|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Alex Hall
| Temat: Re: Gabinet Halla Czw 05 Maj 2016, 22:02 | |
| Alex nigdy nie chciał wracać do Hogwartu jako członek grona pedagogicznego – dawanie wakacyjnych korków z eliksirów, gdy ledwo wiązali z Willem koniec z końcem skutecznie wbiło mu do głowy, że nie, uczyć nie ma najmniejszego zamiaru. Nie umiał dogadywać się z dzieciakami i młodzieżą, podczas aurorskich zadań wolał zrzucać opiekę nad straumowanymi młodocianymi na innych, samemu skupiając się na tym, co potrafił najlepiej – pościgu i pacyfikacji. Nie znosił dotyku osób, których nie znał, w towarzystwie brylował i wprowadzał zamęt żartami tylko przez krótkie odstępy czasu, zdecydowanie preferując bezpieczne zacisze własnego mieszkania. Wystarczyły dokładnie cztery miesiące spędzane na przemian w szkolnych i ministerialnych murach, by osobowość Halla uległa pewnej modyfikacji-- czy też weryfikacji. To, co kiedyś odrzucało go i wywoływało nieprzyjemne wzdrygnięcia na samo wspomnienie, teraz stało się częścią codzienności, elementem który najzwyczajniej w świecie przestał wywoływać w młodym aurorze gwałtowne reakcje. Możliwe, że dlatego też arogancja Miszy nie wywołała u Alexa chęci rzucenia mu się z zębami do tchawicy, a jedynie coś w stylu rozbawionego politowania okraszonego nutą goryczy, gdy odpowiadał na pytanie. - Bo komuś obiecałem. Teraz już go nie ma dzięki uprzejmości jednego śmierciożercy, ale póki co nigdzie się nie wynoszę. Tylko tyle, auror wcale nie miał zamiaru tłumaczyć nic więcej – bo i z jakiej racji? Kim niby był Mikhail, by Hall zaczął tu przed nim obnażać swoją duszę, tłumaczyć, że wcale nie chciał wracać do szkoły, ale został o to poproszony przez swojego najlepszego przyjaciela, by się znowu nie rozdzielali? I że teraz, kiedy tak nagle go zabrakło, szkolny gwar pomagał zapominać o samotności? - Jesteście skazani i na Smoczycę i na mnie – dodał po chwili, rozciągając usta w uśmiechu cokolwiek sympatycznym i łobuzerskim, takim, który odsłaniał zęby, nakazując uważać, bo ukryty w nim chochlik mógł coś zaraz zbroić. Doraźny sposób na odciągnięcie własnych myśli od przykrych, smutnych rejonów – udawanie, że miało się iście szampański humor, uśmiechając się fałszywie i mając nadzieję, że kiedyś znów przekuje się go w coś prawdziwego. Zapewne zbyt łatwo zgodził się dać Asenowi juniorowi to, czego chciał, ale jego mina, ten błysk w oczach wyrażający coś jakby oburzenie żądaniem transakcji wymiennej naprawdę Alexa rozbawiły, miał jednak na tyle kurtuazji, żeby nie roześmiać się Ślizgonowi w twarz. Podchodząc do wielkiego kredensu, w którym między innymi trzymał różne składniki, zaczął przeglądać szufladki w poszukiwaniu tego, po co młody Asen tu przyszedł. - Daruj sobie z ławkami, nasłuchałem się w młodości tylu kreatywnych wyzwisk na swoją szlamowatość, że nie ruszy mnie nic, co mógł wymyślić jakiś dzieciak. Ale tak, możesz być miły – wsuwając do kieszeni fiolkę z czymś ciemnym, zerknął na Miszę, mrużąc nieco iskrzące się knujnie zielone oczy - Chociaż nie, nie będę taki okrutny, bo jeszcze tego nie przeżyjesz. Wystarczy mi coś cywilizowanego, nawet jeśli przemycisz w tym trochę arogancji, żeby nie być taką miękką bułą. Jakoś nie sądzę, żebyście wy Asenowie umieli się bez tego obyć. W trakcie, gdy sobie tak przyjemnie rozmawiali, leżące dotąd spokojnie na fotelu kocice podniosły się, wygięły grzbiety w pałąk jedna po drugiej i zeskoczyły na podłogę. Szkoda tylko, że jedna z nich, czarna jak noc pannica zaczęła kręcić się między Miszą a Hallem, skutecznie odwracając uwagę aurora od koleżanki, póki nie było już o jeden moment zbyt późno. Drugie zwierzę, zwabione cichym stukotem chitynowych pancerzyków o słoje, miękko wskoczyło na blat ze składnikami, wyciągając puchatą łapkę i trącając niedokładnie zakręcone naczynie. Raz, drugi, przesuwając je delikatnie ku brzegowi kociołka, a gdy Alex wreszcie dojrzał co się dzieje i warknął ostro - Alfa, psiiik! – nie dało się już niczego powstrzymać. Kotka podskoczyła, panicznie rozrzucając przybory rozłożone na stole, a słoik już wpadał do gotującego się eliksiru, wsypując do niego dwie wielkie garście poskręcanych w kuleczki, czarnych owadów. Wywar zabulgotał dziko, wyrzucając w górę strugę gęstej, jadowicie zielonej mazi, która rozlała się na boki, podrygując jakoś żywo na podłodze i ścianie. Hall zaraz chwycił za różdżkę, jednym machnięciem opróżniając zawartość kotła, ale to co zdążyło z niego uciec, już odrywało się od płaskich powierzchni, na które chlapnęło, zbierając się w półprzezroczyste, galaretowate grudy wielkości zaciśniętej dłoni. A potem, nim ktokolwiek mógł pomyśleć, że to przecież nie jest normalne, każda z ponad tuzina poderwała się w górę, odbijając od podłogi, gdy hallowe kocice ruszyły do ataku na nieznajomych przybyszów. Wyglądałoby to całkiem zabawnie, ta walka między dwoma puchatymi zwierzątkami a dziwaczną galaretą, gdyby owa galareta właśnie nie zaczęła dziko fruwać po całym gabinecie, odbijając się od każdej przeszkody, którą napotkała i nabierając prędkości.
Maleństwa, kulnijcie sobie k6 przed napisaniem posta: 0-1 – nastąpił strzał zielonym glutem prosto w czoło 2-3 – jedna z galaret wpadła za kołnierz, wywołując dziki taniec 4-5 – podczas pogoni jedna z kotek wdrapała się po twojej nodze i podrapała ręce, jeśli próbowało się ją zdjąć, a w końcu zrobiła sobie na twoich ramionach punkt obserwacyjny 6 – pakiet specjalny: uderzenie odbijającymi się flubberami w splot słoneczny i tył głowy posyłający prosto na podłogę |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Gabinet Halla Czw 05 Maj 2016, 22:12 | |
| The member ' Tanja Everett' has done the following action : Dices roll
'6-ścienna' : |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Gabinet Halla Czw 05 Maj 2016, 22:25 | |
| The member ' Mikhail Asen' has done the following action : Dices roll
'6-ścienna' : |
| | | Mikhail Asen
| Temat: Re: Gabinet Halla Czw 05 Maj 2016, 23:16 | |
| I w tym momencie Asen się mimowolnie uśmiechnął. Bo wiecie - był to chłopak arogancki i zarozumiały. I cholernie rozpieszczony, jako jedynak pochodzący z nie tak całkiem biednej, choć rozbitej, rodziny. Złośliwy, jako ślizgon z krwi i kości, któremu owa złośliwość przychodziła zupełnie naturalnie i swobodnie o każdej godzinie dnia i nocy. I zapatrzony w siebie jak to sportowiec, bo przecież ojciec był zapalonym fanem swojego syna i przecież do tej pory ten syn robił wszystko, żeby ojciec był z niego dumny. Ale nie można mu było zarzucić tego, że ma serce po złej stronie, choć zarzucić mu można było naprawdę wiele (co potwierdzi wiele dziewczyn, które nieszczęśliwie zakochane przepłakały z asenowego powodu nie jedną noc). Kiedy usłyszał to okrojone ze szczegółów wyjaśnienie Alexa nie mógł nie pokiwać głową ze zrozumieniem i nie mógł przyznać mu w duchu racji. Bo czy nie miał tak samo? Czy komuś czegoś nie obiecał, przez co tkwił w tej sali robiąc z siebie głupka przed swoim eee pseudowujkiem? Czy w imię przyjaźni nie był w stanie zrobić dla Jonathana w zasadzie wszystkiego, o co ten by go tylko poprosił? Misza potrafił postawić się w czyjejś sytuacji i ten właśnie fakt sprawił, że ślizgon nieco zmiękł i na jego twarzy nie malowała się już taka buta i grymas rozdrażnienia. Jeśli Hall miał cel w tym, że tu uczył, poświęcając przy tym swoje obowiązki w filii aurorów, a nie wynikało to z jego widzimi się, to okej. To Misza był to w stanie zaakceptować. Takie wyjaśnienie w pełni do niego przemawiało. Podczas tej wymiany zdań zdołał już prawie zupełnie zapomnieć, dlaczego czuł do tego mężczyzny delikatną awersję. Ta niewygodna świadomość uwierała go jednak jak kamień w bucie nie pozwalając się tak do końca wyluzować. Może i nawet chciał. Może gdzieś podświadomie nie myślał przerywać tych bliskich relacji z ojcem, które tak doceniał. Może wolał, by Hall był jego kumplem, takim wiecie, starszym, co to zawsze doradzi, pomoże mu w zdobyciu panny, poda pomocną dłoń, tylko... problem polegał na tym, że chłopak nie mógł się przemóc. Wciąż i wciąż pielęgnował w sobie to poczucie, że wszyscy go oszukali z Nikolai'em na czele. Żadna w tym była wina Alexa, to jego ojczulek przecież z dnia na dzień zmienił swoje preferencje, o czym nie omieszkał mu w prosty sposób powiedzieć. Misza został uświadomiony dość brutalnie, choć z dwojga złego to i tak lepiej, niż gdyby pieszczono się z nim jak z dzieckiem. Ślizgon nieświadomie uśmiechnął się pod nosem wspominając spojrzenie, jakim obdarzył ojca po tej rewelacji. Dlaczego nie potrafił być tak tolerancyjny by przyjąć to zupełnie swobodnie? Chyba bezstresowe wychowanie matki nie przyniosło teraz wymiernych skutków, ale Misza powoli dochodził do siebie. Trzeba było dać mu trochę czasu. No dobra, może trochę więcej, niż trochę. - Myślę, że jakoś przeżyję - powiedział czując, że z jego głosu znika ta wszechobecna nuta sarkazmu. Kurde Asen, robi się z ciebie miękka faja, pomyślał, ale wiedział, że to po części zasługa pewnej gryfońskiej francuzeczki, a nie tylko stojącego przed nim stażysty eliksirów i tego, że dobierał słowa w taki sposób, że chłopak nie miał powodów do tego, by obrzucać go błotem. Przyjął od Halla składniki, po które wysłał go tu Prior i nie oglądając ich wcale uważnie od razu schował je do głębokiej kieszeni szkolnego mundurka, który mimo skończonych lekcji nadal miał na sobie. To nie była kwestia zaufania, po prostu uwagę ślizgona zwróciły bardziej słowa aurora niż zawartość fiolek, które mu dał. Nie mógł się nie zaśmiać. To było silniejsze od niego i Asen śmiał się naprawdę szczerze, choć nie aż tak znowu długo. - Tylko tyle? - zapytał nie kryjąc zdziwienia. To, że zaproponował bycie dla Halla miłym nie oznaczało, że wierzył, iż ten faktycznie przystanie na taką propozycję. Oczekiwał wymuszenia obietnicy, że będzie się przykładał do eliksirów. Oczekiwał wymuszenia deklaracji, że przestanie zaczepiać trzeciorocznych puchonów. Generalnie oczekiwał czegoś, co będzie kosztowało go o wiele więcej wysiłku niż to, że przestanie sypać ironią w stronę Alexa, a nawet, że będzie dla niego miły. To było wykonalne. Oczywiście kosztowało to trochę wyrzeczeń, ale halo - rozmawiamy o Mikhailu Asenie, człowieku, który wyrzekł się słodyczy w imię Quidditcha. Czy ktoś śmiałby zarzucić mu, że nie będzie potrafił zawiązać nić sympatii między nim a tym jeszcze-nie-nauczycielem? - Dzięki - powiedział za wczasu, co by potem nie zapomnieć. Alex w końcu wcale nie musiał mu tego dawać, toteż wypadało chociaż podziękować. Może i był rozpieszczony, ale też dobrze wychowany i te zalążki kultury osobistej stosował dość często. Dobrze na tym wychodził - przez szesnaście lat zdążył się tego nauczyć. To jedno słowo nie wymagało żadnego wysiłku, a czasami działało cuda. Potrafiło być silniejsze niż magia zawarta w różdżce, serio. - Dobra, skończę z niewybrednymi gestami za twoimi plecami na korytarzach - powiedział szczerząc się w typowy dla siebie sposób i udając, że to co powiedział, do tej pory było prawdą. Miał nadzieję, że Hall pozna się na żarcie. Co tam pozna - Misza miał nadzieję, że Anglik to doceni! To pierwszy taki żart od kiedy w ogóle rozmawiali! Może i szarpnąłby się nawet na drugi. Może, kto wie jak potoczyłaby się ich rozmowa, która zmierzała w całkiem przyzwoitym kierunku. Błogi porządek zakłóciły koty, które postanowiły przerwać pasjonującą wymianę zdań między stażystą a uczniem. Wszystko działo się w ułamku sekundy i Misza nawet nie zdążył mrugnąć okiem, nie zdążył nawet pomyśleć o sięgnięciu po różdżkę, a zielona maź już dotknęła jego czoła. Cóż, do tej pory w towarzystwie Jonathana mógł być świadkiem jak kociołki wybuchały w każdym tego słowa znaczeniu. To dość miła odmiana, kiedy zamiast wybuchu doświadczył plasnięcia tak głośnego, że to było nawet dość śmieszne? Dotknął czoła niepewnie, chcąc zbadać fakturę galarety, a jednocześnie kątem oka obserwował to, co działo się w gabinecie. Chaos, to dość łagodne słowo. - Zrób coś, zanim zamienimy się w kisiel - powiedział, ale bez cienia rozdrażnienia. Wypadki się zdarzają i jako przyjaciel Priora był do tego aż nadto przyzwyczajony. Misza odznaczał się sporą dawką cierpliwości, jeśli chodziło o incydenty z kociołkami. |
| | | Tanja Everett
| Temat: Re: Gabinet Halla Sob 07 Maj 2016, 14:59 | |
| Nowy rok, nowe nadzieje. Tak się składało, że po ostatniej poważnej rozmowie z Hallem, jego relacje z Tanją mocno się ociepliły. Co prawda dziewczyna nie pałała do niego bezkresnym zaufaniem, ale na pewno stał się w jakiś sposób dla niej ważny. Mimo początkowych niesnasek doszli do konsensusu. Obustronny pakt zawarty całkiem niedawno miał obowiązywać mimo przeciwności. Dzięki temu Tanja nieco łagodniej reagowała na obecność Halla, jego próby wtrącania się do jej życia oraz szeroko pojętą pomoc. Ostatnimi czasy Gryfonka zafascynowała się pewnym działem warzenia eliksirów, korzystała więc z rad i uwag młodego stażysty. Miał sporo składników na swoich półkach, więc bezczelnie przychodziła po prośbie. Niektóre z nich były praktycznie niedostępne dla uczniów, ale nie dla niej. Jedynym warunkiem było warzenie mikstury w obecności Alexa. Dało się to jakoś przełknąć, jeśli auror nie wtryniał swojego nosa do jej kociołka zbyt często. W ostatnich dniach siedziała długo nad przepisem na eliksir transmutacyjny, który zamieniał każdego ssaka w węża. Chciała wypróbować swoich sił, biorąc pod uwagę, że wykraczało to program nauczania klasy szóstej. Dwa ze składników posiadał Hall w swej skrytce, więc koniec końców Tanja zabrała przepis i zbiegła schodami na trzecie piętro. Słyszała miauczenie kotów, ale nie przeszkodziło jej to w zapukaniu w drzwi i naciśnięcia klamki. Rubin został w pokoju w obawie przed pupilami stażysty. Gryfonka nie zdążyła nawet się przywitać, kiedy zielona breja wystrzeliła w jej stronę. Zrobiła unik, lecz galaretka zręcznie odbiła się od drzwi i wleciała za kołnierz bluzy. Brunetka odczuła łaskoczące zimno, przesuwające się wzdłuż kręgów. Samoistnie zaczęła odprawiać dziki taniec, przeskakując z nogi na nogę. Po paru sekundach bezsensownej walki postanowiła chwycić za materiał bluzy i jednym ruchem zdjęła ją przez głowę, pozostając w czarnej koszulce na ramiączkach, która jak nigdy wcześniej ukazała dość kształtny biust, zwykle ukrywany pod za dużymi bluzami i swetrami. Galareta pacnęła o podłogę. Tanja wzdrygnęła się lekko i wytarła ubraniem wilgotny kark. Dopiero wtedy rozejrzała się po gabinecie. -Co tu się dzieje? -zapytała nieco poirytowana takim powitaniem. Dopiero chwilę później jej wzrok padł na Ślizgona. -To Twoja sprawka, Asen? Jakoś mnie to nie dziwi. -zauważyła z ironicznym uśmieszkiem. Jak Tanja miała sporo znajomych w domu węża, tak jakoś nie żywiła większej sympatii do Mikhaila. Najprawdopodobniej był to wynik jego przyjaźni z Priorem, który za punkt honoru postawił sobie uprzykrzać życie Tanji ciągłymi figlami poniżej poziomu Huncwotów. Jej kolekcja piór mocno na tym ucierpiała. Może to była złudna antypatia, ale jak dotąd Ślizgon niczym nie przysłużył się Gryfonce na tyle, aby ta zmieniła o nim zdanie. -Immobilius! -machnęła różdżką, chcąc zatrzymać szybujące z zawrotną szybkością galaretki. Miała nadzieje, że to pomoże. |
| | | Alex Hall
| Temat: Re: Gabinet Halla Nie 15 Maj 2016, 23:32 | |
| Czemu zwykle działo się tak, że jeżeli coś ci się już całkiem nieźle udawało, a kolejne kostki domina stawały grzecznie na swoich miejscach, to palant Los podchodził bliżej twojej misternej układanki i bezczelnie trącał jej kawałek, wywołując mniej lub bardziej miniaturowy kataklizm? Nieplanowane oswajanie pierworodnego Asena szło Hallowi wcale nieźle – a przynajmniej takie odnosił wrażenie podczas tej krótkiej, skądinąd w specyficzny sposób nawet sympatycznej rozmowy. Tak jak i ojciec, tak i Misza posiadał w sobie butę oraz arogancję, ale te niezbyt przyjemne cechy zostawały opakowane w coś, czego Alex nie potrafił zidentyfikować, a co sprawiało, że po prostu lubił takich ludzi, jeśli nie stawiali sobie za punkt honoru zgnoić go z jakiegokolwiek powodu. I o ile w przypadku Nikolaia sympatię można by prosto wytłumaczyć naturą ich relacji, o tyle wobec Miszy auror nie żywił żadnych konkretnych uczuć, nie czując się w obowiązku, by w ogóle ten stan rzeczy zmienić. Skoro okazywało się jednak, że dogadywać się potrafią, choćby w sposób tak ordynarnie podstawowy, to dobrze. Nie powinni chyba narzekać na taki rozwój wypadków? Hall co prawda nie sądził, a nawet przez myśl mu nie przeszło, że mógłby kiedyś zacząć traktować Mikhaila jako członka rodziny, kibicować mu na meczach quidditcha, czy pomagać w pracach domowych z eliksirów – koncept ten pozostawał tak odległy jak przestrzeń między dnem Rowu Mariańskiego a czubkiem Mount Everestu, bo na tym etapie auror w miejscu swojej przyszłości widział wielką czarną dziurę. Wystarczyło, że jednej nastolatce głupio złożył obietnicę życia, którego nie był pewien, czy pragnął kontynuować, nie chciał nawet próbować wybiegać myślami dalej niż dzień lub dwa w przód, by rozwiać nieco te zagadkowe mroki. Zbyt mocno bolało i napawało poczuciem wszechobecnego bezsensu. Póki co jednak ta względnie spokojna chwila trwała, mając zostać zakłóconą dopiero za kilka oddechów. Mógł jeszcze trochę poudawać, że jest przystosowanym do życia, dorosłym indywiduum. I mógł też parsknąć krótkim, lekko brzmiącym śmiechem wchodzącym w opozycję z żałobną czernią ubrań, kiedy Misza wspomniał coś o teatrzykach niewybrednych gestów za jego plecami, bo potem zaczął się chaos w jednym akcie. Dziwna sprawa, że kociska które zwykle leżały gdzieś grzecznie, nie przeszkadzając Alexowi w randkach z kociołkiem, akurat dzisiaj postanowiły dać się we znaki i zrobić problem. Skacząca, mazista breja nie była czymś, co zdarzyłoby się wcześniej otrzymać panu aurorowi i mimo że odruchowo usunął zawartość kotła, część mikstury zdążyła już z niego wyemigrować, poszukując lepszego życia na czole młodego Asena i za bluzą Tanji, która jak gdyby nigdy nic wparowała do gabinetu. Zrzucenie przez nią części odzieży odciągnęło nieco uwagę Halla od faktu, że czarna kotka wdrapała mu się (BOLEŚNIE, TA JEJ FUTRZANA KOCIA MAĆ) po nodze i ręku prosto na ramiona, otulając szyję jak kołnierz i rozglądając ciekawsko za odbijającymi się od ścian galaretkami. - Młoda, nie pokazuj mu cycków! – rzucił odruchowo, zanim zdanie zdążyło zostać przepuszczone przez odpowiedni filtr, ale Alex chyba niekoniecznie zarejestrował jak niefortunnie się wyraził, usiłując odczepić od siebie kocisko, które co rusz chowało i wystawiało pazury, wbijając je w aurorskie ciało. Póki co bezskutecznie. Zaklęcie Gryfonki śmignęło w miejsce, w którym kociołkowe galaretki zbiły się w większą grupę, dosięgając ledwie kilku z nich i sprawiając, że zaczęły sunąć leniwie w powietrzu, jakby zostały świeżo zatopione w formalinie. Za to sam Hall, chociaż trzymał w ręku różdżkę, nie zaczął nią wymachiwać, próbując opanować efekty nieswojego chaosu, a zmrużył nieco oczy obserwując podskakujące twory, nagle po prostu chwycił jednego. Część zielonej galaretki przecisnęła się przez palce mężczyzny, zaraz jednak cofając się do reszty umownego ciałka, które o dziwo nie próbowało nigdzie uciekać. Ba, nawet nie drgnęło, tylko zafalowało brzuszkiem, gdy Alex dźgnął je końcem różdżki, mamrocząc coś do siebie w nagłym skupieniu. Jak się zaraz dowiedział, powinien wrzucić masę do słoja i zacząć zbierać kolejne, zamiast mimo wszystko próbować rzucać zaklęcia – precyzyjnie rzucone w jedną ze skaczących w powietrzu większych galaret proste Reducto sprawiło, że rozpadła się wiele małych, jeszcze bardziej ruchliwych części, które rozsierdzone interwencją, po prostu zaatakowały wszystkich obecnych – i ludzi i koty.
//Tanja na specjalne życzenie oberwała galaretkami między tzw. melonki, Misza kulnij sobie k6 przed pisaniem posta: 0-1 – galaretka próbuje wcisnąć ci się do ucha, 2-3 – stado skaczących Flubberów wlazło ci w nogawki i łaskoczą, 4-5 – zieloni lokatorzy poupychali się po twoich kieszeniach, wydając dziwne, buczące dźwięki, 6 – nagroda specjalna, zielony glut jakimś cudem odnalazł drogę prosto w twoje majtki. Chyba jej się podobasz! Jeśli to w ogóle jest ona... |
| | | Mikhail Asen
| Temat: Re: Gabinet Halla Pon 16 Maj 2016, 23:22 | |
| To, że dostał tym czymś w czoło nie rozzłościło go wcale, bo przecież ani go to nie bolało, ani zielona maź nie rozmazała mu makijażu (którego oczywiście nie miał, to metafora taka, że nie był taki wcale delikatny). W zasadzie nie zdążył nawet zareagować, bo w ułamku sekundy, pomiędzy oderwaniem galarety z twarzy a spojrzeniem na Halla do gabinetu wkroczyła kolejna postać, która chcąc nie chcąc automatycznie została ofiarą chaosu, który w nim panował. Widząc dzikie pląsy, jakie Tanja zaczęła odprawiać na progu pomieszczenia nie mógł się nie roześmiać. Taki już po prostu był. Śmiał się w głos, zginając się w pół, a zielona galareta nic sobie z nich nie robiąc nadal fruwała między ich głowami i odbijała się od ścian. A co w tym czasie robiły winne wszystkiemu koty? Misza wolał nie myślec jak bardzo Alex musiał cierpieć od wbitych w skórę kocich pazurów, sam za kotami właśnie przez owe pazury nie przepadał. Chwila współczucia trwała jednak kilka sekund, bo oto jego oczom ukazał się widok nieziemski: dekolt gryfonki, na który zwrócił uwagę jeszcze zanim bluza dziewczyny przestała okrywać jej ramiona. - Ja nic nie zrobiłem! Ręce mam tutaj! - powiedział ze śmiechem wymachując przy tym dłońmi, w których nie było śladu różdżki. Już jedna taka mądra tu rzucała zaklęciami. I drugi mądry też. Niczego dobrego to nie przyniosło, co Asen zdążył skwitować pozornym westchnieniem ulgi, bo osobiście nie miał zielonego pojęcia, jakimi czarami miałby potraktować te galaretowate gluty. Robiąc uniki przed tym, by po raz kolejny nie dostać w czoło wpatrywał się bezceremonialnie w piersi Tanji, stwierdzając przy okazji, że jego dłonie zamiast różdżki bardzo chętnie pościskałyby właśnie je. Był facetem. Może i na Hallu cycki nie robiły wrażenia, ale na Asenie a i owszem. Niejedne już w swoim życiu widział i musiał przyznać, że te należące do panienki Everett były nad wyraz kształtne, chociaż przecież widział zaledwie ich część. Prior miał rację. Cholerną rację. Tanja była warta grzechu i Misza pomiędzy jednym uchyleniem się a drugim musiał z satysfakcją stwierdzić, że dobrze zrobił, że tu dziś przyszedł. - Dlaczego co złe to zawsze ja? - spytał z miną niewiniątka, próbując złapać w locie jeden z glutów, które nagle rozmnożyły się pod wpływem zaklęcia Halla. To był zły pomysł. I to łapanie i to rozmnażanie. Śmiał się z gryfonki? Oto bardzo proszę - karma sprawiła, że i Asen zaczął odstawiać pozy jakby nagle dostał lumbago. Zimna maź lepiła mu się do nóg i to wcale nie było przyjemne uczucie. Chłopak nie wiedział jakim cudem to coś wlazło mu w gacie, ale większym zmartwieniem było teraz pytanie: jak się tego z nogawek pozbyć? Niewiele myśląc rozpiął pasek i szybkim ruchem ściągnął spodnie, bo wydało mu się to w tej chwili najlepszym pomysłem. Pozostając w samych bokserkach (ładne bokserki, zielone, prawdziwie ślizgońskie) odetchnął z ulgą bo chwilowo pozbył się problemu. Cóż. Tak naprawdę sytuacja była na rękę Asenowi, szkoda tylko że byli w gabinecie nauczyciela, który w tej chwili, to dość prawdopodobne, mógł wgapiać się w jego seksowny tyłek, no i mógł nie przyklasnąć stwierdzeniu, które cisnęło się Bułgarowi na usta, a które brzmiało mniej więcej: skoro już pozbywamy się ubrań, to przejdźmy do konkretów. Zamiast tego wyszczerzył się do dziewczyny w typowy dla siebie sposób. Szczerze mówiąc już dawno się tak dobrze nie bawił.
Ostatnio zmieniony przez Mikhail Asen dnia Sro 18 Maj 2016, 21:46, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Gabinet Halla Pon 16 Maj 2016, 23:22 | |
| The member ' Mikhail Asen' has done the following action : Dices roll
'6-ścienna' : |
| | | Tanja Everett
| Temat: Re: Gabinet Halla Czw 19 Maj 2016, 00:20 | |
| Obecność Asena w dziwny sposób rozproszyła myśli Tanji, które krążyły przede wszystkim wokół nowego przepisu na eliksir. To ostatnie, co jej zostało i mogło zająć umysł. Przez te wszystkie zdarzenia nieco się zagubiła. Michael był już przeszłością. Zabawne, jak kiepsko szły jej związki. Może powodem był brak ufności, tak głęboko zakorzeniony w jestestwie Gryfonki. A może przyczyna tkwiła w czymś innym, a raczej - w kimś innym. Z zażenowaniem Everett obudziła się zeszłej nocy, przeżywając we śnie pamiętny pocałunek z Blackiem, który miał jedynie na celu dać jej święty spokój od jego nachalnych próśb. Najwyraźniej sytuacja ta jak bumerang potrafiła wrócić nawet i po roku. Tylko, co to miało oznaczać? Nie zaprzątając sobie więcej tym głowy zajęła się warzeniem eliksirów, ale do tego był jej potrzebny Hall. Hall, który w swoich progach gościł Asena juniora, który nie był mile widziany przez Tanję. Irytował swoim stylem bycia, panoszeniem się wszędzie z Priorem i ogólnie całym sobą. Jak na Gryfonkę Tanja miała sporo pozytywnych relacji rodem ze Slytherinu, ale Asen potwierdzał antypatię, jaką raczyli żywić do siebie wychowankowie Godryka i Salazara. Na większe utarczki słowne nie było czasu, gdyż pierwsze skrzypce grały zielone gluty. Udało jej się spowolnić parę okazów, ale to wciąż było za mało. Chyba jednak najlepiej było czekać, aż żelki opadną z sił i pozbierać je z podłogi. Dobrze brzmiało, ale z wykonaniem było już gorzej. Ledwie Tanja pozbyła się gluta zza kołnierza, eksponując tym samym swój dekolt, a już breje wariowały na nowo. W tym natłoku zdarzeń nie zauważyła, jak Asen wlepia wzrok w jej biust. Dopiero nieco heroiczny krzyk Alexa uświadomił jej, że coś takiego ma miejsce. Przeniosła wzrok błękitnych tęczówek na Ślizgona. -To, że ręce masz przy sobie jest zadziwiającą nowością, z reguły bardzo Ci się kleją do różnych wypukłości. -zauważyła ironicznie, chcąc założyć bluzę. Czas ukrócić jego przyjemne widoki. Zanim jednak udało się jej to zrobić, glutki postanowiły zwiedzić nogawkę Asena w sposób tak nieprzyjemny, że ten aż zdjął spodnie. Szczęka przysłowiowo spadła jej na podłogę. Jak dotąd nie miała okazji widzieć niczyich "klejnotów" w tak obcisłych bokserkach. Nawet będąc w szatni drużyny nie przebierała się wraz z chłopakami. Ta chwila zawahania i udawania, że nie zerkała gdzie nie powinna dały szanse innemu napastnikowi na wniknięcie między dwie, jędrne półkule biustu. -Cholera! -zaklęła soczyście, sięgając ręką po zielony glut. Szczęśliwie nie wlazł głęboko, ale i tak chwilę zajęło nim Tanja wyjęła jego szczątki, starając się zakryć tę czynność przed niepowoływanym wzrokiem Asena. W końcu naciągnęła bluzę na siebie. -Asen, oszczędź mi tego widoku. To nie szlaban. -burknęła, chowając zażenowanie faktem, że widziała niektóre zarysy jego anatomii aż nazbyt dobrze. |
| | | Alex Hall
| Temat: Re: Gabinet Halla Czw 19 Maj 2016, 02:06 | |
| To była jakaś kara – może za tego trolla, którego ostatnio wstawił jakiemuś wybitnemu kretynowi z drugiej klasy za wypracowanie tylko dlatego, że nie mógł odczytać jego absolutnie tragicznego pisma? Tak, to całkiem możliwe. To kosmos się uparł, by teraz zadośćuczynił za wyrządzone krzywdy, dzwoniąc mu przy uchu dzwonkiem i szepcząc zjadliwie SHAME. Alex był przyzwyczajony do ran odnoszonych na wojnie z kocim gatunkiem, niewiele już sobie robiąc z okazjonalnych szram na dłoniach, ale to... Och, to co zrobiła Sachmet wspinając się po nim i wbijając pazury w każdą miękką część, jaką napotkała po drodze na aurorskie ramiona, stanowiło esencję zła. Pomijając ból, na który Hall miał wyższą tolerancję niż przeciętny uczestnik tłumu, szybko zaczął czuć pod ubraniami lepką wilgoć, a na udzie dojrzał dwie dziury podchodzące czerwienią. No pięknie. I co, jak Niko spyta następnym razem, kto go tak pociachał, co ma odpowiedzieć? Przyznawać się, że kot i narażać na śmiech, czy próbować wciskać kit, że to rany odniesione w walce? Uwielbiał swoje zwierzaki, ale bywały czasem dni, w których chętnie wcisnąłby je do kotła. Częściowe obnażenie panny Everett wcale się Hallowi nie podobało z jednego bardzo prostego powodu – gdzieś w tym wszystkim, w tej całej popieprzonej relacji, w jaką uwikłali się właściwie nie ze swojej winy, zaczął ją traktować jak kogoś, kto wymagał jego ochrony. Choćby miało to być tylko dopilnowanie, by bawidamki pokroju Asena Jr. nie rwały się z łapami do jej piersi. A zdania, które aktualnie wymieniali między sobą Misza i Tanja, wyraźnie wskazywały na to, że alexowe zdolności w urywaniu rąk mogłyby się okazać przydatne, jeśli ktoś w tym towarzystwie postanowi być bezczelny. Wystarczająco znając Nikolaia oraz jego lekkość w sięganiu po to, na co miał ochotę, młody pan auror wcale nie zdziwiłby się, gdyby Mikhail wykazywał podobne cechy. A to, że beztrosko zrzucił spodnie dojrzał dopiero po chwili, gdy przypadkiem zwiększając ilość problemów, doszedł do wniosku, że musi zrzucić sobie kota z ramion, bo zaraz dostanie szału, jeśli jeszcze raz Sachmet rąbnie go ogonem po twarzy. Uwielbiał swoje kocice, ale co za dużo to niezdrowo. Nie bacząc na powarkiwanie, złapał za czarne futro na karku, a potem odczepił od swetra jedną łapę po drugiej, nabawiając się przy okazji nowych szram. Kotka koniec końców czmychnęła jak niepyszna pod fotel, wyraźnie nie mając ochoty dalej się z nimi bawić – spod mebla błyskały tylko złowieszczo jej żółte oczy. I, no dobrze, Alex spodziewał się jakiegoś aroganckiego pokazu, ale może niekoniecznie w postaci paradowania w bokserkach po jego gabinecie. A wbrew ewentualnym podejrzeniom Mikhaila, Hall niespecjalnie miał ochotę oglądać ślizgoński tyłek – może był to tyłek całkiem niezły jak na młodzieżowe standardy, ale istniały dwa... Trzy problemy wchodzące w drogę panu aurorowi, by zdecydował się na wypowiedzenie jakiejkolwiek opinii na głos. Po pierwsze, zdecydowanie wolał mężczyzn a nie chłopców. Po drugie, ten konkretny chłopiec był synem faceta, z którym lubił robić dużo niegrzecznych rzeczy. Po trzecie, Misza ewidentnie podjudzał Tanję, dziewczynę w jakiś absolutnie niezrozumiały sposób ochrzczoną hallową protegowaną. Dlatego właśnie Alex nie mógł mu odpuścić i nie zastanawiając się specjalnie, wypalił po prostu: - Rozmiar to nie jest u was dziedziczny. Po czym jak gdyby nigdy nic złapał przerzuconą przez oparcie fotela własną, czarną jak piekło bluzę, zarzucając ją bez pytania na ramiona Gryfonki i zapinając zamek po samą szyję. Nie był pewien, czemu wizja tego, że ktoś miałby oglądać ją na golasa lub bezwstydnie macać tak go irytowała, ale nawykł do podążania za podszeptami instynktu, więc czemu teraz miałby zachować się inaczej? - Dobra, trzeba inaczej – stwierdził, gdy jeden z zielonych stworów przeleciał mu tuż przed twarzą, odbijając się radośnie od podłogi jak piłeczka. Otwierając dolne drzwiczki wielkiego kredensu, postawił na podłodze pusty słój zamykany korkiem i chwytając najbliższą zieloną galaretkę, wepchnął ją do środka. Obijała się przez chwilę wściekle w jego wnętrzu, by nagle opaść na dno i z żałosnym prrrryt rozlać się do konsystencji kiślu. - Pomożecie?
//Jeśli zdecydujecie się łapać stado galaretek, kulnijcie sobie k6 albo k10, co wolicie parzysty wynik – idzie wcale nieźle, sukcesywnie udaje się złapać coraz więcej i więcej niechcianych tworów nieparzysty wynik – zaliczasz przynajmniej jedną spektakularną glebę, próbując złapać latającego gluta 0 - dla szczęśliwca roku: potykasz się i wpadasz w hallowe ramiona niczym księżniczka Disney'a |
| | | Mikhail Asen
| Temat: Re: Gabinet Halla Sob 21 Maj 2016, 08:50 | |
| W tym całym zamieszaniu nie mógł nie myśleć o tym, że kształtny biust Everett tylko się marnował. Dziewczyna usilnie starała się ukrywać to, co było jej ewidentnym atutem i Misza nie potrafił zrozumieć: po co. Z takimi cyckami mogła mieć świat u stóp a wolała chować je pod obszernymi bluzami. Teraz, będąc w obcisłej koszulce na ramiączkach nie pozostawiała wyobraźni wielkiego pola do popisu toteż ślizgon wcale nie musiał projektować w swojej głowie jak wyglądałyby w pełni. Tanja ze swoimi ciemnymi, długimi włosami, błyszczącymi oczami i ciętym językiem zaczęła go strasznie rajcować i musiałby okłamać samego siebie gdyby stwierdził, że dziś to tylko taki zwyczajny epizod po którym da jej spokój. Gryfonka mogła być pewna, że od kolejnego poranka będzie musiała poradzić sobie nie tylko z natrętnym złodziejem piór Priorem, ale rownież z natrętnym złodziejem serc - Asenem. Wcale nie czuł się zawstydzony faktem, że oto paraduje teraz przed nią w samych bokserkach. Przed nią i przed Hallem, który coś tam powiedział, ale sens jego słów dotrze do ślizgona za chwilę. Mało było rzeczy, które mogły Mikhaila zawstydzić a rozbieranie się przed dziewczyną było na pewno ostatnią z nich. Całe szczęście nie nosił czarnych skarpet do połowy łydki, które wyglądałyby teraz conajmniej żałośnie. Całe szczęście, że miał owe łydki seksownie umięśnione z racji bycia sportowcem od kilku długich już lat. Jak dla niego to mógł w tych bokserkach paradować i tydzień - no, może nie tych samych, bo byłoby to zwyczajnie niehigieniczne. Tymczasem mózg ślizgona zarejestrował uszczypliwą uwagę Halla. Pierwszą reakcją chłopaka była złość, bo oto stażysta robił mu siarę przed dziewczyną, którą planował poderwać. Po chwili jednak dotarło do niego, że jeśli się wkurzy to się tylko wygłupi, a przecież właściwie tekst Alexa był całkiem na poziomie Asena - dobry. Ktoś, kto był taki sam na codzień nie mógł nie docenić słów, których nie powstydziłby się prawdziwy czystokrwisty ślizgon. I może nawet Misza pokiwałby z uznaniem głową, może nawet odpowiedziałby coś w podobnym tonie, ale obecność latającej zielonej galarety musiała akurat przypomnieć jemu o swojej obecności głośnym pacnięciem w kark. Po tym jak oderwał to obrzydlistwo ze swojej szyi z jękiem zawodu dostrzegł jak Hall zapina swoją bluzę na Gryfonce, a szkoda. Właśnie chciał zaoferować jej swoją pomoc w pozbywaniu się mazi z pomiędzy jej piersi, ale musiał obejść się smakiem. Zamiast tego wskazał na swoje spodnie, które walały się po podłodze całkowicie nie zdatne do ponownego ich na siebie włożenia, bo przecież ostatnie o czym marzył teraz Misza to czuć lepkie to coś na swoim tyłku, bo niestety jego dolna część garderoby cała była w tym uwalana. - Nic nie poradzę, no chyba, że twój wybawca pożyczy mi swoje gacie, skoro już tak chętnie rozdaje ubrania - zaśmiał się chytrze, bo przecież czerpał z tej sytuacji niewiarygodną radochę i chciał przeciągać ją jak najdłużej, toteż nie kwapił się wcale z tym, by pomagać Hallowi w zbieraniu galarety. Brak spodni miał jednak swój minus - Asen nie mógł wsadzić rąk do kieszeni, a takie stanie i gapienie się jak kretyn jednak nie wchodziło w grę. Ruszył się więc i idąc za przykładem Alexa schylił się trzymając w palcach gluty by wsadzić je do słoja. Zanim jednak odkręcił pokrywkę stwierdził, że zabawa za szybko się skończyła. Może jeśli rzuci galaretę za kołnierz Tanji ta znów pokaże cycki? Był w końcu ścigającym. Łapanie i rzucanie wychodziło mu idealnie (hehehe), toteż niewiele myśląc obrócił się na pięcie i chcąc zręcznie umieścić maź tam, skąd ją przed chwilą gryfonka wyciągała, poślizgnął się niefortunnie na śliskiej podłodze wcierając trzymaną galaretę w okryty niestety biust dziewczyny. A potem upadł, bo niestety nie miał się za bardzo jak i czego przytrzymać. Ale co pomacał, to jego. I nie zrobił tego prawie specjalnie! Przewrócił się na plecy ze śmiechem i wpatrując się w dziewczynę od dołu stwierdził całkiem z siebie zadowolony: - Byłem przez chwilę w niebie.
Ostatnio zmieniony przez Mikhail Asen dnia Sob 21 Maj 2016, 12:28, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Gabinet Halla Sob 21 Maj 2016, 08:50 | |
| The member ' Mikhail Asen' has done the following action : Dices roll
'6-ścienna' : |
| | | Tanja Everett
| Temat: Re: Gabinet Halla Sob 21 Maj 2016, 11:58 | |
| W całej swojej szkolnej karierze nie miała jeszcze okazji spotkać się z czymś takim, jak ta zielona galaretka. Nawet nie potrafiła w swojej dość zaawansowanej wiedzy z eliksirów znaleźć chociażby jednej wskazówki na temat tego, jak stworzyć takie coś. Gdy tylko ta cała akcja się skończy, Gryfonka miała zamiar wypytać stażystę jak tego dokonał, wcześniej przyznając mu honorowy order z ziemniaka za taki wyczyn. Jak jednym składnikiem doprowadzić do globalnego chaosu. Wolała nie wiedzieć, jak Smoczyca mogła pozwolić by ktoś taki był jej stażystą. Na jej miejscu Tanja wykupiłaby ubezpieczenie na wszelkie możliwe rodzaje wypadków odkociołkowych. Obecność Asena nie była jej na rękę, gdyż jego osoba zawsze spinała nerwy i włączała czerwoną lampkę w mózgu. Nie wierzyła w ten cały wewnętrzny konflikt Ślizgonów z Gryfonami, gdyż sama miała w swojej historii mnóstwo relacji z domem Węża, a wielu jej znajomych miało garstkę podobnych. Nie dom stanowił dla niej problem, a charakter. Mikhaił był posiadaczem jednego z najmniej przez Tanję lubianych typów. Kobieciarz. Najchętniej dałaby mu nauczkę, żeby ją popamiętał. Warto o tym pomyśleć. Starając się nie przyglądać majtkom Asena, wpakowała pomyślnie dwie galaretki do słoika, rozkładając przy tym na czynniki pierwsze słowa, które padły z ust Alexa. Ta chwila szoku i niedowierzania była na korzyść Ślizgona, lecz o tym za chwilę. -Rozmiar? -zapytała z niedowierzaniem, patrząc na Halla. Chciała, bardzo chciała myśleć, że była tu mowa o rozmiarze zarówno męskości jak i kobiecości, ale jej kobiecy zmysł mówił jej, że Hall mówił o członku i tylko i wyłącznie o nim. Myśli Gryfonki galopowały jak szalone. Czy Hall był gejem? Bi? Znał zawartość spodni kogoś z rodziny Asena? Brata, kuzyna, wujka... Merlinie, chyba nie ojca?! Ten moment nieuwagi był na rękę Ślizgonowi, który w bardzo aktorski sposób poślizgnął się, wcierając zielonego gluta w miejsce piersi dziewczyny. Spojrzała na chłopaka akurat, gdy ten malowniczo się wywrócił i wyraził swoje zdanie o niebie. Krew zagotowała się w żyłach wychowanki domu Lwa. W pierwszej chwili chciała mu przywalić albo rąbnąć jakąś nieprzyjemną klątwą. Znalazła jednak inne wyjście. Po grymasie wściekłości, uśmiechnęła się filuternie i przyklęknęła nad Asenem. -Ten pobyt w niebie to jeszcze nic w porównaniu do raju, jaki mogłabym Ci zapewnić tymi pięknościami. -szepnęła, chcąc wywołać u Ślizgona nadzieje na taki stan rzeczy. Zaraz jednak jej uśmiech stał się ironiczny. Tanja wywróciła słoik do góry nogami, wylewając galaretki na twarz chłopaka. Pewnym ruchem rozsmarowała maź na facjacie Miszy, nie oszczędzając ust i nosa. -Jednak zgotowanie Ci piekła jest o wiele lepszą rozrywką. -wstała, śmiejąc się pod nosem.
Ostatnio zmieniony przez Tanja Everett dnia Nie 22 Maj 2016, 17:11, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Gabinet Halla Sob 21 Maj 2016, 11:58 | |
| The member ' Tanja Everett' has done the following action : Dices roll
'11-ścienna' : |
| | | Alex Hall
| Temat: Re: Gabinet Halla Czw 26 Maj 2016, 20:06 | |
| Sytuacja, w jakiej przypadkiem znaleźli się we trójkę, należała do tego specyficznego rodzaju wypadków chodzących po ludziach, które choć w pierwszej chwili irytujące, w gruncie rzeczy okazywały się zabawnymi aferami. Alex dawno nie miał tak ciekawego popołudnia, a wewnętrzny chochlik, jaki żył w nim od zawsze, rwał się niecierpliwie, by jakoś dopomóc chaosowi, powtykać kilka szpil i zrobić sobie najzwyczajniej w świecie jaja z Miszy i Tanji. Zdecydowanie lepsza perspektywa niż samotne warzenie eliksiru przerywane smętnymi spojrzeniami ku oknu oraz zastanawianiem się nad rzeczami, na które nie miał wpływu, a które wciąż przypominały o sobie w najmniej pożądanych momentach. Odkąd Will zniknął z jego życia, zrobił się mocno nieznośny na dłuższe okresy czasu, ale póki spotkania i rozmowy nie ciągnęły się w nieskończoność, potrafił jeszcze przywołać tego dawnego siebie i udawać, że wszystko było w porządku. Tak jak teraz - z Mikhailem rozmawiał zupełnie normalnie, gdy wszedł, wobec Tanji wykazał się jakąś dziwną formą opiekuńczości, wymyślił plan na schwytanie efektów nieudanego eliksiru, gdy pierwszy sposób zawiódł. Funkcjonował, odfajkowywał kolejne zadania na liście. Nie mogło być z nim jeszcze tak źle. Komentarz odnośnie rozmiaru tego, co znajdowało się w asenowych majtkach, może nie należał do grona tych wybitnie dojrzałych czy górnolotnych, ale zdawał się skutecznie zamknąć Ślizgonowi usta. Tanja za to... Ciężko było nie dojrzeć niedowierzania oraz zdziwienia, które starły z jej twarzy wszystkie inne uczucia. Serce Alexa ukłuła szpila paniki, gdy przez chwilę po prostu patrzył w jasne oczy nastolatki ze swego rodzaju wyczekiwaniem, na to co mogło nastąpić dalej. Jego słowa były aż nadto wymowne, by bez problemu wysnuć z nich pewne oczywiste wnioski i zdawał sobie z tego sprawę – pytanie tylko, jakie były w tej kwestii odczucia panny Everett? Hall chyba pogryzłby się ze złości, gdyby z trudem zdobyty okruch jej zaufania miał zostać zdmuchnięty tylko dlatego, że lubił męskie towarzystwo. Gdy dziewczyna nic więcej nie dodała, wzruszył po prostu ramionami, poruszając ustami tak, by tworzyły słowo później. Jeśli miał jej cokolwiek tłumaczyć, to na pewno nie będzie się to odbywało w towarzystwie Mikhaila, który chcąc nie chcąc, był z tą sprawą związany, a Alex nie chciał dokładnie sprawdzać, jaka przedstawiała się jego opinia. No może na razie, nie kiedy auror sam jeszcze nie doszedł do tego punktu, w którym związek z Nikolaiem traktowałby jako coś stałego i pewnego. - A ja ci swoich spodni nie pożyczę, Asen, różdżka w dłoń i jedziesz z zaklęciem czyszczącym – zdążył jeszcze rzucić w odpowiedzi na komentarz Ślizgona, odwrócił głowę... Malownicze ŁUBUDUJEBS zaraz zmusiło mężczyznę, by z powrotem spojrzał w kierunku uczniów panoszących mu się po gabinecie – choć w tym momencie ciężko było mówić o panoszeniu, gdy Gryfonka po prostu stała zmrożona w miejscu, a Misza jak gdyby nigdy nic szczerzył się do niej z podłogi. Plama mazi znacząca ciemną bluzę na wysokości biustu wyraźnie sugerowała, co też zdarzyło się zadziać. Alex czuł silną potrzebę, by teatralnie wywrócić oczami, wywarczeć coś w stylu Nie mogę was spuścić z oka na trzy sekundy, a następ... Co by było następne nie zdążył się dowiedzieć, bo Tanja już odbierała mu słoik z rąk, pochylając się nad Asenem i choć jej słowa sprawiły, że Hallowi dosłownie opadła szczęka, a w zielonych oczach pojawiło się coś łudząco podobnego do szoku zmieszanego z przerażeniem, zaraz musiał dusić gromki, radosny śmiech. Zielona maź dla Ślizgona. Pasowała mu do karnacji. Auror podniósł dłoń, osłaniając nią zaciśnięte mocno usta, które wyginały się wbrew jego woli w uśmiechu, a duszenie rozbawionego ryku sprawiło, że wydobył z siebie mało eleganckie KH. Dwa razy. Śmianie się z ucznia chyba nie przystoiło członkowi ciała pedagogicznego? Ani dawanie punktów dodatnich za coś takiego? Niespecjalnie dbając już o to, co powinno być w porządku a co niekoniecznie, ostentacyjnie odwrócił głowę ku sufitowi, udając, że niczego nie widział. - Everett, bądź tak dobra i zbierz resztę tego paskudztwa do słoja. A ty Asen naprawdę wyczyść sobie te spodnie, chyba że chcesz się czymś pochwalić na korytarzu. Rozbawienie wyczuwalne w jego głosie było aż nieprzyzwoite. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet Halla | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |