|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Mikhail Asen
| Temat: Re: Gabinet Halla Pon 30 Maj 2016, 22:01 | |
| Gdyby tylko wiedział jak skończy się ten wieczór to inaczej by się do niego przygotował. Z pewnością nie zakładałby swoich najlepszych jeansów, ani swetra, który jego babka zrobiła mu na szesnaste urodziny, ale nie mogła ich doczekać i dała mu go już na gwiazdkę. No więc teraz te najlepsze jeansy walały się po podłodze umazane w to zielone coś a przecież były one po stokroć ważne bardziej, niż jakakolwiek inna część jego dzisiejszej garderoby. W kieszeniach bowiem schował całą krew nietoperza i kły jakiegoś węża, które dostał od Halla, a przecież gdyby je też stracił to cała ta wizyta tutaj poszłaby na marne. Zawiódłby Jonathana. Zawiódłby swojego brother from another mother, wynosząc z całej tej sytuacji wyłącznie osobiste korzyści bo przecież zajrzał w dekolt Everett. Prawie powiedział Hallowi, że i tak nie wziąłby od niego gaci, bo ma tak wielki tyłek, że młody Asen wyglądałby w nich po prostu śmiesznie. W porę jednak ugryzł się w język, ale wcale nie dlatego, że zrozumiał iż Alex jest starszy i należał się mu jakiś szacunek a dlatego, że obok stała Tanja, której w tej chwili starał się nie podpaść w taki sposób. Musiała Halla bardzo lubić skoro tu przyszła, a Miszka nie chciał teraz sprawiać wrażenia, że za nim nie przepada tym bardziej, że w rzeczywistości nawet zaczął się do niego przekonywać. Tak czy inaczej nie skomentował wypowiedzi Halla w ten sposób. Zamiast tego wzruszył ramionami. - Nie przeszkadza mi paradowanie po szkole w tym stroju - oznajmił najzupełniej poważnie wskazując swoje bokserki. Wysportowana sylwetka sprawiała, że nie miał się czym powstydzić. Ktoś o tak wybujałym ego nie miałby ku temu nawet podstaw. Zostawił więc te swoje brudne spodnie na podłodze, z marszu postanawiając, że po wyjściu stąd po prostu weźmie je pod pachę i pójdzie jak gdyby nigdy nic do swojego dormitorium. A gdy ktoś go zapyta dlaczego trzyma jeansy w dłoni zamiast na tyłku to powie prawdę: Alex Hall i Tanja Everett zaatakowali go czymś bliżej nieokreślonym, ale on bohatersko uszedł z życiem. Czymże jest paradowanie w majtkach po zamku w obliczu pokonania zielonej galartki? Kiedy tak leżał na plecach i suszył zęby do gryfonki kompletnie się nie spodziewał tego, co miało za chwilę nastąpić. To znaczy, oczywiście podejrzewał, że Everett się wkurzy, w końcu właśnie z przyjemnością obmacał jej cycki. Istniała dziewczyna, która przyjęłaby to bez mrugnięcia okiem, poza taką o lekkich obyczajach? Szykował się na przyjęcie jakiejś paskudnej klątwy, na obrzucenie go stekiem wyzwisk, na coś bardziej oczywistego. Wymalowanie jego twarzy zieloną mazią co prawda nie należało do najprzyjemniejszych ale było w istocie najłagodniejszą karą, jaka mogła go spotkać. Starł galaretkę z powiek, by móc je bez obaw otworzyć, a w jego wzroku nie skrywał się nawet cień złości. Miałby się gniewać o coś takiego? Niedorzeczność! To go jeszcze bardziej rozweseliło, ale oczywiście musiał odpłacić dziewczynie pięknym za nadobne. - Zimne to piekło, młoda damo - stwierdził ironicznie, wypuszczając nagle powietrze nosem, bo galaretka dostała się także do niego i sprawiała, że oddychanie stawało się bardzo nieprzyjemne. Asen w jednej chwili wyciągnął ręce w górę i pociągnął dziewczynę za poły Hallowej bluzy by i ona wytarzała się w mazi zalegająej na podłodze. Miał wielką ochotę ją teraz pocałować, ale ani okoliczności, ani widownia nie były zbyt sprzyjające. Podniósł się na kolana i już już miał potraktować piękną buzię Tanji tak samo jak oa potraktowała jego twarz ale zawahał się i w efekcie powstrzymał. - Zemszczę się później. Wymyślę coś bardziej subtelnego - oznajmił puszczając do Everett oczko. Następnie wyprostował się, zebrał swoje spodnie leżące nieopodal i ukłonił się Alexowi. - Dziękuję za składniki, ale chyba bardziej przeszkadzam, niż pomagam - zaśmiał się i skierował w stronę drzwi.
z/t |
| | | Tanja Everett
| Temat: Re: Gabinet Halla Sro 08 Cze 2016, 00:00 | |
| Było już wspomniane, jak bardzo Tanja nie znosiła obecności Asena w odległości bliższej niż pół kilometra? Im bardziej ta granica była przekraczana z reguły przez Ślizgona, tym mocniej wzrastała niechęć Gryfonki do chłopaka. Może oceniała go zbyt ostro, patrząc przez pryzmat znajomości z Priorem, który był prowodyrem wszystkich kłótni i zwad, ale wierzyła, że Prior nie obrałby za kompana kogoś, kto chociaż nie dorównuje mu charakterem. Był zbyt dumny na zadawanie się z niszą społeczną. Poza tym sam fakt, że Misza był Ślizgonem włączał czerwoną lampkę z tyłu głowy, która mówiła, że do Domu Węża należy podchodzić z rezerwą. Jak do tej pory Asen nie zapunktował sobie u Tanji, aby zmieniła o nim zdanie, a cała ta sytuacja w gabinecie tylko mocniej zaogniła antypatię czarnowłosej. W pewien specyficzny sposób panna Everett miała wrażenie, że Ślizgon naruszył tak skrzętnie budowaną, mocno niestabilną jeszcze relację między nią, a stażystą. Mieli przecież spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, aby nabrać zaufania, a teraz te cenne drobiny były marnowane przez jakąś akcję z zielonymi glutami. Chociaż Tanja mogła nie wiedzieć, że całe zamieszanie zostało wywołane przez kota - lepiej czuła się z myślą, że na pewno winny był Asen. Cała ta sytuacja zaczynała nabierać barwy komiczno-żałosnej, która jedynie irytowała Gryfonkę. Została wciągnięta siłą w coś, czego nie chciała. Teraz pozostawała jej gra aż do momentu, gdy opadną kurtyny. Widok Asena w samych bokserkach w pewien sposób ją peszył. Jak dotąd nie miała nigdy okazji oglądać męskiego tyłka w samych bokserkach z tak bliska. Starała się nie uciekać wzrokiem na pewne istotne elementy ciała, aby nie dać się przyłapać na tym procederze. Prychnęła wyraźnie, gdy Asena wcale to nie wzruszyło. -Tobie może nie, ale moje oczy krwawią. -mruknęła cicho, obserwując z zainteresowaniem ruchy jednego z kotów, który przestał się już bać zielonej mazi. Próba ukarania ów galaretką nie wywołała żadnego wrażenia na Ślizgonie. Tanja z racji obecności Halla nie chciała sięgać po drastyczniejsze środki wyrazu swojego niezadowolenia, że ktoś ją ostentacyjnie zmacał, nawet przez ubranie. Zmarszczyła nosek, widząc uradowaną minę Miszy, gdy tylko odzyskał zdolność oddychania. Ta odrobina zawahania przed kolejnym "ciosem" została nędznie wykorzystana, gdyż już po chwili to plecy oraz włosy Tanji zostały potraktowane glutem. Dobrze, że bluza Halla zasłaniała tyłek. Nie miała ochoty również ściągać spodni. -Ty gadzie... ja Ci dam zemstę, zobaczymy, kto jeszcze będzie na wygranej pozycji! -warknęła ostro wkurzona, kiedy Asen już zamykał za sobą drzwi. Nieco pokracznie, ślizgając się w mazi wstała i wytarła włosy i dłonie w już ubrudzoną bluzę. Zdjęła ją i zwinęła w rulon. -Zaniosę ją do pralni. Co za paskudny... wredny... impertynencki... -burczała, pakując ubranie pod pachę. Dopiero wtedy podniosła wzrok na Halla. -Czego chciał? Nie wiedziałam, że tak chętnie pomagasz byle Ślizgonowi w eliksirach. -rzuciła nieco obrażonym tonem, który zdradzał tę nutę zazdrości o Halla. Bezpośredniość z jaką się do siebie zwracali wskazywała na to, że znali się nieco lepiej niż na stopie nauczyciel-uczeń. -Jakoś nie chcę mi się wierzyć, że nie wolał iść do Lacroix. Oni wszyscy ją tam kochają. Nie dziwne, jest cholernie dobra w te klocki i jeszcze ich faworyzuje. Po tej chwili irytacji, która wypłynęła wraz z potokiem słów, pojawiło się to samo zainteresowanie co w momencie, gdy padł nieopatrzny komentarz. Odchrząknęła parę razy. -Mówiąc o wielkości w rodzinie, miałeś na myśli... -zaczęła, w jasnych tęczówkach zadając końcówkę pytania. Nie miała pojęcia o faktycznej orientacji Halla, uznając to za coś normalnego. Teraz pojawiły się wątpliwości, które chciała rozwiać. |
| | | Alex Hall
| Temat: Re: Gabinet Halla Pon 27 Cze 2016, 22:46 | |
| Obserwowanie Miszy i Tanji sprawiało Alexowi ten złośliwy rodzaj przyjemności, do której kulturalni ludzie nie powinni się przyznawać. Tylko czy jego kiedykolwiek można było nazwać człowiekiem z ogładą z tymi wiecznymi żartami, pojawianiem się tam, gdzie nie powinien się pojawiać i chochliczą iskrą w oczach? W swoim położeniu niespecjalnie mógł otwarcie zrugać żadnego z uczniów, bo ani z Asenem, ani z Everett nie chciał iść na wojnę. Z różnych powodów, ale jednak – dlatego właśnie pozwolił im na chwilowe starcie w galarecie, które obiektywnie rzecz biorąc, było naprawdę zabawne. Dwójka nastolatków próbujących zrobić sobie na złość w sposoby mocno niewyrafinowane stanowiła dokładnie ten typ rozrywki, który przemawiał do w dużej mierze dziecięcego usposobienia Halla. Szkoda tylko, że teraz kiedy biust Tanji został przez niego zabezpieczony, nie było obok nikogo z kim mógłby się założyć, które z nich wygra tę pseudo walkę w kisielu. Ostentacyjnie udając, że nic nie widzi, skrzyżował ręce na torsie, kręcąc tylko lekko głową, kiedy uczniowie odgrażali się sobie, obiecując zemstę – przeniósł zaraz spojrzenie na Miszę ewidentnie zbierającego się do wyjścia i uniósł lekko rękę w ramach pożegnania. Zawarli swój mały pakt, pozostawało czekać, by zobaczyć, co z niego wyniknie i czy asenowa latorośl będzie dotrzymywać swojej części. W atmosferze zupełnie innej niż ta lekcyjna Misza wydał się Alexowi całkiem fajnym dzieciakiem mimo wszystkiego, co mógł mieć i zapewne miał za skórą. W końcu a) był ewidentnie synem swojego ojca, b) był Ślizgonem, a Ślizgoni posiadali podobny Gryfonom brak poszanowania zasad, tylko trochę lepiej wyślizgiwali się z kłopotów. - Pięć punktów dla Gryffindoru za niestandardowe zastosowanie zepsutego eliksiru – rzucił, kiedy drzwi zamknęły się za Asenem, szczerząc się nieprzyzwoicie szeroko do zdenerwowanej Tanji, która właśnie wyłuskiwała się z zabrudzonej bluzy. Zaraz jednak odchrząknął cicho, unosząc dłoń i drapiąc się nerwowo w kark. - A czy ja ci wyglądam na pogotowie korepetytorskie? – odparł na tak wyraźny w głosie dziewczyny zarzut, choć właściwie jaka była w tej sytuacji jego wina? Zbierało mu się rykoszetem i mniej lub bardziej zdawał sobie z tego faktu sprawę. - Chciał jakieś składniki, nic niebezpiecznego, to mu dałem. Ale było coś za coś – dodał mocno oględnie, chyba niekoniecznie chcąc chwalić się umową, jaką zawarli, bo mogłoby wyjść co najmniej śmiesznie. - Ano faworyzuje, to prawda. Lubi swoje żmijki, ale jak przesadzają, to też potrafi na nich zionąć ogniem. To znaczy, w sumie nie miałem jeszcze dowodu, ale fajnie byłoby myśleć, że tak robi. Przysuwając sobie bliżej słoik, do którego wcześniej zbierali niefortunne efekty kociołkowej katastrofy, Alex przykucnął, zbierając rozlane na podłodze zielone gluty i wrzucając je do środka – nie ryzykował różdżki, niespecjalnie mając ochotę na kolejne niespodziewane akcje. Na dźwięk sugestywnego, przeciągniętego chrząkania Gryfonki uniósł głowę, przyglądając się jej pytająco i zamierając na moment, póki nie wydusiła z siebie tego, co zamierzała. Cichutki dzwonek alarmowy odezwał się aurorowi pod czaszką, sprawiając, że na moment zacisnął usta w bardzo wąską linię i otrzepał dłonie z drobinek zielonej masy. No dobra, Hall, zawsze wiedziałeś, że najlepiej jest mówić prosto z mostu. - Miałem na myśli rozmiar penisa – pierwsza bomba, spuszczona bez ostrzeżenia. - Od jakiegoś czasu sypiam z jego ojcem – i druga. Wszelkie ślady wesołości zniknęły z twarzy Alexa jak starte ruchem ręki, pozostawiając po sobie tylko napięcie i uwagę tak intensywną, że można by się zawstydzić, będąc jej obiektem. Czekał na jakąś odpowiedź, reakcję, właściwie cokolwiek. |
| | | Tanja Everett
| Temat: Re: Gabinet Halla Wto 28 Cze 2016, 19:38 | |
| Dla Alexa widok przekomarzających się nastolatków był zabawny, ale dla samej Tanji raczej upokarzający i irytujący. Nigdy nie pozwoliła, aby jakikolwiek chłopak wbrew jej chęciom zbliżył się na mniej niż parę metrów, a teraz Asen dyrygował sobie tym wedle swego uznania. Bez większych ceregieli dotykał te miejsca, których do tej pory nie dotykał nikt. Ciągał ją w dół do ohydnej galaretki i brudził nią całe ubranie Gryfonki. Cała ta „sytuacja” była miła dla oka stażysty, ale brunetka z ledwością powstrzymywała atak złości i chęć sięgnięcia po różdżkę. Gdyby tylko byli sami, na pewno Asen leżałby już parę kilometrów dalej, porażony jakimś paskudztwem. Dziewczyna znała się na urokach i nie miałaby oporów, aby potraktować takowym Miszę. Po niezbyt dobrych wspomnieniach z pewnym Ślizgonem o nazwisko Grossherzog każdorazowe naruszanie jej strefy osobistej było traktowane jak zbrodnia. Misza nie był pod tym kątem żadnym wyjątkiem. Dziewczyna stęknęła z bólu, kiedy jej krzyże uderzyły o podłogę gabinetu. Adrenalina w jej krwi skutecznie odciągnęła myśli od niedogodności. Błękitne tęczówki rozgorzały złością i ciskały pioruny w Ślizgona. Miała zamiar go dorwać zaraz po wyjściu i zaprzeczyć tezie, że kobiety to słaba płeć. Klejąca się substancja tylko podjudzała irytację dziewczyny. Łypała spod byka na Alexa. Co mogła poradzić, że jakaś cicha komitywa między nim, a Asenem doprowadzała ją do wściekłości? Dojrzała gest pożegnania ze strony Halla, na co jedynie prychnęła cicho i wywróciła oczami. Słysząc tekst o punktach rozwarła szerzej powieki, a na jej bladych ustach pojawił się szeroki uśmiech. -Lubię niestandardowe rozwiązania. –przyznała, żegnając znaczną część złości, jaka buzowała w jej krwi. Swoim sposobem skrzyżowała ręce pod biustem, czując się nieco pewniej. Uniosła brew z powątpiewaniem. -Asen i nic niebezpiecznego? Nie byłabym pewna, on i Prior to prawdziwa skaza na historii szkoły. –mruknęła, nie chcąc już drążyć tematu, czym się miał odwdzięczyć ów Ślizgon. Nie sądziła, aby ten układ był uczciwy. Skoro jednak Hall na to poszedł, Tanja nie czuła się w obowiązku ostrzegać go. Był ex-Gryfonem, w dodatku dorosłym. Wiedział więc co robi. -Tyle dobrze, że Smoczyca docenia jak ktoś zrobi dobrze eliksir spoza Slytherinu. Tak, też chciałabym tak o niej myśleć. Jest cholernie dobra w tych miksturkach. –przytaknęła, miętoląc kawałek bluzy Alexa. Pytanie, które wyszło z jej ust nie było ani trochę łatwe ani wygodne. Wrodzona ciekawość jednak wygrała. Miała nadzieje, że Alex rozwieje jej obawy. Nic bardziej mylnego. Jego nagłe spięcie, zmiana wyrazu twarzy… i ta odpowiedź. Tanja szeroko rozwarła powieki i nieomal opuściła szczękę do podłogi. Kolejne słowa spowodowały, że lodowaty dreszcz przeszedł wzdłuż jej kręgosłupa. Nie wiedziała, co powiedzieć. Pogratulować? Potępić? Koniec końców to nie jej sprawa, z kim sypia Hall… z drugiej zaś strony jak to się rozejdzie po szkole, a równocześnie fakt, że mają dość złożoną relację, nie spodziewała się dobrych opinii… Ostatecznie przełknęła głośno ślinę, szukając wzrokiem miejsca, które było neutralne i mogło jej pozwolić zebrać myśli. Przecież już tyle razy przeżyła spojrzenia i komentarze ludzi. -Aha. Penis. Taki zwyczajny. Penis Asena… Merlinie, nie! Czy ja właśnie powiedziałam „penis” i „Asen” w jednym zdaniu?! –krzyknęła niespodziewanie, zasłaniając sobie dłonią usta. Wymacała ręką kawałek płaskiej powierzchni, na którą siadła. Patrzyła przez chwilę na Halla w zdumieniu. -I Asen… znaczy się Mikhail o tym wie? Że wy? A jego matka? –zapytała, chcąc się nieco uspokoić. Kiedy bicie serca nieco zwolniło, wyprostowała się nieco pewniej. Zapadła cisza, ale nie pełna negatywnych emocji. -To znaczy… że Ty i pan William… wy byliście razem? –zapytała dla pewności, bo ta część jej myśli właśnie zaskoczyła. Przymknęła na chwilę oczy i westchnęła. Za dużo informacji jak na jeden raz. -Ja… eee… hmm… życzę szczęścia. Tak. Szczęścia. Jak Tobie to pasuje… to mi też. Ale bez szczegółów, okej? –poprosiła, marszcząc nieco nosek. To chyba było najlepsze wyjście z tej sytuacji.
|
| | | Alex Hall
| Temat: Re: Gabinet Halla Czw 30 Cze 2016, 18:08 | |
| Kto by pomyślał, że ta rozmowa tak szybko obierze kierunek, którego Alex w ogóle się nie spodziewał i nie chciał poruszać? Przynajmniej nie w towarzystwie Tanji, osoby wciąż nieznanej zbyt dobrze, sprawdzanej pod kątem wiarygodności oraz poziomu zaufania, jakie można było jej okazać. Zewnętrzne okoliczności zbliżyły ich do siebie, nie mieli na nie żadnego wpływu ani możliwości większego protestu – i choć obojgu z początku nie pasowała ta odgórna decyzja, o tyle głównie dzięki uporowi najpierw Everett a potem Halla, coś zaczęło z tego wychodzić. Do zaufania była jednak jeszcze daleka droga, to co dopiero zaczęło się między nimi zawiązywać, wciąż było delikatne i łatwe do zburzenia jak domek z kart. Auror uśmiechnął się tylko kątem ust na wspomnienie o skazie na historii szkoły, w duchu ciesząc się, że Tanja nie wiedziała, co sam wyprawiał w czasach swojej młodości chmurnej i durnej. - Jest diabelnie dobra, ale ja będę lepszy – rzucił jeszcze jak gdyby nigdy nic w odpowiedzi na komplement posłany przez Gryfonkę w stronę szkolnej mistrzyni eliksirów. Chantal miała wiedzę i udowadniała to Alexowi przy każdej okazji, nierzadko po to by spróbować utrzeć mu nosa, ale on miał w sobie ten szalony rodzaj ambicji, który ich wyraźnie różnił, gdy przychodziło do warzenia mikstur. Marzył o wynalezieniu receptur mogących wydawać się niewykonalnymi przeciętnemu czarodziejowi i próbował. Od lat kolekcjonował notesy pełne notatek, dokończonych lub nie przepisów, opisów prób i przypuszczeń. Może udałoby mu się pociągnąć temat eliksirów, doprowadzić do jakiejś przyjemnej dyskusji na tle naukowym, gdyby nie pytanie, które wysterowało tę rozmowę w kierunku osobistym. Zbyt osobistym? Hall nie był pewien, ale instynktownie spiął się, niewiele mogąc na to poradzić, ot naturalna reakcja ciała na potencjalnie problematyczną, stresującą sytuację. Swoją prostą, szczerą odpowiedzią która wcale nie przeszła mu przez gardło tak łatwo, jak chciał sprawić wrażenie, auror ofiarował Tanji kredyt zaufania, bardzo uważnie obserwując reakcję nastolatki – ludzie w końcu bywali bardzo różni, a on... On miewał większe problemy w komunikacji i tłumaczeniu pewnych rzeczy niż by sobie tego życzył. Stąd częściowo to przywiązanie do mówienia prawdy oraz unikania kłamstwa, co mogło równie dobrze ściągnąć mu na głowę jeszcze większe kłopoty. Wyprostował się powoli, obserwując jak wzrok Gryfonki zaczął dziko krążyć po pokoju w poszukiwaniu punktu, na którym mogłaby skupić wzrok. To nie wyglądało dobrze, choć kiedy się odezwała, panna Everett próbowała być jak najbardziej konkretna. Co nie trwało długo, bo zaraz pojawił się krzyk sprawiający, że Hall zmarszczył nieco brwi, nie wiedząc w jaki sposób zapobiec paskudnemu rozwojowi wypadków. - Misza wie – odparł powoli, kiedy dziewczyna przysiadła na niskim stołku, samodzielnie biorąc się w garść lepiej, niż zadziałoby się to z jego pomocą. Z jakiegoś bliżej niedoprecyzowanego powodu Anglik poczuł ukłucie w klatce piersiowej, nie mające w tej chwili żadnego związku ze wspomnieniem o Williamie. - Nie wiem, co z jego matką, nie wypytywałem o nią Nikolaia. Szczerze mówiąc w ogóle mnie to nie obchodzi, dopóki nie próbuje... Czegoś – umilkł na moment, bezwiednie unosząc ręce i splatając dłonie na karku. Umyślnie przedłużał ciszę, dyskutując sam ze sobą, czy powinien odpowiadać na pytanie o Lewisa, wyjaśnić, że ich relacja dramatycznie różniła się od tego, co było teraz między nim a Asenem, być może opowiedzieć, skąd się w ogóle znali... Ale nie, jeszcze najwyraźniej nie był na to wszystko gotów, udając wreszcie, że Tanja nigdy nie wspomniała o tej konkretnej rzeczy. Co się zaś tyczy spraw łóżkowych... - Nie martw się, nawet jakbyś spytała, to nie jest coś, czym chciałbym się chwalić. Pewnie kazałbym ci pilnować własnych gaci – parsknął nieco gorzkim, wymuszonym śmiechem, choć kiedy zwrócił z powrotem spojrzenie na Gryfonkę, nie było w nim żalu czy złości. Może tylko cień smutku. - Ale w końcu nie powiedziałaś, co ode mnie chciałaś – zmienił zaraz temat, opuszczając z powrotem ręce w dół. Niespecjalnie wiedział, co z nimi robić, kiedy się denerwował. |
| | | Tanja Everett
| Temat: Re: Gabinet Halla Sob 02 Lip 2016, 17:25 | |
| Fakt, że byli Gryfonami sporo dawał, gdyż mało kto miałby taką czelność i śmiałość wyprawiać o Smoczycy Lacroix tak swobodnie i bez cienia odrazy czy strachu. Jako nieliczna z Gryfonów Tanja faktycznie doceniała jej wiedzę i nie nienawidziła. Uważała, że są o wiele gorsi nauczyciele, ale czego się spodziewać po dziewczynie, której ojciec zamieni jej życie w torturę? -Uważaj, bo Cię ugotuje w kociołku za taką bezczelność... ale dopinguję. Naprzód Gryffindor. -parsknęła cichym śmiechem mimo, że zaledwie pięć minut temu wodził nią instynkt mordercy. Ciężko było zaskoczyć Tanję, ale szczere wyznanie Alexa zbiło ją z nóg. Może nie sama waga tych informacji, a samo ich wybrzmienie na tym etapie relacji. Do pełni zaufania tu było jeszcze bardzo daleko, a już teraz Hall zaryzykował podzieleniem się takim sekretem. Gdy minął pierwszy szok, dziewczyna doceniła wagę tej wiadomości. Sama pokazała mu blizny, które zdradzały na dobrą sprawę większość jej życia. Nieco przyspieszony rytm serca zaczynał się uspokajać, kiedy Tanja przyglądała się twarzy stażysty. Widziała jego stres. Jak zareaguje, co mu odpowie. Pozwoliła ciszy wybrzmieć, układając te wszystkie myśli w głowie. Wyglądało na to, że wizyta młodszego Asena nieco już klarowała się dziewczynie. I ten beztroski ton rozmowy. Nie upomniała się o odpowiedź odnośnie Lewisa. Domyślała się, że to może być jeszcze zbyt świeże, zbyt bolesne. Pokiwała głową, a następnie uniosła kącik ust ku górze słysząc gorzki śmiech. -Tak będzie najlepiej, Ty pilnuj swoich, a ja swoich. -zgodziła się, wstając. Dopiero po chwili przypomniała sobie, z czym przyszła do Alexa. Machnęła dłonią. -Pomóc z eliksirem, ale pójdę się ogarnąć, coś zjeść i przyjdę wieczorem. -stwierdziła, sięgając do klamki. -Do zobaczenia. -pożegnała się i wyszła z gabinetu.
Z tematu x2 |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet Halla | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |