|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Porunn Fimmel
| Temat: Re: Lamenty Wto 16 Wrz 2014, 23:10 | |
| /Mam pozwolenie od Bena na pokierowanie trochę Kanarkiem. Porunn syknęła, gdy zaklęcie spowalniające się nie udało. Okazuje się wiec, że będzie musiała dalej się z nim męczyć i znosić te dziobnięcia. Ostatnie z nich było jednak na tyle bolesne, że w odruchu upuściła kanarka, który pewnie korzystając z okazji uciekł i wylądował na ziemi. Nie zdążyła po niego się schylić, gdy Ben znalazł pierwszy, lepszy posiłek, jakim okazała się soczysta dżdżownica… która chwilę później znalazła się w dziobku Krukona i wessana jak makaron spaghetti. Ślizgonka zaczęła się zastanawiać, czy tę dramatyczną chwilę bycia kanarkiem chłopak będzie pamiętał i czy jej wybaczy ewentualne rewolucje brzuszne. Ona ledwo powstrzymała się od wymiotów. W sumie, nawet gdyby był na nią zły, to czy nie byłaby to zwykła codzienność? Z jakichś powodów Porunn postanowiła się więc nie przejmować i swoje zdanie zostawić dla siebie. Chciała go tylko uratować, ocalić przed kolejnymi kamieniami, które mogłyby mu zrobić jakąś większą krzywdę. Gdyby przez to nie mógł dalej wykonywać powierzonego im zadania… Wtedy byłoby całkiem nieciekawie, trzech członków zespołu brzmi trochę biednie… Przelotnie spojrzała w stronę Chanta i Carneya. Podeszła do nich, patrząc na nogę chłopaka, starając się ocenić jak rozległa jest jego rana i czy może się poruszać samodzielnie. Gdyby jej się udało, mogłaby w miarę sprawnie zadecydować, czy potrzebna mu pomoc w poruszaniu się dalej, czy jednak dałby radę sam przejść dystans, który ich dzieli od POŁUDNIA. Bo tam się wybierają. Nie zamierzała ryzykować spotkania twarzą w twarz z czymś, co przypominało blondwłosą, przerażoną dziewczynę. Jeśli jednak się nie uda dokładnie ocenić stanu Chanta, zostawiłaby go Carneyowi, mówiąc. - Znasz chyba dobrze magię leczniczą. Postaraj się mu pomóc, spróbować ocenić czy może chodzić czy coś. Ja pójdę przodem na południe, zobaczyć co tam jest – powiedziała. Nieważne było czy jej się uda ocenić stan Chanta, czy nie – Porunn ruszyła przodem ku południu, chcąc ruszyć na przód jak najszybciej. Reszta powinna ją dogonić…
|
| | | Anonim
| Temat: Re: Lamenty Sro 17 Wrz 2014, 10:06 | |
| Luca: zaklęcie ciepłego powietrza powiodło się bez najemniejszych problemów i wysuszyłeś sobie błoto, tworząc skorupę od klatki piersiowej aż po stopy. Mrowienie w jednej nodze ustało, jednak pojawiło się w drugiej - powoli odzyskujesz władzę w obu kończynach, bez pomocy się jednak nie obejdzie, jeżeli planujecie iść dalej. Drugie zaklęcie (Scurge) jest mi nieznane, więc cóż ono oznacza? Różdżka nie wypaliła tego czaru. Porunn postanowiła poruszać się na południe, co więc robicie? Ktoś z Was musi w końcu podjąć decyzję - zauważyliście że minęło już nieco czasu odkąd się tutaj zjawiliście. Na szczęście usłyszeliście świergot ... kanarka, chyba brata bliźniaka Bena. Podleciał do Was i zatrzymując się na ramieniu Poruun, oznajmił całkiem wyraźnym głosem: - Jeśli któreś z was jest ranne, udajcie się na południe. - Po czym nie czekając na odpowiedź podniósł pułap, znikając wam z oczu.
Co robicie? Carney - ostrzeżenie nr 1: przez dwa najbliższe posty nie możesz używać różdżki, czyżby się zacięła? Następny post: 19.09 około 10.
|
| | | Carney Ua Duibhne
| Temat: Re: Lamenty Sro 17 Wrz 2014, 16:30 | |
| Akcja ratunkowa wydawała się zakończona, choć Luca ewidentnie miał problem z nogą. Carney, chcąc mu jakoś pomóc (skoro już wziął się za wyciąganie go z tarapatów), znowu zamachnął się różdżką, mówiąc ciszej słowa zaklęcia leczniczego. Coś jednak było nie tak... - Głupi badyl – warknął Ua Duibhne, gdy z cyrprysowej różdżki wydobył się jedynie słaby blask, ale nic poza tym. Choć rana Chanta nie wydawała się być groźna, to zdecydowanie mogłaby ich spowolnić. Ale przecież gdy jest źle, może być jeszcze gorzej, prawda? Carney nie zdążył nic powiedzieć, gdy Porunn postanowiła ruszyć na południe, zostawiając go z Krukonem. Gryfon miał nie lada problem, bowiem Fimmel była już kawałek od nich, Ben – powiedzmy – nie był sobą, a jego własne czary nie chciały działać. Nie pozostało mu nic innego, jak zarzucić sobie na ramię rękę Luca i spróbować go podnieść, a nawet pomóc mu iść. W czym był problem? Ano w tym, że od czasu niefortunnego połamania młody czarodziej miał problemy z dłuższymi spacerami, a tym bardziej, jeśli miał wziąć na siebie niemal cały ciężar innego nastolatka. Tyle, że nie było innego wyjścia. Gdyby tylko różdżka zaczęła znów współpracować... - Hej, poczekaj! – krzyknął do Ślizgonki, by móc za nią jakoś nadążyć. Oczywiście nie zamierzał prosić jej o wsparcie, by choć odrobina wagi Chanta spoczęła na jej barkach, jego męska duma na to nie pozwalała. Musiał więc zagryźć zęby i robić dobrą minę do złej gry. Porunn nie chciała udać się na północ ze względu na kogoś, kto się tam prawdopodobnie znajdował. Jeśli umiałaby zadawać pytania, a nie jedynie rozkazywać, dowiedziałaby się, ze na południu również znajduje się jakiś osobnik. Ale Car machnął ręką na tę jej wiedzę, niech Fimmelówna dalej zgrywa taką cwaną, zobaczymy, co zrobi w razie niespodzianki. I co zrobi Carney, skoro jego zaklęcia nie działały, a wytrzymałość fizyczna zależna była obecnie od dystansu, jaki mieli do pokonania...
/przypominam, że nie ma mnie 19.09-23.09 - nie będę mieć neta poza tym w telefonie, wyjeżdżam ze znajomymi, więc będę spędzać czas z nimi, a nie na forum. buziak. |
| | | Porunn Fimmel
| Temat: Re: Lamenty Czw 18 Wrz 2014, 13:57 | |
| Porunn nie zamierzała się zatrzymywać. Uczyniła to dopiero, gdy jakiś ptak podfrunął do niej i usiadł na jej ramieniu. Był całkiem podobny do Bena i nawet przez chwilę myślała, że Krukon zaczął się spoufalać. Ptak jednak wyraźnie przemówił, sugerując, żeby udali się na południe. - Słyszeliście? Jak nie, to wam mówię. Idziemy na południe!– krzyknęła do Carneya i reszty. Widziała, że trzyma Lucę na plecach, jednak był facetem, więc chyba nie sprawiało mu to żadnego kłopotu. Gdy Watts znów przybierze ludzką formę powinien pomóc Carneyowi i wszystko pójdzie wtedy jak po maśle. Taką miała nadzieję, nie lubiła niespodzianek, więc trzymała się jednego, dobrze ustalonego planu. Wcześniej zauważyła, że zaklęcie, które rzucił Carney sygnalizowało, że na południu ktoś jest, ale wolała stawić czoła nieznanemu, niż dziwnej postaci, której nie znała zamiarów. Gdy uda jej się dojść bez problemów do miejsca z dwoma drzewami i małym wzgórzu, postanowi, że się rozejrzy dookoła zanim chłopcy do niej dojdą. Zastanowiła się przez chwilę, starając skupić wszystkie swoje myśli, usłyszeć jakikolwiek dźwięk, który sugerowałby faktyczną obecność kogoś lub czegoś. Zapach też byłby szalenie przydatny, gdyż każde stworzenie wydzielało specyficzną woń, dzięki której mogłaby rozpoznać z czym mieliby do czynienia. Była całkiem dobra w Opiece nad Magicznymi Stworzeniami, więc rozpoznanie czegokolwiek nie mogło stanowić dla niej żadnego problemu, chociaż mogłoby się zdarzyć, że się pomyli, w końcu nie każdy jest nieomylny, a Porunn była tylko zwykłą nastolatką, która dopiero wiedzy nabierała. Jeśli uda jej się dostrzec i rozpoznać cokolwiek, będzie wiedziała jakie zaklęcie użyć w razie ewentualnej obrony, natomiast jeśli nie dostrzeże zupełnie nic, to mimo wszystko pozostanie czujna i przygotowana. Różdżkę trzymała mocno w dłoniach, starając się skupić na wszystkim, co ja otaczało. Jak na razie była sama, a reszta jej drużyny dochodziła w zwolnionym tempie.
|
| | | Anonim
| Temat: Re: Lamenty Pią 19 Wrz 2014, 10:19 | |
| Porunn wyszła na przeciwko wszelkim przeciwnościom i hardo parła do przodu, nie zdając sobie sprawy z pojawienia się w wysokiej trawie skrzata. Dziewczyna była wyraźnie niezadowolona z tkwienia w jednym miejscu i pragnęła jak najszybciej iść w przód, stawiając czoło wszelkim niebezpieczeństwom ustawionym przez dyrektora i opiekunów. Bez problemów usłyszała w oddali ciężkie dyszenie a po kilku minutach poszukiwania właściciela, dostrzegła... duże, szarofioletowe stworzenie, z garbem na grzbiecie i dwoma ostrymi rogami. Cóż to takiego, panno Fimmel?
Ben zaś zjadał spokojnie dżdżownicę, nieprzejęty losem towarzyszy.
Carney i Luca: to właśnie do nich podszedł skrzat domowy i pociągnął chłopaka za rękaw, po czym powiedział skrzekliwie: - Luca Chant musi natychmiast zobaczyć się z panią Pomfrey. Carney Ua Duibhne dalej kontynuuje podróż. - Po czym odczekał aż Gryfon puści Krukona i teleportował się z nim prosto do namiotu pani Pomfrey czekającą z ... ale o tym w namiocie pielęgniarki.
Luca zostaje oddelegowany na swoją prośbę z II etapu obozu. Przez kilka dni zostanie pod opieką szkolnej pielęgniarki.
Kolejny post pojawi się po poście Porunn, z racji tego iż zarówno Ben jak i Carney pisali o nieobecności. Najpóźniej post pojawi się 21.09 około godziny 14. |
| | | Porunn Fimmel
| Temat: Re: Lamenty Sob 20 Wrz 2014, 19:57 | |
| Porunn odwróciła się na pięcie, słysząc dziwny dźwięk, który zwiastował niebezpieczeństwo. Była naprawdę dobra, jeśli chodziło o Magiczne Stworzenia, potrafiła bez problemu je rozróżnić, a teraz najprawdopodobniej mogło być tak samo. Warknęła pod nosem, robiąc krok do tyłu. Zwierzę, stojące przed nią nie wyglądało na pokojowo nastawione, przez co Fimmelówna wyciągnęła zza paska różdżkę. Gdyby udało jej się je rozpoznać, wiedziała by, że to Garboróg. Bardzo agresywne stworzenie, które potrafiło zranić nawet Trolla Górskiego lub dla odmiany robić za środek transportu. Było odporne na wszelkie zaklęcia poprzez grubą powłokę skórną, dzięki której wszystkie ataki się od niego odbijały. Jeśli jednak nie uda jej się rozpoznać wroga, mimo wszystko zastosuje pierwszy krok, aby uchronić się przed ewentualnymi atakami. - Saxeus Vallum – krzyknęła. Jeśli zaklęcie jej się uda, przed nią powinna wyrosnąć skalna ściana, która chroniła przed atakami wroga. Musiała pomyśleć nad sposobem pozbycia się przeszkody. Kątem oka zauważyła, że Luca zniknął i pozostało ich tylko trzech… albo dwoje, jeśli nie licząc Bena, który niewiadomo kiedy wróci do swojej normalnej postaci. W pewnym momencie zaczęła się nawet zastanawiać, czy przemiana Bena w ptaka była rozsądnym pomysłem. Czasami działała dosyć impulsywnie, nieprzemyślanie, co niosło nie do końca pożądane konsekwencje. Wypuściła z płuc powietrze, przygotowując się do walki, która zbliżała się wielkimi krokami.
|
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Lamenty Nie 21 Wrz 2014, 19:38 | |
| Dziewczyna rozpoznała bez problemów wierzchowca wielu Górskich Trolli i nawet nie mogła podejrzewać, że ten często widziany był w Zakazanym Lesie w towarzystwie jegomościa przenoszącego obecnie wiele kilometrów dalej panicza Kaynetha do namiotu pielęgniarskiego. Nie mniej, nie więcej, Porunn stanęła naprzeciwko agresywnego zwierzęcia i zareagowała ze zręcznością szukającego, wyrzucając z siebie zaklęcie
Saxeus Vallum zaklęcia defensywne + rzut kostką nr 1 9 + x Próg: 11 Jeśli przekroczysz: przed Tobą wyrasta bardzo szeroka i gruba ściana z poszycia leśnego, łącząca w sobie również elementy skalne (bardzo podobne do tych, jakim oberwał Ben) oraz wszelkiej roślinności. Zdążyłaś dostrzec zaskoczenie zwierzęcia, które cofnęło się i zaryczało niezadowolone. Jesteś bezpieczna na 2 najbliższe posty.
Jeśli nie przekroczysz: zobaczyłaś, że stworzenie zaczyna biec prosto w Twoją stronę. Musisz zareagować natychmiast, aby się z nim nie zderzyć.
Co robisz?
Ponownie - czekam za postem Porunn. Tym razem pojawi się prędzej z racji uspokojenia rewelacji uczelnianych z mojej strony.
|
| | | Huncwot
| Temat: Re: Lamenty Nie 21 Wrz 2014, 19:38 | |
| The member ' Amycus Carrow' has done the following action : Dices roll'Pojedynki' : |
| | | Porunn Fimmel
| Temat: Re: Lamenty Nie 21 Wrz 2014, 19:57 | |
| Miała pewność, że jeśli szybko czegoś nie wymyśli, jej ściana zniknie wraz z końcem działania zaklęcia obronnego. Musiała ruszyć głową i sięgnąć do zakamarków swojej wiedzy zaklęć, aby obmyślić pewien plan, który bez problemu powiedzie ją dalej. W pewnym momencie zaczęła żałować, że nie wybrała północy, jednak nie było co gdybać – trzeba zacząć działać. Z racji tego, że zwierzę było odporne na wszelkiego rodzaju zaklęcia oszałamiające, musiała użyć czego innego. Skórę miał grubą i odporną na zaklęcia i uroki, a więc musiała zrobić coś, żeby tę skórę chociaż trochę uszkodzić. Podrapała się po brodzie, w tej sytuacji liczyła się szybkość myślenia i działania za razem. Czasu miała niewiele, a nie chciała skończyć na łożu śmierci zamordowana przez rozwścieczone zwierzę. Wyciągnęła różdżkę w górę, wykrzykując pierwsze lepsze zaklęcie, jakie przyszło jej do głowy, później powinno pójść już z górki. Powinno… - Locomotor mortis – jeśli się uda trafić w zwierzę, jego nogi powinny się połączyć ze sobą, uniemożliwiając to ruchy. Brała jednak pod uwagę to, że będzie to trudne, zwłaszcza, że od przeciwnika dzieliła ją gruba ściana, którą sama utworzyła oraz odporność na zaklęcia. Nie było to jednak mocno skomplikowane zaklęcie, więc a nuż jej się uda. Niezależnie od tego, czy jej się uda, czy też nie, następnym zaklęciem będzie Aquamenti, która powinna oblać Garboroga, a jeśli jej się uda rzuci kolejne zaklęcie ofensywne Astrapoplectus. Nie od dziś wiadomo, że woda i elektryczność tworzyły ze sobą śmiercionośną parę, która była w stanie powalić najsilniejszego. Zdała się na siłę natury, niż na proste zaklęcia powalające przeciwnika. Jeśli jednak jej się nie uda, będzie starała się wymyślić coś innego, a jeśli nic nie przyjdzie jej do głowy, postanowi powtórzyć swoją czynność.
|
| | | Anonim
| Temat: Re: Lamenty Nie 21 Wrz 2014, 20:45 | |
| Porunn trzymała głowę na karku chociaż wiele ryzykowała, zdana tylko i wyłącznie na siebie póki co, podczas gdy Ben rozprawiał się z kolejną dżdżownicą, a Carney próbował go chyba złapać. Rzuciłaś zaklęcie w stronę muru, które prześlizgnęło się rozbijając nieznacznie swoją siłę o przeszkodę fizyczną i usłyszałaś... No właśnie.
Locomotor mortis Zaklęcia ofensywne + rzut kostką nr 1 9 + x Próg do przekroczenia: 11 Jeśli przekroczysz: usłyszałaś donośne uderzenie i ryk dobiegający zza ściany, jednak po chwili dostrzegasz tworzącą się pod ścianą kałużę. Jedną, drugą i trzecią. Jeśli nie przekroczysz: usłyszałaś pierwsze uderzenie stworzenia w mur.
Próbujesz dwóch kolejnych zaklęć.
Aquamenti zaklęcia użytkowe + rzut kostką nr 2 7 + x Próg do przekroczenia:10 Jeśli przekroczysz: zaklęcie ponownie uderza o mur i rozpływa się po nim tylko w połowie, reszta dociera do celu. Cisza jaka nastała na krótki moment za murem daje Ci do zrozumienia, że nie wszystko jest tak, jak być powinno. Dodatkowo, dostrzegasz tworzące się kałuże po Twojej stronie muru (większe, jeśli poprzednie zaklęcie się powiodło). Jeśli nie przekroczysz: zaklęcie z całą swoją siłą uderza o stworzony przez ciebie mur, nie docierając do stworzenia naprzeciwko. Słyszysz uderzenie w mur.
Astrapoplectus zaklęcia ofensywne + rzut kostką nr 3 9 + x Próg do przekroczenia: 12 Jeśli przekroczysz: błyskawica z całą mocą przecieka przez mur tworząc jednak w nim wyrwę i jesteś w stanie dostrzec jak dosięga stworzenie i ... razi je z całą swoją mocą. Czworonożny Garboróg zachwiał się i skurczył, jak gdyby nie był dokładnie tym, co pierwotnie widziała dziewczyna. Jeśli nie przekroczysz: kolejne uderzenie w mur i kolejne kałuże.
Tak czy inaczej, niezależnie od tego czy przekroczysz progi masz przeczucie, że chyba jednak źle utrafiłaś ze zwierzęciem. Czy to aby na pewno jest Garboróg zamieszkujący Zakazany Las? Jeśli rozejrzysz się dookoła siebie, dostrzeżesz gdzieś za drzewami połyskującą taflę jeziora. Otaczają Ciebie dodatkowo drzewa i krzaki, ale czy ucieczka nie rozjuszy zwierzęcia jeszcze bardziej?
Co robisz?
Post najpóźniej 23.09 godzina 20.
|
| | | Huncwot
| Temat: Re: Lamenty Nie 21 Wrz 2014, 20:45 | |
| The member ' Mistrz Lemur' has done the following action : Dices roll'Pojedynki' : |
| | | Porunn Fimmel
| Temat: Re: Lamenty Pon 22 Wrz 2014, 18:16 | |
| Nie była wybitnie zaskoczona, ze ostatnie zaklęcia nie powiodły się tak, jak chciała. Miała jednak pewność, że pierwsze się udało i zwierzę zostało skuteczni unieruchomione, a o to jej chodziło. Postanowiła jednak działać dalej, a raczej powtórzyć swoje pierwsze i drugie zaklęcie. Kamienna ściana będzie ją chroniła jeszcze niewielką ilość czasu, więc nie mogła zwlekać i czekać spokojnie, aż pozostanie znów bez ochrony. - Aquamenti! – krzyknęła, celując różdżką w stwora. Następnym zaklęciem, zaraz później było znów Astrapoplectus. Uważała, że ta kombinacja była dosłownie – porażająca i miała tylko nadzieję, że tym razem jej się uda. Musiała utrzymać defensywę oraz ofensywę tak długo, dopóki nie przybędzie jakakolwiek pomoc. Dobrze by było… jak na razie nikt chętny do pomocy się nie pojawił. Jeśli zaklęcia ponownie się nie powiodą, postanowi zrobić coś innego… a mianowicie uciec, najdalej jak się tylko da.
|
| | | Anonim
| Temat: Re: Lamenty Wto 23 Wrz 2014, 20:44 | |
| Aquamenti zaklęcia użytkowe + rzut kostką nr 1 7 + x Próg do przekroczenia:10
Jeśli przekroczysz: zaklęcie uderza o mur i rozpływa się po nim tylko w połowie, reszta dociera do celu. Jeśli nie przekroczysz: zaklęcie z całą swoją siłą uderza o stworzony przez ciebie mur, nie docierając do stworzenia naprzeciwko.
Niezależnie od działania zaklęcia słyszysz rżenie konia po drugiej stronie muru z prawej strony, więc całkiem możliwe iż zwierzę zaczęło się przesuwać. Ale zaraz, jeszcze drugie zaklęcie!
Astrapoplectus zaklęcia ofensywne + rzut kostką nr 2 9 + x Próg do przekroczenia: 12 Jeśli przekroczysz: błyskawica z całą mocą przecieka przez mur tworząc jednak w nim wyrwę i jesteś w stanie dostrzec jak dosięga stworzenie i ... razi je z całą swoją mocą. Widzisz aż za dobrze, jak stworzenie zmieniło swój kształt na koński z burzliwą grzywą. Nie potrzebowałaś więc poprzedniego zaklęcia aby dostrzec porażenie konia, który zaczął umykać w stronę jeziora. Jeśli nie przekroczysz: słyszysz ponowne rżenie konia i nie czekając, zwijasz nogi i planujesz ucieczkę. Masz do dyspozycji drzewa, ale również wielki konar jaki pomieści Twoją sylwetkę. Prócz tego skałę wyżłobioną w taki sposób, że jesteś w stanie się pod nią schować i przykryć krzakami.
Co robisz? Post 25.09 około 20. Tym razem czekam na post Carneya. Ben ponowił swoją nieobecność do piątku, jeśli choróbsko nie minie oddeleguję do Poppy. Zdrowiej póki co.
|
| | | Huncwot
| Temat: Re: Lamenty Wto 23 Wrz 2014, 20:44 | |
| The member ' Mistrz Lemur' has done the following action : Dices roll'Pojedynki' : |
| | | Porunn Fimmel
| Temat: Re: Lamenty Sro 24 Wrz 2014, 16:01 | |
| Porunn uśmiechnęła się szeroko, gdy oba zaklęcia udały się tym razem bez problemu. Mogła też dostrzec przez wyrwę w murze, że zwierzę, tym razem podobne do konia uciekło gdzieś przerażone. A jednak udało jej się dokonać tego sama, bez pomocy innych. Czuła jak duma ją rozpiera, jednak postanowiła zachować wszystkie przemyślenia dotyczących swoich umiejętności tylko dla siebie. Ruchem różdżki zdjęła kamienną osłonę, po czym odwróciła się w stronę Carneya, który powinien już do niej dotrzeć. Nie wiedziała w jakiej sytuacji są teraz, więc dobrze by było chociaż trochę rozeznać się w tym, w jakim położeniu teraz się znajdowali. - Może być ich tutaj więcej, ale nie ma sensu wracać – powiedziała, zaciskając i rozluźniając pięści, starając się ze wszystkich sił zachować spokój. Gdyby nie jej szybka reakcja i udane zaklęcie ochronne… nie wiedziała co mogłoby w zamian spotkać. Postanowiła, że wychylać się więcej nie będzie, zostawiając to innym, Carneyowi i Benowi, który jak widać, wciąż nie wrócił do siebie po przemianie w kanarka. Przynajmniej Gryfon go złapał, więc nie będzie problemu z szukaniem zguby, a tak jak było mówione wcześniej, musieli działać razem. Tym razem postanowiła, że odda pałeczkę Carneyowi, aby to on zdecydował co powinni robić dalej. Spoglądała więc na niego uważnie, po czym przechyliła głowę lekko w bok, chowając ręce za siebie. - Co proponujesz? – spytała.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Lamenty | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |