IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Lamenty

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptySro 10 Wrz 2014, 21:16

Porunn z zaskoczeniem obserwowała Chanta, który nawet nie próbował obronić się przed zaklęciem. Jej usta otworzyły się, gdy ten jak gdyby nigdy nic po prostu podciągnął spodnie i jeszcze wsadził jej do tylnej kieszeni spodni jakąś karteczkę. Nie była jednak  w stanie zareagować, z prostego powodu. Była wściekła na jej nieudane zaklęcie. Jednak sama nie była pewna, czy faktycznie by jej coś ono dało, biorąc pod uwagę, że ten typ magii wskazałby jej nawet najmniejsze żyjątko, które w żadnym wypadku by im nie zrobiło krzywdy, bądź w jakikolwiek sposób zagrażało. Zacisnęła mocno pięści i rozluźniła je licząc w myślach do dziesięciu. Tak, była oazą spokoju, pierdolonym kwiatem lotosu na tafli jeziora. Jej spojrzenie padło w jednej chwili na Bena, który odgrażał się, że komuś utnie ręce. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się w co on tak naprawdę pogrywał. Jeśli chciał zaznać trochę tortur ze strony Fimmelówny, to nie tędy droga. Jeszcze się okaże, że dziewczyna go polubi...
Mimowolnie spojrzała tam, gdzie wskazał Luca – północ. Istotnie, jeśli bliżej się przyjrzeć, to mogli dostrzec coś, co wyglądało jak postać, majacząca w oddali. W pierwszym odruchu Fimmelówna chciała tam ruszyć, jednak coś ją powstrzymało. To dziwne uczucie niepokoju i ten głosik krzyczący z tyłu głowy, że to może jednak nienajlepszy pomysł. Zmarszczyła brwi, zastanawiając się przez jakiś czas nad wyborem ścieżki. Druga opcja – południe - wyglądała może nudnej, jednak coś jej podpowiadało, że jeśli pójdą właśnie tam, to najwięcej wskazówek uzyskają.  
- Stawiam na południe – odezwała się, wskazując te dwa drzewa i wzgórze. – Nawet jeśli na północy jest jakaś postać, to skąd mamy wiedzieć, że jest przyjaźnie nastawiona? Jeśli bierzemy w ogóle pod uwagę to, że jest człowiekiem… a jeśli o to chodzi, to mam trochę wątpliwości – siliła się na spokojny ton, starając się powstrzymać się od rozkazów. Wbrew pozorom, Porunn potrafiła zapanować nad agresją fizyczną i słowną, kiedy tylko coś chciała. Teraz był ten czas, kiedy Ślizgonka bardzo, ale to bardzo chciała skończyć ten tor jak najszybciej. Przydałaby się im jednak jakaś osłona, coś, co sprawi, że nikt im nie zrobi krzywdy, kiedy będą szli – nieważne gdzie. Jeśli zostanie przegłosowana, to miała wrażenie, że prędzej czy później powie „a nie mówiłam?” Miejmy nadzieję, że chłopcy wykażą się inteligencją i pomysłowością zarazem.
Tymczasem ona wzniosła różdżkę do góry, z zamiarem rzucenia zaklęcia obronnego. Miała nadzieję, że jej się uda, jednak jak to zwykle bywało z leszczyną, bywała dosyć mocno kapryśna w chwilach, kiedy Porunn jak najbardziej jej potrzebowała.
- Spróbuję rzucić zaklęcie defensywne, na wszelki wypadek, żeby nic nie było w stanie nam zagrozić, kiedy będziemy szli, dokądkolwiek – powiedziała, aby wyjaśnić innym, że wcale nie miała zamiaru wysadzić w powietrze każdego z osobna. Chociaż… po dłuższym namyśle, to może miała zamiar, jednak nie teraz, kiedy liczyła się, cholera, praca zespołowa.
-  Ignis Clustrum  - wypowiedziała zaklęcie z sykiem, marząc o tym, aby w końcu coś się udało. Ostatnio nie miała szczęścia, ani do pojedynków, ani do rzucania ot tak zaklęć. Smutne, jednak sprawiało, że im bardziej jej się nie udawało, tym bardziej dążyła do doskonalenia swoich umiejętności. Jeśli zaklęcie się powiedzie, będą w miarę bezpieczni i nikt poza chroniony obszar nie wejdzie, chyba, że będzie chciał zostać dotkliwie oparzony. Jeśli jednak nic się nie uda, będzie próbowała rzucić jakieś inne zaklęcie, które przyjdzie jej do głowy, aby tylko zapewnić im chociaż  trochę bezpieczeństwa na nieznanym terenie. Porunn, nikt by nie pomyślał, że jest taką altruistką. A mówią, że Fimmelówna to tylko wszystkich bije.
Anonim
Anonim

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyPią 12 Wrz 2014, 14:45

Luca wciąż miał wyciągniętą rękę skierowaną na północ, jednak nikt prócz niego nie był w stanie niczego dostrzec. Na nieszczęście, chłopak postanowił nie dzielić się w towarzyszami swoimi pomysłami oraz spostrzeżeniami, co z pewnością zostanie zauważone w późniejszym czasie.
Póki co Carney trzymał swoją racę, przekonany o tym, że to on właśnie powinien nią nieść. Całkiem możliwe, że niedługo będziecie mogli rozważyć jej użycie, tylko… szkoda by było tak na samym początku czekającej was przygody.
Każdy z Was może jeszcze raz próbować dostrzec to samo, co dostrzegł jedynie Luca:
Schemat mnożnika:
wiedza + 5* rzut kostką
Musicie uzyskać wynik wyższy niż 40

Nie mniej, nie więcej, Porunn jako jedyna postanowiła zadziałać i zastosowała dobrze znane sobie zaklęcie, mające ochronić wszystkich przed działaniem istot z zewnątrz. Było na to trochę zbyt późno, całkiem możliwe, że chłopcy postanowili podyskutować na uboczu o jej jędrnych pośladkach i dalej sprzeczać się, jednak:
Mnożnik dla Porunn:
zaklęcia defensywne + rzut kostką
9 + x
Próg do przekroczenia: 12
Jeśli przekroczysz: widzicie jak poświata otacza sylwetkę Gryfona oraz Ślizgonkę, po chwili znikając. Masz wewnętrzną pewność, że zaklęcie działa.
Jeśli nie przekraczasz: zaklęcie ponownie się nie udaje.
Niestety, nieszczęśni Krukoni zostali pozbawieni możliwości obrony i na domiar złego, obaj poczuli utratę gruntu pod stopami. W dosłownym znaczeniu, ziemia pod ich nogami zaczęła się nie tylko trząść, ale i pękać. Działo się to wystarczająco szybko, że musieliście polegać na własnej sprawności fizycznej, a nie zaklęciach.

Ślepy los dla Bena (kostka nr 2) i Luca (kostka nr 3:
1-2: Twoja stopa ugrzęzła między rozerwaną, zbitą ziemią i przy najmniejszym poruszeniu czujesz jak kamień wbija się w kostkę w dość bolesny sposób. Grunt wciąż jest niestabilny, radzę się czegoś przytrzymać.
3-4: Twarda i spękana ziemia w mgnieniu oka zmienia swoją gęstość, wchłaniając ciebie aż do klatki piersiowej. Tkwisz w błocie, zapadając się i tracąc czucie w kończynach dolnych masz wrażenie, że coś ostrego wbiło się w łydkę.
5-6: Jeden z odłamujących się głazów uderza Ciebie w głowę – tracisz równowagę, kręci ci się w głowie i tracisz ostrość widzenia. Grunt pod stopami wciąż umyka.

Dodatkowo, wciąż możecie dostrzec
Zarówno Ben, jak i Luca nie zgłosili mi nieobecności. Zgodnie z regulaminem zamieszczonym na początku tematu – ostrzeżenie nr 1. Kolejne zniknięcie i brak postu dyskwalifikuje Was z dalszego etapu gry.
Od Carneya otrzymałem informację o nieobecności.

Następny post Lemura: 14.09 godzina 18 (tak, macie trochę więcej czasu na odpisy)


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Lemur dnia Pią 12 Wrz 2014, 14:46, w całości zmieniany 2 razy
Huncwot
Huncwot

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyPią 12 Wrz 2014, 14:45

The member 'Mistrz Lemur' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :
Lamenty - Page 2 Ux57E8X Lamenty - Page 2 7X1pYBN Lamenty - Page 2 Ux57E8X
Carney Ua Duibhne
Carney Ua Duibhne

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyPią 12 Wrz 2014, 21:00

Kiedy Carney gotów był ruszyć na północ, niespodziewanie wtrąciła się Porunn. Wyraziła swoje powątpiewanie w plan Chanta, chcąc przekonać ich, by skierowali się w kierunku przeciwnym. Gryfon początkowo uznał, że dziewczyna robi to z przekory, ale może kryło się za tym coś więcej? Gdy skupił wzrok na celu, jaki zaproponował Luca, początkowo niczego nie dostrzegł. Później też niekoniecznie - jedynie jakiś cień, który równie dobrze mogły rzucać poruszające się na wietrze krzaki czy drzewa. Gorzej, jeśli to nie był cień, tylko jakieś magiczne stworzenie, niekoniecznie przychylnie do nich nastawione...
- Cave Inimicum! - wykrzyknął zaklęcie, akcentując je w odpowiednich miejscach (a przynajmniej takie miał wrażenie), chcąc wytworzyć jeszcze jedną barierę, która da im w razie czego znać, jak ktoś pojawi się w okolicy.
W tej samej chwili stało się coś, czego nie przewidzieli. Zaklęcie Fimmelówny zadziałało tylko na Ua Duibhne oraz na nią samą, nie objęło jednak dwóch Krukonów, którzy mieli chyba jeszcze większego pecha, niż można było sądzić. Oddaleni byli dosłownie o parę metrów od Ślizgonki i Gryfona, ale to wystarczyło, by Ben zarobił w głowę odłamkiem skały (wyglądało to naprawdę groźnie), a Luca zapadł się jak w bagno. Dla Carney'a oczywistym było, że trzeba im pomóc, rzucił się więc w stronę Chanta.
- Sprawdź, czy jest przytomny! - rzucił do Porunn, by ruszyła się z miejsca i pomogła Benowi.
Sam próbował wymyślić coś, co będzie w stanie wyciągnąć ciemnowłosego amanta damskich tyłków z tego gówna, w które się wpakował.
- Carpe Retractum - powiedział w końcu Car, chcąc utworzyć lasso, które zarzuci na Lucę, by szarpnąć mocno różdżką i wyswobodzić go z błota. Jeśli mu się to uda, sprawdzi, czy chłopak nie ma żadnych ran. Jeśli nie, będzie musiał kombinować dalej.
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyPią 12 Wrz 2014, 22:00

Porunn warknęła pod nosem, gdy Luca w ogóle nie podzielił się z nimi tym, co zobaczył. Całe jej przypuszczenia były błędne… Postanowiła jeszcze raz, sama zbadać teren i spróbować dostrzec cokolwiek, co miałoby im pomóc. Zmarszczyła brwi i najpierw przyjrzała się północy, miała wrażenie, że dostrzegła jakiś cień, jednak mogło być to równie dobrze przywidzenie i  wynik jej zmęczenia, który powoli już się udzielał. Zmrużyła oczy i cicho westchnęła, po czym odwróciła się w kierunku przeciwnym – południu i spróbowała jeszcze raz dostrzec coś istotnego dla nich w całej tej sprawie. Rozejrzała się jeszcze dookoła w nadziei, że coś zobaczy, co pomogłoby im w ruszeniu się dalej – jak na złość wciąż stali w miejscu.
Postanowiła rzucić zaklęcie obronne, które wyszło jej idealnie. Uśmiechnęła się dumnie, po czym odwróciła się w stronę pozostałych, szybko stwierdzając, że dwaj Krukoni są poza barierą i mają poważne problemy. Warknęła pod nosem, zdając sobie sprawę, że zaklęcie będzie musiała zdjąć tak szybko, jak je założyła. Przez chwilę spoglądała, jak Chant zapada się w jakiejś breji, w myślach ciesząc się, że spotkało to właśnie jego. Spojrzenie błękitnych oczu chwilę później przeniosło się na Wattsa, a ona poczuła w brzuchu żałosny skurcz. Nie powinno tak być, przecież widziała chłopaka z rozwaloną głową… kiedy uderzyła go w głowę butelką. Nie sądziła, żeby kamień zrobił mu coś gorszego od butelki. Coś jednak w niej drgnęło, coś kazało sprawdzić, czy jest chociażby przytomny. Tłumaczyła to sobie tym, że na tym polegało ich zadanie – trzeba było działać razem, w grupie, a nie osobno. Ze zrezygnowaniem więc zdjęła zaklęcie obronne i podbiegła do chłopaka. Przykucnęła przy nim i wycelowała różdżką prosto w niego.
- Cordonium Alevian – wypowiedziała zaklęcie, patrząc na chłopaka chłodnym spojrzeniem błękitnych oczu. Jeśli się uda, Ben przemieni się na kilka chwil w kanarka, którego złapie w dłonie i ochroni przed kolejnymi, lewitującymi kamieniami. Była w miarę dobra w zaklęcia transmutacyjne, jednak tutaj od powodzenia zależało tylko jej szczęście. Gdyby się nie udało, będzie próbowała go przetransportować w bezpieczniejsze miejsce.
W każdym wypadku następnym jej krokiem będzie rzucenie ponownie zaklęcia obronnego, jakim było: Ignis Clustrum, mając nadzieję, że jeśli się uda, to obejmie zarówno ich jak i Carneya z Lucą. Jeśli jednak tak się nie stanie, a zaklęcie się nie powiedzie, będą skazani na działanie bez obrony.
Luca Chant
Luca Chant

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyPią 12 Wrz 2014, 22:59

Przewrócił oczami, słysząc słowa Ślizgonki. Zgrywała taką odważną, czego to ona nie wie, nie zrobi, jaka groźna, jaka ważna, a boi się postaci na horyzoncie, oddalonej o kilka kilometrów. Przy takiej pogodzie i praktycznie zerowym pochyleniu terenu, w południe, kiedy słońce delikatnie ogrzewało skórę widoczność była prawie idealna. Przeciętny człowiek w normalnych warunkach widzi na odległość pięciu kilometrów. Tutaj dostrzegali więcej, ile od nich znajdował się ów człekokształtny obiekt? Szacował około dwóch, może trzech, biorąc pod uwagę, że był ledwo widoczny. Dojdą tam za dwadzieścia minut. W przeciągu tego czasu powinni się zorientować, czy jest to rzeczywiście człowiek, czy może po prostu strach na wróble, czy stoi w miejscu, idzie ku nim, jak wygląda. 
Dlaczego mieli uciekać? Wydawało mu się to żałosne. Nie byli pierwszakami, czwórka ludzi to spora przewaga na jednego człowieka, czwórka czarodziei to więcej niż czwórka ludzi. Kim musiałby być, aby stanowić dla nich zagrożenie? Nawet jeśli, dalej byli na szkolnym obozie. Tutaj wszystko rządziło się swoimi prawami, nieco dziwnymi, ale jednak prawami. Jednym z nich było to, ze nikt nie mógł ich skrzywdzić. 
Obserwując nieudolną próbę rzucenia zaklęcia przez Fimmel wykrzywił wargi. Skrzywił się jeszcze bardziej, lądując po kolana w chłodnej, półpłynnej ziemi.
- Czy wam na prawdę trzeba wszystko tłumaczyć? - Mruknął rozczarowany i streścił po krótce swoje przemyślenia o postaci. Zbyt wiele było chyba w nim pychy, gdy wypowiadał te słowa, bo chwilę później zaczął powoli, acz nieubłaganie zapadać się głębiej i głębiej w kleistą maź. Próbował uwolnić ręce, ale tkwiły one pretensjonalnie oparte o biodra poniżej linii ziemi. Im głębiej się zapadał, tym bardziej robiło się zimno. Poczuł lekkie pieczenie w łydce, a później nie czuł już nic, jakby stracił nogi od kolan w dół. Ślepy strach ścisnął go za gardło. 
Czuł tylko swój puls, szybki i mocny, za szybki, zbyt mocny, zapominał o oddychaniu, aż widział przed oczami czarne plamy. 
Nawet jeśli była to kara za pychę, dlaczego tak okrutna? Starał się, na prawdę się starał, zapomniał tylko podzielić się swoimi myślami z ogółem. Czego wymagacie od wieloletniego samotnika? Wizja stracenia kończyn przeraziła go, brak czucia, to że nie mógł się ruszyć sprawiało, że paraliżował go strach. Była to jedna z rzeczy, których zawsze się obawiał, jakiś rodzaj kalectwa. Ten paraliż chyba wyszedł mu na dobre, nie pozwalał miotać się w rozpaczy i zapadać coraz głębiej i głębiej. 
Z każdym oddechem ciężej było nabrać powietrza do płuc, breja jakby gęstniała, kradnąc mu tlen. A może tylko mu się zdawało, może po prostu panikował.  Zamknął oczy i pomyślał o lesie, o zapachu żywicy i wiecznej zieleni świerków, wprowadzając się w trans, który pozwolił mu panować nad lękiem. 
Ben Watts
Ben Watts

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptySob 13 Wrz 2014, 00:15

Ben podążył wzrokiem za wyciągniętą dłonią kolegi z domu – no dobrze, poruszanie się po łatwej do wytyczenia osi miało sens, ale co poza tym? Ano nic, bo w tym momencie Luca postanowił zachować resztę swoich spostrzeżeń dla siebie. A szkoda, może miałby coś mądrego do powiedzenia. Ciężko było dojrzeć, co znajdowało się dokładnie w kierunku północnym, ale gdyby wytężył wzrok, może dałby radę? Nic nie szkodziło spróbować. Spojrzenie za siebie na południe zostało okraszone komentarzem Porunn, wyrażającej wątpliwość, co do wskazywanego przez Chanta kierunku jako aktualnego celu. Pomijając wszelkie formy „specjalnego traktowania”, jakimi mógłby uraczyć Ślizgonkę, rozważając tę kwestię tylko i wyłącznie pod względem logiczności, również stawiałby na skierowanie się ku południu. Nawet jeśli Luca w końcu zdecydował się przemówić oraz dopuścić ich do oświecenia, zwięźle werbalizując swoje myśli i chyba oczekując, że będą je spijać z jego ust jak prawdę objawioną. Trochę się spóźnił, a ton jakim zostały wypowiedziane zagotował nieco krew w żyłach pana Wattsa – uprzejmość przy przekazywaniu wiedzy wyraźnie była mu obcym konceptem. A później się dziwić, że wszystkie domy uważały Krukonów za aroganckich kujonów zapatrzonych w siebie. Ugh.
Akurat otwierał usta, by wyrazić swoja opinię w sprawie kierunku, gdy ziemia pod stopami obu uczniów Domu Kruka zdecydowała się zatrząść. Pęknięcia, które z początku przypominały raczej pajęcze sieci, otworzyły się grożąc wyzierającą z dołu ciemną czeluścią. Kątem oka zobaczył, że Luca zaczął się zapadać, ale nie miał jak mu pomóc, rozkładając nieco ręce dla lepszej równowagi i ostrożnie stawiając stopy, by znaleźć się jak najdalej od największych pęknięć w ziemi. Skąd jednak wziął się kamień, który bezczelnie przydzwonił mu prosto w głowę, prawdopodobnie dając początek siostrze bliźniaczce blizny zostawionej tam przez pewnego Pieruna? Nieważne skąd i dlaczego, ważne że bolało, jakby właśnie spuszczono mu kociołek na łeb, a wzrok zaczął płatać figle. To był... Bardzo niedobry znak. Chłopak mimowolnie zatoczył się, tracąc równowagę. Prawie nie poczuł, jak uderzył kolanami we wciąż trzęsącą się ziemię.
Jeśli Porunn uda się zaklęcie transmutacyjne, podfrunie na niewielką wysokość i pozwoli się złapać w nowej postaci. Jeśli zaklęcie będzie nieudane, spróbuje z powrotem stanąć na nogi i odskoczyć z panną Fimmel na stabilniejszy grunt.
Anonim
Anonim

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptySob 13 Wrz 2014, 10:25

Co znajduje się na północy? Postanowiliście spróbować dojrzeć sylwetkę majaczącą na horyzoncie od strony północnej, nie opierając się na słowach Chanta, ale własnym spojrzeniu.

Mnożnik dla Carney’a:
wiedza + 5*rzut kostką nr 1
22 + 5*x
Próg do przekroczenia: 40
(Nie przekroczył)

Mnożnik dla Porunn:
wiedza + 5*rzut kostką nr 2
24 + 5*x
Próg do przekroczenia: 40
(Przekroczyła)

Mnożnik dla Bena:
wiedza + 5*rzut kostką nr 3
24 + 5*x
Próg do przekroczenia: 40
(Nie przekroczył)

Jeśli przekroczycie: Przez krótki moment, może zaledwie dwie sekundy dostrzegacie twarz młodej dziewczyny okolonej blond włosami, przyglądającej się wam chyba z przestrachem. Z tak wielkiej odległości nie możecie dostrzec niczego więcej, ponieważ chowa się za grubym pniem jednego z drzew i nie wychyla się zza niego, chociaż z pewnością dostrzegła kłopoty w jakich się znaleźliście. Za drzewami dostrzegacie niewielkie skały, spomiędzy których wypada jakiś mały wodospadzik.
Jeśli nie przekroczycie: sylwetka postaci wydaje się wam przywidzeniem, albo mgłą, czymkolwiek. Trudno orzec czy rzeczywiście tam ktoś się znajduje czy spojrzenie Wam Plata figle.

Trzęsienie ziemi i usuwanie się pod jej stopami znajdowało się jedynie na wąskim paśmie, na jakim znajdował się Luca i Ben. Dzięki zgraniu Porunn oraz Carney’a macie szanse wydostać się bez większego szwanku z pułapki, w jaką wpadliście.

Mnożnik dla Carney’a – Cave Inimicum:
zaklęcia defensywne + kostka nr 4
6 + x
Próg do przekroczenia: 9
Jeśli przekroczysz: udaje Ci się stworzyć barierę o wymiarach 2x2 metry przed tobą, potęgującą dodatkową ochronę, dzięki działania zaklęcia rzuconego przez Poruun. Po chwili dostrzegasz jak powietrze gęstnieje i dostrzegasz słaby błysk w kierunku północnym, sygnalizujący pojawienie się jakiejś osoby. Mogliście w ten sposób uzyskać pewność, że to nie żadne zwierzę. Dodatkowo, jeśli obrócisz się w stronę zachodnią – dostrzeżesz słabszy błysk, krótki i jakby niepewny. W stronę wschodnią – nic. W stronę południową – kolejny słaby błysk.
Jeśli nie przekroczysz: powietrze przed Tobą zafalowało, ale nie uzyskałeś żadnego efektu.

Mnożnik dla Carney’a – Carpe Retractum:
zaklęcia użytkowe + kostka nr 5
6 + x
Próg do przekroczenia: 9
Jeśli przekroczysz: z końcówki różdżki wystrzeliwuje ostry promień świetlny, pędzący do Luca i owijający się pod jego ramionami na wysokości klatki piersiowej. Tam łączy się i ściska mocno, aż chłopak zakrztusił się pod wpływem odebrania tchu. Akcja ratunkowa jednak podziałała, bo błoto, w jakie się stopniowo zapadał Krukon nie jest wystarczająco mocne, aby zatrzymać go w sobie. Siła zaklęcia powoduje, że przez cały następny post próbujesz go wyciągnąć z ruchomego podłoża. W kolejnym poście Lemura opisane zostanie dokładniejsze obrażenie Luca.
Jeśli nie przekroczysz: zaklęcie nie powiodło się, chociaż końcówka różdżki zabłysnęła jasnym światłem i ruszyła w stronę Luca. Niestety, lasso zawiązało się wokół szerokich barków młodego drwala, ześlizgując się niechybnie po ramionach i trafiając na .. szyję. Aby nie udusić kompana, musiałeś zakończyć działanie zaklęcia. Możesz próbować raz jeszcze.

Mnożnik dla Porunn:
transmutacja + rzut kostką nr 6
7+ x
Próg do przekroczenia: 9
Jeśli przekroczysz: zielony strumień połyskiwał niebieskimi plamkami kiedy ugodził w pierś Bena, rzucając na niego całkiem nieprzyjemne uczucie. Nowe doświadczenie Krukona – przemiana w kanarka, którą pozostawiam chłopakowi do opisu. Warto jednak dodać, iż jego świadomość po części usuwa się na bok i tak jak chciałby przedostać się w ramiona Ślizgonki, instynkt podpowiada mu ucieczkę. Przemiana w kanarka – 3 posty (początkujący, ucieczka-fruwanie-walka wewnętrzna, koniec działania). Dodatkowo, Bena naszła ochota na jakiś posiłek. Na przykład jakaś soczystą gąsienicę.
Jeśli nie przekroczysz: zaklęcie po prostu nie działa, a próba Bena dotycząca odskoczenia na stabilniejszy grunt okazała się strzałem w dziesiątkę. Klęczał właśnie pod nogami Porunn, która mogła dostrzec niewielką strużkę krwi gdzieś w okolicach potylicy kolegi.

Ziemia przestała się trząść, pozostawiając po sobie dość spore zniszczenia i pęknięcia. Żadne skały już nie latają. Nie mniej, niezależnie od działania zaklęcia transmutacyjnego, Ben nie czuje się zbyt dobrze i kręci mu się w głowie.
Co robicie?

/Jako że tak ładnie odpisaliście prędko, dziś dostajecie ode mnie posta i kolejny pojawi się 15.09 (poniedziałek) około godziny 10:30.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Lemur dnia Sob 13 Wrz 2014, 10:28, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Huncwot

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptySob 13 Wrz 2014, 10:25

The member 'Mistrz Lemur' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :
Lamenty - Page 2 ZjxL7Q5 Lamenty - Page 2 Ux57E8X Lamenty - Page 2 J5aPXGj Lamenty - Page 2 KgiWIZL Lamenty - Page 2 7X1pYBN Lamenty - Page 2 KgiWIZL
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyNie 14 Wrz 2014, 19:42

Uśmiechnęła się szeroko, gdy dostrzegła jakieś szczegóły, które pozwoliły jej zakwalifikować osobę do rodzaju ludzkiego. Blondynka, chyba przestraszona. Nie powinna stanowić żadnego zagrożenia, jednak dlaczego Porunn wciąż odczuwała dziwny niepokój? Zmarszczyła brwi, rzucając spojrzenie Luce, który najwyraźniej uważał, że jego słowa są o wiele lepsze niż kontrargumenty dziewczyny. Nie odpowiedziała jednak, walcząc z chęcią rzucenia w niego kolejnym, tym razem bolesnym zaklęciem. Chwilę później zaklęcie Carneya się udało. Okazało się, że zarówno jak i na północy jak i na południu jest ktoś obecny. Nie wiedziała tylko, czy był pokojowo nastawiony, czy też nie. Myślała, zastanawiając się która opcja byłaby rozsądniejsza do wyboru, iść w ciemno i spotkać się z czymś lub kimś na południu, czy też stanąć oko w oko z prawdopodobnie przerażoną dziewczyną. Dlaczego wciąż coś jej podpowiadało, żeby iść w ciemno? Może to nie było rozsądne, jednak w żadnym wypadku nie potrafiła pozbyć się tego uczucia niepewności. Była ostrożna…
Ratunek Bena i udane zaklęcie nieco poprawiło jej humor, widząc, że leszczyna w końcu zaczęła współpracować. Spodziewała się też, że Ben nie do końca będzie świadomy tego, co się stało i zacznie myśleć jak ptak. Był bardzo ładny, żółty i malutki. Uwielbiała zwierzęta wszelkiego rodzaju, mając ochotę przygarnąć je wszystkie – siostra jednak wyręczała ją w stu procentach, robiąc w domu kolekcję bezdomnych kotów i psów, króliczków i myszek. W zamyśleniu nie zauważyła, że Kanarko-Ben zaczynał się wierzgać i trzepotać skrzydełkami, chcąc się uwolnić z jej dłoni, w których go zaraz po wykonaniu zaklęcia zamknęła. Pokręciła głową.
- Watts, uspokój się, bo Ci niechcący skrzydło złamię i zrobię z niego pieczeń – warknęła do małej dziurki, którą utworzyła, aby miał czym oddychać. Wtedy Krukon (może powinna zamienić go w kruczka?) ośmielił się dziobnąć ją w dolną wargę. To jednak nie wyprowadziło dziewczyny z równowagi i w żadnym wypadku nie miała zamiaru go wypuścić. Gdyby ten mały pajac uciekł, to musieliby szukać i jego. Niewiadomo jak było z głową Krukona, wydawało się, ze oberwał dosyć mocno, co mogło skutkować chociażby wstrząśnieniem mózgu. Wolała nie ryzykować, jeszcze będzie go miała na sumieniu i co wtedy? Kupowanie kwiatów na jego grób całkowicie nie pasowało młodej Fimmelównie. Wycelowała w niego różdżkę i syknęła cicho zaklęcie Immovium mając nadzieję, że zadziała. Nie chciała, żeby uciekł, a spowolnienie na kilka minut dobrze mu zrobi. W dodatku z jego raną, takie szarpanie się może mu nie wyjść na zdrowie, co nie do końca odpowiadało całej grupie. W końcu miało to iść sprawnie, a z rannym Wattsem i prawdopodobnie Lucą… nie będzie tak łatwo, jak sobie zaplanowała. Gdyby się udało, schowałaby ptaszka do głębokiej kieszeni swojej bluzki i pobiegła pomóc Carneyowi wyciągać Lucę z błota. Jeśli jednak zaklęcie się nie uda, będzie musiała walczyć z Benem dalej, żeby przypadkiem jej nie odleciał.
Ben Watts
Ben Watts

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyNie 14 Wrz 2014, 20:24

Promień światła wydobywający się z różdżki Porunn był zaskakująco zimny, kiedy ugodził Krukona w sam środek klatki piersiowej. Pewnie doceniłby naukową wartość bycia celem zaklęcia transmutacyjnego a nie rzucającym, gdyby czuł się choć trochę lepiej. Ostre szarpnięcie, jakie poczuł w dole brzucha, wywołało gwałtowną falę mdłości, od której zatoczył się do przodu i gwałtownie zasłonił usta dłonią. Wrażenie było najprościej ujmując, okropne. Jakby znalazł się w niewidzialnym kurczącym się pudełku, naciskającym ze wszystkich stron. Wszystko potoczyło się bardzo szybko – uczucie kompresji wymieszało się ze swędzeniem na całym ciele, a potem perspektywa Bena po prostu się zmieniła. Ziemia znalazła się przerażająco blisko, a Porunn klęcząca obok urosła do rozmiarów olbrzyma. W przypływie paniki, która wydawała się napływać gdzieś z zewnątrz i naciskać na jego umysł, świeżo powołany do życia kanarek-Watts wydał z siebie krótki pisk, eksperymentalnie podskakując do przodu. Pochwycenie w dłoń Ślizgonki zupełnie mu się nie spodobało, chociaż zanim przemiana w pełni się dokonała, miał przelotną myśl, by schronić się w czyjejś kieszeni. Teraz najwyraźniej sądził inaczej dzięki ptasim atrybutom. Wierzgał, podskakiwał i bił skrzydłami w ograniczonej przestrzeni, a gdy panna Fimmel pochyliła głowę i przemówiła przy jedynym otworze, złośliwie dziobnął kawałek skóry, którego mógł dosięgnąć poza palcami. Dobrze jej tak, temu nieopierzonemu człowiekowi. Nie zrezygnował z prób ucieczki, gdy wszystkie myśli zaczęły powoli odpływać, albo zafiksowywać się ku jednemu celowi – uwolnieniu się i odfrunięciu. Może przy okazji wygrzebałby jakiś dobry obiad? Pazurki kanarka nie były tak mocne, jak mógłby sobie tego życzyć, ale wystarczyły, by odrzucić trochę ziemi i schwycić dziobkiem tłustą, wijącą się gąsienicę. Albo świerszcza! Ciekawe, jak głośno by chrupał i czy cykanie nie nasiliłoby tego dudnienia w głowie.
Jeśli zaklęcie Porunn się powiedzie, nie będzie miał innego wyboru niż spokojne siedzenie w jej kieszeni i czekanie na koniec działania zaklęcia.
Jeśli natomiast zaklęcie będzie nieudane, kontynuuje próby ucieczki okraszone złośliwym dziobaniem we wszystko, czego uda mu się sięgnąć. Obiad się w końcu sam nie złapie!
Carney Ua Duibhne
Carney Ua Duibhne

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyPon 15 Wrz 2014, 08:08

Na północy nastąpił rozbłysk, co oznaczało, że ktoś jednak tam jest. Wychodzło na to, że cień nie należał do drzewa, tylko do człowieka. Pytanie tylko, czy był to ktoś im przyjazny, czy wrogo nastawiony? Uczeń czy dorosły? Mogli się przekonać, po prostu tam idąc, ale gdy Gryfon się odwrócił, okazało się, że podobne błyski - choć o różnym natężeniu - pojawiły się również na zachodzie i południu. Jedynie wschód wydawał się być wolny od obcych, ale czy w zadaniu chodziło o unikanie niebezpieczeństw? Czegoś mieli się jednak nauczyć, nie chodziło przecież o sam puchar. W takim razie ten kierunek powinien z miejsca odpaść z typów na cel do obrania. Ale to będzie musiało i tak zaczekać, gdyż Krukoni wciąż potrzebowali pomocy.
Zaklęcie udało się bez problemu, dzięki czemu Luca miał szansę wydostać się z błota. Carney szarpnął różdżką i zaczął się powoli cofać, by wyciągnąć kolegę. Zapierał się stopami o grunt, raz prawie się potknął, niezauważywszy większego głazu leżącego na ziemi, ale jakoś udało mu się uchronić przed spotkaniem z glebą. W końcu Chant został wyzwolony i gdy znalazł się już na stabilnym terenie, młody Ua Duibhne podbiegł do niego, by sprawdzić, czy chłopak nie ma żadnych ran. Gdyby miał, Car chciałby zastosować zaklęcie adekwatne do poziomu obrażeń, choć jego wiedza z czarów leczniczych nie była zbyt wysoka. Dość uniwersalne wydawało mu się w takim razie Rakkausinta - gdyby okazało się, że coś sobie otarł czy co. Ciężko stwierdzić, jakie tajemnice kryło bagno i co mogło zrobić chłopakowi, o ile - Gryfon miał nadzieję na pozytywne rozwiązanie - cokolwiek zrobiło. Gdyby zaklęcie się nie udało, Car zawoła Porunn, by ona spróbowała coś zaradzić. W końcu mieli działać zespołowo, czyż nie?
Anonim
Anonim

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyPon 15 Wrz 2014, 10:03

Poruun:
Mnożnik na Immovium:
zaklęcia ofensywne + rzut kostką nr 1
9 + x
Próg do przekroczenia: 13
Jeśli przekraczasz: Ben nieruchomieje na czas trwania zaklęcia, dzięki któremu chowasz kanarka do wewnętrznej kieszeni bluzy
Jeśli nie przekraczasz: kanarek dziabnął Ciebie niezwykle boleśnie w skórę między kciukiem a palcem wskazującym, jedno ze skrzydeł wydostało się spoza zasięgu twoich dłoni.

Ben: Post bycia kanarkiem + post opisujący przemianę
Carney + Luca:
Zaklęcie zaczęło przyciągać nieszczęsnego Krukona do różdżki Gryfona, a błoto mozolnie i niechętnie wypuszczało ze swoich objęć hardą zdobycz. Nie mniej, nie więcej, z pluskiem oderwał się od podłoża, które momentalnie znieruchomiało i zaczęło twardnieć, kiedy tylko Luca znalazł się tuż obok wybawiciela. Czy miał jednak wystarczająco przyzwoitości, aby podziękować za ratunek? Praca zespołowa wyraźnie nie była w smak samotnikowi, jednak teraz powinien docenić obecność innych w tym miejscu.
Luca jest cały w błocie, trudno ocenić czy cokolwiek mu się stało, a używanie zaklęć leczniczego powiodło się – niestety prócz słabego błysku nic więcej nie miało miejsca. Krukon wciąż nie odzyskał czucia w nogach, chociaż prawa wydaje się bardziej współpracująca od lewej, która przypominała kłodę. Co więcej, pojawiło się mrowienie w bardziej sprawnej kończynie, podczas gdy druga pozostawała bezwładna.

Co robicie?

Kolejny post 17.09 około godziny 10.

Luca poinformował o swojej nieobecności.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Lemur dnia Pon 15 Wrz 2014, 10:04, w całości zmieniany 1 raz
Huncwot
Huncwot

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyPon 15 Wrz 2014, 10:03

The member 'Mistrz Lemur' has done the following action : Dices roll

'Pojedynki' :
Lamenty - Page 2 JPnRRLL
Luca Chant
Luca Chant

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 EmptyWto 16 Wrz 2014, 21:44

Z ulgą nabrał powietrza w płuca, czując, jak uścisk na jego klatce piersiowej maleje i koncentruje się w prostej linii równoległej do żeber. Poruszył nogami w błocie, bardziej skręcając biodra niż używając do tego samych kończyn. Wydobywanie się z osobistego piekiełka szło mu mozolnie, albo tak przynajmniej mu się zdawało. Kiedy ziemia ostatecznie go puściła, zachwiał się, wdzięczny Carneyowi za to, że wciąż trzymał go na uwięzi magicznego lassa. Z trudem postąpił krok do przodu, przebierając bezwładnymi nogami chyba siłą woli, oparł się o drzewo i wtedy ugięły się pod nim kolana.
- Dzięki. - rzucił w kierunku kruczego kolegi z autentyczną wdzięcznością w głosie i niezbyt zgrabnie opadł na ziemię, szurając plecami o chropowatą korę drzewa. Pomacał się po kieszeniach, z ulgą zauważając, że różdżka zaklinowała się w kieszeni, ale błoto nie zdołało jej wyrwać ani złamać.
Spojrzał na kanarka w dłoniach Porunn, przelotnie zazdroszcząc mu skrzydeł. Dla takiej wolności warto było oberwać kamieniem w głowę. Uważnie zlustrował wyraz twarzy Ślizgonki, marszcząc brwi. Co zrobiła, kiedy chłopak oberwał? Na jego przerażoną przed chwilą twarz wypełzł uśmiech. Chyba wolałaby spuścić spodnie Wattsowi, niż jemu. Teraz przychylniej spojrzał na kolegę, był nawet skłonny wybaczyć mu to, że zdradził go przed tą oto uroczą właścicielką chromosomu XX. Może miał prawo albo miał zamiar mieć prawo.
- Sicarre. Scurge. - Mruknął w kierunku dolnej części swojego ciała, mając nadzieję pozbyć się niemiłego chłodu płynącego z wilgotnych ubrań i przynajmniej części błota za pomocą strumienia ciepłego powietrza i odrobiny magii.
Prawa noga zaczynała nieprzyjemnie mrowić, wyciągnął ją więc przed siebie i starał się nią nie poruszać, gdyż wywoływało to dodatkowy dyskomfort.
Sponsored content

Lamenty - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Lamenty   Lamenty - Page 2 Empty

 

Lamenty

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy :: Obóz Letni :: Etap II
-