|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Pułapki Pią 19 Wrz 2014, 11:16 | |
| Nie każdy miał w życiu okazję spotkać Sfniksa. Nawet jeśli był to jedynie osobnik młody, niedoświadczony i nieposiadający nawet własnej zagadki, co przecież było istotą i naturą tych stworzeń. Wodna podnosiła się, a oni wciąć stali na przeciw potwora o twarzy dziecka, usiłując przekonać go, że nie są odpowiednim posiłkiem i zasługują na przejście dalej. Kiedy kolejny śmiałek wystąpił do przodu, wężowy ogon drgnął lekko i paciorkowate oczy wieńczącego go stworzenia, wlepiły się w twarz Amycusa. Magiczne stworzenie słuchało uważnie, równocześnie jednak obserwowało zachowanie pozostałych członków drużyny. Wiedziało, że chcąc zdobyć to, czego pilnował albo możliwie najszybciej go wyminąć. Kiedy Carrow skończył, na drobnych usteczkach magicznej istoty pojawił się upiorny uśmiech. Powstała na cztery łapy i zrobiła kilka kroków w kierunku Ślizgona, z odległości kilkunastu centymetrów spoglądając mu w oczy i swoim oddechem poruszając kosmykami jego włosów. Trwała tak przez pewien czas, aż w końcu zachichotała, co zabrzmiało co najmniej groźnie. - Zasady są po to, aby ich przestrzegać Amycusie Carrow. Och tak, zagadka bez rozwiązania jest kusząca dla Sfinksa, zapewnia mu więcej posiłków, ale może zachwiać równowagą świata. Pamiętaj o tym, Amycusie Carrow, harmonię łatwo można zakłócić. Wystarczy jedna fałszywa nuta. Chyba, że nie przejmujemy się kłamstwem i ostatnimi słowami. – Czekoladowe oczy płonęły niebezpiecznie, kiedy stworzenie przenosiło wzrok na dziewczęta, ignorując Lancastera, którego zbyt prosta zagadka wykluczyła chyba na przedbiegach. - Milczenie jest złotem. – zachichotało ponownie i znieruchomiało, kiedy w oddali rozległ się dźwięk bicia wielkiego zegara. – Czas ucieka – dodało, jakby czymś uradowane i podniosło skrzydło, ukazując ukryty pod nim zwój pergaminu. - Panno Scrimgeour. – wyszczerzyło się do chowającej się z tyłu Krukonki, która powinna przecież brylować w grze w zagadki, skoro odpowiadanie na nie, było jedyną drogą do Pokoju Wspólnego tego domu – Nie krępuj się. – widać było, że Sfinks doskonale się teraz bawi, ale jeśli Gwen zdecydowała się do niego zbliżyć po pergamin, nic jej nie zrobił. I ostatecznie w końcu ich przepuścił, jakby bicie zegara było tajemnym znakiem. Woda sięgała najniższym członkom drużyny już do pasa i wzrastała coraz wolniej, a jednak zbyt szybko, bo końca tunelu widać nie było. Mieli do wyboru odczytać treść pergaminu, zapisanego dziwnymi symbolami (czyżby Sfinks z nudów zaczął grać w kółko i krzyżyk?) albo iść dalej, przed siebie do przodu, aż staną naprzeciw ściany kwiatów, splątanych łodyg, liści i pnączy, przez które prowadził jeden, wąski, właściwie zalany już tunel. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pułapki Nie 21 Wrz 2014, 00:49 | |
| Pułapki, wszędzie zagadki, szyfry, niespodzianki. Jasmine była tym faktem coraz bardziej zmęczona. Nie przybliżali się ani trochę do końca tego dziwnego drugiego etapu, a stan wody podnosił się coraz wyżej i wyżej. Przeraźliwe zimno zaczynało witać w kościach Ślizgonki i napawając chłodem, który rozpraszał i deprymował. Dziewczyna jako tako umiała pływać, ale czy umieli wszyscy? Poza tym pływane w nieznanie pod wodą wgłąb tunelu nie zapowiadało się bezpiecznie. Jas zajęła się przyglądaniem sfinksowi i rzeczy, którą pilnuje. Okazało się, że trudna zagadka Amycusa tylko rozsierdziła sfinksa, który dał mu ostrzeżenie. Jasmine słuchała tego w niemym skupieniu, oddalając od siebie fakt, że było jej coraz bardziej zimno. Powoli zaczynała drżeć, chociaż starała się to ukrywać. Gdy tylko Gwen zabrała pergamin, Jasmine zajrzała jej przez ramię. Szyfr był dziwny... niby prosty, wystarczyło