować to co właśnie się stało. Przespała się z własnym szefem, największym gburem na świecie, z którym miała na pieńku odkąd tylko pojawiła się w Ministerstwie. Nie mogła w to uwierzyć, dlatego też po chwili wykrzywiła wargi w uśmiechu – była wielce rozbawiona, że zaciągnęła do łóżka rozwodnika, ojca dwójki dzieci i faceta, którego chciała zrzucić ze stołka. Gdy wyczuła poruszenie się w łóżku drgnęła i odwróciła głowę w stronę Wilsona, który ponownie wykazał się odrobiną delikatności, o którą go nie posądzała. Lubiła gdy mężczyzna przejmował nad nią władzę w łóżku, dlatego nie opierała się i przylgnęła do niego czując jak usta czarnoskórego wypalają niewidzialne znamię na jej nagim ramieniu.
- Nie rozkazuj mi. – Burknęła krótko, a z jej twarzy zniknął rozbawiony uśmiech, który ustąpił miejsca niememu oburzeniu. Położyła się obok niego, nie zsuwając jedwabnego prześcieradła ze swojego ciała, a jedynie nieco je luzując, by było jej wygodniej ułożyć się obok czarnoskórego olbrzyma. Zarzuciła na niego jedną ze swych długich nóg, bo było jej zwyczajnie przyjemniej i wtuliła się w jego bok wzdychając cicho. Tysiące myśli kłębiło się jej w głowie, a ona sama nie wiedziała co teraz powiedzieć. Zwyczajnie zabrakło jej języka w gębie. Uniosła głowę – do jej policzków i czoła przykleiło się kilka zbłąkanych kosmyków włosów, jednak zostawiła je tak jak są, nie przeszkadzały jej aż nadto. Odwzajemniła spojrzenie, bo i wyhaczyła jego wzrok, gdy jej zdążył przyzwyczaić się do panujących ciemności. Serce Sofii dalej biło jak oszalałe, jednak ta odzyskała już pełną świadomość i wiedziała doskonale co właśnie zrobiła. Skoro nie chciał, by odchodziła – czego sama tak naprawdę nie chciała, ale się nie przyzna – skorzystała z okazji, z bliskości i czułości, którą jej na swój sposób okazywał i przesunęła dłonią po linii jego szczęki, badając dokładnie jej kształt, po czym powoli, z wyczuciem zsuwała się niżej czując pod palcami kilkudniowy zarost i krzywizny jego obojczyka.
- Dopóki czegoś nie znajdziesz możesz się tutaj zatrzymać. – Powiedziała przytłumionym głosem, z którego jeszcze nie do końca wyparowała nutka erotyzmu, podniecenia i rozkoszy, którą w sobie nosiła. Spoglądała na niego badawczo spod półprzymkniętych powiek stwierdzając lakonicznie w myślach, że było jej po prostu dobrze.
Jared Wilson
Jared Wilson

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:07

Umiałby z nią wytrzymać i sobie z nią poradzić. Nie miałby z tym problemów. Ale nie byłby w stanie dać jej uczuć, jakich oczekiwała. Skoro nie wyszło mu przez szesnaście lat z jedną kobietą, to znaczy, że skazany jest na samotność. Nie musiał się z kimś wiązać, żeby móc zaspokajać swoje potrzeby. Byli dorośli i świadomi tego, co robią. Żadne z nich nie musiało się tłumaczyć ani pytać o następny dzień.
Ułożył się wygodniej w pościeli, okrywając nią ich biodra. Nie żałował tego, co się stało. Nie spodziewał się takiego zakończenia dnia, ale to była kwestia czasu, że w końcu coś się między nimi stanie. Z satysfakcją przyglądał się jej ciału, odnajdując u jej boku spokój. Była bardzo piękną kobietą. Gryzło go trochę, że jest od niego o tyle młodsza. Trzynaście lat to sporo i dla innych osób przy niej był staruchem, który miał za sobą już swoje pięć minut świeżej młodzieńczości. Uciszał to argumentem, że jest dorosła i sama się o to prosiła. Westchnął, gdy posłusznie do niego przylgnęła. Objął ją ramieniem i oparł o jej czoło policzek. Wciąż się nie uśmiechał, chociaż wyglądał teraz inaczej niż na co dzień. Mogła zobaczyć rażącą różnicę między nim w pracy a nim poza pracą, gdy nie pilnował swojej maski. Zmarszczył brwi, gdy bezprawnie dotykała jego twarzy. Wytrącało go to z równowagi i spokoju, bo chociaż był to tylko dotyk, widział w tym coś czułego i intymnego. Coś, czego być nie powinno. Odgarnął czarne włosy z jej czoła, zatapiając w nich rękę.
- Chętnie. - podniósł głowę i zabrał jej jeszcze jeden soczysty i miękki pocałunek. Mógł sobie już dawno temu znaleźć lokum, ale zwlekał z tym bez żadnego powodu. Teraz miał powód, aby się z tym nie spieszyć. Obiecał jej właśnie wizyty, może i codzienne, w zależności czy uda mu się wyjść z Ministerstwa o własnych siłach. Do tej pory nie opuszczał miejsca pracy gdy nie było to niezbędne. Teraz może będzie mu się chciało... gdy tak patrzył na Sofię, nazwał ją w myślach świeżym zastrzykiem powietrza. Postanowił nie zasypiać dzisiaj, aby móc oglądać sobie bez ograniczeń jej usta i oczy podczas snu. Z którejkolwiek strony na nią spojrzał, zapierała dech w piersiach i znowu budziła w nim pragnienia.
- W końcu sama mnie stąd wyrzucisz. - jego klatka piersiowa zadrgała od czegoś, co być może mogło być podpięte pod rozbawienie. Gdy wyobrażał sobie następne noce i miejsca w domu, po których musi go oprowadzić, robiło mu się goręcej. Przycisnął ją do siebie mocniej, a po paru minutach jego ucisk zelżał, a oddech się wyrównał. Zasnął, tak jak mu to radziła. Pierwszy raz od dwóch dni zmrużył oko i Merlin raczy wiedzieć czy na resztę nocy czy tylko na godzinę. Diabli jego plany wzięli. Przypomniał sobie, że jest człowiekiem z krwi i kości i potrzebuje snu czy tego chce czy nie. Sofia mu to ułatwiła, chyba pierwszy raz niczego nie utrudniła.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:08

Nie wiadomo co stanie się z nami za 10 lat, dwa tygodnie czy trzy godziny. Nie wiemy też co przyniesie nam jutro, czy noc. Skąd więc Wilson mógł wiedzieć, że nie da jej tego czego ona chce? Skąd wiedział czego ona pragnie w głębi serca? Rzadko ze sobą rozmawiali na tematy prywatne. Mało o niej wiedział – nie pytał o nic, nie obserwował jej, po prostu traktował ją jako pracownika. Ona wiedziała sporo, przynajmniej tak jej się wydawało. Plotki szybko roznosiły się po Ministerstwie a, że Jared był jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób to o wszelakie newsy z jego życia nie musiała się martwić. Sama także nie dopytywała o nic, bo nie uważała to za priorytet. Chociaż teraz kiedy poznała go od tej drugiej, nieco łagodniejszej strony nie miała nic przeciwko, by dowiedzieć się czegoś więcej na temat znienawidzonego aurora.
Nie miała nic przeciwko temu, by się u niej zatrzymał. Jej dom był spory i był zdolny do pomieszczenia wielu osób, dlatego też nie wahała się już, gdy proponowała mu tymczasową przeprowadzkę do siebie. Większość czasu i tak spędzała w pracy – do mieszkania wpadała, by tylko coś zjeść, wykąpać się i przespać. Wyjątkiem były weekendy, które poświęcała wyłącznie sobie i znajomym, kiedy miała wolne. Oprowadzi go po swoim domostwie, kiedy będzie miał na to ochotę, pokaże mu co gdzie się znajduje i… Postara się jednocześnie nie myśleć o jego szerokich dłoniach sunących po jej kształtnych udach. Co było trudne zważywszy na fakt, że do tej pory czuła przemożną chęć nieodrywania się od niego.
- Jeżeli będziesz mnie denerwował to możesz być pewny, że Cię wyrzucę na zbity pysk. – Mruknęła nie siląc się na cokolwiek innego jak lekkie rozbawienie i frustrację. Zrobiła kolejny dobry uczynek i sama nie wiedziała czy cieszy się z tego, że ten u niej zostanie na kilka dni. Nie wiedziała jak ich znajomość się potoczy i chyba wolała o tym nie myśleć. Miała jednak do dyspozycji jego ciało, kiedy tylko sobie zapragnie, on natomiast miał gdzie spaść i co jeść. Handel wymienny, obie strony czerpały korzyści.
- Jutro Ci pokażę co gdzie jest. Dobrze? – Spytała jeszcze ciszej, odwracając wzrok od sufitu, a skupiając go na twarzy czarnoskórego. Nie odzywał się, oddychał tylko spokojnie pozwalając Morfeuszowi na porwanie go w ramiona. Przyglądała mu się przez chwilę jak śpi, jak jego lico nieruchomieje, łagodnieje, jak drobne mięśnie skaczą pod czekoladową skórą, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada. Opuszkami palców musnęła jego usta, które jeszcze niedawno całowała, po czym wzdychając cicho okryła ich pościelą szczelniej i sama odwracając się na bok starała się zasnąć, co nie było zbyt prostym zadaniem, kiedy obok Ciebie leży Twój szef, któremu jeszcze do niedawna chciała urwać głowę.
Nie wiedziała ile dokładnie spała, nie pamiętała co jej się śniło, ale gdy otworzyła oczy było już rano. Świtało. Jesienne promienie słoneczne wpadały do sypialni przez nie do końca zaciągnięte zasłony w odcieni lawendy. Włoszka podniosła się na łokciu i zauważywszy kto obok niej leży odgoniła resztki snu i nieco zbyt przytomnie zwaliła się na ziemię. Jęknęła cicho i zsuwając prześcieradło, którym się okryła stąpając cicho wyszła z pomieszczenia i skierowała się na dół, nie tylko po to by zaparzyć kawę, ale po to by wziąć prysznic. Zimny, z dodatkiem olejku migdałowego, którym natarła swoje ciało, na którym spostrzegła ślady zębów Wilsona- jej dzisiejszego kochanka. Zmarszczyła brwi kiedy przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze, po czym nakładając na siebie jedwabny szlafrok w odcieniu krwistej czerwieni wyszła z łazienki przeczesując wilgotne włosy, które opadły jej na plecy. Skierowała swe kroki do przytulnej kuchni, w której chwilę posiedziała. Dalej nie mogła uwierzyć co się stało i jakim cudem trafiła do łóżka z Jaredem. Kręciła tylko głową z rozbawieniem myśląc najpewniej jak tutaj wykorzystać tą przewagę nad przeciwnikiem, podczas gdy magiczny express młócił ziarna włoskiej i aromatycznej kawy. Przygotowała w międzyczasie dwa spore kubki z zabawnymi napisami oczywiście w jej ojczystym języku, który przypominał jej o słonecznej Italii. Chciała uchodzić za dobrą panią domu, toteż bez szemrania przygotowała napar dla swojego szefuńcia, który najpewniej jeszcze wyleguje się w jej łóżku.
Zalała naczynia i uważając, co by niczego nie rozlać wspięła się po drewnianych schodach na górę, gdzie zaraz wsunąwszy się za drzwi do swojej sypialni rzuciła okiem na rosłego mężczyznę i postawiwszy dwa parujące kubki na stoliku nocnym podeszła do wielkiego okna i odsłoniła zasłony z głośnym trzaskiem. Opadła na krawędź łóżka spychając nieco Jerry’ego z jego miejsca i klepnęła go w brzuch, bok, ramię, cokolwiek innego co miała tylko pod ręką. Ta zapiekła ją, a coś w środku kobiety drgnęło.
- Wstawaj. Nie będziesz przecież leżeć cały dzień. – Burknęła całkiem miło tym samym witając się z nim w sposób dosyć oryginalny.
Jared Wilson
Jared Wilson

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:09

Nie pytał o jej życie, bo nie zamierzał w nie wkraczać dłużej niż na kilka nocy. Nie dał jej dać niczego poza tymi kilkoma nocami i powinna o tym wiedzieć, bo inaczej się gorzko rozczaruje. Gdzieś tam na dnie jego serca coś się ocknęło i zapytało: a dlaczego tylko kilka nocy? Z przekleństwem na ustach szybko to uciszył. Nie miał czasu na rodzinę, a więc tym bardziej nie miał czasu na wiązanie się z kimkolwiek.
To, że były jakieś plotki o nim, kwitował wzruszeniem ramion. Nie obchodziło go, że ktoś wymyślił jakąs plotkę i rozsiewa ją na skalę globalną. Dopóki ta plotka nie przeszkadzała mu i jego dzieciom w normalnym życiu, mało się tym interesował. Niewiele osob go poznało od łagodniejszej strony, a nawet ta łagodniejsza strona pozostawia wiele do życzenia.
- Będę cię denerwował i mnie nie wyrzucisz. - odpowiedział niewyraźnie zanim zasnął. Nie brakowało mu pewności siebie. Nawet gdy groziło mu urwanie głowy i marudzenie baby, to wiedział swoje. Po tym jak zobaczył jak na niego reaguje, miał na nią haczyk i będzie go wykorzystał bez wyrzutów sumienia.
Spał długo i smacznie. Pierwszy raz od kilku dób, a więc był to jakiś sukces. Nie ruszył się przez całą noc, leżał tak jak się położył i cicho chrapał. Spałby zapewne dalej, gdyby nie dotarł do niego zapach gorącej czarnej kawy i jakiś kwiatów czy co to było, ale pachniało Sofią. Przesunął ręką po pościeli, ale nie znalazł tam gorącego ciała, które miał w nocy. Zaraz ktoś go dźgnął i próbował go odsunąć i usiąść. Równie dobrze mogła odsuwać ścianę. Wilson przez chwilę musiał sobie przypomnieć gdzie on właściwie leży i dlaczego nie jest w Ministerstwie tak, jak zawsze. Mruknął z aprobatą pod nosem, gdy wróciła mu pamięć. Otworzył oczy i zobaczył w świetle Sofię. Jakieś kilka długich sekund tak na nią patrzył i chociaż jeszcze się nie obudził do końca, jego ślepia na powrót pociemniały z głodu. Skóra Zośki błyszczała, gdy siedziała pod słońcem, a jej zadowolona mina tylko go podjudzała. Ocknął się i ziewnął, przerzucając się na bok, przez co łóżko głośno zatrzeszczało pod niecodziennym ciężarem.
- Nie wiem co masz przeciwko leżeniu. Jest całkiem fajne. - odpowiedział zaspany z błyskiem w oku, a jego ramiona już się plątały wokół jej talii owiniętej czerwonym szlafrokiem, który mu się spodobał. Gdyby go tak zerwać z niej i... powrócił na ziemię i usiadł, stawiając nogi na podłodze. Sięgnął jedną ręką po parujący kubek i nie zwracając zbytniej uwagi na napis, upił łyk parzącego płynu. Odstawił z powrotem na stolik i nachylił się do Sofii, całując jeden punkt pod jej uchem.
-Idę pod prysznic. Poczekaj z ubieraniem na mnie. - może mało romantycznie i mało czule, ale nie zamierzał jej oszukiwać. Nie owijał się żadną pościelą tylko wstał i narażając Sofię na niecodzienne widoki ruszył na poszukiwania ubrań. W końcu znalazł swoją różdżkę w spodniach, przywołał do siebie ubrania i drapiąc się w tył głowy znalazł łazienkę. Wziął szybki prysznic, z irytacją stwierdzając, że Zośka nie poczekała ze swoim prysznicem na niego, a mogą przecież spędzić tutaj miło czas i po ośmiu minutach wyszedł z łazienki ubrany tylko w dżinsowe spodnie. Zgubił gdzieś koszulę, ale póki co się tym nie przejmował. Wrócił do sypialni Sofii, znajdując ją bez problemu. Bez zbędnego oficjalnego "dzień dobry" zaszedł ją od tyłu i przytulił się do jej pleców.
- Skoro normalnie chodzisz to znaczy, że się mało postarałem. Miałaś się ledwie ruszać po mnie. - stwierdził cicho i bezwstydnie, obejmując jej brzuch i całując skrawek po skrawku szyi. Upewnił się, że przyjdzie tutaj jeszcze kilka razy aby popracować nad poruszaniem się Zośki po ich nocach. Nie pomyślał jeszcze o powrocie do pracy, co było sukcesem, skoro był pracoholikiem. Zastąpiła mu pracę i teraz musiała się pogodzić, że przez długi czas będzie ją nawiedzał. Dopóki napięcie między nimi się nie wypali, a wypali się, bo tak się zawsze działo w związkach i między innymi dlatego sobie je darował.
Sofia L. Clinton
Sofia L. Clinton

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:10

Sofia żyła chwilą. To na pewno. Chyba każdy chwyta dzień, gdy znajduje się niebezpiecznie blisko takiej jednostki jaką jest Wilson. I nie było w tym nic dziwnego. Przy Jaredzie działy się dziwnego typu przypadki, a i misje, które choć powinny być nazwane tymi rutynowymi otrzymywały swoisty pobrzęk. Zawsze coś wypadało dodatkowo, tam trzeba było coś sprawdzić, jeszcze gdzie indziej zajrzeć. Nie było w tym nic złego, ale panna Clinton nauczyła się już, że w przypadku tego mężczyzny należało uważać.
Teraz igrała z ogniem i bardzo dobrze o tym wiedziała. Pytaniem tylko było czy na pewno zdaje sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji swoich czynów? Które na pewno będą mieć odzwierciedlenie w pracy czy na najbliższych spotkaniach. Nie martwiła się o to, chłonęła tylko dotyk i obecność swojego szefa, któremu jak widać odpowiadała taka opcja. Że zawsze gdzieś się kręci obok niego.
Uśmiechnęła się z wyższością, gdy tylko poczuła jak jego ręce oplatają się wokół jej talii i samej dzierżąc kubek z parującą kawą bardziej skupiła się na nim niż na mężczyźnie, z którym siedziała na łóżku. Ze spokojem przyjęła informację o jego pójściu pod prysznic. Nie zdążyła mu nawet powiedzieć gdzie ten się znajduje, bo gdy tylko odwróciła głowę, by móc go odprowadzić wzrokiem jej oczom ukazały się nagie, czekoladowe pośladki. Odchrząknęła głośno i zakryła połowicznie twarz ulubionym naczyniem, o mało co nie wybuchając śmiechem.
- Ktoś tutaj nie ma żadnych oporów przed chwaleniem się swoim ciałem. – Mruknęła tylko i zaraz rozłożył się na łożu, sama. Po środku, tak jak lubiła najbardziej – wtedy mogła wyciągnąć długie nogi bez przeszkód, a poduszkę oprzeć o głowę tak, by było jej wygodnie. Poleżała tak dosłownie moment, bo zorientowała się, że elementy jej garderoby leżą porozrzucane wokół sporego łóżka, które tej nocy trzymało dwa złączone ze sobą ciała. Dźwignęła się na materacu i podnosząc się obeszła całą sypialnię – co i rusz chwytając w drobne dłonie to pończochę, to szpilkę, gdzieś jeszcze powinien znajdować się jej biustonosz… Schowała to wszystko do kosza z brudną bielizną i wróciła na swoje poprzednie miejsce dalej dzierżąc kubek, który przyjemnie ogrzewał jej ręce.
Udała, że nie słyszy żadnego poruszenia za sobą. Że nie słyszy cichego stukotu obijanych bosych stóp o posadzkę. Ani tego, że mówi do niej, lekko schrypniętym głosem. Zanim jej dopadł, odstawiła swoje naczynie na wysoki parapet z marmuru i wygięła się jak kot pod wpływem jego dotyku.
- Jared. – Westchnęła, znowu zachwycając się głoskami w ustach, które układały się w jego dźwięczne, chociaż typowo pospolite imię. Przymknęła powieki czując narastającą falę podniecenia, które prosiło się o nieco dłuższe i intensywniejsze pieszczoty. Z jej gardła wydobył się kolejny dźwięk, ten przyjemny dla ucha. Zaraz jednak zamienił się w śmiech, przeplatany kilkoma włoskimi słówkami, których znaczenie znała tylko panna Clinton. Ta obróciła się natomiast zgrabnie, że też to ona siedziała naprzeciwko mężczyzny, którego też popchnęła dosyć niespodziewanie i odrobinę zbyt mocno. Chwyciła go z nadgarstki i przygwoździła je do materaca, nie dając mu szansy na jakąkolwiek ucieczkę. Jej ciemne oczy błysnęły, a usta rozciągnęły się w zawadiackim uśmiechu, w którym kryło się coś jeszcze.
Skoro dalej potrafię chodzić to może oznacz to, że jesteś dla mnie zbyt cienki, hm? – Spytała zjadliwym tonem, pochylając się nad nim nieznacznie. Jej długie i rozpuszczone włosy okalały jej lico i zsuwały się, łaskocząc końcówkami nie tylko facjatę Wilson ale i jego ramiona i nagą klatkę piersiową.
Jared Wilson
Jared Wilson

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. EmptyPią 03 Kwi 2015, 21:12

Nawet gdyby mu nie odpowiadała jej obecność, to i tak by się gdzieś kręciła i go denerwowała. Zośka miała wielki problem z wysłuchiwaniem rozkazów i poleceń. Przegapiła podstawową lekcję na kursie aurorów, czyli dostosowywanie się do decyzji postanowionych przez szefostwo. Jared przekładał to na życie poza pracą. Jeśli był w towarzystwie swoich pracowników oczekiwał od nich przestrzegania zasad. A ta pannica miała to wszystko w nosie. Kwestia czasu zanim wyprowadzi go z równowagi swoim ciętym językiem. Igrała z ogniem i pytanie, czy nie będzie żałować, że została w jego gabinecie mimo, że ją wypraszał dwa razy.
- I kto to mówi! - odpowiedział nie odwracając się do niej, a zamykając w łazience. Tyle razy zakładała do Ministerstwa wyzywające stroje, które powszechnie uchodzą za skromne i idealne do pracy, a dla Jareda wydawały się niestosowne. Wystarczyło, że widział jej odkryte nogi, a chciało mu się palić i słać wszystkich do diabła.
Zabrakło mu oddechu, gdy wypowiedziała jego imię. To dziwne, ale trudno było mu się przyzwyczaić, że nie mówi do niego po nazwisku i się przy tym nie wścieka. To, że mówiła mu wprost po imieniu skupiało jego uwagę i go podjudzało. Wymawiała je w taki sposób, jak jeszcze nikt. Nawet ex małżonka.
Mogła po prostu poprosić, aby usiadł na łóżku, a zrobiłby to bez zająknięcia a z wielką chęcią. Dobrodusznie pozwolił jej myśleć, że ma nad nim jakąś władzę. Parsknął czymś, co przypominało głuchy, śmiech martwego człowieka, gdy próbowała unieruchomić jego nadgarstki. Zapomniała, że ma przed sobą dwa razy większą osobę. Mruknął coś pod nosem, przymykając ślepia od natłoku odurzającego zapachu świeżo umytych włosów, jeszcze wilgotnych i gładkiego ciała.
I w tym momencie przesadziła. Nadepnęła mu na ego. Na ego Wilsona i nie ujdzie jej to płazem. Urósł w oczach i bez problemu wyszarpnął spomiędzy jej palców nadgarstki. Chwycił jej biodra mało delikatnie i wzmacniał na nich ucisk, odcinając jej drogę ucieczki.
- Słono mi za to zapłacisz, Clinton. - warknął, a jego ślepia były zimne. Nie było śladu po jego rozluźnieniu czy dobrym humorze. Chwycił w żelazny uścisk jej gorący kark, prawdopodobnie zostawiając na nim ślad swych łap i brutalnie z agresją wpił się w jej usta, przegryzając jej dolną wargę do krwi. Słony metaliczny posmak i jej jęk wciąż go podjudzał. Wbił palce w cienki materiał jej szlafroka, drąc go celowo gdzieś na ramieniu.



- Nie łudź się, że się zmienię, bo mnie pociągasz. Uważaj na każdy swój krok albo się wycofaj. - powiedział grobowo do niej, patrząc na nią z góry. Sięgnął po koszulę i zaczął ją zakładać, zapinając guziki. Wiało od Jareda chłodem. Chłonął jej piękne ciało, ale dalej wyglądał przerażająco bestialsko i nieczule. Zośka wpakowała się świadomie w kłopoty i będzie teraz zbierać tego żniwa.
Sponsored content

Dean Street - Dom panny Clinton. Empty
PisanieTemat: Re: Dean Street - Dom panny Clinton.   Dean Street - Dom panny Clinton. Empty

 

Dean Street - Dom panny Clinton.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Relacje panny Clinton.
» Old Paradise Street
» Gabinet panny Blackwall
» Listonosz panny Marlow
» gniazdko panny Haldane

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-