IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Wyrosłeś, drogi chłopcze!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptySob 29 Lis 2014, 18:24

Nie chodziło o to, że Poppy kogoś nie lubiła. Okazywała jedynie mniejsze zainteresowanie daną jednostką mając złe wspomnienia z panem Filchem. Dawno, dawno temu wysyłał jej codziennie wieczorem zwiędłe kwiaty do skrzydła szpitalnego i przychodził z każdym zadrapaniem. Nie chciałaby tego powtórzyć, czuła się nader niezręcznie.
Cisza jaka zapadła trochę przeszkadzała w ich szczerej relacji. Przyjaźnili się... może to za duże słowo, lecz utrzymywali ze sobą pozytywny kontakt od wielu wielu lat. Harry pojawił się nawet na pogrzebie Paula, za co była mu dozgonnie wdzięczna. Przybył z drugiego końca świata z okazji narodzin Phoebe wiele, wiele lat temu. Zasmuciła ją ta cisza zbudowana na niepewnym gruncie. Poppy miała szczere intencje i gdyby miała pewność, że nie zaszkodziłaby ich jasnym stosunkom, wzięłaby sprawy w swoje ręce i wprowadziła Harry'ego w towarzystwo jej znajomych. Nie była tak popularna jak sądził, jednak nie da się zaprzeczyć, że znała kilka miłych wartościowych osób. Uśmiechnęła się, chętnie podejmując zmianę tematu.
- Nie jesteśmy tacy starzy, Harry. Ale masz rację, kości nam zardzewieją, jeśli będziemy siedzieć tak długo. - wstała, wyjmując z portmonetki kilka galeonów i kładąc je na dłoń Madame Rosmerty.
- Eliksir prostujący stawy nie jest smaczny. - szepnęła, zakrywając usta z jednej strony, zachęcając i jego i siebie do ucięcia sobie spaceru. Nie uważała, że jest stary. Jej właśni rodzice również byli różni wiekowo. Tata był starszy o dziesięć lat od mamy. Pokój ich duszy. Przywołała do siebie szatę i zamiast zakładać ją, podwiązała ją jedynie pod szyją. Stuknęła różdżką w doniczkę Asfodelusa pomniejszając ją trzykrotnie tak, aby zmieściła się w jej torbie z herbem Hogwartu.
Po odejściu od blatu i okolicznych osób, czyli tak przy wyjściu, Poppy zatrzymała się i spojrzała na mężczyznę ciepło. A jaki był tego powód?
- Harry, nie musisz tego robić. Chodźmy w jakieś miłe, zaciemnione miejsce. Godzina nie sprzyja siedzeniu na słońcu. - ton nabrał surowości. Karciła go za pomysł wychodzenia na otwarte i silne promienie słoneczne, skoro tego... nie lubił zważywszy na swoją wyjątkowość.
- Odwiedziłam wczoraj Uzdrowiciela w świętym Mungu. W ciągu tygodnia trafiło do niego dziesięcioro osób z poparzeniami. - podała mu niezbity argument ukrycia się w chłodniejszym miejscu z dala od południowego słońca. Nie brała nawet pod uwagę sprzeciwu. Wyraz jej twarzy zabraniał sprzeciwiania się.
Harry Milton
Harry Milton

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptySob 29 Lis 2014, 19:12

Z pewnością, zaciągnięcie Harry’ego na siłę do grona bliskich znajomych odbiłoby się negatywnie na relacji z Poppy. Porzekadło miało w sobie mnóstwo prawdy: starego psa nie nauczysz nowych sztuczek. Od najmłodszych lat izolował się od tłumów, wybierając drogę samotnika na dorosłe życie. Przykre zdarzenia z przeszłości nie wyrobiły w nim wystarczającej pewności siebie, aby błyszczeć w otoczeniu innych. Tak naprawdę, najlepiej wychodziło mu stanie z boku i przysłuchiwanie się rozmowie bardziej przebojowych osób. Kiedy zatęsknił za bliższą relacją, odzywał się do kochanej Poppy, która zawsze znajdowała dla niego czas. Zważywszy na częstotliwość ich spotkań (sięgająca od dwóch do trzech lat), nie było to aż takie dziwne. Oboje w różnym stopniu potrzebowali swojego towarzystwa, czerpiąc z tego autentyczną przyjemność.
Entuzjazm pielęgniarki przyjął z ulgą, wyciągając z kieszeni wyświechtany portfel ze smoczej skóry. Kiedy go otwierał, uważniejszy obserwator dostrzegłby zarys łusek. Poppy przygotowywała się do wyjścia, a on w tym czasie zapłacił za ich piwa, dodając trochę drobnych za napiwek z czystego przyzwyczajenia. O wiele łatwiej pozostawiać za sobą przyjaźnie nastawionych ludzi w miejscu, do jakiego wraca się po jakimś czasie.
Szli już w stronę drzwi, a Harry założył nieśpiesznie fikuśny kapelutek, wciskając go na bujną czuprynę. Zatrzymał się gwałtownie, zaledwie kilka centymetrów od kobiety, a na twarzy zakwitło zaskoczenie. Niezrozumienie prysło w jednej chwili, ustępując miejsca zmarszczonym brwiom. Położył dłoń na ramieniu przyjaciółki, aby uspokoić ją. – Naprawdę, Poppy, nie umrę od tego. – Nawet nie musiał wysilać się zbyt mocno, bo rozbawienie z nadopiekuńczości pielęgniarki przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Z pewnością zaśmiałby się, słuchając wywodów o swojej „wyjątkowości”, jak zgrabnie to nazywała w myślach. Póki co, wzmógł czujność na sygnały przyjaciółki, aby w porę dostrzec ciężar niedopowiedzenia między nimi.
Nie przerywał jej argumentacji, ale wstrzymywany uśmiech przeszedł również na spojrzenie. Rozczulała go wrażliwość kobiety, jednak wierzył o zmianie nastawienia podczas spaceru. Nie chciałby przerywać tak miłego spotkania, zmuszony do ucieczki natarczywością przyjaciółki. – W takim razie chodźmy do parku. – Zdecydował pojednawczo i łagodnie, gestem zapraszając ją do wyjścia z pomieszczenia. Sam zaś zajął się zsuwaniem rękawów i zakrywaniem nadgarstków, przelotnie zerkając na tarczę zegarka. Intuicyjnie ocenił czas zachodu słońca za mniej więcej trzy godziny.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptySob 29 Lis 2014, 19:31

- Wybacz starej pielęgniarce troskę. - zamknęła usta, aby powstrzymać swoje przyzwyczajenia. Skarciła teraz siebie w myślach za zbyt mocne przejmowanie się stanem zdrowia drugiego człowieka. Czasem zapominała, że jej drodzy przyjaciele nie są już dziećmi, a osobami dorosłymi. Matkowanie miała we krwi i rozumiała, że może to być trochę męczące. Nie mogła jednak nic ku temu zaradzić.
Wychodząc z Pubu skinęła kilku osobom głową przy akompaniamencie słów "do widzenia, miłego dnia". Świeże, duszące powietrze uderzyło w ich twarze potwierdzając wcześniejsze słowa na temat odwiedzin pobliskiego parku. Nieśpiesznym korkiem przeszli ten kawałek drogi mijając kilka sklepów, aptekę, zielarnię i lodziarnię.
- A co słychać u Unicorn? Dobrze sobie radzicie? - zapytała łagodnie mając na myśli jego testralkę, którą niegdyś uratował przed śmiercią. Nie znała osobiście tego stworzenia, jednak nie przeszkadzało to w okazywaniu autentycznego zainteresowania magicznym zwierzęciem, o którym nasłuchała się samych pozytywnych historii.
- Rozmawiałam z Hagridem i z radością poinformował mnie o rodzinie trestrali. Podobno widział parkę już dojrzałych z dwoma młodymi. Z tego co wiem, dwoje chyba nieczęsto się zdarza, tak? - podzieliła się z nim, według niej, miłą informacją. Jednocześnie szukała u niego potwierdzenia własnej wiedzy. Poppy mogła widzieć trestrale od kilku lat po śmierci swego męża. Mignęły jej raz czy dwa podczas stacji w Hogwarcie aczkolwiek nigdy nie miała tyle czasu i okazji, aby się im przyjrzeć z bliska.
Przeszli tymczasem dróżką do małego parku osłoniętego po bokach licznymi,  żywo zielonymi drzewami. To rzucało na nich cienia, rozrzedzając parne powietrze wokół nich. Teraz towarzyszył im stukot obcasów pielęgniarki.
Harry Milton
Harry Milton

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptySob 29 Lis 2014, 20:58

Jego spojrzenie nabrało cech podejrzliwości, jednak nie kontynuował dalej tematu. Intensywnie się zastanawiał, co krąży po głowie Poppy i - za cholerę - nie mógł tego rozgryźć. Nie podejrzewał jej o drażliwość i szybkie zniechęcanie się do drugiego człowieka, ale pozostawała niepewność wielu miesięcy rozłąki, w przeciągu której mogła zajść jakaś zmiana. Może w szkole zdarzyło się coś, co zostawiło mocny ślad na psychice pielęgniarki? Harry był przy niej w najważniejszych momentach życia, ale to Paul i Phoebe znajdowali się w głębi jej serca. Przez moment przyszło mu na myśl, że przyjaciółce doskwiera samotność i brak męskiego ramienia. Przytłoczony niedorzecznością pomysłu, zapomniał o niebagatelnych przeprosinach.
Odchrząknął, kiedy drzwi za nimi się zatrzasnęły, ucinając piskliwe pożegnanie dzwonka przy progu. Uporczywe ciepło uderzyło go od razu w twarz, pozostawiając tylko chwilę na zabranie głębszego oddechu. Fragmenty ciała wystawione na ostre promienie słoneczne delikatnie zapiekły, uprzedzając mózg o pojawiającym się dyskomforcie. Na szczęście były to tylko dłonie i kawałek szyi. Reszta musiała zmagać się z niebagatelną temperaturę i brakiem przepływu powietrza między materiałem a skórą.
- O, znakomicie! – Podjął od razu temat, nie dostrzegając chwili milczenia, w której minęli kilka sklepów. Zerknął na przyjaciółkę z delikatnym uśmiechem, chętnie dzieląc się z nią fragmentem prywatności dotyczącej Unicorn. – Jest bardzo zadowolona, bo lasy w Sikilsdalshorn od czterech miesięcy obfitują w zwierzynę łowną. Jakiś miesiąc temu widziałem małe stado testrali, ale Unicorn nie zamierzała nawet do nich podchodzić. Podejrzewam, że zbyt mocno się do mnie przyzwyczaiła, aby wrócić do naturalnego środowiska. – Przed oczyma miał obraz zupełnie inny niż Poppy, a główne zadowolenie Harry’ego wynikało ze stopniowo uwalnianej samodzielności samicy. Wcześniej to on polował, zaspokajając w pierwszej kolejności swoją żądzę, a dopiero później pozostawiał surowe mięso dla niej. Teraz bez obaw mógł obserwować, jak Unicorn instynktownie dobiera słabsze sztuki, zabijając je bez wsparcia wampira.
Zmrużył powieki na hasło „Hagrid” i pstryknął palcami, łącząc je z postacią półolbrzyma. – Nie mogłem przypomnieć sobie tego nazwiska. – Rzucił w kwestii usprawiedliwienia, żeby czasem Poppy nie spojrzała na niego z niezrozumieniem. – Dwa młode? To ciekawe zjawisko. Najwyraźniej ta para ma dobre geny i nadmiar energii. – Wracając do poruszonego tematu żartobliwym tonem, nie zdążył ugryźć się w koniuszek języka i zanim się spostrzegł, zanim się zorientował - zasugerował mało subtelnie przyczynę zrodzenia dwójki testralków. Uśmiechnął się szerzej, z drobnym niepokojem w oczach.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptySob 29 Lis 2014, 21:19

Nie tak dawno temu Poppy brała udział w spotkaniu kółka "Czarownicy" na temat ochrony lasów śródziemnomorskich i ogrodów botanicznych. Poruszyli tam kwestię dzikich, rzadkich zwierząt i wspomniano tam również o trestralach. Pielęgniarka, głównie ze względu na Hagrida i Harry'ego i ich znajomości z tymi stworzeniami, poprała pomysł prób objęcia ochroną tego gatunku. Mogłaby poinformować o tym pana Miltona, jednakże powstrzymała się. Nie chciała zapeszać, a znając kawałek jego charakteru, ucieszyłby się, że trestrale nie będą zabijane, a co za tym idzie poprzez pilnowanie tej rasy zmniejszy się ilość zgłoszeń o ich "atakach". Sądząc po ciekawych opisach zachowań tychże zwierząt, są one łagodne i spokojne.
- Cieszę się, że wiedzie się wam dobrze. Znalazłeś ją w lasach Sikilsdalshorn? Może tęskni do swoich terenów albo jak wspomniałeś, dobrze się jej z tobą żyje. - stado fioletowych gołębi żerujących na chodniku niechętnie rozsunęło się na boki, tworząc przejście dwójce ludzi. Poppy zatrzymała się i wyjęła z torebki papierową torebkę skrywającą zwykłe bułki. Oderwała kawałek i pokruszyła, rzucając ptakom w sam środek. Z przyjemnością oglądała jak rzucają się chętnie ku okruszkom.
- Hagrid to gajowy Hogwartu. Bardzo uprzejmy półolbrzym. - wyjaśniła na wszelki wypadek, mając o Rubeusie jak najlepsze zdanie. Ileż to razy był tak miły i przynosił mniejszą choinkę na święta do skrzydła szpitalnego, aby umilić czas pacjentom. Nie miała mu nawet za złe, że trzy razy z rzędu potłukł ten sam stolik przez swą potężną sylwetkę.
Uśmiechnęła się wyrozumiale do Harry'ego, podając mu bułkę i zachęcając tym samym do nakarmienia barwnych gołąbków pospolitych.
- Najwyraźniej bardzo dobrze rokują. Dowiedziałam się również, że niektórzy uczniowie przestali się ich bać. - zauważyła. - Przykro mi, że trzeba zapłacić taką cenę, aby je ujrzeć, jednak jest dobra tego strona. Być może trestrale przestaną bywać nazywane omenem śmierci. - chociaż nie miała aktywnie do czynienia z tymi zwierzętami, każde dobre wieści należało rozgłaszać i czerpać z tego radość.
Harry Milton
Harry Milton

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyNie 30 Lis 2014, 11:47

Miłość Harry’ego do Unicorn była jedyna w swoim rodzaju i miałby ciężki orzech do zgryzienia, jeśli okazałoby się, że zaatakowała jakiegoś człowieka. Tylko w przypadku niezbitych dowodów musiałby ją zabić. Póki co dostawał zgłoszenia na niebezpieczne okazy tylko blisko miasteczka, a wśród nich zaledwie kilka przypadków ugryzienia człowieka. Zazwyczaj ludzie panikowali widząc wybitą trzodę chlebną albo zwierzęta domowe, jednak dla Harry’ego nie był to dowód na agresję zwierząt. Siłą rzeczy, silniejsze zabijały słabsze okazy, znajdując się na wyższej pozycji w łańcuchu pokarmowym. Naturalna kolej rzeczy, której wielu ludzi nie potrafiło pojąć. Najłatwiej krzyknąć „zabij” kiedy strach opanuje umysł i przyćmi rozsądek. Podczas pierwszych lat pracy dla Ministerstwa, nauczył się, że w wielu przypadkach to właśnie czarodzieje prowokowali swoim zachowaniem zwierzęta, nie znając ich zwyczajów.
- Nieeeee.. – Przeciągnął samogłoskę w zamyśleniu, poszukując nazwy miejsca, z którego zabrał Unicorn. – Samiec zaatakował grupę ludzi niedaleko Devon, wyszedł poza swoje terytorium. Stado pierzchło, zostawiając za sobą młode. Przez kilka dni obserwowałem je, ale żaden z testrali nie odważył się wrócić po nią. Przyznam, że nie brałem pod uwagę tęsknoty za tamtymi terenami. – przyznał rację z pewnym zaskoczeniem. Wcześniej uważał, że Unicorn nie chciałaby odwiedzać Davon z powodu traumatycznych przeżyć (porzucenia i dezorientacji), przenosząc na testrala własne przeżycia z dzieciństwa.
- Tak, tak, miałem okazję go poznać jakiś czas temu. – Skinął głową, wyciągając z wdzięcznością dłoń po przyszykowaną bułkę. Odszedł zaledwie pół kroku w głębszy cień, aby uchronić się od ostatnich prześwitów słońca i zaczął rozdrabniać pieczywo. – Zależy mu na zwierzętach, to widać. – Dodał spokojnie, zapominając o możliwym niedoinformowaniu Poppy o zaangażowaniu Ministerstwa w osobie Harry’ego do Zakazanego Lasu.
Wcześniejszy niepokój uleciał wraz z rozpoczęciem karmienia gołębi.Ciężko było mu zapomnieć o mało subtelnym komentarzu, dlatego jedynie skinął głową. Dopiero kiedy ptaki zleciały się bliżej niego, starł palcami krople potu znad górnej wargi i odpowiedział: - Podejrzewam, że minie jeszcze trochę czasu zanim się to zmieni. Nie każdy człowiek jest przygotowany na ujrzenie testrala i nie każdy powinien go oglądać. – Poparł zdanie Poppy, przelotnie zastanawiając się, czy ona potrafi dostrzec te magiczne stworzenia.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyNie 30 Lis 2014, 13:02

- Devon? Och, faktycznie. To zaludnione miasteczko. Samiec musiał wyczuć zagrożenie. Byłam pewna, że to łagodne stworzenia. - zerknęła na Harry'ego poszukując w jego wyrazie twarzy potwierdzenia swych przypuszczeń. Nie znała się na trestralach, nie posiadała o nich wystarczająco dużo informacji, stąd zdziwienie kobiety na wieść o ataku na ludzi.
- Te młode? Był ktoś więcej niż Unicorn? - zapytała, chcąc sprostować przekaz wiadomości. Zainteresowanie tymi zwierzętami wzrosło, wszak słyszała o nich coraz więcej ciekawszych rzeczy.
Nie znała się, jednak patrząc na zwierzęta to czy pamiętają zdarzenia z przeszłości? Nie szkodzi wypróbować tego sposobu, delikatnie wprowadzić trestrala na dawne tereny, a nuż gdzieś w pobliżu wyczuje swoje stado i jej nastawienie się zmieni?
Fioletowy gołąbek podreptał do Poppy i począł skubać suwak buta kobiety. Wyrzuciła mu okruszki wprost pod dziób, rozrywając zgrabnie bułki na mniejsze części. Powiodła wzrokiem w siną dal, przypominając sobie Paula w ich łożu małżeńskim. Trawiony chorobą znikał wręcz na oczach mimo najlepszej opieki. To bardzo duża cena, by móc ujrzeć trestrala. Harry miał zaiste rację, nie każdy byłby gotowy je oglądać za taką cenę.
- Jak wygląda Unicorn, Harry? - zapytała łagodnie, posyłając mu smutno-ciepły uśmiech. - Nie widywałam ich w Zakazanym Lesie, bo nie jestem tam częstym gościem. Znowuż w każde rozpoczęcie roku dostaję się do szkoły przez Sieć Fiuu albo Błędnego Rycerza. Mijam się z tymi zwierzętami, a twoje opowieści są bardzo ciekawe. - wyjaśniła powoli, nie ukrywając błysku w łagodnych oczach przy wzmiance o Błędnym Rycerzu.
Harry Milton
Harry Milton

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyNie 30 Lis 2014, 18:07

Potrząsnął głową, doceniając otwartość Poppy na wiedzę i zmianę poglądów. Czasami zastanawiał się, jaki składnik posiada w sobie pielęgniarka, który nadaje jej takiej wyjątkowości. Jemu samemu, trudno było zebrać się w sobie i coś zmienić. – Zachowują się tak, jak inne zwierzęta, jeśli znajdą się w niebezpieczeństwie. Posiadają predyspozycje do agresji, jeśli ktoś naruszy ich teren, albo jak w tym przypadku, zajdą zbyt daleko. One nie są emanacją agresji, to człowiek je takimi robi. – Ostatnie zdanie nasączone było frustracją, której Harry nie starał się nawet ukryć. Równocześnie machnął ręką, odganiając jednego z ptaków – tego, który chciał jeść wprost z wnętrzna jego dłoni. – Nieświadomie prowokują je, a potem opowiadają niestworzone historie na temat groźnych testrali. – Westchnął ciężko, bardzo emocjonalnie podchodząc do roztrząsanej kwestii. Podjął się ponownie karmienia gołębi, które zdążyły podbiec do drugiej osoby z wesołym gruchaniem.
Pytanie Poppy wybiło go z rytmu, bo zaprzestał rzucania okruszków i spojrzał na nią zdezorientowany. – Więcej? Nie, nie, tylko ona. Musiałem się przejęzyczyć. – Przeprosił pozawerbalnie przyjaciółkę uśmiechem, podejmując kolejnych prób dokarmiania gołębi. Myślami jednak popędził w stronę wcześniejszych słów, doszukując się błędu w swojej wypowiedzi. Nie był w stanie obiektywnie tego stwierdzić, dlatego zerknął na zamyśloną pielęgniarkę. Ciężko było stwierdzić, czy był zadowolony z dostrzegalnej zmiany w jej mimice, bo pozostał obojętny i przeniósł życzliwie spojrzenie na gromadzące się wokół nich ptactwo.
Domyślał się jakie myśli mogły teraz nawiedzać człowieka, łudząc się o popełnienie błędu w swych domysłach. Umiejętność widzenia testrali wiązała się z ciężarem psychicznym, z którym nie każdy sobie radził. – Hym? – Wyrwało mu się pod nosem, nie otwierając porządnie ust. Na krótki moment uniósł brwi w oczekiwaniu na dalsze pytanie Poppy, które nastąpiło wedle oczekiwań. – Rozumiemm… – Odchrząknął, a pamięci przywołując wygląd Unicorn (której imię było czystą złośliwością zastosowaną przez Harry’ego). Podrapał się po brodzie, obserwując panoszące się wokół jego stóp ptaszyska i nie do końca celowo przedłużał milczenie. – Jest bardzo podobna do zwykłego konia. Przynajmniej samą sylwetką. – Harry nie zastanowił się nawet przez moment, czy Poppy wie jak wygląda „zwykły koń”. Podjął porównanie intuicyjnie. – Nie posiada włosia i sierści, ale grubą skórę, przez którą można dostrzec kości. Wyjątkowym elementem są błoniaste skrzydła, przez co w locie przypomina spiżobrzucha ukraińskiego. Ma dość długą i smukłą szyję, zaś wąski i wydłużony pysk zakończony ma długimi i cienkimi, rogowymi wyrostkami wyrastającymi zza głowy. – W trakcie opowieści, zademonstrował w powietrzu wysokość Unicorn, prostując rękę i zatrzymując dłoń na wysokości swojego ucha. Uśmiechnął się ciepło do Poppy, dzieląc się z nią myślami: - Kiedy przyjadę w odwiedziny, zabiorę ją ze sobą.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyNie 30 Lis 2014, 19:35

- Możliwe, że masz rację. Często ludzie boją się nieznanego. - stwierdziła pradawny fakt, aktualny aż po dzisiejsze czasy. Postąpiła krok w bok, gdy z drzew zleciało więcej ptactwa zainteresowanego darmową ucztą w środku parku na chodniku. Otoczeni teraz byli pokaźną liczbą zwierząt wpatrującą się w trzymane w dłoniach bułki.
- Od dawna są uznawane za omen śmierci, Harry. Nie da się tego tak łatwo wymazać z kart historii zważywszy, że faktycznie testrale mają mocny związek ze śmiercią. - poczuła się w obowiązku obronić trochę innych ludzi, wszak mogli czynić zło nieświadomie. Rozumiała jednakże mężczyznę i słyszalną w głosie frustrację. Rozumiała obie strony lecz nie mogła znaleźć połowicznego rozwiązania. Najlepiej jest uświadamiać ludzi, ale ponawia się tutaj pytanie: czy byliby na to gotowi?
Sądząc po przedstawionym opisie mogą wyglądać strasznie. Z drugiej strony większość ludzi nigdy nie ujrzy tych stworzeń w pełnej okazałości, a więc czy uda się zaakceptować coś, czego się nie widzi? To nie to samo co wiara. Ich istnienie jest potwierdzone lecz po świecie dalej krążą uprzedzenia.
- One latają? Nie miałam o tym pojęcia. Muszą wyglądać smutno i chyba nie przypominają pegazów? - wyobraziła sobie piękne mityczne skrzydlate konie, a zaraz obok nich kościste testrale. Porażająca różnica.
- Poznam osobiście Unicorn? Och, zaopatrzę się w kilka krwistych steków, to uprzedź mnie wcześniej. - uśmiechnęła się, jakby rzeczywiście stresowała się przed spotkaniem z tak wyjątkowym zwierzęciem.
- Skąd pomysł na takie imię, Harry? Oraz o przygarnięcie jej pod swoje skrzydła? Jesteś jedyną osobą po Hagridzie jaką znam, która jest tak blisko z tymi majestatycznymi zwierzętami. - przekrzywiła głowę, patrząc na rudego mężczyznę karmiącego cierpliwie namolne ptactwo. Gdyby nie znała jego charakteru, trudno byłoby jej stwierdzić, że potrafiłby oddać się takiej błahej czynności jakiej jest dokarmianie lokalnego stada fioletowych gołębi.
Harry Milton
Harry Milton

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyNie 30 Lis 2014, 20:24

Poppy trafiła w sedno sprawy, wypowiadając na głos prawidło stare jak świat, a które zawsze będzie aktualne. Mięśnie dookoła jego ust drgnęły, tworząc po chwili łagodny, ale smutny uśmiech. Ubolewał nad ludzką skłonnością do oceniania świata za pomocą pozorów i plotek, jednak gorszy do zniesienia był fakt posiadania takiej samej cechy. Harry’emu łatwiej było znaleźć wspólny język ze zwierzęciem niż człowiekiem, czego teraz akurat nie żałował. Tylko szkoda by było Poppy, która wolałaby widzieć swojego przyjaciela w szerszym gronie znajomych. Przyglądał się jednym okiem gromadce otaczającą jej nogi, cierpliwie krusząc zaschniętą bułkę.
„Ciekawe, czy rozpoznają odgłos chrupiącej skórki.”
Zanim jednak odpowiedział sobie, pielęgniarka podsumowała ich rozmowę bardzo mądrymi słowami. Tym razem ściągnął usta i schował je do środka, czując falę goryszy przelewającą się po ciele. Serce mężczyzny zabiło mocniej, a żołądek zrobił fikołek nad jelitami, skręcając je tym samym. – Ludzie zapomną jak wygląda testral, Poppy, ale nie zapomną o tym, co zwiastują. – Własny głos wydawał się obcy i odległy, tak bardzo nasączony rezygnacją. Nawet jego dłoń na moment zatrzymała się w miejscu, co wykorzystał jeden z gołębi, przysiadując na przedramieniu, i próbując utrzymać równowagę, skubał kawałki bułki. Spojrzenie Harry’ego było utkwione w miejsce pomiędzy stopami, a jego myśli zaszły tak daleko, że nie usłyszał kolejnych zdań wypowiadanych przez przyjaciółkę.
Fraza „zostało zapisane na kartach historii” zawsze kojarzyła mu się z wojną, dlatego na obraz rzeczywistych gołębi nałożył się całun czerwieni i brudu, a umysł podsunął zapach siarki, dymu i dławiącego pyłu. Przerwał zagłębianie się w przeszłość za sprawą usłyszenia swojego imienia, podrywając głowę w górę z cichym „hym?”. Smutne oczy zasłonięte były cienką warstwą dezorientacji, a mięśnie twarzy rozluźniły się wraz z wydobyciem westchnięcia ulgi. – Ah, imię, skąd zabrałem? Bo dla mnie jest piękna. – Lakoniczna odpowiedź przepełniona była nagle stworzonym dystansem, pogłębionym przez poczucie zerwania kontaktu z rzeczywistością przez Harry’ego, ale też niosła pozytywną prostotę szczerości. Mężczyzna strzepnął gołębia ze swojej ręki, rozrywając bułkę na coraz mniejsze kawałki z nienaturalną wręcz gorliwością. Ptak zagruchał oburzony, lądując na grzbiecie swojego kuzyna, płosząc tym samym trójkę innych.– Przepraszam, zamyśliłem się, Poppy. Pytałaś mnie o coś jeszcze? – Zapytał z żywym zainteresowaniem, jednak blada cera nie nabrała rumieńców, adekwatnych do zawstydzenia. Dłońmi zaczął pocierać o siebie, w oczekiwaniu na odpowiedź i nie przerywał tej czynności, wyciągając z kieszeni kawałek szmatki. Pozbył się pozostałości po bułce, jednak nie chodziło mu o zmazanie śladu po okruszkach. Natarczywie pocierał materiałem o skórę, próbując zetrzeć niewidzialną maź ze swoich palców. – Wspominałaś na ostatnim spotkaniu, że planujesz wprowadzić do Skrzydła Szpitalnego więcej zieleni, udało się? – Zaprzątając sobie myśli kolejnymi zdaniami, nie zauważył, że lada moment zacznie zdzierać skórę z dłoni. Zerknął na nie, ale w taki sposób, jakby upewniał się o ich zabrudzeniu.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyNie 30 Lis 2014, 21:23

Taki był urok świata. Nieznane wzbudzało strach, a strach potęgował nieufność powodując tym samym zamknięcie się na magiczny świat. To z kolei doprowadzało do wyciągania błędnych wniosków i przyklejania stereotypowego traktowania zwierząt. Poppy gdy tak pomyślała przykładowo o innych stworzeniach należących do grupy "omenów śmierci", powiedzmy szyszymora, nie do końca potrafiła przestawić się na punkt widzenia - "A może ona nie jest taka groźna?". To trudne i nie przychodzi z łatwością.
- Jesteśmy tylko małymi ludźmi, nie mamy wpływu na świat. - wzdrygnęła się na myśl, kto miałby wpływ na świat. Czarny Pan niewątpliwie posiadał charyzmę i z jego potęgą możliwe jest wszystko. Potrząsnęła głową, pozwalając gołąbkowi przysiąść sobie przy zgięciu łokcia. Podsunęła mu pod dziób kawałeczek bułki i trzymała tak dłoń dopóki ptaszysko nie zjadło wszystkiego. Łaskotał ją szybkimi ruchami dzioba, muskając wnętrze dłoni. Nie chciało zejść z ręki.
Zerknęła przelotnie na Harry'ego. Musiała zadać pytanie na tyle osobiste, że odpłynął myślami. Posmutniał z jakiegoś powodu związanego z testralami. Poppy bardzo podziwiała jego więź ze zwierzętami. Cechowała się wielką siłą i wielkim przywiązaniem.
Jego odpowiedzią uzyskała również wyjaśnienie znaczenia imienia testralki. Na chwilę zatrzymała się, patrząc na Harry'ego wzruszona. Możliwe, że błysk w oczach Poppy oznaczał łzę. Słowa mężczyzny były bardzo piękne, szczere i popłynęły prosto z serca. To na chwilę zatrzymało czas i uciszyło głośne gruchanie gołębi. Pielęgniarka szybko się opamiętała, stąpając z nogi na nogę, odwracając wzrok, szeleszcząc papierową torebką. Bułka powoli kończyła się, a gołębi wciąż przybywało.
- To tak jak z ludźmi. - wskazała brodą zgromadzone ptactwo. - Możemy karmić pojedyncze jednostki prawdą o tym gatunku, ale nie starczy nam argumentów - tutaj wskazała za ostatni kawałek pieczywa - aby każdy następny był najedzony. - pokruszyła między palcami kawalątek rzucając go na chodnik.
- Nie martw się, Harry. - położyła mu rękę na przedramieniu, posyłając jednocześnie pokrzepiający uśmiech. Wzięła głęboki wdech i otrzepała kilkoma zgrabnymi ruchami z szaty drobinki chleba. Gołębie nie rozumiały, że uczty nastał koniec, dalej kłębiły się między ich nogami. Zacisnęła usta w wąską linię widząc jego nerwowe ruchy rąk. Czekała aż przestanie, a tego nie robił. Położyła obie ciepłe dłonie na jego nadgarstku i wzięła od niego chustkę.
- Harry. - przywołała go łagodnie na ziemię. Nie pytała, bo nie musiała znać wszystkich jego największych sekretów. Nie na tym opierała się ich nić porozumienia.
- Tuż przed zakończeniem roku szkolnego wyrzuciłam dwie doniczki cytryńca chińskiego. Otrzymałam je od Rubeusa, lecz nie wytrzymały klimatu w skrzydle. Obiecaną mam choinkę co rok i być może uda mi się nie tylko wprowadzić zieleń na oddział, ale również przemalować ściany na przyjazny kolor. - celowo odpowiedziała szczegółowo mężczyźnie na zadane pytanie, w trakcie wypowiedzi zabierając ręce ku sobie i oddając mu szmatkę. Uśmiechnęła się do gołąbka, gdy powrócił ten na jej przegub w oczekiwaniu na ukradkowy kęs bułki. Pogłaskała go po główce, nie mając już niczego w zanadrzu.
Harry Milton
Harry Milton

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyNie 30 Lis 2014, 22:06

Odrywanie od rzeczywistości zdarzały mu się coraz częściej, jednak nie czuł z tego powodu wstydu czy żalu. Szczególnie w obecności Poppy, mógł pozwolić sobie na nieco większą swobodę, licząc na jej wyrozumiałość. Od ich pierwszego spotkania wiedziała z kim ma do czynienia, chociaż żadne z nich nie drążyło tego tematu. Raz na jakiś czas zastanawiał się, czy kobieta nie jest ciekawa, ile tak naprawdę przeżył lat i jaki bagaż doświadczeń ma za sobą. Tę właśnie wyrozumiałość kochał w drobnej pielęgniarce, zawdzięczając jej spokój ducha. To właśnie pozwalało mu podziwiać opanowanie oraz powstrzymanie w ryzach ciekawości w jej osobie. Poppy starała się hamować swoje nadopiekuńcze skłonności, dbając tym samym o ich relację.
Ocknął się, przypatrując się uważniej Poppy, kiedy wypowiedziała kolejny truizm, uderzający prosto w najwrażliwszą część serca. Jego wzrok wyostrzył się, a gardło zaschło, odbierając zdolność wypowiedzi na kilka dobrych chwil. Wiedział, że zastanawianie się nad wpływem jednostki na świat zajmie przynajmniej godzinę, bo wiele razy przepracowywał ten temat w umyśle. I zawsze dochodził do innych wniosków, nie mogąc podjąć ostatecznej decyzji.
Nie do końca zrozumiał gest, którym chciała go uspokoić i mimowolnie zerknął w stronę dłoni na swoim przedramieniu, nie przerywając pieczołowitego czyszczenia zaczerwienionego naskórka. Błędnie odczytała jego uczucia wymalowane na twarzy, ale nie zamierzał wyprowadzać jej z błędu, w żaden sposób, ponieważ musiałby wytłumaczyć kilka elementów ze swojego życia. Dopiero ciepło przepływające od ręki Poppy przywróciło go w pełni do rzeczywistości, oddalając na dalszy plan psychiczne cierpienie, jakie wciąż w nim kwitło, pomimo upływu lat. Odnalazł ukojenie w spojrzeniu przyjaciółki, dlatego też przykrył swoją dłonią jej palce i delikatnie ścisnął. Wiedział, że nie musi nic mówić, a Poppy odczyta wdzięczność z jego gestów i oczu. Poklepał jeszcze poczciwą pielęgniarkę, dla podkreślenia tej niecodziennej chwili.
Obie doniczki? – Zapytał mało autentycznie, chociaż spokojnym i, co ważniejsze, opanowanym głosem. – Myślałaś już nad jakimś konkretnym kolorem? – Spytał ponownie, przełykając resztki ciążącej mu śliny. Odebrał prowizoryczną chusteczkę, skupiając chwilowo wzrok na siedzącym tuż obok gołębiu i przetarł szmatką swoje czoło. Dopiero teraz wyczuł, że oblał go zimny pot, dlatego starał się zetrzeć go jak najszybciej, usuwając ślady zbrodni własnego organizmu.
Ostrożnie wycofał się, rozglądając przy tym w łagodny sposób, aby nie przestraszyć gołębi i spowodować masowej ewakuacji, zwieńczonej śmierdzącą pamiątką na odzieży. – Sam ostatnio zastanawiałem się, który z kwiatów zasadzić u siebie, w Londynie. Ciężko znaleźć taki rodzaj, aby przeżył kilka dni bez podlewania. – Kontynuował temat z nadzieją na powrót dawnej atmosfery, starając się niewielkim uśmiechem zachęcić Poppy do rozmowy. Ruchem ręki zasugerował kolejną część spaceru, wskazując ławkę w cieniu trzech brzóz, zaledwie kilka kroków od nich.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyNie 30 Lis 2014, 22:40

To naturalne, że człowiek puszcza wodze myśli przy otrzymaniu odpowiednich bodźców. Poppy bardzo wiele była w stanie zrozumieć i nie żywić przez to urazy. Należała do osób łagodnych i cierpliwych, a te zalety były niewątpliwie bardzo istotne w zawodzie uzdrowicielstwa.
Uśmiech ponownie zagościł na jej twarzy, jak tylko Harry powrócił myślami do rzeczywistości. Widziała wymalowaną w jego oczach wdzięczność, nie musiał nic mówić ani też dziękować.
Skinęła głową, potwierdzając śmierć dwóch doniczek jednocześnie po upływie trzech dni. Nie każdy kwiat nadawał się do dekoracji oddziału szpitalnego w Hogwarcie lecz Hagrid był tak przejęty wręczaniem jej tego podarunku, że nie była w stanie mu odmówić.
- Zieleń uspokaja, a moim pacjentom potrzeba bardzo wiele spokoju. Szczególnie po ekscytujących meczach quidditcha. - głównie z tego powodu najwięcej osób trafiało do niej do skrzydła. Poppy miała zarezerwowane miejsce na trybunach nauczycielskich, skąd mogła działać sprawnie na wypadek nieszczęsnego upadku. Młodzież pała się adrenaliną, zapominając o swym zdrowiu.
Zaraz za Harry'm wyszła z grona fioletowych gołębi, jeszcze nieświadomych końca uczty. Słysząc wątpliwość pana Miltona, Poppy ucieszyła się w duszy, że w tej kwestii potrafi mu doradzić. Co innego trudność we wprowadzeniu odpowiedniej zieleni do sali pełnej parujących medykamentów, a co innego pielęgnowanie kwiatu w mieszkaniu.
- Myślałeś może nad szkarłatną kalmią? - zapytała, kierując się ku ławce, na której też usiadła. Wygładziła ciemną spódnicę, wsuwając jedną nogę za drugą i kładąc je pod kątem.
- Piękna sadzonka, chociaż rzadka. Biało-różowe, nieduże roztaczają miły aromat w pomieszczeniu. Moja córka je uwielbia. - powiodła spojrzeniem po trzech brzozach rzucających bardzo miły cień na tę ławkę. Słońce powoli chowało się za chmurami, zaś delikatny wiaterek orzeźwiał powietrze. Pogoda idealna na spacer.
- Wystarczy podlać je raz na dwa dni wieczorem. Korzenie chłoną wodę i trawią ją w ciągu dwóch dób. - zwróciła uwagę na łatwość pielęgnacji pęt delikatnych kwiatostanów. Poppy splotła dłonie i ułożyła je na kolanach niczym prawdziwa dama. Chętnie powróciła do spokojnej, płynnej rozmowy dając Harry'emu bardzo dużo czasu na otrząśnięcie się z nieprzychylnych myśli.
Harry Milton
Harry Milton

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyPon 01 Gru 2014, 11:49

- Hm… nie uważasz, że po części, może się kojarzyć z murawą na boisku? Skoro emocje po meczach są takie gwałtowne… – Wzruszył łagodnie ramionami, z mieszanymi uczuciami względem zbawiennych cech zielonego koloru. Właściwie, nie zastanawiał się nad tym wcześniej, skupiając swoją uwagę na zupełnie innych kwestiach, ważniejszych niż psychiczny komfort przebywania w pomieszczeniu wymalowanym na, powiedzmy, czerwony.
„Może przemaluję ściany?”
Całkiem błaha myśl przegoniła poprzednie natręctwo Harry’ego, a wizja spokojnego odpoczynku kusiła niemiłosiernie, zważywszy na letnią bezsenność wampira. Postanowił wykorzystać pomysł przyjaciółki, przekonany o sporej szansie powodzenia tego przedsięwzięcia. – W sumie to jednak ty wiesz lepiej. – Wskazał na Poppy z bardziej naturalnym uśmiechem, zmieniając ostre rysy twarzy na bardziej przyjacielskie i, co ważniejsze, bardziej radosne. Z doświadczenia wiedział, że dla chorego człowieka nie liczyły się tylko medykamenty, ale również towarzystwo i charakter sprawowanej opieki. Poppy Pomfrey znajdowała się w czołówce najlepszych pielęgniarek i Harry gotowy był uświadomić ją o tym, jeśli zwątpiłaby w sens swojej pracy.
- Szkarłatna kalmia… – Powtórzył w zamyśleniu, próbując w pamięci odnaleźć nazwę sadzonki i przyporządkować do odpowiedniego wyglądu rośliny. Na szczęście, został wyręczony i oczyma wyobraźni kształtował obraz opisywany przez przyjaciółkę. – Obawiam się, że nawet te dwa dni będą poza moimi możliwościami. Moja praca wymaga większego nakładu czasu, który spędzam poza domem. – Wyraził na głos swoje wątpliwości, siadając na drugiej części ławki. Po krótkiej chwili, zanim Poppy zdążyła się odezwać, dodał pośpiesznie: - Jednak spróbuję, może wytrzymają trochę dłużej. – Optymistyczne patrzenie na świat nie należało do stały cech w charakterze mężczyzny, ale teraz skupił się na podtrzymaniu przyjaznej atmosfery rozmowy. Poprawiając rękawy koszulki zerknął na brązowy zegarek przypięty do nadgarstka, sprawdzając różnicę czasu między zachodem słońca. Oczywiście, niewiele się wówczas zmieni w kwestii ubrania Harry’ego, ale przynajmniej zdejmie kapelusz i będzie mógł powachlować nim twarz.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 EmptyPon 01 Gru 2014, 19:17

- Z murawą? - powtórzyła w formie pytania zaskoczona skojarzeniem. Roześmiała się krótko, acz treściwie zdradzając rozbawienie słowami Harry'ego.
- Nie wzięłam tego pod uwagę, ale masz świętą rację. - uśmiechnęła się do mężczyzny. Nigdy by nie spojrzała na ten kolor pod tym kątem. Zawsze uważała zieleń za kolor nadziei, spokoju, medytacji, natchnienia, a nie barwa szkolnej murawy.
- To może turkus? Jasny odcień fioletu, bordo... trudno jest wybrać. - pozostawiła tę kwestię na późniejsze rozważanie. Cały miesiąc przed nimi, nie potrzebowała spieszyć się z takim remontem. Znając życie jak tylko poprosi Dumbledore'a o taką zgodę, przemalowanie wszystkich ścian zajmie jedynie pół dnia, dzięki magii.
- Ostatecznie możesz zasadzić kaktusa i zapomnieć o nim przez tydzień. - zażartowała, posyłając mu ciepły uśmiech. Nie mówiła poważnie, kaktusy nie należały do urodziwych roślin.
- Biała forsycja albo suchodrzew purpusa... wiele jest pięknych roślin, lecz doglądać ich trzeba co dwa dni. Chyba, że poszukasz w sklepach zielarskich wody morskiej z dodatkiem soku z eukaliptusa "gunni". - szukała rozwiązania, skoro mężczyźnie zależało na wyhodowaniu kwiatu w swoim mieszkaniu. Poppy od dawna miłowała rośliny. Fascynowało ją obserwowanie ich dojrzewania, kwitnięcia, a pielęgnacja była najlepszą formą odstresowania po ciężkim dniu.
- Nieoficjalnie woda morska utrzymuje się w ziemi dłużej, dzięki czemu w doniczce panuje wystarczająca wilgoć. Trudno tylko jest znaleźć taką z eukaliptusem i to takim rzadkim. - od razu poinformowała o trudności ze zdobyciem takiej wody.
- Tanie również nie jest, jednak jeśli nie uda ci się znaleźć tego specyfiku w pobliskich zielarniach, spróbuję napisać do swojej dawnej przyjaciółki parającej się zielarstwem rzadkim i egzotycznym. - sama nie wiedziała dlaczego to proponuje Harry'emu. Wzruszył ją swoją troską wobec testralki Unicorn, a więc miał i podejście do roślin. Podała mu więc potrzebne wiadomości, a być może z nich skorzysta.
Poppy zerknęła na pobliski plac zabaw, wypełniony kilkoma dzieciątkami z rodzicami.
Sponsored content

Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Wyrosłeś, drogi chłopcze!   Wyrosłeś, drogi chłopcze! - Page 2 Empty

 

Wyrosłeś, drogi chłopcze!

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» O stary, no wyrosłeś jak spod ziemi!
» Dom Whisperów - 2 godziny drogi od Londynu
» Francis T. Lacroix, czyli Drogi Pan Stażysta.

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-