złapać klucz, pytanie tylko... jaki on był? Nawet Ślizgonka zaczynała sobie przypominać słowa sfinksa, czy nie zawierają jakiejś wskazówki. Z żałem przyznała, że nie ma pojęcia co dalej. Kompletna pustka. I obezwładniające ją zimno, które wysysało ją z sił witalnych. -Może to odwócone L z kropką to A? Pojawia się najczęściej. Środkowe słowo to "za" lub "na". -potarła ramiona, starając się nie szczękać zębami. -Gdyby w ciemno założyć, że to trzecie słowo to "lewo" jako kierunek, to mamy.... dwie litery "ala na lewo". Nic więcej nie wymyśle... -skrzywiła się. |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Pułapki Nie 21 Wrz 2014, 14:09 | |
| Wykluczony z grona zainteresowanych sfinksa, jakoś tego tak bardzo nie przeżywał. Ba, nawet się cieszył, że przestał być obiektem zainteresowania mitologicznego stwora. Henry chłonął jego widok i zapamietywał detale, aby potem móc się pochwalić "Widziałem małego sfinksa". Woda wsiąkała w ubranie, rosła i wypełniała powoli pomieszczenie. Henry zerknął pytająco na towarzystwo, a w jego oczach wymalowane było zdanie "Mam nadzieję, że umiecie pływać". Przesunął się bardziej w stronę Gwen dając do zrozumienia Amycusowi, że jeśli będzie w czymś problem będzie pilnował Krukonki, coby nic się jej nie stało. Nie spojrzał ani razu na Jasmine, ograniczając z nią kontakt do całkowitego minimum. Zajrzał przez ramię Gwendoline, szukając na pergaminie czegoś, co mogłoby dać się przeczytać. Ten szyfr nie mówił mu absolutnie nic, a więc nie mógł pomóc drużynie. - Nic mi to nie mówi. Ale jak się nie pośpieszymy to wiecie, Bąblogłowe i modły, cobyśmy przeżyli. - mruknął cicho. Spojrzał wgłąb tunelu sceptycznie. Wątpił, coby Lumos pomogło im rozświetlić mrok, ale to była jedyna droga. Henry był za tym, żeby poszli dalej. Cokolwiek tam będzie, stanie w miejscu niewiele im pomoże, a zaszkodzi. Co ich nie zabije to ich wzmocni. - Jak będą tam glony to nie ruszajcie się gwałtownie. I na Merlina, mam nadzieję, że umiecie pływać. - patrzył pytająco na Gwnedolyn, która najwidoczniej została obrana przez Henry'ego za cel opieki. Zatrząsł się od zimnej wody wsiąkającej w ubrania. |
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Pułapki Nie 21 Wrz 2014, 15:35 | |
| Drgnięciem twarzy nie zdradził pozornych emocji jakie powinny wzburzyć krew w żyłach Amycusa, który zamiast lękać się stojącej i zbliżającej się w jego stronę bestii, nieruchomo oczekiwał ostrzeżenia dotyczącego całkiem niewybrednej zagadki. Wpatrując się w ciemne ślepia sfinksa aż za dobrze dostrzegał pióra otaczające skrzydła stworzenia oraz wężowy ogon, dzięki któremu niewinna twarzyczka dziewczynki traciła na bezbronności. Najmniejszym drgnięciem nie roztrącić ciężkiej atmosfery, która nad wyraz szybko zgęstniała otaczając młodego Carrowa z ciemną, niewidzialną chmurą ostrzeżenia, ażeby usłyszeć słowa mrożące z pewnością niejednemu człowiekowi krew w żyłach. Podświadomie próbował wywołać strach we własnym organizmie, zainteresowany własnymi predyspozycjami do odczuwania tak nieakceptowalnych emocji, utrudniających z całą pewnością logiczne i rozsądne łączenie wniosków czy faktów. W tej chwili z całą pewnością musiał odrzucić rozmyślania na temat własnych ułomności, zainteresowany zdecydowanie bardziej możliwościami sfinksa i przeciwstawianiu się w metaforyczny sposób jego umiejętnościom, przyjmując w milczeniu reprymendę. Błyski w ślepiach sfinksa z całą pewnością pozostaną długo w pamięci Amycusa, obserwującego właśnie reakcję na wstrzemięźliwość dziewcząt i ich poczynań. Potem jednak wybił zegar, który z pewnością odmierzał czas związany z nadchodzącym końcem II etapu obozu, stającego się w pewnym momencie logiczną łamigłówką. Odkryty pergamin był dokładnie tym, co pragnęli posiąść na własność uczniowie, chwilowo pilnowane przez niebezpiecznego sfinksa przypominającego na dłuższą metę mantikorę, o której swego czasu Ślizgon pogłębiał wiedzę. Z głośnym chlupotem zbliżył się w stronę dziewcząt, zaglądając przez ramię Jasmine próbującej rozwiązać zagadkę zapisanego szyfru mającego ułatwić im dotarcie do sedna sprawy. - Też jestem za "lewo" jako ostatnie słowo". - Skwitował i nie czekając na dalszą część zerknął w stronę Henry'ego zbliżającego się do Krukonki z tajemnym układem ochrony jej w razie niebezpieczeństwa. Amycusowi woda sięgała nieco poniżej pasa, ale to wystarczająco utrudniało poruszanie się - jednak we własne umiejętności pływackie z pewnością nie wątpił, skupiając się na odnalezieniu jakiegoś przejścia w ścianie po lewej stronie. - Jasmine, spróbuj jakimiś zaklęciami znaleźć ewentualne przejście, może ktoś je zakamuflował. - Po czym wrócił spojrzeniem na ścianę i opierając się dłońmi, zaczął stukać przemoczonym obuwiem w poszczególne cegły, próbując dostrzec ewentualność dodatkowego przejścia. Różdżkę wciąż trzymał w jednej z dłoni, przygotowany na zastosowanie zaklęcia zaproponowanego przez Puchona. |
| | | Gwendolyn Scrimgeour
| Temat: Re: Pułapki Nie 21 Wrz 2014, 22:55 | |
| Coraz mniej podobał jej się całokształt sytuacji, w jakiej się znalazła. Od początku do końca wszystko toczyło się inaczej, niżby tak naprawdę chciała. Oczywiście nigdy nie spodziewała się pikników, tyle że potencjalne podtapianie, czy ukazywanie wszem i wobec własnych, spektakularnych umiejętności pływania pieskiem do najulubieńszych form spędzania wolnego czasu, w jej domniemaniu, nie należały. Niewątpliwie pierwszą myślą, która nawiedziła zdruzgotaną świadomość blondwłosej Krukonki, po jakże brawurowej wypowiedzi i prześmiewczej reakcji Sfinksa, była chęć potraktowania stworzenia w sposób nazbyt brutalny, by opisywać to na ramach forum. Kłamstwem byłoby jednak stwierdzenie, iż Gwen pozostała bierna wobec działań kreatury. Dziewczyna poczuła, jak jej uśmiech poszerza się nieadekwatnie. Mimo całego delikatnego sceptycyzmu ze strony niewiasty, zabawa z atrakcją w postaci tajemniczego pergaminu mogła być nawet całkiem interesująca. Dlatego też w ramach aprobaty sinęła makówką i przecisnąwszy się między trojgiem pancernych, przechwyciła podarek Sfinksa w łapki. Do niedawna nieco zaaferowana mimika Krukonki, ewoluowała w swą niepokojąco chłodną odmianę. Blondynka pokiwała głową w niemym geście zadowolenia i wysłuchawszy spostrzeżeń towarzyszy, przeniosła lazurowe tęczówki bezpośrednio na facjatę Sfinksiątka.- Powiedzmy, że zamiast dalszych prób eksploracji jaskiń skupimy się na rozwiązaniu zagadki, umilając sobie czas odliczaniem minut pozostałych do wypróbowania własnych umiejętności pływackich. Co będziemy z tego mięli? - Spytała unosząc prawą brew ku górze. Wyczekując odpowiedzi, obdarzyła przelotnym uśmiechem towarzyszy, sprawiając złudne wrażenie pewności siebie. Tak naprawdę, oprócz spostrzeżeń zarzuconych przez Jasmine, nic nowego nie wpadało jej do głowy. Uświadamiając sobie sytuację nieznacznie skonfudowana wypuściła powietrze z płuc, nie zrzucając jednak wcześniej przybranej maski heroizmu. Przy okazji reagując na troskliwe pytanie Henry'ego entuzjastycznie pokiwała głową.- Się wie. Brałam korki u samej kałamarnicy.- Skwitowała, przywołując głęboko zakorzenione wspomnienie kąpieli w przyhogwartckim jeziorze. Mocniej zacisnęła łapkę na różdżce i raz jeszcze przeniosła emanujące pewnością siebie spojrzenie na Sfinksa, myśli nakierowując na całkiem inny tor. Szukała zaklęć adekwatnych do sytuacji. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pułapki Pon 22 Wrz 2014, 00:35 | |
| /Nie wiem, czy mi wolno, ale chyba mogę, bo mnie olśniło, o.
Ciągłe wpatrywanie się w kartkę, przejmujący chłód i dyskomfort... to wszystko przytępiało zmysły Jas na tyle skutecznie, że nie potrafiła lub też nie chciała wysilać umysłu. Patrzyła tępo w pergamin. Zaciekawiły ją rysunki pod szyfrem. Może... zaczynała coś kojarzyć. Znaczki z szyfru były podobne do tych pod spodem, a raczej tworzyły go, tylko te kropki... -WIEM!! -wyrwało się z ust JAsmine, gdy dojrzała pewną anlogię do odwróconego L z kropką jako litery A, a siatką pod dołem. Wyrwała pergamin z rąk Gwen i zaczęła wyliczać litery. Gdyby wpisać w te kratkę po dwie litery.... a potem odpowiednio dopasować do tego krzyżyka... -Czekajcie, to będzie... Uwaga na...hory..gory... góry. Uwaga na góry. -stwierdziła Jas. To miało sens, pytanie tylko... o jakie góry chodzi? Pełna złych podejrzeń przesunęła wzrok ku górze. Chociaż niekoniecznie o takie góry chodzi. |
| | | Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Pułapki Wto 23 Wrz 2014, 10:20 | |
| Sfinks nie odpowiedział już Pannie Scrimgeour. Uśmiechnął się jedynie do niej zdaje się, że lekko rozbawiony i mogłabym oddać prawą rękę za to, że nawet do niej mrugnął! Oprócz samego liściku Gwen otrzymała coś jeszcze. A mianowicie miniaturową wersję racy. I nie martwcie się, powiadają przecież, że rozmiar nie ma znaczenia i liczy się jedynie wykorzystanie posiadanych zasobów. A ta niewielka rakietka miała wielki, czerwony guzik, więc chyba była całkiem łatwa w obsłudze. Coraz wyższy poziom wody zdecydowanie nie umilał grupce podróży i nie ułatwiaj skupienia się na kolejnych zadaniach. Na całe szczęście udało im się dojść do tego, że wszyscy pływać umieją, a panna Vane, wykazując się niemałym sprytem, rozwikłała zagadkę szyfru i doczytała poprawnie zakodowaną wiadomość. Pytanie tylko czy i na ile zrozumieją jej przekaz. Można znać słowa, można nauczyć się ich na pamięć i powtarzać je wielokrotnie każdego dnia, a tak na prawdę nie pojmować ich sensu. Kiedy spojrzenia naszych młodych podopiecznych Dumbledore'a przeniosły się na sufit, w ciemności zajaśniały nagle liczne listki dziwacznej rośliny, która przypominała zastygłe w błaganiu dłonie. Oplatała najpierw jedynie pojedynczymi pnączami, a potem coraz dokładniej, coraz bardziej gęsto, coraz ściślej kamienny strop tunelu, w emanując zimnym, odrobinę trupim blaskiem. W pewnym momencie rośliny zaczęły nawet tworzyć pionową ścianę na drodze dzielnej drużyny, pozostawiając jedynie wąskie, zalane już właściwie przejście, które wymagałaby pochylania się i uważania na pojedyncze pnącza łapiące za włosy i ubrania. |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Pułapki Wto 23 Wrz 2014, 23:21 | |
| Spojrzał w górę za słowami Jasmine i zdziwiony zobaczył upiorne rośliny. Henry nie był dobry z zielarstwa,ale coś mu mówiło, że choćby kombinował, nie znajdzie tego rodzaju roślinności w książkach do szkoły. Zmarszczył brwi zastanawiając się jeszcze na czyms. Uśmiechnął się do Gwendolyne ciesząc się, że wszyscy umieją pływać. Pogratulowałby jej nawet poczucia humoru w tak nieciekawej sytuacji, bo rzeczywiście towarzystwo nie było za bardzo rozerwane. - Chwileczkę, pokaż mi proszę ten pergamin jeszcze raz. - pierwszy raz odkąd tu byli odezwał się do Jasmine i bardzo przelotnie na nią spojrzał. Podszedł nawet w jej stronę i stanął obok jej ramienia, wyciągając rękę po kartkę. Ponownie przypomniało mu się, że to przez jego wygasłe, okrutnie zamordowanie zauroczenie do niej ma dziurę w głowie i popsutą psychikę. Obejrzał znaki i znowu podniósł głowę do góry, a potem spojrzał na tunel. - No okej, chodźmy, bo czas nagli. Zwiążcie włosy, dziewczyny, bo rośliny wyglądają na głodne. - poradził nadal nie patrząc na Vane. Nie mógł się do tego zmusić, nie miał w sobie tyle sił, aby spojrzeć jej prosto w oczy. Poznał przecież jej sekret, a gdyby wtedy się postarał to może i by do niej trafił, wykazawszy się cierpliwością, ale niestety. Poczekał aż Amycus i Gwen pójdą przodem. Przepuścił Jasmine przed sobą i szedł za nią. Tak wyszło. Pergamin jej oddał, nie znajdując w znakach wskazówki przed czym mają się chronić, czy rośliny im zagrażają w takim samym stopniu jak sfinksiątko. Rzucił Lumos Maxima nad ich głowami wgłąb ciemnego tunelu łudząc się, że to pomoże im w dojściu do celu. Miłość do kuferka minęła bezpowrotnie. A szkoda, to mógłby być niecodzienny związek! Henry nie tęsknił do niego, zapominając o jego istnieniu. Raźnym, energicznym krokiem szedł za trójką osób niwecząc swoje plany. Nie będzie pilnował Gwen, skoro miał przed sobą Jasmine. Żałował, że nie mógł sobie nawet z niej żartować, wtórując poczuciu humoru Krukonki. Jakoś tak wszystko stało się trudniejsze i tylko dźwięk bijącego zegara w tle świadczył, że są prawie u celu. |
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Pułapki Sro 24 Wrz 2014, 09:12 | |
| Reakcja Jasmine na ponowne odczytanie pergaminu zmusiła Amycusa do powrotu do grupy i odczekaniu, aż podejmą jakieś rozsądne decyzje wspólnie. Ostatecznie ruszyli do przodu, ani myśląc sprzeciwić się i pozostać tutaj dłużej niż jest to konieczne z powodu nieznanego mu gatunku roślin znajdującego się nie tylko nad ich głowami, ale również dookoła tunelu gdzie zmierzali - a przynajmniej tak mu się wydawało. Zerknął przelotnie na swoje ubranie sprawdzając czy żaden z jego elementów nie stanie się ewentualną pożywką dla roślin, przesuwając spojrzenie również na dziewczyny stanowiące przede wszystkim mózg całej ich drużyny, pozostawiając ewentualne siłowanie się chłopakom. Ruszyli wedle ustalonej kolejności i chociaż zachowywał ostrożność, rozglądał się uważnie i wszedł w końcu w tunel, przygotowując w umyślach zaklęcie unieruchamiające, gdyby jednak rośliny zapragnęły ich zatrzymać. Przyspieszył kroku, a odgłos zegara ani na krok ich nie opuszczał. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pułapki Czw 25 Wrz 2014, 02:06 | |
| Widok jaki została na górze, wcale jej nie uszczęśliwił. Jakby nie patrzeć, zagadka pozwoliła im tylko nieco wcześniej to zobaczyć. Może ta chwila zaważy o przeżyciu. Jas przesunęła wzrok na Puchona, który pojawił się koło niej i poprosił o pergamin. Jej brew tylko nieco się uniosła ku górze. Dała mu zwitek trzymany w dwóch palcach. Wcale nie podobało jej się, że muszą się martwić o jakieś wijące się, zielone coś. Znała się na zielarstwie, ale nie wydawało jej się, by diabelskie sidła tak się zachowywały, chociaż wiele podobieństw było widocznych. Jasmine pogratulowała sobie w duchu, że związała włosy w kucyk dzisiejszego ranka, teraz przemianowała go na kok. Podsunęła gumkę Gwen, która stała obok. -Lepiej, by to nam nie wyrwało kłaków. -uśmiechnęła się ironicznie, mając na myśli pnącza. Ruszyła do przodu, słysząc za sobą kroki Puchona. Trzymała mocno różdżkę, chcąc w każdej chwili zareagować. Wsłuchiwała się w każdy szmer, a jednoczesnie kątem oka obserwowała rośliny. Oby tylko się stąd wydostać. Zimno ogarniało jej ciało wraz z dłuższym pobytem w wodzie. |
| | | Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Pułapki Pią 26 Wrz 2014, 12:14 | |
| To nie były diabelskie sidła, a przynajmniej nie były nimi w tej chwili, bo może kiedyś dawno temu, jakichś ich dziad czy pradziad dał się określać tą nazwą. Jednak, jak błyskotliwie zauważyła Panna Vane, Kwiatopaliczki przejawiały całkiem sporo cech wspólnych ze swoimi nieco bardziej zabójczymi kuzynami. Lubiły szarpać ubrania i włosy, wybierały przestrzenie wilgotne i mroczne i NIE LUBIŁY ŚWIATŁA. Lumos Maxima nie było najmądrzejszym pomysłem, Panie Lancaster. Nie, kiedy maleńkie, liściaste dłonie ostatkiem sił podtrzymują naruszony zębem czasu strop, a czym organizatorzy nie mogli wiedzieć, bo inaczej zdecydowanie nie wysyłaliby tutaj nikogo, a już tym bardziej nie swoich podopiecznych. Tymczasem jednak zaklęcie Puchona pociągnęło za sobą skutki, które mogły być dla niektórych tragiczne. Kwiatopaliczki zaczęły się cofać, przerażone blaskiem, pozostawiając bez podpory kolejne metry podłamanego psychicznie sufity, który czuł chyba, że zbyt wiele ciężaru ma na swoich barkach i ostatecznie poczuł się usprawiedliwiony do zapadnięcia się w sobie. Pech chciał, że oznaczało to spore niebezpieczeństwo dla znajdujących się bezpośrednio pod nim i to w wąskim tunelu, uczniów. Początkowo był to tylko pył, krusząca się zaprawa, potem nieco większe odłamki, aż w końcu przyszedł czas na wielkie łubudu. Sporo szczęścia miała Panna Gwen, która pochłonięta wykonaniem odpowiedniego splotu, aby uchronić swoje włosy przed zniszczeniem przez wijące się pnącza oraz rozwikłaniem zagadki racy, pozostała właściwie na samym końcu, a kiedy zaczęło się robić niebezpiecznie, została przepuszczona przodem przez niezwykle szarmanckiego Amycusa, który słono za to zapłacił i zapewne następnym razem zastanowi się, zanim zrobi coś podobnego. Jeden z większych odłamków sufitu uderzył go w prawy bark, wystawiając go, a samego chłopaka powalając na ziemię. I być może udałoby mu się jeszcze wyjść z tego cało, gdyby nie kolejny kawałek stropu, który bezlitośnie dokończył dzieła poprzednika i przygwoździł Ślizgona do rumowiska, wyciskając z jego ust okrzyk bólu. Nie on jednak miał się najgorzej. Prawdziwie źle przedstawiała się sytuacja Jasmine i Henryego, którzy w momencie "łubudu" znajdowali się dopiero w jednej trzeciej roślinnego tunelu i chociaż usiłowali ratować się biegiem w stronę światła, nie mogli przegonić losu. Cóż więc zrobili? |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Pułapki Pią 26 Wrz 2014, 12:53 | |
| A skąd miał wiedzieć, że rośliny nad ich głowami nie cierpią światła? Ten tunel sam w sobie stanowił śmiertelne niebezpieczeństwo, a oni nie mieli innego wyjścia jak iść przed siebie. Kto wie co za rośliny zamieszkują to miejsce. Pomijając to, zaczęło dziać się coś niepokojącego. Dźwięk osuwanego się sufitu przyprawił Henry'ego o zawał serca. Nie zdążył nawet krzyknąć "Uwaga", a już Amycus leżał, zagłuszając rozbijający się kamień o ziemię. Puchon pobladł nie wierząc w to co widzi. Może to jest taka sama iluzja jak u Odinevy? Dumbledore nie mógł wysłać ich w miejsce tak niebezpieczne... chyba, że nie wiedział. A to oznaczało, że plany organizatorów wymknęły się spod kontroli i stawiało tę czwórkę w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Chłopak poczuł nawrót dawnego niepokoju związanego z wyczuwaniem śmierci tuż za rogiem. Nie podobało mu się to... tunel zawalał się w sobie, aby ich tu żywcem pogrzebać. Henry ruszył w stronę leżącego ślizgona, aby pomóc, wyciągnąć go stamtąd, lecz przerwało mu groźne "łubudubu" tuż nad ich głowami. Gwałtownie cofnął się, ciągnąc za sobą Jasmine. Jakim cudem mają się stąd wydostać? To miejsce śmierci. Kątem oka zobaczył, że Gwen żyje, jest cała i zdrowa. Amycus leżał tam dalej, a oni nie mieli szans się do niego dostać. Przecież nie mogli go tam zostawić. Henry wyciągnął różdżkę w stronę "światła", wystrzeliwując tam czerwoną, krwistą dużą racę. Muszą się stąd za wszelką cenę wydostać. Wszyscy. Żywi. Tuż przed tym jak nieduży głaz leciał z góry na niego i Jasmine, rzucił Protego mając nadzieję, że kondycja fizyczna i siła utrzyma różdżkę w górze w chwili zderzenia głazu z wyczarowaną tarczą. Tarcza to objęła trzy czwarte ich ciał. Pociągnął ją w tył, zaciskając brutalnie rękę na jej nadgarstku. |
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Pułapki Pią 26 Wrz 2014, 16:28 | |
| W którym momencie popełnili błąd? Skąd Henry miał wiedzieć o upodobaniach roślinności przewieszonej przez stropy podziemnego lochu, chroniąc całą drużynę od ciemności potrafiącej nastraszyć z pewnością niejedną osobę. Wszystko to, co się działo miało niezwykle ekspresowe tempo i zanim jeszcze zrozumiał swój błąd, puszczając przodem nieznajomą Krukonkę (której swoją drogą nigdy by nie przepuścił, aby jako pierwszy oberwać niż pozwolić badać teren dziewczynie) – było już za późno. Jako pierwsze ujrzał sypiący się gruz, więc: - Pośpieszmy się. – Popędził głośno tymczasowych towarzyszów niedoli przekonany, że niebezpieczeństwo pochodzące od tego miejsca jest w pełni obserwowalne przez grono pedagogiczne i urzędników ministerstwa magii, stanowiącego imitację całkiem niebezpiecznej sytuacji. Niezwykle silny cios w bark wydusił z niego ostatnie tchnienie powietrza zamieszkującego dotychczas płuca, nie tylko wyprowadzając go z równowagi, ale przede wszystkim otrzeźwiając go dotkliwym bólem z nienaturalnie odgiętej kończyny. Instynktownie zerknął w stronę różdżki upadającej z chlupotem w wodę i nie potrafił dociec czy rzeczywiście usłyszał syk jej niezadowolenia, czy już teraz umysł płatał mu figle zaskoczony nieznanym dotąd doznaniem. Zdążył odwrócić się w stronę Gwen i otworzyć usta w ostrzegawczym wrzasku, jednak rzeczywistość postanowiła zagrać z nim w ślepy los i zamiast pomóc – zagłuszył wszelkie odgłosy upadających elementów lochu. Właściwie nie był pewien czy jego nogi zostały ścięte czy też solidny kawał głazu uniemożliwił mu utrzymanie równowagi, nawet jeśli próbował odskoczyć w bok. Oszołomiony bólem barku nie był w stanie oddzielić rzeczywistości od niebezpieczeństwa i kiedy upadł, z głębi piersi wydostał się nieskazitelny krzyk okolony kroplami krwi rozlewającej się w miejscu gdzie powinna się znajdować wybita ręka Ślizgona. Ostre światło przed oczyma uniemożliwiało rozeznanie się w dalszej sytuacji, usłyszał jedynie stłumione krzyki zniekształconych zaklęć i nieświadomie zaczął się szamotać, zaciskając aż do krwi dolną wargę. W którym momencie spojrzał w stronę źródła bólu? Nie wiedział. Przytrzymał się lewą dłonią za bark dostrzegając jedynie rozszarpany rękaw koszuli i wyczuł nad sobą ostry zapach piżmu, którego źródła nie był w stanie zidentyfikować. Racjonalizm wyłączył się, aż w końcu chłopak kopnął piętą o podłoże, po chwili dopełniając to uderzeniem pięścią w znikającą coraz prędzej wodę. Rozszalałym spojrzeniem przyjrzał się pozostałym członkom grupy, doszukując się chociaż jednej persony, która mogłaby odszukać jego różdżki i wsunąć w jego lewą dłoń. Pomysł był idiotyczny, ale… Nagła myśl ściągnęła jeszcze mocniej rysy twarzy chłopaka, który przyłożył rozczapierzone palce lewej ręki do skały i z groźną motywacją wrzasnął: - Wingardium Leviosa! Z pewnością oszalał, co on robi? Amycus jednak wiedział co robił, próbując ponownie zaklęcia z większą determinacją bez problemu doszukując się hulającego swobodnie gniewu w jego ciele. Najwyraźniej organizm zaczął wytwarzać ogromne ilości adrenaliny, ponieważ chłopak uderzył lewą dłonią o skałę i ponownie wrzasnął: - Wingardium Leviosa! Czy jednak tych kilka marnych prób przed obozem wystarczyło, aby świadomie wystosować magię bez użycia różdżki? Czy sam potencjał wystarczył?
|
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pułapki Pią 26 Wrz 2014, 16:30 | |
| Jakimś cudem udało się Jasmine zbagatelizować chłód i drżenie ciała. Po prostu odrzuciła to w niepamięć, chociaż coś czuła, że jeżeli nie weźmie eliksiru pieprzowego to skończy się to poważnym przeziębieniem. Nagły przypływ intelektu pomógł jej rozwikłać zagadkę, ale wcale nie czuła się przez to lepiej. Miała świadomość, że miała nad sobą coś wijącego, roślinnego i nieprzyjemnego. Nie spodziewała się po tym radosnego przytulania. Ruszyli szybkim krokiem, by się stąd wydostać. Tyle, że rażące światło rozsierdziło roślinki na tyle, aby chciały się zemścić. Swoją ucieczką zabierały podparcie dla kamiennego stropu. Łoskot ocknął Jasmine i automatycznie spojrzała do góry. Zaklęła cicho pod nosem, widząc, co się dzieje. Gwen udało się ominąć kamiennych bloków, ale już Amycus oberwał w bark i potem został przygnieciony. Jasmine chciała zrobić krok w jego stronę, lecz głośny rumor i kolejne spadające kamienie jej to uniemożliwiły. Dodatkowo Lancaster odsunął ją mocno do tyłu. -Wingardium leviosa! -rzuciła zaklęcie na kamień przygniatajacy Carrowa, chcąc chociaż troche mu ulżyć. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie i kątem oka dojrzała czerwony błysk racy. No tak, nie było szans, by sami sobie poradzili... -Protego maxima. -podchwyciła czar rzucony przez Puchona, ciągle uważnie obserwując kamienny strop. Mimo niechęci do Puchona, nie chciała, by zginął stojąc obok niej. Czułą nieprzyjemny uścisk na nadgarstku. Z jednej strony wiedziała, że to nagły zryw rycerskości Puchona by ją ochronić przed kamieniami, z drugiej zaś nie potrafiła znieść faktu, że ktoś ją dotyka. Syknęła bezgłośnie pod nosem, w odpowiedzi na ból jaki sprawił jej Puchon, ale nic nie powiedziała. Za bardzo należało się przejmować zagrożeniem płynącym z góry. |
| | | Gwendolyn Scrimgeour
| Temat: Re: Pułapki Nie 28 Wrz 2014, 11:45 | |
| Blondynka, mimo de facto flegmatycznego startu podróży poprzez pełen uroczych roślinek tunel, ostatecznie w chwili zagrożenia znalazła się w miejscu najmniej narażonym na atak niestabilnego stropu. Nie dłużej, niźli ułamek sekundy trwało odnalezienie poprzez lazurowe tęczówki punktu oparcia na niknącym w oddali świetle. Dopiero po tym, gdy ślepia Krukonki powędrowały ku z każdą chwilą zanikających pod kupą gruzu towarzyszom, zdała sobie sprawę, że nie spłynęło na nich żadne błogosławieństwo. „Mam nadzieję, że Sfinksa też przygniotło”, przeszło przez myśl względnie odurzonej rozwojem sytuacji niewieście, by następnie zebrać w sobie dozę przyległej mianu Gryfonów odwagi i równie krukońskiej logiki.- Reducio!- Z ust niewiasty wydobył się najpewniej stłumiony odgłosami lądujących w wodzie głazów krzyk, gdy celując w fragment stropu przygniatający Amycusa, starała się zmniejszyć go [odłamek sklepienia, nie chłopaka] do jak najbardziej mikroskopijnych rozmiarów. Chwilę później, dostrzegając, iż Jasmine i Henry szacunkowo panują nad sytuacją ponad nimi, ruszyła w stronę Ślizgona, profilaktycznie rzucając 'Protego Maxima', co by w ramach akcji ratunkowej nie zaszkodzić bardziej aniżeli pomóc. Bezzwłocznie, o ile pozwoliła jej na to sytuacja, Gwen znalazła się koło chłopaka, spoglądając na niego z praktycznie niewykrywalną troską.-Żyjesz?- Wydukała obiegnąwszy ślepiami całą sylwetkę Ślizgona, szacując straty na tle zdrowotnym. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pułapki | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |